Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka w Boże Narodzenie (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Paps: 4:02 | WESOŁYCH ŚWIĄT
Alphys: 7:09 | Wesołych Świąt (=*o*=)
Undyne: 7:12 | WESOŁYCH ŚWIĄT NERDZIE!
Mamcia: 8:06 | Wesołych Świąt! Szkoda, że nas oddzielił śnieg, może spotkamy się w Nowy Rok? Kocham!
snas: 9:24 | świątecznych wesoło
Pozwoliłaś spać sobie do dziesiątej, w końcu masz wolne! Obiecałaś spotkać się z Sansem i Papyrusem popołudniu aby otworzyć prezenty, teraz wysyłałaś znajomym szczęśliwe świąteczne wiadomości. Padał śnieg, kot położył się na okrywającym Cię kocu.
Paps: 10:37 | PRZYJACIÓŁKO!
Paps: 10:37 | JA WIEM ŻE DUCH ŚWIĄT CIĘ NAWIEDZIŁ
Paps: 10:37 | ALE CZEKAM NA CIEBIE JUŻ BARDZO DŁUGO >:(
Ty: 10:38 | Łał, zła minka, musisz być poważny. Przepraszam Paps, mam wpaść teraz?
Paps: 10:38 | O TO MI CHODZIŁO!
Paps: 10:38 | JAŚNIEJ SIĘ JUŻ NIE DAŁO PRZEKAZAĆ INFORMACJI!
Wyszłaś z łóżka narzucając na piżamę bluzę. Kot zamiauczał, więc wzięłaś go na ręce.
-Też chcesz iść? - odpowiedział i wtulił się w Ciebie. Chwyciłaś za prezenty i poszłaś do im mieszkania orientując się, ę nie jest zamknięte.
-tu nie obora, tu się puka – Sans leżał na kanapie oglądając telewizję. Słyszałaś, że Papyrus kręci się po kuchni. Położyłaś siatkę z pakunkami i kota, więc mógł sobie pochodzić. A następnie teatralnie opadłaś na kanapę.
-Wybacz, masz rację. Puk puk.
-kto tam?
-Ho ho
-jaki ho ho
-Zimowy ho ho
-twój kawał był tak beznadziejny, że nawet nie wiem co odpowiedzieć – rzuciłaś w jego twarz poduszką
-A mimo to chichoczesz, teraz już wiem że jestem wspaniała
-SŁYSZAŁEM JAK OPOWIDASZ KAWAŁY W SALONIE! - Papyrus zaskoczył cię mocnym przytulasem – TO NAJSZCZĘŚLIWSZY DZIEŃ W ROKU. CZUJESZ UNOSZĄCĄ SIĘ W POWIETRZU MIŁOŚĆ?
-Tak, Pap, twoja miłość łamie mi żebra – odstawił Cię delikatnie – Fajne dekoracje – zauważyłaś małe drzewko, kilka ręcznie robionych girland i światełka
-PREZENTY? - zapytał mierząc Cię wzrokiem wstrzymując oddech
-Jasne. - Zauważyłaś, że już ustawił Twoje pod choinką. Było tam wiele paczek, naprawdę czuło się autentycznego ducha świąt. Prezent dla tego wysokiego dziecka nie był trudny do znalezienia, cieszył się ze wszystkiego co dostał. Zauważyłaś, że uwielbiał ubrania, zwłaszcza te które sam mógł przerabiać, dlatego dałaś mu komplet nici i igieł, guzików i cekinów. - A tutaj masz nożyczki i centymetr, więc będziesz mógł przerobić swoje ubrania jeszcze łatwiej i bardziej profesjonalnie.
-JUŻ TO KOCHAM! - tego się spodziewałaś. Od niego dostałaś duży sweter z wyszytą jego twarzą na przedzie i miską spaghetti. Wymieniłaś się z przyjaciółmi prezentami jeszcze przed świętami, ale postanowiłaś ich nie otwierać aż do Gwiazdki. Jakimś sposobem, Wyatt wybrał Ciebie w losowaniu, ale postanowiłaś otworzyć prezent w prywatności gdzie nikt nie będzie na Ciebie patrzył. Cóż, niestety znajdował się on wśród tych pod choinką bo zapomniałaś go wypakować. Papyrus wcisnął ci go w ręce. Jakiś bardzo mały, szczelnie zawinięty starymi gazetami. Co do? ... Stanik. W kształcie rąk kościotrupa. Wpatrywałaś się w niego, nie byłaś nawet zaskoczona. Tak naprawdę to szykowałaś się mentalnie na coś gorszego. Wywróciłaś oczami
-Co za dzieciak
-wy ludzie macie jakieś zboczenie na punkcie szkieletów – popatrzyłaś na niego
-Nie wiem! To kawał! Zamknij się! Kupił to bo myśli, że chodzimy ze sobą i chciał, aby było to no nie wiem... zabawne?!
-JAK SIĘ NAD TYM ZASTANOWIĆ, TO WIDZIAŁEM BIELIZNĘ Z TYM DESINGIEM W SWOJEJ SZUFLADZIE – zamrugałaś
-Papyrus, kiedy byłeś w moim pokoju?
-KIEDY PILNOWAŁEM DOMU OCZYWIŚCIE, POMYŚLAŁEM ŻE JAKO TWÓJ DOBRY PRZYJACIEL ZROBIĘ PORZĄDKU, KOT SAM JE WYCIĄGNĄŁ. POMYŚLAŁEM, ŻE SANS DAŁ CI JE JAKO PREZENT – niższy zaczął się śmiać. Może, gdybyście faktycznie się umawiali to kupiłby Ci takie jako kawał. Hipotetyczny debil.
-Oh, zamknij się – mruknęłaś.
-ALE TERAZ MYŚLĘ, ŻE TO JEDEN Z TWOICH DENERWUJĄCYCH PRZYJACIÓŁ MUSIAŁ JE KUPIĆ
-Jasne – palnęłaś szybko, nie chcąc przyznać się do prawdy
-TAK CZY INACZEJ, CZAS NA SANSA, OTWÓRZ
-Jasne, twoja kolej, ten jest ode mnie – podałaś mu pudełko – Trochę mi zajęło nim wpadłam na odpowiedni, ale myślę, że ci się spodoba – uśmiechałaś się szeroko czując wypełniające Cię zadowolenie i dumę. Trudno było kupić coś dla niego, chciałaś dać mu coś co faktycznie się spodoba i co pokaże, że jest dla ciebie ważny (bez uzmysłowienia mu znowu że nadal go ...)
-heh, naprawdę? - zaczął rozwijać papier – gee, nie obraziłbym się za książkę z kawałami albo – zamarł wpatrując się w otwarty pakunek – uh... a... - to... nie takiej reakcji się spodziewałaś. Sans cały się rumienił. Zmarszczyłaś brwi. Nie podoba mu się? Naprawdę myślałaś, że trafiłaś w jego gust.
-CO TO? - próbował się nachylić aby zerknąć
-nic! - natychmiast zamknął pakunek. Poczułaś ukłucie w piersi. Aż tak mu się nie podoba? Twoja dolna warga zaczęła drżeć.
-SANS TO BARDZO NIEGRZECZNE Z TWOJEJ STRONY
-nie prawda
-POZWÓL MI ZOBACZYĆ PREZENT – chwycił za pudełko. Sans zacisnął mocniej na nim ręce. Wyższy szarpnął raz jeszcze chwytając za róg, niższy mamrotał aby brat go posłuchał i puścił, ale Pap był szybszy. Opakowanie jednak nie wytrzymało, zaś na podłogę wyleciał duży, gładki, neonowo różowy kutas... W pokoju nagle zrobiło się cicho. Papyrus wpatrywał się w dildo z pół otworzonymi ustami, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Sans znowu przyglądał się mu jakby to nie było nic niezwykłego, ale unikał kontaktu wzrokowego. Chyba utknął między chęcią roześmiania się a wielkim wstydem. Skąd się to tu wzięło?! Ciszę przełamał Papyrus. - DLACZEGO...
-MÓJ BOŻE – przerwałaś mu nim zdążył zadać pytanie – Przepraszam, przysięgam że miałam idealny prezent dla ciebie. Serio, naprawdę miałam. Ale wiesz że w grupie tez robiliśmy sobie prezenty. Pamiętasz ten sprzed pięciu sekund, kościany stanik ha ha, tak, świetny kawał znaczy się ta więc ty uh widzisz Wyatt był tym komu miałam coś kupić i chciałam zrobić mu kawał i chyba pomyliłam prezenty ah oh uh oh Boże, jakoś zrobiło się gorąco. - chrząknęłaś – To miał być kawał, wiesz no... zabawny... wiesz... nie taki po którym ktoś wybiera z płaczem i uh po co to mówię? Ten kutas nie jest dla ciebie1 Nie tak um wiedziałabym... znaczy ty wiedziałbyś... ale rany... nie będę ci mówić co wiesz a czego nie. Oh Boże, przepraszam, powinnam przestać gadać. Naprawdę powinnam... - wzięłaś wdech. Bracia ani drgnęli. Poczułaś jak żołądek Ci się zacisnął, popatrzyłaś na nich. Nie wiesz, czy fakt że właśnie zachciało Ci się wymiotować będzie pomocny czy nie. Popatrzyłaś na dildo – Pójdę się napić mając nadzieję, że wstyd sobie pójdzie – poszłaś do kuchni. Uzmysłowiłaś sobie, że szkielety nie mają w domu alkoholu. Choć może w lodówce? Likier. Powąchałaś. Jajeczny likier. Po co im to? Dla ciebie? A kogo to obchodziło? Wzięłaś sobie kieliszek i nalałaś. Wiesz, że na takie sytuacje jak ta alkohol nie jest dobrym rozwiązaniem, ale przynajmniej pomoże pokonać wstyd, ale jeżeli przesadzisz, będziesz się wstydzić z powodu swojego pijackiego zachowania.
-heh to nie jest takie złe – Sans opierał się o framugę drzwi. Nadal się rumienił, więc tak, było to złe. Pijesz. - wiesz, to nie jest taki chujowy pomysł – Warczysz i dalej pijesz.
-O Boże – przyłożyłaś zimny kieliszek do twarzy
-tak uh... prawdopodobnie ludzie mówią po tym jak z niego korzystają
-Przepraszam
-mówiłaś to już raz albo dwa – odparł grzecznie – może zwolnij – Pijesz.
-Chcę to zabić.
-nawet nie otworzyłaś mojego prezentu dla ciebie i uh poczujesz się mniej głupio – westchnęłaś odstawiając kieliszek
-Dobrze, może to pomoże – pogładziłaś się po nasadzie nosa. Czułaś się lekko pijana. Nie tak, aby zapomnieć, ale przynajmniej dasz radę wejść do salonu. Sans chwycił cię za bluzę.
-chodź – fuknęłaś i przytaknęłaś. Wczłapałaś do pokoju, usiadłaś tam gdzie wcześniej. Papyrus nadal się rumienił na pomarańczowo i nawet na Ciebie nie patrzył. Nie masz mu tego za złe. Wibrator był w opakowaniu gdzieś pod ścianą. Ciekawe kto go tam wsadził. Sans podał ci obrazek schowany za papierem. Rozerwałaś go i zobaczyłaś... prawdopodobniej najpaskudniejszy obrazek w życiu. Ręcznie robiony, jakieś dziecko to zrobiło? Nie wiedziałaś nawet co się na nim znajdowało. Brązowe i ... białe bańki? Popatrzyłaś na Sansa, który oczekiwał na Twoją reakcję. - wiem, że to nie może równać się z tym co ty robisz, ale nie wiedziałem co ci dać, no i wiedziałem że lubisz rysować i lubisz kawę, ja nie... ja... uh.. nie umiem rysować, to uh, no wiesz, miały być te kółeczka po kubkach kawy – czułaś, jak oczy robią Ci się wilgotne. W jednej chwili ten okropny bohomaz stał się najpiękniejszym dziełem sztuki jaki dane było Ci zobaczyć. Nie płacz, tylko nie płacz.
-Zrobiłeś to dla mnie? - próbowałaś nie płakać. Wiedziałaś, że to głupie pytanie, sama świadomość ile pracy wsadził w ten rysunek napawała Cię ogromną radością.
-POPATRZ CO JEST Z TYŁU, PRZYJACIÓŁKO. - odwróciłaś, to była lista wszystkich głupich ksywek jakie dawałaś mu każdego dna na kawie. Policzki bolały Cię od uśmiechu – Boże, Sans! Nie wiedziałam, że jesteś taki sentymentalny!
-nie, to są po prostu dobre kawały
-Nie, ty po prostu jesteś wielkim sentymentalnym szkieletem! - patrzyłaś na listę. O kilku zapomniałaś. Odstawiłaś na bok rysunek tylko po to, aby otoczyć potwora ramionami i rzucić mu się na szyję – Dziękuję! - krzyknęłaś – Ten prezent jest wspaniały!
-ta ta – mruknął skrępowany – to nic takiego – uśmiechnęłaś się czule. On zrobił coś dla Ciebie. Nawet jeżeli to nie jest najlepszy obrazek, ale sam fakt że poświęcił czas i wysiłek na zrobienie czegoś, a nie po prostu kupienie ci książki z kawałami było wzruszające. Ale.. te myśli zachowasz dla siebie. Papyrus otworzył kilka innych prezentów od Mikołaja, pokazałaś Sansowi zdjęcie tego co miał dostać, kontrolowany dron z wbudowaną kamerą aby mógł zobaczyć wszystko z lotu ptaka. Obiecałaś zabrać go od Wyatta tak szybko jak się będzie dało, choć byłaś pewna, że już z niego korzysta. Nie byłaś pewna, ale Sansowi oczy lekko zamigotały. Po skończeniu z prezentami usiedliście we trójkę na kanapie aby pooglądać świąteczne filmy. Twój kot wskoczył na kolana Papyrusa, prawdziwy cud. Czułaś się... naprawdę szczęśliwa, nawet wtedy kiedy złośliwy umysł przywoływał wspomnienie uh.. dildo. Oglądałaś filmy póki nie usnęłaś. Ktoś zaniósł Cię do Twojego mieszkania.