Notka od tłumacza: Blueberry chce się pieprzyć. Chce się rżnąć. Jego młodszy brat Papyrus uważa, że to Twoja wina. Czy uda Ci się ukrywać przez Papyrusem związek z Sansem? Powodzenia dziewczyno, będzie Ci potrzebne!
Opowiadanie osadzone w uniwersum Underswap, dostosowane pod kobiecego czytelnika, pisane w formie pierwszej osoby Kluczową parą jesteś Ty x Sans, lecz pojawiają się rozdziały z Papyrusem. W każdym rozdziale dzieje się ostro i generalnie jest to erotyk z fabułą! Tak więc całość jest +18.
Uwaga w opowiadaniu występuje wulgarne słownictwo, seks do granic wytrzymałości, różne zboczenia których teraz po prostu nie chce mi się wymieniać.
Autor: whoawicked
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
RAJUŚKU, MAGIA JEST WSPANIAŁA! (obecnie czytany)
Sans zawsze wydawał się taki niewinny, ale ja znam go lepiej. Dlatego nie wierzę w to pierdolenie... dobra, cóż, może początkowo dałam się nabrać. Zawsze zgrywał głupka kiedy dochodziło do tematu o ptaszkach i pszczółkach, biorąc dosłownie wszystkie dwuznaczne podteksty jego brata... Tak, Sans zawsze uważał się za tego odpowiedzialnego brata, takiego który należycie zajmie się młodszym, wyższym bratem. Wszyscy uważali go za odpowiedzialnego, bardziej dojrzalszego. Pewnego dnia, jakiś tydzień temu, zapaliła mi się czerwona lampka... Cóż, niebieska będąc dokładniejszym. Przyszłam do KościoBraci aby pożyczyć coś od Sansa, ale otworzył mi Papyrus
-Jest Sans?
-ta, w swoim pokoju – Kiedy wchodziłam po stopniach na górę, zobaczyłam, że ma zamknięte drzwi. Nie robił sobie drzemek dodających sił tak późnym popołudniem, prawda? Właściwie, to nigdy nie drzemał za dnia. Podchodząc bliżej do drzwi, miałam wrażenie, że słyszę coś dziwnego z środka. Zaprosił kogoś? Wstrzymałam oddech i przystawiłam ucho aby podsłuchać.
-Taaaaak! Rżnij moją cipkę! Tak tak tak tak kurwa oooo taaaak! - Moja twarz była cała czerwona jak usłyszałam kobiecy głos, jej jęki i krzyki sprawiły, że coś ścisnęło mnie w żołądku. Czy Sans się z kimś jebie? B-Boże! Nie wiedziałam że on.... Czy on... Ale kogo... Powodowanazazdrością zaborczością ciekawością, nie umiałam oderwać ucha od drzwi.
-Jest Sans?
-ta, w swoim pokoju – Kiedy wchodziłam po stopniach na górę, zobaczyłam, że ma zamknięte drzwi. Nie robił sobie drzemek dodających sił tak późnym popołudniem, prawda? Właściwie, to nigdy nie drzemał za dnia. Podchodząc bliżej do drzwi, miałam wrażenie, że słyszę coś dziwnego z środka. Zaprosił kogoś? Wstrzymałam oddech i przystawiłam ucho aby podsłuchać.
-Taaaaak! Rżnij moją cipkę! Tak tak tak tak kurwa oooo taaaak! - Moja twarz była cała czerwona jak usłyszałam kobiecy głos, jej jęki i krzyki sprawiły, że coś ścisnęło mnie w żołądku. Czy Sans się z kimś jebie? B-Boże! Nie wiedziałam że on.... Czy on... Ale kogo... Powodowana
Im dłużej nasłuchiwałam tym bardziej byłam świadoma tego co się dzieje. Głos kobiety był przytłumiony, a jęki jakieś dziwne, takie głośne i nieszczere, no i w tle grała chujowa muzyka... Czy Sans... ogląda porno? Nadal rumiana na twarzy uzmysłowiłam sobie, że pozostawiony sam sobie szkielet, bez nadzoru braciszka, ogląda pornografię...
-Tak! Wsadź mi go w dupę! Rżnij swoją małą dziwkę, rżnij mnie w dupę! - O mój Boże. Co za mały...! Miałam rękę na klamce. Co ja wyczyniam? … Kogo oszukuję? Wiem dokładnie co wyczyniam. Ciekawość wzięła górę kiedy opuściłam klamkę tak powoli i wolno, modląc się do Boga, aby mnie nie usłyszał. Potem kiedy pchnęłam delikatnie je i zajrzałam do środka. Jego pokój spowijała ciemność, ani jednego światełka, tylko łuna monitora jego komputera. Na nim zaś naga blondynka wijąca się z udawanej rozkoszy pod biodrami jakiegoś faceta, który zapychał ją od tyłu. Miała wielgaśne cycory które uderzały raz za razem w zieloną kanapę. Dostrzegałam pewne podobieństwo między sobą, a tą kobietą. Kilka miesięcy temu pofarbowałam włosy na identyczny kolor co ona. Zerknęłam na swoje piersi... Cóż, nie są aż tak wielkie ale nie mam na co narzekać. Znowu zerknęłam na Sansa, który siedział przed biurkiem plecami odwrócony w moją stronę, widziałam, że ma rozsunięte spodnie i lekko opuszczone, trzymał... Boże miłosierny... To... Patrzyłam kompletnie zaskoczona, kiedy jego kości pocierały sterczącego niebieskiego kutasa, kiedy ciche jęki jego rozkoszy robiły się coraz intensywniejsze. Jego członek, będąc szczerą, jest znacznie większy niż się spodziewałam po kimś, jego wzrostu (nie abym myślała o jego fujarze przy pierwszym poznaniu). Przesunął kciukiem po czubku przyrodzenia rozcierając kroplę nasienia. Oczywistym jest, że to nie jego pierwszy raz. Sposób w jaki się pieścił, jak poruszał dłonią, jak drażnił żebra nie pozostawiał złudzeń... Sans oglądał krzycząca kobietę, co jakiś czas przechylał głowę, aby zacisnąć zęby na swojej niebieskiej szarfie tłumiąc jęki rozkoszy. Widziałam, że jest blisko. Nie oddychał rytmicznie, częściej tłumił jęki w szarfę, poruszał ręką szybciej i szybciej. Dobry Panie... A potem, kiedy jęknął nieco głośniej i ostatni raz przeciągnął dłonią po sterczącej fujarze, wystrzelił niebieską spermą na podłogę. Zachłysnęłam się powietrzem widząc, jak szkielet zaspokaja się sam. Sans dalej pocierał wolniej swoją rękę, przeszył go kilka razy dreszcz. Westchnął ciężej i rozsiadł się w fotelu. Przez chwilę wyglądał na odprężonego, pozwalał sobie odzyskać normalny rytm oddechu, potem popatrzył na rękę i spodnie całe w jego spermie.
-Kurwa – jęknął ciężko. Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Czy to ten sam potwór, który używa określeń „rajuśku” i nazywa się „wspaniałym Sansem”? Mam wrażenie, że to ktoś zupełnie inny. Albo przynajmniej jakaś inna jego strona. Po szybkim (i cichym) zamknięciu jego drzwi zbiegłam po schodach postanawiając, że przyjdę jutro poprosić o to po co przyszłam dzisiaj. Nie umiałam przestać myśleć o tym co zobaczyłam. Czas zadać trudne pytanie. Czy Sans jest zdesperowany seksualnie? Szczerze, Sans nigdy nie okazywał się z jakiejkolwiek seksualnej strony. Zwłaszcza wobec mnie. To szkielet, nie miałam nawet pojęcia że ma.. te części... Wiem, że potwory uprawiają seks (a to dzięki temu, że Undyne i Alphys nie zamykają drzwi), więc to jasne, że Sans też ma swoje potrzeby. Czy Sans jest prawiczkiem? Jeżeli jest, to nie dlatego, że jest nieśmiały. To kompletny narcyz i jestem całkowicie pewna, że mógłby oczarować prawie każdą dziewczynę, jeżeli by tylko chciał. Nie. Jeżeli jest prawiczkiem to tylko dlatego, że zawsze stawiał na pierwszym miejscu Papyrusa. Czy to możliwe, że Sans nigdy nie myślał o seksie? Cóż... biorąc pod uwagę to w jaki sposób trzepał sobie patrząc na ludzką kobietę, nie w tym problem. A co, jeżeli Sans nie jest prawiczkiem? Z kim spał? Ja... Nie chcę wiedzieć. Wracając do wcześniejszej teorii. Sans zawsze dbał o brata upewniając się, że zawsze uda się do łóżka o właściwej porze i będzie jadł coś innego niż tylko miód. Może boi się, że jeżeli zacznie z kimś sypiać to zniszczy tę braterską więź jaką z nim ma? Sans nie był typem, który zadowoliłby się jednorazowym ruchankiem, natomiast chodzenie z kimś i ranki to zaangażowanie nie tylko emocjonalne ale i finansowe. Może nie szuka sobie dziewczyny właśnie dlatego, że w centrum jego świata jest brat? Może jednak nigdy nie miał czasu na tego typu rzeczy? Jeżeli miałby okazję, to czy by z niej skorzystał? Biorąc pod uwagę to co widziałam. Założę się o każdą sumę, że tak. W drodze do domu nie umiałam pozbyć się myśli o Sansie i teorii związanych z tym co widziałam. Nagle poczułam coś nowego... Od dawna się przyjaźnimy, lecz nigdy nie miałam okazji się do niego zbliżyć. Byłam pewna, że Sans jest aseksualny. Lecz widząc jego grubego, sterczącego kutasa, którym mógłby mnie przelecieć, widząc jaką przyjemność czerpał z tego co robił... Chcę go... Daj mu okazję, a z niej skorzysta... Dziewczyna z tego porno była do mnie taka podobna. To nie może być przypadek! Czy Sans chce ze mną to zrobić?! Szczerze, to właściwie jestem jedyną ludzką kobietą, która się z nim zadaje. Tak więc rodzi się kolejne pytanie. Chce ze mną to zrobić bo chce, czy dlatego, że nie ma alternatyw? Trzeba się dowiedzieć. Zatrzymałam się na światłach, potem zaparkowałam przed domem i udałam się do siebie zdeterminowana przeszukując szafę. Mam w planach zabrać prawictwo Sansa... O kurwa... Prawie zapomniałam... Papyrus... Może to i młodszy brat, ale jest strasznie nadopiekuńczy i zaborczy wobec Sansa. Raz udaliśmy się we trójkę do parku, Sans podszedł do kobiety bo zauważył jej białego Szpica Był zbyt zajęty zabawą z psem, że nie zauważył iż kobieta z nim flirtuje. Papyrus jednak, widział wszystko, zabrał dziewczynę na stronę, coś jej powiedział, nie wiem, co, ale szybko się zmyła. Spanikowana biorąc psa pod pachę. Patrzyłam zdziwiona na Papyrusa, który po prostu wzruszył ramionami. Może Papyrus, z całym swoim nihilizmem i pustotą emocjonalną, dba o brata o ten jest jedyną osobą wobec której wykazuje cokolwiek. Wie też, że Sans bardzo mocno angażuje się we wszystko, wliczając w to przyjaźń. Tak więc bez problemu można złamać mu serce... Może Papyrus nie chce, aby jego brat cierpiał? Ale ja nie chcę złamać serca Sansa, chcę aby krzyczał moje imię kiedy będziemy się parzyć jak króliki! Skoro chcę uwieść Sansa, będę musiała uważać na Papyrusa. Ale … wizja dzielenia łóżka z moim ukochanym szkieletem warta jest podjęcia ryzyka! Muszę uważać, ukrywać moje intencje przed Papyrusem i prawdopodobnie całym światem. Musze być pewna, że tylko Sans odczyta sygnały jakie będę mu posyłać.
Sans będzie mój.
