17 czerwca 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Kolejny krok [i hope you break me - The Next Step - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
-…Sans…jesteś tego pewien?
-Taaaa
-Tylko… nie myślałeś o tym od kiedy…
-Wiem. Tylko.. Aniołek chce abym skupił się na tym co teraz i cóż… to coś co chcę zrobić teraz… ale, ta… Jestem pewien, zwłaszcza po tym wszystkim co się stało… Nawet jeżeli coś podobnego jeszcze będzie miało kiedyś miejsce, wezmę głęboko do duszy to co mi powiedziała i będę skupiał się na teraźniejszości, więc… potrzebuję porady
-Jasne
-Ten.. co o nim myślisz?
-Oh! Dobry wybór!
-Muszę to kupić przed moim wyjściem stąd. Pamiętasz, że to ma być tajemnica?
-Oczywiście! To ty o wszystkim zawsze zapominasz!
-Ha, ta, masz rację. W każdym razie, przynieś to i schowam to w kieszeni. Nie chcę, aby znalazła to przez przypadek.
-Dobra, załatwię wszystko… Jesteś tego na sto procent pewny?
-Tak, naprawdę. To coś co chcę zrobić i .. nie wiem, czuję że potrzebujemy tego oboje. Tak jakbym wiedział o tym gdzieś w głębi siebie czy coś. Heh, chyba więcej z niej anioła niż początkowo myślałem
-Od dawna nie nadałeś żadnego przezwiska swojemu SoulMate
-Ta, wiesz, próbowałem ich jakoś nazywać. Różnili się od siebie, wiesz?
-…Uśmiechasz się. Wspominasz coś miłego?
-Oczywiście, mieliśmy razem wspaniałe chwile I za wszystkimi tęsknię. Ale, nie mogę patrzeć ciągle za siebie. Wiesz? Nie mogę myśleć, że i to skończy się jak tamte poprzednie. Nie mogę bać się przyszłości, bo nie wiadomo jak się ona potoczy. Muszę… muszę pamiętać dobre chwilę ze wszystkimi moimi SoulMate i pozwolić czasowi płynąć do przyszłości. Skupić się na teraźniejszości, a teraz to najlepsze co mogę zrobić.
-Skoro jesteś pewien. Zajmę się wszystkim tak szybko jak to będzie możliwe
-Dzięki bracie.
-Ale, jak chcesz to zrobić?
-Mam jeszcze trochę czasu, aby dokładnie to przemyśleć, ale spokojnie, poradzę sobie.
-WITAJ W DOMU!! – Sans uśmiechał się nerwowo kiedy niewielki tłum przywitał go w salonie. Brat, szwagier, bratanek, Iris, Somn i nawet pan Lapin. Chwyciłaś mocno za rękę Sansa i uśmiechnęłaś się do niego
-Niespodzianka! Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Wszyscy cieszyli się z twojego powrotu do domu
-Ah, spoko – machnął ręką lekko mrużąc brwi i zaczął przechodzić przy pomocy chodzika między gośćmi. Nadal musiał z niego korzystać, bo chodzenie sprawiało mu problemy przez długi proces zdrowienia ciała. Gdy stanął między znajomymi, wszyscy go uściskali, klepali po plecach i podawali dłonie. Papyrus poczęstował ich sokiem i domowej roboty ciasteczkami, Grillby włączył telewizor na muzyczną stację zaś Guevara namówił Sansa do zagrania z nim w grę. Twoi przyjaciele rozmawiali z Sansem nim dołączyli do reszty rodziny. Iris była zadowolona poznając Sansa, to przecież Twoja najlepsza przyjaciółka. Oczywiście, ostrzegła go, co może mu się stać jeżeli kiedykolwiek Cię skrzywdzi. Co prawda nie wyobrażałaś sobie jej walczącej, ale doceniasz jej wsparcie. Somn, oczywiście, zaczął uderzać do Sansa i musiałaś mu wyjaśnić, że takie otwarte zachowanie to część jego osobowości i robi to z każdym. Twój szef po prostu stał i uśmiechał się, nie wydawał być zainteresowany rozmową z Sansem z wyjątkiem wymiany grzeczności i uścisków dłoni. Pogratulował wam dojścia do zdrowia i podziękował za zaproszenie. Nic więcej nie powiedział. Sans też nie starał się nawiązać z nim komunikacji. Zamiast tego wolał siedzieć na kanapie i rozmawiać z bratem. Tuląc Cię do siebie cały czas, dzieląc się ciasteczkami i słuchając historii o tym co działo się w pracy oraz co robiłaś po tym, jak zamieszkałaś tutaj i co Cię spotkało. Nie planowałaś robić imprezy. To wszystko wyszło za pracą Papyrusa, który dał Ci o tym znać przez sms. Poszłaś wtedy po Sansa do szpitala i taksówką wróciliście do domu, kiedy już wszystko było gotowe. Byłaś szczęśliwa, że impreza się udała. Kiedy jechaliście do domu, nie mówił nic, trzymał ręce głęboko w kieszeniach i tupał nerwowo nogą. Nie patrzył na Ciebie, tylko przez okno. Czułaś, że coś zadręcza jego Duszę. Czy powrót do domu był dla niego stresujący? Teraz będziecie razem mieszkać, w tym samym pokoju. Może przez to był taki? Cóż, przyjęcie rozpogodziło go. Potem Papyrus podał lasagnię na kolację I po zjedzeniu jej, wszyscy pożegnali się życząc dobrej nocy i poszli do siebie. Zostałaś z Sansem sama, wtuleni na Twojej kanapie.
-Będziesz tutaj spał? – zapytałaś
-Ta,  chyba schody teraz to dla mnie jeszcze zbyt wiele – przyznał – Hej, właściwie, mogłabyś mi podać spodnie w których przyjechałem? Z boku jest mała kieszonka, mogłabyś z niej coś dla mnie wyciągnąć?
-Jasne – podniosłaś się i podeszłaś do jego ubrań, po powrocie się przebrał – Czego dokładnie szukam? – zapytałaś podnosząc spodnie
-Małego pudełeczka… - powiedział prostując się na kanapie
-Pudełeczka? Takiego? – wyciągnęłaś niebieskie… małe… pudełeczko… od jubilera? Patrzyłaś na nie z szeroko otworzonymi oczami. Czy to…? Czy to….?! Podniosłaś wzrok na Sansa, pocierał rękami o kolana w nerwowym geście. … Bogowie nad nami i pod nami, to przez to się tak stresował! Przełknęłaś ślinę i otworzyłaś pudełeczko. W środku był czarny pierścionek z dwiema srebrnymi czaszkami, a między nimi czerwony rubin, do tego za czaszkami była para małych wygrawerowanych anielskich skrzydeł. – To.. – zaczęłaś się śmiać. Sans patrzył się na Ciebie.
-C-co?
-To najdziwniejszy pierścionek jaki w życiu widziałam – uśmiechnęłaś się – Kocham go – oczy Sansa otworzyły się szerzej
-N-naprawdę?
-Naprawdę – szczerzyłaś się. Gdy do niego podeszłaś, Sans przełykając wziął pierścionek i Twoją rękę, uśmiechając się i rumieniąc.
-Aniołku… mój mały cherubinku – ocierałaś łzy
-T-tak?
-Wyjdziesz za mnie?
-Tak! – zalałaś się łzami i zaczęłaś drżeć – O nie, zaraz wszystkich obudzę..
-O to się nie martw – uśmiechnął się wsuwając pierścionek na palec. Potem wytarł łzy z Twojej twarzy – Nie spodziewałem się, że będziesz taka szczęśliwa – zaśmiał się, sam płakał. Ty się śmiałaś
-Płaczesz, głupi – objął Cię i mocno przytulił – Oh, będę musiała kupić pierścionek dla ciebie – zdałaś sobie sprawę
-Nie, jest dobrze – mruknął wtulając się w Ciebie – Wedle potwornego prawa już jesteśmy po ślubie. Wiem, że ludzie rozumieją, gdy mają pierścionki – zaśmiał się
-Cóż racja – zaśmiałaś się patrząc na niego – Mój potworku…
-Hm?
-Jesteś pewny, że tego chcesz?
-Tak, jestem – pocałował Cię w czoło – To coś, czego się bałem zrobić, bo moja dusza nie chce się złamać. Ale… już nie chcę się bać. Nawet jeżeli… jeżeli nie złamie się z Tobą, już nie będę się bać. Będę żył teraźniejszością, jak mi powiedziałaś i szczerze – odsunął się by na Ciebie spojrzeć – To chcę cię poślubić. – uśmiechnęłaś się wtulając w jego klatkę
-Zrobimy mały ślub, twoja rodzina, moi przyjaciele.. może zaprosimy też pana Lapina. Bardzo nas wspierał po akcji z Jerrym
-Hmmmm – mruknął. Popatrzyłaś na niego.
-Czy jest jakiś powód przez który nie rozmawiałeś z panem Lapinem? Dobrze się dogadywałeś z Iris i Somnem
-Ta… - mruknął – Chodzi o to, że on może być Bossem – cofnęłaś się
-Lapin?! Nie… nie ma mowy. Widziałeś się z nim wcześniej?
-Nie. To jakby… przeczucie? – odpowiedział – Poczułem jego magię przypadkowo i była.. inna.  Jakby wiekowa
-Wiekowa? Czyli może być starszy niż Jerry?
-Może. – zamyśliłaś się.
-…Wiesz, kiedyś się go zapytałam o to, czy wie coś o Bossach I powiedział mi… abym przygotowała się na odpowiedzi jakich mogę nie chcieć usłyszeć. Osoby które nic nie wiedziały mówiły inaczej – Sans oparł się wygodnie na kanapie, zaś Ty usiadłaś na jego kolanach
-Wydaje się być spoko – powiedział szkielet – Wydaje mi się, że po prostu chciał, abym wiedział, że też jest Bossem.
-Ale Sans… - zaczęłaś delikatnym głosem – Jeżeli jest starszy od Jerrego, to może znaczyć… że tylko w walce da się zabić bossa? Lapin pewnie też miał SoulMate, ale żadna z nich go nie złamała… więc co jeżeli?
-Mój słodki aniołku – położył rękę na Twoim policzku i zmusił, abyś na niego spojrzała – Pamiętasz? Skupiamy się na teraźniejszości – wzięłaś wdech
-Racja – uśmiechnęłaś się – Na tym co teraz… jesteśmy zaręczeni i jestem z tego powodu taka szczęśliwa! – objęłaś go ponownie i uśmiechnęłaś szeroko. Odwzajemnił uścisk, wiedziałaś że cieszy się równie mocno jak ty. Wychyliłaś się by pocałować go w czoło.
-Ej – zaczął – Powiedziałaś, że masz coś dla mnie
-Oh – zachichotałaś – Może to zaczekać dzień albo dwa?
-Hm – pocałował Cię – Dla ciebie mogę czekać nawet całą wieczność.
Share:

1 komentarz:

POPULARNE ILUZJE