28 kwietnia 2018

Opowiadanie: Filip and the Ink Machine: Rozdział 2 - Stara piosenka

Autor okładki: Filip Domin
Notka od autora: Opowiadanie jest stworzone na podstawie gry Bendy and the Ink Machine. Jednak jest ono z naszymi postaciami. W tej części będą pokazane wydarzenia z drugiego rozdziału gry zatytułowanego:,,Stara piosenka''. Miłego czytania i zapraszam.


Głowa bolała, dzwoniło jej w głowie. Sally obudziła się, nie wiedziała jak długo leżała, ale wiedziała, gdzie jest.Jest w starym studiu gdzie pracowała nad kreskówkami. Ostatnio uciekła przed głównym bohaterem kreskówek- Filipem. Podniosła się i zobaczyła swoją siekierę opartą o jedną z dwóch trumien. Było to dziwne. Jest to nie możliwe, że przy upadku siekiera oparła się o trumnę. Wzięła ją do ręki i spojrzała na drzwi zablokowane przez dwie deski. Rozwaliła je i otworzyła drzwi. Za nimi były schody w dół, po zejściu zobaczyła atramentowy napis na ścianie. Mówił on: ,,On nas wyzwoli''. Rozejrzała się po pokoju, było tam dużo bekonowych zup. O dziwo były jeszcze dobre, biorąc pod uwagę, że stały tu trzydzieści lat. Dziewczyna zastanawiała się co do nich dają, że są wciąż możliwe do spożycia po aż trzech dekadach minięcia daty ważności. Rozglądając się znalazła odtwarzacz. Włączyła go. Był to głos Woodiego. Woodiego Wąsa. Dawny pracownik, który pracował nad muzyką. Z odtwarzacza dowiedziała się, że uważa atramentowego demona za wybawcę. Na koniec zadał pytanie: ,,Czy mogę dostać błogosławieństwo?''. To wydało się jej trochę dziwne, idąc dalej usłyszała ponownie to samo, ale nie z odtwarzacza.
-Spytałem! Czy mogę dostać błogosławieństwo?
Tak to było dobrze słychać, że wydawało się jakby stał obok. Starając się to zignorować poszła dalej. Spotkała kolejną wycinkę tekturową Filipa. Postanowiła, że czemu ją nie zniszczyć i zrobiła to. Gdy się odwróciła i z powrotem spojrzała to stała tam świeża, nowa wycinka.
- Co do cholery?!
Wszystko stawało się coraz bardziej dziwniejsze. Skręciła w lewo i zobaczyła ,,basen'' atramentu. Niestety musiała w niego wejść, innego wyjścia nie było. Idąc zobaczyła coś poruszającego się w pokoju naprzeciwko. Był to ktoś pokryty atramentem, miał on na sobie szelki i maskę Filipa.
- Przepraszam! Czy możesz mi pomóc?! - krzyknęła Sally
Osoba ta nie zareagowała, szła dalej niosąc pod pachą tekturową wycinkę. Dziewczyna przyspieszyła. Patrząc w lewo zobaczyła ową wycinkę opartą o ścianę, ale nigdzie nie było dziwnej postaci.
- Gdzie się on podział?!
Postanowiła zniszczyć wycinkę, ponieważ nie lubiła tego ,,złowieszczego'' uśmiechu. Zabrała ze sobą zupę i poszła dalej. Okazało się, że musiała znaleźć trzy guziki, żeby wrota się przed nią otworzyły. Po pięciominutowym szukaniu wrota podniosły się. Przeszła i znalazła się w muzycznym departamencie. Wchodząc przybyli niespodziewani goście. Atramentowe potwory, nie było to nic konkretnego. Pewnie zostali przysłani przez Filipa. Sally pozbyła się ich używając swojej siekiery. Po ,,zabiciu'' przeciwników poszła w prawo. Znalazła tam plakat z Angel. Była to kolejna postać z ich kreskówek. Plakat był podpisany: ,,Zesłana z góry''. Miała nadzieję, że jak spotka ją w wersji 3D będzie normalna. Weszła na schody, na ich końcu był mały pokój z projektorem i oknem na większy pokój pełen krzeseł i instrumentów. Udała się do niego. Było tam pianino, skrzypce, banjo, kontrabas, i bęben. Zauważyła kolejne zablokowane przejście, które trzeba byłoby przełączyć przełącznik, żeby podniosły się. Wyszła z pokoju i udała się do korytarza. Po lewej nic nie było prócz beczek i desek blokujących przejście, po prawej były dwie pary drzwi. Za pierwszymi znajdowały się organy, na których Sally postanowiła spróbować zagrać. Udało się jej, ale po chwili wydobył się z nich długi jęk. Przestraszyło ją to, więc wyszła z pokoju. W drugim był kosz, biurko i inne takie rzeczy, które są w takich biurach pracowników. Na biurku były szkice z ekspresją twarzy Filipa. Każda nawet smutek była narysowana z uśmiechem.
Wychodząc na korytarz poszła na sam jego koniec, gdzie znalazła biuro Woody'iego, ale było zablokowane przez atrament pod drzwiami. Musiał się jakoś pozbyć. Na prawo od biura były kolejne zamknięte drzwi, ale tym razem powodem był brak klucza. Sally nie wiedziała gdzie takowy klucz może znaleźć. Odsłuchała pobliskiego odtwarzacza. Dowiedziała się, jest możliwość, że osoba pracująca tu gubiła klucz najczęściej znajdując później w koszu. Postanowiła sprawdzić wszystkie kosze. Znalazła i pobiegła otworzyć drzwi. Znajdowała się tam bekonowa zupa i kolejny odtwarzacz i znowu był to Woody. Dowiedziała się, że musi zagrać na instrumentach w odpowiedniej kolejności, a otworzy się biuro Woody'iego. Zrobiła według kolejności i otworzyły się wcześniej wspomniane wrota. Było tam coś co pomagało ogarnąć problem z wielkimi kałużami atramentu. Odkręciła kurek, gdy wracała wychylił się za rogu tekturowy Filip i się schował. Wyszła i znowu zobaczyła atramentowe potwory. Rozprawiła się z nimi raz dwa. Zobaczyła ponownie osobę z maską w miejscu, gdzie był projektor. Pobiegła szybko do biura i pociągnęła dźwignię. Był tam kolejny atramentowy napis mówiący: ,,Czas uwierzyć!''. Były tam także plany drugiej atramentowej maszyny. To ją zaintrygowało.Postanowiła, że uda się do wyjścia, ale nagle ktoś ją nagle uderzył w głowę.
-Znuż głowę swą. Jest czas do łóżka
Po tym zasnęła jednocześnie mdlejąc. Obudziła się siedząc na krześle. Miała skrępowane ręce. Nagle odezwał się głos Woody'iego Wąsa.
- Dobrze i spokojnie. Nie chcielibyśmy, żebyś sobie tak paradowała po studiu...
Nie, nie chcielibyśmy. Jestem zaszczycony, że postanowiłaś mnie odwiedzić. Chwila. Ta twarz. Wyglądasz mi znajomo. NIE! Nie teraz! Nasz pan za chwilę tu będzie! Słyszę jak się czołga! Czołga! A teraz owieczko poczekaj sobie na niego.
Po tym odszedł wchodząc do pokoju na lewo. Nagle wydało się głośników jego wołanie
- Sheep sheep sheep.Czas na sen. Znuż głowę swą. Jest czas do łóżka! O poranku obudzisz się. O poranku martwy będziesz. Usłysz mnie mój panie! Weź to ofiarę.
Nagle głos Woody'iego ucichł. Zmienił się on w przestraszony.
-Mój panie! To nie ja jest ofiarą! To on jest! Proszę! NIE!
Za drzwi można było usłyszeć głosy połykania. Woody został zabity. Sally udało się uwolnić i wzięła siekierę położoną obok. Ponownie czarne potwory pojawiły się, ale z nimi też rozprawiła się szybko. Biegła przed siebie niszcząc po drodze deski. Widziała dalej drzwi, przez które mogła uciec. Zbliżając się zobaczyła kolejną wielką czarną kałuże. Nagle wynurzył się z niej Filip. Zauważył ją i pobiegł w jej stronę. Sally musiała ponownie przed nim uciekać. Biegnąc natknęła się na drzwi, przez które przeszła i je zabarykadowała je. Usłyszała jego długi jęk.
- Wpuuuuuść mnieeee!!!
Sally odsunęła się od drzwi i poszła przed siebie. Zatrzymała się i zauważyła toczącą się zupę bekonową.
-Wiem, że tam jesteś! Wyjdź stamtąd i ujawnij się!
Za rogu wyszła znana jej postać. Była to Psycho.
-Psycho?

Share:

10 komentarzy:

  1. Naprawdę spoko. To opowiadanie może służyć jako ogólna solucja do gry, opis dosyć szczegółowy. (Całkiem szczegółowego i tak się nie da, zbyt duża losowość w grze). Czyta się fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      FunFact:
      Pisałem to na wczorajszej wycieczce.
      FunFact 2:
      Wyszedł dzisiaj 4 chapter BatIM

      Usuń
    2. JEST 4 CHAPTER???!!!
      NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ KIEDY ELEVEN-SRELEVEN SIĘ ZA NIEGO ZAJMIE ^^ ^^ ^^ ^^

      Usuń
    3. Kto śmie obrażać Elefelewena

      Usuń
    4. Ostatni raz widziano obiekt 11-11, gdy leciał w SPACE w Toy Toy'u. (Nie zmyśliłem tego.)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. I powrucę w chapterze 4
      (Heck Jeah!)

      Usuń
    2. Po prostu szukam dobrego atramentu dla kogoś tak mi oddanego.XD

      Usuń
    3. Miło to słyszeć :)
      Chociaż bycie połkniętym przez Filipa...

      Usuń
    4. No za fraki po ziemi nie będę Cię ciągnął. XD

      Usuń

POPULARNE ILUZJE