21 maja 2017

Undertale: Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty - Wpadka na wieczorze panieńskim [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes - The Bachelorette Incident ] - tłumaczenie PL]

Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI 
Wpadka na wieczorze panieńskim (obecnie czytany)
Wyglądałaś dobrze. Nie, zapomnij. Wyglądałaś wystrzałowo. Uczesana, umalowana w obcisłej czerwonej sukience, pięknych rajstopach. Czułaś się zadowolona i pewnie. 
Poczułaś wibracje telefonu i przez chwilę zaczęłaś zastanawiać się, czy to Sans. Wasza dwójka nie rozmawiała za wiele od kilku dni. Nawet nie patrzyliście sobie w oczy kiedy rano kupował u Ciebie kawę, oboje byliście bardzo zawstydzeni. Dowiedziałaś się potem, że Alphys kryła Ci plecy, powiedziała że to ona wepchnęła Ci do torby te majtki, ale jesteś całkiem pewna, że Sans nie kupił tego. Jesteś tego pewna po całym tym upokarzającym występie w salonie gier. I jakkolwiek byś nie chciała z nim pogadać, nie miałaś odwagi pierwsza napisać. Znając jego to pewnie już o tym zapomniał, ale Tobie całe to zdarzenie utkwiło w głowie. Kiedy byłaś w łóżku słyszałaś przez cienką ścianę jak chodzi po pokoju, szurał kapciami po podłodze. Złe myśli i zawstydzenie. Im bardziej próbujesz udawać niewinną tym bardziej skrępowana się czujesz. Schowałaś te nieszczęsne gacie na dno szafki zaraz po tym jak tylko znalazłaś się w domu. Kiedy to robiłaś, miałaś wrażenie, że dosłownie parzą Twoją skórę. Ale nie czas teraz na to. Dzisiaj ich nie masz. Dzisiaj spędzisz miło czas na wieczorze panieńskim i będziesz świetnie się bawić. Wiadomość jednak nie była od Sansa a od panny młodej, informowała abyś zebrała się bo czekają na Ciebie. Wychodząc z mieszkania rzuciłaś okiem na dom Sansa i Papyrusa, nie paliło się, musieli pewnie wyjść do Alphys i Undyne. 
Na ulicy stała czarna limuzyna. Weszłaś dostrzegając z dobry tuzin psiapsiół panny młodej, kilka z nich znałaś, inne kojarzyłaś z twarzy, uśmiechnęłaś się ciepło. 
-Cieszę się, że wpadłaś. Wyglądasz świetnie! - krzyknęła podając Ci kieliszek szampana. 
-Nie tak świetnie jak ty – stuknęłyście się. Zaśmiała się gorąco. 
-Popatrz tylko na siebie, mój mały skarbie. Jestem starą panną, która ledwo wcisnęła się w kieckę. Ty natomiast jesteś tryskającym wulkanem miłości, prawda dziewczęta? - przytaknęły jej. Poczułaś się niezręcznie i skuliłaś w siedzeniu, naprawdę nie chciałaś teraz mówić o Sansie. Dopiłaś duszkiem resztę szampana. 
-Jesteś starsza ode mnie tylko o dziesięć lat, nie jesteś stara – zaprzeczyłaś – I ja nie jestem... wulkanem... cokolwiek to znaczy. 
-Popatrzcie! Rumieni się!
-Ah, też taka byłam jak się pierwszy raz zakochałam
-A jak to jest? - zapytała dziewczyna siedząca obok. Zmarszczyłaś brwi. 
-Jak co jest? 
-No wiesz... chodzić z potworem – zerknęłaś na pannę młodą mając nadzieję, że ona jakoś Ci pomoże, to przecież była jej impreza i w ogóle, ale ta wyglądała na równie ciekawą jak pozostałe. Chrząknęłaś. 
-To.... nie różni się właściwie niczym od chodzenia z człowiekiem – zaczęło robić Ci się gorąco. Nie były usatysfakcjonowane tą odpowiedzią. Wychyliłaś kieliszek, aby Ci dolali i mówiłaś dalej – C-cóż... Jak w starym małżeństwie.. No wiecie... Randki i ... c-całusy – głos Ci się załamał – no i wszystko jest cudowne. - Panna młoda zachichotała
-No popatrzcie tylko na nią, co za niewiniątko 
-Wiesz, widziałyśmy cię w ... jak to się nazywa? Metta.. coś tam? Widziałyśmy cię w telewizji. To było cudowne, to jak cię bronił. 
-Też chciałabym poznać kogoś takiego.
-Ale jak się całujecie? Ma jakieś niewidzialne usta czy coś? - wszystkie zachichotały. Poprawiłaś się nerwowo w siedzeniu. To nie były jakieś oryginalne pytania. Bywałaś zatrzymywana na ulicy przez odważnych (i głupich) ludzi i pytali się oni o to samo. Choć mimo to nadal się rumieniłaś. 
-To bardziej zęby niż usta – znowu się zaśmiały – um... ale nie jest... tak źle... 
-Szkoda, że to szkielet. Nigdy nie dowiesz się co to pocałunek z języczkiem 
-Oh zamknij się, ty i to twoje zboczenie odnośnie głębokich pocałunków! 
-Nigdy nie będzie się prawdziwie pieprzyć. 
-A wiesz co to wibrator? 
-Panie, błagam, dręczymy to biedne maleństwo. Zaraz się zapadnie pod ziemię – panna młoda pacnęła Cię delikatnie w głowę. - Wybacz, to przez ten romans w powietrzu. Ty i Sans wyglądacie na udaną parę i z przyjemnością go poznam. Twoja mama wysłała mi zdjęcie. Jest słodkie – mrugnęła, zaś Ty się uśmiechnęłaś. Limuzyna zamknęła się przed włoską restauracją, gdzie zaręczeni udali się na pierwszą randkę. Panna opowiedziała jak przez przypadek podpaliła mu krawat i aby go ugasić wylała na niego kompot. Wszyscy się śmiali. Wtedy i teraz. Przyznała, że to była najlepsza randka w jej życiu, bo oznaczała zmiany na lepsze w jej życiu. Wiedziała że to miłość od pierwszego wejrzenia. Wspomniałaś swój wypad z Sansem i Papyrusem do włoskiej restauracji. Czy to można uznać za randkę? Była okropna i nie jesteś pewna czy od tamtego momentu wszystko poszło w lepszą stronę. Podrapałaś się w policzek. Zamówiłaś spaghetti i wysłałaś zdjęcie Papsowi. 

Paps: 22:01 | RAJUŚKU! TO SPAGHETTI WYGLĄDA CUDOWNIE! 

Paps: 22:01 | NO I ...

Paps: 22:01 | TO ZDJĘCIE MAKARONU UDOWODNIŁO ŻE NADAL CI NA MNIE ZALEŻY 

Paps: 22:01 | CHOĆ MNIE UNIKASZ 

Paps: 22:02 | PRZYJACIELU, WYSYŁASZ MI BARDZO POMIESZANE SYGNAŁY!

Paps: 22:02 | TO MA COŚ WSPÓLNEGO Z TYM JAK UCIEKŁAŚ?

Paps: 22:02 | NIKT NIE POWIEDZIAŁ MI DLACZEGO.

Paps: 22:03 | ZA KAŻDYM RAZEM JAK PYTAM SIĘ UNDYNE TO TA SIĘ ŚMIEJE

Paps: 22:03 | NIE UWAŻAM ABY SMUTEK PRZYJACIELA BYŁ ZABAWNY!

Poczułaś się paskudnie, że Papyrus stał się ofiara Twojego unikania Sansa. To nie było sprawiedliwe.

Ty: 22:04 | Wybacz Papsiu nie wiem dlaczego Undyne się nadal śmieje, to nie było nic zabawnego

Paps: 22:04 | SANS TEŻ ZACHOWUJE SIĘ DZIWNIE

Paps: 22:05 | I CHYBA WIEM DLACZEGO!

-Mmmm? Piszesz z chłopakiem? - przestraszona zakryłaś telefon. 
-N-nie! Z przyjacielem. Zastanawia się dlaczego nie wpadłam do niego! - nie jesteś w stanie powiedzieć czy Ci uwierzyły czy nie, ale w tej chwili to nie było ważne. Wszystkie skończyłyście jedzenie i wróciłyście do limuzyny biorąc kurs na kolejny przystanek. Zerknęłaś na komórkę. 

Paps: 22:05 | MUSIELIŚCIE SIĘ LEKKO POKŁÓCIĆ

Paps: 22:06 | TO DLATEGO SIĘ UNIKACIE!

Paps: 22:06 | I NIE PATRZYCIE SOBIE W OCZY.

Paps: 22:06 | WIESZ!

Paps: 22:07 | NIE LĘKAJ SIĘ!

Paps: 22:07 | BO JA, WSPANIAŁY PAPYRUS

Paps: 22:07 | MISTRZ KUCHNI I GENIALNY UWODZICIEL

Paps: 22:08 | JESTEM RÓWNIEŻ DOBRYM SWATEM!

Paps: 22:20 | PRZYJACIÓŁKO?

Paps: 22:26 | GDZIE POSZŁAŚ?

Paps: 22:32 | PRZESTRASZYŁEM CIĘ MOIM NAGŁYM WYZNANIEM?

Paps: 22:32 | ZROZUMIEM

Paps: 22:32 | ALE MUSICIE ZACZĄĆ ZE SOBĄ ROZMAWIAĆ!

Paps: 22:33 | WIEM TO

Paps: 22:33 | WASZE LUDZKIE PROGRAMY POKAZUJĄ ŻE JEŻELI PARY ZE SOBĄ NIE ROZMAWIAJĄ TO DZIEJE SIĘ TYLKO GORZEJ 

Paps: 22:34 | WIĘC PRZYJMIJ MOJĄ RADĘ I POROZMAWIAM Z MOIM BRATEM

Paps: 22:35 | WYDAJE MI SIĘ, ŻE ZA TOBĄ TĘSKNI

Coś zawirowało Ci w brzuchu kiedy przeczytałaś ostatnią wiadomość. On uważa, że Sans... tęskni... za Tobą? No dobra, MOŻE, faktycznie staliście się dobrymi przyjaciółmi i JASNE że nie rozmawiacie ze sobą od kilku dni i TAK tez za nim tęsknisz, ale to nie znaczy że on tęskni za .. Tobą. Może tęskni za towarzystwem kogoś kto nabiera się na jego chujowe dowcipy i robi z siebie błazna przy każdej nadarzającej się okazji? Byle kto na Twoje miejsce i już będzie zadowolony. Nie zdawałaś sobie sprawy jak wiele czasu z nim spędzałaś. Może jednak za Tobą tęskni. 

Pa bum, pa bum. 

Niech cię Papyrus i Twoją spostrzegawczość. Nie odpisałaś. Obiecałaś sobie, że udasz się do ich mieszkania jutro, przełkniesz dumę i będziesz udawać, że nic nie miało miejsca. Jeżeli Papyrus zauważył, że siebie unikacie to niedługo wszyscy w mieście będą zadawać pytania. Wieczór panieński przeniósł się do lokalnego baru. Panna młoda opowiedziała o swoim pierwszym pocałunku z narzeczonym, który miał miejsce w tym barze naprzeciwko paczki znajomych którzy swatali ich. Wspomniała jak wszyscy się na nich gapili i czuła się zawstydzona, ponieważ nie umawiała się z nikim od czasu narodzin Nathana. Powiedziała że zapomniała jak to jest się z kimś całować. Myślami pograłaś do baru Grillbiego, tego ciepłego miejsca. Wspomniałaś swój pierwszy pełen pasji pocałunek. Na was też się wszyscy gapili, prawda? Detale były nieistotne, ani to że drink był za silny dla człowieka. Sans powiedział, że potwory inaczej na niego reagują. Zastanawiasz się jak. Gdyby się go napił to chciałby pocałować Ciebie tak samo bardzo, jak Ty wtedy jego? 

Pa bum, pa bum. 

