Spis treści:
Nagrania:
Rysunki:
Opowiadania:
Wyjca (Obecnie czytany)
Dzisiejszego dnia Wyjca wyszła jak zwykle na
spacer do lasu. Nic dziwnego, skoro była pół wilkiem. Mała dziewczyna, która
została hojnie obdarowana przez Matkę Naturę. Tego dnia było gorąco, dlatego
Wyjca miała na sobie szorty i fioletową koszulkę na ramiączkach. Merdając ogonem przemierzała bezkresny obszar
lasu, śpiewając cicho. Wstydziła się występować publicznie, choć miała uroczy i
przyjemny głos. Jej zielone oczy obserwowały od kilku minut dziwne stworzenie.
Było żółte, wręcz złote i chodziło na czterech łapach, lecz nie było to znane
jej zwierzę. Było dość duże, jakby niedźwiedź, aczkolwiek Wyjca widywała
niedźwiadki i nie przypominały tego. Zaciekawiona wilczyca podążała za nim,
oczywiście w bezpiecznej odległości. Miała wrażenie, że miś gdzieś ją prowadzi.
Widział ją, słyszał, czuł jej zapach.
–Gdzie mnie prowadzisz panie Miśku? – Zapytała się cicho. Lecz niedźwiedź nie
zwracał na nią uwagi, po prostu szedł w głąb lasu, a dziewczyna szła za nim. Po
kilku minutach zatrzymała się i obejrzała za siebie. Pomyślała, aby wracać do
domu. A kiedy spojrzała znowu na niedźwiadka, on patrzył się na nią, lecz nie
były to zwykłe oczy. Były czarne, jednak miały świecące, białe punkciki.
Dziewczyna się wystraszyła. Zrobiła kilka kroków do tyłu i potknęła się o
gałąź. Poczuła, jak traci równowagę. Tam, gdzie spodziewała się ziemi nie
poczuła nic. Zaczęła spadać w dół. Światło zaczynało maleć, a ona pogrążała się
w ciemności.
Gdy się obudziła, wszystko ją
bolało. Była w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Powoli się podniosła, nie wiedząc,
czemu jest jej tak ciężko. Rozejrzała się po pokoju. Były tam jakieś metalowe
części, narzędzia i stół. Zauważyła światło dobiegające spod drzwi. Powoli i ociężale
podeszła do drzwi i próbowała je otworzyć, lecz były zamknięte. Cicho
westchnęła i postanowiła usiąść na stole. Chciała odpocząć, a małe światełko
spod drzwi uspakajało ją.Patrzyła się na nie przez większość czasu, jakby była
zahipnotyzowana. Dopiero po dłuższej chwili, gdy cień przemknął za drzwiami
ocknęła się. Wstała cicho patrząc się na cień chodzący zza drzwiami. Nagle cień
zatrzymał się przy drzwiach. Dziewczyna odsunęła się do tyłu i dłonią strąciła
jakiś śrubokręt na ziemię, robiąc tym mały hałas. Wilczyca spojrzała na klamkę,
która powoli się przekręcała. Drzwi zaczęły się otwierać wpuszczając do
pomieszczenia światło. Położyła uszy po sobie i przerażona wpatrywała się w
postać, za którą paliło się światło, które oślepiało dziewczynę. Widziała ona
jedynie ciemną sylwetkę. Postać powoli podniosła rękę i włączyła światło w
pomieszczeniu.
Teraz wilczyca mogła zobaczyć, w jakim miejscu się
znajduje. Małe skromne pomieszczenie, wszystko się zgadzało, poza tym, że na
półkach były metalowe głowy jakiś stworów. Spojrzała na osobę, która przyszła. Był
to fioletowy królik. Duży, mechaniczny fioletowy królik. Patrzył się na
dziewczynę zaskoczony. Przez kilka długich chwil, stali tak w ciszy,
nieruchomo. Ciszę przerwał głos dobiegający zza królika.
–Co tak stoisz? Miałeś zobaczyć, co z nią jest… – Do pokoju
wszedł mechaniczny niedźwiedź. – O! Obudziłaś się w końcu. – Podszedł bliżej, ale zatrzymał się, widząc
przerażenie dziewczyny i zrobił kilka kroków do tyłu. Spojrzał na królika.
–Wytłumacz jej Freddy. Ja nie mam do tego serca…–
Powiedział smutny. – Ja pójdę po coś do
picia i jedzenia dla niej… – Animatroniczny, fioletowy królik zniknął z pola
widzenia. Dziewczyna stała cicho pod ścianą.
–C... Co wytłumaczyć...? – Zapytała się cicho i z łamiącym się głosem.
Także była zaskoczona jak on brzmi. – Gdzie jestem...? Kim jesteście...? Ja… Ja nie
pamiętam…– Freddy uspokoił dziewczynę dłonią.
–Jesteś w domu. Nikt tutaj nie zrobi ci krzywdy. – Wziął głęboki oddech. – Na spokojnie. Jesteśmy przyjaciółmi. Ja jestem
Freddy, a tamten królik to Bonnie. – Powiedział wskazując kciukiem zza siebie. –
Pamiętasz jak masz na imię? – Zapytał się miło.
–Jasne, że pamiętam. Ja jestem… – dziewczyna zrobiła duże oczy.
– Moje imię to…– zaczęła panikować. – Zapomniałam własnego imienia…– