23 marca 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Niezłamany [i hope you break me - Unbroken - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
-Człowieku – wysoki szkielet zwrócił się do Ciebie idąc w Twoją stronę, położył wielką rękę w czerwonej rękawicy na Twoim ramieniu – Oddychaj, człowieku, właśnie tak, oddychaj. Człowieku, gdzie mieszkasz? Zaprowadzę cię do domu – dysząc ciężko odpowiedziałaś
-Za rogiem – pokazałaś stronę
-Dobra, zaprowadzę cię tam. Oddychaj, powoli i spokojnie – mówił niskim głosem. Przytaknęłaś pozwalając, aby prowadził Cię po chodniku. Nie mówił nic, pozwalając abyś złapała oddech i mogła swobodnie pocierać pierś, gdzie w środku Twoja dusza nadal drżała. Twoje ciało było dziwne, jakby bardziej podatne na działanie grawitacji, albo jakbyś miała na plecach tonę jakiegoś żelastwa. Było Ci jednocześnie gorąco i zimno, pociłaś się, lecz drżałaś, objęłaś się rękami. Wzrok nie był dość ostry, kręciło Ci się w głowie i pewnie byś się wywróciła raz czy dwa razy gdyby nie szkielecia ręka na twoim ramieniu. Skupiłaś się na oddychaniu, powolnym i głębokim. Właściwie tylko na tym teraz mogłaś się skupić, myślenie o czymkolwiek sprawiało, że miałaś mętlik w głowie. Po dłuższej chwili, jak minęliście kilka starszych domów, wskazałaś na ten niebieski, który wynajmowałaś.
-Mogę się wprosić? - zapytał – Chciałbym ci wszystko wyjaśnić o tym co zaszło między tobą, a moim bratem i pomóc ci dojść do siebie – przytaknęłaś otwierając drzwi i wpuszczając go do środka. W korytarzu miałaś niewielki dywanik. Kuchnia znajdowała się na końcu korytarza. Po lewej było niewielkie pomieszczenie z którego zrobiłaś sypialnię, tonęła w kolorach jasno fioletowych i białych. Po prawej wygodny, tonący w brązach i czerwieni pokój gościnny. Szkielet poszedł za Tobą pozwalając, abyś zamknęła za nim drzwi
-Jak się czujesz? - zapytał – Chcesz wody?
-Ja... woda.... to było by miłe – przytaknęłaś i poszłaś do salonu siadając na kanapie. Szkielet rozejrzał się po pomieszczeniu nim udał się do kuchni. Słyszałaś jak otwiera szafki i wyciąga szklanki, potem otworzył lodówkę, coś z niej wyciągnął i zamknął. Potem kroki. Udał się w stronę ubikacji. Nie znalazł chyba tego czego szukał. Bo potem wrócił do kuchni. Wrócił ze szklanką wody i jednym z Twoich ręczników. Racja. Strasznie się teraz pocisz. Szkielet usiadł naprzeciwko Ciebie podając Ci ręcznik i wodę. Wzięłaś i to i to, ocierałaś pot z czoła i położyłaś go na kolanach. Wypiłaś wodę do dna, czując jak Twoje ciało się odrobinę uspokaja, jakby odzyskiwało równowagę, regularną temperaturę, wszystko było normalne. Jakby ktoś zresetował całą sytuację, dlatego czułaś się trochę zagubiona.
Ten potwór był przeciwieństwem tego, którego poznałaś wcześniej. Jest o wiele wyższy i szczuplejszy. Nie to co tamten. No i ubiór bardziej... oficjalny... Miał na sobie obcisłe czarne ubranie miejscami przyozdobione czerwoną zbroją, rękawicami i butami z cholerami i srebrnymi zdobieniami. Zauważyłaś znaczek na piersi potwora. Trójkąty ze skrzydłami. Przypomniał Ci się jeden z potworzych mitów o aniele który miał uratować Potwory przed ich wrogami. Obecnie teraz to znak rodziny królewskiej, więc szkielet pracuje pewnie dla zamku, może jest strażnikiem, to tłumaczyłoby zbroję. Wszystko, każda klamerka błyszczy i połyskuje. A no. Ktoś jest dumny z tego co robi.
-Jak się teraz czujesz? - zapytał
-Dobrze – odpowiedziałaś odstawiając szklankę na stół – A temu drugiemu szkieletowi nic nie będzie? - westchnął
-W swoim czasie dojdzie do siebie, Ah, właśnie chciałem.. Cóż, jestem Papyrus – wyciągnął rękę – Dawniej byłem kapitanem Królewskiej Gwardii, ale teraz jestem Doradcą – Ah, i wszystko jasne. Ujęłaś jego dłoń i przedstawiłaś się. - Tamten drugi szkielet to mój starszy brat, Sans. Ja... przepraszam za tak niemiłe pierwsze wrażenie co do jego osoby...
-Wiesz... co się stało? - Papyrus popatrzył na Ciebie, pomarańczowe światełka w oczodołach nieco zajaśniały. Znowu westchnął i odwrócił wzrok.
-Ty... nie jesteś pierwszą Soul Mate mojego brata – zamrugałaś.
-...Co? - Papyrus patrzył na Ciebie z uwagą
-Mój brat żyje od ponad dwustu lat. Przez ten czas miał kilka Soul Mate, wszystkie były ludźmi, wszystkie umarły... ze starości, przez choroby, przez zrządzenie losu...
-Chwileczkę... - przerwałaś – Skoro Rezonansuje z człowiekiem, powinien umrzeć kiedy jego pierwszy Soul Mate umarł, prawda? - zapytałaś – Znaczy się, tak to działa, racja? Śmierć ukochanej osoby to dla potworzej duszy za dużo i się łamie.
-W normalnych przypadkach, tak – przyznał – Ale... Sans .. Poziom jego duszy to Boss.
-Dusza o poziomie bossowym? - zapytałaś
-To rzadkie, ale niektóre potwory mogą stać się silne na tyle, aby ich dusza była porównywalna z ludzką. Te, zwane są Duszami Bossowymi – wyjaśnił – z tak silną duszą, żal po stracie ukochanej osoby nie jest dość potężny, by dusza się złamała. Lecz odczuwalny z taką samą mocą. - Otworzyłaś szeroko oczy gdy zrozumiałaś.
-Więc... za każdym razem gdy tracił Soul Mate, musiał przejść przez cały proces łamania się duszy i robił to … kilka razy?
-Od czasu gdy miał dziewiętnaście lat, tak – mówił cicho – Przez dwieście lat, zapadał się w najgłębsze miłosne otchłanie, aż do śmierci jego Soul Mate, i nawet najbardziej intensywna relacja nie przełamała jego duszy, bez względu jak bardzo tego chciał. Przez to wszystko unikał jak się da wszelkich Soul Mate, do czasu aż nie poznał jednej i to wywołało u niego atak paniki.
-....I w taki sposób odrzucił moją duszę – szepnęłaś - … Odrzucił mnie...
-Zapewniam cię, nie zrobił tego by cię skrzywdzić – Papyrus próbował pocieszyć Cię kładąc rękę na Twoim ramieniu – Chodzi o to, że... przechodził to znowu i znowu, miłość, stratę, strach, poznanie nowej Soul Mate i od nowa. Próbowaliśmy już wszystkiego, przeprowadzać się po śmierci Soul Mate, nie przeprowadzać się po śmierci Soul Mate, żył też sam, mieszkał z moimi przyjaciółmi, z ojcem, wszystko to mu pomagało, ale... - Papyrus odwrócił wzrok – Mam wrażenie, że cały wszechświat wyrządza mu bardzo chamskiego psikusa – warknął.
-...Czy nic mu nie będzie?
-Dojdzie do siebie – przytaknął – Potrzebuje trochę czasu, aby... dojść do siebie.
-...Dobrze – przytaknęłaś. Papyrus przyjrzał Ci się z ciekawością. - Nie chcę się narzucać wiedząc przez co przeszedł – mówiłaś dalej – Wiem, że z czasem, przywykniemy do siebie. Nie ma co się śpieszyć, a więc niech bierze tyle ile potrzebuje. Masz – wzięłaś ze stolika kartkę i długopis. Napisałaś na niej swoje imię i numer telefonu. Podałaś ją Papyrusowi – Mój numer. Może do mnie pisać. Oh, ale pracuję jako nauczyciel na tygodniu, więc jeżeli nie opiszę to pewnie będę w pracy. Możesz mu to powiedzieć?
-Oczywiście – przytaknął – Dziękuję, że pozwoliłaś to sobie wyjaśnić i dasz mojemu bratu trochę przestrzeni. Niektóre z jego wcześniejszych Soul Mate chciały go zobaczyć niemal natychmiast, chcąc zapewnić, że będą dobrymi Soul Mate, że umrze wraz z nimi. Cóż, zobaczymy jak będzie tym razem... - przytaknęłaś.
-Nie pójdę do niego wiedząc w jakim jest stanie. Znaczy się, nie wiem co dokładnie czuł, ale mam świadomość co go spotkało. Ja umrę, a on zostanie. Nie jest pisana nam wspólna przyszłość... - W normalnych przypadkach, kiedy potworza i ludzka dusza rezonują, zakochują się w sobie. Ludzie umierają pierwsi, a po nich, dusza potworzego partnera łamie się. Oboje są wspólnie paleni, wrzucani do jednej urny, potworzy pył miesza się z ludzkim prochem. Cały proces jest całkiem romantyczny, być zawsze ze swoim ukochanym, nawet po śmierci. Ale, Sans nie miał tej okazji ze swoim pierwszym Soul Mate... z żadnym z nich... bo jego dusza jest zbyt silna, ale się złamać. Zawsze zostawał sam i cały proces zaczynał się od nowa i znowu i znowu i znowu. I teraz Ty wydajesz się być początkiem kolejnego cyklu. Właściwie, to nie widzisz się z nim aż do śmierci, biorąc pod uwagę fakt, że nawet go nie znasz. Wszystkie uczucia muszą brać się z Rezonansu, ale on jest częścią Ciebie, częścią Twojej duszy. To zmienia postać rzeczy. Zaszkliły ci się oczy, ale odegnałaś łzy. Nie, myśl o tym co teraz.
-Czy mam mu powiedzieć coś jeszcze? - zapytał Papyrus
-Tylko tyle, że nie ma się co śpieszyć, niech wszystko robi w swoim tempie – uśmiechnęłaś się lekko – Ja.. będę na niego czekać.
Share:

2 komentarze:

  1. Zapowiada się naprawdę ciekawie ^^ Bardzo podoba mi się sam pomysł i już nie mogę się doczekać rozwoju samej akcji ^^
    No i powiem ci Yumiś, że pierwszy raz słyszę o butach z choleRami x"DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam spodnie z cholerami na tyłku x"D chodzi chyba o takie ostre metalowe cosie xD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE