28 lutego 2018

Undertale: Diabelska karuzela - Droga, której nie będziesz żałować [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
Piotrek - 8 | Grillby - 1
* - uwzględnić dramę

Zostało Ci jeszcze kilka dni do czasu powrotu Piotrka. Po przemyśleniach wiedziałaś już którędy powinnaś pójść, postanowiłaś jednak nie psuć sobie wakacji od bycia ... sobą... Jeszcze nie. Grillby dał Ci przecież czas do ostatniej chwili.
Dlatego wykorzystałaś każdy dzień. Robiłaś to co zawsze chciałaś, a na co nie mogłaś sobie pozwolić ze względu na rodzinę. Czyli... nie było tego wiele. Właściwie to przesiedziałaś cały ten okres okazjonalnie pieprząc się z ognistym potworem, lecz to już nie było to samo. Znaczy się jasne, był świetny jak zawsze, a jego rozdwojony język czynił cuda. Kochana! Nie mogłaś ustać na nogach po tym jak skończył z Tobą! Tylko, że to już nie było to samo, mając gdzieś tam w tyle głowy to co wybrałaś.
Tak właściwie, ostatniego dnia... miałaś poczucie zmarnowanego czasu. Być może go zmarnowałaś? Tego nie byłaś pewna. Siedziałaś z potworem na kanapie, w telewizji leciał jakiś nudny serial, ten z rodzaju oglądanych-bo-nic-innego-nie-leci-w-TV. Uznałaś, że to najlepsza okazja do wyjawienia prawdy swojemu kochankowi. Chrząknęłaś. Nie zareagował. Postanowiłaś odwrócić się w jego stronę. Płomienie delikatnie falowały na jego twarzy, lecz jego reakcja nie różniła się od wcześniejszej.
-Słuchaj, chciałabym z tobą porozmawiać... - zaczęłaś niepewnie spuszczając wzrok. Ćwiczyłaś tę kwestię, wiedziałaś dokładnie co i w jakim tonie chcesz powiedzieć, ale... teraz... kiedy wszystko było takie... realne.. zaś potwór taki prawdziwy... nic nie było proste i obawiasz się, że nawet jakbyś spędziła drugie tyle na ćwiczeniach, efekt byłby ten sam. - O... o nas...
-O kim? - Grillby podniósł brew i ściągnął okulary, białe ślepia wbijał w Ciebie, jeżeli to możliwe i brzmi logicznie, jego spojrzenie mroziło. Przeszył Cię dreszcz.
-O... o.... o nas...
-To jesteśmy jacyś my? - był wyraźnie zdziwiony. Spojrzał na telefon który trzymał na stoliku, na datę. Ah. Zrozumiał, odstawił maszynę na bok i znowu spojrzał na Ciebie - Czas na poważną rozmowę tak?
-Tak... - szepnęłaś cicho. Lecz nie umiałaś nic powiedzieć. Bałaś się. Najdrobniejsza myśl opuściła Twoją głowę i wiedziałaś, wiedziałaś, że będziesz tęsknić. Potwór czekał cierpliwie, minutę, dwie, dziesięć, patrzył na Ciebie, a kiedy minęła minuta piętnasta, odwrócił wzrok. Fioletowe języki ognia na chwilę zatańczyły nerwowo, lecz zaraz potem się uspokoiły.
-Więc?
-Ja... wybrałam.
-Domyślam się, najwyższa pora.
-Chcę być z tobą... - zaczęłaś, nie z tej strony z której powinnaś, w ten sposób całość brzmiała jeszcze straszniej
-Nie chcesz.
-Chcę.
-Nie chcesz - znowu to mrożące spojrzenie - Co ci przeszkadza co? Mąż, córka, opinia społeczna, a może nie podoba ci się to jak lizałem twoją cipkę? - Z dziwnych powodów słyszałaś gniew w jego do tej pory spokojnym głosie. Słowa nie były miłe. Raniły.
-Nie rozumiesz.... chcę, ale.... Ai... o-ona...
-Jakoś nie myślałaś o niej kiedy skakałaś po moim kutasie. - zacisnęłaś mocniej usta podnosząc jednocześnie wzrok na potwora. Był zły i dobrze o tym wiedziałaś. Spokój ognia był jedynie pozorny, to ciepło, wzrastające ciepło w pomieszczeniu zdradzało piętrzącą się w nim furię. Zaczęłaś się nawet bać, że żywa z tego starcia nie wyjdziesz...
-To... to prawda... - szczerość, jedyne czym będziesz mogła się wykupić, to szczerość. Tak wierzyłaś. Bo nie widziałaś innego wyjścia z tej sytuacji. Musiałaś to rozegrać dobrze, nie denerwować go, tak, aby przyjął odrzucenie... właściwie. Aby nie powiedział Piotrkowi. Czy ten by mu uwierzył? Może. A jeżeli by uwierzył, to straciłabyś ich obu, bo po tym wszystkim Grillby na pewno Cię nie będzie chciał i byłaś tego w stu procentach przekonana. - Oni wracają, a ja... Grillby, tu nie chodzi o ciebie - spojrzałaś na niego pewnie - Po prostu ja .. nie mogę... ja... to wszystko to był jeden wielki błąd - białe ślepia zajarzyły się, a Ty wiedziałaś, że powiedziałaś coś złego. - Znaczy się nie ty! Tylko moje postępowanie! Nie powinnam była tak... tak...
-...się mną bawić - skończył za Ciebie. Przytaknęłaś nie mogąc wydusić z siebie żadnego więcej słowa. Potwór wyłączył telewizję, najwyraźniej jakiekolwiek dźwięki w tle go irytowały. Odwrócił wzrok od Ciebie, oparł się o kanapę zarzucając ramię za oparcie. Milczał długo. Bardzo długo. Masz takie wrażenie w każdym razie, bo czas jakby pędził... wolniej... dla Ciebie... dla was... w tym momencie. - Jasne, rozumiem, to logiczne co wybrałaś. - Odezwał się w końcu, temperatura zmalała, on wyglądał na spokojnego i może... może odzyskał spokój? - Chodzi o Ai czy o Piotrka?
-O Ai... Tylko i wyłącznie o nią. Gdyby nie ona... to...
-Wiesz, zawsze można by ją... - spojrzał na Ciebie, otworzyłaś szeroko usta przerażona i jednocześnie podekscytowana słowami jakie miał zaraz wypowiedzieć... ale .... nic więcej nie powiedział. Jakby jedno spojrzenie na Twoją twarz sprawiło, że ta szalona myśl wyparowała z jego głowy. To byłoby zbyt piękne aby było prawdziwe. - Dobrze robisz. Jesteś dobrą matką.
-Nie jestem.
-Matką tak, nie żoną. To różnica. - uśmiechnął się kwaśno. - Nim wstaniesz z tej kanapy, co nastąpi zaraz... chcę abyś wzięła sobie do serca to co teraz powiem. - Spojrzałaś na niego lekko przerażona. Bałaś się wtedy kiedy całe jego ciało, giętkie niczym kota, przemieszczało się w Twoją stronę, kiedy musiałaś położyć się na kanapie, oprzeć głowę na podłokietniku, odwrócić twarz na bok, gdy on obejmował Cię. Ten dotyk był zły. Całe Twoje ciało to czuło. Zbyt ciepły. Nie taki jaki powinien. - Ja zawsze.... - potwór nie przerywał, nie przeszkadzały mu Twoje marne próby wyswobodzenia się - ...dostaję... - w jednym miejscu szczególnie mocno bolało. Na plecach, na wysokości kości ogonowej. - ...to co chcę. - Wszystko było takie ... złe... Tak bardzo złe.

Ostatnie wspomnienia z potworem nie należały do najprzyjemniejszych, odczułaś jego gniew, choć i tak wiedziałaś, że nie był to całkowity, nie w pełni, hamował się. Skończyłaś jedynie z poparzeniem na plecach, które zostawi po sobie bliznę. Głęboką. Tą z którą umrzesz. Musiałaś skłamać, że to od piekarnika, że byłaś gapą i nie zauważyłaś. Rana nie przypominała wprawdzie takiej, lecz Piotrek i tak uwierzył, przecież nie znał się zupełnie na gotowaniu.
Grillby przyjął go jak starego przyjaciela, nawet wtedy kiedy ten składał mu wymówienie najmu przed czasem. Znając chciwość o jakiej wiele się mówi, która stała się niemal wizytówką fioletowego żywiołaka, nie walczył o kaucję. Po prostu do końca miesiąca mieliście się wyprowadzić. Co też nastąpiło naprawdę szybko. Ai została wypisana ze szkoły i jako pierwsza odesłana do dziadków do wielkiego miasta, gdzie wróciła do swojej starej szkoły i starej klasy. Trochę zamieszania w jej i waszym życiu, ale tak to wiecie na czym stoicie. Prawda?
Czułaś ulgę, gdy siedząc na siedzeniu dla pasażera opierałaś głowę o szybę i żegnałaś napis „Ebott żegna, wróć do nas jeszcze!”. Ulgę, bo jedyna osoba która znała Twój sekret, została właśnie tam. To kim tak naprawdę jesteś nie wyjdzie na światło dzienne. Teraz możesz wieść normalne, zwyczajne życie. Udawać, że przygoda z potworami nigdy nie miała miejsca. Udawać, że nie masz blizny na plecach i udawać, że ... jesteś dobrą żoną.
Udawać, właśnie. Bo znasz prawdę. Nie oszukasz samej siebie choćbyś bardzo tego chciała. Choćbyś się bardzo starała, nie zignorujesz palenia blizny na plecach, zaś sny które obficie Cię nawiedzają, przepełnione czystą purpurą, gorące jak ognie piekielne, będą Twoim przekleństwem. Każdego ranka budzisz się po nich z wyrzutami sumienia mając nadzieję, że mąż nie usłyszał imienia, które szepczesz. Modląc się, by prawda nie wyszła na jaw. I wiesz co?
Prawda zawsze wychodzi na jaw. Prędzej czy później dogoni Cię. Tym bardziej, że słowa jakie wypowiedział tamtego wieczoru nadal przebrzmiewają Ci w uszach. On dostaje to czego chce. I dostał. Wiedziałaś to. Wiedziałaś po trzech miesiącach od przeprowadzki, gdy siedząc w ubikacji w domu, trzymałaś w ręce test ciążowy... test pozytywny... Po policzkach ciekły Ci łzy, zasłaniałaś dłonią usta aby nie krzyczeć, by nie obudzić śpiącej, w końcu spokojnej i zadowolonej Ai, by nie ściągnąć ciekawości Piotrka odpoczywającego przed telewizorem. Czy to możliwe? Przecież się zabezpieczałaś, z Piotrkiem prezerwatywa, łykałaś też tabletki... Jedyne co przychodzi Ci do głowy, to on...
Obejmując brzuch zgięłaś się w pół, przerażona losem, który jest Ci pisany.
Share:

Gra: Poznaj(my) się - Yumi Mizuno 3


61 Dlaczego alkoholik pije?
"Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.
- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.
- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.
- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.
- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.
- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.
- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.
- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.
- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.
Mały Książę zakłopotany ruszył dalej.
"Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni" - mówił sobie po drodze." 
-"Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry

62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
Jestem za tym, aby ratować życie które jest. Czyli - życie matki. Dziecko można mieć kolejne, albo też zaadoptować. Pamiętam, kiedy pewien ksiądz opowiadał nam o tym, jak to przyszedł do niego jeden parafianin z podobnym pytaniem. Okazało się, że jego żona była w ciąży z bliźniętami. W trakcie ciąży okazało się, że jedno z bliźniąt umarło - nie pamiętam okoliczności - no i zostało usunięte. Wskutek złej operacji uszkodzono nóżkę drugiego, która zaczęła gnić, co zatruło wody płodowe w których się znajdował a zatem i ciało matki. Facet miał wybór - ocalić żonę usuwając dziecko, albo poświęcić żonę mając nadzieję że dziecko kalekie będzie żyć. Wiadomo, porządny katolik, nie "zabił" dziecka, a więc w efekcie całego zdarzenia umarła i matka i dziecko, bo gość nie umiał podjąć decyzji.

63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
Lubię Wielkanoc, lubię malowanie jajek, lubię chodzenie z koszyczkiem. Podoba mi się to. Lecz nie trzymam się postu, nie świętuję z rodziną, nie przeżywam emocjonalnie symboliki tego święta.

64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
Z własnego doświadczenia wiem, że im wcześniej tym lepiej. Zatrudnienie, a potem wynajem mieszkania, albo zbieranie na własne. Gdyby nie moja wczesna wyprowadzka - w wieku osiemnastu lat - od matki, w tej chwili nie wiedziałabym co zrobić.

65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
Uuuuuwielbiam różno-kolorowe oczy, albo takie, które zmieniają kolor w zależności od pogody czy stanu emocjonalnego człowieka. Miałam też koleżankę, która miała jedno oko w stylu "kocim" w sensie podłużną źrenicę. Straaaaasznie mi się to podobało.

67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
Lekcje rytmiki w szkole muzycznej. Kiedy byłam dzieckiem, zapisano mnie do szkoły muzycznej. Choć nie posiadam żadnych wybitnych predyspozycji w tym kierunku, to jednak... granie na fortepianie trza opanować, tak jak moja mama i mój dziadek i babcia i pradziadkowie... coś w rodzaju rodzinnej tradycji. Wcześniej miałam nauczycielki w domu - było fajnie. Potem zostałam zapisana do szkoły muzycznej i to był błąd. Jakkolwiek trafiłam na dwie ponoć najgorsze nauczycielki, tak lekcje rytmiki z panią J. zawsze były poprzedzane silnymi bólami brzucha, wymiotami i robieniem dosłownie wszystkiego, aby nie iść na zajęcia. Kobieta z zajęć potrafiła zrobić prawdziwe piekło, wyzywając i obrażając dzieci od najgorszych, nieuków, beztalenci, mówić, że marnują jej czas, że nie nadają się do niczego. Uderzała otwartą ręką w fortepian, czasem sadzała nieszczęśnika przy nim i kazała grać ze słuchu jakieś dźwięki.
Nawet po latach, jak będąc już w pełni dojrzałą dziewczyną, natrafiłam na nią przypadkiem w sklepie, serce mocniej mi zabiło, zaś żołądek ścisnął się niebezpiecznie. Uraz i strach przed tą kobietą pozostał chyba niewyleczony.

68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Wszystkich elektronicznych sprzętów. Chyba, że takich napędzanych na baterie słoneczne - aby je podładować.

69 Wierzysz w karmę?
Chciałabym, aby istniała.

70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
Oua, wiele ich jest, serio.
  • Mm ze współpracy między Japanese Riken Brain Science Institute i MIT’s Picower Institute for Learning and Memory wyszło cudeńko - umiejętność wszczepiania sztucznych wspomnień. 
  • Naukowcom z California Institute of Technology udało się teleportować proton!
  • ReWalk - To rewolucyjny robotyczny egzoszkielet zapewniający zasilane biodro i kolana, które umożliwiają stanie i chodzenie, osobom z uszkodzonym rdzeniem kręgowym. 
  • Sztuczna wątroba, sztuczna trzustka czy implanty siatkówki... 
  • Drukarka 3D
  • Samochody hybrydowe
  • Nie wspominając już o Sophii - robocie.
Chciałabym też kiedyś przenocować w tym hotelu pełnym robotów
I choć przeraża mnie to dokąd zmierza technologia, nie umiem nie ukrywać podziwu dla tego co zostaje wynalezione i jak ludzie wcielają w życie wszystkie swoje wyobrażenia. Niemożliwe staje się możliwym.

72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
Wina zawsze leży po środku. Może bierze się to stąd, że w obecnym świecie nie ma miejsca na wiarę i religię? Bo taka prawda. Walczy się z nią na każdym kroku, dziecko na którego autorytety nie mają żadnego wpływu, albo na złość rodzicom będzie wszystko robiło na złość. Do wiary trzeba dorosnąć, do religii trzeba dojrzeć, bezwiedna nauka papugowania to dla mnie głupota. Nie należy uczyć jak myśleć, ale po prostu myśleć. Aby dziecku, bez względu na wszystko - dać szansę wyboru tego co najbardziej mu odpowiada. Bo z poszukiwaniem i wątpliwością idzie wiedza i pragnienie wiedzy, a co za tym idzie - wzrost.

74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
Powiem to, co Samael mówiłam wiele razy i co ona sama przyznawała mi z uśmiechem
Gdyby Samael pewnego dnia urodziła się z kutasem, bez wahania wyszłabym za nią za mąż. To ułatwiłoby wiele spraw. Nie sypiałabym z nią, co to to nie, fuj. Chodziłaby sobie na dziwki, przychodziła na obiad, czasem coś naprawiła w domu, czy coś... Ot takie stuknięte małżeństwo.

75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
Już je mam. Nie trzeba mi nic więcej niż tabliczka czekolady, gorąca herbata, papieros, komputer i Samael obok.

76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
Merida Waleczna. Merida nie jest stereotypową księżniczką Disneya. Jest waleczna, odważna, narwana, nie w głowie jej ślub i dzieci. Do tego akcja dzieje się w przeszłości, w otoczeniu legend i świetlików i w ogóle.. Poza tym uwielbiam tę piosenkę
Poza tym zaskoczeniem dla nikogo nie będzie, jak powiem, że Zwierzogród tez wywołał na mnie wielkie wrażenie. W sumie ciężko mi wymienić jeden film Disneya...
O! To też lubię!

77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
Za młodu czytano mi Andersena. Ponoć ktoś kiedyś udowodnił, że dzieci wychowane na bajkach Andersena są bardziej wrażliwe i mają lepiej rozwiniętą wyobraźnię... Nie wiem ile w tym prawdy, bo tak mawiała jeszcze moja mama... Faktem jest, że Andersen bardzo dużo mnie nauczył - przede wszystkim tego, że plotki są złe i nigdy nie są prawdziwe. Nauczył mnie też tego, że w rzeczach niepozornych może ukryć się prawdziwa głębia i piękno. Bajki Pana Pero nauczyły mnie empatii i wrażliwości. A baśni braci Grimm to ja się bałam. Serio. Są przerażające. Płakałam jak mama chciała mi je czytać >.>

78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?

79 Co sądzisz o ludziach, którzy pomagają chorym zwierzętom, ale nie chcą pomagać chorym ludziom?
Jestem takim człowiekiem. Zwierzęta często cierpią przez ludzi, nie są niczemu winne, zaś to co je spotyka najczęściej dzieje się przez ludzi. Nawet tych działających bezmyślnie i bez świadomości wyrządzających im krzywdę. Stając przed wyborem - zwierze czy człowiek, zawsze wybiorę zwierzę, bo zwierze uważam za bardziej bezbronne i mniej winne. 

81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
Bezwarunkowa akceptacja i lojalność.

82 Gdybyś miał/a jednym obrazkiem przedstawić cały internet co by to było?
 Autor: Grzegorz Kmin - Nauka latania

84 Jaką jesteś barwą?
Purpura.

85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
Magia w znaczeniu rzucanie zaklęć - nie. Ale wierzę w iluzję i w potęgę świadomości, co dla niektórych jest już magią. 

86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku?
Kiedyś za egzotyczne zwierzę uchodził chomik, więc ten termin się zmienia. Jednak nie wyobrażałabym sobie trzymać w domu pająka czy jakiegoś legwana, choć wydają mi się ciekawe. Wolę coś, czym umiem się opiekować. Pies. Kot. Szczur.
Jestem przeciwniczką trzymania zwierząt w cyrku czy w zoo. Zdecydowanie bardziej wolę rezerwaty przyrody. ZOO dla mnie różni się tym od cyrku, że nie uczą tamtejszych zwierząt sztuczek i w ostateczności oczywiście, może to być szansa na przedłużenie gatunku. LECZ wystawianie zwierząt na kontakt z chamskimi ludźmi którzy karmią je byle czym... neh. To już przesada. 

87 Muzyka klasyczna. Lubisz? Słuchasz? Jacy kompozytorzy należą do Twoich ulubionych, kogo podziwiasz i szanujesz?
Uwielbiam Straussa ojca. Chaczaturiana. Mozzarta czy nawet Chopina. Słucham muzyki klasycznej oraz instrumentalnej. 

89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
Uważam, że honor to cecha osobowości którą trzeba w sobie wykształcić, pielęgnować, która może pęknąć, ale można ją odbudować. Nie uważam, aby termin "utrata honoru" był stały, bo w danej sytuacji można go stracić, można się poprawić, można w innej sytuacji zachować go.
Odwaga pojawia się natomiast sporadycznie, kiedy obawa przed utratą czegoś/kogoś jest silniejsza, niż strach. Każdy może być odważny i to, że ktoś jest odważny cały czas nie oznacza tego, że nigdy nie stchórzy i odwrotnie. 

Share:

Gra: Poznaj(my) się - Taki jeden...

1 Dostajesz czołg. Jakie 3 rzeczy robisz jako pierwsze?
Oddaję... do obsługi potrzeba kilku osób.

2 Co według Ciebie kryje się za słowem "perfekcja"?
Moim zdaniem perfekcyjne jest ludzkie ciało, jego kształty, symetrie (nie chodzi mi tylko o to że penis we wzwodzie jest równy długości 3 kciuków), jego zapach, dotyk... Kurde, zacząłem chyba odpływać.

3 Do czego czujesz się zmuszany/a?
Do obecności niektórych osób.

4 Czy boisz się ciemności?
"Hello darknes my old friend. I come to talk with you again..." Nie, ciemność to mój stary, dobry przyjaciel.

5 Wyobraź sobie, że nocujesz w innym, niż Twój pokój miejscu. Masz do wyboru dwa łóżka. Jedno o miękkim materacu, w którym człowiek się dosłownie zatapia, oraz drugie, gdzie materac jest twardy. Które łóżko wybierzesz i dlaczego?
Zdecydowanie twarde. Tak jest zdrowiej dla pleców.

6 Czy obawiasz się przyszłości?
Boję się jeżeli nie mam planów na nią, ale staram się zawsze je mieć.

7 Czego chcesz się nauczyć?
Języka włoskiego, albo łacińskiego.

8 Co jest największym kłamstwem na świecie?
"Polskie obozy zagłady" -_-

9 Boisz się bólu?
Nie, wręcz przeciwnie. Lubię ból... taki nie przesadzony. Czasami mnie trochę jara... if you know what I mean...

10 Czy można dawać świadomie sobą manipulować? Jeżeli tak - to czego jest to świadectwem?
Oczywiście że można, ale jeżeli jest to robione dostatecznie dobrze to nic nie będzie świadectwem.

11 Jak wyobrażasz sobie Piekło? Wierzysz w jego istnienie?
Wierzę w nie i moim zdaniem nawet będąc w niebie można cierpieć, bo nie da się być szczęśliwym kiedy hipotetycznie jakaś bliska ci osoba może cierpieć katusze.

12 Co to znaczy rozumieć kogoś? Na czym polega zrozumienie, czym jest i jak się przejawia?
Rozumieć kogoś- czuć bliskość tego kogoś nawet kiedy jest daleko

13 Dlaczego bycie miłym bardzo często odbierane jest jako flirt?
Bo ludźmi rządzi instynkt dobierania się w pary.

14 Jesteś oszczędny/a?
Czy jestem oszczędny? A po ile ten baton? Aż 2,50... *harde obliczenia czy nie zaburzy to mojej piramidy pieniążków* to jednak podziękuje.

15 Co sądzisz o Butterfly Project?
Inicjatywa jest moim zdaniem w trąbkę *przymiotnik czelendż nadal trwa*

16 Czy gdyby twój partner/ka dokonał(a)by zdrady wybaczył(a)byś mu/jej?
Nie wiem... jeżeli to byłoby jednorazowe to chyba tak.

17 Czym jest prawdziwa miłość?
Prawdziwa miłość- w niej nawet w ciszy słychać słowa "Kocham cię"

18 Ebook vs. tradycyjna książka? Co lepsze i dlaczego?
Zwyczajna, chociaż ma swoje minusy (np. trwałość) to jednak ich zapach oraz faktura stron są niezwykłe.

19 Czy to prawda, że ludzie się zmieniają?
Tak, jeżeli ktoś się nie zmienia to umiera, albo staje się umysłowym stęchłym staruchem

20 Co sądzisz o kazirodztwie?
Jest to jedno z niewielu zboczeń, które przyprawia mnie o obrzydzenie, także może powstrzymam się od dalszej wypowiedzi.

21 Opisz jak według Ciebie, będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat.
Pewnie tak samo jak teraz, tylko będzie więcej technologii

22 Co najlepiej obrazuje nam ludzkie wnętrze?
Orgia w stylu Gore

23 Co myślisz o stereotypach? Kierujesz się jakimiś? Czy byłeś/aś kiedyś postrzegany/a stereotypowo?
Nie mam zdania

24 Jaki/jaka jesteś? Jak siebie widzisz? Jak widzą Ciebie inni?
Jaki jestem chyba większość wie (przynajmniej tutaj). Sam siebie widzę jako chłopaka, który czasami pisze fajne opowiadania, czasami rysuje i czasami nie powtarza "czasami"

25 Czy zdarzyło Ci się w życiu strzelać z prawdziwej broni?
TAK! Mój pierwszy kontakt z bronią (chodź to była wtedy wiatrówka) był taki że przyłożyłem oko zbyt blisko lunety i kiedy strzeliłem to wracając podbiła mi oko. Teraz to raz na rok (albo rzadziej) chodzę na strzelnicę. (najczęściej posuwam z glocka)

26 Spełniło Ci się kiedyś jakieś marzenie?
Mmm no część tak, ale na niektóre jeszcze pracuję.

27 Co jest kluczem do Twojego serca?
Przypadek

28 Jaka była najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszałeś/usłyszałaś od innych o sobie?
"Kocham cię" usłyszałem to od dziewczyny z którą rozmawiałem bodajże raz czy dwa. (do najładniejszych nie należała, ani nie była w moim typie.

29 Z jaką postacią książkową utożsamiasz się i dlaczego?
Hmmm.... chyba z głównym bohaterem z książki "Biały Kieł" (nadal płaczę jak to czytam), bo też bywam lekkomyślny, dziki, a przyparty do muru morderczy

30 Zabierz mnie, proszę, ze sobą na spacer: Opisz swój chód, postawę podczas niego. Czy różni się on gdy ktoś czy towarzyszy czy zazwyczaj jest taki sam? Czy masz jakieś specyficzne wymogi czy nawyki (chociażby: spacerując w towarzystwie wolisz mieć rozmówcę po prawej stronie)?
 Zacznijmy od tego że ja nie idę, tylko biegnę. Każdy mój krok jest pewny, ale lekki. Jeżeli idę coś zwiedzić, pomyśleć to zwalniam, patrzę na około, oddycham głęboko, jeżeli jednak mam jakiś wyznaczony cel do którego mam dotrzeć to chodzę z wysoko podniesioną głową, lekkim uśmieszkiem i wzrokiem wytyczającym w tłumie trasę (serio, tłum się zawsze przede mną rozstępuje. Kiedy ktoś jest zemną to lekko się kiwam, nabieram większego luzu, jeżeli rozmawiamy to czasami lubię złapać kontakt wzrokowy, tak żeby sprawdzić czy mnie słucha czy gdzieś odpływa, nie mam nic przeciwko dostosowywaniu się do drugiej osoby, no chyba że jest nachalna, to wtedy staję okoniem.
Share:

Gra: Poznaj(my) się - KitsuneMinLis 3


 61 Dlaczego alkoholik pije?
Bo jest uzależniony. Ma problemy z którymi nie potrafi sobie poradzić, myśli, że jedno piwo to nic, że pomoże mu na chwilę odpocząć od problemów i tak od jednego piwka czy wódki do następnej, aż ani się obejrzy a nie wyobraża sobie życia bez alkoholu. A potem niszczy swoje zdrowie i życie najbliższych, chlejąc i nie pozwalając sobie powiedzieć nic do słuchu. Wiem bo miałam alkoholika na co dzień i widziałam co się z nim dzieje.