-Tak! Wsadź mi go w dupę! Rżnij swoją małą dziwkę, rżnij mnie w dupę! - O mój Boże. Co za mały...! Miałam rękę na klamce. Co ja wyczyniam? … Kogo oszukuję? Wiem dokładnie co wyczyniam. Ciekawość wzięła górę kiedy opuściłam klamkę tak powoli i wolno, modląc się do Boga, aby mnie nie usłyszał. Potem kiedy pchnęłam delikatnie je i zajrzałam do środka. Jego pokój spowijała ciemność, ani jednego światełka, tylko łuna monitora jego komputera. Na nim zaś naga blondynka wijąca się z udawanej rozkoszy pod biodrami jakiegoś faceta, który zapychał ją od tyłu. Miała wielgaśne cycory które uderzały raz za razem w zieloną kanapę. Dostrzegałam pewne podobieństwo między sobą, a tą kobietą. Kilka miesięcy temu pofarbowałam włosy na identyczny kolor co ona. Zerknęłam na swoje piersi... Cóż, nie są aż tak wielkie ale nie mam na co narzekać. Znowu zerknęłam na Sansa, który siedział przed biurkiem plecami odwrócony w moją stronę, widziałam, że ma rozsunięte spodnie i lekko opuszczone, trzymał... Boże miłosierny... To... Patrzyłam kompletnie zaskoczona, kiedy jego kości pocierały sterczącego niebieskiego kutasa, kiedy ciche jęki jego rozkoszy robiły się coraz intensywniejsze. Jego członek, będąc szczerą, jest znacznie większy niż się spodziewałam po kimś, jego wzrostu (nie abym myślała o jego fujarze przy pierwszym poznaniu). Przesunął kciukiem po czubku przyrodzenia rozcierając kroplę nasienia. Oczywistym jest, że to nie jego pierwszy raz. Sposób w jaki się pieścił, jak poruszał dłonią, jak drażnił żebra nie pozostawiał złudzeń... Sans oglądał krzycząca kobietę, co jakiś czas przechylał głowę, aby zacisnąć zęby na swojej niebieskiej szarfie tłumiąc jęki rozkoszy. Widziałam, że jest blisko. Nie oddychał rytmicznie, częściej tłumił jęki w szarfę, poruszał ręką szybciej i szybciej. Dobry Panie... A potem, kiedy jęknął nieco głośniej i ostatni raz przeciągnął dłonią po sterczącej fujarze, wystrzelił niebieską spermą na podłogę. Zachłysnęłam się powietrzem widząc, jak szkielet zaspokaja się sam. Sans dalej pocierał wolniej swoją rękę, przeszył go kilka razy dreszcz. Westchnął ciężej i rozsiadł się w fotelu. Przez chwilę wyglądał na odprężonego, pozwalał sobie odzyskać normalny rytm oddechu, potem popatrzył na rękę i spodnie całe w jego spermie.
-Kurwa – jęknął ciężko. Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Czy to ten sam potwór, który używa określeń „rajuśku” i nazywa się „wspaniałym Sansem”? Mam wrażenie, że to ktoś zupełnie inny. Albo przynajmniej jakaś inna jego strona. Po szybkim (i cichym) zamknięciu jego drzwi zbiegłam po schodach postanawiając, że przyjdę jutro poprosić o to po co przyszłam dzisiaj. Nie umiałam przestać myśleć o tym co zobaczyłam. Czas zadać trudne pytanie. Czy Sans jest zdesperowany seksualnie? Szczerze, Sans nigdy nie okazywał się z jakiejkolwiek seksualnej strony. Zwłaszcza wobec mnie. To szkielet, nie miałam nawet pojęcia że ma.. te części... Wiem, że potwory uprawiają seks (a to dzięki temu, że Undyne i Alphys nie zamykają drzwi), więc to jasne, że Sans też ma swoje potrzeby. Czy Sans jest prawiczkiem? Jeżeli jest, to nie dlatego, że jest nieśmiały. To kompletny narcyz i jestem całkowicie pewna, że mógłby oczarować prawie każdą dziewczynę, jeżeli by tylko chciał. Nie. Jeżeli jest prawiczkiem to tylko dlatego, że zawsze stawiał na pierwszym miejscu Papyrusa. Czy to możliwe, że Sans nigdy nie myślał o seksie? Cóż... biorąc pod uwagę to w jaki sposób trzepał sobie patrząc na ludzką kobietę, nie w tym problem. A co, jeżeli Sans nie jest prawiczkiem? Z kim spał? Ja... Nie chcę wiedzieć. Wracając do wcześniejszej teorii. Sans zawsze dbał o brata upewniając się, że zawsze uda się do łóżka o właściwej porze i będzie jadł coś innego niż tylko miód. Może boi się, że jeżeli zacznie z kimś sypiać to zniszczy tę braterską więź jaką z nim ma? Sans nie był typem, który zadowoliłby się jednorazowym ruchankiem, natomiast chodzenie z kimś i ranki to zaangażowanie nie tylko emocjonalne ale i finansowe. Może nie szuka sobie dziewczyny właśnie dlatego, że w centrum jego świata jest brat? Może jednak nigdy nie miał czasu na tego typu rzeczy? Jeżeli miałby okazję, to czy by z niej skorzystał? Biorąc pod uwagę to co widziałam. Założę się o każdą sumę, że tak. W drodze do domu nie umiałam pozbyć się myśli o Sansie i teorii związanych z tym co widziałam. Nagle poczułam coś nowego... Od dawna się przyjaźnimy, lecz nigdy nie miałam okazji się do niego zbliżyć. Byłam pewna, że Sans jest aseksualny. Lecz widząc jego grubego, sterczącego kutasa, którym mógłby mnie przelecieć, widząc jaką przyjemność czerpał z tego co robił... Chcę go... Daj mu okazję, a z niej skorzysta... Dziewczyna z tego porno była do mnie taka podobna. To nie może być przypadek! Czy Sans chce ze mną to zrobić?! Szczerze, to właściwie jestem jedyną ludzką kobietą, która się z nim zadaje. Tak więc rodzi się kolejne pytanie. Chce ze mną to zrobić bo chce, czy dlatego, że nie ma alternatyw? Trzeba się dowiedzieć. Zatrzymałam się na światłach, potem zaparkowałam przed domem i udałam się do siebie zdeterminowana przeszukując szafę. Mam w planach zabrać prawictwo Sansa... O kurwa... Prawie zapomniałam... Papyrus... Może to i młodszy brat, ale jest strasznie nadopiekuńczy i zaborczy wobec Sansa. Raz udaliśmy się we trójkę do parku, Sans podszedł do kobiety bo zauważył jej białego Szpica Był zbyt zajęty zabawą z psem, że nie zauważył iż kobieta z nim flirtuje. Papyrus jednak, widział wszystko, zabrał dziewczynę na stronę, coś jej powiedział, nie wiem, co, ale szybko się zmyła. Spanikowana biorąc psa pod pachę. Patrzyłam zdziwiona na Papyrusa, który po prostu wzruszył ramionami. Może Papyrus, z całym swoim nihilizmem i pustotą emocjonalną, dba o brata o ten jest jedyną osobą wobec której wykazuje cokolwiek. Wie też, że Sans bardzo mocno angażuje się we wszystko, wliczając w to przyjaźń. Tak więc bez problemu można złamać mu serce... Może Papyrus nie chce, aby jego brat cierpiał? Ale ja nie chcę złamać serca Sansa, chcę aby krzyczał moje imię kiedy będziemy się parzyć jak króliki! Skoro chcę uwieść Sansa, będę musiała uważać na Papyrusa. Ale … wizja dzielenia łóżka z moim ukochanym szkieletem warta jest podjęcia ryzyka! Muszę uważać, ukrywać moje intencje przed Papyrusem i prawdopodobnie całym światem. Musze być pewna, że tylko Sans odczyta sygnały jakie będę mu posyłać.
Sans będzie mój.
Kiedy zaprosił mnie na noc z taco postanowiłam wcielić w życie mój diaboliczny plan.
-Człowieku, możesz mi podać sałatę z lodówki? - zapytał zaciskając rękę na nożu, kiedy ciął pomidory.
-Oczywiście! - rzuciłam rozanielona, ale nie dlatego, że pomagałam mu gotować. Co to to nie. Miałam na sobie bardzo krótką letnią sukienkę, która ledwo zakrywała mój tyłek. Kiedy dowiedziałam się, że tej nocy Papyrus będzie u Muffet's, nie założyłam tez majtek. I jedziemy! Poruszałam zmysłowo biodrami idąc do lodówki. Otworzyłam ją i pochyliłam się szukając sałaty, jaka była na wyciągnięcie ręki i na widoku. Musiałam pokazać swoje długie nogi i tyłek. Udawałam, że jej szukam mamrocząc, gdzie też może być sałata. Zaczęłam kołysać biodrami nadal trzymając głowę w lodówce. - Sans! Nie mogę znaleźć! - był zaskoczony.
-Co? Powinna być zaraz na... - usłyszałam, jak nóż upada na podłogę. Walczyłam z uśmiechem, mój plan działa! Pozwoliłam aby chwilę gapił się na mój wypięty tyłek, potem jakby nigdy nic wyprostowałam się i popatrzyłam na niego. Jego mina była cudowna! Rumienił się na niebiesko, światełka w jego oczodołach prawie zniknęły. Kiedy zdał sobie sprawę, że na niego patrzę, zamrugał kilka razy aby ukryć zawstydzenie.
-O-oh! R-rany.. N-nie chciałem.. - pochylił się aby podnieść nóż i wrzucił go do zlewu. Widziałam, jak się poci. Podeszłam do niego upewniając się, że moje piersi dotykają jego pleców.
-O nie... zaciąłeś się? - Nagle wykrzywił twarz w grymasie bólu (co za aktorzyna!) - Ałłł Ałć, ojej, tak, tak, skaleczyłem! M-możesz pociąć pomidory za mnie? Musze opatrzeć ranę! - I uciekł. Wszystko poszło zgodnie z moim planem. Postanowiłam skończyć potrawę za niego. Ten opatrunek zajął mu zaskakująco dużo czasu. Wiedziałam dokładnie co robi. Nie słyszałam, aby wbiegał do swojego pokoju, więc pewnie zamknął się w ubikacji. Wyobrażałam go sobie pochylonego nad muszlą, jak opierał głowę o ścianę, miał opuszczone spodnie i wariacko trzepał kapucyna wyobrażając sobie, jak wchodzi w moją cipkę. Wyobrażałam, jak jęczy moje imię przeszywany raz po raz dreszczami rozkoszy. Założę się, że wyobrażał sobie jak zdziera moją sukienkę i oh.. jak wsuwa swój język we mnie by mnie spróbować, a potem zaczyna mnie rżnąć, a potem...
Sans wrócił po dziesięciu minutach, wyraźnie odprężony. Rumienił się kiedy na mnie spojrzał, ale nie zbyt mocno. Postanowiłam go zakłopotać
-Gdzie opatrunek? - rzuciłam niewinnie. Otworzył szerzej oczy, zerknął na „ranną” rękę, a potem na mnie, schował ją za sobą.
-N-nie mogłem nic znaleźć!
-Oh, boli?
-A-ANI TROCHĘ! - szybko odpowiedział – S-samo się wyleczyło! Widzisz? - pokazał rękę, udając, że jego moce zadziałały w mgnieniu oka – RAJUŚKU, MAGIA JEST WSPANIAŁA! - wrócił do gotowania. Mój słodki mały Blue, od teraz będzie tylko trudniej...
Długo leżałam w nocy zastanawiając się, co powinnam dalej zrobić z Sansem, kiedy nagle dostałam od niego smsa.
Sans 23:18 | ŚPISZ?
Ja 23:19 | Sans? Dlaczego nie śpisz?
Sans 23:23 | CHCĘ CIĘ O COŚ ZAPYTAĆ
Ja 23:23 | O co?
Sans 23:24 | CZY... LUBISZ MNIE?
Ja 23:24 | Pfff jasne, lubię cię. Jesteś wspaniałym przyjacielem
Sans 23:25 | NIE... ZNACZY SIĘ....
Sans 23:29 | NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI NIŻ PO PROSTU ZAPYTAĆ!
Sans 23:29 | Pójdziesz ze mną jutro na randkę?
Serce waliło mi jak dzwon kiedy przeczytałam wiadomość, raz jeszcze i jeszcze jeden raz. Chciałam krzyczeć z radości. Mój plan działa! Sans musi mnie zaprosić na randkę nim będzie chciał się ze mną grzmocić! Wiedziałam, że Sans jest raczej typem romantyka, ale rany, ja nie jestem już małą dziewczynką.
Ja 23:30 | Jasne, brzmi świetnie :)
Sans 23:30 | !!!!!!!
Sans 23:30 | CZŁOWIEKU!
Sans 23:30 | OBIECUJĘ, ŻE TAN RANDKA BĘDZIE NAJLEPSZĄ W TWOIM ŻYCIU!
Sans 23:30 | ZAKOCHASZ SIĘ WE WSPANIAŁYM SANSIE NATYCHMIAST!
Sans 23:31 | JUTRO O 20:00 U MNIE, BĘDZIEMY OGLĄDAĆ FILMY!
Ja 23:32 | Jasna sprawa!
Sans 23:33 | Mogę cię o coś poprosić?
Ja 23:33 | Jasne, o co?
Sans 23:34 | Jutro też nie zakładaj majtek.
Zamarłam. Poczułam jak trudniej mi się przełyka ślinę. Czułam jak coś zaciska mi się na brzuchu. Moja twarz paliła od rumieńca kiedy musiałam raz jeszcze przeczytać tę wiadomość. Wyobrażałam sobie jego niski, głęboki głos, szepczący te same słowa do mojego ucha
-Jutro też nie zakładaj majtek – a potem zaczęłam wyobrażać sobie co innego mógłby mi powiedzieć. Chciałam się szybko tego pozbyć. Jasne, to oznacza, że plan na Sansa zadziałał iście diabolicznie dobrze. Chociaż nie podobał mi się koncept zakładania tego co chce, ale chciałam tego zachowania, sama się o nie prosiłam. Może ostatecznie Sans nie jest taki niewinny jak przypuszczałam? Jasne, pytanie błądziło po mojej głowie. Dlaczego ja, człowiek jakiego zna od dwóch lat, nagle stał się dla niego interesujący? Dlaczego nagle mnie zapragnął? Zaczynałam czuć się niepewnie tuląc twarz do poduszki. Nie mogę się doczekać jutra. Ale jednocześnie... co planuje dla mnie Sans?
-Człowieku, możesz mi podać sałatę z lodówki? - zapytał zaciskając rękę na nożu, kiedy ciął pomidory.
-Oczywiście! - rzuciłam rozanielona, ale nie dlatego, że pomagałam mu gotować. Co to to nie. Miałam na sobie bardzo krótką letnią sukienkę, która ledwo zakrywała mój tyłek. Kiedy dowiedziałam się, że tej nocy Papyrus będzie u Muffet's, nie założyłam tez majtek. I jedziemy! Poruszałam zmysłowo biodrami idąc do lodówki. Otworzyłam ją i pochyliłam się szukając sałaty, jaka była na wyciągnięcie ręki i na widoku. Musiałam pokazać swoje długie nogi i tyłek. Udawałam, że jej szukam mamrocząc, gdzie też może być sałata. Zaczęłam kołysać biodrami nadal trzymając głowę w lodówce. - Sans! Nie mogę znaleźć! - był zaskoczony.
-Co? Powinna być zaraz na... - usłyszałam, jak nóż upada na podłogę. Walczyłam z uśmiechem, mój plan działa! Pozwoliłam aby chwilę gapił się na mój wypięty tyłek, potem jakby nigdy nic wyprostowałam się i popatrzyłam na niego. Jego mina była cudowna! Rumienił się na niebiesko, światełka w jego oczodołach prawie zniknęły. Kiedy zdał sobie sprawę, że na niego patrzę, zamrugał kilka razy aby ukryć zawstydzenie.
-O-oh! R-rany.. N-nie chciałem.. - pochylił się aby podnieść nóż i wrzucił go do zlewu. Widziałam, jak się poci. Podeszłam do niego upewniając się, że moje piersi dotykają jego pleców.
-O nie... zaciąłeś się? - Nagle wykrzywił twarz w grymasie bólu (co za aktorzyna!) - Ałłł Ałć, ojej, tak, tak, skaleczyłem! M-możesz pociąć pomidory za mnie? Musze opatrzeć ranę! - I uciekł. Wszystko poszło zgodnie z moim planem. Postanowiłam skończyć potrawę za niego. Ten opatrunek zajął mu zaskakująco dużo czasu. Wiedziałam dokładnie co robi. Nie słyszałam, aby wbiegał do swojego pokoju, więc pewnie zamknął się w ubikacji. Wyobrażałam go sobie pochylonego nad muszlą, jak opierał głowę o ścianę, miał opuszczone spodnie i wariacko trzepał kapucyna wyobrażając sobie, jak wchodzi w moją cipkę. Wyobrażałam, jak jęczy moje imię przeszywany raz po raz dreszczami rozkoszy. Założę się, że wyobrażał sobie jak zdziera moją sukienkę i oh.. jak wsuwa swój język we mnie by mnie spróbować, a potem zaczyna mnie rżnąć, a potem...
Sans wrócił po dziesięciu minutach, wyraźnie odprężony. Rumienił się kiedy na mnie spojrzał, ale nie zbyt mocno. Postanowiłam go zakłopotać
-Gdzie opatrunek? - rzuciłam niewinnie. Otworzył szerzej oczy, zerknął na „ranną” rękę, a potem na mnie, schował ją za sobą.
-N-nie mogłem nic znaleźć!
-Oh, boli?
-A-ANI TROCHĘ! - szybko odpowiedział – S-samo się wyleczyło! Widzisz? - pokazał rękę, udając, że jego moce zadziałały w mgnieniu oka – RAJUŚKU, MAGIA JEST WSPANIAŁA! - wrócił do gotowania. Mój słodki mały Blue, od teraz będzie tylko trudniej...
Sans 23:18 | ŚPISZ?
Ja 23:19 | Sans? Dlaczego nie śpisz?
Sans 23:23 | CHCĘ CIĘ O COŚ ZAPYTAĆ
Ja 23:23 | O co?
Sans 23:24 | CZY... LUBISZ MNIE?
Ja 23:24 | Pfff jasne, lubię cię. Jesteś wspaniałym przyjacielem
Sans 23:25 | NIE... ZNACZY SIĘ....
Sans 23:29 | NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI NIŻ PO PROSTU ZAPYTAĆ!
Sans 23:29 | Pójdziesz ze mną jutro na randkę?
Serce waliło mi jak dzwon kiedy przeczytałam wiadomość, raz jeszcze i jeszcze jeden raz. Chciałam krzyczeć z radości. Mój plan działa! Sans musi mnie zaprosić na randkę nim będzie chciał się ze mną grzmocić! Wiedziałam, że Sans jest raczej typem romantyka, ale rany, ja nie jestem już małą dziewczynką.
Ja 23:30 | Jasne, brzmi świetnie :)
Sans 23:30 | !!!!!!!
Sans 23:30 | CZŁOWIEKU!
Sans 23:30 | OBIECUJĘ, ŻE TAN RANDKA BĘDZIE NAJLEPSZĄ W TWOIM ŻYCIU!
Sans 23:30 | ZAKOCHASZ SIĘ WE WSPANIAŁYM SANSIE NATYCHMIAST!
Sans 23:31 | JUTRO O 20:00 U MNIE, BĘDZIEMY OGLĄDAĆ FILMY!
Ja 23:32 | Jasna sprawa!
Sans 23:33 | Mogę cię o coś poprosić?
Ja 23:33 | Jasne, o co?
Sans 23:34 | Jutro też nie zakładaj majtek.
Zamarłam. Poczułam jak trudniej mi się przełyka ślinę. Czułam jak coś zaciska mi się na brzuchu. Moja twarz paliła od rumieńca kiedy musiałam raz jeszcze przeczytać tę wiadomość. Wyobrażałam sobie jego niski, głęboki głos, szepczący te same słowa do mojego ucha
-Jutro też nie zakładaj majtek – a potem zaczęłam wyobrażać sobie co innego mógłby mi powiedzieć. Chciałam się szybko tego pozbyć. Jasne, to oznacza, że plan na Sansa zadziałał iście diabolicznie dobrze. Chociaż nie podobał mi się koncept zakładania tego co chce, ale chciałam tego zachowania, sama się o nie prosiłam. Może ostatecznie Sans nie jest taki niewinny jak przypuszczałam? Jasne, pytanie błądziło po mojej głowie. Dlaczego ja, człowiek jakiego zna od dwóch lat, nagle stał się dla niego interesujący? Dlaczego nagle mnie zapragnął? Zaczynałam czuć się niepewnie tuląc twarz do poduszki. Nie mogę się doczekać jutra. Ale jednocześnie... co planuje dla mnie Sans?