1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - Sans - D - Milcz (zakończenie)

Autorzy rozdziału: Dodo Dan oraz Shini

Nie chciałaś obarczać innych tym ciężarem. Miałaś jeszcze szansę to wszystko naprawić. Dasz radę sama, wierzysz w to.
   - Skoro postanowiłaś milczeć - powiedział król, nagle poważniejąc. - Spędzisz resztę dnia w swoim pokoju, dopóki nie powiesz o co chodzi. - dodał, wstając. - Nawet jeśli miałbym odwołać dzisiejsze przyjęcie.
Po tym straż odprowadziła cię do komnaty. Zobaczyłaś jeszcze jak Papyrus czuwał przy swoim bracie.

Już trzecią godzinę kręciłaś się po swoim pokoju. Nie mogłaś już poprosić Alphys o pomoc. Asgore skonfiskował jej wszystkie napary nasenne do odwołania.
Nie miałaś żadnego pomysłu jak wydostać się z pokoju. Chodziłaś po nim i szukałaś czegoś, żeby się wydostać. Nie mogłaś zrobić liny z prześcieradeł czy ubrań. Nawet jeśli to drugie piętro, nie chciałaś skończyć z połamanymi nogami. Wtedy nikomu byś nie pomogła.

Jedyne miejsce jakiego nie przeszukałaś to twoja garderoba. Zaczęłaś wyrzucać z niej ubrania, aby móc więcej zobaczyć. Jako dziecko słyszałaś, że jest wiele tajemnych przejść trzeba tylko dobrze szukać.
Wyrzuciłaś już wszystkie ubrania na zewnątrz. Musiałaś przyznać, że jest ich okropnie wiele. Ponad połowy z nich nigdy nie miałaś na sobie. Ale nie to zaprzątało ci teraz głowę.
Zauważyłaś coś dziwnego na ścianie. Przyjrzałaś się temu. To był jakiś przycisk. Nacisnęłaś go. Potem usłyszałaś kliknięcie. Podłoga zaczęła się osuwać spod twoich nóg. Szybko odskoczyłaś. Gdy podłoga się osunęła, ukazały się schody. Było tam ciemno, ale musiałaś zaryzykować. Wzięłaś świeczkę i ruszyłaś tajemniczym przejściem.

Przejście doprowadziło cię do jednego z bocznych korytarzy nieopodal kuchni. Musiałaś jak najszybciej znaleźć to jabłko, a nawet nie wiedziałaś, gdzie masz szukać.
Ten cholerny kwiat miał wam pomóc, a jedyne co powiedział to, że rozwiązanie jest blisko. Może miał na myśli zamek? Może rozwiązanie jest gdzieś tutaj?
Innego rozwiązania nie miałaś. Szukałaś na oślep. Biegałaś po korytarzach, przeszukując wszystkie komnaty. Starałaś się unikać przy tym strażników, lecz to nie było takie łatwe. Kilka razy udało ci się obok nich przemknąć, ale w końcu się doigrałaś.
Złapali cię nieopodal bocznego wejścia do ogrodu. Zaprowadzili cię przed oblicze króla.
Do sali tronowej wdzierały się promienie zachodzącego słońca.
   - Możesz mi wreszcie powiedzieć o co chodzi?! Czy dalej zamierzasz milczeć?! - wrzasnął na ciebie Asgore. - Co się z tobą do cholery dzieje?!  - Podniosłaś zdziwiona głowę. Pierwszy raz usłyszałaś z jego ust przekleństwo. Toriel uczyniła to samo. Podeszła do swojego męża.
   - Kochanie, krzykiem nic nie zdziałasz - powiedziała, kładąc mu rękę na piersi.
   - To jak mam do niej dotrzeć, skoro nikogo nie słucha! - odparł Asgore, ale w jego głosie nie było już słychać złości tylko bezradność.
   - Nie wiem, ale na pewno nie tak - dodała na zakończenie Toriel, spuszczając głowę.
   - I tak już za późno - powiedziałaś, gdy ostatnie promienie słońca, zniknęły za horyzontem.
Para królewska spojrzała na ciebie nic nie rozumiejąc. Jednak wkrótce się przekonali. Wraz z nadchodzącym mrokiem każdego mieszkańca otaczały małe świetliki, które przelatywały przez nich, a potem odlatywały w niebo. Każdy z nich tracił swoje uczucia.
Byli tacy jak ty.
Szybko po królestwie rozniosło się, że to przez księżniczkę lud został przeklęty. Parę służących z zamku nie omieszkało tego rozpowiedzieć. Każdy, a przynajmniej większość żywiła do ciebie urazę.
Tylko twoja rodzina nie potrafiła zostawić cię samej. Reszta szybko cię opuściła.
Ludzie nie mogli znieść życia bez uczuć. Szukali sposobu na ich odzyskanie. Eliksiry, mikstury, zaklęcia oraz inne dziwactwa. Nikt nie potrafił temu zaradzić. Alphys spędzała całe dnie i noce na przełamaniu jej, ale nic nie pomagało.
Nawet wiedźma nie mogła przełamać tej klątwy ani twoje ani Sansa.
A skoro o nim mowa.
Papyrus jakiś czas potem postanowił opuścić zamek razem ze swoim śniącym bratem. Powiedział, że uda się do swojego ojca. Znanego Alchemika Gastera, który mieszkał w dalekiej krainie. Wierzył, że znajdzie on jakiś sposób, aby zwrócić mu brata. Miał też nadzieję, że tobie też się jakoś ułoży. Chociaż już sama dawno straciłaś nadzieję.
Ludzie powoli zaczęli uciekać z królestwa z nadzieją, że po za jego granicami klątwa przestanie działać. Według plotek, które docierały zamku udało im.
Król martwił się o to co stanie się z jego królestw, poddanymi, którzy nie mają możliwości wyjechać.
Nie mogłaś tego tak zostawić. Wiedziałaś, że to była twoja wina. Znałaś już rozwiązanie. A przynajmniej miałaś nadzieję, że to pomoże.
Koszmar trwał rok.
Wspięłaś się na najwyższą wieże. W środku nocy. Gdy wszyscy spali. Dla ciebie nie nastał już świt. 

~KONIEC~
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE