Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► Inne gry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► Inne gry. Pokaż wszystkie posty
14 marca 2020
15 grudnia 2018
20 listopada 2018
Baldi Basics: Nie oceniaj książki po okładce - Rozdział III
Notka od autora: (Nie)stety zasmucę niektórych: Ship PlayTime x Bully.Yap. Musiałam xD
Bully dziwnie się czuje gdy zrobi przykrość PlayTime, czuje tez się inny w jej obecności. Nie chce czuć tego uczucia. Czy odkryje co to za uczucie? BRAK NOTEK 18+!!!
Bully dziwnie się czuje gdy zrobi przykrość PlayTime, czuje tez się inny w jej obecności. Nie chce czuć tego uczucia. Czy odkryje co to za uczucie? BRAK NOTEK 18+!!!
Autor: Miarai Doki
Heh, Clara jak zwykle uniknęła kary. Mogłem się tego spodziewać. Jest córką dyrektora i wszyscy uważają ją za aniołka, który jest najlepszy we wszystkim co robi. Jest okropna, głupia i. . .i. . . UGH!!! JAK PLAY MOŻE SIĘ PRZYJAŹNIĆ Z TAKĄ OKROPNĄ ZDRAJCZYNIĄ?! To nie tak, że jestem zazdrosny czy coś. . . tylko. . .martwię się o nią DOBRA?! Ja naprawdę zwariowałem. . .zależy mi na niej. . .
-EJ! TY IDITO!-Zamyślony nie zauważyłem, że Clara stoi wkurzona przede mną.-Musimy porozmawiać!
-Emmm o co chodzi?-Spytałem..
-Masz się odczepić od Play bo nie mogę. . .
-Bo nie możesz jej wykorzystywać?-Przerwałem jej, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.-O to ci chodzi?-Spytałem patrząc na nią spod byka.-Nie ma mowy.
-Myślisz, że ktoś taki jak ty mi przeszkodzi?-Warknęła opierając się o ścianę.-Naprawdę? Zależy ci na tej głupiej, dziecinnej, naiwnej dziewczynce?
-Ona nie jest ani głupia, ani dziecinna, a to, że jest naiwna to nie jej wina! To ty ją okłamujesz!-Clara zaśmiała się śmiechem pełnym pogardy.
-Zrozum, ona jest pod moją kontrolą i ona mi ufa. A co jeśli. . .dowiedziała by się jakiejś strasznej plotki o tobie?-Te słowa przekuły mi serce jak lodowy kolec.
-Nie. . .nie zrobisz tego. . .
-To się od niej odczep. . .-Warknęła-To jak będzie?
-O cześć Clara! Hej Bully!-Po naszej lewej stała Play z uśmiechem na twarzy. Spojrzałem najpierw na Play a później na Clare.
-No cześć i wybacz Claro, ale nie przyjmę twojej propozycji.-I oddaliłem się. Ona tego nie zrobi. Nie. . .NIE ZROBI! Jednak miałem wątpliwości. Ona często robiła to co powiedziała. O nie, nie tym razem. Zacząłem iść z powrotem w ich stronę modląc się by nie było za późno. Rozmawiały. No kurde nie ma takiej opcji...
-Cześć Play słuchaj. . .chcesz iść ze mną bo, *Viktor. . .chciał zrobić jakiegoś pranka komuś i. . .jeśli będziesz obok mnie to nie będziesz ofiarą tego żartu. . .i. .
-No dobra!-Odrzekła z uśmiechem pożegnała się z Clarą i odeszliśmy wzdłuż korytarza. Jak dobrze, że Victor już zrobił kiedyś taki pranka Play i ona go od wtedy nie lubi. Znaczy. . .nie dobrze,ale. . .dlaczego ja w ogóle zabrałem ją ze sobą? Czy aż tak zależy mi na naszej. . .znajomości?
--W tym czasie u Clary--
^Punkt widzenia - Clary^
Co on sobie wyobraża? Myśli, że niby mi może ją odebrać? Niedoczekanie niech sobie nie myśli, że może robić wszystko co mu się żywnie podoba!
Ugh! Nienawidzę go! Nie mam teraz nikogo do odrobienia lekcji a ojciec w domu odpowie :Nie Claruniu, musisz sama za pracować na dobrą ocenę i ja ci nie pomogę. On w niczym mi nie pomaga, tylko zrzędzi od kiedy się urodziłam! Żałuje, że nie wychowuję mnie matka, właściwe by mogła gdyby nie była chora psychicznie! Ale ze schizofreniczką w domu było zabawnie gdy gadała do ściany, a z moim ojcem?! KATORGA!
…
Dobra Bully. Tak się bawimy? To teraz mój ruch. . .
---W tym czasie u Bully'ego i PlayTime---
^Punkt widzenia wraca do normy: Bully^
-A więc o czym rozmawialiście z Clarą?-Bałem się tego pytania. Nie chciałem jej tego powiedzieć...nie zrozumiała by...lub by się obraziła.. .nie uwierzyła by...-Halo! Jest tam kto? Ziemia do Bully'ego!
-O niczym. . .-Odpowiedziałem trochę spięty.
-Wiesz. . . trochę słyszałam waszą rozmowę-O nie. . .-Czy. . .naprawdę jestem naiwnym dzieckiem?. . .-Ustałem obok niej. Wzrok wbity dosłownie w podłogę i smutna mina wskazywała że zaraz będzie płakać.
-Nie!-Wrzasnąłem. Tylko. . .dlaczego?-Nie słuchaj tej wariatki!
-Ale. . .sam przyznałeś jej racje, że jestem naiwna. . .-Ciągnęła dalej. Zaczęła szlochać. Serce mu się łamało choć nie chciał tego sobie uświadomić. Choć dopiero teraz. . .po tym dokuczaniu i wyzwiskach zbliżyli się do siebie, ten czuł, że zna ją od lat. -Czy. . .to znaczy, że mnie nie lubisz. . .?-Wydukała.
-Co. . .? Ja. . .? Eeeee! Nie powiedziałem tego!
~To działo się tak szybko~
-JESTEŚCIE WSZYSCY TACY SAMI!!-Wskazała na mnie zapłakana. Smutek przechodził w furię.
-Play! Posłuchaj. . .
-NIE! ZA DUŻO JUŻ USŁYSZAŁAM!!
-Ale, to nie tak!
-A JAK?! CO JESZCZE NA MNIE COŚ NAGADALIŚCIE?!
-MÓWIĘ, ŻE NIC!! AŻ TAKA GŁUPIA JESTEŚ, ŻE NIE ROZUMIESZ?! MAM CIĘ DOSYĆ I TEGO TWOJEGO GŁUPIEGO CHARAKTERU!-Dopiero po chwili doszło do mnie co powiedziałem. . .-PlayTime. . .ja. . .-Nie dokończyłem. Odbiegła.
Uciekła w ogóle ze szkoły.-Ale jestem palantem. . .-Mruknąłem do siebie. Poczułem łzy w oczach. Nie powstrzymałem ich, spływały strugami po policzkach. Muszę ją przeprosić. . .kurde. . .CZEMU MI TAK ZALEŻY?! Mam nadzieję, że nie odwali nic głupiego. . .
-EJ! TY IDITO!-Zamyślony nie zauważyłem, że Clara stoi wkurzona przede mną.-Musimy porozmawiać!
-Emmm o co chodzi?-Spytałem..
-Masz się odczepić od Play bo nie mogę. . .
-Bo nie możesz jej wykorzystywać?-Przerwałem jej, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.-O to ci chodzi?-Spytałem patrząc na nią spod byka.-Nie ma mowy.
-Myślisz, że ktoś taki jak ty mi przeszkodzi?-Warknęła opierając się o ścianę.-Naprawdę? Zależy ci na tej głupiej, dziecinnej, naiwnej dziewczynce?
-Ona nie jest ani głupia, ani dziecinna, a to, że jest naiwna to nie jej wina! To ty ją okłamujesz!-Clara zaśmiała się śmiechem pełnym pogardy.
-Zrozum, ona jest pod moją kontrolą i ona mi ufa. A co jeśli. . .dowiedziała by się jakiejś strasznej plotki o tobie?-Te słowa przekuły mi serce jak lodowy kolec.
-Nie. . .nie zrobisz tego. . .
-To się od niej odczep. . .-Warknęła-To jak będzie?
-O cześć Clara! Hej Bully!-Po naszej lewej stała Play z uśmiechem na twarzy. Spojrzałem najpierw na Play a później na Clare.
-No cześć i wybacz Claro, ale nie przyjmę twojej propozycji.-I oddaliłem się. Ona tego nie zrobi. Nie. . .NIE ZROBI! Jednak miałem wątpliwości. Ona często robiła to co powiedziała. O nie, nie tym razem. Zacząłem iść z powrotem w ich stronę modląc się by nie było za późno. Rozmawiały. No kurde nie ma takiej opcji...
-Cześć Play słuchaj. . .chcesz iść ze mną bo, *Viktor. . .chciał zrobić jakiegoś pranka komuś i. . .jeśli będziesz obok mnie to nie będziesz ofiarą tego żartu. . .i. .
-No dobra!-Odrzekła z uśmiechem pożegnała się z Clarą i odeszliśmy wzdłuż korytarza. Jak dobrze, że Victor już zrobił kiedyś taki pranka Play i ona go od wtedy nie lubi. Znaczy. . .nie dobrze,ale. . .dlaczego ja w ogóle zabrałem ją ze sobą? Czy aż tak zależy mi na naszej. . .znajomości?
--W tym czasie u Clary--
^Punkt widzenia - Clary^
Co on sobie wyobraża? Myśli, że niby mi może ją odebrać? Niedoczekanie niech sobie nie myśli, że może robić wszystko co mu się żywnie podoba!
Ugh! Nienawidzę go! Nie mam teraz nikogo do odrobienia lekcji a ojciec w domu odpowie :Nie Claruniu, musisz sama za pracować na dobrą ocenę i ja ci nie pomogę. On w niczym mi nie pomaga, tylko zrzędzi od kiedy się urodziłam! Żałuje, że nie wychowuję mnie matka, właściwe by mogła gdyby nie była chora psychicznie! Ale ze schizofreniczką w domu było zabawnie gdy gadała do ściany, a z moim ojcem?! KATORGA!
…
Dobra Bully. Tak się bawimy? To teraz mój ruch. . .
---W tym czasie u Bully'ego i PlayTime---
^Punkt widzenia wraca do normy: Bully^
-A więc o czym rozmawialiście z Clarą?-Bałem się tego pytania. Nie chciałem jej tego powiedzieć...nie zrozumiała by...lub by się obraziła.. .nie uwierzyła by...-Halo! Jest tam kto? Ziemia do Bully'ego!
-O niczym. . .-Odpowiedziałem trochę spięty.
-Wiesz. . . trochę słyszałam waszą rozmowę-O nie. . .-Czy. . .naprawdę jestem naiwnym dzieckiem?. . .-Ustałem obok niej. Wzrok wbity dosłownie w podłogę i smutna mina wskazywała że zaraz będzie płakać.
-Nie!-Wrzasnąłem. Tylko. . .dlaczego?-Nie słuchaj tej wariatki!
-Ale. . .sam przyznałeś jej racje, że jestem naiwna. . .-Ciągnęła dalej. Zaczęła szlochać. Serce mu się łamało choć nie chciał tego sobie uświadomić. Choć dopiero teraz. . .po tym dokuczaniu i wyzwiskach zbliżyli się do siebie, ten czuł, że zna ją od lat. -Czy. . .to znaczy, że mnie nie lubisz. . .?-Wydukała.
-Co. . .? Ja. . .? Eeeee! Nie powiedziałem tego!
~To działo się tak szybko~
-JESTEŚCIE WSZYSCY TACY SAMI!!-Wskazała na mnie zapłakana. Smutek przechodził w furię.
-Play! Posłuchaj. . .
-NIE! ZA DUŻO JUŻ USŁYSZAŁAM!!
-Ale, to nie tak!
-A JAK?! CO JESZCZE NA MNIE COŚ NAGADALIŚCIE?!
-MÓWIĘ, ŻE NIC!! AŻ TAKA GŁUPIA JESTEŚ, ŻE NIE ROZUMIESZ?! MAM CIĘ DOSYĆ I TEGO TWOJEGO GŁUPIEGO CHARAKTERU!-Dopiero po chwili doszło do mnie co powiedziałem. . .-PlayTime. . .ja. . .-Nie dokończyłem. Odbiegła.
Uciekła w ogóle ze szkoły.-Ale jestem palantem. . .-Mruknąłem do siebie. Poczułem łzy w oczach. Nie powstrzymałem ich, spływały strugami po policzkach. Muszę ją przeprosić. . .kurde. . .CZEMU MI TAK ZALEŻY?! Mam nadzieję, że nie odwali nic głupiego. . .
28 września 2018
Opowiadanie: Chandra
Notka od autora: Postanowiłam za pomocą opowiadania przedstawić to co ostatnio siedzi mi w głowie oraz mój stan emocjonalny. No i pokazać decyzje jakie podjęłam.
Pokazany w głowie wieżowiec, odnosi się do popularnej wizualizacji własnego umysłu jako wieżowca. Tego typu zabieg ma pomóc w opanowaniu tego co siedzi w głowie, oraz w uporządkowaniu wszystkiego. Gdzie w niższych partiach - jakby w piwnicy - umieszczamy to czego się boimy, nasze lęki, obawy, strachy, nawet potwory czy fobie. Natomiast im wyżej tym bliżej jesteśmy tego co chcemy osiągnąć. Naszego ideału które zagwarantuje nam spełnienie za życia. Swój wieżowiec postawiłam bardzo dawno temu i do dzisiaj dobrze mi służy. Dzisiaj postanowiłam zabrać was na jedno, może dwa piętra...
TRZASK.
-JAK TO?! – G uderzył rękami w drewniany blat biurka, nie wierzył własnym uszom, znaczy, gdyby je miał – PORZUCENI?! – dodał unosząc lekko głos do góry. Złote ślepia wpatrywał z wyczekiwaniem na jakąkolwiek reakcję ze strony siedzącego naprzeciw niego kucyka. Yumi miała spuszczony wzrok i oklapnięte uszy, jakby nie chciała spojrzeć na potwora.
-Kchem – chrząknął Grillby siedzący obok na krześle razem ze swoimi „braćmi” – Zawieszeni… - poprawił go natychmiast.
-Chciałeś powiedzieć, powieszeni – Fell skrzyżował ręce na piersi, to co przed chwilą usłyszał również mu się nie podobało.
-To… to nie tak – Yumi odezwała się w końcu patrząc na siedzących towarzyszy. Miała przed sobą zarówno G i Iszę, jak i wszystkie cztery żywiołaki ognia. Przełknęła głośno ślinę, chwilowa odwaga umknęła jak tylko spojrzała na ich twarze. Strach powoli zamieniał się w irytację – Ugh…. Nie rozumiecie.
-Jasne, że rozumiemy. Porzucasz nas – bąknął Fell odwracając wzrok. Nie chciał na nią patrzeć.
-Zawieszam – poprawiła natychmiast – Na… bliżej nieokreślony czas…
-ALE DLACZEGO! – G aż podniósł się z krzesełka, żywo gestykulował rękami, podczas kiedy Isza spoglądała na niego wyraźnie nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje – Przecież masz w tym swoim kucykowym notesiku spisane WSZYSTKO. Plany opowiadań, rozdziały dodatkowe, jakieś ciekawostki! WSZYSTKO! Więc to nie tak, że nie masz pomysłu. – spojrzał na nią raz jeszcze.
-Ja po prostu… - przygryzła dolną wargę błądząc wzrokiem po podłodze, jakby tam miała leżeć odpowiedź. Czuła się postawiona pod ścianą, obrzucana dziwną mieszaniną emocji. Gniewu, niedowierzania, złości, smutku… i tego, czego nie znosiła najbardziej… zawodu.
-Ty po prostu co?
-G, usiądź, daj jej odrobinę przestrzeni. Jestem pewien, że zaraz nam to wszystko wyjaśni – Grillby położył na ramieniu G swoją rękę cofając go lekko do tyłu. Kościotrup spojrzał na ognistego, potem jeszcze raz na klacz za biurkiem, a następnie usiadł wyraźnie ze wszystkiego niezadowolony. Zebrani musieli długo czekać.. albo tak im się wydawało… w każdym razie kucyk w końcu westchnął i położył łeb na blacie.
-Złapała mnie chandra, okej? Trzyma mnie od dłuższego czasu. To widać po moim blogu. Mniej rzeczy publikuję, prawie w ogóle nie tłumaczę, a jak już to bardzo długo mi nad tym schodzi. W tym miesiącu nawet było kilka dni gdzie nic nie wrzucałam. Nic! A pilnowałam się tego, aby codziennie coś wrzucić. Bo znam siebie, jeżeli coś zacznę olewać to to porzucę, a tego nie chcę, bo kocham mój blog, was, moich czytelników i dostarcza mi to przyjemność. – wzięła głęboki wdech – Tylko, że po prostu nie mogę! Za każdym razem jak szykuję sobie plik, albo obrazek do tłumaczenia, albo dokument, aby coś napisać, wpatruję się jak debil w ten migający znacznik tekstu, albo w puste pole jakie wcześniej oczyściłam na obrazku i gapię się i gapię i … jakbym miała jakąś blokadę. Po prostu… no… Nawet spraw technicznych nie mogę zrobić! – w końcu wyrzuciła kopyta w powietrze – Zmuszam się do edytowania wikipedii blogowej, z każdym dniem przychodzi mi to coraz trudniej! Zaczęłam na youtube z monstr girl Quest, mam nagrane dalsze części, nawet przetłumaczone, ale … nie umiem tego sklecić w całość! Nie, że nie umiem, ale… to nie tak że mi się nie chce… - Zacisnęła zęby z frustracji myśląc nad kolejnymi słowami – Bo to nie tak, że ja nie chcę. Ja chcę. Mam genialne pomysły na dalsze historie dla was… Znaczy się tak mi się wydaje…. Trucizna miała być powieścią w jakiej zastosowałabym meta-narrację. Gdzie zarówno narrator, jak i czytelnik byliby tylko kolejnymi postaciami opowiadania. Byłaby miłość, duchy, upiory, demony, krew, śmierć i żałoba. Do końca świata, miało być humorystycznym opowiadaniem o przygodach potworów w naszym świecie, gdzie wyładowywałabym swoją chorą fantazję. – westchnęła ciężko – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem. Nie otrzymując tego co chciała spojrzała na nie marszcząc brwi. – G, pstryknij dla mnie palcami.
-Słucham?
-No pstryknij palcami – Potwór spojrzał na Grillbiego, a następnie uniósł rękę i pstryknął. – Nie teraz, za wcześnie! – chrząknęła Yumi – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem i spojrzała na G. Ten po kilku sekundach załapał i pstryknął palcami. Wyraźnie zadowolona z efektu, prowadziła swój monolog dalej – Teraz edytowanie prostego, krótkiego komiksu przychodzi mi z trudnością. Jestem w pracy, myślę sobie co przetłumaczę, co napiszę, co zrobię. Siedzę na kiblu, jestem z psem, to samo! Lecz gdy tylko zasiadam, aby zrealizować swoje cele, to nic! Tomasz Węcki, mówił, że nie ma czegoś takiego jak brak weny. I tu się zgadzam, nie ma. Bo wena jest. I to jest jej naprawdę wiele! W głowie już powstaje mi zarys kolejnego opowiadania, o córce Sansa i Frisk, gdzie wciepiłabym multum i jeszcze ciut AU, mam pomysł na kilka eventów, a nawet na prezent z okazji Nowego Roku i choć to za kilka miesięcy, aby się wyrobić i zrobić to dobrze, musiałabym zacząć już teraz, a po prostu nie mogę. Choć wiem, że byłoby to coś ekstra i fajowego i w ogóle…. – wzięła kolejny głęboki wdech – No i jeszcze moje kontakty z innymi. Nie chcę wychodzić na jakąś debilkę, która ma wszystkich gdzieś i wyżej sra niż dupę ma. Kocham moich czytelników, kocham moich przyjaciół i każdemu służę pomocą kiedy mogę i jak mogę! Ale! – westchnęła ciężko – Po prostu nie umiem się przełamać. Mój wskaźnik socjalizacji woła o pomstę do nieba i mam ochotę schować się w najciaśniejszej dziurze na kilka tygodni, aby ochłonąć od tego wszystkiego. Znowu z drugiej strony, chciałabym tak po prostu wejść na discorda i popisać z ludźmi, ale nie mogę, bo coś mnie blokuje, jakaś niewidzialna siła, zmęczenie, zmęczenie! Jestem zmęczona, choć nic takiego nie zrobiłam i… i.. ja po prostu…. – łapała oddech szybko. Nawet nie zauważyła kiedy obok siebie miała wszystkie potwory. W tym także i Gastera, który do tej pory siedział cicho, schowany gdzieś pod ścianą pomieszczenia. Obejmowali ją, aby uspokoić choć odrobinę zmęczone ciało i serce.
-To przez prace – mówił Grillby – Ostatnio masz naprawdę ciężki okres. – Głaskał ją po grzywie – Myślałaś, że uda ci się zmienić pracę, nie udało się. Myślałaś, że obronisz pracę w terminie, nie udało się.
-Dali ci naprawdę ciężkie zmiany – wtrącił się G teraz wyraźnie spokojniejszy – Pracowałaś kilka dni po dwanaście godzin. W hałasie, w tłoku…
-Było kilka osób które zaszło ci za skórę – dodał Fell, on i Gri nie dotykali kucyka, ale byli w pobliżu. – A przez to kim jesteś i jaka jesteś nie umiałaś pokazać im co naprawdę o nich myślisz.
-No nie, jednej osobie pokazałam…. – zaszlochała. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać.
-Brawo. Zostało jeszcze kilka – wywrócił oczami
-Jesteś przepracowana – Curly wdrapał się na jej głowę i złapał rogu – Pozwól sobie odpocząć.
-A-ale! Ale – zapłakała – Ale wyszły nowe rozdziały Gry i Wpadek i chciałabym skończyć jakieś opowiadanie, bo chcę zacząć kolejne i jeszcze tyle zostało do edycji na wikipedii i tyyyle do mgq i jeszcze…
-Ciii – Gaster w końcu zabrał głos i poklepał Yumi po boku – Ciiii… małe kroczki, pamiętasz? Małe kroczki.
-Mam wrażenie, że … że…
-Że?
-… czuję się … przybita? Przygnębiona? Jakbym zawodziła czytelników HI… jakby mieli wobec mnie tylko wymagania… nie mówię o wszystkich, właściwie to nikogo nie mam na myśli, po prostu…
-Wymagania stawiasz sama sobie, bo chcesz, aby czytelnicy mieli zawsze wszystko szybko w dobrej jakości i aby dobrze się bawili, tak? – przytaknęła, z jej oczu poleciało więcej łez – Ale sama teraz masz problemy, prawda?
-Wszystko jest dobrze! – odezwała się głośno. Gaster wywrócił oczami
-Jeżeli kogokolwiek zawodzisz to samą sobie. – Yumi zamknęła usta i spuściła wzrok, pozwalała, aby Grillby ją głaskał, aby Curly siedział na jej głowie trzymając się rogu i aby w końcu G trzymał jej kopyto w swoich rękach – Siebie, nie nas. Pamiętasz co ostatnio powiedziała ci Samael?
-…. Kto inny jak nie ja… - kucyk szepnęła cicho
-Dokładnie. Kto inny jak nie ty. Myślę, że twoi czytelnicy są na tyle wyrozumiali, że pozwolą ci odpocząć, bo wrzesień jest dla ciebie naprawdę męczący, październik nie będzie lżejszy.
-Ale ja nie chcę odpocząć! – podniosła wzrok – Nie chcę! Znam siebie i nie mogę przestać tutaj publikować rzeczy. Nie zawieszam bloga, jest tyle rzeczy jakie chcę przetłumaczyć, czy napisać. To naprawdę sprawia mi przyjemność!
-Czy nie tratujesz prowadzenia tego bloga jako obowiązek? – Fell w końcu się odezwał
-Co? Nie! Na łeb upadłeś? – zmarszczyła brwi – To sprawia, że jestem szczęśliwa, ale mam wrażenie, że coś stoi między mną a tym szczęściem!
-Zmęczenie – Grillby wstał wsadzając ręce do kieszeni spodni – To zmęczenie. Odpocznij. Publikuj to co chcesz, kiedy chcesz i w jakiej ilości chcesz…
-To są moje słowa…
-O których sama zapomniałaś. Tłumacz to co sprawia ci przyjemność. Ale dokończ to co zaczęłaś. Dlatego, odpocznij, tłumacz to co chcesz, pisz to co chcesz, wyśpij się, nie wychodź do ludzi, jak nie chcesz to się z nikim nie kontaktuj… Może jakaś miła dusza napisze ci maila, albo odezwie się w komentarzach życzliwym słowem, jakie ma dodać ci otuchy – westchnął, płomienie na jego głowie kołysały się teraz zdecydowanie łagodniej. Kucyk czuł jak zza okularów Grillby wpatruje się w nią intensywnie – Zacznij jeść normalnie, nie przegapiaj brania leków codziennie… a wszystko wróci do normy. Ostatnio miałaś za wiele na swojej głowie. I w sumie, to masz nadal…
-Ale dasz radę – G ścisnął mocniej kopyto – Dasz radę wszystkiemu. Daj sobie tylko czas… odpocznij…
-Dlatego nie zawieszaj opowiadań, po prostu odpocznij... – Gaster skrzyżował ręce na piersi uśmiechając się czule, niemalże po ojcowsku – Pograj w grę, poczytaj książkę…
-Odpocznij….
-Zrelaksuj się…
-Wyśpij….
-Zjedz coś normalnego…
-Idź na spacer z psem…
-Poczytaj książkę…
-Odpocznij…
-Odpocznę… - Kucyk zamknęła oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nagle pomieszczenie powoli zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu, teraz otoczona białą przestrzenią stała sama, naprzeciw Ciebie, z ustami wykrzywionymi w lekkim uśmiechu, z wyraźnie podkrążonymi oczami i zmęczeniem malującym się na twarzy. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na Ciebie. W jej oczach mimo wyraźnego wyczerpania widać było dziecięcą radość, wiarę i … szczerą miłość oraz oddanie. Uśmiech się jej poszerzył, choć po policzkach zaczęły cieknąć łzy – Dziękuję, że mimo wszystko nadal tutaj jesteś. Wiem, że czekasz na dalsze części swoich ulubionych opowiadań czy też komiksów. Dziękuję, że cierpliwie czekasz na maile ode mnie i za to, że mimo iż pojawia się tutaj mniej treści to nadal jesteś. Dziękuję za wszystko, naprawdę i .. i… i za to że jesteś. Obiecuję, wszystko dokończyć i obiecuję, że codziennie będzie się coś pojawiało. Jak tylko odpocznę i dojdę do siebie, materiałów na HI będzie więcej i więcej i więcej. Oczywiście, jeżeli zechcesz mi pomóc – szczerze się uśmiechała, choć nie przestawała jednocześnie płakać – Małe kroczki… małe kroczki… Zacznę od małych kroczków… A pierwszy, postawiłam właśnie teraz….
-JAK TO?! – G uderzył rękami w drewniany blat biurka, nie wierzył własnym uszom, znaczy, gdyby je miał – PORZUCENI?! – dodał unosząc lekko głos do góry. Złote ślepia wpatrywał z wyczekiwaniem na jakąkolwiek reakcję ze strony siedzącego naprzeciw niego kucyka. Yumi miała spuszczony wzrok i oklapnięte uszy, jakby nie chciała spojrzeć na potwora.
-Kchem – chrząknął Grillby siedzący obok na krześle razem ze swoimi „braćmi” – Zawieszeni… - poprawił go natychmiast.
-Chciałeś powiedzieć, powieszeni – Fell skrzyżował ręce na piersi, to co przed chwilą usłyszał również mu się nie podobało.
-To… to nie tak – Yumi odezwała się w końcu patrząc na siedzących towarzyszy. Miała przed sobą zarówno G i Iszę, jak i wszystkie cztery żywiołaki ognia. Przełknęła głośno ślinę, chwilowa odwaga umknęła jak tylko spojrzała na ich twarze. Strach powoli zamieniał się w irytację – Ugh…. Nie rozumiecie.
-Jasne, że rozumiemy. Porzucasz nas – bąknął Fell odwracając wzrok. Nie chciał na nią patrzeć.
-Zawieszam – poprawiła natychmiast – Na… bliżej nieokreślony czas…
-ALE DLACZEGO! – G aż podniósł się z krzesełka, żywo gestykulował rękami, podczas kiedy Isza spoglądała na niego wyraźnie nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje – Przecież masz w tym swoim kucykowym notesiku spisane WSZYSTKO. Plany opowiadań, rozdziały dodatkowe, jakieś ciekawostki! WSZYSTKO! Więc to nie tak, że nie masz pomysłu. – spojrzał na nią raz jeszcze.
-Ja po prostu… - przygryzła dolną wargę błądząc wzrokiem po podłodze, jakby tam miała leżeć odpowiedź. Czuła się postawiona pod ścianą, obrzucana dziwną mieszaniną emocji. Gniewu, niedowierzania, złości, smutku… i tego, czego nie znosiła najbardziej… zawodu.
-Ty po prostu co?
-G, usiądź, daj jej odrobinę przestrzeni. Jestem pewien, że zaraz nam to wszystko wyjaśni – Grillby położył na ramieniu G swoją rękę cofając go lekko do tyłu. Kościotrup spojrzał na ognistego, potem jeszcze raz na klacz za biurkiem, a następnie usiadł wyraźnie ze wszystkiego niezadowolony. Zebrani musieli długo czekać.. albo tak im się wydawało… w każdym razie kucyk w końcu westchnął i położył łeb na blacie.
-Złapała mnie chandra, okej? Trzyma mnie od dłuższego czasu. To widać po moim blogu. Mniej rzeczy publikuję, prawie w ogóle nie tłumaczę, a jak już to bardzo długo mi nad tym schodzi. W tym miesiącu nawet było kilka dni gdzie nic nie wrzucałam. Nic! A pilnowałam się tego, aby codziennie coś wrzucić. Bo znam siebie, jeżeli coś zacznę olewać to to porzucę, a tego nie chcę, bo kocham mój blog, was, moich czytelników i dostarcza mi to przyjemność. – wzięła głęboki wdech – Tylko, że po prostu nie mogę! Za każdym razem jak szykuję sobie plik, albo obrazek do tłumaczenia, albo dokument, aby coś napisać, wpatruję się jak debil w ten migający znacznik tekstu, albo w puste pole jakie wcześniej oczyściłam na obrazku i gapię się i gapię i … jakbym miała jakąś blokadę. Po prostu… no… Nawet spraw technicznych nie mogę zrobić! – w końcu wyrzuciła kopyta w powietrze – Zmuszam się do edytowania wikipedii blogowej, z każdym dniem przychodzi mi to coraz trudniej! Zaczęłam na youtube z monstr girl Quest, mam nagrane dalsze części, nawet przetłumaczone, ale … nie umiem tego sklecić w całość! Nie, że nie umiem, ale… to nie tak że mi się nie chce… - Zacisnęła zęby z frustracji myśląc nad kolejnymi słowami – Bo to nie tak, że ja nie chcę. Ja chcę. Mam genialne pomysły na dalsze historie dla was… Znaczy się tak mi się wydaje…. Trucizna miała być powieścią w jakiej zastosowałabym meta-narrację. Gdzie zarówno narrator, jak i czytelnik byliby tylko kolejnymi postaciami opowiadania. Byłaby miłość, duchy, upiory, demony, krew, śmierć i żałoba. Do końca świata, miało być humorystycznym opowiadaniem o przygodach potworów w naszym świecie, gdzie wyładowywałabym swoją chorą fantazję. – westchnęła ciężko – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem. Nie otrzymując tego co chciała spojrzała na nie marszcząc brwi. – G, pstryknij dla mnie palcami.
-Słucham?
-No pstryknij palcami – Potwór spojrzał na Grillbiego, a następnie uniósł rękę i pstryknął. – Nie teraz, za wcześnie! – chrząknęła Yumi – Dawniej pisanie czegokolwiek przychodziło mi ot tak – machnęła kopytem i spojrzała na G. Ten po kilku sekundach załapał i pstryknął palcami. Wyraźnie zadowolona z efektu, prowadziła swój monolog dalej – Teraz edytowanie prostego, krótkiego komiksu przychodzi mi z trudnością. Jestem w pracy, myślę sobie co przetłumaczę, co napiszę, co zrobię. Siedzę na kiblu, jestem z psem, to samo! Lecz gdy tylko zasiadam, aby zrealizować swoje cele, to nic! Tomasz Węcki, mówił, że nie ma czegoś takiego jak brak weny. I tu się zgadzam, nie ma. Bo wena jest. I to jest jej naprawdę wiele! W głowie już powstaje mi zarys kolejnego opowiadania, o córce Sansa i Frisk, gdzie wciepiłabym multum i jeszcze ciut AU, mam pomysł na kilka eventów, a nawet na prezent z okazji Nowego Roku i choć to za kilka miesięcy, aby się wyrobić i zrobić to dobrze, musiałabym zacząć już teraz, a po prostu nie mogę. Choć wiem, że byłoby to coś ekstra i fajowego i w ogóle…. – wzięła kolejny głęboki wdech – No i jeszcze moje kontakty z innymi. Nie chcę wychodzić na jakąś debilkę, która ma wszystkich gdzieś i wyżej sra niż dupę ma. Kocham moich czytelników, kocham moich przyjaciół i każdemu służę pomocą kiedy mogę i jak mogę! Ale! – westchnęła ciężko – Po prostu nie umiem się przełamać. Mój wskaźnik socjalizacji woła o pomstę do nieba i mam ochotę schować się w najciaśniejszej dziurze na kilka tygodni, aby ochłonąć od tego wszystkiego. Znowu z drugiej strony, chciałabym tak po prostu wejść na discorda i popisać z ludźmi, ale nie mogę, bo coś mnie blokuje, jakaś niewidzialna siła, zmęczenie, zmęczenie! Jestem zmęczona, choć nic takiego nie zrobiłam i… i.. ja po prostu…. – łapała oddech szybko. Nawet nie zauważyła kiedy obok siebie miała wszystkie potwory. W tym także i Gastera, który do tej pory siedział cicho, schowany gdzieś pod ścianą pomieszczenia. Obejmowali ją, aby uspokoić choć odrobinę zmęczone ciało i serce.
-To przez prace – mówił Grillby – Ostatnio masz naprawdę ciężki okres. – Głaskał ją po grzywie – Myślałaś, że uda ci się zmienić pracę, nie udało się. Myślałaś, że obronisz pracę w terminie, nie udało się.
-Dali ci naprawdę ciężkie zmiany – wtrącił się G teraz wyraźnie spokojniejszy – Pracowałaś kilka dni po dwanaście godzin. W hałasie, w tłoku…
-Było kilka osób które zaszło ci za skórę – dodał Fell, on i Gri nie dotykali kucyka, ale byli w pobliżu. – A przez to kim jesteś i jaka jesteś nie umiałaś pokazać im co naprawdę o nich myślisz.
-No nie, jednej osobie pokazałam…. – zaszlochała. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać.
-Brawo. Zostało jeszcze kilka – wywrócił oczami
-Jesteś przepracowana – Curly wdrapał się na jej głowę i złapał rogu – Pozwól sobie odpocząć.
-A-ale! Ale – zapłakała – Ale wyszły nowe rozdziały Gry i Wpadek i chciałabym skończyć jakieś opowiadanie, bo chcę zacząć kolejne i jeszcze tyle zostało do edycji na wikipedii i tyyyle do mgq i jeszcze…
-Ciii – Gaster w końcu zabrał głos i poklepał Yumi po boku – Ciiii… małe kroczki, pamiętasz? Małe kroczki.
-Mam wrażenie, że … że…
-Że?
-… czuję się … przybita? Przygnębiona? Jakbym zawodziła czytelników HI… jakby mieli wobec mnie tylko wymagania… nie mówię o wszystkich, właściwie to nikogo nie mam na myśli, po prostu…
-Wymagania stawiasz sama sobie, bo chcesz, aby czytelnicy mieli zawsze wszystko szybko w dobrej jakości i aby dobrze się bawili, tak? – przytaknęła, z jej oczu poleciało więcej łez – Ale sama teraz masz problemy, prawda?
-Wszystko jest dobrze! – odezwała się głośno. Gaster wywrócił oczami
-Jeżeli kogokolwiek zawodzisz to samą sobie. – Yumi zamknęła usta i spuściła wzrok, pozwalała, aby Grillby ją głaskał, aby Curly siedział na jej głowie trzymając się rogu i aby w końcu G trzymał jej kopyto w swoich rękach – Siebie, nie nas. Pamiętasz co ostatnio powiedziała ci Samael?
-…. Kto inny jak nie ja… - kucyk szepnęła cicho
-Dokładnie. Kto inny jak nie ty. Myślę, że twoi czytelnicy są na tyle wyrozumiali, że pozwolą ci odpocząć, bo wrzesień jest dla ciebie naprawdę męczący, październik nie będzie lżejszy.
-Ale ja nie chcę odpocząć! – podniosła wzrok – Nie chcę! Znam siebie i nie mogę przestać tutaj publikować rzeczy. Nie zawieszam bloga, jest tyle rzeczy jakie chcę przetłumaczyć, czy napisać. To naprawdę sprawia mi przyjemność!
-Czy nie tratujesz prowadzenia tego bloga jako obowiązek? – Fell w końcu się odezwał
-Co? Nie! Na łeb upadłeś? – zmarszczyła brwi – To sprawia, że jestem szczęśliwa, ale mam wrażenie, że coś stoi między mną a tym szczęściem!
-Zmęczenie – Grillby wstał wsadzając ręce do kieszeni spodni – To zmęczenie. Odpocznij. Publikuj to co chcesz, kiedy chcesz i w jakiej ilości chcesz…
-To są moje słowa…
-O których sama zapomniałaś. Tłumacz to co sprawia ci przyjemność. Ale dokończ to co zaczęłaś. Dlatego, odpocznij, tłumacz to co chcesz, pisz to co chcesz, wyśpij się, nie wychodź do ludzi, jak nie chcesz to się z nikim nie kontaktuj… Może jakaś miła dusza napisze ci maila, albo odezwie się w komentarzach życzliwym słowem, jakie ma dodać ci otuchy – westchnął, płomienie na jego głowie kołysały się teraz zdecydowanie łagodniej. Kucyk czuł jak zza okularów Grillby wpatruje się w nią intensywnie – Zacznij jeść normalnie, nie przegapiaj brania leków codziennie… a wszystko wróci do normy. Ostatnio miałaś za wiele na swojej głowie. I w sumie, to masz nadal…
-Ale dasz radę – G ścisnął mocniej kopyto – Dasz radę wszystkiemu. Daj sobie tylko czas… odpocznij…
-Dlatego nie zawieszaj opowiadań, po prostu odpocznij... – Gaster skrzyżował ręce na piersi uśmiechając się czule, niemalże po ojcowsku – Pograj w grę, poczytaj książkę…
-Odpocznij….
-Zrelaksuj się…
-Wyśpij….
-Zjedz coś normalnego…
-Idź na spacer z psem…
-Poczytaj książkę…
-Odpocznij…
-Odpocznę… - Kucyk zamknęła oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nagle pomieszczenie powoli zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu, teraz otoczona białą przestrzenią stała sama, naprzeciw Ciebie, z ustami wykrzywionymi w lekkim uśmiechu, z wyraźnie podkrążonymi oczami i zmęczeniem malującym się na twarzy. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na Ciebie. W jej oczach mimo wyraźnego wyczerpania widać było dziecięcą radość, wiarę i … szczerą miłość oraz oddanie. Uśmiech się jej poszerzył, choć po policzkach zaczęły cieknąć łzy – Dziękuję, że mimo wszystko nadal tutaj jesteś. Wiem, że czekasz na dalsze części swoich ulubionych opowiadań czy też komiksów. Dziękuję, że cierpliwie czekasz na maile ode mnie i za to, że mimo iż pojawia się tutaj mniej treści to nadal jesteś. Dziękuję za wszystko, naprawdę i .. i… i za to że jesteś. Obiecuję, wszystko dokończyć i obiecuję, że codziennie będzie się coś pojawiało. Jak tylko odpocznę i dojdę do siebie, materiałów na HI będzie więcej i więcej i więcej. Oczywiście, jeżeli zechcesz mi pomóc – szczerze się uśmiechała, choć nie przestawała jednocześnie płakać – Małe kroczki… małe kroczki… Zacznę od małych kroczków… A pierwszy, postawiłam właśnie teraz….
POPULARNE ILUZJE
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I Autor: Kayla-Na Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ II Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
CZĘŚĆ I CZĘŚĆ III Autor: sansscham Tłumaczenie; Yumi Mizuno
-
Autor: Skele-TON of Sin Tłumaczenie: Yumi Mizuno
-
♥ Łaska ♥ Atak Autor: sanspar Tłumaczenie: Yumi Mizuno INNE KOMIKSY INTERAKTYWNE Randka z Sansem Mikołaj Sans Blue na ...
-
ristorr Witam! Jest to alfabetyczny spis AU w języku polskim. Opracowane AU posiadają miniaturkę. Jeżeli masz stworzone swoje włas...
-
Tak jak sądziłam, na Przewodniku i Oplątanych się nie skończyło. Dzisiaj (kilka godzin temu) autorka Klatki z Kości zakazała dalszego tł...
-
Moi kochani! Dzisiaj kolega z grupy na studiach zaproponował mi współpracę, którą oczywiście - przyjęłam. Bo jakże by inaczej. Jednak b...