Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka w śnieżny dzień (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Obudził Cię dźwięk jakby coś upadło w pokoju Sansa. Podniosłaś się delikatnie i zastukałaś w ścianę.
-Wszystko dobrze? - zapytałaś głośno. Po chwili odpowiedział Ci telefon.
Snas: 7:41 | tak
snas: 7:41 | możesz powiedzieć, że wstałem lewą nogą
Hm. Sama nie wiesz, ale coś było nie tak. Nim odpowiedziałaś, usłyszałaś miauczenie kota, który siedział na parapecie stukając pazurami w szybę. Na zewnątrz było biało, zebrało się sporo śniegu. Otworzyłaś szerzej oczy. Szybko wyskoczyłaś z łóżka i pobiegłaś do wyjście nie dbając o buty czy kurtkę, chciałaś po prostu zobaczyć śnieg. Kiedy znalazłaś się na pokrytej miękkim puchem wycieraczce nie miałaś zbyt wiele czasu na przyglądanie się płatkom śniegu.
-WITAJ PRZYJACIÓŁKO! - Odwróciłaś się. Papyrus wychodził właśnie z mieszkania. Uśmiechnęłaś się do niego.
-Cześć.
-TEŻ SIĘ CIESZYSZ Z PIERWSZYCH OPADÓW?
-Tak, a ty? W Podziemiu pewnie nie mieliście śniegu, co?
-O CZYM TY MÓWISZ? OCZYWIŚCIE, ŻE MIELIŚMY, MIESZKALIŚMY PRZECIEŻ W SNOWDIN. - Kilka razy Sans wspominał o tamtym miejscu, ale nigdy nie mówił że był tam śnieg. Zawstydziłaś się, znasz ich od dawna a nie wiesz nic o tym jak wcześniej im się żyło.
-Mieliście pory roku?
-NIE GŁUPTASIE, KAŻDY REJON PODZIEMIA MIAŁ SWOJĄ WŁASNĄ POGODĘ, W SNOWDIN BYŁ ŚNIEG – uśmiechnął się do Ciebie – MOGŁEM ROBIĆ ŚNIEŻNE PAPYRUSY
-Sans robił śnieżne Sanse?
-BYŁ ZBYT LENIWY, ALE PODPISYWAŁ SWOIM IMIENIEM KUPKI ŚNIEGU
-Ah – To Cię nie zaskoczyło – Więc mieszkaliście tam gdzie był śnieg przez setki lat? Zaraz, czy ta nazwa to kawał?
-TAK! SŁYSZAŁEM GO KAŻDEGO DNIA... ALE MIELIŚMY JESZCZE HOTLAND, GDZIE BYŁA ZIEMIA I BYŁO GORĄCO, NASZ KRÓL NIE JEST DOBRY W DAWANIU IMION – Zaśmiałaś się.
-Tęsknisz za tamtym miejscem? - Papyrus zamyślił się na chwilę.
-NIE SPECJALNIE. TUTAJ JEST ZNACZNIE WIĘCEJ DO ROBIENIA, WIĘCEJ LUDZI DO POZNANIA, PRZYJACIÓŁ DO ZAPRZYJAŹNIENIA NYEH-HEH-HEH, ALE CZASEM TĘSKNIĘ ZA ŚNIEGIEM – popatrzył na Ciebie i klasnął w dłonie – PRZYJACIÓŁKO, NABIERASZ DZIWNYCH JAK NA CZŁOWIEKA KOLORÓW. - Zadrżałaś zdając sobie sprawę, jak jest zimno. Byłaś taka podekscytowana, że nie zauważyłaś jak zamarzasz. Przytaknęłaś.
-Lepiej wrócę się rozgrzać.
-WŁAŚCIWIE SANS I JA MAMY ZAMIAR ODWIEDZIĆ TORIEL I KRÓLA ASGORA DOŁĄCZYSZ DO NAS? - Westchnęłaś, już chciałaś powiedzieć, że nie zamierzasz przeszkadzać w wypadzie do ich przyjaciół, ale Papyrus nie dał Ci nawet szansy – OCZYWIŚCIE, ŻE DOŁĄCZYSZ. WSZYSCY JESTEŚMY BARDZO FAJNI, A WIELE OSÓB NIE WIDZIAŁO CIĘ OD DAWNA. UBIERZ SIĘ, ZAGRZEJ TROCHĘ CIAŁO I IDZIEMY. - Cóż, nie mogłaś mu odmówić. Wróciłaś do środka, przebrałaś się w grube skarpety, spodnie, buty, koszulkę. Właśnie zastanawiałaś się co zarzucić na ramiona kiedy uderzył Cię znajomy zapach. Keczup, kości, pot i woda kolońska. To będzie pierwszy raz od czasu Twojego wyznania jak założysz na siebie jego bluzę. Całkowicie zapomniałaś, że ją masz. Wsadziłaś ręce w kieszenie zastanawiając się czy powinnaś ją zwrócić. To dziwne, że nadal ją masz, co? Ale przecież ci ją dał, co nie? Przygryzłaś wargę zastanawiając się, czy powinnaś się przebrać. - GOTOWA?
-Tak um... chwileczkę – to najcieplejsza bluza jaką masz i nie chcesz pozwolić im dłużej na siebie czekać. Zapięłaś się i otworzyłaś drzwi. Papyrus już stał za nimi, a za jego plecami wychylał się Sans. Nie będzie chyba chciał abyś ściągnęła kurtkę, albo...
-fajna bluza, musiałaś dostać ją od całkiem super faceta - ... albo będzie po prostu Sansem.
-Chyba tak, ale rano wstał lewa nogą – popatrzyłaś na jego galaktyczną kurtkę. Wzruszył ramionami.
-przepraszam, jeżeli potraktowałem cię chłodno ...
-MOŻEMY JUŻ IŚĆ? - bawił się kluczami.
-Nie wiem, czy w taką pogodę lepiej nie będzie jak wsiądziemy w samochód – popatrzyłaś na drogę. Sans znowu wzruszył ramionami.
-ehh nie ma problemu – położył rękę na Twoim ramieniu i Papyrusa
-SANS CZY MOŻESZ – blip, byliście w kuchni Toriel – NIE UŻYWAĆ DZISIAJ WIĘCEJ ŚNIEŻNYCH DOWCIPÓW?
-coś taki chłodny, bracie? - usłyszałaś chichot za sobą i odwróciłaś się aby zobaczyć Toriel zakrywającą swoje usta.
-Miło mi was znowu widzieć.
-drogi śliskie, ale i tak się pokazaliśmy
-MMMMM – uniósł ręce w obronie – TO BYŁ SZCZYT LENISTWA, NAWET JAK NA CIEBIE SANS. - Niższy z braci i królowa chichotali, w końcu zauważyła że też jesteś.
-Miło, że przyszłaś, tęskniliśmy za tobą – pokazała na stół kuchenny przy którym siedział Frisk i Flowey, dekorowali właśnie stroik świąteczny. Cóż, Frisk to robił, Flowey wyglądał bardziej na takiego, który chciałby zjeść słodycze. Byłaś pewna, że oboje są szczęśliwi. Asgore siedział na drugim końcu stołu, jadł właśnie ciasteczka. - Siadajcie, zrobiłam właśnie gorącej czekolady – dodała stawiając kubek.
-co tam robisz dzieciaku? - Sans usiadł obok Frisk.
-Siemaneczko! - odezwał się Asgore, zaś Toriel podała Ci czekoladę.
-Minęło trochę, jak się masz? Jak układa ci się z Sansem? - ... zakrztusiłaś się czekoladą oblewając sobie brodę. Źrenice Sansa praktycznie zniknęły.
-U-um – zaczęłaś – My.. uh... ahm... - jesteś elokwentna jak zawsze
-Heee heee, nie ma to jak młodzieńcza miłość – wskazała na Asgora który się uśmiechał
-Ja i Tori nie byliśmy w stanie właściwie ci podziękować za wszystko to co robisz – Ale Ty nic nie robisz! Zaczęłaś się stresować. Powinnaś coś powiedzieć? Sans nie wyglądał na takiego, który by chciał teraz coś dodać od siebie, ale ... dlaczego trzyma sekret przez KRÓLEM I KRÓLOWĄ? Miałaś nadzieję, że zareaguje na Twoje spojrzenie, ale zignorował Cię, więc uśmiechnęłaś się i przytaknęłaś. Toriel i Asgore byli przy Tobie, zaczęłaś się pocić i mocniej zacisnęłaś palce na kubku, mruknęłaś coś pod nosem że pójdziesz do innych w pokoju obok. Niech Sans choć raz powie komuś prawdę. W salonie była Alphys zaczytana w mangę. Usiadłaś obok niej.
-Cześć.
-O-oh, cześć! - odstawiła komiks. Przyglądała Ci się przez chwilę – N-nadal masz jego kurtkę? - uśmiechnęła się – C-coś się stało? J-jesteście razem? - chrząknęłaś.
-Nie. Zapomniałam, że ją mam. - przyznałaś – Była na wierzchu w szafie. Czuję się z tym trochę dziwnie, ale Sansowi to nie przeszkadza... chyba. - Wyglądała na nieco zawiedzioną.
-A jak ci się u-układa?
-Zwariowanie. Musiałam siedzieć na jego kolanie w sklepie. No i waliłam tekstami rodem z wiejskiej remizy. - popatrzyła na Ciebie zdziwiona, więc pochyliłaś się szepcząc jej do ucha. Zaraz zaczęła się śmiać.
-Ty n-nie! - zarumieniła się – N-nie ma mowy a-abyś tak powiedziała! - wstydziłaś się teraz jeszcze bardziej – I co n-na to S-sans?
-Uciekłam nim się przekonałam, ale z tego co mówił Wyatt jego twarz była cała niebieska i na chwilę się przyciął – To wspomnienie było nadal świeże – Udaję, że nic się nie stało najlepiej jak się da. Ale um... dość o mnie. Jak manga? - nadal się śmiała.
-D-dobrze. Czy-czytam ją – zacisnęła szpony na okładce – Undyne i ja p-planujemy ś-ślub. I ż-żadna z nas nie chce a-aby był tradycyjny – uśmiechnęła się wskazując na pierścionek.
-Mówiąc twoim językiem, ona sprawia że twoje kokoro robi doki doki?
-M-myślisz, że to b-byłoby słodkie?
-Myślę, że byłoby idealne – przyznałaś szczerze. Nim jednak zaczęłaś ją zasypywać pytaniami o ślub, do pomieszczenia weszła Undyne z Papyrusem, obje krzyczeli i rzucali śnieżnymi kulami.
-PRZYJACIÓŁKO – wystawił rękę w Twoją stronę – DOŁĄCZ, ZBUDUJMY RAZEM FORTECE!
-ALPHY! - policjantka chwyciła swoją dziewczynę – Pokonamy tych frajerów! Musisz mi pomóc!
-O-oh s-sama nie w-wiem
-Cóż JA wiem! - i tak skończyłaś na podwórku. Ty, Papyrus, Frisk i Asgore kontra Undyne, Alphys, Toriel i Sans. Flowey był kimś w rodzaju sędziego. Na jego łodydze dziecko zawiązało mały szal. Policjantka skończyła śledztwo nad zniszczeniem Twojego mieszkania. Miło Ci się patrzyło jak dobrze bawi się w śniegu. Wkrótce dołączył do was Wspaniały Pies, który robił śnieżki, zaś Lasser Dog tworzył kupki śniegu. Byli tacy słodcy. Nie miałaś czasu pobawić się z psami bo byłaś w trakcie wojny na śnieżki tego stulecia. Która.. rozgrywała się głównie między Papyrusem a Undyne. Toriel i Asgore zapomnieli, że są w przeciwnych drużynach i oboje zaczęli nacierać Frisk śniegiem. Alphys stała na boku niczym osobista cheerleaderka Undyne. A Sans? Usiadł pod płotem i okrył się śniegiem jak jakimś kocem. Wywróciłaś oczami. Robiłaś co mogłaś, aby nie wchodzić w drogę walczącym, lecz w jednej chwili Undyne zaczęła Cię gonić. Robiłaś co mogłaś aby uniknąć jej piguł. Postanowiłaś schować się koło Sansa.
-nie boisz się, że cię natrę? - Zaśmiałaś się.
-Jesteś na to zbyt leniwy.
-heh, ta, to może opowiem kawał? - przystawiłaś głowę aby lepiej słyszeć.
-jaka jest różnica między panem bałwanem, a panią bałwanową?
-nie wie... - i w tym momencie cisnął śnieżką w Twoją twarz
-śnieżne kule – śmiał się wyraźnie dumny z własnego zachowania.
-Ufałam ci!
-to był błąd.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – dramatycznie upadłaś w śnieg.
-ehh
-Jesteś dupkiem.
-to teraz się przezywamy?
-Tak – wsunęłaś ręce pod głowę – Pusty łeb.
-Pierdzibuzia.
-Łysol
-Ziemniakogłowa
-Boże, masz pięć lat? - zaśmiałaś się – Słabokostny.
-nieowłosiony małpi zad
-Psia lizawka
-...jerry – zaśmiałaś się.
-Dobra poddaję się! - Leżeliście w śniegu i śmialiście się. Popatrzyłaś w niebo. Dzisiaj jest piękny dzień. Przeniosłaś wzrok na Sansa, który wyglądał tak spokojnie, nadal skryty pod śniegiem, również patrzył się na chmury. Słodziak.
Pa bum.
Twoje serce nic nie ułatwiało. Wyluzuj, mówiłaś do siebie. Otrzepałaś się wstając i podałaś mu rękę, aby mu pomóc.
-Mam dla ciebie kawał.
-dajesz
-Gdzie bałwany chodzą tańczyć?
-niaaah! - warknął kiedy opuścił gardę, dosłownie walnęłaś go śnieżną pigułą w czaszkę. Byłaś pewna, że trochę wpadło mu do oczodołów.
-ŚNIEŻNE KULE! - wystawiłaś język i zaczęłaś uciekać. Słyszałaś, jak śmiał się ruszając w pościg za Tobą.
Awww. Niebieski gościu ^^ <3
OdpowiedzUsuńMiły rozdział ^^
Dziękuje Yumiś! ;*
Tak się zastanawiam... To opowiadanie bez ektokutasów i języków? XD znaczy kutasów nie ma, a języki? Bo tak się zastanawiam jak będzie ten pocałunek wyglądał
OdpowiedzUsuńTeoretycznie autorka powiedziała w rozdziale o ślubie, że za pomocą magii są w stanie zrobić różne rzeczy. Ale nie ma języków ani kutasów. Pocałunek jest w notce z sylwestrem.
UsuńOooo, 3 rozdziały tylko. Dziękuję Yumiś za tłumaczenie, bo o wpadki naprawdę mnie wciągnęły •~•
UsuńJeju Yumi czy tu planujesz dzisiaj skończyć Wpadki? O-o
OdpowiedzUsuńNO NAPEWNO DZISIAJ TEGO NIE SKOŃCZY ;_____;
UsuńNuuuh, przetłumaczę dzisiaj tyle ile dam radę, ale na dniach Wpadki się skończa.
UsuńRaczej nie zdąży dziś przetłumaczyć aż tylu rozdziałów w 5 godzin. Podejrzewam, że da rade prawdopodobnie najwięcej do świąt. Może po północy jeszcze Boże Narodzenie jeśli dobrze pójdzie.
UsuńAle oczywiście jeśli będzie tylko ślęczeć nad wpadkami. To jest maximum jakie może osiągnąć dzisiaj a robotem nie jest xD Przypuszczam, że do Poniedziałku skończy xD
UsuńYumi, bo cie wykończą ;___;
UsuńOczywiście to maximum jakie może osiągnąć ale nie musi xD
UsuńThe Chara, spokojnie ^^ Yumi przetłumaczy tyle, ile da radę. Zresztą, nikt tutaj nie zmusza jej do tego i nie "wykańcza". Dla Yumi tłumaczenie jest odpoczynkiem, więc nie martw się ^^
UsuńEeej, zaczęłam rysooować kosmosy, kto chciałby jeden? Pisać mi pod tym komentarzem kolorki XD Tutaj przykłady: http://pokazywarka.pl/qx5nah/
OdpowiedzUsuńPiękne <3 <3 <3
UsuńTo ja chyba zacznę od mojego ulubionego kolor.... a nie on już tam jest XDDD
to może siwy? :V
http://pokazywarka.pl/5o4tpi/ Proszę bardzo, Paciu ^^
Usuńa dziękuję :3
UsuńJak przyjemnie ^w^
OdpowiedzUsuńW realu też mam obre, dopiero teraz się skapnęłam że w opowiadaniu też mam obre XD
OdpowiedzUsuń