31 maja 2018

O AU mowa - 31 maja - ErrorTale - Loch na trzy zamki zamknięty - Yumi Mizuno


Notka od autora: Zainspirowana legendą zamku Krzyżtopór postanowiłam stworzyć takie małe co nie co. Bohaterzy tego oneshoota to Error i moi. W kicykowej wersji. Ot takie coś dziwnego zrodziło się w głowie. Da się? Da się. Miłego czytania!
P.S. odnośnie wiersza zamieszczonego poniżej - błędy są celowe. Tak właśnie pisali ludzie dwieście lat temu.

Znikomość
Ten który przez świętą dzielność
Zatrzymał słońce na górze
Znikomość iak nieśmiertelność
Nadał za piętno naturze

W którąkolwiek spoyrzyi stronę
Za marnością ludzie gonim
Co dziś trwa, iutro zniszczone
I śladu nie znaydziesz po niem

Gdzież cię szukać świata plago
Potężny Cezarów Rzymie?
Teby! Ateny! Kartago!
Czem wasza wielkość, czem imie?

Ach! z iakąż upływa siłą
Morze wieków w rączym pędzie:
Nic tego nie ma, co było,
Nic tego, co iest, nie będzie!

Jleż legnie państw w pierzynie!
Zgasną nawet ich nazwiska.
Znikną pomniki, świątynie,
I mech zagładzi zwaliska!

Przyidą tu kiedyś narody,
Co nie poymą naszey mowy...
Cóż to? drżą ziemie i wody
Powstanie Jlion nowy!

Ach! oto nowe Homery
Nowy Pindar lutnię trzyma,
Idą dzielnie bohatery...
Gdzież ich sława, pamięć? nie ma!

Jak lato biegnie za wiosną,
Wszystko biegnie do zniszczenia:
Na morzach lasy porosną,
Runą niebieskie sklepienia.
-Pamiętnik Warszawski, Tom 3, rok 1822

Jak doszło do tego, że znalazłam się tutaj gdzie jestem? W objęciach odwiecznego niszczyciela uniwersów Errora, przerażona, piszcząca i skamląca o łaskę. Uwięziona gdzieś w lochach jakie ostały się w zrujnowanym zamczysku. Mój towarzysz krzyczy równie głośno jak i ja i chyba przez strach zapomniał o swoim afekcie do dotykania kogokolwiek, gdyż boleśnie wbija w moje futro swoje kościste palce. Ale jak doszło do tego, że tutaj jesteśmy i czego się boimy? Trzeba cofnąć się w czasie. Bez obawy, nie tak daleko.

