Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ♥ Discord. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ♥ Discord. Pokaż wszystkie posty

3 czerwca 2023

Gra: RolePlay- aktualizacja zasad 03.06.2023r. oraz link do Discorda

Dla osób siedzących na discordzie serwera nie jest tajemnicą  brak aktywności na kanałach przeznaczonych do RP. Nie jest również sekretem to, że cyklicznie przebąkiwane jest o wejściu na RP, ale finalnie nie udaje się zgrać ludzi. Pomyślałam więc, że aktualizacja regulaminu może pomóc ludziom w zebraniu się, gdy każdy będzie wiedział na czym stoi. Regulamin będzie znajdował się zarówno na blogu jak i na dedykowanym do tego kanale na serwerze.


OPIS BARU:

Bar należy do Grillbiego z Undertale oraz Fell!Grillbiego (Underfell) (z bardzo ochoczą pomocą Curlego- wyciska z siebie tyle ile może jego małe ciałko by również obsłużyć klientów). Mogą pojawiać się też inni Grillbowie, ale tylko administratorzy mogą rezerwowac Grillbich z różnych AU.





Bar jest powiększoną wersją oryginalnego Grillby's z gry.
- Zaplecze przeznaczone jest tylko i wyłącznie dla Grillby's i gracze nie mają tam wstępu
- Drzwi na lewej ścianie do góry są drzwiami na taras
- drzwi na lewej ścianie na dole są drzwiami do łazienek (nie ma na to oddzielnej kategorii w RP, ale lepiej żeby gracze wiedzieli gdzie postać się udaje i gdzie się będzie ewentualnie przeciskać)
- drzwi po prawej między fotelami są drzwiami prowadzącymi do piwnic, w którym znajduje się pomieszczenie z jacuzzi
- schody po prawej nad fotelami prowadzą do pokoju na piętrze, do którego klucz można wykupić u któregoś z Grillbych

CO MOŻNA KUPIĆ

Przede wszystkim wszelkiej maści alkohole i drinki (te bezalkoholowe też). Można zakupić z jedzenia frytki oraz burgery. Przekąski- chrupki, batoniki, gumy do żucia, orzeszki. Z napojów wodę, kawę oraz herbatę (mrożoną kawę oraz herbatę też).

SZAFA GRAJĄCA

Stara szafa grająca znajdująca się po prawej stronie od blatu Grillbiego. Z racji na swój wiek, puszcza piosenki, które zostały stworzone do roku 2000 włącznie. Nic po roku 2000 nie jest dopuszczalne. Jeżeli gracz chce użyć szafy grającej niech w opisie napisze jaka to piosenka. Może też do swojego odpisu dodać link do piosenki.



POKÓJ NA PIĘTRZE

Na serwerze nazywany jest również pieszczotliwie "pokojem ruchań." Jest to pomieszczenie przeznaczone na akcje 18+ choć oczywiście nikomu nie zabronimy wynająć go do zrobienia wielkiej barowej bitwy na poduszki czy czegoś innego. Jest to jednak jedyny pokój, w którym akcje 18+ będą dopuszczalne. Jeśli takie czynności będą odbywać się w innych pomieszczeniach, postacie będą fabularnie odpowiadać przed Grillbym i mogą zostać nawet wyproszone z baru z zakazem wstępu. POKÓJ JEST JEDEN. To znaczy, że nie można sobie wymyślić, że idzie się do pokoju obok jeśli ten jest zamknięty. Jeśli ktoś w opinii administracji będzie wynajmował pokój za często, pokój nie zostanie mu wydany, by dać szansę innym graczom.

Nie posiada łazienki. Ma jedno łóżko, szafkę nocną, książkę, lampę stojącą, stolik oraz dywan. Wynająć go można u Grillbiego. Jeżeli żadnego fabularnie nie będzie (żaden z administratorów nie będzie nim grał) w opisie należy zamieścić informację o zagadanie do niego, zapłacenie oraz otrzymanie klucza do pokoju.


TARAS

By do niego dotrzeć trzeba wejść przez drzwi od lewej od blatu Grillbiego. Jest to miejsce, w którym wiecznie panuje noc i niezależnie od pory roku jest tam ładna pogoda (tj. nie ma deszczu, śniegu, zamieci etc.) a temperatura zawsze utrzymuje się na poziomie tych tzw. "przyjemnych letnich nocy". Odbiegiem od normy jest to, że zamiast księżyca... jest gigantyczny zegar. Nie pytajcie czemu. Tak po prostu jest i już.



POKÓJ Z JACUZZI

Pomieszczenie, do którego wejście znajduje się pomiędzy fotelami po prawej stronie baru. Po otworzeniu drzwi znajdują się schody do piwnicy, na końcu których jest korytarz prowadzący do pokoju z jacuzzi.
Pokój nie jest wielki. Większość przestrzeni zajmuje jacuzzi, w którym może pomieścić się do 10 osób. Przy nim jest fototapeta z motywem widoku przez okno na las. Poza tym są płytki antypoślizgowe, wieszaki na ręczniki oraz szafka zamykana na klucz, w której znajdują się zapasowe ręczniki, klapki oraz stroje kąpielowe zarówno dla kobiet jak i mężczyzn w różnych rozmiarówkach. Fell!Grillby mówi jednak, że to płatne. Klapki i ręczniki są białe, a stroje czarne bez żadnych ozdobników. Warto wyposażyć postać we własny ekwipunek, inaczej Fell!Grillby zedrze z was kasę.


SZAFA

Tak, dobrze czytacie. Szafa. Szafa jest elementem pokazującym się cyklicznie. Z reguły gdy któremuś graczowi przypomni się o zabawie "5 minut w niebie" i fabularnie przytarga ze sobą jebitną szafę. Wtedy administracja lub moderacja udostępnia dedykowany pokój o tym tytule, by odpisy nie mieszały się z tym co się dzieje w barze. A wtedy z reguły i w barze i szafie dzieje się dużo. W szafie dopuszczalne są wątki 18+, ale jeśli mam być szczera to do tej pory większość ludzi w jakiś sposób cisnęła sobie tam bekę. Długość przebywania w szafie i zasady gracze ustalają albo fabularnie w barze albo na kanale general.



EVENTY

Cyklicznie odbywają się eventy, w których bar oraz pozostałe pomieszczenia są transformowane w inne lokacje. Był już dom Sansa i Papyrusa, plaża etc. W zależności od zmienionej lokacji dochodzi lub odchodzi konkretna ilość pokojów. Pokoje nigdy nie są usuwane, jest zmieniana jedynie ich nazwa oraz przypinany obrazek z opisem.

REGULAMIN RP

1.Akcja dzieje się TYLKO w barze. Nie można grać za, przed, obok, oddalać się do jakichkolwiek innych lokacji. To co dzieje się poza barem nie jest jego częścią i nie może być opisywane, ani akcja nie może się tam przenosić (wyjątkiem jest opis, np. głośnych kroków, po których nastąpi realne wejście postaci do środka, a zatem głównego miejsca toczenia się akcji.)

2. W momencie, w którym nikt z administracji nie gra Grillbym staje się on domyślnie NPC. Zamawiacie, płacicie, nie wchodzicie w żadną interakcję ani dialogi poza tym.

3. W pokojach RP nie spamimy. Wiadomości w / / bądź przekreślone wysyłamy w ostateczności, gdy potrzebujemy się pilnie ulotnić sprzed urządzenia. Lepiej oznaczyć konkretną osobę na generalu i dać tam info, ale wiadomo- nie zawsze będzie to możliwe.

4. Na wiadomości / / lub skreślone nie odpisujemy.

5. Wiadomości typu 

Heh
Nom
Tak
Nie
*siedzi i nic nie robi* 

(to się stało serwerowym memem btw)

Monosylaby.
Pojedyncze słowa.
SĄ NIEDOPUSZCZALNE BO NIE WNOSZĄ NIC DO FABUŁY.

Minimalna długość odpisu to 20 słów, licząc "w,o,i,u" etc. Nie jest to dużo, a bardzo poprawia jakość i komfort u pozostałych graczy, by uniknąć takiej "wyszła", "zniknęła" etc, z samego środka akcji.
Dla osób, które pytają się jak tyle osiągnąć- da się bardzo łatwo. Wystarczy pisać reakcje postaci na coś, inicjowanie jakiejś aktywności przez nią, przykucie uwagi do detalu. Nikogo nie zmuszamy do pisania epopei (choć są na RP również tacy), jednak chcemy zachować pewien poziom.

6. Każdy gracz docelowo musi mieć zmieniony awatar oraz pseudonim na postać, którą gra. W razie ostateczności może mieć zmieniony tylko pseudonim (w przeszłości pojawiało się X powodów, dla których gracz nie mógł zmienić awatara), pseudonim jest jednak konieczny. Można zmienić go tylko na serwerze więc w żaden sposób nie będzie to kolidowało z innymi serwerami.

7. Piszemy zgodnie z zasadami ortografii. I nie zrozumcie nas tu źle. Każdemu zdarzy się jakiś byk i to totalnie normalne. Jednak w momencie w którym administracja/moderacja widzi, że ktoś notorycznie kaleczy język polski (bez względu na realny wiek) i mimo wielokrotnych upomnień- nie poprawia się- zostanie jej odebrane prawo do gry na 48h po 3 ostrzeżeniach. Jeśli po tym czasie osoba nie będzie wykazywała żadnej poprawy- odbierze się jej prawo do gry całkowicie.
Istnieją słowniki czy discord też sam podkreśla błędy. Naprawdę da się to ogarnąć. Plus powiem tylko od siebie, że ta zasada wpłynęła pozytywnie na ortografię użytkowników ;)



8. Piszemy w gwiazdkach w trzeciej osobie. Ostatecznie czasem zgadzamy się na to, by ktoś pisał stylem książkowym, jednakże przyjął się styl gwiazdkowy. Ujednolicenie stylu pisania pomaga nie zamotać się i móc na spokojnie wszystko czytać bez ciągłego przestawiania się. Myśli w gwiazdkach- kursywą- zaś słowa normalnie bez gwiazdek.

9. Dopuszczalne jest granie więcej niż jedną postacią. Dobrze wtedy podzielić awatar na pół a pseudonim oddzielić ukośnikiem, np. Sans/Papyrus. W przypadku robienia odpisów najlepiej sprawdziło się pisanie wytłuszczonego imienia i pod nim odpis, ewentualnie styl książkowy gdy obie postacie są naraz przy sobie i naprawdę nie ma jak czytelniej tego rozegrać w stylu gwiazdkowym. Trzeba jednak jasno podkreślać, która postać mówi co by zwyczajnie uniknąć chaosu.

10. Grillby's choć jest barem zaczerpniętym z gry Undertale, nie ma określonego miejsca ani czasu. Z tego tytułu w jego progi mogą wstępować postacie z innych gier, bajek, filmów, a także postacie realne, rzeczywiste.

11. Zakazuje się wstępu na teren RP następujących postaci: papieża, Stalina, Hitlera, Putina. Po prostu nie. Raz ten błąd się wydarzył. W razie potrzeby lista będzie wydłużana (oby nie musiała)

12. Można wchodzić na RP swoimi własnymi OC. W tym przypadku warto zarzucić swoją Kartę Postaci na kanał "karty postaci".

13. W Karcie Postaci musi znajdować się minimum imię, wygląd i charakter postaci jaką chcemy grać. Może oczywiście zawierać więcej informacji jak historię czy cokolwiek co chcemy o niej opowiedzieć.

14. Przy wejściu do baru należy opisać jej wygląd, usposobienie, sposób poruszania się czy też podejścia do miejsca, w którym postać się znalazła (nieważne czy kanoniczna czy OC). Pomoże to pozostałym graczom wejść w interakcję z twoją postacią i mieć punkt zaczepienia.

15. Osoby, które biorą postacie kanoniczne- czyli takie, które istnieją już w jakimś AU, filmie, grze, etc. są ZOBOWIĄZANE do przestrzegania realiów świata oraz charakteru postaci. W przypadku nieumiejętności odgrywania postaci, która zostanie zauważona przez innych graczy lub administrację/moderację, gracz dostanie pierwsze upomnienie. To znak by więcej poczytał/dowiedział się o postaci, którą gra i dostosował się do tego- ewentualnie ją zmienił jeśli uzna, że temu nie podoła.
Drugie upomnienie to znak, że gracz MUSI zmienić postać, którą gra.

16. Co ciekawsze akcje z RP można wysyłać w formie tekstowej na maila handlarziluzji@onet.pl - zostanie to następnie wrzucone na bloga.

17. Zachęcamy do tworzenia fanartów z baru- już takowe istnieją.

18. Nie ma zezwolenia na demolowanie i dewastowanie baru. Zabawa zabawą, ale należy okazać ogładę. Zepsujecie bar- nie będziecie go mieć. Postać, która coś zepsuła zostanie fabularnie pociągnięta do pokrycia kosztów lub naprawienia tego.

19. Fabularnie po ostatnim kliencie przychodzi Woshua i czyści bar- nie naprawia jednak zepsutych mebli ani urządzeń.


20. NIE MA ZEZWOLENIA NA ZABIJANIE CZYJEJŚ POSTACI. Taka sytuacja może nastąpić tylko i wyłącznie za zezwoleniem właściciela postaci. Swego czasu pojawiła się Śmierć jeżdżąca na trójkołowym rowerku, która oferowała lizaka za duszę. To było słodkie.

21. Pamiętajcie, że to tylko zabawa. Nie chcemy sytuacji, w której ktoś przenosi negatywne zachowanie do innego gracza na generala bo jego postać coś zrobiła tej drugiej postaci. Bawmy się ale z szacunkiem do innych graczy.

22. Ostrzeżenia można dostawać też za niedostosowywanie się do klimatu baru, czy otwarte niefabularne obrażanie innych graczy.


NIEZNAJOMOŚĆ ZASAD NIE ZWALNIA Z ICH PRZESTRZEGANIA



link będzie ważny przez 7 dni od momentu wrzucenia notki

Share:

18 czerwca 2021

18 czerwca 2020

12 stycznia 2020

ŚWIEŻA KREFFFF!- Zapraszamy wszystkich chętnych! Serwer DC!

Postanowiłyśmy, że Nowy Rok to idealna okazja by udostępnić linka do discorda, na którym przesiadujemy. Zapraszamy wszystkich tych, którzy chcieliby bliżej poznać się z handlarzową społecznością, podzielić się swoją twórczością, popisać rp lub po prostu znaleźć sobie fajnych ludzi do ploteczek ;) Link jest aktywny przez 24 godziny.



Chciałam jeszcze tylko wyjaśnić, że mamy z pewnych względów zasadę usuwania nieaktywnych członków. Raczej są to osoby, które nie odzywały się przykładowo rok lub dłużej. Mogło się jednak zdarzyć, że usuwałyśmy członków nieco szybciej. Z tego powodu chciałam zaznaczyć by takie osoby nie bały się przyjść z powrotem na serwer. Nam chodzi po prostu o to, by zbędnie nie zapychać serwera kontami. Zdarzało się, że jedna osoba miała 3-4 konta u nas co było totalnym bezsensem. Lub były osoby, które były 1,5 roku na serwerze a od wejścia nie napisały dosłownie nic. To tak tylko na wyjaśnienie sytuacji. Tak czy siak jak mówiłam. Zapraszamy wszystkie nowych członków, bo jak w tytule notki- świeża krefff zawsze się przyda ;)

~Oczytana
Share:

14 lipca 2019

Atak ćmy!

Autor obrazka: Pastelying

Słowem wstępu: Cała akcja zaczęła się od opowieści Usterki, którą zaatakowała ćma gdy w samym ręczniku wracała do pokoju i nie chciała się od niej odczepić. Ostatecznie z rozmów o długości odpisów na rp wyszedł pomysł na drobną zabawę. Zadaniem było zrobić jak najdłuższy opis ataku ćmy. Sama zabawa działa się już kilka miesięcy temu, ale uznałam, że fajnie będzie się tym podzielić z szerszą publicznością ;) A więc zapraszam do czytania. Przedstawiam atak ćmy z punktu widzenia grupy ludzi z Discorda Handlarza Iluzji ^^


WYJCA

Pewnego dnia siedziałam przy komputerze jak zwykle w nocy. Okno było otwarte, aby świeże nocne powietrze mogło dostać się do wnętrza mojego małego pokoju. Przeglądałam discorda, kiedy to zobaczyłam jakiś cień, który latał jakby go piorun jasny trafił. Przerażona spojrzałam w tym kierunku, aby zlokalizować oto ten obiekt i oto okazało się, że moim oczom ukazała się ogromna ćma, wielkości zeszytu, w którym dzieci z podstawówki rysują penisy, które ochrzczono "karne kutasy". Obserwowałam ją uważnie, gdy ona gwałtownie poleciała w moją stronę i uderzyła mnie w twarz, ponieważ nie zdążyłam się osłonić. Krzyknęłam tak, że pół miasta zostało obudzone w mgnieniu oka. Jednakże szybko umilkłam, gdyż ta oto ćma odleciała ode mnie i usiadła na moim monitorze.
- Ty kurwiu jeden... 
Przeklęłam ćmę, która szykowała się do następnego natarcia. Jednakże ja miałam pod ręką długopis. Ujęłam go w dłoń jakbym dobyła miecz.
- No walcz ze mną Ty nikczemna kreaturo z dna Piekieł! 
Rzuciłam wyzwanie potworowi, ten nie czekał długo, wzniósł się i przystąpił do ataku. Ja z moim oddanym długopisem z napisem "Do you wanna have a BAD MATH?" broniłam się zawzięcie. Jednakże odsłoniłam się, a potwór jakim była ta ćma, uderzył mnie w ramię. Aczkolwiek stracił panowanie nad skrzydłami i wylądował na ziemi, wtedy ja, wspaniałomyślna ja wzięłam miskę po chipsach, które jadłam przy oglądaniu serialu "Lucyfer" i zamknęłam tą kreaturę pod szklaną pułapką. Zwycięsko podniosłam długopis.
- Wygrałam tę wojnę!- Krzyknęłam z dumą


FENFRAL
Dziewczyna siedziała w spokoju, pisząc na swoim komputerze. Nic nie zakłócało jej świętego spokoju. Nagle poczuła, że coś zakłóca jej harmonię. Spojrzała za siebie. To była ona. Wielka, włochata, paskudna... ćma! Jej odwieczny wróg. Siedziała na szafie, planując jak tylko ją zaatakować. O nie. To była oznaka WOJNY! Dziewczyna nie zamierzała się poddać tej paskudzie. Spięła wszystkie mięśnie, szykując się do obrony. To miała być największa walka w jej życiu. Nawet przerwała pracę na komputerze. Ćma była PRIORYTETEM! Stanęła oko w oko z największym zagrożeniem w jej pokoju. Zaczęła poszukiwać broni. Jedyne co było pod ręką to jej legendarny klapek zagłady. Zabijała nim w przeszłości muchy, pająki... ale ćmy jeszcze nigdy. Jednak musiała zaryzykować. Podniosła go majestatycznym gestem dłoni i gromkim głosem zakrzyknęła... GIŃ PASKUDO! Klapek dumnie unosił się na linii rzutu. Jednak w chwili, gdy miał osiągnąć miejsce przeznaczenia... chybił. Wysłannik sił ciemności, pod postacią ćmy uciekł śmiejąc się z niej przez okno. Jednak była pewna, że to nie był koniec...


PATTKA
Był to mroźny wieczór, o godzinie 22:36. Przez pusty chodnik stąpała postać, a dokładniej kobieta. Dzięki lampom ulicznym, co kilka kroków można było w świetle lamp jej bladą twarz. Ciemnobrązowe włosy, piwnego koloru oczy, ciemne piegi i delikatnie zaróżowione policzki oraz nos od zimna. Miała na sobie długi płaszcz, czerwony szal oraz jakieś siwe rękawiczki. Po nogawkach można było wywnioskować, iż są to ciemno błękitne dżinsy, stopy natomiast dumnie znajdowały się w czarnych lateksowych kozakach. W jednej dłoni trzymała telefon przystawiony do ucha, najwyraźniej bardzo pochłonięta rozmową.
- Ja ci mówię, że Wacław oszukiwał w piłkarzykach!... Nie mów mi tak, ja wiem, że to jest możliwe i wiesz o tym dokładnie, że nie zmienisz mego przenajświętszego zdania.
Rzuciła oburzona do rozmówcy po drugiej stronie, jednak chwilę później parsknęła śmiechem.
- Doobra, ja kończę...No, tak, oczywiście, że cię uwieelbiam~ Papa kochana!
Oddaliła komórkę od ucha i rozłączyła się, naciskając czerwoną słuchawkę na ekranie. 22:47...Ten czas tak szybko leci, a do jej domu w bloku nadal długa droga...Heh, ciekawe, czy tym razem również ta stara zrzędliwa sąsiadka ją zaczepi waląc słynnym tekstem ''Ah, piło się i teraz do domu po ciemku się wraca?'' Uhhh, jak ona tej babki nienawidzi. Nagle ogarnęło ją dziwne przeczucie bycia obserwowaną. Przystanęła na chwilę i niepewnie rozejrzała się po pustej ulicy, gdzie to nawet auta nie jeżdżą. Szybko jednak potrząsnęła głową i przyśpieszyła kroku, przy tym włączając latarkę szykując się na kawał drogi bez żadnych lamp. Szła już dobre kilka minut, a to samo uczucie ogarnęło jej umysł. Zrobiła zmieszaną minę i rozejrzała się ponownie, jednak znowu nikogo nie dojrzała, a jedyną rzeczą, która rzuciła jej się w oczy, była ciemna uliczka po drugiej stronie ulicy. Dziewczyna nadęła policzki i tupnęła nogą, kierując światło latarki od telefonu w stronę takowej uliczki.
- To nie jest śmieszne! Wiem, że ktoś tam jest i ma się pokazać!
 Praktycznie wykrzyknęła. Czekała jakiś czas, wgapiając swój skupiony wzrok ku ciemnościach dobiegających kilka metrów przed nią, aż nagle dojrzała jakąś małą plamkę, przemieszczającą się w jej stronę...Zaraz...Od razu wytrzeszczyła oczy i zrobiła kilka kroków w tył.
- O kurwa! Helena, mam zawał! To najgorsze z najgorszych owadów, które Bóg stworzył...
Gdyby tylko miała krzyżyk przy sobie, to od razu ćma zapoznałaby się z jej ultra hiper super duper atakiem, którego by nawet sam Arceus z pokemonów pozazdrościł. Zaczęła przerażona wymachiwać komórką na wszystkie strony, przez to małe stworzonko zmierzające w jej stronę.
- A niech cię dunder świśnie!
Warknęła i wyciągnęła z torby książkę 50 twarzy Greya. Najlepsza broń na tego typu owady - już kilka nią zmiażdżyła. I tutaj zaczęła się walka szermiercza. Ćma vs porąbana kobieta. Kto wygra? Dziewczyna dumnie wymierzała książką we wszystkie strony, ćma natomiast wszystkie ataki z jej strony omijała z gracją, której to żadna z baletnic nie potrafi.
- Giń ty poczwaro z najciemniejszych piekieł!
Dodała jeszcze na sam koniec i rzuciła książką wprost przed ćmę, na co tej nie udało się wyminąć i wylądowała pod książką na asfalcie. Dziewczyna patrzyła kilka chwil na książkę, jak na największego wroga na świecie i niepewnie zaczęła szturchać ją czubkiem buta, jakby miała tym sprawdzić, czy aby na pewno ćma została dobita na amen. Wygrała...? Podniosła z obrzydzeniem książkę i spojrzała na asfalt, a dokładniej na plamę po biednym bezbronnym stworzeniu. ...Wygrała!! Ha, to dopiero z niej pogromczyni owadów! Jednak...chuj, będzie musiała się upić, bo ma zwidy i słyszy głosy, nawołujące tą biedną zmiażdżoną istotkę. Potrząsnęła głową i po dokładnym sprawdzeniu, czy książka jest już czysta, schowała ją ostrożnie z powrotem do torby i wznowiła swą drogę w podskokach, niczym dziecko, któremu to został kupiony lizak jego najskrytszych marzeń.natychmiast pokazać!

MELINDA
Wśród ciemności, przemykających cieni, zakamarków nocy, gdzie jedynym źródłem światła w zagęszczonym, wielkim lesie był blask księżyca oraz gwieździste niebo… no dobra. To było na kompletnym zadupiu, gdzie było domów tyle, co kot napłakał. Z okna jednego z nich jarzyło się nikłe, stłumione światło lampki. Przy niej była osadzona wygodnie na łóżku, okryta jedynie kocem, cienkim wręcz przez temperaturę jaka panowała, dziewczyna. W łapkach swych malutkich miała książkę, która grubością mogła się mierzyć z samą Biblią, albo innymi literaturowymi cegłami świata. Mimo, że przy takim oświetleniu łatwo o zepsute oczyska, Dziewczynie to nie wadziło. Do jej uszu docierały dźwięki zwierząt nocnych, czy to robaczków, dzięki faktowi, iż okno było uchylone na świeże powietrze z dworu, które to powoli, spokojnie przemykało się do pomieszczenia. W sumie ile ona mogła tak siedzieć? Nie wiadomo. To jedynie wie sama ona. No… albo i nie. Ale mniejsza. Ten niezmącony spokój, o ironio, zmąciła jedna. mała, malutka drobnostka. A tą drobnostką… był nalot. Nieprzewidzianego, z zaskoczenia atak jednej jednostki latającej, która powiodła tu za bladym blaskiem bijącej z lampy. Nie spodziewając się takiego zwrotu akcji, człowiek płci żeńskiej aktywował swe funkcje obronne, zamknął książkę i chwycił w gotowości na obronę. Obiektem latającym okazała się być ćma, która to obrała obecnie za cel istotę ludzką, która to znajdowała się w pokoju.
Oj, nie jest tam jakimś głupim, latającym owadem. Dobrze wie, jak większość jej pobratymców skończyła. I obiecała sobie, oj, nie puści tego płazem tym łysym małpom! Podleciała pod sufit, gdy nagle rozpoczęła pikowanie wprost na dziewczynę. Ta zaraz włączyła tryb szybkiej reakcji, co skutkiem tego było ruszenie swych górnych kończyn w ruch i zamienienie książki na broń bądź tarcze. Sposób użycia zależne jedynie od samej osoby obsługującej. Zamachnęła się raz, drugi, trzeci, czwarte przez dziesiąte, ale co to się dzieje. Ćma umknęła, uniki godne szkieleta zwanego Sansem! Owad zrobił taktyczny odwrót, jednak nie na długo, bo już zaraz przypuścił kolejny atak na humanoidalnego ssaka. Ponowne zamachy, ponowne uniki, jednak nagle ćma nie spodziewała się udziału kończyn dolnych. Zanim się zorientowała, dostała z buta, jakby właśnie walczyła z Robertem Lewandowskim, albo Kubą Błaszczykowskim, a nie z prosta, zwyczajną dziewczyną, która to postanowiła zarwać noc przez jedną, grubą jak świnia książkę. Kurs ćmy przez ten niespodziewany cios został zmieniony i obecnie kadłub owada kierował się w stronę najbliższej szafy, która była niemal naprzeciwko łóżka dziewczyny. Z hukiem zderzyła się ona z drewnianymi częściami mebla, po czym opadła bezwładnie na panele. Nie… ona tak nie skończy, nie! Powiada wam, ona jeszcze nie przegrała tego! Ona jeszcze- to były ostatnie myśli walecznej, nieustraszonej ćmy, która to dokładnie w tej chwili zakończyła swój żywot przy ingerencji osoby trzeciej. A najprościej mówiąc. Dziewczynka użyła najgroźniejszego, najstraszliwszego narzędzia, które budzi strach i panikę w niejednym owadzie - kapciem. Pozbyła się dowodów zbrodni jak i zwłok przez uchylone okno, po czym jakby nigdy nic, powróciła do swojej ukochanej czynności.

PERSEFONA
Rozsiadłam się z kawusią i lekturką w dłoni. Ni stąd ni zowąd usłyszałam delikatne dźwięki, coś podobnego do motyla. Spojrzałam na zegarek - 21:34, było napisane na cyfrowym wyświetlaczu. Spoglądam przez okno - ciemno. Ale co ni to dało, ha. Okno. Okno było otwarte! Koło lampki ewidentnie coś latało. Wypatrzyłam wzrok, przyglądam się i... Widzę ćmę. Bez zawahania chwyciłam za swojego laczka, który jeszcze przed chwilą był na mojej stopie. Stanęłam twarzą w twarz z przeciwnikiem (choć to że ćma ma twarz, jest wątpliwe). Czujnym wzrokiem goniłam owada. BAM! Pierwsza, nieudana próba. HYC! Druga porażka, tym razem ucierpiał porcelanowy aniołek, lecz teraz nie ma czasu na opłakiwanie poległych. Ściskany kapeć prawie mi uciekał, ale nadal ściskałam. SZUCH! W KOŃCU! Rozległ się okrzyk wiwatu, a kapeć znów wylądował na mojej stopie.


FENIXXS
Pewnej pięknej, letniej nocy, o porze, gdy grzeczne dzieci dawno już śpią, Feni pracowała nad swoim dziełem. Skupiała się, by odpowiednio zebrać słowa w całość, nadając temu spójnej treści. Do tego, były jej potrzebne cisza i spokój. Jednak jak to już w okrutnym i bezlitosnym świecie bywa, coś musiało jej przerwać. Tym czymś okazała się niewielkich rozmiarów ćma, czująca pociągi do jakże drogiego i bajecznego źródła światła — jej telefonu. Dziewczyna przyciemniła ekran, to jednak na nic się zdało, owad pikował wprost na wyświetlacz, aby odbić się od niego i zetknąć się z jej twarzą. Odpędzała włochate paskudztwo, to jednak nie dawało za wygraną. Kobieta ukryła się w szafie, skrzydlate stworzenie jednak nawet tam ją odnalazło. Wszelkie kryjówki na nic się zdawały. Dzielna samica musiała pokazać, kto tu jest alfą. Doskoczyła do szafki nocnej i chwyciła w dłoń swoją śmiercionośną, splamioną setki już razy posoką, broń. Łapka, czy też packa na muchy, aż rwała się do tego epickiego starcia. Przyjęła stabilną pozycję i nasłuchiwała. Z rogu pokoju dobiegało ciche bzyczenie, które być może było tylko urojeniem, jednak nie mogła czekać. Jednym susem przemierzyła połowę pomieszczenia i ciach, trafiła coś. Nie była to jednak zwierzyna, na którą polowała, zaledwie nędzna mucha. Przychyliła się i w pełnej gotowości wróciła na środek, gdzie miała najlepszą widoczność na otoczenie. Nie musiała jednak czekać długo, napastnik zaatakował. Zadał jej bolesny cios w sam środek czoła, spoliczkował ja skrzydłem i zostawił biedną, ludzką samicę, śmiejąc się z niej obelżywie w języku nocnych motyli. Cała drżała i wpatrywała się z przerażeniem, jak istny potwór odfruwa i ginie stopniowo w blasku księżyca.


(Przerywnik od Fenixxs na pokrzepienie Shiro w opisaniu ataku ćmy)

Shrio droga, my w Ciebie wierzymy,
I wcale nie cukrzymy, 
Boś ty jest fraszek Królowa, 
Do rymów stworzona twoja głowa, 
Niech cię ma w opiece Kochanowski,
 Mickiewicz i ksiądz Twardowski.
 Niech czuwają nad twoją dusza poety,
 Bo to kruchy dar, niestety

MADZIAZIEL
Była późna godzina. Między północą a 1 w nocy. Brat który miał pokój ze mną właśnie wyłączył telefon i odłożył go żeby pójść spać. Przed tym powiedział żebym się też kładła bo muszę wstać rano. Cóż nie posłuchałam się i dalej oglądałam jakieś głupoty na telefonie leżąc w miękkim łóżku. Zaczynając od satysfakcjonujących filmów kończąc na speedpaintach. Co jakiś czas zaglądałam na Discorda z nadzieją że ktoś ożyje na pewnym serwerze. Lecz nadzieja z każdą minutą malała. Gdy oglądałam film właśnie o kotach usłyszałam że coś stuka o sufit. Znałam ten odgłos i to dość dobrze. Był to albo duży komar albo ogromna ćma. Po czasie ucichło na szczęście. Najpewniej poszło spać lub wyleciało przez otwarte okno. Po chwili walczenia z lenistwem postanowiłam się ubezpieczyć i zamknąć okno. Tak teraz nie wleci ich więcej. Położyłam się znów obracając na drugi bok. "Jeszcze jeden film i idę spać" - powiedziałam do siebie w myślach. Ostatnie 4 minuty video i koniec... Lecz... Usłyszałam znów stukanie o sufit. Zatrzymałam film. "O nie czyżby znów ta ćma?" - po krótkiej chwili namysłu postanowiłam dokończyć 4 minuty video. Stukanie nie ustawało... Bałam się że za chwilę może zaatakować mnie... 2 minuty... Czyżby udało mi się uniknąć naskoku ćmy? Cieszyłam się z tego w duchu. Nienawidziłam jak takie robale idą do światła telefonu czy komputera i straszą człowieka. Jest to okropne... Ale cóż poradzić na to? Nagle moje myśli rozwiały dźwięki a raczej ich brak... Nareszcie przestała stukać o walony sufit. Odetchnęłam z ulgą. Filmik się skończył a ja postanowiłam włączyć kolejny kłamiąc samą siebie że zapomniałam o mych słowach. Niespodziewanie ta jędza ćma wyleciała w mój ekran. "O KURWA ZAWAŁ". Moje serce zaczęło szybciej bić a ja wyłączyłam telefon.(edytowane)
Wróg dalej atakował moją twarz i telefon. Próbowałam uderzyć ją dłonią lecz moje próby były daremne. Unikała lepiej tych ciosów niż Chuck Norris. Nawet jej nie smyrnęłam. Szybko rzuciłam telefon pod kołdrę. Jędza dalej atakowała co jakiś czas moją twarz. Schowałam głowę pod pościel... Chwilę ćma uderzała o nią lecz tylko chwilę. Cisza nastała... Odleciała? Nieee ona jest zbyt sprytna... Postanowiłam nie wychodzić i spać całkowicie pod kołdrą. Tak to będzie mądre rozwiązanie... Otuliłam się bardziej nią żeby było mi miło. "Ha i tak oto wygrałam robalu." Lecz czy można było to nazwać wygraną? Raczej nie... Ale mniejsza. Radość nie trwała krótko bo zaczęło być duszno i trudniej się oddychało... Postanowiłam na chwilę zrobić "dziurę" dzięki której powietrze będzie dochodziło. Lecz to okazało się błędem. Ćma która jakby podążała za ciepłem ulatującym spod kołdry wyleciała przez dziurę do mnie. Gdy poczułam że coś znów atakuje mą twarz szybko zaczęłam się motać. "Jak teraz ten robal przeżyje to po mnie". Ćma dalej unikała ataków niczym sans z Undertale na genocide. Widząc że to nie daje rezultatu szybko zarzuciłam z siebie kołdrę. Tak usłyszałam ten piękny stukot o ścianę który wcześniej irytował. Nareszcie zostawiła mnie w spokoju. Lecz zaraz... Ten stukot był inny niż od tego robaka... O n i e... W pokoju są dwie ćmy. PIERDOLE. Koszmar. Uhh. Teraz na 100% nie usnę przez obawę. Trzeba coś z tym zrobić. Owad który wcześniej mnie atakował zajął się najwyraźniej ucieczką z mieszkania. Też miał dość mego towarzystwa... Miło... Ale co mam teraz zrobić...? Tak! Wpadłam na genialny pomysł. Włączyłam telefon i postawiłam go przed sobą na łóżku - zadziała jak magnes na ćmy. Ja ostrożnie wstając żeby nie obudzić brata poszłam do rogu pokoju po siatkę na motyle. Widziałam że kiedyś się przyda!(edytowane)
Już podchodząc do łóżka słyszałam stukot o ekran telefonu. Mmm tak nareszcie czułam smak wygranej w ustach. Ostrożnie zbliżyłam się na odpowiednią odległość iiii CIACH. Udało się? Dałam radę? TAK ta jędza motała się w siatce. Ohoho i to jeszcze była ta co mnie atakowała. Nareszcie! Udało się. Ostrożnie otworzyłam okno i wzięłam robala w siatce. Bez wahania wypuściłam go na zewnątrz. Ah nie będę tęskniła. Dobra teraz została druga ćma. Usiadłam obok telefonu czekając aż poleci. Przez to że zajęłam się wypuszczaniem pierwszej ćmy to nie słyszałam kiedy stukanie ustało. Poszła spać? Odpocząć? A może zaatakuje? Nie wiedziałam czego się spodziewać... Nagle poczułam coś na prawej ręce... To była ona. Usiadła na mojej ręce. Nie wiedziałam co zrobić pierw... Drugą ręką wyłączyłam telefon w razie czego. Delikatnie wstałam żeby jej nie spłoszyć. Podeszłam najostrożniej jak mogłam do okna. Odsłoniłam firankę i wystawiłam prawą rękę. Potrząsnęłam nią delikatnie i ćma odleciała gdzieś daleko. Uff nareszcie koniec... Ostrożnie położyłam się do łóżka żeby znów nie naruszyć snu brata... Podłączyłam telefon do ładowania i wzięłam mego misia który spadł przez to zamieszanie na podłogę. Otuliłam się kołdrą a następnie przytuliłam pluszaka. Ahh ciekawe czy rano wstanę... Chwilę po tym usnęłam zapominając o zamknięciu okna ah...

(Kolejny przerywnik Fenixxs. Tym razem odnośnie dyskusji na temat pizzy)
Pizzo, Pizzo! Słońce moje,
 Kochałam ja wielce pomidorki twoje,
 Pieczarki, szyneczkę, nawet ananasa
Lecz gdzie teraz twa krasa? 
Gdzie nasze piękne chwile?
 Były ulotne jak motyle ;-;

SHIRO HIGURASHI AKA MAGICZNY OSIOŁ
Był to kolejny ,,piękny” dzień w Dusttale. Zupełna cisza. Wszędzie. Jak pyłem zasiał. W kiedyś tak zaludnionym podziemiu został już tylko jeden potwór, (w pełnym tego słowa znaczeniu). Stał on pośrodku tego, nie wiadomo czy bardziej zaśnieżonego, czy zakurzonego lasu. Przed chwilą zabił już człowieka, więc zasadniczo nie miał teraz nic do roboty. 
- No to, skoro mamy chwilę czasu, to co teraz chcesz porobić bracie? - zapytał Murder!Sans kierując głowę ku pustce. Przynajmniej dla obserwatorów, mogłoby się wydawać że mówi do siebie, on natomiast zwracał się do swojego ,,brata", Phantom!Papyrusa. - Przejść się do Watterfall, czy może wolisz… - szkielet nie dokończył. Przerwał momentalnie wyczuwając blisko siebie ,,coś". To już był ten wyrobiony szósty zmysł mordercy. A może raczej ,,EXP Huntera''? - Czy ty też to czujesz bracie...? - zapytał Sans niepewnie.
- CO TAKIEGO SANS? CZYŻBY BYŁ TU JESZCZE KTOŚ? NIE POWINIEN BYĆ, W KOŃCU JUŻ WSZYSTKICH ZABIŁEŚ... ALE! IDŹ TO SPRAWDZIĆ! NIE OBIJAJ SIĘ LENIU, JEŻELI JEST TAM EXP TO NA CO CZEKASZ? JUŻ DO ROBOTY! SAMO SIĘ NIE ZABIJE!
Sans oczywiście posłuchał się swojego ,,brata” i momentalnie teleportował się pod drzwi ruin. Rozejrzał dokoła. Pustka. Kompletnie nic... czyżby się pomylił… Odwrócił się plecami do drzwi i rozejrzał jeszcze raz. Nikogo nie widać, ani nie słychać. Odszedł parę kroków zastanawiając się czy czasem nie oszalał. Był pewny, że coś wyczuł.
W tym momencie przez szczelinę pod drzwiami wyszła ćma. Nie był to żaden potwór. Ot zwykłą, ćma jakich na powierzchni pełno. Skąd się wzięła w Dusttale? Pewnie musiała wpaść do podziemia razem z człowiekiem, albo sama przypadkowo wpadła lub wleciała do dziury. Podążała niczym cień za człowiekiem w końcu trafiając do drzwi do Snowdin. Biedne zwierze nie wiedziało, że za nimi czeka je tak zimne miejsce. Tym bardziej ćma nie mogła wiedzieć w jak wielkim niebezpieczeństwie się właśnie znalazła. Ćma unosiła się w powietrzu patrząc na plecy szkieleta. Rozglądała się niepewnie dokoła nie wiedząc czy wracać, czy zbadać nową okolicę. Wtem wyczuła ciepło bijące od znajdującego się przed nią obiektu. Było ono najprawdopodobniej spowodowane będącą na szkielecie jeszcze ciepłą krwią dopiero co zabitej ofiary. Ćma jednakże niedbałą o to. Chciała się ogrzać, a obiekt przednią nią wydawał się do tego wręcz idealny. Podleciała więc bez zastanowienia i usiadła na jego zakrwawionej bluzie na wysokości miednicy czując przyjemną, ciepłą aurę. Szkielet natomiast nawet nie poczuł różnicy. Dalej rozglądał się dokoła chodząc w jedną i drugą.
- Dziwne, naprawdę dziwne Paps. Dałbym sobie LVL odebrać, że czułem tu coś - Sans był wyraźnie niezadowolony.
- NIE WIDZĘ TU ŻADNEGO POTWORA. HAHA, CHYBA JADNAK NAPRAWDĘ ZACZĘŁO CI ODBIJAĆ BRACIE. MOŻE TO OD TEGO EXP? MNIEJSZA! NIE MARNUJ CZASU! - Murder zastanowił się jeszcze moment i rozejrzał dokoła. Stwierdził, że brat może ma rację i zaczyna świrować?
- Masz rację bracie. Wiesz… Wpadnę na chwilę do Grillby's po butelkę keczupu i wrócę do patrolowania, ok? - zapytał się brata.
- EH…TYLKO BYŚ TAM SIEDZIAŁ PIJĄC KECZUP I SPAŁ... DOBRA TYLKO SZYBKO - odpowiedział Papyrus i po chwili obydwoje teleportowali się do baru, a nieświadoma niczego ćma z nimi.
W barze Sans wziął zza lady keczup i usiadł z głośnym westchnieniem. W tym momencie ćma widząc zbliżające się zagrożenie w postaci barowego stołka szybko opuściła dotychczasowe miejsce i zaczęła latać po barze szukając nowego miejsca do odpoczynku.
- NIE ROZSIADAJ SIĘ TAK! BIERZ BUTELKĘ I IDZIEMY NA PATROL! - wrzasnął Papyrus.
- Dobrze, już, już bracie… - powiedział kładąc butelkę na ladzie i spojrzał w stronę brata uśmiechając się do niego przyjaźnie. Następnie zmarszczył brwi i dodał. - Ale wiesz... nadal nie mogę wyzbyć się tego uczucia jakby.. coś tu było i latało koło mnie… A, i nie mówię tu o tobie!
Gdy mówił te słowa ćma wypatrzyła sobie idealne miejsce by usiąść. Była to oczywiście wspomniana wcześniej butelka keczupu. Usadowiła się na samym czubku nieświadoma jak kardynalny, by nie powiedzieć śmiertelny, błąd właśnie popełniła.
- PRZESTAŃ JUŻ ŚWIROWAĆ! BIERZ, LUB DOPIJ TEN KECZUP I IDZIEMY NA PATROL DO WATERFALL! - krzyknął wyraźnie podirytowany Papyrus.
Sans nic nie odpowiedział tylko przytaknął i sięgnął na ślepo po ulubiony napój. Trzymając go w ręku zamknął oczy, wziął wdech i przybliżył butelkę do ust. Uśmiechnął się na myśl o łyku który zaraz weźmie i otworzył oczy chcąc spojrzeć jeszcze raz na butelkę i wtedy... zobaczył, tuż przez swoim nosem ją. Wielką ćmę siedzącą na dzióbku jego butelki i poruszającą skrzydłami gotową do lotu. Odruchowo wstał rzucając butelkę na ziemię i atakując ją kością.
- Co Jest? - Krzyknął wyraźnie zdziwiony.
Ćma natomiast jakby nigdy nic odleciała spokojnie gdy tylko Dust wypuścił butlę z ręki i latała koło sufitu. Jeżeli natomiast chodzi o butelkę leżała teraz koło ściny przebita kości, a ściana i podłoga były całe w keczupie, którego Sans nie zdążył dopić. Szkielet pożałował w duchu tej straty, ale teraz miał inne zmartwienie.
- O, WIĘC JEDNAK NIE ZWARIOWAŁEŚ... DO KOŃCA, BRACIE - skomentował Papyrus. - A TERAZ NIE GAP SIĘ JAK CIELE NA MALOWANE WROTA I ZABIJ TO! - zarządził fantom. Na słowa brata Sans natychmiast otrzeźwiał i uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób.
- Z przyjemnością - odpowiedział rzucając w zwierze kością, które latało koło sufitu. Ćma jednak okazała się być godniejszym przeciwnikiem niż połowa potworów w podziemiu. Zrobiła zwinny unik przed kością szkieletu i dalej spokojnie latała. Sansa zdumiało to pudło no ale… Prawda jest taka, że nigdy nie celował w coś tak małego. Wystrzelił kolejną kość i jeszcze jedną, ale zwierze nadal latało nietknięte. Zwróciło jednak uwagę na szkielet. Podleciało momentalnie do Sansa, który okazał się wcześniej być naprawdę miłym siedzeniem. Szkielet cofnął się o krok zaskoczony szarżą przeciwnika. Stworzył w dłoni kość i wymachiwał nią we wszystkie strony.
- TRAF TO! TO TYLKO MALEŃKA ĆMA! ZABIJAŁEŚ JUŻ GROŹNIEJSZYCH WROGÓW - darł się Papyrus wniebogłosy.
- Staram się! Problem jest właśnie w rozmiarze!
Ćma dalej zbliżała się do szkieleta unikając zręcznie wszelkich ataków, aż usiadła mu na głowie. Szkielet krzyknął na to w furii miotając się we wszystkie strony próbując zrobić coś ze zwierzęciem. Owad natomiast, gdy tylko dłoń szkieleta zbliżała się do niego odfruwał i siadał na innej części jego ciała. Za to kurz z bluzy Sansa latał w powietrzu tak, że po chwili niczego już nie widział. Zmęczony i oślepiony w końcu postanowił się przegrupować. Teleportował się do domu i padł na podłogę zmęczony i załamany tym, jak mu nie idzie z tak małym wrogiem.
- TY KOŚCIANY ŁBIE! JAK MOGŁEŚ SIĘ WYCOFAĆ I ODPUŚCIĆ TAK ŁATWO! NA PEWNO CI TERAZ UCIEKNIE! PONADTO MOGŁEŚ JĄ ZAŁATWIĆ BLASTEREM...
Papyrus zapewne darłby się tak i dłużej, ale w tym momencie oboje z bratem zobaczyli… ćmę. Siedziała sobie spokojnie na klapku szkieleta jak gdyby nigdy nic. 
- ZABIJ! - zarządził momentalnie Papyrus. Sans przyzwał Blaster, cofnął się o krok zrzucając klapka z nogi i strzelił w niego. Po wystrzale po klapku nie było nawet śladu. Szkielet uśmiechnął się usatysfakcjonowany, że udało mu się pozbyć wroga. Klapka nie żałował. No może trochę, ale to nie było teraz istotne. Zamknął oczy zadowolony i... poczuł, że jego EXP nie wzrósł. Zerwał się na równe nogi i rozejrzał dokoła.
- Niemożliwe! - krzyknął zobaczywszy ćmę siedzącą na... jego kamieniu! - Teraz przegięłaś!
Zdjął drugiego klapka z nogi i rzucił się z nim na wroga uznając to za bardziej skuteczną broń. Ćma momentalnie się poderwała do lotu wzlatując poza zasięg szkieleta. Ten podskakiwał ale… był niski. Fakt niezaprzeczalny. Ćma natomiast jak na złość, jakby wiedząc o słabości wroga latał przy suficie. Szkielet był naprawdę wściekły. Wiedział, że kości nie pomogą. Wtem przypomniał sobie o blasterach. Natychmiastowo stworzył jeden i... wskoczył na niego serfując na nim niczym na desce.
- Teraz to masz przerąbane! - krzyknął lecąc do niej z klapkiem zagłady w ręku. Już miał ją uderzyć, był naprawdę blisko, gdy ta... Zrobiła unik. Co więcej ćma upatrzyła sobie idealne miejsce na mieszkanko. Ominęła zręcznie rękę szkieletu i wleciała mu prosto do pustego oczodołu. Tego Sans się zdecydowanie nie spodziewał. Natychmiastowo stracił równowagę. Przewrócił się i spadłą z blastera, który zniknął. On natomiast runął z impetem na kanapę.
- AAA! NIE! Zabierz to! Złaź! Wynoś się! Wynoś się z mojej głowy! - rzucał się szaleńczo nie mogąc za wiele zrobić. Zaciskał nerwowo oczy bił się po głowie krzyczał wniebogłosy.
- JAK BĘDZIESZ ZACISKAĆ POWIEKI TO NA PEWNO NIE WYJDZIE! OTWIERAJ TE OCZY! - wrzasnął Papyrus.
Sans natychmiast wykonał polecenie i padł na ziemię z otwartymi oczami bez ruchu. Ćma widząc wolną drogę wyleciała spokojnie. Widać miała dość rzucania się szkieleta. Jednak nadal żyła i miała się naprawdę dobrze. Sans natomiast leżał dalej. Nawet nie drgnął gdy ćma odlatywała w bliżej nieokreślonym kierunku. Miał wyraźnie dość. Starczyło mu upokorzeń, ta ćma… TA ĆMA. Okazała się być najgroźniejszym przeciwnikiem w całym podziemiu. On natomiast, Sans. Sans, który wymordował całe podziemie. Zabił wszystkie potwory, pokonał króla, królewską straż, a nawet człowieka, leżał teraz rozłożony na łopatki. Tak, miał definitywnie dość. Zamknął oczy i leżał bez ruchu. Czy zasnął? Nie, on cierpiał od dawna na bezsenność. Pewnie przez te koszmary... Teraz natomiast na pewno będzie miał nowy - o tej ćmie. W końcu po bliżej nieokreślonym czasie wstał i odetchnął ciężko. Widać było, że już się pozbierał. Ruszył powoli do kuchni. Miał tam jeszcze parę butelek keczupu. Przekroczył próg pomieszczenia i skamieniał. Stał patrząc na widoczny przed nim obraz. Ćma leżała na podłodze koło szafki kuchennej i nie ruszała się. Wyglądała na martwą. Sans podszedł do niej niepewnie i przyjrzał się. W końcu się pochylił i dotknął jej niepewnie stworzoną kością... Ta nawet nie drgnęła. Osąd był jeden - martwa. Sans zbaraniał.
- Jak...? - zapytał się sam siebie.
Spojrzał wyżej i wtedy spostrzegł to. Na szafce leżał… talerz z Spaghetti Papyrusa. Sans otworzył szerzej oczy. Sprawa była oczywista. Biedne zwierze spróbował to je zjeść, a efekt był widoczny. Sans nie wiedział co powiedzieć spojrzał na brata.
- NYEHEHEHEH! NIKT! ŻADNE STWORZENIE, NIGDY NIE MOGŁO BY SIĘ OPRZEĆ MOJEJ KUCHNI! ZWŁASZCZA JEŻELI MOWA O MOIM WYŚMIENITYM SPAGHETTI! - krzyknął z dumą.
To było dla Sansa za dużo. Po prostu za dużo. Natychmiast teleportował się do swojego pokoju i zwalił się na łóżko. Już nawet nie chciał tego całego keczupu. Miał po prostu dosyć. Leżał zmęczony i wkurzony błagając by reset był jak najszybciej i by za kolejnym razem nie było tej ćmy.

