23 czerwca 2018

Undertale: Naukowa gra - Wzgórze przywracające wspomnienie [opowiadanie by Ksiri]

Autor: Ninki Nanka
Notka do autora: Jak wiadomo po świecie chodzi wielu geeków i nerdów. Niektórzy żyją w miarę normalnie, inni zamykają się w swoich domach, w pełni oddając się swoim pasjom. Do tej drugiej grupy należy Avril, dziewczyna w pełni poświęcona e-sporcie oraz swojej drugiej pasji, o której woli nie rozmawiać. Lecz pewnego dnia, wychodzi ze swej nory, by dostarczyć kilka książek dla swojego taty. Jednak nie mogła przypuszczać, że podczas swojej małej eskapady pozna dosyć specyficznego jegomościa...
Autor: Ksiri

Spis Treści
 Wzgórze przywracające wspomnienie (obecnie czytany)
...
               Pot powoli spływał jej po skroniach, a do uszu dobiegała głośna i wyjątkowo nielubiana przez nią popowa muzyka. Z jednej strony miała wrażenie jakby było jej niewyobrażalnie gorąco ze zmęczenia, z drugiej w pomieszczeniu panowała dość niska temperatura. Wokół słyszała rozmowy różnych ludzi ubranych podobnie jak ona, w sportowe ciuchy. Sumując to wszystko można było szybko wywnioskować gdzie się znajdowała, a była to siłownia, czyli ostatnie miejsce do którego chciałaby zajrzeć.

               Od jej rozmowy z Gasterem minęło półtora tygodnia i musiała przyznać, że był to okres pełen zmian. Tego samego dnia, a w zasadzie to nocy, gdy odbyła konwersację z naukowcem, zadzwoniła do Maxa. Choć jej menadżer nie był zbyt zadowolony z tego, że zrobiła to o tak późnej porze, to gdy usłyszał o powodzie jej telefonu, od razu się ożywił. Otóż poprosiła go o pomoc w polepszeniu swojego stylu gry. Jednak nie chodziło jej o same taktyki czy sposoby grania, a o jej zdrowie. Wiedziała, że mogłaby się tym sama zająć, ale nie miała absolutnie żadnej wiedzy na temat zdrowego trybu życia, ani o dbania o własny organizm. Max w przeciwieństwie do niej był w tym ekspertem, bo znał namiary do odpowiednich ludzi, którzy mogliby jej pomóc. Oczywiście mogłaby zadzwonić do niego rano, ale tak się nakręciła, że nie mogła się powstrzymać. Na szczęście, on nie miał jej tego za złe i powiedział, że następnego dnia wszystko załatwi. Tak też się stało.

               W ten jeden dzień została umówiona na spotkanie z dietetykiem, psychologiem oraz trenerem personalnym. Z początku ilość spotkań nieco ją przerażała, ale postanowiła zawziąć się w sobie i spełnić narzucone jej wymagania, a ich było naprawdę sporo. Miała całkowicie zmienić tryb dnia i przestać siedzieć w nocy do późna, a przynajmniej ograniczyć to do minimum. Z jej jadłospisu zniknęły wszelkiego rodzaju fast foody, energetyki czy słodycze, a zastąpiła je głównie zdrowa żywność. Miała też chodzić na siłownie trzy razy w tygodniu, co było dla niej największym wyzwaniem, bo od jej ostatniego treningu czy większego wysiłku fizycznego minęło naprawdę dużo czasu. Choć z początku czuła się fatalnie z tymi drastycznymi zmianami, to powoli jej stan zaczynał się polepszać.

               Jednak dzisiaj zamierzała naruszyć jedną z nowych zasad, ale to wszystko w dobrej wierze. Dlatego po zakończonym wieczornym treningu na siłowni, szybko przebrała się w zwykłe ciuchy i pojechała do domu, gdzie wzięła porządny prysznic. Po względnym ogarnięciu się zagrała jeszcze parę rundek na jednym z jej „nieoficjalnych” kont w Leauge of legends. Jednak gdy wybiła godzina wpół do drugiej wyłączyła laptop i przebrała się czarne spodnie, czerwony T-shirt oraz kurtkę skórzaną. Przed wyjściem dała Cheshire coś do jedzenia i zabrała dwa kaski motocyklowe.

               Po wyjściu na zewnątrz, wsiadła na motor i pojechała do MTT Burger Emporium. Dostrzegła, że palą się tam jeszcze światła, więc postanowiła poczekać do zamknięcia przy okazji zdejmując swój kask. Na szczęście nie trwało to długo, po już po piętnastu minutach w środku zrobiło się ciemno. Chwilę po tym zobaczyła jak boczne drzwi knajpy otwierają się i jak wychodzi z nich nie kto inny jak Burgerpants.

- Cześć – przywitała się, podchodząc do niego..

- Zamknięte już – mruknął kotołak zmykając drzwi, trzymając papierosa w ustach .

- Wiem, dlatego tu jestem – mówiąc to pokazała mu drugi kask motocyklowy.

- O nie! Nie zgadzam się!

- Oj no weź, przejażdżka po pracy dobrze ci zrobi. Potem odwiozę cię gdzie tylko będziesz chciał.

- Nie, nie, nie, nie ma mowy. Nie zamierzam nigdzie z tobą jechać – warknął Burgerpants.

- Proszę! – zrobiła puppy face’a – Będzie fajnie!

- Ech, niech ci będzie! Przestań mi tylko truć dupę! – odwarknął i wyrwał jej kask z rąk.

- No i super. Spodoba ci się! – uśmiechnęła się, zakładając swój kask.

               Burgerpants westchnął zrezygnowany i również założył nakrycie głowy, po czym usiadł za Avril, gdy ta zajęła już swoje miejsce.

- Złap się czegoś – powiedziała odpalając silnik.

- Co?

               Avril nie odpowiedziała, po prostu ruszyła i to ze znaczną prędkością. Kotołak przerażony złapał ją w tali by uniknąć spadnięcia z motocyklu.

- Zwolnij wariatko! – wrzasnął przerażony.

- Oj przyzwyczaisz się zaraz -odkrzyknęła mu, śmiejąc się przy tym.

               Po wyjechaniu z miasta skierowała się na mniej używane, acz zadbane drogi. Był z nich widok na pola porośnięte pszenicą oraz na piękne rozgwieżdżone niebo.

- I jak ci się podoba? – spytała po chwili.

- Jest… znośnie – odparł kotołak po minucie.

- A co powiesz bym pokazała ci jedno miejsce.

- Pf, jak chcesz – prychnął Burgerpants jakby od niechcenia – Ale ostrzegam cię, że jeżeli gdzieś mnie wywieziesz i zostawisz, to cię znajdę i ukatrupię.

- Jasne, zapamiętam – odparła ze śmiechem i skręciła w jedną z dróg prowadzących między polami.

               Jechali tak przez dobre dziesięć minut, aż w końcu Avril zatrzymała maszynę na niewielkim parkingu. Kotołak zaczął od razu marudzić, że wywiozła go na jakieś zadupie, lecz ta kazała mu milczeć i poprowadziła go wąską dróżką prowadzącą na niewielkie wzniesienie. Gdy na nie dotarli, im oczom ukazała się piękna panorama miasta, które lśniło ciepłym blaskiem tysiąca świateł na tle nocnego nieba.

- Wow – wymsknęło się Burgerpantsowi, gdy ten zobaczył gdzie Avril go zaprowadziła – Skąd znasz to miejsce?

- Kiedyś, dawno temu, gdy byłam jeszcze mała, chodziłam tutaj z mamą. – powiedział, przy okazji ściągając kask – Uwielbiałam tu przychodzić.

- Z mamą? To ona w ogóle żyje?

- Tak, skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że może nie żyć? – spytała spoglądając na niego z niezrozumieniem.

- No nigdy o niej nie mówisz, więc uznałem, że musiała umrzeć czy coś – kotołak wzruszył ramionami i również ściągnął kask, przy okazji sięgając po paczkę papierosów.

- Nie, ona żyje tylko cóż… to trudny temat do rozmowy.

- Jak nie chcesz, to nie mów. Ja cię za język ciągnąć nie będę – wzruszył ramionami, przy okazji zapalając papierosa i zaciągając się jego dymem.

- Dzięki – odparła, przyglądając się panoramie miasta.

               Stali tak jeszcze przez pewien czas, aż w końcu kotołak powiedział, że powinien już wracać do domu. Avril przystała na to i odwiozła go do jego mieszkania. Burgerpants mieszkał w jednym z bloków położonych niedaleko swojego miejsca pracy.

- I jak się podobało? – spytała, gdy ten zsiadł już z motoru i oddał jej kask.

- Było… znośnie -odparł nawet na nią nie patrząc.

- Tylko znośnie? – W jej głosie słychać było nadzieję.

- Tak, tylko.

- No cóż, trudno. Będę się już zbierać – westchnęła ciężko, po czym odpaliła motor i już miała odjeżdżać gdy nagle zatrzymał ją Burgepants.

- Ale moglibyśmy to kiedyś powtórzyć.

            Słysząc te słowa zaśmiał się głośno, po czym odkrzyknęła „Jasne” i odjechała. Jednak jeszcze przez dobre pół godziny nie wróciła do domu. Jeździła sobie po ulicach miasta, zbierając myśli i planując co będzie robić w kolejnych dniach.

            Gdy wróciła do domu, sięgnęła po niewielkie pudełko schowane na najwyższej półce jej szafy. Była to niewielka skrzyneczka z zamknięciem na kłódkę, której jednak nigdy tak naprawdę nie użyła. Z ciężkim westchnięciem usiadła z nim na podłodze i otworzyła.

Znajdowało się w nim zaledwie kilka przedmiotów. Niewielka przytulanka w kształcie białego królika, jakaś tania biżuteria oraz parę pocztówek z kilku egzotycznych miejsc. Jednak była tam jeszcze fotografia, zgięta na pół.

            Sięgnęła po nią i otworzyła. Przedstawiała ona ją samą podczas zakończenia roku w gimnazjum  oraz jej ojca, dumnie stojącego koło niej i trzymającego jej świadectwo, na którym widać było jak wysokie stopnie miała w tamtym czasie. Jednak część fotografii była nadpalona, jednak widać było, że w tamtym miejscu uwieczniono jeszcze jedną osobę,  która trzymała swoją dłoń na barku młodej Avril. Po wyglądzie ręki można było wywnioskować, że była to kobieta.

- Eh i pomyśleć, że dalej mam to zdjęcie – mruknęła pod nosem – Wybitne marnowanie przestrzeni.

            Jednak pomimo wypowiedzianych przez siebie słów, ponownie schowała zdjęcie do pudełka, które odłożyła na miejsce. Po tym poszła się szybko wymyć i położyła się do łóżka, po czym błyskawicznie usnęła. 
Share:

2 komentarze:

  1. Ładne logo, to jakaś okazja czy tak bez powodu bo w sumie czemu nie? Świetny rozdział, troszkę krótki tak mi się zdaje ale świetny, dobra robota jak zwykle z resztą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, klasyczny Burgerpants... Co nie znaczy że go nie lubię. Naprawdę świetnie napisanie. Oby tak dalej!
    Ps. Genialnie logo.

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE