Czy można uciec od trosk i zmartwień?
Nie, nie można.
Czy kiedyś przestanie boleć strata ukochanej osoby?
Nie, ale z czasem idzie nauczyć się z nią żyć.
Jednak są takie momenty, chwile, dni - kiedy niczym nie mogąca zostać zapchana pustka w sercu daje o sobie znać bardziej niż w inne dni. Dlaczego nie dopadło mnie to rok temu?
Praca, obowiązki, bakcyl który nie przechodził. Teraz masz czas... masz czas...
Mogę sobie pozwolić na bycie smutną?
Tak. Możesz sobie nawet pozwolić na płacz. Możesz sobie pozwolić na ubranie się w koc, nie mycie włosów przez kilka dni, wegetowanie które doprowadzi do zatracenia się w czasie. Możesz sobie na to pozwolić.
Mogę?
Możesz.
A inni?
Jacy inni?
Inni... Ci... którzy na mnie liczą, którzy się o mnie martwią.
Zrozumieją, bo Cię kochają. Zrozumieją i pozwolą. Bo Cię kochają.
Nie jestem sama w tym cierpieniu.
W tym konkretnym tak. Jesteś sama. Ani czas, ani ludzie nie zwrócą Ci tego co straciłaś. Już nigdy nie usłyszysz jej głosu, nie dotkniesz jej ręki, nie zobaczysz grymasu na twarzy i zmarszczek w kącikach ust gdy krzywiła się jak coś się jej nie podobało. Już nigdy nie zobaczysz pasji w zielonych oczach, kiedy opowiadała Ci o tym co ją ostatnio zainteresowało.
Więc tęsknię za tym wszystkim, czy za osobą?
Nie wiem... chyba jedno i drugie. Jedno łączy się z drugim, wpada weń, zatapia się, jednoczy. Tak naprawdę nie ma jednego, ani drugiego. To całość. Totius.
Mądraliński filozof....
Cóż, tak już mam. Mogę też być romantykiem, jeżeli chcesz.
Proszę nie.
Uśmiechasz się.
Śmieję się.
Z czego?
Z ciebie.
To dobrze.
Dobrze?
Dobrze.
Ale zaraz zacznę płakać.
To płacz.
Nie wiem dlaczego chce mi się płakać.
Bo wcześniej nie miałaś na to czasu.
Ale przeżyłam już żałobę.
Tak sądzisz?
Tak czuję.
Dlaczego, wy ludzie, sądzicie że żałoba to coś co mija? Czym dla Ciebie jest żałoba?
Okres który potrzebuje człowiek na pogodzenie się ze śmiercią ukochanej osoby.
A pogodziłaś się?
Pożegnałam się.
Ale czy się pogodziłaś?
...Nie.
A pogodzisz się kiedyś?
... Czy to będzie bardzo samolubne i egoistyczne jeżeli powiem, że chyba nigdy się z tym nie pogodzę?
Dla mnie nie.
A dla innych?
Dla tych, którzy mają podobną do Twojej pustkę w sercu - nie. Ci co nie wiedzą co to jeszcze strata - tak. Uznają, że się nad sobą użalasz.
A nie użalam się?
Nie. Po prostu teraz masz czas. Posiedzieć, pomyśleć, poprzeżywać. Może to jest właśnie to czego potrzebowałaś? Ciszy, spokoju, braku konieczności wstania do pracy, braku konieczności noszenia uśmiechu cały czas. Teraz możesz zacząć czuć.
Boję się.
Czego?
... Uczuć.
Od bardzo dawna ich nie czułaś.
Dlatego się ich boję.
Spokojnie, będę przy Tobie.
Zawsze?
Aż do Twojej śmierci.
Dziękuję.
---...---
Bardzo Was kocham. Dziękuję.
Jutro pojawi się notka z Eventu ostatnio troszeczkę przemieściłam się w czasie i zapomniałam o wszystkim. Khem. Ale zmuszam się, aby było lepiej! W każdym razie. Tak. Piszę abyście wiedzieli że żyję, że nic mi nie jest, że nie znikam jak wcześniej, po prostu... Ech... Wyżej przeprowadzona rozmowa jest jedną z wielu, naprawdę wielu jakie teraz przeprowadzam ... cóż, właściwie sama ze sobą? A może z moim niewidzialnym przyjacielem? Prędzej to drugie, ale ci... bo mój psychiatra pomyśli, że potrzebuję jeszcze mocniejszych leków niż do tej pory.. Heh.