30 czerwca 2017

Undertale: Sześć szkieletów w Rui -Bawidełko [Six Skeletons in Heat - Playthings] - tłumaczenie PL [+18]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Jest to alternatywne zakończenie do rozdziału Gorąca chwila Część 1 opowiadania Sześć Szkieletów w Twojej szafie - czyli co by było gdyby, Undyne jednak nie pojawiła się na czas i nie wyciągnęła Czytelniczki z domu pełnego szkieletów w rui. 
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
-łapię szefie, ale kicia teraz śpi – słyszałaś stanowczy szept, Red starał się zachować ciszę
-WIĘC JĄ OBUDŹ – Cóż, Edge nie. 
-nie, pozwól aby było jej wygodnie – otworzyłaś jedno oko. Widziałaś błyszczącą duszę Reda, leżałaś z głową na jego żebrach 
-O PATRZ, OBUDZIŁA SIĘ – uśmiech na twarzy wyższego się poszerzył – CZŁOWIEKU, MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE TWOJE JĘKI BRZMIAŁY BARDZO POWALAJĄCO ZZA ŚCIANY – poczułaś jak policzki Cię palą z zawstydzenia. Nie przypuszczałaś, że będziesz się drzeć tak głośno iż usłyszy Cię jego brat. Red się zaśmiał. 
-tak, kiciu, bardzo głośno miauczałaś – wymruczał Ci do ucha, kościste palce błądziły po nagiej skórze pod kocem – chcesz jeszcze? 
-Ja... - popatrzyłaś na Edge który uśmiechał się przebiegle. 
-nie przejmuj się nim, kiciu, dołączy do nas kiedy będziesz gotowa, lubi robić wszystko po swojemu – wymruczał, sunąc ręką wzdłuż ciała aby się pobawić Twoją kobiecością, sprawiając, że czule zaczęłaś jęczeć. - widzisz? nie ukryjesz przede mną swoich pragnień – przesunął palcem po już-wilgotnych płatkach. 
-Ale... z nim? W tym samym czasie?
-tylko jeżeli chcesz, mi tam to nie przeszkadza – Cóż, nie brzmiało to źle. Skoro Redowi to nie przeszkadzało... To będzie bardzo ciekawe doświadczenie. Ręce szkieleta były w Twoich włosach. Skłonił Cię do pocałunku, zagryzł zęby delikatnie na Twojej dolnej wardze. Przesunął Cię na siebie. - więc co ty na to? mam zaczynać? - szeptał drażniąc Cię. Stać Cię było jedynie na jęknięcie w odpowiedzi, Edge zaśmiał się za Twoimi plecami. 
-MASZ MI ODPOWIEDZIEĆ, CHCĘ TO USŁYSZEĆ – przesunął palcem wzdłuż Twojego kręgosłupa, drażniąc wrażliwe znamiona. 
-T-tak... - stęknęłaś, zaczynając pracować nad napierającym na Twoje wnętrze Redem. 
-TAK, CO?
-Tak... Tatuśku... Ja... Ja chcę was obu 
-DOBRY ZWIERZACZEK. - Red napierał mocniej przygryzając kark. Jęknęłaś. Czułaś jak kościste, długie palce Edge wbijają się w Twoje biodra, z kolejnym ruchem przywierał do Twoich pośladków. Musiał poczuć, jak zadrżałaś, bo Red zaczął się śmiać. 
-nie martw się, kiciu, jesteśmy potworami, nawet tego nie poczujesz 
-ZAPEWNIAM, ŻE POCZUJESZ – Edge warknął do brata – ALE CHCĘ ABYŚ SIĘ ROZLUŹNIŁA, SUCZKO – Przesunął szponami po Twoim ciele, zaskakująco to było przyjemne. Kiedy Red wszedł w całości, Edge zaczął napierać na tyły. Red miał rację, to nie było złe uczucie, ale nigdy wcześniej tego nie robiłaś więc nadal bolało. Odbierało Ci dech za każdym kolejnym calem kiedy w Ciebie wchodził. Jakby chcąc Cię uspokoić, Red szeptał Ci do ucha. 
-jesteś taka piękna, kiciu, taka seksowna, kocham każdy milimetr twojego ciała, uwielbiam mieć cię przy sobie, wariuję na twój widok, jesteś taka dobra... - to w połączeniu z stanowczością Edge sprawiło, że kwiknęłaś. Edge klepnął Cię w pośladek, zaś Red zaczął gładzić Cię po ciele. Jęczałaś z rozkoszy, czując się wypełniona na każdy możliwy sposób, niższy zatkał Cię pocałunkiem. Jak zaczęli się w Tobie poruszać krzyki tłumił jego język wypełniając Twoje usta z każdym kolejnym pchnięciem. 
-PODOBA CI SIĘ SUCZKO? - wysyczał Ci w ucho wchodząc głębiej jak Red wyszedł z Twojej cipki. 
-T-tak Tatuśkuuuaaaaahh! - krzyknęłaś czując jak ten pociągnął Cię za włosy do tyłu. Unosząc Cię za nie z pozycji leżącej i przyciągając do swoich żeber. Ręce Reda były teraz na Twoich piersiach, ściskał je i szczypał pozwalając, aby ból wywołał na Twojej skórze gęsią skórkę. 
-byłaś kiedyś w trójkącie, kiciu? - zapytał językiem przesuwając po Twojej szczęce. Zaprzeczyłaś. Zaśmiał się, poczułaś jego gorący oddech na skórze. Edge znowu pociągnął Cię za włosy, warcząc drapieżnie, nie podobało mu się, że tak wiele czasu poświęcasz jego bratu. Jak tylko uległaś jego brutalności, położyłaś głowę na jego ramieniu, wymusił na Tobie pocałunek, gardłowo przy tym mrucząc. Jego kły drażniły Twoje wargi niczym noże, przesunął się by wbić je w Twój kark. Zamarłaś pod wpływem bólu. 
-S-Sans – szepnęłaś, Red odpowiedział na wezwanie, przejechał czule językiem po ranie od ugryzienia. Edge zaśmiał się przypominając Ci różnicę między bólem a przyjemnością. 
-WIĘC MÓWIMY NASZYMI PRAWDZIWYMI IMIONAMI? - w jego głosie słyszałaś jad, kiedy wbijał szpony w Twoje biodra – NIECH TAK BĘDZIE, UPEWNIĘ SIĘ, ŻE BĘDZIESZ KRZYCZAŁA MOJE – W niemym porozumieniu oboje z Ciebie wyszli pozostawiając Twoje ciało niezadowolonym. Lecz zaraz potem poczułaś jak otacza Cię magia Reda, nie mogłaś się ruszyć. Chwycił za Twoje ręce przytrzymując je na plecach i naparł swoją męskością na Twoje wargi. Wpuściłaś go pozwalając by czereśniowy smak rozpłynął się po Twoim języku i gardle. Jęknęłaś z trudnością. Lecz wtedy bez ostrzeżenia, kutas Edge wśliznął się w Twoją wilgotną szparkę i zaczął szybko poruszać biodrami, sprawiając że zaczęłaś się krztusić. Red zachichotał, chwytając za tył Twojej głowy tak, byś jej nie zabrała. Mruknęłaś w rozkoszy jak zaczął szarpać Cię za włosy, on zawarczał w odpowiedzi. Edge zaorał Twoje plecy ostrym pazurem. Jęknął z przyjemności. Zajmował się Twoją rozpaloną kobiecością bardzo dobrze, chciałaś poruszyć biodrami lecz magia skutecznie trzymała Cię w miejscu. - LUBISZ TO BRUDNY CZŁOWIEKU? CHCESZ WIĘCEJ? - w tym czasie Red wyszedł z Twoich ust abyś mogła odpowiedzieć, magią przekręcił Cię tak, abyś spojrzała twarzą na jego brata. Byłaś teraz znowu na poduszkach, mrugnęłaś do niego, powoli poruszając się w odpowiedzi. Spodobało mu się to. Rumieniec wyskoczył na jego twarzy. Edge niemal natychmiast przerwał ten moment dając Ci siarczystego klapsa w pośladek, sprawiając, że przeszył Cię ból – ZADAŁEM CI PYTANIE SUCZKO 
-T-tak, lubię, Tatuśku... - jęknęłaś nie wiesz co bolało bardziej, czy piekący ślad po klapsie czy wielki kutas rozrywający Cię od środka. 
-ŹLE – znowu Cię uderzył, jeszcze mocniej – POWTÓRZ 
-Ja.. ja lubię to.. Edge? Ahhh! - krzyknęłaś kiedy znowu to zrobił, używając magii Red przysunął Cię do swojego sterczącego kutasa. 
-POWTÓRZ 
-heh, pomyśl kocie, skoro ja jestem sans to to jest...? 
-P-Papyrus... - stęknęłaś. Zwierzęce warknięcie wydobyło się z jego ciała, zaś uśmiech poszerzył się niebezpiecznie. 
-DOBRZE SUCZKO – wysyczał. Dał znać Redowi, aby Cię uwolnił z objęć magii. Chwycił Cię za biodra i bezceremonialnie wyszedł. Dręczył chwilę Twoje wejście ocierając się o nie. Twoje ręce zaczęły błądzić po jego żebrach, ale nie umiałaś ukryć dreszczy na swoim ciele. Edge to zauważył – JEST SŁABA
-mówiłem, abyś pozwolił jej spać – rzucił Red zza ciebie, warcząc. Zdecydowanie podobało mu się to co widział. 
-RED, PRZYNIEŚ MOJE ZABAWKI 
-już się robi szefie – Popatrzyłaś na niego z przerażeniem. Zabawki? Mina Ci zrzedła. Edge przyglądał się Twojej twarzy z uwagą. 
-Z-zabawki? - chwyciłaś się go resztkami nowo odkrytych sił 
-CZY TO SŁOWO PODOBA SIĘ CZŁOWIEKOWI? - jego głos był podejrzanie słodki – LUBISZ SIĘ BAWIĆ Z DUŻYMI CHŁOPCAMI? - przytaknęłaś szybko. Red wrócił z czymś i nim zobaczyłaś co to jest, natychmiast używając szarfy brata zasłonił Ci oczy. Położono Cię na poduszkach, tak aby Edge się przygotował, w tym czasie Red głaskał Cię czule po głowie i szeptał Ci do ucha 
-zaraz będziesz miauczeć, kiciu – miauknęłaś w odpowiedzi. Byłaś mokra od całej tej przygody, lecz mimo to nagle poczułaś jak coś gorącego i wilgotnego próbuje w Ciebie wejść. Szybko zdałaś sobie sprawę, że to język Edge, zajęczałaś w odpowiedzi. Czułaś między nogami jego gorący oddech, zaśmiał się widząc Twoją reakcję. Potem dziwne doznanie wypełniło Twoją klatkę piersiową.. miękkie, jakby łaskotało... bardzo łaskotało! Oplatało się dookoła talii i klatki piersiowej i biustu. Macki w dotyku przypominające jego język oplotły Cię, ściskając i pieszcząc ciało. 
-S-Sansss – jęknęłaś. Palce Edge zacisnęły się na Twoich biodrach. Znowu dał Ci klapsa. Red natomiast zaśmiał się gardłowo. Zdałaś sobie sprawę, że trzyma Cię w ramionach. 
-nie tak mówią koty, kocie. - Edge zamruczał, zaś macki zaczęły drażnić sterczące sutki. 
-P....apyrus... - stęknęłaś między mocniejszymi liźnięciami. Macki zniknęły opuszczając Cię na plecy. 
-DOBRA SUCZKA, A TERAZ SPRAWDZIMY CZY UMIESZ TO WYKRZYCZEĆ – usłyszałaś jak wyciąga coś ciężkiego. Nie miałaś czasu na zagadnięcie co to może być, magia znowu Cię przekręciła i poczułaś piekący ból na pośladku. 
-Aahh! - warknęłaś, ostre palce przejechały po płatkach. Red warknął odszedł od Ciebie, domyślałaś się że usiadł gdzieś z boku by popatrzyć. Potem zalała Cię fala przyjemności. Edge znowu zaczął powoli wchodzić, uciążliwie powoli. Zaczęłaś się wiercić chcąc skłonić go do szybszych ruchów. 
-POWIEDZ – chwycił Cię za włosy. Trzepaczka znowu Cię uderzyła, sprawiając że zacisnęłaś się na nim niemal natychmiast. Warknął z rozkoszy. 
-Sz-szybciej Papyrus... proszę...
-BŁAGAJ – przestał się ruszać, uderzył się trzepaczką w drugi pośladek. Nagle poczułaś się bardzo słaba i uległa, ale nadal zdeterminowana. 
-Błagam... błagam... rżnij mnie mocniej – I tak zrobił. Co jakiś czas klepał Cię po tyłku, ciągnął za włosy tak, że krztusiłaś się próbując złapać oddech. - Papyrus! - jęknęłaś. Znowu klaps. Pośladki piekły Cię strasznie, miałaś przeczucie że trzepaczka jest z drewna, lecz w tej chwili straciłaś już czucie na skórze. Nie musiałaś się zastanawiać co w tym czasie robi Red, usłyszałaś jęknięcie i urywany, ciężki oddech
-rany, szefie... już ją złapałeś, chcę zobaczyć jak dochodzi w takim stanie – mroczny śmiech dobiegł zza Ciebie, Edge wyraźnie spodobała się ten pomysł. Wbił się w Ciebie gwałtownie, czułaś jak w całości Cię wypełnia. Zabrakło Ci tchu jak zaczął poruszać biodrami w Tobie, potem powoli wyszedł w całości, potem powoli, milimetr po pierdolonym milimetrze znowu zaczął wchodzić. Jego klapsy i jęki doprowadzały Cię do szaleństwa. Usłyszałaś jak Red głośniej jęknął, a potem dyszał ciężko. Musiał właśnie dojść. Edge oczywiście musiał się zatrzymać w Tobie doprowadzając Cię na skraj wytrzymałości, no i tam właśnie się znajdowałaś. Krzyczałaś... a właściwie to zdzierałaś sobie gardło wykrzykując jego imię. Potem puścił Twoje włosy i wyszedł z Ciebie. Twoje palce zacisnęły się na posłaniu, zaś on usadowił się obok brata dysząc ciężko. Ściągnęłaś opaskę tylko po to aby przywitał Cię widok nadal sterczących kutasów. Bracia wymienili się spojrzeniami. Poczułaś w sobie dziwną siłę. Wyszczerzyłaś się. Najwyższy czas, aby Twój wewnętrzny sadysta Panienka, w końcu mogła też się pobawić. Popatrzyłaś na to jakie zabawki przyniósł ze sobą Edge. 
-co robisz kocie? - głos Reda drżał, patrzył na Twoje nagie ciało porusza się w stronę skrzyni, zaś pomarańczowa magia wycieka z Twojej wilgotnej kobiecości i ścieka po nogach. Otworzyłaś wieko i zaczęłaś grzebać. 
-Wiecie, że jesteście bardzo nieposłusznymi potworami, prawda? - Odwróciłaś się w ich stronę trzymając w dłoni szpicrutę, uderzyłaś nią w drugą ręką. Red i Edge popatrzyli na Ciebie, wyższy był zaskoczony, natomiast niższy przerażony. 
-NIE ZDAWALIŚMY SOBIE SPRAWY – warknął Edge wzruszając ramionami. Uśmiech nie zszedł Ci z twarzy nawet wtedy kiedy szłaś do nich i pochyliłaś się nad nimi. 
-A więc, teraz ja sprawę że to wy będziecie krzyczeć moje imię. 
Share:

Undertale: Sześć szkieletów w Rui -No to jazda! [Six Skeletons in Heat - Red-y to Go] - tłumaczenie PL [+18]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Jest to alternatywne zakończenie do rozdziału Gorąca chwila Część 1 opowiadania Sześć Szkieletów w Twojej szafie - czyli co by było gdyby, Undyne jednak nie pojawiła się na czas i nie wyciągnęła Czytelniczki z domu pełnego szkieletów w rui. 
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
No to jazda! (obecnie czytany)
-Sans... jest mi niewygodnie – powiedziałaś półprawdę. Ufałaś mu, ale zachowywał się dziwnie. Pocałował Cię. Zadrżałaś zmieszana. Twoje ciało chciał odpowiedzi i coś... coś nakazywało Ci robić wszystko to co powie. Odwzajemniłaś pocałunek. Czułaś to samo otumanienie jak kiedy całowałaś się z Papyrusem. Nagle para rąk odciągnęła Cię od niego, usłyszałaś Edge. 
-CZY NIE MIELIŚMY ABY TRZYMAĆ ŁAP PRZY SOBIE, SANS? 
-mówiliśmy wcześniej, że ____ może robić co chce – Sans pociągnął Cię w swoją stronę. 
-głosuję za tym aby sama wybrała – Stretch objął Cię od tyłu – powiedz laleczko, wybierzesz mnie i mój pokój, prawda? 
-o nie nie nie nie nie – Red wchodził po schodach – kicia i ja będziemy się miziać w moim gnieździe bo wszyscy wiedzą, że to ja robię je najlepsze, więc najwygodniej będzie jej ze mną – Masz wrażenie, że Sans za mocno nim uderzył. 
-ZARAZ! PRZEGAPIAMY COŚ WAŻNEGO! - usłyszałaś Papyrusa z lewej - _____ TEŻ MA PRAWO GŁOSU! - Cisza, pięć szkieletów patrzyło się na Ciebie, czekając na Twoją odpowiedź. 
-Ja... ja nie umiem wybrać....
-WIĘC CHCESZ NAS WSZYSTKICH? -zaproponował Edge
-o taaak – mruknął Red
-dobry pomysł – zawtórował Stretch 
-mi pasuje – Sans wzruszył ramionami 
-NIE ZGŁASZAM SPRZECIWU – Papyrus... dlaczego...! 
-Nie, zaraz, chłopaki, nie wiem co się dzieje! - Podeszłaś pod drzwi, cała piątka szła za Tobą – Proszę... Ja... - Sans uniósł ręce aby zatrzymać pozostałych. Stali i patrzyli na niego. 
-nie, zaraz, ma rację, zasługuje na wyjaśnienie, nie jesteśmy dzikimi bestiami
-ja jestem – Red skzyżował ręce. Sans popatrzył na Ciebie, delikatnie przejechał ręką po Twoim policzku. 
-więc, dzieciaku, pamiętasz jak obiecałem ci wyjaśnić jak wygląda seks u szkieletów? 
-Cóż, to już wiem, nie różni się on za bardzo od tego jaki znam – powiedziałaś bez zastanowienia. Zaczynałaś się denerwować i tak oto musiałaś przyznać się do spania z G. Sans wyglądał na zaskoczonego, zabrał rękę i popatrzył na pozostałych nisko warcząc. 
-który? 
-NIE JA!
-NIGDY BYM NIE DOTKNĄŁ CZŁOWIEKA GDYBY NIE BYŁO TO KONIECZNE
-a ja bym chciał
-gdybym ja to zrobił z kicią już byś o tym wiedział 
-Ugm, halo? Też tutaj jestem – pomagałaś – To G, swoją drogą. I stało się to raz. Dobra, dwa razy. Ale tak samo, w łóżku i pod kołderką. - Sans nisko warczał, chwycił Cię za brodę. Jego gwałtowność Cie zaskoczyła, zachłysnęłaś się powietrzem, poczułaś jak przyciska Cię do ściany. 
-to był cios poniżej pasa, dzieciaku, chciałem poprosić cię abyś nam pomogła ale teraz po tym co powiedziałaś, jest, jasne, co, się, stanie, jesteśmy w rui, a jeżeli potwory naszego kalibru nie dostaną to czego chcą... czego pragną... - przesunął palcem wolnej ręki między Twoimi nogami, wsuwając go pod materiał spodni – możemy umrzeć, nie chcesz abyśmy umarli, prawda? - Pozostali poruszyli się nerwowo. Popatrzyłaś najlepszym wyrazem twarzy na jaki było Cię stać. 
-Tylko tyle? Kurwa, Sans, dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? - odepchnęłaś go jedną ręką, unikając jego spojrzenia głodnego zwierzęcia – Oczywiście, że nie chcę abyście umarli. Wszyscy macie takie same potrzeby? - popatrzyłaś na pozostałych. Przytaknęli milcząc. - Więc jak mogę wam odmó....
-pierwszy!
-PI-KURWA! - warknął Edge, było sekundę późniejszy niż jego brat. Red otoczył Cię ramieniem, pomachał do pozostałych którzy już zbierali się aby zacząć protestować, ale was już nie było. 
Leżałaś na najmiększej górze... cóż, czego? Nie wiesz co to właściwie jest, ale nigdy w życiu nie było Co wygodniej. Red leżał obok, róż z czerwienią mieszały się na jego policzkach kiedy wdrapywał się na Ciebie. Jego oddech był słodki, a nie tak jak zawsze – musztardowy.
-wygodnie? - zapytał delikatnie głaszcząc Cię po głowie, przesuwając palce na Twoją twarz. Jego dotyk był czuły. - podczas rui jestem trochę... miękki... ale, twoja wygoda to mój priorytet... przynajmniej teraz.
-Wygodniej w życiu mi nie było – westchnął słysząc komplement, róż na jego twarzy się pogłębił
-czy... czy naprawdę chcesz nam pomóc, kocie? - szeptał sunąc palcami po Twojej koszulce
-Czy naprawdę możecie umrzeć?
-tak, to możliwe
-A więc jasne – Pocałowałaś go między oczy. Zadrżał i zamruczał wtulając się w Ciebie. - A więc to wasze dziwne zachowanie to przez ruję, tak?
-zasadniczo tak... zachowuję się aż tak inaczej?
-Myślę, że kompletnie porównując nasze pierwsze spotkanie – Układał poduszki dookoła Ciebie, aby było Ci jeszcze wygodniej. Chwyciłaś go za rękaw koszulki – Red... wygodniej już być nie może. Będzie za to lepiej jak przestaniesz się wiercić – delikatnie pociągnęłaś go za materiał i pogładziłaś kość ramieniową. Westchnął z rozkoszy.
-ooooh tak, kocie, proszę...błagam, dotykaj mnie – obie ręce przesunęłaś na jego czaszkę, palcem przejechałaś po karku. Mruczał i wtulał się, chwycił za poduszki jakie miał pod rękami. Chciałaś ściągnąć z niego białą koszulkę, ale nie chcąc traci ani chwili po prostu ją z siebie zdarł. Przejechałaś palcami po jego żebrach, delikatnie i czule. Lecz kiedy przejechałaś opuszkami palców po ostatnim, mruczenie zamieniło się w niskie warczenie, wpatrywał się w Ciebie myśląc, że chcesz go dręczyć. Jęknął. - ah.. k....kocie... - aż dreszcz przeszył Twój kręgosłup. Szturchnął Cię brodą i odwróciłaś się by go pocałować. Jego potrzeby odebrały Ci dech, desperacko próbował być bliżej Twojej piersi. Jęczał i rozpływał się w pocałunku, wsunął swój język do Twoich ust. Na gwiazdy.. nigdy nie całowałaś się w ten sposób. Odepchnęłaś go, usiadłaś i z ciężkim westchnięciem zaczęłaś ściągać swoją koszulkę. Lecz powstrzymał Cię. Popatrzyłaś na niego zaskoczona – ukrywasz coś tam? nigdy nie widziałem twoich pleców czy ramion... pamiętaj, moim priorytetem jest twoja wygoda
-To nic, Red, wiem że nic nie powiesz – Zabrał rękę i pozwolił abyś się rozebrała. Wygięłaś się by odpiąć stanik. Popatrzył na odsłonięte ciało.
-oh kocie... - westchnął delikatnie dotykając blizn na Twoich ramionach. Pozwoliłaś mu, aby odwrócił Cię by zobaczyć te na plecach. Byłaś zaskoczona kiedy położył Cię na brzuchu dłońmi sunąc po znamionach życia, jakie wiodłaś nim ich poznałaś – chciałbym zabrać ból
-Przywykłam do aahh – jęknęłaś kiedy lizał Twój kręgosłup, znacząc zarys największej z blizn. Nie było nic zboczonego w tym geście, za to wiele słodyczy i troski.
-zaskakująco wrażliwe jak na blizny i głębokie – mruknął w Twoje ramię – co za wariat tak skrzywdził tę słodką dziewczynkę?
-Ten sam przed którym uciekam całe moje życie.
-cóż, zrobię co mogę abyś o tym zapomniała, co? - delikatnie Cię odwrócił na co mu pozwoliłaś. Zaskakujące, ale był już nagi i pocierał swoją czerwoną męskość. Miała ten sam kolor co jego dusza między żebrami. - niespodzianka, heh – zaśmiał się widząc Twoją minę. Poczułaś potrzebę dotknięcia tego, więc tak zrobiłaś. Oplotłaś palcami główkę. Jęknął seksownie. Pochyliłaś się, aby go polizać. Jego magia smakowała czereśniami  i sprawiała, że cierpł Ci język. Delikatnie chwycił Cię z tyłu głowy i powoli wsunął się w Twoje usta. Kiedy wyszedł, powiedziałaś.
-Już wiem, dlaczego Pink woła do ciebie Cherry* - uśmiechnęłaś się i przesunęłaś językiem od nasady po czubek. Schował twarz za dłońmi w zawstydzeniu. Wygląda na to, że zgasiłaś go.
Powróciłaś wzrokiem do jego wibrującej lekko magii i delikatnie wzięłaś ją w usta. Wślizgnęła się lekko, zaś kościotrup warknął, chwycił Cię mocniej za włosy z tyłu głowy i zatrzymał.
-k....kurwa, kiciu... uhg.... koteczku... tak mi kurewsko dobrze, proszę nie przestawaj – Przestałaś. Chciałaś podrażnić niedźwiedzia, chciałaś aby Ciebie pragnął. Wierzgnął w proteście jak wyciągnęłaś jego kutasa ze swoich ust, siadając na kolanach przed nim. Wolną ręką chwyciłaś za jego obrożę i przyciągnęłaś w swoją stronę łącząc się z nim w przepełnionym pasją pocałunku. Jego lepki język wił się, oddech miał przerywany, każdy milimetr ciała pragnął Twojego dotyku. -p....połóż się kocie, ja się wszystkim zajmę – jęknął w Twoje wargi. Zrobiłaś to czego chciał. Chciwie chwytał skórę, jedną rękę wsunął pod Twoje spodnie. Kwiknęłaś, a on się zaśmiał. Jak się ich pozbył dosłownie zdarł z Ciebie majtki. - nie martw się kocie, kupię ci nowe, czarne i czerwone – wymruczał skubiąc zębami Twój kark delikatnie. Czułaś jak pociera główką o Twoje płatki powoli napierając z większą siłą. Zaczęłaś cicho jęczeć. - ohh, chcesz tego, co kocie? pragniesz mnie?
-Ooooo ... tak... Red, pragnę cię – podniosłaś biodra aby nadziać się na niego, ale szybko się odsunął.
-c...cierpliwości, kochana, powiedziałem że ja się wszystkim zajmę – Położył Cię znowu na poduszkach, lizał kark, rękami przesuwając po kobiecości. Jego dotyk był jak ogień, podobał Ci się sposób w jaki Cię parzył. Kościsty palec wsunął się w Ciebie, sprawdzając wilgoć. Zachłysnęłaś się powietrzem, zaciskając ręce na kościstych ramionach. Język potwora bawił się teraz Twoim sutkiem, podczas kiedy kutasem pocierał o wejście... raz... drugi... trzeci... nagle zaczął w Ciebie wchodzić, powoli, bardzo powoli, warczał w Twój obojczyk. Czułaś jego kły, zadrżałaś pod wpływem nagłego bólu. Wszystko stanęło, patrzył na Ciebie, zatrzymał się w połowie. Zalał Twoją twarz pocałunkami szepcząc przeprosiny.
-N....nie przepraszaj – szepnęłaś – N-nie przerywaj, ośle! - poczułaś jego uśmiech na ciele, pchnął Cię w swoją stronę. Jego kutas tak miło Cię wypełniał, kiedy byłaś pewna, że więcej już nie zmieścisz, westchnął i wyszczerzył się. Był w środku. I na gwiazdy, było zajebiście. Poruszył się lekko jęcząc cicho, cofając się powoli. Czułaś jakby prąd przeszywał Twoje ciało z każdym centymetrem, z gardła wydobywały Ci się jęki, zaś pod powiekami zaczęły gromadzić się łzy. - Ku...rwa... Red.... kurwa... jest taki duuuuaaahhh! - krzyknęłaś kiedy zaczął się w Ciebie wsuwać. Może i jest straszliwie czuły, ale nie jest nudny. Jakby czytając Ci w myślach pochylił się, wplótł palce w Twoje włosy, odchylając Ci głowę do tyłu z kolejnym pchnięciem, sprawiając że zaczęłaś krzyczeć. Gryzł odsłonięty kark, lizał i znowu gryzł tym razem delikatniej, zaczynałaś dziczeć. A potem, stanowczo za szybko, puścił Cię i odsunął się od szyi, tylko po to by przyciągnąć Cię do siebie i zacząć całować. Pozwalając byś co chwile łapała powietrze i jęczała. Przesunął się lekko tylko po to aby wejść w Ciebie głębiej. Jego jęki zamieniły się w warczenie jak tylko przesunęłaś palcami wzdłuż jego kręgosłupa. Czułość powoli zamieniała się w drapieżność. W końcu zachowywał się jak zwierzę.
Dostałaś lekkiego klapsa, który sprawił, że krzyknęłaś z przyjemności. Jego palce mocno stanowczo, ale delikatnie drażniły Twoją łechtaczkę. Podciągnął Cię tak, abyś usiadła, kładąc rękę na Twoich plecach.
-lubisz to, kocie? - szepnął w Twoje ucho, czułaś jak porusza w Tobie swoją męskością. Czułaś jak zaciskasz się dookoła niego.
-Unf...uhhhh...kuuuurwa – tylko na tyle było Cię stać. Zaśmiał się i zacisnął palce na pośladkach, uniósł Cię za biodra i zatrzymał się, zaczęłaś wiercić się starając dalej poruszać. - R....Reeeed – jęknęłaś jego imię prawie jak życzenie, byłaś tak blisko aby dojść, ale wtedy on się zatrzymał.
-heh, wybacz kiciu, ale dojdziesz wtedy kiedy ja, a ja jeszcze nie skończyłem – szepnął – teraz, zrobisz coś dla mnie? - Zatrzymał Cię. Byłaś rumiana na twarzy, przyciągnęłaś ręce do piersi, czułaś jak robi się w Tobie większy
-Ah-aaahhh – jęknęłaś w odpowiedzi
-potraktuję to za tak, chcę abyś powiedziała moje imię
-R....Red – jęknęłaś próbując poruszać biodrami, lecz nic z tego, jego uścisk był żelazny
-nie-e kocie... masz powiedzieć moje prawdziwe imię – Popatrzyłaś na niego zmieszana, nie znasz jego prawdziwego imienia – heh, znasz, pomyśl, kiciu, pomyśl o tych wszystkich podejrzeniach jakie miałaś co do naszej rodziny, a teraz, powiedz, moje, imię, 
-S....Sans – szepnęłaś. W odpowiedzi wsunął się w Ciebie kutasem. Zadrżałaś przeszyta dreszczem rozkoszy. Oddychal ciężko
-jeszcze raz
-Saaannnsss – jęknęłaś. Pchając jeszcze raz.
-więcej kocie, chcę usłyszeć ja je krzyczysz! - warknął kładąc Cię znowu na plecy, przyciskając rękami nadgarstki na wysokości Twojej głowy. Znajomy błękit przeszedł Ci przez głowę.
-Saaansss – krzyknęłaś. Zatrzymał się, chwycił Cię brutalnie za twarz, zmuszając abyś na niego popatrzyła.
-nie jego – wysyczał – wołaj mnie, wołaj tego sansa, nie jego – wstrzymałaś oddech jak mocno zaciskał palce na Twoich policzkach, chciałaś go trochę podrażnić dlatego po prostu patrzyłaś się w jego oczy. Ku Twojemu zaskoczeniu, puścił i zaczął okupować wargi. Pozwalając byś mogła co jakiś czas zaczerpnąć krótki oddech.
Kiedy zaczynało brakować Ci już tchu, przestał przyglądając się jak łapiesz powietrze. Myślałaś, że już normalnie oddychasz, ale wtedy gwałtownie wbił się w Ciebie.
-Sans! - krzyknęłaś głośno. Jego uśmiech się poszerzył. Tym razem powiedziałaś to właściwie.
-właśnie, to nie było takie trudne, prawda kocie? - poruszył biodrami, przesuwając ręką po Twoim nagim ciele, patrząc jak drżysz pod jego dotykiem. Jego pchnięcia znowu były powolne, wolniejsze... aż w końcu poruszał się tak powoli i delikatnie, że myślałaś iż zaraz oszalejesz. Nagły jęk przeszył pomieszczenie, kiedy orgazm sprawił iż Twoje ścianki zacisnęły się dookoła niego. Warknął i wziął głębszy wdech. - oh... kocie... ja... ja zaraz.... - podniósł głowę, język wysunął spomiędzy zębów, doszedł, czułaś jak rytmicznie pompuje w ciebie swoje nasienie. Nabrałaś powietrza i je zatrzymałaś czując jak Cię wypełnia. Westchnęłaś padając na poduszki, przyglądałaś się, jak się z Ciebie wysunął. Jednak co Cię bardziej zdziwiło, nadal był sterczący i gotowy do dalszego działania. - zdziwiona, co kocie? nasz potworzy okres wygląda inaczej niż ludzki, mogę cię rżnąć przez całą noc jeżeli chcesz – przesunął palcem po Twojej wrażliwej wilgotnej szparce, czułaś dreszcze na całym ciele. Nie mogłaś dłużej tego znieść, jęknęłaś wiercąc się pod nim, czerwone nasienie skapywało z Ciebie – a może powinienem cię nakarmić, ptaszynko? - Podniosłaś się akceptując to, że teraz chce wejść w Twoje usta, smak czereśni zapanował nad Tobą. Wślizgnął się z łatwością, czułaś go bardzo głęboko. Jego ruchy były delikatne i powolne, przepełnione czułością i miłością. Oplótł Twoje włosy dookoła swoich palców, zaczęłaś kreślić kółka na jego główce. Westchnął przerywanie i drugą ręką pogładził Cię po plecach. - mmmmm ... kocie... twoje usta to niebo... - mruknął gładząc Cię po skórze, drażniąc delikatne blizny. Podniosłaś się aby mówić.
-Jest tak dobra jak moja cipka?
-nic nie jest tak dobre jak cipka mojego koteczka – poczułaś jak magia przeniosła Cię. Miałaś twarz w poduszkach, zaś tyłek wysoko uniesiony do góry. - tego właśnie chcesz? chcesz abym znowu w ciebie wszedł? - przytaknęłaś. Złapał Cię oburącz za biodra i poczułaś jak wślizguje się w Ciebie, jego nasienie wyciekało z Ciebie. - cóż, skoro tego chcesz, mój mały brudny kocie
-Pragnę cię Sans! Pragnę aaaahhh! - jęknęłaś kiedy zaczął się w Tobie poruszać.
-....pamiętałaś aby wołać mnie po imieniu, grzeczny kiciuś – Pochylił się aby polizać Cię po plecach powoli. Jedną ręką zaczął drażnić Twój magiczny guziczek. Jęczałaś próbując poruszać biodrami szybciej, ale on trzymał Cię w ryzach – sprawię, że będziesz dla mnie miauczała całą noc, kocie. 
________________________________
* - Cherry - ang. wiśnia/czereśnia - to samo słowo na określenie tych dwóch owoców. A jaka jest różnica? Wyglądają podobnie choć czereśnia zazwyczaj ma kolor ciemniejszej czerwieni, jest do tego słodsza i większa. Wiśnia ma kwaskowaty posmak. Właśnie ze względu na różnice w smaku wybrałam tłumaczenie smaku przyrodzenia Reda na czereśniowy - bo zachowuje się on słodko. Pa dum tss. 
Share:

29 czerwca 2017

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Gorąca chwila Część 2 [Six Skeletons in Your Closet - Heat of the Moment pt.2] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Gorąca chwila Cześć 2 (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
SANS POCZUŁ WIOSNĘ 
rany, naprawdę próbowałem pozbyć się dziewczyny z domu przed naszą rują, może... może ja czułem ją wcześniej... może chciałem mieć ją dla siebie... miałem nadzieję... i nie wiem dlaczego nie powiedziałem jej o tym co będzie miało miejsce, łatwiej byłoby wyznać jej prawdę aby mogła się bronić, ale... uwielbiam patrzeć jak się rumieni, jest słodka, ugh, jest słodka na każdy możliwy sposób, może to przez ruję, a... a może nie, śledziłem ją przez cały dzień, jej zapach był tak cholernie pociągający, z ledwością powstrzymywałem się aby jej nie dotykać, ktoś musi panować nad sobą w tym cyrku, postanowiłem ją obserwować, jej ruchy w kuchni, to jak nuciła pod nosem, zarys jej obojczyków, łokci, żeber pod koszulką... zmuszałem się do drzemek, patrzenie na nią było zbyt męczące, musiałem spać... albo brać zimny prysznic... śniłem o seksie, dzikim i zwierzęcym, w moich snach robiliśmy wszystko na co miałem ochotę, marzyłem o tym godzinami, pod prysznicem  eh.. pozwalałem ponieść się fantazjom, na gwiazdy, wiele bym dał aby mieć ją w moim łóżku, aby patrzyła na mnie, szeptała moje imię, prosiła abym nauczył ją... wyobrażałem sobie jej palce na moich żebrach, niebieską bieliznę, dotyk jej... to było takie realne.... jakby było alternatywną rzeczywistością, której nie pamiętam do końca. potrzebuję.... potrzebuję kolejnej drzemki 
BROSZKA BLUE
Szedłem za bratem po schodach po tym jak próbował zwabić ____ do siebie, biedny blue, ruja zawsze uderzała z wielką siłą w jego małe ciało, sprawiając że zachowywał się jak dzikie zwierze, wcześniej udawało mu się ją przejść bez szwanku bo nie było w naszym otoczeniu kobiety, ale teraz... jeżeli zostawiłbym go bez nadzoru, mogłoby stać się coś strasznego, nie chciałby znaleźć przerażonej _____ okrytej niebieską spermą. 
-ZOSTAW MNIE PAPUSIU! - krzyczał na mnie chciał trzasnąć mi drzwiami w twarz, teleportowałem się do środka i chwyciłem go za ramiona. 
-blue myślę, że najwyższa pora aby coś ci pokazać. 
-NIE CHCĘ ABY HIPOKRYTA COKOLWIEK MI POKAZYWAŁ – warknął niskim głosem 
-zaufaj, spodoba ci się – przekręciłem go w stronę komputera, popatrzył na mnie zdziwiony, ale usiadł przed nim, rany, za minutę będzie inaczej śpiewał, zmierzył mnie wzrokiem jak włączyłem przeglądarkę, wszedłem w ustawienia i wyłączyłem blokadę dziecięcą - ...CO TO? 
-to coś, co ustawiłem na twoim komputerze nim ci go dałem, teraz się tego pozbyłem 
-O TYM MI NIE POWIEDZIAŁEŚ! - brzmiał prawie jakbym go zdradził 
-patrz, dobra? - najechałem na pole wyszukiwania myśląc przez chwilę, a potem wpisałem „żeglarki”, patrzył na monitor zaciekawiony, kliknąłem na galerię zdjęć, setki seksownych dziewczyn w strojach żeglarek zapełniło monitor, jego źrenice zniknęły, zadrżał w siedzeniu 
-C-CO TO JEST? 
-to się nazywa porno, możesz oglądać tak wiele jak chcesz, ale zostań w pokoju i nigdzie nie wychodź, dobra? - popatrzył na mnie z rumieńcem na twarzy, popatrzył na swoje ubrania 
-UH... UHM.. PAPUSIU?
-tak brachu?
-CHCIAŁBYM ZOSTAĆ TERAZ SAM – załatwione, wyszedłem i usłyszałem jak zamyka się na zamek, ugh, czułem się strasznie, prawie tak okropnie jak kiedy pierwszy raz musiałem z nim rozmawiać o rui, rozejrzałem się dookoła i wszedłem do mojego pokoju, kto powiedział że tylko blue może sobie pooglądać porno? 
NA SKRAJU
W TRAKCIE RUI MOJE KOŚCI SĄ TAKIE DZIWNE. OBUDZIŁEM SIĘ OBLANY POTEM, ODKOPAŁEM KOC. CZUŁEM ŻAR DOBYWAJĄCY SIĘ Z MOJEJ DUSZY, PALIŁ MNIE OD ŚRODKA. POTRZEBOWAŁEM, ABY KTOŚ MNIE DOTKNĄŁ. PRAGNĄŁEM BLISKOŚCI. W PIERWSZEJ CHWILI POMYŚLAŁEM O MUFFET, RED WSPOMNIAŁ O NIEJ W ŻARTACH ZESZŁEJ NOCY, ALE NIE. NIE, ZNAŁEM MUFFET I TO NIE JEJ POTRZEBOWAŁEM. JA... JAK INNI, NIE MIAŁEM INNEGO WYBORU JAK MARZYĆ BY ZNALEŹĆ SIĘ W RAMIONACH TEJ LUDZKIEJ SAMICY. LECZ BYŁEM ZMIESZANY. NIE MOGŁEM.. NIE MOGŁEM JEJ MIEĆ, JAK NORMALNIE BYM JĄ MIAŁ GDYBYM NIE CZUŁ SIĘ TAKI. PODSZEDŁEM I PRZEPRASZAŁEM ZA SWOJE ZACHOWANIE, ŻAR W MOICH KOŚCIACH ZNIKAŁ KIEDY TULIŁEM JĄ CHOĆ NA MINUTĘ, ALE MÓJ BRAT WSZYSTKO ZNISZCZYŁ. ZROBIŁBYM WSZYSTKO ABY TULIĆ JĄ CHOĆ CHWILĘ DUŻEJ, CIĘŻAR RUI ZŁAMAŁ MNIE. BYŁA JAK ŚWIATŁO, USPOKAJAŁA MOJĄ DUSZĘ, PRZYCIĄGAŁA DO SIEBIE. PRÓBOWAŁEM SPAĆ, ALE TE SNY... SNY BYŁY JESZCZE GORSZE, PCHAŁY MNIE NA SRAJ WYTRZYMAŁOŚCI. STARAŁEM SIĘ NIE MYŚLEĆ O TYM CO CZUŁEM. NIE, ABYM CHCIAŁ ZŁĄCZYĆ SIĘ Z TYM ŻAŁOSNYM CZŁOWIEKIEM. CO TO TO NIE. 
RĘCZNA ROBOTA REDA
zawsze krępowało mnie moje zachowanie w rui, takie dziecinne, wręcz uległe, niszczyło mój wizerunek dupka, musiałem wić gniazda, z miękkich rzeczy ohhhh są świetne, poduszeczki, kocyczki, czułe dotyki, uwaga, szepty, potrzebowałem gniazda, w którym usypywałem górę wszystkich najmiększych miękkości jakie znajdę, abym mógł położyć się tam z moją słodką ____ i dać jej najbardziej delikatną, czułą, rozkoszną miłość na jaką zasługuje, oh soraski, zgubiłem temat, edge nie umie wić gniazd, nie ma doświadczenia w sprawianiu wygody, odprężenia, wie co to ból, tortura i cierpienie, więc kiedy jest w rui wszystko to się zmienia, sprawiając, że zachowuje się inaczej, zazwyczaj zamawiałem mu potworzyce aby uh... złagodziły jego ból, ale tym razem żadnej nie chciał, patrzył tylko na kicię, jak pozostali, nie winię go, jej skóra jest miękka, jest miła, i sposób w jaki kreśliła kółka na mojej czaszce.... taka miękka... przepraszam, przepraszam, znowu zgubiłem temat... w każdym razie, chciałem ją poprosić aby zajęła się edge, to nie było nic trudnego, bo w tym stanie był tak delikatny, że wystarczyło aby po prostu kilka razy pogłaskała go po kręgosłupie, ale kiedy poszedłem ją o to poprosić, kiedy dotknąłem jej... była taka miękka... zapomniałem co mówiłem, chciałem się z nią położyć, poprzytulać, ubrudzić... delikatnie, eh, chyba sobie zasłużyłem na przelecenie przez piętro i zderzenie się ze ścianą, następnym razem mi się uda, będzie moja. 
WYZNANIE PAPYRUSA
NIENAWIDZĘ RUI, JEST NIEMIŁA I ... I JESTEM TAKI GORĄCY, CHCIAŁBYM NIE WYCHODZIĆ SPOD ZIMNEGO PRYSZNICA. NO I MAM TE UCZUCIA JAKICH NORMALNIE NIE CZUJĘ... JAKBYM PRAGNĄŁ PO PROSTU BAWIĆ SIĘ WŁOSAMI ____, POŁOŻYĆ JĄ NA MOIM ŁÓŻKU. POCAŁOWAĆ W KUCHNI. SAM BYŁEM ZASKOCZONY SWOIM ZACHOWANIEM, ALE ONA NIE BYŁA ZŁA, WŁAŚCIWIE PRZYWARŁA DO MNIE I POCZUŁEM WIELKĄ FALĘ... CZEGOŚ... CO SPRAWIAŁO, ŻE GŁOWA MNIE BOLAŁA, MOJA DUSZA DRŻAŁA. WTEDY PUŚCIŁEM JĄ I UCIEKŁEM. JA... JA PRAGNĄŁEM JEJ. NIE WIEDZIAŁEM, CZY INSTYNKTY NIE WEZMĄ NADE MNĄ GÓRY. CHCIAŁBYM CAŁOWAĆ JĄ DŁUŻEJ. 
POTWORZY OBIEKT POŻĄDANIA 
-Więc mają ruję... jak psy? - zapytałaś pijąc herbatę po tym jak Alphys wszystko Ci wyjaśniła. Cała rozmowa była dziwna. G nie wspominał o niczym takim nawet kiedy pytałaś się go o szkielecie kutasy. 
-Tak i nie – Undyne pochyliła się nad stołem – Mają ruję, ale nie taką jak psy. Niektóre potwory mają ją raz na kilka lat. Ale te silne, jak te z którymi żyjesz, mają ją trzy do czterech razy na rok. Na dwa tygodnie zamieniają się w odrażające zwierzęta. Masz szczęście, że udało nam się cię wyciągnąć pierwszego dnia. Jeżeli przyszłybyśmy czwartego prawdopodobnie byłabyś już martwa 
-Trzy do czterech razy na rok? Nie mówili o tym jak zaczynałam z nimi mieszkać, to poważny problem - mruknęłaś 
-Cóż, m-może do tego czasu zawiążesz z kimś więź – zaproponowała Alphys, ten temat wywoływał u niej rumieńce. 
-Więź? To coś jak chodzenie?
-Nie, więź to coś znacznie mocniejszego. Myśl o tym jak o małżeństwie dusz – Undyne uśmiechnęła się czule do Alphys, delikatnie ją szturchając i chichocząc z jej rumieńców. 
-Oh – popatrzyłaś na kubek, już wiesz co miał na myśli Blue kiedy pytał się o małżeństwo. A Ty wybrałaś Reda, o rany.... - Więc... - zaczęłaś nie będąc pewna dokładnie co chcesz powiedzieć – Więc więzi są ważne? To dlatego wpadają w ruję? 
-Więzi nie są tylko ważne, to kwestia życia albo śmierci. Im dłużej potwór żyje bez partnera, tym bardziej ruja zaczyna zżerać jego duszę. Nie jest w stanie zapełnić pustki samym seksem, to nie powstrzyma duszy przed rozpadem. Potwory nie są bezpieczne póki nie zawrą właściwej więzi. 
-Więc mogą umrzeć jeżeli... nie będą się pieprzyć... podczas rui?
-To jest możliwe – Podrapałaś się po karku nie wiedząc jak zareagować. 
-Nie wiem czy dobrze myślę, ale czuję że powinnam im pomóc, skoro tego po mnie oczekują. Jeżeli muszą się po prostu... wyładować, myślę że mogłabym to zrobić dla nich. Znaczy się, w skoro mogą umrzeć – Pomijając stan w jakim się znajdowali... Undyne zaśmiała się, krótko i perliście. 
-Ha! Już ją lubię. To nic, kochanie, prawdopodobnie dadzą sobie sami radę tym razem – Prawdopodobnie? Tym razem? To nie brzmiało przekonująco. No ale przynajmniej wiesz co się dzieje. To ulga. Odegnałaś od siebie myśli tego co może dziać się w domu. Pewnie zabiją Cię jeżeli teraz wrócisz. Odkąd zniknęłaś cały czas do Ciebie dzwonią i piszą. I o rany, wysyłają zdjęcia na które boisz się spojrzeć. 
Share:

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Gorąca chwila Część 1 [Six Skeletons in Your Closet - Heat of the Moment pt.1] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Gorąca chwila Część 1 (obecnie czytany) // Alternatywna Wersja [+18]
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Stretch zabrał Cię do domu tamtej nocy. Płakałaś wzruszona tuląc się z wszystkimi, nawet z Edge. Koniec już tego cyrku, życie mogło wrócić do normy. Nigdy więcej nie mówiliście o tym incydencie. Po kilku dniach, Stretch zaczął zachowywać się normalnie, kiedy zauważył że naprawdę nie złościsz się na niego. Zaskakujące, ale nikt nie pytał się Ciebie o Twoje relacje z G, ale w sumie to po co by mieli? 31 lipca Sans sprzedał Ci dziwne informacje. 
-dzieciaku, chciałbym abyś została z naszymi przyjaciółmi przez dwa tygodnie, wpadną dzisiaj, więc się spakuj – Popatrzyłaś na niego rozbawiona. 
-Łoł, zaraz, niedawno wróciłam z tydzień temu? Wolałabym zostać. - Wyglądał na wyczerpanego
-słuchaj, nalegam abyś pojechała, alphys i undyne są fajne, no i powinnaś mieć też wśród znajomych dziewczyny.... serio – To bardzo dziwna wymówka. 
-Uhm, dobra. To idę się spakować – zrobiłaś co ci powiedział, ale dowiedziałaś się że coś wypadło jego znajomym i przyjadą za dwa dni. Miałaś nadzieję, że do tego nie dojdzie. Sans się stresował, rozmawiał ze wszystkimi jakich znał. Dlaczego tak strasznie chciał się Ciebie pozbyć? Ostatecznie, posłał Ci zmartwione spojrzenie i mówiąc.
-powodzenia dzieciaku – udał się do łóżka. Dziwne. 
Kiedy się obudziłaś kolejnego ranka coś było... dziwnego. Po pierwsze, nikt nie wstał poza Tobą (nawet Papyrus, Edge czy Blue) w domu więc panowała cisza i ciemność. No i atmosfera była dziwna. Jakby coś wisiało w powietrzu choć przecież wszyscy spali. Chciałaś pozbyć się tego uczucia, zeszłaś schodami do kuchni. Jak tylko minęłaś drzwi Sansa prawie na niego wpadłaś. 
-heh cześć, dzieciaku, dobrze spałaś? - uśmiechał się jak zawsze. Nie, nawet lepiej niż zwykle. Cóż, przynajmniej zniknął jego podły nastrój. 
-Oh uh, ta, dobrze spałam. A ty? 
-tak, świetnie, jak nigdy, ej zapomnij o wyjeździe do moich znajomych, dobra? wolę abyś została tutaj – Miał dziwny ton głosu, zaskakująco szybki. Wzruszyłaś ramionami. 
-Wiesz, nie chciałam nigdzie jechać więc jasne. 
-ale ... trzymaj się mnie, proszę...
-Cóż, to dziwna prośba. Wiesz, to ty możesz trzymać się mnie, jeżeli chcesz, ale nie będę robiła niczego ciekawego – Przytaknął jakby miał to gdzieś. Usiadł w rogu opuszczając wzdłuż ręce, przyglądając się jak krzątasz się po kuchni by przygotować śniadanie. Na swój sposób to miłe. Skończyłaś robić naleśniki kiedy poczułaś jak ktoś obejmuje Cię na wysokości talii. - Sans, jeżeli chciałeś się przytuli wystarczyło powiedzieć – zaśmiałaś się lekko. 
-w-wybacz, to tylko ja – Stretch mruknął w Twoje ramię – ja... chciałem się przytulić – Byłaś troszeczkę zaskoczona, ale przynajmniej zachowywał się zwyczajnie. Delikatnie wyswobodziłaś się z jego objęć tylko po to aby się odwrócić i uśmiechnąć. 
-Też mogłeś po prostu powiedzie. 
-właśnie, mogłeś powiedzieć stretch – mruknął Sans ze swojego miejsca. Był zirytowany, co dość niezwykłe jak na niego. 
-dobra, _____ chcę się z tobą poprzytulać, dobrze? 
-Ha, jasne – rozpostarłaś ramiona, znowu się przytulił, ściskając delikatnie i wtulając w Ciebie swoją twarz. To było miłe. Bardzo miłe. Właściwie to najlepszy przytulas od dawna. Nagle poczułaś jak coś ciągnie Cię za rękaw. Odwróciłaś się, to Blue uwiesił się na Twojej ręce. Zaskakujące, ale dzisiaj zapomniał swojej zbroi, miał za to czarną koszulkę i niebieską chustę. Wyglądał na przerażonego, jakby coś nie pozwalało mu spać w nocy. 
-P-PANIENKO _____? COŚ... ZŁAMAŁO SIĘ.... W MOIM POKOJU .... I POTRZEBUJĘ ABYŚ TO ... NAPRAWIŁA. 
-O nie, przyjdę po śniadaniu. Co się zepsuło? 
-NIE! - krzyknął  nagle ciągnąc Cię – Z-ZNACZY SIĘ, NIE, PROSZĘ, CHCĘ ABYŚ PRZYSZŁA TERAZ 
-nie, blue, ty mały zboczuchu– powiedział Stretch pryskając na brata spryskiwaczem. Blue zasyczał odwracając się z żywą wściekłością na wysokiego. 
-I KTO TO MÓWI, TO TY JĄ TUTAJ PRZYTULASZ! - Blue głośno tupiąc udał się schodami do pokoju.
-Blue! - chciałaś za nim iść, ale Stretch Cię powstrzymał. 
-to nic ____ zajmę się tym, jest coś co muszę mu pokazać, najwyższa pora – puścił Cię, lecz przez dłuższą chwilę trzymał Cię jeszcze za palce nim odszedł. Popatrzyłaś na Sansa zdziwiona. 
-W-widziałeś to? 
-nie 
-Jak to nie? To działo się przed tobą!
-nie zwróciłem uwagi – Westchnęłaś marszcząc brwi w gniewie. Wszyscy się dzisiaj dziwnie zachowują. Mniejsza. Położyłaś wszystko na tacy. Dzisiaj czas na wspólne śniadanie w salonie. Lecz kiedy zakręciłaś zderzyłaś się ze ścianą która pojawiła się znikąd... a nie, to po prostu drzwi do salonu. Dziwne, nie przypominasz sobie, aby to pomieszczenie było kiedykolwiek zamknięte. Powinnaś zapukać? Zdecydowałaś się tak zrobić, usłyszałaś szmery po drugiej stronie i głos Reda. 
-n-nie wchodzić. 
-Uhm, dobra? - czekałaś. Więcej szmerów
-dobra, właź! - Korzystając z wolnej ręki pchnęłaś drzwi by przywitać najdziwniejszy od dawna widok. Na środku podłogi był wielki zamek z poduszek. By go zrobić użył chyba ze sto pięćdziesiąt koców i zagłówków. Na samym środku leżał Red uśmiechając się do Ciebie. 
-Łał, wygląda miło – powiedziałaś szczerze 
-heh bo... bo jest, dołączysz? może jakiś film? 
-Jak mogłabym odmówić? - Odłożyłaś tacę z naleśnikami i wdrapałaś się do zamku, jak tylko usiadłaś Red położył się na Twoich nogach rozciągając się jak kot. Nie mogłaś się powstrzymać przed głaskaniem go po głowie, mruczał gdy przeglądałaś filmy na Netflix. Właściwie to kolejna dziwna rzecz jaka przytrafiła się dzisiaj. Nagle para rąk objęła Cię od tyłu i zamknęła w szczelnych objęciach. 
-Stretch! Mówiłam, że wystarczy poprosić! 
-PRZEPRASZAM CZŁOWIEKU, CHCIAŁEM DOŁĄCZYĆ DO WAS, WSZYSTKO WYDAJE SIĘ TAKIE WYGODNE, PROSZĘ NIE BĄDŹ ZŁA – odwróciłaś głowę tylko po to aby spotkać się twarzą w twarz z Edge, który wtulał swoją twarz w Twoją koszulkę. Czy on właśnie przeprosił? Czy on właśnie... poprosił? I przejął się Twoimi uczuciami? 
-ej, odwal się szefie, to moje gniazdo, zrób swoje! - syknął Red odtrącając ręce swojego brata 
-MOJE ZAWSZE SIĘ SZYBKO NISZCZĄ, TWOJE SĄ IDEALNE! - Czy on właśnie.... skomplementował Reda? Ten wstał i przyciągnął Cię do swojej piersi w geście obrony. Wpatrywał się w błagalny wyraz na twarzy Edge, przyglądając się jak ten siada na poduszkach 
-kicia i ja chcemy mieć trochę czasu dla siebie, tutaj, więc spadaj! - Przyglądałaś mu się z otwartą gębą. Red! Odgryza się Edge! Patrzyłaś na tę dwójkę w szoku. 
-Co się do kurwy nędzy dzieje w tym domu – mruknęłaś do siebie i cicho czmychnęłaś z pokoju. 
Przez resztę dnia spotkałaś się z większą dawną dziwnych zachowań. Sans chodził za Tobą przez większość dnia, a kiedy tego nie robił, po prostu spał w dziwnych miejscach np w koszu na brudną bieliznę czy w krzaku róż. Był uparty w swoich poczynaniach, musiałaś go dosłownie wypchnąć z ubikacji. Za każdym razem kiedy gdzieś siadałaś Stretch natychmiast Cię przytulał, chciał to też robić kiedy byłaś w trakcie wykonywania innych czynności, ale jak powiedziałaś że to dziwne i niewygodne ze smutkiem przestał i czekał, aż przysiądziesz. Blue nigdy nie wyszedł z pokoju po tym jak Stretch z nim rozmawiał. Edge zachowywał się bardzo grzecznie, mówił „proszę” i „dziękuję” pytał o rzeczy które normalnie mało go interesowały i chwalił wszystkich. No i Red... cóż... Red cały czas wił gniazda z poduszek wszędzie tam, gdzie się zatrzymałaś. To było słodkie... ale i strasznie dziwne. No i śledził Cię, obserwował w salonie zza framugi, wiec zamknęłaś drzwi. Usłyszałaś dziwne odgłosy więc postanowiłaś znowu je otworzyć tylko po to by zobaczyć jak wychodzi z rozdartej poduszki i patrzy na Ciebie z wyraźną paniką na twarzy. Chciałaś umknąć do kuchni by zrobić kolację, ale zdałaś sobie sprawę, że ktoś już tam był. Z przerażeniem zdałaś sobie sprawę, że to Papyrus. Pobiegłaś by go powstrzymać, lecz przestałaś czując dziwny zapach. Bardzo intensywny i smaczny.... Czy to naprawdę Papyrus? Byłaś koło niego, przyglądając się z zaciekawieniem. Spodziewałaś się, że spalił makaron, ale zamiast tego piekł pieczeń wołową.
-OH, WITAJ _____! ŁADNIE PACHNIE? 
-Oh, uhm, tak – powiedziałaś speszona robiąc krok do tyłu. 
-NIE WSTYDŹ SIĘ, SPRÓBUJ! - położył dłoń na Twoich plecach popychając Cię delikatnie w stronę szafek. Podał Ci łyżkę i skosztowałaś. Z zaskoczeniem przyznajesz, że jest smaczne. Naprawdę, naprawdę smaczne. Twoja mina najwyraźniej go zadowoliła. -WIDZISZ? WIEDZIAŁEM, ŻE BĘDZIE DOBRE. CHCIAŁEM DZISIAJ COŚ ZROBIĆ ABYŚ MOGŁA ODPOCZĄĆ. JAK SIĘ CZUJESZ? 
-Czuję się dobrze, ale to miłe z twojej strony – ku Twojemu zaskoczeniu, za pomocą palca podniósł Twój podbródek tak, abyś na niego spojrzała. Przyglądał się Twojej twarzy. 
-DOBRZE TO NIE ZNACZY ŚWIETNIE, CO SIĘ STAŁO? 
-Chodzi o to, że... wszyscy zachowują się super dziwacznie dzisiaj i nie wiem co się dzieje – Uśmiechał się czule. 
-NIE MA CZEGOŚ CZEGO PRZYTULENIE OD WSPANIAŁEGO PAPYRUSA NIE MOGŁOBY NAPRAWIĆ! - z wdzięcznością przyjęłaś objęcia, oplótł Cię ramionami i delikatnie się wtulał. Westchnęłaś. Było miło. Przynajmniej on był normalny. Tak myślałaś, póki nie zdałaś sobie sprawę, że właśnie Cię całuje, nie wiesz nawet kiedy posadził Cię na blacie, i przywarł swoim ciałem. Jak do tego doszło? Byłaś zbyt zaskoczona aby go powstrzymać, ale szczerze nie byłaś pewna, czy chcesz. Naprawdę to się dzieje? Naprawdę całujesz się z Papyrusem? Tym słodkim pumperniklem? Ale... pomijając zmieszanie w którym tkwiłaś, to naprawdę dobry pocałunek. Zacisnął ręce na Twoich biodrach, zaczęłaś się zastanawiać jak daleko się posunie. Odsunął się i popatrzyłaś na niego, zagubiona i zmieszana. Był jak inni, rozkojarzony i drapieżny. Mrugnął, tak jakby coś go właśnie spoliczkowało. Pomógł Ci zejść z szafki. - PRZEPRASZAM _____ JA... JA POSUNĄŁEM SIĘ ZA DALEKO 
-N-nie! Nie masz za co przepraszać. Wiesz. Myślę, że masz rację w byciu wspaniałym. A-ale chyba się położę na chwilę. D-daj znać jak kolacja będzie gotowa, dobra? 
W Twoim pokoju było cicho no i ani śladu kościotrupów. Nie wiesz co ich dzisiaj naszło. Zamknęłaś za sobą drzwi przecierając twarz rękami. Dlaczego jesteś taka napalona? Czułaś się tak, jakbyś przez cały dzień faszerowała się porno. Jeżeli zobaczysz jeszcze jednego szkieleta to.... w sumie nie wiesz co zrobisz, ale będzie to bardzo zboczone. No i dlaczego zachowują się tak dziwnie? Red wspominał coś o sierpniu no i oto mamy sierpień, ale co to kurwa znaczy? Schowałaś twarz za rękami czując narastające podniecenie w ciele. Jeżeli zobaczysz jeszcze jednego...
-cześć kocie – chciałaś krzyknąć, lecz Red skutecznie zakneblował Cię swoją ręką. - łoł łoł spokojnie to tylko ja, s-słuchaj, słucha, jest coś co chcę abyś zrobiła więc słuchaj
-Wiesz, słucham odkąd zacząłeś mówić – Przyglądał Ci się z rozbawieniem, ale i głodem w oczach tak mocnym jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziałaś. Pchnął Cię na drzwi przywierając do Ciebie. 
-patrz kocie, mogę sprawić, że to miejsce będzie bardzo wygodne, łapiesz? jak wrócisz zastaniesz najwygodniejsze łóżko na całym tym pojebanym świecie i położysz na nim swoje seksowne ciałko 
-I?
-ale chcę.... chcę abyś teraz poszła do pokoju edge, dobra? słuchaj, ma doła i... i wiem że jesteś z nim w lepszych relacjach niż ja i... - starał się odegnać jakieś myśli. Mierzył spojrzeniem Twoje ciało, róż mieszał się z czerwienią na jego policzkach
-Red? 
-hmm?
-Chciałeś coś jeszcze powiedzieć.
-nie, nie chciałem
-Chciałeś. Co z Edge? 
-zapomnij o nim, słuchaj, naprawdę dzisiaj czuję się napalony i chcę aby było ci dobrze tu i teraz, co ty na to? 
-Nie.
-ta, ale i tak to zrobię, poduszki, poduszki wszędzie a potem połozę cię na nich i nie wyjdziemy z tego pokoju przez kolejne dwa tygodnie, co ty na to?
-Gadasz bez sensu 
-to co mówię ma jasny sens 
-Właśnie, że nie
-na gwiazdy, kurwa mać, kobieto, utrudniasz! - Kiedy... kiedy to zrobił? Pchnął Cię na kilka poduszek, tak jak rano ale mniej niewinnie. Był na Tobie, chciałaś uciec, ale nie mogłaś.
-SANS! - krzyknęłaś nim pomyślałaś. Coś ściągnęło Reda z Ciebie w mgnieniu oka, wyleciał z pokoju z krzykiem. Słyszałaś, jak uderzył w ścianę. Za to w pokoju na jego miejscu był Sans, zamykał drzwi i przyglądał Ci się. 
-widzisz? mówiłem, że wystarczy, abyś mnie zawołała – Przeszedł przez pokój by wziąć Cię na ręce – słuchaj dzieciaku, chciałbym spędzić z tobą dzisiaj noc, nie będę robił niczego złego, po prostu chcę przy tobie być, dobrze? - byłaś zaskoczona jak łatwo i szybko znalazłaś się w jego rękach. Nawet jak rano był senny, teraz jego ospałość zniknęła wraz z zachodzącym słońcem. 
-Sans... jest mi niewygodnie – powiedziałaś półprawdę. Ufałaś mu, ale zachowywał się dziwnie. Pocałował Cię. Zadrżałaś zmieszana. Twoje ciało chciał odpowiedzi i coś... coś nakazywało Ci robić wszystko to co powie. Odwzajemniłaś pocałunek. Czułaś to samo otumanienie jak kiedy całowałaś się z Papyrusem. Nagle para rąk odciągnęła Cię od niego, usłyszałaś Edge. 
-CZY NIE MIELIŚMY ABY TRZYMAĆ ŁAP PRZY SOBIE, SANS? 
-mówiliśmy wcześniej, że ____ może robić co chce – Sans pociągnął Cię w swoją stronę. 
-głosuję za tym aby sama wybrała – Stretch objął Cię od tyłu – powiedz laleczko, wybierzesz mnie i mój pokój, prawda? 
-o nie nie nie nie nie – Red wchodził po schodach – kicia i ja będziemy się miziać w moim gnieździe bo wszyscy wiedzą, że to ja robię je najlepsze, więc najwygodniej będzie jej ze mną – Masz wrażenie, że Sans za mocno nim uderzył. 
-ZARAZ! PRZEGAPIAMY COŚ WAŻNEGO! - usłyszałaś Papyrusa z lewej - _____ TEŻ MA PRAWO GŁOSU! - Cisza, pięć szkieletów patrzyło się na Ciebie, czekając na Twoją odpowiedź. 
-Ja... ja nie umiem wybrać....
-WIĘC CHCESZ NAS WSZYSTKICH? -zaproponował Edge
-o taaak – mruknął Red
-dobry pomysł – zawtórował Stretch 
-mi pasuje – Sans wzruszył ramionami 
-NIE ZGŁASZAM SPRZECIWU – Papyrus... dlaczego...! 
-Nie, zaraz, chłopaki, nie wiem co się dzieje! - Podeszłaś pod drzwi, cała piątka szła za Tobą – Proszę... Ja... - Silna ręka uniosła Cię do góry i wypchnęła za próg od tyłu. Popatrzyłaś i z zaskoczeniem dostrzegłaś Undyne, którą rozpoznałaś ze zdjęć Sansa. 
-POWINNIŚCIE SIĘ WSTYDZIĆ! - krzyknęła – Ta biedna dziewczyna nie wie co jest grane?!
-Undyne, cześć, powiedziano mi.... 
-Wybacz kochanie, ale nie powinnaś ufać w nic co mówią – powiedziała odstawiając Cię za siebie
-D-dlaczego? - Zatrzymała się i popatrzyła na Ciebie jakbyś była największym kretynem na świecie. 
-Bo mają ruję, głupia. 
Share:

POPULARNE ILUZJE