Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deos Numbria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deos Numbria. Pokaż wszystkie posty

13 lipca 2021

Deos Numbria - Emissicius

 

Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.

Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3     

 AutorUsterka
Autor obrazka
:
 Usterka

Spis treści :

✝ Początek 
✝ Invidia cz I 
✝ Invidia cz II  
✝ Invidia cz III 
 Mirum cz I ✝ 
✝ Mirum cz II ✝ 
✝ Specjalny Dodatek 
Arbitrium✝ 
✝ Emissicius ✝ ( obecnie czytany)
. . . 

Saphira przeglądając teczkę od Ivren na krótką chwilę uniosła na nią spojrzenie.
- I jesteś pewna, że o niczym ci nie mówił? Nie zachowywał się ostatnio w żaden sposób inaczej?
- Miałaś okazję sama go poznać, wiesz że jego zachowanie nie trzyma się naszych norm i wytycznych. Jest lekkoduchem. Ciężko powiedzieć kiedy coś jest nie tak.
            Obydwie kobiety ciężko sapnęły bowiem przed oczami jednej i drugiej stanęła twarz mężczyzny o wyjątkowo rozczochranych włosach, wiecznie nieogolonej brodzie i rozbieganych oczkach. Zdecydowanie nie trzymał się ram w jakie większość naukowców wchodziła i sama określiła.
- W porządku. – Saphira przerzuciła kolejną stronę w teczce, jednak jej spojrzenie nie zatrzymywało się byt długo na twarzach.- Mam plan, a przynajmniej jego początek.
            Po opuszczeniu palarni Saphira skierowała swoje kroki w stronę jedynego miejsca które było neutralne w całej tej wielkiej potyczce. Nie można tam było wchodzić z bronią, chyba że z odpowiednim dokumentem, a porządek był ściśle pilnowany nie tylko przez ludzi ale i przez zaprogramowane maszyny. Rynek Leshori był miejscem w którym handlować mógł każdy. Chociaż mało naukowców chciało się do tego przyznać, czasami robili tam zakupy by poczuć smak prawdziwych warzyw czy owoców, nie zaś tych naszpikowanych medycznymi i innymi dodatkami chemicznymi. Dlatego to miejsce cieszyło się cichymi sponsorami.
            Skryty pod płaszczem komunikator Saphiry zaczął pulsować wprawiając jej ciało w delikatnie drżenie. Kobieta na chwilę zatrzymała się po czym sprawdziła kto próbował się z nią skomunikować.
- Nasza zguba się znalazła, gdzie cię wywiało na ostatni tydzień? Tęskniliśmy!
Saphira zmarszczyła brwi a następnie zaczęła się rozglądać na boki. Szukała charakterystycznego stroju „towarzyszki po fachu” jednak nigdzie go nie odnalazła.
- Jestem jedna sama a dają mi najbardziej brudną robotę, nie jestem maszyną, nawet ja potrzebuję czasu wolnego.
Po drugiej stronie usłyszała znajome rozbawione śmiechy. Czyli dali ją na głośnik.
- Rozumiem, słuchaj, przydzielili mnie i mój zespół do pilnowania tego zasranego balu przebierańców czy kij wie jak to oni zwą, nie chcesz dołączyć? Ze swoją szkaradną buźką nie musiałabyś się przebierać.
Mocniejsze zaciśnięcie ust pozwoliło Saphirze zapanować nad ripostą jaka cisnęła się na jej usta. Wstrzymała się jednak bowiem w jej głowie zapaliła się lampka.
- Zi, słuchaj, doceniam twoją propozycję, ale mam swoje do zrobienia kiedy wy będziecie ukradkiem podpijać na warcie. W każdym razie czy dałabyś radę wysłać mi dokładne informacje odnośnie tego balu? Czas, miejsce i ewentualnie godziny trwania?
- Coś nie tak z nim? Szykuje się jakieś zamieszanie? – po drugiej stronie słuchawki towarzystwo umilkło wsłuchując się uważniej w rozmowę.
- Nie, nie mogę zdradzać zbyt wiele. To sprawa od Pierwszego, nawet teraz mogę być na podsłuchu. Załatw mi tylko to czego potrzebuję, a kupię ci i reszcie nieco owoców, bo wybieram się na Rynek.
            Zi i pozostali prze dobrą chwilę milczeli, jednak w żaden sposób już nie poruszyli tego tematu. To, że cały czas byli lub mogli być na podsłuchu nikogo nie zaskakiwało. Jednak jeśli nie miało się nic do ukrycia, to czemu mieliby się obawiać kontroli? Tylko winni się bali. Saphira już dawno przyzwyczaiła się by jak najrzadziej kontaktować się z kimkolwiek tą metodą. Czasami jej metody mogły być nie do końca zgodne z wytycznymi a źródła nie do końca legalne…          

            By nie mieć na głowie więcej problemów ze zbyt wścibskimi oczami kobieta uruchomiła strój maskujący by wtopić się w otoczenie. Saphira unikała co prawda bardziej zatłoczonych dzielnic jednak droga na Rynek była dość daleka a czekało ją jeszcze kilka spraw do załatwienia tam. Dodatkowo liczyła na spotkanie pewnej gaduły która wyjątkowo nie skąpiła swoim towarzyszom opowieści na temat wydarzeń z okolicy. Tym bardziej więc liczyła iż złapie tego osobnika by wychwycić jak najwięcej smaczków z ostatnich dni. Przy odpowiedniej zapłacie może dowie się czy Liam kupował coś pod bal.
            Jeśli komuś rynek kojarzył się z małym placem i z drobnymi stoiskami z pewnością czułby się zawiedziony i przygnieciony rozmiarami tego miejsca. Wysokie mury odgradzały go od otaczających równin, a kopuła chroniła nie tylko przed upałami czy deszczami. Nawet drzwi wejściowe były godne nie jednego zamczyska. Po wejściu do środka ukazywał się ogromny plac na którym stały najróżniejsze stoiska. Ze względu nawet  jednak na ilość chętnych wystawiania się każdy wykupywał sobie czas w jakim mógł użytkować dane miejsce. Poranne godziny były najdroższe, natomiast od godziny dwudziestej ceny wynajmu były naprawdę niskie i umożliwiające nawet najbiedniejszym sprzedaż. Oczywiście było to kosztem ilości kupujących jacy o tej godzinie się przewijają, nie oznaczało to jednak iż w tych godzinach definitywnie nikt się nie pojawiał.
            Kolejnym ważnym aspektem tego miejsca była ochrona która była po prostu bezstronna. System sprawdzania traktował tak samo każdego, tylko dzięki temu i ludziom patrolującym od wielu lat to miejsce było tak spokojne. Istnieje również druga strona tego miejsca, bardziej ponura i niedostępna dla przeciętnego kupującego czy sprzedawcy. Miejsce to skryte jest poza ludzkim wzrokiem i chronione hasłem. Tak jak teoretycznie tego miejsca nie ma, tak i teoretycznie za przebywanie w tym miejscu kary są różne. W najgorszym przypadku  i największym pechu grozi kara osadzenia w więzieniu. Jednak jeśli już ktoś wiedział jak tam wejść, nie uczyniłby tego bez odpowiednich pleców, zarówno tych majątkowych jak i na tle znajomości.
            Saphira po dezaktywowaniu swojego stroju i broni jako pierwsze miejsce wybrała stoisko z owocami. Czarnowłosa skinęła lekko głową na powitanie w stronę sprzedawczyni. Jej wzrok przez moment badał wystawiony przed nią towar aż z zadowoleniem odkryła, że udało jej się zdążyć nim ludzie wykupili najlepsze okazy. Mowa była o owocach, których teraz musiała kupić więcej niż zwykle, korzystając więc z okazji kupiła nie tylko dla Zi i jej zespołu ale i również dla eksperymentów. Zapłaciła należną sumę i ponownym skinieniem głowy pożegnała się z kobietą. Gdy odeszła od straganu, spojrzała w stronę trzymanej przez siebie torby z zakupami. Uśmiechnęła się lekko na ten widok. Dzięki temu detalowi nie rzucała się już tak bardzo w oczy. Była po prostu kolejnym kupującym. Jako następny cel obrała sobie sprzedawcę kostiumów. Lexus należał do wielkich papli, mielił ozorem na lewo i prawo, więc jeśli miała dowiedzieć się czy Liam będzie na zabawie to tylko u niego.
            W drodze na stanowisko ze strojami i przebraniami, Spahira otrzymała dane odnośnie przyszłego wydarzenia. Okulary po aktywacji komendą głosową wyświetliły jej dokładne dane nawet w szerszym zakresie niż się tego spodziewała. Widziała przybliżoną ilość gości, w których miejscach ustawiona będzie jaka straż, a prosiła tylko o dość ogólne informacje. Cóż, zdecydowanie dobrze, że kupiła więcej tych owoców. Mając jednak już takie informacje wiedziała, w którą stronę się kierować.

