20 czerwca 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Czachy i aureole [i hope you break me - Skulls and Halos - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
-Co ty tutaj robisz?
-Pokłóciłem się ze staruszkiem
-Oh? – położyłaś torbę na biurku by podejść i usiąść na skraju łóżka. Sans siedział czytając książkę – Co się stało? – odsunął tom
-Ześwirował kiedy powiedziałem mu, że bierzemy ślub. Powiedział, że moja dusza i tak się nie złamie więc jestem głupi robiąc to samo ciągle i ciągle… i to, że moja dusza się nie łamie to porażka
-Oh Sans – pochyliłaś się i położyłaś ręce na jego kościach policzkowych – To nie twoja wina
-Wiem, wiem – mruknął – Tylko… to dupek! Powiedziałem, że skoro nie popiera tego małżeństwa to nie musi przychodzić na ślub – westchnęłaś
-Tak będzie chyba najlepiej – Szczerze i tak nie spodziewałaś się, aby się pojawił.
-I jak ci się podoba Laleczko?
-Łał… - szepnęłaś patrząc na restauracje. Małe światełka w kształcie czaszek zwisały z sufitu tak samo jak małe papierowe aniołki. Kilka stolików pokrytych czarno-fioletowym obrusem. Na nich wazoniki z ciemno czerwonymi i fioletowymi różami związanymi białymi wstążkami. Światło było przyciemnione i czuło się magię w powietrzu, zupełnie jak w jakimś zamku. – Jest prześlicznie – szepnęłaś
-To dobrze! – Somn szczerzył się – Zapali się kilka świec. Iris będzie grać na pianinie. Grillby powiedział, że możemy użyć jego socjala, będziecie mogli stamtąd wyjść i usiąść przy głównej ścianie dookoła której są ustawione stoliki – wskazał – Jeszcze nie dekorowałem baru, ale to tutaj wszystko będzie się odbywać – przytaknęłaś
-Jest cudownie… I zrobiłeś to w tylko dwa tygodnie.. – objęłaś przyjaciela – Dziękuję
-Nie ma za co! – uśmiechnął się – Teraz, do kuchni! – popchnął Cię na zaplecze – Ja muszę iść po świece i jakieś serpentyny – wyjaśnił znikając za drzwiami, gdy ty weszłaś do kuchni. Grillby krajał właśnie warzywa, zaś Iris patrzyła na przygotowane jedzenie. Było go dużo. Musiał ugotować wszystko co znajdowało się w menu, pachniało i wyglądało świetnie. Widziałaś homara i steki i brokuły, ryż, ser. Oraz inne potrawy jakich nigdy nie widziałaś, jak escargot czy kaczka. Było kilka różnych zup oraz przygotowanych butelek wina.
-Cześć kochanie! – pomachała Ci Iris – Grillby właśnie kończy. Uh, gdzie jest Sans?
-Z Papusiem ubiera się w garniaka – odpowiedziałaś podchodząc – Ile tego jest..
-Wskaż po prostu to co lubisz – wyjaśnił Grillby – Dobrze gdy klienci mają wybór. – przytaknęłaś. Z zadowoloną Iris wybierałyście jedzenie. Po pół godzinie próbowania wszystkiego, a wszystko smakowało fantastycznie, spędziłaś kolejne pół godziny kosztując (z pomocą Iris) i decydując się na menu. Sałatka, danie główne i deser. Z zup postanowiłaś wybrać Avgolemono grecki rosół z cytryną i jajkami oraz Caldo Verde czyli prostą zupę z ziemniakami, sałatą i wieprzowiną. Za danie główne miał robić filet z ziemniakami i brokułami oraz homar z serem i szparagami gotowanymi na parze. Za deser miał być czekoladowy przekładaniec z lodowym sosem. Do picia woda, Shiraz czyli pikantne wino, Riesling słodkie białe wino, Potworza Cola głównie z myślą o Guevarze. Dziękując i klepiąc pełne od smakołyków brzuszki poszłyście z Iris na dokończanie sukienek. Gdy Iris zakładała sukienkę spojrzała na Ciebie
-Właściwie znalazłaś coś dla siebie?
-Robiłam zakupy online i coś znalazłam, jest trochę nie ortodoksyjne, ale Sansowi się spodoba
-Oh! Chcę zobaczyć! – przybliżyła się
-Ah, proszę się nie ruszać – powiedziała kobieta trzymając sukienkę Iris od dołu.
-Przepraszam – zarumieniła się i znowu na Ciebie spojrzała – Więc jaka jest? Jakie ma kolory?
-Czarno, czerwona oczywiście – zaśmiałaś się
-Oh będzie pasować – zachichotała – Z pewnością mu się spodoba! Oh, ale czy on będzie do ciebie pasował?
-Chyba – odpowiedziałaś – Nie wiem… jak mam być szczera – Miałaś nadzieję, że nie sprawia Papusiowi za wiele kłopotów.
-Przepraszam, jakie kolory?
-Czarny i czerwony
-Bracie, myślę że standardy mówią o czarnym i białym
-I oboje wiemy, że nie jestem standardowy – Sans zaśmiał się do brata
-Zorganizowanie innych kolorów nie będzie problemem – wyjaśnił młody sprzedawca – Choć będzie to dodatkowo kosztowało
-Spoko – przytaknął Sans
-Dobrze, tędy proszę – mężczyzna z uśmiechem prowadził Sansa i Papyrusa do marynarek. Minęła godzina. Co się okazało, Sans bardzo uważał na swój wygląd. Chciał prezentować się najlepiej jak mógł dla swojego aniołka. Przymierzał kilka kreacji, mieszał i dobierał póki nie był w pełni zadowolony z połączenia marynarki, spodni, butów, koszuli, krawata, mankietów i nawet kapelusza. Wtedy sprzedawca zapytał się go, czy chce spinkę do nakrycia głowy. – To coś jak pierścionek zaręczynowy – mówił – Nie nosi się ich co prawda każdego dnia, ale na specjalne okazje, jak na rocznice. – I teraz Sans miał wielki problem. Był tak duży wybór… kształty, kolory, odcienie, wzory, kamienie, nie wiedział od czego zacząć. Papyrus wyłapał, że dla jego brata to za dużo i poprosił mężczyznę, aby dał im trochę czasu i odszedł.
-Dobra, Sans, wdech i wydech – Sans wziął kilka głębokich wdechów – Jaki jest jej kolor duszy?
-Zimny… niebieski
-Dobrze, więc mamy kolor – mówił Papyrus biorąc małą książeczkę z boku i przeszukując kamienie – Jest kilka niebieskich… Który najbardziej przypomina jej duszę? – zapytał podając Sansowi katalog
-Huh… zobaczmy.. – przerzucał kartki – O, ten.
-Niebieski diament… Wspaniale – przytaknął – Teraz kształt
-Z tym będzie kłopot – przyznał Sans – Mógłbym wybrać skrzydła, ale czy to nie zbyt oczywiste? Jej pierścionek miał skrzydła
-Będzie dobrze jak będziecie się komponować – uspokoił brata – Jeżeli nie chcesz skrzydeł to co powiesz na to – wskazał – Wygląda jak aureola, co nie? – Sans popatrzył na przypinkę
-Ciekawe czy… - popatrzył na znajdujące się obok serce, odwrócił je i umieścił w szpilce – Co o tym myślisz? – zapytał – Jeżeli się je jakoś połączy, będzie niebieskie serce i biała aureola
-Idealnie. Wiedziałem, że będziesz umiał podjąć decyzję – Papyrus uśmiechnął się. Zaskakujące, jak wielką moc na kilka wdechów.
Share:

5 komentarzy:

  1. Rozdział fajny, ale chyba zrobiłaś literówkę Yumiś. :D Zawsze mi się wydawało, że pisze się "rosół" zamiast "rosuł". Ale tłumaczenie i tak cudowne. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe dziękuję za pokazanie błędu :D Już poprawiłam

      Usuń
  2. Yumi dostalad 3 dno temu odemnie e maila??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buuuu musze jeszcze raz wysłac noje wypociny ktore tak maltrtowalam przez 6 miechow ;(

      Usuń

POPULARNE ILUZJE