28 stycznia 2019

Przewodnik po Hadesie

Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz.  Życzę miłej lektury ^^






Który to już raz zasiadałeś przed laptopa, by z największa uwagą przewertować Internet? Nie byłeś do końca pewien… Jednakże ilość pustych paczek po chipsach, napojach gazowanych oraz jedzenia na dowóz wskazuje na to, że ostatni tydzień był wyjątkowo intensywny w poszukiwaniach. Czego właściwie szukałeś drogi czytelniku? Wycieczki marzeń rzecz jasna! Masz już dość wysłuchiwania twoich znajomych. Ten pojechał na Majorkę. Tamta do Tokio. Ci jeszcze do Nowego Jorku. Ktoś inny w jeszcze inny zakątek świata, jednakże już myśl o tej nazwie napawała cię strachem o złamanie języka. Ostatnie miesiące intensywnie pracowałeś, by uzbierać wystarczająco pieniędzy na wycieczkę, która pobije na głowę wszystkie podróże znajomych razem wzięte. Czy kierowała tobą zazdrość? Skądże… no… może odrobinę, ale to nie ma znaczenia! Też masz pieniądze i chcesz pokazać, że nie jesteś życiowym nieudacznikiem zajadającym swoje smutki przed ekranem laptopa w pokoju… Twoje spojrzenie na tę myśl powędrowało jeszcze raz do sterty śmieci, a oczami wyobraźni już widziałeś ile setek lat będzie kosztował matkę naturę ich rozkład w glebie. Podszedłeś do niezasłanego łóżka, wydobywając z supła pościeli jakiś koc, którym prędko nakryłeś zagrożenie biologiczne z pustych opakowań. Uśmiechnąłeś się zadowolony i dla podkreślenia czystości w pokoju, aż otworzyłeś okno, wpuszczając w końcu do niego świeże letnie powietrze. Tak. Zdecydowanie nie jesteś tego typu nieudacznikiem. A więc o czym ty to… o zazdrości? No cóż. Może na dnie świadomości wiedziałeś, że to główny powód tego, dlaczego jesteś cięższy teraz o dobre 4 kilogramy. Nie dopuszczałeś jednak do siebie tej głębokiej zazdrości. Fakt, że miałeś bogatych znajomych, którzy urodzili się już w luksusach to przecież nie powód by zazdrościć…. prawda? Też mogłeś mieć pieniądze jeśli tylko zechciałeś. I właśnie je miałeś. Jesteś w pełni gotowy, by utrzeć im wszystkim nosa. Wtedy to ONI będą zazdrościć tobie tak cudownej wycieczki…. ekhm… o czym ty to? W sumie wypadałoby jednak posprzątać. Wolałbyś nie mieszkać dłużej w pokoju, który wygląda jak melina. Wziąłeś głęboki oddech, odsuwając na moment wizję o dalszych poszukiwaniach wycieczek. Priorytetem teraz było posprzątać to wszystko i upewnić się, że  nie zalęgła się u ciebie żadna obca forma życia złożona z resztek jedzenia.
Właściwie nie byłeś pewien ile czasu zeszło Ci na ogarnięcie tego wszystkiego. W końcu jednak mogłeś uznać, że znów jest to pokój, a nie wylęgarnia karaluchów. I tutaj do akcji wkraczam ja. To znaczy… nie bezpośrednio. Póki co nie skupiaj się na tym jak wyglądam. Mnie tu nie ma… traktuj mnie jedynie jako narratora swojej przygody, dobrze? Dobrze. A więc gdy byłeś już gotowy usiąść z powrotem na krześle, w poszukiwaniu tego jedynego wymarzonego miejsca, usłyszałeś jak ktoś intensywnie dzwoni do drzwi wejściowych twojego domu. Warknąłeś zirytowany. W tym tempie znajdziesz jakąś ofertę w grudniu! Spojrzałeś w odruchu na kalendarz. Póki co nadal był lipiec… i naprawdę wolałbyś znaleźć coś już teraz. Dziś. Najlepiej od razu. Dzwonek jednak wwiercał się w twój umysł, zagłuszając wszystkie myśli i nie pozwalając się skupić na otchłani Internetu.
-Już idę!
Krzyknąłeś, bowiem miałeś wrażenie, że w tym tempie osoba dobijająca się wciśnie guzik na tyle mocno, że zaraz będziesz miał okazję obserwować jej rękę przebitą przez ścianę. Wyszedłeś do przedpokoju, przesuwając zamek w drzwiach i otwierając je z rozmachem. Byłeś wyraźnie poirytowany. Nie w smak było Ci teraz kogokolwiek gościć. A już zwłaszcza kogoś tak namolnego.
- No już, no już! Pali się, czy co?
Warknąłeś, jednak… nikogo nie zastałeś. Stałeś jak ostatni wariat na wycieraczce drąc się w słoneczny dzień na powietrze. Całe szczęście, że żaden z sąsiadów akurat nie był w pobliżu. Miałeś już odwrócić się na pięcie i zniknąć z powrotem w odmętach domu, jednakże coś przykuło twój wzrok. A właściwie to cię oślepiło. Nie byłeś pewien czy promienie słońca pechowo się od czegoś odbiły, czy może było to działanie celowe. Skutkiem jednak było to, że właśnie pochyliłeś się, pocierając oczy by odzyskać zdolność widzenia. Gdy obraz zaczął się wyostrzać, dostrzegłeś między swoimi nogami leżący na wycieraczce list. O mało co go nie zdeptałeś. Na kopercie widniał adres twojego zamieszkania jak i twoje imię oraz nazwisko. Rozejrzałeś się jeszcze dookoła. Czy naprawdę gość rozwożący listy był na tyle leniwy, że nie chciało mu się poczekać, czy chociażby wrzucić listu do skrzynki? Westchnąłeś, jednak podniosłeś kopertę. Wszedłeś do domu by nie robić już z siebie większego wariata i natychmiastowo skierowałeś się do swojego pokoju. O ile koperta była biała, tak zawartość jak wyjąłeś… zdecydowanie byłeś zaskoczony. Nie miałeś do czynienia ze zwykłą nudną kartką papieru. Twoje opuszki właśnie badały dokładnie fakturę czerpanego papieru, zabarwionego na subtelny pomarańczowy odcień. Płatki kwiatów wprasowane w papier podkreślały tylko jego wyjątkowość. Ktoś musiał się nad tym nieźle natrudzić. Ciężko było ci jedynie stwierdzić, czy napis był drukowany masowo czy jednak pisany odręcznie. Usiadłeś na łóżku, by już po chwili
zatopić się w lekturę.


WITAJ!
Pragniesz wycieczki swoich marzeń? Pragniesz przygody, o której nie sposób będzie zapomnieć? Miejsca tak wyjątkowego, że będziesz mógł opowiadać o nim znajomym z dumą przez najbliższe lata? Świetnie trafiłeś! Tylko u nas masz jedyną i niepowtarzalną okazję zwiedzić Hades! Tak, tak. Dobrze czytasz. TEN HADES. Gwarantujemy podróż przez Pola Elizejskie, Ereb, a nawet przez Tartar! To jedyna tego typu okazja! Czynne 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu! Nie zwlekaj i przeżyj niezapomnianą przygodę!


Uniosłeś brew czytając to wszystko. Dalej był już dokładny adres miejsca, a nawet nazwa ich oficjalnej strony internetowej. Jakkolwiek całość nie brzmiałaby dziwnie, podbiegłeś do laptopa by wstukać www.wycieczkipohadesie.pl
Prawdę powiedziawszy… no nie oszukujmy się. Myślałeś, że ktoś się dowiedział o twoich planach i po prostu się z Ciebie nabija. Strona jednak wyglądała w pełni realnie. I do tego same pozytywne komentarze… Cóż… Nie zastanawiałeś się zbyt długo. Od razu zadzwoniłeś na podany numer telefonu by zrobić rezerwację biletu oraz noclegu. Planujesz zwiedzić wszystkie trzy krainy. Cieszyłeś się, że pomyśleli także o jakimś dobrym hotelu.
Kilka dni później byłeś zajęty pakowaniem się. Nie potrzebowałeś właściwie zbyt wielu rzeczy. Od kilka koszulek i może ze dwie pary spodni. W końcu nie spędzisz tam więcej niż trzech dni. Dodatkowa para butów, bo przezorny zawsze ubezpieczony… czy do takiego miejsca trzeba zabrać krem z filtrem? Nie byłeś pewien, ale na wszelki wypadek i on wylądował w plecaku. Nic większego nie potrzebowałeś. Jedzenie miałeś mieć zapewnione w hotelu. Butelka wody, ładowarka i komórka były na swoim miejscu. Prawie byś zapomniał o portfelu, jednak w porę sobie o nim przypomniałeś. Wyszedłeś z domu upewniając się, że wszystko dobrze pozamykałeś. Oczywiście w ciągu tych kilku dni zadbałeś by wszyscy twoi znajomi wiedzieli, że wybierasz się na niezwykle drogą, niesamowitą i niezapomnianą wycieczkę… koszta tak naprawdę były zaskakująco niskie, jednakże o tym wiedzieć nie musieli. Pozostawałeś tajemniczy przez cały ten czas, pragnąc podsycić jak najbardziej ich ciekawość. Obiecałeś, że będziesz wstawiał zdjęcia na Facebooka, by mogli chociaż próbować zgadywać.

Jazda samochodem też nie zajęła Ci jakoś długo. Prawdę powiedziawszy sądziłeś, że zejdzie ci cały dzień lub nawet dłużej. To było oczywiście nim odkryłeś, że ta wspaniała atrakcja jest ledwie godzinę od twojego miejsca zamieszkania. Odetchnąłeś z ulgą widząc wielki szyld oraz strzałkę „Hades.” Skręciłeś w tamtą stronę i wjechałeś na parking. Już po chwili niosąc ze sobą plecak, stanąłeś… cóż. Można powiedzieć, że przed trudnym wyborem. Dookoła ciebie rosły naprawdę cudne i wielobarwne drzewa. Zastanawiałeś się, czy właściwie takie odmiany są znane człowiekowi, oraz jakim cudem uchowały się w polskim klimacie? Mniejsza jednak z tym. To nie stanowiło problemu. W zagwozdkę wprowadziły cię drzwi. Konkretnie trzy pary bogato zdobionych złotem drzwi, które wyglądały… identycznie. Wszystkie były otwarte. Za wszystkimi kryła się nieprzenikniona ciemność. Jedynie za ich progiem z boku byłeś w stanie dostrzec ladę do rejestracji. Im dłużej przyglądałeś się wydrążonym w ogromnej górze przejściom, tym bardziej upewniałeś się, że nie widzisz żadnych oznaczeń, którędy powinieneś się udać. Wyjąłeś z kieszeni już nieco pogniecioną ulotkę, jaka załączona była do listu. Wczytywałeś się uważnie w niewielką ilość informacji, ale…  nie. Nie było ani słowa o drzwiach, przez które powinieneś przejść. W końcu jednak dostrzegłeś różnicę. W drzwiach po prawej stronie, za ladą siedziała jakaś siwa staruszka, wypełniająca najprawdopodobniej dokumenty. Podszedłeś parę kroków bliżej, jednak nieważne jak intensywnie byś się wyginał. W drzwiach po lewej oraz tych na środku nie widziałeś nikogo. A więc tutaj czytelniku pora na twoją decyzję. Przez które drzwi decydujesz się przejść? 



Share:

Przewodnik po Hadesie- Przejdź przez drzwi środkowe

Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz.  Życzę miłej lektury ^^






Ilekroć się gubiłeś, zawsze wybierałeś przejścia znajdujące się po lewej. Jako jednak, że drogi były trzy… Tym razem postanowiłeś wybrać dodatkową drogę. W końcu skoro wyszedłeś z drogi, która jest naprzeciw środkowego wejścia, to raczej logiczne, że właśnie to powinieneś wybrać. Tak ci się przynajmniej zdawało. Wychyliłeś się ponownie, pragnąc zobaczyć kogokolwiek w środku, kto mógłby cię pokierować. Może ktoś czeka nieco dalej i po prostu musisz wejść by go zauważyć? A może jednak ktoś wpłynął na ciebie i pomógł ci w podjęciu takiej decyzji? Co? Nie patrz się tak wymownie w miejsce, w którym myślisz, że jestem.  Ja tylko opisuję twoje myśli i ewentualne rozwiązania. Musi to w końcu mieć ręce i nogi, prawda? Już, już. Nie zaprzątaj sobie mną głowy i przechodź. Gdy tylko przekroczyłeś próg, mogłeś zobaczyć, że pomieszczenie było faktycznie słabo oświetlone. Znaczy… cieszyłeś się, że było tu jakiekolwiek oświetlenie! Myślałeś nawet przez chwilę, że będziesz zmuszony błądzić tu po ciemku. Na twoje szczęście jednak jakieś słabe złotawo- pomarańczowe światło dobiegało z wyrw w skale… właściwie zastanawiałeś się czy było ono prawdziwe… czy może jednak to jakieś misternie rozplanowane żarówki, mające dodatkowo nadać klimatu tajemniczości… Po chwili jednak odrzuciłeś pomysł z żarówkami. Byłeś pewien, że nie była to żadna lampa ani elektronika. Wyglądało… po prostu zbyt naturalnie i miało w sobie pewien urok. Uniosłeś aparat, które dzielnie wisiał do tej pory na twojej szyi, by już po chwili podjąć starania uwiecznienia tego zjawiska. Coś… się udało, jednak musiałeś się sporo natrudzić, by przy tak kiepskim oświetleniu cokolwiek było widać. Oczywiście nie mogłeś nie spróbować uwiecznić też siebie na tle tego osobliwego miejsca.
-Ekhm…
Jakieś chrząknięcie przerwało twoją sesję fotograficzną. Zmieszałeś się i spojrzałeś w stronę lady. Siedziała za nim… starowinka. Zupełnie taka sama… aż odwróciłeś się w stronę jednej ze ścian, gdzie pamiętałeś, że była droga do prawych drzwi… Musieli po prostu zatrudniać jakieś starsze osoby do pomocy. W tym mroku na pewno nie dostrzegłeś wystarczająco wielu rys. To nie mogła być jedna i ta sama osoba, bo jak? Podszedłeś do lady, na której już leżała… karteczka zatytułowana „opłata za przeprawę.” Obróciłeś ją kilka razy w dłoni, aż coś ci nie zaświtało w głowie. No tak. W końcu nie jesteś zmarłym by dostać obola, czyż nie? Podzieliłeś się tym spostrzeżeniem ze staruszką. Ta tylko zaśmiała się lekko, przyznając ci rację. Przez moment przyglądała ci się nim dodała.
-Na  dziś tylko ty miałeś rezerwację mój drogi.
Stwierdziła z uśmiechem kobieta, widząc moje pytające spojrzenie. Pewnie sprawdzili twój profil na facebooku, przez co już wiedzieli jakiej twarzy mają się spodziewać. Chciałeś odłożyć plecak przed wyruszeniem w podróż więc spytałeś się o drogę do hotelu. Kobiecina uśmiechnęła się ciepło i serdecznie, zupełnie jakby słuchała swojego ukochanego wnuczka, po czym przemówiła.
- Póki co mój drogi podążaj z plecakiem. Gdy już będziesz na miejscu po zwiedzaniu, pokierują cię dalej.
Stwierdziła, a ciepły, poczciwy uśmiech ani na chwilę nie znikał z jej twarzy. Skinąłeś głową na taką odpowiedź. Tym bardziej cieszyłeś się, że plecak nie był ciężki, choć mogliby to inaczej rozplanować niż kazać ludziom dźwigać bagaże. Spojrzałeś na kobietę, a ta gestem dłoni wskazała  ci drogę, którą powinieneś podążać. Siateczka zmarszczek poruszyła się bardziej, gdy jej ciepły i serdeczny uśmiech się poszerzył. Z uśmiechem podziękowałeś kobiecie, życząc jej miłego dnia. Wątpiłeś bowiem, byś jeszcze dziś miał się z nią okazję zobaczyć. Ta podziękowała, odpowiadając tym samym. Idąc starą kamienną ścieżką, nie byłeś w stanie zobaczyć jak uśmiecham się szeroko, stając się znacznie wyższa, a moje rogi… hm? Co? Ah… nie powiedziałam ci, że to ja byłam tą babcią? Nie przejmuj się. Ty i tak o tym nie wiesz mój drogi. Jesteś zbyt daleko i dodatkowo odwrócony tyłem do mnie. Rogi? Jakie rogi? Czy ja coś mówiłam o rogach? Mówiłam ci, byś się na mnie nie skupiał i nie wyobrażał sobie mnie. Eh… no dobrze. Jestem kobietą. Wyobraź sobie mnie jak masz ochotę. A może lepiej tylko mój głos? Tak się mniej natrudzisz. Jaki jest? A czy to jest istotne dla twojego zwiedzania? Wymyśl sobie jaki ci pasuje. Ja jestem tylko narratorką, która opisuje przebieg twojej podróży. No już. Skup się na drodze, bo w tym tempie się poślizgniesz i upadniesz. Raczej nie chciałbyś złamać nogi na zabytkowej kamiennej drodze, prawda? To byłoby dość niefortunne. W każdym razie. Szedłeś aż nie zobaczyłeś… windy. Połyskujące na srebrno drzwi windy zdecydowanie odcinały się od kamiennej ściany w jakiej były osadzone. Zaśmiałeś się w duchu. Przynajmniej szli z duchem czasu. Zrobiłeś kolejne zdjęcie, szczerze rozbawiony tym widokiem. Gdy winda się przed tobą otworzyła, wszedłeś do środka. Guzik wskazywał tylko -2 piętro oraz to, na którym obecnie przebywałeś. Bez większego zastanowienia wcisnąłeś przycisk, a drzwi windy zamknęły się z cichym sykiem. Jazda trwała dłuższą chwilę. Muzyka w windzie jakoś jednak umilała ci ten czas. W końcu  wysiadłeś, a przed tobą rozpościerał się Styks. Czemu byłeś tak pewien tego? Ano przed tobą była tabliczka z wielką strzałką i nazwą rzeki. Poszedłeś w ślad za nią, widząc już w oddali swojego przewoźnika. Podszedłeś bez wahania do istoty, której… właściwie nie miałeś okazji się przyjrzeć. Długa granatowa szata zasłaniała go od stóp do głów. Twarz skrywał natomiast w cieniu obszernego kaptura. Zbliżyłeś się podając mu do starczej dłoni bilecik, jaki został podany Ci za ladą. Ten jedynie prychnął i wziął karteczkę wyraźnie niezadowolony.
- Papierki… Papierkami mi płacą… żeby mi się opłacało za papierki pływać w tę i z powrotem.
Usłyszałeś niski i chrapliwy głos wydobywający się spod kaptura i burczący w niezadowoleniu pod nosem. Podróż postanowiłeś umilić sobie widokami, oraz robieniem zdjęć. Charon nie komentował tego, obracając się plecami do ciebie. Dał ci spokojnie podziwiać okolicę. Łódź poruszała się samoistnie. Obserwowałeś przez moment długi materiał jakim okryty był starzec, jednak już po chwili skupiłeś uwagę na wszystkim innym. Twoje zainteresowanie drugim brzegiem wzrosło tym bardziej, gdy ujrzałeś grę świateł na wodzie,  lekko falującej od ruchu łodzi. Przed tobą wznosił się… ciekawy krajobraz. Na pewno widziałeś źródło tych ciepłych świateł, jednakże… całość była rozmazana.
- Twoje oczy zaznają widoku Erebu tylko po rozmowie z sędziami.
Usłyszałeś nagle głos starca, który jak widać nieraz musiał odpowiadać na to pytanie i wyrzucił je już niemalże automatycznie. Gdy łódź dobiła do brzegu, przesunął się ponownie tak, byś mógł bez problemu wyjść. Pożegnałeś się, posyłając mu jeszcze na odchodne ciepły uśmiech. W odpowiedzi usłyszałeś tylko niezadowolone burczenie starca i lekkie pochylenie głowy, które miało znaczyć najprawdopodobniej, że się żegna.
Strzałka oraz kamienna droga wyznaczała szlak twojej podróży. Kierowałeś się więc nimi, aż nie natrafiłeś na trzy trony, na których zasiadali trzej mężczyźni. Wszyscy wyglądali dostojnie i mężnie. Jedno spojrzenie na nich, a ty już czułeś bijący od nich autorytet. Za wszelką cenę próbowałeś wykopać z odmętów wiedzy szkolnej jak się nazywali. I  za wszelką cenę nie chciałeś by się dowiedzieli, że mieli z tym problem. Czułeś się przy nich…. Cóż. Sam nie umiałeś tego do końca nazwać. Czułeś coś na rodzaj respektu przed ich osobami, a twoja fascynacja i radość wzrosły tym bardziej gdy zwrócili na Ciebie uwagę. W końcu jednak olśnienie spłynęło na Ciebie niczym złoty deszcz! O mało co byś aż nie zakrzyknął radośnie. Na szczęście w ostatniej sekundzie się zahamowałeś. Minos, Ajakos oraz Radamantys. Przez krótką chwilę porozmawialiście. Ich głosy wcale nie odbiegały posturom. Idealnie się wpasowywały w wygląd właścicieli. Na sam koniec gestem ręki wskazali dalszą część kamiennej ścieżki. Spojrzałeś w tym kierunku i podziękowałeś, udając się w tę stronę.
Trafiłeś jednak do miejsca, które… ciężko było opisać… całość wyglądała jak przeogromna jaskinia, a ze ściennych wyrw wydobywało się takie samo światło jak to na górze. Widziałeś miejscami wzbijające się chmury pyłu. Gdzieś indziej usłyszałeś jakąś kłótnię. Gdzieś zawodzenie. To… nieco zbiło cię z tropu, jednakże i tak nie powstrzymało przed zrobieniem zdjęć. Musiałeś się nieco oczywiście namęczyć, choć tutaj było już i tak dużo jaśniej niż tam na górze.
W pewnym momencie podeszła do ciebie ciemnoskóra kobieta, informując cię, że jest twoją przewodniczką. Wyciągnęła rękę w twoją stronę, a ty uścisnąłeś ją od razu, odwzajemniając szeroki uśmiech kobiety. Nie skupiałeś się szczególnie na ubraniach. Może poza tym, że jest lekkie i zwiewne… i biorąc pod uwagę panujące tu ciepło, uznałeś że wiedziała co na siebie założyć by tu wytrwać. Ostrzegła cię byś uważał podczas spaceru po kamiennej drodze jako, że łatwo się tutaj poślizgnąć. Zastrzegła również by nie stać za blisko ścian jaskini, jako że te od czasu do czasu lubią zsypać nieco kamieni na przechodzącą tędy osobę. Było ciepło, jednak dawałeś radę wytrzymać. Stanęliście przed jednym z mostów, za którym usłyszeliście jakieś kobiece głosy.
- To Erynie. Pójdziemy się z nimi przywitać.
Oznajmiła radosnym głosem kobieta, jakby odczytując twoje myśli. Wskazała ci gestem ręki most, oraz nakazała ostrożność. Zbliżyłeś się do niego niepewnie, uważnie go oglądając i.. robiąc kilka zdjęć. Wyglądał jakby tkwił tu od co najmniej kilkuset lat. Nie byłeś pewien, czy deski utrzymają twój ciężar chociażby po pierwszym kroku. Co tam deski. Miałeś wrażenie, że samo dotknięcie lin, na którym jest zawieszony most, skończy się jego zawaleniem. Kobieta jednak z uśmiechem ponagliła cię gestem ręki, a po chwili sama niemalże przebiegała przez długi most. Przełknąłeś ślinę, wyciągając butelkę z boku plecaka by napić się wody. Podszedłeś bliżej krawędzi by spojrzeć w dół i sprawdzić co tam jest. Skarciłeś się jednak w myślach. Wolałeś by z wrażenia nie zakręciło ci się w głowie. Kobieta będąc już po drugiej stronie, zamachała ci ręką byś się pospieszył. Ostatecznie stanąłeś na moście, gotowy odskoczyć w każdej chwili. Ten był jednak zaskakująco stabilny. Nie zmieniło to jednak faktu, że szedłeś przez niego tak, jakby każdy krok miał być twoim ostatnim. Po dłuższej chwili byłeś już po drugiej stronie, gdzie czekała przewodniczka.
- I było się tak bać? Chodź już. Erynie nie lubią gdy każe się im czekać.
Stwierdziła, ponownie przypominając o śliskich kamieniach stanowiących ścieżkę. Sama jednak zdawała sobie nic z tego nie robić, energicznym krokiem przemierzając dzielący ich od celu dystans. Pomyślałeś, że najwidoczniej miała już doświadczenie w chodzeniu po tych drogach. W końcu musiała już nieraz oprowadzać tutaj ludzi.
- A więc Erynie są boginiami zemsty. Zrodzone zostały z krwi okaleczonego Uranosa, która spadła na Gaję…
Przewodniczka wprowadzała cię w życiorys bogiń, aż nie dotarliście po paru minutach na miejsce. Musiałeś przyznać, że aż żałowałeś, że tak szybko. Z chęcią jeszcze byś jej posłuchał. Ku twojemu nieszczęściu nie zapamiętałeś ich imion. Miałeś szczerą nadzieję, że nie będziesz musiał się zwracać bezpośrednio do którejś z nich. W końcu dane było ci ujrzeć trzy kobiety. Ich wężowe włosy poruszały się z takim samym zapałem, z jakim gestykulowały przy opowiadaniu o czymś. W kwestii gwałtowności przewodniczka zdecydowanie nie przesadzała. Raz się złościły, raz gotowe były się na coś lub kogoś rzucić, a raz… nie byłeś pewien nawet jak dalej opisywać ich zachowanie. Widziałeś tylko jak któraś z nich żywo wymachuje pochodnią… w sumie nie miałeś pewności czy pochodnia była jedna czy trzy. Za szybko wszystko się działo. Po ich zachowaniu mogłeś jednak zdecydowanie stwierdzić, która była tutaj gniewem, która nienawiścią, a która zemstą. Przewodniczka odchrząknęła, a boginie od razu zwróciły swoje spojrzenie na nich. Rozmowa była krótka, ale burzliwa. Właściwie to nie spodziewałeś się niczego innego po takich charakterach istot. Ostatecznie stwierdziły, że nie chcą Cię tu i kazały zakończyć ci wycieczkę po Erebie. Na wszelki wypadek cofnąłeś się o krok. Miałeś wrażenie, że w tym tempie prędzej odgryzą ci głowę niż stąd wyjdziesz.

Przewodniczka jednak nie traciła szerokiego uśmiechu. Pożegnałeś się tak spokojnie jak umiałeś z tymi istotami. W następnej chwili poczułeś… jak ziemia się pod tobą osuwa. I pod tobą i pod towarzyszącą ci kobietą. Czy ona pociągnęła właśnie za długi złoty sznur, który zwisał aż z kamiennego sufitu? Spojrzałeś aż w górę, jednak… było za wysoko, a w powietrzu wyżej unosiło się zbyt wiele dymu byś był w stanie dostrzec górną część jaskini. Z krzykiem spadałeś w dół, jednak przewodniczka zapewniła wesołym głosem byś się nie martwił i że to najlepszy sposób na powrót. Zastanawiałeś się, czy ona się kiedykolwiek czymkolwiek martwi. Co by nie było ostatecznie nadal przestraszony, ale i zafascynowany leciałeś coraz to niżej. Zobaczyłeś wyrwę na dole i delikatne światło. Ogrom czerwieni, światła i dziwnych kształtów zacierał się w Twoich oczach tym bardziej, im usilniej próbowałeś się przyjrzeć temu zjawisku.



Obrazek wykonany przez Usterkę ^^


Już po chwili poczułeś jak zamiast lecieć w dół, coś ciągnie cię w górę. Rozejrzałeś się niepewnie dookoła gdy tylko poczułeś grunt pod nogami. Tym większe było twoje zdziwienie gdy zobaczyłeś… że jesteś na początku swojej podróży. Stałeś koło lady gdy wyrwa w ziemi się zamykała. Rozejrzałeś się za staruszką, której nigdzie nie było. Przewodniczka za to otwarła Ci drzwi, ukazując świat.
- Dziękuję za skorzystanie z wycieczki po Erebie! Do widzenia i zapraszam ponownie!
Zaświergotała wesoło, czekając aż wyjdziesz. Dłuższą chwilę potrwało nim szok ustąpił. Przecież spadałeś w dół. Jesteś do góry… okej. Nic już z tego nie rozumiałeś. Zbuntowałeś się, mówiąc, że zapłaciłeś przecież za pobyt w hotelu. Kobieta podeszła, niby przypadkowo trącając aparat zawieszony na twojej szyi.
- Obsługa hotelowa jest możliwa tylko jeśli przejdziesz przez drzwi prawe lub lewe. A teraz proszę już iść. Niedługo mam następnych zwiedzających i muszę do tego czasu nieco uspokoić Erynie.
Stwierdziła z uśmiechem, jednak tym razem praktycznie wypchnęła cię przez drzwi. Wystawiła jeszcze głowę żegnając się z szerokim uśmiechem, po czym trzasnęła drzwiami. Dziwne… w tym świetle mogłeś przysiąc, że jej oczy były…. były inne. Mniejsza z tym. Pewnie przez światło Ci się zdawało. Będąc za drzwiami poruszałam już z zadowoleniem ogonem… hm? Ah tak. To byłam ja. Ale cii. Nie widzisz tego. Nie wiesz o tym. Skup się na swoich losach. Jesteś przecież zły za takie traktowanie, czyż nie? Czekaj… jakie traktowanie? Czujesz już jakieś zatarcia w pamięci? Tak czy siak po chwili od wyjścia na dwór zacząłeś się czuć dziwnie. Nie umiałeś tego opisać, jednakże nie byłeś nawet do końca pewien co tu robisz. Wycieczka. Miałeś być na wycieczce. Tylko czy już byłeś… czy dopiero wejdziesz? Złapałeś za aparat, jednak ten się nie chciał odpalić. Warknąłeś, jednak już po chwili nie byłeś pewien z jakiego powodu. Miałeś przed sobą dwie pary otwartych drzwi. Przejdziesz przez któreś, czy jednak zakończysz już swoją podróż?



Share:

Przewodnik po Hadesie- Wróć do domu

Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz.  Życzę miłej lektury ^^






Coś jednak przeszło przez twój umysł. Niezadowolenie z wycieczki… coś o tym, że Cię oszukano… nie byłeś tak naprawdę pewien co tam się stało, ale było pewne, że chcesz już wrócić do domu. Miałeś dość. Czułeś się zmęczony i byłeś spocony. Wsiadłeś w samochód, wypijając cały zapas wody. Czułeś się tak, jakbyś nie pił co najmniej od kilku dni.
Gdy wróciłeś do domu, padłeś bez zastanowienia na łóżko, wykończony jak nigdy dotąd. Nie zorientowałeś się nawet kiedy zasnąłeś. Nie wiesz ile spałeś, ale powodem twojego zbudzenia się było słońce intensywnie świecące Ci w oczy. Przeciągnąłeś się, by wstać i wykonać swoją poranną rutynę. Ostatecznie usiadłeś ze śniadaniem w ręku przed laptopem, który prędko odpaliłeś. Dziwne… dopiero teraz zwróciłeś uwagę na tak dużą ilość kurzu w całym pokoju. Przecież to niemożliwe by przez jeden dzień wszystko stało się aż tak zaniedbane. Dopiero co tu sprzątałeś! Wszedłeś na facebooka, a tam… od groma wiadomości prywatnych od Twoich zmartwionych kolegów. Uniosłeś brew dość zdezorientowany. Przecież minęła ledwie doba, prawda? Wertowałeś wiadomości, aż nie usłyszałeś, że Twój telefon dzwoni. Była to jedna z Twoich koleżanek. Mogłeś niemalże usłyszeć spadający kamień z jej serca gdy odebrałeś. Wysłuchałeś jak bardzo wszyscy się martwili. Że wszyscy Cię szukali. Że zapadłeś się praktycznie pod ziemię, a twój telefon był poza zasięgiem przez cały ten czas. Uspokoiłeś ją tłumacząc wszystko i… że jeden dzień to nie jest tak długo. Ta aż na chwilę umilkła. Miałeś aż wątpliwość, czy nie wyłączyłeś przez przypadek policzkiem rozmowy.
- Nie odzywałeś się od miesiąca.
Usłyszałeś i… tym razem to ciebie wmurowało. W niedowierzaniu spojrzałeś na datę na laptopie. Faktycznie… kończył się już sierpień. Sprawdziłeś datę na komórce. To samo. Ostatecznie powiedziałeś, że oddzwonisz. Poprosiłeś ją by poinformowała znajomych, że z Tobą wszystko w porządku. Żyjesz i jesteś cały. Ta coś wymamrotała, jednak nie słuchałeś jej już. Teraz dopiero zobaczyłeś setki nieodebranych połączeń oraz smsów. Siedziałeś tak dobre pięć minut zastanawiając się nad całością. Czułeś się jak w jakimś głupim koszmarze. Ostatecznie poderwałeś się, łapiąc za aparat. Nadal nie działał. Postanowiłeś jednak podłączyć go do laptopa. Robiłeś zdjęcia. To pamiętasz. Niemalże na wstrzymanym oddechu czekałeś aż te się załadują. Zamazane. Wszystkie. Każda co do jednej stanowiła rozmytą plamę barw w kolorze skał oraz jakichś świateł o ciepłym odcieniu. Zagłębiłeś się bardziej w krześle. Co teraz miałeś zrobić? Szczerze to nie miałeś zielonego pojęcia. Na pewno odkręcić wszystko na policji, bo twoi znajomi z pewnością powiadomili służby… ale teraz? Spojrzałeś na kanapki jakie sobie zrobiłeś i odrzuciłeś je prędko ze wstrętem. Jakim cudem mogłeś nie zauważyć, że wszystko jest spleśniałe i zepsute? Byłeś z każdą chwilą coraz to bardziej skołowany. Jednego byłeś jednak pewien. Nigdy już nie dasz się wrobić w żadną ofertę wycieczki jaka została Ci podrzucona na wycieraczkę.




KONIEC

Share:

Przewodnik po Hadesie- Przejdź przez drzwi po lewej

Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz.  Życzę miłej lektury ^^






Ilekroć się gubiłeś, zawsze wybierałeś przejścia znajdujące się po lewej. Postanowiłeś pójść za swoim szczęśliwym trafem i to właśnie lewe drzwi były tymi, które wybrałeś. Może ktoś czeka nieco dalej i po prostu musisz wejść by go zauważyć? A może jednak ktoś wpłynął na ciebie i pomógł ci w podjęciu takiej decyzji? Co? Nie patrz się tak wymownie w miejsce, w którym myślisz, że jestem.  Ja tylko opisuję twoje myśli i ewentualne rozwiązania. Musi to w końcu mieć ręce i nogi, prawda? Już, już. Nie zaprzątaj sobie mną głowy i przechodź. Gdy tylko przekroczyłeś próg, mogłeś zobaczyć, że pomieszczenie nie było wcale mrocznie ciemne. Przyjemne delikatne światło dochodziło z kilku punktów na wyżłobionej skale. Byłeś jednak pewien, że nie była to żadna lampa ani elektronika. Wyglądało… po prostu zbyt naturalnie i pięknie. Znajdowałeś się obecnie w jaskini oświetlonej jeszcze cudowniej niż w najpiękniejszych bajkach. Uniosłeś aparat, które dzielnie wisiał do tej pory na twojej szyi, by już po chwili podjąć starania uwiecznienia tego cudu. Widoki były nie do opisania. Już czułeś zazdrość swoich kolegów. Wygiąłeś się tak, by strzelić sobie jeszcze selfie na tle tak cudnego krajobrazu.
-Ekhm…
Jakieś chrząknięcie przerwało twoją sesję fotograficzną. Zmieszałeś się i spojrzałeś w stronę lady. Siedziała za nim… starowinka. Zupełnie taka sama… aż odwróciłeś się w stronę jednej ze ścian, gdzie pamiętałeś, że była droga do prawych drzwi… Musieli po prostu zatrudniać jakieś starsze osoby do pomocy. W tym mroku na pewno nie dostrzegłeś wystarczająco wielu rys. To nie mogła być jedna i ta sama osoba, bo jak? Podszedłeś do lady, na której już leżał… obol. Pochwyciłeś go w dłoń, widząc wyczekujące spojrzenie starszej kobiety. Aż się uśmiechnąłeś, przyglądając się uważnie monecie. Zniekształcony już przez bieg czasu profil jakiejś postaci historycznej… nie zamierzałeś się popisywać swoją nikłą wiedzą w tym temacie i zgadywać. Obróciłeś monetę. Wybite zwierzę zdecydowanie było sową. Zaskakiwało cię jak wiernie została odlana kopia monety. Mogłeś przysiąc, że wszelkie nadszarpnięcia czasu, delikatne ubytki, rysy, deformacje- były prawdziwe.
-Na  dziś tylko ty miałeś rezerwację mój drogi.
Stwierdziła z uśmiechem kobieta, widząc moje pytające spojrzenie. Pewnie sprawdzili twój profil na Facebooku, przez co już wiedzieli jakiej twarzy mają się spodziewać. Obracałeś jeszcze przez chwilę monetę w dłoni i… nie mogłeś się powstrzymać. Przeprosiłeś na moment kobietę, po czym zrobiłeś kilka zdjęć monecie. Gdy w końcu przestałeś, spytałeś się o to, na co ci moneta, oraz którędy do hotelu. Chciałeś odłożyć plecak przed wyruszeniem w podróż. Kobiecina uśmiechnęła się ciepło i serdecznie, zupełnie jakby słuchała swojego ukochanego wnuczka, po czym przemówiła.


- Obol jest po to, byś miał czym zapłacić Charonowi za przepłynięcie przez Styks mój drogi. Inaczej nie będziesz mógł rozpocząć swojej wędrówki. Co do plecaka, zostaw go tutaj proszę. Zadbam by trafił do odpowiedniego pokoju.

Stwierdziła, a ciepły, poczciwy uśmiech ani na chwilę nie znikał z jej twarzy. Zgodnie z jej poleceniem odłożyłeś torbę na ladę, mając nadzieję, że to nie ona będzie zmuszona trudzić się, by gdziekolwiek zabierać jego bagaż. Mimo wszystko nie chciałeś męczyć biednej starszej kobiety. Gestem dłoni wskazała  ci drogę, którą powinieneś podążać, a siateczka zmarszczek poruszyła się bardziej, gdy jej ciepły i serdeczny uśmiech się poszerzył. Z uśmiechem podziękowałeś kobiecie, życząc jej miłego dnia. Wątpiłeś bowiem, byś jeszcze dziś miał się z nią okazję zobaczyć. Ta podziękowała, odpowiadając tym samym. Idąc starą kamienną ścieżką, nie byłeś w stanie zobaczyć jak uśmiecham się szeroko, stając się znacznie wyższa, a mój ogon… hm? Co? Ah… nie powiedziałam ci, że to ja byłam tą babcią? Nie przejmuj się. Ty i tak o tym nie wiesz mój drogi. Jesteś zbyt daleko i dodatkowo odwrócony tyłem do mnie. Ogon? Jaki ogon? Czy ja coś mówiłam o ogonie? Mówiłam ci, byś się na mnie nie skupiał i nie wyobrażał sobie mnie. Eh… no dobrze. Jestem kobietą. Wyobraź sobie mnie jak masz ochotę. A może lepiej tylko mój głos? Tak się mniej natrudzisz. Jaki jest? A czy to jest istotne dla twojego zwiedzania? Wymyśl sobie jaki ci pasuje. Ja jestem tylko narratorką, która opisuje przebieg twojej podróży. No już. Skup się na drodze, bo w tym tempie się poślizgniesz i upadniesz. Raczej nie chciałbyś złamać nogi na zabytkowej kamiennej drodze, prawda? To byłoby dość niefortunne. W każdym razie. Szedłeś aż nie zobaczyłeś… windy. Połyskujące na srebrno drzwi windy zdecydowanie odcinały się od kamiennej ściany w jakiej były osadzone. Zaśmiałeś się w duchu. Przynajmniej szli z duchem czasu. Zrobiłeś kolejne zdjęcie, szczerze rozbawiony tym widokiem. Gdy winda się przed tobą otworzyła, wszedłeś do środka. Guzik wskazywał tylko -1 piętro oraz to, na którym obecnie przebywałeś. Bez większego zastanowienia wcisnąłeś przycisk, a drzwi windy zamknęły się z cichym sykiem. Jazda była króciutka. Właściwie to odczułeś jakby była to dosłownie chwilka.  Wysiadłeś, a przed tobą rozpościerał się Styks. Czemu byłeś tak pewien tego? Ano przed tobą była tabliczka z wielką strzałką i nazwą rzeki. Poszedłeś w ślad za nią, widząc już w oddali swojego przewoźnika. Podszedłeś bez wahania do istoty, której… właściwie nie miałeś okazji się przyjrzeć. Długa granatowa szata zasłaniała go od stóp do głów. Twarz skrywał natomiast w cieniu obszernego kaptura.
- Obol za przejazd…
Usłyszałeś niski i nieco chrapliwy głos spod kaptura, by już po chwili ujrzeć starą dłoń, wysuwającą dłoń po pieniążek. Wyjąłeś z kieszeni monetę, kładąc ją na dłoni starca. Zacisnął dłoń, jakby badając prawdziwość monety, po czym odsunął się nieco, byś miał jak wsiąść. Zafascynowany całokształtem złapałeś za aparat robiąc kolejne zdjęcia. Charon nie komentował tego, obracając się plecami do ciebie. Dał ci spokojnie podziwiać widoki. Łódź poruszała się samoistnie. Obserwowałeś przez moment długi materiał jakim okryty był starzec, jednak już po chwili skupiłeś uwagę na wszystkim innym. Twoje zainteresowanie drugim brzegiem wzrosło tym bardziej, gdy ujrzałeś różnobarwną grę świateł na wodzie,  lekko falującej od ruchu łodzi. Przed tobą wznosił się cudowny, niemalże utopijny krajobraz. Gdy jednak próbowałeś mu się przyjrzeć… zdawał się być tylko bardziej rozmazany. Nie mogłeś pojąć czemu. Mrużyłeś oczy, wytężałeś wzrok. Na nic jednak były twoje starania.
- Twoje oczy zaznają cudu widoku Pól Elizejskich tylko po rozmowie z sędziami.
Usłyszałeś nagle głos starca, który jak widać nieraz musiał odpowiadać na to pytanie i wyrzucił je już niemalże automatycznie. Gdy łódź dobiła do brzegu, przesunął się ponownie tak, byś mógł bez problemu wyjść. Pożegnałeś się, posyłając mu jeszcze na odchodne ciepły uśmiech. W odpowiedzi zobaczyłeś tylko jak kaptur pochyla się bardziej, co miało najprawdopodobniej być skinieniem głową.
Strzałka oraz kamienna droga wyznaczała szlak twojej podróży. Kierowałeś się więc nimi, aż nie natrafiłeś na trzy trony, na których zasiadali trzej mężczyźni. Wszyscy wyglądali dostojnie i mężnie. Jedno spojrzenie na nich, a ty już czułeś bijący od nich autorytet. Za wszelką cenę próbowałeś wykopać z odmętów wiedzy szkolnej jak się nazywali. I  za wszelką cenę nie chciałeś by się dowiedzieli, że mieli z tym problem. Czułeś się przy nich…. Cóż. Sam nie umiałeś tego do końca nazwać. Czułeś coś na rodzaj respektu przed ich osobami, a twoja fascynacja i radość wzrosły tym bardziej gdy zwrócili na Ciebie uwagę. W końcu jednak olśnienie spadło na Ciebie niczym złoty deszcz! O mało co byś aż nie zakrzyknął radośnie. Na szczęście w ostatniej sekundzie się zahamowałeś. Minos, Ajakos oraz Radamantys. Przez krótką chwilę porozmawialiście. Ich głosy wcale nie odbiegały posturom. Idealnie się wpasowywały w wygląd właścicieli. Na sam koniec gestem ręki wskazali dalszą część kamiennej ścieżki. Spojrzałeś w tym kierunku i podziękowałeś, udając się w tę stronę. Myślałeś coś wcześniej o złotym pyle? Przechodząc między dwoma kamiennymi kolumnami poczułeś delikatne drobiny na swoim ciele, które jak gdyby nigdy nic wchłonęły się w twoją skórę. Przez chwilę jeszcze tak stałeś i przyglądałeś się i skórze jak i ścieżce, chcąc znaleźć ślad po złotym deszczu. Uświadomiłeś sobie jednak, że trójka mężczyzn nadal była za tobą. Chęć nie zbłaźnienia się przed nimi pchnęła cię prędko na przód.
Jakże ogromne było twoje szczęście, gdy tabliczka z napisem „Elizjum” zwiastowała Ci, że jesteś już niedaleko. Niemalże czułeś radość i błogość unoszącą się w powietrzu. Światła jakie widziałeś wcześniej, znów ukazały się twoim oczom. Jakim cudem nie widziałeś tego przy sędziach? To pytanie było właściwie… dobre, jednakże nie skupiałeś się na nim zbyt długo. Uciekło z twojej głowy. Nie ma co się przecież kłócić z zamierzeniami wycieczki, prawda? Twoja radość była tym większa, gdy w końcu miałeś okazję ujrzeć pełnię majestatu tego miejsca. W końcu w pełni wyraźną… choć w pełni… to za duże określenie. Kręciłeś głową na wszystkie strony, a i tak miałeś nieodparte wrażenie, ze twój wzrok nie obejmuje wszystkiego.     Odwróciłeś się do tyłu by zrobić dobre ujęcie na ścieżkę… czekaj. Mogłeś przysiąc, że jeszcze przed chwilą była tu ścieżka. Jakoś musiałeś tu przecież przyjść. Znowuż jednak twój umysł nie zaprzątał sobie tym dłużej myśli. Była ścieżka- nie ma ścieżki. Jesteś na zwiedzaniu więc cóż w tym nadzwyczajnego? Przed tobą niczym z ziemi wyrósł mężczyzna. Przywitał się z tobą, skłaniając się lekko, na co i ty odpowiedziałeś mu lekkim ukłonem. Od razu powiedziałeś mu jak bardzo to miejsce cię oczarowuje i jak tu cudownie. Ten jedynie skinął głową z uśmiechem, gestem ręki wskazując ci miejsce, do którego miałeś się udać. Złapałeś za aparat i zapalczywie robiłeś zdjęcia. Jedno za drugim. Przy okazji przyjrzałeś się nieco bardziej mężczyźnie. Zdecydowanie należał do tego typu, co po pięćdziesiątce robi się tylko przystojniejszy, a włosy przyprószone siwizną w żaden sposób mu nie odejmowały tego. Jego twarz zdobił cały czas lekki uśmiech, gdy przechodzili przez kolejne punkty wycieczki. Słyszałeś jak jego miękki i przyjemny głos cały czas rozbrzmiewa, gdy opowiadał o coraz to nowszych i ciekawszych miejscach. Czułeś się tak beztrosko jak nigdy. W pewnym momencie nawet pozwoliłeś sobie na chwilę swobody by wśród będących tu ludzi swobodnie wybiegać się po jednym z pól. Wróciłeś do mężczyzny zdyszany, ale zdecydowanie zadowolony. Zwłaszcza, że zrobiłeś sporo ciekawych ujęć aparatem. Czułeś, że wycieczka dobiega już końca, co… średnio ci się podobało. To miejsce było tak cudowne. Kolory, barwy, światła, zapachy… wszystko tak bardzo cię ciągnęło do siebie.
Twój przewodnik- choć tego nie dostrzegałeś przez fascynację- obserwował cię uważnie przez cały ten czas. W pewnym momencie- właściwie nie zorientowałeś się kiedy to zrobił- zobaczyłeś, że trzymał w dłoni zdobiony złotem kielich, którym była woda.
-Proszę. Musisz być spragniony. Ukój pragnienie wodą z rzeki Lete.
Ciepły uśmiech nie schodził ani na chwilę z jego twarzy, gdy przechwytywałeś kielich. Lete… coś… coś ci to mówiło. Za nic jednak nie mogłeś sobie przypomnieć jaką funkcję w Hadesie pełniła ta rzeka. Teraz dopiero poczułeś jak bardzo spragniony byłeś. Bez namysłu wypiłeś duszkiem całość, oddając kielich mężczyźnie. Gdy spytałeś się od czego była ów rzeka, mężczyzna zaśmiał się jedynie, a jego uśmiech…. Zaniepokoił cię.
- Rzeka zapomnienia mój drogi. W końcu zapłaciłeś już za przypłynięcie tu. Cerber  nie lubi gdy ktoś kto zapłacił chce wrócić.
Stwierdził z uśmiechem, a ciebie… mało powiedziane, że zmroziło. Zwłaszcza, że czułeś jak… wspomnienia odchodzą. Jedno za drugim… tracisz wszystko. Mężczyzna pochwycił twój aparat, zakładając go sobie na szyję.  W końcu tobie już nie będzie potrzebny, czyż nie? Już po chwili potarłeś oczy, a następnie potrząsnąłeś głową. Nieco skołowany spojrzałeś na mężczyznę, który prędko wyjaśnił Ci gdzie jesteś. Elizjum. A ty byłeś tu by już nigdy nie odczuwać trosk i zmartwień. Nie trwało to wiele nim z radością odwróciłeś się i pobiegłeś jedną z kamiennych dróg. W końcu miałeś tyle do zwiedzenia! Byłeś tak zaaferowany całością, że nie zauważyłeś falującego w powietrzu ogona za mężczyzną oraz jego szerokiego uśmiechu… ale to już tylko szczegóły mój drogi czytelniku.





