23 maja 2018

Undertale: Naukowa gra - Weź się w garść [opowiadanie by Ksiri]

Autor: Ninki Nanka
Notka do autora: Jak wiadomo po świecie chodzi wielu geeków i nerdów. Niektórzy żyją w miarę normalnie, inni zamykają się w swoich domach, w pełni oddając się swoim pasjom. Do tej drugiej grupy należy Avril, dziewczyna w pełni poświęcona e-sporcie oraz swojej drugiej pasji, o której woli nie rozmawiać. Lecz pewnego dnia, wychodzi ze swej nory, by dostarczyć kilka książek dla swojego taty. Jednak nie mogła przypuszczać, że podczas swojej małej eskapady pozna dosyć specyficznego jegomościa...
Autor: Ksiri

Spis Treści:
Nie denerwuj innych, bo możesz wylecieć za drzwi
 Nieprzyjemna rozmowa
Nie ma to jak kolacja z kotem
Nocna przejażdżka
Mistrzostwa czas zacząć!
Rady i whisky
Weź się w garść  (obecnie czytany)
...

            No dobra, może picie i tańczenie to nie był najlepszy pomysł na pozbycie się smutku. Z drugiej strony, z jej twarzy nawet na moment nie znikał uśmiech, więc to znaczy, że chyba całkiem dobrze się bawiła. Jednak ból i zawroty głowy sprawiały , że z każdą chwilą jej wesoły wyraz twarzy blaknął.
            Dochodziła pierwsza nad ranem, a wokół niej ciągle bawili się ludzie i potwory. Do tego czasu została nawet zaczepiona parę razy, ale szybko zbywała natrętnych typów i bawiła się dalej. Niestety zabawa skończyła się gdy wylądowała w toalecie, z głową pochyloną nad klozetem, a jej żołądek usilnie próbował pozbyć się swojej nikłej zawartości. Przez dobre parę minut walczyła z torsjami, które w końcu zrobiły się tak silne, że zwyczajnie zwymiotowała.

            Czuła się okropnie, a pomimo wcześniejszego opróżnienia trzewi, dalej miała nudności, a ból głowy, jak na złość, tylko bardziej się nasilił. Chcąc pozbyć się okropnego smaku z ust, przepłukała sobie gardło wodą z kranu kilka razy. Jednak plusem całej tej sytuacji było to, że pozbyła się trochę alkoholu z organizmu.

- Dobra, chyba pora wracać – wyszeptała, a w zasadzie to wyspała i zerknęła na lustro, by zobaczyć, czy nie wygląda jakby właśnie wstała z grobu. Na szczęście nie było tak źle, choć mocno zbladła na twarzy.

            Nie czekając już dłużej poszła w stronę wyjścia, wcześniej zabierając swoją kurtkę. Gdy wyszła na zewnątrz poczuła na policzku powiew bardzo zimnego, jak na lato, wiatru, przez co założyła na siebie kurtkę, którą zapięła niemal pod samą szyję, po czym ruszyła w stronę domu, powłócząc nogami.

            Czuła się okropnie, bo przygnębienie z powodu przegranej wróciło, a ból głowy i nudności tylko pogarszały jej stan. Miała teraz ochotę po prostu wrócić do domu i położyć się spać. Więc, by szybciej spełnić to pragnienie, zadzwoniła po taksówkę. Niestety dowiedziała się, że najszybciej może się jej spodziewać za pół godziny, więc rozłączyła się bez zamawiania jej.

            Idąc przez opuszczone ulice miasta zaczęła się zastanawiać nad słowami Sharka. Może on miał rację? Może faktycznie powinna już zejść ze sceny e-sportu pomimo, że tak krótko na niej była. Czy jej drużyna wygrałaby, gdyby jej miejsce zajmował Shark?

            Po je policzkach poleciały pierwsze łzy, a za nimi kolejne i kolejne. Nie wiedziała czy to przez alkohol, czy nagromadzone przez ostatnie dni emocje, ale nie mogła i nie chciała ich powstrzymywać. Miała już zwyczajnie dość. Tyle miesięcy trenowała, a i tak nie udało jej się osiągnąć zamierzonego celu.

            Jej ciało zaczęło drżeć od szlochu, a nudności jeszcze bardziej się wzmogły. Nie mogła tak stać na ulicy, musiała się gdzieś się schować i wypłakać. Dlatego ruszyła biegiem przed siebie i skręciła do jednego z parków, choć tak naprawdę było to tylko dosyć spore oczko wodne, wokół którego szła ścieżka otoczona drzewami. Jednak uznała to za odpowiednie miejsce, bo o tej porze raczej nikt tam nie zaglądał.

            Gdy znalazła najmniej widoczną, z poziomu ulicy, ławkę, usiadła na niej i zaczęła szlochać. Z całej siły starała się tłumić wydawane przez siebie odgłosy, choć i tak było ją słychać.





             W tym samym czasie, Gaster wracał ulicami miasta do domu ze spotkania z przedstawicielami ludzkiego rządku. Rozmowy dotyczyły przyszłej współpracy z potworami na tle naukowym. Nie było to spotkanie oficjalne, więc nikt o nim nie wiedział, prócz króla Asgora i ludzi stojących na najwyższych szczeblach władzy.

            Niestety cała rozmowa nie przebiega po myśli naukowca. Ludzie, z którymi rozmawiał, ewidentnie patrzyli na niego z góry, jakby ten był jakimś idiotą. Jednak nie wywoływało to u niego złości, a jedynie rozbawienie. Nie mógł uwierzyć, że ludzie dalej uważają się za lepszych, pomimo tego, że potwory są od nich silniejsze oraz mądrzejsze. Oczywiście, kiedyś mogli stać na równi, ale teraz, gdy zapomnieli oni o magii, mogli jedynie pomarzyć o konkurencji z jego rasą.

            Gdy całe spotkanie się skończyło mógł w końcu odpocząć od niezbyt przyjemnego towarzystwa ludzi i zwyczajnie przejść się do domu, gdzie miał zamiar na chwilę odsapnąć, a potem ponownie wrócić do pracy w parku naukowym.

            Lecz w pewnym momencie coś zwróciło jego uwagę, a dokładnie odgłosy czyjegoś płaczu. Na początku chciał je zignorować, ale coś mu mówiło, że powinien to sprawdzić. Choć bardzo chciał zignorować to uczucie i po prostu wrócić do domu, to było one tak natrętne, że w końcu się poddał i poszedł zobaczyć co stało się w parku.

            Jakież było jego zdziwienie gdy zobaczył Avril siedzącą na ławce i zalaną łzami. Dziewczyna nie zauważyła go z początku głównie przez łzy, które nawet na moment nie przestawały płynąć. Natomiast jej szloch zagłuszał odgłosy jego kroków, przez co nie mogła również go usłyszeć.

            Teraz miał szansę jeszcze się wycofać, bo nie uśmiechało mu się pocieszanie jakiejś gówniary, która płacze z byle powodu. Jednak z drugiej strony nigdy wcześniej nie widział by Avril płakała. Nawet podczas ich drugiego spotkania, nie uroniła ani jednej łzy, pomimo tego, że całkiem nieźle ją wtedy poturbował. Więc czyżby coś faktycznie się stało? Może przegrała zawody?

            Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. To nie jego sprawa, więc nie powinien się w to mieszać. Dlatego zaczął iść w stronę wyjścia z parku. Tak, nie powinien się w ogóle przejmować tą dziewczyną. Nie była nikim znaczącym, a jedynie utrudniała mu skupienie się w pełni na pracy. Cały czas odwracała jego uwagę swoją osobą, tak jakby robiła to specjalnie.

            Gwałtownie zatrzymał się przy wyjściu z parku i złapał się palcami jednej dłoni za skronie. O czym on myślał? Przecież to oczywiste, że Avril nie robiła tego specjalnie, to on po prostu dał się za bardzo rozproszyć. Wiedział, że jeżeli tak dalej pójdzie to sytuacja może się pogorszyć, ale z drugiej strony było to bardzo małoprawdopodobne. W każdej chwili mógł po prostu odciąć się od tej dziewczyny i tyle. Dlatego, jeżeli teraz zobaczy co z nią, to nic się nie stanie.

            Więc obrócił się na pięcie i dumnym krokiem poszedł w stronę gdzie znajdowała się Avril. Gdy tam dotarł, miał wrażenie, że kobieta nieco się uspokoiła. Jej płacz nieco zelżał, a szloch stał się nieco cichszy.

- Chyba mam lekkie deja vu – zaczął, a na dźwięk jego głosu dziewczyna gwałtownie podniosła głowę. Gdy go zobaczyła szybko otarła łzy, co zrobiła dość niezdarnie.

- Co pan tu robi? Jest już późno – spytała zwieszając głowę i pociągając nosem.

- Wracam z pracy jeżeli cię to interesuje – odparł, a na jego ustach pojawił się wyniosły uśmiech – Przechodziłem niedaleko i usłyszałem twój płacz. Mogę wiedzieć co się stało? – jego głos brzmiał tak jakby w ogóle go to nie obchodziło, co w niewielkim stopniu było prawdą.

            Najwidoczniej mocno zirytowało to Avril, bo ta wstała i otarła łzy, po czym spojrzała na niego zrezygnowanym spojrzeniem.

- To nic ważnego, zwykłe niepowodzenie życiowe, a teraz pan wybaczy, ale powinnam już iść.

- Czyżby nie poszło ci na zawodach? – powiedział nim dziewczyna zdążyła zrobić choćby krok. Spojrzała na niego zszokowana, jakby zaskoczona, że ten tak szybko odkrył powód jej smutku.

- Skąd pan…?

- Oh błagam, nie trzeba być geniuszem, by się domyślić co wywołało u ciebie takie emocje, a sądząc po twojej reakcji, moje przypuszczenia były słuszne.

            Kobieta westchnęła ciężko i przez chwilę się nie ruszała, jakby zbierała myśli, po czym z powrotem usiadła na ławkę. Oparła swoje przedramiona na kolanach i mocno się zgarbiła, przez co wyglądała na jeszcze bardziej zdołowaną.

- Tak, odpadłam z zawodów – powiedziała po chwili, a jej głos drżał, jakby zaraz miała ponownie się rozpłakać. – Odpadliśmy w półfinale, głównie z mojej winy. Zawaliłam parę akcji, w pewnych momentach grałam jak zwykła amatorka… - urwała, a po jej policzkach potoczyły się kolejne łzy.

- I wszyscy obwiniają cię o przegraną i wyrzucili cię z drużyny?

- Nie, to znaczy tak, to znaczy jedna osoba mnie obwinia, ale w drużynie pozostałam.

- To i tak dobrze, że tylko jedna – Gaster wzruszył ramionami nieporuszony słowami dziewczyny. Nie widział, dlaczego Avril tak dramatyzuje. Przecież to była tylko jedna przegrana, nic się nie stało.

- Pewnie inni też mnie obwiniają, ale nie chcą mi o tym powiedzieć.

- Nie możesz być tego pewna – wywrócił oczami. Doprawdy z tą dziewczyną czasami rozmawiało się jak z dzieckiem – Więc nie masz powodu by tak dramatyzować.

- Pan nic nie rozumie, prawda? – powiedziała beznamiętnie, nawet nie patrząc na naukowca- To były Mistrozstwa Świata, szykowałam się  do nich od miesięcy! A teraz wszystko poszło na marne!

- Ale będą kolejne zawody, w których będziesz mogła wziąć udział. Więc zamiast teraz rozpaczać, powinnaś wziąć się za siebie i po prostu więcej ćwiczyć.

            Przez pewien czas dziewczyna w ogóle się nie odzywała. Słowa Gastera, choć proste i oczywiste, mocno nią wstrząsnęły. Naukowiec miał rację, nie powinna przejmować się słowami Sharka czy przegraną, a zwyczajnie bardziej przyłożyć się do grania. Wymyśleć nowe taktyki, byle tylko zwyciężyć następnym razem.

            W tym czasie Gaster znudził się czekaniem, aż dziewczyna jakkolwiek zareaguje na jego słowa. Uznał ich rozmowę za skończoną i powolnym krokiem udał się w stronę wyjścia z parku. Jednak po przejściu paru kroków usłyszał za sobą głos Avril.

- Ma pan rację – zerknął na dziewczynę i zobaczył, że ta wstała z ławki i spoglądała na niego, a na jej twarzy widniał uśmiech, który mocno kontrastował ze śladami łez – Powinnam się zebrać się w sobie, a nie rozpaczać. – Zrobiła krótką przerwę zastanawiają się czy powinna wypowiedzieć kolejne słowa – Dziękuję za radę.

            Słysząc ostatnie zdanie, Gaster uśmiechnął się wyniośle i odwrócił się od dziewczyny plecami. Właśnie miał się teleportować do swojego domu, ale nim to zrobił powiedział jeszcze:

- Nie ma za co…

            Po tych słowach teleportował się, zostawiając dziewczynę samą w parku. Ta przez chwilę była zszokowana nagłym zniknięciem naukowca, ale po chwili otrząsnęła się i jeszcze szerzej uśmiechnęła. Powoli ruszyła w stronę domu, wyciągając przy tym telefon z kurtki i wybierając telefon do Maxa.

- Halo? – usłyszała przy uchu zaspany głos menadżera.

- Max, będę potrzebowała twojej pomocy… 
Share:

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział <3
    Dzięki za poprawę dnia :3
    ~ Nikolciaczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy <3
    Ciekawe co będzie z tym maxem ^^
    Plus. Nie spodziewałem się że gaster będzie taki miły

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE