Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3
Autor obrazka: Usterka
✝ Początek ✝
✝ Mirum cz I ✝
✝ Mirum cz II ✝ ( obecnie czytany)
✝ Specjalny Dodatek ✝
✝ Arbitrium ✝
. . .
Czas
zdecydowanie nie był najlepszy towarzyszem Saphiry. Zawsze przed nią uciekał
nie dając złapać większego oddechu.
Stworzenie nowego eksperymentu tylko dolewało oliwy do ognia jaki i tak
miała już przy sobie. Najgorszym w tym wszystkim były próby przemówienia do
jego rozumnej, ludzkiej, części. Ta zdawała się bowiem nie odpowiadać w żaden
sposób. Od momentu wybudzenia go Saphira musiała trzymać przypiętego pasami. W
jego ciele jak na złość odzywała się ta mniej rozumna część, co mogło wynikać z
paru dość niesprzyjających sytuacji.
Z irytacją dzień w dzień
przychodziła do niego, wstrzykiwała mu lek na uspokojenie próbując przy tym
porozmawiać z nim. To co łączyło i nadawało ludzkiemu ciału życie, wyjątkowo
nie chciało zadziałać równie spokojnie i ulegle co w przypadku Króliczego
eksperymentu. Czyżby winą było połączenie owej substancji z genami drapieżnika?
Lub nawet i dwóch, bowiem człowiek mógł być również w swej naturze za takiego
uznanym.
Saphirze minął równy tydzień
na podobnych czynnościach. Dzień w dzień
przychodziła, przynosiła posiłek, podawała lekarstwo na uspokojenie, próbując
nawiązać jakąś rozmowę. Z zadowoleniem musiała jednak przyznać iż w końcu
widziała efekty swych działań. W końcu gdy ponownie przybyła do laboratorium
zapalając światło – koci eksperyment nie rzucał się ani nawet nie machał w
niezadowoleniu ogonem. Z pewnością była w nim irytacja i złość, w końcu
naprzemiennie lądował w kapsule i na stole w pasach, jednak Saphira nie czuła
ani trochę wyrzutów sumienia z traktowania w ten sposób istoty żywej. W jej mniemaniu
był teraz nieposłusznym tworem którego musiała przywołać do porządku. Na jego
korzyść nie przemawiał również fakt, iż ten próbował ją zabić, bo z pewnością
na okaleczeniu by się nie zakończyło.
Przez
to, że musiała każdego dnia z nim siedzieć, przeprowadzać badania kontrolne,
nie mogła w pełni wykonywać swoich pozostałych spraw. Nie mogła jednak w
nieskończoność siedzieć i ukrywać się w posiadłości, dokumenty z kolejnym
zleceniem nadal leżały w jej sypialni.
- Nie śpieszyłaś się, padam z głodu – na dzień dobry kot sapnął ciężej
poruszając się niecierpliwie w swojej kapsule.
- Mam na głowie inne sprawy, nie jesteś moim jedynym zmartwieniem. Królik,
szykuj już stół dla naszego rozmówcy.
- To nie będzie koniecznie – kot sapnął ciężej opierając się czołem o szkło
dzielące go od swych rozmówców.
Saphira jak i Królik spojrzeli
zdziwieni na mężczyznę uwięzionego w jego obecnym „pokoju”. Królik zatrzymał
się spoglądając teraz w stronę Saphiry oczekując dalszych poleceń. Ciemna brew
kobiety zawędrowała wyżej z uwagą wpatrując się teraz w byt przed nią. Koci eksperyment
westchnął ciężko po czym odezwał się ze zmęczeniem.
- Nie zaatakuję was. Chcę zjeść bez rur. Chcę poczuć jedzenie w ustach… Proszę.
Królik
podszedł bliżej Saphiry gotowy na wypadek, gdyby jednak osobnik po drugiej
stronie próbował jakiś sztuczek.
- Jaką mam mieć pewność że nie spróbujesz mnie zaatakować kiedy tylko wypuszczę
cię?- odgarniając sobie kilka kosmyków z oczy Saphira oparła ciężar na jednej
nodze, dłonią spoczywając teraz na wysuniętym biodrze.
- Obydwoje nie możemy polegać na niczym innym niż na słowie. Ja nie mogę
zapewnić cię niczym innym niż słowem, a ty możesz polegać tylko na nich lub
nie.- słowa mężczyzny były o wiele spokojniejsze, nie zabarwione przy tym
żadnymi większymi emocjami poza zmęczeniem jakie malowało się na jego twarzy.
Musiało jej się udać. Doprowadzić do zmęczenia ludzkiej części która miała już
dosyć traktowania jak zwierzęcia. Kąciki ust w triumfalnym geście na krótką
chwilę uniosły się wyżej.
- To twoja ostatnia szansa. Jeśli zachowasz się nieodpowiednio zabiję cię.
Królik zdąży cię na tyle przytrzymać abym ja mogła sięgnąć po coś mocniejszego
niż strzałki usypiające. Czy się rozumiemy?
Jej ton nie pozostawiał złudzeń. Kobieta jaka stała przed nim mogła jak
najbardziej tego dokonać, a przez cały ten czas koci eksperyment obserwował ją
uważnie, co tylko utwierdzało go w jednym przekonaniu. Jeśli chciał wyjść z
tego więzienia musiał się poddać. Współpracować.
- Oczywiście ślicznotko. Wedle twych słów.
Nie była nieomylna. Nie mogła
powiedzieć że zawsze potrafiła przejrzeć swój twór. W końcu rany na jej ciele
nie były winą tylko i wyłącznie wojen z buntownikami. Pozostali naukowcy z jej
świata wiedzieli jakie gierki tutaj prowadzi, wiedzieli czym się bawi oraz że
nie należało jej pytać o nowe ślady pazurów na ciele. Tak długo jak była na
każde ich zawołanie a jej twory nie szkodziły im, nie zwracała swej wiedzy
przeciwko im- pozostawiali ją w spokoju.
Tym
razem również czuła jak lekko drży jej ręka. Wystarczyło otworzyć jednym
kliknięciem. Królik był w pobliżu a ona wiedziała gdzie jest broń. Na krótką
chwilę przebiegła jeszcze spojrzeniem w stronę starego biurka w którym skryta
była inna broń a następnie kliknęła. Spięła się tak samo jak Królik oczekując
podstępu, jednak nic takiego się nie zadziało. Koci eksperyment powoli wyszedł
rozprostowując ciało.
Pan Kot, bo takie imię mu
przydzieliła Saphira właściwie był bardzo podobny do Królika a jednocześnie
odmienny jak tylko się dało. Podobnie jak Królik miał dość umięśnioną sylwetkę
pozbawioną zbędnych ilości tłuszczu. Za każdym razem gdy poruszał się pod
opaloną skórą poruszały się mięśnie doskonałego łowcy. W swym wzroście
dorównywał Królikowi, obydwoje mieli bowiem równe dwa i pół metra, co było
wyjątkowo przytłaczającą różnicą wzrostu między tworem a twórcą. Dodatkowo
chociaż ten eksperyment posiadał również czarne włosy, u niego nie występowały
niebieskie pasma a krwistoczerwone końce, sięgające obojczyków osobnika. Same
włosy na tę chwilę były w nieładzie, porozrzucane i brudne od kurzów,
szarpanin, krwi i kto jeszcze wiedział w czym jego ciało było oblepione. Kiedy
osobnik ten usiadł na stole jego długie czarne uszy poruszyły się w kocim
ruchu, one również zostały przyozdobione czerwonymi końcami, w komplecie do
kocich genów doszedł i sam ogon. On sam zaś był długi jak niemalże cała
sylwetka mężczyzny, porośnięty krótkim i gęstym czarnym futrem, jedynie na
końcu znajdowały się dłuższe pasma w podobnym krwistym kolorze.
- Gdzie dla mnie posiłek?- mówiąc to zamachał niecierpliwie ogonem niczym
zwierz którego nosił geny.
- Cóż, nie spodziewałam się współpracy, zatem stały posiłek jest w kuchni.
Królik, przynieś proszę.
- Nie powinnaś zostawać z nim sama- wtrącił się króliczy eksperyment
spoglądając na drugiego mężczyznę siedzącego beztrosko na stole.
- Nie skrzywdzę jej. Nie chcę znowu tam wracać. Chcę zjeść.
Królik dostał ponownie
polecenie, tym razem wypowiedziane już bardziej stanowczym głosem. W końcu
osobnik ten opuścił pomieszczenie wyjątkowo szybkim i nerwowym krokiem. Saphira
spodziewała się iż lada moment pojawi się tutaj z miską mięsa.
- Czy skoro chcę współpracować będę mógł się również wykąpać? Załatwianie się
do tego dziwnego wylotu wcale nie było ani wygodne ani higieniczne…Wali ode
mnie własnymi szczynami, krwią, i całym tym miejscem.
Chociaż Saphira nie mówiła
tego na głos, była pod wrażeniem tego, ile z człowieka udało się jej zachować.
Jak wiele z zachowań udało się ocalić i utworzyć dzięki niemu dość doprecyzowaną
i stałą jednostkę.
- Oczywiście. Nie licz jednak jeszcze na pełną swobodę w samodzielnym
poruszaniu się. Widzę, że przemawia przez ciebie rozum i spokój, co doceniam,
jednak w dalszym ciągu muszę zachować ostrożność.
W tym samym czasie do
pomieszczenia wszedł Królik niosąc wielką miskę z w pełni surowym mięsem bez
jednak krwi. Położył miskę tuż obok kociego eksperymentu po chwili zajmując
miejsce tuż za Saphirą. Pan Królik chciał już zapytać się czy wszystko w
porządku, widział jednak iż ta dwójka była w takich samych odległościach w
jakich ich zostawił, doszedł więc do wniosku, że nic tutaj nie zaszło między
nimi.
- Czy mam rozumieć przez to skarbie że wejdziesz ze mną do łazienki i pomożesz
mi się w pełni wymyć? W końcu cały czas tak uważnie wpatrywałaś się w moje
ciało…- mówiąc to odsłonił w swym uśmiechu zęby, a te chociaż przez chwilę
wyglądały jak ludzkie dość prędko wysunęły się bardziej zwężając się u końców.
W efekcie w paszczy tego osobnika były kły godne prawdziwego drapieżnika.
- Obserwowanie twoje ciała jest moim obowiązkiem. Muszę mieć pewność, że to nad
czym tyle pracowałam, o co dbałam i poświęciłam swój czas, nie pójdzie na
marne- na czole Saphiry pojawiło się kilka zmarszczek żegnając wcześniejsze
spokojne rysy twarzy.
- Za grosz w tobie romantyzmu… - sapnął ciężko tracąc już nimi zainteresowanie,
za to w pełni zainteresował się mięsem jakie mu przyniesiono. Jego szczęka jak
i kły bez problemu radziły sobie z wielkimi kawałkami, mogła nawet rzec, że na
raz był w stanie łykać części od indyka nie przejmując się rozmiarami.
Kobieta zbyła już tę uwagę nie
ciągnąc tematu. Zamiast tego udała się na chwilę na ubocze by nagrać głosowo
postępy z obserwacji postępu. Komputer główny który reagował na jej polecenia
głosowe uzupełnił równie kolejne akta dotyczące tych badań. Saphira z pewnością
nie należała do osób które gnały z duchem czasu i technologii, to jednak w jaki
sposób i z czym pracowała zmuszało ją do tego, by duża część sprzętu była
jednak jak najbardziej sprawna. Tak więc laboratorium Saphiry było dość
sprzecznym w wyglądzie miejscem. Wielka hala pełna była starych, miejscami
zardzewiałych maszyn, dziwnych rur w których płynęły albo gazy albo inne
chemikalia, oraz mebli które lata świetności mogły mieć dekady temu. Któż
bowiem używał jeszcze tyle drewna w czasach metalu i stali? Coś jednak było w
ciężkim mahoniu co pociągało Saphirę. Dlatego tutaj mieszały się na swój sposób
dwa światy. Nie brakowało tutaj jednak komór w których hodowała swoje hybrydy od
komórek, wielkich ekranów na których przewijały się schematy oraz obliczenia od
których mogła rozboleć głowa, czy chociażby paneli ze skomplikowanymi
schematami wszelkich przycisków, dźwigni czy diod. Wszystko tutaj na swój pokręcony
sposób współgrało.
Podczas uzupełniania kolejnych
informacji kątem oka zerkała na obecną w jej laboratorium dwójkę eksperymentów.
Na tę chwilę jednak nie wydawali się stwarzać jej problemów to też skupiła się
na zakończeniu swoich obowiązków.
W końcu mogli opuścić
laboratorium, co oczywiście nie było zbyt łatwe dla Saphiry, jednak jeśli nie
oswoi Kota z tym miejscem, nie będzie w stanie opuścić go na misje.
- Posłuchaj mnie. Jedna istotna sprawa. Bez mojego pozwolenia nie możesz
opuszczać tego domu ani próbować uciec. Jesteśmy w środku lasu, a dookoła
grasują moje inne twory, które są w stanie dorwać cię w jednej chwili. Zajmę
się tym z czasem, jednak na tę chwilę tylko jesteś bezpieczny w domu, czy się
rozumiemy?
Kobieta musiała to zaznaczyć i
zanim pozwoliła aby Królik zaprowadził Kota do łazienki przystosowanej do nich,
musiała mieć pewność co do tej sytuacji. Koci eksperyment skrzywił się
nieznacznie jednak powoli przytaknął ruchem głowy. Oczywiście zastanawiał się
na ile to było wszystko prawdą, jednak podobnie jak króliczy eksperyment, jego
zmysły były naprawdę wyostrzone, wyłapując przy tym rzeczy i dogłosy które nie
dochodziły już z samego domu ale i z zewnątrz. Tylko dlatego że usłyszał w
oddali wycie był w stanie przyjąć na poważnie jej słowa.
- W pełni szefowo. I… mam również jeszcze pytanie- na chwilę przerwał czekając
aż Saphira znów na niego spojrzy- Osobiście mi to nie przeszkadza, widzę jednak
śliczna jak twoje spojrzenie wyjątkowo unika tej mojej dumnej części ciała, co
jak zakładam, nie jest czymś co chcesz oglądać w takim stanie w jakim jest. Co
z ubraniami?
Kobieta na chwilę się zamyśliła
po czym spojrzała na swój pierwszy eksperyment.
- Oddasz mu swój szary T-shirt, bieliznę ostatnio kupowałam nową, więc znajdź
coś również i któreś z tych czarnych spodni. Jeśli będziesz miał problem z
ubieraniem się, Pan Królik ci pomoże. Zostawiam go w twoich rękach- jej
spojrzenie wbiło się teraz w twarz Królika- Jego sypialnia będzie tuż obok
twojej. Powinna być w stanie do użytku, potem posprząta się ją lepiej. Jakieś
pytania jeszcze?
Swym bacznym spojrzeniem przebiegła jeszcze po jednym i drugim osobniku jednak
gdy żaden nie odezwał się poinformowała ich iż udaje się do kuchni przygotować
sobie kawę. Co ciekawe Kot również o nią poprosił. Nie była pewna czy takie
dokładne ukierunkowanie było jej geniuszem czy też jednak nie zajęła się jego
wspomnieniami tak jak powinna. Miała zatem cichą nadzieję iż koci eksperyment w
pełni przyjął do świadomości jej wersję wydarzeń.
Dość
gładko przyszło jej wytłumaczenie gdzie był oraz dlaczego był w zamknięciu. W
pełni niektórych rzeczy nie była w stanie usunąć z jego umysłu. Saphira zatem
musiała nagiąć rzeczywistość, sam Kot ma zaś przekonanie iż został całkowicie
stworzony w tym miejscu, co na przykładzie Królika i możliwości Saphiry, było
dość wiarogodnym przedstawieniem sytuacji.
Przygotowanie kawy zajęło jej
niewiele czasu, w jednej z szafek znalazła ostatnie opakowanie ciastek. Nie
kupowała ich zbyt często ze względu na to, że dobra „dla przyjemności” były
znacznie droższe i zdecydowanie rzadziej dostępne na rynku na jakim kupowała.
Mogła oczywiście udawać się do sklepów na terenie uprzywilejowanym dla
naukowców, jedzenie jednak w tamtym miejscu było dla niej… zbyt sztuczne. Nie
miało w sobie tego czegoś, co miała żywność dostępna dla ludzi zwykłych.
Dlatego nie jadała tak często słodkości, chociaż za każdym razem kiedy miała
okazję aby je kupić – czyniła to, nadmiar odkładając na zapas.
Wyciągnęła mniejszy kubek dla
siebie oraz jeden ze specjalnie wyrobionych większych dla Kota. Nawet jeśli pan
Królik nie używał siły, siła nacisku w jego ciele była większa niż u
przeciętnego człowieka, to też musiała dokonać paru modyfikacji w domu jak i w
naczyniach aby nie tracić ich tak często.
Kubek dla siebie zostawiła w
kuchni, ten jednak przeznaczony dla kota zaniosła do jego pokoju na piętrze.
Sunąc cicho niczym zjawa nasłuchiwała odgłosów domu. Domyśliła się z rozmów że
Królik został w łazience z Kotem by mieć na niego oko, co wywołało lekki
uśmiech rozbawienia na jej ustach. Zdecydowanie Królik był zapobiegliwy.
Idąc długim korytarzem dotarła
w końcu do części sypialnianej w której swój pokój miał Królik oraz kot. Z
nieco większą siłą pchnęła stare drzwi a te z jękiem zareagowały na poruszenie.
Samo pomieszczenie było zaś przestronne, chociaż nie miało pełnego umeblowania.
Znajdowało się tutaj ogromne łoże z materacem, przygotowaną pościelą, równie
wielka komoda z szafą, ciemny i podłużny stolik oraz starszy fotel. Na ścianie
widniał jednak wielki krystaliczny ekran telewizora wraz z kilkoma pilotami.
Ponownie
dom zdawał się nie pasować do czasów w których przyszło mu żyć. Rodzina
Thorness jednak miała umiłowanie do „Starego Świata”. Na tyle na ile mogli
odtwarzali z książek i baz danych meble podobne do czasów jeszcze sprzed
dwudziestego wieku. Samej Saphirze wydawało się to głupotą, bowiem różnica w
jej domostwie a budynku w którym pracowała była ogromna. Do pewnego stopnia
czuła się jakby przenosiła się w czasie. Jej znajomi z pracy uważali dom za
staroć, że dawno za pieniądze jakie dostaje powinna wymienić jego wnętrze,
prawda była jednak taka, że kobieta nie chciała bardziej zmieniać swego
otoczenia. Chociaż było nie modne, owszem, nie praktyczne jak stylizowane nowe
meble, to w pewien sposób pozwoliło jej to zachować ducha tak brutalnie
zabranych rodziców.
Po odłożeniu na stole kawy z
cukiernicą podeszła do wielkiego okna które odsłoniła. Pomieszczenie to było
nieużywane, jednak raz w miesiącu z pomocą Królika sprzątała wszystkie pokoje.
Kurz jednak zagryzł ją w nos powodując napad kichania. Zaletą tak ludzkiego
eksperymentu był fakt, iż nie musiała uczyć go jak się sprząta. Widziała więc
jak następne prace pójdą znacznie szybciej.
Powoli uchyliła wielkie okna
wpuszczając świeże powietrze. Z pewnym rozmarzeniem wpatrywała się w widoki jakie
malowały się jej za oknem. Las Silfren był miejscem dość specyficznym. Chociaż
tak wiele dekad wojen zniszczyła większość jego powierzchni, niemalże
doszczętnie wypaliła go, on odrósł stając się jeszcze wyższy i bardziej
mroczniejszy. Drzewa zaś przystosowały się do nowych warunków, stał się
mieszanką lasu liściastego i iglastego, zaś to, co na dole przy ziemi
wyrastało, już dawno nauczyło się żyć bez promieni słonecznych w takich
ilościach jak kiedyś. Na pierwszy rzut oka miejsce było zdecydowanie
niegościnne i nie sprzyjające odwiedzającym. Wydawało się tak dzikie i
pierwotne, że nawet naukowcy zostawili to miejsce. Dlaczego więc jej rodzina
osiadła tutaj? Być może szukali wypoczynku, może chcieli pozostać w ukryciu
przed osobami trzecimi, a może jednak ich urzekło?
Saphira miała już odejść od
okna jednak ujrzała coś, co złagodziło jej rysy. Pilnowała i strzegła tego
miejsca z jeszcze jednego powodu. Nie tylko było jej domem, jej tworów i hybryd
ale i tego, co właśnie znajdowało się przed jej oczami. Łania z młodymi
spokojnie skubała trawę nie lękając się o swe bezpieczeństwo. Spokój i cisza.
Gatunki które uważano za wymarłe z powodu ludzkiej działalności żyły tutaj
stopniowo lecząc swe rany.
- Widzę twoje odbicie. Nie próbuj się do mnie zakraść- mruknęła ostrzegawczo
nie spoglądając nawet za siebie.
- Nie masz naszych zmysłów a i tak mam wrażenie że cały czas wszystkiego nasłuchujesz.-
niski śmiech kociego eksperymentu wypełnił ciszę jaka była w tym pokoju.
- Muszę. Przyszło mi żyć teraz z dwoma facetami pod jednym dachem. Na odludziu.
Czy można jeszcze bardziej prosić się o
kłopoty?
Kot pochwycił swój kubek stojąc obok niej przy oknie. Z zainteresowaniem jego
ogon poruszał się powolnie po ziemi.
- Obawiam się piękna, że to nie my jesteśmy twoim zmartwieniem. Wydajesz się
naprawdę nas nie bać, co każe mi się zastanowić, czy jesteś tak silna czy tak
głupia.
Saphira prychnęła rozbawiona nie spoglądając jednak w dalszym ciągu na kota.
- Mogę być jednym i drugim albo nie być ani tym ani tym- wzruszyła nieznacznie
ramionami- Czy Królik pomógł ci? – zmieniła temat nie chcąc ciągnąć już
poprzedniego.
- Niestety był wyjątkowo ostrożny i cały czas miał mnie na oku, nie ufa mi…-
zrobił niby smutną minę, jednak Saphira zareagowała na to głośnym prychnięciem-
Dobrze no, może tylko trochę chciałem was zabić, nic wielkiego, nie ma o co
robić dram…
- Chcę byście żyli w zgodzie. Inaczej będę musiała działać bardziej brutalnie.-
w końcu uniosła na niego spojrzenie akurat w momencie w którym spokojnie
przełykał gorący napój.
-Nie mogę ci niczego obiecać słodka, postaram się jednak nie dać ci powodu abyś
musiała mnie znowu zamykać tam na dole. Wiesz że krew na ścianach i podłodze
oraz zapach strachu i śmierci nie jest czymś co do ciebie zachęca?
Kobieta ponownie wzruszyła ramionami spoglądając znów przez okno, nie
dostrzegła jednak już zwierząt.
- Przyzwyczajaj się bo tym jest moje otoczenie. Przesiąknięte strachem, krwią,
śmiercią oraz bólem.- tym samym tonem mogła równie dobrze zapytać czy smakuje
mu kawa lub czy woda w kranie była ciepła.
- Cholera, kobieto, coś czuję, że życie z tobą nie będzie zbyt nudne i
spokojne.