62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
Ratować matkę. Dziecko można sobie jeszcze zrobić albo zaadoptować więc sądzę, że jest większa korzyść.

63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
Owszem świętuję, ale nie czuję jakiejś magii Wielkanocy obecnie, gdy byłam dzieckiem to jakoś bardziej lubiłam to święto, może to przez to, że byłam naiwnym dzieckiem i wierzyłam w zajączka wielkanocnego. Teraz to wygląda zwykle tak, że rano szykuję z mamą koszyczek, farbuję jajka, wychodzimy razem do kościoła jak poświęci to wracamy jemy i wracamy do codzienności. Żadnej magii, żadnego specjalnego dnia. Po prostu rano odbieg od normy, a potem codzienność.

64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
Kiedy czuje się, że jest się gotowym do życia samemu przez pewien czas.

65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
Jeśli chodzi o oczy to fascynuje mnie motyw z fioletową tęczówką. Występuje to bardzo rzadko, bo u osób dotkniętych albinizmem, ale słyszałam też o chorobie tzw. Alexandria Genesis która powoduje m.in. występowania filetowych oczu, podobno tą chorobę miała Elizabeth Taylor, jednak naukowcy temu zaprzeczają.

66 Opowiedz jakąś zabawną historię z czasów twego dzieciństwa.
Niewiele ze swojego dzieciństwa pamiętam. Choć najbardziej śmieszy mnie jedno co pamiętam;  w lecie razem z koleżanką bawiłyśmy się na łące, która była przed naszymi domami. Wspinałyśmy się na drzewa wymyślając jakieś zabawy. W pewnym momencie podeszła do nas właścicielka aka moja sąsiadka, u której wynajmowaliśmy mieszkanie z córką na rękach. Ja miałam z jakieś 8 lat, koleżanka 7 a córka sąsiadki z 4-5. Postawiła ją na ziemi, chcąc by pobawiła się z nami ale smarkula zaczęła wyć jakby ją ze skóry obdzierali i ryczeć, że ją trawa gryzie. Normalnie do tej pory bawi mnie ta sytuacja xD

67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
Albo spowodowane moją arachnofobią…. Albo przez ojca. Najbardziej się bałam, kiedy miałam 8 lat i wróciliśmy późno do domu ja, mama i nasi sąsiedzi, bo byliśmy na dniach miasta. Gdy mieliśmy się z nimi żegnać przyszedł ojciec i zaczął się wydzierać na mamę, że jest popierdolona, bo mnie porwała. Że ją wyjebie z domu, zadzwoni na policje, a mnie zabierze od niej, bo jest porywaczką. Kazał mi do siebie podejść, ale mama i sąsiedzi go powstrzymali od zabrania mnie. W życiu nie byłam tak przerażona jak wtedy. 

68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Ciężko powiedzieć. Pewnie nie zabrałabym ciuchów zimowych. Na wyspie przecież nie ma śniegu i jest wiecznie ciepło.

69 Wierzysz w karmę?
Nie

70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
YouTube. Dla mnie to najlepszy wynalazek XXI wieku. Zaczęło się od słodkich kotków, a teraz można na nim oglądać wszystko co się chce; od muzyki, przez youtuberów, po seriale czy filmy. Mieli pomysł, który okazał się hitem i to bardzo trafnym ;)

71 Stwórz własną listę cudów świata.Co na niej się znajdzie?
1. Harry Potter
2. Ciasto bananowe z bitą śmietaną mojej mamy
3. Undertale
4. Malowanie sprayem
5. Konwent miłośników fantastyki
6. Wiedźmin

72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
Bo rozumieją, że kościół robi im pranie mózgu wpajając im, jak „poprawnie” żyć. Bardziej myślę, że to nauczyciele i środowisko wpływają na stosunek młodzieży do religii. Ja kiedyś prosiłam Boga o jedną ważną dla mnie rzecz, prosiłam go odkąd zaczęłam chodzić do kościoła, mimo to nic się nie stało. Straciłam wiarę w niby ”mężczyznę który poświęcił się dla nas na krzyżu” itd. , że w ogóle istnieje i że trzeba  być potulnym, by po śmierci trafić do nieba. Zaczęłam coraz bardziej utwierdzać się w tym że nie istnieje, skoro na świecie doświadcza się tyle złego, uważać, że nauczyciele piorą nam mózgi wpajając „wielką miłość do Boga”. Dla mnie to stek bzdur dlatego ksiądz chciał mnie nawrócić, kiedy mówiłam co myślę.

73 Wyobraź sobie najgorszą, najboleśniejszą i najhaniebniejszą torturę na świecie. Nie musi kończyć się śmiercią, choć może. Jak będzie wyglądał jej przebieg i na czym będzie polegała? Za jakie przewinienia skazywałoby się na nią?
Złamanie paznokci, obcięcie języka na początek przywiązanym do pala. Potem biczowanie z przodu iż tyłu, posypując co jakiś czas solą, gdy ręce sa przywiązane do dwóch pali. Na pewno obcięcie jąder i wepchnięcie do ust skazańca, ruszając jego szczęką by dobrze to rozgryzł, wepchnięcie grubego dildosa do odbytu nasączonego kwasem. Ostatecznie Żelazna dziewica, która ma oblane kolce kwasem czy innym płynem, na tyle nieszkodliwym by od razu nie umarł ale na tyle mocnym by skazany cierpiał 100 razy bardziej lub Krwawy Orzeł.Na pewno byłaby to kara dla zboczeńców, gwałcicieli, morderców, zwyroli, psychopatów.

74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
Jestem zaskoczona i nie wiem co powiedzieć, na pewno myślę, że to jakiś głupi żart. Czuję zmieszanie, szok, niedowierzanie. Na pewno chcę by ta osoba mi opisała swoją sytuację, jak się czuje, dlaczego tak się stało. Muszę przyzwyczaić się do sytuacji ale najlepiej to znaleźć sposób by ta osoba wróciła do swojej płci.

75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
Wielka wygodna pufa, w której można się utopić, z mnóstwem poduszek na górze, miejsce na ciepłą herbatę, książkę i to wszystko przy kominku, w dużej willi gdzieś w górach, gdzie za oknem sypałby gruby śnieg.

76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
Nie potrafię wybrać jednej bajki, bo tych bajek jest mnóstwo. Najbardziej lubię m.in. Iniemamocnych, Lilo i Stich, Mój brat Niedźwiedź, Potwory i Spółka, Toy Story 2 czy Ratunku jestem Rybką. Są to bajki z mojego dzieciństwa, lubię je jakoś szczególnie, gdyż mają w sobie dużo humoru, fantastyki, czegoś o czym  jakoś zawsze marzyłam będąc dzieckiem. Mieć gadające zabawki, posiadać jakieś super moce czy posiadać przyjaciela który mógł by być nawet kosmitą jak Stich ale żeby był prawdziwy. Zawsze bardzo chętnie do nich wracam zamieniając się znowu w małą dziewczynkę i przeżywając na nowo ich przygody.

77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
Nikt mi nigdy nie czytał bajek czy baśni, w przedszkolu na pewno ale nie pamiętam z tego nic. Brat czytał mi komiks o Smerfach ale nie wyniosłam z tego żadnej nauki.

78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?
Maszyną pozwalającą na urzeczywistnienie marzeń i fantazji, przeżywanie rzeczy o wiele mocniej i intensywniej niż w przypadku świadomego śnienia. Wyglądowo przypominałoby robota sprzątającego, ale miałby to każdy w domu, mógłby ustawić na ile godzin chce spędzić w dowolnie wymarzonym przez siebie świecie, on stworzyłby projekcję przejścia do swoich marzeń i fantazji my tylko byśmy musieli przez nie przejść pozwalając naszej wyobraźni działać.

79 Co sądzisz o ludziach, którzy pomagają chorym zwierzętom, ale nie chcą pomagać chorym ludziom?
Zwierzę też potrzebuje pomocy. Skoro wolą okazywać pomoc i miłosierdzie zwierzętom to jestem szczęśliwa bo uważam, że są bardziej wdzięczne za pomoc i okazując więcej miłości czy przyjaźni od człowieka, któremu jeśli zaoferujesz pomoc to cię wyrucha w dupe.

80 Talizman chroniący nas przed złem - Jak go sobie wyobrażasz? Jest częścią biżuterii, garderoby, a może zwykłym przedmiotem? Z czego jest wykonany i na jakich zasadach działa? Odstrasza, wyłapuje? Stwórz swój "amulet", którego zadaniem będzie chronienie Ciebie. (Wyobraźnio, działaj. Bez ograniczeń.)
To bransoletka zrobiona z  ciemnobrązowych rzemyków, zapinany na mega mocny magnez, który może ściągnąć tylko właścicielka. Każdy rzemyk posiada po kilka diamentów im bliżej środka tym większe by na samym środku spotkać największy diament. Gdy nic się nie dzieje są naturalnie jasno niebieskie, lekko mieniące światłem. Gdyby pojawiła się osoba z nieszczerymi intencjami to klejnoty zmieniły by kolor na ciemno zielony i zaczęłaby lekko piec skórę nadgarstka. Fałszywa osoba będąc dla nas wrogo nastawiona spowoduje, że klejnoty zmienią kolor na czarny i zacznie pulsować, emanując morderczą ciemno fioletową aurą, która spowoduje, że taka osoba szybko da nam spokój wystraszona. Osoba do nas przyjaźnie nastawiona, którą można darzyć zaufaniem spowoduje, że będzie emanować jasnym pomarańczowym kolorem, mieniąc się lekkim brokatem i delikatnie ogrzewać skórę. Natomiast osoba darząca nas miłością sprawi, że bransoletka zabłyśnie krwistoczerwoną czerwienią, mieniąca się tęczową poświatą i zacznie mocno mrowić. W momencie, gdy trafi się nam okazja, z której warto będzie skorzystać będzie gorący, zmieniając kolor na ciepły szmaragd, promieniujący aurą szczęścia, lecz w sytuacji, gdy okazja nie będzie warta zachodu zamieni się na mrożący ciemny błękit. Także wytwarza różne aury ułatwiające nam przetrwanie w codziennym życiu, bądź pomagające, gdy przytrafi nam się coś bardzo przykrego albo nie będziemy wiedzieli co w danej sytuacji zrobić.

81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
To specyficzna więź emocjonalna między dwojgiem ludzi lub więcej, poprzez przyjaźń zdobywamy „rodzeństwo”, z którym możemy być sobą, nie przejmując się, że nas wyśmieje czy pomyśli, że jesteśmy dziwakami. Rozumiemy się bez słów, wiemy kiedy coś się dzieje z przyjacielem/ciółką i odwrotnie, dbamy o siebie, ufamy bezgranicznie i jesteśmy szczerzy i lojalni.

82 Gdybyś miał/a jednym obrazkiem przedstawić cały internet co by to było?

83 Czy są jakieś kwiaty/ rośliny, które darzysz szczególnym sentymentem?
Herbaciane róże, lubię ich nazwę i kolor :3 Kojarzą mi się z piękna jesienią, gdy miałam 6-9 lat.

84 Jaką jesteś barwą?

85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
Tak. Zawsze wierzyłam i wierzę w to że magia istnieje. Żyjemy wokół niej ale nie zwracamy uwagi na jej istnienie.

86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku?
Jedyne zwierzę jakie bym chciała mieć to albo wilk albo lis a najlepiej razy trzy :p , ale to nie jest egzotyczny zwierzaczek, więc nie nie chciałabym mieć egzotycznego zwierzaka. Wolę je zostawić w spokoju żeby mnie nie wpierdoliły. Uważam, że trzymanie zwierząt w zoo i cyrku są w niewoli i powinny zostać w swoim naturalnym środowisku, bo tylko tam będzie im najlepiej. W zoo mimo że mają żarełko, ciepełko i w miarę odpowiednie warunki to sądzę, że dla nich to bardzo złe miejsce, bo gdyby wypuszczono je na wolność, to zostały by zjedzone przez inne zwierzęta, bo miały w zoo za wygodnie i ich instynkty w naturalnym środowisku zostały uśpione. Co do cyrku, nie cierpię go, dla mnie to bestialskie miejsce dla zwierząt, znęcają się nad nimi, traktują jak roboty, które trzeba brutalnie potraktować, tresować ponad ich siły, czasem bez jedzenia czy wody, by zakodować im w głowach, że jeśli popełnią błąd podczas występu czy będą nieposłuszne podczas tresury to pożałują. Dla mnie i jedno i drugie miejsce nie jest odpowiednie dla zwierząt.

87 Muzyka klasyczna. Lubisz? Słuchasz? Jacy kompozytorzy należą do Twoich ulubionych, kogo podziwiasz i szanujesz?
Nie lubię i nie słucham muzyki klasycznej. Wolę rocka, metal, dubstep to bardziej gra w mojej duszy

88 Jest jakaś grupa etniczna, która wzbudza w Tobie największe zainteresowanie? Jeśli tak, to jaka i co Cię w niej najbardziej interesuje?
Nie interesują mnie różnego rodzaju grupy etniczne.

89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
Sądzę, że wszystko zależy od środowiska w jakim się obracamy będąc dziećmi, jakie nabywamy doświadczenia oraz jaka jest nasza natura. Każdy jest inny i każdy cechuje się czym innym, myślę, że Honor i odwaga to cechy, które można nabyć w dzieciństwie, jeśli mamy odpowiednie ku temu wzorce, nie sądzę, że można te cechy nabyć w dorosłym życiu.

90 Posiadasz jakieś znaki szczególne (jeśli mowa o wyglądzie czy zachowaniu)?
Jeśli chodzi o wygląd to tatuaż na prawym przedramieniu, blizny po operacji na brzuchu, trójkąt na prawym ramieniu stworzony z pieprzyków i biała plamka na lewej łydce, którą nie mogę opalić. Co do zachowania, ciągłe przeklinanie ( nie umiem się odchamić), odstępstwo od grup, częste chandry i wyglądanie przy tym jak zombie.
Share:

27 lutego 2018

Skyrim: Nieszczęścia chodzą parami - Trzy klucze

/Z przyjemnością przygarnę okładkę :3/
Notka od autora: Główni bohaterowie opowiadania to Focus, który jest argonianinem oraz Nya, która jest khajiitem. Dla jaśniejszego obrazu sprawy Focus wygląda tak, zaś Nya wygląda tak (tylko, że z innym umaszczeniem). Nie trzeba znać realiów gry, aby zrozumieć opowiadanie. Jednocześnie zaznaczam, że żadna z postaci nie jest Smoczym Dziecięciem. 
Przeznaczenie czy przypadek ponownie połączył losy dawnych przyjaciół z dzieciństwa? Przedstawicieli dwóch skłóconych ze sobą ras, które dzielą jednaki los. Złodziei, przemytników, kupców i handlarzy, pomiatanych w całym Tamriel ze względu na ich odmienny, bardziej zwierzęcy wygląd. Czy mimo różnic na nowo będą mogli nazywać się przyjaciółmi? Czy z nowo narodzonej znajomości będzie w stanie rozkwitnąć coś więcej? 
Rozdziały będą w większej ilości pisane z punktu widzenia Focusa, lecz trafią się też takie pisane w trzeciej osobie, a nawet i z punktu widzenia Nya. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis treści:
Trzy klucze (obecnie czytany)

Wierzysz w przeznaczenie? W to, że jakaś niewidzialna ręka kieruje nami, kieruje innymi, aby stało się to, co chce? Los, który ustala z góry co ma być dobre, a co złe? Czyje drogi mają się rozejść, a czyje połączyć? Wierzysz w to, że wszystko jest z góry ustalone, zaś my jesteśmy tylko aktorami na scenie zwanej życiem?
Ja nie wierzyłem. Bardzo długo, latami, aż do czasu...

Jeżeli zapytasz się mnie jak ją opiszę, powiem, że jest to najbardziej irytująca, bezmyślna, naiwna, lekkomyślna, narwana, wkurwiająca khajiicka samica jaką dane było mi kiedykolwiek poznać. Albo raczej, jaka na mnie kiedykolwiek wpadła. Nie, aby zdarzało się to częściej.
Pracowałem wtedy przy łodziach w Wichrowym Tronie, udało mi się złapać mniej lub bardziej legalną posadkę w Argoniańskim Skupowisku. Po pół roku pracy, kiedy jakoś udało mi się ustatkować, zaś marne i tak wynagrodzenie za ciężką pracę, przestało dawać siwe znaki (po prostu przywykłem.... i odważniej kradłem) wpadła na mnie ona. Dosłownie. Wbiegła, wywaliła na plecy, na nas posypał się cały koszyk łososia, potem jakby nigdy nic wstała i odbiegła.
-Popierdoleni khajici - zakląłem pod nosem siadając wśród ryb, które jeszcze dychały szamocząc się na kamiennym bruku. W ślad za uciekinierką biegło może trzech, może pięciu rosłych żołnierzy Gromowładnych.
-Łapać złodzieja! - Oh, no i wszystko jasne. Dlaczego mnie to nie dziwiło? Jakby nigdy nic, wróciłem do swojej pracy.

Nie trudno się domyślić, że nasze drogi splotły się raz jeszcze. Odkryłem to kiedy w nocy kładłem się spać i wyciągnąłem zza pazuchy trzy klucze. Nie moje, tak dla jasności. Połączyłem wszystko ze sobą i oczywistym było, że „wpadnięcie” na mnie nie było zwykłym wypadkiem. Jednak nim powiem co miało miejsce potem, muszę cofnąć się w czasie o kilkanaście lat.

Moim rodzinnym miastem nie był Wichrowy Tron, jako argonianin urodziłem się na Mokradłach. Nie pamiętam wiele z tego okresu, poza ogniem, błyskiem, krzykami. Tak, niedługo po moich narodzinach rodzinna osada została zaatakowana przez Dunmerów, zaś co lepsze w ich mniemaniu okazy mojej rasy, zamknięte w skrzyniach i zapakowane na statek. Mieliśmy zostać sprzedani. Wraz z innymi argonianami tkwiłem w naszym ciasnym więzieniu bardzo długo. Bez możliwości ustalenia czy jest dzień czy noc ciężko powiedzieć ile. Czas przestał dla nas istnieć. Odmierzaliśmy tylko przemijanie na podstawie posiłków podawanych nam z mniejszą lub większą regularnością.
To co zapamiętałem dokładnie to huk, dźwięk przesuwanej skrzyni. Nie naszej. Innej. Dołączali kogoś do nas. Oh, to dlatego od tak dawna nie czułem kołysania na boki, jakie świadczyło o tym, że statek płynie. Kolejne polowanie. Kolejni nieszczęśnicy tacy jak my. Nie myślałem o ich losie. Myślałem o swoim. O własnym pustym brzuchu, zdrętwiałych kończynach i strachu, przeraźliwym strachu o własną przyszłość. Nie, nie było ze mną rodziców. Pewnie umarli na Mokradłach.
Nasi nowi sąsiedzi byli równie cisi co my. Chęć ucieczki i buntu dawno temu przepadła, pojawiła się bierność i pogodzenie z własnym losem. U wszystkich, z wyjątkiem jednego pasażera. Słyszałem chrobotanie. Podpełzłem do ścianki, która dzieliła nas ze skrzynią sąsiadów i nasłuchiwałem. Głos dziewczęcy, nieco piskliwy, siliła się, drapała z całych sił swoje więzienie, lecz to nie ustępowało. I nie ustąpi. Mocne drewno, wzmocnione potężnymi zaklęciami. Już to przerabialiśmy z moimi pobratymcami.
-Lepiej przestań - odezwałem się jako pierwszy, cicho by nie zbudzić śpiących rodaków - To nic nie da.
-A skąd wiesz?! - odpowiedziała, jakby urażona i zła
-Bo próbowałem.
-Mnie się uda!
-Taaa... jasne... powodzenia - Skrobu, skrobu, skrobu, skrobu. Po jakimś czasie jej wysiłki, albo raczej dźwięk im towarzyszący zaczynał mnie denerwować, dlatego schowałem uszy pod rękami. Niewiele to pomogło. Skrobanie mnie obudziło. Jak długo to robiła? Nie wiedziałem. Czasem przestawała, ale tylko na chwilę, słyszałem ciche rozmowy, szepty dobiegające z jej więzienia. Lecz żadnych konkretnych słów. Z czasem, skrobanie było dla mnie uspokajające. Podziwiałem też nie gasnącą w niej determinację. Zdaje sobie sprawę z tego, że nic nie przyniosą jej wysiłki? - I jak ci idzie? - zapytałem.
-Dobrze, jeszcze troszeczkę i będę wolna, a potem uwolnię moją rodzinę i was też mogę uwolnić! - była taka pewna siebie. Uśmiechnąłem się kwaśno i zamknąłem oczy.
-A co potem zrobisz, jak nas uwolnisz?
-Razem uciekniemy od Mrocznych Elfów! I wrócimy do domu!
-A wiesz gdzie on jest?
-.... K-któryś z dorosłych będzie wiedział - na chwilę zadrżał jej głos - Albo zapytamy się o drogę!
Przez ten czas dołączyły do nas jeszcze przynajmniej dwie skrzynie. Lecz nie ruszałem się z miejsca. Ona skrobała, a ja odpoczywałem. Myślałem, że ten stan będzie trwał wiecznie, lecz jak wszystko na tym świecie prędzej czy później nastanie kres naszej wędrówki. Wiedziałem o tym gdy w pewnym momencie statek gwałtownie zacumował w porcie i zaczęto wynosić skrzynie. Zaczęto od tych, co najwcześniej przybyli. Jedna skrzynia wyniesiona.
-Gdzie oni nas zabierają? - zapytała przerażona, od jakiegoś czasu nie słyszałem skrobania.
-Nie wiem. - odpowiedziałem szczerze - Pewnie będą chcieli nas sprzedać - tak mówili moi. Musieli mieć rację. Sprzedać. Z wolnych jesteśmy niewolnikami. Nasłuchałem się dość o panach i wymaganiach o pracach jakie są powierzane naszej rasie i nie chciałem o tym wszystkim myśleć.
-Jak już nas wyniosą to ich zaatakujemy! - naprawdę? Ona w to wierzy? Nigdy się nie poddaje?
-Jasne...
-A jak już będziemy wolni, będziemy musieli się znaleźć!
-A jak chcesz to zrobić?
-Jak masz na imię?
-Nie mam jeszcze imienia, a ty?
-Też... mówią na mnie „mała”... - chwila ciszy, chyba o czymś myślała - Ej, masz taką szparę na górze skrzyni? - Podniosłem wzrok
-Mam
-Możesz do niej podejść? - wstałem, osłabiony z odrętwiałym ciałem. Byłem za niski, aby cokolwiek zrobić, szpara o której mówiła była nad moją głową.
-Jestem pod nią.
-Czekaj chwilę - i czekałem, nie wiedziałem na co, ale czekałem. Czekałem czując jak moje serce wali szybko. Przez chwilę nawet pojawiła się nadzieja, nadzieja, że ta mała dziewczynka wpadła na jakiś pomysł aby nas uwolnić. Lecz zamiast tego... przez szczelinę coś wpadło. Podszedłem do tego czegoś. W ciemnościach nie widziałem wiele. Metal. To coś metalowego o ostrych krawędziach z jednej strony. - To moneta - mówiła - Ja mam drugą część. Jak wyjdziesz stąd, noś to cały czas na szyi, nie zapomnij, miej to zawsze przy sobie. Odnajdę cię i uwolnię, dobrze? - Nie wierzyłem.
-Dobrze.
-Ale nie zapomnij, tak cię poznam, obiecuję, że cię uwolnię. Dobrze?
-Dobrze.
-Czekaj na mnie, uwolnię cię.
-Dlaczego chcesz mnie uwolnić?
-Bo jesteś moim przyjacielem... - Z dziwnych powodów te słowa mnie poruszyły. Mocniej zacisnąłem monetę w łapie, nie wierzyłem, ale bardzo chciałem, aby to była prawda. Tak bardzo, że zacząłem się oszukiwać. Wkrótce potem i ją zabrali. Słyszałem syczenie, zupełnie nie podobne do takiego jakiego my robimy. To ona syczała jak Mroczne Elfy wchodziły do jej skrzyni by wyciągnąć ładunek którego była częścią. Jakiś czas później, przyszli po nas.
Rozglądałem się, lecz nikogo nie widziałem.
Żadnego dziecka z monetą.

Po latach, kiedy zostałem niewolnikiem, kiedy udało mi się samemu uciec wraz z innymi niewolnikami na dworze mojego „pana”, nadal miałem przy sobie monetę. Nie wierzyłem w to, że mnie znajdzie, lecz z dziwnych powodów nie umiałem się pozbyć tego drobiazgu. Zrobiłem z monety amulet i nosiłem go na szyi, jak chciała. Stał się częścią mnie i z czasem zapomniałem nawet, że go mam. Czasem tylko, jak ktoś kto mnie nie znał, zauważył przełamaną na pół monetę pytał się, co to jest i po co to mam, odpowiadałem, że to od przyjaciela.

Odkryłem też co to za syk. Zapamiętałem go dobrze, dlatego nie miałem problemów z rozpoznaniem go ponownym. Jak ukrywaliśmy się w lesie przy porcie w Morrowind kilku z mojej bandy dorwało khajiita. Syczał tak samo. Wtedy zacząłem podejrzewać, że moja tajemnicza przyjaciółka z dzieciństwa była Khajiitem. Z trwogą przeszukiwałem jego zwłoki, gdy argonianie z nim skończyli. Przede wszystkim to był dużo starszy ode mnie samiec, ale nadal bałem się, że znajdę u niego drugi kawałek monety. Z ulgą rozumiałem, że go nie miał.
Potem zaszyłem się w Argoniańskim Skupowisku i tam zostałem.

Wspomniałem już o kluczach, prawda? Tak. Koniec retrospekcji z przeszłości. Musiałem do tego nawiązać, bo jak się okazało później, te wątki się ze sobą łączą. Dobrze myślisz, ta khajiicka kobieta, która na mnie wpadła to obyła ta sama, która obiecała mi wolność. Lecz jak do tego doszedłem? Ah, to inna, przezabawna historia.

Nie wiedziałem tego jednak wtedy, gdy oglądałem znaleziska w łapach. Domyślałem się, że jeżeli uciekła żołnierzom, to prędzej czy później przyjdzie po swoje drobiazgi, a więc złoży mi wizytę. No i nie myliłem się, dwa dni po naszym spotkaniu, nocą kiedy leżałem w swoim leżu w jednej z kwater Skupowiska, usłyszałem cichy, ledwo zauważalny skrzyp. Znałem ten stary budynek, czasem stare belki skrzypiały, owszem, tym razem jednak czułem, że nie jest to zwykła praca surowca. Wiedziałem, że jest w moim pokoju, nie wiedziałem tylko dokładnie gdzie. Drzwi zamknięte na klucz, okna zasunięte. Jak się tu dostała? Jedyne co przyszło mi do głowy to to, że musiała się tu wkraść kiedy pracowałem w porcie. Czekałaby aż tyle? Złodzieje różnie działają.
Otworzyłem delikatnie jedno oko, tak aby nie zauważyła, że nie śpię. Leżąc na plecach zauważyłem ją, ciemną postać ze złotymi ślepiami przy sklepieniu. Stała na jednej z belek nośnych zadaszenia przyglądając mi się z uwagą. Nie słyszałem nawet jak oddycha. Zamknąłem oko czekając na jej kolejny krok. Aby ją złapać musiała być pewna siebie. Pewna, że nie zostanie złapana. Kolejne skrzypnięcie, postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę, założyłem, że będzie na mnie skakać. Nie myliłem się. W chwilę jedna z moich łap zacisnęła się na jej gardle, przekręciłem się tak, aby była pode mną. Druga po krótkiej walce złapała ją za nadgarstki i unieruchomiła je nad jej głową. Kobieta skuliła uszy po sobie i zaczęła syczeć. To ten sam syk. Ten sam jaki słyszałem wtedy i ten sam jaki słyszałem za każdym razem kiedy mijałem jakiegoś Khajiita. Po szamotaninie zrozumiała, że nie wyrwie się z moich łap. Tym bardziej, że zaciskałem jedną bardzo mocno na jej szyi, która gotowa w chwilę się złamać.
-Dobra, dobra - wycharczała otwierając szeroko oczy - Wygrałeś! - nic nie odpowiedziałem, nie zwolniłem ucisku, ale przestałem go zwiększać - Możesz mnie puścić? Nie chciałam cię zabić!
-Dlaczego miałbym ci wierzyć?
-A widzisz tu gdzieś jakiś sztylet? - rozejrzałem się. Nic się nie potoczyło, nic nie miała w łapach. - Słuchaj, ledwo oddycham, możesz... - odrobinę wyswobodziłem jej gardło. Wzięła głębszy wdech - Dzięki!
-Przyszłaś po klucze?
-A więc się zorientowałeś? - wyglądała na zaskoczoną - To moje klucze.
-Wątpię.
-Moje, sama je sobie wzięłam.
-To są klucze do cudzych mieszkań które planujesz okraść.
-Oj przepraszam bardzo, to tak brzydko brzmi. Nie okraść. Mam klucz, nie włamię się. I wezmę sobie trochę rzeczy... niepotrzebnych!
-Z cudzych mieszkań.
-Oj, oni nie potrzebują ich.
-Skąd wiesz, że ich nie potrzebują?
-Oni jeszcze tego nie wiedzą, że ich nie potrzebują, ale jak ich nie będą mieli to nic się nie stanie! - starała się brzmieć słodko, zamrugała kilka razy złotymi ślepiami - Ja wyświadczam im przysługę!
-To nadal kradzież. - warknąłem szczerząc zębiska. Przestała się wygłupiać, znowu skuliła uszy i po chwili zastanowienia powiedziała już normalnym tonem głosu.
-Święty się odezwał. - milczałem - Słuchaj, nie chcę mieszać cię w swoje sprawy, przyszłam po to co moje. Jasne? Ty też masz swoją kiesę, ale założę się, że większość monet jakie w niej chowasz nie pochodzi z uczciwej pracy - Tu miała rację. Co prawda nie kradłem... nie w taki sposób oczywiście, ale jednak... - Wezmę to co moje i udamy, że nigdy się nie spotkaliśmy, dobra? - nie wierzyłem jej. Znaczy nie w to, że weźmie i sobie pójdzie. Nie ufałem innym. Mimo to jednak puściłem jej ręce i zszedłem z niej. Kobieta usiadła na moim łóżku i pogładziła się po karku kaszląc lekko. - Jesteś z tych małomównych? - spojrzała na mnie uśmiechając się.
-Bierz co twoje i spadaj.
-Jasne, jasne, już się robi - schowała klucze do sakiewki - To do zobaczenia - mówiąc to otworzyła okno i wyskoczyła przez nie. Wyjrzałem, aby zobaczyć gdzie się udała, jednak nic z wyjątkiem mroźnego Wichrowego Tronu nie dostrzegłem. Nadal była ciemna noc, dlatego zamknąłem okno i położyłem się do łóżka, choć nie mogłem już spokojnie spać. Nie wiedziałem wtedy... tego co wiem teraz.... Tego, że ktoś widział khajiicką samicę wyskakującą z okna mojej kwatery. To i kilka innych rzeczy przypieczętowało nasz los.

Po dwóch dniach miałem gości. Gromowładni przybyli do portu. Na samym początku patrzyli na moich pobratymców, którzy starali się niczego po sobie nie poznawać i dalej robić to co powinni. Wszyscy mieliśmy w głowie jedno - wpadli na to, że to my stoimy za ... znikaniem towaru. W sumie, byłem zaskoczony że wcześniej się tym nie zajęli. Brałem właśnie drewno i miałem z nim przejść w inne miejsce, kiedy jeden z żołnierzy podszedł do mnie, widziałem jak mruży oczy pod hełmem.
-To ten.
-Jesteś pewien?
-Tak. Tamten miał niebieskie pióra na tyle głowy. Ten też ma.
-Tylko on?
-Ej - popatrzył na mnie - Tylko ty masz niebieskie pióra? - Tylko ja. Każdy przedstawiciel mojej rasy różni się od siebie. Z wyjątkiem rogów rosnących na głowie, miałem jeszcze z tyłu kilka piór. Zerknąłem ukradkiem na pozostałych pobratymców którzy przyglądali się wszystkiemu z uwagą i trwogą.
-Coś się stało?
-Odpowiadaj na pytanie paskudny gadzie inaczej zrobię z ciebie buty! - warknął żołnierz.
-Ej, ej, spokojnie - upomniał go kolega - Pamiętasz? Czysty profesjonalizm. - chrząknął i podszedł do mnie tak, że to teraz on znajdował się najbliżej. - Pójdziesz z nami świński pomiocie. - Zaraz co? Nim się zorientowałem przy szyi miałem sztylet, drewniane kloce runęły na ziemię, a ja w eskorcie bardzo profesjonalnie działających żołnierzy zostałem zaprowadzony do więzienia. Potem sprawy potoczyły się szybko.
-Rozbieraj się - rzuciła ludzka samica siedząc na krześle - Ale do szmaty, nie mam ochoty oglądać waszych jaszczurzych chujów
-Może mi wyjaśnić istota, czemu to ma służyć?
-Nie twoja sprawa, rozbieraj się i swoje śmierdzące łachy rzuć tutaj - pokazała drewniane pudełko. No dobra. To nie pierwszy raz kiedy byłem przesłuchiwany. Posłusznie zrobiłem to co mi kazała, choć w głębi przeczuwałem czego może dotyczyć zaistniała sytuacja, albo raczej kogo. Wydarzenia te były zbyt blisko siebie, aby to ot tak po prostu zignorować i pozostawić zwykłemu przypadkowi. Miałem nadzieję, że jeżeli okażę bierną współpracę to szybko się to skończy. Może jej szukają i przeszukują każdego kto był z nią widziany? Kobieta Gromowładnych bardzo uważnie przeszukiwała moje ubrania, poszukując w nich jakichś ukrytych kieszeni, nic jednak nie znalazła. Dwóch co zostało wysłanych by przegrzebać mi kwaterę też nic nie znalazło. No i stałem tak, skuty, w samej szmacie na biodrach, przyznam, że nawet mnie zaczęło robić się zimno.
-Czy jak już wszystko jasne - podjąłem rozmowę - Możecie mi powiedzieć, czego szukacie i po co to wszystko jest?
-Dobrze wiesz łachudro czego szukamy - warknął żołnierz.
-Proszę o wybaczenie, lecz nie.
-Klucze! - byłem zaskoczony - Do trzech domów najbogatszych ludzi w Wichrowym Tronie! Gdzie je schowałeś!
-Z całym szacunkiem, ale nie mam żadnych kluczy.
-Jesteś jej wspólnikiem! Gadaj!
-Wspólnikiem? Kogo?
-Tej khajiickiej złodziejki. To miało wyglądać na przypadek, ale kiedy na ciebie wpadła musiała przekazać ci klucze, potem widziano ją jak wychodziła przez okno z twojej sypialni w nocy. Oddałeś jej klucze!
-To, że schowała klucze w mojej kapocie to się przyznaję - odpowiedziałem szczerze - Lecz o całej reszcie nie wiem.
-Skoro schowała to gdzie je masz? - Cholera, jeżeli odpowiem, że je oddałem, to tylko umocnię podejrzenia, a jeżeli powiem, że nie wiem to też je powiększę. Po chuj ja się odzywałem?!
-Zaręczam, że nie jesteśmy wspólnikami.
-A mnie się wydaje, że jesteście... - kobieta Gromowładnych mówiąc to odwróciła się w moją stronę. Zobaczyłem coś, czego myślałem, że nigdy w życiu mi dane nie będzie zobaczyć. Moneta. Połączona. Dwie połówki w całości. - To jest twoja - pokazała na tę przerobioną na medalion - A ta jej - tutaj pokazała na drugą, po dziurach można wnioskować, że khajiit nosiła ją przy nadgarstku.
-Ha, pomyślałby kto! - zaśmiał się żołnierz - A myślałem, że te dwie rasy się nienawidzą.
-Widzisz, mamy tutaj wyjątek - kobieta z obrzydzeniem odrzuciła monetę do pudełka. - Zamknijcie go chłopaki, może przez noc w celi zmądrzeje i zacznie gadać.
I zostałem zaciągnięty i zamknięty. Dwie klatki obok siebie, jak za dawnych lat. Była tam ona, podobnie jak i ja ponownie odarta z wszelkiej godności, w bieliźnie siedziała na ziemi i tylko śledziła wzrokiem mnie, zamykanego w celi obok. Oddzielały nas kraty. Ja nadal w szoku patrzyłem na nią.

Dawniej, lubiłem sobie wyobrażać, że dziewczynka, która dała mi kawałek monety ma się dobrze, że uciekła, że jest wolna, że ma wielki dom, służbę i niczego jej nie brakuje. Choć w naszym świecie taka wizja jest wręcz niemożliwa do spełnienia, to pomagała mi zasypiać, kiedy już o niej myślałem. Lubiłem sobie wyobrażać, że jak już nie, to może jest bohaterką, kimś kto wyzwala niewolników z kajdan, albo, że wróciła do swojego rodzinnego domu i tam żyje spokojnie. Widok kocicy przykutej kajdanami do podłoża całkowicie mnie zbił. Nie umiałem nic powiedzieć. Chwała teraz twarzy, która nie jest w stanie zdradzać najmniejszych emocji. Gdy tylko Gromowładny wyszedł zabierając ze sobą pochodnię, potrzebowałem chwili, aby mój wzrok przywykł do ciemności. W tym czasie usłyszałem stukanie. Cichutkie. Odwróciłem głowę. To ona, majstrowała przy zamku swoich kajdan.
-Gdybym miała coś cienkiego raz dwa otworzyłabym te cholerne... - mamrotała pod nosem, w ciemnościach je oczy błyszczały wyraźnie. Zamrugała i popatrzyła na mnie. Chyba się nawet niepewnie uśmiechnęła - Przepraszam, że masz przeze mnie kłopoty. - nie odpowiedziałem, nie umiałem jej odpowiedzieć - Nie gniewaj się na mnie - podpełzła do krat - Ej, masz może coś cienkiego? Śrubę? Nie, to za grube... jakiś drut? Cokolwiek? - zaprzeczyłem. Chwyciła się krat. - Ej... mogę pióro?
-Co proszę?
-No z twojej głowy. Pióro. Jedno.
-Nie.
-Ale tylko jedno, wystarczy... chyba... ale nas uwolnię! Obiecuję! To przeze mnie tutaj jesteś i cię uwolnię!
-Złodziej z honorem? - prychnąłem pogardliwie, zły, na nią, na siebie, na los... Zawsze była nadzieja, że ukradła to komuś, zaś moje marzenia o dobrym życiu dla starej przyjaciółki okazałyby się prawdą. Chciałem w to wierzyć. Ale w głębi... nie wierzyłem.
-A żebyś wiedział - nadąsała się - Jedno pióro! Jak stąd wyjdziemy kupię ci... słodką bułkę! Obiecuję!
-Słodką bułkę? - mruknąłem - A jak chcesz nas stąd wydostać, dobra... udało ci się ściągnąć kajdany i otworzyć klatki, a co dalej? - Przez chwile patrzyła się na mnie jakby była zaskoczona, a potem odpowiedziała szczerze, pewna siebie
-Wyciągnę nas z więzienia!
-Jakby to było takie proste...
-Bo jest! Robiłam to setki razy! Jedno pióro! ... Dorzucę grzane piwo! Słodka bułka i grzane piwo! - Nie wiem dlaczego się zgodziłem. Wyrwanie pióra bolało, lecz nie był to największy ból jaki czułem w życiu. To co mnie zaskoczyło, to to, że faktycznie, po chwili gmerania w zamkach udało się jej uwolnić własne nogi. Potem otworzyć zamek klatki, a potem mój... Szczerze, byłem zdziwiony, że i mnie uwolniła. Naprawdę mam problemy z zaufaniem komukolwiek. Szliśmy cicho, bardzo cicho, najciszej jak mogłem skradałem się za nią. Korytarzem w lewo i schodami do góry. Na zewnątrz była ciemna noc, widziałem Secundusa świecącego jasno na niebie. Dwóch Gwardzistów pilnowało straż, grali w karty. Jak chciała obok nich przejść? Tym bardziej, że nasze ubrania były dosłownie obok nich! Nago nie wybiegniemy, w moim domu będą nas szukać, no i ... chciałem swoją monetę. Khajiit uśmiechnęła się do mnie i przystawiła pazur do ust, w celu uciszenia mnie, następnie zaczęła dłońmi kręcić tak, jakby próbowała stworzyć między nimi kulę. Udało się jej to. Magia? Zna się na magii? Zrobiona z dymu, jasno-niebieska kula leniwie kręciła się, do czasu, aż kobieta nie postanowiła nią rzucić do pokoju. Żaden błysk, żaden huk, po prostu dym zniknął, zaś idealnie odwzorowane nasze postacie skradały się do drzwi.
-Stać! - jeden z Gromowładnych podniósł się z krzesełka.
-Nie ruszać się! - zawtórował mu drugi. Wtedy magiczne postacie pobiegły w stronę drzwi. Gromowładni byli tak zaalarmowani, że wybiegli za nimi zupełnie ignorując fakt, że ścigane przez nich osobniki wyszły dosłownie przez zamknięte wejście. Po chwili, khajiitka jakby nigdy nic wyprostowała się i podeszła do skrzyni, gdzie miała swoje ubrania.
-Pośpiesz się, lada chwila wrócą - odezwała się do mnie. Widziałem, jak w pierwszej kolejności bierze swoją monetę i przywiązuje ją sobie do nadgarstka. Ja zakładając spodnie swoją, schowałem do kieszeni. Nie chciałem, aby wiedziała. Nie teraz. Później się ją o to zapytam.

Dotrzymała słowa, wyszliśmy z więzienia. Tylko... co teraz? Nie wrócę do portów, bo będą mnie tam szukać za coś, czego nie zrobiłem. A znowu, opowiedzenie wszystkiego takim jakim jest - tylko pogorszy moją sytuację. Panie władzo! Ta złodziejka to dziecko które poznałem lata temu, nie mam nic wspólnego z kluczami! Bezwiednie szedłem za nią, a ta jakby nigdy nic kierowała się w stronę stajni Wichrowego Tronu.
-Gdzie właściwie są klucze? - zapytałem
-Zjadłam je.
-Co zrobiłaś?
-Zjadłam je - powtórzyła się odwracając z uśmiechem - Wrócę tutaj później, jak sprawa ucichnie - zatrzymała się przede mną - Jedziesz ze mną?
-Co?
-No, nie tak, abyś miał jakiś wybór - zaśmiała się nerwowo. Dopiero teraz w świetle księżyca mogłem zobaczyć jak niska jest, znacznie niższa i drobniejsza ode mnie. Miała czarne futro, białe ręce i białą końcówkę ogona. Do tego białe wąsy i okolica nosa i brody. Złote oczy patrzyły na mnie z przenikliwością. - Chyba, że masz... - głos jej zadrżał niepewnie - Ale jak nie masz! To i tak mają nas za wspólników!
-Nie jestem złodziejem.
-Trzeba rozwijać swoje horyzonty! No i nie karzę ci nim być - wywróciła oczami - Jadę do Pękniny...
-Do Pękniny? - powtórzyłem - Tam, gdzie jest Gildia Złodziei?
-A no! Jestem jej członkiem.
-Ponoć spadła na psy - zażartowałem, zdzieliła mnie natychmiast spojrzeniem kuląc uszy po sobie - Obrabowanie tamtych to było zlecenie?
-Im mniej będziesz wiedział, tym lepiej dla ciebie - czyli tak. - Słuchaj, nie namawiam, muszę się stąd zmywać - położyła ręce na biodrach - W Pękninie nasze drogi się rozejdą, jak chcesz. Tutaj cię szukają i szybko znowu wpadniesz w łapy Gromowładnych, a wtedy ci nie pomogę.
-Dlaczego to robisz? - pytanie ją najwyraźniej zaskoczyło.
-.... Bo... - szukała odpowiedzi na mojej jaszczurzej twarzy, - Bo jestem złodziejem z honorem! - wypięła dumnie pierś. Po czym wystawiła w moją stronę rękę - Będziesz mi towarzyszył w drodze do Pękniny? - spojrzałem na dłoń, a następnie na jej pewną siebie i zdeterminowaną twarz. Nie miałem wątpliwości po tym czego byłem świadkiem, że to ta sama osoba którą poznałem będąc dzieckiem. Chwyciłem ją.
-Ale wisisz mi piwo za pióro.
Share:

POPULARNE ILUZJE