Jako, że zostało mi dosłownie sześć żądań z poprzedniej gry, to ja je sobie w spokoju napiszę w tym momencie, za to teraz zbieram żądania do kolejnego. Hah!
Tym razem motywem przewodnim będą: Zawody.
Już tłumaczę co mi się w głowie uroiło. Bierzemy jedną wybraną postać z gry, bajki, filmu czy opowiadania i dajemy jej zawód. Dla przykładu Toriel - kierowca wyścigowy. Nick - nauczyciel. Czy ktoś inny. Nie musicie opisywać scenki, sama ją wymyślę. Potrzebuję tylko postaci i zawodu :D
Aby nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Żądania zamykam równo o godzinie 00:00. Te jakie znajdą się w komentarzach przed tym czasem mogą brać udział w zabawie.
No ale i zasady, tak więc jeszcze raz
1 - Motyw przewodni - zawody
2 - W komentarzu piszecie postać z dowolnej gry, opowiadania, filmu czy bajki oraz dajecie jej zawód, niekoniecznie związany z kanonem. Możecie po prostu zobaczyć jak dana postać z jej charakterem poradzi sobie w konkretnym zawodzie.
3 - Każde nowe żądanie to nowy komentarz
4 - W jednym żądaniu może być jedna postać i jeden zawód
5 - Zastrzegam sobie możliwość odrzucenia żądania - skasowania go - jeżeli będzie ono:
- nie na temat
- nie będę miała na nie pomysłu
- nieznajomość filmu/bajki/gry/opowiadania
6 - Mogą być też zawody z tzw "szarej strefy" jak złodziej (uznajmy, że to zawód, kej? xD), prostytutka, diler narkotykowy etc
Jednocześnie zaznaczam, że nadal poszukuję kochanej dobrej duszy, która zrobiłaby mi okładkę żądań na Wattpada!
W tej chwili jest ich 186, a doliczając te 6 to będzie 192, tak więc niedługo dojdziemy do magicznej 200 i trza będzie otworzyć nowy tomik żądań.
Wcześniejsze jakie już były do przeczytania tutaj!
Serdecznie dziękuję za waszą współpracę i cieszę się, że seria się spodobała!
Underswap Sans jako policjant
OdpowiedzUsuńWypiął dumnie pierś przyglądając się sobie w lustrze. Szyty na miarę mundur - bo niestety nie mieli takiego w jego rozmiarze - no i ta piękna czapeczka! Jeszcze raz wypolerował ją biała chusteczką, poprawił pasek od spodni i przytaknął sobie aby dodać odwagi.
UsuńWyszedł z pokoju. To jego pierwszy dzień służby.
-TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI! - Krzyknął do brata i jego dziewczyny, którzy siedzieli właśnie na kanapie. Aaaa tak właściwie to spali. Nieco się przebudzili co prawda, mruknęli coś, ale ich nie usłyszał dość dobrze. Nie chcąc się spóźnić wyszedł z domu i pognał ile sił w nogach na miejski komisariat. Poranek był chłodny, na ulicach miasta niewiele aut. Lecz mu to nie przeszkadzało. W zimę będzie gorzej, pomyślał, bo to będzie środek nocy! No chyba, że dostanie zmianę popołudniową, wtedy będzie wracał po ciemku. Nie to, aby się bał, ktoś tak Wielki jak Berry, o nie nie nie. Nie boi się! Po prostu... nie przepada za ciemnościami.
Pracę pomogła mu załatwić Alphys, która już tutaj zagrzała miejsce. Będzie łapał przestępców i ratował świat. Tak sobie marzył i myślał. Niestety ... rzeczywistość była nieco inna. Zaczynał od ... spraw papierkowych. Uporządkuj to, sprawdź tamto, wystaw mandat babci że nie przeszła na zielonym, tylko jak już się zmieniało. Zadzwoń do Marka z drogówki i powiedz, aby wpadł na obiad do Stefana z kryminalki iii takie tam. Starał się wykonywać pracę najlepiej jak umiał, silił się na uśmiech i wmawiał przez kolejny miesiąc, że naprawdę ją lubił.
