25 marca 2018

Undertale: Bitty Bones - Rozdział I - Chcemy adoptować Bitt'ego!

Notka od autora: Opowiadanie będzie miało cztery rozdziały, a każdy z nich będzie z innej perspektywy. Pierwsze będzie z perspektywy narratora, drugie z Asriela, trzecie z Chary, a czwarte oczami Frisk. Zastrzegam, że występuje tu związek CharaxFrisk, z czego Frisk jest tutaj dorosłym mężczyzną. Chara natomiast to kobieta i ma dziewiętnaście lat, a Frisk jest od niej o dwa lata starszy.
Autor: Kapsel Tymabrka
Spis treści:
Chcemy adoptować Bitt'ego (obecnie czytane)
...

Pochmurne popołudnie dawało się we znaki każdemu przechodniowi, który postanowił odwiedzić mamę Cry. To właśnie nad jej budynkiem ciężkie szare chmury postanowiły urządzić sobie dość długą pogawędkę i zaczęły masywnie spuszczać krople deszczu. Oczywiście to nie tak, że tylko padało nad tym budynkiem, o nie, nie, nie! Całe miasto było od góry oblężone przez paskudne obłoki. Właścicielka tylko przykucnęła zrezygnowana na krzesełku kuchennym i spoglądała na miasto, które zamiast tętnić życiem, było spustoszałe. Żadne z bitty'ch nie lubiło takich dni jak te, no może poza małym duszkiem, który jako jedyny nie chował się za fotelem i postanowił poleżeć na środku purpurowego dywanu. Mama Cry właśnie przeglądała jakieś papiery, które dotyczyły podaniach o adopcję. Wbrew pozorom to nie było takie proste jak się kiedyś wydawało. Nowy rząd zarządzał wprowadzić inspekcję, jeśli takowej nie ma do każdego sklepu, który ma możliwość adopcji - nawet z Bitty'mi. Wbrew pozorom sprzedawczyni nigdy nie lubiła takiego podziału na mniejszości, przecież mógł pojawić się człowiek, który nie miał domu, ale bardzo kochał takie małe cudowne stworzonka i postanowił jednego zaadaptować, ale tu jednak nie może! Przecież nie ma odpowiednich warunków na ułożenie sobie samemu życia, a co dopiero małemu bezbronnemu stworkowi! Mimo wszystko właścicielce serce się krajało kiedy musiała odmawiać osobom, które nie miały odpowiednich warunków do ugoszczenia bitty'ch.

- Szlag by ten cały rząd. - Rzekła i odłożyła papiery z powrotem na stertę.

Wbrew pozorom w tym tygodniu nie było za dużo osób, które chciały zaadoptować jakieś Bitty. Co prawda kiedyś były takich osób na pęczki, jednak wtedy posiadanie takiego "zwierzątka" domowego było najzwyczajniej w świecie modne. Kiedy ludzie zorientowali się, że opieka nad takim małym szkrabem jest cięższa niż się wydawało, po prostu zwracali swoich podopiecznych do ośrodka, albo też odsprzedawali je komuś innemu w nadziei, że dobrze się nim zaopiekuję.

Wtem w przednim pokoju sklepu można było usłyszeć dzwonek, który informował o tym, że właśnie ktoś złożył wizytę do ośrodka. Mama Cry tylko szybko się wyprostowała, przetarła swoją spódniczkę i poszła do klientów.

Zza lady można było zobaczyć dwie postacie. Jedną z nich była dziewczyna, na której twarzy widać było czerwone rumieńce, a drugą z nich był wyższy od niej o całą głowę chłopak.

- Witam, jestem Mama Cry, właścicielka sklepu, w czym mogę pomóc? - Powiedziała ochoczo sprzedawczyni.

- A widzisz! Mówiłam, że nie będzie dzisiaj ludzi przez tą pogodę! - Spojrzała na swojego kolegę, po czym zorientowała się co właśnie powiedziała. Rumieniec na jej twarzy zaczął się pogłębiać i można było rozpoznać, że jest najzwyczajniej zawstydzona. - T-to znaczy.. Witamy..

- Heh, spokojnie ja śmiać się zamiaru nie mam, a co do pogody to rzeczywiście paskudna! Zapewne nikomu się nie chcę nigdzie iść przez takie dni jak ten. - Mama Cry uśmiechnęła się do swoich klientów i kontynuowała. - Widzę was tutaj pierwszy raz, więc zapewne chcecie zobaczyć Bitty, zgadza się?

- Tak, dokładnie! Tylko, że... - Na chwilę zamilkła, jednak kontynuowała swój dialog. - Nie widzę ich nigdzie, a ich płac zabaw jest pusty. - Po czym spojrzała się na miejsce, gdzie powinny być Bitty gotowe do adopcji.

- Oh, chodzi ci o wybieg? W takie pochmurne dni jak ten zabieram wszystkie do siebie na zaplecze. Zazwyczaj nie mam gości w takie pogody, a sami podopieczni mogą trochę poeksplorować teren, a ja mam je ciągle na oku.

- Uhhh, dobrze, ale czy byłoby problemem gdybyśmy poprosili panią o to żeby pani je tutaj przeprowadziła?

- Wiecie myślę, że z tym może być malutki problem. - Odparła tylko zdemotywowana właścicielka. - Widzicie, rzadko mają możliwość do pozwiedzania zaplecza, a ja nie mam serca zabierać im ich radości z odkrywania nowego terenu.

- Czyli, że nie możemy ich zobaczyć? - Tym razem odpowiedziała zrezygnowana dziewczyna, w której głosie nie było słychać jej wcześniejszego entuzjazmu.

- Tego nie powiedziałam! - Uśmiechnęła się tajemniczo i kontynuowała. - Skoro jesteście tutaj tylko we dwójkę, myślę że mogę zrobić ten wyjątek i wpuścić was na zaplecze, zgadzacie się na taki układ?

Dwójka młodych spojrzała na siebie i w potwierdzeniu pokiwali tylko głowami.

- Świetnie! A więc, zapraszam! - Mama Cry otworzyła furtkę, która oddzielała ladę od innej części sklepu i pozwoliła swoim klientom wejść. Wtedy poprowadziła ich przez krótki odcinek do dębowych drzwi, które były otwarte i wprowadziła gości do środka pokoju.

- Jejuśku, to niesamowite! - Powiedziała brązowo włosa po czym zaczęła podchodzić do małych stworzonek, które były rozproszone po całym pokoju. Kiedy tylko ujrzały nową twarz, od razu były zaciekawione dziewczyną i zaczęły do niej podchodzić. Niektóre z nich jednak były nieśmiałe i trzymały się z tyłu, jak to było w ich zwyczaju kiedy spotkają kogoś nieznajomego. - Są takie słodkie! Gdybym mogła, to przygarnęłabym je wszystkie! - Po tych słowach wzięła na ręce kilka z nich i zaczęła je pieścić, i głaskać po ich malutkich główkach. - Frisk, no chodź i zobacz jakie są słodkie!

Chłopak tylko pokręcił głową i dalej spoglądał na swoją przyjaciółkę, jak ta wtula się w małe stworki.

- Widzę, że przyszedłeś tutaj z przyjaciółką by dotrzymać jej towarzystwa, zgadza się? - Mama Cry się tylko uśmiechnęła i spojrzała na chłopaka, który dalej wpatrzony był w jeden punkt. Ten słysząc jej słowa miał przytaknąć, ale jednak zostało mu to przerwane.

- Tak właściwie to z kolegą chcieliśmy zaadoptować jednego z tych słodziaków! - Odwróciła się do ich dwójki i nie zwracała uwagę na to, że jeden z Bitty'ch siedzi na jej głowie. - O ile oczywiście można.

- Kochanie, ja bym wam nie pozwoliła zaadoptować jednego z tych rozkosznych milusińskich? - Tutaj zatrzymała się i ciężko wzdychnęła. - Jednak odkąd działa ten nowy rząd.. Wprowadzili o wiele bardziej surowsze kryteria dotyczące adoptowania Bitty... - Jej wzrok tylko zaczął gdzieś uciekać i błądzić po meblach, które były wykonane z ciemnego drewna.

- Ale to nie problem! Razem z kolegą mieszkamy w bloku, co prawda może nie jest on jakąś.. burżuazją, ale spełnia wymagania. - Zaczęła nerwowo przeszukiwać swoje kieszenie, a potem wyjęła z nich telefon. Szybko i zwinnie go odblokowała, i pokazała właścicielce zdjęcie, na którym widać było całe mieszkanie.

- Uwierz mi złociutka, dałabym Ci któregoś z nich bez żadnych wymogów, ale niestety prawo to prawo. Według nowych zarządzań jeśli chcecie zaadoptować jednego z Bitty'ch, musi przyjść do was inspekcja i skontrolować, czy macie warunki, które pozwalają na zaadoptowanie wam jednego z podopiecznych.

- Uhhh, to coś jak z zwierzętami. - Powiedziała cicho i schowała telefon do kieszeni. - Ale mimo wszystko  chcemy jednego z nich przygarnąć, racja Frisk? - Spojrzała na chłopaka, a ten tylko zakłopotany przytaknął nerwowo głową.

- Świetnie! Widzę, że mimo surowych rygorów jakie wymaga od was prawo, nie zniechęciliście się! - Po czym Mama Cry klasnęła w dłonie z zadowolenia. - Dobrze więc, ja zrobię nam herbatę, a wy tymczasem porozglądajcie się za jakimś słodziakiem, którego chcecie przygarnąć! 

- Dobrze! - Po czym Mama Cry zniknęła w kuchni. Tymczasem dziewczyna złapała swojego kolegę za rękę i wprowadziła go w grono małych stworków. Ten tylko zdezorientowany przykucnął razem z nią i spoglądał na inne Bitty, które korzystają z takiej okazji i wspinają się na niego.

- Spójrz jakie rozkoszne! - Wzięła jego rękę i położyła mu na niej jednego z szkieleto podobnych stworków. - Zobacz, czyż nie jest słodki? - Frisk tylko zaczął uważnie oglądać Bitty'ego, który wtulał się w jego kciuka. Z niepewnością przyłożył do niego jednego z palców i pogłaskał go delikatnie po głowie. Podopieczny tylko w odreagowaniu cichutko zamruczał, na co dziewczyna jeszcze bardziej go pokochała. - Co powiesz na tego?

Chłopak odstawił stworzonko i zaczął robić szybkie ruchy rękami. Z początku dziewczyna poprosiła go powtórzenie tego co chciał powiedzieć, jednak za drugim razem przerwała mu w połowie.

- Ale dlaczego nie chcesz tego? - Chłopak zrobił zniesmaczoną minę i spojrzał na małego śpiocha, który zdążył już zasnąć. Wtedy z powrotem wrócił do gestykulowania rękami, jednak i teraz nie było mu dane skończyć. - Nie rozumiem Cię, czy to że śpi jest jakimś problemem?

Zdezorientowany i spięty nie wiedział co za bardzo ma ma to odpowiedzieć, ale wtedy uratowała go Mama Cry, która weszła do pokoju. Na tacy miała trzy filiżanki zielonej herbaty, które były ozdobione sreberkiem, a zaraz obok nich była cukierniczka. Właścicielka zaprosiła ich do stołu, który był umieszczony przy oknie i wszystkich zaczęła pochłaniać rozmowa.

- Więc jak tam, zdecydowaliście się już na któregoś?

- Tak właściwie to jeszcze nie.. - Odpowiedziała Chara upijając łyk napoju z naczynia. - Wszystkie są takie słodkie, aż serce się kraja kiedy trzeba wybrać tylko jednego.

- Uwierz mi kochanieńka, nie słyszę tego pierwszy raz. - Uśmiechnęła się i spojrzała pod spód stolika. Właśnie tam zbierały się niektóre z Bitty'ch, żeby przy odrobinie szczęścia czekać, aż jakaś kulka cukru postanowi spać ma podłogę. -  A może twój chłopak chciałby jakiegoś wybrać?

Dwójka spojrzała się na siebie i zaczęła się rumienić. Nie spodziewali się czegoś takiego, tak od razu, ale jednak postanowili to przemilczeć i zmienić temat.

- Tooo, wracając! - Krzyknęła nerwowo dziewczyna. - Każdy z nich jest taki słodki, może pani by nam pomogła?

- Ależ oczywiście, właśnie dlatego tutaj jestem! - Kobieta wstała i wzięła kilka Bitty'ch, które zdawały się idealnie pasować do młodych. Położyła je ostrożnie na stole i dała po kryształku cukru, tak żeby siedziały w miejscu. Na to dziewczyna tylko zaczęła bacznie obserwować każdego z nich i co chwilkę wypytywała swojego kolegę, czy dany podopieczny mu się podoba.

Niestety, chłopak spoglądał tylko ze zniesmaczeniem na małe stworki, które nie mogły wysiedzieć w miejscu i domagały się kolejnej drobinki cukru. Dziewczyna zrezygnowana poddała się i opadła na stół.

- Ja już nie wiem tak to jakiego ty chcesz. - Wymamrotała przykryta kapturem. Chłopak tylko wstał i podszedł do szafki, na której poustawiane były najrozmaitsze wazony. Między nimi siedział mały kozio podobny futrzaczek, który z zainteresowaniem oglądał antyki. Frisk wskazał tylko na stworka i Mama Cry podeszła do niego.

- Oh, spodobał ci się Asriel? - Powiedziała nagle sprzedawczyni, na co dziewczyna podniosła tylko głowę.

- Asriel? - Chara podeszła do nich i zaczęła się przypatrywać małemu stworkowi, który nie robił nic poza siedzeniem. - Naprawdę chcesz tego? - W odreagowaniu chłopak tylko kiwnął głową, a  A twarzy jego koleżanki zagościł uśmiech. - Więc postanowione, bierzemy tego!

- Jesteście pewni? - Spojrzała na nich zdziwiona właścicielka. - Pierwszy raz ktoś tak szybko decyduję się na adopcję.

- Tak jesteśmy pewni, skoro Frisk chce tego. - Po tych słowach złapała go za rękę. - To jestem pewna, że wybieramy dobrze. - W odpowiedzi uśmiechnęła się promiennie.

- No dobrze, skoro wybieracie tego, to już Was zapisuje na listę. - Mama Cry podeszła do szafek i wyciągnęła z nich przeładowany segregator, a za chwilkę wyjęła z niego jeden arkusz. - Tylko, że jedno z Was musi go wypełnić, obojętnie które.

- To ja to zrobię! Frisk za chwilkę idziemy, ale możesz jeszcze się z nim trochę pobawić. - Lecz za chwilę dziewczyny już nie było i razem z właścicielką wypełniała podanie o adopcję.

Frisk tylko spojrzał jeszcze raz na Bitty'ego, który tak przypadł mu do gustu. Maluch tylko spojrzał na niego zakłopotany i dopiero teraz zorientował się, że ktoś na niego patrzy. Z zaciekawieniem podszedł do nieznanej mu wcześniej osoby i spróbował go dotknąć, jednak okazało się że jest od niej za daleko. Chłopak tylko uśmiechnął się i przybliżył do Asriela. Ten korzystając z okazji dotknął jego nosa i zaczął się na niego powoli wspinać. Kiedy był na samej górze z zafascynowaniem zaczął badać wzrokiem pokój, w którym się teraz znajdował. To niesamowite jaki świat był wielki, a on mógł go teraz odkryć.
Share:

1 komentarz:

  1. Czy mogę wiedzieć kiedy następny Rozdział? I w ogóle super opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE