12 marca 2018

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Spadek. [opowiadanie interaktywne]

Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
Spadek (obecnie czytany)

Początki są najtrudniejsze. Zwłaszcza pisania historii. Nie wiadomo dokładnie który moment można uznać za ten, od jakiego zaczęło się wszystko. Od którego rozpocząć, aby wciągnąć czytelnika w wir przygód.
Początki są najgorsze.
Powinnam zacząć chronologicznie? Oh, to musiałabym się cofnąć w czasie, daleko, daleko, przed Twoim narodzeniem, i jeszcze dalej. Do wieków, kiedy ludzie mieszkali w otoczonych drewnianymi palami osadach. Właśnie w tych czasach, pewnego dnia, tego który zmienił wszystko, wydarzyło się coś niezwykłego. Wiedźma zawarła pakt z duchami. Nie była to jednak przypadkowa kobieta. O nie. To Twoja pra, pra, pra, pra (x pra) babcia. Duchy też nie były ot takimi sobie Kacperkami wesoło bujającymi się w koronach drzew okazjonalnie manifestującymi się samotnym. Duchy żywiołów, albo konkretnie jednego. Najsilniejszego, najbardziej nieprzewidywalnego, najdzikszego z możliwych. Ognia. Za duszę ofiarowały opiekę wiedźmie i ciepło. Zapewniły, że już nigdy tego co uznaje się za dobrodziejstwo ognia - jej nie zabraknie.
Ta historia, którą słyszałaś wiele, wiele razy, od dnia Twoich narodzin opowiadana Ci a to przez matkę, a to przez babkę, nie była tylko legendą czy bajeczką, jak uważałaś do ... właściwie chwili temu.
Może to jest właściwe miejsce aby zacząć? Dziś przypada dzień Twoich dziewiętnastych urodzin. Niedługo rozpocznie się pierwszy semestr na studiach. Można powiedzieć, że w Twoim życiu zmieni się naprawdę wiele. Przede wszystkim wyprowadziłaś się z domu. Od rodziców. Przejechałaś pół kraju, by zamieszkać z babcią w jej niewielkim domku przy lesie. Dlaczego? Oh, bo ona mieszka w tym samym mieście co Twój uniwerek.
Nie to jednak jest najważniejsze. Mieszkasz z nią już od tygodnia i dziś, wieczorem, właśnie w tej chwili, kobieta zastanawia się jak Ci wszystko powiedzieć, jak ułożyć w słowa tajemnicę, którą skrywała od wielu, wielu lat. Tajemnicę, o której nie wie nawet Twoja matka, ani ojciec, ani nikt. Tajemnicę, której sama będziesz musiała pilnować.

-____! - słyszysz swoje imię z sąsiedniego pokoju. Wywracając oczami wyciągasz z uszu słuchawki i z cichym, acz znaczącym pomrukiem niezadowolenia idziesz do staruszki.
-Tak?
-Usiądź skarbie - kobieta klepie miejsce obok siebie na wysłużonej kanapie.
-Ummm.... ja właśnie rozmawiałam...
-Oj no przestań, zostaw ten komputer i poświęć mi choć chwilę. - Po krótkim wahaniu zgodziłaś się. Usiadłaś obok niej złączając mocno nogi. - Więc jak ci się mieszka?
-Dobrze, powoli się przyzwyczajam. - odpowiadasz szczerze.
-To dobrze... dobrze... - babcia wydaje się myśleć nad czymś, nic nie mówisz, czekasz cierpliwie.. okej... nie ma w Tobie za grosz cierpliwości, właśnie rozmawiałaś z ludźmi i razem zamierzaliście wejść do gry i pobić bossa na poziomie... - Wiem, że nic ci nie dałam na urodziny rano, przepraszam..
-Nic nie szkodzi i tak bym nie chciała.
-Ale ja mam coś dla ciebie!
-Nie musiałaś nic kupować - marszczysz brwi - Szkoda marnować forsę
-Nie marnuję i nic nie kupiłam - broni się staruszka - Chcę dać ci to co dostałam od mojej babci, a co przekażesz swoim dzieciom, albo wnukom
-Nie będę mieć dzieci
-Ajjj tam - machnęła ręką - W twoim wieku, to ja już byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem! - zaśmiała się - Ale czasy się zmieniają - dodała nostalgicznie i na chwilę się zamyśliła, dopiero Twoje chrząknięcie przywołało jej świadomość - Oj tak, prezent. Dobrze - oblizała wargi - Powiedz mi _____, znasz historię o pięknej i mądrej wiedźmie imieniem...
-...Aneta - przerwałaś jej nawet nie próbując ukrywać irytacji w głosie. Wiedźma i duchy. Phi. - Tak, tak, babciu, znam. A co to ma wspólnego z prezentem? - zerknęłaś na staruszkę zza włosów. Zacisnęła mocniej usta - Oh! Książka? Dostanę książkę o legendach?
-Nie przerywaj mi dziecko, dobrze? - powiedziała w końcu lekko dotknięta.
-Przepraszam - mówisz szczerze i decydujesz się zamknąć. Kobieta wzięła głębszy wdech i złączyła palce dłoni przenosząc na nie wzrok. - A więc jak wiesz, oddała swoją duszę duchom, tak?- przytakujesz ukrywając znudzenie - Za bezpieczeństwo i łaskę ognia - przytakujesz znowu - Ogień jak wiesz jest nieśmiertelny
-Zawsze można go zgasić.
-Zgasisz płomień, nie ogień.
-A jest jakaś różnica?
-Ogromna - staruszka wzdycha kolejny raz - Ale nie o tym. Chcę.... chcę abyś... - zmarszczyłaś brwi patrząc na nią podejrzanie, gdy przechylała się do tyłu by wyciągnąć zza siebie starą książkę.
-O... - tyle mogłaś powiedzieć, bo karcący wzrok babci szybko zabrał Ci głos. Przekartkowała kilka stron i podała Ci opasłe tomisko na kolana. - Wygląda na bardzo starą...
-Bo jest, popatrz na początek - przekartkowała, widziałaś ...
-To jest z 1346 roku?! - pisnęłaś cofając ręce by skulić je pod sobą. nie chciałaś dotykać książki w obawie, że rozpadnie Ci się w rękach... no i te wszystkie zarazki. Babcia nie miała takich obaw. Znowu przewróciła kilka stron. Widziałaś pismo ręczne, potem pojawiły się litery drukowane, potem znowu wróciło pismo ręczne, a potem znowu drukowane, tylko, że inną czcionką. Papier też się zmieniał, był coraz bardziej... współczesny. Całość, musisz przyznać, była niewielkim dziełem sztuki. Wyraźnie czułaś, że gruba okładka jest drewniana, metalowe zdobienia po bokach i na rogach woluminu, no i ten materiał, mimowolnie dotykałaś książki od spodu, po tym jak przełamałaś początkowy strach przed zniszczeniem jej
-To ludzka skóra - powiedziała babcia z uśmiechem, szybko cofnęłaś rękę. Nie. Fuj. Piękne to to jest, ale są rzeczy, których się po prostu nie robi. - W każdym razie... - chrząknęła - Chcę, abyś ją wzięła. I teraz słuchaj uważnie. Weźmiesz ją teraz, na górę i weźmiesz papier. Napiszesz na nim swoje imię, ukłujesz się w palec i przystawisz to do napisanego imienia...
-Co? - pisnęłaś przerażona - Po co mam to robić?
-Bo babcia cię o to prosi.
-Inne babcie proszą o zmycie naczyń czy wyjście z psem, albo po zakupy
-Ale zakupy mamy, psa nie chcę, a naczynia zmyte, więc proszę cię o to.
-Nie - odpowiadasz stanowczo - Jeżeli nie powiesz mi po co miałabym to zrobić i o co ci chodzi, to w tej chwili sobie idę i będę dalej grać w grę! Team na mnie czeka! - staruszka zacisnęła wargi i spojrzała na Ciebie bardzo urażona, lecz nie chciała dać tego po sobie poznać. Znałaś ją zbyt dobrze.
-Dobrze... - poprawiła się w siedzeniu. - A więc, znasz historię Anety
-To legenda rodzinna
-A co jak nie?
-Słucham?
-A co jak to nie jest legenda rodzinna?
-Proszę.. - zaśmiałaś się - Jakaś babka z mezozoiku podpisuje pakt z ogniem. - Machnęłaś ręką - Idę. - I poszłaś, zupełnie ignorując urażoną i smutną staruszkę.

Po ósmym podejściu do bossa, wygraliście i mogłaś spokojnie iść spać.
Niestety nic nie dzieje się bez przyczyny, zaś kontrakty z żywiołem muszą być przestrzegane. Kolejnego dnia obudził Cię huk. To babcia, trzymając się mocno za pierś osunęła się na podłogę w kuchni. W ataku paniki zadzwoniłaś na pogotowie, które przyjechało niewiele później. Zabrali ją do szpitala. Bałaś się i po chwili, bardzo krótkiej, wahania, postanowiłaś zarzucić na siebie byle co, i pognać za nią.
Zawał serca, cudem wyszła z niego, lecz lekarze mówili, że jej stare ciało i tak wiele już nie wytrzyma. Zniszczone serce nie pociągnie długo.
-Babciu...- szlochałaś trzymając ją za rękę.
-Nic się nie dzieje ____ - gładziła Cię drugą po głowie, szumiało Ci w uszach od szpitalnej aparatury. - To normalna kolej rzeczy... W razie czego nadal będziesz mogła u mnie mieszkać, a kto wie, może odwiedzę cię w snach? - zaśmiała się, lecz Tobie do śmiechu nie było, uznałaś to za bardzo nieśmieszny i straszny żart. Podniosłaś na nią głowę, oczy miałaś czerwone od łez. - Zrobisz to o co cię wczoraj poprosiłam?
-O czym ty... - początkowo nie wiedziałaś, lecz sama jej mina wystarczyła, abyś sobie przypomniała - To z kartką? Dlaczego w takiej chwili...
-Zrobisz to?
-Nie. Po co?
-Bo to moja ostatnia prośba.
-Nawet tak nie mów.
-Obie wiemy, że to jest prawda.
-Powiedziałam nie mów tak! - podniosłaś głos, zaskakując nawet samą siebie. Rozmowa o śmierci babci budziła Twój gniew. Staruszka uśmiechnęła się delikatnie
-Dobrze, nie zostało mi już wiele czasu - zacisnęłaś ręce w pięści - Jeżeli uwierzysz we wszystko co ci teraz powiem?
-Nie wiem...
-Obiecaj, że uwierzysz.
-Obiecuję. - Choć nie jesteś tego pewna. Staruszka po chwili zaczęła mówić.
-Historia z Anetą jest prawdziwa. Od tamtego czasu w naszej rodzinie ... Nasza rodzina jest większa, niż mogłoby się wydawać. Jest ich czterech.
-Ich?
-Ogień. Żywiołak ognia.
-Co?
-Obiecałaś.
-Przepraszam, ale.. taki prawdziwy? Jak z gier?
-Można tak powiedzieć - przytaknęła - Choć nie do końca. Ale... - zakasłała bardzo paskudnie - Oni są nieśmiertelni, ale przez pakt, są połączeni z siłą życiową kobiet z naszej rodziny. Kobiet, które - więcej kaszlu - które połączyły się z nimi swoją duszą. Mój czas dobiega kresu... Jak ja umrę, oni ze mną... A tego nie chcę.... To moja rodzina... - O kim ona mówi? - Będą cię chronić, bronić, troszczyć się o ciebie, jak ty będziesz robiła dla nich to samo. Tylko musisz, po prostu musisz zrobić to o co cię poprosiłam. Teraz. - Jeszcze więcej kaszlu, widziałaś, jak jej szyja powoli robi się czerwona. Otworzyłaś szerzej oczy wzywając lekarza. Nim ten przybiegł, Twoja babcia poprosiła Cię ponownie, abyś zrobiła to czego nie chciałaś. Choć nadal nie wierzyłaś w całą bajeczkę oo żywiołakach, wiedźmach i kontraktach, postanowiłaś się zgodzić. To w końcu jej ostatnia wola.

W domu była książka. Wzięłaś stronę papieru z drukarki, wsunęłaś ją na sam koniec woluminu bardzo uważając, aby nie dotknąć skóry. Twoja psychika krzyczała, że to jest ludzkie. Ale się przemogłaś. Potem wzięłaś igłę i..... Skaleczenie się okazało się trudniejsze niż przypuszczałaś, ale i to się udało. Stempelek z krwi gotowy, lecz nic. Tak jak myślałaś, żadnego objawienia, żadnego „a ku ku tu jestem”! Rozglądałaś się ale nadal nic. Phi. Miałaś rację.

Tamtego dnia babcia zmarła, chwilę po tym jak dopełniłaś kontraktu. Na cmentarzu płakałaś i byli wszyscy ci, których chciałaby zobaczyć. Wielu osób nie znałaś. Ale co z tego? Wracając do mieszkania, rodzice postanowili zamieszkać z Tobą przez kilka dni, ale szybko ich spławiłaś. Otrzymałaś w spadku ten dom. Jest on twój. Mimo to, nie stać Cię na śmiech.

Nie wiesz ile minęło dni, zapomniałaś o książce. Całymi dniami tęskniłaś za babcią, byłaś taka zła, że z nią nie zostałaś, taka zrozpaczona, że umarła, że Twojej uwadze umknęła jedna niewielka rzecz - mianowicie, nie jesteś sama w pomieszczeniu. Ciche, delikatne strzykanie zajętej przez ogień belki drewna... Nie macie kominka przecież, to skąd on...
-Witaj ____ - żywiołak był wyższy od Ciebie, miał na sobie czarne spodnie, półbuty, białą koszulę i kamizelkę z której dyndał łańcuszek od zegarka. Do tego okulary. Wyglądał prawie jak człowiek, gdyby nie fakt, że był to mężczyzna zrobiony w stu procentach z ognia. Jak jego ubrania nie płoną?! - Przyjmij wyrazy mojego współczucia, wraz z braćmi uwielbialiśmy twoją babcię - mówił spokojnie. Mówił, żywiołak. Chryste. - Wybacz, też, że dopiero teraz do ciebie przybyłem, powinienem był wcześniej ale.... - jego głos był coraz cichszy, przed oczami pojawiły się migające niewielkie trójkąty, a zaraz potem nastała ciemność.

Zemdlałaś.
Share:

2 komentarze:

  1. Zakochałam się w opowiadaniu! Jeśli będę miała pomysł na okładkę, dam ci znać :>

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE