Notka od autora: W opowiadaniu mogą się pojawić przemoc, przekleństwa, Treści obrażające wartości społeczne, przekonania religijne, światopogląd. Brak treści pornograficznych.
Prosimy nie wrzucać bez pozwolenia na inne strony lub wattpada. Ciemne, mroczne królestwo, ukrywające w swych mrokach najciemniejsze moce i złowieszcze demony, karmiące się bólem i cierpieniem upadłych dusz. Gdzie usłyszysz tylko jęki i lamenty grzejników, morderców, złodziei, gwałcicieli, terrorystów, którzy z własnej głupoty zginęli w imię wierzeń oraz Szalonych Yaoistów i fandomu, skazanych na wieczne męki, rozdzierającą rozpacz, wżerające się w umysł ofiar oraz memów internetowych które zalały Internet. To raj płynący mlekiem i miodem niegodziwości, gdzie złe uczynki to chleb powszedni dla demonów. W tym świecie jest jedna zasada...
Zabijaj albo Giń!
Zabijaj albo Giń!
Nasza historia zaczyna się przy zapomnianym przez demony wejściu, przy samej górze Mt.Ebott, w ludowych przekazach nazywaną " góra samobójców". Tam właśnie pewien nieszczęśnik miał pecha i wpadł do ciemnej czeluści góry, po czym słuch o nim zaginął... Czy na pewno? Tak się zaczęła Nasza opowieść....
Autor: GrimAngel
Beta: Turpistyczna
Minęła już godzina, od kiedy nasz bohater
dostał komórkę w swoje ręce, przejrzał całe menu i zagrał 3 razy w kultowego wężyka,
o którym słyszał od dorosłych wspominających lata 90. Dorośli czasami byli
bardziej dziecinni niż się dzieciom wydaje. Zauważył, że jego osobista komóreczka
Nokia 3310 jeszcze się nie rozładowała, i że ma tylko numer Toriel. Przez
chwilę przez jego umysł przeleciała jedna króciutka myśl: „Czy to możliwe, że
Toriel czekała na niego albo na kogoś innego?”. Ale Frisk stwierdził, że nie
warto w tej chwili martwić się o takie detale, tylko cieszyć chwilą, bo nie
wiadomo czy Toriel nie rozmyśli się i nie zabierze komórki. Był tak zaabsorbowany
sprzętem, że zignorował czerwoną lampkę ostrzegającą, że coś jest nie tak lub
jak by powiedział Spider-man – jest coś nie tak. Bohater zignorował fakt, że
jego podświadomość wysyła mu wyraźny sygnał, iż jest obserwowany!
Nagle
Frisk poczuł na sobie czyjeś oczy. Zerwał się silny wiatr. Chłopak bardzo się
zdziwił – w ruinach nie powinien odczuwać powiewu wiatru, biorąc pod uwagę że
wszędzie był drzwi, masa drzwi, które wręcz go prześladowały. Usłyszał mroczny
głos, jakby znajomy, ale nie mógł go skojarzyć:
- Idź dalej… Idź dalej…
Chłopiec
spojrzał za siebie , ale nikogo nie było, rozejrzał jeszcze raz, ale był sam.
- Idź dalej, idź dalej…
Znowu
ten tajemniczy głos. Bohater poczuł zimne ciarki, spływające po plecach.
Rozglądał się nerwowo, panika przejęła jego zdrowy rozsądek.
- Kim
jesteś!? - zapytał Frisk, ale nie dostał odpowiedzi. Chłopiec coraz bardziej
odczuwał zimny dreszcz oraz smród we własnych portkach.
- Idź dalej, idź dalej…
- Ej,
ty! Do ciebie mówię, mroczny, zły głosie, który udaje, że jest fajny!
Przynajmniej odpowiedz na pytanie! - odważnie krzyknął przerażony Frisk (jak
widać ironia tej historii dalej nie chce odejść).
- Idź dalej. NO WRESZCIE IDŹ
DALEJ, DO JASNEJ CHOLERY!!!
Chłopiec
zrobił marsową minę, zaczął bardziej przyglądać się pomieszczeniu, zaglądał w
każdy kąt, każdy kawałek uszkodzonego bruku, który wystawał z chodnika, podłogi,
mozaiki itp. Dotykał każdą ścianę jaka była w pomieszczeniu ale niczego nie
znalazł, nie było żadnego tajemniczego pomieszczenia czy przejścia. Frisk zaczął
dalej krzyczeć - Nie jesteś moim szefem! Nigdzie się nie wybieram!
- Czy ty jesteś Idiotą!? Czy
udajesz Idiotę Roku?
- Mówi
Idiota do Idioty, który każe idiocie iść dalej. Co za Ironia! HA!
- Ty naprawdę jesteś idiotą
*Siorp*
- Czy ty
coś pijesz?
- Nieeeeee, wydaje ci się!
*Siorp, Siorp*
- Nieprawda!
słyszałem jak siorbiesz jakiś badziewny napój.
- Nie badziewny ! Tylko dobrą
Pepsi!
- Ha!
Przyznajesz że pijesz!!!
- Nie, wydaje ci się *Siorp,
Siorp*
- Nie
wydaje mi się! Robisz ze mnie Idiotę!
- Już taki się urodziłeś! Rusz tą
grubą dupę, i idź dalej, bo nudno jest.
- Moja
pupa nie jest gruba!
- Tylko Ty tak uważasz…
- Wiesz
co? Wal się, gnoju nie wiadomo skąd! Nie mam zamiaru się stąd ruszać! Żadna siła
mnie nie ruszy! – powiedział Frisk, który klapnął na ziemię z niezadowoloną
miną, złapał powietrze w policzki i fochnął się jak mała dziewczynka.
- Czy ty myślisz, że masz coś do powiedzenia?
Oj, bardzo się mylisz.
- Co
masz na myśli? - zapytał się przerażony Frisk. ale już nie usłyszał żadnej
odpowiedzi. Tej chwili zauważył że pomieszczenie zrobiło się bardzo mroczne i
nie przyjemnie aż upiorne.. Trzymał się kurczowo komórki oraz paska od plecaka
którego nosił od początku tej szalonej przygody,
*KLIK*
Frisk
usłyszał pracujące trybiki jakiegoś niewidzialnego urządzenia, miał wrażenie,
że te trybiki są w ścianach. Nagle wszystko ucichło, było cicho jak grobowcu,
tak cicho, że słyszał własny oddech. Zdezorientowany chłopak instynktownie
wstał z ziemi. Podświadomość świrowała i dawała mu sygnał: uciekaj, uciekaj ALE
JUŻ!
Nagle usłyszał
mroczny głosy znikąd:
- Koleżko tutaj panują moje
zasady, moje reguły, moje zabawki… Witaj w moim świecie! O, byłbym zapomniał,
życzę miłej zabawy.
Frisk
spojrzał za poprzednie drzwi i usłyszał niepokojące odgłosy, instynktownie
zaczął się cofać, ale nie mógł oderwać oczu od drzwi. Nagle drzwi zostały rozwalone
przez wielki okrągły głaz z rodu Indiany Johnsa… (Wow, w Pieklę bardzo uwielbiają
tą serię albo Steven
Spielberg machnął autograf na cyrografie
jakiemuś demonowi.
Nieważne, wróćmy do fabuły....)
- O cholera! - krzyknął przerażony chłopiec i zaczął
spie… znaczy… uciekać jak szalony! Biegł najszybciej jak mógł, byle do przodu!
Przebiegł następne drzwi, a głazy z tyłu jakby bawiły się z nim w berka, tyle,
że dla niego to wcale nie było zabawne. Głazy rozwaliły następne drzwi i nie
dawały za wygraną, ale nasz bohater też nie! Chłopiec biegł szybko i sprawnie,
jak młoda gazela uciekająca przed lampartem (hmmm, można porównać głazy do
lamparta? Nie wiem, ale mi pasuje takie porównanie. Znowu wychodzę poza fabułę![1])
W tym momencie Frisk zobaczył żabki, które stały
na trasie jego ucieczki, ale to młodego bohatera nie zniechęciło, oj nie! Wręcz
przeciwnie! Determinacja dodawała mu skrzydeł - w przenośni. Chłopiec
przeskoczył przez nasze kochane żabki, i dalej biegł, omijając wszystkie
przeciwności losu, czyli kamienie, popsute płytki i rozrzucone fragmenty
sufitu. Ale głazy nie dawał za wygraną i dalej toczyły się w kierunku bohatera
niszcząc po drodze wszystkie drzwi, bramy
i inne przejścia, jakie napotkały po drodze! Chłopak przeskakiwał i
prześlizgiwał przez każdą przeszkodę, która mu się napatoczyła, ale
jednocześnie darł się jak głupi:
- MATKO BOSKA CZĘSTOCHOWSKA! JEZU CHYRYSTE Z NAZARETU,
NARODZONY W BETLEJEM I UMARŁY, I POWSTAŁY JAKO ZOMBIE, JANIE PAWLE II, FRANCISZKU
II, MICKEY’U BAY , MAGDALENO NAŚWIĘTSZA, OJCZE RYDZYKU Z RADIA MARYJA,
TELEWIZJO „TRWAM” ORAZ NAJŚWIĘTSZA MARIO PANNO! BOŻE, JAHWE, BUDDO, MAHOMECIE I
LATAJĄCY PAGETII ORAZ MROCZNY KLANIE SITA Z SERII FILMÓW, KTÓRYCH NIGDY NIE
WIDZIAŁEM, BO NIE WOLNO BYŁO MI OGLĄDAĆ „GWIEZDNYCH WOJEN”, KTÓRE NIE SĄ ZGODNE
Z NAUKĄ KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO I CHRZEŚCIJAŃSKIEGO!! RATUNKU, NA MIŁOŚĆ BOSKĄ!!!!!!
