1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Uśmiechnij się

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

    Nie chciałaś, nie byłaś w stanie w tej chwili z kimkolwiek rozmawiać. Czułaś jak Twoje serce otacza cierń, a łzy same napływają do oczu. Resztkami sił zdobyłaś się na uśmiech w jego stronę i szybko pobiegłaś nim zdążył jakkolwiek zareagować. Nie musi wiedzieć, nie chcesz być problemem.    

    Odłożyłaś suknie ponownie do szafy. Tak jak podejrzewałaś, te wspomnienia w ogóle Tobą nie ruszyły. Czyli jednak... nic nie czujesz. I co teraz? Powinnaś w ogóle coś z tym robić? Czy teraz nie będzie łatwiej? Nagle usłyszałaś jak kilka osób biega po korytarzu. Wyjrzałaś przez drzwi, zobaczyłaś jak królewska para biegnie w stronę komnaty Asriela.
Wolnym krokiem podeszłaś do jego pokoju i zajrzałaś przez otwarte drzwi.


I pierwsze co, nic nie rozumiałaś. Asriel sobie spał w najlepsze, a przed łóżkiem stali jego rodzice, którzy z niepokojem rozmawiali z Grillbym i Alphys. Byli głośni i energicznie gestykulowali. Stałaś w progu, nie zauważona, próbując zrozumieć co się dzieje.
- Co  jest z moim dzieckiem?- wyjęczała Toriel w panice, a Król objął ją ramieniem tuląc do siebie.
- Próbowałem go obudzić, jak co rano, jednak nic nie działało, dlatego posłałem po was, wasza wysokość i po Alphys.
- Spra-sprawdziłam go, ale nie-nie ma żadnych objawów wskazujących na jakąś chorobę, on on po prostu śpi.
- Zapadł w śpiączkę?- Asgore był nerwowy.
- N-nie wiem tego, tru-trudno mi określić jego stan. Jego rea-reakcje na bodźce są w normie, lecz się nie budzi.
- Masz zrobić wszystko, by się dowiedzieć co mu jest i wyleczyć mego syna!- Król stawał się coraz bardziej stanowczy.
- O-oczywiście wasza wskość!
Grillby nagle dostrzegł Twoją obecność i lekko skłonił się do Ciebie. Po chwili reszta Potworów Cię zauważyła.
- Moje kochanie!- Toriel podbiegła do Ciebie biorąc Cię w swe ramiona. Czułaś jej zapach perfum i mocny uścisk, tylko to.
- Nie martw się, twój brat wyzdrowieje- powiedziała dusząc łzy, a Ty mocniej się w nią wtuliłaś. Może chciałaś po prostu dać jej wsparcie lub jeszcze raz spróbować cokolwiek poczuć. Toriel zaczęła łkać głośniej tuląc Cię. Po chwili gdy już była spokojniejsza uwolniłaś się z jej ramion i podeszłaś do Asriela. Wyglądał tak spokojnie, jakby nic się nie działo. Przypomniałaś sobie słowa wiedźmy. Ktoś jeszcze miał ucierpieć prze klątwę. Czyli wszystko co mówiła się sprawdza. Asriel został przeklęty.
    
     Usiadłaś obok niego i przeczesałaś mu grzywkę. Chcesz wiedzieć co to za klątwa i jak ją zdjąć...chcesz bo... po prostu chcesz! Tak być powinno.
- Królowo Toriel- zagaiłaś podchodząc do niej.
- Tak?
- Wiesz, może gdzie jest teraz Zła Wiedźma?
- Udała się do lasu nazbierać ziół, kochanie, ale... dlaczego pytasz?
- Chce ją poprosić o pomoc, może ona będzie wiedziała co robić..
- To dobry pomysł- obdarowała Cię uśmiechem- dobra z niej kobieta na pewno nam pomoże.
- Wiesz gdzie zbiera te zioła?
- Na północ od zamku, ale... jak rozpoznasz? Nigdy jej nie widziałaś...
- Już widziałam- rzuciłaś i szybko wyszłaś zostawiając Toriel z pozostałymi.

    Szłaś spokojnym krokiem po szerokich, szarych ulicach. Droga jak i budynki zrobione, były z kamienia. Każdy budynek różnił się od siebie. Nieco wyższe, niższe. Ten po lewo miał ogromny dach i wiele okien. A tamten z tyłu po prawo, był mały i taki jakiś nijaki w porównaniu do reszty.
 Mijałaś wielu przechodniów z różnych klas społecznych. Kobiety w przepięknych sukniach z wysoko uniesioną głową i pogardliwym spojrzeniem, jak i te w szarych spódnicach, potarganych włosach, patrzące pod swoje nogi. Mężczyzn w ozdobnych strojach, dumnie kroczących przed siebie i zwykłych mieszczan w znoszonych ubraniach. Kilka drewnianych stoisk z głośnymi kupcami, którzy siebie wzajemnie przekrzykiwali. Każdy szedł swoją drogą nie zwracając na Ciebie uwagi. Nie miałaś na sobie jakiś szczególnych ubrań, by zdradzały, że jesteś księżniczką ale to nie zmienia faktu, że nią jesteś i nie możesz nigdzie chodzić sama.
- O CO DOKŁADNIE CHCESZ POPROSIĆ WIEDŹMĘ, MADAM? SPECJALNE ZIOŁA? ELIKSIR?- zapytał towarzyszący Ci wysoki szkielet, który należał do gwardii królewskiej, a w tej chwili robił za Twojego ochroniarza. Miał na sobie zwykła biała koszule, ciemne spodnie z pasem do którego był przyczepiony miecz. Nie miał zbroi, bo nie ma potrzeby byś zwracała na siebie uwagę. Tak jest bezpieczniej.
- Nie wiem o co dokładnie... po prostu o pomoc- Po prostu, chciałaś się przysłużyć, zrobić coś więcej niż tylko siedzieć. Chcesz być przeciwieństwem problemu.- Wysłałaś mu przyjazny uśmiech na co odpowiedział tym samym. Resztę drogi przeszliście w ciszy.
    Będąc w centrum miasta, zatrzymałaś się na chwilę, by przyjrzeć się pewnej budowali. Arena. Odbywały się na niej wiele turniejów rycerskich i jeden ten, który szczególnie wszedł Ci pamięć.
    Rok temu do Twojego królestwa, przybyło wielu silnych rycerzy z różnych zakatów Świata. Była to wielka uroczystość, w której najdzielniejsi mogli zmierzyć się ze sobą i sprawdzić swoją silę. Jednym z tych, co wziął udział w turnieju, był Asriel. Jako książę tego królestwa i jedyny następca tronu musiał dać z siebie wszystko. Przygotowania do turnieju odbywały się dla niego w wielkiej presji, to oczywiste, że Asgore wymagał od niego wygranej. Ty nie brałaś udziału w turnieju. Dlaczego? Proste. Bo jesteś kobietą, na feminizm musisz jeszcze poczekać parę stuleci. W dniu turnieju, siedziałaś na honorowym miejscu tuż obok królowy Toriel. Rozgrywki trwały kilka dni, a  Asriel był coraz bliżej wygranej. W końcowym dniu to właśnie on stanął do finału przeciw innemu księciu, sir Kevin z Królestwa Hue. Asriel przez te kilka dni unikał Cię, był zbyt skupiony na walce, by zajmować się czymkolwiek innym. Nie byłaś zła na niego, rozumiałaś. A gdy na arenie stanął w ostatecznej walce dzierżąc swój miecz z całej siły ściskałaś pięści  życząc mu wygranej. Obserwowałaś z dokładnością każdy cios, unik, kontre, przypominając sobie te wszystkie treningi z Undyne, które miał. Analizowałaś wszelkie ich ruchy. I choć bardzo życzyłaś szczęście jednemu to niestety to właśnie ten drugi zaczął wygrywać. Wykorzystując niedopatrzenie Asriela, sir Kevin powalił go na ziemie wytrącając mu jednoczęsnie miecz z dłoni. Widziałaś jak zbliża się do Asriela i...

Share:

2 komentarze:

POPULARNE ILUZJE