-Trzymajcie za mnie kciuki! - mówił jak zawsze wychodząc. Tym razem Honey siedział przy stole i kopcił papierosa, zaś ona robiła naleśniki. Blue tak strasznie chciał zostać i zjeść jej przepyszne śniadanie, ale nie mógł. Musiał iść do pracy. Kobieta popatrzyła na niego i uśmiechnęła się... jakby ze współczuciem?
-Jesteś pewien, że chcesz tam iść? - zapytała nagle
-TAK! - wypiął pierś do przodu!
-brat, widzę po tobie, że ta praca ci się nie podoba...
-PODOBA MI SIĘ!
-nie okłamuj chociaż mnie - wypuścił kłąb dymu
-Prze...przepraszam - spuścił głowę - Nnnnie jest taka zła, po prostu.... mam już dość roboty papierowej, a jak jest jakieś zadanie to nawet nie dają mi szansy... nie jestem nawet na patrolu aby coś na mnie przypadkiem wpadło... po prostu...
-Inaczej to sobie wyobrażałeś - uśmiechnęła się i chwyciła jego twarz w swoje ręce - Rzuć to w cholerę, znajdziemy Ci inne zatrudnienie
-A-ale...
-rzuć to - powtórzył Honey stając za człowiekiem. Uśmiechał się do Blue pogodnie - nie wypuszczę cię dzisiaj z domu, zostajesz, _____ przedzwoni i powie, że zachorowałeś na coś co dotyka tylko potworów, nie będą pytać dalej... zrób sobie wagary
-NIE! NIE ZROBIĘ WAGARÓW - _____ warknęła z irytacją
-To nie będą wagary! To.. o! Wiesz ile fajnych filmów wyszło od kiedy pracujesz? Czy ktoś tak Wielki jak ty, przegapiłby filmy? Nie! Jesteś mistrzem w wiedzy o filmach! Trzeba to nadrobić!
W sumie, mieli rację, tak ułożone słowa i postawienie sprawy sprawiło, że Blue pierwszy raz zrezygnował z czegoś, co nazwać można "obowiązkiem" i kilka dni później, przyniósł wymówienie.
Wspaniałe *^*
UsuńSans- nauczyciel biologi
OdpowiedzUsuńPoczątkowo grono pedagogiczne patrzyło na niego krzywo. Potwór, szkielet w dodatku, uczy dzieci, biologii. Z anatomii to wszystkie powinny mieć celujące! Lecz nie tylko. Razu pewnego miał wizytację dyrektora. Nieżyczliwe nauczycielki donosiły, że kościotrup nie umie utrzymać dyscypliny na zajęciach, a tutaj się okazuje, że... umie! Wszyscy pilnie wchodzą, jest cisza przy sprawdzaniu obecności, każdy ma pracę domową... Jaki jest jego sekret?
Usuń-robimy dzisiaj powtórzenie materiału - oznajmia poprawiając cienkie okulary, jak one w ogóle się trzymają?! - dobrze, kto mi powie, jaką funkcję pełnią błony komórkowe?
-Błony komórkowe spełniają bardzo ważną funkcję w życiu komórki: wiedzą kogo wpuścić, a kogo wypuścić, czyli funkcję celnika. - krzyknął chłopiec z pierwszego rzędu. Klasa się zaśmiała, Sans przytaknął. Okazało się jednak że wszystkie informacje są podane w sposób żartobliwy... Dyrektorka usłyszała takie teksty jak:
-Choroby przenoszą się z rośliny na roślinę, a niekiedy nawet z roku na rok.
-Człowiek ma wzrok skierowany do przodu, a nie umieszczony po bokach jak żaba.
-Dobór naturalny polega na tym, że osobniki żeńskie łączą się z męskimi bez udziału człowieka.
-Dżdżownica jest spiczasta, bo gdyby była prostokątna to by się bardzo męczyła przy wchodzeniu w ziemię.
-Grzyby składają się z kapelusza, trzona i robaków.
-Kijanka różni się od żaby tym, że nie jest do niej podobna.
-Krowa to zwierzę roślinobójcze.
I wiele wiele innych. Sans okazał się całkiem dobrym pedagogiem, choć hałas na jego zajęciach faktycznie mógł przeszkadzać nauczycielom z sali obok... Dyrektorka postanowiła go upomnieć, aaale zrobi to jak tylko przestanie się śmiać.
Purfekt.
UsuńSans jako astrolog
OdpowiedzUsuń/Nie wiem czy o to Ci dokładnie chodziło, ale astrolog to ten który układa np horoskopy, zaś astronom to ten który bada gwiazdy xD, Sans astrolog? OKA!/
Usuń-NIE ROZUMIEM CO WIDZISZ W TYM CIEKAWEGO - mruknął Papyrus zerkając na brata. Ten siedział obładowany jakimiś książkami w salonie - DOCENIAM TO, ŻE ZNALAZŁEŚ SOBIE JAKIEŚ ZAINTERESOWANIE I ... PORZĄDNE ZATRUDNIENIE, ALE.. NIE POWINIENEŚ PYTAĆ SIĘ KAŻDEGO NASZEGO LUDZKIEGO PRZYJACIELA O JEGO ZNAK ZODIAKU
-ty bracie po prostu nie rozumiesz - niższy westchnął zerkając na rozmówcę znad książki - kiedy czytałem o moich gwiazdach padło zdanie, że prawie wszystkie religie i wierzenia ludzi zaczynają się od kosmosu, czy wręcz wspominają, że bogowie są w niebie albo pochodzą z nieba. myślę, że to nie jest przypadek. już starożytni .... - mówił co prawda dalej, Papyrus jednak skrzywił się i postanowił nie słuchać, niewiele z tego rozumiał, a i tak temat wydawał mu się mało... praktyczny. Znaczy się super, świetnie i O RAJUŚKU, Sans cokolwiek zaczął robić ze swoim życiem. Pap martwił się o niego bo mimo ujrzenia słońca i wyjścia na powierzchnię, tamten nadal był... sobą. Znaczy się, zobojętniały, wywołujący uśmiech u wszystkich, ale sam nigdy tak naprawdę się nie uśmiechał. No i fajnie że ma ... hobby? Ale to co zrobił w trakcie waszego spotkania... Jak zapytał się Ciebie o znak zodiaku a potem bez słowa poszedł do pokoju? No i właśnie to teraz nad Twoim znakiem siedzi - ... oczywiście osoby które urodziły się na początku panowania dajmy na to lwa będą się różniły od tych które urodziły się pod koniec... - nie, nadal gada. Pap westchnął przez nos i cierpliwie czekał, aż Sans przestanie nawijać. Kiedy tak w końcu się stało przytaknął z aprobatą.
-WIDZĘ.... ŻE WIESZ DUŻO, ALE ... SKORO TAK BARDZO CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ O _____ TO NIE LEPIEJ... NO NIE WIEM... - chrząknął - ZAPYTAĆ SIĘ O ULUBIONY KOLOR? NIE WIDZĘ SENSU BAWIENIA SIĘ W TE... WRÓŻBY
-to nie są wróżby - Sans brzmiał prawie jak urażony - to poważna nauka
-PLANETY W KOSMOSIE MAJĄ WPŁYW NA HUMOR NASZEGO LUDZIA....
-dokładnie
-...
-...
-...
-jak tak to ujmiesz to faktycznie brzmi głupio
-MASZ RACJĘ, BRACIE.
"Planety w kosmosie mają wpływ na humor naszego ludzia" xD boskie xD
UsuńGrilbyz- strażak XD
OdpowiedzUsuńKażdy myślał, że żartuje kiedy oznajmił razu pewnego w barze, że zapisuje się do Ochotniczej Straży Pożarnej. Jemu jednak nie było do śmiechu. Wkrótce potem jak powiedział, tak zrobił. Wypełnił papiery, zdał egzaminy, był na szkoleniu. Już w jego trakcie zrozumiał, że nie będzie łatwo.
UsuńOgień to naturalny wróg każdego strażaka. Ba, każdego człowieka. Kontrolowany może być bardzo przydatny, lecz ten dziki... budzi lęk i wszystkich ssaków. Jak więc mieli zareagować, kiedy ich kolegą z pracy miał się okazać ktoś kto literalnie jest ogniem?
Minęły dwa miesiące odkąd zdał wszystko z niemalże maksymalnym wynikiem. Mimo to, jego pager się nie odzywał, to nie tak że nie było pożarów, bo były! Po prostu... jego nie wołali. Aż do tego sobotniego popołudnia. Siedział przed telewizorem i oglądał jakiś nudny program, kiedy dostał wiadomość. Nie mieli ludzi, więc każda para rąk się przyda. Ile sił w nogach ubrał się, na barze wywiesił plakietkę "Nie ma mnie, nie wiem kiedy wrócę". Uprzedzał klientów, że taka może się pojawić.
W parę chwil był już na miejscu, chwycił się pojazdu i ruszyli. Palił się dom, w którym utknęła matka z córką. Niestety ogień nie pozwalał nikomu się do nich zbliżyć. Grillby oglądał, jak jego koledzy chwytają za waż, podpinają go do hydrantu i patrzą się z wściekłością, że ten nic nie robi. Nie może dotknąć wody.
-Proszę, nie włączajcie tego - powiedział stanowczo, ale spokojnie - Dajcie mi minutę - dodał. Tutaj liczyła się każda sekunda. Nie czekał na ich odpowiedź czy reakcję, po prostu zrzucił z siebie niewygodny skafander i niemalże w samej koszuli i spodniach wszedł do środka. To co dla ludzi było piekłem, dla niego wydawało się tylko nieco cieplejsze. Niemal bezbłędnie trafił do pokoju w którym były uwięzione człeki. Pomógł im wyjść, kobieta miała wrażenie, że mimo iż była przy nim, ogień dookoła nich... był mniej... gorący? Skończyło się na kilku poparzeniach oraz zadrapaniach, ale żyli. Jak tylko zajęła się parą karetka, ten wszedł znowu do środka i rozłożył ręce na boki. Użył swojej magii aby dosłownie wciągnąć ogień w siebie. Wydawał się większy, kiedy wyszedł, lecz dom był całkowicie bezpieczny (pomijając zniszczenia jakie były wcześniej). Skierował dłonie w stronę nieba i wypuścił z siebie nadmiar gorącego żywiołu, który natychmiast rozpłynął się w powietrzu.
Koledzy z pracy i ludzie przez chwilę milczeli, by potem zacząć klaskać i gwizdać. To się nazywa zwalczanie ognia ogniem.
Dobrze, że nikt nie widzi teraz wyrazu mojej twarzy >< super xD
UsuńTen moment, kiedy wystrzelił snopy ognia w górę... to musiał być piękny widok *-*
UsuńYumi Mizuno (powinnaś znać XD)- katachetka
OdpowiedzUsuń/Się śniej, chciałam być katechetką i mam zrobione dwa lata teologii mwah! A więc przedstawię jedną z rzeczy która sprawiła, że ... nie zostałam!/
UsuńWątpiła. Jej cechą było zwątpienie. Nauczona wątpić we wszystko i we wszystkich wątpiła też w to, co ma głosić innym. Przygryzła paznokcia z nerwów siedząc przy zawalonym papierami stoliku. Jak ma mówić z pasją i wiarą o czymś, w co ... wątpi? Nie umie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie. Nie umie nie mówić o tym co faktycznie i realnie miało miejsce. Oczywiście, ksiądz który naucza o historii kościoła ją uwielbia. Dobrze dogaduje się z przyjemnym staruszkiem uczącym metafizyki. Ksiądz od filozofii bardzo ją sobie ceni, zaś ten od religioznawstwa nazywa jedną z lepszych uczennic. Alumni ją akceptują.... Ale...
Nie umiała, po prostu nie umiała. Wracając ze znajomą z zajęć patrzyła z pogardą i obrzydzeniem na kolegę, który klęczał na środku chodnika przed kościołem.
-Pełen wiary i pokory - komentowały z dumą koleżanki. W jej oczach malował się inaczej. Podobnie jak wtedy kiedy jeden z alumnów opowiadał, że dostał łaski Snu w Duchu Świętym na Odnowie i zemdlał... Dla niej to było działanie na podświadomość oraz przeraźliwie potężny talent charyzmatyczny mówcy, a nie działanie Ducha. Dlatego teraz, ćmiąc fajkę od fajki, czekając na kolejny dzień kiedy w końcu ma zacząć nauczać... wątpiła czy aby to była dobra decyzja. Nie chce okłamywać dzieci, bo sama nie wie czy to czego się nauczyła jest prawdą, czy nie. Nie chce olewać przedmiotu, bo wewnętrznie czuje potrzebę nauczania. Dlatego... nie wiedziała co zrobić...
Pazurian - cukiernik
OdpowiedzUsuńUdało mu się znaleźć pracę dorywczą, nie tyle z potrzeb finansowych co po prostu chciał się zrealizować... Chciał zrobić to co lubi i chciał... pracować w cukierni! Nic dziwnego, że taki łasuch jak on, marzył o miejscu gdzie pączusiów, eklerków, bagietek, rogali z nadzieniem czekoladowym, bloków toffi i innych smakołyków będzie miał pod dostatkiem. I jakież było jego szczęście, kiedy akurat niedaleko policji zwolniło się miejsce na pomocnika!
UsuńOd razu się tam zatrudnił i miał zaczynać pracę. Szło mu dobrze, klienci go lubili, no i szef po zamknięciu zakładu dawał mu to co się nie sprzedało. Żyć nie umierać! Tak minęło pół roku. Po tym okresie Pazurian musiał pewnego dnia zostać sam. Akurat padało i mało kto wchodził do sklepiku. Wszyscy woleli schować się w domu. Na domiar złego, pomijając nudę i otaczające go słodycze... grubaskowi zachciało się jeść.
-Spokojnie, wrócimy do domu to cię nakarmię - pogładził się czule po brzuchu, który odpowiedział mu kolejnym głośnym burknięciem - No wiem wiem, ale musisz poczekać - Buuuuurk - No nie drocz się ze mną - Burk! - No dobrze, myślę że szefuńcio się nie obrazi jak.. tylko jeden.... mały... ten co się nie za dobrze upiekł - mamrotał do siebie tłumacząc własne poczynania. To miał uspokoić potem jego sumienie? Poszedł na zaplecze i jednym gryzem połknął nieudanego pączusia z nadzieniem dżemowo-truskawkowym i polewą waniliową. Oooo niebo w gębie. W sumie, ten kolejny tez jakiś za bardzo przypieczony. Chaps. A ten ma za dużo orzeszków. Ciumk. A ten za mało. Gryz, mlask, mlask. Oblizał wargi. Jakby się zastanowić to w sumie kolorowa cukierkowa posypka się kończy, można ją dojeść. Jego mama zawsze pozwalała mu dojadać z dna pudełka, tam są najsmaczniejsze rzeczy. Ciuuuuumk.
Nim się spostrzegł, stał na zapleczu sam. Jego fartuch roboczy cały w okruszkach przypominał o niecnym występku jaki popełnił. Zaś brzuch kontent z wszystkiego, przestał się odzywać. Póki co. Pazurian jednak wiedział jedno. Ma przechlapane.
Flash - farmaceuta
OdpowiedzUsuń-Co ci dolega kolego, przyjacielu, pumperniku, dziamdziaku?
Usuń-Em.... - spuszczasz wzrok. To Ci się nawet w snach nie śniło... czy też koszmarach. Kościotrup sprzedający lekarstwa w aptece. Ok. Ale na chuj mu ten kolorowy frak? Trudno traktować go poważnie w takim stroju - ... coś na grypę.
-Jesteś chorym człowiekiem?
-Czuję, że niedługo będę - chrząkasz - Coś taniego jeżeli można
-Oki doki loki moki soki smoki! - poszedł na zaplecze a ty wzdychasz. Nerwowo rozglądasz się po pomieszczeniu. Czystość, biel i te pudełeczka. Na ból oka, na suche oko, na suchy nos, na cieknący nos, na głowę, na zatoki, na zęby, na paznokcie, na jelita, pięć rodzajów tabletek na przeczyszczenie, osiem na wątrobę, gazylion maści na mięśnie i jeszcze więcej tych jakie mają zniwelować opuchnięcia, zmarszczki... Jako, że zbliża się lato i słońce, na wierzch zostały wyciągnięte olejki oraz kremy z filtrem. Czy to nie ironia? One powodują raka! Ale jak się nimi nie posmarujesz to też będziesz mieć raka. O ironio. Wzdychasz. Co on tam robi? Zerkasz na zegarek. Zwykły Gripex wystarczy. Albo coś co da się rozpuścić w wodzie.
-Skarbie! - krzyczy... do Ciebie? - Mam coś na wszystkie twoje bolączki - to mówiąc podbiega do kasy i kładzie na ladzie.... um, co to właściwie jest - to jest lek, narratorze
-Co?
-Mówiłem do narratora
-Że co?
-No jesteś bezpłciowym człowiekiem w tej scence, to tylko opowiadanie, ty nie żyjesz naprawdę, nie martw się
-Nie powinieneś iść do lekarza?
-O nie, ale jak połkniesz to to ty już nigdy nie będziesz musiał! Te, narrator, co tak milczysz? - ....
-Ughm... Cyjanek?
-Tak! Jak to weźmiesz to już nigdy nie będziesz chory - ... i żywy - Właśnie! Na tym miał polegać dowcip, tak? Miałem mu dać jakąś truciznę i mówić, że to lekarstwo na wszystko! Ohehehehehe chora suko - wypraszam sobie! - Jaaaasne! Yhym chyba złożę ci wizytę - Co? Ale jak? Jesteś tylko postacią z opo-....
O Boże, to miał być Flash a nie Fresh xDDD PRZEPRASZAM!
UsuńNic się nie stało, Fresh też zajebista postać xD
UsuńMi tam się podoba xD "Cyjanek - sprawi że już nie będziesz chorował!... i żył" Lol, idealna reklama ='D
Pazurian- sumo
OdpowiedzUsuńPo tym jak mu nie wyszło z cukiernią, trochę mu się przytyło. Rzecz oczywista. Miał odpowiednie gabaryty, aby ... cóż, zostać sumo. Z cukierni oczywiście, został zwolniony dlatego Nick znalazł mu inną dodatkową pracę na osuszenie słodkich łez. Tutaj wszyscy go kochali jako żarłoka.
UsuńTreningi jednak były dziwne. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, nie podobało mu się chodzenie po okolicy w pampersach - bo z tym kojarzyły mu się te białe majtki - nie podobała mu się idea spoconych ciał plaskających o siebie oraz współzawodnictwo. Do tego był wielkim tchórzem, więc ani razu nie wyszedł na ring. Uciekł przysięgając sobie w duchu, że już nigdy nie pozwoli, aby Nick załatwiał mu pracę.
Żaneta (Zootopia)- Speekerka na stacji kolejowej
OdpowiedzUsuńPKP zawsze działało wolno i legendą był pociąg który przyjechał na czas, zaś normalnie jak miało się taki o 15 trzeba było czekać od 14 by wejść do wagonu koło 17. Normalne, prawda? Nie rozumiesz, dlaczego koleżanka, ta która ma największe poczucie humoru z Twoich znajomych, właśnie ciągnie Cię na najbliższą stację. Przecież nigdzie nie jedziecie.
Usuń-Zobaczysz, mówię ci, będzie fajnie! - Nie rozumiesz. No ale dobrze, skoro tak mówi to dobrze, niech tak będzie. Siedzicie właśnie na ławce i czekacie. Ale na co? Zerkasz na nią z dozą zdziwienia i niecierpliwości. - Poczekaj trochę - wzruszasz głową i pogrążasz się w marzeniach, a co innego masz zrobić
Pink pink. Słyszysz ten wnerwiający dzwonek ogłaszający, że zaraz przemówi babka z cholernie wnerwiającym głosem i
-Pociąg... - zerkasz marszcząc brwi na koleżankę, która walczy, aby się nie roześmiać. Mija kilka sekund - Z - .... To jakiś żart. Po kolejnych sekundach - Włoszczowy.... - Eeeee? - do - .... To musi być jakiś kawał - Kamieńca... - rozglądasz się po innych bywalcach, wszyscy mają podobne miny do Twojej, zagubieni, zakłopotani, kilkoro się śmieje, inni pośpiesznie sprawdzają tablice ogłoszeń - Podolskiego...
-Co to jest?
-Zatrudnili nową speakerkę - zachichotała dziewczyna
-...odjedzie....
-Nieee to są jakieś żarty
-Nie, poważnie mówię. Wiesz czym ona jest?
-...z...
-Aż boję się zapytać.
-Ona jest leniwcem!
-O Boże
-...toru...
-Boga tutaj niema, tu jest PKP!
-... trzeciego... - W sumie co racja to racja - .... przy ... - W tym roku chyba nigdzie pociągiem nie jedziesz -... peronie - Albo pojedziesz na inną stację? Nawet do miasta obok? - ... drugim....
Toriel- TA KUTWA CO DZWONI CO DRUGI DZIEŃ ABY SPRZEDAĆ CI GARNKI!
OdpowiedzUsuńPiątek, jesteś po pracy, czy też po zajęciach w szkole. Masz na sobie ulubioną luźną i paskudną jak noc listopadowa koszulkę, no i majtki. Masz co jeść, co pić, no i niczego Ci nie brakuje. Dzisiaj nawet telewizja puszcza tylko to co lubisz! Kurcze, świat jednak nie ma na Ciebie wyjebane i Cię kocha?
UsuńCzujesz wibracje w kieszeni. Skoro masz dobry dzień to może też coś wygrasz? Phaha pomarzyć można. Jakiś dziwny, dziki numer. Postanawiasz odebrać.
-O witaj moje dziecko - Eeeeeeeee?!
-Z kim mam przyjemność?
-Toriel Dreemurr - jakaś Amerykanka? Całkiem dobry akcent. - Dzwonię z firmy Orange - Telemarketer jego kurwa jebana mać
-To nie jest mój telefon - kłamiesz
-Oh, a czy mogę rozmawiać z właścicielem?
-Nie
-Dlaczego?
-Bo umarł
-Słucham?
-Umarł. Przed chwilą. Właśnie czekam na karetkę po jego zwłoki.
-... Moje najszczersze kondolencje.
-Nie ma się co bać, proszę życzyć mi powodzenia
-Dlaczego?
-Bo to ja go zabiłem - próbujesz się nie śmiać, kobieta po drugiej stronie telefonu milczała przez chwilę
-Oh... To może pan będzie zainteresowany naszą nową ofertą? - Chyba skapowała się, że to żart, uparte babsko
-Nie, dziękuję.
-Mam panu do zaoferowania zajebisty telefon - .... eeee? To nie jest standardowa gadka. Poprawiasz się w siedzeniu i ściszasz telewizor
-A jaki?
-No.. w chuj zajebisty
-A w chuj zajebisty telefon... Rozumiem - słyszysz po drugiej stronie śmiech. O, ktoś próbuje Cię wkręcić? - Sans, myślę że dłużej nie wytrzymam - szepcze panna Toriel do kogoś
-przegrałaś zakład to jedziesz maleńka - jakiś niski męski głos. Taaa to prank.
-A co mi pani może powiedzieć o tym w chuj zajebistym telefonie?
-Jeżeli go panu nie sprzedam to zginę.
-O! A w jaki sposób? - gryziesz się w rękę, aby się nie śmiać - To może zrobimy inaczej, ja wezmę ten w chuj zajebisty telefon, a pani da się namówić na wspólną w chuj zajebistą kolację z moim w chuj zajebistym towarzystwie, co pani na to? - milczy, już się nikt tam nie śmieje. O... rozłączyła się. Pheh, tak się załatwia sprawy.
Thehehehehehehe xD "W chuj zajebisty telefon" Ja chcę taki xD
Usuń"przegrałaś zakład to jedziesz maleńka" Wiedziałam, że on coś miał z tym wspólnego! xD
I kto tu jest maleńki? =')
To było niezłe XD
UsuńAchhh zajebistość nawet przez jebany internet czuć.
UsuńEj! Ja też chce ten w chuj zajebisty telefon! xD
UsuńSamael - Polityk
OdpowiedzUsuńSiedzisz przed telewizorem i oglądasz wieczorne wydanie wiadomości. Ma być wywiad z panią Imperator Samael. Nie wiesz dokładnie jak to się stało, ale w niecałe dwa lata zdominowała całą arenę polityczną, robiąc z państwa demokratycznego monarchię parlamentarną... w teorii, bo tak naprawdę wszyscy byli marionetkami w jej teatrzyku i o dziwo - nikt nie buntował się z tego powodu. Jej kampania polityczna była fenomenalna, mowy pociągały za sobą tłumy, ludzie ją kochali, opozycja znikała. Kiedy doszła do władzy, w przeciągu trzech i pół miesiąca uregulowała sprawę gospodarczą, otworzyła nowe szpitale, lecznice i sierocińce, praktycznie do zera zlikwidowała bezrobocie, wzbogaciła oświatę, usunęła biedę. Lecz wielkim kosztem, państwa nie lubią przez to naszego i lada chwila mogą wywołać wojnę. Lecz... nikt się nie boi! Samael kładła nacisk na militaria przede wszystkim, dlatego wszyscy wiedzą, że jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować to czeka go sromotna klęska, a i jeszcze straci swoją stolicę.
UsuńProgram się zaczął. Samael odziana w szlafrok we wzorki geparda siedziała na wielkim, bujanym fotelu. Obok niej murzyn z wielkim piórkowym wachlarzem stał i machał ochładzając swoją panią. Piła martini i paliła czekoladowego Black Devila. Czerwone ściany z różnymi malowidłami tworzyły wrażenie raczej ekskluzywnego burdelu, a nie gabinetu pani Imperator. Jej go nie przeszkadzało.
-Jaki jest sekret pani geniuszu politycznego? - pyta reporterka przystawiając do jej twarzy mikrofon. Ta wypuszcza leniwie dym z ust i odpowiada po chwili namysłu
-Dniami i nocami... napierdalałam w Civilization!
Kurwa, piękne, wzruszyłam się =')
UsuńAndobaeosiy gVBP AUSLDFI AVBLIFDBViuesgfo IYEFGVygfalheuwhauoaksubosvow7tgsgbadb8ot9q2tqoaw8tr7
Usuńgr5b74s42gbs4rg5vs2 (o kurwa, jakie zajebiste)
Tata Judy- Ninja
OdpowiedzUsuńCieszył się, że od lat nikt nie znał jego prawdziwej tożsamości. Kurikuriuus takie miał imię jako legendarny Ninja. Nie dziwota dlaczego jego córka tak bardzo ciągnęła do policji. On też pozornie, niepozorny, za pomocą swojego wzrostu był w stanie zrobić praktycznie każde zlecenie. Działał w grupie razem z czterema żółwiami i szczurem, walczył o dobro na świecie, pokonał już Czizburgera i teraz w końcu może odejść na emeryturę.
UsuńŚciągnął z siebie obcisłe ubranie, oddał shurikeny, schował katanę. To pozostanie jego sekretem na zawsze.
-Jak minął dzień na polu, kochanie? - w domu unosił się przyjemny zapach ciasta marchewkowego. Tak, cieszył się, że przez tyle lat nie stracił swojej rodziny
-Nic moja kapustko - objął ją od tyłu i pocałował w policzek - Po prostu cieszę się, że cię mam.
Xd
UsuńSamael na miejscu super-szekszi-flekszi-ognistego Grillby'ego!
OdpowiedzUsuńJaki wariat pozwolił jej pracować przy butelkach?! Samael ma .... niesłychany dar do ... wylewania wszystkiego co jest w stanie ciekłym. Nie wspomnę o tym, jak robiąc herbatę wylądowała w szpitalu z poparzeniem, czy niosąc kawę wlała ją sobie do kaptura, albo ... Dobra. Samael po prostu nie może dotykać wody. Robić picia czy czegokolwiek innego. Dlatego starała się ile mogła, ale .. cóż... nie wychodziło jej to. Pierwszy dzień pracy w barze u Grillbiego i ... pierwsze zwolnienie. Wylewała alkohol za kołnierz, dosłownie. No i klientom. Najgorzej zrobiło się, kiedy jakimś cudem chlusnęła czystą wódką na barmana, jego ogień gwałtowniej zatańczył, zajarzył się i buchnął włączając tym samym czujniki ognia .. zaczęło w środku padać... Grillby musiał wybiec z baru.
UsuńWkurwiona Samael wyczłapała za nim, z nerwów rzuciła fartuchem o ziemię
-Odkupię ci wszystkie szkody - mruknęła przez zaciśnięte zęby. Barman popatrzył na niską rudą kobietę i westchnął
-...... nie musisz
-Ale chcę
-....inaczej mi się odpłacisz
-To znaczy?
-... widziałem, że całkiem dobrze radzisz sobie w pokerze...
Heh, trochu jak moja przyjaciółka. Zawsze - ZAWSZE jak u mnie jest, to wszystko, co płynne ląduje a to na ścianie, łóżku, biórku, podłodze, nawet na suficie (przy dobrych wiatrach) =')
UsuńIiii koniec!
OdpowiedzUsuń