12 maja 2018

Gra: Pisz... - Ćwiczenie Drugie - Scylla

Yato nie nie wiedział, która z broni (albo z bogów!), wpadła na pomysł, aby pójść do opuszczonej galerii. Idea ani trochę mu się nie podobała, ale Hiyori i Yukine skutecznie wciągnęli go w wyprawę. Dziewczyna zadeklarowała, że zrobi i kupi mnóstwo jedzenia, więc nie miał wyjścia. Z początku był zły, bo nikt mu nie powiedział, że idzie również Bishamon, ale ostatecznie zrozumiał, że wszyscy bardzo chcą tam być. Oprócz bogini wojny i Kazumy, szli również Daikoku i Kofuku. Co dziwne, bóg nauki, oraz Mayu postanowili się przyłączyć.
 Byli na miejscu, a stara galeria, której wyburzeniu nikt nie podołał, okazała się być mniej straszna, niż na początku przypuszczano. Była nieco oddalona od miasta i zarośnięta drzewami, które swoją drogą wyglądały, jakby zostały umieszczone tam celowo, więc logiczne, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że istnieje.
 Po tym, jak weszli do środka, Kazuma zaczął się nerwowo oglądać, świecąc latarką trzymaną w lewej dłoni.
 - Może najpierw znajdźmy zasilanie, czy coś podobnego - zaproponował.
 Zgodnie z jego instrukcją podzielili się na trzy trzyosobowe grupy. Yato ze swoimi przyjaciółmi, pozostali bogowie razem, a do ostatniego składu były przydzielone ostrza. Według przewidywań, magazynek jako pierwsi znaleźli Kazuma z drużyną. Niedługo po nich pozostali również weszli do pokoiku. Drogowskaz robił coś chwilę i odsunął się od zasilania. Minęło kilka sekund, a wszytko pojaśniało.
 - To teraz wyżej, bo na tym piętrze po drodze nie widzieliśmy nic fajnego! - krzyknął Yato wychodząc z pomieszczenia.
 W poprzednich składach przeszli cały parter w poszukiwaniu ruchomych schodów, ale gdy znaleźli jedyne na tym piętrze, okazały się popsute. Nie chodziło tylko o to, że nie jeżdżą. Już z dołu było widać, że w pewnym miejscu były zapadnięte, a nikt przecież nie chciał ryzykować kontuzją.
 - Po drodze widzieliśmy windę i drzwi, chyba ze schodami - powiedziała radośnie Kofuku.
 - Wychodzi na to, że to nasze jedyne wyjście - mruknęła Mayu.
 Wszyscy razem ruszyli w stronę transportu prowadzeni przez bogów. Gdy dotarli, a nie zajęło im to więcej niż trzy minuty, drzwi od schodów były zamknięte. Nikt nie podejrzewał, że winda działa, ale gdy Hiyori ją przywołała, okazało się, że jednak jest sprawna. Z pozoru była duża, więc postanowili, że wejdą wszyscy. Gdy drzwi się zamknęły, Kofuku zaczęła klikać guziki. Pierwsze trzy piętra nie reagowały, ale gdy nacisnęła ostatni - czwarty, winda pojechał w górę.
 Nagle wszyscy poczuli szarpnięcie. Bynajmniej nie był to wstrząs spowodowany dotarciem na miejsce. Yato kalkulował, że są pomiędzy trzecim, a czwartym piętrem. Użycie Yukine w tym momencie było by głupie, bo choć przy upadku boga nic by się nie stało, o tyle Iki mogłaby tego nie przeżyć. Kobiety (nie licząc Bishamon) zaczęły trząść się i przybliżyły do siebie.
 - Nie panikujmy. Pomyślmy racjonalnie. Nie wiemy, ile będziemy w tym stanie ani czy lina wytrzyma, nie znamy też wysokości na jakiej jesteśmy - Yato powiedział, a zdawać by się mogło, że on jako jedyny niezawładnięty strachem pomyślał o tym.
 Wszyscy mu przytaknęli, choć niektórzy niepewnie. Bogini nieszczęścia nieznacznie skrzywiła się, bo wiedziała, że to jej po części jej wina. Zastanawiała się teraz, czy gdyby została w swojej świątyni, to czy jej przyjaciele mogliby bezpiecznie pojechać na górne piętro.
 - Przepraszam - odezwała się nagle. Wszystkie oczy były skierowane na nią. - To przeze mnie i mojego pecha tutaj utknęliśmy.
  - Nie, to moja wina - zaczęła Iki. - Gdybym was tu nie zaciągnęła, nic by się nie stało.
 - Przestań Hiyori, powinienem się domyślić, że winda się popsuje - dołączył się Kazuma.
 - To ja jestem za to odpowiedzialny, jako błogosławiona broń powinienem przypilnować, aby nikomu nic się nie stało - ku zdziwieniu wszystkich Daikoku również się odezwał.
 - Ja chciałam tu przyjść, a mistrz przez to musiał iść ze mną, więc gdyby nie to, obciążenie byłoby normalne i moglibyście bez problemu pojechać - dodała Mayu.
 Bogowie na ich słowa nie potrafili odpowiedzieć. Zupełnie tak, jakby nic nie słyszeli.
 - O czym wy mówicie?! Przestańcie! Nie widzicie, że waszych bogów to rani?! - Yukine spytał kierując swe słowa do oręży. - A wy - tu popatrzył na Kofuku i Iki - nie zachowujcie się jak dzieci, to nie wina pecha ani tego, że tu przyszliśmy!
 Yato uśmiechnął się na jego słowa. Chłopak miał rację, zamartwiając się na pewno nic nie zdziałają. Teraz jednak lepiej było by pomyśleć jak stąd wyjść. Odchrząknął by się uspokić i westchnął szykując na najgorsze.
 - Ma ktoś z was pomysł jak się uwolnić? - spytał.
  - Mam pewien plan, ale musimy wszyscy się w niego zaangażować - pierwszy raz od dłuższego czasu Tenjin zabrał głos. - Jest bardzo ryzykowny i nie wiem, czy się powiedzie, więc muszę wiedzieć, czy się zgadzacie. Minusem jest to, że możemy spaść razem z windą.
 - Damy radę! - krzyknęła Hiyori zdając sobie dopiero teraz sprawę, że ponownie wypadła z ciała, które leży teraz na parterze galerii. Co za tym idzie, jej telefon i plecak również.
 Zaraz po dziewczynie wszyscy się odezwali jednogłośnie zgadzając. Znaczy nie  byłby to zgodny werdykt, gdyby bóg wojny doszedł do głosu. Nie licząc Yukine był prawdopodobnie jedyną osobą martwiącą się o Hiyori.
 - Więc, co mamy robić? - spytała pełna determinacji bogini szczęścia.
 - A więc - zaczął, ale odgłos pocierania stali o metal wytrącił go z równowagi.  Jednocześnie wszyscy poczuli, że spadają. Strach, który zawładnął ich umysły był ogromny, a każda milisekunda zwiastowała ich koniec.
 Yato zrobił to co najszybciej wpadło mu do głowy.
 - Sekki! - krzyknął wzywając boskie oręże. Dwa ostrza, jedno nieco krótsze, zmaterializowały się w jego rękach.
 Bóg próbując zapanować nad równowagą wbił jedno z mieczy w ścianę od drzwi po prawej, pozbawiając przy tym Hiyori kilka włosów, a drugie z nich w równoległy bok. Był pewien, że ścianki szybu uległy uszkodzeniu, ale nie przejmował się tym, gdyż winda zatrzymała się. Wszyscy wzięli kilka głębokich wdechów, by zapanować nad strachem. Wiedzieli, że elewator w każdej chwili może znów ruszyć.
 - Wiem, że wciąż masz do mnie żal, ale musisz wyważyć te drzwi - powiedział i choć stał do nich tyłem, byli pewni, że mówi do Bishamon.
 Nie wiedzieli, na którym poziomie byli ani jak blisko drugiego wylotu, ale uznali, że warto go posłuchać. Bisha odeszła od drzwi, po czym z całych sił na nie naparła. Ku ich zdziwieniu przeleciała i przez kolejne. Podłoże zadrżało, a winda nieco się osunęła.
 - Musicie teraz wyjść, ja i Yukki będziemy ją wciąż trzymać, ale któś musi iść conajmniej dwa piętra wyżej i nas wciągnąć, tylko na mój znak - powiedział szybko.
 Bishamon otworzyła klatkę schodową z hukiem i pobiegła wyżej. Zaraz za nią poszedł również Daikoku. Reszta osób niepewnie wyszła nie chcąc dłużej obciążać boga. Oni także ruszyli na piętro nad sobą.
 - Wybacz Yukki - odezwał się gdy zostali sami. - To było pierwszym, co przyszło mi do głowy. Yukine zaśmiał się.
 - Spokojnie, przecież nic mi się nie stało - powiedział ciągnąć niżej rękaw swojej zielonej kurtki. Nawet bóg nie musi wiedzieć o wszyskim.
  - Wywłoko! - Yato usłyszał dobrze znany damski głos. - Trzymamy linę!
 Yato oderwał miecze od ścian i pokierował swój wzrok wyżej.
 - Możecie wciągać - odkrzyknął. W mniej niż dwie minuty znaleźli się na górze, a bóg mógł odwołać oręż. - Dzięki - mruknął.
 Żwawym krokiem podeszła do niego Hiyori. Spodziewał się, że dziewczyna będzie chciała spoliczkować go, albo zrobić coś gorszego, co było dla niej dość typowe. Uczennica jednak zamiast wyżywać się na bogu przytuliła go łkając cicho.
 - Przepraszam.
Share:

1 komentarz:

POPULARNE ILUZJE