15 czerwca 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Powrót do pracy [i hope you break me - Back to Work - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
-Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęłaś wbiegając do swojego biura w którym stał pan Lapin i uczeń, lodowy ptasi potwór.
-Ah, witaj moja droga – królik uśmiechnął się
-Przepraszam – znowu to powiedziałaś – Do ubikacji w domu była kolejka… Oh, racja! – wyciągnęłaś z torebki papiery – Tutaj są moje nowe dane, adres, kontakt i tego typu rzeczy – dałaś je przełożonemu
-Dziękuję. Zajmę się tym – Lapin uśmiechnął się i odwrócił w stronę potwora – Dziękuję za pomoc
-Tak, bardzo dziękujemy
-Nie ma sprawy – pióra zakołysały się jej lekko – Proszę, powiedz jeżeli będę potrzebna w przyszłości – mówiąc to uśmiechnęła się i wyszła.
-Witaj znowu na pokładzie – pan Lapin puścił oczko
-Tak. Oh i dziękuję za wizytę w szpitalu – powiedziałaś gdy ten kierował się w stronę drzwi, ty udałaś się w stronę biurka
-Żaden problem – nie odwrócił się. Jednak słyszałaś „uśmiech” w jego słowach. Przez chwilę w pokoju zrobiło się cicho
-…Wszystko dobrze? – podniosłaś wzrok na szefa
-…Uh, tak, Ja… znaczy się.. Ja… bywało lepiej. To znaczy, nie oberwałam tak jak Sans… oh, z nim już lepiej. Za tydzień, albo dwa powinien wrócić do domu.
-Dobrze wiedzieć – przytaknął – Wiem, że tego typu przeżycia są niczym demony prześladujące cię cały czas, ale z doświadczenia powiem, że wsparcie rodziny i przyjaciół działa cuda.  – Skinęłaś głową na te słowa, wiedząc że i tak tego nie zobaczy. – Cóż, miłego dnia, moja droga – ponownie usłyszałaś „uśmiech” i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Zauważyłaś Laleczko?
-Co?
-Odkąd nie ma Jerrego, atmosfera jest jakby… lżejsza? – popatrzyłaś z Irisy na Somna który pochylał się nad Twoim biurkiem
-Chyba? – szczerze, nie czułaś różnicy. Może gdyby był piątek…?
-Zaufaj mi, mam wrażenie, że ciemne chmury odeszły i słońce zaświeciło nad tym miejscem – w jego głosie słychać było radość – Tak jest odkąd sprawiłaś, że zniknął.
-Oh… - opuściłaś ręce w których trzymałaś kanapkę.
-Somn, weź – warknęła Iris błyszcząc jednym okiem – Umówiliśmy się, że nie będziemy o tym gadać!
-Wybacz, wybacz – Somn popatrzył na sufit. Wypił trochę swojego soku. Iris zwróciła wzrok na Ciebie – Wybacz, kochana. Pomyślałam, że nie będziesz chciała o tym z nami rozmawiać… - zwróciłaś wzrok na biurko
-Cóż… Sans i ja już to omówiliśmy. Kilka pierwszych nocy było ciężkich. Miałam koszmary, ale Sans pomógł mi przez nie przejść. Znaczy się, czasami zastanawiam się… czy … czy istniała jakakolwiek szansa na uniknięcie tego – zatrzymałaś się na chwilę – Znaczy się wiem, że raczej to mało prawdopodobne, ale… - zatrzymałaś się, zauważyłaś, że Iris trzyma Cię za rękę.
-Już dobrze, kochana, nie musisz o tym z nami rozmawiać – jej głos był ciepły, pełen zrozumienia – Somn chce mieć o czym poplotkować – warknęła na niego. Ten tylko podskoczył lekko i rozejrzał się nim przyłożył dłoń do piersi
-Oszczerstwo!
-Jasne, jasne – machnęła ręką – Może wpierw zapytaj, czy chce o tym rozmawiać, co?
-Uh… - odwrócił wzrok – Cóż…
-Spokojnie – uśmiechnęłaś się – Też byłabym ciekawa na twoim miejscu, ale.. – znowu opuściłaś wzrok – Tylko z Sansem mogę o tym rozmawiać. – Somn westchnął, ale odpuścił. Iris przytaknęła i jedliście dalej. Po chwili zaczęli mówić co Cię ominęło kiedy byłaś w szpitalu. Były wybory samorządu studenckiego, w zeszłym tygodniu ogłoszono wyniki i dyrektor otworzył nowy kierunek studiów nazwany Domową klasą. Życie toczyło się dalej, nawet nie zdawałaś sobie z tego sprawy, musiałaś przyznać, że cieszyłaś się z powrotu do pracy. Wszystko zdawało się iść dobrą drogą. Wiedząc, że świat dalej się kręcił mimo tego co Cię spotkało było… przyjemne. Bez względu na to, jak źle będzie, świat się nie zatrzyma i dobrze jest mieć tę świadomość. Mając to na uwadze, zapytałaś Iris czy chce iść z Tobą na zakupy po pracy, jak dawniej. Nadal potrzeba Ci nowego telewizora i komputera. Zgodziła się z uśmiechem i po kilku godzinach chodziłaś po sklepach z przyjaciółką, śmiejąc się, plotkując i żartując. Rozglądałyście się po witrynach, potem weszłyście do sklepu z elektroniką i wybrałaś małego laptopa i telewizor. Zakup kazałaś dostarczyć do nowego domu wiedząc, że Papyrus będzie na miejscu i wszystkim się zajmie. Po zakupach, postanowiłaś być niegrzeczna i jednak zjeść coś przed kolacją. Poszłyście do miłej kawiarenki, gdzie zjadłaś ciasteczka i wypiłaś herbatę. W takich momentach zazwyczaj plotkowałyście, ale tym razem Iris zaczęła pytać o Sansa, o to jak się z nim czujesz i wszystko co się stało. Zrozumiałaś o co jej chodziło. Gdyby Sans się nie pojawił, pewnie nigdy nie doszłoby do tego do czego doszło z Jerrym, choć nie jesteś tego taka pewna. Jerry mógłby stanowić zagrożenie kiedy zrozumiałby, że nigdy nie pozyska Twojego zainteresowania. Dlatego nie masz Sansowi za złe to co się stało i nie obwiniasz go za to co spotkało Jerrego. W krótkim czasie dobrze się poznaliście, kochałaś tego wielkiego kościotrupa i wiedziałaś, że on też kocha Ciebie. Potem Iris pytała o waszą wspólną przyszłość. Powiedziałaś jej, że nie skupiacie się na przyszłości, tylko na teraźniejszości, a teraz chcesz, aby poczuł się lepiej. Oczywiście, miałaś nadzieję na dobro jakie może przynieść przyszłość… Ale Sans powiedział, że nie chce mieć dzieci czy się wiązać ślubnym kobiercem, szanujesz jego wybór. Ale, można pomarzyć, dlatego zaczęłyście myśleć nad imionami dla dzieci i nad tym jak mógłby wyglądać ślub. O tym o czym zawsze się mówi, kiedy w drogę wchodzą SoulMate. Zupełnie jak dawniej, jakby świat się zresetował i nie było Jerrego, prześladowania i walki. Nie, nie reset… świat dalej szedł przed siebie, to była kolejna miła chwila z przyjaciółką, z nową rodziną i wspaniałym kochającym SoulMate. Wszystko było takie normalne, a jednocześnie nowe i ekscytujące. Jak nowy laptop i telewizor który czekał na Ciebie w salonie gdy wróciłaś do domu. Póki co postawiłaś go na stoliku przy łóżku, a telewizor na biurku Sansa. Wiedziałaś, ze będziesz musiała zmienić miejsce jego położenia kiedy Sans wróci, ale póki co, tak będzie dobrze. Grillby pomógł Ci wszystko podłączyć. To on zajmował się elektroniką swojego baru, więc znał się na rzeczy. Gdy już wszystko było jak trzeba podziękowałaś mu i mając włączony telewizor w tle zaczęłaś buszować po Internecie, przypomniałaś sobie o stronie jaką polecił Ci Sans, tam gdzie kupił Ci obrożę. Wpisałaś kilka haseł, kliknęłaś w kilka odnośników i ustawiłaś wszystko tak, aby było gotowe przed przyjazdem Sansa. Z uśmiechem na ustach zamknęłaś komputer kiedy Papyrus wołał Cię, abyś zeszła na dół.
-Uważam, że za kilka dni będzie mógł wyjść – wysoki żywołak ognia przed Tobą przytaknął – Jego magia dobrze się regeneruje, choć nie wszystko zostało jeszcze uleczone. Chcemy się upewnić, że nie będzie komplikacji
-Rozumiem – przytaknęłaś
-Jest już wasz – lekarz uśmiechnął się i weszłaś do pokoju po tym jak Papyrus nalegał, abyś spędziła trochę czasu sam na sam ze swoim SoulMate. Zamknęłaś za sobą drzwi i uśmiechnęłaś się podchodząc do Sansa by go objąć i przytulić. 
-Tęskniłem – szepnął
-Ja też – odpowiedziałaś – Ale mam pomysł co może ci pomóc
-Taaa- ocierał się o Twój kark, zaśmiałaś się
-Przypadkowo udało mi się zamówić dla nas coś co lubisz – Sans cofnął się otwierając szeroko oczy
-Lubię? Znaczy się co?- przystawiłaś palec do jego kłów
-Nie. To niespodzianka. Dowiesz się gdy wrócisz do domu, więc pośpiesz się i wyzdrowiej
-Aw, to nie jest sprawiedliwe – burknął nim się zaśmiał – Cóż, dobrze, też mam w sumie dla ciebie niespodziankę
-Oh? – uniosłaś się Sans czekał chwilę nim przystawił palec do twoich ust
-I dowiesz się co to za niespodzianka gdy wrócę do domu.
Share:

5 komentarzy:

  1. Warto było wstawać w sobotę B)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanko do Yumi. Wczoraj wysyłałem do ciebie wiadomość i chciałem spytać, czy dotarła na twoją pocztę. A jeśli tak to mam nadzieję, że ci się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak doszła, ale jeszcze nie miałam okazji się z nią na spokojnie zaznajomić. :3 Ale spokojnie, przeczytam jutro

      Usuń
    2. Spoko. Tak jak pisałem w tytule.

      Usuń

POPULARNE ILUZJE