21 lutego 2018

Undertale: AU - WakfuTale


Nazwa: WakfuTale
Autor: hikaricotta


Charakterystyka AU
Zacznijmy od wyjaśnienia czym jest Wakfu. To francuski serial animowany (raczej komputerowy) nagrywany od 2010 roku. W jego uniwersum właśnie toczą się przygody postaci z Undertale. 
Uniwersum nie zostało "zapomniane" przez autorkę, jak przyznaje w późniejszych postach. Zdążyła nakreślić bohaterów swojego AU, przynajmniej kilku. 

Sans (10 lat) i Papyrus (6 lat) to bracia, choć wykluli się z różnych jaj(?). Ich bliźniacze blastery wyglądają jak kościste smoki (w sensie, nie tylko łby, ale cały szkielet). 
Sans sprawia problemy i jest bardzo żywiołowy, lecz ma wielkie serce, szczerą chęć pomocy i radość bijącą od niego na kilometr. Papyrus kocha wszystkich i wszystko, jest przy tym bardzo ufny oraz naiwny co jest często wykorzystywane przez złych kolesi. Uwielbia uczyć się od swojego starszego brata Gastera. Sans natomiast woli biegać dookoła i pomagać ludziom w problemach o których nie wiedzieli - że je mają. 
Smok Sansa jest malutki i ma skrzydła, kościsty smok, uściślając. Podobnie jak jego właściciel często pakuje się w kłopoty i ciężko go okiełznać. Nazywa się Zephyr. Smok Papyrusa jest jeszcze mniejszy, bardzo potulny i przyjacielski o imieniu Auster. 

Gaster (26 lat) jest starszym bratem Sansa i Papyrusa. Jego smok jest w pełni rozwinięty, ma wielkie skrzydła i nazywa się Boreas. Korzysta z wakfu. Jest zarówno nauczycielem, który uczy spokoju oraz pomaga mieszkańcom wioski w realnych problemach, oraz naucza dzieci. Do tego jest głównym bibliotekarzem.
Jako brat jest bardzo troskliwy i wymagający, nie przymyka oko na to, że Sans zawsze unika z jego lekcji. Wie wszystko o Eliotrope i uwielbia tę kulturę, za wszelką cenę chce ją chronić. 
Uwielbia czytanie, naukę i nie będzie tolerował kogoś, kto obraża jego albo kogokolwiek innego. 

Frisk i Chara (10 lat) znaleziony i ocalony Eliotropijczyk. Wstydliwy ale i ciekawski. Jego bliźniak to Chara, smok o dwojakiej osobowości, bardzo zaborczy wobec Frisk i zazdrosny, często złośliwy, gada co chce, ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy Frisk jest w pobliżu. Dlaczego? By ten ją bronił. Ot co.

Toriel (40 lat) matka adopcyjna Frisk i Chary. Gdy była w ciąży z Asrielem przechadzała się leśną drogą ze swoim mężem Asgorem. Tam znalazła Friska i Charę. Nie znając ich rasy, zabrała ich do siebie chcąc pomóc im odnaleźć dom. Po dwóch dniach, gdy urodziła Asriela, zaś poszukiwania właścicieli Friska i Chary spełzły na niczym, postanowiła ich zaadoptować (bo już traktowała ich jak własne). Po latach postanowiła pomóc dzieciom w odnalezienia prawdy o sobie oraz odkryć kim tak naprawdę są. 

Undyne (20 lat) odważna wojowniczka. Asgor powiedział jej, by była osobistym ochroniarzem Frisk i Chary, tak aby nic złego się im nie stało. 



Share:

20 lutego 2018

Gra: Poznaj(my) się - DodoDan 2


31 Uważasz się za człowieka, z którego można brać przykład?
Rodzice czasami mi mówią, że podziwiają moją samodyscyplinę oraz sumienność. Mam wady jak każdy. Raczej nie wiem, czy ludzie powinni brać ze mnie przykład. Nie robię nic ważnego, żeby brać mnie za przykład. 

32 Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
Z Hermioną z Harrego Pottera. Uwielbiam tą serię i grałam w różne rp z tym związane. Pamiętam dużo zaklęć oraz jestem do niej podobna z charakteru. Rodzice często żartują, jak oglądamy jakiś film z Harrym Potterem, że Hermiona to ja. 

33 Jakie masz zdanie na temat policji?
Jest to bardzo odpowiedzialny zawód. Ludzie pracujący w policji pełnią ważną rolę w społeczeństwie. Ale wszędzie znajdą się "życzliwi" ludzie, którzy nie omieszkają dać mandatu za nic. Lecz z drugiej strony rozumiem ich, od rodziców wiem, że policjanci mają od górnie powiedziane, ile mają wydać mandatów. 

34 Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
Nie przypominam sobie, abym robiła coś dziwnego oprócz dziwnych min. 

35 Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz ubrania w lumpeksach? Jeśli tak- pochwalisz się swoim ulubionym znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
Lumpy to najlepsze sklepy jakie istnieją. Lubię do nich chodzić, ponieważ zawsze jest tanio i można znaleźć całkiem niezłe cudeńka. 
Moja mama ma niezły talent do szukania jakiś fajnych rzeczy. Raz znalazła skórzaną kurtkę wartą parę stówek, a kupiła za mniej niż stówę. 

36 Gdybyś na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
Szczere to nie chciałabym wylądować w żadnym z fikcyjnych światów filmów i książek. Głównie dlatego, że lubuję się w kryminałach, horror i fantasy. Mogłabym skończyć jako ofiara seryjnego mordercy albo opętana przez jakiegoś demona, znając moje szczęście. 

37 Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
Nie znam żadnej.

38 Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
Pierwszy raz miałam robione badania na TSH – badanie hormonów tarczycy. 

39 Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł. Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie maszynka do robienia pieniędzy- co robisz?
Świetnej historii nie należy marnować. Myślę, że opublikowałabym tą historię, ale zostawiła nazwisko autora. Skoro zamierzał to opublikować to zrobiłabym to, aby w jakimś stopniu uhonorować pamięć tej osoby.  

40 Jak myślisz- czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy zamyślenia)
Myślę, że to zależy od relacji jaką miałam z tą osobą. Jeśli byłaby to po prostu zwykła przelotna znajomość to raczej nic by nie zmieniła. Inaczej by było, jeśli ta osoba byłaby moim przyjacielem, spotkalibyśmy się w realu to wpłynęła by na mnie w normalnym stopniu.  

41 Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości, gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona brzmiało?
Chciałabym, aby wykluła się z niego smoczyca. Byłaby ona smokiem o czarnych łuskach, które iskrzą się w blasku gwiazd. A oczy miałaby koloru czerwonego. Nazwałabym ją Selena. Zatrzymałabym ją i dała najlepsze życie jakie mogę jej dać. 

42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
Musiałam najpierw sprawdzić czym są zdjęcia Post Mortem. Słyszałam kiedyś o zdjęciach trupów, ale nie wiedziałam jak to się nazywa. Ale wracając do tych zdjęć to jest to moim zdaniem straszne. Nie chciałabym patrzeć na zmarłą osobę ani w trumnie, ani na zdjęciu. Wolę zapamiętać ich takich jakimi byli. 

43 Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
Raczej nie ma takiej rzeczy. 

44 Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore, oddał(a)byś je, czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili sobie życie, bo powinni je oddać?
Byłoby to trudne, ale podjęłabym się opieki nad takim dzieckiem. Uważam, że każdy zasługuje na życie. Osoby niepełnosprawne/ciężko chore też na nie zasługuję, a przynajmniej na jego namiastkę. 

45 Co i jak zmienić w tym kraju, żeby przestały się opłacać ucieczki na "zachód"?
Ludzie powinni się zmienić, a w szczególności ich nastawienie do niektórych rzeczy. Niektórzy powinni zrozumieć, że żyjemy w innych czasach i potrzebujemy innych rozwiązań niż kiedyś.  

46 Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe - dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu, dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
Dla mnie duchy zawsze były realne. Wierzę w nie oraz w to, że w jakiś sposób oddziałują na nasz świat. 
Nie raz miałam dziwne uczucie bycia obserwowaną, ale nie czułam przy tym czegoś złego. W niektórych momentach po prostu wiem, że ktoś na mnie patrzy, a nikogo przy mnie nie ma. 
Moja mama powiedziała mi, że jako dziecko przez pewien okres czasu codziennie o szóstej wieczorem, schodziłam do salonu stawałam w kącie pokoju i rozmawiałam. Jak moja mama spytała się z kim rozmawiam to powiedziałam, że z jakimś starszym panem. Podobno robiłam to codziennie, aż moja mama nie poszła do księdza po radę. 
On uspokoił ją i powiedział, że jest to normalne, ponieważ dzieci są bardziej wrażliwe niż dorośli. 

47 Jaka byłaby Twoja reakcja, gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię pocałował?
Ta osoba dostałaby z kolanka w wrażliwe miejsce i natychmiastowo oduczyła się takich wybryków. 

48 Co sądzisz o Mangach i Anime?
Po pierwsze i najważniejsze:
Jestem otaku! A na temat mang i anime mogłabym wiele powiedzieć. Wolałabym nikogo nie zanudzać. 

49 Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem..." Napisz to z punktu widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
DodoDan to z wyglądu zwykła nastolatka, niewyróżniająca się urodą. Często ubiera długie bluzy, które kryją jej smukłą sylwetkę. Stałym dodatkiem do jej ubioru są stare słuchawki bezprzewodowe z wytartym już zielonym materiałem oraz srebrny zegarek kieszonkowy. 
Obecnie posiada krótkie włosy koloru brązowego z fioletowymi pasemkami, które są dowodem jej chęci zmian. Z pozoru jest osobą chłodną, lecz to jest tylko pierwsze wrażenie. Po bliższym poznaniu oraz zyskaniu jej zaufania można zdobyć godną i lojalna przyjaciółkę. 
Lecz jak wszyscy posiada wady. Należy ona do osób niezwykle upartych oraz dumnych. Co często działa na jej niekorzyść, ponieważ nie potrafi przyznać się do błędów. 
Jest też szczera do bólu, co potrafi przysporzyć jej wrogów.
 
50 Jakie masz zdanie na temat starości?
Starość to kolejny rozdział w naszym życiu. To czas odpoczynku i wyszlifowania naszych umiejętności. Starość kojarzy mi się też z doświadczeniem oraz mądrością.
 
51 Co jest bronią ludzi słabych?
Właśnie to, że inni uważają ich za słabych. 
Zwierzę przyparte do muru, będzie walczyć. Tak samo jest z ludźmi. Człowiek zagrożony jest nieprzewidywalny. Nie wolno nikogo lekceważyć, bo można za to nieźle zapłacić. 

52 Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje jej obecną formę?
Myślę, że cień miałby kształt wilka. Są to niezwykłe zwierzęta, do których od dzieciństwa czułam pewien pociąg. Myślę, że z charakteru też jestem trochę podobna do samotnego wilka. 

53 Ile krzyku może być w milczeniu?
Tyle, że jakby ktoś go usłyszał to serce by pękło. 

54 Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię odrzuca?
Traktuję ich jak normalnych ludzi. Ale nie będę pomagać im we wszystkim, bo to może być frustrujące dla nich. Tacy ludzie mogą nie chcieć naszej pomocy, a my nie powinniśmy traktować ich jak małe dzieci, tylko jak normalnych ludzi. 
Jeśli ktoś taki poprosiłby mnie o pomoc udzieliłabym jej jak każdemu innemu. 
55 Pytanie egzystencjalne - dokąd nocą tupta jeż?
Do swojego domku idzie spać. 

56 Jeśli podróżować to czym?
Najlepiej piechotą. Moim marzeniem jest wycieczka piesza przez Europę. 

57 Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
Jasne. Tylko od nas zależy czy je takim uczynimy. 

58 Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć czegokolwiek.
Nigdy nie chodź samemu nocą po mieście.

59 Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale też i fikcyjna)
Sebastian Michaels z Kuroshitsuji 

60 Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek. Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?
Szaman odziany w długi, czarny płaszcz powoli kroczy w stronę ołtarza. A jego okrycie ciągnie się za nim. Ludzie bacznie go obserwują. Mogą dojrzeć smukłą posturę, skrytą pod peleryną. Lecz w oczy rzuca się srebrny sztylet, przypięty do pasa. Narzędzie, którym zabije swoją ofiarę.
Młodą dziewczynę, która zaledwie parę dni temu skończyła osiemnaście lat. Zwykła wieśniaczka z pobliskiej wioski. Patrzyła na szamana swoimi błękitnymi oczami. Parę blond kosmyków spadło na jej ubłoconą twarz. Parę łez spłynęło po jej policzku, gdy przyglądała się swojemu oprawcy. Nie mogła zobaczyć jego twarzy, ponieważ zasłaniała ją czarna maska ze złotymi zdobieniami. Jednak mogła dostrzec te czerwone oczy. Te oczy, które łakną świeżej krwi. Czuła na sobie jego świdrujący wzrok.
Bacznie obserwowała każdy jego ruch. Jak powoli się do niej zbliża. Jak chełpi się otaczającym go szacunkiem swoich popleczników oraz jej strachem. 
Patrzyła, jak wyciąga nóż. 
-Ostatnie życzenie? - zapytał ochrypłym głosem.
- Dlaczego? - zapytała dziewczyna szeptem.
- Dla władzy - rzekł, a następnie poderżnął jej gardło.

Share:

19 lutego 2018

Gra: Kółko Przyjaźni - 24.1

Jako, że z ostatnim rozmiarem obrazka było wiele, naprawdę wiele problemów, obecna teraz będzie wersja mniejsza. Przepraszam, nie wiedziałam, że google tak strasznie zmniejsza rozmiar.... ^^" 
Umieściłam te postacie jakie do mnie doszły na maila oraz jakie były w komentarzach, a które rozmiarowo dało się wsadzić. 
Jeżeli kogoś pominęłam - proszę dać znać! Z góry przepraszam!
Póki co, wygląda to tak

Z racji na dużą ilość wolnych miejsc - gra dla wszystkich nadal. Zarówno dla tych, co zrezygnowali, jak i dla tych co mają już swoją postać. 
Gotowe obrazki proszę słać na maila yumimizuno@interia.pl
Share:

Undertale: Diabelska karuzela - Życie pisze najlepsze scenariusze [opowiadanie interaktywne] [+18]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
1. Spacer - 1 | Romantyczna kolacja - 2 | Taniec erotyczny - 1 | Przejęcie inicjatywy - 1 | Sado-maso - 6
2. Nie wycofujesz się - 8
3. Będziesz ciągnąć romans po powrocie rodziny do domu - 8
Nie obudził Cię budzik, ani maż wychodzący z łóżka i szukający ubrań w szafie. Leżałaś nadal w łóżku, lecz nie sama. Obok Ciebie drzemał Grillby, na plecach z jedną ręką założoną za głową, drugą obejmował Ciebie i przyciągał do siebie. Myślałaś, że takie coś doświadczyć mogą jedynie aktorzy w filmach, albo postacie z tanich i ckliwych romansideł. To jest jednak prawda. Oddychał spokojnie, równomiernie. Jego płomienie, nieco przygaszone, kołysały się na boki przypominając o tym, że jest kim jest. Podniosłaś powieki by lepiej na niego spojrzeć, lecz gdy próbowałaś się podnieść na łokciu, potwór natychmiast warknął, przekręcił się na bok i mocno w siebie wtulił. Czułaś, jak serce Ci bije, ostrzej, pełniej... było szczęśliwe. I Ty byłaś szczęśliwa.
Jednak... był zdecydowanie teraz zbyt gorący, a być może to, że długo byłaś w jego towarzystwie sprawiło, że jesteś na jego temperaturę bardziej wyczulona? Ah, mniejsza. Po prostu jest cieplejszy niż mogłabyś wytrzymać. I choć objęcia jego tak miłe, kuszące, wspaniałe... czas się z nich uwolnić. Próbowałaś się wyślizgnąć, bezskutecznie. Próbowałaś się odepchnąć. Jesteś od niego o wiele słabsza, więc nic dziwnego, że ten ani drgnął.
-Pssst Grillby - szepnęłaś gładząc ręką jego fioletową twarz - Muszę wyjść... - zamruczał coś w odpowiedzi i przyciągnął Cię bardziej do siebie, o ile to możliwe. Zrobiło się niebezpiecznie gorąco. Ile można, pod kołdrą z dosłownie facetem z ognia? Wierciłaś się nadal, zdeterminowana, aby od niego odejść - Grillby - stęknęłaś używając z każdą chwilą więcej siły, lecz ten nie myślał o puszczeniu Cię - Ja naprawdę...
-Co...
-O, nie śpisz? - zero odpowiedzi. Wiercu, wiercu. - Zaraz... Puść mnie...
-Hasło. - Co? Oh. Jakie? Zmarszczyłaś brwi.
-Jesteś gorący... - nie puścił - Grillby, jakie jest hasło? - nic - Puść mnie proszę. - Nadal nic. O co mu może chodzić? Zmarszczyłaś brwi patrząc się na jego śpiącą twarz. Znaczy się, zmiał zamknięte oczy, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły Ci, że nie śpi. Droczy się i drażni Cię i wiesz co? Udaje mu się to bardzo dobrze. Nie przywykłaś do takiego zachowania. Zacisnęłaś mocniej usta i postanowiłaś spróbować z innej beczki - Muszę do łazienki.
-Wytrzymasz.
-Siku mi się chce.
-Wytrzymasz.
-Posikam ci się na łóżko.
-To je potem zmienisz. Hasło.
-Było wspaniale, jesteś wspaniałym kochankiem, zrobiłeś mi tak dobrze jak nikt inny. - mówiłaś to co Ci ślina na język przyniesie. Otworzył jedno oko. Białe ślepie wpatrywało się w Ciebie.
-Mów dalej.
-Ale co?
-Mów jak ci było.
-Wspaniale.
-Coś więcej?
-Bosko.
-Wysil się na opis to może cię puszczę.- ... Zamrugałaś kilka razy, chce więcej? Dobrze.
-Twój kutas jest taki duży i taki wspaniały i zrobił mojej cipce tak dobrze jak żaden inny.
-To brzmi jak tandetny scenariusz z pornosa dla niewyżytych prawiczków. - zamknął oko - Mów szczerze.
-Ale to jest szczere...
-Jesteś niewyżytym nastolatkiem?
-... Nie?
-Więc powiedz jak ci było.
-Dobrze. Naprawdę dobrze. Zaskakująco dobrze. Z przyjemnością jeszcze to powtórzę. Ale teraz naprawdę muszę... - puścił. Oh.

Po porannej higienie zeszłaś na dół. Powinnaś może zrobić coś do jedzenia? Dla niego i dla siebie. Będzie zły, jeżeli zaczniesz mu grzebać po lodówce? A może właśnie tego oczekuje. Ta niepewność. Czujesz się jak w bajce w której zabrakło stron. Wszystko wydaje się takie nierealne, a jednocześnie prawdziwe. Ciało Cię lekko boli po wczorajszym, ale to przyjemny ból. Zwłaszcza to uczucie między nogami, jakbyś kilka godzin spędziła na jeździe konnej. Heh. Właściwie to było to. Czując jak serce bije Ci w piersi mocno poszłaś do jego kuchni i otworzyłaś lodówkę. Whiskey, cola, jakiś ogórek, pomidor, masło, więcej whiskey i coli. Co on jada przez ten cały czas? Zamknęłaś lodówkę i otworzyłaś najbliższą szafkę. Ku Twojemu zdziwieniu była pusta. W następnej był jeden garnek i patelnia.
-Już się zadomowiłaś? - aż podskoczyłaś na dźwięk jego głosu, zupełnie jakbyś została przyłapana na robieniu czegoś, czego nie powinnaś. Odwróciłaś się. Stał oparty o framugę ze skrzyżowanymi rękami. - Czego szukasz?
-Czegoś... do... jedzenia? - Potwór przez chwilę Ci się przyglądał, a następnie podszedł do Ciebie i zamknął drzwiczki od szafki jakie teraz były otwarte.
-Nie znajdziesz nic. Jadam na mieście. - Oh...
-To... może pójdziemy do mnie? Ja zrobię jakieś śniadanie czy coś... - Chwilę się zastanawiał, ale pokręcił głową
-Dziękuję, ale wolałbym nie.
-Dlaczego?
-Bo wolałbym, zjeść z tobą śniadanie tutaj - wyszczerzył się. - Zamówię coś, nie rób nic do jedzenia, masz wolne od domowych obowiązków prawda? - Wyciągnął z kieszeni telefon  i bez słowa odszedł. Czułaś się ... dziwnie. Jakaś część Ciebie chciałaby mu przygotować posiłek. To byłoby... miłe, prawda? Choć inna część Twojej osobowości skakała z radości na myśl, że nie będziesz musiała nic robić. Ale cóż, to jego dom i jego zasady.

Zamówił kebaba. Nie wiesz, czy to dobry posiłek na początek dnia, ale Twój brzuch nie wybrzydzał. Siedzieliście oboje na kanapie w salonie i byliście zajęci jedzeniem. Cisza z nim była naprawdę przyjemna. Nie przeszkadzało Ci to, że się nie odzywaliście. Po prostu jedliście. Nawet jego sposób jedzenia był dobry, nie siorbał, nie ciumkał, nie mlaskał. Po prostu jadł, a jedzenie znikało w jego ustach. Jesteś dość przeczulona na wszystkie te dźwięki jakie mogą wydobywać się kiedy ktoś je. A co ważniejsze, nie gryzł z otwartymi ustami. Spędziłaś wiele lat, aby tego paskudnego nawyku oduczyć Piotrka i do dzisiaj zdarza mu się o tym zapomnieć. Najgorsze jest to, że zauważyłaś iż Ai przejmuje ten sam obrzydliwy zwyczaj...
-Nie smakuje ci? - dopiero jego głos otrząsnął Cię, zorientowałaś się, że po prostu zawiesiłaś się nad swoją porcją.
-O nie, nie, jest naprawdę dobre... po prostu... odpłynęłam myślami - zaśmiałaś się nerwowo.
-Myślisz o nich? - nie odpowiedziałaś po prostu przytaknęłaś głową - Żałujesz tego co między nami zaszło?
-Co? Nie! Nie żałuję!
-Jesteś gotowa na ukrywanie naszego romansu przed mężem i przed dzieckiem?
-Tak! - patrzył na Ciebie z uwagą, jakby nie wierzył w Twoją odpowiedź.
-Teraz tak ci się wydaje, bo nikogo nie ma i nikt nie patrzy na twoje ręce - odwrócił wzrok i wziął większego gryza bułki. Przegryzł i połknął - No i nie układa ci się z mężem, a córka sprawia problemy. Kiedy wasza sytuacja się naprawi, na to co między nami jest będziesz patrzyła inaczej.
-Nie!
-Dziecko, słuchaj - popatrzył znowu na Ciebie, lecz nie delikatnie, a surowo - Jestem bardzo terytorialny... - zmarszczyłaś brwi - Jeżeli on będzie cię dotykał, to ja w te same miejsce dotknę cię pięć razy bardziej. Rozumiesz? - niepewnie przytaknęłaś - Daję ci ostatnią szansę, bo nie jestem przyjemniaczkiem z którym każda wytrzyma. Zastanów się porządnie, czy chcesz ze mną być, czy nie. Podejmij słuszną decyzję i licz się ze wszystkimi konsekwencjami.
-Ja...
-Zakładamy, że nasz romans wycieka. Przyłapał nas, podejrzewa czegoś, ktoś mu powiedział - wywrócił oczami - W każdym razie, on wie. Jak myślisz, co będzie chciał zrobić?
-On... nie lubi takich rzeczy... znaczy się... jest staroświecki...
-Naprawdę uważasz, że posiadanie jednej kobiety to cecha staroświecka? - Grillby uniósł brew - Ja to rozumiem doskonale.
-Więc dlaczego...
-Bo zainteresowała mnie cudza kobieta. Już jesteś jego, ja cię jedynie podkradam, ale jesteś jego i to szanuję. Rozumiesz? - Nie. Nie rozumiesz. Potwór westchnął - Jak myślisz, co będzie chciał zrobić?
-Czy my naprawdę musimy o tym teraz rozmawiać?
-Tak. Bo chcę mieć wszystko wyjaśnione. Nim cała ta sytuacja wymknie nam się spod kontroli.
-Dlaczego miałaby się wymknąć?
-Bo takie sprawy zawsze się wymykają. - cisza. Opuściłaś głowę patrząc na swojego kebaba, jakby w nim miała czaić się ukryta prawda. Lecz jej nie znalazłaś, z wyjątkiem sosu i baraniny.
-Nie spodoba mu się to - zaczęłaś cicho, niepewnie - Pewnie będzie chciał rozwodu.
-A twoja córka?
-Pewnie będzie ją chciał.
-A ty?
-Też ją chcę.
-A więc, dziecku sprawisz problemy emocjonalne. - westchnął - Miejmy nadzieję, dla dobra Ai, że albo się rozmyślisz, albo on nigdy się nie dowie.
-Nie chcesz ze mną...? - byłaś zaskoczona. Podniosłaś na niego głowę. Jego porcja prawie w całości zniknęła.
-Nie. Gdybym nie chciał, to bym cię nie zapraszał. Chcę aby do ciebie dotarło, że jeżeli cokolwiek złego się stanie, nie będziesz mogła liczyć na mnie. Rozumiesz? Ja stracę najmującego, ale ty stracisz całe swoje życie. Jesteś na to gotowa? Na to ryzyko? - to było trudne pytanie. Choć otworzyłaś usta, aby odpowiedzieć, żaden głos nie wyszedł z nich. Żadne słowo. - Właśnie. Zastanów się dobrze. Nie poganiam z odpowiedzią. Póki ich nie ma, można zaszaleć, ale jak wrócą... - zgniótł papierowe opakowanie w rękach w niewielką kulkę, po czym wrzucił ją sobie do ust. Byłaś zaskoczona. Cóż... to ogień... je wszystko... nie powinno Cię to dziwić. Przez jakiś czas żuł papierek w ustach jak jakąś gumę, albo raczej piankę, a następnie połknął. - Wolałbym, abyś przed ich powrotem dokonała wyboru. - po tych słowach wstał i otrzepał kolana. - Gdzie są kurwa moje okulary.... - no i zaczął ich szukać.

To była jedyna tego typu rozmowa jaką ze sobą przeszliście. Jedyna. Więcej nie wspomniał nic na temat Twojego męża, czy córki. Tego samego dnia, wróciliście do łóżka jeszcze trzy razy. Za każdym razem szczytowałaś mocno. Podczas ostatniego razu aż lekko zdarłaś sobie głos z jęczenia i krzyczenia, jemu to się najwyraźniej bardzo podobało. Długodystansowość Grillbiego mogłaby być męcząca, gdyby nie fakt, że co jakiś czas przerywał po to, by się Tobą zająć. Pieścił, całował, lizał i przygryzał każdy skrawek Twojego ciała, tak jakby nigdy nie miał dość i ciągle mu było mało. Gdy nastał wieczór zaczął się ubierać.
-Gdzie idziesz? - mruknęłaś schowana pod zmiętoszoną kołdrą
-Do pracy. Wrócę nad ranem - pocałował Cię w czoło i założył okulary. - Czy jest coś, co chciałabyś spróbować?
-To znaczy?
-W łóżku. Jakaś pozycja, jakaś zabawa, zabawka?
-Mmmmm.... nie wiem - stęknęłaś przeciągając się
-To się zastanów a potem mi powiedz, spełnimy jakąś z twoich fantazji.

Tego wieczoru, sama w jego domu, przeglądałaś na telefonie fora portale dla kobiet na temat ich fantazji aby zastanowić się, czy któraś pasuje do Twoich upodobań. Seks w parku? Odpada. W ubikacji? Fuj. Siadanie partnerowi na twarz? ... O Boże, nie widzisz się w tym. Wtedy on zadzwonił. Zdjęcie Twojego męża pojawiło się na ekranie. Serce mocniej Ci waliło, po co dzwoni? Dowiedział się czegoś? Nie. Nie miałby skąd. Skąd? Czy jak nie odbierzesz, to będzie źle? Powinnaś odebrać. Wiesz, że powinnaś.
-Halo?
-____! - zawołał zadowolony - Nie obudziłem cię?
-Co? Nie. Nie.
-Tutaj jest inna godzina, więc nie wiem która jest u ciebie.
-Późny wieczór, ale nie spałam...
-To dobrze. Właśnie z Ai jesteśmy w shintoistycznej świątyni, kupiliśmy ci pamiątkę.
-O, jak miło - uśmiechnęłaś się - I co jeszcze robiliście?
-Prace nad projektem zaczną się jutro, więc możemy sobie pozwiedzać. Pamiętasz te fajne koty z łapkami do góry? Takie co kiedyś widziałaś w rupieciarni?
-No?
-Masz już jednego. Znaczy się Ai ma, ale wiesz, pewnie i tak wyląduje gdzieś w salonie - zaśmiał się - Pogoda dopisuje, ludzie są naprawdę mili, nasza córka już zaprzyjaźniła się z innymi dziećmi, a tata cieszy się, że może spędzić trochę czasu z wnuczką. Chyba trochę ją rozpieszcza, bo kupuje jej wszystko co chce. Prosiłem, aby tego nie robił, bo się przyzwyczai, ale on nie słucha - jego głos był serdeczny, taki ciepły i miły. Cieszył się. Sam ten fakt też poprawił Ci humor - A jak u ciebie? Wszystko dobrze?
-Tak... Juda wyjechała wczoraj? Wczoraj. Chyba. W każdym razie siedzę sobie w łóżku i czytam głupoty w necie.
-Odpoczywasz?
-Tak.
-To dobrze... A tęsknisz?-... Czy tęsknisz?
-Tak, bardzo - nie wiesz, czy to jest prawda, ale on takiej odpowiedzi oczekiwał.
-Ja za tobą też - On mówił szczerze - Słuchaj, przepraszam za moje zachowanie. Naprawdę. Musimy sobie razem ze wszystkim poradzić, prawda? Heh. Czy... będziemy mogli porozmawiać? Na spokojnie?
-Tak. Oczywiście - serce Ci waliło.
-To jak będę miał trochę czasu, a u ciebie nie będzie nocy to zadzwonię. Myślę, że rozmowa przez telefon tutaj będzie najlepsza. Bo jakbyśmy mieli znowu rozmawiać twarzą w twarz, to...
-Znowu byśmy się pokłócili... - uśmiechnęłaś się - Jasne. Napisz mi sms, kiedy będziesz miał czas, a ja oddzwonię, dobrze?
-Dobrze.
-Kocham cię - nie wiesz, czy mówiłaś to szczerze, bo tak czułaś, czy dlatego, że było to raczej mantrą, którą zawsze powtarzaliście sobie.
-A ja ciebie. Dobra. Kończę, do usłyszenia.
-Pa.

Usnęłaś wcześnie. Grillby nie wrócił do tego czasu. Jasne. Pracował. Rozumiałaś to, lecz po telefonie od Piotrka chciałaś się do niego przytulić, mocno. Do któregokolwiek z nich. Męża, albo kochanka. Czułaś się znowu samotna i rozbita i paskudnie. Płakałaś, choć nie wiesz właściwie dlaczego. To nie był żal, bo nie żałowałaś. Może dlatego płakałaś? Powinnaś żałować. Zdradziłaś męża. I to nie tak, że potwór Cię jakoś uwiódł, kusił, on jasno stawiał sprawę. Za jasno. To było okrutne. Szczerość. Szczerość w jego słowach brzmiała tak ostro, jakby z każdym kolejnym zdaniem, które wiesz że jest prawdziwe, uderzał prosto w Twoje serce. Byłaś mu za to wdzięczna, bo wiedziałaś, że nie chce się Tobą bawić. Nie chce? Może. Nie wiesz. Ale jego prawda bolała. Bolało kłamstwo. Bolało to, że nie umiesz być na siebie zła. Czułaś do siebie tylko żal... żal, że zostałaś postawiona w takiej, a nie innej sytuacji.
Rankiem obudził Cię zapach babeczek. Zgramoliłaś się z łóżka, zeszłaś na dół. Na wieszaku wisiała jego kurtka, pod nią buty. Potwór spał na kanapie w salonie w samej koszuli i spodniach. Na stoliku było tekturowe opakowanie z piekarni. Do niego doczepiona karteczka. Grillby miał zaskakująco ładny charakter pisma. Staranna kaligrafia.
„Dla ciebie”
Otworzyłaś, a w środku były pączki, ciepły chleb, bułki. Pieczywo, jeszcze ciepłe, świeże i pachnące chrupało przyjemnie kiedy je gryzłaś, posmarowana serkiem kromka wprost rozpływała się w Twoich ustach. Chciałaś mu też zrobić śniadanie, ale wiedziałaś, że musiał niedawno wrócić, skoro pieczywo kupił z piekarni, a te otwiera się z samego rana. Dlatego pozwoliłaś mu spać.
Przez ten czas zapragnęłaś się odwdzięczyć. Wyszłaś cicho z jego mieszkania i poszłaś do siebie. Zawiązując w talii fartuszek zaczęłaś szykować obiad. Jak się obudzi, będzie miał niespodziankę. Postawiłaś garnki na palniki, krajałaś warzywa, poddusiłaś mięso. Sos wyszedł Ci zacny, naprawdę, przeszłaś samą siebie. No i ten ryż, nie za twardy, nie za miękki. Taki w sam raz. Czy każde jedzenie, jakie jest wykonywane z chęci, a nie z przymusu, smakuje tak wspaniale? Nałożyłaś dwie porcje na talerze i poszłaś do jego mieszkania. Potwora nie było na kanapie, zamiast tego słyszałaś odkręconą wodę na górze. W sumie, jakby się nad tym zastanowić, to ... czy żywiołak ognia się kąpie? Chyba. Po co miałby włączać wodę? Czy ona go boli? Będziesz musiała się o to zapytać.
Obiad mu smakował. Bardzo. Był ogólnie rzecz ujmując zaskoczony tym, co dla niego zrobiłaś. Że w ogóle wyszłaś z taką inicjatywą.
-Wiem już czego chcę. - powiedziałaś w końcu kiedy brał ostatnie kęsy swojej porcji.
-Mmm? Zamieniam się w słuch - wymruczał.
-Sado-maso - uniósł jedną brew do góry - No wiesz, pejcze, lateks, knebel, więzy...
-Co?
-Nie wiesz co do sado-maso? - pokręcił przecząco głową. Byłaś.. zdziwiona. Po posiłku postanowiłaś go poduczyć. Choć sama nie wiedziałaś o tym zbyt wiele. Czułaś jednak, że w takiem dominacji znajdziesz bezpieczeństwo i spokój jakiego szukałaś. Weszłaś na pierwszą lepszą stronę, gdzie na tle była postać cała w lateksowym kostiumie z otworami tylko na usta. Przejrzeliście kilka zdjęć. Kobieta na osiołku, innej boleśnie do tyłu wyginano ręce, kolejnej między nogami po wrażliwych płatkach przeciągano sznur z węzłami. Gdy dotarliście do zdjęcia, jak to mężczyźnie wstążką związano przyrodzenie wraz z klejnotami, które to zmieniły kolor z powodu przerwanego krążenia, Grillby aż syknął i jednym ruchem opuścił monitor na klawiaturę laptopa.
-Poważnie? - przytaknęłaś z entuzjazmem. - Podoba ci się coś takiego?
-No.. nie wiem... wydaje się być... ciekawe...
-Chcesz zapłakana i obsmarkana dławić się moim kutasem? - ... może nie obsmarkana, co? - O co chodzi właściwie w tym sado maso z wyjątkiem tortur?
-O dominację.
-Znaczy się?
-Jedna osoba, sadysta, dominant, pan, mistrz, czy jak go tam nazywają, a druga osoba sługa, masochista. Sługa robi wszystko to co jego pan mu rozkazuje. Za nieposłuszeństwo jest kara.
-Ale zarówno kara jak i nagroda wyglądają podobnie - zmarszczył brwi - Po co ktoś, kto decyduje się na bycie sługą, miałby świadomie się przeciwstawiać?
-W sumie... chodzi o karę?
-To... głupie - zmarszczył brwi jeszcze bardziej. Przełożył Ci rękę przez ramię i spojrzał Ci w oczy, widziałaś białe źrenice za jego czarnymi okularami. - I naprawdę myślicie, że te pejczyki i dziwaczne wdzianka są potrzebne do prawdziwej dominacji?
-Nie wiem... po prostu tak już jest.
-A więc chcesz pana, tak? - przytaknęłaś - Jesteś tego pewna? - niepewnie przytaknęłaś - Chcesz, abym ja był twoim panem? - entuzjastycznie przytaknęłaś. - Dobra. - Tak szybko? Łał. Potwór zabrał z Twoich rąk komputer by go ostawić na bok, po czym wziął Ciebie na swoje kolana. Nie wiedziałaś co robić. Czułaś, że serce zaraz wyskoczy Ci z piersi. Grillby przesunął palcem po płatku Twojego ucha zakładając za niego kosmyk włosów. Patrzył przy tym uważnie na ruch swoich palców. Te sunęły po Twojej żuchwie, w dół, po brodzie, karku, ramieniu, po kołnierzyku koszulki. Poczułaś smród palonych ubrań i zorientowałaś się, że w miejscu w którym dotykał Twojego ubrania, pozostawał tylko spalony materiał i lekko żarzące się punkciki. Powolną, prostą linią w dół, przepalił koszulkę i ściągnął ją z Twoich ramion, by następnie przez ręce rzucić ją w bliżej nieokreślone miejsce w pokoju. Bałaś się, gdy dotykał Twojej skóry. Skoro umiał coś takiego zrobić z ubraniem, to z łatwością poparzyłby Cię. Nic takiego jednak się nie stało. Delikatnie uniósł pierś nad materiał biustonosza, tak, aby wydostać spod niego sutek i oblizał go rozdwojonym językiem. Wzięłaś głębszy oddech.
-Grillby.. - stęknęłaś.
-Milcz - warknął mierząc Cię spojrzeniem. Poczułaś żar na plecach. Przypalił Cię delikatnie, nie poparzył, nie zranił, po prostu było niebezpiecznie blisko, aby kciukiem drugiej ręki zrobił Ci krzywdę. Lecz nie zrobił. Rozpiął stanik i ściągnął go z Ciebie. - Idziemy do sypialni - powiedział spokojnie, cicho, nisko, aż przeszył Cię dreszcz - ale ty idziesz na czworaka - wyszczerzył się. Co?
-N-nie...
-Idziesz. Na. Czworaka. - powtórzył dosadniej.
-Nie! - nie chciałaś. Na czworaka chodzą zwierzęta, nie ludzie.
-Masz to czego chciałaś - zrzucił Cię z kolan na ziemię - Naprawdę myślisz, że potrzebuję takich żałosnych zabawek jak wy ludzie, aby wymusić na tobie posłuszeństwo? - uniósł jedną brew wstając. - Masz iść na czworaka. Jeżeli pójdziesz na dwóch nogach, pożałujesz. - przełknęłaś ślinę. Nie wiedziałaś do czego był zdolny. Czując się lekko upokorzona, a jednocześnie i podniecona całą zabawą postąpiłaś jak powiedział. Spuściłaś głowę i wdrapałaś się po schodach na górę. W tym czasie potwór siedział już na łóżku. - Rozbierz mnie - To możesz zrobić. Klęknęłaś przed nim i już unosiłaś ręce, kiedy fioletowy płomień przemknął przed Twoimi oczami, to jeden z jego płomyczków, jaki wirował na Ciebie. - Bez rąk. - Jak masz to zrobić? Popatrzyłaś na niego zaskoczona - Zębami - odpowiedział na nieme pytanie. Powiedzmy sobie szczerze, nie wyszło Ci to dobrze. Chwyciłaś zębami za jego koszulkę i powoli uniosłaś ją do góry. Ta jednak nie słuchała się. Nawet to, że się pochylił i uniósł ręce do góry nie pomogło. Musiałaś podchodzić raz, i dwa, i trzy razy. Dopiero za którymś tam się udało, potwór w tym czasie cierpliwie czekał, nie poganiał, czerpał wyraźną przyjemność z Twoich starań. Otwieranie zębami paska jego spodni okazało się jeszcze większym wyzwaniem, musiałaś pomagać sobie językiem, aby wszystko odbezpieczyć. Po siłowaniu się, chwyciłaś zamek i rozsunęłaś go. Resztę Ci ułatwił. - Teraz możesz użyć rak, aby ściągnąć je za nogawki - I tak zrobiłaś, pociągnęłaś spodnie za nogawki w dół. Grillby położył się na łóżku, poklepał miejsce obok siebie na które wskoczyłaś jak posłuszne zwierzątko. - Jeszcze nie wszystko - wskazał palcem na bokserki pod którymi dumie wznosił się maszt. Biorąc głębsze wdechy schyliłaś się w jego stronę i chwyciłaś w zęby, ostrożnie, materiał tak, aby go omyłkowo nie ugryźć. Z tym było najmniej wysiłku, gumka łatwo się naciągnęła. On był już nagi. Pozostałaś jeszcze Ty. Twoje spodenki i bielizna, już teraz doszczętnie zniszczona przez wilgoć, aż wżerały się w ciało i były przeraźliwie niewygodne. Czy on ma zamiar Cię ich pozbawić, czy nie?
Najwyraźniej nie. Patrzyłaś na niego wyczekująco lecz on ani drgnął. Masz coś zrobić? Nie powiedział Ci. Nie rozkazał. Zaczynałaś czuć się niezręcznie, otworzyłaś usta, aby coś powiedzieć, lecz uciszył Cię w mgnieniu oka. Nie, nie ruszył się, po prostu... przestał się uśmiechać. Szybko zamknęłaś usta, a jego uśmiech wrócił na fioletowe lico. Przygryzłaś wargę. - Poliż mnie - padło w końcu polecenie. Przytaknęłaś i pochyliłaś się nad jego sterczącym kutasem, wystawiłaś język i już miałaś go zasmakować, kiedy mocniej szarpnął Cię za włosy do góry - Nie tam... - mruknął jakby zawiedziony - Czy wy ludzie myślicie, że zabawa w łóżku ogranicza się tylko do tego? - z dziwnych powodów było Ci wstyd. Co planuje? Gdzie masz go polizać? Kiedy ściągnie ci spodnie?
Potwór pociągnął Cię za włosy do ogóry, tak, abyś leżała na nim, czułaś ciepło jego ciała, oraz to, że niektóre płomyki na jego klatce piersiowej muskają i łaskoczą delikatnie Twoją delikatną skórę.
-Poliż mnie - powtórzył i odgiął głowę na bok odsłaniając swój kark. Tutaj? No dobrze. Nieco się dźwignęłaś i przystawiłaś wargi do ognistej skóry. W smaku był niepodobny do niczego. Czułaś się tak, jakbyś lizała coś co podobne było do ludzkiej skóry. Podobne, bo nadal pozostawało dziwne uczucie... nowości. Tak, jakbyś lizała ciało, które ciągle się poruszało, a jednocześnie nie było tak bardzo cieliste jak przypuszczałaś. Nie wiesz nawet kiedy, ale objął Cię mocniej, przytulił do siebie, wbił palce jednej ręki w nasadę Twoich włosów i ścisnął. Nie boleśnie, ale przyjemnie. Drugą zaczął sunąć po Twoich plecach delikatnie drapiąc. Kiedy zaczęłaś go skubać zębami? Jego reakcja bardzo Ci się podobała, odchylał bardziej głowę nadstawiając się. Z każdą chwilą traciłaś nad sobą panowanie, zaczęłaś go gryźć, na co odpowiedział westchnięciem. Przywarłaś do niego bliżej, przesunęłaś ręce do góry, wsunęłaś jedną pod jego plecy, drugą objęłaś głowę, zupełnie tak samo jak on. Nadal czułaś, że ma nad Tobą przewagę, że kontroluje Cię w każdym nawet najmniejszym stopniu, że po prostu pozwala Ci tak siebie pieścić, lecz sam fakt, że jesteś w stanie wywołać u niego tak silne reakcje, że z taką łatwością jest podatny na Twoje pieszczoty, sprawiał, że byłaś z siebie naprawdę dumna i czerpałaś wiele radości. - Jaka niecierpliwa - zaśmiał się gardłowo, przebiegle, mrużąc z rozbawienia oczy. O czym on...? Ah, ocierasz się kroczem o jego nogę. Nie Twoja wina, że nadal masz ubranie, powinien już dawno Cię rozebrać. Prawda? Powinien. W odpowiedzi zaskomlałaś i pocierałaś się o niego bardziej. Jakbyś prosiła, błagała go bezsłownie na uwolnienie z tego więzienia. Odpowiedział Ci jego śmiech, bawiło go Twoje cierpienie, Twoja desperacja. - Musisz sobie na to zapracować... - Ale jak? Zrobisz wszystko. Nie liczy się nic, tylko on i to, aby ściągnąć te cholerne spodnie. - Masz robić to co ci powiem. - To wiesz... Ocierałaś się bardziej - Masz mi zaufać - ... przerwałaś wszystko to co robiłaś i podniosłaś się na łokciach by na niego spojrzeć, o dziwo, choć nadal Cię  obejmował, nie blokował Twoich ruchów. Spojrzałaś mu w oczy, białe, przerażające ślepia potwora, który w sekundę jeżeli by chciał, mógłby Cię zabić. Mógłby, ale tego nie zrobi. Wiesz, że tego nie zrobi. Po chwili walki z resztkami sumienia, jakie nie zaginęły w miłosnej ekstazie, przytaknęłaś. - Dobrze, połóż się na plecach - przesunął się. Zrobiłaś to co mówił. Nim się spostrzegłaś kilkoma ruchami nadgarstka pozbawił Cię i spodenek i majtek, które rzucił gdzieś w pokoju. Byłaś naga, spragniona, mokra, taka .... niewyżyta. Owszem, zawsze pociągał Cię seks z nim, był wyjątkowy, pełen pasji, no i taki przyjemny, ale teraz, to już przesadził. Nie sądziłaś, że cokolwiek takiego Ci się spodoba. Nie ma żadnych pejczy, wiązań, czy czegokolwiek innego czego naoglądałaś się w necie, on panuje nad Tobą samym swoim głosem. To niewiarygodne.
Klęczał teraz między Twoimi nogami, modliłaś się, aby poczuć go w sobie, aby zaczął Cię rżnąć jak sukę, którą jesteś, aby rżnął, pieprzył, ruchał, bez opamiętania, bez hamulców, jakby jutra miało nigdy nie być. Lecz zamiast tego, Grillby bawił się i rozkoszował każdą chwilą, sekundy przemieniając w przeraźliwe godziny męczarni.
Wyprostował się i spojrzał na Ciebie ze złośliwym uśmiechem. Uniósł palec wskazujący do góry, a następnie tak, abyś dokładnie widziała co robił, przesunął go po Twojej piersi. To co było niezwykłe i odebrało Ci oddech, to fioletowy płomień jaki pozostał na skórze, którą dotknął. Ogień tańczył żywo w prostej linii od obojczyka do prawego sutka, zakręcał się dookoła niego, brnął na drugą pierś, następnie na pępek i tam ginął. Choć ufałaś Grillbiemu, to widok Twojego ciała, które się... pali... był przerażający. Znaczy się, nie ranił Cię nawet w najmniejszym stopniu, czułaś jedynie przyjemne mrowienie oraz ciepło. Nic więcej. Lecz... Twój organizm wariował. To nienaturalne, aby płonąć i nie bać się, zwłaszcza, że nie byłaś na to gotowa. Aż podniosłaś się na łokciach spanikowana, aby zrobić cokolwiek, by zgasić jego płomienie. Ten powstrzymał Cię kładąc silne ręce na Twoich ramionach. - Nie ruszaj się. Nic ci nie będzie. To tylko taka mała... sztuczka - ostatnie słowo wymruczał. Wierzyłaś mu, ale i tak się bałaś. To w ogóle możliwe? Mając otwarte szeroko oczy spojrzałaś na swoje ciało. Płomienie się poszerzały, teraz delikatne fioletowe języki ognia zagarnęły całe Twoje piersi, kark, i połowę brzucha, i nie przestawały. Potwór w tym czasie nadal siedział między Twoimi nogami i ani drgnął, wrócił do pozycji wyprostowanej, między nogami dumnie wznosiła mu się męskość, nieposkromiona. Czułaś, że to on steruje ogniem, że powoli oplata Cię nim w całości, a gdy tak się stało, zamknęłaś oczy w obawie tego co może się stać. Nie umrzesz. Chyba. Tak myślisz. Cały czas musisz sobie przypominać, że mu ufasz. Co planuje? Po co to robi?
Po chwili już wiedziałaś. Wiedziałaś doskonale. Płomienie powiększały Twoje doznania, tak więc gdy tylko dotknął Cię ręką czułaś to pięć razy bardziej, nie mocniej, czy wyraźniej, po prostu... bardziej. Byłaś znacznie wrażliwsza na jego pieszczoty. Tak więc, gdy przesunął czubkiem kutasa po Twoim wejściu już jęczałaś głośno łapiąc się prześcieradła. Położył Twoje nogi na swoich ramionach, złączając je mocno, lecz i tak nie przeszkodziło mu to w wejściu w Ciebie bardzo, bardzo głęboko. Wiłaś się, krzyczałaś, nie mogłaś uwierzyć, że w ogóle możliwe.. Tak czuć.
Nie brakowało Ci tym razem wiele, aby osiągnąć szczyt. On jak zawsze pozostawał niezaspokojony. Twoje ciało było już wykończone doznaniami, wycieńczone rozkoszą którą Ci dawał. Nie wiesz kiedy zaczęłaś prosić go, aby zwolnił, aby przestał. To nie bolało, po prostu było tego za dużo. Nawet jak otworzyłaś oczy i nie widziałaś już fioletowego ognia na ciele, tam gdzie go być nie powinno, wszystkiego było tak strasznie za dużo.
Próbowałaś się wyrwać, ale nie działało. Nawet kiedy zaczęłaś go okładać pięściami po klatce piersiowej. Nie przestawał. Chwycił Cię jedynie za włosy, pociągnął głowę do tyłu.
-Chciałaś dominacji, prawda? Co to za dominacja, kiedy to ty mi mówisz co mam robić? - warknął. Jakoś udało Ci się wyswobodzić nogi i odskoczyć tak, że musiał z Ciebie wyjść, przekręciłaś się na brzuch chcąc zejść z łóżka, lecz nim cokolwiek udało Ci się zrobić on chwycił Cię za biodra i znów był w Tobie. Przywarł brzuchem do Twoich pleców, wsunął rękę między Twoje nogi i zaczął pieścić łechtaczkę. - Wiem, że to ci się podoba, chcesz tego, choć mówisz nie, prawda? - ... Nie wiesz. Nie boli. To nie tak, że nie chcesz tego, po prostu przerwa, krótka, na złapanie oddechu, nie mogłaś nic mu powiedzieć, bo jęczałaś.
Koniec końców, to była długa noc. Grillby jeszcze długo z Tobą nie skończył, a kiedy tak się stało byłaś prawie nieprzytomna. Wykończona, czułaś jak drży całe Twoje ciało, czułaś każdą kropelkę potu na skórze, gardło bolało Cię od krzyku i mimo wszystko, nie byłaś na niego zła. Spod przymkniętych powiek obserwowałaś, jak okrywa Cię kołdrą, jak siada na skraju łóżka, tylko po to by wyciągnąć z kieszeni spodni, jakie leżały gdzieś na ziemi paczkę papierosów. Odpalił jednego. W mrokach pokoju widziałaś bijące od niego fioletowe światełko i czerwono-żółty żar papierosa, jakiego trzymał w palcach.
Ciekawe... o czym teraz myśli?

10 dni do powrotu męża i dziecka

Pytania do Was:
1. Gdy skontaktujesz się z Piotrkiem będziesz nastawiona do rozmowy: pozytywnie, neutralnie, negatywnie?
2. Biorąc pod uwagę to co Cię łączy z Grillbym, chcesz pojawić się w jego barze?
3. Widzisz na wyprzedaży zabawkę o której marzy Ai, kupujesz ją?
Share:

18 lutego 2018

Undertale: Tańcząc na linie nad przepaścią - Po pierwsze - DRZEMKA


Notka od autora: Nycto i Amity to normalne nastolatki, które jak wszyscy, mają marzenia i starają się dążyć do wybranych celów. Uwielbiają chodzić do centrów handlowych na różne wyprzedaże, jeść razem żarcie na mieście czy po prostu spędzać ze sobą czas. Wiodą beztroskie życie. Do czasu... Ich spokojne życie zachwiało się gdy do ich uniwersum wtargnął nieznany dotąd wróg. Wiele znajomych i bliskich wtedy zginęło. Część z nich udało się w pewien sposób uratować przez Nycto. Przez miesiąc razem z Amity stworzyły specjalne urządzenie, które umożliwiło im przenoszenie się po innych wymiarach. Opuściły swoje domy, które i tak zostały zniszczone przez ich wroga. Uciekając widziały za sobą destrukcje, smutek i pewną nieznaną pustkę w duszy. Przyjaciółki przechodzą między wymiarami, aby znaleźć wymarzone miejsce, w którym mogłyby żyć. 
Autor: 010PsychoUnicorn101

Spis Treści
 Nie rzucaj kotu włóczki
Mój transport
Nowe wdzianko
Po pierwsze - DRZEMKA (obecnie czytany)
...

Najpierw poszłam się umyć. Przydałoby się. Nawet nie muszę pytać. Traktuję dom Eryka prawie jak własny. Heh. Gdybym takowy miała, ale nie ważne. Zdjęłam plecak i rzuciłam pod umywalkę. Spojrzałam na lustro nad nią. Moje rysy twarzy nieco się zmieniły od ostatniego razu, kiedy przeglądałam się w lustrze. Stałam się starsza, to oczywiste, ale też w końcu zauważyłam jak czas na mnie wpłynął. Niby to jedynie kilka lat, a jednak. Westchnęłam ciężko. Powoli zdjęłam z siebie ubrania i położyłam na pralce. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Lodowata woda gromem padła na mnie. Automatycznie się odsunęłam od wody i ustawiłam na ciepłą, wręcz idealną temperaturę. Czułam jak przyjemne ciepło opatula moje całe ciało. Właśnie tego potrzebowałam. Chwili dla samej siebie. Czuję się jakbym nie miała zmartwień odkąd opuściłam wymiar z zombie, a tak czy siak je posiadam... Ale także czuję jakby ktoś od jakiegoś czasu mnie obserwował. Nie... Tak się czułam jeszcze w swoim wymiarze przed całym zdarzeniem... Później to uczucie malało, ale od jakiegoś czasu znów się tak czuję. Rany… Nie myśl o tym. Popadasz tylko w skrajną paranoję. Boisz się, to jasne, ale wszystko będzie dobrze. Dzisiaj tylko to załatwisz, a potem możesz żyć spokojnie. Na prawdę zbyt się przejmuję. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć i szybko się umyć. Wzięłam płyn i przymknęłam oczy. Właśnie, nie myśl o tym...
###
Po zakręceniu kurków sięgnęłam po ręcznik ochlapując trochę podłogę. Od razu lepiej się czuję. Przetarłam się mięciutkim materiałem i okryłam się nim. Wyszłam i znów przejrzałam się w lustrze. Teraz moja skóra była jaśniutka i trochę połyskiwała. To pewnie przez ten płyn, którego użyłam. Znów przetarłam ciało ręcznikiem, aby następnie zrobić turban na głowie. Ubrałam się i zaczęłam suszyć włosy. Po skończeniu roboty przeczesałam je grzebieniem, który leżał na zlewie. Na razie są proste, ale za niedługi czas będą się kręcić. Czasami to denerwujące, ale teraz mnie to nie obchodzi. Zarzuciłam na ramię plecak i wyszłam. Najpierw zaszłam do kuchni i wyrzuciłam tam niepotrzebne rzeczy z plecaka wraz ze starymi ubraniami i puszkami, które służyły wcześniej. Teraz ich nie potrzebuję. W końcu poszłam do Eryka. Zaczekałam jak obsłuży klienta i jak ten sobie pójdzie. Oparłam się o blat łokciach, a dłońmi podparłam brodę.
- To co miałeś dla mnie tak specjalnego? - zapytałam.
- Co? O czym ty..? O-Oh… No tak. Chodź. - Wyszedł zza lady i podszedł najpierw do drzwi wejściowych, aby je zamknąć i otworzył „tajemny” właz, o którym wiedziałam.
- Ta, jak chcesz… Chcę mieć to z głowy.
Eryk jako jedyny mi pomógł i wiedział o wszystkim. No i Ami… Choociaż przed nią ukrywam parę rzeczy. I lepiej, aby nie wiedziała. Jest za wrażliwa. Zeszliśmy na dół i zobaczyłam mój skarb, który miał dać mi Eryk. Na sam widok zabłyszczały mi oczy ze szczęścia, a ciało zrobiło się takie nazbyt pobudzone. Zawsze w takich momentach robię się taka dziwna… Zawsze się za bardzo szczerze bez większego powodu, jąkam i ogólnie jestem jak po narkotykach. To motocykl. Tak. Motocykl. Taki najzwyczajniej wyglądający. Różni się od normalnego tylko tym, że mogę jeździć po ścianach i rozwijać prędkość do niewyobrażalnych wielkości. Przytuliłam się do mojej maleńkiej maszynki.
- Oh tak! Skarbeńku, chodź do mamusi! - zawyłam ze szczęścia.
- Czyli podoba się? - zaśmiał się Eryk.
- No jasne! Jest niesamowita! Dzięki, raz jeszcze. Tylko… Czy jest wszystko? - zawahałam się.
- Oczywiście. Jak chcesz to sprawdź. - i tak zrobiłam. Dla pewności. Wszystko jest.
- Jesteś najlepszy. - przytuliłam się do niego.
- Zawsze do usług, kochana...
- Dobra, to ja już będę spadać. - zasiadłam na mojego rumaka. Przyjaciel podszedł do włącznika od bramy wyjazdowej z jego kryjówki
- Powodzenia… i życzę szczęścia.
- Dla mnie nie będzie potrzebne. Wiem, że mi się uda.
- Jak dobrze, że stara ty wróciła. Tęskniłem. - mój uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy.
- Ja też… - znów wrócił. - To pa!
- Do zobaczenia! - pomachał na koniec, ale mnie już nie było. Ukryta brama powoli się zamykała, a on wyłączył wszystko i wszedł niepostrzeżenie do siebie.

Error
Odkąd ją spotkałem trzymam bacznie na niej oczodół. No może na początku chciałem złapać tą drugą, ale nie czuję się stratny. Moim początkowym planem było zlikwidowanie ich od razu, ale gdy Ink zaczął gadać to nie miałem szansy, a później gdy jedną pochwyciłem, ta zaproponowała mi zabijanie. No jak mógłbym odmówić… Też był tam Killer, więc głupio by było przy nim odmówić. Ona jest jakaś dziwna… Jeszcze dziwniejsza niż anomalie jakie spotkałem wcześniej. Jednocześnie chcę ją zniszczyć, zarazem chcąc dowiedzieć się o niej więcej. Ugh… W ogóle kim ona jest?! Za kogo się uważa?! No i dlaczego jest tak niebezpiecznie odważna? W ten głupi, jak i szaleńczy sposób. Ona jest prawdziwie inna. Nawet ja jestem Sansem. Po prostu z innym charakterem, preferencjami, umiejętnościami, ale dalej Sansem. Nie jest, jak my, zaszyfrowana jakimś komputerowym kodem czy opisani przez jakiegoś twórcę… U niej, jak i u tej drugiej, wszystko wydaje się inne! Sięgam pamięcią i nie potrafię znaleźć kogoś podobnego do nich. Oczywiście każda anomalia jest inna… A jakże! Ale te miały przynajmniej określony sposób działania. Takie jak pacyfista, ludobójca czy neutralny. Tylko jednym torem się kierowali. A po nich nie wiem czego się spodziewać i jak się zachować… To wszystko mnie wkurwia bardziej niż zazwyczaj. O ile po Amity (tak ona miała?) wiem, że jest pacyfistą to ona kieruje się obojętnością na byt (a nawet na swój własny) lub żartując z przeciwnika go pokonuje pokazując jaka to ona nie jest silna (trochę jak Undyne), przechodzi przez dobroczynnego pacyfistę do, nawet gorszego od najpodlejszego, zabójcy (jak to było kiedy zabijała tych bezmyślnych, zainfekowanych ludzi). Dlaczego jej się wydaje, że może być ponad to? I nawet się nie kieruje drogą neutralną, bo tak bym tego nie nazwał. Na szczęście zauważyłem jej słabość, a jest nią jej przyjaciółka. Ciekawe jak zareaguje na jej śmierć? Będę musiał to sprawdzić… Teraz gdzieś pojechała i nas zostawiła samych! Czy ona się nie boi, że temu jej kochankowi może się coś stać czy po prostu ma na to wyjebane? To wszystko daje masę pytań, a tak mało odpowiedzi… Gdy tylko wyjechała, a jej chłopak wszystko pozamykał i zamierzał wrócić na górę z ich „sekretnego” miejsca, na początku spanikowałem, że sam się wydam i chciałem iść do pokoju, gdzie nas zostawiła. Wtedy do mojej czachy wpadł genialny pomysł. Poczekałem chwilę, jak się rozporządzi trochę po powrocie z kryjówki i poszedłem zagadać. Jednak on mnie uprzedził. Stał przy jednej szafek układając rzeczy na niej z kartonu, który trzymał w jednej ręce.
- Hejka, stary. Yyy… Error? - spytał entuzjastycznie. Przytaknąłem.
- Wiesz, gdzie jest Nycto? - zaczął unikać mojego wzroku i się trochę denerwować. Czyżbyś chciał coś ukryć?
- Nie mam pojęcia… - rzekł smutno. - Ale słyszałem jak się myła. Może jest w łazience? - słabo kłamiesz i nie potrafisz dobrze tego ukryć, a już szczególnie przed sędziowskim okiem Sansa. Po co to ukrywa? No i co ważniejsze gdzie ona jest?
- Jakiś czas temu słyszałem jak wyszła i chciałem z nią pogadać… - to w sumie prawda. Chciałem dowiedzieć się paru rzeczy na osobności… Odłożył karton na podłogę. Zamyślił się.
- To może jest w kuchni? Uwielbia jeść! No i szczerze to- starał się zmienić temat. Walnąłem w ścianę pięścią. Miałem już dość tych jego sztucznych aktorskich gierek. Nawet nie wiem gdzie dokładnie jestem!
- Widziałem jak gdzieś odjeżdża! Gdzie ona jest?! - krzyknąłem. Kurwa... Wydałem się. Jego wyraz twarzy od razu się zmienił. Nie był już miły i przyjazny. Teraz był oschły i nieczuły. Moje kości pokrywała fioletowa poświata. Nie mogłem się ruszyć, co najbardziej mnie martwiło. Złapał mnie za kark i przyparł czaszkę do ściany.
- Nie powinno cię to interesować. - warknął. Do pomieszczenia wszedł Killer. W stronę mojego napastnika już leciało kilka kości. Dwie z nich przebiły go. Syknął. Chciałem już zaatakować, gdy nagle zadzwonił telefon tego dupka. Pokazałem dłonią dla Killera, żeby na chwilę zaprzestał ataku. Eryk poszedł za ladę i chwycił urządzenie dalej trzymając się za brzuch.
- Halo? - spytał słabo. Dalej go bolało.
- Hejka. Słuchaj właśnie załatwiłam! Udało się! Cieszę się, że mi pomogłeś. - usłyszałem jak mówi. Kurwa. Chyba za szybko go osądziłem i jeszcze skrzywdziłem z kolegą. Przecież Nycto stara się być miła przywożąc nas tutaj. Schrzaniłem…
- Nie ma sprawy… - starał się ukryć małą agonię, w której się znajdował.
- No to za nie długo będę… i mam już hajs dla ciebie. - Co? Tak szybko? Ale jej nie było z jakieś 15 minut! Jak jej się to udało? - Za niedługo będę. Narka. - słyszałem jak się rozłącza. Koleś spojrzał na nas ze złością.
- Powinienem jej o tym powiedzieć czy nie? - spytał złośliwie i zaczął czegoś szukać na górnej półce nad ladą. Po chwili wyjął jakąś małą buteleczkę.
- Sam pierwszy zaatakowałeś! - starałem się bronić.
- No jasne – rzekł ironicznie. - Ale pomyśl jak to wygląda… - wypił zawartość butelki i odłożył na blat. - Przyjmuję was w gości, a wy zaczynacie krzyczeć jak małe dzieci szukające matki. - jak to powiedział to chyba sobie to uzmysłowił. Zaczął się śmiać. - Dobra, nie ważne. I tak już mi nic nie jest. - racja śladu po ataku już nie było... Tylko dziury po niej na ubraniu… - Dziwię się w ogóle, że tak jej ufacie… - w sumie jak tak na to spojrzeć to racja… Westchnął. Spojrzał na półokrągły, szklany sufit, a potem mi w oczy – Dam ci tylko radę. Jak kupel kumplowi. Uważajcie na nią.
Przerwał mu huk otwieranych drzwi.
- Już jestem! - krzyknęła Nycto od progu cala rozpromieniona. - O wy już nie oglądacie? - spytała się lekko wzdrygając.
- Nie. - powiedział Killer. - Gdzie byłaś?
- A musiałam załatwić parę rzeczy na mieście. - machnęła ręką. Podeszła do lady i położyła na niej saszetkę z pieniędzmi. Wyglądała na dość ciężką. - i mam to dla ciebie. - złapała go za bluzkę i przyciągnęła do siebie znów całując w czoło - Raz jeszcze dzięki. - ten się zarumienił.
- Jesteście parą czy co?! - spytałem obrzydzony.

Nycto
Co?! On serio myślał, że ja i on… Ble!
- Co?! - powiedzieliśmy jednocześnie. Zarumieniłam się. - Nie! Dlaczego tak w ogóle pomyślałeś?
- Ohyda! Z nią? - spojrzał na mnie. - Weź daj spokój! Ona nawet nie jest z mojego gatunku!
- Czy ci to jakoś przeszkadza? - krzyknęłam urażona.
- Nie, ale po prostu bym nie mógł. - przypomniałam sobie. Racja.
- No tak. Zapomniałam.
- No właśnie.
Eryk jest kosmitą i jego gatunek opanował tą wersję Ziemi, gdy zauważyli niszczycielski wpływ ludzi. W sumie sami nie są lepsi, ale przynajmniej nie zabijają się nawzajem i nie kłócą jak to było u tych ludzi. To były chyba czasy średniowiecza. Szybko ich odosobnili i z tego co wiem ludzie pracują ciężko i są traktowani czasem gorzej niż zwierzęta. Zależy przez kogo. No i są na wyginięciu. Na początku to samo chcieli zrobić ze mną i Ami, gdy tylko przekroczyłyśmy progi miasta, ale zauważyli naszą inteligencję o wiele wyższą od tutejszych ludzi. Pomimo wszystko Eryk czasem traktuje mnie jak zwierzę, ale przestałam już się tym tak przejmować. Ma zielony kolor skóry, a na ramionach niebieskie znaki. Znamiona. To one pokazują jaki jest. Jak też u każdego z jego rasy. W sumie różne rasy różnią się tylko kolorem skóry i umiejętnościami jakimi są obdarzeni. Dlatego tutaj nastąpiła selekcja. Każdy ma określone zadania w społeczeństwie. Są też tacy, którzy się wyrwali od systemu i albo łatwo osiągali sukces stając się bogaci albo stali się bezdomni i szybko stracili wszystko. To idzie w jedną lub drugą stronę. Od jednej skrajności do drugiej.
- Co właśnie? - spytał Error.
- Dla niego jestem jak zwierzątko.
- Najsłodsze jakie widziałem.
- Ugh… I znowu to robicie! To po co go całujesz w czoło?
- To część jego kultury. Tak się u nich wyraża wdzięczność, radość, troskę, prośbę… Takie rzeczy.
- To dziwne. - wzruszyłam ramionami.
- Dla mnie wydaje się miłym gestem. - wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Jeszcze dwie godziny. Kurna nie naładowałam telefonu. Podałam go Erykowi. - Możesz?
- Jasne. - wziął ode mnie urządzenie i położył na małą podstawkę, która służyła za ładowarkę.
- Dobra, idę wziąć drzemkę. - ziewnęłam.
- Serio? - złapał się za biodra.
- Serio. Ostatni raz kiedy spałam to było jakieś dwa dni temu. Jestem przemęczona naawet jak po mnie tego nie widać. - zaczęłam wchodzić po schodach. - Idziecie ze mną? - zwróciłam się do szkieletów. Popatrzyli po sobie. Nie czekałam na odpowiedź i wchodziłam dalej. Po chwilę słyszałam kroki za mną.

Weszliśmy na zagospodarowany dach. W wielkich podłużnych donicach na barierkach rosły różne małe warzywa, przyprawy i kwiaty. Eryk uwielbia niebieski i różowy, więc to u niego dominowało. U nich nie ma podziału na kobiece lub męskie kolory i szczerze nie rozumiem skąd to się wzięło w moich przekonaniach. Poza roślinami Eryk miał tu pięć hamaków. Tak na wypadek, gdyby ktoś przyszedł w odwiedziny. Cieszę się, że mu się tak powodzi, że stać go na takie rzeczy. Szczerze to trochę mu zazdroszczę. No ale przecież mogę go odwiedzać. Od razu jak zauważyłam hamaki wskoczyłam na jeden, a przez dynamikę tej czynności prawie się wywróciłam. Ułożyłam się wygodnie na brzuchu i leniwie zrzuciłam z siebie plecak, który wylądował pode mną.
- I masz zamiar po prostu pójść spać? - usłyszałam głos Killera.
- Uh… tak? Dziwię się, że w ogóle o to pytasz… Jesteś chyba Sansem, nie? - zaśmiał się.
- Racja. To ja też się zdrzemnę. - słyszałem jak ostrożnie usadawia się na jednym z hamaków, gdzieś w pobliżu mnie. Chyba pierwszy raz na nim siada.
###
Siedzę jak zwykle na krześle. Związana. Słyszę za sobą kroki. Odwracam głowę i widzę go.
- Hejka. - mówię roześmiana na jego widok. - Dawnośmy się nie widzieli, co?
Nic nie mówi i kroczy w ciszy. W końcu znajduje się przede mną. Patrzy na mnie z góry. Wyprostowany. Ręce ma za sobą. Tylko wzrok zdradza, że jestem pod jego uwagą.
- Też się cieszę, że się spotykamy. Mam jedną sprawę z tobą do omówienia.
- Taa… - przewróciłam oczami. - Po co ten formalny ton? Przecież wiem, że taki nie jesteś…
Złapał mnie za podbródek. Spojrzałam na niego z obojętnością. Przy nim nie można ukazywać żadnych słabych emocji.
- Masz rację, Nycto. Ty wolisz inne metody… - powiedział przebiegle.
- Co? Ja nie… - zanim cokolwiek powiedziałam on popchnął mnie razem z krzesłem na ziemię. Mocno uderzyłam głową, przez co na chwilę zmrużyłam oczy. Usłyszałam pstryknięcie palcami. Nie byłam już związana… Korzystając z chwili zaczęłam uciekać. Wiem, że jestem tylko w swoim umyśle... Spokojnie. To tylko sen... Kurna! Ale jak się z niego wybudzić! Zaczęłam trochę panikować. Pojawił się tuż przede mną. Zatrzymałam się i zaczęłam się cofać. Krok po kroku. A na moje kroki odpowiadał swoimi szczerząc się do granic możliwości i jeszcze dalej. Tup. Tup. Tup. Razem z każdym krokiem towarzyszyły jeszcze szybsze, głośne bicie mego serca. Pociłam się mocno. Gdy znudziła go ta gra zaczął inną. Szybko złapał mnie za dłoń. A potem za drugą. Przybliżył mnie do siebie i przez chwile patrzył w moje oczy. A jego były gorsze od samego diabła. Tak blisko sprawiały, ze cała pobladłam i stałam jak słup soli czekając na jego kolejne poczynania. Puścił jedną rękę i złapał obiema swoimi drugą. Rozprostował jeden palec i przez chwilę czekał na mój rosnący strach. Wiem, co zrobi. Nie robił tego po raz pierwszy. Szybki ruch dłoni i głośny trzask. Złamał palca. Wrzasnęłam. Wyrwałam rękę z jego uścisku. Pozwolił na to. Patrzył jak siedzę na stopach skulona trzymając kurczowo rękę z bólu.
- Na dużo sobie ostatnio pozwalasz, wiesz? - warknęłam na niego.
- Wiesz, przecież, po co to...
- Tak. Oczywiście. Ale…
- Podzielę się z tobą, okej? - zamilkł. Spojrzałam na niego dalej trzymając rękę. Patrzył się gdzieś za mnie. Uśmiechał się cwanie. Pasuje mu to. Spojrzał na mnie i pomógł wstać. Nagle znów zmusił na spojrzenie na niego.
- Spotkamy się niedługo, skarbie.
Popchnął mnie gwałtownie. Zamiast upaść na podłogę zaczęłam nieprzerwanie spadać. Przymknęłam mocno oczy.
###
Huk!
- Ałć... - spadłam z hamaka wprost na swój plecak. Nade mną stały zaniepokojone szkielety i Eryk.
- Nic ci nie jest? - przejął się przyjaciel.
- Nie, niby co miałoby się stać? - potarłam głowę. Wtedy spojrzałam na moją rękę. Miałam złamany palec. Był odwrócony w drugą, nie tą co powinno, stronę. Trochę krwawiło z tego miejsca - No świetnie. Znów sobie połamałam palec.
Złapałam za niego i z lekkim wahaniem nastawiłam. Eryk odwrócił od tego wzrok, Error też, a Killer zmrużył oczy.
- Serio?! Połamałaś sobie palec przez spanie? - spytał nie dowierzając Error.
- W skrócie można tak to ująć. Zdarzyło mi się kilka razy. - powiedziałam obojętnie. Ręka zaczęła się regenerować. - I już. Nic nie ma.
- To nie był pierwszy raz? - przytaknęłam. Spojrzał na mnie z bólem. To przecież przez „przypadek”. Nic ani nikt się do tego nie przyczynił. Pomyślałam z sarkazmem.
- Która godzina? - spojrzałam na Eryka. Odpowiedział. Ok. To zostało nam pół godziny.
- No to chodźmy. - pośpieszyłam chłopaków. Złapałam za plecak.
- Czekaj! - zatrzymał nas Eryk. - Miałaś znowu koszmar? - wzdrygnęłam się.
- T-Tak… - spojrzałam w stopy. Podszedł do mnie i przytulił.
- Wiem, że ostatnio miałaś dużo stresu… ale nie przejmuj się aż tak! - spojrzałam na niego. Patrzył na mnie ze współczuciem. - Wszystko będzie dobrze, wiesz?
- Taa… - mruknęłam i odwróciłam wzrok.
- No już, uśmiechnij się. - uniosłam lekko kąciki ust. - Mówił ci ktoś, że ładnie wyglądasz z uśmiechem? Noś go częściej, dobrze? - tym razem on pocałował mnie w czoło. - Idź już, bo się spóźnisz.
Nic nie powiedziałam i już schodziłam na dół. Chwilę później byliśmy obok motocyklu zaparkowanego z boku warsztatu. Od razu na niego wsiadłam i związałam włosy w luźnego kucyka.
- Na co czekacie? Wsiadajcie! - ponagliłam. Niepewnie podeszli i zasiedli za mną. Na szczęście zmieściliśmy się we trójkę. - Dobra to teraz trzymajcie się mocno...
Share:

17 lutego 2018

Gra: Poznaj(my) się - YaoshiChan 2


31 Uważasz się za człowieka z którego można brać przykład?
Ja? Przykładem? Nieeeeeeee..

32 Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
Tak jak w rozdaniu pierwszym, z żadną.

33 Jakie masz zdanie na temat policji?
Nie mam zdania.

34 Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
Tańczyłam B)

35 Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz ubrania w lumpeksach? Jeśli tak- pochwalisz się swoim ulubionym znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
To normalne ubrania. Nie kupuje ubrań w lumpeksach, wolę zamawiać na necie. Na pewno nie kupiłabym tam stroju kąpielowego czy bielizny. Nie wiem, nie chodzę do nich XD

36 Gdybyś na na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
Szczerze? Nie wiem. Żadna mi jeszcze nie przypadła do gustu, ALE JESZCZE.

37 Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
Nie znam żadnych.

38 Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
Dostanie serca od chłopaka na walentynki się liczy?

39 Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł. Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie maszynka do robienia pieniędzy- co robisz?
Piszę tą całą książkę. Jeśli fabuła była wymyślona przez BARDZO bliską mi osobę, podpisuję że jest mojego i tej osoby autorstwa tym samym spełniając jej marzenia. Jednak gdy fabułę wymyśliła osoba mi obojętna, nie wpisuje jej jako autora. Spełniam marzenia tylko osobą mi bliskim.

40 Jak myślisz- czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy zamyślenia)
Zależy czy osoba poznana w internecie była dla nas ważna.

41 Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości, gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona brzmiało?
Wyklułby się smok. Byłby cały czarny z białymi plamami dookoła oczu, trzema białymi paskami na grzbiecie, białym końcem ogona i białymi rogami. Oczy miałby wypełnione czernią (takie jak u Sansa ok) i w prawym takie małe odwrócone serduszko (normalnie Fresh cnie XD). Przygarnęłabym go i nazwała Echo.

42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
Nie mam zdania.

43 Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
W sumie to nic. Jest dobrze tak jak jest.

44 Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore, oddał(a)byś je czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili sobie życie, bo powinni je oddać?
Oddałabym. Tak byłoby lepiej, nie potrafiłabym się takim opiekować. Nie przetrwałoby pod moją opieką. Mało mnie obchodzą rodzice i ich niepełnosprawne dzieci, puki te dzieci żyją jest dobrze. Prawda?

45 Co i jak zmienić w tym kraju żeby przestały się opłacać ucieczki na "zachód"?
Nie wiem, mało mnie to interesuje.

46 Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe - dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu, dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
Nie wierze w żadne tam duchy, ale i tak czuję taki niepokój o 3 w nocy XD

47 Jaka byłaby Twoja reakcja gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię pocałował?
Byłabym zaskoczona, obrzydzona, zawstydzona, a przede wszystkim wkurwiona. Przyjebałabym takiemu w ryj i wydarła się na niego co z nim nie tak.

48 Co sądzisz o Mangach i Anime?
Są spoko.

49 Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem.." Napisz to z punktu widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
Tutaj wkleję po prostu to jak opisał mnie mój przyjaciel który wie o mnie dosłownie wszystko:
No więc Dominika ma piękne, kręcone, średniej długości, farbowane włosy ombre ciemne, piwne oczy i bladą cerę. Nosi czarno białe okulary, jednak za ok. 5/6 miesięcy przenosi się na soczewki. Ma typowo dziewczęcą figurę jak na jej wagę, ale nie podam jej dokładnie bo ona po prostu mnie zabije. Na co dzień ubiera ciemne jeansy, czarne new balance i bluzę takiego jakby.. typowego sportowca? Nie wiem jak ją nazwać. Ma po prostu szare rękawy, czerwone R po prawej stronie a pod nim napis "college new york". Jest zabawna, SZCZERA DO BÓLU i BARDZO zboczona. Nigdy i to przenigdy nie związuje włosów, nienawidzi pokazywać twarzy w pełnej okazałości. Z pozoru śmieszek. Nie da rady się przy niej nie uśmiechać choć odrobinę. Zawsze pocieszy, walnie coś śmiesznego, przytuli, pomoże, pogada. BARDZO ceni sobie prywatność, dlatego lubi być sama kiedy tego po prostu CHCE. Jest NA PRAWDĘ i to NA PRAWDĘ bardzo porywcza, powiesz coś nie tak na jej temat i już po tobie ziom, jest z niej na prawdę mocna babka i ripostą potrafi dokopać. Najbardziej zależy jej na osobach bliskich takich jak przyjaciele (takich jak ja hehe), rodzina i jej zwierzaki. No i właśnie, ona BARDZO kocha koty, w całym swoim istnieniu posiadała ich aż 5. Lubi też psy. Na jej 1 urodziny ojciec kupił jej małego szczeniaczka, mieszańca owczarka niemieckiego z huskym, z którym dorastała. Był dla niej jak młodszy brat którego nigdy nie miała. Jednak zły los postanowił ich rozdzielić przez to że potrzebował polany gdzie mógłby się wyhasać, a w mieście raczej takiej nie znajdziesz więc psa przejął jej wujek. Po rozstaniu ze swym pupilem zmieniła się i to bardzo. Była bardziej porywcza co właśnie zostało do dzisiaj. Może i jest dziewczyną i ktoś tam może powiedzieć "wszystko co mówisz to kłamstwo" ale nie. Ona na prawdę potrafi rozpętać bójkę. Może i nie zawsze wygra, ale i tak zostają blizny po jej złości. Jest też dość wytrzymała jak na dziewczynę. Raz na prawdę miała głupawkę, krzyknęła by ktoś ją zepchnął z jednej z niskich lecz stromych górek. Jej kolega zgłosił się jako pierwszy, zepchnął ją i gdy ta wylądowała na dole zaczęła się śmiać. Jednak zauważyła że wszyscy tam obecni zaczęli się ze strachem patrzeć na jej kolano. Wtedy właśnie zauważyła że z jej nogi ulatnia się morze czerwone i zamiast płakać z bólu czy zemdleć na widok krwi ta zaczęła się jeszcze bardziej śmiać. Trochę później zaczęła uciekać przed koleżanką która chciała opatrzyć jej nogę xD Raz też przed kolegami robiła pokaz sztucznych ogni (zapalniczka + dezodorant) xDD No więc myślę że to koniec tego opisu bo z tego co widzę jest całkiem długi i nie mam już o czym w sumie pisać więc... ZA WSZYSTKIE BŁĘDY INTERPUNKCYJNE BARDZO PRZEPRASZAM :(
Sama jak przeczytałam jego opis nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać XD

50 Jakie masz zdanie na temat starości?
A jakie mogę mieć zdanie? Człowiek się rodzi, starzeje, umiera i tyle.

51 Co jest bronią ludzi słabych?
Tak jak pisała Nessa. Agresja.

52 Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje jej obecną formę?
Myślę że przybierałaby kształt kota. Koty tylko śpią, jedzą i od czasu do czasu sie pobawią.

53 Ile krzyku może być w milczeniu?
Jakby tak zmieścić to w procentach to.. 85%..?

54 Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię odrzuca?
Normalny. Zwykle nie zwracam uwagi na ich istnienie, ale jak zobaczę że w pobliżu mnie taka osoba potrzebuje pomocy, to pomagam. I NIE, niepełnosprawność mnie nie odrzuca. Jestem dumna z tego jak sobie radzą w życiu np. mój idol ,Mariusz Kędzierski, potrafi pięknie rysować i prowadzić auto BEZ RĄK.

55 Pytanie egzystencjalne - dokąd nocą tupta jeż?
Możesz wiedzieć jeśli chcesz( ͡° ͜ʖ ͡°)

56 Jeśli podróżować to czym?
Autem.

57 Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
Tak tylko muszą dobrze tą szanse wykorzystać.

58 Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć czegokolwiek.
Nigdy nie pij dwóch litrów izotoniku na raz przed ostrą imprezą. Może i nie czujesz zmęczenia podczas tańczenia ale wojna w twoim żołądku po imprezie zabija cie od środka.

59 Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale też i fikcyjna)
Kolegą z klasy.

60 Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek. Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?
Szaman składa ofiarę z człowieka samemu szatanowi. Jest płci męskiej. Ma na sobie czarne szaty, kaptur zasłania mu całą twarz ale można w cieniu zauważyć fioletowe oczy i jasną karnacje. W rękach trzyma ofiarę. Młodą dziewczynę ze znamieniem w kształcie płomyka na szyi.
Share:

Undertale - Aftertale - Część 8 [Part 8 - tłumaczenie PL] 2/2


Notka od tłumacza: AU zwane Aftertale z którego znaną postacią jest Geno!Sans jest autorstwa loveofpiggers. Za tłumaczenie jest odpowiedzialna Yumi Mizuno. Fabuła wygląda następująco. Sans budzi się znowu po kolejnej ścieżce ludobójczej wykonanej przez Frisk. Zrezygnowany i zmęczony faktem, że człowiek ciągle i ciągle wraca, tylko po to aby ich zabić, nie wie co może zrobić. Z pomocą przychodzi mu Geno. Postać wyglądająca tak samo jak on, kryjąca się w panelu kontrolnym. Proponuje pomóc Sansowi uporać się z problemem. 
SPIS TREŚCI
Część 8 1/2
Część 8 2/2 (obecnie czytana)


















Share:

POPULARNE ILUZJE