Skoro nasz bohater wzywał ojca Rydzyka to już
wiedział, że coś się dzieje! Być może nawet niedługo zacznie uważać, że czarny
kolor jest kolorem jaskrawym! Nagle chłopiec zauważył wiszącą przed nim gałąź.
Trochę go to zdziwiło, ale rozum w tej chwili poszedł w diabły i Friskowi wszedł
tryb myślenia „Łap za gałąź, bo zaraz będzie po tobie!”. Chwycił ją i zaczął
się wspinać. W ostatniej chwili! Ledwie wdrapał się na samą górę, a już głaz
poleciał do przodu, rozwalając następne drzwi. Chłopiec mocno trzymał się
gałęzi, sapał ciężko, ledwo łapiąc oddech, jego mięśnie bolały od stresu,
jakiego doświadczył, trzymał się kurczowo i czekał. Na nasłuchiwał każdego szmeru i świstu wiatru,
który w tej chwili bardziej go drażnił niż uspokajał. Mijały minuty, chłopiec
niczego podejrzanego nie usłyszał, jego mięśnie powoli zaczynały odpuszczać,
jego umysł uspokajał się, dając zdrowemu rozsądkowi pole do działania.
Chłopiec ześlizgnął się na sam dół, jego stopy dotknęły
posadzki tak delikatnej, jakby podłoże było ze szkła. Oddychał cały czas
powoli, uspokajał się, wreszcie zaczął logicznie myśleć.
- Co to k*rwa było? - padło pierwsze pytanie. -
Jego czaszka płonęła z przepracowania! – Jakim cudem ten głaz? – zadał sobie
źle ułożone pytanie.
- Skąd się wzięła gałąź, jeśli jestem w
podziemiu!? Chwila to nie gałąź, to korzenie drzewa…. Ale przecież wcześniej widziałem
drzewo.. jakim cudem w środku ziemi ROSNĄ DRZEWA I KWIATY!??
Chłopiec zaczął krążyć w myślach oraz wokół
własnej osi, jak wół na pastwisku, próbował uspokoić myśli, ułożyć
chronologicznie wydarzenia dzisiejszego dnia. Ciężko mu było ułożyć myśli, bo
sytuacja w jakiej się znalazł była irracjonalna i nieprzewidywalna.
- Czy w ogóle to jest normalne, że ma się
takiego życiowego pecha? - zapytał sam siebie bohater. Frisk zamknął oczy i
próbował przez kilka minut wsłuchać się we własny oddech. To zawsze mu pomagało,
kiedy był zestresowany albo bliski załamania nerwowego.
- Po prostu przemyślę na spokojnie sytuację.-
pomyślał bohater i oparł się o ścianę ..
****
Netherworld i Celestia, jak wspominaliśmy
wcześniej... chwila, nie omawialiśmy, czym dokładnie są te dwa byty! Jedyne co
- to wyjaśniliśmy, że piekło oraz niebo posiada wielu bogów, jak i mrocznych
władców! Jak do tego doszło? Zaraz wam odpowiemy .
Teraz spokojnie usiądźcie i wysłuchajcie mego
wyjaśnienia..
To od początku!!!
Celestia, jako królestwo niebiańskie, posiada
wielu Bogów i Bóstwa, które mieszkają w tajemniczym wymiarze, gdzie można
przybyć jako zbawiona dusza lub przejść przez bramę niebiańską.
Za to z Netherworld jest już o wiele łatwiej!
Ale jak to? - zapytasz mój słuchaczu. Netherworld to nie jedno miejsce, je
jeden świat, tylko kilkanaście płaszczyzn[2]
albo jak kto woli planet, kilkanaście planet, które tworzą Galaktykę! Tak,
Galaktykę, gdzie mieszkają same demony i diabły! Na każdej planecie żyje jeden
władca – jest nim Overlord, najsilniejszy osobnik na planecie, któremu nie
dmucha w kaszę i nie zaczyna z nim walki. O monarchii opowiem później…
Każdy Overlord i jego podwładni wiedzą, że nie
są sami w Galaktyce, czasami między planetami bywają wojny, np. legendarna
wojna w czasach, których same gwiazdy nie pamiętają. To był czas, kiedy władał
sam demoniczny Lord Dark Voidem[3],
który pragnął podbić wszystkie Netherworld, jakie istniały. Była to jedna
największa wojna, jaka miała miejsce w tej Piekielnej Galaktyce!!! Jedyna wojna,
w której wszyscy Overlordowie walczyli przeciw jednemu władcy. A zatem to
normalne, że demony i diabły walczą z każdym, kto im się napatoczy - mają to w
genach. Czasami nawet jadą na „wakacje” do innego Piekła, po to, żeby po „zwiedzać”,
czyli zrobić burdę w pięciogwiazdkowym hotelu. Na szczęście tacy klienci płacą
za poczynione szkody. Czasami zdarza się, że na Netherworld pojawią się żywi
ludzie, tacy, jak nasz bohater. Tylko jak się tam dostają? Są tylko 2 sposoby:
- wpaść do jakiegoś źle zabezpieczonego teleportera[4]
(jak nasz bohater lub stażyści Nippona - firma Nippon co rok wysyła stażystów -
przeżywa zaledwie 5%);
- znaleźć wejście do magicznych mostów, które
łączą wszystkie planety z równoległymi światami, takimi jak ziemia! A istnieje
niezliczona ilość światów i wymiarów! Mosty wytwarzają pewien labirynt i nie wiadomo
do jakiego Netherworlda wpadniesz - trochę jak Kinder Niespodzianka, tylko
mniej przyjemna, bo jak wcześniej mówiłam , nie wiadomo do jakiego królestwa
diabelskiego wpadniesz.
O wilku mowa,
Właśnie w tej chwili na takim moście widzimy
sześciu młodych ludzi…
- John, czy to konieczne, żebyśmy szli do
Piekła? – zapytał młody czarnoskóry człowiek w niebieskim kostiumie.
- Oczywiście, mój czarnoskóry przyjacielu, którego
przodkowie pracowali jako niewolnicy w moim rodzinnym domu. Ba! to naszym obowiązek!- odpowiedział młody blondyn o jaskrawych
oczach, których spojrzenie skierował w stronę gwiaździstego mostu, na którym
stali.
- John, ile razy Cię prosiłam, żebyś tak nie
mówił do Mickela? – oburzyła się młoda Chinka w żółtym kostiumie
- Penn, nie martw się będzie dobrze!
- Nie taką odpowiedź chciałam usłyszeć –
zaoponowała Chinka
- John, przypomnij nam, dlaczego jesteśmy na
gwiaździstym moście?- zapytał rudy, chudy człowiek w czarnym kostiumie.
- Bo nasz ukochany przywódca Zordon kazał nam
pokonać Overlorda - powiedział dumnie chłopak
- Czy na pewno to powiedział? Bo wydawało mi
się, że kazał pokonać Lorda jakiegoś tam, ale nie słuchałem uważnie, co gadała
latająca głowa - powiedział rudzielec .
- Ja mam lepsze pytanie! Dlaczego ten debil
jest naszym liderem? – zapytała drobniutka dziewczynka w jaskrawym, landrynkowo
różowym kostiumie, od którego w tej chwili połowa czytelniczek dostaje
cukrzycy.
- Bo jestem najsilniejszy, najsprytniejszy oraz
mam duszę lidera – odpowiedział Johny
- Pfi! Chyba twoich snach - odpowiedziała Różowa.
- Moja droga przyszła dziewczyno o imieniu
Clover, prawdą jest, że tacy jak ja są zawsze rycerzami lub bohaterami
ratującymi księżniczki takie jak ty, słoneczko – odparł Johny, kompletnie nie
zwracając uwagi na fakt, że dziewczyna zrobiła się czerwona jak burak ze złości.
- Mów człowieku po ludziku! - powiedział
znudzony rudzielec, który w myślach liczył ilę sekund życia ma tej chwili
lider, przed atakiem młodej Clover.
- Ej, nie zgadzam się! Nie jestem niewiastą w
opałach! Jestem wodą, ogniem, burzą i perłą na dnie, jestem[5]
NIEZALEŻNĄ KOBIĘTĄ!- ryknęła zdenerwowana Clover, szykując się do ataku.
- Johny, stary, nie denerwuj „Wilczycy Która
Wyszła z Lasu” i uszanuj zdanie tej laski, ona naprawdę jest rezolutną i silną
dziewczyną, która nie tylko przewyższa zaradnością niejednego chłopa to jeszcze
niejednemu „rycerzykowi” może skopać cztery litery -
powiedział Mickel, w ostatniej chwili łapiąc agresywną Clover.
- Mick, nie pomagasz – znowu odezwał się
rudzielec.
- Mick, Mick, mój czarnoskóry kolego, ty nie
rozumiesz kobiet, kobiety są słabiutkie i delikatne, niektóre udają, że są
silne, a tak naprawdę w głębi duszy chcą być zaopiekowane przez takich mężczyzn
jak my. No nie, Sam?- powiedział Johny, ignorując fakt, że dziewczyny, które
obok niego stały, właśnie zostały urażone stereotypowym opisem kobiety. Na
dodatek gotowały się z wściekłości.
Z dziwnej maszyny, która wyglądała jak hybryda
konia z lampartem, wyszła męska, ale drobna postać w białym kostiumie. Osoba ta
ściągnęła biały kask, z którego wysypały się gęste, czarne włosy, spięte w
roztrzepany kucyk, po czym spojrzała z niesmakiem na Czerwonego Rendżera i
rzuciła z obrzydzeniem:
- Ile raz mam powtarzać? Mam na imię Samantha.
- Widzicie, najbardziej wyluzowany, męski
odludek taki jak Sam, zgadza się ze mną.
- Nie sądzę! Po drugie dlaczego my mamy takie
kolory?! Dlaczego ja mam kostium Różowego Rendżera? Ja nienawidzę tego koloru,
jest taki seksistowski! Czuję się w nim jak tania striptizerka z klubu go-go.
Dlaczego ja nie mogę być zielona? - zapytała Clover.
- Ja bym wolał kolor biały, a nie ten
niebieski. Mam wrażenie, że każdy czarnoskóry Rendżer musi nosić niebieski po
tej wpadce z pierwszej serii Pałer Rendżer, gdzie Autorzy na chama dali Azjatce
żółty kolor, a Murzynowi czarny - odpowiedział Mickel.
- Ja też czuję się w tym kostiumie źle, mam
wrażenie że mi wybrano kolor pod kolor mojej rasy. To takie rasistowskie – odezwała
się Penn
- A ja mam dość, że ten debil wraz Zordonem
traktują mnie jak faceta. To, że urodziłam z męską budową i mam małą miseczkę
to nie znaczy, że nie jestem kobietą.
Wiecie jak ciężko kupić fajną kieckę na siebie, jak nie ma się bioderek
oraz nie ma rozmiaru, a nie wspomnę o posiadaniu ładnego biustu? Ja bym chciała
kostium Clover, ale on standardowo jest
za mały - powiedziała zasmucona Samantha.
- Oni mają rację, naprawdę, nie dość, że ta
głupia latająca w słoiku głowa bez pytania ściąga naszą całą paczkę do swojego
wymiaru, to jeszcze nas szufladkuje! To takie niesprawiedliwe! - powiedział
rudzielec.
-Oj Oliver, ty mały głupiutki gej.. znaczy
kolego o innej orientacji seksualnej, takie jest życie! - powiedział beztrosko John,
który chyba nie był świadomy, że przez przypadek wyjawił jaki ma stosunek do
osoby z inną orientacją seksualną.
Cała paczka spojrzała na Johnego, jak na
człowieka, który przyznał się na głos, że jest pedofilem - nie dowierzali temu,
co usłyszeli! Tym razem Oliver nie wytrzymał: - Słucham?! Nie jestem gejem! To,
że jestem informatykiem i geniuszem inżynierii genetycznej oraz absolwentem
politechniki i magistrem w zakresie biomechaniki, to wcale nie znaczy, że
jestem gejem! Jestem bardziej męski niż ty i mam większe doświadczenie seksualne
niż się tobie wydaje. Więcej lasek zaliczyłem niż ty przez całe swoje życie! Studentki lecą na młodych geniuszy!
- No właśnie, Johnny, co ty masz do osób, które
mają inną orientację seksualną? Tak się składa, że ja jestem taką osobą, jestem
bardzo męski, uprawiam typowo męskie sporty, oglądam futbol Amerykański i piłkę
nożną oraz umawiam się z innym facetami. Moja rodzina mnie wspiera i szanuje
moje decyzje. Chłopie, co z tobą nie tak? - powiedział zdenerwowany Mickel.
- Pfi, kochani, jesteśmy idealnie dopasowani od
kolorów do naszych charakterów! Ja, jako czerwony Rendżer, jestem liderem
idealnym, dobrym chłopakiem podwórka. Mickely jest czarnoskórym niebieskim
Rendżerem, który nie wie co ma robić ze swoim życiem i jest moim najlepszym
kolegą Clover jest Różowym Rendżerem, który dobrocią serca i delikatnością oraz
bezradnością ma przyciągać małe dziewczynki. Za to Oliver czarnym, który jest bezradnym
geniuszem o niewiadomej orientacji seksualnej, tworzącym dla Nas super
wynalazki. Natomiast Penny jest żółtą Rendżerką, która daje nam azjatyckie rady
oraz pokazuje, jak dobrym wojownikiem jest. A, zapomniałem o naszym Samuelu -
biały Rendżer, który jest samotnikiem z mroczną przeszłością oraz złą
reputacją, który na szczęście nawrócił się w stronę dobra i jest najsilniejszym
Rendżerem w drużynie. Tak, jesteśmy idealną drużyną dla Zordona - powiedział
spokojnie Johny.
- ŻE CO!? - krzyknęła cała piątka. Byli tak wściekli,
że ledwie stali na miejscu. Clover paliła od środka złość, Mickel już szykował
się do ataku, do momentu, kiedy odezwała Clover: - Zaraz go zamorduję, tego
nietolerancyjnego dupka z poglądami faszystowsko-komunistycznymi! Zaraz wsadzę
w jego cztery litery moją stopę i ZOBACZYMY, JAK BĘDZIE MNIE WIDZIAŁ TERAZ!
- Nie, Clover! - złapał ją w ostatniej chwili
Oliver. Clover zaryczała jak rozwścieczony byk, cała trójka musiała pomóc
Oliverowi w trzymaniu dziewczyny. Oliver kontynuował rozmowę: - Clover, nie rób
tego, nie pamiętasz jak było ostatnim razem?! Jak było na pierwszym Czarnym Proteście?! Zaatakowałaś niewinnego
człowieka, który miał inne zdanie niż ty! Wiesz, że temu biedakowi przez 4
godziny wciągano twój czarny parasol z zadka! Nie wspomnę, że miałem problem,
żeby wyciągnąć cię z aresztu po tym jak policja cie zgarnęła i wyzywałaś
policjanta od kurew! Kobieto on tylko wypełniał swoje obowiązki!
- Bo mnie komunista wyzywał od „pierdolonych
feministycznych suk!!”[6]
– zaoponowała Clover.
- Uspokój się, Młoda, szkoda nerwów na takiego
dupka jak Johnny, zawsze możemy wykorzystać naszych Zordów do rozjechania frajera
- powiedziała dumnie Sami.
- Sami, coraz bardziej cię lubię, po tym
bałaganie pójdziemy na zakupy, znam fajny sklep z ciuszkami, gdzie znajdziemy
ci modne fatałaszki - uśmiechną Mickel i delikatnie przytulił Sami, która
uśmiechnęła się pięknie z wdzięcznością.
- Wiecie co, mam wrażenie, że Zordon jest
rasistowskim dupkiem, który na siłę próbuje zamydlić ludziom oczy tolerancją i
empatią, a jednocześnie powtarza te same schematy, jedynie tylko zmieniając
ludzi. Dodatkowo nie słucha, co inni mają do powiedzenia, gnębi osoby, które
się wyróżniają, mają swoje zdanie itp. Bo jakby popatrzeć na całą serię Pałer
Rendżer - to samo tylko w innej otoczce. Nigdy nie widziałam, żeby liderem była
kobieta, nigdy nie widziałam w drużynie hindusa, muzułmanina czy też osoby
niepełnosprawnej. Zawsze jest ten sam motyw z małymi poprawkami, nigdy żadna
postać nie przyznała się do innej orientacji seksualnej, a kobieta, która
powinna być feministką była tak zniewieściała, że to woła o pomstę do nieba!
Można by powiedzieć, że Johnny jest typowym dzieckiem wychowywanym przez ten
serial, że przesiaknął tą ideologią, że nie potrafi zobaczyć świata takiego,
jaki naprawdę jest[7]- powiedziała Penny,
patrząc z politowaniem na Johnna, pieczołowicie czyszczącego swojego Zorda, nie
mającego świadomości, że obraził całą drużynę.
- Penny, to ty powinnaś być liderką - stwierdziła
Sami, kładąc dłoń na ramieniu Chinki -. Jesteś od nas mądrzejsza, masz duszę
przywódcy, posiadasz umiejętność słuchania i jako jedyna wiedziałaś co robić,
kiedy nagle pojawiliśmy się w tym absurdzie. Ten Zordon naprawdę nie widzi w
tobie potencjału, jaki my widzimy.
Nagle bohaterowie usłyszeli głos Czerwonego
Rendżera: - Kochani! Już czas jechać! Znalazłem drogę! Chodźmy zbawiać świat od
zła i występku, moja idealna drużyno, którą kieruję!
- Kto jest za tym, żeby go rozjechać? - zapytał
Oliver
- JA!!! – krzyknęli pozostali bohaterowie
wsiadając do Zordów.
Johnny nadal niczego nie podejrzewał, zawołał
więc radośnie: – No chodźcie, kochani! Ile można czekać!? Jak mówiłem wcześniej - idziemy ku przygodzie.
Rozwalimy kilku kitowców, zmorfujemy swoje zajebiste kostiumy, będziemy walczyć
z Rittą Odrazą i jej pachołkami, rozkwasimy maskę Lorda Zetta, użyjemy Mega
Zorda! Zostaniemy bohaterami!! Już nie mogę się doczekać naszych wspólnych przygód!
- Wiesz, o co mu chodzi? - zapytał zdezorientowany
Mickel Olivera.
- Ni chuja, nie mam pojęcia, o co mu chodzi, co
brał i dlaczego się z nami nie podzielił działką - odpowiedział Oliver,
przyglądając się wesołemu Johnnemu, który wciąż polerował na błysk swojego
Zorda, nie wiedząc, że czeka go nieprzyjemna niespodzianka.
Penn spojrzała przed siebie, ujrzała miliard
gwiaździstych mostów, które tak pięknie błyszczały jak gwiazdy na niebie, a ich
barwy cieszyły duszę. Nie mogła uwierzyć, że te piękne mosty prowadzą do
piekielnych bram, gdzie króluje zło i występek, a nierząd jest codziennością.
Pomyślała przez chwilę, co czeka w tej szalonej przygodzie? Czy na pewno oni są
tymi dobrymi, jeśli w tej chwili próbują zaatakować bogu ducha winnego Overlorda,
którego nie dość, że nie znają to jeszcze nic złego nie zrobił?
Uśmiechnęła się i spojrzała kierunku nowo
poznanych przyjaciół, którzy próbowali rozjechać nowego lidera New Mighty
Morphin Power Rangers lub jak kto woli New Super Sentai….
***
Minęło już piętnaście minut, chłopiec przez ten
cały czas przemyślał cała sytuację i jednocześnie jego tyłek zamarzły na zimnej
posadce ,przez ten czas nic nie wymyśl, nie znalazł rozwiązania , jedynie tylko
uspokoił się. Zrozumiał kilka faktów
Po pierwsze: Nie powinien nabijać się z Toriel
oraz nazywać ją Pierdolniętą ! Od samego
początku powień ją wysłuchać i
dowiedzieć więcej o tym miejscu. Może mówiła jak typowym Tutoriel ale ona z
dobroci serca chciała mu pomóc.
Druga sprawa: Lepiej by było jak by dokładnie przyjście sytuacji jakie jest,
zapamiętać każdy szczegół pomieszczeń
żeby w razie potrzeby mógł wróci do punktu wyjścia! Przez to że uciekał
przez głazem nie zapamiętał żadnego pomieszczenia ,ilość tych pomieszczeń i nie
wie jak wróci do Sali gdzie miał czekać na Diablicę. Teoretycznie ona miała go
chronić ale nic nie mówiła o chronię przed taki pułapkami z rodu Indiana Jonsa..
Po trzecie: nigdy i prze nigdy nie kłócił z
mrocznym głosem! Bo to coś lub ktoś to jakiś socjopata szukając rozrywki! I jak
na ironię wybrał za ofiarę JEGO!
Tak szczerze to już norma jego życia i od dawno powinie przyzwyczaić do tego że jest wieczną ofiarą życia. Tej chwili czuł
się trochę jak Alicja z Krain czarów tylko Alicja miała lepiej od niego,
jedynie dziewczyna miała pod górkę i kręciło wokół niej kilku świrów, takich
jak Tim Burton który chyba z korzystał z propozycji na herbatkę z
marihuaną od kapelusznika- bo film był
daleko od oryginalnej historii. Jednocześnie Frisk czuł się troszkę jak Milo z
kreskówki „Prawo Milo Murphy’ego” ale on
miał dziwne pecha który zawszę dobrze
się kończyło dla bohatera, tylko gorzej dla przechodni[8],
a u niego nie koniecznie. Oparły głową o swoje kolana, jego zjechane dżinsy
śmierdział od brudu i kurzu. Oddychał
powoli, starał się znowu nie wpaść w
panikę jak było 10 minut wcześniej.
-dlaczego
życie tak mnie nienawidzi?!- powiedział z zmęczonym głosem do siebie a
potem po cichu zaczął płakać. Było mu ciężko, dzisiejsza dzień należał do tych
dni kiedy każdy z nas mówi –JEST CHUJOWY DZIEŃ!!. Naprawdę czuł się bez silny, bezradny i
bardzo samotny. Takie dni Frisk puszczał
gardę i pokazywał że jest mały dzieckiem. Całe życie Friska ktoś wrzucał mu
kłody pod nogi, nie ważne jak bardzo się starał nikt go nie doceniał, a jego
starania szył na panewce . ale zawszę się nie podawał, unosił głowę do góry i
szedł do przodu. Ile raz zdarzał mu się wypadki, przypadki inne cholerstwa, to
chłopak nie podawał się i z całych siły pokazywał z determinacją że nie da się
go złamać. Tej chwili ta granica została przekroczona! Chłopiec marzył żeby ktoś go przytulił i
powiedział „ będzie w porządku, zobaczysz” , ale nigdy tego nie usłyszał i nie
usłyszy jak dalej będzie siedział w tym miejscu. Przez kilka minut płakał,
przestało mu zależeć na przeżyciu , ani powrocie do miejsca którego nie podtrawił
nazwać domem bo sierocińcu nie czuł jak w domu, tylko jak intruz który jest nie
mile widziany w towarzystwie z powodu nieodpowiedniemu ubrania na przyjęcie wieczorowe
do wyższych klasy społecznej.
Po chwili zdjąć swój niszczony plecak który
cały czas miał na plecach, przetarły mokre policzki , cały czas płynęły ciepłe
słone łzy, przez chwilę pogrzebał w plecaku i poczuł między palcami metaliczny
płaski urządzenie. Ucieszył się , bo znalazł swoja ulubioną rzeczy która
sprawiała przyjemność w czasie każdej nie znośniej podróży czy wycieczki,
dawała mu chwilową wolność, jednocześnie była to pamiątka po pani Kasi która
była jedną dorosłą która troszczyła się o niego. Panią Kasią bardzo za nią
tęsknił , za jej silnym charakterem oraz cudowną osobnością. Dzięki niej
nauczył najważniejszej lekcji w życiu- o Tolerancji i empatii. Szybciutko
złapał swoją pamiątkę, było nią stara mp3, dokładnie Ipod Nano, od razu włożył
słuchawki do uszu, z nowy położył głowę na rękach które opierały o kolana. Ustawił
na urządzeniu ulubioną piosenkę, nucił
pod nosem przez klika minut, oczy co raz bardziej zrobił się morkę od
przybywających łez, jedyne pod nosem nucił –(..)Something’s getting In the way,
Something’s Just about
to break,
I will try to find my
place
In the diary of jane
So,tell me
How it should be?(…)[9]
–jego głosy ostanie zwrotce ,załamały się pod pływem negatywnych uczuć,
Chłopiec co raz bardziej płakał i jego łzy był
coraz gorętsze, starał pocieszyć ulubioną muzyka ale nic nie dawało. Wręczy
przeciwnie po czuły się podle, czuł się źle i nie potrzebny. Wiedział tej
chwili, nie -wiedział przez całe swoje życie że nikt na niego czeka, nikt go
Niechciał. Znowu pomyślał o swoich życiu. Znowu pożałował że jego parszywa
matka zamiast go zostawić sierocińcu w rękach wariatki to od samego początkuj jego poczęcia powinna go
zabić jak był jeszcze jej łonie. Może było lepiej dla niego, bo by nie poznał
smaku cierpienia, okrucieństwa i smutku. Czasami zastanawiał się co by było jak
by doszło do aborcji? Czy by się stały aniołem czy po prostu znowu został
poczęty przez inną parę i urodził w szczęśliwej rodzinie. Załgał o cichu,
policzki co raz bardziej czerwone od łez.
wiedział że myślenie o aborcji jest złe, nie zgodne z chrześcijaństwem, ale to
bolało że jego własna matka go porzuciła, nie wierzył że jego matka umarła
szpitalu czy coś, bo słyszał już kilkanaście inną historię, słyszał tyle wersji
że przestał zastanawiać które są prawdziwe. Czarne myśl zaczęły wdzierały jego
podświadomość , serca przepełniało rozpaczą i smutkiem, gdy nagle na ramieniu
poczuł coś dziwnego, poczuł jak by coś, jakieś emocjonalne ciepło , jak by to
coś chciało dać mu otuch, możliwe że jakaś ręka albo gałąź opadła na ramieniu,
możliwe że ta gałąź poruszała samo istnie. Szybko podniósł głowę spojrzał za
siebie. Ale przecież opierał się o ścianę a żaden z gałęzi lub korzeni, sam nie
był do tego pewien, nie poruszała się . szybko wstał , włożył plecak. Przepną
szarą niszczoną bluzkę, chłopiec z przerażenia że znowu mroczny głosy będzie
chciał zabawić jego kosztem, pobiegły przed siebie do następnej Sali. Następnej
Sali, chłopiec szybko wbiegły, i przez przypadek spadły na posadzkę , poczuł
ból u lewym kolanie.
-hymmm boli- powiedział do siebie, próbował
wstać ale kolano bolało tak bardzo że miał wrażenie że jakaś włócznia przebiła
je na wylot, kiedy mu się udało wstać ujrzał że ma przedarte spodnie, i wpłynęły
kilka kropli krwi. – no pięknie-
pomyślał w rozpaczy chłopiec. Nie wiedział co teraz począć ze sobą, nie
wiedział co do cholery było! Czy to możliwe że jakaś gałąź była żywa, czy
możliwe że próbował mu dać otuchy? Przecież ta gałąź była delikatna tak jak by
chciała go przytulić. Nie ważne- odrzucił myśl Frisk – trzeba wiać, trzeba
znaleźć Toriel!
Podniósł się , orientował się że przewrócił
o niszczoną posadzkę. Szybko wyrusz do
przodu. Nie było czasu na zapamiętanie pomieszczenia, znowu ignorował to, ale
tym razem świadomie bo bał się że coś złego nastanie. Nagle Usłyszał dzwonek.
-O mój Boże to , Toriel! Może mi pomorze! Może
mnie znajdzie- i szybko zaczął szukać
telefon! Przetrzepał cały plecak i spodnie , znalazł telefon i szybko odebrał.
-Hallo, To ja Toriel- przywitała się Toriel,
miała troszkę inny ton ale to wciąż Toriel.
-Toriel to ty? Jak się cieszę że dzwonisz….-
właśnie miał opowiedzieć co się wydarzyło gdy naglę Toriel mu przeszkodziła
-Kochanie mam na dzieję że nie wyszedłeś z
pomieszczenia jak cie prosiłam?
- oczywiście Pani Toriel grzecznie czekam na
panią- słodko skłamał Frisk, nie wiedział dlaczego to znowu to zrobił! Zawsze
tak robi że kiedy powinien poprosić o pomoc to ukrywa problem i kłamie.
To jedna z rzeczy które w nim denerwował a nie podtrawił tego od uczyć,
czasami przydawało sztuka kłamania ale starał się jej nie używać.
-to dobrze, bo jest wiele puzzli i pułapek
które jeszcze ci nie wyjaśniłam oraz nie pokazałam. Było by niebezpiecznie jak
byś próbował sam je rozwiązać. –powiedziała Toriel
No bardzo niebezpieczne, zwłaszcza że mogą
wpaść w ręce socjopatycznego szaleńczego mrocznego głosy który lubi siorbać
Pepsi- pomyślał z ironią bohater.
-kochanie czy ty mnie słuchasz?
-Tak pani Toriel. –odpowiedział Frisk
-to dobrze, bądzi grzeczny, już nie długo będę u ciebie, jeszcze mam kilka
sprawy do załatwienia, bywaj kochaniutki- apotem rozłączyła się.
Frisk stał wryty, właśnie uświadomi sobie że jak
typowy debil roku właśnie przepaści szansę na pomoc, podszedł spokojnie do
najbliżej ściany i zaczął walić głową ścianę- Ty idioto, coś ty narobił?- mówił
Frisk jak uderzał o ścianę.
Znowu to poczuł, swędzenie u lewej dłoni, miał
wrażenie a może przeczucie że powinień spojrzeć lewą stronę, zrobił to, ujrzał
tą samą gwiazde jak poprzednią. Jakiegoś powodu znowu musiał ją dotnąć, jak by
ta gwiazda chciała coś powiedzieć. Kiedy już był przy niej , automatycznie
dotną, znowu poczuł te przyjemne ciepło.
„Wesołe Tarzanie się w liściach przepełnia cie
determinacją”
-Jakie tarzanie w liściach?- powiedział sam do
siebie, potem z rozumiał że pomieszczeniu jest pełno liść oraz dwie drogi.
Pomyślał sobie, „ciekawe którędy ma iść oraz jak można sę bawić w liściach?-
przez chwilę rozkwiniał myśl o tarzaniu się w liściach. Przemyśłąm sprawę i
powiedział w duchu- czemu nie? Może na chwilę zostawię troski, i tak nikt na
mnie nie czeka po za Piekłem. Jak mam umierać to przynajmniej te ostanie chwilę
będą przyjemne. Od razu w padły w kupkę liści i zaczął się bawić jak zwyczajne
dziecko. [10]
-rabit, Rabity-??
Chłopiec usłyszał jakiś dzięki, w Ted zauważył
że nie był sam, był z nim Frogitt -mała żabka , szybciutko podbiegły do żabki .-ooo jesteś taki słodki!
-rabitt, rabitt,, rabiitt- mówiła po swojemu
żabka która dziwnie brzmiała, tak mrocznie.
-co chcesz mi powiedzieć? Albo pokazać?-
zastanowił przez chwilę bohater, nie wiedział co chodziło żabce po głowie. Tak
szczerze już nic nie wiedział! Malutki Frogitt skakał wokół niego jak mały
piesek który chciał zaje… znaczy ubłagać właściciela o kawałek kurczaka, Frisk
mu się przyglądał
Jak żabka dziwacznie skała, tak jak by chciała
mu coś pokazać. Poszedł za nią jak głupia owca, znowu[11].
Frogit zaprowadził do jednego z pomieszczeni, na których ściany był zasłonięte lnami i innym roślinami. Chłopiec znowu
instynktownie podszedł do ścian, nie zwarzajac że miedzi posadziaką a ścianą
przepływał strumyk. Chłopiec ogarną dłonią lnian, dostkną zimną ścianę, między
palcami wyczuł zgrubienia i pękniecia. Zamkną oczy i przed oczami wyobraził
krzatły, ruch, i kolory. Widział istoty nie z tego świata, niektóre z nich miał
rogi, nietoperze skrzydła , ogony włochate, te istot bawił się, śmiały,
jednocześnie był okrutne , walczył z
kimyś. Walczył z inny istotami o które
miął chyba inny krzątały skrzydeł, wydawało mi się że te skrzydła był
puchate, jak by miał pióra. Nagle zaczął nuci piosenkę która dzisiaj usłyszał,
tak wydawało, bo nic nie pamiętał od obudzenia się w podziemiu. miał wrażenie
że słyszał kiedyś ale innej tonacji, miał wrażenie że słyszał w głowie głosy
młodej dziewczynki, to dziwne bo jak wcześniej wpomniałam, już kiedyś słyszał
tą melodię, tą piosenkę ale śpiewaną przez młodą kobietę. Im dalej nucił , tym bardziej jego palce wyczuwał postacie,
ruchy, wy rytmie melodii z głowy widział całą scenę, która na ścianie
rozgrywała się. Widział zaiekłą walkę między istotami które mogły powiedzieć że
to anioł a drugą frakcją której nie wiedział kim są. Poruszał się w rytmie nie
słyszalnej melodii, wytwarzając ruchem na małym strumyku falę. Naglę zatrzymał
się, przestał nuci tajemniczą melodię, coś go wybiło z tajemniczego transu,
otworzył oczy i zarumienił się bo odkrył że między jego palcami, dotykał biusty marmurowej-freskowej anielic. Od razu
odskoczył jak Filip z Konopi i upadły prosto w strumyk.
-No pięknie, nie dość że jestem po obijany,
zakurzony i zmęczony to jeszcze mokry, możemy zapisać do listy „co dzisiaj mnie
złego spotka!”-powiedział Frisk, chłopiec przyjrzał się dokładnie otoczeniu,
przez chwilę przyglądał całej Sali -ciekawe co to za miejsce?
Jeszcze przez chwilę zastanawiał nas Freskami,
ciekawiło go co pokazują te freski, czy to możliwe że starożytne życie i
zwyczaje diabłów? I dlaczego nucił tą melodię? Dlaczego wpadły taki dziwny
trans! Naglę uświadomił sobie że do tego pomieszczenia przybył wraz Frogittem,
ale froggita nie było! Szybko wyskoczył z wody, i zaczoł go szukać ale nie było
żabki, kiedy bohater zagładał każdy kąty, chodził na czworaka jak pies, nagle
uderzył pupą o coś twardego. Podniósł się i zauważył że na samym środku malutki
filarek. Tak po chamsku na środku, gdzie nawet ślepy człowiek by to wyczuł
swoją laską! Frisk podniosły i przed jego nosem stała szklana misa z tofii,
chłopiec jak każde dziecko, nie ważne od wieku złapał za tofii ale okazało się
że tofii mocno roztopiło i nie da się je wyjąć z miski.. nastolatek oblizał
usta i złapał za misę….
:: 5 minut póżniej::
Naszy nastoletni bohater ledwie stał , dyszał
jak szalony, ogień w oczach który by wypalił dziurę pracodawcy który z
sztucznym uśmiechem informuje że „cię prosi żebyś został dłużej” co w normalnym
tłumaczeniu „ bez wartościowy pracowniku, zostajesz dłużej w robocie, bo
następna zmiana nie da rady bez twojej pomocy!”. Chłopiec był zły jak diabły, i
za sprawą Toffi!
Całe pięć minut próbował wyjąć Toffi z
miseczki, uderzał kamieniem, walił o ścianę miseczką, kilka raz z rzucił miskę
na ziemie i nic to nie dało! Miał wrażenie że znowu przed światy daje mu
prystczek w prosto w nos oraz pokazuje środkowy palec i jednocześnie krzyczy
ten okrutny los- takiego WAŁA mała!
Pytacie
po co naszemu bohaterowi te tofii? Już wam odpowiadam bo młody rzadko ma okazję
zjeść Toffi. Jego determinacja daje mu siłę na walkę z stopionym tofii. Naglę
miseczka w padła do wody, tofii roztopiło się!
*KLIK*
Znowu , Frisk usłyszał pracę tripików za ścianą, naglę
za ściany wyleciał małe zatrute strzałki, bohater już wiedział-ma przerąbane!-
od razu pobiegły do wyjścia, cudem unikał ostrzału. Z panikowany chłopak
wypadły z pomieszczenia jak pryszczy na świeżo umytej buzi młodej nastolatki,
dyszał chłopaczysko cieżko, ledwie złapał oddech, jedne co przeszło przez usta
– Ja pierdolem nigdy, przenigdy nie obejrzę Indiana Jonsa jak wyjdę z tego
bagna! To już wiem jak czuł się Jonsy oraz lara kiedy uciekali przed
niebezpieczeństwa!! Nigdy więcej!!!!!!
-Rabity, Rabityy??-nagle odezwała się żabka
która niewinnie patrzyła na chłopca, a potem jak nigdy nic zaczeła uciekać przed bohaterem,
-Hej, nie uciekaj!- krzykną Frisk, i pobiegły
za Rogitem do następnej Sali.
Zabka szybciej uciekała przed boaheterm, przed
frogitem był „dywan z liści”, żabka przed liścimi naglę odskoczyła na bok, a
nasz bohater nie zdarzył i wpadły na dziurę która była zasłonięta liśmi.
-aaaaa- krzykną bohater kiedy spadły przez
dziurę.
Naglę
naszy bohater poczuł na ostrzej ból brzucha jak w poczuł przez całe krótkie
życie, wypłynęła z jego ust krew, czuł metaliczny smak krwii oraz słone łzy,
przerażając ból przeszywał go na wyloty. Słyszał tylko własny krótki oddech.
Ledwie poruszył głową w dół i ujrzał najstraszliwszą rzeczy jako ostatni minut
życia widzi. Kolec przebił jego brzuch na wylot, niszcząc mu wszystkie
wewnętrzyna. Przez jego oczy przemijał obraz z jego życia.
To koniec! Tak zakończy moje marne życie?! Czy
kiedykolwiek warto było walczyć o przetrwanie?
„Frisk? To ci nie pasuje!”
Zamkną oczy, starał zapamiętać każdy moment
życia. Bo tylko to mu zostało.
„A jak byś chciała żeby mnie nazwali , Lolu?”
Łzy płyneł mu policzkach, strach przeszywał go.
Bo wiedział że nadszedł jego czas…
„Xellos, bo masz identyczną fryzurę oraz identycznie też mrużysz oczy jak on, tylko jeszcze trzeba cie
ufarbować włosy na filotewo”
Krew spływała, powoli po kolcu, nie czuł już
niczego.
„ha ha bardzo śmieszne, ja wiem że jestem…”
Słyszał własny oddech który wraz krwią znikał
powoli. Nikt nie usłys ostani odechy uciekającego życia.
„Nie prawda! nie przejmuj się debilami! Są zazdrośni!”
Nie czuł już nic, a przed oczami zaczęły znikać
obraz.
„ ciekawe czego są zazdrośni?”
Jego ręce drętwiały , nie czujeł już nic, tylko smutku i żalu do otaczającego
świata.
„Ba, Są zazdrośni że
masz taką fajną koleżankę hi hi „
Ciemność zaczęła co raz bardziej go otaczać,
już nic go nie obchodzi.
„ha ha, naprawdę za to cie uwielbiam Lolu, ty zawsze
rozmieszyż. „
Czy
warto życi? Czy warto dalej żyć?
„Ej , Frisk jak możesz? Jesteś wredny „
Czy
warto tak starać?
„ha ha, ha ha „
Czy
jego własne życie miało sensy? Czy kiedykolwiek ktoś przejmował się jego losem?
„Hej Frisk, jak wrócę z obozu, to pomożesz mi przejść Fire
Emblem Awaning? Ktoś musi skopać Lordowi Grimowi duspko.”
Jest
do czego wracać? Kto na mnie czeka?
„oczywiście ! z wielką chęcią, pokaże ci jak to się robi „
Czy
komuś mu zależ? Może ktoś naprawdę na
niego czeka?
„ ha ha, prędziej ja ci pokaże! Hej Frisk ale Obiecaj mi że spotkam się jak wrócę z obozu? Obiecaj mi
na samego Harrego Potera „
Warto,
warto dalej życić!
„Obiecuję ci zwłaszcza że to nasze ostanie wspólne wakacje,
daj paluszek zrobimy pink –promise”
Chcę
żyć! Chcę bawić i brać życie garściami! Chcę być Kochan!
Przepełnia
cie determinacja!
Frisk
Owned Count:1
***
Londing…..
Londing…..
***
Ciemnym miejscu, na samy środku tego miejsca które jednym małym punkcie przestrzeni było
oświetlone leżał Frisk. Chłopiec pojękiwał , bolała go głowa, ledwie
biedaczysko oczy otworzyło gdy sobie uświadomiło że nie żyje. Rozejrzał się ,
nic nie widział, tylko mroczną i zimną pustkę. Serce mu biło mocnej- czy tak
wygląda za światy? Nie, nie możliwe, przecież wpadłem do piekła i przeżyłem
upadek a teraz naprawdę umarłem!
Naglę obok chłopca pojawił się 6 kolorowych
jaskrawych światełek. Chłopca nie pewność i strach. Każde ze światełek miał
swój kolor, tak migał kolor że ledwie było je odróżnić, na pierwszy rzuty oka.
-Witaj- odpowiedziało jedno ze światełek.
Ale nastolatek nie zwracał uwagi na otaczającą puste
oraz na światła które uważnie mu się przyglądał , bo tej chwili w padł jakiś
paniczny amok, wpadły etapów E.Kubler -Ross:
ETAP
PIERWSZY:
Wyparcie!(Zaprzeczenie)
Wyparcie!(Zaprzeczenie)
-to jest nie możliwe! Na przecież wpadłem do
piekła, umarłem w piekle ! chyba że ja nie byłem w piekle! HA! A może ja nie
umarłem w piekle tylko wpadłem w jakaś paranormalną parabolę, lub paranoję, He
He He to chore! Jak można umrzeć w piekle? Czy też można wykitować w niebie. To
nie możliwe żeby umarły, biorąc uwagę że spadłem z samej góry i przeżyłem He He
He He… -mówił do siebie zrozpaczony nastolatek który nie mógł uwierzyć sytuację
w której tej chwili był.
-Hallo czy widzisz nas? -zapytała się jeden ze
światełko
-Chyba nas, nawet nie słyszy- odparło inne
światło,
-no teraz będzie ciekawie- powiedziało jeszcze
inne światło, które jak by bawiło ta cała panika chłopaka.
ETAP
DRUGI!
Gniew!
-Ja pierdolę! Ale zemnie naiwniak! Mogłem olać
żabkę , ale nie ,nie, musiałem iść jak debil na rzeż! Tak samo też było Toriel!
Musiałem , musiałem skłamać że jest wszystko w porządku. Ale zemnie idiota,
IDIOTA!!! Dlaczego Kurwa mać nie mogłem proposto siedzieć na miejscu i zamknąć
mordę kiedy ten mroczny socjopatyczny głosy mówił do mnie -Frisk
-Ej, Słyszy mnie, ja do ciebie mówię!- ze
złościło poprzednie światło które wcześniej zapytało na początku rozmowy.
-To , jest lepsze od kabaretu *chrup*- odparło
jeszcze inne światło… zaczynam się gubić!
-skąd masz te chipsy?- zapytało pierwsze
światło.
ETAP
TRZECI
Negocjacje
-Bóże, Buddo, Allahu czy mroczny Sita , błagam
was pomóżcie mi. Będę grzeczny, będę lepiej się uczył, będę całe dnie spędział
bibliotece uczył Polskiego, Biologii i Fizyki. Nie będę oszukiwał na testach z
matmy. Będę codziennie chodził do kościoła i modlił do was oraz będę zjadał
każdą dania Siostry Fausty bez marudzienia, nie ważne że jej kuchnia to
trucizna, a jej wątrupka z szparagami ugotowanymi na 5 kostkach smalca mogła
zabić nie jednego człowieka. Błagam was pomóżcie mi , ja chcę żyć! -Frisk który
tym momencie kląka na kolanach i modli się jak głupi.
-A z Pewexu te chipsy-odpowiedziało światełko
które jadło chips..
-Skąd tu kurwa PEWEXS!!!!??? TUTAJ!?!?!
-dalej jestem ignorowany
ETAP
CZWART:
Depresja
-łaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ja niechęcę być trupem!
Dlaczego mnie to spotkało!? Boże dlaczego ja?
Ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ha haaaaaaaaaaaa Ja chcę żyć, ja
chcę jeszcze dorosnąć, łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa -załgał Frisk
który leżał na ziemi…
-wyjaśnij
nam łaskawie, skąd do huja tutaj ten Pewex?!
-bo ja wiem? Jest to jest
-ALE JAK!!!???
-Ech , dobra , ignorowali mnie to pobawię się,
Jak spojrzę w lewo to mnie widać, jak spojrzę w dół mnie nie widać, widać mnie,
nie widać mnie, widać mnie
ETAP
PIATY I OSTATNI:
Akceptacja:
-*chlip* widoczniej taki mój los, dostawać po
dupie od losu, kopany przez życie, dupczony przez przeznaczeniem, musiało
kiedyś to musiała do tego dojść że Siostra Faustyna mnie załatwi, wyląduje
jakiś burdelu, dobrze że nie w pierdlu jak to prorokowała mi pani Ela. *chlip*
szkoda tylko że nie wiem gdzie jestem *chlip* ale czy to ważne -Frisk który
uspokajał się
-Jak widać nie dostanę informacji skąd są te chipsy
i Pewex, Ale wyjaśnij mi jakim cudem trzymasz te CHIPS JEŚLI NIE MAM RĄK!?-
-czy to ważne?
-TAK!?
-Widać mnie, nie widać mnie, teraz trochę widać
-ZAMKNIJCIE SIĘ WREŚCIE!!- odezwał się
tajemniczy głosy, Frisk wraz z szóstką światełek skierował swój wzrok w dal,
nagle pojawiło się duże oświetlone miejsce, na tym miejscu stał wielki mroczny
z koszmarów tron z kość i mieczy, nie , nie , nie taki jak z Gry o Tron, tylko
większy. Na tron padał cień, który zasłaniał tajemniczą postać. Postaci ta
trzymała kieliszek z ciemną substancją i delikatnie nią poruszał , tak że
substancja poruszała koliście po wnętrzu kieliszka. Tajemnicza postać podniosła
kieliszek i łyknęła napój. Odezwała mrocznym głosem- przyjemnie się oglądało
Etap paniki czy kto woli żałoby według pani dr.Kubler, a chipsach i pewexe
pogadam później z moim drogimi duszami, tej chwili mam ważniejsze sprawa do
obgadania.
-Kim jesteś ?-odezwał się Frisk który wpatrywał postać, próbował przyjrzeć tej
postaci ale cień który padał idealnie zamaskował tajemniczą postać. – czy ty
jesteś diabłem? -zapytał nie pewnie bohater.
-można by rzec że tak i nie, ale to nie ważne,
ważne że twoje martwe ciało zostało całkowicie przebite przez kolec z jedna z
licznych pułapek. Ciekawy z ciebie szaszłyk biorąc pod uwagę że spływała z
ciebie tyle krwi że powstało nowe krwawe jezioro, a twe martwe działo przestało
poruszać w 2 minutach, to nowy rekord.-odpowiedział tajemniczy
-szaszłyk- odezwały się światełko od chipsów
które wydało z siebie głosy jak by oblizywało.
-nie wtrącaj
się obżarstwo- ukróciło tajemniczy głosy
-okey, okey nie będę odzywać, jezz co z nim? -Obżarstwo
-wracając do tematu, jesteśmy tutaj, miejscu
którego możemy nazwać bo ja wiem panelu
sterowania , menu albo i lepiej „na starcie”, nie wiem, jak nazwać, pożyczałem
te nazwy od tych gier komputerowych i konsolowych. Które współczesne dzieciaki
grają –powiedział monszalacko postać, a
potem znowu wziął łyk z kieliszka, przez chwilę spoglądał na bohatera oraz
wokół niego kolorowe dusze, które cichu szeptał nie zrozumiałe słowami, postać
cmoknęła i zaczęła mówić- jak sam zauważyłeś w tym świecie Zabijasz albo
Giniesz.
-a nie przez przypadek Giniesz albo zabijasz?
bo taką wersję usłyszałem – odpowiedział Frisk
-Kurwa! Pomieliłem się….- zaczął sam do siebie
mówić postać.
-przepraszam, czy byś mógł powtórzyć?- zapytał
zakłopotany bohater.
-Nieeee ważneeeee- powiedział tonem olewający
postać, a potem przetarły usta palczami i kontynuował rozmowę- Drogi kolego, jesteś tej chwili Martwy
a tym miejscem czasy się zatrzymał. Na pewno zastanawia się co tutaj robisz
-Mam dużo pytań od dnia narodziny, po co się
urodził, dlaczego wszyscy tak mnie nienawidzią i dlaczego siostra Faustyna mnie
maltretuje, czy faktycznie po masturbacji chłopcy ślepną, albo czy faktycznie
gluten ma zły wpływ na organizym ludziki oraz czy Garbriel Adrest jest Władcą
CIĘ.. znaczy władcą Ciemy?? I dlaczego Eclipsa moon odeszła od męża i stała
żoną potwora? Jak naprawdę ma na imię Samurai Jack? Dlaczego Misiek z Wakfu
jest TYM BOGIEM LOPEM, jeśli jego nauczyciel jest połowie bogiem jednocześnie
synem Boga Lopiem? A jeszcze trzeba brać
pod uwagę że jego nauczyciel wychowywał tak jak by Misia jak własnego Syna, to
znaczy że syn wychował ojca? – zaczął wymieniać swoje pytania Frik
-nie, nie , miałem na myśli dlaczego tutaj
jesteś-powiedział zderientowana postać która jak widać spodziewał się innej
odpowiedzi.
-aaaaa, to też można zaliczyć do listy pytań –
odpowiedział niezręcznie Frisk.
- to taką posiadasz?
-Tak,
jest ich około 599 punktów, co na pierwszym miejscu jest „ czy ja jestem
Cyganem czy Rumunem , czy Romem? Biorąc uwagę że Romowie mają swoje grupy
etniczne itp.” . Oczywiście połowę tych
pytań z mojej list mogły bym sprawdzić
na Internecie ale według siostr Fausty to Internet to ZŁO i zabroniła wszystkim
podopiecznych posiadania komórek, komputerów i tabletów. A złamanie tego będzie
nie przyjemna Sankcja Karna… nie wiem co to znaczy Sankcja-
-Sankcja to Kara lub nagroda którą może wymierzyć
organ administracji ewentualnie ktoś z bliski, coś w tym stylu- odpowiedziała
jedna z duszy która naglę przeleciała obok fryska
-aaa- krzykną przerażony Frisk który naglę
spadły na posackę, przez chwilę przyglądał się duszy która mu odpowiedziała,
była to mała dusza która jasno świeciła się. Nie uśmiechną w stronę duszy – dziękuję za
wyjaśnienie, widać że lubisz czytać Wikipedia
-A co to jest Wikipedia??- zapytała się dusza.
-To taka internetowa encyklopedia, gdzie każdy
może wstawić hasło, definicje itp lub zmienić na swoją modłę . Każdy może
edytować bez żadnych konsekwencji- odpowiedział Frisk
-czy możemy wrócić do tematu, nie mam czasu a
muszę ci wyjaśnić jak działa ten światy… -próbowała kontynuować mroczna postać
ale naglę dusza przerwała mu-to bardzo ciekawe, może mi więcej opowiedzieć-
odpowiedziała dusza która z entuzjazmem krążyła wokół Friska jak księży wokół
planet ziemi, co w tym czasie pozostałe duszę przyglądał się jak jedna z ich sióstr
z entuzjazmem pożera Chips Pewexu.
-oczywiście, mogę nawet wyjaśnić co to jest
wujek Google- powiedział dumnie Frisk który pierwszy raz w życiu poczuł że ktoś
faktycznie chcę usłyszeć co ma do powiedzenia po za Lolą.
Tajemnicza mroczna postać dokładnie przyglądała
całej rozmowę bohatera i duszy, obserwował
jak pozostałe dusze wysłuchują co ma dopowiedzenia Frisk. Nie do końca mu to
podobało że został z ignorowany , ręce mu zadrżały ze złość, krzyknąć-
DOSYĆ!!!!
Głosy ucichły , nastała niezręczna cisza,
bohaterowie tej całej scenki spojrzeli na mroczną postać która lewą dłonią
trzymała dźwignie. – jak widać nie masz ochoty mnie wysłuchać, to twój problem.
Ale tak się składa że ja nie lubię być ignorowany mój drogi Frisk.
-skąd znasz moje imię ?- zadały pytanie
przerażony bohater, czuł w środku że dla niego nie skończy dobrze. Tajemnicza
postać kontynuowała wypowiedzi- dużo wiem o tobie wystarczająco żeby wyciągnąć
wnioski. No cóż , miałem nadzieje porozmawiam jak cywilizowane istoty przy
filiżance herbaty z bratków i wyjaśnię ci niejasność tego uniwersum, ale ty
woli bawić. A szkoda była by to ciekawa konwersacja. -naglę postać prykneła
prawą ręką palcami, pojawiła między nogami friska wielki wiry, chłopiec teraz zauważył
że stoi na cienkiej belce, mroczna
postać uśmiechnęła się ruszyła dźwignie jednocześnie mówiąc- jak mówią francuzi
twego wymiaru „Au revoir, mon cher”
Pod Friskiem niknęła belka i stracił pod nogami
grudy, zaczął krzyczeć -JAAA
PIERRRRDOLLLEEEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- Przerażony Frisk
wpadał do mrocznego wiru.
- A i bym zapomniał –krzakneła postać która z
poważną minął skończyła wypowiedzi- „ zostań determinowany’- a potem postać
pomachała na do widzenia bohaterowi, z uśmiechem godnym samego Jokera od
Batmana. Dusze przyglądało uważnie całe
to wydarzenie, mroczna postać spojrzała na dusze, powodując że światełka „stanęły”
idealnie w rządku.
- No kochane 5 duszy pogadam sobie teraz…
chwila gdzie jest 6 dusza?- zapytała zdziwiona postać która swym wzrokiem
jeszcze raz liczyła duszę.
Nagle odezwała się jedna z duszy która
wcześniej nie odzywała się -Mój ukochany książę, władco ciemność, mroczna
gwiazdo, panie wszystkie co złe.
-do rzeczy- rozkazała postać która uważnie
przyglądała tej duszyczce, duszyczka tak jak by drygnęła, i szybko
odpowiedziała -znowu gdzieś poleciał.
***
Tym czasie! W innym wymiarze, dokładnie w śnie
pewnej postać!
Przed kasynem , pod ziemi, dokładnie przed jakimś
pokojem , „stała” dusza która jakiś nie wyjaśniony sposób dla normalnego
śmiertelnika , zapukała do czerwony drzwi .Drzwi otworzył i za nimi stał nie zwyczajna
postać , człek o głowię kostki do gry w kości, ubrany filetową długą koszulę
nocną oraz szlafmycą na kostkowej głowie.
Postać nie dowierzając patrzyła swymi
zielonymi oczami na duszę która wisiała przed nim.- Kto Przerywa sen King
Dicowi! Kim jesteś istotą i dlaczego jesteś mym śnie!
Naglę światło zaświeciło tak jasno że Dice
musiał zasłonić oczy, kiedy światło zbladło, kostkowa postać odsłoniła swe oczy
i ujrzał że dusza „trzymała” Rewolwer i worek
-stać! TO NAPAD! ODDAJ WSZYTSKO CO MASZ!! OD
ZŁOTA AŻ DO BIELIZNY!!!! PRZYJMUJE BI ŻUTERIE, KASĘ, BANKNOTY ,KARTY KREDYTOWE
I DEBETOWE, CZEKI , KLEJNOTY KORONE, SZTABKI ZŁOTA, ŻETONY I TALON ZAKUPOWE,
ZNACZKI POCZTOWE, KUPON DO TESKO LUB SODEXO INNE GÓWNA RÓWNOLEGŁEGO WYMIARU-
krzyknęła dusza która nie udolnie trzymała rewolwer… nie wiadomo z skąd miał
ten rewolwer.. widoczniej z dupy czy innego magicznej miejsce gdzie postacie z
kreskówki biorą rzeczy czyli z fabryki ACME.
-Jak śmiesz mi grozi! Jesteś w moim śnie, w
moim świecie, pożałujesz zaraz że istniejesz, zniszczę cie !
Postaci z politowaniem spojrzała na kostkę i skierowała bron w prosto głowę Króla Dica, powiedział
tonem godny Bogusława Lindy - co ty wież o Dinozaurach!!!
-Co do choler mają wspólnego Dinozaury !? Nawet
nie wiem co to jest!!!- powiedział ze złoszczony Król Dice.
-Ja też nie wiem co to jest Dinozaury. Założymy
klub „ co to jest Dinozaury”?- powiedział dziecięcym głosem dusza która tej
chwili zachowywała jak typowe jednastolestnie dziecko.
Król Dice nie dowierzaniem stał przed duszą i zastanawia
się co tej chwili dzieje się w jego
śnie…
***
Ciemny i Mrocznym pomieszczeniu, tym samy gdzie
odbyła ostania akcja z naszym bohaterem
na samym środku oświetlonego pomieszczenia, stała sama mroczna postać,
ta owa postać delektowała się słodką zawartością kieliszka. Stała samotnie
tajemnicza istota, tak jak by na kogoś czekała, owa postać spoglądała w nicość,
zastanawiać się dlaczego tak długo może czekać, przecież tylko wysłał pozostałe
dusze odnalezieniu ich brata który znowu gdzieś poleciał na spacerki. Nie lubił
kiedy ta dusza robi nocne spacerki w pełni księżyca, dzieją się w tedy dziwne
rzeczy…. To był zły pomysł żeby ta dusza zadawała się Alucardem…
Z nudów prawą ręką zaczął bawić swym blady
kosmykiem zakończony fioletowymi końcówkami, tylko tyle można opisać bo mrok i
ciemność dramatycznie zasłaniała postaci tak żebyś nie widzieli kim jest.
Mój Słodki panie, widzie że się nudzisz, czy to
tak ładnie zabawiać włosami?
Postać uśmiechnęła się jak usłyszała słodki
tajemniczy głosy, ten głosy który tak rzadko słyszał i tylko on jedyny może
usłyszeć
- witaj
moja droga, widzie że ci humor dopisuję?
Tak Jaśnie panie mój, cieszę się twego szczęścia, biję od ciebie na kilometr.
-moja jaskro o rubinowych płatkach, już tle lat
czekaliśmy na niego.
Czy sądzisz że to on? Czy spełnia twe wymagania?
-tak, tak sądzie. Nasz plan nie długo wypełni i
spełnia nasze oczekiwania.
Masz wobec niego wielkie plan, mója Stokrotko!
A może się założymy się?
- hmm, to wspaniały pomysł– uśmiechała mroczna
postać która wzięła ostatni łyk z kieliszka.
[1] - FABUŁA SSIEEEE!-?? Turpistyczna
- Nie twój interes!
To nie piekło dla krytyków i hejterów! Jest po drugiej stronie galaktyki
Omega!! Obok Starbucksa galaktyki Beta. – Autorka
- Ortografia jest
tragiczna, pełno literówek, od cholery niejasności, nagłe zmiany narracji, nie
wspominając, że tekst obraża różne mniejszości! Czekaj, jeszcze te emotki w
tekście, to takie nie profesjonalne, kobieto, ilę Ty masz lat? Takich rzeczy
używają nieuki oraz uczniowie szkoły podstawowej?? - Turpistyczna
- Masz pięć minut do
ucieczki, bo będę u Ciebie w domu i od razu informuję - nie będę miała ze sobą
ciastek tylko szklankę bólu i talerz rozczarowania! – Autorka
- Źle znosisz
krytykę, co? - Turpistyczna
- Yep - Autorka
- Grim, wracaj do
fabuły, proszę Cię. Nie wystarcza, że muszę poprawiać po Tobie teksty (tak,
przypisy też)?! -Turpistyczna
- Dobra, dobra, Turpi,
już wracam do tekstu, to gdzie ja skończyłam? ::czyta szybko tekst::
Już wiem!
[2] To jest
sprawa sporna, bo nie wiadomo czy to galaktyka czy wymiar, wielu fanów Disgaea poważnie
dyskutuję na te tematy i sami autorzy nie mają ochoty powiedzieć co to
dokładnie jest! Japońscy autorzy to wredne małpy! to twierdziłam że to będzie
galaktyka- nie patrzeć całe te AU jest w świecie Disgaei! Co ja poradzie że
pomysł wpadły jak tłukłam Bossa z Disgaea to w tym czasie słuchałam
„Megalomanii”- i tak powstał płatki Chocapic.
[3] Jest to
Aluzja do gry Disgaea 5: Alliance of Vengeance
która według fanów tej serii , ten tytuł jest prequelem poprzednich
część całej serii. Można więcej przeczytać na stronie:
[4]
Nawet diabły mają wyjebane na pracę, jak
by nie patrzeć to właśnie one zainspirowało
robotników w latach 50-80 opierdalanie w pracy oraz teksty „ panie
kierowniku zalepi się i będzie dobrze” – a nie ważne rura leciała środek salonu
tak że można było legalnie wieszać na nich pranie…..
[5] Fragment
tekstu piosenki Edyty Górniak „Jestem Kobietą”.
[6] To jeden
z wielu epitetów, jakie usłyszały kobiety na Czarnym Proteście. Ja tylko
zacytowałam, ale to było najbardziej łagodne. Pozostałych epitetów nie powinnam
cytować ze względu na młode osoby poniżej 18. roku życia.
[7] Krótko i
na temat - dawniej SABAN Entertaimnet, a
teraz jako Saban Capital Group, Ale dla fanów oglądających ten show na
Polsacie, Polsacie 2, FoxKids, Jetix it to wciąż Saban. Dziękuję ci, Ciociu
Wikipedio C:
[8] Ciekawe
że ten pech nie udzielił się Fineaszowi ani Ferbowi biorąc pod uwagę że są z
tego samego uniwersum to jeszcze mieszkają w tym samy mieście! jednie mogę spekulować że Milo mógł kręcić
gdzieś w okolic kiedy Fredka chciała dopaść braci…..
[9] Dobra
dzieci zgadnijcie co to za pokemon …ee znaczy jaka to piosenka?
:: 15 minut później::
To Kuźwa Pichaczu!
Nie, nie, nie gram Pokemon Go! To piosenka od zespołu
Breaking Benjamin- The diary of Jane. Nikt
nie wygrał Devil Suprime Muffina .
[10] Biedny
Frisk ma przykłady jak Zyrafa która wpadła do
ruchomych piasków. Tylko nie pamiętam jak nazywa taki stan…… chwilowo
mieliśmy pseudo stan paniki ,depresji i akceptacji. Troszkę nie po kolei ale to
początek i nie raz to pojawi xD
[11]
- O boże , Frisk! Znowu robisz ten sam błąd!!!-G.A
-Grim nie rozwalaj tej ścian! Nie stać nas
postawienie nowej ściany!!-Turpi!
Oficjalnie, jestem przerażona!
OdpowiedzUsuńMiną już tydzień, i żadnego komentarza, zero hejtu, zero poprawiania, zero uwag. Dla mnie osobiście najgorszą krytyką , zły komentarz czy skromne " spoko, mogło być gorzej", tylko brak komentarza.
Nie dostaje w ten sposób żadnej informacji, czy moja praca jest zła,taka sobie, czy w porządku. Bez komentarzy, nie wiem czy ja robię postępy czy się cofam.
To jest najgorsze! bo nie wiem czy dalej tutaj wrzucać kolejną cześć, czy warto dalej ją pisać ( już mam napisane 6 stron Korporacji).
Cóóóóż, jeżeli mogłabym coś doradzić.
UsuńUmysły osób siedzących w necie są nieco inne od tych czytających książki. Zmniejsz ilość stron przypadającą na rozdział. Tak po 5/6 i wrzucaj. Opowiadanie będzie pojawiało się częściej, zaś długość nie będzie odstraszała czytelników. Bo długość odstrasza internautów, którzy przywykli do krótkich treści i tekstów.
No i co ważniejsze, z własnego doświadczenia - piszesz dla siebie, nie dla komentarzy, nie dla czytelników, tylko i wyłącznie dla siebie. To Ty dobrze wiesz, czy rozdział Ci się podoba, co byś zmieniła, co byś poprawiła, a co wyniosła na piedestał bo zajebiście to opisałaś.
Nie zniechęcaj się kochanie ^^
Ja wiem ze pisze dla siebie, ale czasami taki komentarz duzo mowi czy sa postęp. Z długością tekstu już poprawiam. Ale ciężko idzie. Bo jak pisze tekst to za każdym razem dodaje. Zamiast 2 stron robil mi sie 16 str xD
UsuńJa pierwdziele, to tutaj się opuściłam! I to strasznie! ja na Blogu mam już cześć 8, Turpi już mi poprawia 9 a jednocześnie piszę już 10 cześć! A TUTAJ JESTEM JESZCZE 3 cześć O.O
OdpowiedzUsuńOj nie dobrze!