29 marca 2015

Narzeczona Discorda - Wyznanie [Bride of Discord ch 12]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: Pinkiepie03; NoxidamXV; PandemoniumIsChaos; fanshipping713 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Wyznanie (obecnie czytany)

    Discord pokazywał właśnie Fluttershy kilka sztuczek na nartach wodnych kiedy jeździł na tafli jeziora.
-Discord mogę się ciebie czegoś zapytać?
-Możesz o co chcesz, moja droga. - powiedział przez ramię.
-Więc.. - popatrzyła na dół, przyglądała się kocykowi na którym siedziała - Jestem tutaj od trzech tygodni, i ....
-Tak? - wyszedł z wody i zaczął wycierać się ręcznikiem.
-I.. jest coś co mnie zastanawia, więc...
-Kontynuuj. - mruknął kładąc się obok niej
-Ja... Ja chciałabym wiedzieć... - Popatrzyła na twarz Discorda z której ciągle kapała woda. Czy mu to powie? Co prawda zaznaczyła że to pytanie, ale czy faktycznie nim było? - Skąd się wziąłeś?
-Oh.. Rozumiem - zmieszał się - Cóż, moja droga. Kiedy mężczyzna spotyka kobietę i się w sobie zakochują, idą razem do łóżka i...
-Nie to miałam na myśli! - zarumieniła się
-Wiem - zachichotał - Ostrzegam cię jednak, to nie jest miła historia.
-Zamieniam się w słuch - przywarła do niego ciałem.
     Discord uśmiechnął się i wziął głęboki wdech.
-Nie zawsze byłem jedynym ze swojego rodzaju. Miałem matkę i ojca jak każde stworzenie ma. Była ziemia, zamieszkana tylko przez takich jak ja. Chociaż było nas tylko kilkoro. Miałem zaledwie parę lat jak to się stało...
-Jak co się stało?
-Nie jestem do końca pewien... - zamyślił się na krótką chwilę - ...pamiętam tylko dużo śniegu i zimna. Była to dziwna pogoda, nawet moi nie byli w stanie tego kontrolować. W jakiś sposób oddzieliłem się od pobratymców i obudziłem następnego dnia w jaskini. Przetrwałem na mleku czekoladowym i wacie cukrowej. Nasza magia zaczyna powoli działać już od młodego wieku, wiesz? Z czasem zamieć się skończyła, a kiedy wyszedłem zobaczyłem, że zostałem tylko ja. - Znowu się zatrzymał, tym razem na dłużej, jakby chciał zebrać myśli - Oszczędzę ci szczegółów. Powiem tylko tyle, że nie trwało to długo nim się spostrzegłem, że nie pasuję do świata. Szukałem wszędzie takich jak ja, ale nikt nie ocalał. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem ostatnim. Starałem się zaprzyjaźnić z innymi zwierzętami, ale te się mnie bały, albo uważały że jestem dziwolągiem. Wtedy znalazłem Equestrię i kucyki. Cóż, nie przyjęły mnie z otwartymi ramionami. Nie próbowałem długo im się przypodobać, użyłem własnej magii i schowałem się w jaskini znajdującej się w górach.
-Czy to do tej jaskini miałam przyjść?
-Tak. Właściwie wiesz, że Celestia była tam siedem razy i szukała mnie, kiedy się przed Wami ukrywałem. Zawsze kiedy przychodziła stawałem się niewidzialny.
-Wiedziała, że tam byłeś?
-Dawno temu to właśnie tam mnie znalazła, wiesz? Zobaczyła, jak starałem się bronić własną magią i chyba jej tym w jakiś sposób zaimponowałem. Powiedziała, że można mój talent wykorzystać do czynienia dobra. Cóż ... - zaczął bawić się palcami - ja i ona mamy chyba inne pojęcie słowa "dobro" - zaśmiał się cicho - Zgaduję, że mogłem troszeczkę za bardzo napsocić i zniszczyłem kilka parad.
Potem, przypadkowo, zamieniłem wszystkie drogi w mydło, a kucyki zaczęły nazywać mnie "dziwadłem". Wiesz? Nie lubię jak ktoś tak na mnie mówi. Nawet Celestia była na mnie zła, a ja na nią. Widziała we mnie potwora, więc się nim stałem. Przejąłem kontrolę nad Equestrią i .. cóż, resztę już znasz.
      Fluttershy milczała przez dłuższy czas
-Jak to jest... być zamienionym w kamień?
-Zimno, ciemno, ale ciągle masz świadomość, że jesteś. Ja ich słyszałem, wszystkie ich uwagi i komentarze.
-To bolało? Ta powłoka z kamienia...
-Um... zasadniczo nie. Tylko psychicznie. Siadał na mnie kurz, robiły na mnie gołębie. Ona wydała rozkaz aby czyścić mnie tylko raz w tygodniu. No i nie miał mnie kto podrapać w nos. - zamilkł i popatrzył gdzieś przed siebie.
-Naprawdę jesteś samotny. Prawda?
-Tak, tak, byłem. - popatrzył na nią - ale już nie jestem. Nie odkąd ty tutaj jesteś. - użył swojego ogona by ją do siebie przyciągnąć, w odpowiedzi zarumieniła się. - Wiesz, że nawet nie pamiętam jak wyglądali? - powiedział cicho - Moi rodzice. Nie pamiętam ich.
-Cóż... Ja swoich też nie pamiętam.
      Popatrzył w jej oczy, przez te wszystkie lata jak mógł pominąć tak ważny szczegół z jej życia.
-Jak to się stało?
-Ja.. - jej warga drżała - Ja nigdy nie poznałam mojego ojca, a moja mama umarła kiedy byłam bardzo mała... - popatrzyła na niego - ...chyba jesteśmy do siebie bardziej podobni niż przypuszczaliśmy.
-A jesteśmy?
-Widzisz... - popatrzyła na swoje kopyta - Zawsze byłam bardzo wstydliwa, przerażona. Wszystkie kucyki się ze mnie śmiały
-Śmiały się z ciebie? - był zaskoczony - Pożałują tego!
-Nie rób tego - zachichotała - To było bardzo, bardzo dawno temu. W każdym razie. Wiem co to znaczy być... inną. I wiem jaka samotność za tym idzie. - przerwała na chwile - Ponad to, mnie też raz mało nie zamieniono w kamień. W lesie był bazyliszek.
-Jak udało ci się uciec?
-Wiesz... moje Spojrzenie...
-Poważnie? - był pod wrażeniem - Stałaś i patrzyłaś na bazyliszka?
-Um.. tak. - poczuła jak jego ramiona oplatają ją dookoła
-Piękna, mądra, posiadająca talent, a ponad to pani natury! Jesteś zbyt idealna, aby istnieć!
-Discord, proszę.. - próbowała się od niego odsunąć
-Nie słyszałaś mnie kochanie? Powiedziałem, że jesteś idealna!
-Discord. - Na jej policzkach nie było już zwykłych rumieńców, one stały się po prostu czerwone
-Czyżby coś wpadło ci do ucha? - zaczął się jej przyglądać - Niech no rzucę okiem.
-Discord, co ty... ?! - zobaczyła, jak wyciąga magiczną sztuczką z jej ucha różę
-Zobacz, co tam miałaś. To przez to mnie nie słyszałaś. Hmmm masz, jest tak samo piękna jak ty.
Wzięła kwiat między swoje kopyta
-Jest ładny. - szepnęła
-Nie znam niczego, co mogłoby rywalizować z twoim pięknem. - poczuła jak pochyla się bliżej niej i cicho szepcze - Nic się tobie nie równa.
-To naprawdę miłe, ale .. - zaśmiała się nerwowo
-Daj spokój moja kochana. Jak myślisz, dlaczego jestem tobą tak bardzo zainteresowany? Przecież mówiłem, że chce cię poślubić.
-Ale ja już się na to zgodziłam...
-Oh, wiesz o co mi chodzi. Zapytam się więc znowu. Kochasz mnie, Fluttershy?
     To było to. Wiedziała, że to znowu nastanie. Wczorajszej nocy urządził przepiękną kolację nim zapytał. Popatrzyła na niego i wiedziała co ma powiedzieć. Jednak było z nią coś nie tak. Z początku powiedzenie "nie" było szybkim odruchem, ale z dnia na dzień stawało się coraz trudniejsze. A patrzenie na niego utrudniało dodatkowo całą sprawę. Popatrzyła na różę. To był naprawdę miły gest. Dodatkowo był tak długo samotny w swoim życiu. Jak miała zareagować po usłyszeniu tej historii? Jak miała to sobie wytłumaczyć? Chciał zadziałać na jej współczuciu? Czy ta historia była prawdziwa? Nie okłamałby jej, a co jeżeli tak? Prawda czy nie, Fluttershy wiedziała, że był samotny, wiedziała też, że naprawdę dobrze o nią dba. Jednak nie mogła jeszcze tego powiedzieć. Nie była jeszcze na to gotowa. Zamknęła więc swoje oczy i odwróciła głowę
-Nie, Discord.
Poczuła jak jego uścisk maleje, aż w końcu ją wypuszcza. Wtedy odważyła się otworzyć oczy
-Wszystko dobrze?
-Oh, nie martw się mną, nic mi nie jest - mruknął - Po prostu cudownie!
      -Było tak blisko! - Discord krzyczał na swoje lustro - Tak blisko! Starałem się być miły, opowiedziałem jej o moich sekretach, powiedziałem że jest najpiękniejszym stworzeniem na tej planecie, a mimo to ona nadal mnie odrzuca! - przywarł do szkła - Co ja robię źle?! - Czekał, aż odbicie mu cokolwiek powie, to jednak naśladowało tylko jego ruchy. Odszedł od przedmiotu - Bądź cierpliwy Discord, może powinieneś na to nie patrzeć? Właściwie już się zgodziła. Musisz się teraz tylko bardziej postarać. 
      Następnego dnia, kiedy karmiła ptaki, popatrzyła na niebo gdzie z chmur odczytała napis: Kochasz mnie? Discord pojawił się obok niej chwilę później z bukietem tulipanów. Chwilę patrzyła na niego, na kwiaty i na wiadomość, by potem cichutko odmówić. Kolejnego wieczora Discord postawił dwa krzesła na tarasie, pozwolił jej usiąść i napawać się widokiem nocy. Kiedy ta jednak usiadła na niebie pojawił się napis zrobiony z fajerwerków. To samo pytanie rozświetlające noc. Popatrzyła na jego podekscytowaną twarz, właściwie była wtedy bliska powiedzenia "tak" lecz w rezultacie po prostu odeszła od niego. Ten gest znaczył więcej niż słowa. Kolejnego poranka znalazła jeszcze jeden bukiet tulipanów oraz pudełko w kształcie serca pod swoimi drzwiami. Do prezentu była dołączona karteczka: To co najlepsze i najpiękniejsze dla najwspanialszego z kucyków. Usiadła na łóżku i otworzyła pudełko, w środku obok czekoladek znalazła kolejną wiadomość: Kochasz mnie? Wyciągnęła ją z środka i puściła tak, że ta upadła na ziemię. Discord zmaterializował się obok niej, widać było że na jego twarzy maluje się frustracja.
-Jak długo mam czekać?!
-Discord... - podniosła na niego wzrok
-Jak długo?!
-Ja... ja... - zaczęła się trząść
-Czy nie umiesz powiedzieć innego słowa, poza "nie"?!
-Discord, przepraszam, ale...
-Przepraszam! Przepraszam! - starał się naśladować jej głos - Jak wiele razy masz mi jeszcze odmawiać? Dopóki nie skończysz dwusetki?!
-Ja nie... ja tylko.. - łzy zaczęły napływać do jej oczu.
-Nie podoba Ci się tutaj?
-Nie, ja...
-Czy zamek Ci nie odpowiada?
-Uh..
-A może mój oddech?
-Dis...
-Oh, już łapię! Chodzi o mój wygląd, prawda?! A może o mój wiek? Wolałabyś pewnie jakiegoś młodego, przystojnego ogiera, prawda?! Jestem dla ciebie zbyt inny!
-Discord! - krzyknęła - Twój wygląd nie ma nic do rzeczy!
-Więc dlaczego?! - nawoływał - Dałem ci wszystko czego chciałaś, schowałem swoją dumę do buta dla ciebie, powiedziałem ci o tym o czym nikt inny nie wie! - kopnął bukiet - Dlaczego? Dlaczego ciągle nie zwracasz na mnie uwagi?!
-Ponieważ traktujesz mnie jak więźnia! - Znieruchomiał, a ona wzięła głębszy wdech i mówiła patrząc przez okno - Rozumiem, że nie chcesz abym cię zostawiła, dobiliśmy układu, ale.. Jeżeli jesteśmy naprawdę przyjaciółmi, nie powinieneś traktować mnie jak ptaka w klatce. Tak bardzo się starasz abym była szczęśliwa, ale ciągle zapominasz o tym czego naprawdę chcę-Zobaczyła, jak jeden z jej ptaków obija się o postawione pole ochronne -A ja przez ciebie traktuje moich przyjaciół w taki sam sposób...- Opuściła głowę ze wstydu. Discord próbował powstrzymać swoją złość - Obiecałeś, że spełnisz to o co poproszę, a to czego chcę... - jego gniew zniknął jak tylko zobaczył łzy spływające po jej policzkach
-Przepraszam - szeptał delikatnie - Nie chciałem.. - próbował jej dotknąć, lecz w rezultacie ta odsunęła się od niego jeszcze bardziej
-Fluttershy...
-Chcę - popatrzyła na niego - Chcę abyś je wypuścił!
-Co? - zdziwił się
      Popatrzyła na swoje zwierzęta siedzące w ogrodzie
-Byłam taka samolubna trzymając je tutaj. One tutaj nie są bo mnie potrzebują. Myślałam, że tak jest, ale... Ja po prostu chciałam, aby tutaj były, dla mnie.
Discord położył szpony na jej ramieniu
-Właśnie dlatego je tutaj przyprowadziłem. Dla ciebie.
-Więc teraz chcę, abyś je odesłał
-Ale... one cię nie uszczęśliwiają?
-Popatrz na nie... - pokazała na ptaka próbującego odlecieć - One nie chcą tutaj zostać. Dlatego właśnie musisz je wypuścić
      Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, widział jak łzy leją się po jej policzkach, starał się je ścierać szponami
-Naprawdę właśnie tego chcesz? - popatrzyła na niego i przytaknęła.
Share:

28 marca 2015

Narzeczona Discorda - Rada [Bride of Discord ch 11]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: ManekiNeko11 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Rada (obecnie czytany)

     Kolejnego dnia, spokój Discorda przyćmiewało pukanie w pole ochronne jakie postawił dookoła ofiarowanych mu ziem. Pstryknął w palce i znalazł się przed źródłem dźwięków. To była Zecora.
-A racja... - powiedział - ...pozwoliłem ci przecież przychodzić. - Zecora coś krzyczała, ale Discord nic nie słyszał - Co? - zebra pokazała na barierę - A racja! - pstryknął palcami, a w miejscu gdzie była pole zniknęło tak, że mogła swobodnie przejść.
-Dziękuję. - powiedziała
-A więc co cię tutaj sprowadza? - zapytał się ostrożnie - Czyżbyś przyszła pożyczyć trochę cukru? - kiedy to mówił w jego szponach zmaterializowała się pełna cukiernica.
-Powód mojego przybycia to sprawa Fluttershy ukrycia. - Zaczął zachowywać się nerwowo - Przyszłam z nią porozmawiać, może trochę pospacerować.
-Czy ty całymi dniami umiesz mówić tylko rymami? Oh cudownie! Teraz mnie tym zaraziłaś! Naprawdę, czy to jest powód twoich odwiedzin? To niespodziewane, ale...
-Fluttershy?
-A tak! Jest w ogrodzie. Zrobiłem co mówiłaś, dałem jej ogród i zwierzęta i wiesz co? Przytuliła mnie! - powiedział zadowolony - Nawet nie wiesz jak wspaniale razem spędzamy czas. Stała się nawet moją przyjaciółką! I to ona tego chciała! To nie do końca to czego oczekuję, ale wiem, że jestem już o krok bliżej do poślubienia tej cudownej, pięknej... - usłyszał jak zebra cicho się śmieje. Zarumienił się i zaczął gładzić swój kark - Miałem na myśli... - pstryknął palcami i teleportował ich do ogrodu. Pegaz właśnie karmiła kaczki.
-Fluttershy... - odezwał się, a kiedy się do niego odwróciła dodał - ...masz gościa. - widać było, że jest zmieszana. Discord odsunął się by pokazać schowaną za nim zebrę. Nawet jeżeli nie była z Zecorą bliską przyjaciółką, widok znajomej twarzy zmieszał ją i wprawił w zakłopotanie.
-Ale nie rozumiem... - powiedziała łagodnie - ...myślałam, że nie mogę mieć gości.
-Cóż.. - starał się szybko wymyślić jakąś wymówkę - Zecora jest... wyjątkiem. W końcu jesteśmy sąsiadami. Wiesz co? Zostawię was same. - Kiedy zniknął, zebra uśmiechnęła się do Fluttershy.
-Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu moja droga. Twoje przyjaciółki poprosiły abym sprawdziła wszystko dla twojego dobra.
- Czy z nimi wszystko dobrze?
-Bardzo się o ciebie niepokoją, stąd będzie pytanie powinnością moją. Czy Pan Chaosu nie jest nieszczęściem twojego losu?
-Może cię zaskoczy to co teraz powiem... - starała się uważać na słowa - ...ale jest naprawdę miły! Zobacz co dla mnie zrobił!
-Mówiłam, że nie będzie taki zły, ale powiedz często pokazuje ci kły?
-Ależ nie! Miałaś rację! Od dawna nie byłam taka szczęśliwa, z wyjątkiem...- popatrzyła na ziemię, Zecora podniosła jej brodę
-Dlaczego nie jesteś szczęśliwa, tylko ciągle płaczliwa?
-Cóż... - szepnęła - Tęsknię za moimi przyjaciółkami. Nie pozwala mi ich odwiedzić. Rozumiem i doceniam wszystko to co dla mnie zrobił, ale... - popatrzyła w niebo - Czasem ciągle czuję się jak więzień, w zasadzie on...
Zebra opuściła lekko powieki
-Tak?
-Nikomu nie powiesz? - głos jej drżał
-Moje usta to więzienie, w których twoje słowa zamieniają się w kamienie.
-Ja myślę... myślę.. - szeptała - ...myślę, że się we mnie zakochał. - Czekała na reakcję Zecory, ale ta nie wyglądała na zaskoczoną. Uspokoiło ją to, ale jej serca łomotało jak nigdy, miała też nadzieję że nie ma nigdzie Discorda - Każdej nocy pyta się mnie, czy go kocham.
-A kochasz?
-Zawsze mówię, że nie. Zawarliśmy układ. Nie poślubię go póki nie powiem "tak", na samym początku myślałam, że tylko się mną bawi, ale ... potem.. stał się taki naturalny, taki łagodny. Za każdym razem kiedy mu odmawiam, mam wrażenie, że to go rani. I.. ten sposób w który mnie dotyka... Nie przeszkadza mi to, ale.. ja... ja tylko.. ja.. - nie musiała mówić nic więcej, zebra była mądra i szybko zrozumiała.
-Jest tak jak mówiłam, aby wymazać grzechy straszliwej przeszłości musiał dostać odrobinę miłości.
-Wydaje mi się... - przełknęła ślinę i mówiła jeszcze ciszej - ...że mogłabym go pokochać, gdyby tylko... tak nie naciskał. - przyglądała się z uwagą swojej towarzyszce - Rozumiesz chyba, że moje przyjaciółki nie mogą o tym wiedzieć. I tak się wystarczająco martwią. Powiedz im, że wszystko u mnie dobrze i że jeszcze nie jestem jego żoną.
-Zapewniam, że tylko to co chcesz usłyszą, teraz jednak muszę iść pewne kucyki w moim domu ciężko dyszą.
-Straszne.. Cóż, nie będę cię zatrzymywać na siłę. Chciałabym tylko...
-Więcej towarzystwa? To zrozumiałe. Twoje uczucia z przyjaźni do miłości robią kroczki małe.
      Kiedy Fluttershy nic już nie mówiła, zebra oddaliła się od niej. W momencie przybliżania się do bariery chciała przejść przez most graniczny, lecz go nie było i zaczęła spadać. Pojawił się obok niej Discord i teleportował ją na ziemię.
-Ooops! - zaśmiał się cicho - Zapomniałem ci o tym powiedzieć. - kiedy ponownie pstryknął palcami znajdowali się za barierą, pochylił się i zaczął szeptać do jej ucha - Czy ona mówiła coś o mnie?
-Obiecałam nic nie wymawiać, jeżeli chcesz wiedzieć musisz się o to ją zapytać. - uśmiechnęła się
-No dalej! Nie powiedziała nawet, że mnie lubi? Albo... myślisz, że mnie lubi?
-Te rzeczy czasu potrzebują, lecz jest coś czym byś ją ujął. Najlepiej, abyś swoją zasadę opuszczania tego miejsca nagiął.
-Niedorzeczność! - warknął kiedy zebra zniknęła w lesie. Ostatecznie w końcu wiedział, jak się czuły kucyki kiedy zamknął je w labiryncie.
      Obserwował ją ze swojego tradycyjnego miejsca na drzewie, bawiła się właśnie ze zwierzętami. On mógłby nakarmić je za pomocą jednego ruchu pazurami, ale sprawiało mu dużo przyjemności obserwowanie jej w pracy. Właśnie próbowała namówić swojego królika do zjedzenia marchewki.
-No Angel... - mówiła delikatnie - ...może jeden mały gryz? - Zwierze nie chciało jej słuchać - A może maluteńki? - królik odepchnął marchewkę od siebie. Dziewczyna była zła na zwierzaka, otworzyła szeroko oczy jak tylko mogła i użyła swojego Spojrzenia na nim. Jak zahipnotyzowany, królik zaczął jeść, aż zjadł cała marchewkę.
-Niesamowite. - mruknął Discord - Nie mógł uwierzyć, że ten kucyk bez użycia magii jest w stanie zmusić kogoś do zrobienia tego co chce. A przecież jest w tym taka niewinna! Co prawda, jej Spojrzenie działa na różne stworzenia z wyjątkiem jego. Ta mała cząstka chaosu jaką w niej zobaczył bardzo go zaintrygowała, w zasadzie zupełnie tak bardzo jak cała reszta jej osoby. Był bardzo blisko podziwiając swoją królową.
-Co jest.. Co mogę jeszcze dla niej zrobić? Co mogę jej jeszcze dać? Kwiaty? A może czekoladę? - mówił do siebie.
-A może przestaniesz mnie szpiegować? - Zleciał przed jej oblicze posłusznie - Właściwie jak dużo prywatności mi dajesz?
-Cóż... um... - zareagował zmieszany
-Nie masz nic lepszego do roboty?
-Nie? Wiesz, wolę spędzać czas z tobą...
-Dlaczego więc tego nie powiedziałeś wcześniej?
-Ja... cóż... widzisz... - plątały mu się słowa - Właściwie to nie mam nic do roboty. - popatrzył jak używa na nim swojego spojrzenia, ale jedyne co wywołało to śmiech. Z trudem go powstrzymał i popatrzył na nią skupiony. - Nie jesteś na mnie zła, za to że nie szanuję twojej prywatności?
-Zła? - zdziwiła się - Discord, to nie jest pierwszy raz kiedy cię nakryłam. To trochę uciążliwe, ale nie jestem zła. Właściwie, skoro teraz wiem, że nie masz nic do roboty to może pomożesz mi nakarmić zwierzęta?
-Żaden problem. - już miał pstryknąć w palce, kiedy ta powstrzymała jego dłoń
-Chcę abyś nakarmił je normalnie.
-Masz na myśli. -zdębiał - Mam chodzić to tu to tam i ganiać je? Przecież będą ode mnie uciekać. Bez urazy, kochana, ale nie jestem do tego zdolny.
-A czy kiedykolwiek próbowałeś?
-Nie wiem czy tego jeszcze nie zobaczyłaś, ale nie jestem taki jak ty. Te ... istoty będą uciekać, są wystarczająco mądre, by widzieć we mnie zagrożenie. - Mimo to ona nadal nie puszczała jego ręki
-Wiesz, myślę, że da się coś z tym zrobić. - Pociągnęła go między wiewiórki. Patrzył się raz na nią, a raz na zwierzęta. Te otoczyły ją ponownie.
-No dobra. - odparł. Nie byłoby rzeczy, jakiej by dla niej nie zrobił. Zerknął na wiewiórki - Dobra wy małe szkodniki, czas na wyżerkę! - a kiedy tylko się pochylił, aby dać im orzeszki te przestraszone uciekły do dziupli w drzewie. Przeniósł wzrok na Fluttershy - A nie mówiłem?
-Musisz być bardziej delikatny. - zachichotała i dała mu w szpony trochę orzeszków - Popatrz na mnie.
"Zawsze będę" pomyślał przyglądając się, jak zagląda do dziupli
-Ciii, już dobrze. - szeptała, już na sam dźwięk jej głosu wiewiórki wystawiły łepki na zewnątrz - Nie ma się czego bać, Discord was nie skrzywdzi. - zleciała na ziemię. Po krótkiej chwili zwierzęta znalazły się blisko niej, jedne siedziały przed nią inne natomiast biegały dookoła. Fluttershy dała wtedy znak kopytem Discordowi, aby ukląkł i się pochylił. Zdziwił się, ona ponowiła prośbę. Zobaczył, jak na jej kopyto wbiegła wiewiórka. Czekała aż klęknie, ten jednak tego nie robił. Tylko na nim nie działało jej spojrzenie. Łzy zaczęły napływać jej do oczu i odwróciła się do niego plecami cicho pochlipując.
-Oh, proszę, tylko nie to... - mruknął do siebie, a kiedy popatrzyła na niego swoimi wielkimi niebieskimi oczami, nie używała Spojrzenia, po prostu się na niego patrzyła. Mimowolnie klęknął, a wtedy się uśmiechnęła. Na samym początku wiewiórki podchodziły do niego nieufnie, a kiedy rozłożył łapę i szpon wypełnione orzechami, te zatrzymały się.
-Mówiłem, że to nie pomoże.
      Fluttershy się nie poddawała. Dotknęła kopytem jego szponu tak aby znajdowało się ono całkowicie na trawie, wtedy wiewiórki podbiegły i zaczęły jeść.
-Gotowe... - powiedział szybko - ...nakarmiłem je. Mogę już iść?
-Oh nie, mój panie! - zakomunikowała - Jest tutaj znacznie więcej zwierząt które czekają na jedzenie.
-No daruj... - podniósł się na nogi - ...nie mogę po prostu pstryknąć palcami? To byłoby szybsze!
-Nie, żadnej magii. Musisz się nauczyć jak być miłym dla zwierząt!
-Jestem Panem Chaosu! Nie umiem robić niczego miłego...
-Proszę?
-A niby dlaczego miałbym? - popatrzył w jej oczy
-Dla mnie?
"Oh, dla ciebie..." pomyślał
-Dobrze, niech będzie! Ale odwdzięczysz się! - zachichotała w odpowiedzi i dała mu trochę ziarna dla ptaków na ręce i ponowiła prośbę aby klęknął. Mijały godziny, a oni karmili zwierzęta. Miał już ochotę iść, kiedy Fluttershy okręciła się dookoła niego, wtedy kilka ptaków poleciało za nią. Znalazł się nawet taki, który przystanął na jego lwiej łapie aby odpocząć. Nie mógł się nadziwić, zadowolony popatrzył na pegaza.
-Widzisz? Jedyne co musisz zrobić to pokazać im, że mogą ci ufać. - zaraz po jej słowach jeszcze więcej ptaków przyleciało do niego siadając na jego głowie, między jego szponami i na ramionach
-Cóż, nie powinny. Mogę je zabić jednym ruchem łapy, wiesz?
-Ale tego nie zrobisz.
-Dlaczego miałbym tego nie zrobić?
-Bo jeżeli to zrobisz nigdy się do ciebie już nie odezwę
-Co? - krzyknął przestraszone ptaki odleciały - Słuchaj no ty pegazie! Nie możesz rozkazywać Discordowi w taki sposób! To ja tutaj ustalam zasady! Chcesz ze mnie zrobić głupca?! - zatrzymał się kiedy jeden z ptaków wrócił i wylądował na jego głowie - Złaź ze mnie! - ryknął i odstraszył zwierzaka. Fluttershy się śmiała, na samym początku było mu trochę przykro, ale potem też zaczął się z siebie śmiać
-Wyglądałem niedorzecznie, prawda?
-Nie... - popatrzyła na niego - ...dość uroczo.
-Uroczo? - zdziwił się
-Czy to ci przeszkadza?
-Nie! Tylko ... - spuścił wzrok - ...jeszcze nikt nie powiedział, że jestem uroczy. - nie zdawał sobie sprawy z tego jakie to przyjemne uczucie
      Zaraz po tym jak nakarmili wszystkie zwierzęta Discord zastanawiał się co z jego dumą. Karmił słodkie, małe stworzenia, a to wszystko za sprawą jednego kucyka? Czy naprawdę nie przypominał już Lorda Chaosu? Z tymi myślami w głowię zauważył jak kilka zwierząt biega dookoła niego swobodnie, inne natomiast otoczyły tę piękną słodką istotę. Zaczynał ją podziwiać coraz bardziej. Po skończonej pracy Fluttershy znowu go przytuliła, a ten w odpowiedzi otoczył ją swoim ogonem.
-Dziękuję, bardzo mi pomogłeś. - wtedy jego ramiona otoczyły ją mocniej, aby przytrzymać ją chwilę dłużej. Nie stawiała oporu - Wiesz, możesz mnie już puścić. Discord?
-Hmm? A, tak... - uwolnił ją - ...ale wpierw, moja kochana, masz u mnie dług.
-Dług? - zdziwiła się
-Zrobiłem coś dla ciebie, teraz ty zrób coś dla mnie.
-Myślę, że to będzie uczciwe. Co mam zrobić?
Myślał przez chwilę
-Zaśpiewasz dla mnie?
-Zaś.. zaśpiewać? - zarumieniła się
-Po prostu kocham dźwięk twojego głosu! - podszedł do niej
-Ale ja.. nie umiem śpiewać.
-Nie bądź niedorzeczna! - położył łapę na jej ramieniu - Dawałaś występ na gali.
-Ale.... wtedy nie widziałeś...
-Widziałem. No już, moja droga. Jestem tutaj tylko ja. Tylko ten jeden raz. Nigdy cię więcej o to nie poproszę.
-Nie.. - spuściła wzrok - Nie jestem gotowa.
-Nie gadaj... - położył palec na jej ustach - ...śpiewaj.
-A jaką piosenkę?
-Śpiewaj...
-Ja naprawdę nie...
-Jesteś mi coś winna! - zobaczył jak się rumieni - Nie musisz się stresować, Fluttershy. Nie będę się z ciebie śmiał.
Kiedy ją puścił wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać
-Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdki błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały, zobaczyły,
to nie chciały dłużej spać.
Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.
Gwiazdki nie są do zabawy,
bo by nocka była zła.
Jak usłyszy kot kulawy,
śpijcie ptaszki, aaa…
-Moja słodka, ale nie kołysankę. To sprawia, że chce mi się spać. - ziewnął
-Wybacz, ale nie wiem co powinnam...
-Zaśpiewaj to samo co na gali. Ta piosenka była ładna.
      Znowu nabrała powietrza w płuca i zaczęła śpiewać. Denerwowała się, dlatego przeniosła wzrok na ptaki siedzące w gałęziach drzew. Poczuła się nawet bardziej zdegustowana, kiedy muzyka zaczęła grać nie wiadomo skąd. Kiedy popatrzyła na Discorda, ten dawał jej mikrofon. Śpiewała tutaj dla niego, a on przymknął oczy wsłuchując się w słowa piosenki. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego dźwięk jej głosu tak dobrze na niego działa. W rezultacie nie rozumiał, dlaczego jej sama obecność jest dla niego taka przyjemna. Kiedy stała przed nim wydawała mu się być czystą perfekcją, zupełnie jak przystało na jeden z Elementów Harmonii. Z wyjątkiem swojego spojrzenia, nie miała nic wspólnego z chaosem. Może dlatego odnajdował ją tak interesującą, ponieważ stanowiła jego całkowite przeciwieństwo. Dał się ponieść chwili i ujął ją za ramiona. Przez to trochę zwolniła, uniósł jej kopyto nad głową i zakręcił nią. Pogrążyli się razem w tańcu. Fluttershy przypomniało się, że to samo zrobił na Gali, ten taniec był identyczny, lecz inne było miejsce. Miała wrażenie, że tańczą w powietrzu, co właściwie było prawdą, ponieważ nie dotykali ziemi. Tańczyli coraz szybciej, płynniej, delikatniej, kręcili się w powietrzu, uniósł ją nad siebie, a ptaki tańczyły dookoła nich.
-Czy znajdzie się jakikolwiek kucyk który mnie... - otworzyła oczy - Który mnie pokocha?! - muzyka grała i grała - Jakikolwiek kucyk który mnie pokocha?! - długo tkwili w tym tańcu, póki Discord powoli nie zaczął jej unosić do góry, na wysokość swojej głowy. Przyglądał się jej pyszczkowi z uwagą. Przestrzeń między ich twarzami malała do takiego stopnia, że teraz bez problemu oboje mogli popatrzeć sobie głęboko w oczy. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry, kiedy pegaz zorientowała się w sytuacji. Natychmiast odsunęła się od niego i zaczęła się nerwowo śmiać.
-Uh. - Discord dopiero teraz zauważył co się stało i też zaczął głośno się śmiać. - Cóż..
-Czy... - powiedziała wydostając się z jego objęć - ...jesteśmy już kwita?
-Co? A tak, to było... - popatrzył w jej oczy - ...piękne. - przez pewien czas stali obok siebie zarumienieni
-Wiesz co.. muszę iść do ubikacji... - powiedział w końcu Discord i odleciał najszybciej jak się da.
Share:

25 marca 2015

Narzeczona Discorda - Lustro [Bride of Discord ch 10]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: WolfSpirit1292 ; NoxidamXV; Morgwaine ; ManekiNeko11 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord

Spis treści
Lustro (obecnie czytany)


     Gdy Discord się obudził, Fluttershy jeszcze spała. Uśmiechnął się kiedy popatrzył na jej twarz. "To nawet lepsze niż sobie wyobrażałem" myślał "Nie tylko mam piękną narzeczoną, ale taką, która na dodatek mnie lubi! Oh, co za wspaniała z niej będzie królowa!" Pogrążył się w marzeniach o tronie, sprawując kontrolę nad całą Equestrią, oczywiście w swoim chaotycznym wydaniu. Obok niego identyczny tron, zajęty przez Fluttershy, ubraną w czarno-czerwony strój, a na jej głowie piękna korona. To tak pasowało.
     Kiedy Fluttershy się obudziła Discord miał zamknięte oczy. Pomyślała więc, że jeszcze śpi. Zorientowała się, że jego ciało otoczyło ją, próbowała się delikatnie podnieść z chmury tak, aby go nie obudzić. Ten jednak zdecydował zabawić się trochę jej kosztem i korzystając z ogona przyciągnął ją bliżej siebie. Była w pułapce. Przyglądała mu się przez chwilę, nie chciała być niegrzeczna, jednocześnie jego ciało było takie miękkie i ciepłe. Wtuliła się w niego, a kiedy to zrobiła Pan Chaosu lekko ją połaskotał, zorientowała się, że od krótkiej chwili ma otwarte oczy.
-Dzień dobry. - zareagowała natychmiast i odskoczyła od niego na tyle na ile mogła
-Czy spałaś dobrze? - powiedział z trudem powstrzymując śmiech
-Tak. - uspokoiła się
-Żadnych koszmarów?
-Nie.. właściwie, nie spałam tak dobrze od lat. - Co prawda, śniła nadal o nim lecz zachowała to dla siebie
-Cudownie! - natychmiast przeniósł ich na ziemię i zaoferował jagodowe muffiny na śniadanie. Kiedy je jadła nie mogła pominąć myślami swojej przyjaciółki, pegaza Derpy, która uwielbiała te ciastka.
-Zastanawiałem się... - powiedział ostrożnie - ...może powinniśmy zrobić coś razem? Choćby pojeździć na łyżwach.
-Na łyżwach? - odstawiła mufinkę
-Jasne! To jest fajne! No chyba, że wolisz coś innego.
-N..nie. Brzmi miło. Po prostu muszę jeszcze nakarmić swoje zwierzęta...
-Zadbam o to! - pstryknął palcami
-Skąd ten pośpiech?
-Po prostu naprawdę chcę iść pojeździć.
     Nie wiedziała jak ma mu powiedzieć. Wydawał się być bardzo podekscytowany taką formą zabawy, a ona nie chciała go zawieść, przynajmniej nie bardziej niż robiła to do tej pory. Nie kochała go, ale ostatnio zaoferowała mu swoją przyjaźń, a to oznaczało spędzanie czasu razem. Zaraz jak skończyli jeść, teleportował ich nad jezioro, które było zamarznięte, a dookoła niego leżał miękki śnieg. Na jego ciele pojawił się sweter w czarno-czerwone zygzaki, a na nogach miał łyżwy, ona natomiast poczuła na swoim ciele czerwoną sukienkę. Na kopytach miała też po parze łyżew.
-Dlaczego czerwony? - zapytała się
-Myślałem, że będzie ci pasować. - zachichotał - I miałem rację. No chodź! Lód nie będzie tutaj wiecznie! - zaraz potem wskoczył na lodowisko, podczas kiedy ona patrzyła na nie z niepokojem. Zrobiła pierwszy krok próbując jednocześnie utrzymać równowagę, jednak okazało się to trudniejsze niż sądziła, kopyta się pod nią rozjechały, a ona upadła.
-Pomożesz? - mruknęła. Niemal jak na życzenie Discord zjawił się obok niej i podniósł ją. Zakryła twarz grzywką aby ukryć wstyd. - Wybacz... - szepnęła
-Co mam wybaczyć? - zdziwił się - Każdy może upaść.
-To.. to nie to.
-Więc co?
-Widzisz, ja nie... - zaczęła mówić coraz ciszej
-Możesz powtórzyć?
-Ja nie... - mruknęła. Przybliżył się do niej i nadstawił ucha
-Nie słyszę cię.
-Ja... ja...
Odwrócił ją w swoim kierunku.
-No dalej, Fluttershy. Mnie możesz powiedzieć wszystko!
Popatrzyła mu prosto w oczy i nabrała powietrza w płuca.
-Nie wiem jak się jeździ na łyżwach!
-Tylko tyle? - zachichotał - Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
-Nie... nie jesteś zły?
-Tylko dlatego, że nie wiesz jak się jeździ? Nie bądź głuptaskiem! Oznacza to tyle, że będę miał zaszczyt nauczenia cię tego... - ukłonił się - ...oczywiście, jeżeli pozwolisz...
-O tak, myślę że to będzie miłe!
     Discord ujął ją za boki tak, by nie traciła równowagi i powoli zaczął ślizgać się do przodu.
-Na samym początku spróbuj przesuwać kopyta po lodzie, a potem... - Zatrzymał się widząc, że łzy nabiegają do jej oczu. Była z siebie niezadowolona bo miała wrażenie, że kopyta się jej nie słuchają, jako że znajdowała się w jego rękach szybko przywrócił ją do pionu. Powoli i delikatnie postawił ją na lodzie. - Może najpierw pokażę ci jak to się robi. - zaczął jeździć przed nią - Spróbuj tak. - powiedział - Raz, dwa, trzy.. - skręcił aby pokazać to jeszcze raz - Raz, dwa, trzy... Widzisz? Teraz spróbuj.
Spróbowała powtórzyć, ale znowu straciła równowagę, przed spotkaniem z lodem uchroniły ją jego ręce.
-Dobrze, może na początku spróbujemy z dwoma kopytami. Zobaczmy... Postaw swoje lewe kopyto przed siebie, a prawe za siebie, a potem zamień je miejscami. To może pomóc ci utrzymać równowagę. Nie bój się, jeżeli będziesz miała upaść, obiecuję, że cię złapię.
Przełknęła ślinę i zaczęła robić to co mówił.
-Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
-O to chodzi! - zareagował z entuzjazmem - Jedź dalej!
Z każdą chwilą czuła się lepiej. Jednak, brzeg lodowiska był coraz bliżej.
-Discord! - krzyknęła - Jak się zatrzymuje?
-Kochana! - zawołał - Piętami!
-Piętami?! - przestraszyła się - To może powiedz mi jak się skręca!
-Po prostu skręć kopytami!
Kiedy spróbowała to zrobić, w łyżwy zaplątał się jej ogon, a ona znowu zaczęła tracić równowagę.
-Na miłość... Trzymaj się, już idę!
     Zamknęła oczy ze strachu. Jednak nim uderzyła w cokolwiek znalazła się w powietrzu. Kiedy podniosła powieki zobaczyła Discorda trzymającego ją na wysokości swojej głowy
-Wiesz co? - powiedział zmieszany - Może będzie lepiej, jak zrobimy to razem. - postawił ją znowu na lodzie, tym razem jednak trzymał ręce na jej ramionach - No to teraz rób tak jak ci mówiłem. Powoli, delikatnie, ślizgaj się. Pomyśl o tym jak o .. frytkach i pizzy! Frytki aby jechać szybciej, a pizza aby zwolnić!
Trochę jej to zajęło, zanim zrozumiała co ma na myśli. Discord pokazał jej kilka sztuczek, te jednak udawały się jej tylko kiedy była z nim. Za każdym razem kiedy próbowała sama, traciła równowagę, on zawsze ją łapał, więc nie miała żadnej kolizji. Zmęczyła się w końcu, śmiejąc się poszli na brzeg jeziora, Pan Chaosu położył się obok niej.
-Byłaś zdumiewająca, moja kochana! - powiedział gładząc ją po grzywie - Mimo tego, że miałaś problemy, byłaś zdumiewająca!
-Dziękuję... - zarumieniła się - Dobrze się bawiłam! Pinkie zawsze mi mówiła, że jazda na łyżwach to dobra zabawa... Gdyby tylko wiedziała... - jej myśli znowu wróciły do przyjaciółek. Discord zobaczył jak jej uśmiech znowu znika "Tylko nie to ..." rozłożył ręce i nogi, potem zaczął nimi poruszać w górę i w dół robiąc odcisk na śniegu.
-Popatrz! - zwrócił na siebie uwagę - Aniołek! - Fluttershy popatrzyła na ślad jaki zostawił. W rezultacie to co zostało w niczym nie przypominało anioła. - Cóż, może aniołki tak nie wyglądają.. - oboje zaczęli się śmiać, a potem wrócili na lodowisko.
     Kilka kolejnych dni minęło szybko. Fluttershy już nie bała się Discorda, a czas jaki spędzali razem dostarczał jej sporo radości. Dawał jej chwile, aby mogła spędzić go ze swoimi zwierzętami, a on wtedy obserwował ją z daleka. Nie przestawał też zadawać swojego pytania każdej nocy. Właściwie, to lubiła go, nie czuła do niego żadnych romantycznych uczuć, ale zaczynała go rozumieć każdego dnia coraz bardziej. Jednocześnie jej myśli często wędrowały do przyjaciółek jakie zostawiła. Kiedy zaglądała do swojej szafy myślała o Rarity. Kiedy czytała książkę myślała o Twilight. Sam widok jabłek czy tęczy wywoływał łzy i nic, żadne ubrania czy kolor różowy nie pozostawał dla niej obojętny. Discord zwrócił na to uwagę, że wszystko co mogło się jej skojarzyć z przyjaciółkami sprawiało, że przestawała się uśmiechać. Był wstanie zrobić wiele, byle go tylko przywrócić, aby zapomniała że jest z nim uwięziona i nigdy nie zobaczy już swoich towarzyszek. Zajmowało to trochę czasu, ale ostatecznie zawsze mu się udawało. Pewnego dnia nie przyszła na śniadanie. Pomyślał, że jeszcze śpi więc dał jej kilka dodatkowych godzin. Kiedy nadal nie przychodziła zapukał do jej drzwi.
-Fluttershy?
-Proszę... - powiedziała drżącym głosem. Kiedy wszedł była odwrócona do niego plecami i cicho pociągała nosem.
-Czy wszystko dobrze, moja kochana? - powiedział stając obok - Nie jadłaś śniadania.
-Nic... nic mi nie jest... - przetarła oczy - Po prostu .. nie byłam głodna.
     Kiedy usiadł na łóżku, starała się zasłonić mokra poduszkę, daremnie.
-Płakałaś. - zaniepokoił się. "Dlaczego ciągle płacze?" zastanawiał się co takiego złego zrobił. Przecież przyniósł jej zwierzęta, był dla niej miły, a mimo to ona nadal jest nieszczęśliwa?
-Nie. - skłamała - Nic mi nie jest, naprawdę.
Położył ręce na jej ramionach i odwrócił ją do siebie.
-Nie kłam! Szczerość może nie jest twoim Elementem, ale nie kłam. Jestem zmęczony kłamstwem! - zobaczył jak patrzy na niego, boi się. Zorientował się, że krzyczał, szybko przybrał postawę przepraszającą - Wybacz... - puścił ją - No już, moja kochana. Powiedz mi co się dzieje.
-Nie... nie będziesz zły? - powoli podnosiła głowę
-Obiecuję. - mówił ocierając szponem łzy z jej policzków - Cokolwiek cię trapi, moja słodka, jest też moim zmartwieniem. Nie chcę abyś była nieszczęśliwa.
     Popatrzyła w jego oczy, było w nich tyle czułości jakiej nigdy nie oczekiwałaby po Lordzie Chaosu. Wyglądał na naprawdę zmartwionego jej stanem. Cóż, nie zachowywałby się tak gdyby znał prawdę.
-Tęsknię za przyjaciółmi... - powiedziała w końcu
-Czy ty... - powiedział po chwili zmieszania przeplatanego z niepokojem - ...nie jesteś tutaj szczęśliwa?
-Nie! - powiedziała zbyt szybko - To nie tak! Jesteś naprawdę miły i dobrze się o mnie troszczysz, ale... - odsunęła się trochę, przerażona jego reakcji - ...powiedziałeś, że zrobisz dla mnie wszystko...
-Tak powiedziałem... - mruknął
-Więc pozwól mi zobaczyć moich przyjaciół, chociaż na jeden moment. Proszę. - Podniosła głowę, aby popatrzeć w jego oczy, z trudem powstrzymywała łzy. Nie mógł znieść jej nieszczęścia, ale nie chciał też spełnić jej prośby. Jeżeli by pozwolił jej odejść, nawet na chwilę, mogłaby skorzystać z możliwości i uciec. Nie, wiedział, że by wróciła. Jej przyjaciółki jednak... Mogłyby próbować ją zatrzymać, albo gorzej, mogłyby użyć Elementów przeciw niemu. Była jego jedyną przyjaciółką, jego przyszłą królową. Nie chciał jej stracić. Jednocześnie nie pragnął, aby dalej cierpiała. Jeżeli byłaby jakakolwiek możliwość spełnienia jej prośby bez tracenia jej, zrobiłby to.
-No dobrze, moja kochana. Spróbuję jakoś temu zadziałać.
-Pozwolisz mi je zobaczyć? - była zaskoczona
-Cóż.. w pewnym sensie... - pstryknął w palce, a przed nią pojawiło się lustro - Jest magiczne. Powiedz mu co chcesz zobaczyć, a ono ci to pokaże.
-Myślałam.. - wzięła w kopyta zwierciadło
-W ten sposób możesz zobaczyć swoje przyjaciółki bez spotykania się z nimi. Nie martw się, nie będą o tym wiedziały. Spróbuj.
-D..Dobrze. Chciałabym zobaczyć moje przyjaciółki, proszę. - czekała, ale nic się nie pojawiło
-Musisz się bardziej sprecyzować. - mruknął
-Oh, cóż.. pokaż mi Apple Jack. - jej przyjaciółka pojawiła się w odbiciu naprzeciw niej, przygotowywała ciasto w kuchni. Nie mogła uwierzyć w to, że ją widzi – Dziękuję... - szepnęła
Przyglądał się jej z uwagą "No dalej, moja słodka, uśmiechnij się!"  dostał to czego chciał, chociaż ten uśmiech był inny, bardziej smutny. Jednak, przestała płakać.
-Proszę... - zakomunikował - ...to co, teraz zjesz śniadanie?
-Nic mi nie jest, dziękuję...
-Więc, przyjdziesz do mnie jak teraz cię na chwilę zostawię samą?
-Tak, dziękuję.
Popatrzył na nią raz jeszcze nim wyszedł z pokoju. Leżała na łóżku, lusterko położyła na poduszce i przyglądała mu się, jak Apple Jack kraje jabłka, Spike stał obok niej.
     -Jesteś pewna, że nie chcesz pomocy? - zapytał się smok
-To miłe z twojej strony... - zaśmiała się cicho - ...ale ostatnim razem kiedy mi pomagałeś zniszczyłeś kuchnię.
-Nie przesadzaj! Nie było aż tak źle, Rarity smakowało...
-Tak... Mówiłeś, że chcesz pomóc, ale skoro nie mam nic dla ciebie.. Nie myśl, że ciebie tutaj nie chce, ale ... wiesz... wspominałeś o Rarity... - odwróciła twarz, aby ukryć uczucie zazdrości, kiedy myślała o jego uczuciach do jednorożca.
-Zgadza się. - smok usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi rękami na piersi - Chodzi o to, że ... pamiętasz Fancy Pants?
-Ten wyglawerowany paniś z Canderlotu?
-Nie, to Hoity Toity, mam na myśli Fanty Pants. - mruknął niezadowolony
-A tak, teraz pamiętam. To ten który na przyjęciu urodzinowym jakie zrobiłyśmy w zamku pochwalił nasze wiejskie obycie...
-Więc, jest teraz w Ponyvill i ją odwiedza.
-Naprawdę? To miłe z jego strony. - popatrzyła na smoka - Czy to cię niepokoi?
-Ona spędza z nim za dużo czasu. Tańczyli razem na Gali! Teraz ona mówi o nim tak dużo..
-Myślisz, że się spotykają?
-Gorzej, wydaje mi się, że randkują.
-Przykro mi Spike...
Fluttershy widziała, jak Apple próbowała ukryć zadowolenie. Gdyby tylko wiedziała, jak wiele emocji zdradza jej twarz.
-Niektóre rzeczy jednak nie są takie jakie się wydają.
-Łatwo ci mówić. - mruknął smok - Nie masz nawet pojęcia jak to jest kochać kogoś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć!
-Mógłbyś się zdziwić... - szepnęła do siebie
-Ale nadal, przypominam sobie jak dawała mi cmoka w policzek i nazywała swoim Spajkusiem. Jestem przy niej, robię dla niej wszystko, nie jestem w stanie o niej zapomnieć!
-Wydaje mi się, że źle to odbierasz, Słodki. Ona może po prostu nie chce cię zranić.
-Myślisz?
-Znam ją. Nie pokazuje tego po sobie czasami, ale wiadomo co czuje do innych. - kiedy skończyła przygotowywać ciasto wlała je do brytfanki - Hej, skoro jesteś zły na Rarity, to co powiesz na wspólny wypad jutro do Canterlotu? Mam zamiar sprzedać kilka ciast.
-Naprawdę? - podniósł się
-Będę miała sporo roboty i przyda mi się dodatkowa para kopyt... znaczy się szponów.
-Cudownie, cieszę się, że mogę ci się na coś przydać. Podoba mi się to jak się o wszystkich troszczysz.
-Więc. - zarumieniła się - Odkąd stałam się zarządczynią farmy, czuję się za nią bardzo odpowiedzialna. Te pola i łąki nie mogą stać ugorem, a Babcia Smith... Póki są całe i dają pieniądze, jestem zadowolona.
-Nigdy nie znałem swoich rodziców... - powiedział patrząc na ziemię
-Ale masz Twilight... - przypomniała - ...jesteśmy prawie jak rodzina.
-A co z innymi rzeczami?
-Miłość to ciężka sprawa.
Fluttershy wiedziała teraz, że Apple naprawdę zakochała się w Spike, chociaż było jej trochę żal smoka z powodu rozczarowania.
-Hej, AJ myślisz, że u Fluttershy wszystko jest dobrze? - pegaz uśmiechnęła się słysząc o sobie
-Tak.. tak mi się wydaje. - kowbojka zawahała się - Zecora mówiła, że wszystko w porządku, poza tym ona umie o siebie zadbać...
-Myślisz że już jest po ślubie?
-Niestety tego nie wiem.
     Fluttershy pomyślała, że chce zobaczyć co jest u Rarity i Fancy.
-Pokaż mi Rarity, proszę. - szepnęła do lustra.
     Na powierzchni zwierciadła zobaczyła kawiarenkę w Ponyville. Jej przyjaciółka patrzyła się w menu.
-Jak odnajdujesz się w Ponyvill? - zapytała się troszeczkę nerwowo
-Myślę, że jest przyjemnie i tak rustykalnie... - odpowiedział jej piękny ogier w smokingu
-Cieszę się, że tak myślisz .- odetchnęła z ulgą -A jak smakuje ci nasze jedzenie?
-Nie bardzo rozumiem, moja droga. Możesz powtórzyć?
-Powinieneś spróbować sałatki, jest naprawdę dobra.
-W takim razie zamówię dwie. - kiedy dania zostały położone na stole i kucyki zaczęły jeść Fancy zasłaniał usta kopytem
-Może mi wyjaśnisz też, o co chodzi z tym, że twoja przyjaciółka jest zaręczona z Panem Chaosu?
Twarze pegaza i jednorożca przez chwilę wyglądały podobnie, obie były zmieszane.
-Tak, cóż... - wahała się - Widzisz, Discord chciał narzeczoną, a ona zgodziła się nią być.
-To bardzo odważne posunięcie.
-Może i tak, ale nadal straszliwie się o nią martwię. Poza tym zajmowała się moim kotem. Sama zastanawiałam się nad tym, czy nie przyjąć tej umowy na siebie, ale wtedy moja siostra... Nie byłam w stanie jej zostawić.
      Fluttershy uznała, że dalsze podglądanie tej scenerii będzie nietaktem z jej strony. Pomyślała o swojej przyjaciółce Rainbow.
     Była z innym ogierem, którego nie rozpoznawała. Miał niebieską grzywę i ogon.
-Więc Soarin... - powiedziała Rainbow - ...dokąd dokładnie lecimy?
Teraz sobie przypomniała Fluttershy, to był jej towarzysz z Wonderbolts, nie poznała go bez stroju.
-Do pewnego miejsca, myślę że ci się spodoba. - powiedział ostrożnie. Przelatywali między chmurami, niektóre razem niszczyli. Śmiali się i ganiali, przedrzeźniali by potem znowu rozmawiać.
-Hockey w powietrzu? - zapytała w końcu tęczowa głośno się śmiejąc - To jest twój plan na pierwszą randkę?
-Chciałem zabrać cię w jakieś romantyczne miejsce... - tłumaczył się - ...ale potem uzmysłowiłem sobie, że nie jesteś taką, która lubi te rzeczy.
-I słusznie. - zachichotała - Nie jestem. Zaczekaj. Jaki typ dziewczyny najbardziej ci odpowiada?
-Jakiejś zwariowanej wiecznie w ruchu.. Taka jak Darling Do.
-Zaraz, czytasz tę książkę?
-Przeczytałem całą serię!
Rainbow wydawała się mu nie dowierzać
-A która jest Twoją ulubioną?
-Ta pierwsza.
-Z kim walczyła?
-Ahuizotlem.
-Huh.
-Co?
-Nic. - uwierzyła - Pobawmy się więc.
     Fluttershy oglądała jak ścigali się. Kibicowała Rainbow nawet jak ta nie zdawała sobie sprawy z jej obecności. Nie mogła nawet ukryć radości, kiedy Rainbow jako pierwsza przekroczyła linię mety. Jej towarzysz był pod wrażeniem. Resztę czasu spędzili na podobnych zabawach.
-Dziękuję ci, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - zawołała - Było cudownie!
-Wiem! - zaśmiał się - Świetnie się z tobą rywalizuje! Nie jestem nawet zły, że moja dziewczyna mnie pokonała.
Zaczęła się głośno śmiać.
-Co, coś powiedziałem nie tak?
-Nic nic, po prostu chciałabym, aby Fluttershy też tutaj była.
     Flutter szybko powstrzymała wzruszenie i postanowiła zobaczyć co się dzieje u Pinkie.
Była w Cukrowym Kąciku, urządzała przyjęcie. Były to urodziny Derpy. Pegaz uśmiechała się widząc cały rozgardiasz jaki przygotowała jej różowa przyjaciółka. Ta jednak zamiast dobrze się bawić siedziała przy wielkim torcie urodzinowym niemrawa.
-Co się stało? - podleciała do niej solenizantka
-Tęsknię za Fluttershy! - krzyknęła głośno zanim jej twarz upadła na blat stołu.
Flutter szybko poprosiła o Twilight. Alicorn był w bibliotece Ponyville. Zastanawiała się, dlaczego jest tutaj, a nie w Canterlot. Trzymała książkę przed sobą i szybko ją kartkowała. Wydawało się, że czegoś szuka.
-Oh Fluttershy. - mówiła cicho - Nic nie jest takie samo bez ciebie. Nie umiem zrobić niczego innego poza obwinianiem się. Mam nadzieję... mam nadzieję że nic ci nie jest. Tęsknię...
Pegaz pogładził kopytem zwierciadło
-Ja też za wami tęsknię, za wami wszystkimi... - Po tych słowach znowu schowała głowę w poduszki.
     Tym czasem, Discord leżał u siebie na łóżku, a w zwierciadle oglądał, jak ona podpatruje przyjaciół. Kiedy jednak znowu zaczęła szlochać machnął ręką i odwrócił się plecami.
-No dalej! - mówił do siebie. Tak bardzo się stara aby uczynić ją szczęśliwą, aby nie była smutna. Nie rozumiał tego. Zrobił to co mu zebra powiedziała, stworzył miejsce dla swojej ukochanej takie, które ją zadowoli, a ciągle była nieszczęśliwa!
Na jego lustrze pojawiło się zwierciadło, które śmiało się z dalekiego obrazu Fluttershy
-JAK UROCZO - mówiło - A JA MYŚLAŁEM ŻE JESTEŚ MIĘCZAKIEM, ALE TY CIĄGLE MASZ W SOBIE IKRĘ!
-Zamknij się. - Discord rzucił poduszką w lustro, jednak jedyne co się stało, to obraz Flutter całkowicie zniknął.
-TYLKO MI NIE MÓW, ŻE SYMPATYZUJESZ Z TYM KUCYKIEM. NIE WIDZISZ, ŻE JEST NICZYM WIĘCEJ JAK MAŁĄ BEKSĄ? - w zwierciadło powędrowała kolejna poduszka
-Jak śmiesz obrażać kobietę, która będzie moją królową? - zdenerwował się
     Odbicie popłakało się ze śmiechu
-TA SŁABA BEKSA, TWOJĄ PRZYSZŁĄ KRÓLOWĄ?!
Discord nie mógł tego dłużej znieść, podszedł bardzo blisko swojego odbicia.
-Jeżeli jeszcze raz tak będziesz o niej mówił zniszczę cię. Rozumiesz?!
-HA! MYŚLISZ, ŻE JAK ROZBIJESZ TO LUSTRO TO SIĘ MNIE POZBĘDZIESZ?! NIC NIE WIDZISZ, STARY PRZYJACIELU? NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ. NIE WAŻNE JAK MIĘKKI BĘDZIESZ PRÓBOWAŁ BYĆ, ILE BĘDZIESZ MIAŁ KUCYKÓW, KTÓRYCH ZACZNIESZ UWAŻAĆ ZA PRZYJACIÓŁ, JUŻ NA ZAWSZE BĘDZIESZ LORDEM CHAOSU!
Discord przejechał pazurami po szkle, powstrzymując wybuch furii. Wtedy zobaczył swoje odbicie, prawdziwe, niepodobne do niczego. To była prawda, on był Panem Chaosu. Jak mógł kiedykolwiek myśleć, że może kogokolwiek uszczęśliwić? Przecież on umie sprowadzać jedynie cierpienie. Odszedł od lustra i stanął na podłodze. Nie słyszał pukania, ani otwieranych drzwi, tym bardziej stukotu kopyt o podłogę. Dopiero delikatny dotyk na jego ręce wyrwał go z transu
-Discord?
Zobaczył małego i uroczego pegaza stojącego obok niego. Szybko wysilił się na uśmiech.
-Oh, witaj moja Fluttershy! Co mogę dla ciebie zrobić, kochana?
Zamrugała kilka razy.
-Myślę, że pytanie powinno brzmieć, co ja mogę zrobić dla ciebie?
Odwrócił się.
-Nie bądź głupiutka, moja droga. Twoje szczęście jest ważniejsze ode mnie.
      Zmieszała się, ale nie przestawała. Podeszła do niego i ponowiła próbę kontaktu, położyła kopyto na jego szponie. Popatrzył się w dół na to co robi. Wiedziała, że coś jest nie tak, ale nie udało się jej wydostać tego za pomocą pytania. Pozostawało więc jedynie zgadywać.
-Wiem, dlaczego chciałeś narzeczonej... - zaczęła
-Z nudów?
-Jesteś samotny...
-Co? - zmarszczył brwi - Nie bądź niedorzeczna! Jestem Stworzeniem Chaosu! - mówił nerwowo - Jak mógłbym być samotny?
-Przez tysiące lat nie miałeś nikogo. Każdy kucyk by był samotny w takich warunkach.
-Ja nie jestem kucykiem.
-To akurat nie jest ważne. Wszystkie stworzenia mają uczucia.
-Nie lituj się nade mną. Nie jestem jednym z twoich pupilków.
Ich oczy się spotkały, a jego serce znowu zaczęło szybko łomotać. Zastanawiał się dlaczego się tak dzieje, w jej oczach było coś czego nigdy wcześniej nie widział, przynajmniej nie w kierunku jego osoby. Ona patrzyła na niego przyjaźnie. Uznał, że nie może już więcej kłamać.
-Pomyślałem, że fajnie będzie mieć kogoś z kim można porozmawiać, i.. - próbował zakryć twarz w swoich łapach - I naprawdę cieszę się, że to jesteś ty.
Uśmiechnęła się do niego szeroko
-Cieszę się, że to słyszę.
-Ale będąc szczerym... - powiedział podnosząc ją z ziemi - ...szkoda że to nie była Pinkie. No wiesz, ona lubi mój czekoladowy deszcz.
-C...Co? - Flutter nie wiedziała co powiedzieć
-Albo Celestia, wiesz? Jest nieco większa od ciebie. Albo nawet Twilight...
-A..a...ale...
-Mam cię, prawda? - zaśmiał się gładząc jej włosy - Żartowałem! Powinnaś widzieć swoją twarz! Byłaś zazdrosna!
-Nie byłam zazdrosna! - mruknęła oburzona
-Naprawdę? Więc jak zareagujesz kiedy powiem ci, że chcę inną narzeczoną?
- Cóż... nie możesz.. Znaczy ja.. ja..
-Widzisz? Zazdrość! - objął ją - Nie bój się, moja kochana. Jesteś jedyną dla mnie. - Fluttershy była w szoku i nie opierała się objęciu. To nie tak, że była na niego zła. Była zaskoczona i to swoją własną reakcją. Obejmował ją delikatnie, ale i mocno, wystarczająco aby nie zrobić jej krzywdy, ale też aby nie mogła odejść, zupełnie tak, jakby była dla niego cennym skarbem. Nie mogła poradzić sobie z własnymi uczuciami, czuła się bowiem... bezpiecznie. Tak, jak gdyby nic złego się jej nie stało i nie mogło stać. Po dłuższej chwili odstawił ją. Widziała, jak nie spuszcza z niej wzroku. - Cóż, jestem głodny - powiedział po chwili - Może zjemy dzisiaj coś na zewnątrz?
-Ja.. jasne. Daj mi tylko moment aż się przygotuję.
-Cudownie! - klasnął w dłonie - Będę czekał przed zamkiem. Proszę, pośpiesz się, kochanie!
Zaraz po tym jak zniknął z pokoju, dziewczyna próbowała zrozumieć co się właśnie stało. Jej serce biło tak strasznie szybko, myślała że to nie jest możliwe. Czuła, że palą ją policzki i miała pewność, że są czerwone, a to wszystko przez to co zrobił Discord.
-O jej...
Share:

24 marca 2015

Narzeczona Discorda - Gwiazdy [Bride of Discord ch 09]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Gwiazdy (obecnie czytany)

   Discord oglądał pegaza ze swojego okna w sypialni. Karmiła właśnie zwierzęta. Pamiętał, jak jego widok odstrasza innych, dlatego wolał przyglądać się jej z daleka.
     Fascynowało go to w jaki sposób jest w stanie zająć się każdym stworzeniem. Uspokajała je i trzymała w ryzach. Nawet wielki niedźwiedź się jej słuchał, brał ją w swoje szpony i delikatnie lizał. Jak ona to robiła? Nawet najbardziej przerażające stworzenia ją uwielbiały! Właściwie, to było to co on sam czuł do niej: uwielbienie. Uderzył się w głowę.
-Co się ze mną dzieje?
-ZAMIENIASZ SIĘ W CIAPCIĘ.-odezwało się odbicie w lustrze - A TO WSZYSTKO PRZEZ TEGO GŁUPIEGO PEGAZA!
-Hej! - zdenerwował się - Nie mów tak o niej!
-WIDZISZ? NAWET SIĘ RZUCASZ O JEJ DOBRE IMIĘ ZATRACIŁEŚ SIĘ W SWOJEJ GRZE!
-Nie! - bronił się - Ja po prostu... - zaczął przebierać palcami - ...chcę aby moja żona była szczęśliwa. Uważam, że jest bardzo atrakcyjna. Czy to coś złego?
-ZŁEGO? NIGDY NIE MYŚLAŁEŚ TAK O ŻADNYM KUCYKU! A NAWET JEŻELI, TO DLACZEGO AKURAT ONA MIAŁABY BYĆ TĄ JEDYNĄ? POPATRZ TYLKO NA NIĄ!
Discord popatrzył za okno
-Tak, i?
-ONA JEST TAKA, TAKA... DELIKATNA! NIE MA ANI ODROBIMY ZŁOŚCI W NIEJ! JEST PO PROSTU...
-Idealna.
-WŁAŚNIE! JEST DLA CIEBIE ZBYT DOBRA! MUSISZ TO ZMIENIĆ! ZAMIEŃ JEJ WŁOSY NA ZIELONY ALBO COŚ!
-Masz rację, jest za idealna. Ale może właśnie to jest to co mnie w niej interesuje?
-OH! - Odbicie się zdenerwowało -POSŁUCHAJ NO SIEBIE! GDZIE TWOJA DUMA?
-Zamknij się! - Stracił zainteresowanie odbiciem i znowu popatrzył na pegaza.
     Chciał być bliżej niej, jednocześnie nie chciał się narzucać. Postanowił więc teleportować się na pobliskie drzewo oddalone zaledwie kilka metrów dalej od niej. Zdawała mu się być bardziej interesująca z bliska.
-Spokojnie mój króliczku... - mówiła do zwierzaka swoim słodkim głosem poprawiając jego ogon - No i znowu jest puszysty. - Królik skoczył na nią przytulając się do niej mocno. Discord słyszał jej cichy śmiech. - Tak, też za tobą tęskniłam. - Angel otworzył pyszczek jakby próbował coś mówić -Cóż, widzicie... zawarłam pewną umowę i .. wychodzę za mąż... - jak tylko zwierzęta to usłyszały stały się bardzo nerwowe. Postanowiła je uspokoić - Tak tak, wiem że nie jest zbyt przyjacielski... - Discord zaczął się przysłuchiwać - ...ale nie jest taki zły za jakiego go macie. - To sprawiło, że otworzył szerzej oczy.
     Czy to było możliwe, że nie nienawidziła go tak bardzo jak myślał? Czy to było możliwe, że go w końcu polubiła? Zwierzęta tym czasem zaczęły protestować - Nie zupełnie. - zapewniała je Fluttershy - Nic mi nie zrobił, co prawda nadal się go trochę boję.. ale on przyniósł was tutaj, a to mnie uszczęśliwiło. - Po chwili zaczęła śpiewać z ptakami. Discord zamknął oczy i zaczął wsłuchiwać się w jej słodki, melodyjny głos.
Nigdy wcześniej nie słyszał równie pięknego, tak idealnego, niepodobnego do żadnego innego kucyka. Mógłby słuchać go cały dzień, gdyby gałąź na której się nie znajdował się nie złamała. Upadł z hukiem na ziemię odstraszając wszystkie zwierzęta. Fluttershy przestraszyła się i szybko do niego podleciała.
-O jejku, nie jesteś ranny? - Złapała go za łapę.
-Nie martw się o mnie. - powiedział wstając - Nic mi nie jest.
Popatrzyła na złamaną gałąź.
-Czy ty... mnie szpiegowałeś?
-Nie! Znaczy się, tak. - zmieszał się - Widzisz, nie chciałem cię niepokoić i ... przepraszam, że wystraszyłem twoje zwierzęta.
-Cóż, skoro tutaj już jesteś, może pomożesz mi je nakarmić? Widzisz, robi się już późno, a ich jest tak dużo... - powiedziała patrząc na zachodzące słońce
-Oczywiście, mogę się tym zająć. - pstryknął w palce - Zrobione, to co powiesz na nasz posiłek?
-Zapomniałam o sobie. - powiedziała rozbawiona kiedy poczuła ssanie w brzuchu - Niczego dzisiaj nie jadłam.
     Z kolejnym pstryknięciem wielki stół wypełniony przeróżnymi potrawami znalazł się między nimi. Podszedł do niej i zaczął nalewać rubinowego trunku do jej kieliszka
-Dziękuję, ale ja nie piję.
-Wiem o tym. - uśmiechnął się - To tylko sok.
Spróbowała, faktycznie, nie kłamał.
-Więc podoba ci się ogród?
-O tak! - mówiła z uśmiechem - Dziękuję ci raz jeszcze.. ale - popatrzyła w górę - Niektóre ptaki latają swobodnie, ale inne zatrzymują się i nie mogą tutaj zlecieć.
-O tak, to niewidzialne pole ochronne. Nic osobistego, ale nie mogę ryzykować twojej ucieczki, albo tego, że jakiś kucyk postanowi cię wykraść. Nic nie wejdzie i nie wyjdzie bez mojego pozwolenia.
Zdawało się, że posmutniała
-A więc te zwierzęta... są tutaj uwięzione.. zupełnie tak jak ja?
Widząc jak jej uśmiech zniknął, Discord zaniepokoił się. Zrozumiał, że to był błąd, że jej powiedział.
-Rozchmurz się moja droga, one są tutaj z tobą. Nic innego nie powinno się liczyć.
-Chyba masz rację.. - nadal jednak była smutna. Chciał aby znowu się uśmiechała. Pstryknął w palce i przed nią pojawiło się ciasto marchewkowe. Jej usta się otworzyły.
-Skąd wiedziałeś?
-Mówiłem ci... - zaczął dzielić ciasto - ...nie miałem nic do roboty przez te lata, więc was podglądałem. To raczej naturalne, że się zapamiętuje kilka istotnych szczegółów. - położył na jej talerzu przysmak
-A co z naszą kolacją?
-Wydaje mi się, że możemy nagiąć trochę zasady dobrego wychowania.
Wzięła ciasto do ust, a uśmiech powrócił na jej twarz
-To najlepsze ciasto jakie w życiu jadłam!
-Wszystko co najpyszniejsze dla mojego ulubionego kucyka. - mówił nabierając kawałek na swój talerz
Po chwili, dziewczyna spoważniała
-Właściwie, dlaczego mnie śledzisz?
-Nie śledzę, tylko obserwuję. Koniec końców, jesteś bardzo... interesującym obiektem.
Nic nie powiedziała, jej twarz tylko się zarumieniła
-Nie kłamałem, wiesz? Wtedy kiedy mówiłem, że jesteś piękna.
-Dziękuję. - spuściła wzrok - Ale nie wydaje mi się, abym była tak atrakcyjna.
-Oh, nie bądź skromna, moja kochana! - podniósł jej głowę - Masz cudowne naturalne piękno, a nie mówię tego często. Zazwyczaj, kiedy nazywam coś pięknym zamieniam to w coś komicznego. Ale poważnie, nie wierzę w to, że nikt ci tego wcześniej nie mówił.
-Cóż, niezupełnie... - popatrzyła na niego, a następnie spuściła wzrok - Wiesz, byłam modelką przez krótki czas...
-Naprawdę? - zdziwił się - Znaczy się, jasne. Widziałem to, ale nigdy nie myślałem, że taki zawód będzie w twoim stylu.
-I nie był. Dlatego zrezygnowałam. Nie byłam w stanie znieść tej presji i w końcu nie miałam czasu dla moich przyjaciółek.
-Rozumiem...
-Rozumiesz? - przyglądała mu się przez chwilę, zauważyła że nie spuszcza z niej wzroku - Discord, c..co ty?- nie była w stanie zareagować kiedy ją przytulił - Discord! Puść mnie!
-O co chodzi? - zaśmiał się - Nie możesz pozostawać obojętną na całą tę uwagę którą ci daję.
-N...nie, ja - poczuła jego pazury na swoich plecach, to łaskotało - Prze... przestań, ha ha, przestań! Mam łaskotki!
-O, naprawdę? A co powiesz na to? - Zaczął łaskotać jej brzuch, co spowodowało jeszcze większy śmiech kucyka.
-Discord.. pro.. proszę, ha ha, przestań!
-Jesteś pewna? Mi się wydaje, że ci się podoba. - to był pierwszy raz kiedy słyszał że może się tak głośno śmiać
-Ha ha, proszę! Nie.. ha ha.. nie skończyłam ciasta!
-O racja. - puścił ją lecz ku jego zdziwieniu ta zamiast iść do stołu rzuciła się na niego
-Zaraz co ty... hahahaha! - Używała swoich włosów aby go łaskotać. Co prawda rozmiary robią swoje i złapał ją nim ta przystąpiła do kolejnego ataku.
-Niezła próba, ty przewrotna mała... - zaśmiał się - ale pozwól że cię uświadomię. Tutaj to ja jestem tym który może torturować łaskotkami i nikt inny.
-Zrozumiałam! - Fluttershy zaśmiała się. Opuścił ją delikatnie na ziemię
-Wiesz co? Powinnaś się częściej śmiać. To do ciebie pasuje. - zarumieniła się kiedy uświadomiła sobie, że to był pierwszy raz od bardzo dawna kiedy się tak śmiała.
     Po tym jak skończyli jeść pegaz była zmęczona do takiego stopnia, że mogła usnąć wszędzie, więc zdecydowali się iść do łóżek. Kiedy weszła do swojego pokoju i popatrzyła w lustro nie mogła ukryć zawstydzenia. Nikt wcześniej nie nazwał jej pięknością, nie w taki sposób. Z tymi myślami weszła do łóżka zadowolona, że Discord zapomniał tym razem zadać jej pytania.
     -Dzięki, że odprowadziłeś mnie do domu Spike - Apple Jack powiedziała kiedy dochodziła ze smokiem do farmy - No i oczywiście dziękuję za pomoc w zajmowaniu się zwierzętami. Nie przypuszczałam, że to może zająć tyle czasu.
-Wszystko dla ciebie AJ. - powiedział z uśmiechem
Kucyk obserwował jak smok odchodzi. Znowu to czuła nie uważała, żeby to było dobre uczucie. W końcu dzieliło ich siedem lat, nie wspominając już o różnicy gatunkowej. Dodatkowo przecież obdarował względami kogoś innego. To był pierwszy raz, kiedy Apple zdecydowała się odwiedzić Zecorę by napić się z nią herbaty.
-Wiesz po co tutaj przyszłam. - powiedziała
-Bijesz się z myślami co masz zrobić z własnymi uczuciami, - kowbojka się zarumieniła. Zebra położyła kopyto na jej ramieniu
-Nie muszę pić herbaty, aby wiedzieć, że to na nic. Dzieli nas wiek, gatunek i jego uczucia do innej... - Apple Jack wyglądała na zmartwioną - Zecora, co mam zrobić?
-Smok jest jeszcze młody poczekaj aż dorośnie, kiedy przyjdzie czas na gody czas tylko jeden wie...
-Ale on jest moim przyjacielem! - uderzyła kopytem w stół - Zawsze jest taki pomocny! Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie jest też kłopotliwy. Nie wiem, czuję się po prostu inaczej kiedy jest blisko. Głupie prawda? Kucyk i smok.
-A co ze związkiem pegaza i tego bałaganiarza?
-O tym też myślałam. Czy z nią wszystko dobrze? Wiesz, mieszkasz niedaleko, czy coś ci się obiło o uszy?
-Zapewniam cię, że nic złego się nie dzieje.
Apple chciała coś powiedzieć, kiedy do chatki wbiegła zaaferowana Rainbow.
-Zecora! Potrzebuję twojej rady, o, a Apple, nie wiedziałam, że tutaj będziesz. Mogę przyjść później.
-Bez żartów. - powiedziała kowbojka - Nie ma takiej rzeczy, którą możesz powiedzieć Zecorze, a nie możesz powiedzieć mnie.
-Cóż, Soarin zaprosił mnie na randkę!
-Masz na myśli tego z Wonderbolts?
-Tak, jego! Potknął się i upadłoby mu jego ciasto, udało mi się je złapać, a on mnie zaprosił na randkę!
-Wiem, że lubi ciasta, ale wydaje mi się, że jest w tym coś więcej.
Zecora się zaśmiała
-Poprawcie mnie, jeżeli się mylę. Kucyki mają miłości wielką siłę!
     Fluttershy obudziła się z krzykiem. Discord był obok niej, wyglądał na zmartwionego.
-Co się dzieje? Co się dzieje?
Złapała oddech
-To nic takiego, to tylko zły sen.
-Oh. - Discord zawstydził się swoją reakcją - Przepraszam, myślałem..
-Że grozi mi niebezpieczeństwo? - uśmiechnęła się, uznała ten przejaw za słodki
-Cóż, tak. Widzę, że nic ci nie jest, więc będę już..
-Zaczekaj! Czy możesz... zostać tutaj jeszcze przez chwilę?
     Popatrzył się chwilę na nią, a później spróbował się ułożyć obok na jej łóżku, chociaż nie był tego rozmiaru
-Więc, ten koszmar... - zaczął - ...o czym on był? - Bała się mu powiedzieć, zorientował się jednak szybko - On był o mnie?
-Skąd ty...?
-Rozmawiałaś o tym z przyjaciółką.
-Naprawdę przepraszam... - schowała zawstydzoną twarz
-Opowiedz mi.
-Co?
-O śnie...
     Wstydziła się na początku, ale potem zaczęła opowiadać. O tym, że każdej nocy łapie ją w swoje szpony, mocno trzyma, szepcze o strasznych rzeczach i zamienia ją w jej przeciwieństwo.
-W taki sposób mnie widzisz? - wydawał się być zraniony
-Ja.. ja..
Dźwignął się z posłania
-Myślę, że nie powinienem tutaj być.
-Nie! - krzyknęła - Proszę... Nie wiem dlaczego o tym śnię!
-Cóż, może dlatego, że jestem potworem? - chciał odejść, ale poczuł jak łapie go za szpony
-Proszę, Nie idź. Nie chcę być sama
Delikatnie się do niej odwrócił
-Cóż, nie uważam aby to było słuszne spać przy obiekcie, który śni się w koszmarach sennych.
-Ale nie jesteś tym stworzeniem z moich snów! Co prawda, wygląda tak jak ty, ale to nie jesteś ty. Poza tym ciebie lubię każdego dnia bardziej..
Kiedy to usłyszał, nie mógł jej zostawić samej.
-Dobrze. - ułożył się obok - Zostanę z tobą póki nie uśniesz.
-Dziękuję, ale nie jestem pewna, czy uda mi się teraz usnąć.
-A co, jeżeli ci pomogę?
-Jasne, ale jak?
     Pstryknął palcami, a oni znaleźli się na miękkiej chmurze wysoko nad zamkiem.
-Dlaczego tutaj jesteśmy? - zdziwiła się
-Cóż, jest noc... - powiedział kładąc się na boku - ...pomyślałem, że możemy popatrzeć na gwiazdy.
Faktycznie, niebo było pełne błyszczących iskierek i ani jednej chmury. Ułożyła się obok niego.
-Są piękne... - szepnęła
-Tak.. jesteś - mruknął po czym zmieszany poprawił się - To znaczy, gwiazdy. Masz rację, są piękne...
Fluttershy zachichotała i popatrzyła na niebo, Pan Chaosu był zainteresowany bardziej nią niż nocą
-Wiesz, Twilight zna nazwy wszystkich gwiazd, planet i konstelacji. Imię ich wszystkich... - uśmiech zniknął z jej twarzy kiedy pomyślała o swojej przyjaciółce. Discord chciał znowu go przywrócić.
-Gwiazdy są takie nudne kiedy tak tkwią na niebie, prawda? - pstryknął palcami, a oczom Flutter ukazał się wielki motyl ułożony z małych iskierek.
-Discord.. obiecałeś...
-Co? Obiecałem nie czarować poza granicami swojego królestwa. Cóż, ta część nieba jest na moim terytorium.
-Ale... nocne niebo jest Księżniczki Luny.
-Oh Lulu nie będzie zła, że upiększyłem jej niebo. Powinnaś to docenić.
Obserwowała jak nocny motyl lata po niebie i zatacza kółka
-Cóż, to jest nawet... urocze.
-Widzisz? Mój chaos może być czasem użyteczny...
-Użyteczny?
Uniósł rękę i zaczął coś pisać po niebie, a gwiazdy zaczęły układać się w napis który przeczytała
-Kochasz mnie? Zaznacz tak, lub nie. - obok narysował dwa kwadraty. Kiedy odwróciła się do niego patrzył się na jej twarz. Miał ciągle uniesioną dłoń gotową do odhaczenia kwadrata. Wahała się pewien czas, w końcu pokierowała jego szpony na napis "nie". Zmazał szybko wiadomość nim ktokolwiek ją zobaczył. Fluttershy przyglądała mu się z uwagą.
-Ja... naprawdę przepraszam... ale nie czuję do ciebie jeszcze...
-Nie, nic się nie dzieje. - powiedział szybko, ale to nie była prawda. Odpowiadała tak wcześniej, lecz z jakiegoś powodu tym razem to go zabolało. Zupełnie, jakby chciał usłyszeć "tak". Zastanawiał się, co nie pozwala jej się zakochać. Opuścił dłoń i popatrzył znowu na pegaza leżącego obok niego
-Ale zaczynam cię traktować jak przyjaciela. - powiedziała delikatnie
-Jak przyjaciela? - poczuł jak serce mocniej mu bije
-Cóż, tak. Oczywiście.
Nie wiedział co powiedzieć.
-Nigdy wcześniej nie miałem przyjaciela.
-Nigdy?
-Nigdy.
Przybliżyła się do niego
-Więc.. teraz już masz. No i przepraszam.
-Za co?
-Martwię się o ciebie. Nie jesteś potworem.
     Powoli zamykała oczy przytulając się do jego ciała mocniej. Discord zamarł w bezruchu, nie mógł uwierzyć że ktoś taki jak ona w ogóle istnieje. Nie tylko była piękna, ale taka miła i martwiła się o niego! Nawet jeżeli nie dostał odpowiedzi jakiej oczekiwał, idea posiadania przyjaciela sprawiała, że jego serce eksplodowało. "Kto przypuszczał, że mam serce?" pomyślał. Zaczął głaskać ją po głowie, otworzyła oczy przyglądając się mu. Szybko zabrał szpony, nie był pewien co właśnie robił.
-Przepraszam..
-Nic nie szkodzi... - ponownie się położyła - ....nie przeszkadza mi to, jak chcesz możesz mnie głaskać, tylko mnie nie łaskocz. - ponownie położył rękę na jej głowie
-Nie bój się, moja kochana, będę delikatny... - Nie tracąc chwili ze sposobności zaczął bawić się jej włosami, przeczesując je delikatnie. Fluttershy ponownie usnęła, czuła jak jego ręce gładzą jej włosy i ogon.
     Jego dotyk był tak delikatny i intensywny jednocześnie. Nawet we śnie fascynowała go. Mógłby tak patrzeć na nią całą wieczność, póki była przy nim, a jej głowa spoczywała na jego piersi. Nie odważyłby się ruszyć, nie chciał jej budzić. Oczywiście, mógłby przenieść ją za pomocą magii, ale nie odważyłby się zostawić jej samej. Otoczył więc ją swoim ciałem, tak jak smoki otaczają swój skarb. Powoli jego powieki stawały się cięższe i usnął, a ostatnim co widział była jej twarz obok jego.
Share:

POPULARNE ILUZJE