Lexus miał dość charakterystyczny wygląd i nie szło przejść obojętnie obok jego i jego stanowiska. Przed wszystkim był on bardzo wysokim i patykowatym człowiekiem, którego natura obdarzyła wyjątkowo wychudzoną sylwetką i dużymi wyłupiastymi oczami. W skład jego urody wchodził również długi i wąski nos który przywodził na myśl nos drewnianej kukiełki ze starego świata – Pinokia. To, czego jednak nie można było mu odmówić to wyjątkowo zręczne palce i wprawne oko.  Wszystkie wspaniałe kreacje szył sam. Jeśli nie miał właśnie kostiumów na imprezy z przebierankami to w oknie wisiały naprawdę niezapomniane kreacje. Kwestią sporną było czy były odpowiednie dla naukowców, jednak z tego co się orientowała to większość zwykłej ludności dość często odwiedzała go. Sam przy tym nie ukrywał się z faktem, iż woli szyć dla ludzi spoza kręgu naukowców. Kwestia gustów i guścików z pewnością również miała tutaj swoje dopowiedzenia.
            Jako taktykę Saphira obrała sobie dość luźną rozmowę. W końcu nie liczyła na konkrety, ale nie było nic złego w pytaniach o ilość sprzedawanych strojów, o to co zdobywało największą popularność czy chociażby o jego własne plany odnośnie zbliżającej się zabawy. Lexus czując swobodę i zainteresowanie rozmówcy płynął, a chociaż niezbyt Saphirę interesowały tematy stricte o kostiumach, to jednak zauważyła tendencję do największej sprzedaży strojów potworów z dawnych lat. Oczywiście furorę nadal wśród kobiet robiła Skrzyknica w długiej sukni, potarganych włosach i krwawych szponach, faceci zaś dalej kochali owłosione hybrydy lub mundury z bronią.
- Trzeba przyznać że stare stroje miały coś w sobie, ale wiesz jak to ja lubię, muszę dodać im nuty współczesności – Lexus opardł się nonszalancko o framugę posyłając Saphirze dość pogodny uśmiech.
- Zgadzam się. Zanim jednak zagadam się w pełni, słyszałam że widzisz więcej niż inni sprzedawcy tutaj, i twemu oku nic nie umknie….
- Nazbyt mnie chwalisz kochanieńka, ale słucham, mów dalej.
Saphira rozglądając się po asortymencie  przybrała nieco bardziej spokojny i lekki ton.
- Widzisz, słyszałam że mój przyjaciel z dzieciństwa wrócił w te okolice. Na pewno kojarzysz. Jest dość wysoki, włosy teraz chyba przefarbował na słomkowy, brązowe oczy, na pewno nieogolony, włosy roztargane…I chyba ma drobny pieprzyk nad prawym okiem.
Kątem oka kobieta zerkała na swego rozmówcę czy na jego twarzy zachodziły jakieś zmiany. Oczywiście jednak uśmiech nie schodził z twarzy Lexusa, a co więcej, poszerzył się a oczy błysnęły jaśniejszym blaskiem.
- Możliwe, możliwe, wiesz, wiele takich osób mogłem tutaj widzieć, w końcu niebawem Bal Dance Macabre. Coś moja pamięć jednak nie chce współpracować…
Nowi gracze, jednak zasady te same. Wyciągając swoją kartę płatniczą w kolorze opalu Saphira pomachała mężczyźnie przed oczami. Wiedziała że to dość smakowity kąsek który rozwiąże język.
- Ekhmy, nie jestem pewien czy to mógł być na sto procent ten osobnik o którym mówisz kochanieńka, ale na twoim miejscu rozglądałbym się za strojem który łączy w sobie złoto i malachit. Dużo złotych ozdóbek…
Lexus wyciągnął sprzęt do pobrania opłaty jaką winna mu była kobieta za te informacje. Cóż, to co teraz „kupiła” było sprawą połączoną ze zleceniem, dlatego mogła użyć pieniędzy swojego szefostwa. Nie pytała nawet ile mężczyzna policzył sobie za to, po prostu pora na zapłatę i tyle.
- Widzę że nie zostało ci wiele strojów, czy jednak … znalazłoby się coś dla mnie?- Saphira przystanęła przy jednej z kreacji, jednak długie suknie odpadały, w najgorszym wypadku musiała być mobilna a przy tym  potrzebowała miejsca na plazmowe ostrze.
- Pokaż no mi się, muszę sam pobraćmiarę.
            Jego spojrzenie było wyjątkowo sprawne, wystarczyło mu tylko kilka  spojrzeń na sylwetkę, by znać wymiary danej osoby, lub w razie wątpliwości – podpytać o dodatkowe warstwy ubrań które mogły zniekształcać sylwetkę. W przypadku Saphiry wystarczyło zdjąć jedynie czarny płaszcz aby jej sylwetka była wyłożona jak na tacy, ani przez moment jednak spojrzenie nie straciło swej profesjonalności. Nie czuła się jak na wystawie, ot zdejmowano z niej wymiary i tak właśnie się czuła.
- Obawiam się, że albo suknię mogę zaproponować albo- tutaj widząc zmarszczenie Saphiry sięgnął po paczkę szczelnie owiniętą czarną taśmą- Cóż, ten strój mi się został. Jest wykonany z materiału na tyle rozciągliwego, że się dopasuje. W pełni ucharakteryzowany. Do tego za połowę ceny mogę dorzucić perukę. Wyjąć i pokazać?
- Nie trzeba, dolicz tylko jeszcze jakąś torebkę do tego.
Po raz kolejny w ruch poszła karta płatnicza jaką dostała od samego Octaviara. Chociaż brzmiało to jak marzenie i otwierało wiele dróg przed Saphirą, z każdej jednej transakcji była rozliczana, a jeśli jakiś wydatek się nie zgadzał albo nie uzasadniła go przekonywująco, musiała oddać za to kasę. Dlatego używała jej tylko i wyłącznie wtedy, gdy wiedziała że będzie w stanie pokazać w pełni dowody.
            Tuż po załatwieniu potrzebnych dla siebie informacji Saphira udała się w stronę wyjścia z Rynku. Pomimo późnej godziny na terenie wszystko było tak rozświetlone jakby panował przyjemny poranek. Nawet nie panował tutaj chłód, atmosferę tego miejsca ustawiono tak, by dla większości produktów i osób tu pracujących, temperatura była odpowiednia i sprzyjająca.
            Z kieszeni wyjęła swój komunikator a następnie podała kod, który umożliwiał wykonanie połączenia do Zi.
- Podeślij kogoś pod Rynek. Mam dla was to, co obiecałam plus niech ktoś odwiezie mnie pod las. Nie chcę o tej godzinie sama się przemieszczać a kawałek drogi mam.
            Nawet Saphira w pełnym stroju do walk,  z bronią schowaną pod nią, była świadoma że w każdym miejscu ktoś mógł ją śledzić, że tylko czekają aż odsłoni się bardziej. Jakkolwiek uważała się za świetnego wojownika, a sztuka walki wręcz czy na odległość nie była jej obca, nie podejmowała ryzyka jeśli to nie było opłacalne.
- Se wybrałaś czas… Dobra, ale tylko dlatego, że masz dla nas owoce. Czekaj przy wschodnim wyjściu, ktoś po ciebie podjedzie.
            Zgodnie z zaleceniem Saphira udała się do wskazanego wyjścia. Nie wychodziła jednak poza teren Rynku dopóki nie dostała sygnału od swego przyszłego kierowcy. Ruszyła się z miejsca dopiero kiedy jej komunikator ponownie się odezwał. W samochodzie zastała białowłosego chłopaka który skrywał się teraz za maską podobną do tej, którą miała również Saphira.
- Jesteś pewna że nie chcesz do nas dołączyć?- na krótką chwilę rozmówca spojrzał na tylnie siedzenie gdzie ulokował się jego gość- No daj spokój, raz jeden i po pijaku, a ty teraz unikasz mnie jak ognia. Poza tym nie grozi mi już Caiden… Wpadłabyś czasem do nas, nic tak nie łączy jak wspólne wysadzanie buntowników. Tak słodko wyrzuca ich w powietrze ~!
- Po prostu jedź.- z westchnięciem Saphira oparł się o szybę przymykając oczy- Porozmawiamy o tym później Vessles.
            Chłopak westchnął zrezygnowany. By zapełnić ciszę Vessles włączył radio. W tle przez chwilę słychać było relację, która zapowiadała jesienną zabawę. Klimat po wojnach zmienił się dość radykalnie i w pierwszych dekadach niemal nie różnił się między poszczególnymi porami. Dopiero teraz natura stopniowo odzyskiwała swój ład, a liście na niektórych gatunkach drzew przybierały bardziej cieplejsze barwy, chociaż daleko im było do ferii barw jesiennych. Cóż, ludzkość jest sobie sama winna. Ekosystem dostał jednak ogromny cios i zanim w pełni się odrodzi z pewnością upłynie jeszcze wiele, naprawdę wiele, lat.
- Nie podwieźć cię pod dom? Byłoby to bezpie…-
-Uwierz mi, nie ma na tę chwilę miejsca bezpieczniejszego niż mój las. Przejdę się. Poza tym, nocny zapach lasu działa kojąco i pomaga lepiej spać.
            Na tym temat się urwał, ponieważ samochód wyjechał już z centrum miasta i zatrzymał przy drodze wjazdowej do lasu. Saphira podziękowała za podwózkę, po czym wysiadła i już skierowała się w stronę lasu. Słyszała jeszcze jak chłopak się z nią żegna a po chwili już odjeżdża. Tak jak się spodziewała, nie była sama. Kątem oka zobaczyła czarne futro jak przemyka tuż obok niej. Ani przez chwilę w drodze powrotnej nie była sama. Miało się wrażenie, iż las dosłownie pełen jest istot które cię obserwują. To zaś nie było w pełni fikcją. Istoty jakie Saphira tworzyła i wypuszczała do tego lasu, miały jednak zaszczepione by nie opuszczać tego terenu. Nigdy więc nie było wiadome, czy nawet ta puchata wiewiórka o nieco odmiennej barwie, nie jest stworzeniem Saphiry, gotowym skoczyć i wydłubać oczy osobom nieupoważnionym. Po prostu nie lubiła intruzów w tym miejscu, a ten las, cały las, był jej domem i miejscem które chroniło ją, a ona chroniła je.
            W progu do domu stał już Kot a tuż za nim Królik.
- Długo ci coś zeszło – mruknął koci eksperyment kiedy Saphira go mijała- I jak poszła misja?
- Dobrze, właściwie o wiele spokojniej niż się spodziewałam. Ten strój nie był jednak potrzebny, obeszłoby się bez niego. Wchodźcie, uszykuję zaraz kolację, mam dla was dodatkowo kilka owoców.
            Królik od razu skierował się w stronę kuchni by przyszykować rzeczy potrzebne do posiłku, Kot zaś szedł powoli tuż obok Saphiry.
- Mam nadzieję że dobrze się sprawowałeś i nie sprawiałeś problemów?
- A co ja małe dziecko jestem albo jakieś przygarnięte zwierzę?
Saphira uniosła na niego spojrzenie wraz z brwią i kącikiem ust. Kot w odpowiedzi na to jedynie prychnął.
- Umierałem tutaj z nudów. Z Królikiem ciężko o czymkolwiek rozmawiać, prawie w ogóle nie chciał się odzywać.- mężczyzna niczym z lekka nadąsane dziecko ciężko sapnęło splatając dłonie na wysokości torsu.
- Przyzwyczai się do ciebie. Ja nie mam dla niego wiele czasu. Potrzebuje towarzystwa by się rozgadać. Dajcie sobie czas. A teraz ja idę do kuchni, a ty zanieś te paczki do mojej sypialni. I tak, masz pozwolenie by tam wejść, ale tylko na chwilę i tylko zostawić te rzeczy.
            Koci eksperyment tuż po zasalutowaniu szybkim krokiem udał się na górę. Saphira udała się zaś w stronę kuchni by pomóc Królikowi w szykowaniu kolacji. Z uśmiechem musiała przyznać iż na przestrzeni tych kilku lat razem, funkcje motoryczne króliczego eksperymentu znacznie się podniosły. Sprawnie chwytał nawet drobne sztućce nie upuszczając ich ani nie tłukąc szklanek.
- Jak ci minął czas z Kotem? – Saphira zagadnęła do Królika kiedy ten nakrywał do stołu.
- Jest… dość głośny… Ciekawski. Wszędzie chciał wchodzić, sprawdzać… Jest jak… dziecko małe… -Królik zmarszczył brwi zdając sobie sprawę że mógł ująć swoje myśli zbyt obraźliwie, czego przecież nie chciał po czym szybko się poprawił- To znaczy jest inny. Trudny ale miło mieć tutaj towarzystwo.
            Również sam Królik zdawał się w jej towarzystwie nieco bardziej skory do mówienia. Nie mogła nazwać go dobrym rozmówcą, ale z pewnością był dobrym słuchaczem.
- W porządku, rozumiem. Dobra robota. Jestem w takim razie zadowolona z waszych relacji.
Saphira podeszła do Króliczego eksperymentu i wyciągnęła rękę w jego stronę czekając aż ten się pochyli. Pan Królik od razu pochylił głowę z pomrukiem przyjmując dotyk na swej głowie. Przyjemne ciepło zaś rozeszło się po jego ciele.
- Ej, Saph…. Gdzie ty się w TYM wybierasz?
Głos Kota wytrącił ją całkowicie. Przekręciła głowę by spojrzeć na Kota i….. aż sama zaniemówiła.
- Co to kurwa jest… - wymsknęło się jej widząc to co Lexus jej sprzedał a co właśnie trzymał Kot.


Share:

11 lipca 2021

Deos Numbria- Arbitrium

 

Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.

Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3     

 AutorUsterka
Autor obrazka
:
 Usterka

Spis treści :

✝ Początek 
✝ Invidia cz I 
✝ Invidia cz II  
✝ Invidia cz III 
 Mirum cz I ✝ 
Mirum cz II ✝ 
✝ Specjalny Dodatek 
✝ Arbitrium✝ ( obecnie czytany)
✝ Emissicius 
. . . 

            Kolejne dwa dni minęły Saphirze wyjątkowo szybko, niemalże nie była w stanie powiedzieć jak to się zadziało. Przez ten czas, chcąc nie chcąc, została zmuszona do siedzenia w domu aby pełni zaaklimatyzować nowy eksperyment, oraz by mieć pewność co do jego zachowania. Uważnie zatem przyglądała mu się, jego relacjom z Królikiem-te zaś o dziwo układały się dość spokojne. Pomijając cichą rozmowę o opóźnieniu rozwojowym które rzekomo miał króliczy eksperyment. Wtedy Saphira musiała jeszcze raz wytłumaczyć Kotu dlaczego Królik ma takie zaległości w wiedzy. Zastrzegła również wtedy aby ten nie próbował przekładać na niego złych nawyków czy wpajać mu wiedzy, która mogłaby okazać się szkodliwa.  Ostatecznie te dwa dni pokazały jej iż nowy eksperyment może pozostać w domu.

- Zabierz mnie ze sobą- Kot wszedł do sypialni Saphiry kiedy ta akurat się przebierała- Wrócisz wtedy o wiele szybciej.
Zduszone warknięcie uciekło z jej ust, jednak nie siliła się na nagłe osłanianie nazbyt odkrytych partii ciała. Na całe szczęście ciemnofioletowy strój dość szybko rozrósł się na jej ciele, po chwili aktywując się i świecąc fioletowymi znakami wyrytymi w nim. Saphira wykonała kilka ruchów ciałem aby strój jak najlepiej dopasował się do jej niej a następnie narzuciła na niego czarny płaszcz.
- Domyślam się, że nie jest to kwestia troski- westchnęła kobieta szukając teraz swych butów- nadal jednak moja odpowiedź brzmi „nie”. Poza tym, to inny rodzaj zlecenia. Chcę za to, żebyś został w domu i wraz z Królikiem pilnował tego miejsca.
Kot z ciężkim sapnięciem usadowił się na łóżku machając w niezadowoleniu swym ogonem, mebel zaś ciężko zajęczał nie będąc przyzwyczajonym do nowego obciążenia. W tym czasie również do pomieszczenia wszedł Królik który przyniósł kobiecie na tacy herbatę. Co prawda była to gorąca woda w kubku i opakowanie z saszetkami do włożenia, jednak zdecydowanie doceniała ów gest.
- Połóż na stole.
- Jak właściwie działa ten strój który równie dobrze może mówić „Zerżnij mnie, widać każdą krągłość mego ciała”?
Na czole Saphiry zapulsowała żyłka. Zdecydowanie takie teksty ją irytowały. Kiedy więc gestem ręki nakazała podejść Kotu a ten to uczynił, mocny i zdecydowanym gestem złapała go za ogon. Reakcja na ból była niemalże natychmiastowa. Pazury kota wysunęły się a z gardła wydobył się warkot, jednak dość szybko pod spojrzeniem kobiety przywołał się do porządku, przy tym nie chciał również wrócić do laboratorium i poprzedniego tryby życia.
- Rozumiem że dla prostego męskiego umysłu trudno o dobre wychowanie, jednak postaraj się na przyszłość wyrażać chociaż minimalnie odpowiednio.- zacisnęła swą dłoń mocniej na jego ogonie. Widziała jak dosłownie kroczy po cienkiej linii, jednak wiedziała, że jeśli go nie ułoży, pewnego dnia to się źle skończy.
- Prze…praszam- Kot z przekąsem w miarę wyraźne wypowiedział te słowa, chociaż po jego twarzy widać było jak niechętnie wyrzucił z siebie te słowo.
Usatysfakcjonowana kobieta puściła jego ogon. Korzystając z tego co przyniósł jej Królik przygotowała herbatę na rozgrzanie i rozluźnienie.
- Ten strój działa na podobnej zasadzie co  skóra kameleona. „Widzi” otoczenie a następnie wtapia się w nie, dzięki czemu mogę zniknąć. Niestety buntownicy mają coś, co zakłóca to działanie, więc nie zawsze mogę go wykorzystywać. Dlatego często w nim chodzę na przeszpiegi terenu.- po wyjaśnieniu mechanizmu działania stroju Saphira usiadła wygodnie tuż obok kota, w dłoni trzymając już swój napar.
- Skoro temat zakończony, wracajcie do swoich zajęć czy na co tam macie ochotę. Dziś daję wam wolną rękę- mówiąc to machnęła swoją ręką w stronę wyjścia nakazując dwójce obecnych osobników opuszczenie pomieszczenia.- Nie roznieście tylko domu.
            Saphira po wypiciu herbaty udała się piętro niżej gdzie znajdowało się jej laboratorium a po przeciwnej stronie skład z bronią. Korytarz niestety potrzebował jeszcze załatania w paru miejscach po tym jak odbyła się tu walka Kota i Królika. Miejscami widziała nawet długie żłobienia po pazurach. Mimowolnie chłodny dreszcz przeszył jej ciało. Chociaż koci eksperyment nie chodził z pazurami na wierzchu, cały czas miała z tyłu głowy jak należało się pilnować, nawet pierwsze noce nie miała w pełni  przespanych, stąd na jej twarzy pojawiły się dodatkowe cienie pod oczami. Wynalazek ludzkości jakim był makijaż, a szczególnie korektor, ratował ją przez zbędnymi pytaniami.
            Dobowy rytm jej celu nie był nazbyt skomplikowany. Właściwie większość z nich żyła dość podobnie. Mieli czas w którym musieli być obecni we wspólnych laboratoriach,  samej Saphiry to nie obowiązywało aż tak ściśle biorąc pod uwagę jej pracę, był również czas na pracę w domu, czas w nim wolny spędzony, lub na uciechach w niektórych lokalach.
            Wystarczyło więc zorientować się tylko w godzinie, wyliczenie ilości potrzebnego czasu na dotarcie do celu i Saphira już wiedziała, że najlepszym miejscem spotkania będzie ukochana palarnia kobiety która to powstała dzięki niej oraz jej bliskim znajomym.
            Przed godziną osiemnastą Saphira stała pod niepozornym budynkiem który stojąc w sąsiedztwie z tak wysokimi i strzelistymi budynkami wyglądał dość karykaturalnie. W całej tej otoczce nie pomagał nawet biały płot, czy czerwona wyblakła dachówka, ani tym bardziej piaskownica w której bawiły się małe dzieci. To co jednak kryło podziemie tego budynku wyczuwalne było już przy wejściu do ogródka. Ciężka  i słodka kwiatowa woń była tak intensywna, a jednocześnie tak rozpoznawalna, iż nie dało się tego miejsca pomylić z żadnym innym. Już z tego miejsca Saphira czuła jak zapach działa na je ciało. Mózg wraz z całym ciałem niemalże od razu chciały się poddać tej uciesze, jednak chwilowe wbicie paznokci w skórę od razu pomogły przywrócić kontrolę zmysłom. 
            Niezmienne dla świata ludzi pozostały pieniądze, rachunki, dziwki oraz używki. Kim jednak byliby naukowcy gdyby dopuścili coś, co niszczy umysł lub ciało? Dlatego to Ivren wraz z kilkoma swoimi znajomymi  stworzyła Rubinowy Miód. Substancja ta była podobna do zwykłego miodu, nawet kolor miała podobny  chociaż po podgrzaniu go ogniem wydobywały się z niego szkarłatny dym. Ten zaś wdychany wpływał na mózg, wprowadzając go w stan spokoju i całkowitego relaksu.  Dym „wyciszał”  te części mózgu które odpowiadały za wspomnienia, pozwalając się uwolnić od codziennych spraw które miejsce miały kilka dni temu lub tych bardziej odległych które nie dawały spokoju. W pewien sposób działało to niczym znieczulenie na realia w jakich przyszło im żyć. Ivren stworzyła również Szmaragdowy Miód który był lżejszy w swym działaniu, bardziej odprężał, jednak nie wpływał na żadne partie mózgu. Najcięższym z nich był jednak Onyksowy Miód, który czyścił wspomnienia, jego jednak należało przyjmować w małych dawkach, ze względu na to, że wspomnieniem było nie tylko zerwanie z ukochanym dwa dni temu, ale również wiele ważnych informacji  których nie chciało się zapomnieć a które też mogły wliczać się we wspomnienia. Im większa więc dawka tym starsze wspomnienia się traciło.
            Jak zatem ktoś o takich zasługach mógł znaleźć się jako cel do wyeliminowania? Dlaczego w tym konkretnym przypadku Caiden oraz reszta nie postawili na inną formę kary, co często czyniono wobec osób o podobnych wpływach? Cóż, na te pytania nie czekała żadna odpowiedź, chyba że Saphira chciałaby zagłębiać się w sieć intryg jakie knuły się wtych wielkich umysłach. To jednak pozostawało na liście spraw do których nigdy nie miała ochoty już zaglądać. Zgnilizna zniszczenia była wszędzie, a najbardziej święci skrywali największe rogi i najbardziej krwistą czerwień na swych dłoniach.
- Panienka Thorness? Nie spodziewałam się panienki… w tym miejscu – niska kobietka ruszyła się z zajmowanej ławki a następnie chwiejnym krokiem zbliżyła się do gościa- Czy mogę spytać o powód wizyty?
            W takim miejscu nikt nie spodziewał się… matki Ivren. Starsza kobieta była tutaj zarządcą kiedy jej córki nie było.  Jej strój czy wygląd również nie kojarzył się z biznesem jaki prowadziła. Ubrana w dość prosty bladoróżowy golf w kwiaty oraz czarne jeansy mogła uchodzić nawet za nastolatkę z srebrnymi lokami, jednak jej twarz zdobiły już zmarszczki minionych lat. Dodatkowo jasnoszare spojrzenie skryte za czarnymi oprawkami zdawało się wyrażać więcej niż  wypowiadane słowa.
- Potrzebuję porozmawiać z pani córką, czy już tutaj jest?
Na krótką chwilę coś dziwnego i obcego przemknęło przez twarz starszej kobiety, właściwie było to tak szybkie, iż Saphira zastanawiała się czy być może czegoś sobie nie dopowiedziała.
- Ivren będzie tu lada moment. Zaprowadzę panienkę do jej gabinetu – zaraz po tych słowach kobieta zgrabnie obróciła się na pięcie a następnie gestem dłoni zaprosiła do podążania za nią.
            Nim kobiety zniknęły w budynku Saphira rzuciła okiem jeszcze w stronę piaskownicy w której bawiły się dzieci. Nikogo nie ruszało to, że ta dwójka wdychała właśnie opary, które mogły mieć przy  tym dość szkodliwy wpływ.  Jeśli jednak w kimś się odezwały jakieś ludzkie odruchy, po chwilowym namyśle rezygnował. Kto tutaj miał tyle czasu? Lefronia była spokojną starszą osobą, jednak jak większość starszych osób była uparta niczym osioł. Jeśli ona uważała że takie środowisko nie szkodzi jej wnukom to tak być musiało, i nawet żaden Pierwszy by jej nie przegadał.
            Po wejściu do budynku ludzi witała mieszanka luksusu i kiczu. Ściany w głębokich purpurowych kolorach były przykryte licznymi obrazami z kwiatami. Nie brakowało tutaj złoconych lamp, wielkich i miękkich foteli w poczekalni, czy ciężkich kotar rodem z arabskich haremów. Podłogę przykrywały czarne puszyste dywany, które pochłaniały każdy dźwięk. Chodząc więc po nich można było pozostać całkowicie niezauważonym, kto jednak by próbował tutaj się zakraść, prawda?
- Mam nadzieję, że moja córka nie wpakowała się w żadne kłopoty… Ostatnio była dość nerwowa… - kobieta prowadząc  Saphirę na krótką chwilę przystanęła po czym obróciła się w stronę rozmówczyni.
Saphira starała się oddychać dość płytko nie chcąc w jakikolwiek sposób zmącić swej świadomości.
- Obawiam się, że nie mnie jest tutaj osądzać, mogę jednak zapewnić, że przyszłam jedynie porozmawiać.

            Częściowa prawda nie była kłamstwem. Była jedynie małym fragmentem którym mogła się podzielić.  Jak już nie raz sama Saphira wspomniała, więzi rodzinne były jej czymś obcym i dalekim. Czymś niezrozumiałym, nie do wyjaśnienia poprzez liczby czy dane. Była w stanie powiedzieć które hormony za co odpowiadały, jak działały, sprawa jednak była o wiele bardziej skomplikowana i o wiele bardziej… nielogiczna.
- W porządku- cięższe westchnięcie Lefronii  ucięło temat.
            Gabinet Ivren był… jej gabinetem w pełnym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim była tu masa jej zdjęć, jej hologramów, jej strojów, i…. jej bielizny na biurku. Szybki numerek w miejscu pracy chyba nie był w tym miejscu czymś nowym. Saphira kiedy tylko została sama zaczęła uważniej rozglądać się w pomieszczeniu.  W  przeciwieństwie do samej palarni tutaj panowała prostota,  nowoczesność i użytkowość. Meble nie były ciężkie i drewniane, przypominały bardziej coś co miało być drewnem w teksturze, ale w kolorze przypominało metal. Nie było tu okien z racji na podziemne ulokowanie, nie przeszkadzało to jednak w umieszczeniu ekranów, które wyświetlały dowolne widoki. Na tę chwilę za oknami malowała się plaża ze spokojnym morzem. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi barwiąc pomieszczenie ciemniejszymi i cieplejszymi tonami. Nawet jeśli było to biuro Ivren, Saphira nie widziała żadnych walających się dokumentów. Wszystko albo było w innych pomieszczeniach, albo skrzętnie pochowane w szafkach, wolałaby również nie zostać nakrytą na grzebaniu i przeszukiwaniu ów miejsca.
            Z westchnięciem usadowiła się na dość twardym krześle przeznaczonym dla rozmówców Ivren a następnie przesiedziała w bezruchu. Los okazał się dla niej łagodny bowiem nie minęło nawet pięć minut a do pomieszczenia z rozmachem weszła Ivren.
- Matka mówiła że cię tutaj zastanę, ale nie spodziewałam się-
Tym razem to ona przerwała kiedy tylko niewielki pistolet w dłoni Saphiry ostał skierowany w jej stronę.
- Po pierwsze – cisza. Po drugie – Ja mówię, a ty słuchasz. Po trzecie – mam dla ciebie informacje o bracie, ale jeśli mi przerwiesz, nie dość, że wykonam zadanie tak jak tego chce szefostwo, to jeszcze ciebie z miejsca ustrzelę.
            Na balu nie miała broni. Na balu była tylko gościem. Mało chcianym gościem. W dodatku co by nie było, doktor Ivren stała od niej wyżej. Teraz jednak to Saphira rozdawała karty i zamierzała zrobić sobie plecy pod przyszłe akcje.
- Jeśli wszystko zrozumiałe przytaknij głową.
Ivren chociaż mogła zabijać swym spojrzeniem, z mocno zaciśniętymi ustami wykonała polecenie Saphiry.
- Usiądź, i słuchaj mnie ponieważ mój czas jest ograniczony.
Czarnowłosa wiedziała, że jeśli nie zagrozi odpowiednio Ivren, cały plan się posypie. Na szczęście wspomniała również o Liamie, więc dodatkowo zyskała trochę spokoju.
- Zacznijmy od tego, że dostałam zlecenie w pierwszym rzędzie na ciebie – Saphira wyjęła z kieszeni zdjęcie zlecenia jakie dostała od Caidena.
- Oficjalnie mają podejrzenia, że to ty ich zdradzasz, nie twój brat, co mnie osobiście dość bawi, jednak jego ostatni dłuższy wyjazd również im coś nie pasuje, znika na dłużej gdy wylało się szambo z dokumentami i lekami.- kobieta poprawiła się na swoim miejscu zakładając teraz nogę na nogę, przyjmując bardziej spokojną pozę.

            Ivren wybałuszyła swoje oczy bardziej niż wydawało się to możliwe. Naprawdę chciała już protestować, syczeć i pluć jadem żądając wyjaśnień od Caidena. Jednak zdjęcie zlecenia zawierało jego podpis, a co było przez niego podpisane, było również decyzją Pierwszych. Milczała tylko dlatego, że bardziej zależało jej na bracie, niż na pozostałych. Nie spodziewała się jednak że podejrzenia spadną na nią…
- Mogę oczyścić cię z zarzutów ale wina spadnie wtedy na twojego brata – głos Saphiry pozostawał cały czas tak samo spokojny i bez grama jakichkolwiek emocji. Druga strona zaś wbijała paznokcie w skórę byleby tylko nie wybuchnąć.
- Jak jednak już wiesz, jeśli znajdę dowody na niego, będzie to równoznaczne z tym, by to on zginął, ty pozostaniesz niewinną, lub w najgorszym przypadku trafisz do tymczasowego aresztu. Obejdzie się jednak bez tortur.
Do pokoju ktoś zapukał. Saphira schowała broń pod czarny płaszcz w dalszym ciągu jednak siedziała w pełni wyluzowana i spokojna. Dała znak Ivren by ta odezwała się. Po krótkim „Proszę” do pomieszczenia weszła matka Ivren niosąc na przezroczystej tacy zastawę z herbatą i mniejszym ciastkiem.  Saphira podziękowała z uprzejmym uśmiechem, jej rozmówczyni zaś z nieco mniej pogodną miną również podziękowała nie chcą trapić teraz swej rodzicielki. Gdy zaś pozostały same z uniesioną brwią czekała na ciąg dalszy.
- Jeśli jednak… istnieje jakaś możliwość, która pozwoliłaby mi skontaktować się z Liamem i wyjaśnić zarzuty jakie wobec ciebie skierowali…. Być może, ale tylko być może, ciebie oczyszczę z zarzutów a z nim…. Cóż, jeszcze nie wiem jak tę kwestię załatwię. W końcu sama wiesz, że zdradę u nas traktuje się dość… poważnie i najczęściej to Caiden ma wtedy najwięcej do powiedzenia.
Ruchem dłoni Thorness dała znać Ivren by ta mogła się w końcu odezwać.
- Twój plan jest popieprzony i prawie że niewykonalny.  Gdyby znalezienie go było takie łatwe, sama bym się z nim skontaktowała! – kobieta była bliska wywrócenia tacy w złości, wstrzymywała w dalszym ciągu swoją złość. Na salonach jej mowa była zupełnie inna niż gdy miało się z nią styczność prywatnie. Nie siliła się wtedy nawet na akcentowanie pewnych słów w taki sam sposób.
- To nie ty łazisz po krzakach i szpiegujesz buntowników, a twoi szpiedzy są za przeproszeniem gówno warci, nawet ja wiem gdzie są. Łatwo ich poznać. Poza tym nie muszę dotrzeć do ich bazy, wystarczy bym spotkała się z nim jakoś. Pamiętaj również, że nie siedzą cały czas w jakichś tam swoich jaskiniach. Są też na pewno na terenach neutralnych. Przewaga polega na tym, że wiem jak wygląda i ja wiem o zleceniu, on jeszcze nie.
Rozmówczyni Saphiry nie była przekonana do tego planu, zbyt wiele mogło ją to wszystko kosztować. Ją i jej brata.
- Co zamierzasz ze mną zrobić skoro masz na mnie zlecenie? Zabić?
- Jak mówiłam, Caiden tym się zajmuje, ma chrapkę na ciebie i zakładam, że zamierza cię torturować.
- Jebany sukinsyn, a jak przychodziło co do czego to wiedział gdzie przyjść. Jak ja bym mu wyrwała te kłaki i w dupsko wsadziła….
-Zrób tak, powołaj się na odpowiednie artykuły, dopóki nie będą mieli pełnego dowodu na twoją zdradę, Caiden nie może cię tknąć. Masz pozycję, na pewno coś znajdziesz albo wykup sobie kogoś by za ciebie poszukał. Udasz się z tym nie do Octaviara, by jemu jeszcze tym nie zawracać głowy, ale do Metronesy, pokaż jej jak wygląda sytuacja, daj nieco do kieszeni i będziesz miała dodatkowy czas. Ja załatwię resztę.
Herbata chociaż pachniała kusząco słodkimi owocami w filiżance Saphiry nie ubyło jej ani trochę. Nie chcąc jednak wychodzić na niewdzięczną wobec trudu jaki zadała sobie Lefronia, upiła na prędko kilka łyków oraz dojadła ciastko.
- Nie ma nic za darmo, w dodatku za taką pomoc. Mów czego chcesz Thorness.
Ivren nie miała złudzeń co do bezinteresowności Saphiry. Nikt przy zdrowych zmysłach nie podważał zleceń od Caidena, a jednak… Coś, co było nie do końca zrozumiałe dla Ivren, kierowało czarnowłosą kobietą siedzącą przed nią. Ryzyko jakie chciała podjąć… Nie, zdecydowanie w grę nie wchodziły byle emocje czy nawet jakaś drobna przysługa.
- Dziś nic od ciebie nie chcę. Jednak przyjdzie dzień, w którym będę cię potrzebować. Odbiorę wtedy przysługę, obiecuję ci jednak, że nie wykorzystam tego, by ci zaszkodzić. Muszę mieć jednak pewność, że bezwzględnie zrobisz to, co będę chciała.
            Każdy z nich wystrzegał się „przysługi na kiedyś”. Nie określało się ceny, czasu ani niczego podobnego. W tyle głowy miało się cały czas czego ta osoba mogła chcieć. Dlatego bez solidnej podstawy, bez naprawdę silnego i niepodważalnego argumentu, Saphira nie mogłaby liczyć na zgodę Ivren. W końcu jednak kobieta wyciągnęła w stronę Saphiry rękę.

- Zgoda.


Share:

1 maja 2021

Deos Numbria - Specjalny Dodatek~!

 

Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.

Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3     

 AutorUsterka
Autor obrazka
:
 Usterka

Spis treści :

✝ Początek 
✝ Invidia cz I 
✝ Invidia cz II  
✝ Invidia cz III 
 Mirum cz I ✝ 
Mirum cz II
✝ Specjalny Dodatek  ( obecnie czytany)
✝ Arbitrium 
✝ Emissicius 
. . . 

Cóż, od czego mogę zacząć? Postanowiłam dla Was zrobić taki mały dodatek który będzie najpewniej aktualizowany pod kątem designu postaci ^^ Stwierdziłam że może być czymś fajnym wrzucenie tego, jak postacie wyglądały na samym początku ich stworzenia - a miało to miejsce gdzieś w ... o kurwa, 2014 ... Cóż, trochę czasu minęło! W pewien sposób wstyd pokazywać mi stare prace sprzed tylu lat, ale będziecie mogli zobaczyć jak postacie się zmieniały. Dodatkowo no na pewno eksperymenty dostaną nowy podrasowany wygląd ^^

1. Saphira 



Z tym wyglądem Saphira dostała kilka fanartów, jednak niestety nie pamiętam już ludzi z forum i autorów, więc nie są podpisani </3 Wiązało się to z tym, że swego czasu pisałam to opowiadanie na forum, jednak miało kompletne inną formę i nie zostało nic już z tamtych czasów.
praca z 2017


2020 powstała kolejna wersja która po roku, dostała drobne modyfikacje i w 2021 wygląda już tak:


Oczywiście dalej są drobne niedociągnięcia, jednak będę nad nią jeszcze pracować ^^
Dodatkowo w ramach tego, że rysowanie chibi jest proste, łatwe i szybkie, postanowiłam ukazać stroje Saphiry w jakich paraduje, a wraz z nowymi strojami miejsce to będzie uzupełniane ^^


             1. Strój codzienny                                        2. Strój Ewy ;3

            3. Piżama                                                 4. Suknia balowa


              5. Strój kamuflujący                            6. Pełen strój do walk



2. Pan Królik

Postać ta powstała w tym samym roku co Saphira - 2014. Jego z pewnością czeka redesign jednak niewiele w nim raczej zmienię. Również i on doczekał się paru artów które kocham do dziś <3








Ponowne podejście do jej designu było dopiero w 2019.


3. Pan Kot

Od niego właściwie wszystko się zaczęło, dodatkowo nie powstał typowo dla mnie a dla mojej znajomej. Drugi w kolejności był Pan Królik, jako trzecia powstała zaś Saphira. Potem tak naprawdę do nich dorobiłam historię. Potem zaczęła się cała zabawa z nimi. Pana Kota z pewnych względów czeka największy redesign, jednak dużo z jego oryginalnego wyglądu na pewno zostanie.





Na ten raz wydaje mi się to wszystko co mogę przedstawić. Mam nadzieję, że taka niespodzianka się Wam podoba ^^ Z pewnością z czasem więcej postaci dostanie swoich artów.
Share:

30 kwietnia 2021

Deos Numbria - Mirum cz II


Notka od autora: Świat nigdy nie był i nie będzie idealnym. Jego największą plagą stała się ludzkość. Zgnilizna wojen wyniszczyła go kompletnie. Wśród gruzowisk dawnego ładu udało się jednak odnaleźć pewnej grupie osób. To dzięki niej świat zaczął budować się na nowo, jednak już nigdy nie miał być taki sam. Rasa ludzka podzieliła się na dwa środowiska, które wyznaczały standardy prowadzonego życia. Od tamtej chwili mogłeś być prostym cywilem, albo naukowcem z wybitnym intelektem. Zapraszam do poznania historii świata, w którym tylko bystre głowy mają coś do powiedzenia.

Z góry pragnę uprzedzić, iż w opowiadaniu mogą pojawić się wątki 18 +, nie tylko sceny seksualne ale również bardziej brutalne, lub zawierające przekleństwa. Dlatego zalecam czytać starszym nieco użytkownikom ;3     

 AutorUsterka
Autor obrazka
:
 Usterka

Spis treści :

✝ Początek 
✝ Invidia cz I 
✝ Invidia cz II  
✝ Invidia cz III 
Mirum cz I ✝ 
✝ Mirum cz II ✝ ( obecnie czytany)
✝ Specjalny Dodatek 
✝ Arbitrium 
. . . 





Czas zdecydowanie nie był najlepszy towarzyszem Saphiry. Zawsze przed nią uciekał nie dając złapać większego oddechu.  Stworzenie nowego eksperymentu tylko dolewało oliwy do ognia jaki i tak miała już przy sobie. Najgorszym w tym wszystkim były próby przemówienia do jego rozumnej, ludzkiej, części. Ta zdawała się bowiem nie odpowiadać w żaden sposób. Od momentu wybudzenia go Saphira musiała trzymać przypiętego pasami. W jego ciele jak na złość odzywała się ta mniej rozumna część, co mogło wynikać z paru dość niesprzyjających sytuacji.
    Z irytacją dzień w dzień przychodziła do niego, wstrzykiwała mu lek na uspokojenie próbując przy tym porozmawiać z nim. To co łączyło i nadawało ludzkiemu ciału życie, wyjątkowo nie chciało zadziałać równie spokojnie i ulegle co w przypadku Króliczego eksperymentu. Czyżby winą było połączenie owej substancji z genami drapieżnika? Lub nawet i dwóch, bowiem człowiek mógł być również w swej naturze za takiego uznanym.
    Saphirze minął równy tydzień na podobnych czynnościach.  Dzień w dzień przychodziła, przynosiła posiłek, podawała lekarstwo na uspokojenie, próbując nawiązać jakąś rozmowę. Z zadowoleniem musiała jednak przyznać iż w końcu widziała efekty swych działań. W końcu gdy ponownie przybyła do laboratorium zapalając światło – koci eksperyment nie rzucał się ani nawet nie machał w niezadowoleniu ogonem. Z pewnością była w nim irytacja i złość, w końcu naprzemiennie lądował w kapsule i na stole w pasach, jednak Saphira nie czuła ani trochę wyrzutów sumienia z traktowania w ten sposób istoty żywej. W jej mniemaniu był teraz nieposłusznym tworem którego musiała przywołać do porządku. Na jego korzyść nie przemawiał również fakt, iż ten próbował ją zabić, bo z pewnością na okaleczeniu by się nie zakończyło.
    Przez to, że musiała każdego dnia z nim siedzieć, przeprowadzać badania kontrolne, nie mogła w pełni wykonywać swoich pozostałych spraw. Nie mogła jednak w nieskończoność siedzieć i ukrywać się w posiadłości, dokumenty z kolejnym zleceniem nadal leżały w jej sypialni.
- Nie śpieszyłaś się, padam z głodu – na dzień dobry kot sapnął ciężej poruszając się niecierpliwie w swojej kapsule.
- Mam na głowie inne sprawy, nie jesteś moim jedynym zmartwieniem. Królik, szykuj już stół dla naszego rozmówcy.
- To nie będzie koniecznie – kot sapnął ciężej opierając się czołem o szkło dzielące go od swych rozmówców.
      Saphira jak i Królik spojrzeli zdziwieni na mężczyznę uwięzionego w jego obecnym „pokoju”. Królik zatrzymał się spoglądając teraz w stronę Saphiry oczekując dalszych poleceń. Ciemna brew kobiety zawędrowała wyżej z uwagą wpatrując się teraz w byt przed nią. Koci eksperyment westchnął ciężko po czym odezwał się ze zmęczeniem.
- Nie zaatakuję was. Chcę zjeść bez rur. Chcę poczuć jedzenie w ustach… Proszę.
    Królik podszedł bliżej Saphiry gotowy na wypadek, gdyby jednak osobnik po drugiej stronie próbował jakiś sztuczek.
- Jaką mam mieć pewność że nie spróbujesz mnie zaatakować kiedy tylko wypuszczę cię?- odgarniając sobie kilka kosmyków z oczy Saphira oparła ciężar na jednej nodze, dłonią spoczywając teraz na wysuniętym biodrze.
- Obydwoje nie możemy polegać na niczym innym niż na słowie. Ja nie mogę zapewnić cię niczym innym niż słowem, a ty możesz polegać tylko na nich lub nie.- słowa mężczyzny były o wiele spokojniejsze, nie zabarwione przy tym żadnymi większymi emocjami poza zmęczeniem jakie malowało się na jego twarzy. Musiało jej się udać. Doprowadzić do zmęczenia ludzkiej części która miała już dosyć traktowania jak zwierzęcia. Kąciki ust w triumfalnym geście na krótką chwilę uniosły się wyżej.
- To twoja ostatnia szansa. Jeśli zachowasz się nieodpowiednio zabiję cię. Królik zdąży cię na tyle przytrzymać abym ja mogła sięgnąć po coś mocniejszego niż strzałki usypiające. Czy się rozumiemy?
Jej ton nie pozostawiał złudzeń. Kobieta jaka stała przed nim mogła jak najbardziej tego dokonać, a przez cały ten czas koci eksperyment obserwował ją uważnie, co tylko utwierdzało go w jednym przekonaniu. Jeśli chciał wyjść z tego więzienia musiał się poddać. Współpracować.
- Oczywiście ślicznotko. Wedle twych słów.
            Nie była nieomylna. Nie mogła powiedzieć że zawsze potrafiła przejrzeć swój twór. W końcu rany na jej ciele nie były winą tylko i wyłącznie wojen z buntownikami. Pozostali naukowcy z jej świata wiedzieli jakie gierki tutaj prowadzi, wiedzieli czym się bawi oraz że nie należało jej pytać o nowe ślady pazurów na ciele. Tak długo jak była na każde ich zawołanie a jej twory nie szkodziły im, nie zwracała swej wiedzy przeciwko im- pozostawiali ją w spokoju.
    Tym razem również czuła jak lekko drży jej ręka. Wystarczyło otworzyć jednym kliknięciem. Królik był w pobliżu a ona wiedziała gdzie jest broń. Na krótką chwilę przebiegła jeszcze spojrzeniem w stronę starego biurka w którym skryta była inna broń a następnie kliknęła. Spięła się tak samo jak Królik oczekując podstępu, jednak nic takiego się nie zadziało. Koci eksperyment powoli wyszedł rozprostowując ciało.
    Pan Kot, bo takie imię mu przydzieliła Saphira właściwie był bardzo podobny do Królika a jednocześnie odmienny jak tylko się dało. Podobnie jak Królik miał dość umięśnioną sylwetkę pozbawioną zbędnych ilości tłuszczu. Za każdym razem gdy poruszał się pod opaloną skórą poruszały się mięśnie doskonałego łowcy. W swym wzroście dorównywał Królikowi, obydwoje mieli bowiem równe dwa i pół metra, co było wyjątkowo przytłaczającą różnicą wzrostu między tworem a twórcą. Dodatkowo chociaż ten eksperyment posiadał również czarne włosy, u niego nie występowały niebieskie pasma a krwistoczerwone końce, sięgające obojczyków osobnika. Same włosy na tę chwilę były w nieładzie, porozrzucane i brudne od kurzów, szarpanin, krwi i kto jeszcze wiedział w czym jego ciało było oblepione. Kiedy osobnik ten usiadł na stole jego długie czarne uszy poruszyły się w kocim ruchu, one również zostały przyozdobione czerwonymi końcami, w komplecie do kocich genów doszedł i sam ogon. On sam zaś był długi jak niemalże cała sylwetka mężczyzny, porośnięty krótkim i gęstym czarnym futrem, jedynie na końcu znajdowały się dłuższe pasma w podobnym krwistym kolorze.
- Gdzie dla mnie posiłek?- mówiąc to zamachał niecierpliwie ogonem niczym zwierz którego nosił geny.
- Cóż, nie spodziewałam się współpracy, zatem stały posiłek jest w kuchni. Królik, przynieś proszę.
- Nie powinnaś zostawać z nim sama- wtrącił się króliczy eksperyment spoglądając na drugiego mężczyznę siedzącego beztrosko na stole.
- Nie skrzywdzę jej. Nie chcę znowu tam wracać. Chcę zjeść.
     Królik dostał ponownie polecenie, tym razem wypowiedziane już bardziej stanowczym głosem. W końcu osobnik ten opuścił pomieszczenie wyjątkowo szybkim i nerwowym krokiem. Saphira spodziewała się iż lada moment pojawi się tutaj z miską mięsa.
- Czy skoro chcę współpracować będę mógł się również wykąpać? Załatwianie się do tego dziwnego wylotu wcale nie było ani wygodne ani higieniczne…Wali ode mnie własnymi szczynami, krwią, i całym tym miejscem.
     Chociaż Saphira nie mówiła tego na głos, była pod wrażeniem tego, ile z człowieka udało się jej zachować. Jak wiele z zachowań udało się ocalić i utworzyć dzięki niemu dość doprecyzowaną i stałą jednostkę.
- Oczywiście. Nie licz jednak jeszcze na pełną swobodę w samodzielnym poruszaniu się. Widzę, że przemawia przez ciebie rozum i spokój, co doceniam, jednak w dalszym ciągu muszę zachować ostrożność.
     W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Królik niosąc wielką miskę z w pełni surowym mięsem bez jednak krwi. Położył miskę tuż obok kociego eksperymentu po chwili zajmując miejsce tuż za Saphirą. Pan Królik chciał już zapytać się czy wszystko w porządku, widział jednak iż ta dwójka była w takich samych odległościach w jakich ich zostawił, doszedł więc do wniosku, że nic tutaj nie zaszło między nimi.
- Czy mam rozumieć przez to skarbie że wejdziesz ze mną do łazienki i pomożesz mi się w pełni wymyć? W końcu cały czas tak uważnie wpatrywałaś się w moje ciało…- mówiąc to odsłonił w swym uśmiechu zęby, a te chociaż przez chwilę wyglądały jak ludzkie dość prędko wysunęły się bardziej zwężając się u końców. W efekcie w paszczy tego osobnika były kły godne prawdziwego drapieżnika.
- Obserwowanie twoje ciała jest moim obowiązkiem. Muszę mieć pewność, że to nad czym tyle pracowałam, o co dbałam i poświęciłam swój czas, nie pójdzie na marne- na czole Saphiry pojawiło się kilka zmarszczek żegnając wcześniejsze spokojne rysy twarzy.
- Za grosz w tobie romantyzmu… - sapnął ciężko tracąc już nimi zainteresowanie, za to w pełni zainteresował się mięsem jakie mu przyniesiono. Jego szczęka jak i kły bez problemu radziły sobie z wielkimi kawałkami, mogła nawet rzec, że na raz był w stanie łykać części od indyka nie przejmując się rozmiarami.
     Kobieta zbyła już tę uwagę nie ciągnąc tematu. Zamiast tego udała się na chwilę na ubocze by nagrać głosowo postępy z obserwacji postępu. Komputer główny który reagował na jej polecenia głosowe uzupełnił równie kolejne akta dotyczące tych badań. Saphira z pewnością nie należała do osób które gnały z duchem czasu i technologii, to jednak w jaki sposób i z czym pracowała zmuszało ją do tego, by duża część sprzętu była jednak jak najbardziej sprawna. Tak więc laboratorium Saphiry było dość sprzecznym w wyglądzie miejscem. Wielka hala pełna była starych, miejscami zardzewiałych maszyn, dziwnych rur w których płynęły albo gazy albo inne chemikalia, oraz mebli które lata świetności mogły mieć dekady temu. Któż bowiem używał jeszcze tyle drewna w czasach metalu i stali? Coś jednak było w ciężkim mahoniu co pociągało Saphirę. Dlatego tutaj mieszały się na swój sposób dwa światy. Nie brakowało tutaj jednak komór w których hodowała swoje hybrydy od komórek, wielkich ekranów na których przewijały się schematy oraz obliczenia od których mogła rozboleć głowa, czy chociażby paneli ze skomplikowanymi schematami wszelkich przycisków, dźwigni czy diod. Wszystko tutaj na swój pokręcony sposób współgrało.
      Podczas uzupełniania kolejnych informacji kątem oka zerkała na obecną w jej laboratorium dwójkę eksperymentów. Na tę chwilę jednak nie wydawali się stwarzać jej problemów to też skupiła się na zakończeniu swoich obowiązków.
        W końcu mogli opuścić laboratorium, co oczywiście nie było zbyt łatwe dla Saphiry, jednak jeśli nie oswoi Kota z tym miejscem, nie będzie w stanie opuścić go na misje.
- Posłuchaj mnie. Jedna istotna sprawa. Bez mojego pozwolenia nie możesz opuszczać tego domu ani próbować uciec. Jesteśmy w środku lasu, a dookoła grasują moje inne twory, które są w stanie dorwać cię w jednej chwili. Zajmę się tym z czasem, jednak na tę chwilę tylko jesteś bezpieczny w domu, czy się rozumiemy?
        Kobieta musiała to zaznaczyć i zanim pozwoliła aby Królik zaprowadził Kota do łazienki przystosowanej do nich, musiała mieć pewność co do tej sytuacji. Koci eksperyment skrzywił się nieznacznie jednak powoli przytaknął ruchem głowy. Oczywiście zastanawiał się na ile to było wszystko prawdą, jednak podobnie jak króliczy eksperyment, jego zmysły były naprawdę wyostrzone, wyłapując przy tym rzeczy i dogłosy które nie dochodziły już z samego domu ale i z zewnątrz. Tylko dlatego że usłyszał w oddali wycie był w stanie przyjąć na poważnie jej słowa.
- W pełni szefowo. I… mam również jeszcze pytanie- na chwilę przerwał czekając aż Saphira znów na niego spojrzy- Osobiście mi to nie przeszkadza, widzę jednak śliczna jak twoje spojrzenie wyjątkowo unika tej mojej dumnej części ciała, co jak zakładam, nie jest czymś co chcesz oglądać w takim stanie w jakim jest. Co z ubraniami?
         Kobieta na chwilę się zamyśliła po czym spojrzała na swój pierwszy eksperyment.
- Oddasz mu swój szary T-shirt, bieliznę ostatnio kupowałam nową, więc znajdź coś również i któreś z tych czarnych spodni. Jeśli będziesz miał problem z ubieraniem się, Pan Królik ci pomoże. Zostawiam go w twoich rękach- jej spojrzenie wbiło się teraz w twarz Królika- Jego sypialnia będzie tuż obok twojej. Powinna być w stanie do użytku, potem posprząta się ją lepiej. Jakieś pytania jeszcze?
Swym bacznym spojrzeniem przebiegła jeszcze po jednym i drugim osobniku jednak gdy żaden nie odezwał się poinformowała ich iż udaje się do kuchni przygotować sobie kawę. Co ciekawe Kot również o nią poprosił. Nie była pewna czy takie dokładne ukierunkowanie było jej geniuszem czy też jednak nie zajęła się jego wspomnieniami tak jak powinna. Miała zatem cichą nadzieję iż koci eksperyment w pełni przyjął do świadomości jej wersję wydarzeń.



 
            Dość gładko przyszło jej wytłumaczenie gdzie był oraz dlaczego był w zamknięciu. W pełni niektórych rzeczy nie była w stanie usunąć z jego umysłu. Saphira zatem musiała nagiąć rzeczywistość, sam Kot ma zaś przekonanie iż został całkowicie stworzony w tym miejscu, co na przykładzie Królika i możliwości Saphiry, było dość wiarogodnym przedstawieniem sytuacji.
    Przygotowanie kawy zajęło jej niewiele czasu, w jednej z szafek znalazła ostatnie opakowanie ciastek. Nie kupowała ich zbyt często ze względu na to, że dobra „dla przyjemności” były znacznie droższe i zdecydowanie rzadziej dostępne na rynku na jakim kupowała. Mogła oczywiście udawać się do sklepów na terenie uprzywilejowanym dla naukowców, jedzenie jednak w tamtym miejscu było dla niej… zbyt sztuczne. Nie miało w sobie tego czegoś, co miała żywność dostępna dla ludzi zwykłych. Dlatego nie jadała tak często słodkości, chociaż za każdym razem kiedy miała okazję aby je kupić – czyniła to, nadmiar odkładając na zapas.
             Wyciągnęła mniejszy kubek dla siebie oraz jeden ze specjalnie wyrobionych większych dla Kota. Nawet jeśli pan Królik nie używał siły, siła nacisku w jego ciele była większa niż u przeciętnego człowieka, to też musiała dokonać paru modyfikacji w domu jak i w naczyniach aby nie tracić ich tak często.
            Kubek dla siebie zostawiła w kuchni, ten jednak przeznaczony dla kota zaniosła do jego pokoju na piętrze. Sunąc cicho niczym zjawa nasłuchiwała odgłosów domu. Domyśliła się z rozmów że Królik został w łazience z Kotem by mieć na niego oko, co wywołało lekki uśmiech rozbawienia na jej ustach. Zdecydowanie Królik był zapobiegliwy.
            Idąc długim korytarzem dotarła w końcu do części sypialnianej w której swój pokój miał Królik oraz kot. Z nieco większą siłą pchnęła stare drzwi a te z jękiem zareagowały na poruszenie. Samo pomieszczenie było zaś przestronne, chociaż nie miało pełnego umeblowania. Znajdowało się tutaj ogromne łoże z materacem, przygotowaną pościelą, równie wielka komoda z szafą, ciemny i podłużny stolik oraz starszy fotel. Na ścianie widniał jednak wielki krystaliczny ekran telewizora wraz z kilkoma pilotami.
            Ponownie dom zdawał się nie pasować do czasów w których przyszło mu żyć. Rodzina Thorness jednak miała umiłowanie do „Starego Świata”. Na tyle na ile mogli odtwarzali z książek i baz danych meble podobne do czasów jeszcze sprzed dwudziestego wieku. Samej Saphirze wydawało się to głupotą, bowiem różnica w jej domostwie a budynku w którym pracowała była ogromna. Do pewnego stopnia czuła się jakby przenosiła się w czasie. Jej znajomi z pracy uważali dom za staroć, że dawno za pieniądze jakie dostaje powinna wymienić jego wnętrze, prawda była jednak taka, że kobieta nie chciała bardziej zmieniać swego otoczenia. Chociaż było nie modne, owszem, nie praktyczne jak stylizowane nowe meble, to w pewien sposób pozwoliło jej to zachować ducha tak brutalnie zabranych rodziców.
            Po odłożeniu na stole kawy z cukiernicą podeszła do wielkiego okna które odsłoniła. Pomieszczenie to było nieużywane, jednak raz w miesiącu z pomocą Królika sprzątała wszystkie pokoje. Kurz jednak zagryzł ją w nos powodując napad kichania. Zaletą tak ludzkiego eksperymentu był fakt, iż nie musiała uczyć go jak się sprząta. Widziała więc jak następne prace pójdą znacznie szybciej.
            Powoli uchyliła wielkie okna wpuszczając świeże powietrze. Z pewnym rozmarzeniem wpatrywała się w widoki jakie malowały się jej za oknem. Las Silfren był miejscem dość specyficznym. Chociaż tak wiele dekad wojen zniszczyła większość jego powierzchni, niemalże doszczętnie wypaliła go, on odrósł stając się jeszcze wyższy i bardziej mroczniejszy. Drzewa zaś przystosowały się do nowych warunków, stał się mieszanką lasu liściastego i iglastego, zaś to, co na dole przy ziemi wyrastało, już dawno nauczyło się żyć bez promieni słonecznych w takich ilościach jak kiedyś. Na pierwszy rzut oka miejsce było zdecydowanie niegościnne i nie sprzyjające odwiedzającym. Wydawało się tak dzikie i pierwotne, że nawet naukowcy zostawili to miejsce. Dlaczego więc jej rodzina osiadła tutaj? Być może szukali wypoczynku, może chcieli pozostać w ukryciu przed osobami trzecimi, a może jednak ich urzekło?
            Saphira miała już odejść od okna jednak ujrzała coś, co złagodziło jej rysy. Pilnowała i strzegła tego miejsca z jeszcze jednego powodu. Nie tylko było jej domem, jej tworów i hybryd ale i tego, co właśnie znajdowało się przed jej oczami. Łania z młodymi spokojnie skubała trawę nie lękając się o swe bezpieczeństwo. Spokój i cisza. Gatunki które uważano za wymarłe z powodu ludzkiej działalności żyły tutaj stopniowo lecząc swe rany.
- Widzę twoje odbicie. Nie próbuj się do mnie zakraść- mruknęła ostrzegawczo nie spoglądając nawet za siebie.
- Nie masz naszych zmysłów a i tak mam wrażenie że cały czas wszystkiego nasłuchujesz.- niski śmiech kociego eksperymentu wypełnił ciszę jaka była w tym pokoju.
- Muszę. Przyszło mi żyć teraz z dwoma facetami pod jednym dachem. Na odludziu. Czy można jeszcze bardziej prosić się o  kłopoty?
Kot pochwycił swój kubek stojąc obok niej przy oknie. Z zainteresowaniem jego ogon poruszał się powolnie po ziemi.
- Obawiam się piękna, że to nie my jesteśmy twoim zmartwieniem. Wydajesz się naprawdę nas nie bać, co każe mi się zastanowić, czy jesteś tak silna czy tak głupia.
Saphira prychnęła rozbawiona nie spoglądając jednak w dalszym ciągu na kota.
- Mogę być jednym i drugim albo nie być ani tym ani tym- wzruszyła nieznacznie ramionami- Czy Królik pomógł ci? – zmieniła temat nie chcąc ciągnąć już poprzedniego.
- Niestety był wyjątkowo ostrożny i cały czas miał mnie na oku, nie ufa mi…- zrobił niby smutną minę, jednak Saphira zareagowała na to głośnym prychnięciem- Dobrze no, może tylko trochę chciałem was zabić, nic wielkiego, nie ma o co robić dram…
- Chcę byście żyli w zgodzie. Inaczej będę musiała działać bardziej brutalnie.- w końcu uniosła na niego spojrzenie akurat w momencie w którym spokojnie przełykał gorący napój.
-Nie mogę ci niczego obiecać słodka, postaram się jednak nie dać ci powodu abyś musiała mnie znowu zamykać tam na dole. Wiesz że krew na ścianach i podłodze oraz zapach strachu i śmierci nie jest czymś co do ciebie zachęca?
Kobieta ponownie wzruszyła ramionami spoglądając znów przez okno, nie dostrzegła jednak już zwierząt.
- Przyzwyczajaj się bo tym jest moje otoczenie. Przesiąknięte strachem, krwią, śmiercią oraz bólem.- tym samym tonem mogła równie dobrze zapytać czy smakuje mu kawa lub czy woda w kranie była ciepła.
- Cholera, kobieto, coś czuję, że życie z tobą nie będzie zbyt nudne i spokojne.

Share:

POPULARNE ILUZJE