Wszyscy w grupie strzelili po kielichu i zaczęło się prawdziwe świętowanie. Wybrałaś jakiś lekki likier z tacy. Nikt nie pytał się o to co pijesz i byłaś szczęśliwa bo sama dokładnie nie wiedziałaś na co masz ochotę. Potem powrót do limuzyny i więcej historii. Wspominała najbardziej żenujący moment znajomości. Właściwie nie wiesz dlaczego, może miała ten sam dar do wpadek co ty. Chcąc się popisać przed lubym powiedziała że pracuje jako striptizerka w klubie Fioletowe Światło, nie wiedziała tylko, że owszem to klub gogo, gdzie tancerzami byli mężczyźni. A ona jeszcze go zapraszała aby ją zobaczył. 
-Po co to zrobiłaś? - zapytała jakaś przyjaciółka, choć słyszała tę historię 
-Nie wiem! - odpowiedziała – Myślałam, że to DOBRY pomysł! - ostatecznie zapytał się o jej numer mimo, że czuła się strasznie i to był koniec historii. Powiedziała, że jak po takim upokarzającym początku znajomości, ktoś chciał się z nią jeszcze spotkać... to musiało oznaczać coś wyjątkowego. Jako zwieńczenie świętowania jej ostatniego weekendu jako „wolnej” kobiety, limuzyna zawiozła was właśnie pod klub ze striptizem. Wszyscy wyszli z pojazdu, kiedy... No jasne, jakże by inaczej. Pod ścianą, z zamkniętymi oczodołami stał ubrany w strój ochroniarza... Sans. Zatrudnili go pewnie dlatego, że był potworem i mógł odstraszyć potencjalnych łobuzów. Nie, aby był właściwie straszny. 
-OHHHHHHHHHH! TO SANS! - leniwie otworzył oczy. Dostrzegł grupkę kobiet biegnącą w jego kierunku. Zadrżał lekko rozglądając się nerwowo na boki. Niestety nie było możliwości ucieczki przed stadem pijanych kobiet. - Jest z nami twoja dziewczyna! 
-Jestem pewna, że spodoba się jej ten mundurek! 
-A może to kostium i tam pracujesz? 
-Mówiła o tobie cały wieczór! - wiedziałaś, że to nie jest prawda, ale nie miałaś siły się sprzeczać. Uśmiechnęłaś się lekko i przytaknęłaś delikatnie, starając się schować przed jego wzrokiem, choć kilka godzin temu obiecałaś sobie przełknąć dumę. Myślami pobiegłaś do domu, do pokoju, do szafki i do tych majtek w ...

Pa bum. Pa bum.

Nie

Pa bum. Pa bum. 

Przestań. Odgoniłaś myśli i popatrzyłaś na niego, starał się ile mógł odkleić od siebie przyjaciółki panny młodej. Popchnęły Cię na niego i włączyły aparaty, wszystkie koniecznie potrzebowały zdjęcia. Chciały abyście się pocałowali, dlatego cmoknęłaś go w kość policzkową, zostawiając na niej ślad szminki. Kiedy w końcu były usatysfakcjonowane panna młoda uścisnęła dłoń kościotrupowi. 
-Ciesze się, że mogłam poznać cię przed weselem, Sans. 
-heh, ta, wzajemnie, hej chcesz usłyszeć kawał? - przytaknęły energicznie – wiesz kiedy mężczyzna prosi kobietę o rękę?
-Kiedy? - Sans się wyszczerzył.
-kiedy jego własna jest już zmęczona. - O Boże. Towarzystwo się śmiało, było prawdopodobnie zbyt pijane aby zrozumieć kawał, ale i tak się śmiali. Kilka klepało się po kolanach, kilka oparło o ściany. Zachowywały się tak, jakby to był najlepszy kawał jaki usłyszały od lat. Sans był z siebie dumny. 
-Ty – panna młoda wskazała na Ciebie – nigdy nie mówiłaś, że on jest taki zabawny! - wzruszyłaś ramionami 
-Czasami mówi jakieś kiepskie kawały. Śmiejecie się bo jesteście nawalone 
-Śmieję się – czknęła – Bo to było epickie. Humor jest seksowny! Masz faceta idealnego. Obroni, jest słodki i zabawny! Lepiej trzymaj go przy sobie i nie puszczaj bo rany... raaaany, faceci tacy jak ten nie trafiają się często – po tych słowach odwróciła się przez ramie na koleżanki – A teraz idę oglądać gołe kutasy, bo mogę. Chodźcie, zostawmy ich samych. 
-wyglądasz... inaczej – powiedział patrząc na Ciebie – całkiem fajnie 
-Mogę to samo powiedzieć o tobie – przyznałaś – Uniform? Od kiedy do pracujesz w klubie gogo? - wzruszył ramionami. 
-ludzie nie chcą zadziewać z kościotrupem, wiele potworów trudni się zawodem ochroniarza – Cisza. W głowie słyszysz cykające świerszcze. Albo i nie. 
-Papyrus myśli, że się pokłóciliśmy – mruknęłaś – Dlaczego?
-nie wpadasz do nas, a ja ciebie nie zapraszam – wsadził ręce do kieszeni – to najprostsze wytłumaczenie. Nie jesteś co do tego pewna, ale mniejsza. Skrzyżowałaś ręce chowając się przed chłodem nocy... albo właściwie poranka. Stuknęłaś obcasami o chodnik. - Tęskniłam za twoją mordą. Wiem, że to głupie bo to ile... Trzy? Cztery dni? 
-pięć. 
-Ta, pięć. I nie rozmawialiśmy ze sobą co było um... dziwne. Nie jakbyśmy ze sobą chodzili ale jesteśmy przyjaciółmi i przytulamy sie nawet prawie codziennie i to było dziwne. Wiesz? I dobra, to głównie moja wina, ta cała akcja z bielizną – chrząknęłaś – ale um.. możemy zapomnieć o tym co się stało? Tak jak zawsze kiedy zrobię z siebie debilkę? Bo było świetnie. No i nie mogę przestać o tym myśleć. NIE! Znaczy się. Nie myślę o tym! Albo o czymś innym. Ponieważ ja totalnie o tym nie myślę. Ani o tobie. Um. Nie to chciałam powie-
-przestań – powiedział czule – możemy zapomnieć jeżeli tego właśnie chcesz 
-Dobra. Ślub za tydzień. Nadal... chcesz ze mną iść? 
-jasne, panie się śmiały, nie mogę odpuścić sobie okazji opowiedzenia kilku kawałów więcej – mrugnął. Wywróciłaś oczami – nie chcesz wejść do środka? - Popatrzyłaś na neonowy znak. W środku było wiele osób, słyszałaś rytm muzyki. Oparłaś się o ścianę obok Sansa. 
-Nie. Wolę twoje towarzystwo. 
-przeziębisz się – ściągnął bluzę z czarnej koszulki i podał ją Tobie 
-Uważaj, bo znowu ci jej nie oddam – zaśmiałaś się – Tamtą trzymałam przez dwa miesiące, tej możesz nie odzyskać. - wzruszył ramionami 
-i tak wolę tamtą, trzymaj tę tak długo jak chcesz

Pa bum. Pa bum. 

-Dodam tę historię do moich wpadek – zapięłaś się 
-nie mam pojęcia o czym mówisz – Zaśmiałaś się i zerknęłaś przez okno na pannę młodą. Widziałaś kilka takich samych momentów w jej życiu i Twoim. Zerknęłaś na ślad szminki na policzku Sansa. Chciałaś pocałować go w drugi.. dla symetrii! To nic... dziwnego. 

Pa bum. Pa bum. 

Po opowiedzeniu mu co robiłaś, zaczęłaś się zastanawiać... czy naprawdę ze sobą chodzicie? 

Pa bum. Pa bum.

Czy wszystkie te pocałunki były wymuszone?

Pa bum. Pa bum. 

No i zabrał Cię na tych kilka randek bo ... zakochał się w Tobie? 

Pa bum. Pa bum. 

Nie, nie oszukuj się.

Pa bum. Pa bum. 

Uczucia ... są dość trudne do odczytania. Musiałaś coś zrozumieć źle. 

Pa bum. Pa bum. 

Przestań! Krzyknęłaś na swoje serce. 

Pa bum. Pa bum. 

Pa bum. Pa bum. 

Pa bum. Pa bum. 
Kiedy zakochałaś się w Sansie?
Share:

9 komentarzy:

  1. *kiedy bezcelowo odświezasz bloga, mając nadzieje, że coś się magicznie pojawi...* POJAWIŁO!! Ha, wiara czyni cuda! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, to tyle. Teraz idę się uczyć. Zostały mi już tylko dwie księgi do ogarnięcia! Wieczorem dodam jeszcze jakiś komiks czy opis AU... Mmm

      Usuń
  2. O kurwa. Tak! Wkońcu zrozumiałyśmy! To teraz będzie się działo 😏

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten kawał mnie rozwalił xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże. WIEDZIAŁAM!!! Co dalej? CHCE WIEDZIEĆ DO JEST DALEJ *^*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooooooo... Więc jak Sansiku, dasz nam sprawić aby twoja mordulka była bardziej symetryczna?

    OdpowiedzUsuń
  6. *powiększają jej się źrenice* TAK! WRESZCIE! *idzie skakać po pokoju niczym idiotka*

    OdpowiedzUsuń
  7. No nareszcie! Wątpię, aby sans to odwzajemnił, ale NARESZCIE zrozumiałyśmy. Mweh, teraz zacznie sie dramat xD *-*

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE