1 maja 2018

O AU mowa - 1 maja - Undertale - Undyne vs. Świadkowie Jehowy

Niedzielne popołudnie. Undyne się... nudziła! Tak straszliwie się nudziła. Alph wyjechała całe dwa dni temu na zlot jajogłowych i Undyne nie miała co robić. Dzisiaj nawet Paps miał plany i nie miał dla niej czasu! Co za złamas! ZŁAMAS! 
Rozsiadła się na kanapie i przerzucała kanały w telewizorze bez celu szukając CZEGOKOLWIEK co zajmie jej czas. Alph wraca jutro. Bez niej Undyne nie umiała nawet wybrać fajnego anime. Odkąd potwory wyszły na powierzchnie zrobiło się spokojniej. Nie musiała już patrolować, bo nie było czego patrolować i o.. a to co... program o mrówkach. Co za debile robią program o mrówkach. Ma coś lepszego do roboty? Nie. Więc siedziała i oglądała głupi program o mrówkach patrząc jak robotnice układają w jednym miejscu śmieci, a w innym czyszczą wszystko by larwy dobrze się rozwijały. Całkiem... sprytne te mrówki. 
Puk puk. 
Uniosła brew nad zamaskowanym okiem. Kogo diabli niosą? 
Puk puk. 
Niechętnie podniosła tyłek z kanapy i podeszła do drzwi zerkając przez judasza. Na wycieraczce stała para ludzi. On nieco przy kości z równo ściętymi włosami i w ciemno-niebieskim garniaku. Ona blondynka, jej falowane pukle opadały kaskadami na ramiona. Biała koszula wpuszczona w ołówkową spódnicę. Czego mogą chcieć. Mężczyzna już miał zamiar zapukać kolejny raz, gdy potworzyca otworzyła drzwi raptownie.
-Czego?! - ludzie wyraźnie się przerazili. Nie spodziewali się ... potwora. Mężczyzna spojrzał na kobietę, która mocniej zacisnęła uszminkowane usta. Po wymianie porozumiewawczych spojrzeń, przenieśli wzrok na stojącą Undyne. Była od nich zdecydowanie wyższa o dwie głowy jak nie lepiej. Opierała się nonszalancko o uchylone drzwi unosząc obie brwi do góry. 
-Dzień dobry - odezwał się mężczyzna 
-Dobry - odpowiedziała JESZCZE cierpliwie - Czego chcecie?
-Przyszliśmy porozmawiać - Porozmawiać? Potworzyca zmarszczyła brwi
-O czym? - warknęła. 
-Czy... zastanawiała się kiedyś pani jak prowadzić szczęśliwe życie rodzinne? - choć na początku głos mężczyzny drżał, później jednak nabrał pewności. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, zaś pełne, błyszczące ciemne tęczówki wpatrzone były bez strachu w jej złote ślepię. Nie słowa jego, ale to w jaki sposób mówił zaimponowały rybiej kobiecie. 
-O tak! Wiele razy!
-Naprawdę? Z przyjemnością porozmawiamy na ten temat. - Wyglądali na chętnych do wejścia. Czy Undyne miała coś przeciwko? W sumie nie. Była sama. Nudziła się. A oni chcieli tylko porozmawiać. Nie ma nic złego w rozmowie. 
-Jasne! Wchodźcie i rozgośćcie się! - zrobiła krok do tyłu szczerząc w szerokim uśmiechu ostre kły. Para weszła, pierwszy on, potem ona. Wyraźnie przestraszona, jakby chciała chować się za swoim towarzyszem. - Usiądźcie w pokoju! Ja zrobię coś do PICIA! - zamknęła za nimi drzwi i poszła do kuchni. Co im zrobić...
-Oh, nie trzeba nic dawać... - powiedziała szybko kobieta stając za nią. Udnyne podniosła się i spojrzała na nią zaskoczona 
-Nie chce się wam pić? 
-Nie, dziękujemy.
-To może na potem? Będziemy ROZMAWIAĆ! Więc potem pić się będzie chciało
-Oh... no może... Dobrze, to z przyjemnością się napijemy
-SUPER! Kuchenka gazowa mi nie działa, więc mogę zaproponować colę i piwo. 
-O-oh.. - kobieta wyraźnie się zmieszała - Ma pani wodę?
-Tylko z kranu, ale jak chcecie mogę skoczyć do sklepu po ...
-Nie trzeba! - kobieta powiedziała być może zbyt głośno - Może być z kranu - Udnyne popatrzyła na nią podejrzliwie zamykając lodówkę 
-Jesteście pewni, że z kranu może być?
-O tak, odpowiada nam ona. 
-No dobrze - wzruszyła ramionami i spełniła ich życzenie, sama wzięła puszkę pysznego, zmrożonego piweczka dla siebie. 
Gdy weszła do salonu oboje siedzieli już na kanapie, sama zajęła miejsce na fotelu
-Szczerze nigdy bym nie spodziewała się, że będziecie chcieli gadać o szczęściu - zaśmiała się radośnie - Sądząc po waszych ubraniach wzięłam was raczej za jakiś akwizytorów, czy coś
-Heh, często to słyszymy - uśmiechnął się delikatnie - Nazywam się Jurek - wyciągnął dłoń w stronę potworzycy. Undyne pewnie ją chwyciła i uścisnęła
-Undyne! 
-Ja jestem Kasia - kobiety wymieniły przywitanie i zaczęła się rozmowa. Jurek chrząknął. 
-A więc, już wiemy, że zastanawiałaś się nad szczęśliwym życiem. Jak je prowadzić? - chciał mówić dalej, ale Undyne potraktowała to jako pytanie, więc wtrąciła się
-SZCZĘŚLIWE życie, to takie w którym robi się to co się CHCE! - Świadkowie słuchali jej, albo przynajmniej takie robili wrażenie. 
-A więc co chcesz robić w swoim życiu Undyne? - Kasia przejęła pałeczkę
-Dawniej walczyłam i polowałam na ludzi - te słowa sprawiły, że zimny dreszcz przeleciał po plecach ludzi, lecz trzymali formę i nie dawali po sobie nic poznać - ALE to było kiedyś. Kiedy jeszcze byliśmy w Podziemiu. 
-Czy teraz jesteś szczęśliwa? - na pytanie Jurka Undyne zmarszczyła brwi i popatrzyła na trzymaną w szponach puszkę. Nie, to nie było wahanie. Po prostu chciała się utwierdzić w przekonaniu, że...
-JESTEM! 
-Jesteś? - powiedzieli oboje, jakby nie wierząc własnym uszom
-TOTALNIE JESTEM! Mam wszystko to co chcę. Mam Alphy, mam przyjaciół i oni też są szczęśliwi! Jesteśmy na powierzchni! 
-I jesteś pewna, że niczego ci nie brakuje? - Kasia zmarszczyła brwi. - Choćby tego czym zajmowałaś się wcześniej. - Undyne znowu milczała, upiła łyk piwa. Zauważyła, że ani on ani ona nie tknęli szklanek z wodą. 
-No tęsknię..... troszeczkę... za tym co było. Ale ...
-A więc tęsknisz! Czy to złe czy dobre uczucie? - Udnyne otworzyła usta nie wiedząc co odpowiedzieć, dlatego Jurek mówił dalej - Jestem pewien, że nie. Widzisz... - wyciągnął z torby żółty podręcznik i podał go Udnyne. Ta nie wiedziała za bardzo co ma z nim zrobić. Niewielka książeczka o tytule "Czego naprawdę uczy Biblia?" nie wydawała się dla potworzycy ciekawą pozycją. Patrzyła na nią tak, jak patrzy dziecko, które dostanie w ręce mikroskop i nie bardzo wie co z nim zrobić. - Jesteśmy Świadkami Jehowy
-Kim?
-Świadkowie Jehowy - powtórzyła kobieta - Badaczami Pisma Świętego
-Jakiego pisma? - Undyne była coraz bardziej zmieszana
-Świętego. Biblii. 
-Aaaa ta cała Biblia... jest święta bo...?
-Została stworzona przez ludzi działających pod wpływem ducha świętego
-....Co?
-Może ja się tym zajmę Kasiu - Jurek poklepał po ramieniu towarzyszkę i pochylił się do przodu w stronę coraz bardziej zagubionej Undyne - Wiesz kim jest Bóg?
-No jaaaaaaaaaasne, że wiem! 
-Tak?
-TOTALNIE! Bogiem się stajesz kiedy połkniesz siedem ludzkich dusz. 
-.... Co?
-No tak. Wtedy możesz robić to co chcesz!
-A uhm... A zastanawiałaś się co było na początku?
-Na.... początku?
-No wszystkiego.
-Czyli czego?
-Choćby świata
-Nie wiem, ja nie jestem mądra. To Alph interesuje się tymi wszystkimi rzeczami 
-Oh... a nie zastanowiło cię to kiedykolwiek?
-Nie. - wzruszyła ramionami - Nie było mnie wtedy, więc po co miałoby mnie to interesować. 
-A więc... to wszystko stworzył Bóg. My nazywamy go Jahwe. 
-Aaaha? 
-On stworzył cały świat. Stworzył wszystko to co cię otacza. Stworzył to wszystko z miłości. Bo kocha swoje stworzenie. Kocha ciebie i kocha mnie i kocha wszystko co stworzył.
-To musiał być ZAJEBISTY. Co mu się stało?
-Nic mu się nie stało. Nadal jest.
-Gdzie?
-Co, gdzie?
-No gdzie JEST! Chcę go poznać! Wydaje się być spoko! Zapytałabym się, czy mógłby stworzyć dla mnie taką zbro...- ale jej przerwano
-Nie nie, on nie to nie tak działa.
-Co, nie może mi stworzyć najzajebistrzej zbroi na świecie?!
-Może, znaczy się... ma to w swojej możności, ale tego nie zrobi.
-Dlaczego? Przecież powiedziałeś, że mnie kocha
-Kocha cię, dlatego nie stworzy ci zbroi
-Nie łapię - zmarszczyła oko dopijając piwo do samego dna. Odstawiła pustą puszkę na stół i wstała z kanapy - Zaraz przyjdę - mówiąc to poszła po kolejną. Gdy wróciła, Świadkowie szeptali między sobą o czymś bardzo, bardzo żywiołowo, lecz gdy zauważyli, że weszła natychmiast przestali. Undyne otworzyła usta, lecz nie zdążyła nic powiedzieć
-Jehowa stworzył to wszystko, bo nas kocha. To fakt. Ale chce też, abyś żyła wedle jego zasad. 
-DOBRA, jak będę grzeczna to da mi ZBROJĘ?
-Nie, nie da ci jej.
-Dlaczego?
-Bo Jahwe nie chce, abyś walczyła. - Undyne zastygła w bezruchu, akurat gdy otwierała puszę. 
-Nie chce? - Jurek pokręcił przecząco głową - Ale walka jest ZAJEBISTA! 
-Jehowa uważa, że nie. 
-Więc po co ją stworzył?
-On jej nie stworzył. To ludzie ją stworzyli.
-O, wtedy kiedy nas wygnali? Wiesz, CHUJOWO, że nas wygnali, ale walka jest ZAJEBISTA! I dobra dla kondycji. - ręką, w której trzymała piwo pokazała palcem na Jurka, a konkretnie na jego brzuszek - Przydałoby ci się trochę powalczyć. EJ! Chcecie powalczyć? NAUCZYŁABYM was zajebistego KOPA W DUPĘ! 
-Ohh um... nie dziękujemy - głos Kasi drżał. Naprawdę chciała stąd wyjść. Nikt nie przygotował ich na rozmowę z potworem. 
-A jak na to reaguje twój mąż?
-Mój kto? 
-Alph. Wspominałaś o nim.
-Pfff to nie mój mąż - machnęła ręką i upiła piwa - To moja DZIEWCZYNA! 
I w tym właśnie momencie Kasia i Jurek zrozumieli, że Undyne nie da się nawrócić. Że nie pisane jest jej słowo Prawdy. Przez kolejne pół godziny próbowali wyjść z mieszkania, szukając w miarę możliwości dobrej wymówki. 

W następną niedzielę. Undyne i Alphys szły razem po mieście. Akurat minęły jeden z kościołów na który Undyne splunęła i nawet nie było jej przykro.
-D-dlaczego ttt-t-to zrobiłaś? - Alphys spojrzała na ślinę spływającą z muru
-Bo to dom tego debila
-Co?
-No tak. Boga! Jehowa czy jak mu tam! Gość może zrobić WSZYSTKO, ale nie chce. 
-Wszystko? To jakiś mag? - Undyne wzruszyła ramionami
-Chyba, może, nie wiem... ale to buc i tyle.
Share:

5 komentarzy:

  1. 10 minut czytania i pięć turlania się z śmiechu po podłodze. Undyne zasługuje na nagrodę za najlepszą interpretacje Boga xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! Genialne! Mnie osobiście irytują ci co chodzą po domach. Dobra, każdy ma prawo wierzyć w co chce, ale oni już przesadzają, dlatego uwielbiam jak ktoś robi sobie z nich żarty (celowo lub nie). Aż mi się przypomniało jak kiedyś miałem okropny dzień, idę na busa przez park a ci pytają czy chcę mówić z nimi o bogu. Takie siły piekielne się zbudziły, że ci ,,gazeciarze'' o mało zawału nie dostali. (Miałem naprawdę paskudny dzień.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jehowym tylko woda odpowiada - wszyscy inni starają się ignorować.

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie jest takie prawdziwe, a zarazem takie piękne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha ha ha zajebiste xD uśmiałam jak głupia xD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE