1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - CH - Sans - Początek

Autorzy rozdziału: Dodo Dan oraz Shini

Obudziłeś, gdy promienie wschodzącego słońca padły na twoją twarz. Otworzyłeś oczy, zasłaniając się rękoma od światła. Wczoraj znowu zapomniałeś zasłonić zasłony, a teraz za to płacisz. Odwróciłeś się na drugi bok, odgradzając się od promieni słonecznych.
W twojej głowie echem odbijały się słowa Złej Wiedźmy. Według jej słów zostałeś przeklęty. Nie posiadasz uczuć, a przynajmniej zostały one po części uśpione.
Z tego co zrozumiałeś, jeśli nie uświadomisz sobie otaczającej cię miłości to cały twój lud straci swoje emocje.  Skoro nie masz uczuć to niby jakim sposobem masz sobie uświadomić miłość? Przecież to bez sensu.
Jakoś nie czułeś się przerażony. Może, dlatego, że po prostu w to nie wierzysz. To tylko sen. Musisz być naprawdę zdenerwowany zbliżającymi się urodzinami, że zaczynają cię dręczyć koszmary.
To głupie myślenie i powinieneś przestać, bo się pochorujesz.
Twoje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Odwróciłeś się w ich stronę.
  - Proszę! - rzekłeś, wstając. Usiadłeś na łóżku, patrząc jak twój lokaj wchodzi do pokoju. Fioletowy kot w czarno-białym uniformie spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem jak czynił to codziennie.
  - Witaj, paniczu - powiedział służący, kłaniając ci się lekko. - Pora wstawać.
Przeciągnąłeś się, podnosząc się z łóżka. W tym czasie El – twój lokaj - szykował ubrania. Wyjął z szafy białą koszulę oraz lniane spodnie.
Kilka minut zajęło ci ubranie się z pomocą lokaja, ale byłeś gotowa. Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnie. Przygotowania do twoich urodzin trwają od kilku dni, ale nie musisz być przy tym obecny. Twoja przyrodnia matka, królowa Toriel, sprawuje nad wszystkim pieczę. Chce, abyś miał najlepsze urodziny w życiu.
Powinieneś czuć się szczęśliwy, ale jakoś...
Może to z powodu zmęczenia. Ostatnio jesteś przemęczony. Nawet jeśli nie musisz uczestniczyć w organizowaniu urodzin, to życie księcia nie jest proste.
Dzisiejszy harmonogram przewiduje lekcje tańca oraz masz spędzić dzień z królem Asgorem jako obserwator w naradach.

Chyba zaczniesz wierzyć tej Złej Wiedźmie.
To co się dzisiaj stało było dziwne i przerażające, a przynajmniej powinno cię to przerażać. Ona miała rację.
Ty naprawdę nic nie czujesz.
Dostrzegłeś to już na wspólnym śniadaniu. Twój przyrodni brat, Asriel, rozmawiał z tobą o ważnych królewskich sprawach. Ostatnio zwiększyła się częstotliwość ataków w miastach granicznych. Agresorzy byli szczególnie okrutni wobec kobiet i dzieci. Podobno zabili całą wioskę.
Nawet Asriel był oburzony, twój zazwyczaj spokojny brat. Powiedział, że do takich spraw trzeba podchodzić z dystansem, za który pochwalił ciebie. Uważał, że tylko dystans pozwala dobrze ocenić sytuacje i podjąć właściwą decyzję.
Jednak ty przestałeś go wtedy słuchać. Zacząłeś zastanawiać się, dlaczego nie wybuchłeś gniewem jak to miałeś w zwyczaju.
Może ten sen wcale nim nie był?
Jednak wtedy szybko odrzuciłeś tę myśl. Żałujesz tego.
W ciągu dnia przybywało tylko rzeczy, przez które zaczynałeś wierzyć, że Ona mówiła prawdę. Nie wzruszyła cię historia twojej guwernantki, gdy mówiła, dlaczego się spóźniła. Uciekł jej szczeniak i nie mogła go znaleźć. Okazało się, że utknął pod szafą. Dała radę go wyciągnąć, ale przez to się spóźniła.
Powinieneś jakoś zareagować, ale nie czułeś nic. Zdziwiło to nawet twoją nauczycielkę. Zwykle nie byłeś tak chłodna jak to określiła.
Chciałeś być tym przerażony. Bać się tej klątwy, ale naprawdę nie mogłeś. Musiałeś pomyśleć. Jedynym miejscem, gdzie mogłeś zaznać chwili odpoczynku był królewski ogród. Miał tyle zakamarków i był tak ogromny, że nawet ogrodnicy nie znali ich wszystkich.
Usiadłeś na jednej z ławeczek, myśląc o słowach wiedźmy. Druga przeklęta osoba.
Ktoś oprócz ciebie jest jeszcze przeklęty, a ty nie wiesz kto. Powinieneś czuć się winny. Przytłoczony. Ale jedyne co czułeś to pustka.
Musiałeś się zająć tą drugą osobą. Musiałeś ją znaleźć. Musiałeś zapobiec tej klątwie nie mogłeś dopuścić do tego, aby klątwa przeszła na całe królestwo.
Wstałeś z ławki. Nie mogłeś tracić czasu.
Zmierzałeś w stronę zamku z zamiarem poszukania jakiś informacji. Gdy nagle wywróciłeś się Wylądowałeś twarzą na ziemi. Chciałeś się podnieś na rękach. Ale poczułeś ból w prawym nadgarstku. Westchnąłeś ciężko, siadając.
Rozmasowywałeś bolący nadgarstek, gdy spostrzegłeś buty wystające z krzaków. Musisz przyznać, że to dość niecodzienny widok. Wstałeś, podchodząc do tajemniczej osoby.
Zauważyłeś szkieleta drzemiącego w krzakach. Znałeś go z widzenia. Jest ogrodnikiem, który pracuje tu od kilku lat. Lepiej znałeś jego brata Papyrusa, który zapowiadał się jako niesamowity rycerz. Ale nigdy nie rozmawiałeś z Sansem.
Ciekawe to tu robił?
Naprawdę był takim leniem jak mówił o nim brat?
Jakoś nigdy nie słyszałeś narzekać od głównego ogrodnika, więc nie mogło być tak źle. A może coś mu się stało? A jak jest chory?
Poszturchałeś go w ramię kilka razy. Ocknął się lekko zdezorientowany.
  - Co? - zapytał, podnosząc się z ziemi.
  - Leżałeś na ziemi, nieprzytomny. Wszystko w porządku? Jesteś chory? Mam zawołać twojego brata? - patrzyłeś na niego. To ostatnie zdanie otrzeźwiło go. Natychmiast wstał, próbując ci za demonstrować, że już mu lepiej.
  - Nie musisz iść po mojego brata - odrzekł, ale jego postawie zaprzeczyło zachwianie się. Podparł się o drzewo.
  - Właśnie widzę - odrzekłeś, wstając z ziemi. - Sans, co ci jest?
Szkielet spojrzał na ciebie lekko przerażony. Wpatrywał się w ciebie przez dobre kilka minut jakby szukając w sobie odwagi. Westchnął ciężko.
  - Nie wiem.

Usiedliście razem na ławce nieopodal. Sans opowiedział ci wszystko. Sam dokładnie nie wiedział, dlaczego. Po prostu czuł, że może ci zaufać.
W nocy miał sen. Odwiedziła go kobieta, która przedstawiła się jako Zła Wiedźma, ale to tylko jej imię i naprawdę jest dobra. Co było dla niego dziwne. Powiedziała mu, że został przeklęty razem z inną osobą. Jego klątwa miała polegać na niekontrolowanych napadach snu. A za dwa tygodnie, jeśli nie uda mu się przerwać klątwy zaśnie na wieki.
Na początku w to nie uwierzył, ale gdy już trzeci raz zasnął dało mu to do myślenia.
  - Ja jestem przerażony - powiedział w końcu. Nie patrzył na ciebie. Dłonie miał złączone. Dostrzegłeś, że lekko się trząsł. - Nie wiem, co mam robić.
Wiedziałeś już, że Sans jest tą drugą przeklętą osobą. Mimo, że nic nie czułeś, wiedziałeś co powinieneś zrobić.



Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE