30 kwietnia 2021

Deos Numbria - Mirum cz II


Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.

Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3     

 AutorUsterka
Autor obrazka
:
 Usterka

Spis treści :

✝ Początek 
✝ Invidia cz I 
✝ Invidia cz II  
✝ Invidia cz III 
Mirum cz I ✝ 
✝ Mirum cz II ✝ ( obecnie czytany)
✝ Specjalny Dodatek 
✝ Arbitrium 
. . . 





Czas zdecydowanie nie był najlepszy towarzyszem Saphiry. Zawsze przed nią uciekał nie dając złapać większego oddechu.  Stworzenie nowego eksperymentu tylko dolewało oliwy do ognia jaki i tak miała już przy sobie. Najgorszym w tym wszystkim były próby przemówienia do jego rozumnej, ludzkiej, części. Ta zdawała się bowiem nie odpowiadać w żaden sposób. Od momentu wybudzenia go Saphira musiała trzymać przypiętego pasami. W jego ciele jak na złość odzywała się ta mniej rozumna część, co mogło wynikać z paru dość niesprzyjających sytuacji.
    Z irytacją dzień w dzień przychodziła do niego, wstrzykiwała mu lek na uspokojenie próbując przy tym porozmawiać z nim. To co łączyło i nadawało ludzkiemu ciału życie, wyjątkowo nie chciało zadziałać równie spokojnie i ulegle co w przypadku Króliczego eksperymentu. Czyżby winą było połączenie owej substancji z genami drapieżnika? Lub nawet i dwóch, bowiem człowiek mógł być również w swej naturze za takiego uznanym.
    Saphirze minął równy tydzień na podobnych czynnościach.  Dzień w dzień przychodziła, przynosiła posiłek, podawała lekarstwo na uspokojenie, próbując nawiązać jakąś rozmowę. Z zadowoleniem musiała jednak przyznać iż w końcu widziała efekty swych działań. W końcu gdy ponownie przybyła do laboratorium zapalając światło – koci eksperyment nie rzucał się ani nawet nie machał w niezadowoleniu ogonem. Z pewnością była w nim irytacja i złość, w końcu naprzemiennie lądował w kapsule i na stole w pasach, jednak Saphira nie czuła ani trochę wyrzutów sumienia z traktowania w ten sposób istoty żywej. W jej mniemaniu był teraz nieposłusznym tworem którego musiała przywołać do porządku. Na jego korzyść nie przemawiał również fakt, iż ten próbował ją zabić, bo z pewnością na okaleczeniu by się nie zakończyło.
    Przez to, że musiała każdego dnia z nim siedzieć, przeprowadzać badania kontrolne, nie mogła w pełni wykonywać swoich pozostałych spraw. Nie mogła jednak w nieskończoność siedzieć i ukrywać się w posiadłości, dokumenty z kolejnym zleceniem nadal leżały w jej sypialni.
- Nie śpieszyłaś się, padam z głodu – na dzień dobry kot sapnął ciężej poruszając się niecierpliwie w swojej kapsule.
- Mam na głowie inne sprawy, nie jesteś moim jedynym zmartwieniem. Królik, szykuj już stół dla naszego rozmówcy.
- To nie będzie koniecznie – kot sapnął ciężej opierając się czołem o szkło dzielące go od swych rozmówców.
      Saphira jak i Królik spojrzeli zdziwieni na mężczyznę uwięzionego w jego obecnym „pokoju”. Królik zatrzymał się spoglądając teraz w stronę Saphiry oczekując dalszych poleceń. Ciemna brew kobiety zawędrowała wyżej z uwagą wpatrując się teraz w byt przed nią. Koci eksperyment westchnął ciężko po czym odezwał się ze zmęczeniem.
- Nie zaatakuję was. Chcę zjeść bez rur. Chcę poczuć jedzenie w ustach… Proszę.
    Królik podszedł bliżej Saphiry gotowy na wypadek, gdyby jednak osobnik po drugiej stronie próbował jakiś sztuczek.
- Jaką mam mieć pewność że nie spróbujesz mnie zaatakować kiedy tylko wypuszczę cię?- odgarniając sobie kilka kosmyków z oczy Saphira oparła ciężar na jednej nodze, dłonią spoczywając teraz na wysuniętym biodrze.
- Obydwoje nie możemy polegać na niczym innym niż na słowie. Ja nie mogę zapewnić cię niczym innym niż słowem, a ty możesz polegać tylko na nich lub nie.- słowa mężczyzny były o wiele spokojniejsze, nie zabarwione przy tym żadnymi większymi emocjami poza zmęczeniem jakie malowało się na jego twarzy. Musiało jej się udać. Doprowadzić do zmęczenia ludzkiej części która miała już dosyć traktowania jak zwierzęcia. Kąciki ust w triumfalnym geście na krótką chwilę uniosły się wyżej.
- To twoja ostatnia szansa. Jeśli zachowasz się nieodpowiednio zabiję cię. Królik zdąży cię na tyle przytrzymać abym ja mogła sięgnąć po coś mocniejszego niż strzałki usypiające. Czy się rozumiemy?
Jej ton nie pozostawiał złudzeń. Kobieta jaka stała przed nim mogła jak najbardziej tego dokonać, a przez cały ten czas koci eksperyment obserwował ją uważnie, co tylko utwierdzało go w jednym przekonaniu. Jeśli chciał wyjść z tego więzienia musiał się poddać. Współpracować.
- Oczywiście ślicznotko. Wedle twych słów.
            Nie była nieomylna. Nie mogła powiedzieć że zawsze potrafiła przejrzeć swój twór. W końcu rany na jej ciele nie były winą tylko i wyłącznie wojen z buntownikami. Pozostali naukowcy z jej świata wiedzieli jakie gierki tutaj prowadzi, wiedzieli czym się bawi oraz że nie należało jej pytać o nowe ślady pazurów na ciele. Tak długo jak była na każde ich zawołanie a jej twory nie szkodziły im, nie zwracała swej wiedzy przeciwko im- pozostawiali ją w spokoju.
    Tym razem również czuła jak lekko drży jej ręka. Wystarczyło otworzyć jednym kliknięciem. Królik był w pobliżu a ona wiedziała gdzie jest broń. Na krótką chwilę przebiegła jeszcze spojrzeniem w stronę starego biurka w którym skryta była inna broń a następnie kliknęła. Spięła się tak samo jak Królik oczekując podstępu, jednak nic takiego się nie zadziało. Koci eksperyment powoli wyszedł rozprostowując ciało.
    Pan Kot, bo takie imię mu przydzieliła Saphira właściwie był bardzo podobny do Królika a jednocześnie odmienny jak tylko się dało. Podobnie jak Królik miał dość umięśnioną sylwetkę pozbawioną zbędnych ilości tłuszczu. Za każdym razem gdy poruszał się pod opaloną skórą poruszały się mięśnie doskonałego łowcy. W swym wzroście dorównywał Królikowi, obydwoje mieli bowiem równe dwa i pół metra, co było wyjątkowo przytłaczającą różnicą wzrostu między tworem a twórcą. Dodatkowo chociaż ten eksperyment posiadał również czarne włosy, u niego nie występowały niebieskie pasma a krwistoczerwone końce, sięgające obojczyków osobnika. Same włosy na tę chwilę były w nieładzie, porozrzucane i brudne od kurzów, szarpanin, krwi i kto jeszcze wiedział w czym jego ciało było oblepione. Kiedy osobnik ten usiadł na stole jego długie czarne uszy poruszyły się w kocim ruchu, one również zostały przyozdobione czerwonymi końcami, w komplecie do kocich genów doszedł i sam ogon. On sam zaś był długi jak niemalże cała sylwetka mężczyzny, porośnięty krótkim i gęstym czarnym futrem, jedynie na końcu znajdowały się dłuższe pasma w podobnym krwistym kolorze.
- Gdzie dla mnie posiłek?- mówiąc to zamachał niecierpliwie ogonem niczym zwierz którego nosił geny.
- Cóż, nie spodziewałam się współpracy, zatem stały posiłek jest w kuchni. Królik, przynieś proszę.
- Nie powinnaś zostawać z nim sama- wtrącił się króliczy eksperyment spoglądając na drugiego mężczyznę siedzącego beztrosko na stole.
- Nie skrzywdzę jej. Nie chcę znowu tam wracać. Chcę zjeść.
     Królik dostał ponownie polecenie, tym razem wypowiedziane już bardziej stanowczym głosem. W końcu osobnik ten opuścił pomieszczenie wyjątkowo szybkim i nerwowym krokiem. Saphira spodziewała się iż lada moment pojawi się tutaj z miską mięsa.
- Czy skoro chcę współpracować będę mógł się również wykąpać? Załatwianie się do tego dziwnego wylotu wcale nie było ani wygodne ani higieniczne…Wali ode mnie własnymi szczynami, krwią, i całym tym miejscem.
     Chociaż Saphira nie mówiła tego na głos, była pod wrażeniem tego, ile z człowieka udało się jej zachować. Jak wiele z zachowań udało się ocalić i utworzyć dzięki niemu dość doprecyzowaną i stałą jednostkę.
- Oczywiście. Nie licz jednak jeszcze na pełną swobodę w samodzielnym poruszaniu się. Widzę, że przemawia przez ciebie rozum i spokój, co doceniam, jednak w dalszym ciągu muszę zachować ostrożność.
     W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Królik niosąc wielką miskę z w pełni surowym mięsem bez jednak krwi. Położył miskę tuż obok kociego eksperymentu po chwili zajmując miejsce tuż za Saphirą. Pan Królik chciał już zapytać się czy wszystko w porządku, widział jednak iż ta dwójka była w takich samych odległościach w jakich ich zostawił, doszedł więc do wniosku, że nic tutaj nie zaszło między nimi.
- Czy mam rozumieć przez to skarbie że wejdziesz ze mną do łazienki i pomożesz mi się w pełni wymyć? W końcu cały czas tak uważnie wpatrywałaś się w moje ciało…- mówiąc to odsłonił w swym uśmiechu zęby, a te chociaż przez chwilę wyglądały jak ludzkie dość prędko wysunęły się bardziej zwężając się u końców. W efekcie w paszczy tego osobnika były kły godne prawdziwego drapieżnika.
- Obserwowanie twoje ciała jest moim obowiązkiem. Muszę mieć pewność, że to nad czym tyle pracowałam, o co dbałam i poświęciłam swój czas, nie pójdzie na marne- na czole Saphiry pojawiło się kilka zmarszczek żegnając wcześniejsze spokojne rysy twarzy.
- Za grosz w tobie romantyzmu… - sapnął ciężko tracąc już nimi zainteresowanie, za to w pełni zainteresował się mięsem jakie mu przyniesiono. Jego szczęka jak i kły bez problemu radziły sobie z wielkimi kawałkami, mogła nawet rzec, że na raz był w stanie łykać części od indyka nie przejmując się rozmiarami.
     Kobieta zbyła już tę uwagę nie ciągnąc tematu. Zamiast tego udała się na chwilę na ubocze by nagrać głosowo postępy z obserwacji postępu. Komputer główny który reagował na jej polecenia głosowe uzupełnił równie kolejne akta dotyczące tych badań. Saphira z pewnością nie należała do osób które gnały z duchem czasu i technologii, to jednak w jaki sposób i z czym pracowała zmuszało ją do tego, by duża część sprzętu była jednak jak najbardziej sprawna. Tak więc laboratorium Saphiry było dość sprzecznym w wyglądzie miejscem. Wielka hala pełna była starych, miejscami zardzewiałych maszyn, dziwnych rur w których płynęły albo gazy albo inne chemikalia, oraz mebli które lata świetności mogły mieć dekady temu. Któż bowiem używał jeszcze tyle drewna w czasach metalu i stali? Coś jednak było w ciężkim mahoniu co pociągało Saphirę. Dlatego tutaj mieszały się na swój sposób dwa światy. Nie brakowało tutaj jednak komór w których hodowała swoje hybrydy od komórek, wielkich ekranów na których przewijały się schematy oraz obliczenia od których mogła rozboleć głowa, czy chociażby paneli ze skomplikowanymi schematami wszelkich przycisków, dźwigni czy diod. Wszystko tutaj na swój pokręcony sposób współgrało.
      Podczas uzupełniania kolejnych informacji kątem oka zerkała na obecną w jej laboratorium dwójkę eksperymentów. Na tę chwilę jednak nie wydawali się stwarzać jej problemów to też skupiła się na zakończeniu swoich obowiązków.
        W końcu mogli opuścić laboratorium, co oczywiście nie było zbyt łatwe dla Saphiry, jednak jeśli nie oswoi Kota z tym miejscem, nie będzie w stanie opuścić go na misje.
- Posłuchaj mnie. Jedna istotna sprawa. Bez mojego pozwolenia nie możesz opuszczać tego domu ani próbować uciec. Jesteśmy w środku lasu, a dookoła grasują moje inne twory, które są w stanie dorwać cię w jednej chwili. Zajmę się tym z czasem, jednak na tę chwilę tylko jesteś bezpieczny w domu, czy się rozumiemy?
        Kobieta musiała to zaznaczyć i zanim pozwoliła aby Królik zaprowadził Kota do łazienki przystosowanej do nich, musiała mieć pewność co do tej sytuacji. Koci eksperyment skrzywił się nieznacznie jednak powoli przytaknął ruchem głowy. Oczywiście zastanawiał się na ile to było wszystko prawdą, jednak podobnie jak króliczy eksperyment, jego zmysły były naprawdę wyostrzone, wyłapując przy tym rzeczy i dogłosy które nie dochodziły już z samego domu ale i z zewnątrz. Tylko dlatego że usłyszał w oddali wycie był w stanie przyjąć na poważnie jej słowa.
- W pełni szefowo. I… mam również jeszcze pytanie- na chwilę przerwał czekając aż Saphira znów na niego spojrzy- Osobiście mi to nie przeszkadza, widzę jednak śliczna jak twoje spojrzenie wyjątkowo unika tej mojej dumnej części ciała, co jak zakładam, nie jest czymś co chcesz oglądać w takim stanie w jakim jest. Co z ubraniami?
         Kobieta na chwilę się zamyśliła po czym spojrzała na swój pierwszy eksperyment.
- Oddasz mu swój szary T-shirt, bieliznę ostatnio kupowałam nową, więc znajdź coś również i któreś z tych czarnych spodni. Jeśli będziesz miał problem z ubieraniem się, Pan Królik ci pomoże. Zostawiam go w twoich rękach- jej spojrzenie wbiło się teraz w twarz Królika- Jego sypialnia będzie tuż obok twojej. Powinna być w stanie do użytku, potem posprząta się ją lepiej. Jakieś pytania jeszcze?
Swym bacznym spojrzeniem przebiegła jeszcze po jednym i drugim osobniku jednak gdy żaden nie odezwał się poinformowała ich iż udaje się do kuchni przygotować sobie kawę. Co ciekawe Kot również o nią poprosił. Nie była pewna czy takie dokładne ukierunkowanie było jej geniuszem czy też jednak nie zajęła się jego wspomnieniami tak jak powinna. Miała zatem cichą nadzieję iż koci eksperyment w pełni przyjął do świadomości jej wersję wydarzeń.



 
            Dość gładko przyszło jej wytłumaczenie gdzie był oraz dlaczego był w zamknięciu. W pełni niektórych rzeczy nie była w stanie usunąć z jego umysłu. Saphira zatem musiała nagiąć rzeczywistość, sam Kot ma zaś przekonanie iż został całkowicie stworzony w tym miejscu, co na przykładzie Królika i możliwości Saphiry, było dość wiarogodnym przedstawieniem sytuacji.
    Przygotowanie kawy zajęło jej niewiele czasu, w jednej z szafek znalazła ostatnie opakowanie ciastek. Nie kupowała ich zbyt często ze względu na to, że dobra „dla przyjemności” były znacznie droższe i zdecydowanie rzadziej dostępne na rynku na jakim kupowała. Mogła oczywiście udawać się do sklepów na terenie uprzywilejowanym dla naukowców, jedzenie jednak w tamtym miejscu było dla niej… zbyt sztuczne. Nie miało w sobie tego czegoś, co miała żywność dostępna dla ludzi zwykłych. Dlatego nie jadała tak często słodkości, chociaż za każdym razem kiedy miała okazję aby je kupić – czyniła to, nadmiar odkładając na zapas.
             Wyciągnęła mniejszy kubek dla siebie oraz jeden ze specjalnie wyrobionych większych dla Kota. Nawet jeśli pan Królik nie używał siły, siła nacisku w jego ciele była większa niż u przeciętnego człowieka, to też musiała dokonać paru modyfikacji w domu jak i w naczyniach aby nie tracić ich tak często.
            Kubek dla siebie zostawiła w kuchni, ten jednak przeznaczony dla kota zaniosła do jego pokoju na piętrze. Sunąc cicho niczym zjawa nasłuchiwała odgłosów domu. Domyśliła się z rozmów że Królik został w łazience z Kotem by mieć na niego oko, co wywołało lekki uśmiech rozbawienia na jej ustach. Zdecydowanie Królik był zapobiegliwy.
            Idąc długim korytarzem dotarła w końcu do części sypialnianej w której swój pokój miał Królik oraz kot. Z nieco większą siłą pchnęła stare drzwi a te z jękiem zareagowały na poruszenie. Samo pomieszczenie było zaś przestronne, chociaż nie miało pełnego umeblowania. Znajdowało się tutaj ogromne łoże z materacem, przygotowaną pościelą, równie wielka komoda z szafą, ciemny i podłużny stolik oraz starszy fotel. Na ścianie widniał jednak wielki krystaliczny ekran telewizora wraz z kilkoma pilotami.
            Ponownie dom zdawał się nie pasować do czasów w których przyszło mu żyć. Rodzina Thorness jednak miała umiłowanie do „Starego Świata”. Na tyle na ile mogli odtwarzali z książek i baz danych meble podobne do czasów jeszcze sprzed dwudziestego wieku. Samej Saphirze wydawało się to głupotą, bowiem różnica w jej domostwie a budynku w którym pracowała była ogromna. Do pewnego stopnia czuła się jakby przenosiła się w czasie. Jej znajomi z pracy uważali dom za staroć, że dawno za pieniądze jakie dostaje powinna wymienić jego wnętrze, prawda była jednak taka, że kobieta nie chciała bardziej zmieniać swego otoczenia. Chociaż było nie modne, owszem, nie praktyczne jak stylizowane nowe meble, to w pewien sposób pozwoliło jej to zachować ducha tak brutalnie zabranych rodziców.
            Po odłożeniu na stole kawy z cukiernicą podeszła do wielkiego okna które odsłoniła. Pomieszczenie to było nieużywane, jednak raz w miesiącu z pomocą Królika sprzątała wszystkie pokoje. Kurz jednak zagryzł ją w nos powodując napad kichania. Zaletą tak ludzkiego eksperymentu był fakt, iż nie musiała uczyć go jak się sprząta. Widziała więc jak następne prace pójdą znacznie szybciej.
            Powoli uchyliła wielkie okna wpuszczając świeże powietrze. Z pewnym rozmarzeniem wpatrywała się w widoki jakie malowały się jej za oknem. Las Silfren był miejscem dość specyficznym. Chociaż tak wiele dekad wojen zniszczyła większość jego powierzchni, niemalże doszczętnie wypaliła go, on odrósł stając się jeszcze wyższy i bardziej mroczniejszy. Drzewa zaś przystosowały się do nowych warunków, stał się mieszanką lasu liściastego i iglastego, zaś to, co na dole przy ziemi wyrastało, już dawno nauczyło się żyć bez promieni słonecznych w takich ilościach jak kiedyś. Na pierwszy rzut oka miejsce było zdecydowanie niegościnne i nie sprzyjające odwiedzającym. Wydawało się tak dzikie i pierwotne, że nawet naukowcy zostawili to miejsce. Dlaczego więc jej rodzina osiadła tutaj? Być może szukali wypoczynku, może chcieli pozostać w ukryciu przed osobami trzecimi, a może jednak ich urzekło?
            Saphira miała już odejść od okna jednak ujrzała coś, co złagodziło jej rysy. Pilnowała i strzegła tego miejsca z jeszcze jednego powodu. Nie tylko było jej domem, jej tworów i hybryd ale i tego, co właśnie znajdowało się przed jej oczami. Łania z młodymi spokojnie skubała trawę nie lękając się o swe bezpieczeństwo. Spokój i cisza. Gatunki które uważano za wymarłe z powodu ludzkiej działalności żyły tutaj stopniowo lecząc swe rany.
- Widzę twoje odbicie. Nie próbuj się do mnie zakraść- mruknęła ostrzegawczo nie spoglądając nawet za siebie.
- Nie masz naszych zmysłów a i tak mam wrażenie że cały czas wszystkiego nasłuchujesz.- niski śmiech kociego eksperymentu wypełnił ciszę jaka była w tym pokoju.
- Muszę. Przyszło mi żyć teraz z dwoma facetami pod jednym dachem. Na odludziu. Czy można jeszcze bardziej prosić się o  kłopoty?
Kot pochwycił swój kubek stojąc obok niej przy oknie. Z zainteresowaniem jego ogon poruszał się powolnie po ziemi.
- Obawiam się piękna, że to nie my jesteśmy twoim zmartwieniem. Wydajesz się naprawdę nas nie bać, co każe mi się zastanowić, czy jesteś tak silna czy tak głupia.
Saphira prychnęła rozbawiona nie spoglądając jednak w dalszym ciągu na kota.
- Mogę być jednym i drugim albo nie być ani tym ani tym- wzruszyła nieznacznie ramionami- Czy Królik pomógł ci? – zmieniła temat nie chcąc ciągnąć już poprzedniego.
- Niestety był wyjątkowo ostrożny i cały czas miał mnie na oku, nie ufa mi…- zrobił niby smutną minę, jednak Saphira zareagowała na to głośnym prychnięciem- Dobrze no, może tylko trochę chciałem was zabić, nic wielkiego, nie ma o co robić dram…
- Chcę byście żyli w zgodzie. Inaczej będę musiała działać bardziej brutalnie.- w końcu uniosła na niego spojrzenie akurat w momencie w którym spokojnie przełykał gorący napój.
-Nie mogę ci niczego obiecać słodka, postaram się jednak nie dać ci powodu abyś musiała mnie znowu zamykać tam na dole. Wiesz że krew na ścianach i podłodze oraz zapach strachu i śmierci nie jest czymś co do ciebie zachęca?
Kobieta ponownie wzruszyła ramionami spoglądając znów przez okno, nie dostrzegła jednak już zwierząt.
- Przyzwyczajaj się bo tym jest moje otoczenie. Przesiąknięte strachem, krwią, śmiercią oraz bólem.- tym samym tonem mogła równie dobrze zapytać czy smakuje mu kawa lub czy woda w kranie była ciepła.
- Cholera, kobieto, coś czuję, że życie z tobą nie będzie zbyt nudne i spokojne.

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE