30 kwietnia 2018

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Ślepy traf [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
Bał się, bardzo bał się o człowieka. Widział jak z każdą chwilą dziewczyna orientuje się coraz bardziej w grze. Gdy wylosowała musztardę sarepską i musiała "wypić" ją z kubeczka, widział jak kolory na jej twarzy zmieniają się. Początkowo czuła wstręt, obrzydzenie, by następnie pikantność przyprawy wywołała na jej twarzy niezdrowe rumieńce, a z wielkich oczu poleciały łzy. Gri był okrutny. gdy po wykonaniu zadania chciała napić się wody, czegokolwiek co ukoi żar w jej wnętrzu - ten odmówił. To przecież wbrew zasadom. Sam wylosował benzynę. Nie trudno domyślać się jaki efekt wywołała. Oczywiście, wypił ją duszkiem z małego kieliszka, lecz gdy beknął płomień wzbił się do góry prawie pod sufit. W tym momencie Curly wziął nogi za pas. 
Chciał uciekać. Bał się. 
Ale.. nie zostawi przyjaciółki w potrzebie! Nie on! On jest dzielny! On pokona wszystkie przeciwności losu! Bo przyjaciół się nie zostawia. Zamiast skryć się gdzieś w ciemnym miejscu, gdzieś gdzie go nikt nie znajdzie - pobiegł do piwnicy gdzie zagnieździły się wszystkie żywiołaki. Grillby siedział na fotelu przeglądając dzisiejszą gazetę, Fell oglądał jakiś program w telewizji o tym, jak to wieśniaczka przenosi się do miasta, zaś dama na wieś. Miał z tego ubaw. On nie pomoże. Grillby to co innego. Grillby zawsze pomaga i wie co trzeba zrobić. Curly pognał ile sił w małych nóżkach, wspiął się po nogawce potwora i widząc, że ten nie reaguje na jego obecność zrobił coś, czego normalnie nigdy by nie zrobił. Uniósł rączki do góry i ... wypalił sobie drogę w gazecie. Na środku artykułu o geodetach w potrzebie pojawiła się dziura na tyle duża, że nie można było już zapoznać się z największymi niebezpieczeństwami zawodu geodety, a na tyle mała, by odsłoniła spanikowaną twarzyczkę bitty. Grillby nic nie powiedział, nawet się nie ruszył uniósł tylko brew do góry. 
-Po.... - Curly pisnął dysząc ciężko - Pomocy!

Teraz już wiesz, że połączenie musztardy sarepskiej i whishey to nie jest dobry pomysł, tym bardziej na pusty żołądek. Która to już kolejka? Chyba... piąta? A nie.. whishey była czwarta. Teraz będzie piąta. Nie czułaś już strachu przed grą, a zmęczenie. Takie kurewskie zmęczenie i ból. Bolał Cię brzuch, gardło, przełyk, piekły usta i język. A Gri? Miał się świetnie. Właśnie poprawiał kokardkę na swoich płomieniach. Jak ona w ogóle się utrzymywała? Dlaczego on wybrał po prostu mleko? Ty chciałaś mleko. 
-Idzie ci naprawdę dobrze - mówił wycierając kąciki ust palcem wskazującym i podsunął w Twoją stronę walizkę - Jeszcze kilka i będę twoim przyjacielem! - Nie będziesz. Wiedziałaś, że nie będzie. Zorientowałaś się, że to chora gra pierdolonego sadysty, nie chciałaś dać mu satysfakcji, chciałaś pokazać, że przejdziesz jego próby, że dasz radę, choć... miałaś świadomość, że każdy mądry człowiek na Twoim miejscu, by po prostu pierdolił to i jego chore pomysły, wstał i nie katował się więcej. Wsunęłaś rękę do walizki by zaraz potem ją cofnąć. Musiał być tutaj jakiś szyfr. On tworzył tę grę, więc musiał wiedzieć na jakiej karteczce jest co. Spojrzałaś na te, leżące obok niego. Wszystkie są zielone. Twoje... kolorowe. Wzrokiem odszukałaś zieloną. Zaraz... co? Woda... święcona? Otworzyłaś szerzej oczy i zmarszczyłaś brwi przenosząc na niego wzrok. Pewnie byś coś powiedziała, ale nie mogłaś, za bardzo bolało, za bardzo piekło. Gri klepnął się w kolana. - Ooo, ja to chciałem! - Wyglądał na niepocieszonego, ale cóż. Teraz już wiesz, że zielone są bezpieczne! Dostałaś szklankę wody święconej. Smakowała jak... zwykła woda z dziwacznym posmakiem... kościoła? Ziół raczej, ale ta charakterystyczna mieszanka kojarzyła Ci się tylko z kościołem i miałaś wrażenie, że pijesz wyciąg z murów kościelnych. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Chłód jednak złagodził obolałe struny głosowe i mogłaś zacząć kasłać. 
-....ś potworem - wycharczałaś patrząc na niego rozwścieczona
-Oj tam już od razu potworem - machnął ręką - Chcesz się zaprzyjaźnić prawda?
-Coraz mniej
-Ooooooj, czyli nie chcesz zdobyć naszego zaufania? - popatrzyłaś na niego zaskoczona - Myślisz, że nie wiem o co chodzi w tym całym nagłym "zostańmy przyjaciółmi?" - mówiąc ostatnie słowa machnął ręką i wylosował znowu zieloną karteczkę, na której było napisane "ajerkoniak". Zaraz potem wypił całą butelkę trunku nie odrywając szyjki od ognistych ust. Na zakończenie połknął też szkło, które pyknęło w jego wnętrzu i całkowicie zniknęło. Konkurowanie z nim w tę grę to samobójstwo. Teraz to wiedziałaś, nie ma dla niego nic, co .... zaraz... kręci Ci się w głowie? Miałaś wrażenie, że kołyszesz się, spuściłaś wzrok, Gri w tym czasie mówił głośno, słyszałaś w jego wypowiedzi ... złość? - Niby tak nagle się nami zainteresowałaś? Nie bądź żałosna. Powiedzmy sobie szczerze, chodzi ci o naszą moc - Co? Chciałaś protestować, ale mogłaś jedynie zmarszczyć brwi - Kluczem do zapanowania nad nami jest zdobycie naszego zaufania. Prawda? Stąd ta cała.. zmiana! - Coś huknęło, ktoś wszedł do pomieszczenia. Nie, nie wszedł, przybiegł, kto? Tego już nie wiesz, to nie tak, że straciłaś przytomność, bo byłaś przytomna, tego jesteś pewna. Prowadzona jakby na autopilocie minęłaś tego kogoś, nie dojdziesz do ubikacji w tym stanie, a już masz bardzo silne mdłości. Ten ktoś chwycił Cię za ramie i poprowadził do zlewu w kuchni. Jak dobrze, że nie ma w nim naczyń. Jak dobrze, bo zarzygałaś cały zlew. I nawet wtedy kiedy nie miałaś już czym wymiotować, lepka od potu, czująca wstręt do siebie i do wszystkiego, nadal miałaś mdłości, nadal znosiło Cię i nadal organizm chciał pozbyć się wszystkiego co wiązało się z dzisiejszym południem. Najgorszy dzień w Twoim życiu. Albo przynajmniej jeden z gorszych, bo ostatnio trochę Ci się ich uzbierało. 

-Masz ty w ogóle pojęcie co robisz? - Grillby stał obok wymiotującej dziewczyny asekurując ją, gdyby miała paść na ziemię
-Bawię się - Gri nonszalancko oparł się o framugę i poprawił sukienkę
-Człowiek to nie zabawka!
-A my to niby jesteśmy? - cisza. Znaczy, byłaby cisza, gdyby nie kolejny potężny bełt jaki z Ciebie wyszedł połączony z głośnym sapaniem, jęczeniem i piszczeniem. Musztarda paliła jak wchodziła.... i jak wychodziła niestety też. 
-Wiesz dobrze, że ona nie planuje niczego złego
-Nie wiem
-Wiesz dobrze, że nikt z jej rodu nie zrobił nam nic złego
-.... To dlaczego zostało nas tylko czterech?
-Pozostali wybrali. To był ich wybór!
-Przestańcie się kłócić! - Curly pisnął z całych swoich sił stojąc na ziemi, gdy oba żywiołaki spojrzały na niego skulił się jakby przestraszony nagłą uwagą jaka została mu poświęcona - P-proszę? _-____ jest chora. Zajmijmy się nią.... p-potem porozmawiamy o ... o...
-O czym? - Fell pojawił się w kuchni za Gri, jego program najwyraźniej się skończył. Gri nie przegapił okazji. Położył rękę na piersi fioletowego żywiołaka, jego ruchy były niezwykle delikatne, jakby próbował imitować damę
-Mój bohaterze! Grillby na mnie krzyczy!
-Nie krzyczę. Upominam - bąknął Grillby przystawiając rękę do czoła dziewczyny, by sprawdzić jej temperaturę. Była zimna i spocona. 
-O widzisz! Znowu to robi!
-Odwal się - warknął Fell, zerknął na chorą, a następnie na Gri, nie skomentował tego wszystkiego, tylko wywrócił oczami. Gri w tym czasie wykonał kolejny atak. Po prostu wskoczył na szyję Fella w efekcie ten chwycił go i trzymał przez chwilę na rękach
-Ocal swoją księżniczkę
-Do reszty cię pojebało? - opuścił ręce i Gri padł na ziemię. Grillby miał coś powiedzieć, ale nie zrobił tego, Dziewczyna płakała. Najwyraźniej nie miała już czym wymiotować i w końcu do niej dotarło to, co się stało. Płakała. Żywiołak zacisnął mocniej usta
-Porozmawiamy później - rzucił oschle w stronę Gri, czas zająć się jak trzeba ich człowiekiem. 

Nie wiesz ile spałaś, lecz gdy się obudziłaś czułaś się o wiele lepiej. Zorientowałaś się, że nie miałaś już na sobie głupiej sukienki Gri, tylko czystą koszulę i bielizna pozostała jednak ta sama i mimo wszystko czułaś potrzebę przebrania się... i umycia. Byłaś jednak słaba, bardzo osłabiona. Zaś brzuch, oh ten to dawał koncerty. Jakby prawił Ci kazanie, że jesteś głupia i wrzucasz w niego wszystko co popadnie. 
Dojście do siebie zajęło Ci ponad tydzień, musiałaś też udać się po zwolnienie lekarskie z zajęć, bo zwyczajnie nie byłabyś w stanie być na uczelni. Przez ten cały czas Curly opiekował się Tobą, Gri co jakiś czas nawiedzał Cię chcąc namówić do grania dalej, ale odmówiłaś. Nie był tego wart. Jeżeli nigdy ma Ci nie zaufać, dobrze. Bo... warto jest starać się dalej? 
No, ale babcia powiedziała jasno, że musisz zdobyć ich zaufanie, aby przejść dalej... Więc, co zamierzasz?
Share:

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Zasada druga - Zaufanie - Podejście drugie [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
Od tamtego wydarzenia Curly postanowił przenieść się do Twojego pokoju. Nie miałaś nic przeciwko, zadowolona, że choć jeden z żywiołaków czuje się przy Tobie na tyle dobrze, aby spać. Wiedziałaś, że to wiele znaczy, ufa Ci, a Ty ufasz jemu.
Choć... wspólne spanie było... nowym doznaniem i zdecydowanie stresującym. Nie bałaś się wszakże jego samego w sobie, co to to nie. W tej chwili był ostatni na liście wszelkich zmartwień jakie posiadałaś, a to dłuuuuuuga lista. Nie wiesz czy ma koniec. Tak więc, Curly nie był straszny, ale jego rozmiary i Twoje rozmiary i wspólny sen... Miałaś oczywiste zmartwienia, czy aby to jest na bank dobry pomysł.
Malec zapewniał, że nic mu nie będzie, że zniesie wszystko. Wierzyłaś w to... że malec wierzy w siebie, ale nadal prawa fizyki i natury mówią coś zupełnie innego.
Budziłaś się z nim jednak bezpiecznym. Curly leżał na Tobie. Najbardziej lubił spać w Twoim karku, wtulony twarzą w Twój kark, trzymał w swoich rączkach Twoje włosy. Kolejne miejsce to Twoja klatka piersiowa i nie było w tym nic zboczonego. Naprawdę! Malec po prostu uwielbiał słuchać bicia Twojego serca, a akurat między piersiami było ono najdonośniejsze. Twierdził, że Twoje serce to jego kołysanka.
Jak spałaś na brzuchu, on układał się na Twojej kości ogonowej robiąc z pośladków poduszkę. Gdy spałaś na boku, on układał się na talii zwijając w kłębek jak kot.
Przeniósł do pokoju też wszystkie swoje rzeczy, nie było ich wiele. Postanowiłaś zabrać laptopa z biurka i dać mu całość do dyspozycji. Był bardzo zadowolony i wdzięczny za Twoją hojność. W jednej z szuflad trzymał więc swoje ubranka, w niewielkiej półeczce przeznaczonej na kwiatka albo jakąś inną ozdobę swoje rzeczy. Natomiast na blacie zrobił coś w stylu małego saloniku. Nie wiesz skąd, ale miał małą kanapę, akurat dla niego, stoliczek, no i krzesełka. Z czasem powiedział, że wszystko to zrobił dla niego Gri iiii wtedy zrobiło Ci się głupio.
-Gadałeś z nim od ... tamtego?
-Co? O tak, rozmawiałem z nim - mówił pochłonięty oglądaniem jakiejś bajki na Twoim telefonie. Wyczuł, że się na niego patrzysz więc podniósł wzrok i spojrzał na Ciebie z uśmiechem - Nie masz się czego bać. Nie jesteśmy pokłóceni! Przestał mnie już zapraszać na swoje przyjęcia, znaczy się, mogę przyjść kiedy będę chciał, ale na dłuższą metę.. - mruknął drapiąc po tyle ognistej główki - .. mam dość?
-To zrozumiałe, od jak dawna zmuszał cię do tych przyjęć?
-Mmmmmm tylko od jakichś... sam nie wiem.. - liczył na palcach marszcząc brwi - Dwustu lat? No - przytaknął sobie - Coś koło tego.
-Dwustu lat?! - nie mogłaś uwierzyć w to co mówił
-No tak - przytaknął - Może troszeczkę mniej niż dwieście lat, ale...
-I tak codziennie? - pochyliłaś się kładąc ręce na blacie obok niego, początkowo przestraszyła go Twoja nagła reakcja, ale jak tylko zobaczył i zrozumiał czego jest efektem znowu spojrzał na Twoją twarz
-Codziennie. O szóstej, w południe, pod wieczór i przed snem.
-Za każdym razem ubierał cię ....
-W koronki? Nieeee zazwyczaj byłem ubrany normalnie
-Więc od kiedy?
-Szczerze? Wydaje mi się, że od czasu kiedy twoja babcia umarła - Babcia... zmarszczyłaś brwi, Curly mówił dalej - Każdy z nas na własny sposób odreagowuje śmierć twojej babci. Była dla nas równie ważna jak dla ciebie...
-Nie, dla was była ważniejsza
-Nnnnnie mów tak - głos mu zadrżał
-Znaczy hej! Kochałam ją! Szczerze ją kochałam! I kocham nadal. Tylko, że naprawdę mam wrażenie, że więź między wami była znacznie... głębsza, niż między mną, a nią... wiesz? - Curly milczał opuszczając wzrok na bok. Uznałaś, że teraz będzie dobry moment. Wzięłaś malca na ręce, siedział na nich nadal nie patrząc na Ciebie, nie był smutny, po prostu myślał. Usiadłaś na swoim łóżku i położyłaś go na kolanach. - Curly? - podniósł wzrok na Ciebie - Kim jest Fuku?
-Raczej kim była.
-Była? - przytaknął
-Więc kim była Fuku?
-Jedną z nas... skąd o niej wiesz?
-Znalazłam dziennik babci w którym wspominała o Fuku. - Curly przez chwilę przyglądał Ci się badawczo, ale nic nie powiedział na temat dziennika, po prostu wrócił do głównego tematu.
-Fuku była... bardzo wesołym żywiołakiem ognia. To ona bawiła się z Gri głównie, możesz mi wierzyć, albo nie, ale Gri uwielbiał twoją babcię i bardzo często robił jej herbaty. Takiej wiesz... nie okazyjnej, między porami dnia. Fuku kochała twoją babcię chyba nawet bardziej niż którykolwiek z nas. Wiesz, że my, żywiołaki, żyjemy jakby twoją linią życia, prawda? - przytaknęłaś - Fell kiedyś powiedział, że jesteśmy jak pasożyty na waszym czasie - zaśmiał się.
-To nie jest prawda - zmarszczyłaś brwi
-To właśnie jest prawda - uśmiechnął się kręcąc głową - I nie ma nic złego w nazywaniu rzeczy po imieniu _____ - popatrzył na ciebie - Gdy ty umrzesz, pewnie przejdziemy do najmłodszego twojego potomka, znaczy się, potomkini. Chłopiec będzie w ostateczności i opuścimy go tak szybko, jak pojawi się kobieta w bezpośredniej rodowej linii. Ale mówiłem o Fuku! - ostatnie zdanie powiedział ze szczerym entuzjazmem i zacisnął małe ręce w piąstki - Czasami... jeżeli jakiś żywiołak dochodzi do wniosku, że nie chce dłużej przechodzić dalej, zostaje z człowiekiem przy którym jest obecnie i razem z nim umiera.
-Fuku umarła z moją babcią? - Curly przytaknął
-A więc, walczycie nie tylko ze stratą mojej babci, ale i jednej z was? - przystawiłaś ręce do ust - A więc wy też potrzebujecie pocieszenia!
-Mnie już pocieszyłaś - Curly uśmiechnął się słodko, spojrzałaś na niego i wiedziałaś coś, czego nie wiedziałabyś, gdyby Ci nie ufał. Gdyby nie było jakiegoś dziwnego połączenia między wami. Curly kłamał i choć wiedział, że będziesz to wiedzieć i tak powiedział te słowa, aby choć na chwilę poprawić Ci humor. Zmarszczyłaś brwi.
-Jeżeli będziesz chciał płakać. To płacz. Nikomu nie powiem. Nie będę osądzać. Płacz jeżeli potrzebujesz.
-Nie! Fell powiedział, że łzy nic nie zmienia!
-Może i nic nie zmienią, ale ... pomagają. Nie walcz ze sobą, jak będziesz czuł, że nagromadziło się w tobie ... dużo tego to płacz. Dobrze? - po długim wahaniu, przytaknął
-Ale ja teraz nie chcę płakać, teraz jestem... szczęśliwy?
-To dobrze, nie musisz teraz, po prostu jak będziesz chciał, podejdź powiedz że chcesz sobie popłakać to cię przytulę. Nie będę zadawać pytań. Po prostu sobie popłaczesz, dobrze? - przytaknął, widziałaś że nie mógł uwierzyć w szczęście jakie go spotkało.
Nie płakał oczywiście, a ty wiedziałaś już kim jest Fuku i jak pomóc pozostałym.

Czasami jest tak, że budzisz się i wiesz, że ten dzień będzie wyjątkowy, w pozytywnym lub negatywnym znaczeniu. Budząc się kilka dni później, wiedziałaś, że oto nadszedł Twój dzień.
Na studiach poszło Ci znośnie. nie kolegujesz się za bardzo z grupą, wolisz być na uboczu. Nie dlatego, że nie chcesz się z nimi zadawać, bo gdzieś tam w głębi serca chcesz. Co dlatego, że no cóż. Studia. W ich wyobrażeniach sama mieszkasz w domu. Czy to nie wspaniała miejscówka na imprezę? Hah, nie. Goście spaliliby się na tej zabawie. Dosłownie.
No i tajemnica to pierwsza zasada. Jaką przestrzegać musisz. Koniecznie musisz. Bo tak i już.
Po zajęciach wróciłaś do domu. Ściągając buty z nóg w przedpokoju Gri stanął naprzeciwko Ciebie.
-Wpadłem na genialny plan! - nic nie powiedziałaś, udawałaś, że go nie ma. Wiedziałaś, że od tamtego incydentu sam pija swoją herbatkę. Choć nie zauważyłaś, aby pozostała dwójka zachowywała się jakoś wobec niego inaczej. Po prostu Curly nie jest przebrany jak panienka z obrazka. Gri ściągnął z Ciebie kurtkę i odwiesił ją tak, jakby robił to od zawsze. Patrzyłaś na niego zmieszana i zaskoczona - Pozwolę ci, abyś mnie przeprosiła.
-Co?
-Pozwolę ci się przeprosić.
-Ale, że jak?
-Normalnie, po prostu, słowami, nie obrażę się też za bukiet róż! Masz go? - spojrzał za Ciebie po czym z wyraźną dezaprobatą cofnął się - Nie ma? - skrzywił się - Szkoda. Ale i tak nadal możesz mnie przeprosić.
-Ale niby za co?
-Za wszystko coś mi uczyniła! - mimo jego słów nie brzmiał na złego, raczej rozbawionego, puścił ci nawet perskie oko, które ledwo zauważyłaś
-Co ja tobie zrobiłam?! - zmarszczyłaś brwi mijając go - To ty powinieneś mnie przeprosić!
-Ale za co? Nie zapraszałem cię na tamtą herbatkę. Sama chciałaś się wprosić. A ja, jako gospodarz mam możliwość wybierania swojego towarzystwa. Wprosiłaś się więc na nie swoje przyjęcie herbaciane i zaczęłaś mnie obrażać. Zupełnie nie licząc się z moimi uczuciami - Gdybyś nie podejrzewała, że to sposób manipulacji Tobą, uwierzyłabyś mu i nawet zrobiło by Ci się go przykro. Ale wiesz, że to manipulacja, więc tym bardziej się denerwujesz. - Ale nie martw się, wiem że beze mnie trudno wytrzymać.
-Raczej w twoim towarzystwie
-Wiem, że bardzo chcesz być na moich przyjęciach!
-Już nie.
-Dlatego dam ci tę możliwość!
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - krzyczałaś kiedy pchał Cię na siłę do salonu, gdzie wszystko było przygotowane, na kanapie leżała sukienka. Nie było gorsetów i krynoliny, były falbany i prosta sukieneczka przypominająca tę jaką miała na sobie Alicja w Krainie Czarów. Tylko, że znowu biało-czerwona. Oh. No i gorąca herbata. Dwa nakrycia. Nie spodziewał się więc nikogo innego. To jego dziwny sposób na pogodzenie się? Może to jeden z tych dziwnych typów, który ma problem z przyznaniem się do winy? Spojrzałaś na niego unosząc wysoko głowę. Uśmiechał się radośnie. Ech, jesteś słaba - Dobra, niech ci będzie - wywróciłaś oczami - To ja pójdę się przebrać zgoda? - przytakiwał entuzjastycznie.
Wzięłaś sukienkę i poszłaś z nią do swojego pokoju. Curly siedział na Twoim łóżku wtulony w poduszkę na której spałaś, był przerażony. Słyszał co się stało i bardzo mu się to nie podobało.
-Myślisz, że coś knuje?
-Nnnnie nie wydaje mi się
-Więc dlaczego się boisz?
-Bo to Gri!
-No tak, to wiele wyjaśnia... - ściągnęłaś swoje ubrania i przebrałaś się w sukienkę. Spojrzałaś w lustro wyglądałaś nawet... nawet. Nie tak dobrze, jak we wcześniejszej sukience, ale ... jest fajnie.

Zeszłaś na dół. Gri czekał za stołem, z imbryka unosiła się gorąca para. Uśmiechnęłaś się grzecznie i usiadłaś na drugim krzesełku siedząc teraz obok niego. Gri milczał długo nim spojrzał na Ciebie, zmierzył Cię wzrokiem i w tym celu pochylił nieco głowę, aby spojrzeć nad okularami. Dlaczego oddychasz tak ciężko?
-I jak?
-Mmm brakuje mi
-Czego? - nie odpowiedział, wstał tylko po to, aby zawiązać Ci na głowie dwie kitki. Dobra, teraz czujesz się idiotycznie. Gdy ponownie usiadł spojrzałaś na niego z uwagą. - Możesz mi wyjaśnić właściwie o to chodzi z tymi strojami? Curly powiedział mi, że nie kazałeś mu się przebierać wcześniej, przed śmiercią babci
-Oh? - uniósł brwi biorąc imbryk, zaczął nalewać Ci ciepłego naparu do filiżanki - Twoja babcia lubiła porcelanowe laleczki, jak ze mną piła ... to zawsze siedziała z nami jedna z jej lalek i ...
-Więc przebierasz Curlego za lalkę?
-Teraz przebrałem ciebie
-A dlaczego sam się nie przebierasz?
-Bo.... - zmarł, przez chwilę błądził wzrokiem po pomieszczeniu, jakby to w nim była odpowiedź wypisana, zaraz potem wzniósł palec o góry zadowolony i zachwycony, podniósł się powoli od stołu - TO GENIALNY POMYSŁ! - i uciekł. Nie wiedziałaś jak zareagować. Zniknął na całe pół godziny. Herbata jaką przygotował była naprawdę dobra. Gdy wrócił ... zobaczyłaś coś, czego się już nigdy nie od-zobaczy. Nie wiesz czy tego żałujesz.
Gri w swoich okularach, kokardką bujającą się na płomieniach na głowie, do tego niebieska sukieneczka na ramiączkach, sięgającą do połowy ud. Widziała falbanki i kokardki i chyba błyszczała nawet trochę. Nie w stroju był problem, co w jego aparycji. Gri ma niezwykle umięśnione łydki i dobrze zbudowane nogi, do tego umięśnione ramiona. Po prostu zabawnie wyglądał gość w sukience. Parsknęłaś śmiechem. Nie mogłaś wytrzymać. Śmiałaś się głośno.
-To takie zabawne? - zmierzył Cię groźnym spojrzeniem, nie, nie wstydził się, był zły że obrażasz jego gust i smak wizualny. Pomachałaś ręką i zaprzeczyłaś głową, ale śmiałaś się nadal. Zwłaszcza gdy podszedł do Ciebie by usiąść na swoim miejscu. Dopiero gdy przestałaś, on uniósł brew do góry i westchnął.
-No, możesz mnie przeprosić.
-A to... to sam fakt, że tu przyszłam, nie jest dowodem że ... cię przepraszam?
-Nie, to jest dowód, że przyszłaś bo nie możesz żyć beze mnie - boże, on poważnie to mówi? Naprawdę nie wiesz kiedy sobie żartuje. Nic nie mówiłaś, więc ten ciągnął dalej - Przyjęcie to jedna z form nawiązania relacji jakiejkolwiek. Szczerze? Chcę, abyś zagrała ze mną w pewną grę - ostatnie słowa wypowiedział zdecydowanie niżej niż normalnie. Pochylił się w Twoją stronę. Jeżeli żywiołak ognia z kokardką na szczycie płomieni może być przerażający, to właśnie ten jest. Poczułaś zimny dreszcz spływający Ci po plecach i każda komórka ciała krzyczała, aby uciekać. Ale jesteś głupia....
-Grę?
-Taaaak, widzisz - pochylił się pod stół i wyciągnął spod lady walizeczkę. Odpiął zapięcia i Twoim oczom ukazały się... karteczki. Kolorowe karteczki odwrócone białą stroną do góry. - Na każdej jest napisane to co da się wypić. Zagrajmy w grę. Wypij dziesięć, a będę twoim przyjacielem - wpatrywałaś się w skrzynkę niepewnie.
-Będziesz?
-Cóóóóż, nie.... ale dam ci szansę zostania przyjaciółmi
-Gdzie jest haczyk?
-Haczyk? Mnie posądzasz o kanciarstwo? Kochanie! Moje sumienie jest czyste jak łza! Nie ma żadnych haczyków. - wahałaś się, coś Ci mówiło, abyś w to nie grała i pierdoliła go, ale... chciałaś być jego przyjaciółką. Po krótkiej walce ze sobą, postanowiłaś się zgodzić. Przytaknęłaś głową i wyciągnęłaś rękę w jego stronę. Ten jednak jej nie uścisnął, pocałował ją czule. Ciepło jego płomieni pieściło Twoją skórę jeszcze przez chwilę, gdy puścił Twoją rękę. Takie przyjemne mrowienie. Wzięłaś głęboki oddech, zamknęłaś oczy i sięgnęłaś po pierwszą karteczkę.
Woda z kranu
O... o. Dobra. to nic strasznego, da się to zrobić. Gri zerknął na to co wylosowałaś i szedł do kuchni wraz z Tobą, co prawda nie pozwolił abyś wzięła szklankę, bo przecież jest wyraźnie napisane - woda Z kranu, a nie woda z kranu Z kubka. Prawda? No prawda. Pochylając się wypiłaś kilka łyków z lejącego się strumienia z kranu czując się przy tym jednocześnie głupio jak i zabawnie.
Gri wylosował barszcz pani Zosi spod Sosnowca. Nie chcesz wiedzieć sąd go miał, ale miał, i go wypił, cały półmisek.
Twój kolejny wybór padł na ... herbatkę! O, idzie Ci całkiem dobrze. Gdy piłaś herbatę z filiżanki jaką Ci przygotował, zauważyłaś że za framugą czai się Curly, z nerwów obgryza paznokcie i cały drży. Dlaczego się boi? Gri w tym czasie wylosował dla siebie ... keczup z wódką... Dobrze i w tym momencie zaczęłaś się bać kolejnego losu. Z niepewnością spojrzałaś na walizkę zaciskając wargi.
Share:

29 kwietnia 2018

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Zasada druga - Zaufanie - Podejście pierwsze [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
Łatwiej będzie Ci przepchnąć słonia przez ucho igielne, aniżeli zdobyć zaufanie czterech żywiołaków. Te myśli i podobne chodziły Ci po głowie za każdym razem, kiedy zastanawiałaś się, co mogłabyś zrobić, aby potwory Ci zaufały. Co chwilę zerkałaś na dziennik babci, lezący teraz na Twoim stoliku w pokoju, walcząc z myślami, czy nie zajrzeć dalej. Pewnie byś to zrobiła, ale... coś Ci nie pozwala i jesteś wdzięczna tej niewidzialnej sile, za to co robi. 
Nie jesteś głupia, wiesz, że zaufanie to coś, co buduje się latami, to proces którego ciężko wyjaśnić. Spojrzałaś w lustro, na siebie. Aby zdobyć ich zaufanie, będziesz musiała dowiedzieć się, jak do nich dotrzeć. Porozmawiać z nimi, poznać ich lepiej. No i przede wszystkim, sama będziesz musiała im zaufać. By więź była szczera. By udało się tak jak udać się miało. 
Dobra. Wiesz co trzeba zrobić. Pytanie teraz tylko jedno. Z którym pierwszym zacząć? Położyłaś się na łóżku rozkładając ręce na boki. Biały sufit. Znaczy się, bardziej beżowy.. A mniejsza. Kiedyś był biały!
Nie masz zielonego pojęcia, ani tym bardziej pomysłu, jak zdobyć zaufanie Fella i Grillbiego. Fell jest ... za bardzo... a Grillby jest... za mało. Jeżeli to ma jakikolwiek w ogóle sens. Ale wiesz co? Chyba wiesz jak nawiązać znajomość z pozostałą dwójką. Dni obserwacji ich zachowań... Oh dobra, nie udawaj mądrzejszej niż jesteś.
Wróciłaś do domu z zajęć, padnięta, zjadłaś to co Grillby ugotował, przebrałaś się w ciuchy w jakich czujesz się wygodnie w domu i zeszłaś na dół, tam, gdzie właśnie odbywała się wieczorna herbatka Gri. Curly już przebrany w koronkową sukieneczkę siedział przy niewielkim stoliku i trzymał w rękach małą filiżankę dla lalek.
- I jak ci ta smakuje mój misiu pysiu? - Gri był naprawdę... sobą. Ignorował Cię, kiedy usiadłaś na kanapie ze złączonymi nogami i po prostu patrzyłaś na to co się dzieje
- Jest.... dobra... - Curly unikał jego spojrzenia
- Dodałem szczyptę rumianku dla smaku - Rumianek? Fuuuuuuj.
- Jest... dobra... powtarzał malec lecz zauważyłaś iż upił jedynie łyk.
- Hej, chłopcy... - odezwałaś się w końcu, oba żywiołaki spojrzały na Ciebie - Em... ten.. heh - drapałaś się nerwowo po tyle głowy - Mogę się dołączyć? - Gri spojrzał na Curly, a następnie na Ciebie. Skąd on w ogóle ma takie dziwne okulary? Przypominają te jakie ma Ken ze Słodkiego Flirtu. Znaczy się miał, zanim poszedł do szkoły wojskowej... Takie jak... z anime. Zmarszczyłaś brwi, nie uzyskując odpowiedzi - Wiecie jak nie chcecie to..
-Nie, śmiało! Możesz się dołączyć! - Gri wstał, po to by przystawić dodatkowe krzesełko do stolika w salonie. Podniosłaś się i już chciałaś zająć miejsce przy nim kiedy Gri Cię powstrzymał - A, a, aaaa~ Wieczorna herbatka wymaga odpowiedniego stroju.
-Co?
-No tak, odpowiedni strój - przytaknął sobie - Chyba nie myślisz pokazywać się w ... - omiótł Cię spojrzeniem wyraźnej dezaprobaty - ... tym.
-Co jest nie tak z moim strojem?
-Jest ... niewyjściowy?
-Ale... przecież to tylko herbata w domu!
-Tylko? - głos mu zadrżał - Tylko herbatka? - Oh, no pięknie, teraz zraniłaś jego uczucia.
-Znaczy się nie! Ale.. tak?
-Proces parzenia idealnej herbaty jest ważny! Czy ty w ogóle wiesz cokolwiek o manierach?! Tylko herbata! Maleńki, słyszałeś to? - Gri spojrzał na Curlego, małe rączki bitty drżały w przestrachu, patrzył na Ciebie tak, jakbyś właśnie popełniła największy błąd w swoim życiu. Dobra. A więc nie wolno obrażać Gri i jego dziwnych hobby.
-Przepraszam? - cisza - W co.. mam się ubrać?
-A masz może jakiś gorset? Iiii różową tiurniurę?
-Triu co?
-Podejrzewam, że nie - mruknął rozczarowany. Podrapał się po brodzie i po chwili wpadł na pomysł. Pstryknął palcami - Wiem, ja Cię ubiorę!
Iiii to był błąd. Spędziłaś ponad dwie godziny stojąc w bezruchu z rozłożonymi rekami na boki, kiedy Gri w pierwszej kolejności pobierał Twoje rozmiary, a potem udał się do piwnicy by wyciągnąć.. sukienkę. Przypominała trochę taką, jaką miały panienki na dworach, które pamiętałaś z filmu dokumentalnego. I tak też się czułaś. Rzucił w Twoją stronę białe pantalony i biały gorset. Miałaś obiekcje, ale wszystkie ignorował. Musiałaś spełnić jego pragnienia. Gdzieś podczas zakładania krynoliny z ośmioma obręczami Curly zawinął się z pola widzenia. Już wiesz dlaczego tak bardzo nie lubił herbatek z Gri. Jakaś część Ciebie czuła się dobrze, że pozwoliłaś malcowi odpocząć, lecz zdecydowanie większa część przeklinała Cię za próbę nawiązania rozmowy jakiejkolwiek z Gri. To był błąd, krzyczały wszystkie komórki Twojego ciała, zwłaszcza te brzucha, gdy Gri z sadystyczną radością wiązał Cię ciaśniej i ciaśniej i ... w tym w ogóle będzie dało się usiąść? Głębokiego oddechu już nie możesz wziąć. Dlaczego kobiety tak strasznie się katowały w przeszłości!
Ostatecznie skończyłaś w sukni z pięknymi falbanami z tyłu, białej z czerwonymi zakończeniami w kształcie rąbów. Widziałaś swoje odbicie w lustrze, piersi uniesione do góry, przesadnie zaznaczona talia, stelaż sukni nadawał pięknych kształtów Twoim biodrom, biały żabot zasłaniał dekolt ozdobiony czerwoną wstążką. Gri upiął Twoje włosy do góry i ozdobił je małymi kwiatuszkami. Nie czarujmy się, nie masz pojęcia skąd miał tę sukienkę, ale wyglądałaś w niej bajecznie. Jak księżniczka z bajek Disneya. Problem jednak polegał na tym, że ściemniło się i była pora snu. Herbatki się z nim nie napiłaś, bo zaraz po tym jak skończył podziwiać swoje dzieło, po prostu spakował wszystkie filiżanki, imbryki i wszelkie inne akcesoria których nazw nie znasz, a następnie udał się spać.
Rozebranie się z tego wszystkiego sprawiło Ci wiele problemów no i było Ci przykro niszczyć jego wkład pracy wsadzony w to, abyś wyglądała należycie do picia herbaty. Nie poddawałaś się jednak, wypełniona determinacją chciałaś, naprawdę chciałaś z nim poważniej porozmawiać. Kolejnego dnia była sobota, dlatego wstałaś wcześniej i próbowałaś sama ubrać się w sukienkę.
-Dziękuję - podskoczyłaś stojąc w samej halce z wczoraj. Curly wdrapywał się właśnie na Twoje biurko, stał koło myszki komputerowej nerwowo obracając niebieskie kciuki. Jego białe oczka unikały Twojego spojrzenia, zaś nieco przygarbiona postura wskazywała wyraźnie, że nie czuje się dobrze. Znaczy się... krępuje się? Można tak to nazwać.
-Za co? - zapytałaś wracając do przygotowań
-Za... za wczoraj... - zacisnął mocniej małe usteczka - To... to nie tak, że nie lubię herbaty Gri... tylko... tylko czasami... nie mam ochoty? No, nie mam ochoty - zaśmiał się nerwowo
-Dlaczego mu tego nie powiesz?
-Ooooh Gri nie lubi jak mu się odmawia
-Nie? - malec pokręcił przecząco głową - Oj przecież nie zrobi ci krzywdy, prawda?
-No nie, ale...
-Sądzę, że powinieneś być z nim szczery...
-Mmmmmmmyh... nie zrozumiesz
-Może jak mi wytłumaczysz to zrozumiem? - sięgnęłaś po gorset, dobra, tutaj będziesz potrzebowała pomocy, ale przecież nie pójdziesz do Gri, wpatrywałaś się w wiązania niepewna co zrobić dalej... Bez gorsetu nie będziesz mogła założyć całej reszty. Chyba. Coś ciepłego dotknęło Twoich dłoni, małe niebieskie języki ognia, przypominające troszeczkę małe sznurki, zabrały z Twoich rąk wstążki
-Odwróć się. - powiedział, po czym po chwili dodał szybko, wyraźnie speszony - Pro..proszę? Znaczy, jeżeli masz ochotę? Ohhh... - zrobiłaś co powiedział, czułaś jak wsadza wstążki w dziurki jedna po drugiej. Starannie, uważnie. Jego magia działała bardzo precyzyjnie. - Gri jest... bardzo... chaotyczny.
-Chaotyczny?
-Nie aby było w tym coś złego! - szybko się poprawił. Widać malec naprawdę nie chciał nikogo urazić, a jednocześnie miał wielką potrzebę wyładowania tego co w nim siedzi - Chodzi o to, że ... nigdy nie wiesz jak zareaguje. Raz przyjmie coś spokojnie, innym razem zdenerwuje się, jeszcze innym razem uda, że przyjął to spokojnie, ale naprawdę to się zdenerwuje i będzie szukał zemsty a jego zemstajeststrasznainiechcętegoprzeżywaćponownie i
-Spokojnie - popatrzyłaś na niego przez ramię, mały dyszał szybko, miał szeroko otwarte oczy i usteczka. - A więc Gri jest chaotyczny i nie chcesz go rozgniewać, ale czasem nie masz ochoty się z nim bawić, tak? - przytaknął i wrócił do wiązania Ci gorsetu. - Mogę iść z tobą, jeżeli się go boisz
-Co?
-Mogę iść z tobą - powtórzyłaś - Dzisiaj masz ochotę na zabawę z nim? - pokręcił przecząco głową i zacisnął ręce w pięści. Wtedy poczułaś jak zaczyna Cię ściskać. Nie gwałtownie, jak wczoraj Gri, nie miałaś ochoty wypluć swoich płuc i nie czułaś że wątroba podchodzi Ci pod gardło. Ściągał Cię powoli, dostosowując się do Twojego oddechu. Gdy już zawiązał gorset, było Ci zdecydowanie luźniej niż wczoraj, ale i wygodniej. Piersi nadal uniesione, talia zaznaczona, lecz bez przesady. Było.. idealnie. - Skoro nie masz ochoty na zabawę z nim, to ja pójdę. A jak będzie chciał ciebie wezwać, to powiem, że dzisiaj ja mu będę towarzyszyła. Dobrze?- Curly przyglądał Ci się przez dłuższą chwilę z niedowierzaniem, zmarszczył brwi opuszczając ręce. Magia zniknęła, mogłaś spokojnie zacząć zakładać stelaż i krynolinę.
-Dlaczego to robisz?
-Bo... - masz być szczera? Tak będzie chyba najlepiej. Tym bardziej, że nie widziałaś żadnej innej logicznej odpowiedzi z wyjątkiem tej, którą naprawdę czułaś - Bo chcę was lepiej poznać. - malec znowu zmarszczył brwi - Skoro jesteśmy na siebie skazani do końca mojego życia - skierowałaś się w jego stronę z uśmiechem - Trzeba się lepiej poznać, prawda?
-A więc chcesz go lepiej poznać?
-I ciebie
-Mnie? - otworzył szeroko oczka zaskoczony. Boże, ten malec jest rozkoszny!
-Tak, ciebie też - ostrożnie wyciągnęłaś w jego stronę rękę by pogłaskać go po małej główce - Jeżeli tylko pozwolisz - przez chwilę nie reagował, nawet nie oddychał, by potem wyskoczyć z prawdziwą euforią. Chwycił Cię za palec i mocno zacisnął na nim swoje dłonie.
-Chcesz być przyjaciółką?! - przytaknęłaś zadowolona, płomienie na jego główce aż wystrzeliły z radości - Naprawdę?!- znowu przytaknęłaś. Curly jakby za dotknięciem magicznej różdżki pozbył się wszystkich swoich lęków, obaw i tego co go powstrzymywało. Wskoczył Ci na dłoń i przebiegł wzdłuż ręki zatrzymując się przy Twoim policzku, złożył na nim niewielki pocałunek i zaczął nawijać. Mówił dużo i szybko i wszystko o nim. Dowiedziałaś się, że nie lubi ciasnych pomieszczeń i małych klatek. Klatek? Ktoś kiedyś chciał go trzymać w klatce? Lubi ostre potrawy, nie przepada za słodyczami, bardzo lubi oglądać kreskówki i lubi jak się go prosi o pomoc i lubi pomagać. Potem pytał o Ciebie. O Twój ulubiony kolor, potrawę, film, książkę, pytał się o twoich przyjaciół o uczelnię o plany na przyszłość. Podczas godziny przygotowania, układania włosów i kończenia z sukienką opowiedział Ci wszystko co chciałabyś wiedzieć i on wiedział to co chciał. Jednak... nie czułaś się na tyle dobrze, aby mu zaufać. Nie poczułaś tez, aby on ufał Tobie. Jeszcze nie, ale wiedziałaś, że jesteś o krok bliżej.

Wybiło południe. Schodząc schodami w dół, minął Cię Fell, który z trudem powstrzymał śmiech. Grillby nie skomentował Twojego stroju, jak tylko udałaś się do salonu w którym już Gri rozłożył wszystkie naczynia zapadła niezręczna cisza. Na ramieniu miałaś Curlego, ubranego w normalne ubranka czyli czarne spodenki i białą koszulkę. Jego płomienie wirowały nerwowo, gdy próbował schować się przed wzrokiem Gri za Twoimi włosami i uchem.
-Ooooo proszę proszę! - Gri opuścił troszeczkę okulary by na Ciebie spojrzeć - Dzisiaj też chcesz się pobawić?
-Dzisiaj chcę się z tobą napić. Curly powiedział mi, że robisz naprawdę dobrą herbatę! - Gri spojrzał na bitty, a potem na Ciebie
-Doprawdy?
-Tak!
-Ale ja cię nie chcę.
-Co? - zdębiałaś
-Nie chcę, abyś była na południowej sobotniej herbatce
-Ale dlaczego?
-Bo nie i już.
-Ale się wyszykowałam i w ogóle...
-Chcę Curly - w tym momencie malec zaczął się trząść.
...
...
...
Wiesz co?
...
...
..
Pieprzyć to całe zaufanie! Poczułaś wielką chęć ochrony tego maleństwa przed dziwacznymi fanaberiami Gri. Cała wściekłość i żal wykipiały. Szambo wyjebało.
-Pieprz się złamasie! - krzyknęłaś zaciskając ręce w pięści - Ty apodyktyczny debilu! - nie miał nawet czasu na odpowiedzenie, kiedy podeszłaś do niego i zaczęłaś stukać go palcem w pierś. Żywiołak był o wiele wyższy od Ciebie, lecz nie przeszkadzało Ci to, byłaś wściekła - Cały poranek spędziłam pindrząc się jak mrówka na święto lasu dla ciebie! A ty mnie nie chcesz?! DEBIL! I jeszcze chcesz Curlego! A pytałeś kiedykolwiek o to czego on chce?! Nie! Bo jesteś zapatrzonym w siebie pierdolonym narcyzem bez krzty współczucia i wyrozumiałości na potrzeby swoich przyjaciół! - nawet nie wiesz kiedy po Twoich policzkach pociekły łzy. - Mam w dupie ciebie i Twoje przyjęcia! I twoje głupie herbatki! - oplułaś się - Już nie chcę być twoją przyjaciółką! - i po tych słowach niczym drama queen pobiegłaś szlochając do swojej sypialni głośno trzaskając drzwiami. Płakałaś. To jeszcze przez okres? Może, skończył Ci się, ale hormony nadal chyba dawały o sobie znać. Tak. Lepiej zwalić to na hormony niż przyznać otwarcie, że zabolało Cię to, że nie docenił Twoich starań i potraktował Cię jak jakiś przedmiot. Byłaś tak zaalarmowana sobą, że zupełnie zapomniałaś iż przez ten cały czas Curly był na Twoim ramieniu. Teraz wyszedł spod Twoich włosów i stał koło twarzy. Przez dłuższą chwilę nie wiedział co zrobić, lecz ostatecznie... pochylił się by zlizać jedną z Twoich łez. Ten niewielki gest sprawił, że przestałaś płakać, popatrzyłaś na niego zaskoczona nic nie mówiąc, on tylko się uśmiechnął i drugą łzę wytarł swoim rękawem.
W tym momencie Twoje serce zabiło mocniej. Wiedziałaś, że zdobyłaś jego zaufanie. Stanęłaś w jego obronie, wybuchłaś za ich oboje, powiedziałaś to co on chciał powiedzieć bardzo dawno temu i zabrałaś go ze sobą. Ufał Ci, a Ty... ufałaś jemu.

W tym czasie, na dole. Gri stał osłupiały patrząc w miejsce gdzie stałaś. Fell opierał się o framugę, zaś Grillby zaczął zbierać naczynia.
-To było chamskie - Fell przerwał ciszę i zagwizdał - To było totalnie chamskie.
-Właśnie, widziałeś jak mnie potraktowała! - Gri spojrzał na brata
-On mówi o tym co ty zrobiłeś - Grillby spojrzał na niego spod okularów
-Co ja zrobiłem? - Gri spojrzał na ziemię, pod jego nogami był kwiatek, który wypadł z Twoich włosów, pochylił się, by go podnieść - To było ... wspaniałe - szepnął do siebie i uśmiechnął się szeroko.
-Jesteś zjebany - Fell wywrócił oczami, lecz Gri był zbyt pochłonięty myśleniem, aby przejmować się teraz kimkolwiek innym. Bardzo spodobała mu się Twoja wściekłość i zapragnął jej więcej.
Share:

28 kwietnia 2018

Undertale: Gra w kości - Ciekawski Sans [The Skeleton Games - A curious Sans] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
-Cz-cześć Szefie… co.. co u ciebie…? – niski głos Sansa rozbrzmiał w słuchawce.
-ŚWIETNIE JAK ZAWSZE BRACIE… - odpowiedział Papyrus, prostując nieco ciało gdy rozmawiał. Zerknął na chwilę na Ciebie i znowu skupił się na rozmowie – CO…. PO CO DO MNIE DZWONISZ?! NIE WIESZ, ŻE JESTEM ZAJĘTY?!
-P-przepraszam Szefie… Ja tylko… chciałem sprawdzić, czy wszystko dobrze. Jesteś… jesteś z kimś?
-TO CO ROBIĘ TO NIE TWÓJ INTERES SANS!
-P-przepraszam Szefie
-HUMPH… TO WSZYSTKO CO CHCESZ POWIEDZIEĆ? MASZ ZAMIAR DALEJ MARNOWAĆ MÓJ CZAS?
-Nie Szefie… J-ja tylko… chciałem się upewnić, ze wszystko dobrze i w ogóle… wiesz… bo uh.. wiesz co się zbliża…
-CHYBA JUŻ ROZMAWIALIŚMY, ABY WIĘCEJ NIE PORUSZAĆ TEGO TEMATU – przestał mówić i spojrzał na Ciebie. Stukałaś właśnie go w ramię pokazując wiadomość jaką napisałaś na swoim telefonie.

Zapytaj się, jak minął mu dzień!

Papyrus zareagował zaraz po przeczytaniu
-CO! N-NIE CZŁOWIEKU! – próbował stłumić głos – NIE MAM ZAMIARU… - przeszłaś przed niego i znowu podstawiłaś mu telefon przed twarz stukając w monitor

Zapytaj się, jak minął mu dzień!

-CZŁOWIEKU! N-NIE ZAMIERZAM…
-Sz-szefie! W-wszystko dobrze? Jesteś z kimś?
-Z NIKIM NIE JESTEM SANS! – krzyknął przystawiając szybko telefon do czaszki – NIC TAJEMNICZEGO SIĘ NIE DZIEJE!
-Jesteś pewien, że nie jesteś z …
-CZŁOWIEK Z KTÓRYM ROZMAWIAM JEST JEDNYM Z TYCH ŻAŁOŚNIEJSZYCH KTÓRY ZAWRACA MI TYLKO GŁOWĘ, TO NIE JEST NIKT WAŻNY KOGO ZNASZ! – dalej stukałaś w wiadomość. Papyrus próbował odwrócić wzrok, ale nie pozwoliłaś mu – DOBRA! – krzyknął w złości – JAK MINĄŁ CI DZIEŃ, SANS?!
-Co? Mój… mój dzień?
-TAK SANS! TWÓJ DZIEŃ! PYTAM SIĘ JAK CI MINĄŁ!
-B-byłem grzeczny Szefie! Przysięgam! W-wstałem wcześnie i zjadłem coś porządnego! – z Toba rozmawia na temat swojego dnia w inny sposób. Nie o to Ci chodziło. Szybko napisałaś kolejną wiadomość i pokazałaś ją Papyrusowi.

Zapytaj się, czy mu się dobrze spało!

-NIE, CZŁOWIEKU! JA JUŻ… - przystawiłaś mu bliżej telefon

Zapytaj się, czy mu się dobrze spało! 

-CZŁOWIEKU!
-Szefie,,,?
-NAKAZUJĘ CI POWIEDZIEĆ, CZY DOBRZE CI SIĘ SPAŁO! – krzyknął w frustracji odwracając się od Ciebie
-Co? – Sans odpowiedział zmieszany – Ja… Uh… T-tak… d-dobrze się spało… Jesteś pewien, że wszystko dobrze?
-OCZYWIŚCIE! DLACZEGO MIAŁOBY BYĆ INACZEJ?!
-B-bo brzmisz jak nie ty… Naprawdę… nie jesteś z kimś?
-DLACZEGO CIĄGLE SIĘ O TO PYTASZ?! KTOŚ POWIEDZIAŁ CI ABYŚ ZADZWONIŁ?!
-N-nie Szefie… Ja tylko… zauważyłem, że nie dzwonię do ciebie zbyt często… i pomyślałem, że powinienem… p-przepraszał – znowu przeprosił 
-CÓŻ ZADZWONIŁEŚ W ZŁEJ CHWILI! JESTEM ZAJĘTY I

Powiedz mu, że doceniasz jego telefon!

Wystawiłaś znowu
-NIE POWIEM TEGO! – krzyknął
-Szefie?
-ZDECYDOWANIE TEGO NIE POWIEM!

Powiedz mu, albo nie pokażę ci tego tajemnego miejsca z idealnym prezentem!

-DOCENIAM TO, ŻE DZWONISZ! – krzyknął szybko – ZADOWOLONA? – uśmiechnęłaś się i przytaknęłaś, gdy jego czarne oczodoły wpatrywały się w Ciebie
-Uh… c-co? – zapytał Sans
-POWIEDZIAŁEM, ŻE DOCENIAM TWÓJ TELEFON! TAK TRUDNO ZROZUMIEĆ SANS?!
-Huh? – Tyle mógł odpowiedzieć.
-NO, JESTEM ZAJĘTY I NIE MOGĘ DŁUŻEJ ROZMAWIAĆ
-Szefie, zaczekaj! Co się..
-ŻEGNAJ SANS! – krzyknął i rozłączył się. Powoli założyłaś ręce za głowę uśmiechając się na wściekłego kościotrupa przed sobą
-Widzisz! – zaśmiałaś się – Powiedziałam, że zadzwoni. Papyrus patrzył się dalej – Co? Źle się gadało?
-CZŁOWIEKU… - zaczął powoli – PRZEZ TWOJE IDIOTYCZNE ZAGRYWKI PRAWIE NASZA TAJEMNICA WYSZŁA NA JAW!
-Nie martw się – rzuciłaś nonszalancko – Jestem pewna, że nic nie podejrzewa.
-MASZ SZCZĘŚCIE, ŻE MÓJ BRAT TO KOMPLETNY IBMECYL, W INNYM RAZIE DAWNO BY WIEDZIAŁ CO SIĘ DZIEJE! – odwróciłaś się i zaczęłaś iść
-Chciałam, aby dzwonił do ciebie częściej – rzuciłaś zadowolona – Jeżeli tego chcesz, powinieneś mówić mu miłe rzeczy.
-SAM FAKT ROZMOWY ZE MNĄ TO ZASZCZYT SAM W SOBIE! – powiedział głośno – NIE MUSZĘ MÓWIĆ TAKICH BEZSENSOWNYCH RZECZY, JAK TO, ŻE DOCENIAM JEGO TELEFON!
-Ale miło to słyszeć. Mnie się podoba i jestem pewna, że Sansowi też. Jesteś czadowy, więc jeżeli będziesz mówił ludziom, że ich cenisz, spodoba się im to
-C-CÓŻ! O-OCZYWIŚCIE
-Cudownie, nie zapomnij coś takiego powiedzieć przy waszej kolejnej rozmowie
-TSK… JEŻELI BĘDĘ TAK MÓWIŁ, ZROBI SIĘ Z NIEGO MIĘCZAK I…
-Mówił co? – rybia potworzyca przerwała wam obejmując ramieniem Papyrusa. Wygląda na to, że skończyła swoją rozmowę – O czym gadacie?
-NIE TWOJA SPRAWA UNDYNE! – warknął
-Heh? – uśmiechnęła się – Niech zgadnę. Gadaliście o zboczonych rzeczach kiedy mnie nie było
-JESTEM PEWIEN, ŻE NIE! ROZMAWIALIŚMY O ZASTOSOWANIU MIŁYCH SŁÓW NA MOIM BRACIE ABY ZMNIEJSZYĆ JEGO LENISTWO, BY…
-Iiiiii! Jesteśmy! – stanęłaś przed sklepem muzycznym rozkładając ręce na boli. Potwory stanęły przy Tobie patrząc na neonowy znak. 
-IDEALNY PREZENT JEST W SKLEPIE MUZYCZNYM? - krzyknął 
Sans patrzył się na telefon, nadal zmieszany rozmową z bratem. On.. docenia jego telefon? Co w niego wstąpiło? Szef nigdy nie mówił takich bezsensownych rzeczy… Ale dusza Sansa nie miała wątpliwości. Jesteście razem. Z jakichś jednak powodów Szef nie chce tego przyznać. Dlaczego… Co się kurwa dzieje?! Ty… Ty nie jesteś z Szefem przez to co napisałaś, prawda?! PRAWDA?! Nie ma kurwa szans! No I … Szef sam powiedział, że nie interesuje się Tobą w taki sposób! Szef nikim się nie interesuje… Ledwo cię znosi… Sans znowu otworzył swój telefon, dusza wirowała mu szybciej gdy pisał wiadomość.

Sans: Gdzie JESTEŚ i CO robisz z moim brachem

Podszedł do Twojej kanapy i usiadł nadal pijąc musztardę z butelki. Potrzebuje tylko małej wskazówki, malutkiej, gdzie jesteście, i zaraz tam będzie.

NowyKontakt3L Tajemnica!

Uderzył pięścią w kanapę
-PIEPRZ SIĘ! – Nie będziesz spotykać się ot tak z jego bratem i nic mu o tym nie mówić! Co się kurwa dzieje!

Sans: Gdzie JESTEŚ!

Znowu napisał, warcząc głośniej i ściskając mocniej stary telefon.

NowyKontakt3: Mówiłam, kupuję coś dla kogoś

Sans: JESTEŚ z moim bratem

NowyKontakt3: Też robi zakupy!

Gahhh, co do kurwy! Kurwa, daj mu pierdoloną poprawną odpowiedź!

Sans: przestań być chamska i powiedz mi dlaczego z nim jesteś

NowyKontakt3: Dla zabawy!

Powarkiwania Sansa osiągnęły Nowy poziom, robił wszystko co mógł, aby nie wbić pazurów w Twoją kanapę i jej nie podrzeć. Właśnie miał pisać kolejną wiadomość, grożąc Ci, kiedy jego telefon pierwszy się odezwał

NowyKontakt3: Ale mniejsza.. Czacho? Co to jest sezon?

Przestał warczeć i patrzył się na wiadomość. Oh.. R-racja… Ona nawet … Przesunął kciukiem po klawiszach. 

Sans: Po chuj gadasz o rzeczach których nawet kurwa nie rozumiesz!

NowyKontakt3: Wszyscy o tym mówią i nie jestem w temacie. Gdybyś mi wyjaśnił coś takiego by się nie stało. Undyne też uważa, że powinieneś powiedzieć.

Przejechał ręką po twarzy. Oczywiście! To wszystko wina Undyne! … Co?

Sans: Undyne jest z TOBĄ

NowyKontakt3: Może

Jego dusza uspokoiła się trochę. S-skoro jest z nimi to… to znaczy… że n-nic się nie dzieje. Usiadł na kanapie wygodniej w uldze. Oczywiście.. nie robisz nic z jego bratem… nie wiesz nawet czym jest sezon. No i… jeszcze się nie zaczął i tak. Mówisz tak… aby go wkurwić. Kurwa! Po chuj zawsze pierdolisz takie rzeczy! No i niedawno wstał! Wpatrywał się w sufit. Poważnie… każdego pierdolonego dnia… Nie możesz… uspokoić się do kurwy nędzy! Wziął kolejny łyk musztardy, telefon sturlał mu się z nóg. Nie pakuj jego brata w takie gówno! Kurwa, prawie się na niego wkurwił o nic… Przestał pić na chwilę. Co? Co go kurwa wkurwiło? Jego telefon znowu zawibrował, sięgnął by na niego spojrzeć i jak sięgał, dotknął ręką czegoś miękkiego. Co to kurwa? To nie jest kanapa? Chwycił materiał i przyciągnął go do twarzy. Co twoja koszulka robi na kanapie?  Jego źrenice błądziły po materiale, zauważył kilka dziur. Heh… wyglądają jak… Dusza zamarła kiedy zdał sobie sprawę.  Ty… miałaś to na sobie wczoraj, prawda? Czerwień zaczęła wstępować na jego twarz, w miarę patrzenia na materiał.  Nie, nie, nie, nie, nie… Tym razem nie spał na Tobie! Wie, że nie spał! Spał na tej pierdolonej poduszce! Ta ma nawet dziury! Więc to co kurwy?! Przyjrzał się bliżej. Rozdarcia… to zdecydowanie jego robota.. Zasłonił dziurę nosową jak tylko poczuł Twój zapach. Zdecydowanie… miałaś to na sobie wczoraj. Pachnie tak jak ty kiedy wyciągnął Twoją duszę… Twarz mu się bardziej zaczerwieniła.  Co to właściwie za zapach? Kurewsko silny! Rumieniłaś się, więc wiesz co to oznacza… Co to kurwa jest?! Przesunął pazurem po rozdarciu jak myślał. Ludzie nie świecą… W ogóle nie świeciłaś kiedy on.. Więc co do…? To naprawdę… pokazuje coś, ale kurwa co? Może powinien poszukać odpowiedzi… Przesunął ręką po twarzy warcząc w Twoją kanapę. Nie! Jeżeli to zrobi nie będzie już odwrotu. Nie warto jest kłaść ciężar na duszę. Wziął telefon sprawdzając wiadomości.

NowyKontakt3: Naprawdę jesteśmy tylko na zakupach

To już kurwa wie, debilko! Wsadził komórkę do kieszeni nadal trzymając podartą koszulkę w szponach. Minie pewnie jeszcze trochę czasu zanim wrócisz do domu i cię zapyta… Może weźmie prysznic w tym czasie. Wziął skrót do mieszkania i rzucił koszulkę na podłogę. Nie będziesz go dręczyć, jeżeli ukryje dowody zbrodni.
-Posłuchaj tej Papyrus! – krzyknęła Undyne, muzyka głośno nadawała z słuchawek jakie miała na głowie
-NIE MUSISZ KRZYCZEĆ! SŁYSZĘ CIĘ! – Ściągnął słuchawki z jej głowy i wsadził na swoją czaszkę. Zamykając oczodoły wsłuchiwał się w utwór. – TSK… SĄ IDENTYCZNE!
-Nieee, ta mówi o walce z demonami czy coś – mówiła Undyne
-NYEH! NIE MOGĘ SIĘ ZDECYDOWAĆ! CZŁOWIEKU, POWIEDZIAŁAŚ, ŻE WIESZ JAKI DAĆ MU PREZENT, BEZ PRECYZACJI! KTÓRĄ PŁYTĘ MAM WZIĄĆ?! – trzymałaś w rękach dwa albumy sprawdzając utwory na nich.
-Mm… wydaje mi się, że nie przejmuje się tym. Obie płytki są tego samego zespołu. A wiem, że lubi go. Słyszę ich piosenki od tygodni.
-DOBRA! WEZMĘ OBIE! – krzyknął zdenerwowany. Wziął je od Ciebie i podszedł do kasy. Ludzie schodzili mu z drogi, zaś kolejna grupka nastolatków skryta za regałami próbowała nagrać go na telefony. Szłaś za nim, nadal nie czując się dobrze przez całą uwagę, jaką ściągały na siebie potwory. Kilkoro ludzi próbowało być miłymi, ale większość po prostu śledziło wasze poczynania. Papyrus położył płytki na ladzie. – CHCĘ TE PRZEDMIOTY CZŁOWIEKU – ten człowiek to duży mężczyzna. Długie włosy spięte w kucyk, broda tak długa, że sięgała mu do brzucha. Otworzył szerzej oczy patrząc na szkielet, ale bez cienia strachu. Zmierzył go spojrzeniem i spojrzał na to, co ten wybrał. Zauważyłaś tatuaże czaszek schowane pod rękawami firmowej koszulki. Podstawiając albumy pod skaner powiedział z uśmiechem
-Heh.. dobra – zaśmiał się – Widzę, że potwory mają dobry gust muzyczny
-OCZYWIŚCIE, CZŁOWIEKU – Papyrus był dumny. Mężczyzna uśmiechnął się
-Wiesz, Crimson Funeral będą tu w przyszłym tygodniu.
-Co? – krzyknęłaś natychmiast – Tutaj?
-Ta, powiedzieli, że chcą odwiedzić miasto. Chyba wiesz, dlaczego – zerknął na wysokiego kościotrupa
-Szefie! To jest to! – krzyknęłaś odwracając się w jego stronę. 
-CO JEST CO? – skrzyżował ręce
-To dasz Sansowi!  
Sans siedział na swoim łóżku, jego kości schły po prysznicu. Położył laptop na kolanach szukając czegoś w co może pograć. Nudzi się! Jeszcze nie wróciłaś, i nie ma co robić… Jakie kurwa zakupy zajmują ci tyle czasu?! Po chuj kupujesz tak dużo…? No I … zerknął na otworzone drzwi, patrząc na strumień światła słonecznego przebijający się przez zasłony. Czy aby przypadkiem nie powinnaś dzisiaj siedzieć w mieszkaniu? Po chuj w ogóle wychodzisz na słońce? Stukał nerwowo o obudowę komputera palcami. Jeżeli znowu zadzwonisz po niego, aby zabrał cię do domu…. Podwójnie zapłacisz za bycie debilką! Co kurwa sobie myślisz? Słońce może cię zabić! Sans przystawił szpony do zębów, delikatnie przesuwając palcami po chropowatych kościach. Ciekawe co to za uczucie… płonąć? Widział raz, kiedy mu pokazałaś, Twoja skóra zrobiła się czarna… potem zaczęła się topić, nie palić. No i stałaś jak pierdolony kretyn, pozwalając aby to się działo! Co jest z tobą kurwa! Zachowywałaś się jakby to nie bolało?! Po chuj to robiłaś! Oparł czaszkę o ścianę patrząc na sufit. Może… może nic ci nie będzie, jeżeli się dobrze ubrałaś. Nocą latasz prawie naga, ale zawsze za dnia ubierasz się bardzo dokładnie… Może nie będzie tak źle.
-Gaaah! – Teraz będzie to go męczyło! Schował twarz za rękami. Po chuj zawsze robisz jakieś głupoty? Skąd ma kurwa wiedzieć, czy teraz nie umierasz?! Nigdy nic mu dobrze nie wyjaśniłaś! Zaraz… może… Popatrzył na laptop. Może tutaj będzie coś o Tobie. Wszedł w przeglądarkę i wpisał w wyszukiwarkę hasło

Wampir

Pojawiła się lista wyników, którą przeglądał

25 Prawdziwych Wampirów: Ci którzy pili ludzką krew

Wampiry istnieją!

Jak żyć wampirzym życiem?

Wampir – Wikipedia

To jest to. Kliknął i zaczął czytać artykuł. Może tutaj się czegoś dowie.

Wampir – pochodzi z folkloru i zgodnie z przekazami żywi się siłą witalną (czerpie ją głównie z krwi) żyjących.

Siłą witalną! Nigdy czegoś takiego nie mówiłaś, nic o żadnej sile witalnej. Twój gatunek nie wie co ma we krwi? Choć… wspominałaś, że wiele głupot krąży o wampirach… Niektóre nawet mają świecić w słońcu.  Czytał dalej, źrenice błądziły po ekranie

Wampir mogły zostać stworzone, aby wyjaśnić tajemnicze zgony

To tylko wszystko komplikuje! Nie zdechłaś wtedy kiedy powinnaś!

Można walczyć z wampirami używając czosnku, święconej wody, krzyży i luster

Jest pewien, że połowa z tego to zmyślone pierdoły. Czytał dalej

Wampiry szerzą wampiryzm przez ugryzienie

To kłamstwo! Nie zamieniłaś tamtego gościa w wampira! Cały ten artykuł jest do dupy! Nic nie mówi o tym co to za uczucie być ugryzionym przez wampira! Położył rękę na karku czując swoje kręgi. Co to.. za uczucie? Tamten gość… choć miałaś go pod kontrolą… N-nie wydawał się cierpieć. Stał i jęczał… i ty… Możesz mówić co chcesz, ale takie same dźwięki robiłaś, kiedy on wyciągnął Twoją duszę! Popatrzył na podłogę, gdzie leżała Twoja koszulka. Kurwa! Przejechał ręką po twarzy. Nie myśl o tym! Już i tak zmarnował pół nocy próbując pozbyć się ciężaru z duszy! Nie nakręcaj się znowu! Krzyczał na siebie w myślach, aby przestać, ale wzrok nie opuszczał materiału, dusza zawirowała w ciekawości… Co to za zapach? Może poznać odpowiedź… Tak łatwo może ją poznać…  Nie, nie, nie, nie, nie! Nie rób tego! Nie zawróci, jeżeli raz w to pójdzie!  Ale nie chce znowu wyglądać jak idiota! Sama mówiłaś, aby dowiedział się jak to działa! I to zrobi! Dowie się czysto naukowo! W nauce nie ma nic złego. I już się nie będziesz z niego śmiała, że czegoś nie wie… Wie jak ludzie to robią, a ty nie wiesz jak potwory! Heh! Będzie się z ciebie śmiał cały dzień! Pierdolony niewinny człowiek nic nie wie o świecie! A on wie wszystko! Uśmiech wstąpił na jego twarz. Otworzył kolejną kartę i zaczął stukać po klawiaturze

Człowiek Porno

Człowiek Porno: Piękno to tylko punkt widzenia

Człowiek i porno: film dokumentalny

Człowiek wideo

Oh… M-może powinien ominąć część „człowiek”. Potwory wyszły na powierzchnię zaledwie kilka miesięcy temu.

Porno wideo

Patrzył na rezultaty szukania, czuł jak jego dusza bije mocniej. Po prostu kliknij na coś. No już. Sprawdź, zobacz, i już, po wszystkim. Dowie się jak to działa I już nigdy nie będzie musiał na to patrzeć! Patrzył się na link. Teraz albo nigdy. Musi się dowiedzieć. Przestań zachowywać się jak debil i zrób to!
-Kurwa! – krzyknął klikając. Czekał, aż nagranie się załaduje, dusza wirowała szybciej gdy patrzył na kręcące się kółko. Zaczęło się i patrzył jak ludzka samica wystukuje numer na telefonie zamawiając pizzę.
-Co pizza ma z tym wspólnego… - mamrotał czekając, aż coś się stanie. Patrzył dalej, ludzka samica nie miała czym zapłacić – Po chuj zamawiałaś pizzę skoro nie masz forsy, debilko… - mruknął czując się zmieszany. – Cholera! – warknął z każdą chwilą coraz bardziej się denerwując. – Pokażecie mi coś czy nie! Pośpieszcie się i przejdźcie do rzeczy! – oglądał jeszcze kilka sekund, nim chwycił za mysz i przesunął nagranie do przodu.
-Aaaahn! Mocniej! – otworzył szeroko oczy. Jego źrenice zrobiły się trzy razy większe. Wytrzymał kilka sekund nim zamknął laptop szybko, wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt.
-CO DO KURWY?! – jego twarz zmieniła kolor. C-co to kurwa…! Jasna cholera! Dziury! Co on właśnie zobaczył?! Nie, nie, nie, nie,! T-to nie może być prawda! To całkiem różni się od… Jak to mogło się w ogóle zmieścić! Ten gość chce ją zabić?! Kurwa! To pewnie wygląda inaczej… Nie ma szans, aby ludzie tak robili! Sans przejechał rękami po twarzy, scena z nagrania przewijała się cały czas w jego głowie. Czy…. Czy ty tak robiłaś?  N-nie ma mowy… nie mogłaś.. p-prawda? Ty… ty nie robiłaś tak… Po co… Ty zdecydowanie… Robiłaś już to wcześniej? Mogłaś… może… albo nie.. nigdy nie pytał… Kurwa! Nie może uwierzyć, że ludzie tak robią! To… OBRZYDLIWE! Siedział na łóżku łapiąc oddech. Czekając, aż jego dusza się uspokoi. Już dobrze… uspokajał się… To nie ma dla niego znaczenia… Ma gdzieś co robiłaś… Jesteś człowiekiem, więc… T-to ma sens, jeżeli ty… Nie zmieni się tego kim się jest więc… Dyszał jeszcze kilka razy nim spojrzał znowu na laptop. P-przynajmniej wie… teraz… zasadniczo. Chyba… Nie oglądał zbyt długo… M-może to nie jest zwyczajny sposób… N-nie chciałby się pomylić… Śmiałabyś się z niego, że oglądał jakieś dziwne wersje, a tak naprawdę ludzie robią to inaczej… Jego dusza znowu zabiła szybciej. Powoli sięgnął szponami po maszynę i podniósł ekran włączając komputer znowu. O-on tylko się upewni… W ogóle nie interesuje go to co zobaczył… On tylko… T-tylko sprawdzi….







Share:

POPULARNE ILUZJE