Dwanaście godzin wcześniej

Właśnie zbierałam się do licencjatu. Naprawdę chciałam go już napisać, mieć za sobą, lecz za każdym razem kiedy do niego siadałam, wszystko było ciekawsze. Też tak macie, prawda? Nie to, aby mój temat był nudny. Właściwie to dawnej mnie - tej sprzed dajmy na to czterech lat - bardzo by się podobał. Gdybologia stosowana. Trochę alchemii, trochę magii, trochę symboliki, chemii, teologii i Natury. Obecnej mnie jednak... Ech... Oplotłam magią książkę, jaką miałam oddać z dobre dwa tygodnie temu do biblioteki i usiadłam przed komputerem zabierając się do pisania.
Wtedy, niespodziewanie, przyszło moje wybawienie. Znaczy się, nie no, straszliwy Error, który obwieścił wszem i wobec, że w końcu udało mu się znaleźć źródło wszelkiego spaczenia i anomalii - nasz świat - i właśnie będzie go niszczył. Śmiejąc się maniakalnie spojrzał na mnie, wyraźnie zmęczonego i spoconego - w końcu jest upał! - kucyka na kanapie. Moja grzywa majestatycznie powiewała na wietrze wytworzonym przez boskiego ZiKona. Kocham ten wiatrak. Chcę go poślubić.
Ale porzucając matrymonialne zapędy mojej skromnej osoby, Error był naprawdę bardzo poważny odnośnie tego całego zniszczenia naszego świata. Dlatego zaproponowałam mu układ. Na który - o dziwo - przystał. Jeżeli pokażę mu, że na naszym świecie jest coś, cokolwiek, co go zainteresuje, oszczędzi go.
Zaczęłam więc od tego, co mnie interesuje. Usadowiłam go przed komputerem - bo jakże by inaczej - i załączyłam Grę o Tron.
- O͞ ͏zńam to͝ - powiedział po pierwszym kwadransie filmu -Tylk̡o,̀ ż͡e̶ ͡z͢ u̢d́z̡i͞ałem͜ ̧inny̢c͢h bo͠h̛at̨èrów̡
-Co? - zdziwiłam się
-J͏est̢ ta̴k̶ie ̧AU҉...̀.T̨alę ͜of͡ Thron͘es - mówił ze śmiertelną powagą. Zapausowałam film i sprawdziłam. Kurwa. Dobra. Powinnam się tego spodziewać. Może coś mniej popularnego?
-To od jakiegoś czasu oglądam z Samael - włączyłam serial Lucyfer. Lecz wymowne spojrzenie Errora na mnie, dało mi do zrozumienia, że i to zostało przemienione w AU - Czy jest coś, czego oni nie zrobili w wersji Undertale?!
-I ̨wła͘śn̸ie ̴d̴la͡t͜e͡go̷ niè l̷ubi͢ę ҉AŲ - pstryknął palcami - To j̸ak, ͜cóś̷ jeszcze ̡c̨hc̀ès̡z m҉í pǫk͞az̨ać͘ ͢c͢z͜y z̶a҉biera͢m͘y̛ s̛ię ̨do͝ ni͜sz̸c͘z̧e͘nia?
-Nie nie! Stój! - krzyknęłam szybko. Może próbowałam od złej strony? Wszystko co jest w necie ma swoją wersję Undertale. Więc może czegoś ciekawego warto poszukać w innym miejscu? Przypomniałam sobie ciekawą legendę jaką usłyszałam na ostatnich zajęciach na studiach. Koleżanka prezentowała historię pewnego siedemnastowiecznego zamku, z którego teraz pozostały jedynie ruiny. Udało mi się namówić Errora, aby zabrał nas tam, mimo jego niechęci do plebsu i marności naszego świata, postanowił dać mi szansę. I jestem mu za to wdzięczna.
Pogoda nam dopisywała. Pomijając oczywiście żar lejący się z nieba i bardzo mało wiatru, było... spokojnie. Nie umknęło mojej uwadze też to, że z wyjątkiem nas - nikogo nie było. Tak jakby cały świat świadom tego co może go czekać starał się unikać towarzystwa przyszłego kata i schodził mu z drogi. Ruiny nie mogły, bo były tylko ruinami. To wiadome, stały dumnie prężąc swoje wyżłobione kamienie i wiały pustką. W sumie... to nawet lepiej, nie musiałabym nikomu tłumaczyć co robię w towarzystwie czarnego kościotrupa.
-I co?͏ T̴o̶ ͟m̴a ̡b̀ỳć͝ int͝ęr͘es̀ują̶ce? - rzucił gdy szliśmy traktem do bramy wjazdowej.
-Nooo tak? Nie podobają ci się te ruiny?
-A͡ ćo̷ ci͏e̶k̴aw̕e̶go͜ mơże być w̡ ͏ruinách͘? - spojrzał na mnie z ukosa, a potem przed siebie - K̡u͝pa ̵ka̢mièn̴i̕ ͡i ҉ch́uj
-Chuja tu nie ma.
-J̡est, ͜bo҉ ͢j͏a ͡ws͞z̢e͝dłe̷m͟
-Chujem jesteś, to prawda, ale nie masz chuja
-C͢hcesz͟ ̷s͢i͢ę ̧prz҉e̛koǹa͟ć̛?҉
-Nie, dziękuję - zmarszczyłam nos i odrzuciłam włosy z grzywy - I tak nie jesteś moim ulubionym Sansem.
-Oj҉,҉ ͡b̶ò ̨się҉ ҉p̧o̕pł́acz͜ę̸. ͢Pe͘wn҉ie ͜wolisz ̸z U͞nde̸rf͜el͞l̢a?
-No, zasadniczo tak. Red jest słodki.
-Typǫw̸e.̡
-Co typowe?
-Wiele ͞samo͠tn̵yc̸ḩ i za͏ḱomp̢leks҉io̶nyc҉h ͟panie͞nek l҉e͢c͝i͟ n̴a͜ ͘Re̡d͘a̧
-A na ciebie to niby nie? A tak, zapomniałam, parują cię z Inkiem - zaśmiałam się wiedząc, że to strzał wprost w jego duszę. I nie myliłam się, skamieniał, w jego źrenicach zobaczyłam coś, co przypominało mi zawieszenie się komputera i wydawał z siebie taki charakterystyczny dźwięk, kiedy nie można znaleźć stacji radiowej. Albo kiedy też komputer zawiesi się w trakcie puszczania muzyki i mimo wszystko uporczywie ją odtwarza w upiornie zwolnionym tempie. - No już chodź Errorku. Inkuś pewnie się za tobą stęsknił. Miejmy to za sobą - odrzuciłam ogon na bok zadowolona ze swojego zwycięstwa.
-Ṕrz͠y̵s͟ięg͟am̶, ż̧e̸ ̵zn҉i̵s̀z͡cz͏ę̕ ̨ten͟ ́św҉iat - warknął idąc za mną. Mimo wszystko byłam zdziwiona, że choć ciągle się odgrażał ogólną anihilacją wszystkiego co istnieje, nadal ze mną był. Nuda? Hipokryzja? Niepewność? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem. Lecz cokolwiek to było, dawało mi nadzieję na to, że uda mi się ocalić świat. Heh, będę bohaterem! Taaa, akurat.
-Jasne, jasne. Dobra. A więc ten zamek został wybudowany w siedemnastym wieku przez...
-S͠ko̡ńc̕z̧ pr͟z̨ynu̸dza͟ć! 
-Co?
-Przy͘nud͡z̀asz̶. W ͘d̀upi̸e ma̶m ͘t̸o͠,̨ kto͟ i ͝k̶ie͝dy͠ ͜g͝o stwo̵r̵z̡ył.́ P͡o̴ ćo ̵mnie̢ t̶u pr̕zyp̕ro͟w͝ad҉z̢ął̵aś̵? ͢
-Bo... to ciekawe miejsce?
-Ni͢by͝ od͢ ķt͠órej͠ ͞s҉tr̷o̴n̷y?
-Od każdej. Popatrz na to miejsce, to tutaj dawniej ludzie... - ziewnął głośno i wyraźnie. Zmarszczyłam brwi i magią poprawiłam okulary na nosie - Dobra. To coś innego. Większość takich miejsc ma swoją legendę, wiesz? - spojrzał na mnie - Wiesz jaka jest legenda tego zamku?
-U̢wię̸z͠ion҉a ͘k̵sięż͝ni̴cz̨k͘a?̶ ͟Ry͡ce̡rz be͜z ͡g̛ł͟ơwy? ̀Duch̵ w͏ł̴óc͠z͡ąc͝y ̴się ͠po ķóry͞t͏a̵r͘z̡ach͜ į ̵st͡r͝as̵z̨ący̕ ͜ws͟z̷y̧stk҉i̕ch͏ ̵in̕t͘r͟uz̡ó̸w̧?
-...
-H͏a! Zgad͢łȩm͝! To ̛z҉a̶bie̴ram̡ s̶ię ̡za ni҉sz͝cz̧e҉nie. Z͠ac͢zńę ́o͜d̸ ͢K̸a̴ǹad̡y̡. - kiedy miał pstryknąć palcami i otworzyć portal, chrząknęłam głośniej
-Jest tu ukryty skarb. - ściągnęłam jego uwagę.
-S͜kar͠b?
-Tak, skarb. O niebywałej wartości.
-̴N̕i̢e̷ i̢nt̡e͞r̛e͠su̡jȩ mn͡i̕e wasze ̧ludz̛ḱie͢ ͞z͡łoto
-Oh, nie jest powiedziane, że to jest złoto. Skarb ma po prostu wielką wartość. Dla każdego. Tak więc, jeżeli znajdziemy ten skarb, dostaniesz to czego zawsze pragnąłeś.
̶-Ś̶wi̸ę̶ty ̸s̷p͏o҉kój?̴ ̷Zap͡r̷o̕s̵zen̡ìe ͡na̧ ̵pògr̶z̷eb I͠n̛k̢a?̛ ͞K̶ǫni͝ec̡ AU?̧
-Mmmmmoże? - wahałam się, nie byłam pewna, czy akurat to znajdziemy... i czy w ogóle znajdziemy. Właściwie to nie wiedziałam na co liczę, ale miałam nadzieję, że odpowiedź znajdzie się sama. Ostatecznie każdego z nas czeka szczęśliwe zakończenie, w to wierzyłam i ... wierzę.
Ale mimo wszystko. Wracając.
Errora zainteresował tajemniczy skarb dlatego postanowił współpracować. Jeżeli można nazwać to współpracą. Pochylił się nad tabliczką informacyjną i wyciągnął z kieszeni niebieskie okulary by przyjrzeć się tekstowi.
LOCHY, WSTĘP WZBRONIONY
-To ̷i̢dzi̵e̛m͠y - powiedział mijając ostrzeżenie
-Stój! Może powinniśmy się jakoś, no nie wiem, zabezpieczyć?
-W co͞ ̕i p͢r̷z̡e͝d̨ cz͟y͟m?̨
-Wiesz, zgodnie z legendą, w lochach zamczyska czai się licho.
͘-L̴i̢ ̕c̕o͟ z̨n̡oẃu҉?
-Licho. To demon.
̛-H̸à!̡ ͏Ż͞aden ͏w̧àsz͏ żało͘sny ͟d͡emo̧n̕ ni̛e͏ m҉oże͠ m̛i̕ ҉z̷a̸grozić.҉ To ̶ja͘ t̡u҉ ̛j̢e̵s̸t̨em̷ ̵pra̡wd͝ziw͏ym̷ p̷ot̶wo̶ŗe͏m͝ ̶-͘ wskazał na siebie kciukiem i wyszczerzył zęby. Wywróciłam oczami.
-W każdym razie licho czai się w lochach. Zgodnie z wierzeniami - mówiłam idąc za potworem, który nie baczył już właściwie na wszystko, nim się spostrzegłam już przekraczaliśmy lochy. Było ciemno, wilgotno i zimno. Z rozkoszą przyjęłam chłód na futrze pozwalając by przyjemne dreszcze przenikały moje ciało. W pustych od lat lochach słychać było nasze kroki, znaczy się jego szuranie kapciami i moje stukanie kopyt o kamienną posadzkę. Nikłe światełko z mojego rogu stanowiło jedyne oświetlenie jakie mieliśmy - licho nie pokazywało się często ludziom. A jak już to przypominało wychudzoną, starą kobietę z jednym okiem. Jedynym celem jego istnienia było przynoszenie choroby, zguby i nieszczęść na tych, których nawiedzało.
̀-Po̷ ̶c͡o?
-Co po co?
͝-̛P͢o͏ c̴o to̶ ro̢bi͞ł̢o͜?̨
-A bo ja wiem? Bo taka jego natura? Wiesz, znajdowało domy gdzie się mieszkańcom powodziło i ściągało na nich wszystkie nieszczęścia i plagi. Od chorób, po problemy. Podsyłało też złe myśli i nakłaniało do samobójstwa. Czasem osiedlało się na dużej.
-Czeg͜òś ni̕e ͞r̢oz̴umi̧e͞m.̕. - spojrzał na mnie przez ramię - S͜k͞o͘ro ҉to͡ ͏ta͢k ̧dzi̧ała̡ł̵o, t̸o͝ ̛dl҉a̶czego ͘zos҉ta̛ł҉o ͜tutaj̴?̧ ́Pr̡z̛ec̛ież͘ nie ̀ma̡ ̢ko͟go gnęb͟i̧ć.͟
-To legenda.
͞-Skarb t̨eż̢ j͞e̶s̢t l͠eg͢e̶n͠d͠ą.
-Mmmmtaaaaaak - zaczęłam się pocić - Aaaaaaale to inny rodzaj legendy!
̕-Ni͢b͠y jaki͡?
-Dobra legenda!
-҉Wi͘ęc͝ ̧z̷łe l̕eg̛en̴dy n̕ie ́są͡ p̴r͢áwd̸ziw̡e͞?
-Są... mniej... prawdziwe odtychdobrych! - zaśmiałam się nerwowo. - Mniejsza, idźmy. - zrównałam się z nim - Skarb nie znajdzie się sam! - Gdzieś w głębi serca cieszyłam się, że zainteresowało go znalezienie skarbu. Udawał też, że mnie nie słucha, ale wiedziałam, że słyszy każde słowo. - Zgodnie z tym co wyczytałam, skarb znajduje się za trzema parami drzwi. Trzeba znaleźć do nich klucze.
̨-To ͞brzm̛i j͘ak ͞z̛a̵g̛a̧dka w̕y̡m͘yś̛lo̶ńa p͘r͘z͡e͝z P͏ąpy҉r͏u̴s̴a.
-W sumie, ale chodź, trzeba znaleźć pierwszy klucz!
-A͢ ͏g҉d̵zie͞ o͜n ̷je͡śt͡?̕
-Gdzieś w tym lochu - rozejrzałam się, nic prócz ciemnymi korytarzami - Trzeba znaleźć żelazny klucz, który otworzy żelazne drzwi. Gdybyś był kluczem otwierającym drzwi do skarbu, to gdzie byś się schował? - spojrzałam na niego z uśmiechem.
̛-̀A̛ b̢o ja wi͏em? ̡Z̸ pewnoś̕c̸i͢ą nie ̡prz̶y͠ drzwiac̀h - bąknął stając. Wsadził ręce do kieszeni. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na miejsce, które przykuło jego uwagę. Żelazne drzwi, nieco zardzewiałe i obrośnięte czymś co przypominało mech, obok nich w kamienie wbity żelazny pręt na którym zwisał żelazny klucz. Dziwne. Ale cóż, nie zamierzałam tego kwestionować. Ściągnęłam magią klucz i wsadziłam go do zamka. Coś chrupnęło, coś zgrzytnęło i pierwsze drzwi stały otworem. Ku naszemu zaskoczeniu, otoczenie się zmieniło. Wewnątrz pomieszczenia było przyjemnie ciepło, odblaśnice, świece i pochodnie nadawały pomieszczeniu przyjemny wygląd, zielone bluszcze z wielkimi liśćmi oplatały rogi pomieszczenia, zaś podłoga była drewniana. Przed nami, na środku była szara kolumna z misą. Gdy do niej podeszliśmy spostrzegliśmy, że na dnie znajduje się kolejny klucz.
-Srebrny klucz! - odezwałam się zadowolona - On otwiera dębowe drzwi. Które są... tam - pokazałam kopytem na solidne i wyglądające na nowe drewniane wrota obite żelaznymi zawiasami. - Trzeba go wyciągnąć i ... - chciałam chwycić go magią, lecz nie mogłam. Jakby coś blokowało mnie. Error zmarszczył brwi i wywrócił oczami. Niechętnie wsadził rękę do wody i natychmiast krzyknął z bólu. chwycił się za nadgarstek. Przerażona spojrzałam, że palce jakie wsadził do cieczy parują. - Boli cię?
-Ǹi̕e, k͠u̧rw͜à,͡ ̕ł̴a͠s͟kǫc̡z̛e͏! ͘- syknął patrząc na mnie, zaczynał się denerwować, przełknęłam ślinę. Spróbowałam znowu, magia działała na niego, nie byłam mistrzem w magii leczniczej lecz mimo wszystko pochyliłam się i przystawiłam róg do rany. Ta powoli, ale jednak skutecznie, zaczęła się zasklepiać, zaś jego ręka przestała zamieniać się w popiół. Nie podziękował, kiedy było już po wszystkim, jakoś mnie to nie zdziwiło. Bałam się, że swoją agresję skieruje przeciwko... wszystkiemu? Lecz myliłam się, ta przygoda sprawiła, że tym bardziej zapragnął dostać skarb. Już nawet nie dla samej wartości jaką prezentował, ale po prostu, aby utrzeć nosa czemukolwiek co ustawiło tę pułapkę.
Error próbował, ani jego niebieskie nici (które topiły się po zetknięciu z kwasem) ani przewrócenie misy (ta po prostu na złość wszystkiemu ani drgnęła) nie pomagało. Podczas jego agresji i starania się wyładowania złości na przedmiocie, ja postanowiłam rozejrzeć się po pomieszczeniu. Gdybym była srebrnym kluczem do dębowych drzwi... zastawiłabym pułapkę. Misa była pułapką. Nie traktowałabym jednak klucza jako nagrody za pokonanie jej. Z pewnością musi istnieć sposób na wydostanie go z dna. A co jeżeli klucz był fałszywy? Albo była to iluzja? Dlaczego, skoro to kwas - nie rozpuścił właśnie klucza? Error krzyczał i przeklinał. Ujęłam magią kilka liści bluszczu
-Zơs̨t̡aw̧ tơ ̶kureśt̶w͢o i p̢ŗz͟y̡daj ͟s̢i͜ę͏ ̷n͜a̵ co̶ś! - krzyknął. Nie spojrzałam na niego pochylając się przy ziemi.
-Co dostanę, jak otworzę te drzwi?
̸-͠Ą co͏ ̴ch͡cesz͝?̸ ͝Nic̡ ̨c͢i ̀nie҉ dam̴!
-Choćby miłe słowo - zmarszczyłam brwi.
̨-P͝o͜d̢usz̶k͘a.̴ M͝a̛s̛z͠.͏ ̵M̷i͡łe̛ ̸słowo.̛ A̶ ter̸a͏z̶ p҉o͞móż͏!̕
-Oooooo prosisz o pomoc?
-͜Nie ͜p͞r̕o͘s̡zę̷ ͏-̕ wycedził przez zęby. Wyprostowałam się. Widziałam zaskoczenie na jego twarzy kiedy obok mojej twarzy unosił się srebrny klucz. Powoli,  fioletowa łuna znikała im bliżej się go znajdował. W końcu, podałam mu znalezisko i odwróciłam głowę zarzucając grzywę na bok i stawiając prawe kopytka za lewymi.
Kolejne pomieszczenie było niebieskie. Dosłownie niebieskie. Nie wiem skąd, ale niebieskie światło, podobne do tego jakie panowało w Waterfall wypełniało to pomieszczenie. Wyglądem właściwie podobne do wcześniejszego. Tym razem bluszcz był zgniły, zaś w misie na środku znajdował się muł. Drzwi za nami zatrzasnęły się same, nie było odwrotu. Error nawet nie próbował się cofnąć. Podszedł znowu do misy i spojrzał na nią jak na największego wroga w życiu. No dobra, na drugiego największego wroga. Nie zapominajmy o Inku.
-̛C̸ze͏g͘o ţer͡az ͟s͏z̕u҉k̢a̛ć̀?
-Złoty klucz do jesionowych drzwi. - odpowiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu. Usłyszałam szmer za sobą Error podnosił z ziemi złoty klucz.
-҉H͠a! Dǫb͞ra,͝ ̛t̡e͏r̶az̶ ͝g̕d̵z̢i̵e̶ ̴s͟ą̷ ́drz̢wi?͘ - Właśnie, to było to co mi nie grało. Z wyjątkiem tych za nami, nie było żadnych w które można byłoby wsadzić klucz!  Co więcej, byliśmy uwięzieni.
Próbowaliśmy chyba wszystkiego. Obstukaliśmy wszystkie kamienie. Próbowaliśmy podnieść deski z podłogi, lecz te jakby przyklejone Kropelką, ani drgnęły. Co więcej, magia Errora nie pozwalała mu się przemieszczać, teleportować czy skądkolwiek wynieść.Nie wiem ile minęło, ale długo. Za długo. Wizja spędzenia resztki życia z Errorem uwięziona w jakimś lochu z legendy nie była miła. Szkielet jednak nie tracił zapału, jak na kogoś, kogo pierwowzorem był skończony leń, Error wykazywał się wielkim zapałem. Wziął klucz i wsadził go w zamek od drzwi którymi weszliśmy. Jednak mimo nadziei, nic się nie stało.
-To na nic - bąknęłam padając pod ścianą - Przepraszam, że cię w to wciągnęłam, po prostu nie chciałam, abyś niszczył tego świata. Ja wiem, że jest chujowy i ludzie to kurwy - mówiłam odwracając wzrok - Powinnam pokazać ci nagrania z kotkami, albo birbami czy czymś... A ja zamiast tego chciałam zabawić się w ...
-Z̨a͜m̛ķnij ͏s̀i̶ę͘ ćh̡òć ̷n̴a͠ ͟chwi̡l̵ę - warknął w moją stronę. Podchodził do misy. Zmarszczyłam brwi.
-Error, nie wiemy co się stanie jeżeli wsadzisz tam rękę. Ja już nie mam magii aby ci pomóc więc...
-̨C̕i̵cho. ̀To ̴j͠e̢dy͢n̵e m̶i̶e̛j͘s̴ce͞ p̀r̶z̨y ͝ķt́óry͘m̧ n̵ic ̸ni͞e r̡ob͝iliś͏m̀y̡.  - miał rację. Patrzył przez chwilę na rękę, potem na klucz, a następnie na misę. Wziął głębszy wdech i wsadził klucz do czarnej brei i ... nic. Właściwie to nawet zabawne. Misa wydawała się być głębsza, bo zmieściła całe jego przedramię nim doszedł do dna. Okazało się, że tam znajdował się zamek. Wsadził klucz i go przekręcił. Wtedy... niebieskie światło znikło i straciliśmy przytomność.
Nie wiem jak i nie wiem gdzie dokładnie, ale pierwszym co zobaczyłam było wielkie pomieszczenie. Kilka pochodni przytwierdzonych do ścian, w oddali kapanie wody. Sprawdziłam, czy mam w sobie magię, miałam, troszeczkę, ale miałam. Error już stał gdy się ocknęłam. Przed nami znajdowało się bajoro z mulistą wodą, zaś obok niego skrzynia. Ta z legend. W niej miało znajdować się dokładnie to, czego chciał otwierający. Lecz dlaczego potwór się nie ruszył? Dlaczego stał, skamieniały i patrzył ślepo na skrzynię? Podniosłam się i podeszłam do Errora patrząc na niego zaniepokojona. Już miałam się odezwać, gdy powstrzymał mnie skinieniem ręki. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na skrzynię jeszcze raz i zamarłam. Obok niej, posklejane od brudu czarne włosy, rozczesywała przeraźliwie chuda i stara kobieta o jednym oku. Licho.

Iiiii to jest właśnie to miejsce, gdzie przerwaliśmy. Jak domyślacie się, oboje zaczęliśmy krzyczeć, Licho na nas spojrzało, wyszczerzyło w uśmiechu przeżarte próchnicą zębiska i ruszyło w naszym kierunku. Zapomniałam dodać Errorowi zakończenie legendy. Nikt nie wyszedł żyw z lochów, albowiem ten demon ich dopadł. Szkielet zareagował natychmiast, wziął mnie pod pachę i uciekał... Przed siebie, przed Lichem, pstryknął palcami, ale nic się nie stało. Zrozumiałam, że nie może otworzyć portalu. Widząc, że Licho jest coraz bliżej wzięłam głęboki wdech, całe życie przeleciało mi przed oczami. Było zaskakująco krótkie i wtedy... resztką magii udało mi się nas teleportować przed zamek. Cud? Ręka boska? Los? Nie wiem czemu dziękować, ale na wszelki wypadek dziękuję wszystkiemu co jest. Byłam jednak padnięta, kręciło mi się w głowie i miałam nudności. Nie opanowałam teleportacji do takiego stopnia, ale cieszę się, że moje ciało zareagowało samo.

Chcecie poznać koniec historii? Error gdy tylko zorientował się, że trzyma mnie pod pachą, puścił moje ciało na ziemię i odskoczył jak oparzony. Nie wiedziałam, czy wyraźne dreszcze jakie teraz go przeszywają są z obrzydzenia, czy ze strachu. A może i z tego i z tego? Łaskawie przeniósł mnie do domu, na środek pokoju, na dywan. Otworzył portal do przestrzeni Po-Za i wszedł do niego. Nim zamknął go, odwrócił się jeszcze w moją stronę i powiedział te słowa
-
Dobra, nic nie powiedział. Rzucił we mnie czarnym kapciem i zniknął.
I właśnie w taki sposób... ocaliłam świat.
Share:

Gra: Moje OC - HerosGD - Sebastian Time Master

imie: Sebastian
Nazwisko: Temps
Przydomek: Time Master
Wiek: 27 lat
Rasa: Pół człowiek pół demon
Fandom: Opowiadanie własne
Charakter: Jest bardzo radosny i miły lecz leniwy,łatwo się wkurza i wybacza
Historia:Sebastian od małego fascynował się czasem i tym jak drobne rzeczy wpływają na przyszłość.Jako nastolatek odkrył możliwość tworzenia wyrw w czasie i teleportacji do różnych czasów i miejsc.Kiedy dorósł został wynalazcą stworzył on maszyne do podróży w czasie która przypomina zwykły staroświecki zegar.Jego Pra Pra Pra dziadek Władysław Temps zawarł kontrakt z demonem który potym jak został oszukany przeklnął jego całą rodzine z tąd blizna na lewej nodze Sebastiana.Sebastian uznał podróże w czasie za szczęście i pech ponieważ przez podróże w czasie jego struktura zaczeła się ,,Rozpadać" jeśli sebastian nie będzie odpowiednio często podróżować zostanie z niego tylko pył
Moce:Zegar Sebastiana oprócz podróży w czasie potrafi strzelać dosyć mocnym laserem.Sam Sebastian zawarł kontrakt z tym samym demonem co Władysław w skrócie chodziło o to że Sebastian utknął w epoce kamienia bez możliwości powrotu do domu wtedy pojawił się ,,on" zaoferował Sebastianowi nowy zegar i powrót do domu Sebastian bez namysłu zgodził się i to był błąd demon dał mu nowy zegar i wysłał do domu jednak zmienił go w pół demona teraz zawsze jak sebastian będzie kompletnie wymęczony bliski śmierci cały zacznie szarzeć i dostanie nowych sił wtedy klątwa się spełni a sam Sebastian zacznie tracić kontrole i świadomość dopóki nie wróci do poprzedniego stanu w drugiej formie umie latać przechodzić przez ściany i jest nieśmiertelny
Wygląd: Ma brązowe zaczesane na lewo włosy zielone oczy szarą koszulę biały fartuch
i niebieskie spodnie.
Share:

30 maja 2018

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Wielkie małe problemy [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
-No to mamy przejebane - chodziłaś po pokoju raz w lewo, raz w prawo, raz za kanapą, raz przystanęłaś przed. Potwory siedziały na niej śledząc Cię spojrzeniem, jakby zupełnie nie rozumiały zaistniałej sytuacji. 
-Nie całkiem - mruknął Grillby
-To znaczy, że mogę pojechać i was tutaj zostawić?
-.... jest to w twojej możności
-Czuję śmierdzące "ale"
-Ale - tutaj dosadni swoją obecność zaznaczył Gri - To oznaczałoby śmierć dla nas ... i dla ciebie też pączuszku kochany
-Co?
-Nasze życia są połączone, ale wymaga to naszej obecności przy tobie. - wyjaśnił Grillby spokojnie - Jak jesteś na uczelni czy w innym miejscu w mieście to jeszcze nic złego, bo wracasz, ale musimy przebywać we wzajemnym towarzystwie. Aby żyć.
-Jak to ja umrę?
-Tak to kochaniutka puuuuf - Gri wstał z kanapy i położył ręce na twoich ramionach. Szeroki uśmiech nie znikał z jego twarzy - Co powiesz na Marsylię? Jest ponoć piękna o tej porze roku. A może Sycylia?! O! To dobre miejsce na odpoczynek. Masz tutaj bilet - powiedział wyciągając go z kieszeni i podał Ci go. Z niedowierzaniem spoglądałaś na nadruki i napisy. Wydawał się autentyczny. 
-Skąd go masz?
-Oh, to nie jest istotne! Kochanie, patrz! Spakowałem cię! - Zaraz skąd się tutaj wzięła Twoja walizka?!
-Nie wiem jak mam zareagować - mruknęłaś szczerze. Fell musiał wstać i przygrzmocić bratu przez łeb, aby ten się uspokoił. Bilet zamienił się w kawałek papieru. Oh, dobrze wiedzieć, że Gri umie tworzyć iluzje i prawdopodobnie szybko się przemieszcza. Ciekawe czy wszyscy to potrafią czy mają inne umiejętności. Dobra, to na potem. Teraz kwestia wyjazdu na święta. Wiedziała już, że jednym powodem przez który zmarła nie była obecna na waszych wielkanocnych spotkaniach, to oni. Znowu, kiedy sięgniesz pamięcią, tych kilka imprez jakie organizowała u siebie były miłe i ani śladu po ognistych żywiołakach. Tylko jak? 

To nie tak, że nie chciałaś jechać. Czułaś się dobrze "u siebie" bo tak nazywasz teraz miejsce gdzie mieszkasz. No i nie bardzo miałaś ochoty spotykać się z rodzicami. Nie to, aby byli jacyś okropni. Po prostu byli... trudno opisać to słowami. Lecz uczucia są proste. Nie miałaś ochoty uczestniczyć w rodzinnym teatrzyku. Kochałaś mamę i tatę. 
Ojciec kojarzył ci się głównie z akwarium i rybkami. To jego pasja i hobby. Nie łowił, co to to nie. on nawet ryb nie jadał! Po prostu je lubił, płakał nawet kiedy jego ulubione zdychały. Za młodu przeżywałaś wiele ceremonialnych pogrzebów ryb jakie spuszczaliście w ubikacji, niestety gdy tylko odkrył, że to była dla ciebie po prostu kolejna okazja do zabawy, przestał.
Twoja mama to cóż... jakimi słowami określić dorosłe dziecko? Nie, nie robi przyjęć jak Gri, czy nie chodzi w sukienkach i kitkach. Jest po prostu... dziecinna... Znaczy tak uważasz. Co możesz powiedzieć o mamie to to, że jest przeraźliwym ... nerdem. Poważnie. Nerdzi non stop. Ogląda chińskie bajki, gra w gry i głośno krzyczy wieczorami "fire in the hall!" kiedy gra na multi w jakąś strzelankę. Masz wrażenie, że mało co traktuje poważnie i byłaby chyba pierwszą osobą, która z radości by podskoczyła po zapoznaniu się z tym co Cię spotkało. Właśnie dlatego jej nie mówisz.
Jak ta dwójka się poznała? Oh to bardzo romantyczna historia. W kolejce do kibla na Castle Party. Tak. Do toi toi. Ale cóż, miłość występuje w różnych obrazach. Ich zaczęła się przed śmierdzącymi szaletami na koncercie w stylu ghotic.
Tak więc powiedzmy sobie szczerze - starzy Ci się udali. Czasem masz wrażenie, że jesteś najodpowiedzialniejsza i najdoroślejsza z całej rodziny.

Po zerwanej nocce udało Ci się znaleźć rozwiązanie. Znaczy się, miło byłoby gdyby żywiołaki były z Tobą szczere od samego początku i wyłożyły kawę na ławę, co potrafią a czego nie potrafią. Taaak. Gdy trzymałaś w rękach telefon by ku wielkiej rozpaczy rodziców zawieść ich nadzieje i marzenia - Grillby powstrzymał Cię
-Naprawdę nigdy się nie zastanawiałaś, dlaczego Curly jest taki mały? - zapytał nagle. Zmarszczyłaś brwi patrząc na niego niepewnie.
-A powinnam?
Wiesz co? Powinnaś. Co się potem okazało, są w stanie zmienić swój rozmiar.
-Ogień jest foremny.... - mówił Grillby kiedy siedziałaś z rozdziabioną buzią patrząc na jego małą wersję. Był rozmiaru Curly, chodził po stole. - Przybieramy takie rozmiary i takie kształty w jakich czujemy się najlepiej, lecz nie oznacza to tego, że nie możemy się zmieniać.
-I czy... - próbowałaś zebrać myśli pokazując na niego palcem - Czy moja babcia o tym wiedziała?
-Cóż...
-Chryste! - wyrzuciłaś ręce w powietrze, nie wiedziałaś czy byłaś bardziej oszołomiona czy zaskoczona, czy ... wkurzona - Ona nie miała o tym pojęcia! Wiecie ile rodzinnych świąt przegapiła tylko dlatego, że jej nie powiedzieliście?! - Grillby milczał, spuścił głowę. Złapałaś kilka wdechów próbując się pozbierać. Curly zadrżał lekko. - Zaraz, czy to znaczy, że ty możesz być duży? - popatrzyłaś na niebieski płomyk, który niepewnie skinął głową. Może. Kurwa pięknie.
Namówienie wszystkich do zmienienia rozmiaru nie było łatwe, ale też nie sprawiło Ci jakoś wiele problemów. Ot, kolejne wyzwanie jakiego musiałaś się podjąć chcąc żyć razem z nimi.
-Patrz! - Gri był malutki, naprawdę malutki - Zaraz nie będziesz mnie widzieć! Patrz jak mnie nie widzisz! - I mniejszy i mniejszy i jeszcze mniejszy.
Potem postanowił zrobić coś innego.
-A teraz patrz na to! - Nie chciałaś patrzeć, ale i tak musiałaś czekać na autokar... znaczy na taksówkę, która podwiezie Cię na stację autokarową. Dlatego siedziałaś na walizce, kiedy Gri ... cóż... oczywiście, ubrał się jak lalka. Byłaś jednak zdziwiona, kiedy jego sterczące ogniste włosy (?) opadły wzdłuż ramion sięgając połowy łopatek. Ogniste pukle przysłaniały dziewczęcą twarzyczkę. Ściągnął nawet okulary. Zauważyłaś, że cała jego sylwetka się zmieniła. Był kobietą!
I tak dowiedziałaś się, że żywiołaki ognia nie tylko potrafią manipulować wielkością, ale także swoim wyglądem i płcią... W sumie, to nie powinno Cię dziwić, ale i tak Cię dziwi. Przywykłaś do wyobrażania ich sobie jako wysokich mężczyzn. No może nie Curly. Culry to Curly. Twój Curly.
Szybko też przekonałaś się, dlaczego żywiołaki ognia niechętnie mówiły o tej umiejętności. Kto by przypuszczał, że wszyscy cierpią na ... chorobę lokomocyjną? Gdybyś wiedziała, dałabyś im wcześniej jakieś leki. Czy one w ogóle by na nich podziałały? W ogóle, jak to możliwe? Będą rzygać? Jak? Czym? Chcesz wiedzieć? Nieeeee.... no dobra, może, troszeczkę. Ale ciiii... W ogóle czym mieliby wymiotować?! Magmą?!
Autokar zawiózł Cię na lotnisko. I nie, to nie oznaczało koniec męczarni. Lot miał trwać dwie godziny. Nie tak długo, prawda? Jednak wystarczył, aby Curly wtulał się w Ciebie pod płaszczem drżąc ze strachu. Grillby starał się zachować pozory, że nic go nie rusza i nic mu nie jest, ale jakoś wyjątkowo mocno zacisnął ręce na Twojej ręce, którą trzymałaś w kieszeni bluzy w której się chował. Fell, temu biedakowi oberwało się najbardziej. Pochorował się całkowicie. Mamrotał coś, że wszystkich zabije i ma w dupie cały świat... Trudno było traktować go poważnie w takiej formie, dlatego jego groźby wypalenia Ci oczu i spopielenia rodziny oraz ulubionej zabawki potraktowałaś jako kiepski żart. A Gri? Cóóóż... musiałaś zachować kamienną minę, kiedy to siedział na Twoim ramieniu schowany za włosami i szeptał Ci do uszka słodkie słówka. Chyba nauczył się na pamięć wszystkich wiadomości o wypadkach samolotowych sprzed ostatnich dwudziestu lat. Ze szczegółami. Bardzo... obrazowymi szczegółami.

-Oh pączusiu! - Mama obejmowała Cię mocno gdy tylko weszłaś do mieszkania. - Tak strasznie tęskniłam! Cieszę się, że dotarłaś cało!
-Też się cieszę - uśmiechnęłaś się mimo wszystko. Nie wiesz gdzie podziała się wcześniejsza niechęć do przyjechania tutaj. Cieszyłaś się, że znowu ją widzisz. - Gdzie tata?
-Jeszcze w pracy, wróci później. Usiądź, odpocznij, umyj się, jak podróż? Jesteś głodna?
-Uh nie wszystko jednocześnie - zaśmiałaś się - Mmm mogę to zanieść do mojego starego pokoju? - pokazałaś ręką na walizkę. Choć tak naprawdę to chciałaś też zostawić tam pasażerów na gapę
-Jasne! Co się mnie pytasz! - machnęła ręką - Wszystko jest dokładnie takie samo jak przed Twoim wyjazdem - uśmiechnęła się krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnęłaś się i wzięłaś walizkę. Twój pokój nie był wielki, zaś mieszkanie mieściło się na drugim piętrze w pięcio-piętrowym bloku. To też nie mieliście wiele miejsca, ale było przytulnie. Mama nie kłamała, wszystko było dokładnie takie jakie ... cóż, majtki na łóżku, nic nie ruszone, nawet szafa lekko otworzona, skarpetka wystawała z niej tak, jakby chciała uciec. Spojrzałaś na kwiatki, ufff chociaż je podlewała. To dobrze.
-Maaaamo! - krzyknęłaś - Nie sprzątałaś tutaj?
-Nie - uśmiechnęła się stojąc za Tobą
-Dlaczego?
-Z sentymentu - udała, że ociera łzę
-Taaa jasne, a tak poważnie?
-Wiesz, jest taki zabobon...
-Maaaamo
-Wróżka mi powiedziała, że...
-Nie myśl, że w to uwierzę. Mów poważnie
-Poważnie? Dobra, ale to nudne wytłumaczenie
-Dajesz
-Nie chciało mi się sprzątać po tobie twój chlew. Pomyślałam, że to będzie świetna niespodzianka na dzień dobry jak przyjdziesz.
-Ta, super - wywróciłaś oczami - Zrobisz mi coś do jedzenia?
-Jasne - uśmiechnęła się i poszła do kuchni, chwilę potem słyszałaś, jak nalewa wodę do czajnika. Zamknęłaś drzwi do pokoju. Przeźroczysta pleksa oklejona starymi plakatami z magazynów dla nastolatek. Wiekowe biurko, każde wgniecenie jest niczym blizna Twojej młodości. Szafa która jest dobra, pojemna, przeżyła już wiele napadów moli no i wypadają jej jedne drzwi, ale i tak ją lubisz więc się jej nie pozbędziesz. Przede wszystkim, otworzyłaś okno, aby wpuścić do środka świeże powietrze. Sentyment nakazał matce zachować chyba też powietrze którym oddychałaś przed wyjazdem. Delikatnie, rozsunęłaś bluzę wypuszczając spod niej cztery żywiołaki na Twoje łóżko. Fell natychmiast padł na kolana i dyszał ciężko. Zrobiło Ci się go nawet żal. Grillby wyraźnie wycieńczony również się osunął, ale grał twardziela. Gri miał się dobrze, szybko przeskoczył na parapet i zaczął wyglądać za okno. No i Curly, ten po prostu... usnął. Słodziak. Kucnęłaś przed nimi.
-Słuchajcie - mówiłaś szeptem - Nie wolno wam zmieniać postaci pod żadnym pozorem, jasne? - Grillby przytaknął niepewnie, Fell pokazał kciuk w górę. Dobra, do tej dwójki dotarło, pozostała cóż... będą musieli się wzajemnie pilnować. - Nikt z mojej rodziny nie może dowiedzieć się, że tutaj jesteście, zrozumiano? W razie czego będę przynosiła wam jedzenie i w ogóle. Ale proszę, proszę, nie dajcie się poznać mojej rodzinie, dobrze?
-Wiesz ____ - Curly przetarł oczy i przeciągnął się prostując niebieskie ciałko - Możemy zadomowić się w piwnicy. Chodzi o to, abyś po prostu była blisko nas...
-W piwnicy?! - Gri krzyknął wzburzony i zeskoczył z parapetu na łóżko - Wykluczone! Ja nie będę w piwnicy!
-Mówiłaś coś kochanie? - odezwała się mama z kuchni!
-Mówiłam, że śmierdzę i będę musiała się wymyć! - odkrzyknęłaś jej mierząc poważną miną ogniste tałatajstwo.
-To akurat prawda - Fell bąknął dysząc głęboko - Już mi lepiej - Nie wiedziałaś, czy to dobrze, czy to źle.

 A więc...
Jakie zabawne anegdoty z udziałem czterech małych żywiołaków ognia (albo też dużych) mogą się przytrafić na rodzinnej Wigilii? 
Pomysły w komentarzach!
Share:

Undertale: AxeTale - Łaska 2/2 [Mercy - tłumaczenie PL]

Od tłumacza: Axetale to AU bardzo podobne do HorrorTale. Potwory są uwięzione w Podziemiu, nie ma jedzenia, walczą między sobą o przetrwanie. Różnica polega na tym, że Sans nie jest oszalały jak pozostali. Ma coś... kogoś, kogo musi chronić. Po tragicznej śmierci Frisk, Sansowi zostaje ich córeczka, pół potwór, pół człowiek Aliza, która dorasta w tym wyprutym z wszelkiej moralności świecie. 
Autor komiksu: mercy-monster
Tłumaczenie: Yumi Mizuno

Spis treści

Łaska 1/2
Łaska 2/2 (obecnie czytane)












Share:

Gra: Moje OC - Catalin - Risanna

Prawdziwe imię: Catalin
Ludzkie imię i nazwisko: Sabrina Kardynał
Uniwersum: Własne uniwersum
Rasa: Władca Feniksów
Informacje ogólne: Wiek ludzki – 23 lata / Wiek prawdziwy –35 lat.

Catalin jest postacią z mojego uniwersum. Pochodzi z alternatywnej rzeczywistości, w której światem panuje magia. Świąt ten powstał na podwórku, stworzyłam go ja z moimi znajomymi. Bawiliśmy się w tworzenie własnego Universum, własnej historii i przeżywaliśmy ją naszymi wykreowanymi postaciami. Takie RPG w realu. Catalin jest właśnie mną. Nie jest to jej pierwotne imię, bo na przestrzeni lat zapomniałam jakie ono było, ale to mi do niej pasuje. Historia jaką opowiada ta OC jest inna niż pierwotna, ale jest w tym samym świecie.
Catalin jest władcą Feniksów a to oznacza ze jest duchowo połączona z feniksem. W jej przypadku o bardzo rzadkiej i potężnej magii, rubinów. Cechuje się ona żywiołem ognia zaklętym w rubinie co daje swego rodzaju bomby z kryształów. Ona jak i jej feniks atakują pierzem, tworzonymi kryształami oraz bronią. Ptak ma pazury, a Catt ma dwa ostrza. Wszystkie magiczne stworzenia mieszkają na dodatkowym kontynencie na Pacyfiku. Ras jest kilka, między innymi władcy smoków, elfowie, krasnoludy, mroczne elfy, władcy żywiołów, władcy golemów, nieumarli oraz jeszcze kilka innych ras. Historia przez nas odegrana w tym naszym RPG dzieli się na kilka epok, każda epoka była związana z innym wrogiem, a przez pewien czas historia działa się w kosmosie (tak, mieliśmy na to bardzo dobre wytłumaczenie), potem był znów powrót do epoki naszego średniowiecza (na to też było ale głupie jak cholera). Cała historia powstawała na podwórku przez około 4 lata. Ja miałam około 10 lat, więc ta nasza zabawa całkiem duży miała na mnie wpływ. Ogólnie to wszystkie sceny walki odgrywaliśmy lejąc się patykami. Ach te poobijane ręce, żebra i ryjki. Dobre wspomnienia.
Jej historia jak i świata zostanie kiedyś przeze mnie spisana w formie opowiadania ale nie wiem kiedy. Świat jest skomplikowany a ja muszę nauczyć się poprawnie pisać.
Historia samej Catalin z grubsza wygląda tak że przez pewne wydarzenia ucieka do naszego, bezmagicznego wymiaru. Stąd ludzkie imię i nazwisko. Jej feniks przybył z nią przybierając formę kardynała czerwonego, który bardzo jej się spodobał.
Jak ktoś ma pytanie na jej temat to niech pisze. :3

1. Jaki jest ulubiony kolor Twojego OC?
    Czerwień, zdecydowanie czerwień.
2. Czy Twoje OC coś zbiera? Jeżeli tak, to co?
    Pióra ptaków. Chce mieć kolekcję z wszystkich gatunków w naszym świecie.
3. Na co Twoje OC jest uczulone?
    W sumie to na nic. Nic w tym ani jej świecie.
4. Jakie ubrania Twoje OC lubi?
Eleganckie. Koszule, spódnice i sukienki do połowy ud. Lubi proste i schludne kroje.
5. Jakie jest pierwsze wspomnienie Twojego OC?
    Spotkanie z jej feniksem. Miała wtedy 5 lat i to pierwsze spotkanie zazwyczaj jest najsilniejszym wspomnieniem w całym życiu władców feniksów.
6. Ulubione i nielubiane zwierze Twojego OC?
    Kocha ptaki i psy a nienawidzi kotów. Nienawidzi ich za brak lojalności i aż przesadzoną niezależność. Ale przede wszystkim nienawidzi ich za to że jeden skrzywdził jej feniksa.
7. Który żywioł najbardziej przemawia do Twojej postaci?
    Zdecydowanie ogień. Z resztą ogień krzywdy jej nie może zrobić więc często się nim bawi.
8. Piosenka pasująca do Twojego OC.
    Kompletnie nie mam pojęcia. W sumie to chyba nie znam takiej piosenki.
9. Jaki głos ma Twoje OC?
    https://www.youtube.com/watch?v=ZPNqub966Tw
10. Jaki jest ulubiony grzech Twojego OC?
    Pycha. Czasem jest zbyt pewna siebie przez swoje pochodzenie. Było to szczególnie uciążliwe chwile po przybyciu tutaj bo nic nie wiedziała o tym świecie a i tak uważała się za Panią na włościach.
11. Jakie ma hobby?
    Ornitologia, uwielbia słuchać śpiewu ptaków.
12. Jest cierpliwe?
    Tak ale lepiej nie wyprowadzać jej z równowagi. Może zrobić komuś krzywdę, bolesną krzywdę.
13. Jakiej płci jest Twoje OC? Jakiej rasy? Jakie są jej preferencje seksualne?
    Kobieta, Władca Feniksów i jest heteroseksualna.
14. Ulubione i nielubione jedzenie Twojego OC?
    Uwielbia ludzkie fastfoody ale nienawidzi mięsa drobiowego. Szczególnie skrzydełek.
15. Jeżeli Twoje OC miałoby mieć u siebie zwierzaka to jakie by wybrało i dlaczego?
    Ma swojego feniksa pod postacią kardynała czerwonego ale chce mieć jakiegoś dużego psiaka. Uwielbia psy rasy Kangal. Są ogromne i lojalne.
16. Jakie zapachy lubi?
    Uwielbia zapachy wszystkich kwiatów które nie rosną na jej kontynencie w jej świecie.
17. W jaki sposób Twoje OC zarabia na życie? Jaka jest jego praca marzeń, a jakiej nigdy by nie chciał wykonywać?
    Pracuje jako szlifierz kamieni szlachetnych. Nikt nie jest w tym tak dobry bo ona używa magii do ich kształtowania. Pracuje w pracowni do której tylko ona ma dostęp. Jest to jej praca marzeń ale za żadne skarby nie chciałaby pracować w biurze.
18. Czego boi się Twoje OC? Jego największy lęk, obawa.
    Że ktoś będzie chciał zniszczyć ten świat. Uważa że jest tu pięknie.
19. Jakiej muzyki słucha? Ma swoją ulubioną piosenkę?
    Słucha wszystkiego co wpadnie jej do ucha. Od popu do metalu. Nie ma ulubionej piosenki ale ma ulubiony zespół – Hollywood Undead.
20. Jeżeli Twoja postać jest z innego świata, to jak zareagowała by nagle pojawiając się w naszym?
    Mieszka tu, ale jej pierwsze spotkanie z naszym światem było przepełnione lękiem bo czasy są od siebie bardzo odległe. Ona ze świata w którym wszystko dzieje się w średniowieczu trafia do świata gdzie dzieje się tak dużo i jest pełen technologii. Niczym zderzenie twarzy z betonem.
21. Z czym boryka się Twoja postać? (osobiste kłopoty/zmartwienia)
    Przede wszystkim ona się nie starzeje jak ludzie. Zdaje sobie sprawę z tego że w po 30 latach musi zmienić miejsce zamieszkania. Do tego boi się że ktoś zagrozi temu światu przez jej obecność. Jest jeden mag który zna inne światy, gorzej gdy jakiś zły mag to odkryje. Jest gotowa bronić ten świat.
22. Jakim uczniem był/a (mógł/mogła by być) w liceum?
    Zdecydowanie głośnym i kłopotliwym. Dobrze by się uczyła ale na lekcjach byłaby gadatliwa.
23. Jakiś fakt o Twoim OC...
    Jej ojciec uratował ją przez służbą w gwardii. Praca w Gwardii to wyrok służby do śmierci bez możliwości normalnego życia. Jej ojciec przekonał przyjaciela który był odpowiedzialny za rekrutację i przekazał ją do zwykłej szkoły wojskowej.
24. Jaka jest filozofia życiowa Twojego OC?
    Nie żałuj niczego.
25. Co zainspirowało Cię do stworzenia tego OC? Jak wyglądała na początku, kiedy pierwszy raz o niej pomyślałeś/aś?
    Ta postać jest mną w pewnym sensie. Dawno temu na podwórku wymyśliliśmy świat, historie i postacie, odgrywaliśmy tam nasze role, takie RPG w realu. Catalin nie jest dokładnym odwzorowaniem tamtej postaci, ale świat do którego należy jest ten sam. Sama jako postać przeszła wiele zmian ze względu na to że powstała 10 lat temu. Przede wszystkim zmienił jej się wygląd. A bardziej został zaktualniony tak, aby pasował do obecnej historii.
26. Kto jest najważniejszą osobą w jej/jego życiu i dlaczego?
    Po pierwsze jej feniks z którym jest połączona magią. Ma również przyjaciela który uratował jej życie.
27. Jakie dzieciństwo miało Twoje OC?
    Miała wszystko co chciała,rodzice dbali o to aby była możliwie jak najbardziej szczęśliwa. W akademii była popularna głównie dzięki swojej magii, co lubiła wykorzystać na swoją korzyść.
28. Jak zachowuje się Twoje OC w stresie?
    Stara się być spokojna. Nie daje się ponieść emocjom.
29. Czy Twoje OC ma jakieś nałogi?
    KAWA!
30. Jeżeli Twoje OC mogłoby zaprojektować własny grób, jakie epitafium by wybrało i jak by wyglądał?
    Nie interesują ją ludzkie obrzędy pogrzebowe bo po śmierci zostaje z niej sam proch, ale jeśli już to byłaby to urna opleciona skrzydłami.
31. Czy Twoje OC chce wziąć ślub? Chce mieć dzieci? Dlaczego?
    Na pewno nie z człowiekiem, ale zawsze czuła mięte do swojego przyjaciela z akademii. Chce jedno dziecko, ale nie wie czy wróci do swojego świata więc na razie o tym nie myśli.
32. Jakie jest najbardziej traumatyczne wspomnienie Twojego OC i to najprzyjemniejsze?
    Spotkanie oko w oko ze śmiercią. Najprzyjemniejszym była świadomość że jednak żyje.
33. Jeżeli Twoje OC mogłoby mieć jedną rzecz jaką by chciało, co by wybrało?
    Własny dom w jej świecie. Ale nie może tam wrócić.
34. Czy Twoje OC zabiło kogoś? Czy byłoby zdolne do zabicia? A co jeżeli ktoś zmusiłby Twoje OC do zabicia kogoś, jak by się zakochało?
Zabiła, na wojnie nie ma litości. Zabicie kogoś nie jest problemem, Dorastanie w akademii wojskowej uczy wielu nieprzyjemnych rzeczy.
35. W zajęciach grupowych jaką rolę Twoje OC obiera a jaką chciało by obierać?
    Zdecydowanie liderka, najgłośniejsza. Zawsze udawało jej się wszystkich przegadać.
36. Czy Twoje OC często marzy? Jeżeli tak to o czym? A może się zamartwia? Jeżeli tak to czym?
    Marzy o swoim domu który by chciała mieć i  żyć spokojnie. Wie że jeśli wróci do swojego świata będzie musiała wrócić do armii.
37. Czego pragnie Twoje OC i co jest w stanie poświęcić by to uzyskać?
    Pragnie spokoju. Poświęci każdego kto nie ma dla niej wartości.
38. Czy jest coś co Twoje OC robi, czego normalnie ludzie nie robią?
    Magia przede wszystkim. Nauczyła się ludzkich zachowań od nich więc robi to co oni.
39. Co Twoje OC zrobiłoby z milionem złotych?
    Oddała na ratowanie zagrożonych gatunków ptaków i innych zwierząt.
40. Jak wygląda wystrój pokoju Twojego OC?
    Większość domu to biel i kawa z mlekiem. Sypialnia jest biała z błękitem a łazienka biel z szarością.
41. Twoje OC jest gotowe aby wyjść nocą. Gdzie idzie i co będzie tam robić?
    Nocą lubi spacerować po lasach lub gdziekolwiek gdzie nie ma zbyt wielu ludzi. Lubi oglądać gwiazdy i słuchać szumu liści bez akompaniamentu aut.
42. Co Twoje OC robi kiedy jest złe?
    Ucieka z dala od ludzi i sparinguje z feniksem.
43. Ma jakieś blizny? Skąd je ma?
    Jej skrzydło zostało zniszczone. Nie może przez to latać i jest bezużyteczne w walce ponieważ nie produkuje magii.
44. Czy Twoja postać kiedykolwiek kogoś obraziła? Jeżeli tak to w jaki sposób?
    Wielu ludzi, jest arogancka przez co ma wrogów. Zazwyczaj wytyka ludziom ich słabe strony i błędy.
45. Jak Twoje OC reaguje na krytykę?
    Pyskuje albo się nie odzywa.
46. Jeżeli ktoś dałby Twojej postaci do zjedzenia pizzę z ananasem, zjadłaby?
    Oczywiście. Nawet ją lubi.
47. Twoje OC dostaje laleczkę voodoo, co z nią robi? Wierzy w jej działanie?
    Interesuje się takimi ludzkimi pierdołami. Ludzie myślą że to magia więc jest ciekawa.
48. Czy Twoja postać umie rysować? Jeżeli tak to co lubi rysować?
    Średnio, rysuje głównie ptaki które jej się podobają.
49. Czy Twoja postać lubi słodycze?
    Nie, woli słone przekąski.
50. Jak Twoja postać zareagowała by gdyby wiedziała o tym, że umrze? Próbowałaby uniknąć losu czy pogodziłaby się z nim?
    Już prawie umarła więc nie boi się śmierci. Raczej by się pogodziła.

Share:

Undertale: AxeTale - Łaska 1/2 [Mercy - tłumaczenie PL]

Od tłumacza: Axetale to AU bardzo podobne do HorrorTale. Potwory są uwięzione w Podziemiu, nie ma jedzenia, walczą między sobą o przetrwanie. Różnica polega na tym, że Sans nie jest oszalały jak pozostali. Ma coś... kogoś, kogo musi chronić. Po tragicznej śmierci Frisk, Sansowi zostaje ich córeczka, pół potwór, pół człowiek Aliza, która dorasta w tym wyprutym z wszelkiej moralności świecie. 
Autor komiksu: mercy-monster
Tłumaczenie: Yumi Mizuno

Spis treści

Łaska 1/2 (obecnie czytane)
Łaska 2/2












Share:

POPULARNE ILUZJE