SHIRO
Dziś historię Wam opowiem 
Która w żyłach mrozi krew
 Grozi złym psychicznym zdrowiem
 Nie no, żart. Taki tam blef 
Jednak jedno prawdą jest
 Choć to nieco głupio brzmi
 Po historii krótkiej tej 
Na klucz radzę zamknąć drzwi
 Ona w nocy Cię dopadnie
 Zrobi wszystko co się da
 Za Twe plecy się zakradnie
 Któż to jest- ta kurwa ćma 
Działa pod osłoną nocy
 Diaboliczny kryjąc plan
 Gdy spostrzegą ją Twe oczy
 Po pistolet prędko gnaj 
Jeśli nie masz- Twoja strata 
Chwyć to, co pod ręką masz
 Może być i stara szmata 
Trzepnij jej tym prosto w twarz
 Wróg ten "Twardy jest, nie miętki"
 Na nic hardy atak Twój
 Tylko przedsmak to Twej męki
 Teraz to się kurwa bój
 Jego tura w tej potyczce 
Skrzydło już szykuje swe
 Z gracją równą gimnastyczce
 Srogo jebnąć Ciebie chce 
Na nic krzyki, szamotanie 
On się żywi trwogą Twą
 Męczyć Ciebie nie przestanie
 Tak się kończy walka z ćmą
 Możesz jednak wyjść zwycięsko
 Wygrać heroiczny bój
 Pieprznij jej po przyjacielsku
 Ze dwa razy, potem stój
Widząc jak powoli kona
 Słyszysz jęki, prośby, płacz
 Ty w euforii, boś pokonał
 Wroga, jakim była ćma
 Kończąc moje poematy
 Niechaj każdy o tom wie
 Moskitiera, stare szmaty 
Od zawału chronią cię

Share:

18 czerwca 2019

Drugie urodziny serwera Handlarza Iluzji! Świeża kreefffff!

A więc moi drodzy! To już ten czas. Kolejna rocznica. Szybko ten czas leci, co nie? Z tej okazji wrzucam linka dla osób, których jeszcze tam nie ma, a nie było im po drodze prosić o linka. A więc łapcie i zapraszam do świata miłośników bloga Yumi, dzielenia się swoimi talentami, rpienia i zwykłej chęci poplotkowania z innymi na tematy najróżniejsze x3
 ~Oczytana


będzie aktywny dobę od opublikownaia notki 
Share:

24 grudnia 2018

WIGILIA W BARZE GRILLBY'S


Postanowiłam, że skoro Wigilia, a ona przecież tak ważna dla Potworów z Podziemia, czas zrobić własną.
Dlatego linku niżej (jeżeli do tej pory nie byliście na blogowym discordzie) kryje się magia świąt. Wrota do baru Grillby's przygotowanego właśnie na te święta. Dla Was. 

Jeżeli wasze postacie w tym samym czasie znajdują się w innym pomieszczeniu i coś robią - spokojnie. Nie będzie to się wliczało w fabułę - po prostu w ten wyjątkowy wieczór - może - być w dwóch miejscach na raz. 

Dlatego zapraszam do wspólnej zabawy i świętowania. Teraz, jak i do późna. Bo wpierw trzeba zjeść karpia!  

Share:

29 lipca 2018

RolePlay: Nie wchodź do szafy

Autor: Fenfral
Ustera czaiła się w szafie swojej przyjaciółki, Oczytanej.
- ,,Haha. Nigdy w życiu nie będzie się spodziewać tego ataku!'' - Myślała podekscytowana czarnowłosa, kryjąc się w zakamarkach szafy. Jednak po chwili usłyszała na zewnątrz jakiś dziwny głos...
- Muahahaa! Przybyłem, by siać chaos i zamęt w kanonach! Nikt i nic mnie nie powstrzyma. GENERATOR AU, AKTYWACJA! - krzyknął tajemniczy głos na zewnątrz szafy.
- ,,ŻE CO KURW...?! Jaki znowu generator?'' - pomyślała Ucia kryjąc się cały czas w szafie. Po pewnym czasie ciemność panująca w środku jej kryjówki sprawiła, że dziewczyna zrobiła się kompletnie senna. Gdy Usterka obudziła się, poczuła, że nogi jej ścierpły od chowania się w szafie. Nagle usłyszała upragniony głos jasnowłosej przyjaciółki.
- ,,Ha! Teraz cię mam. Będziesz moja i nic na to nie poradzisz.'' - Usterka naprężyła się do skoku, uchyliła lekko drzwi, pchnęła je i z krzykiem ,,JESTEŚ MOJA, PIĘKNA'', skoczyła w stronę ,,Oczytanej''.
- Nie tak prędko maleńka... - czarnowłosa wpadła wprost na ,,Oczytaną'', jednak wbrew założeniom, przyjaciółka zamiast się wywrócić, stała jak słup soli. - Nigdy ci się nie udało, to sądzisz, że teraz mnie złapiesz? - Dziwna Oczyś wyglądała jak normalna, jednak zachowywała się kompletnie inaczej. Dziewczyna wyjęła pasek ze spodni i momentalnie przyparła napastniczkę do podłogi, związała jej ręce z tyłu paskiem, po czym pocałowała ją w szyję.
- Ymm. Oczyś...? Co z tobą? - Uci wydało się to mocno podejrzane. Spodziewała się wielu możliwych reakcji. Podda się, spróbuje ją przekonać, by odpuściła, będzie chciała się bawić... ALE NIE TEGO!
- Moja droga, ze mną wszystko w porządku. Tylko... sądziłam, że po ostatnim razie będziesz miała dosyć na dzisiaj. Ale skoro widzę, że masz ochotę na powtórkę? - Dziwna jasnowłosa uśmiechała się odsłaniając zęby.
- Coś mi tu mocno nie gra... - Ustera zaczęła się mocno zastanawiać, dlaczego jej przyjaciółka tak mocno zmieniła zachowanie. Jednak przestała myśleć, kiedy ,,Oczytana'' związała jej też nogi i zerwała z niej ubranie.
- Zaraz wracam moja ukochana. Poczekaj tu na mnie moment... - Dziwna wersja dziewczyny wyszła na chwilę z pokoju. Usterka zaczęła się rozglądać jak zwiać z tej dziwnej wersji świata, gdzie Oczytana zachowuje się jak... ONA. To wcale się jej nie podobało. Jednak zanim zdążyła zrobić cokolwiek dziwna wersja jej przyjaciółki wróciła do pokoju. - Już jestem. Gotowa? To dobrze... - Jasnowłosa uśmiechnęła się przerażająco. Po chwili Usterka wylądowała związana w innej szafie. Miała wrażenie, że słyszy tam jakiś znajomy głos...
- Hej... ciebie też Oczyś zamknęła w szafie?
Share:

26 lipca 2018

RolePlay: Pamiętaj, by zamknąć drzwi...

Autor: Fenfral

- Czy dobrze zapamiętałaś co masz robić jak mnie nie będzie? - Przed Oczytaną stała jej sąsiadka, właścicielka dość dużego domu.
- Tak, pamiętam. Zapamiętałam już za pierwszym razem. Mam nigdzie nie wychodzić, nie zrobić bałaganu i nikogo nie zapraszać, kiedy wyjedzie pani na weekend. Na noc mam sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, zamknąć okna i drzwi. Dam sobie radę. - Powiedziała spokojnie Oczyś, do dość niespokojnej, starszej pani. Kobieta miała opinię dość bogatej i bała się zostawić dom pusty nawet na dwa dni. Dlatego poprosiła Oczyś, by wprowadziła się do niej na czas jej nieobecności.
- Dobrze, dobrze... Pamiętaj, koniecznie zamknąć WSZYSTKIE DRZWI I OKNA! Ufam ci. - Po chwili pod dom podjechała taksówka. Oczyś pomogła zabrać sąsiadce bagaż. Po chwili staruszka odjechała zostawiając dziewczynę samą. Oczyś szybko rozejrzała się po budynku. Dom miał, aż 3 piętra. Aż dziwne, że starsza pani mieszkała sama... Oczyś dostała do dyspozycji pokój gościnny, gdzie po chwili się udała, by sprawdzić wiadomości. Zanim się zorientowała zrobiła się późna godzina. Zgodnie z obietnicą zaczęła chodzić po całym domu, sprawdzając drzwi i okna. Najpierw zajęła się parterem i przesuwała się ku górze. Jednak, gdy dotarła na drugie piętro usłyszała, że na dole jest jakichś hałas.
-HALO?! Jest tam kto? To pani wróciła? - Oczyś zaczęła schodzić na dół, jednak, gdy chciała włączyć światło na pierwszym piętrze nic się nie stało. Wróciła na górę. W jednym pokoju widziała latarkę. Zabrała ją i wróciła na pierwsze piętro, by sprawdzić co jest nie tak ze światłem. Włączyła latarkę, lecz okazało się, że nie była zbyt naładowana, światło nie było mocne, jednak pozwoliło to zobaczyć coś mocno dziwnego. W lampie brakowało żarówki. Mogła przysiąc, że, gdy wcześniej tam była, żarówka znajdowała się na miejscu.
Hałasy na parterze ucichły. Zaczęła rozglądać się za czymś do obrony. Nie, żeby obawiała się, że ktoś się włamał, chciała poczuć się pewniej. Po 20 minutach znalazła stary kij baseballowy. Leżał obok zdjęcia sąsiadki w stroju do uprawiania tego sportu... Mniejsza z hobby staruszki. Tak zbrojna w latarkę i kij ostrożnie zeszła na dół. Przyjrzała się drzwiom wejściowym. Były w normie. Tak samo okna. Jednak, gdy wróciła się w stronę schodów miała wrażenie, że przez ułamek sekundy widziała jakiś cień. Dość wystraszona wróciła do pokoju. I zaczaiła się na tajemniczego włamywacza. Dopiero po chwili zauważyła, że w pokoju jest ktoś oprócz niej...
- Hej piękna. Czemu nie dałaś znać, że masz wolną chatę? - Za jej plecami stała postać ubrana w czarny strój, taki jakie noszą ninja na filmach.
- Aaa! Kim ty... chwila... UCIA!? - Oczyś odstawiła latarkę i jednym zamachem zerwała maskę z twarzy ,,włamywacza''. Ukazała się jej twarz jej przyjaciółki, Usterki. Oczyś zwróciła też uwagę, że na stole leżą powykręcane żarówki. Usterka uśmiechała się do niej szeroko.
- A kto inny Oczyś? - Ucia przeciągnęła się ospale, by po chwili usiąść na łóżku.
- Jak się tutaj dostałaś?! Przecież zamknęłam wszystkie drzwi i okna! I... po co tutaj przyszłaś? - Oczyś patrzyła podejrzliwie na Usterkę.
- UCIA JEST NINJA! HAJA! - Usterka skoczyła na równe nogi i przyjęła pozycję, by wyglądać jak prawdziwy ninja. - A jeśli chodzi o cel... to właśnie na niego patrzę. - Usterka zrzuciła z siebie strój ninja, odsłaniając... brak stroju. - Co się tak gapisz?
- Nie mogę... obiecałam, że nikogo nie wpuszczę... - Oczyś zaczęła szukać wymówki. - No, a poza tym...
- Och, comone, shut up and sleep with me. - Ucia wykonała dość sugestywny gest w stronę Oczyś.
- Eee..., że jak? - Oczytana nadal była nieco skołowana nagłym włamaniem. A zachowanie przyjaciółki wcale nie ułatwiało sytuacji.
- Rozbieraj się, przestań gadać i śpij ze mną. - Usterka podeszła do Oczyś bardzo blisko. Po chwili ,,włamywaczka'' złapała ją mocno i rzuciła na łóżko, nie czekając nawet na odpowiedź.
- Ale... - Oczyś lądując na łóżku straciła orientację w sytuacji. To działo się za szybko.
- Cii, kochana. Leż spokojnie, a ja zajmę się resztą. - Usterka nie dała Oczyś nawet dojść do słowa i zaczęła zdejmować z niej ubrania. To była BARDZO długa noc...
Share:

24 lipca 2018

RolePlay: Ten wyjątkowy wieczór

Autor: Fenfral
- Oczyś... jesteś pewna, że to tutaj? - Usterka rozglądała się po sali pełnej różnych osób, by po chwili lekko niepewna spojrzeć na Oczytaną. Miejsce wydało się jej jakieś... dziwne.
Do sali weszły dwie pięknie ubrane dziewczyny. Oczytana, wysoka, z włosami w kolorze ciemnego blondu, sięgającymi za łopatki i do połowy ramion. Jej oczy powoli wędrowały z sali na jej towarzyszkę i z powrotem. Ubrana była w dość długą, elegancką sukienkę na ramiączkach w kolorze granatowym. Suknia sięgała jej do kostek. Obok niej stała, minimalnie niższa Usterka. Jej długie, czarne włosy sięgały jej do pasa. Ubrana była w sukienkę do kolan, w kolorze czarnym. Była dość prosta i elegancka, jednak można było odczuć wrażenie, że ona wolałaby coś luźniejszego. Usterka ani na moment nie spuszczała wzorku pełnego pożądania z Oczytanej.
Większość gości już przybyła na miejsce. Zaproszenia dostały ledwie wczoraj. Był to jakiś rodzaj balu, zorganizowany w konkretnym celu, ale zaproszenie nie mówiło jakim. No, ale zawsze to okazja, by gdzieś wyjść i zobaczyć coś co mogło być ciekawe.
- Spokojnie, adres się zgadza. Pewnie jeszcze się nie zaczęło. Tylko, mogłyśmy wybrać jakieś wygodniejsze stroje. Patrząc po zebranych, określenie ,,stroje wieczorowe'', raczej oznaczało ,,ubierz co chcesz''. - Oczyś sprawdziła, czy jej suknia dobrze leży. Poklepała Usterkę po plecach, żeby poczuła się pewniej.
Jeśli chodzi o samą salę to było na co popatrzeć. Wszystko było pięknie urządzone, a przy wejściu zaproszenia sprawdzała dość elegancka kobieta w garniturze i okularach. Towarzystwa dotrzymywało jej dwóch ochroniarzy. Zaraz po wejściu, gości witała dość duża sala, na której końcu, w dobrze widocznym miejscu stała scena z stołem i mikrofonem. Jeszcze nikogo na niej nie było. Co do gości, to były to osoby z różnych krajów i bardzo różnych dziedzin. Nie minęło dużo czasu, gdy dziewczyny dostrzegły postać chłopaka z blond włosami, w wieku około 21 lat, stojącego na scenie. Chłopak był ubrany w kompletnie normalne ubrania, tak jakby nie był świadomy jakie to miało być przyjęcie.
- Witam wszystkich. Ciesze się, że przybyliście tak licznie. To... naprawdę niesamowite. Z pewnością zastanawiacie się jaki jest cel tego wydarzenia. Zostaliście zaproszeni w jednym celu. To przyjęcie zostało zorganizowane w celu... dobrej zabawy. Zgadza się. Dzięki temu kompletnie różne osoby, z różnych światów mają szansę się poznać. Zanim zaczniecie zabawę chciałem tylko powiedzieć jedno... szczęście to największa siła na świecie. Dzięki wielu wspaniałym osobom świat staje się lepszy, nieważne, czy usześliwiają jedną osobę, czy tysiąc. Więc, bądźcie szczęśliwi i dawajcie radość innym. Jest to ten rodzaj magii, który sprawia, że świat staje się bardziej znośnym miejscem. Dzielcie się tą magią i niech do was wraca. A teraz... bawmy się. W końcu po coś tu wszyscy przyszli? - Po tych słowach chłopak zniknął ze sceny tak jak się pojawił.
- Heh. To było... ciekawe. - Stwierdziła Oczytana obejmując delikatnie Usterkę.
- Tia... Bla, bla, bla. Szczęście, dawać szczęście, dostawać szczęście. Teorię mamy z głowy. Jak sądzisz? Gospodarze się nie obrażą jak znikniemy na chwilę? - Usterka położyła dłoń na plecach Oczyś, by powoli zacząć ją przesuwać coraz niżej. - Mam ochotę na trochę... praktyki.
- Zawsze przechodzisz od razu do konkretów? A, gdzie gra wstępna? - Powiedziała Oczytana spokojnie mrugając do Usterki.
- Jak to gdzie? Ubrałam sukienkę. Przyszłam tutaj z tobą. Jak dla mnie to był wstęp idealny. Oj no dawaj. To z pewnością będzie ciekawsze, niż sterczenie tutaj. - Usterka nie czekała na odpowiedź, tylko skierowała się wraz z Oczyś w stronę wyjścia z sali ciągnąc przyjaciółkę za rękę. Gdy już były za drzwiami prawie wpadły na kontrolerkę.
- Panie tak szybko wychodzą? Czy coś się stało? - Kobieta sprawdzająca bilety przyglądała się im uważnie. Wydawała się lekko zakłopotana... jednak na pewno mniej niż Oczyś.
- Och, nic szczególnego. Czy wie pani może, gdzie tutaj można pobyć... na osobności? - Spytała Usterka, starając się wyglądać na tak niewinną jak to tylko było możliwe.
- Na... osobności...hmm? Nie za bardzo rozumiem co ma pani na myśli. Jednak jeśli czują panie potrzebę być ,,na osobności'' (cokolwiek to może znaczyć) to tamto pomieszczenie jest puste. - Kobieta w garniturze wskazała drzwi znajdujące się, w pewnej odległości od wejścia do sali. - Jest tam jeszcze parę mebli, które przygotowano na wypadek, gdyby przyszło więcej osób... Ymmm. Przepraszam, że pytam, ale pani dobrze się czuje? Ma pani rumieńce na twarzy. - Kontrolerka poprawiła okulary patrząc na Oczyś. - Jeśli źle się pani czuje to mogę wezwać taksówkę, albo odwieźć panią do lekarza. Jeśli dobrze pamiętam to chyba nawet dwóch, albo trzech gości ma doświadczenia w medycynie. Jeden jest chyba aptekarzem.... nie pamiętam. No nic. Nie będę paniom przeszkadzać. W razie potrzeby zostawiam mój numer telefonu, będę w sali. Tylko proszę postarać się wrócić niedługo, z pewnością wiele osób będzie warto poznać. - Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i starała się nie wyglądać jakby nie spała od dwóch dni i niemal mechanicznie wcisnęła do ręki Oczyś wizytówkę. Po tym zniknęła za wejściem do sali.
Usterka nie czekała nawet na odpowiedź. Oczyś w tej sukence wygląda zbyt pięknie, żeby sobie odpuściła. Oczytana nawet nie próbowała stawiać oporu, bo obawiała się, że przyjaciółka napędzana siłą... (miłości?) mogłaby nawet nie zwrócić uwagi na ten fakt. Gdy tylko znalazły się przed drzwiami Usterka otworzyła wejście z kopa i szybko tam weszła ponaglając Oczytaną. W środku znajdowało się trochę mebli, w większości obrusy, stoły, jakieś drobne ozdoby, trochę krzeseł... Nic ciekawego.
- No dobra, już jesteśmy same... Co robisz?! - Oczytana patrzyła jak Usterka zrzuca z siebie sukienkę i ciska ją w kąt. Najwidoczniej planowała to już wcześniej bo pod spodem miała tylko majtki.
- Nie gadaj, tylko się rozluźnij. Okazja do zabawienia się, gdy tuż obok jest tłum ludzi mnie nakręca. - Usterka przyjęła dość mocno wyzywającą pozycję. Nie dawała możliwośći, by nie zrozumieć jej intencji.
- Okej, zgoda... Ale... nikt nie zauważy? - Oczytana spojrzała w stronę drzwi, w których nawet nie było zamka. Jak na hasło Usterka przepchnęła jeden ze stołów pod drzwi i rozrzuciła na podłodze obrusy. - Skoro tak stawiasz sprawę... - Oczytana zaczęła powoli zdejmować sukienkę. Po chwili odłożyła ją na stół blokujący drzwi, wraz z wizytówką.
Usterka nie czekała na zgodę, tylko szybko złapała przyjaciółkę i przewróciła się razem z nią celowo, wprost na obrusy rozłożone na podłodze.
- To czyja teraz kolej, by rządzić? - Mruknęła na ucho Uci, Oczytana.
- Jak to czyja? Jasne, że MOJA! - Dziewczyna momentalnie siedziała na brzuchu przyjaciółki.
- O nie, kochana. Ty byłaś już dwa razy. Teraz ja! - Oczytana przewróciła Usterkę, tak, że obie leżały obok siebie.
- No weź nie bądź taka... nalegam. - Ucia patrzyła na Oczyś wzrokiem pełnym porządania. Po chwili przewróciła Oczyś na plecy i położyła się na niej.
- Dobra, ale następnym razem to ja... - Oczyś nie skończyła zdania, gdy drzwi się otworzyły... w drugą stronę. Stała w nich kontrolerka.
- Chciałam sprawdzić, czy wszystko... - Nie skończyła zdania, gdy zobaczyła nagie dziewczyny leżące na podłodze. Jej okulary lekko zaparowały, a ona sama zrobiła się lekko czerwona. - Emm... Słyszałam hałas, sądziłam, że ktoś sie przewrócił... Umm... Widzę, że wszystko w porządku. Już nie przeszkadzam. - Kobieta z miną jakby właśnie zobaczyła ducha zamknęła drzwi i chyba pobiegła odreagować sytuację.
- Ucia... Mam prośbę. - Szepnęła cicho Oczyś do Usterki ciągle leżącej na jej plecach.
- Tak kochana? - Usterka miała lekko zdezorientowaną minę.
- Następnym razem, jak będziesz barykadować drzwi... możesz się upewnić, czy otwierają się w jedną stronę, czy w obie?
Share:

POPULARNE ILUZJE