1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - CH - Sans - Milcz - Biblioteka

Autorzy rozdziału: Dodo Dan oraz Shini

Oboje zgodnie uznaliście, że ponownie przeszukacie bibliotekę. Przejrzeliście zaledwie kilkanaście regałów w poszukiwaniu księgi o klątwach.
Uznałeś, że musiała zostać przełożona w inne miejsce albo oddana i nie zostało to zapisane. Uzgodniliście, że spotkacie się przed biblioteką w południe.
Pożegnałeś się ze swoim towarzyszem niedoli w milczeniu.

Wróciłeś późno w nocy do swojego pokoju. Mogłeś na spokojnie się przebrać w piżamę, ponieważ odesłałeś wcześniej swojego lokaja.
Zdjąłeś ubrania, a potem zostawiłeś ją na krześle. Ubierałeś koszulę nocną, gdy zauważyłeś dziwny znak poniżej lewego obojczyka. Zdziwiło cię to. Podszedłeś do lustra, chcąc przyjrzeć się temu symbolowi.
Zobaczyłeś go lepiej w lustrze. Przypominało ci to pączek róży. Nie byłeś pewny co to jest, ale wiedziałeś, że w jakiś sposób jest powiązany z klątwą.
Może to ma pokazywać czas jaki ci pozostał do zdjęcia klątwy?
Nie byłeś tego pewny. Zmęczony położyłeś się spać. Naprawdę chciałeś odpocząć po tym wyczerpującym dniu.

Twój dzień wyglądał podobnie jak poprzedni. Zaczęło cię zastanawiać, czy życie bez uczuć jest takie nudne.

Westchnąłeś ciężko zmierzając w stronę biblioteki. Nie zauważyłeś w pobliżu biblioteki Sansa. Pomyślałeś, że może się spóźnić. Pewnie trudno wyrwać mu się z pracy.
Wchodząc do biblioteki od razu skierowałeś się tam, gdzie wczoraj skończyliście. Ku twojemu zaskoczeniu, ujrzałaś szkieleta, przeglądającego książki.
Chyba źle go oceniłeś, ale nie musi o tym wiedzieć.
Gdy usłyszał twoje kroki, podniósł głowę, a potem tylko na ciebie spojrzał. Od razu wrócił do studiowania kolejnej książki.
Jego zachowanie jakoś cię nie obeszło. Sięgnąłeś po kolejna księgę.

  - To nie ma sensu - powiedziałeś, rozpościerając bezradne ręce. - Spędziliśmy tutaj już parę godzin i dalej nic nie znaleźliśmy.
  - Jak chcesz pozbawić uczuć całe królestwo, to proszę idź już - rzekł z przekąsem Sans. Wertując strony jednej z książek.
Nie czułeś nic na to co powiedział. Ale nie spodobało ci się to. Mimo wszystko byłeś księciem i należał ci się jakiś szacunek. A ta cała klątwa to nie twoja wina. 
  - Może trochę kultury - odparłeś, patrząc na niego srogo. - Nie zapominaj z kim rozmawiasz.
Sans gwałtownie zamknął książkę, podnosząc wzrok znad książki. Jego postura wskazywała, że jest ostro zdenerwowany, jeśli nie wkurzony.
  - To lepiej ty pamiętaj przez kogo musimy to robić - rzekł z kamienną twarzą. - To ty nie potrafisz docenić tego co masz. Bo jesteś tylko roz...
Niestety nie dane mu było dokończyć, ponieważ poczułeś, jak coś uderzyło cię w głowę. Przeszył cię ostry, pulsujący ból. Przez, który musiałeś usiąść na ziemię. Zacząłeś masować bolące miejsce, mrugając kilkakrotnie częściej niż zazwyczaj. Ból zamroczył cię na chwilę.
  - W porządku? - zapytał niepewnie Sans. Przed oczami miałeś jedynie jego rozmazaną twarz, która z minuty na minutę stawała się coraz wyraźniejsza. - Masz, przyda ci się. - zobaczyłeś, jak podaje ci białą chusteczkę. Po czym wskazał na łuk brwiowy.
Dopiero wtedy poczułeś jak ciepła ciecz spływa ci po czole. To coś co spadło musiało rozciąć ci łuk brwiowy. Wziąłeś chusteczkę od Sansa, a potem przyłożyłeś ją do rany.
W tym samym czasie Sans podniósł przedmiot, który cię zaatakował. Przejrzał go dokładnie, uśmiechając się delikatnie.
  - Nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło - rzekł. Taki komentarz twoim zdaniem był nietaktowny w obecnej sytuacji. Lecz twoje wątpliwości zostały szybko rozwiane. - Zobacz, co wpadło w nasze ręce.
Sans pokazał ci książkę, gdy zaczynałeś już odzyskiwać ostrość widzenia. Przed oczami zauważyłeś “Tajemnicze i kapryśnie utrapienia”. Musiałeś przyznać, że rzeczywiście mieliście szczęście.
Usiedliście na ziemi, a następnie zaczęliście czytać książkę. Znaleźli rozdział dotyczący ich przekleństw. Zostałaś naznaczona klątwą Śpiącej Królewny, polegała ona na tym, że traci się uczucia. Jedynymi sposobami przełamania jej jest zakochanie się albo zrozumienie otaczającej przeklętego miłości. Poczułeś się lekko rozczarowany. Nie dowiedziałeś się niczego nowego. To samo powiedziała Wiedźma. Jednak przełomem była klątwa Sansa zwana klątwą Śnieżki. Sposobem na zdjęcie jej jest znalezienie złotego jabłka i zjedzenie go.
Nie dowiedzieliście się za wiele.
Jedyną rzeczą jaka wam została to udanie się do alchemika. Było to ryzykowne, ale tylko on mógł wam teraz pomóc. Udaliście się do niego, a raczej jej, póki słońce jeszcze nie zaszło.
...
Oboje uznaliście, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do alchemika. Nawet jeśli było to ryzykowne, to jedyne co mogliście zrobić. Dalsze przeszukiwanie biblioteki uznaliście za daremne.
Zmierzaliście razem w stronę królewskich piwnic. Żadne z was nie chciało rozmawiać. Wasze stosunki są naprawdę napięte. A atmosferę między wami można kroić nożem.
Przyśpieszyłeś kroku. Chciałeś mieć to już za sobą. Jednak musiałeś się zatrzymać. Spostrzegłeś, że nie ma obok ciebie Sansa.
Tylko jedna myśl przyszła ci do głowy. Sans dostał jednego ze swoich napadów. Odwróciłeś się i poszedłeś z powrotem w stronę biblioteki. W jednym ze wcześniejszych korytarzy, zauważyłeś Sansa, opierającego się o parapet.
Podszedłeś do niego i chwyciłeś go za ramię. Lekko zdziwiony szkielet nawet nie protestował, zaskoczony twoją reakcją.
Jednym ruchem otworzyłeś drzwi do jednego z wielu pokoi bawialnych. Pomogłeś Sansowi dotrzeć do kanapy, gdzie razem usiedliście.
Wiedziałeś, że nic nie poradzisz na jego atak. Mogłeś tylko czekać i mieć nadzieję, że to długo nie potrwa. Zerknąłeś na niego. Już spał w najlepsze. Wyglądał spokojnie, kiedy spał.
Rozmyślałeś o wszystkim co się do tej pory stało. Jakoś nie uważasz, że ta klątwa to twoja wina. Masz prawo czuć lub uważać, co chcesz i nikt nie mam prawa kazać ci to zmienić. Wiedźma nie powinna wtrącać się w twoje życie.
Z rozmyślań wyrwał cię Sans, a raczej to co zrobił przez sen. Zsunął się, opierając się o ciebie.
Jakoś nie czułeś się z tym komfortowo. Twoim zdaniem to było dziwne. Starałeś się jakoś odsunąć. Niestety byłeś na brzegu kanapy. Jedynym wyjściem było albo pozostanie w tej pozycji albo przesunięcie Sansa w drugą stronę. Raczej nie zrobi mu to różnicy, pomyślałeś.
Chwyciłeś jego ramię obiema rękami, próbując odsunąć go od siebie. Niestety poszło ci to tak nieudolnie, że przez przypadek zrzuciłeś go na ziemie.
  - Co do?! - krzyknął szkielet, gdy uderzył o kamienną posadzkę. Spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale się powstrzymał. Wziął głęboki wdech, wstając. - Lepiej już chodźmy.
...
Spojrzałeś jeszcze na Sansa zanim zapukałeś do drzwi sali alchemicznej. Mieliście ostatnią szansę, aby zawrócić. Westchnąłeś ciężko.
Wziąłeś mosiężną kołatkę i uderzyłeś w drewniane drzwi trzy razy.
  - Proszę! - usłyszałeś łagodny kobiecy głos zza drzwi.
Otworzyłeś je i ujrzałeś wielką salą. Przy ścianach stały regały z różnymi księgami alchemicznymi oraz kolorowymi płynami.
Poczułeś jakiś dziwny zapach, ale wolałeś nie wiedzieć, co to jest. Znasz alchemiczkę Alphys wystarczająco długo, że lepiej nie wiedzieć co dodaje do eliksirów. Niektóre rzeczy brzmią naprawdę źle i obrzydliwie.
  - Witajcie! Co was do mnie sprowadza? - rzekła jaszczurzyca, odwracając się od kuriozalnej maszynerii.
  - Przyszliśmy cię o coś spytać - rzekł szkielet, patrząc na alchemiczkę. - Tak czysto hipotetycznie. Wiesz, jak odróżnić klątwę Śpiącej Królewny od Śnieżki? To nie są czasem te same klątwy?
  - Oczywiście, że nie! - oburzyła się Alphys.
Kobieta od razu zaczęła wam tłumaczyć różnicę między tymi klątwami. Chociaż z pozoru podobne, występują znaczące różnice. Lecz nie to było dla was ważne. Czekaliście na jakiś fragment o rozwiązaniu. Al powiedziała wam wiele interesujących rzeczy na temat klątw. Poznaliście je trochę lepiej. Złote jabłko przełamie klątwę. Tylko nie bardzo wiedzieliście, gdzie moglibyście znaleźć takie złote jabłko, jeśli w ogóle istnieje. 
  - Jednak jest inny sposób ich złamania. Tylko musicie przynieść mi te składniki - rzekła na zakończenie jaszczurzyca, wręczając wam kartkę.
Spojrzeliście po sobie zdziwieni, a następnie zerknęliście na jaszczurzycę.
  - No, śmiało bierzcie i przynieście mi te składniki. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziecie się problemu - oznajmiła, machając wam karteczką przed oczami.
Ostrożnie wziąłeś kartkę do ręki. Zachowywałeś się jakby była ona płomieniem.
Jedna rzecz cię nurtowała.
  - Skąd wiesz?
  - Jestem królewskim alchemikiem, wiem wiele rzeczy - odrzekła Alphys, wracając do swoich wcześniejszych zajęć.
Teraz stanął przed wami inny wybór.
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE