31 maja 2017

Gra: Żądanie # 10 [ZAMKNIĘTE]

Na samym początku chcę przeprosić, ale większość żądań z #9 musiałam skasować. Skoro przez ponad dwa tygodnie nie mogłam zebrać się do odpisania, to przez kolejne raczej też nie. Być może temat głupi, być może za dużo tego... Khem.




Dlatego tamto uważam za zamknięte - dzisiaj skasuję resztę niezrealizowanych żądań. Przepraszam ^^" 

Postanowiłam zmniejszyć liczbę, ale zabawę częściej realizować :3 


Tak więc teraz nieco zmienione zasady. 
Miejsce na żądania - 30
Styl: Scenka
Tematyka: Dowolna gra/anime/manga/film/bajka (z założeniem, że ją znam)
Nie ma: yaoi, fransa, soriela, yuri
Zastrzegam sobie możliwość odrzucenia żądań. 

A więc, jakie jest Twoje żądanie?
Share:

78 komentarzy:

  1. hihihihihhi <D, jeśli chodzi o tamtą grę w żądania, to nic ^-^ a teraz przechodząc do sceny *ekhem*
    Jesteśmy w posiadaniu Bitty Cherry, którym się opiekujemy. Kiedy jednego razu wracamy do domu zastajemy tam straszny bałagan. A co się wydarzyło pod naszą nieobecność? Tu już pozostawiam tobie wolną rękę ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cherry otarł małą jasno-różową łezkę z kości policzkowej. Płakał za Tobą jak co ranek. Choć dawno temu wezwały Cię obowiązki i trzeba było zostawić go samego w domu. Mały Bitty kochał Cię całą swoją duszyczką, więc nic dziwnego że rozpaczał za każdym razem kiedy musiał zostać sam w domu.
      Rozejrzał się niepewnie po mieszkaniu i zaczął po nim chodzić. Wiedział, że Cię nie znajdzie, bo widział jak wychodzisz. Ale .. może... może coś zostało zostawione i wrócisz choć na chwilę? Nadal nie rozumiał dlaczego nie możesz zabierać go wszędzie ze sobą, przecież jest grzeczny.
      Skrobu, skrobu, skrobu - stukały jego kościste nóżki o kafelki w łazience. Nie. Wszystko zabrane. To tutaj najczęściej zostawiasz portfel albo telefon.
      Dzisiaj jest upał. Lato zawitało kilka dni temu, gwałtowne, gorące i duszne. Dlatego cieszył się, że jego człowiek tak bardzo go kochał, że dał mu mały biurkowy wiatraczek, który właśnie teraz chodził mieszając powietrze w pokoju. Było też trochę jedzenia i ustawione bajki w odtwarzaczu DVD. Cherry był wzruszony i bardzo wdzięczny. Jak tylko będzie grzeczny i jak zobaczy wszystkie bajki i zje cały popcorn,... wrócisz! Tak!
      Teleportował się na kanapę, usiadł obok miski, wcisnął odpowiednie przyciski i oglądał. Kraina lodu, ooo! Kochał tę bajkę.
      Gdzieś tak w połowie seansu stało się coś... coś dziwnego. Zgrzany odtwarzacz odmówił współpracy. cherry popatrzył niepewnie na popcorn, potem na wiejący wiatrak. No tak! nie podzielił się chłodnym powietrzem i się stało. Podniósł się i próbował przekręcić wentylator, niestety w tym momencie .. ten się wywrócił na miskę z jedzeniem. Pół biedy, gdyby chodziło tylko o to... Miska spadła na podłogę, brudząc nie tylko kanapę ale i Twój ulubiony dywan. Wiatrak nie chciał przestać działać, dlatego nadal wykonywał swoją robotę, problem w tym, że teraz mały bitty nie był w stanie go tak po prostu wyłączyć. Popatrzył na wiszący na ścianie zegar. Będziesz niedługo. Co robić? Co robić? cherry to bardzo uczuciowe Bitty, myśl że odbierzesz to jako niegrzeczne zachowanie z jego strony, a co za tym idzie, stracisz do niego zachowanie, zezłościsz się, znienawidzisz i oddasz do schroniska tak go przytłoczyła, że zrobił to co każdy, szanujący się Cherry uczyniłby na jego miejscu - rozpłakał się.

      Usuń
    2. Wracasz kilka chwil później, trzymasz dwie siatki zakupów. Cherry nieco przesadził obawiając się, że wybywasz na cały dzień. Całe szczęście, że w pobliżu macie sklepy więc zakupy poszły stosunkowo szybko i sprawnie. Jednak.. Pomijając fakt, że śmierdzisz bo pot spływa po Twoim czole, marzysz o prysznicu i lodach, pomijając to że ludzie w sklepie byli cholernie wkurwiający, długa kolejka, a babka przed Tobą wybrała pięć różnych cukierków i kasjerka musiała brać je na wagę OSOBNO, i pomijając to, że masz ochotę przeprowadzić się na Alaskę i wchodząc do mieszkania naprawdę zastanawiasz się co spakować... Twoje samopoczucie ani na chwilę się nie poprawiło.
      Cisza. Normalnie to Cherry skacze dookoła ciesząc się z Twojego powrotu. Krzywisz się lekko.
      -Malutki? - krzyczysz, nic, zero reakcji. Rzucasz na bok siatki i zamykasz drzwi. Nie uciekł, za bardzo Cię kocha. Więc może coś mu się stało? Kuchnia? Nie ma go. Pokój? Też nie. W Twojej sypialni jest ... rozwalony popcorn, przewrócony wiatrak i Elza z Krainy Lodu śpiewająca co chwilę "Mam tę moc" jak zdarta płyta. Rozglądasz się na boki, lecz ani śladu Cherrego. - Cherry? - może się czegoś przestraszył? Ale czego? Nie masz ani psa, ani kota, nic. Więc może... ah, sprawdzasz w swojej szufladzie na skarpetki i bieliznę. To tu zawsze się chowa. Iiii jest, mały uciekinier. Drży zwinięty w mały kłębek. Jest taki rozkoszny i kochany. Bierzesz go na ręce i głaszczesz delikatnie po głowie, a potem po kręgosłupie. Powoli rozluźnia się czując Twój dotyk.
      -Prze...- szepcze bardzo cicho. Pochylasz się
      -Co?
      -Przepraszam - rozpłakał się znowu. Nie wiesz za bardzo o co mu chodzi, ale domyślasz się. Idziesz z nim do sypialni, czujesz jak malec sztywnieje coraz bardziej z każdym kolejnym krokiem. bez słowa, trzymając go na jednej ręce, drugą sprzątasz bałagan. Najpierw wyłączasz DVD, dobra Elza, wszyscy wiemy, że masz tę moc. Potem podnosisz wiatrak. Następnie sprzątasz popcorn z kanapy i wsypujesz go do miski, by potem odstawić ją na bok. Nic nie mówisz. Mały Cherry ześlizgnął się na dół. Widzisz jak teleportuje się dywan - biurko - dywan - biurko, wrzucając do pojemnika prażoną kukurydzę. Kiedy wszystko było już posprzątane wzdychasz przeciągle. - Przepraszam, proszę nie oddawaj mnie do schroniska - znowu te małe różowe łzy. Czy on nie jest kochany? Bierzesz go na ręce i składasz na jego czaszce pocałunek, potem pozwalasz aby przytulił się do Twojego policzka.
      -Chodź, weźmiemy prysznic, schowasz lody do lodówki? - przytakuje entuzjastycznie - Kocham cię, nic się nie stało
      -Też cię kocham - teraz to on pocałował cię w policzek - baaaardzo cię kocham

      Usuń
    3. PRAWIE ZEMDLAŁAM Z PRZESŁODZENIA >,<

      Usuń
    4. MAM TĘ MOC!!! (bajka mi zbrzydła trochę - dziękuję kochane kuzyneczki za kilkukrotny seans, jednego dnia. Ale Olaf i tak jest świetny <3 "Dla niektórych warto się roztopić")
      Zajebista scenka <3

      Usuń
    5. "dobra Elza, wiemy że masz tę moc" XD padłam XD
      A scenka taaaaaka słodka :3

      Usuń
    6. Ten tekst z Elzą był piękny X'D

      Usuń
  2. To scenka, która od dawna chodziła mi po głowie.
    Akcja dzieje się po pacyfistycznym zakończeniu.
    Wieczorne oglądanie gwiazd stało się rutyną Sansa, od kiedy wyszedł na Powierzchnie. W trakcie jednego z takich wieczorów siedział dłuższej niż zwykle. I nagle pojawiła się niebieska budka... TARDIS.
    O mały włos nie zmiażdżyła Sansa, ale się teleportował. I z tardis wychodził Doktor.
    I tu dochodzi między nimi do rozmowy. Jakie są odczucia Sansa względem Doktora i odwrotnie. Co o sobie pomyślą i o czym będą rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ja jestem fanką Doctora Who >:D

      Usuń
    2. Uwielbiam Doctor Who :D
      i do tego jeszcze Przygody Sarry James Smith, tylko szkoda, że nie ma kontynuacji.

      Usuń
    3. Wyczuwam nawiązanie do Elevena, ciekawe czemu xD

      Usuń
    4. Doooooctor~ Tylko chwila, który? XD

      Usuń
    5. Kurczak Who!xd. Ci co oglądali randomowego fotoshopa wiedzą B)
      ~Shiro Inu

      Usuń
    6. To był Indyk Who! Z okularami 3D XDD

      Usuń
    7. /Widziałam tylko pierwszy sezon więc ugh będzie o tym Doktorze/

      Życie na powierzchni raz było miłe, a raz nie. Jednak dla takich widoków warto było przemęczyć się te wszystkie resety, warto było bawić się w zabawę z tym bachorem i .. warto było. Sans odetchnął z ulgą, obok siebie miał teczuszkę w której trzymał swój sprzęt do oglądania gwiazd. Czekał, aż te pojawią się na nieboskłonie.
      Dzisiaj miało nie być chmur. Dopilnował, aby jego brat usnął, Toriel i Asgore wyjechali razem z Friskiem i Floweyem, Undyne u Alphys, a MTT został zaproszony do Człowieka Wargi do jego piwnicy.
      Dostrzegł Wenus, zaraz potem pojawiły się inne gwiazdy. Wyciągnął kościstą rękę do góry i zaczął wołać ich imion, jakby witał się z przyjaciółmi
      - dubhe, merak, phecda, megrez od wczoraj żeśmy się nie widzieli - zaśmiał się lekko - no i mamy moją ulubienicę alkaid. o mizara i alkora jak zawsze nierozłączni - przytaknął sobie - no i ksi ursae majoris jak tam się ma twoje drugie ja? - zaśmiał się do swojego własnego kawału i tak wiedział, że nikt go nie zrozumie - no i codowna su uma - otworzył walizkę i zaczął skręcać swój teleskop. Nie był jakiś wybitny, po prostu co nie co go przerobił na potrzeby własnego hobby. dlatego złoto-czarna luneta była idealna do obserwowania gwiazd. - jak myślicie, czy polaris dzisiaj będzie dobrze widoczny czy znowu się przede mną ukryje? - zaśmiał się znowu z kawału - o widzę kochab wpadł do imprezy, pherkad zaraz też się pojawi.... zaraz gdzie ja... - zaczął rozglądać się nerwowo, i gdyby nie pochylił się po jedną z niewielkich części, to niebieska latająba buda telefoniczna by go .... zaraz co?!

      Usuń
    8. Ku jego ... nie zdziwienie to mało powiedziane, Sans nie wiedział co robić, więc zrobił to co zawsze, wsadził ręce do kieszeni bluzy i czekał na to co się stanie dalej. Dziwne coś wylądowało na dachu, drzwi otworzyły się z charakterystycznym odgłosem zmiany ciśnienia w wewnątrz jak i w otoczeniu, zaś z środka wyszedł... mężczyzna? Ugh.
      -pan też przyszedł popatrzeć na gwiazdy? - zapytał jakby nigdy nic. Mężczyzna popatrzył się na niego i po chwili wahania podbiegł, Pierwszą jego reakcją było zeskanowanie czoła Sansa, na co ten po prostu pozwolił. - em kolego, mogę w czymś pomóc?
      -NIESAMOWITE! Powiedz mi proszę w jakim ja czasie jestem? Maszyna mi się trochę popsuła i ...
      -mamy 31 maja 2017 roku
      -To wiem to wiem - cmoknął z niezadowoleniem rozglądając się na boki - ale jaka to linia czasowe? - gdyby Sans miał włosy, to teraz wszystkie stałyby mu dęba, nie dał jednak po sobie nic poznać. - Ej, mówię, linia czasowa! - Cisza - dobra, jak się nazywasz?
      -sans, szkielet sans
      -O! - Doktor zaczął coś kojarzyć, wyciągnął z kieszeni przedmiot wyglądem przypominający średniej wielkości kalkulator - skoro jesteśmy na powierzchni, znaczy że została zrobiona pacyfistyczna ścieżka, zgadza się?
      -nom
      -Masz tutaj już jakąś panią, czy nie?
      -co?
      -Czyli nie, ale pewnie będziesz mieć. Teraz, zaraz, albo poczekasz. Babę albo chłopa. Chyba że...! Frisk
      -czy ty właśnie próbujesz ze mnie zrobić pedofila? - wyraźnie zaczynał się irytować
      -To jeszcze jedno pytanie, Asgore i Toriel są razem?
      -są.. ale skąd facet w budce telefonicznej parkującej na moim dachu zna moich przyjaciół?
      -Odpowiedź jest prosta i zaraz sam przyznasz, że jesteś głupi. Skąd szkielet taki jak ty nie potraktował mnie jak wariata kiedy zapytałem się o linie czasowe, tylko próbował ukrywać informacje jakie posiada? A? A?
      -... masz rację, jestem głupi - cmoknął z niesmakiem i wyciągnął ręce z kieszeni
      -Właśnie. Ale nie, to mnie nie interesuje. Szukam innej wersji tego uniwersum - oznajmił z angielskim akcentem kierując się w stronę swojego pojazdu
      -to znaczy?
      -Nazywa się PatronTale! - i zniknął. O co mu tylko chodziło o posiadanie kogoś? Sans pokręcił głową i usiadł na dachu, chciał tylko pooglądać gwiazdy, niestety przez ich rozmowę niebo schowało się za grubymi chmurami. Zaś obluzowana po wizycie doktora dachówka, zsunęła się powoli po dachu. Sans zignorowałby to najpewniej gdyby nie krótki krzyk z dołu. Podszedł tam, pochylił się. No i dostrzegł Ciebie. Masz pod nogami pęknięty kawałek jego dachu, podnosisz głowę i patrzysz na niego z przekąsem.

      Usuń
    9. To jest NIESAMOWITE! BOSKIE!
      Naprawdę strasznie mi się podoba!
      Końcówka też jest fantastyczna.

      Usuń
    10. Genialne! I Tardis... Kocham *-*

      Usuń
  3. Ty (Yumi) siedzisz sobie na łóżku czytając sobie (np. Pratheta) z kotem na kolanach, kiedy nagle słyszysz jakieś skrzypienie. Na początku to ignorujesz, ale kiedy to się powtarza kilka razy sprawdzam i spotykasz Papytusa 018 w trakcie "poprawiania" kilku słów w jednym z postów na twoim blogu. Jaka będzie twoja reakcja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak jest, że człowiek musi znaleźć chwilę dla siebie. Korzystając z tego, że Samael jeszcze siedziała na uczelni Yumi udała się do pokoju obok, usiadła na kanapie i pozwalając, aby kot legł obok niej, zaś pies pod nogami, oddała się lekturze. Dzisiaj wyjątkowo miała ochotę na jakiś porządny erotyk, dlatego wróciła do książki Anne Rice pt "Przebudzenie śpiącej księżniczki". Nie ma to jak dobre rżnięcie.
      Minęło kilka godzin. Czas pędzi nieubłaganie, kiedy jest mile spędzany. Samael jeszcze się nie pojawiła, ale pies zaczął dość nerwowo się zachowywać. Kręcić koło drzwi, wąchać, burczeć. Yumi zmarszczyła brwi i odstawiła lekturę na bok.
      -Razjel! - ryknęła jak zawsze. Pies ma to do siebie, że potrafi zacząć szczekać właściwie bez powodu. Dlatego początkowo zignorowała jego nerwowe zachowanie. Kiedy jednak sama usłyszała dziwne skrobotanie i stukanie czegoś o kafelki w przedpokoju, aż dreszcz przeszył jej ciało. - Mamusiu? - wezwała imienia zmarłej rodzicielki, jak zawsze kiedy dzieje się w jej domu coś, czego wytłumaczyć nie jest w stanie. Przełykając naturalny strach wyszła z pokoju, jaki dawniej był jej dziecięcym. Udała się do salonu, gdzie ona i jej współlokatorka trzymają swoje laptopy. I.. jej sprzęt.. nie tylko działał, ale był okupowany przez ... niewielkiego małego.. stworka w płaszczyku i masce.
      Z zewnątrz można powiedzieć, że Yumi miała zwarcie, jej twarz nie przejawiała żadnych emocji zaś sama nie zrobiła nic. Wewnętrznie jednak je mózg przerabiał tuzin emocji na sekundę, co nieco przegrzało procesory.
      Wzruszenie, bo to to ro to takie słodkie.
      Strach bo nie wiadomo czego to to ro to chce
      Zdziwienie bo jak się to to ro to dostało?
      Powątpiewanie we własną poczytalność umysłową.
      Zastanowienie się nad realnością sceny.
      Razjel miał znacznie szybszą reakcję. Nawet jeżeli to mały pies i naturalnie dość duży tchórz, terenu swojego umie bronić jak nikt. Natychmiast postawił sierść na karku i zaczął ujadać odstraszając Papytusa 018. Nie zaatakował go jednak, po prostu szczekał tak długo, aż ten ulotnił się z mieszkania. Dopiero kiedy byli już sami Yumi niepewnie poszła do kredensu, wzięła telefon i zadzwoniła do Samael, która właśnie siedziała w powrotnym autobusie do domu
      -Nie uwierzysz jakiego właśnie mieliśmy gościa...

      Usuń
    2. "Yumi miała zwarcie" Automatycznie w tym momencie mój mózg niczym z "W głowie się nie mieści" wyświetlił mi obrazek z mordką Frisk xDDDDDDDD
      świetne to ^-^

      Usuń
  4. Twój koteczek, generał tajnej kociej organizacji, prowadzi dziennik zniszczenia psiej rasy. Jeden wpis z tego dzienniczka (jak nie masz pomysłu na psa,czyli wygląd lub charakter, to napisz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poranki zawsze są katorgą. Zwłaszcza, kiedy ma się na ósmą rano na zajęcia. Ich właścicielka, Yu, zawsze zachowuje się jak zombie. Wstaje pół godziny przed autobusem i wszystko robi w pośpiechu. Nie je śniadania, nie pije kawy, pakuje się, myje i wybywa, mówiąc zawsze
      -Wrócę niedługo, pilnujcie domu - klik, tup tup tup i zbiega po schodach. Oni, to jej pupile, pies Razjel, pogodny i nieco przygłupi, no i Prudencja Czikita Miał Czi Czi Purr, dla przyjaciół Kicia. Zadziorna, bardzo inteligentna kotka, bez jednego oka. Yumi nie wie jednak prawdy na temat swoich zwierząt. Prudencja bowiem jest przywódczynią tajnej kociej organizacji, która ma na celu zniszczenie całej psiej rasy oraz zniewolenie wszystkich ludzi! Na przeszkodzie stoi jej jednak agent specjalny Raz-jel 0013, który tylko udaje głupka.
      Yu go przestała głaskać odkąd odkryła, że zżera koci kupę z koci kuwety, prawda jednak wygląda w ten sposób, że ocalił jej życie albowiem to nie były kupki Kici tylko mini granaty! Raz bardzo się poświęca lawirując między udawaniem naiwnego głupka, a chronieniem całego świata przed Prudencją.

      Wieczorami, kiedy Yu siada przy swoim laptopie, Prudencja udaje się do przedpokoju, stwarza pozory sennej, kładzie się na półce z butami i ... zaczyna pisać.

      Drogi pamiętniczku.
      Dzisiaj próbowałam pozbyć się tego pchlarza dosypując mu trucizny do posiłku, ten jednak jej nie zjadł. Choć wiem, że jest głodny. Nie wiem, nie lubi ryżu?
      Ten głupi człowiek nie zareagował nawet kiedy obsikałam ścianę tak jakby zrobił to pies. Było to dla mnie trudne bo pies jest przecież dwa i pół raza większy niż ja! Ale obsikałam! Byłam z siebie dumna. Ta kobieta widząc jednak bałagan cmoknęła i bez słowa sprzątnęła mój mocz.
      Jutro spróbuję podrzeć jej zeszyty tylko przegryzę się przez teczkę! Już dano temu odkryłam, że walka z tym psem nie ma szans, muszę zmusić człowieka, aby pozbył się go raz na zawsze.
      O idzie do mnie.

      -Hau hau hau! - zaczął ujadać pies na kota. Yumi niechętnie odeszła od komputera i pacnęła Razjela w nos za robienie hałasu wieczorami.

      Usuń
  5. Mwahaha.
    Pierwsze poznanie Toriel i Asgora, kiedy byli w szkole... :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj chcemy zostać w przyszłości tym, kim są osoby jakie podziwiamy. Dla Toriel była to jej ciocia, nauczycielka w szkole dla potworów mieszczącej się w Podziemiu. Uwielbiała siedzieć z nią, nawet po własnych zajęciach. Siadała wtedy na krzesełku koło jej biurka i patrzyła na pełną klasę. Nie rozumiała za bardzo o czym mówiła krewna, ale strasznie podobało się jej to, że wszyscy ją słuchali i jej słowa trafiały do reszty. Dlatego też, idąc pierwszego dnia do szkoły czuła się dumna i zadowolona. Wiedziała kim chce być w przyszłości i zamierzała to osiągnąć.
      Niestety, monarchowie nie mają takiej możliwości. Asgore urodził się w rodzinie w której przyszłość została dla niego zaplanowana. Jego ojciec, król Wasyl był ósmym królem po postawieniu bariery przez ludzi i przegranej potworów. Młody Asgore szkolony i trenowany od najmłodszych swoich lat musiał znać się nie tylko na fechtunku, ale także sztuce dyplomacji i wiedzieć, co jest dla jego rasy najważniejsze. Kiedy nikt nie patrzył, tęsknym okiem spoglądał za okno zamku na ogrodnika, wielkiego jaszczura Zaga. Książe nie mógł się nadziwić, jakim sposobem w miejscu gdzie nie ma praktycznie w ogóle światła słonecznego, ogrodnik był w stanie wyhodować złote kwiaty. Padało na nie światło z dziury. Królewicz uciekał kiedy tylko mógł i przyglądał się pracy swojego sługi. To Zag namówił monarchów aby posłali swojego jedynego syna do szkoły.
      -Jak ma być dobrym władcą, skoro nie ma kontaktu z poddanymi? - tłumaczył spokojnie przechylając głowę na boki. To zadziałało. Asgore udał się do placówki edukacyjnej w połowie pierwszego semestru pierwszej klasy, choć był starszy od pozostałych dzieci o kilka lat.
      Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem, różnica wieku i pełniona funkcja społeczna sprawiły, że dzieci nie chciały się z nim zadawać, zaś nauczyciele nie słuchali go, lecz jego. Asgore nie czuł się z tym wszystkim dobrze. Któregoś dnia nie wytrzymał, zabrał swoją torbę i zaczął biec w bliżej nieokreślonym kierunku - byle najdalej jak się da.
      Po policzkach ciekły mu łzy, czuł słony wiatr między futrem, pochylił się aby schować się w jaskini niewielkiej, wydrążonej we wnętrzu skały. Jednak... jego kryjówka była ... zajęta?
      -K-kim jesteś? - cichy, dziewczęcy głosik odezwał się z środka.
      -J-j-jaaa - powie że jest Asgorem to znowu będzie się go bać, albo ucieknie, albo... czuł, że chce być sam, choć w tym momencie najbardziej potrzebował towarzystwa - ... m-możesz się posunąć? - jakieś szmery i cisza. Dobrze, można wejść. W jaskini było cicho, ciemno, nie widział z kim siedzi.
      -Jestem Toriel - sztachnęła - A ty?
      -A-ale możesz mi coś obiecać?
      -...Co?
      -B-będziesz mnie trakto-ować normalnie?
      -...Tak?
      -Jak każdego innego dzieciaka?
      -Tak.
      -Obiecujesz?
      -Obiecuje.
      -Jestem książę Asgore - długa cisza. Bał się, że zaraz ucieknie, że złamie obietnice, że znowu nie będzie traktowany jak każdy inny dzieciak... Nie wiedział ile siedziała cicho ani też dlaczego tak milczała. Po jakimś czasie poczuł jak otacza go ramieniem i w milczeniu przytula do siebie. Słowa nie były potrzebne

      Usuń
  6. To może ostatnie. Frisk nakrywa Charę,która bawi się lalkami w dom.Obiecuje że nikomu nie powie ale pod jednym warunkiem-Chara będzie musiała pocałować Asriela.Opisz jego reakcję.Ucieknie z płaczem do Toriel a może odwzajemni pocałunek? ^-^
    ~Shiro Inu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chara podeszła do siedzącego przy stole i rysującego Asriela. Ten nie zwrócił na nią żadnej uwagi do czasu... cmok! Chara nadal stała, cała czerwona, miała kilka kłębków jego sierści na ustach, które natychmiast zaczęła wycierać w rękaw zielonego swetra.
      - Tfu, ble - zakasłała
      -Linieję - Asriel uśmiechnął się czule - Co to miało znaczyć?
      -Zakład - bąknęła, oczy jej się szkliły, policzki paliły.
      -Aaaa - zaśmiał się i też pocałował ją w policzek
      -A-a-a
      -Zakład - puścił do niej oczko i zerknął na Friska wychylającego się zza framugi. Chara stała nie ruszajac się nawet o milimetr, zaś niecny plan Frisk wypalił. Przyłapał Charę na zabawie w dom, a dzień wcześniej Asriela na przymierzaniu butów Toriel.

      Usuń
    2. Jakie to było słodkie ^^
      Frisk-geniusz zła >:D
      ~Shiro Inu

      Usuń
  7. Czy mogłabym prosić o scenkę z dorosłą, męską Charą? Tak bardzo go uwielbiam...
    Jesteśmy z Charą już od roku. Wiemy co nawyprawiał, ale zwykle miałyśmy wrażenie, że był z tego dumny. Jednak pewnej nocy budzi nas cichy szloch który okazuje się być jego (śpimy w jednym łóżku), i przez sen wypowiada coś takiego "Przepraszam (ktokolwiek)". Co zrobimy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu zniszczenia bariery minęło dwadzieścia lat. Potwory szybko się zasymilowały, Frisk od kilku lat oficjalnie pełni funkcję ambasadora potworów, Asriel dorasta w jednej ze szkół. To .. jedno z tych szczęśliwych-szczęśliwych zakończeń, gdzie Chara wrócił do życia i ma drugą szansę aby odpokutować swoje winy.
      Z wiadomych względów nie trzymał się nikogo kogo znał. Lata temu zerwał kontakty z rodziną królewską, zawiązał porozumienie z Sansem, że nie bądą siebie szukać, ale aby jedno do drugiego się nie zbliżało. Z wyniosłością podchodził do naiwnego Frisk, lecz tak naprawdę nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy.
      Poznaliście się kilka lat temu w kinie i zakochałaś się w nim od pierwszego wrażenia. Chara... był trudnym człowiekiem. Pozorny megalomaniak udający przerost ego, próbujący za tą swoją wielką tekturową maską ukryć skrzywdzone wnętrze i złe wybory przeszłości. Tak go widziałaś. Chara postanowił związać się z Tobą po roku znajomości, na Twoją prośbę. Wiedział co do niego czujesz, nigdy nie powiedział, że czuje to samo, lecz był. Był nadal. Twoi znajomi i rodzina mówili Ci, abyś go zostawiła, bo to "toksyczny" człowiek. Znali jego historię tak samo jak Ty. Chara był szczery, nie wiesz czy to dlatego że chciał swoją makabryczną historią odstraszyć innych, czy po prostu szukał kogoś kto pomimo błędów przeszłości - zaakceptuje go takim jakim był.
      Często się z nim kłóciłaś. Potrafił się wściekać o byle co. Ciskać, rzucać przedmiotami, kilka razy nawet podniósł na Ciebie rękę. Ty się łudziłaś. Że.. się zmieni.
      Wraz z czasem jak znosiłaś w milczeniu i z niewielkim uśmiechem na twarzy jego wrzaski i złości, dostrzegłaś powolną zmianę. Chara przestał krzyczeć, jak się denerwował to wychodził. Na godzinę, dwie, czasem całą noc, czasem całą dobę. Wracał jakby nigdy nic. Jakby chciał Cię bronić przed swoją złą stroną.
      Pewnej nocy, kiedy miałaś naprawdę płytki sen, poczułaś jak obejmuje Cię od tyłu i wtula głowę w Twój kark. Miał urywany oddech, opuszki palców boleśnie wbijały się w Twoje gołe ramiona. Czułaś, jak jego brązowe włosy, ścięte na pazia łaskoczą Twoje plecy, starałaś się jednak udawać, że .. śpisz.

      Usuń
    2. -Wybacz mi - szeptał cicho, prawie niezrozumiale.... Nie zareagowałaś, pozwoliłaś się tulić. Z każdą chwilą drżał coraz bardziej, poczułaś na skórze łzy cieknące się po jego policzkach. Nikt nie umiałby spać będąc tak .. niemalże boleśnie ... tulony. Widziałaś, że Chara walczy, sam ze sobą, ze swoim sumieniem, z własną przeszłością, z której tak naprawdę nie był dumny. Nie tłumaczył jednak zachowań swojego dziecinnego ja, nie szukał usprawiedliwienia, współczucia ani łaski. Akceptowałaś jego grzechy być może jako pierwsza i jedyna osoba na świecie. I to go przerażało, właśnie tego nie rozumiał. Musiało być z Tobą coś naprawdę nie tak, że pokochałaś i kochasz takiego śmiecia jak on. Nie, to nie tylko to. On wie, że powinien Cię wypuścić. Jeżeli umiesz pokochać go, to jesteś najwspanialszą osobą jaka chodzi po ziemi! Nie może mieć Cię dla siebie ale ... nie chce też Cię puścić. Samolubnie, zachłannie, zazdrośnie. Nawet nie zorientował się, kiedy w amoku wgryzł się w Twój kark, tłumiąc na Twojej delikatnej skórze krzyki. Reszty nocy nie pamięta. Utonęła w chaosie myśli i uczuć.
      Ranek nastał późno, słońce z trudem przebijało się przez ciężkie, złote zasłony waszej sypialni. Kołdra leżała na ziemi, Ty nadal w jego ramionach, z wyraźnym śladem zębów Chary na skórze, on już uspokojony, szał przeszedł. Na jego miejsce wstąpiło paskudne poczucie winy.
      -_____ - chrząknął
      -Tak?
      -Mam do ciebie prośbę....
      -Tak?
      -Możesz zapisać mnie do psychiatry? ... - odwróciłaś się w jego stronę. Do tej pory zawsze odmawiał, dlaczego... - Jeżeli chcemy zbudować jakąś w miarę możliwości normalną rodzinę... - głos mu zadrżał - Jeżeli chcemy zbudować jakąś rodzinę - poprawił się szybko. Wiedział, że kto z patologii wyszedł w patologię się obróci, dla kogoś jego pokroju normalność to marzenie - ... muszę zacząć brać jakieś leki na uspokojenie...
      -Chcesz tego? - Nie odpowiedział, po prostu ścisnął Cię mocniej. - Dobrze, zadzwonię i umówię cię na wizytę...
      -...Dziękuję...
      -To ja dziękuję - uśmiechnęłaś się do siebie.

      Usuń
    3. Whoa *.* Dziękuje Yumi, naprawdę dziękuje! To było wspaniałe

      Usuń
  8. Reakcja mamy Nicka na odrzucenie go z zuchów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było to dla niej nic co łatwo mogła przeboleć. Przede wszystkim jej syn okłamywał ją przez lata. Dopiero teraz, będąc już staruszką, siedziała z nim przy stole usłyszała prawdę. Nick miał na sobie mundur policjanta, trzymał spuszczony wzrok i podkulone uszy. Ona z trudem też znajdowała słowa
      -A więc...
      -Zostałem wyrzucony bo byłem lisem - mówił dalej - Odszedłem sam i ... i nie miałem odwagi ci się przyznać - głos mu drżał. Zacisnął ręce w pięści jakby chcąc dodać sobie odwagi - Wtedy jak mówiłem, że mam zbiórki... tak naprawdę .. chodziłem do różnych miejsc gdzie uczyłem się fachu...
      -Jakiego?
      -Tego z którego słynął lisy.
      -Boże - nie mogła patrzeć na swojego syna.
      -Skoro wszyscy widzieli mnie takim, to taki się stałem.. Potem wyjechałem i z Finnkiem założyliśmy drużynę...
      -Okradłeś kogoś?
      -Co? Nie! Cwaniactwo, a nie poważne przestępstwo. Tu wytargować mniejszą cenę, tam sprzedać za więcej. Przemalować stary rzęch i opchnąć jako nówka prosto z taśmy... Tego typu rzeczy - kiedy to mówił, wszystko wydawało mu się takie proste i oczywiste. Popatrzył na swoją matkę. Nie podnosiła wzroki. Widział wielkie zmartwienie, ból, zawód, no i niezrozumienie malujące się aż za bardzo na jej twarzy. - ... Przepraszam
      -To... stąd były te pieniądze jakie mi dawałeś? - Nic nie powiedział, ona wiedziała - Jestem na ciebie zła, Nicolasie - O, pełne imię jest źle - Cieszę się, że nawróciłeś się i ... i jesteś sobą. Moim kochanym liskiem - teraz na niego popatrzyła - Nie chcę mówić nic, bo za dużo czuję teraz emocji... Możesz przyjść do mnie jutro? Na obiad? - przytaknął i zabrał czapkę policyjną ze stołu. W progu przegnali się jak zawsze, choć czuł, że jego mama nadal jest przygnębiona - Nick... czy.. które życie wolisz?
      -Zdecydowanie to, mamusiu. Zdecydowanie to - nasunął czapkę na głowę i uśmiechnął się. Jego mama poruszyła nerwowo ogonem i przytaknęła.

      Usuń
  9. Do podziemia wpada fluttershy i złamała skrzydło. Reakcje toriel i floweya na to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fluttershy była przerażona w pierwszej chwili. Schowała pyszczek za kopytkami szepcząc "Nie jedz mnie, nie jedz mnie". Flowey przyglądał się jej przez chwilę z trudną do opisania miną. Po chwili westchnął i chrząknął.
      -Nie zjem cię.
      -N-nie?
      -Nie. Jestem Flowey, Flowey Kwiatuszek. Chyba jesteś nowa w podziemiu, zgadza się? - kucyk przytaknął. Jej postawa zmieniła się praktycznie natychmiast. Ten przemiły kwiatek zaraz powie jej gdzie jest i co zrobić, aby wrócić do domu. Po zapoznaniu pegaza z terminologią LV i HP, po tym jak sam się przekonał, że kucyki mają dusze, zaś jej jest zielona, wycelował w nią pociski przyjaźni po które z chęcią wystawiła kopytka i .... zawyła głośno czując, jak całe ciało paraliżuje ból. Nie ze złamanego skrzydła. Czuła tak jak ktoś niszczył ją od środka. Zaczęła łkać.
      -D-dlaczego mi to zrobiłeś, panie kwiatku? - pociągnęła nosem
      -Gdyś w tym świecie jedyna zasada jaka panuje to Zabij albo Zgiń! - zaśmiał się przeraźliwie i już miał ją wykończyć kiedy pojawiła się Toriel. Widząc rannego i ledwo żywego pegaza wzięła go na ręce i pognała prosto do domu. Nakarmiła, opatrzyła rany i uspokoiła. Fluttershy znalazła wspólny język z Toriel i świetnie się razem z nią bawiła. Kiedy jej skrzydło wyzdrowiało unosząc się do góry obiecała, że pogna po swoje przyjaciółki i uwolnią wszystkie potwory z więzienia. Składając tę obietnicę, wyleciała przez dziurę.

      Usuń
    2. Jak potężne sa dusze twoich kucyków że za każdym razem od Tak przechodzą przez barierę?

      Usuń
    3. Myyyh nie jest nigdzie powiedziane, że dziura przez którą wpadł Fisk jest chroniona barierą.

      Usuń
    4. Yumi, nie chce podważać twojego intelektu ale-Serio? Potwory chyba na tyle panda wolności i da na tyle inteligentne by wydostać się tą drogą, no i nie sądzę by ludzie stworzyli tylko te jedna Magna tarcze przy pałacu, który został zbudowany dużo później.

      Usuń
    5. Panda-pragna*
      Da-są*
      Magna-marną*
      Ah ta autokorekta

      Usuń
    6. Bariera osłania chyba podziemie z każdej strony jak bańka

      Usuń
    7. Nie chcesz podważać mojego czego? xD
      A tak zupełnie poważnie. Zgadzam się jak najbardziej z tym co mówisz. Nie wiemy jednak jak zareagowałyby kucyki, Fluttershy która jest jednym z Siedmiu Elementów Przyjaźni w zetknięciu z barierą. To po pierwsze. Po drugie - serio? Przyczepiasz się o coś takiego kiedy mamy takie cudowne AU w którym to wszystkie postacie mają zamiast głów telewizory, czy inne dziwactwa z fandomu?
      Będąc złośliwą, mogę wyjść z założenia, że odpowiedzią na wszystkie bolączki jest maaaaagia. Prawda? ^^

      Usuń
    8. Pierwszy komentarz był raczej żartem czy czymś takim (chyba trzeba czeszciej uzywac emotek).
      Ogólnie lubię tak się uczepiać takich faktów i zwykle mówię wtedy tylko o orginale.

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  10. (po pacyfistycznej ścieżce jakieś 2 lata po tym) Czytelniczka zakochała się w sansie (pracujemy w tym samym miejscu co on) i postanawiam mu to wyjawić (liczę na jakąś wielką wpadkę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było Ci ciężko z własnymi uczuciami. Po pierwsze. Jesteś zakochana, a to stan chyba dla wszystkich dość.... szalony i niebezpieczny. Po drugie. Obiekt Twoich westchnień jest leniem. Biorąc pod uwagę przyszłość to może bardzo rzutować na szczęście waszego gniazdka. Po trzecie, ma kompleks starszego brata. A więc Twoim rywalem o jego względy nie jest inna dziewczyna tylko.. brat. Jakaś część chorej psychiki widziała w tym zakazany homoseksualny związek kazirodczy, ale nie jesteś postacią z opowiadania. Takie rzeczy się w rzeczywistości nie zdarzają.... prawda? Oby. Chrząknęłaś przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę. Po czwarte, Twój luby to bałaganiarz. Nie dość, że leń i to bałagan lubi. Jeżeli się z nim w przyszłości zwiążesz będziesz musiała sprzątać cały dom inaczej utoniesz w brudnych skarpetkach. Po piąte jest dobrze znanym kawalarzem. To nic złego, ale trudno Ci powiedzieć co traktuje poważnie, a co nie. Po szóste. Znają go wszyscy, więc bywasz bardzo często zazdrosna. Po siódme, wiecznie nie ma forsy, a więc to bankrut. Choć pracuje cały czas. Po co więc zamawia żarcie na krechę? No ale jesteś zakochana, wszystkie jego wady zdają się nie istnieć, albo łudzisz się, że Twoja miłość je zniweluje, przywdzieje zbroję księcia z bajki i będzie taki jakim go chcesz widzieć. Zakładajmy czysto hipotetycznie, że masz rację. Twoja miłość zmotywuje go do działania i usunie niektóre ze złych nawyków, jak nie wszystkie. Jednak to nie jest bajka, gdzie żaba zamienia się w księcia. Twój pocałunek nie zmieni kościotrupa... w człowieka. Tak kochana, Twój luby to szkielet. Sans dokładnie.
      Właśnie stoicie w parku i wyznałaś mu swoje uczucia. On stoi, milczy, z rękami w kieszeni bluzy, z tym swoim szerokim uśmiechem. Nic nie mówi. Pięć, dziesięć minut. Niecierpliwisz się. Powinnaś coś zrobić? Szturchnęłaś go.
      -Sans?
      -co? co mówiłaś? zdrzemnąłem się.
      -Z otwartymi oczami?
      -nom
      -Na stojąco?
      -w przedszkolu byłem mistrzem leżakowania, mam czarny pas w usypaniu wszędzie i zawsze - zaśmiał się przeciągając - to o czym chciałaś pogadać?
      -.... Grillby's?
      -grillby's

      Usuń
  11. Reakcja Nicka na wiadomość, że Judy idzie na randkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://m.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4

      Usuń
    2. Judy przebrała się w swój cywilny strój, podczas kiedy Nick miał mieć późniejszą zmianę. Oparł się o ścianę i sącząc kawę przyglądał się jak Judy plotkuje z Pazurianem. On też był ubrany po cywilnemu.
      Jak to się stało, że ten grubasek sprzątnął Nickowi sprzed oczu jego króliczka? Tego nie wie. Nie zauważył, ale teraz wszystko ma sens. To Pazurian pomógł co nie co Judy podczas sprawy z Wyjcami, no i łączy ich wspólne zamiłowanie do Gazeli, jedzenia, wypieków, no i Pazurian jest miły i sympatyczny i ... nie to co Nick. Skrzywił się lekko. Dzisiaj mają randkę. Nie pierwszą, pewnie nie ostatnią. Stara się zgrywać luazaka, jakby go to nie interesowało, jakby cieszył się ich szczęściem, jakby... nie obchodziło go to, że ten wielki kocur został zaakceptowany przez całą rodzinę Judy, zaś Bogo nawet śmieje się, że niedługo się pobiorą. Pazurian był kumplem Nicka, Judy jego przyjaciółką. Powinien się cieszyć, że ta dwójka ma się ku sobie zwłaszcza, że był pewien iż Pazuś nie zrobi jej nic złego, da godziwą przyszłość i zaopiekuje się najlepiej jak się da.
      Skąd więc ta złość?

      Usuń
  12. Nagle w trakcie rozgrywki, zamiast ducha Chary obok Frisk pojawiamy się my. Dziecko jest właśnie w trakcie genocide'u tuż przed zabiciem Papyrusa. Robimy co tylko możemy, aby namówić Frisk na pójście inną ścieżką i przestanie zabijania. Czy nam się to uda? Zdaję się na ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do zeszłego żądania, to nic nie szkodzi ;)
      Nic na siłę

      Usuń
    2. To sen, to musi być sen. Powtarzasz tak sobie kiedy podążasz za Frisk. Nikt Ciebie nie widzi, dziecko czasami chyba tylko słyszy, zaś Ty wiesz gdzie jesteś i wiesz co się dzieje. Geno. Bycie tutaj to nie to samo co granie w grę. O nie. Czujesz stęchłe powietrze Podziemia, wilgoć unoszącą się w powietrzu, chłód skał. Podziemie nie jest przyjaznym miejscem, pozornie, bo w rzeczywistości dostarczyło Tobie - jako graczowi wiele przyjemnych chwil.
      Prochy Toriel spoczywając przed drzwiami do Snowdin. Łzy lały Ci się ciurkiem kiedy Frisk zabijał kolejno Doggo, Wspaniałego Psa, pastwił się nad Doggestą. Wiesz, że w miasteczku nikogo nie ma. Bałwan zniszczony. Frisk zachłanny. Papyrus przed wami. Rozpościera ręce.
      -JA WIELKI PAPYRUS WIERZĘ, ŻE JEST W TOBIE JAKIEŚ DOBRO! - Nie ma...
      -Frisk zostaw to! Nie rób tego - krzyczysz. Dziecko przechyla głowę na bok, słyszy, słyszy Cię. Zaczyna drżeć. Dobrze. Tak trzymaj, krzycz głośniej - Nie zabijaj moich przyjaciół!
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      99999999999999999999999999999999999999999999
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
      HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

      Budzisz się z krzykiem, przysięgasz sobie, że już nigdy nie przejdziesz geno.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Papyyy T^T
      Świetna robota Yumi!

      Usuń
  13. Póki mogę korzystam. Jak nie jedno to drugie XD
    Chodzimy z Sansem od...(nie mam pomysłu na dystans czasowy xd) i po pewnym czasie postanawia nam sie oświadczyć. Gdy ze łzami szczęścia mamy juz powiedziec ''tak!'' nagle przychodzi Undynie, która nie wiedziała o planach szkieleta. Jej reakcje poproszę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miał być najszczęśliwszy dzień Twojego życia. Sans nie klęczał i nie oświadczał Ci się na promenadzie. Tylko w domu, byliście sami i właśnie skończyłaś zmywać naczynia po kolacji. Sans powiedział, że wyczaił jakiś film który możecie razem pooglądać, jak to zawsze robicie razem w sobotnie wieczory. Tak też się stało i tym razem. Usiadłaś obok niego, owinął Cię ramieniem, film się zaczął. O jakieś romansidło z Julią Roberts. Mniej więcej w połowie filmu, podczas którego wkurzałaś się na zachowania głównej bohaterki, nagranie się przerwało. Na ekranie zobaczyłaś swoją kanapę, Sansa który siadał, wyraźnie wcześniej włączał kamerę aby siebie nagrać. No i się zaczęło.
      -cześć _____ - chrząknął odwracając wzrok do tyłu - pewnie teraz już śpię, sprawdź - podniosłaś głowę. No oczy zamknięte, spokojny oddech, chyba faktycznie śpi. Ale... po co to nagranie? - jeżeli tak to dobrze, a jeżeli nie to pewnie udaję że śpię, heh - no i zagadka wyjaśniona. Dawaj Sans co tam masz - pod poduszką na której siedzisz jest prezent dla ciebie. proszę wstań teraz i go wyciągnij - Dobra. Niewiele myśląc podnosisz się ostrożnie aby nie zbudzić udającego-że-śpi-Sansa. Znalazłaś pierścionek. Nie jakiś super bogaty, bez brylantu czy innych drogich kamieni. Prosty, złoty, zwykły pierścionek. Oczy Ci się zaszkliły, schowałaś usta za dłonią. - heh, wiesz o co chcę się ciebie zapytać, prawda? _____ czy....
      -....MOGĘ SOBIE UMYĆ U WAS WŁOSY?! - ... co? I piękny czarujący moment prysł. Do mieszkania wpadła Undyne z pianą na rudych kłakach, owinięta puchatym różowym ręcznikiem w klapkach. - Wodę mi wyjebało a muszę się przygotować na Alphy... O, co tam smarki? - Ciekawe co sobie pomyślała, widząc Ciebie klęczącą i prawie ryczącą nad kanapą (z jej perspektywy nie widziała pierścionka), Sansa który miał już otwarte oczy, jednak bez źrenic, no i Julią Roberts na ekranie mówiącą o tym, jakie to jest ciężkie życie samotnej matki. - W czymś przeszkodziłam? - zaśmiała się nerwowo.

      Usuń
    2. To było zueeeee 😂

      Usuń
    3. O RANY XDDD Hahah, dziękuje za to ♥

      Usuń
  14. Asriel po 3 latach znajomości, wyznaje nam miłość. Chara też sie w nim kocha i jest cholernie zazdrosna. Jej reakcja na to wyznanie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stałaś przed lustrem damskiej ubikacji w jednej z bardziej ekskluzywnych restauracji. Dobra, tego się nie spodziewałaś. Nigdy. Naprawdę. N-i-g-d-y.
      Chodziłaś z Asrielem na studia do jednej grupy. On i jego przyrodnia siostra? Doszywana siostra? No, Chara jest adoptowana przez jego rodziców! W każdym razie on i Chara chodzili z Tobą do jednej grupy i Ty, jako starościna miałaś w powinności jako obywatelski obowiązek pomagać nowym potworom odnaleźć się w uczelnianym życiu. Byłaś miła dla nich tak samo jak dla wszystkich, a jako że byli wyjątkowymi uczniami, nie tylko ze względu na barwną i ciekawą historię, pokrewieństwo, rasę i rodzinę królewską, ale także na oceny. Szybko staliście się zgraną paczką i trójką dobrze dogadujących się przyjaciół.
      Pochyliłaś się przemywając twarz. Miałaś gdzieś, że rozmażesz sobie tusz. Musiałaś ochłonąć. Przed chwilą Asriel właśnie wyznał Ci miłość. Nie dalej jak tydzień temu na piżama party Chara wyznała Ci, że się skrycie podkochuje w bracie.. który formalnie nie jest jej rodziną. Nie to jednak jest problemem. Po przyznaniu się do uczuć, dodała że łeb ukręci każdej która go jej ukradnie! Dobra _____ wdech i wydech... Oddychaj. Właśnie tak.
      Co Asriel musiał sobie pomyśleć, jak tak wyszłaś do łazienki nie mówiąc mu ani be, ani me ani kukuryku? Po prostu po jego "od dawna się w tobie kocham" wstałaś przeprosiłaś, i schowałaś się jak tchórz tutaj! Teraz biedak siedzi. Nie chcesz go stracić bo to świetny przyjaciel. Nie chcesz kłócić się z Charą bo uważasz, że miejsce Twojej głowy jest tylko i wyłącznie na karku i nie trzeba ją ukręcać. A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Sama podkochujesz się w Gasterze, który jest waszym wykładowcom.
      Kochana, Twoje życie to kolejny odcinek Undernoveli. Jak się z tym czujesz?

      Usuń
    2. Jeeee, Masz przerąbane.

      Usuń
  15. Jesteśmy bitty i nie chcemy być zaadoptowane nie lubimy towarzystwa, pewnego dnia przychodzi ink i zauważa nas jak rysujemy, jest pod wrażeniem naszej twórczości i postanawia nas zaadaptować. No i wiem że takie zadanie już było ale bardzo mi się spodobało ale niestety osoba ktora to zadanie podała spoznila się a ja bardzo chciałabym wiedzieć jak ono by wyszło z twojej ręki Yumi. Jeśli osoba która napisała to zadanie poprosi mnie żebym je usunęła to olej to nie jest mój pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś bitty w schronisku dla porzuconych i niechcianych bitty. Twój trudny charakter, niechęć w zawieraniu znajomości, a co dopiero przyjaźni sprawił, że .... nikt Cię nie chce. Dodatkowym gwoździem do trumny samotności jest fakt, że urodziłaś się w niechlubnej hodowli bitty u Jerrego. Tak. Twoim pierwszym opiekunem i kimś kto wpoił Ci podstawy socjologii jest.. Jerry. Nic więc dziwnego, że nikt Cię nie chce.
      To co wyróżniało Cię jednak od zgorzkniałej i do reszty wkurzającej bitty to Twoje rysunki. Nie mogłaś co prawda wziąć kredek i ołówka w dłonie, bo schronisko nie dysponowało takimi dostosowanymi pod Twoje rozmiary. Za to Mama Cry wpadła na pomysł z farbami. Maczałaś w nich całe rączki i rysowałaś po wielkiej kartce papieru. Czasem wkładałaś nogi i biegałaś obijając swoje stopy. O dziwo, obrazki wychodziły Ci naprawdę ładnie. Przyciągnęły nawet uwagę Inka, który zajmował się dostarczaniem ich do schroniska, jak tylko Cry skontaktowała się z nim, że to zajęłoby czas bittym.
      -Cześć maluszku - odezwał się do Ciebie stukając kościstym palcem w Twoje akwarium., skrzywiłaś się. Czy oni naprawdę nie wiedzą, że z Twojej perspektywy to niewielkie stukanie jest ... ugh... - Co tam masz?
      -Nie twój zasrany interes - warczysz odwracając się do niego plecami, starając się małym ciałkiem zasłonić kartkę papieru.
      -O, wygadana jesteś - zaśmiał się sympatycznie - Jestem Ink, a ty?
      -.... Spadaj
      -Witaj więc Spadaj, jak się czujesz? - on sobie jaja robi?
      -Czuję się obserwowana przez jakiegoś wielkiego szkieleciego zboczeńca. Widziałeś go może? Kręci się tu taki w okolicy. Różnokolorowe oczy, wkurwiający głosik.... - nie mówił przez chwilę, jakby analizował Twoje słowa. Tego dnia odszedł bez słowa, ale wrócił kolejnego. Kupił specjalnie dla Ciebie komplet kredek i kolorowe pastele. Stałaś tak otoczona podarunkami o jakich Ci się nawet w głowie nie śniło. Mama Cry wspominała, że jeżeli zaczniesz od kogoś dostawać prezenty to znaczy, że ten potwór będzie chciał Cie zaadoptować i masz tego nie schrzanić. Skrzywiłaś się lekko. Naprawdę nie chciałaś opuszczać schroniska. Nie było idealnie, ale... to jedyny dom jaki posiadasz. Odsunęłaś kredki i pastele na bok, nie przyjęłaś ich, schowałaś się do domku dla bitty. Kolejnego dnia Ink znowu podsunął Ci kredki i ołówki i pastele i nowe, znacznie lepsze farby. - Zaufania nie da się kupić wiesz, zboku? - warknęłaś tylko na niego... Te słowa chyba w końcu trafiły. Skończyły się prezenty, za to zaczęło się towarzystwo. Ink faktycznie chciał Cię zaadoptować i pojawiał się praktycznie codziennie przez ponad miesiąc. Powiedział, że kiedy mu zaufasz, zabierze Cię stąd i raz jeszcze da wszystkie przybory do malowania o jakich nie śniłaś i już Cię nigdy, nikomu nie odda. Tylko... musisz mu zaufać.

      Usuń
  16. Uh, wydaje mi sie ze zdazylam. Tu gdzie jestem jest strasznie slaby internet ehh...
    Moze tak troche bardziej romantycznie? Chodzimy z Grillbym juz jakies pół roku. Pracujemy u niego w barze. Pewnego dnia po tym jak juz wszystko posprzatalismy, grillby prosi nas na zaplecze aby powiedziec ze nas kocha, jednak z nerwów nie potrafi ubrac swoich uczuc w slowa. Mieknie nam serduszko na to wszystko. A to jak sie to potoczy zostawiam tobie Yumiś:3
    ~Oczytana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dooooooobra, to robi się coraz dziwniejsze. Z każdą kolejną minutą całe zakłopotanie przeradza się w strach. Stoisz w zapleczu baru już jakiś kwadrans. Jedynym światłem jest cóż, Grillby i jego ognisty temperament, chciałoby się powiedzieć. Jednak nie. Choć płomienie na jego ciele tańczą jak oszalałe tak usta milczą. Coś się stało? Nie no, w kasetce tyle forsy ile zawsze, wymyłaś każdy blat dokładnie. Dzisiaj to on miał mopić podłoge, choć nie przepadał za tym. Grafik is grafik. Heh. Zmyłaś naczynia. Resztki dałaś zwierzętom. Zamknęłaś drzwi, okna, położyłaś krzesełka na stół... Coś strzyknęło, nerwowo popatrzyłaś na potwora wyrwana z własnych myśli. Nie, to tylko języki ognia zawirowały dookoła jego twarzy. Może się zaciął, jakaś zwiecha? Czasami też się zawiesisz, ale nie w cudzej obecności.
      -Grill? - postanawiasz odezwać się, odpowiedział Ci jedynie syk płomieni. Słyszy, ale nie odpowiada. - Mmm mamy tak tutaj stać? - cisza - Mam zgadywać po co mnie tutaj ściągnąłeś? - syk ognia - Dooobra - stuknęłaś się kilka razy palcem w brodę - Masz zamiar mnie porwać. Tak? Na tyłach czeka twój van, mm? - zmarszczył brwi. - A więc zła odpowiedź. Dobra. - chrząknęłaś - sekretnym składnikiem twoich burgerów jest ludzkie mięso które właśnie ci się skończyło i chcesz mnie zabić aby uzupełnić zapasy - W jego oczach widziałaś coś na pograniczu rozbawienia i głębokiego urażenia. - Grill, za kwadrans mam ostatni bus do domu. Powiesz mi o co chodzi? - cisza - Chcesz mnie zwolnić?
      -Nie! - No brawo! Odezwał się. Tylko dlaczego teraz trzyma Cię za ramiona i .. znowu zamarł? Czujesz pod materiałem białej firmowej koszulki ciepło jego rąk. Nie parzy, lecz gorący jest troszeczkę za bardzo - Zostań na noc. - O... o? Co? Skrzywiłaś się lekko
      -Po co?
      -To co chcę ci powiedzieć zajmie mi znacznie dłużej niż kwadrans...
      -O Boże, nie mów mi, że chcesz mi czytać poematy jakiegoś tam potwora z zamierzchłej przeszłości. Raz dałam się namówić Alphys, nie wiedząc że jeden wiersz ma ponad trzysta stron! - starałaś się go zagadać, odwrócić uwagę i po prostu uciec na busa. Nie udało się jednak. Nie puszczał, wpatrywał się tylko intensywnie - Mama mi mówiła, że jeżeli przed snem będę gapiła się na ogień to się posikam w łóżko - bąknęłaś sama nie wiedząc dlaczego - Jeżeli mam u ciebie nocować to zasikam ci kanapę.
      -Moje łóżko
      -Co?
      -Jeżeli jest to prawda, to zasikasz moje łóżko - ... Doooobra
      -Grillby myślę, że nie taki tor tej rozmowy chciałeś uzyskać...
      -Nie.
      -Dobra, zostanę, ale śpię na kanapie i powiem znajomej, że u ciebie zostaję, dobrze? - Przezorny zawsze ubezpieczony
      -Dobrze - Wyznał Ci swoje uczucie, po dwóch filmach, półtorej pizzy i trzech godzinach milczenia z jego strony. Tej nocy nie spałaś na jego kanapie i nie, nie zesikałaś się w jego łóżku. Kolejny mit z dzieciństwa - obalony.

      Usuń
    2. To jest genialne! xD No i zostałyśmy pogromcami mitów xDD Ja tylko czekałam aż coś takiego wymyślisz xD

      Usuń
  17. kolegujemy się z bendyi'm od bardzo bardzo dawna postanawiamy mu pomóc,jego reakcja poproszę :3

    OdpowiedzUsuń
  18. /coś z bitty yeeey/
    Chcemy mieć bitty (blue) ale jest problem - pies który jest o wszystko zazdrosny. Ale mimo to adoptowalismy go myśląc że się polubia. Czy się polubia i czy nie dojdzie do katastrofy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde spóźniłam się nie widziałam końca ;_;

      Usuń
  19. Aaaaaaa Yumi wysłałam ci coś! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. iiiii spóźniłam się ;__;

    OdpowiedzUsuń
  21. Nosz Kozia Mać...... spóźniłem się

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE