Notka od autora: Jest to w całości wymyślone przeze mnie AU. Jego charakterystyka znajduje się w tej notce.
SPIS TREŚCI
Część I
Prolog
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach (obecnie czytany)
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
To był kolejny zwyczajny dzień
Biegła ile sił w małych nóżkach (obecnie czytany)
Kolejne dni nie różniły się od siebie.
Część II
Prolog
Jesteś głupi i tyle!
Jeszcze nigdy w życiu Toriel tak bardzo jak teraz się nie bała.
Część III
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin.
Biegła ile sił w małych nóżkach. Bose stopy dotykały wysokiej, mokrej od porannej rosy trawy. Rozkładając ręce na boki stawiała krok za krokiem, pewna tego, że będzie miała problem z zatrzymaniem się. Lecz po co miałaby to robić? Słońce wysoko świeciło na niebie, delikatny wiatr chłodził ciało, ptaki pięknie śpiewały, no i pierwszy motyl. Asriel mówił jej, że to taka wróżba. Motyl który będzie pierwszym ujrzanym przez Ciebie w lato wróży przyszłość. Kolor jego skrzydełek to przepowiednia. Żółty oznacza dużo pieniędzy, biały szczęście w rodzinie, niebieski smutek, zielony zdrowie i tak dalej. Wielki kozioł najbardziej obawiał się czarnego, gdyż ten miał zwiastować śmierć.
Kiedy małe oczka Chary dostrzegły zielono żółtego motyle po prostu musiała go mieć! Asriel w tym roku jeszcze żadnego nie widział, więc ona przyniesie mu takiego, który zwiastuje bogactwo i zdrowie! Tylko... jeszcze musi go złapać. Tak więc biegła przed siebie za kolorowym zwierzęciem w myślach układając już scenariusz w jaki sposób zaprezentuje swoją zdobycz opiekunowi. Schowa zwierze za sobą i powie, że ma niespodziankę? A może trzymając go na widoku wbiegnie do pokoju, gdzie teraz pewnie jest potwór? Może zrobi mu paczkę i da do otworzenia?
Mimo, że ogród był wielki, to jednak szybko się skończył. Wróżba nie chciała dać się schwytać. O nie, ale ona była zdeterminowana. Co z tego, że uniósł się nad wielki żywopłot i przeleciał nad nim? Jak nie po dobroci to siłą! Przedostanie się jednak przez chaszcze od dołu nie było łatwym zadaniem. Gałęzie tworzyły mocną i gęstą blokadę. Można było jednak tę złamać, tamtą wyrwać, inną znowu nagiąć i gotowe! Przedostała się!
Kiedy małe oczka Chary dostrzegły zielono żółtego motyle po prostu musiała go mieć! Asriel w tym roku jeszcze żadnego nie widział, więc ona przyniesie mu takiego, który zwiastuje bogactwo i zdrowie! Tylko... jeszcze musi go złapać. Tak więc biegła przed siebie za kolorowym zwierzęciem w myślach układając już scenariusz w jaki sposób zaprezentuje swoją zdobycz opiekunowi. Schowa zwierze za sobą i powie, że ma niespodziankę? A może trzymając go na widoku wbiegnie do pokoju, gdzie teraz pewnie jest potwór? Może zrobi mu paczkę i da do otworzenia?
Mimo, że ogród był wielki, to jednak szybko się skończył. Wróżba nie chciała dać się schwytać. O nie, ale ona była zdeterminowana. Co z tego, że uniósł się nad wielki żywopłot i przeleciał nad nim? Jak nie po dobroci to siłą! Przedostanie się jednak przez chaszcze od dołu nie było łatwym zadaniem. Gałęzie tworzyły mocną i gęstą blokadę. Można było jednak tę złamać, tamtą wyrwać, inną znowu nagiąć i gotowe! Przedostała się!
Nooo nie do końca. Za naturalną przeszkodą była już ta jakiej nie pokona. Podniosła głowę do góry, czarne ogrodzenie było jeszcze wyższe od rośliny. Oczywiście, mogłaby spróbować wspiąć się po poziomych metalowych blachach, jednak to co znajdowało się na szczycie skutecznie pozbywało się resztek jej determinacji. Każda pionowa belka była zakończona ostrym szpikulcem, jeden zły ruch, a zrobi sobie bardzo poważną krzywdę. Skierowała bordowe oczy na motylka, który jak na złość usiadł na mleczu rosnącym poza jej zasięgiem. Daremnie wsunęła pulchną rączkę między kraty. Nie, nie dosięgnie go. Nie da rady. No i ... odleciał daleko.
-Chara! - Asriel? Szuka jej. Rozejrzała się na boki. Poczuła jak w małej piersi mocniej zabiło serce. Potwór nie lubił jak bawiła się przy ogrodzeniu, może jak się schowa, uda że jej nie ma, albo wyjdzie jakimś innym wyjściem i będzie zgrywać głupa to .... - Chara! - Zbliża się! Co robić? Co robić? Najprościej? No oczywiście, gratulujemy dziewczynce pomyślunku. Kucnęła, zamknęła oczy i zasłoniła uszy. Normalne, skoro ja czegoś nie widzę to to też nie widzi mnie.
.... Przynajmniej w teorii.
Iii pewnie by się jej to udało, mógłby ją przegapić, no bo w końcu mała skulona dziewczynka, w dodatku w zielonej bluzeczce schowana za wielkim, gęstym żywopłotem nie była czymś co rzucałoby się w oczy tak łatwo. Zdradził ją jednak bałagan jaki narobiła próbując dostać się do tego miejsca. Opadłe, zdrowe liście, większa dziura akurat jej rozmiarów, no i połamane gałęzie. Potwór stał po drugiej stronie i ciumknął językiem. Nic nie mówił, czekał. Dla Chary wiecznością wydawało się takie siedzenie, już ją nogi bolały, już powieki szczypały od zbyt mocnego zaciskania. Poszedł sobie? Nic poza własnym oddechem nie słyszy. Niepewnie otworzyła oczy i podniosła główkę. Dżinsy i paskudna pomarańczowa koszula były czymś co bez problemu można było zobaczyć. Zachłysnęła się powietrzem. On na nią czekał, więc... może... może powinna wyjść? A może tylko udaje, że dobrze wie gdzie ona jest i zaraz sobie pójdzie?! Ta wersja zdecydowanie bardziej się jej spodobała. Nie ruszała się w ogóle, po prostu patrzyła na stojącą postać. Niestety, nie opuszczało ją wrażenie, że świdruje jej ciałko czarnymi ślepiami. No nic, pora wyjść, najwyżej da jej szlaban na bajki czy coś...
-Brawo – mruknął unosząc wysoko brwi, kiedy wyczołgała się z krzaków – Jesteś cała brudna i byłaś tam, gdzie ci być nie wolno – Chara spuściła głowę, nie chciała nawet się bronić, dobrze wiedziała że żadne słowo wytłumaczenia nie poprawi jej sytuacji. Dorośli zawsze w takich momentach są głusi na słowa dzieci. Nawet jeżeli te mają uzasadnione powody robienia tego, czego im nie wolno. I nawet jeżeli mają wtedy rację. Nerwowo bawiła się palcami. - Czy nie mogę na pięć minut spuścić cię ze wzroku? - Tak uściślając, to minęła godzina odkąd pozwolił bawić się jej w ogrodzie.
Wewnętrznie nie mógł uciec od przeczucia, że się do tego nie nadaje. Znaczy się do opieki nad dzieckiem... no i nad człowiekiem. Chara była jego pierwszym Pupilem. Takim na wyłączność, tylko jego. Kiedy jeszcze była niemowlęciem siedział obok jej kołyski, metodą prób i błędów zgadywał czego chce mały ssak. Wyglądała wtedy jak różowa larwa w zielonym beciku. Szybko odkrył, że nie chce grać w gry, nie interesują ją ciekawe książki, nie ma zamiaru z nim gotować... póki co.
Jak miała już kilka lat i nauczyła się chodzić, była bardzo pomocna! Aż za. Asriel przeszedł na swoje i musiał nauczyć się żyć. Gotować, prasować, prać. A z dzieckiem jest wiele problemów, odpalał pralkę praktycznie codziennie. Gotował różne dziwne frykasy. Jego matka, Toriel, dała mu taką książkę kucharską w której były przepisy z pożywieniem dla małych Pupili... Chara postanowiła zrobić z niej kolorwanko-wycinanko-przyklejankę. Asriel za bardzo się wstydził przyznać do tego, więc udawał zawsze siląc się na szczery uśmiech, że „wszystko gra mamo! Nie masz się o co martwić!”. Właściwie to nie miała. Z Charą stali się mistrzami kuchni! Traktowali to jak magię, sam czuł się jak jakiś psychopatyczny alchemik, który do bulgoczącego gara dosypuje jakieś mieszanki próbując stworzyć idealną miksturę. Dziewczynka była jego asystentką i dawała swoje sugestie. Początkowo chwytała za byle jakie przyprawy, podobała się jej aktorska gra opiekuna, który przybierał pozy najróżniejsze. Czasem zgrywał idealną gosposię, czasem mrocznego maga szykującego truciznę, czasem wzorowego tatuśka. Nie było nudno! Później nauczyła się, że to zielone z puszki psuje smak każdej potrawy. To czerwone, sprawia że wszystko jest ostrzejsze! Tego żółtego nie dodaje się do zup. No, a to białe to mąka i łatwo da się ją rozsypać, trudno zebrać, i każdy wygląda po niej jak duch. A jak mąkę połączy się z wodą i jeszcze rzuci tą mazią w futro Asriela... to ten nie może tego domyć przez tydzień. No i ma karę. Najczęściej nie dostaje czekolady przez góra trzy dni. Chara uwielbiała wspólne gotowanie.
Właśnie siedziała w wannie, a Asriel szorował jej włosy. Był zły i cicho marudził pod nosem, ze szukał jej długo, że się martwił, że mogło się jej coś stać, że to, że tamto, właściwie to go nie słuchała. Cierpliwie znosiła mocniejsze szarpnięcia za włosy, nie były one przecież celowe, po prostu kozioł wkładał emocje w to co robił... a teraz był cóż... no miał powody. Próbując odwrócić swoją uwagę od tego co robił chwytała pianę w rączki, patrząc jak znika kiedy tylko zaciśnie palce w pięści.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - mruknął po chwili zabierając ręce z jej głowy
-Tak, nie kochasz mnie i chcesz abym się wyniosła – szepnęła smutno
-C...co?! Nie powiedziałem tak! - oburzył się i poprawił uszy, tak aby nie opadały mu na twarz
-Powiedziałeś – nie patrzyła na niego nadal – Powiedziałeś, abym sobie poszła. Powiedziałeś „idź preeeecz” - zawyła
-Wcale tak nie powiedziałem! Mówiłem, że się o ciebie martwiłem!
-Powiedziałeś, że mam wziąć tobołek i się spakować.
-To...tobołek?!
-Tak! I bambus!
-Bambus?
-Ten co leży pod ścianą w twoim pokoju.
-Ugh, to nie jest bambus, to listwa podłogowa – wywrócił oczami – I nie powiedziałem, że masz się wynosić!
-Powiedziałeś!
-Nie!
-Tak!
-Chara!
-Asriel!
Dziewczynka po chwili milczenia ochlapała potwora wodą. Ten warknął, lecz już nie był zły, raczej.... zirytowany? W każdym razie oliwa sprawiedliwa, trochę piany z szamponu wpadło jej do oczu. Spokój domu przerwał jej głośny pisk.
Było wcześnie, więc oboje postanowili jeszcze nie iść spać. W efekcie, Chara została przebrana, zaś Asriel dotrzymał jej towarzystwa w domu. Pogodzili się szybko. Dziewczynka przeprosiła go za swoje zachowanie, opowiedziała o motylku, co tylko rozczuliło wielkiego rogacza. Wziął ją na plecy i udał się do niewielkiej altanki znajdującej się w ogrodzie.
-Chara! - Asriel? Szuka jej. Rozejrzała się na boki. Poczuła jak w małej piersi mocniej zabiło serce. Potwór nie lubił jak bawiła się przy ogrodzeniu, może jak się schowa, uda że jej nie ma, albo wyjdzie jakimś innym wyjściem i będzie zgrywać głupa to .... - Chara! - Zbliża się! Co robić? Co robić? Najprościej? No oczywiście, gratulujemy dziewczynce pomyślunku. Kucnęła, zamknęła oczy i zasłoniła uszy. Normalne, skoro ja czegoś nie widzę to to też nie widzi mnie.
.... Przynajmniej w teorii.
Iii pewnie by się jej to udało, mógłby ją przegapić, no bo w końcu mała skulona dziewczynka, w dodatku w zielonej bluzeczce schowana za wielkim, gęstym żywopłotem nie była czymś co rzucałoby się w oczy tak łatwo. Zdradził ją jednak bałagan jaki narobiła próbując dostać się do tego miejsca. Opadłe, zdrowe liście, większa dziura akurat jej rozmiarów, no i połamane gałęzie. Potwór stał po drugiej stronie i ciumknął językiem. Nic nie mówił, czekał. Dla Chary wiecznością wydawało się takie siedzenie, już ją nogi bolały, już powieki szczypały od zbyt mocnego zaciskania. Poszedł sobie? Nic poza własnym oddechem nie słyszy. Niepewnie otworzyła oczy i podniosła główkę. Dżinsy i paskudna pomarańczowa koszula były czymś co bez problemu można było zobaczyć. Zachłysnęła się powietrzem. On na nią czekał, więc... może... może powinna wyjść? A może tylko udaje, że dobrze wie gdzie ona jest i zaraz sobie pójdzie?! Ta wersja zdecydowanie bardziej się jej spodobała. Nie ruszała się w ogóle, po prostu patrzyła na stojącą postać. Niestety, nie opuszczało ją wrażenie, że świdruje jej ciałko czarnymi ślepiami. No nic, pora wyjść, najwyżej da jej szlaban na bajki czy coś...
-Brawo – mruknął unosząc wysoko brwi, kiedy wyczołgała się z krzaków – Jesteś cała brudna i byłaś tam, gdzie ci być nie wolno – Chara spuściła głowę, nie chciała nawet się bronić, dobrze wiedziała że żadne słowo wytłumaczenia nie poprawi jej sytuacji. Dorośli zawsze w takich momentach są głusi na słowa dzieci. Nawet jeżeli te mają uzasadnione powody robienia tego, czego im nie wolno. I nawet jeżeli mają wtedy rację. Nerwowo bawiła się palcami. - Czy nie mogę na pięć minut spuścić cię ze wzroku? - Tak uściślając, to minęła godzina odkąd pozwolił bawić się jej w ogrodzie.
Wewnętrznie nie mógł uciec od przeczucia, że się do tego nie nadaje. Znaczy się do opieki nad dzieckiem... no i nad człowiekiem. Chara była jego pierwszym Pupilem. Takim na wyłączność, tylko jego. Kiedy jeszcze była niemowlęciem siedział obok jej kołyski, metodą prób i błędów zgadywał czego chce mały ssak. Wyglądała wtedy jak różowa larwa w zielonym beciku. Szybko odkrył, że nie chce grać w gry, nie interesują ją ciekawe książki, nie ma zamiaru z nim gotować... póki co.
Jak miała już kilka lat i nauczyła się chodzić, była bardzo pomocna! Aż za. Asriel przeszedł na swoje i musiał nauczyć się żyć. Gotować, prasować, prać. A z dzieckiem jest wiele problemów, odpalał pralkę praktycznie codziennie. Gotował różne dziwne frykasy. Jego matka, Toriel, dała mu taką książkę kucharską w której były przepisy z pożywieniem dla małych Pupili... Chara postanowiła zrobić z niej kolorwanko-wycinanko-przyklejankę. Asriel za bardzo się wstydził przyznać do tego, więc udawał zawsze siląc się na szczery uśmiech, że „wszystko gra mamo! Nie masz się o co martwić!”. Właściwie to nie miała. Z Charą stali się mistrzami kuchni! Traktowali to jak magię, sam czuł się jak jakiś psychopatyczny alchemik, który do bulgoczącego gara dosypuje jakieś mieszanki próbując stworzyć idealną miksturę. Dziewczynka była jego asystentką i dawała swoje sugestie. Początkowo chwytała za byle jakie przyprawy, podobała się jej aktorska gra opiekuna, który przybierał pozy najróżniejsze. Czasem zgrywał idealną gosposię, czasem mrocznego maga szykującego truciznę, czasem wzorowego tatuśka. Nie było nudno! Później nauczyła się, że to zielone z puszki psuje smak każdej potrawy. To czerwone, sprawia że wszystko jest ostrzejsze! Tego żółtego nie dodaje się do zup. No, a to białe to mąka i łatwo da się ją rozsypać, trudno zebrać, i każdy wygląda po niej jak duch. A jak mąkę połączy się z wodą i jeszcze rzuci tą mazią w futro Asriela... to ten nie może tego domyć przez tydzień. No i ma karę. Najczęściej nie dostaje czekolady przez góra trzy dni. Chara uwielbiała wspólne gotowanie.
Właśnie siedziała w wannie, a Asriel szorował jej włosy. Był zły i cicho marudził pod nosem, ze szukał jej długo, że się martwił, że mogło się jej coś stać, że to, że tamto, właściwie to go nie słuchała. Cierpliwie znosiła mocniejsze szarpnięcia za włosy, nie były one przecież celowe, po prostu kozioł wkładał emocje w to co robił... a teraz był cóż... no miał powody. Próbując odwrócić swoją uwagę od tego co robił chwytała pianę w rączki, patrząc jak znika kiedy tylko zaciśnie palce w pięści.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - mruknął po chwili zabierając ręce z jej głowy
-Tak, nie kochasz mnie i chcesz abym się wyniosła – szepnęła smutno
-C...co?! Nie powiedziałem tak! - oburzył się i poprawił uszy, tak aby nie opadały mu na twarz
-Powiedziałeś – nie patrzyła na niego nadal – Powiedziałeś, abym sobie poszła. Powiedziałeś „idź preeeecz” - zawyła
-Wcale tak nie powiedziałem! Mówiłem, że się o ciebie martwiłem!
-Powiedziałeś, że mam wziąć tobołek i się spakować.
-To...tobołek?!
-Tak! I bambus!
-Bambus?
-Ten co leży pod ścianą w twoim pokoju.
-Ugh, to nie jest bambus, to listwa podłogowa – wywrócił oczami – I nie powiedziałem, że masz się wynosić!
-Powiedziałeś!
-Nie!
-Tak!
-Chara!
-Asriel!
Dziewczynka po chwili milczenia ochlapała potwora wodą. Ten warknął, lecz już nie był zły, raczej.... zirytowany? W każdym razie oliwa sprawiedliwa, trochę piany z szamponu wpadło jej do oczu. Spokój domu przerwał jej głośny pisk.
***
Było wcześnie, więc oboje postanowili jeszcze nie iść spać. W efekcie, Chara została przebrana, zaś Asriel dotrzymał jej towarzystwa w domu. Pogodzili się szybko. Dziewczynka przeprosiła go za swoje zachowanie, opowiedziała o motylku, co tylko rozczuliło wielkiego rogacza. Wziął ją na plecy i udał się do niewielkiej altanki znajdującej się w ogrodzie.
Była z drewna i trudno nazwać ją ładną. Jak wszystko co robi się własnoręcznie i w dodatku pierwszy raz. Była niewygodna, mało proporcjonalna no i nie czarujmy się – brzydka. W ich oczach jednak stanowiła coś wyjątkowego. Oboje ją robili. Chara przygotowała plan, Asriel poszedł dokładnie według wytycznych z jej instrukcji.
Rozłożyli koc na drewnianej podłodze, bo siedzenia były tak niewygodne i wąskie, że się na nich siedzieć nie dało.
Słońce właśnie zachodziło, na błękitnym niebie pojawiło się kilka chmurek, powoli budziły się gwiazdy. Zrobiło się też chłodniej, dlatego Asriel ściągnął koszulę zostając jedynie w białym luźnym podkoszulku i założył ją na dziewczynę. Była stanowczo za duża, ale pachniała jego futrem. Jego zapach zawsze ją uspokajał. Usadowiła się na kolanach kozła i wtuliła pulchny policzek w tors.
-Kocham cię – szepnęła dziecięcym głosikiem pełna wdzięczności i spokoju.
-A ja ciebie – odparł najprostszą oczywistość w jego życiu. Ptaki usnęły w konarach drzew, obudziły się za to świerszcze. Teraz to one grały muzykę nocy. Dziewczynka przymknęła oczy zmęczona po całym dniu zabaw. Asriel miał już wstawać, aby zanieść ją do łóżka, kiedy ta mruknęła wyraźnie niezadowolona.
-Opowiedz mi bajkę. - szepnęła
-Dobra, a którą?
-Twoją! O kwiatku! - wyszczerzył w uśmiechu ostre zęby i zaśmiał się cicho. Poprawił na kocu i mocniej objął dziewczynkę. - Nie jest ci zimno? - Pokiwał przecząco głową, miał futro. Zamrugał kilka razy zbierając myśli. Zacząć tak jak zawsze? A może coś zmienić?
-Dawno, dawno temu. W czasach kiedy nie znano pisma, kiedy istniał tylko jeden język, kiedy nie było państw, ani narodów, kiedy wszyscy byli równi.... rósł pewien kwiat. Miał wielkie, żółte płatki, dwa zielone liście i był naprawdę duży. Taki... twojego wzrostu.
Nie miał ani mamy, ani taty, ani przyjaciół. Dlatego, że był kwiatem. Nie mógł bawić się razem z innymi, dlatego, że był kwiatem. Nocą szedł spać. Za dnia musiał wygrzewać się na słońcu, aby żyć. Pił deszcz i mógł być jedynie tam, gdzie rosła dobra ziemia. Dlatego, że był kwiatem... był samotny. Każdy kwiat, który rośnie sam, jest samotny. - Asriel oparł brodę o główkę Chary, słuchała chłonąc każde jego słowo z uwagą – Pewnego dnia, poznał człowieka. Kobietę. Trudno powiedzieć, czy była piękna czy nie. To pierwszy człowiek jakiego widział od bardzo dawna. Prawdę powiedziawszy pierwszą istotą jaka go odwiedziła od tygodni. Okazało się, że przechadzała się. Była na spacerze. Początkowo kwiat nie chciał z nią rozmawiać. Krzyżował swoje liście o tak. Odwracał się do niej tyłem, nie słuchał, albo po prostu ignorował. Zmęczona odeszła. Minęła zimna i pusta noc, a potem przyszedł kolejny dzień. Przyszła, z kocykiem pod pachą, przekąskami i książką. Kwiat znowu nie chciał z nią rozmawiać.
-Dlaczego?
-Powodów może być wiele – Pogładził ją po plecach – Nie umiał rozmawiać. Dorastał sam i ... umiał mówić, ale nie umiał rozmawiać, rozumiesz? Nie wiedział jak ma wyrazić słowami to co czuje. O czym mówić, aby nie zrobić z siebie głupka. Jak być grzecznym, a jednocześnie nie być nachalnym? Jaki temat poruszyć, aby jej nie zanudzić? No i był jeszcze strach.
-Bał się?
-Myhym, tak. Bał się. Bał się tego, że przyszła tutaj tylko po to aby się z niego śmiać. Bał się, że jutro już nie przyjdzie i będzie za nią tęsknił. Samotność jest łatwiejsza do zniesienia, kiedy od początku jest się samemu. Jeżeli raz wpuścisz kogoś do swojego serca i ten ktoś odejdzie.... pustka pozostaje na zawsze. Możesz ją zaklejać innymi. Możesz mieć kogoś. Ale ... - pocałował ją w czoło – on nie mógł. Bo był kwiatkiem.
-Dlaczego nikt go nie lubił? Nie wybrał bycia kwiatkiem!
-To prawda. I to nie tak, że go nie lubili. Trochę w tym było też i jego winy. Widzisz – wziął głębszy oddech – Sam wybrał by z nikim nie być. Uznał, że skoro nie może skakać, nie może biegać, nie może wszędzie iść, to nie może być z innymi. Nie można więc winić tutaj ich za to, że się nim nie zajmowali, skoro tam wybrał samotność?
-Był z tego powodu smutny?
-O tak, bardzo. Bał znaleźć towarzystwo. - Chara zmarszczyła brwi – Ale przyszła ona, prawda?
-I nie był już sam!
-Nie był, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedział. - zamknął oczy – Kobieta przychodziła do kwiatka codziennie. Bez względu na pogodę. Czasem na chwilę, czasem na kilka godzin, ale nie było dnia, aby do niego nie przyszła. Czekał, nadal nic nie mówił, nadal się bronił, ale... czekał. Nie chciał przyznać tego sam przed sobą, nie chciał pogodzić się z własnymi uczuciami, nie chciał zaakceptować...
-... że się zakochał!
-Hohoho na swój sposób tak. Zakochał się. Lecz nie w romantyczny sposób – przystawił jej palec do nosa. Po chwili chwyciła go za niego i mocno zacisnęła małe ręce na jego dłoni – Kochał jej obecność i czekał na nią. Po prostu... sama zrobiła sobie miejsce w jego sercu, czy to mu się podobało, czy też nie. Pewnego dnia, odezwał się do niej.
-Zapytał się co czyta!
-Dokładnie tak.
-A ona mu odpowiedziała, że tomik wierszy i zapytała się, czy mu poczytać?
-To ja opowiadam, czy ty? - zmierzył ją spojrzeniem, zaśmiała się i zasłoniła rączkami buzię – No, a więc na czym to ja? ... A tak. Nie podobały mu się wiersze. Ale słuchał. Słuchał jej głosu. I tak zaczęli rozmawiać. Była jego pierwszą przyjaciółką choć nadal nie chciał tego przyznać.
Pewnego dnia, kobieta przyszła do niego wyraźnie zmartwiona. Zaskoczył samego siebie tym, że faktycznie się zaczął o nią martwić. Powiedziała mu, że spodziewa się dziecka i jak je urodzi to już się więcej nie spotkają. Kwiat z przerażeniem popatrzył na jej duży brzuch. Faktycznie! Była w ciąży! Nawet inaczej pachniała! Nie zauważył tego wcześniej, bo .... bo był za bardzo skupiony po prostu na jej towarzystwie. Niepewnie przystawił liść do jej ciała. Kopnięcie. Rozwijające się w kobiecie dziecko to powód, przez który ją straci. Jak ono śmiało? Zazdrość, nienawiść, smutek, przerażająca, ogromna samotność. To wszystko przytłoczyło go. Pierwszy raz od bardzo dawna, zapłakał przy kimś. Ona go głaskała, przepraszała dziękowała, lecz to nie pomagało. Nadal płakał.
Kolejnego dnia przyszła znowu. Na rękach miała małe zawiniątko, zaś sama była wyraźnie zmęczona i wycieńczona. Nie zabrała ze sobą kocyka, a mimo to usiadła na ziemi obok niego. Początkowo nie chciał nawet spojrzeć na dziecko. Lecz ona go nakłoniła. To co ujrzał go zaskoczyło. Normalne, ludzkie szczenie. Niby nic wielkiego, ale te małe pulchne rączki, delikatna główka, włosy trzy na krzyż, wielkie oczy. Nie umiał czuć nienawiści do czegoś tak niewinnego i małego. Popatrzył na kobietę, która coraz ciężej oddychała.
Kwiat zrobił to, co zawsze potwory robią kiedy pojawi się nowy człowiek – Asriel mocniej przytulił Charę do siebie – wyciągnął z jej piersi duszę i ... i zrozumiał, że choć dziecko teraz było niewinne to jego dusza... była zła...
-Skąd to wiedział?
-My to po prostu wiemy. - zmarszczył brwi – To się po prostu widzi... nie umiem Ci tego wyjaśnić. Dziecko będzie w przyszłości złe. Król wydał rozkaz, że wszystkie istoty o złych duszach mają zostać natychmiast oddane na dwór. Dlatego popatrzył z przerażeniem na kobietę, która patrzyła na niego błagalnie. Wiedział co chce zrobić.
-Odda mu dziecko!
-Tak, ale on go nie chciał. Bał się.
-Ale w końcu je wziął.
-Nie zrobiłby tego gdyby kobieta nie ... nie oddała mu swojej duszy. - Asriel zamknął ponownie ślepia i przycisnął brodę do głowy dziecka cały czas mocno je obejmując. Było naprawdę zimno i on to czuł mimo futra. Całe szczęście, historia niedługo się skończy i będzie mógł wrócić do domu. - Nie chciał przyjąć dziecka, choć ona mówiła mu, że niedługo sama umrze, że poród był bardzo ciężki i sama nie może uwierzyć, że udało się jej tutaj dojść. Powiedziała, że to dziecko to ostatnie co po niej zostanie na tym świecie. Kwiat nie chciał, aby ona umierała, rozpłakał się znowu, nie zauważył nawet jak kobieta wciska mu niemowlę w liście. Poprosiła, aby się nim zaopiekował. I mówiąc to wyciągnęła swoją duszę i wsadziła ją w niego. Ostatnim tchnieniem wyznała, że już nigdy nie będzie sam. - głos mu lekko zadrżał – Kwiat popatrzył na dziecko – mówiąc te słowa wykonywał dokładnie to co główny bohater jego opowiadania. Spojrzał w wielkie oczy Chary, nie uśmiechał się. Wyraz jego pyska nie zdradzał cienia emocji – Przyglądał mu się długo. Z przerażeniem, cały czas czując złą duszę. Z niedowierzaniem, bo nadal trudno przyjmował do siebie to, że coś tak delikatnego, niewinnego i bezbronnego w przyszłości może być złe. Z miłością, czując emocje z duszy kobiety w swoich łodygach, w swoim ciele. Jej uczucia rozlały się po nim ciepłą falą. Wiedział, że ludzka samica kochała go, teraz bez cienia wątpliwości sam przyznawał, że i on ją miłował. Wiedział, że chodziła do niego bo tego chciała, że martwiła się o niego choć nie musiała, że troszczyła się nie chcąc niczego w zamian. Patrzył na dziecko z odwagą. Do tej pory bał się cokolwiek zrobić bo czuł, że za cokolwiek się weźmie, natychmiast zakończy się porażką. Teraz wiedział, że to od niego zależy życie tego dziecka. To on musi się nim zaopiekować inaczej ono ... umrze. Zaś z nim... to co z niej zostało. Widział kobietę w wykrzywionej buzi niemowlęcia i ....
-I wziął go!
-Daleko!
-Od innych!
-Aby mu krzywdy nie zrobili
-Od króla!
-I tak był odludkiem więc...
-I żyli długo i szczęśliwie
-Dokładnie – przytaknął jej z uśmiechem. Chara zadowolona przyłożyła ucho do jego piersi, usypiając powoli. Asriel teraz mógł wstać, co uczynił najostrożniej jak umiał. Przeniósł ją delikatnie do mieszkania, przebrał w świeże piżamki, okrył kołdrą i usiadł na ziemi koło niej. Przez chwilę przyglądał się jej spokojniej, śpiącej buzi. Odgarnął kosmyki brązowych włosów opadające na czoło. Pocałował w policzek i przesunął zakończony szponem pazur po jej niewielkim ramieniu by chwycić za dłoń. Zamknął oczy i ziewnął. Nawet nie zauważył kiedy usnął u podnóża jej łóżka zaciskając rękę na jej ciele. Chara była całym jego światem, nie potrzebował nikogo innego poza nią i mimo wielkich problemów jakie sprawiała oraz mimo postawionych przed nim nowych wyzwań, no i koniecznością oddalenia się od społeczności... cieszył się z każdej chwili spędzonej z nią i błogosławił dzień w którym dostał ją w kołysce.
I ona o niego dbała, szczerze i oddanie kochała. Późną nocą, kiedy zbudziła się bo zachciało się jej siusiu, zobaczyła kto jest w jej pokoju. Powoli i ostrożnie wyszła spod jego objęcia, zrobiła to co miała zrobić, umyła rączki i wróciła. Jeden z kocyków znajdujący się w dolnej szufladzie komody wyciągnęła i starannie okryła wielkiego patrona, by wrócić do łóżka i usnąć znowu.
Rozłożyli koc na drewnianej podłodze, bo siedzenia były tak niewygodne i wąskie, że się na nich siedzieć nie dało.
Słońce właśnie zachodziło, na błękitnym niebie pojawiło się kilka chmurek, powoli budziły się gwiazdy. Zrobiło się też chłodniej, dlatego Asriel ściągnął koszulę zostając jedynie w białym luźnym podkoszulku i założył ją na dziewczynę. Była stanowczo za duża, ale pachniała jego futrem. Jego zapach zawsze ją uspokajał. Usadowiła się na kolanach kozła i wtuliła pulchny policzek w tors.
-Kocham cię – szepnęła dziecięcym głosikiem pełna wdzięczności i spokoju.
-A ja ciebie – odparł najprostszą oczywistość w jego życiu. Ptaki usnęły w konarach drzew, obudziły się za to świerszcze. Teraz to one grały muzykę nocy. Dziewczynka przymknęła oczy zmęczona po całym dniu zabaw. Asriel miał już wstawać, aby zanieść ją do łóżka, kiedy ta mruknęła wyraźnie niezadowolona.
-Opowiedz mi bajkę. - szepnęła
-Dobra, a którą?
-Twoją! O kwiatku! - wyszczerzył w uśmiechu ostre zęby i zaśmiał się cicho. Poprawił na kocu i mocniej objął dziewczynkę. - Nie jest ci zimno? - Pokiwał przecząco głową, miał futro. Zamrugał kilka razy zbierając myśli. Zacząć tak jak zawsze? A może coś zmienić?
-Dawno, dawno temu. W czasach kiedy nie znano pisma, kiedy istniał tylko jeden język, kiedy nie było państw, ani narodów, kiedy wszyscy byli równi.... rósł pewien kwiat. Miał wielkie, żółte płatki, dwa zielone liście i był naprawdę duży. Taki... twojego wzrostu.
Nie miał ani mamy, ani taty, ani przyjaciół. Dlatego, że był kwiatem. Nie mógł bawić się razem z innymi, dlatego, że był kwiatem. Nocą szedł spać. Za dnia musiał wygrzewać się na słońcu, aby żyć. Pił deszcz i mógł być jedynie tam, gdzie rosła dobra ziemia. Dlatego, że był kwiatem... był samotny. Każdy kwiat, który rośnie sam, jest samotny. - Asriel oparł brodę o główkę Chary, słuchała chłonąc każde jego słowo z uwagą – Pewnego dnia, poznał człowieka. Kobietę. Trudno powiedzieć, czy była piękna czy nie. To pierwszy człowiek jakiego widział od bardzo dawna. Prawdę powiedziawszy pierwszą istotą jaka go odwiedziła od tygodni. Okazało się, że przechadzała się. Była na spacerze. Początkowo kwiat nie chciał z nią rozmawiać. Krzyżował swoje liście o tak. Odwracał się do niej tyłem, nie słuchał, albo po prostu ignorował. Zmęczona odeszła. Minęła zimna i pusta noc, a potem przyszedł kolejny dzień. Przyszła, z kocykiem pod pachą, przekąskami i książką. Kwiat znowu nie chciał z nią rozmawiać.
-Dlaczego?
-Powodów może być wiele – Pogładził ją po plecach – Nie umiał rozmawiać. Dorastał sam i ... umiał mówić, ale nie umiał rozmawiać, rozumiesz? Nie wiedział jak ma wyrazić słowami to co czuje. O czym mówić, aby nie zrobić z siebie głupka. Jak być grzecznym, a jednocześnie nie być nachalnym? Jaki temat poruszyć, aby jej nie zanudzić? No i był jeszcze strach.
-Bał się?
-Myhym, tak. Bał się. Bał się tego, że przyszła tutaj tylko po to aby się z niego śmiać. Bał się, że jutro już nie przyjdzie i będzie za nią tęsknił. Samotność jest łatwiejsza do zniesienia, kiedy od początku jest się samemu. Jeżeli raz wpuścisz kogoś do swojego serca i ten ktoś odejdzie.... pustka pozostaje na zawsze. Możesz ją zaklejać innymi. Możesz mieć kogoś. Ale ... - pocałował ją w czoło – on nie mógł. Bo był kwiatkiem.
-Dlaczego nikt go nie lubił? Nie wybrał bycia kwiatkiem!
-To prawda. I to nie tak, że go nie lubili. Trochę w tym było też i jego winy. Widzisz – wziął głębszy oddech – Sam wybrał by z nikim nie być. Uznał, że skoro nie może skakać, nie może biegać, nie może wszędzie iść, to nie może być z innymi. Nie można więc winić tutaj ich za to, że się nim nie zajmowali, skoro tam wybrał samotność?
-Był z tego powodu smutny?
-O tak, bardzo. Bał znaleźć towarzystwo. - Chara zmarszczyła brwi – Ale przyszła ona, prawda?
-I nie był już sam!
-Nie był, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedział. - zamknął oczy – Kobieta przychodziła do kwiatka codziennie. Bez względu na pogodę. Czasem na chwilę, czasem na kilka godzin, ale nie było dnia, aby do niego nie przyszła. Czekał, nadal nic nie mówił, nadal się bronił, ale... czekał. Nie chciał przyznać tego sam przed sobą, nie chciał pogodzić się z własnymi uczuciami, nie chciał zaakceptować...
-... że się zakochał!
-Hohoho na swój sposób tak. Zakochał się. Lecz nie w romantyczny sposób – przystawił jej palec do nosa. Po chwili chwyciła go za niego i mocno zacisnęła małe ręce na jego dłoni – Kochał jej obecność i czekał na nią. Po prostu... sama zrobiła sobie miejsce w jego sercu, czy to mu się podobało, czy też nie. Pewnego dnia, odezwał się do niej.
-Zapytał się co czyta!
-Dokładnie tak.
-A ona mu odpowiedziała, że tomik wierszy i zapytała się, czy mu poczytać?
-To ja opowiadam, czy ty? - zmierzył ją spojrzeniem, zaśmiała się i zasłoniła rączkami buzię – No, a więc na czym to ja? ... A tak. Nie podobały mu się wiersze. Ale słuchał. Słuchał jej głosu. I tak zaczęli rozmawiać. Była jego pierwszą przyjaciółką choć nadal nie chciał tego przyznać.
Pewnego dnia, kobieta przyszła do niego wyraźnie zmartwiona. Zaskoczył samego siebie tym, że faktycznie się zaczął o nią martwić. Powiedziała mu, że spodziewa się dziecka i jak je urodzi to już się więcej nie spotkają. Kwiat z przerażeniem popatrzył na jej duży brzuch. Faktycznie! Była w ciąży! Nawet inaczej pachniała! Nie zauważył tego wcześniej, bo .... bo był za bardzo skupiony po prostu na jej towarzystwie. Niepewnie przystawił liść do jej ciała. Kopnięcie. Rozwijające się w kobiecie dziecko to powód, przez który ją straci. Jak ono śmiało? Zazdrość, nienawiść, smutek, przerażająca, ogromna samotność. To wszystko przytłoczyło go. Pierwszy raz od bardzo dawna, zapłakał przy kimś. Ona go głaskała, przepraszała dziękowała, lecz to nie pomagało. Nadal płakał.
Kolejnego dnia przyszła znowu. Na rękach miała małe zawiniątko, zaś sama była wyraźnie zmęczona i wycieńczona. Nie zabrała ze sobą kocyka, a mimo to usiadła na ziemi obok niego. Początkowo nie chciał nawet spojrzeć na dziecko. Lecz ona go nakłoniła. To co ujrzał go zaskoczyło. Normalne, ludzkie szczenie. Niby nic wielkiego, ale te małe pulchne rączki, delikatna główka, włosy trzy na krzyż, wielkie oczy. Nie umiał czuć nienawiści do czegoś tak niewinnego i małego. Popatrzył na kobietę, która coraz ciężej oddychała.
Kwiat zrobił to, co zawsze potwory robią kiedy pojawi się nowy człowiek – Asriel mocniej przytulił Charę do siebie – wyciągnął z jej piersi duszę i ... i zrozumiał, że choć dziecko teraz było niewinne to jego dusza... była zła...
-Skąd to wiedział?
-My to po prostu wiemy. - zmarszczył brwi – To się po prostu widzi... nie umiem Ci tego wyjaśnić. Dziecko będzie w przyszłości złe. Król wydał rozkaz, że wszystkie istoty o złych duszach mają zostać natychmiast oddane na dwór. Dlatego popatrzył z przerażeniem na kobietę, która patrzyła na niego błagalnie. Wiedział co chce zrobić.
-Odda mu dziecko!
-Tak, ale on go nie chciał. Bał się.
-Ale w końcu je wziął.
-Nie zrobiłby tego gdyby kobieta nie ... nie oddała mu swojej duszy. - Asriel zamknął ponownie ślepia i przycisnął brodę do głowy dziecka cały czas mocno je obejmując. Było naprawdę zimno i on to czuł mimo futra. Całe szczęście, historia niedługo się skończy i będzie mógł wrócić do domu. - Nie chciał przyjąć dziecka, choć ona mówiła mu, że niedługo sama umrze, że poród był bardzo ciężki i sama nie może uwierzyć, że udało się jej tutaj dojść. Powiedziała, że to dziecko to ostatnie co po niej zostanie na tym świecie. Kwiat nie chciał, aby ona umierała, rozpłakał się znowu, nie zauważył nawet jak kobieta wciska mu niemowlę w liście. Poprosiła, aby się nim zaopiekował. I mówiąc to wyciągnęła swoją duszę i wsadziła ją w niego. Ostatnim tchnieniem wyznała, że już nigdy nie będzie sam. - głos mu lekko zadrżał – Kwiat popatrzył na dziecko – mówiąc te słowa wykonywał dokładnie to co główny bohater jego opowiadania. Spojrzał w wielkie oczy Chary, nie uśmiechał się. Wyraz jego pyska nie zdradzał cienia emocji – Przyglądał mu się długo. Z przerażeniem, cały czas czując złą duszę. Z niedowierzaniem, bo nadal trudno przyjmował do siebie to, że coś tak delikatnego, niewinnego i bezbronnego w przyszłości może być złe. Z miłością, czując emocje z duszy kobiety w swoich łodygach, w swoim ciele. Jej uczucia rozlały się po nim ciepłą falą. Wiedział, że ludzka samica kochała go, teraz bez cienia wątpliwości sam przyznawał, że i on ją miłował. Wiedział, że chodziła do niego bo tego chciała, że martwiła się o niego choć nie musiała, że troszczyła się nie chcąc niczego w zamian. Patrzył na dziecko z odwagą. Do tej pory bał się cokolwiek zrobić bo czuł, że za cokolwiek się weźmie, natychmiast zakończy się porażką. Teraz wiedział, że to od niego zależy życie tego dziecka. To on musi się nim zaopiekować inaczej ono ... umrze. Zaś z nim... to co z niej zostało. Widział kobietę w wykrzywionej buzi niemowlęcia i ....
-I wziął go!
-Daleko!
-Od innych!
-Aby mu krzywdy nie zrobili
-Od króla!
-I tak był odludkiem więc...
-I żyli długo i szczęśliwie
-Dokładnie – przytaknął jej z uśmiechem. Chara zadowolona przyłożyła ucho do jego piersi, usypiając powoli. Asriel teraz mógł wstać, co uczynił najostrożniej jak umiał. Przeniósł ją delikatnie do mieszkania, przebrał w świeże piżamki, okrył kołdrą i usiadł na ziemi koło niej. Przez chwilę przyglądał się jej spokojniej, śpiącej buzi. Odgarnął kosmyki brązowych włosów opadające na czoło. Pocałował w policzek i przesunął zakończony szponem pazur po jej niewielkim ramieniu by chwycić za dłoń. Zamknął oczy i ziewnął. Nawet nie zauważył kiedy usnął u podnóża jej łóżka zaciskając rękę na jej ciele. Chara była całym jego światem, nie potrzebował nikogo innego poza nią i mimo wielkich problemów jakie sprawiała oraz mimo postawionych przed nim nowych wyzwań, no i koniecznością oddalenia się od społeczności... cieszył się z każdej chwili spędzonej z nią i błogosławił dzień w którym dostał ją w kołysce.
I ona o niego dbała, szczerze i oddanie kochała. Późną nocą, kiedy zbudziła się bo zachciało się jej siusiu, zobaczyła kto jest w jej pokoju. Powoli i ostrożnie wyszła spod jego objęcia, zrobiła to co miała zrobić, umyła rączki i wróciła. Jeden z kocyków znajdujący się w dolnej szufladzie komody wyciągnęła i starannie okryła wielkiego patrona, by wrócić do łóżka i usnąć znowu.
Faktycznie, kwiat już nigdy miał nie być sam.
Bambus listwa Co Za Różnica? 😂
OdpowiedzUsuńDla dziecka żadna xD
Usuń*u* to je zajebiste *u*
OdpowiedzUsuńIiiiiiii ta historia o kwiatku wydaje się wręcz z życia Asriela wzięta. Mam dziwne wrażenie, że to co opowiedział Charze, to historia, jak ją wziął, ale zamienił główną postać (siebie) w kwiatek. Można też przypuszczać, że Asriel nie był towarzyskim potworem, że wolał samotność. Też się zastanawiam, kim mogłaby być ta kobieta, bo skoro każdy człowiek ma swojego Patrona, to... hmmm w sumie sama nie wiem, ale to mi tak strasznie wygląda na historię, jak Asriel wziął pod opiekę Charę. Sam fakt, że w bajce kwiatek wziął dziecko w odosobnienie, podobnie jak Asriel Charę - "konieczność oddalenia się od społeczeństwa" - tak jakby nakierowuje na powiązanie między tymi postaciami.
Hmmmm jak tak teraz patrzę... Potwory serio umią już po duszy noworodka poznać, czy będzie w przyszłości złe czy dobre? Bo jeśli tak... to co jeśli Frisk też jest takim przypadkiem? Osobiście nie wierzę, by od razu po narodzinach osądzić, kto jaki w przyszłości będzie, bo nasz charakter kształtuje się przez dzieciństwo (jak nie większość życia), ale mniejsza. Wracając, może Toriel ma jednak jakiś konkretniejszy powód, by trzymać Frisk w odosobnieniu? Może Gaster wykrył, że coś jest nie tak z jego duszą? Coraz więcej pytań i jak na razie brak odpowiedzi ;-;
Życzę wincyj weny i tak dobrych rozdziałów! ^-^
Bambus w pokoju, pheheheheh xD
Powiem w ten sposób, że tutaj masz rację. Też nie uznaję predestynacji - czyli przeświadczenia i przeznaczeniu człowieka jako dobrego czy złego. Jednak w dziejach historii zło i dobro jest różnie rozumiane i nie to, co jest uznane za "złe" w istocie jest "złe" i odwrotnie. Fakt, dużo Asriel zdradza w swojej historii i daje dobry trop rozmyślania. Tak, potwory są w stanie "ocenić" człowieka po duszy zaraz po narodzeniu i tak, powód chowania Chary i Friska przez Asriela i Toriel jest taki sam i tak, jest połączony z tym jaką mają duszę :D
UsuńTrochę odpowiedzi na pytania, czy nadal więcej ich się rodzi? xD
Fakt, że chyba z większością rzeczy trafiłam, jak z wiatrówki w tarcze, napawa mnie szczęściem i determinacją do główkowania! >u<
UsuńPowiem tak, na kilka pytań mi odpowiedziałaś (przez chwile nie byłam pewna, czy motywy Toriel i Asriela są takie same) ale dalej pozostają pytania, na które najpewniej odpowiesz dopiero w przyszłych rozdziałach, np. Jeśli bajka, którą opowiada Asriel jest trochę przeinaczoną historią, jak przygarnął Charę, to kim była kobieta, która się pojawia w opowieści? I czy Asriel ma w sobie teraz duszę i potwora i człowieka? (co by było równoznaczne z tym, że jego dusza jest bardzo, bardzo silna o-o). I czy Frisk i Chara mają złe dusze, czy może o coś innego chodzi z ich duszami?
Nie mogę się wyzbyć wrażenia, że Asriel w którymś momencie weźmie ze sobą Charę do Toriel i ta przypadkowo spotka się z Friskiem, co wręcz zrujnuje niecny spisek koziej mamy :v
Hmmmmmmmmmm też jeszcze zostaje jedno pytanie. W tym rozdziale jest powiedziane, że istoty o "złych" duszach są brane na dwór. Więc pytanie jest, co robią z takowymi istotami, i czy Asgore wie o tym, że Frisk ma coś "nie tak" ze swoją duszą? I zastanawia mnie też, że jeśli to Gaster wykrył tą przypadłość u Frisk, to jeśli Asgore nie wie, to czemu mu nie powiedział? Czemu przystał na ugodę z Toriel? (jeśli jakąś umowę zawarli).
Lol, znowu dziergam litanie, chyba za dużo nad tym myślę, ale co ja zrobię, że ja jestem taka cholernie dociekliwa? x.x Zawsze jak mnie coś zakręci, to zawsze w trakcie czytania zaczynam zastanawiać się co i jak :v A nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak twoje opowiadanie mnie zakręciło *u*
Częściowo.
UsuńNie.
Chodzi o coś innego, ale o tym dowiesz się w kolejnych rozdziałach.
Mmmm nieee
To też zostanie wyjaśnione w kolejnych rozdziałach.
Asgore wie.
Twoje opowiadania czyta się tak lekko.
OdpowiedzUsuńCzuję jak emanują emocjami.
Po prostu jest piękne. I do tego te animacje są idealnym dodatkiem.
Za czasów mojej młodości (a było to kiedy ludzie żyli jeszcze w jaskiniach xD) na "animacje" mówiło się po prostu gify, od skrótu pliku. Animacje to były mmm zrobione w specjalnym programie. Nie wiem kiedy i dlaczego to nazewnictwo uległo zmianie, ale cieszę się xD Wiesz ile się namęczyłam nad tym krótkim gifem? Osiemnaście jebanych kratek... Ugh.
UsuńPodziwiam cię za robienie tych gifów. Sama nie potrafiłabym takich zrobić.
UsuńWychodzą ci bardzo ładnie.
Na pewno nie jest to czas zmarnowany.
Oh zaręczam, że KAŻDY jest w stanie zrobić takie, a nawet lepsze gify, tak naprawdę proces ich robienia sam w sobie jest bardzo prosty no i nie wymaga talentu artystycznego. Naprawdę. Ja je robię w paincie + jedna strona online do robienia gifów. Zastanawiam się, czy z czasem nie zrobić tutoriala jak się robi takie gify xD
UsuńJak zrobisz na pewno skorzystam. Fajnie byłoby samemu zrobić takie cudeńko.
UsuńDo kolejnego mam już dwa zrobione, do następnego jak będę robić to skorzystam z okazji i zrobię tutoriala :D
UsuńKocham twoje opowiadania. Nie ważne o czym piszesz, zawsze miło się czyta. Czułam podczas tego opowiadania, że tym kwiatem był Azzy. I coś mnie się wydaje, że ta "choroba" Frisk jest powiązana z jego duszą. Musi być coś nie tak, inna tak jak Chary. Ten rozdział bardzo mnie poruszył. Ta książka musi być dobra xD
OdpowiedzUsuńMmmmm masz rację, historia opowiedziana przez Asriela ma połączenie zarówno z Charą jak i Frisk. Co prawda nie dosłoooownie, ale jest połączenie.
UsuńCzyli przeczucie dobre xD
UsuńA takie pytanie. Jakie smaki papierosów lubisz? xD Dziś koleżanka dała mi na próbe o smaku wanilii xD
Wiesz, ja nie wybrzydzam, co dają to palę xD Ale jak jeszcze sobie kupowałam to mentole, czekoladowe aaaaalbo wiśniowe, wanilii nie paliłam ^^ O i malinowy tytoń do fajki wodnej jest zajebisty!
UsuńDzięki, będe pamiętała ^^
UsuńO SHIUT, ALE MAM TERA ROZKMINĘ!!! *-*
UsuńCO
JEŚLI
CHARA I FRISK TO BLIŹNIAKI?! (lol, co ja tworzę :v)
Yumi, widziałaś ode mnie wiadomość na skrzynce pocztowej?
. . . . Ale przecież w opisie AU ja napisałam, że Frisk i Chara to SĄ bliźniaki xDDDD
UsuńI tak, dostałam. Komiks wrzucę jutro tak samo jak i wszystko inne co mi powysyłaliście. Jutro i pojutrze i .. być może nawet w niedzielę, nie będę miała za bardzo czasu, aby osobiście się wami zająć, bo... praca proseminaryjna nie napisze się sama. Mam do przeczytania 12 kronik i wypisać z nich wszystkie wzmianki o zwierzętach... >.> Ugh, tak więc....
Kurde, przepraszam, zapomniałam o tym ;3;
UsuńBidna, życzę powodzenia i przesyłam (tak, tym komentarzem, bo mogę xD) pozytywną energię, zwaną też przez niektórych jako DETERMINACJĄ!
A dzięki, BARDZO się przyda xD
UsuńOooo *-* Śliczne, bardzo podoba mi się twój styl pisania Yumi :3
OdpowiedzUsuńA co jeżeli Frisk i Chara to rodzeństwo?! *Wypatruje żółtej kozy*
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zwykle świetne, nawet Pepe to lubi.
W opisie au Yumi napisała, ze to bliźniaki ^^
UsuńOU... yyy
UsuńTEGO NIE BYŁO!
Heh, widzę, że nie tylko ja szczeliłam byka xD
UsuńxDDDDDD Spokojnie spokojnie xD
UsuńJA JESTEM W PIZDU, KURWA JEGO JEBANA MOC SPOKOJNY DO CHUJA PANA!
UsuńXD Jak ja kocham być gimbusem!
Fans nie ty jeden XD
Usuń" Jestem oazą spokoju.Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora.Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących tybetańskich mnichów! " To był kiedyś popularny cytat internetowy którym ja się posługiwałam w gimbazie ;)
Usuń*5 minut po przeczytaniu tego* Okej, odzyskałam panowanie nad oddechem =')
UsuńKurwa, to był jeden z najlepszych tekstów, jakie kiedykolwiek czytałam ='D
Muszę sobie to zapisać!
UsuńJa chyba też xD
UsuńTo było cudowne! Normalnie cud, miód i orzeszki jak zwykła mawiać moja Matula. Dręczy mnie tylko jedno pytanie, co potwory rozumieją pod pojęciem "złej" duszy? I dlaczego Twoje opowiadania tak szybko się czyta? Czekam, czekam i czekam, nagle pojawia się nowa część, raz dwa się ją przeczyta i znowu trzeba czekać! Jest to POTWORNIE frustrujące! Chociaż warto czekać...
OdpowiedzUsuńYumi? Pozwolisz, że się tak niedyskretnie spytam, czy masz zamiar kontynuować opowiadanie Trucizna? Jest genialne!
Nora
Co do tego co rozumieją, to wytłumaczę w późniejszych rozdziałach, nie ma co spojlerować xD
UsuńA co do Trucizny to oczywiście, że tak. Zafascynowany PRLem Gaster jeszcze się pojawi, po prostu na chwilę obecną ughm, nie mam jakby weny na to? Ale wrócę do niego na bank ^^ Więc spokojnie ^^
Iiii dziękuję :D
Naprawdę genialne!
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo mi się czyta i to opowiadanie jest takie... naturalne, bez żadnych sztucznych czy niepotrzebnych elementów.
Staram się :D
UsuńWow... To było po prostu... Wow. Aż mi słów zabrakło (a zdarza się to rzadko xd) Po prostu cudo :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam też twój styl pisania, jest taki... Lekki :33
Dziękuję kochanie i bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba :D
UsuńPowiedz mi proszę, jak ty to robisz, że tak łatwo wczuć się w twoje opowiadania? :D
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania jest taki... Miły. Przyjemny dla czytającego xd
A dziękuję xD Wiesz, latami szlifowałam swój styl pisania xD Bardzo dużo pomógł mi Terry Prachett który po prostu bawił sie słowami. Więc ja robię to samo xd
UsuńOpowieść o kwiatku naprawdę mnie poruszyła, wspaniałe
OdpowiedzUsuńŁączmy się :3
UsuńMila niespodzianka po ciężkim dniu.
OdpowiedzUsuńA może Chara i Frisk nie są chowane przed społeczeństwem tylko przed nimi samymi? Albo ich dusze nie są defektowne ale wyjątkowe? Albo mieli specjalnych rodziców? Może to hybrydy? Och, Tak wiele możliwości.
Nie-e to nie są hybrydy i nie mieli specjalnych rodziców xD
UsuńAle cieszę się, że poprawiłam Ci humor wpisem :D
Dawno z takim uśmiechem na twarzy nie czytałem opowiadania
OdpowiedzUsuńTa Chara z gifu wygląda prze SŁODKO!A tak w ogóle ta opowieść o kwiatku....Mi przypomina Floweya!Tia....To chyba przez to że był to kwiatek...Niewiem :P Ogólnie nie mogę doczekać się kolejnej części!^^
OdpowiedzUsuńU-uh... Mam łzy w oczach... Idę rysować tę bajkę...
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wynikiem pracy!
Usuń