8 lutego 2018

Undertale - Aftertale - Część 8 [Part 8 - tłumaczenie PL] 1/2


Notka od tłumacza: AU zwane Aftertale z którego znaną postacią jest Geno!Sans jest autorstwa loveofpiggers. Za tłumaczenie jest odpowiedzialna Yumi Mizuno. Fabuła wygląda następująco. Sans budzi się znowu po kolejnej ścieżce ludobójczej wykonanej przez Frisk. Zrezygnowany i zmęczony faktem, że człowiek ciągle i ciągle wraca, tylko po to aby ich zabić, nie wie co może zrobić. Z pomocą przychodzi mu Geno. Postać wyglądająca tak samo jak on, kryjąca się w panelu kontrolnym. Proponuje pomóc Sansowi uporać się z problemem. 
SPIS TREŚCI
Część 8 1/2 (obecnie czytana)
Część 8 2/2


















Share:

7 lutego 2018

Undertale: Diabelska karuzela - Nowe siły [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
1. Spacer po całym - 3 | Do baru - 3
2. Wycieczka w góry - 6
3. O wszystkim - 3 | Coś ukrywasz - 3
Dawno, dawno temu, ziemią rządziły potwory oraz ludzie. Pewnego dnia, wojna złamała pokój między nimi. Korzystając z magicznego zaklęcia, uwięziono potwory w górze. Po wielu latach, znalazł się śmiałek, dzielne dziecko imieniem Frisk, które przełamało antyczną barierę i wypuściło potwory na powierzchnię.
Czyyyyy jakoś tak. Stoisz właśnie nad szczeliną przez którą wpadło dziecko wiele, wiele lat temu. Juda jeszcze nie przyszła. Znaczy się, słyszysz jej sapanie i stękanie. Kobieta zdecydowanie nie ma kondycji. Ty ... cóż, na tyle lepszą, że znalazłaś się tutaj przed nią.
-Naprawdę.... nie ma.... - wdech, wydech - tutaj... żadnej bryczki czy coś? - opierała się rękami o kolana. - Boże, zabijesz mnie ____
-Nie - odwracasz się w jej stronę oddychając głęboko. Z waszych ust wydobywa się para - Chodzi o to, aby przebyć dokładnie taką samą drogę co Frisk - bierzesz wdech - Wiesz, to taka atrakcja turystyczna.
-Ja to bym wolała, aby na szczycie tej góry były gorące źródła, a nie dziura w ziemi - mruknęła podchodząc do Ciebie. - To tutaj? - przytaknęłaś - Byłaś tutaj już?
-C-cóóóóż... - zaśmiałaś się nerwowo. Juda patrzyła na Ciebie przez chwilę, a potem z niedowierzaniem wywróciła oczami - Jesteś moją pierwszą! Ciesz się! Do tej pory... nie miałam czasu, nooo~
-Ta, jasne. Ten dzieciak co tu wpadł to ich ambasador, co? - przytaknęłaś - Mieszka gdzieś w tym mieście?
-Z tego co wiem, to nie. Razem z królem i królową potworów mieszkają gdzieś w stolicy w ambasadzie.
-Oh... - zmarszczyła brwi. Frisk jest dorosłym człowiekiem. Wiele lat poświęcił na zostanie politykiem, który będzie mógł godnie walczyć o potworze prawa. Dopiero kiedy on zajął to odpowiedzialne stanowisko, stopa życiowa potworów się bardzo poprawiła. Prawdę powiedziawszy, gdyby nie on, to potwory nie miałby by prawie żadnych praw. Na swój sposób, czułaś do niego wdzięczność. - Dobra, możemy wracać?
-Co? Teraz? - byłaś zaskoczona.
-Kobieto, przyjechałam kilka godzin temu i od razu zabierasz mnie na wycieczkę w góry.
-Myślałam, że lubisz góry.
-Bo lubię, w lato. A jakbyś nie zauważyła kurwa, to jest zima! Zi! Ma! ZIMA! - z gałęzi drzewa spadła czapa śniegu - Dupa mi zamarznie, jak się stąd nie ruszymy.
-Narzekasz...- znowu wywróciła oczami - Dobra, dobra, po prostu nie rozumiesz.
-Skarbie, z przyjemnością pogadam z tobą o dziurze w ziemi, ale nie wiem, w jakiejś kawiarence czy coś? - przytaknęłaś. Zeszłyście tą samą drogą którą weszłyście. Kilka razy myślałaś, że się wywalisz, ale nie. Udało się. Całe i zdrowe. Teraz.. kawiarenka... Zazwyczaj podróżowałaś po miasteczku samochodem. Wiesz gdzie mają wszystkie knajpy i bary szybkiej obsługi, ale kawiarnia? I to jakaś fajna, aby się jej spodobało. Główny rynek! Tak! Tam powinno być coś w tym stylu. Po drodze rozmawiałyście o wielu rzeczach, głównie to obie narzekałyście, na pogodę, na politykę, na ceny w sklepach. Takie zwyczajne, luźne pogadanki na zajęcie czasu. Nic istotnego. Juda opowiadała o ostatnim filmie jaki widziała i o aktorze na jakiego leci, opowiadała o serialu o wystroju mieszkania i co chciałaby do niego jeszcze kupić. W takiej atmosferze dotarłyście do rynku. Był to niewielki placyk z grządką żółtych kwiatów na środku. Tak.  Żółte kwiaty nie więdły nawet w zimę. Kwitły roztaczając piękny słodkawy zapach. Stałaś oczarowana pierwszy raz na oczy widząc rynek. Pośród starych kamienic z czerwonymi dachami i wielkimi oknami, ośnieżony miękkim puchem, z kwiatami na środku. Był cudowny.
-Łał, to potworza magia?
-Chyba - nie byłaś pewna, ale to jedyne wytłumaczenie kwiatów na środku. Ludzie i potwory szli od sklepu do sklepu i niknęli w wąskich uliczkach licznie odchodzących od głównego placyku. Dobra, czas poszukać kawiarni. Poprowadziłaś przyjaciółkę udając obytą w terenie. Jednak, nigdzie ani widu, ani słychu o żadnej kawiarni. Była pijalnia piwa, ale zamknięta. Było muzeum potworzej historii. O, przyjdziesz tutaj z Ai, jak wróci. Tak postanowiłaś. Nawet nie wiedziałaś, że macie takie miejsce! Ale bajer. Była księgarnia. Był spożywczak. Była nawet piekarnia, ale ani śladu kawiarenki. Skręciłaś w jedną z uliczek. Okulista. Laryngolog. Stomatolog. Zaraz, wszyscy lekarze wykupili jedną ulicę? Mimo dziwnego pomysłu, wydał Ci się on... funkcjonalny. No cóż.
-A oto i rynek! - zawołałaś zadowolona dziwnym trafem znowu na niego wychodząc. Szłaś przecież prosto. Jakim cudem? Dobra. Skręcisz w inną uliczkę. Bazar. Centrum handlowe. Lumpeks - Iii znowu rynek! - zaśmiałaś się nerwowo. Dobra. Jeszcze raz. Kolejna uliczka. Kolejny sklep samoobsługowy, elektryk, urząd, bank - Zgadnij gdzie doszłyśmy!
-Mam nadzieję, że to kawiarenka - bąknęła
-Nie, to rynek! Heh, heh, heh.... heh...
-Przyznaj się ____ - mówiła spokojnie - Nie masz zielonego pojęcia gdzie jesteśmy - Już miałaś się przyznać do swojej niewiedzy, kiedy dostrzegłaś potwora, a konkretnie dziecko potwora z papierową torbą z napisem „Kawiarenka u Muffet”
-Nie! Po prostu mi się uliczki mylą! Tędy! - miałaś nadzieję, że dobrze wybierasz. Lecz już po chwili dostrzegłaś ciemno-fioletowy budynek ze sztucznymi kwiatami ustawionymi w grządkach przed wejściem. Wielki szyld obwieszczał zwycięstwo i utajenie Twojej niewiedzy.
Weszłyście do środka. Było ciepło i przytulnie. Zamówienie przyjęła od was potworzyca wyglądająca jak wielki humanoidalny pająk. Jak dobrze, że nie masz arachnofobii. Lecz Juda, cóż... zachowała zimną krew, ale widziałaś jak jej włosy stają dęba.
-No więc, opowiadaj co u ciebie - zaczęłaś kiedy wasze zamówienie przyszło. Dokładnie. Przyszło. Talerzyki zostały przyniesione przez pająki i położone przed wami. Nie wiesz czy chcesz jeść ciasto.
-Ah, to co zawsze - machnęła ręką - Cieszę się, że mogłam do ciebie przyjechać i wyrwać się na jakiś czas z domu - przytaknęłaś - Tak to co ja mogę powiedzieć - wzruszyła ramionami trochę zawstydzona tym, że jej życie może wydać Ci się nudne. Bo po części było. Juda to Twoja przyjaciółka nie tylko dlatego, że obie się naprawdę lubicie i czujecie wzajemne wsparcie, ale też dlatego, że obie jesteście w podobnej sytuacji. Matki i żony. Choć wasi mężowie się różnią, choć wasze dzieci są inne z charakteru, jej zdecydowanie bardziej chorowite. - Janek pracuje... Sam w szkole... Ostatnio dostał się do jakiegoś projektu, ale w ogóle nie chce się uczyć - westchnęła - No i co mogę powiedzieć. - spojrzała na Ciebie - lepiej opowiedz jak się u was sprawy mają! - Uhhh, od czego by tu zacząć? Upiłaś łyk kawy, aby dać sobie chwilę do przemyślenia kolejnych słów. Powinnaś jej mówić o wszystkim?
-Ostatnio między mną, a Piotrkiem jest.... ugh...
-Pokłóciliście się znowu? - Znowu? - O co poszło?
-Ugh, znaczy się wiesz... ja go rozumiem... po części... - przygryzłaś wargę - Nie ma go całymi dniami, pracuje ciężko i w ogóle... Generalnie - wdech i wydech, pochyliłaś się nad stołem - Aida ma problemy w szkole. Wszyscy myślą - ściszyłaś głos - że nie lubi potworów - zerknęłaś na pajęczą właścicielkę lokalu - No i myślą, że ja i Piotrek to rasiści.
-Jak to? - była zaskoczona
-Tak to. Nie wiem dlaczego - wzruszyłaś ramionami - Aida popchnęła jakiegoś dzieciaka, potwora - łyk kawy - no i - oblizałaś usta - klasa przestała ją lubić. I zaczęli się bić. No i pedagog i całe go pierdolenie głupot.... wiesz jak to jest
-Wiesz, nie, nie wiem - przyglądała Ci się z niedowierzaniem - Przecież, gdybyście mieli jakiekolwiek obiekcje w stronę potworów, to po co byście się tu przeprowadzali?
-Ciiiszej - nerwowo zerknęłaś na Muffet, która patrzyła na was jednym z ... pięciu oczu... ble. Fuj.
-Oj, przepraszam, mówię głośno? - przytaknęłaś - A więc, to nie miałoby sensu - mówiła już ciszej. Sama do połowy zjadła już swój sernik. Kiedy? - I jak sprawa z Ai? Jak się czuje?
-No pogadałam z nią, że nie powinna się bić i byliśmy na rozmowie z psychologiem, która chyba w sumie nic nie zmieni - Juda uniosła jedną brew
-Serio wierzyłaś, że pedagog cokolwiek poradzi? - wzruszyłaś ramionami nie wiedząc co odpowiedzieć. Ta w odpowiedzi tylko cmoknęła zirytowana i odwróciła od Ciebie wzrok.
-Chodzi o to, że Piotrek nie mówił mi o tym, że Aida ma problemy w szkole. Ogólnie uważał, że nie powinniśmy interweniować i że to się zdarza.
-Nie no, interweniować to powinniście. Ale nie tak.
-A jak?
-Wysłać ją na karate, albo coś...
-Nie rób sobie jaj.
-Nie robię. - znowu na Ciebie spojrzała - Mojego Sama też prześladowali. Wiesz, Zwolniony z wf, dobry ze ścisłych. No i nasz syn. Bogatych staruszków. Myślisz, że było mu łatwo?
-Nie trzeba było go posyłać do publicznej szkoły.
-Sam chciał. - przerwała Ci. Ty Ai posłałaś tutaj do publicznej, bo zwyczajnie nie ma prywatnych. - I teraz wiem dlaczego. To naprawdę mały geniusz. Wiesz? Agresją można wiele zdziałać, ale jak kierunkuje się ją we właściwy sposób...
-Czasami mnie przerażasz.
-I dobrze. O to chodzi. Sama też się teraz boją. Boją. Nie gadają z nim, nie ma przyjaciół, ale przynajmniej go nie zaczepiają i nie biją.
-Ale ja chcę, aby Ai miała przyjaciół.
-Sama musi to rozwiązać, taka prawda. Dzieci muszą to załatwić między sobą. Twoja interwencja - machnęła ręką - Albo je tylko podjudzi, albo sprawi, że Ai będzie sama. Ale! - klasnęła w dłonie - To tylko kilka lat, prawda? Potem nowa szkoła, nowi znajomi, może wyjedzie na studia. To nie koniec świata!
-Ai popchnęła potwora, rozumiesz? Ma przypiętą łatkę, że jest rasistką.
-No i? - jak ona mogła tego nie rozumieć. Zaczynałaś się denerwować.
-Serio nie rozumiesz?
-Ciebie mogę zapytać o to samo ____. - upiła kawy - Dlaczego go popchnęła?
-Mówiła, że jej dokuczał.
-Więc dobrze zrobiła.
-Juda!
-No co. Ja jakbym się dowiedziała, to kupiłabym jej wejściówkę do Disneylandu. - jadłaś ciasto. Zapomniałaś całkowicie, że wahałaś się, czy je jeść. Było.. smaczne. Tak. Smakowało Ci. I to najważniejsze.
-Dobra, nie dojdziemy tutaj do porozumienia - poddałaś się.
-Najwyraźniej nie. Teraz Ai i Piotrek wyjechali? - przytaknęłaś - To dobrze. Może sprawa ucichnie, a jak nie... - pogroziła Ci widelcem - koniecznie zapisz ją na jakieś judo czy coś.
-Zapisałam ją na konie.
-To jeszcze kup jej plastikową koronę i różdżkę, a będziesz miała wyzwoloną księżniczkę.
-To ironia?
-Sarkazm.
-Czasami zastanawiam się, dlaczego ja cię lubię.
-Wiesz, czasami jesteś tak głupia, że z przyjemnością ukręciłabym ci łeb. - mówiła to z uśmiechem - Ale tego nie zrobię, bo będę tęsknić. - Oh, uwielbiasz ją.

Pożaliłaś się jej na Piotrka. Nie skomentowała jego słów. Po prostu je wysłuchała i westchnęła. Czułaś, że podobne czasem też słyszy od swojego męża. Może dlatego zapisała się jakiś czas temu na studium weekendowe? Może też powinnaś? Po trzech kawach i dwóch kawałkach ciasta, zapłaciłyście potworzycy i wyszłyście. Zdążyło się już ładnie ściemnić. Latarnie delikatnie migotały w mroźną noc. Na rynku było zdecydowanie mniej ludzi, za to niewielkie ustawione na ziemi lampki oświetlały złote kwiaty.
-One kwitną też w nocy? - byłaś równie zaskoczona do Juda. Obie podeszłyście do niewielkich roślinek. Były takie wątłe, małe jaskry. A jednocześnie, żadna pogoda nie była im straszna. Nawet u ich stóp rosła zielona trawa. Cudowne.
Teraz co? Wrócić do domu, czy...
-Ej, mam pomysł - rzuciłaś szybko - Pamiętasz ten bar do którego chciałam cię zabrać? - przytaknęła - Chodźmy do mnie, odpierdolimy się i pójdziemy zaszaleć? - Błysk w jej ślepiach powiedział Ci wszystko to co chciałaś wiedzieć. W domu znalazłyście się szybciej niż sądziłaś. Jakby niesione na niewidzialnych skrzydłach. Znowu czułaś się jak nastolatka. Nie było Piotrka, dlatego nie było przyzwoitki. Nie było dziecka, nie było wymówki. Tylko Ty, Juda i noc pełna przygód!
Co by tu wybrać?
Stałaś w samej koronkowej bieliźnie przed swoją szafą. Trzeba się odstrzelić. Może będzie Grillby. Raczej powinien być. Przez okno widzisz, że światła w jego domu się nie palą. A szkoda. Ciekawe jaką miałby minę, gdyby Cię teraz podglądał? Ciekawe, czy mu się podobasz? Przygryzłaś palec przesuwając palcem po skórze brzucha, zawadziłaś o pępek. Był z kurwą, więc musi lubić ludzkie kobiety, prawda? Boże! O czym Ty myślisz! Wzięłaś głęboki wdech i wróciłaś do rzeczywistości.
Zdecydowałaś się na klasyk. Czarna, obcisła spódnica, włosy delikatnie podkręciłaś lokówką, wyraźny, uwodzicielski makijaż. Rany. Jesteś seksowna. Czujesz się seksownie. Kochana. Szalejesz.
Juda wyglądała równie dobrze co Ty, choć ona postanowiła na wygodę. Wcisnęła się w spodnie, do tego koszulkę z wyraźnym dekoltem odsłaniającym krągłości. Kilka błyskotek to tu to tam i też była gotowa w tany.

Czułaś na sobie wzrok całego baru jak tylko z przyjaciółką przekroczyłyście próg. Jakby muzyka przycichła, wszyscy się poodwracali. Brakuje tylko fleszy i wywiadów. Czułaś się tak, bo w istocie... cóż, ledwo dwie, może trzy osoby zwróciły na was uwagę. No i ochroniarz. Wielki, kudłaty wilk. Ale on zwracał uwagę na wszystkich. Więc w sumie to nic niezwykłego. Juda rozglądała się na boki.
-Rany, to miejsce... - nie mogła odnaleźć słów, zupełnie tak samo jak Ty kiedy pierwszy raz tutaj byłaś z Piotrkiem. Miałaś wrażenie, że większa część miasteczka wieczorami przesiadywała przy lożach, krzesełkach, albo na parkiecie baru Grillbys. Pozwoliłaś Judzie jeszcze trochę się rozejrzeć. Wyglądała jak dziecko, które właśnie odwiedziło fabrykę czekolady. Powoli swoje kroki kierowałyście w stronę loży, gdzie dobrze Ci znana dziewczyna serwowała drinki.
-Co chcesz? - zapytałaś się szturchając ją w bok
-Ja? Uh... - zmrużyła oczy patrząc na półkę z wystawionym alkoholem - Wiesz, dawno nie piłam wódki. A ty?
-Ja... Malibu. Póki co.
-Nie mieszaj za bardzo - zaśmiała się. Nie poszłyście tańczyć. Obie uznałyście, że jeszcze jesteście zbyt trzeźwe. Zamiast tego siedziałyście przy barze śmiejąc się i plotkując na Bóg wie jakie tematy. W większej części wspominałyście wesołe i smutne chwile waszego wspólnego życia, wzajemne wpadki i głupoty jakie robiłyście. Nie było miejsca na myślenie o domu, rodzinie, dzieciach czy mężach. Liczyłyście się tylko Wy, dobra muzyka i miłe zawirowania w głowie od nadmiaru alkoholu. Kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłaś? Nie musiałaś robić nic, czego nie chciałaś. Robiłaś dokładnie to, na co miałaś ochotę i kiedy. Mówiłaś to co myślisz, bez obawy, że zostaniesz odtrącona. Juda znała Cię dobrze, mogłaś pozwolić sobie przy niej na szczerość. Ona przy Tobie też. Dlatego tym bardziej byłaś zdziwiona do czego zaczęła Ci się przyznawać. To pewnie przez ten alkohol. To dziwne, ale nie przypuszczałaś, że pierwsza się schleje, aby załączyła się jej szczera pogadanka.
-Wiesz co w tym roku zafundowałam swojemu na naszą rocznicę? - pochyliła się w Twoją stronę, jakby chcąc mówić szeptem, ale nie wyszło jej za bardzo. Jesteś pewna, że niebieski żywiołak ognia przysłuchiwał się waszej rozmowie od czasu do czasu - Trójkąt - zaśmiała się.
-Ale w sensie taki do gry?
-Oj ty słodkie dzieciątko - poklepała Cię po policzku - Wiesz, faceci zawsze chcą to zrobić z dwiema co? Więc spełniłam jego marzenie
-Nie mów... - nie wiedziałaś jak zareagować. Byłaś bardziej w szoku, pod wrażeniem, czy przerażona - Skąd?
-Z internetu. Ogłaszają się tam. Sama ją wybrałam, sama się ze wszystkim dogadałam. No i miał zaskoczenie. Wzięliśmy studentkę na pogadankę, trochę alko poszło, potem prysznic, wspólny, boże, jakie ona miała cyce - głębszy łyk - Napaliłam się na nią! Nie sądziłam, że lecę na laski!
-Ciszej!- lecz Cię zignorowała
-I się wkręciliśmy...
-W co?
-Swingowanie.
-...Ten taniec?
-Nieeee - machnęła ręką nie wiesz czy bardziej urażona czy rozśmieszona - Swinging. Dziecko, wiesz co to jest? - zaprzeczyłaś - Piotrek cię w jaskini chowa czy co? - wyciągnęła telefon i wpisała w google frazę. - Są w naszym mieście kluby, wiedziałaś? Można wymieniać się partnerami. - patrzyłaś na zdjęcia zaskoczona.
-I Jaśkowi to nie przeszkadza? - Juda zaprzeczyła.
-To nie zdrada. On o tym wie. Ja mu też pozwalam jak chce. Czasem bawimy się razem. A wiesz po co to mówię? - zmarszczyłaś brwi - Bo mam zamiar zaliczyć. I to ooj kochana, zaliczyć mocno. - miałaś wrażenie, że usta Ci się zrosły, bo nie umiałaś nic powiedzieć, z wyjątkiem przytaknięcia i schowania nosa w malibu. Musisz więcej się napić, aby przetrawić tę informację.
Juda nie kłamała. Pokazała Ci rozmowę z Jaśkiem jaką prowadziła przez cały czas pobytu w barze. Nawet nie zauważyłaś kiedy do niego pisała, a co ważniejsze, kiedy robiła zdjęcia tym wszystkim mężczyznom... i kobietom. Naprawdę, nie poznajesz swojej przyjaciółki, ale... nie przeszkadza Ci jakoś jej otwarte zachowanie. W wiadomościach oceniali w skali od jeden do dziesięciu atrakcyjność osób. Jasiek pomagał jej wybrać, jednocześnie w innej wiadomości otwarcie się przyznał, że sprowadzi sobie do domu jakąś kobietę i który ręcznik może dać jej. Sam miał w tym czasie nocować u dziadków. Całe szczęście chłopiec nie wie nic, albo jeszcze nie wie, o tym jak bardzo seksualnie otwarci są jego rodzice.
Na swój sposób budziło to Twoją zazdrość. Juda i Jasiek musieli naprawdę sobie mocno wierzyć i ufać w tych i wszystkich innych sprawach. Nie wiesz czy pozwoliłabyś Piotrkowi na coś takiego, co więcej, czy sama.... Tutaj zatrzymałaś wzrok na przechodzącym między stołami fioletowym potworze. Tak. Grillby tutaj jest. Zauważyłaś go już dawno. Rozmawia z gośćmi, znika co chwilę na zapleczu, raz czy dwa razy podał napoje, zastąpił też barmana na pół godziny. Póki co, nie zauważył was, albo udaje, że was nie zauważył. Jeszcze nie wiesz.
Pamiętasz jaką awanturę zrobił Ci Piotrek po tym, jak dałaś się zaprosić koledze na kawę będąc w ciąży z Ai. Piotrek jest bardzo zazdrosny. Dawniej uważałaś to za słodką cechę, ale teraz.. po tym co się dowiedziałaś i prawdopodobnie przez wypite alko, nie jest Ci z tym dobrze. Szczerze. To naprawdę jesteś zazdrosna.
-Chcę spróbować potwora - rzuciła Juda przygryzając wargę - A ty już nie pij - dodała po chwili mierząc Cię spojrzeniem.
-Co? Dlaczego? Nic mi nie jest.
-Kochana, za ostatniego drinka chciałaś płacić tabletkami antykoncepcyjnymi - Serio? Oh... Może faktycznie, za bardzo kręci Ci się w głowie. - Potwory są tak samo otwarte na seks jak ludzie? - zapytała nagle. Cóż... nie wiesz. Skąd masz wiedzieć. O. Ale...
-Widziałam u Grilla kurwę - rzuciłaś lekko kołysząc się na boki.
-Kurwę? W sensie prostytutkę? Czy kurwę w sensie „kobieta której nie lubię i chcę wydrapać jej oczy jak ją znowu spotkam”?
-Obie wersje.
-Aha... ej, obie?! - popatrzyła na Ciebie zaskoczona, przystawiłaś palec do ust chcąc ją uciszyć.
-Ciiiiiiiiiii nikt nie może wiedzieć. Nikt!
-Dobrze.. a który to Grillby?
-Tamten - pokazałaś palcem na potwora, nie tak ukradkiem, jak Ci się wydawało. Poczułaś na sobie jego białe ślepia, ale szybko je odwrócił wracając do rozmowy z jakimś klientem. Juda nie myślała za wiele. Po prostu odeszła od laty i nieco zatoczystym krokiem udała się w stronę właściciela baru. Oj, to był zły pomysł. Spojrzałaś na swojego drinka. Który to już? Ah, przestałaś liczyć...
I wiesz co? To ostatnia rzecz, jaką pamiętasz.

Pytanie do Was:
1 Sacrum czy profanum? 
Share:

POPULARNE ILUZJE