KONIEC

Share:

Przewodnik po Hadesie- Przejdź przez drzwi po prawej


Notka od autorki: Robiłam to na zadanie na łacinę. Jako, że uznałam, że jest wystarczająco kreatywne i ciekawe, wrzucam tutaj. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^ Czytelnik jest neutralny. Całość została przedstawiona tak, by zarówno kobieta jak i mężczyzna mogli wczuć się odpowiednio w klimaty przedstawionego miejsca. Jest to przewodnik po Hadesie, jednakże interaktywny. Jest kilka momentów, w których można dokonać wyboru. Tylko od Ciebie zależy jakie zakończenie uzyskasz.  Życzę miłej lektury ^^






Ilekroć się gubiłeś, zawsze wybierałeś przejścia znajdujące się po prawej. Postanowiłeś pójść za swoim szczęśliwym trafem i to właśnie prawe drzwi były tymi, które wybrałeś. Zwłaszcza, że tylko tam widziałeś żywą duszę. Może kobieta za ladą powie Ci gdzie masz dalej iść? A może jednak ktoś wpłynął na ciebie i pomógł ci w podjęciu takiej decyzji? Co? Nie patrz się tak wymownie w miejsce, w którym myślisz, że jestem.  Ja tylko opisuję twoje myśli i ewentualne rozwiązania. Musi to w końcu mieć ręce i nogi, prawda? Już, już. Nie zaprzątaj sobie mną głowy i przechodź. Gdy tylko przekroczyłeś próg, mogłeś zobaczyć, że pomieszczenie nie było wcale mrocznie ciemne. Znaczy było dość… ciemno. Książki na pewno byś tu nie przeczytał. Na ścianach wisiały pochodnie. Na blacie lady natomiast ustawione były bogato zdobione świece, których blask tylko dodatkowo podkreślał rysy młodej kobiety siedzącej… czekaj. Jakiej młodej kobiety? Aż spojrzałeś uważnie na drobnej postury rudą kobietę, która przywitała cię z uśmiechem. To oświetlenie musiało najwidoczniej sprawić, że wyglądała starzej. Wolałeś jednak nie mówić jej o tym. W końcu lepiej by nie zrozumiała tego opacznie, czyż nie? Tak. Uwagę na temat oświetlenia postanowiłeś zachować dla siebie. Uniosłeś aparat, które dzielnie wisiał do tej pory na twojej szyi, by już po chwili podjąć starania uwiecznienia tak klimatycznego miejsca, które gdyby nie lada, wyglądałoby w pełni jak stara właśnie odkryta jaskinia. Widoki były nie do opisania. Już czułeś zazdrość swoich kolegów. Wygiąłeś się tak, by strzelić sobie jeszcze selfie na tle tak cudnego miejsca.
-Ekhm…
Jakieś chrząknięcie przerwało twoją sesję fotograficzną. Zmieszałeś się i spojrzałeś w stronę lady. Podszedłeś do kobiety, przed którą już leżał… obol.  Pochwyciłeś go w dłoń, widząc wyczekujące spojrzenie pracowniczki. Aż się uśmiechnąłeś, przyglądając się uważnie monecie. Zniekształcony już przez bieg czasu profil jakiejś postaci historycznej… nie zamierzałeś się popisywać swoją nikłą wiedzą w tym temacie i zgadywać. Obróciłeś monetę. Wybite zwierzę zdecydowanie było sową. Zaskakiwało cię jak wiernie została odlana kopia monety. Mogłeś przysiąc, że wszelkie nadszarpnięcia czasu, delikatne ubytki, rysy, deformacje- były prawdziwe.


-Na  dziś tylko ty miałeś rezerwację mój drogi.

Stwierdziła z uśmiechem kobieta, widząc moje pytające spojrzenie. Pewnie sprawdzili twój profil na Facebooku, przez co już wiedzieli jakiej twarzy mają się spodziewać. Obracałeś jeszcze przez chwilę monetę w dłoni i… nie mogłeś się powstrzymać. Przeprosiłeś na moment pracownicę, po czym zrobiłeś kilka zdjęć monecie. Gdy w końcu przestałeś, spytałeś się o to, na co ci moneta, oraz którędy do hotelu. Chciałeś odłożyć plecak przed wyruszeniem w podróż. Ta uśmiechnęła się ciepło i serdecznie, zupełnie jakby była sama w sobie lekarstwem na wszelkie zgryzoty.

- Obol jest po to, byś miał czym zapłacić Charonowi za przepłynięcie przez Styks mój drogi. Inaczej nie będziesz mógł rozpocząć swojej wędrówki. Co do plecaka, zostaw go tutaj proszę. Zadbam by trafił do odpowiedniego pokoju.
Stwierdziła, a ciepły uśmiech ani na chwilę nie znikał z jej twarzy. Zgodnie z jej poleceniem odłożyłeś torbę na ladę. Gestem dłoni wskazała  ci drogę, którą powinieneś podążać. Z uśmiechem podziękowałeś kobiecie, życząc jej miłego dnia. Wątpiłeś bowiem, byś jeszcze dziś miał się z nią okazję zobaczyć. Ta podziękowała, odpowiadając tym samym. Idąc starą kamienną ścieżką, nie byłeś w stanie zobaczyć jak uśmiecham się szeroko, a mój ogon oraz rogi… hm? Co? Ah… nie powiedziałam ci, że to ja byłam tą kobietą? Nie przejmuj się. Ty i tak o tym nie wiesz mój drogi. Jesteś zbyt daleko i dodatkowo odwrócony tyłem do mnie. Ogon i rogi? Jakie ogon i rogi? Czy ja coś mówiłam o ogonie i rogach? Mówiłam ci, byś się na mnie nie skupiał i nie wyobrażał sobie mnie. Eh… no dobrze. Jestem kobietą. Wyobraź sobie mnie jak masz ochotę. A może lepiej tylko mój głos? Tak się mniej natrudzisz. Jaki jest? A czy to jest istotne dla twojego zwiedzania? Wymyśl sobie jaki ci pasuje. Ja jestem tylko narratorką, która opisuje przebieg twojej podróży. No już. Skup się na drodze, bo w tym tempie się poślizgniesz i upadniesz. Raczej nie chciałbyś złamać nogi na zabytkowej kamiennej drodze, prawda? To byłoby dość niefortunne. W każdym razie. Szedłeś aż nie zobaczyłeś… windy. Połyskujące na srebrno drzwi windy zdecydowanie odcinały się od kamiennej ściany w jakiej były osadzone. Zaśmiałeś się w duchu. Przynajmniej szli z duchem czasu. Zrobiłeś kolejne zdjęcie, szczerze rozbawiony tym widokiem. Gdy winda się przed tobą otworzyła, wszedłeś do środka. Guzik wskazywał tylko -3 piętro oraz to, na którym obecnie przebywałeś. Bez większego zastanowienia wcisnąłeś przycisk, a drzwi windy zamknęły się z cichym sykiem. Jazda była… długa. Miałeś wrażenie, że zjeżdżałeś do -30 piętra a nie -3. W windzie jednak zamiast typowych muzyczek leciały delikatne dźwięki instrumentów, jakie od razu przywodziły Ci na myśl kulturę wschodu. Musiałeś przyznać, że… to było ciekawe. Zaintrygowało Cię to, bo raczej nie tego się spodziewałeś.  Wysiadłeś, a przed tobą rozpościerał się Styks. Czemu byłeś tak pewien tego? Ano przed tobą była tabliczka z wielką strzałką i nazwą rzeki. Spojrzałeś jeszcze raz na windę, która to prędko zamknęła się, jadąc do góry. Miałeś wrażenie jakby sama jazda zajęła Ci dobre 5 minut. Mniejsza jednak z tym. Poszedłeś w ślad za kierunkiem wskazanym przez znak, widząc już w oddali swojego przewoźnika. Podszedłeś bez wahania do istoty, której… właściwie nie miałeś okazji się przyjrzeć. Długa granatowa szata zasłaniała go od stóp do głów. Twarz skrywał natomiast w cieniu obszernego kaptura.
- Obol za przejazd…
Usłyszałeś niski i nieco chrapliwy głos spod kaptura, by już po chwili ujrzeć starą dłoń, wysuwającą dłoń po pieniążek. Wyjąłeś z kieszeni monetę, kładąc ją na dłoni starca. Zacisnął dłoń, jakby badając prawdziwość monety, po czym odsunął się nieco, byś miał jak wsiąść. Zafascynowany całokształtem złapałeś za aparat robiąc kolejne zdjęcia. Charon nie komentował tego, obracając się plecami do Ciebie. Dał ci spokojnie podziwiać widoki. Łódź poruszała się samoistnie. Obserwowałeś przez moment długi materiał jakim okryty był starzec, jednak już po chwili skupiłeś uwagę na wszystkim innym. Twoje zainteresowanie drugim brzegiem wzrosło tym bardziej, gdy ujrzałeś różnobarwną grę świateł na wodzie,  lekko falującej od ruchu łodzi. Przed tobą wznosił się… dość osobliwy obraz. Zupełnie jak muzyka z windy. Nie umiałeś jednak dokładnie określić tego, co widziałeś.. Gdy próbowałeś się przyjrzeć… obraz zdawał się być tylko bardziej rozmazany. Nie mogłeś pojąć czemu. Mrużyłeś oczy, wytężałeś wzrok. Na nic jednak były twoje starania.
- Twoje oczy zaznają widoku Tartaru tylko po rozmowie z sędziami.
Usłyszałeś nagle głos starca, który jak widać nieraz musiał odpowiadać na to pytanie i wyrzucił je już niemalże automatycznie. O mało nie gwizdnąłeś z zachwytu jak i podekscytowania. Na sam początek podróży jak widać, zacząłeś już od najcięższego kalibru. Byłeś jednak jednocześnie zbyt ciekawy by się wycofać. Nie czułeś strachu co do miejsca w jakie się udajesz. Po prostu ciekawość i fascynację. Gdy łódź dobiła do brzegu, przewoźnik przesunął się ponownie tak, byś mógł bez problemu wyjść. Pożegnałeś się, posyłając mu jeszcze na odchodne ciepły uśmiech. W odpowiedzi zobaczyłeś tylko jak kaptur pochyla się bardziej, co miało najprawdopodobniej być skinieniem głową.
Strzałka oraz kamienna droga wyznaczała szlak twojej podróży. Kierowałeś się więc nimi, aż nie natrafiłeś na trzy trony, na których zasiadali trzej mężczyźni. Wszyscy wyglądali dostojnie i mężnie. Jedno spojrzenie na nich, a ty już czułeś bijący od nich autorytet. Za wszelką cenę próbowałeś wykopać z odmętów wiedzy szkolnej jak się nazywali. I  za wszelką cenę nie chciałeś by się dowiedzieli, że mieli z tym problem. Czułeś się przy nich…. Cóż. Sam nie umiałeś tego do końca nazwać. Czułeś coś na rodzaj respektu przed ich osobami, a twoja fascynacja i radość wzrosły tym bardziej gdy zwrócili na Ciebie uwagę. W końcu jednak olśnienie spłynęło na Ciebie niczym złoty deszcz! O mało co byś aż nie zakrzyknął radośnie. Na szczęście w ostatniej sekundzie się zahamowałeś. Minos, Ajakos oraz Radamantys. Przez krótką chwilę porozmawialiście. Ich głosy wcale nie odbiegały posturom. Idealnie się wpasowywały w wygląd właścicieli. Na sam koniec gestem ręki wskazali dalszą część kamiennej ścieżki. Spojrzałeś w tym kierunku i podziękowałeś, udając się w tę stronę. Myślałeś coś wcześniej o złotym pyle? Przechodząc między dwoma kamiennymi kolumnami poczułeś delikatne drobiny na swoim ciele, które jak gdyby nigdy nic wchłonęły się w twoją skórę. Przez chwilę jeszcze tak stałeś i przyglądałeś się i skórze jak i ścieżce, chcąc znaleźć ślad po złotym deszczu. Uświadomiłeś sobie jednak, że trójka mężczyzn nadal była za tobą. Chęć nie zbłaźnienia się przed nimi pchnęła cię prędko na przód.
Idąc ścieżką, naprzeciw Ciebie stanął mężczyzna. Był to… blondyn o ciemnej karnacji. Od razu wpadło Ci do głowy, że było to dość osobliwe połączenie, aczkolwiek ciekawe. Jego strój również kojarzył Ci się z kulturą wschodu. Złote ozdoby, spodnie sindbadki… najbardziej jednak zaciekawiły cię rogi oraz ogon… prawdę powiedziawszy nie tak wyobrażałeś sobie istot przebywających w Tartarze, choć… po części to nawet by pasowało. Zwłaszcza, że było tu tak gorąco, że zazdrościłeś mężczyźnie, że ten jest ubrany tak lekko. Ten podszedł i skinął Ci głową na powitanie.
Rysunek wykonany przez Usterkę ^^


- Witaj. Jestem Hades. Może już na początku wyjaśnię Ci co nieco. Obiło nam się o uszy, że ostatnimi czasy na powierzchni niezwykle modne są elementy kultury wschodu. Uznałem więc, iż idealnym będzie z tego skorzystać. Czyż Tartar nie wygląda od razu lepiej? Na pewno tak. W końcu mało jest ludzi zainteresowanych lawą i wielkimi kraterami.
Odpowiedział sobie sam, śmiejąc się lekko. Wskazał Ci jedną ze ścieżek, którą następnie się udaliście. Nie szliście jakoś szczególnie długo. W tym czasie Hades opowiadał o samym pomyśle zmienienia wystroju, oraz o idei jaka temu towarzyszyła. Uznał, że i tak karą jest przebywanie tutaj. Czemu więc nie umilić pobytu tutaj choć trochę, ciekawszym i bogatszym wystrojem? W końcu złoto i wielobarwność zawsze przyciągnie ludzki wzrok. A im ciekawiej było, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś będzie chciał uciec. I właściwie tutaj musiałeś przyznać mu rację. Czułeś zapach kadzideł unoszący się w powietrzu. Miałeś wrażenie, że ten aromat już w ciebie wsiąkł. Co prawda bałeś się, że będzie to dla ciebie za ciężki aromat, jednakże był subtelny i nie drażnił nosa. Dodatkowo z rozbawieniem dodał, że przynajmniej Cerber nie musi być aż tak nerwowy w kwestii, że ktoś spróbuje uciec. Jak zaznaczył Hades. On bardzo nie lubi gdy ktoś tego próbuje. A jak mowa o nim, to właśnie zobaczyłeś tabliczkę z napisem „Cerber.” Niemalże instynktownie pochwyciłeś za aparat. Musiałeś zrobić mu zdjęcie. Gdy jednak zaszliście… Na miejscu zobaczyłeś mężczyznę. Niemalże czarna skóra była ledwo widoczna na tle ciemnej ziemi. Odcinały się za to jego błękitne włosy jak i ubranie. Spojrzałeś nieco wyżej by zobaczyć… siedzącego na nim  trójgłowego szczeniaczka. Hades zaśmiał się, kręcąc głową.
Rysunek wykonany przez Usterkę ^^


- No tak. Zapomniałem wspomnieć, że ostatnio Cerber stał się tatusiem. Pewnie kręci się gdzieś w okolicy, ale… masz okazję zobaczyć tego rozkosznego szczeniaka. Właściwie sam nie jestem pewien kto jest matką. Przyszedł z nim i… już. Może jakaś gwieździsta rasa? Nie wnikam w to.
Hades wzruszył ramionami, dając Ci chwilę na zrobienie zdjęć. Po chwilowym szoku zaśmiałeś się, a rozczulenie wyraźnie rozbrzmiało w twoim głosie, gdy zrobiłeś głośne „aww”. Miałeś do czynienia z małą kuleczką słodyczy, która w mig zdobyła twoje serce. Co do tego mężczyzny… po chwili dostałeś odpowiedź, że miał pilnować Cerberątka. Jak jednak usłyszałeś „Spanie wychodzi mu lepiej niż cokolwiek innego.” Patrząc na kamienny sen mężczyzny… nie sposób było się nie zgodzić. Podszedł nieco bliżej, by zrobić im kilka zdjęć. Wykadrowałeś także niektóre tak, by uchwycić samego szczeniaczka. Znajomi ci nie uwierzą w to, co właśnie uwieczniłeś. Cudem będzie jeśli właściwie uwierzą Ci w cokolwiek co tutaj widzisz. Na szczęście właśnie po to masz aparat!
Rysunek wykonany przez Usterkę ^^

Ostatecznie jeszcze przez sporą część czasu zwiedzaliście tereny Tartaru. Co prawda widziałeś nieco kraterów, jednakże złote ozdoby, liczne zwisające materiały, ludzie ubrani w klimatach indyjskich… całość jednak sprawiała, że aż chciało się zostać tu dłużej. A. I  Hades zadbał o to, byś nie wykończył się w swoich ubraniach. Kroczyłeś w sindbadkach w kolorze złocistego pustynnego piasku, oraz burgundowej kamizelce. Całości oczywiście nie mogło brakować złotych ozdób. Sobie również zrobiłeś nieco zdjęć. Całość wyglądała niczym indyjska utopia. Z każdą chwilą Twoja fascynacja tym miejscem tylko rosła. Po drodze minęliście nawet… tak. Sklep z pamiątkami.

- I widzisz? My nie dajemy sklepu z pamiątkami na sam koniec a w środku podróży!
Hades zaśmiał się, a ty wraz z nim. Taa… każdy znał chyba te sztuczki marketingowe. Mimo wszystko jednak skusiłeś się by tam podejść. Nie mogłeś się oprzeć, zobaczyłeś bowiem pluszowe Cerberątko. Hades opowiedział ci o tym jak wielu turystów na to nalegało, aż w końcu nie uległ. Wyjąłeś pieniądze z portfela, płacąc prędko. Już po chwili trzymałeś w swoich rękach chyba najśliczniejszego pluszowego psa jakiego dane ci było zobaczyć.

Rysunek wykonany przez Melindę ^^

Gdy już wystarczająco się nim nacieszyłeś, ruszyliście dalej w podróż. Pluszowy szczeniaczek oczywiście wiernie Ci teraz towarzyszył. Trzymałeś go w jednej ręce, słuchając dalszych opowieści. Dotarliście w końcu do swego rodzaju oazy. Zbiornik wodny, drzewa dookoła, których nie do końca rozpoznawałeś… ktoś pływał, ktoś inny wypoczywał w cieniu. Dostrzegłeś również pergolę, która z jednej strony zasłonięta była szkarłatnym satynowym materiałem. Liczne poduszki i materace tworzyły idealne miejsce do odpoczynku. Na poduchach leżała kobieta, uważnie obserwująca ich z tajemniczym uśmiechem. W dłoni trzymała złoty kielich. Gdy zbliżyliście się do niej, skinęła lekko głową.
Rysunek wykonany przeze mnie ^^


- Witaj moja droga Persefono…

Odezwał się Hades, po czym podszedł do kobiety, by musnąć delikatnie ustami jej. Przedstawił was sobie, na co powitaliście się skinieniem głów. Miałeś wrażenie… że coś przegapiasz… coś nie gra. Coś… nie jest takie jak być powinno. Nie mogłeś jednak za nic skojarzyć o co chodziło. A nim miałeś szansę jakoś bardziej się zastanowić, Persefona przemówiła.
- Powiedz mi mój drogi… podoba Ci się u nas?
Spytała, na co ty bez chwili wahania odpowiedziałeś, że tak. Stoczyliście krótką rozmowę, w której wynikło, że z chęcią zostałbyś tu jeszcze chwilę dłużej. Gdy tylko to padło, ta uśmiechnęła się szerzej, proponując Ci napicie się z trzymanego przez nią kielicha. Dopiero teraz poczułeś jak bardzo spragniony byłeś, więc bez wahania skorzystałeś z oferty. Odchrząknąłeś, czując lekką nieprzyjemną gorycz. Gdy chciałeś oddać kielich… kobiety nie było. Na twoich oczach wszystko się zlewało ze sobą. Dopiero teraz do Ciebie dotarło. Jest lipiec. Czas, w którym Persefony nie było
w Hadesie. Na samą myśl Cię zmroziło. Złapałeś prędko za aparat, chcąc przejrzeć zdjęcia. Widok gołej ziemi, pełnej kraterów… cierpiący ludzie… ogromny potężny Cerber.
- Wszystko było…- Zacząłeś, jednak Hades Ci przerwał.
- Iluzją? Tak.
Zaśmiał się warkliwie, a ty bałeś się spojrzeć w jego stronę. Wiedziałeś, że i on wygląda inaczej. Ja natomiast po zniknięciu przyglądałam się wszystkiemu w oddali… hm? Oh wybacz kochanie… Nie wiedziałeś? Miałeś tyle szans na ucieczkę… z żadnej nie skorzystałeś. Ale i tak o tym nie wiesz. Nie słyszysz mnie teraz. Jedynie widzisz kątem oka jakąś zwiewną fioletową chustę i kobiecą sylwetkę… oraz falujący ogon. Hades zbliżył się do ciebie kładąc ci dłoń na ramieniu, podczas gdy ty łączyłeś fakty. Powiedziałeś, że chcesz już wrócić. Mężczyzna jednak zaśmiał się na tyle donośnie, że aż wszystko się zatrzęsło.
- Mój drogi… zapłaciłeś już obola za przypłynięcie tu, czyż nie?
Ostatni element układanki właśnie wskoczył na swoje miejsce, a ty… zobaczyłeś tylko jak wizję zalewa Ci całkowita ciemność.




KONIEC
Share:

26 stycznia 2019

Komiks: Przygody Boga - Test [Adventuers of God - tłumaczenie PL]

Notka od tłumacza: Popatrzcie na wpadki Boga - władcy Nieba, który czasem jest zbyt naiwny i nadużywa alkoholu. 
Autorzy komiksu: Teo Corey
Komiks po angielsku na: WebToon
Tłumaczenie; Yumi Mizuno
Spis treści






Share:

POPULARNE ILUZJE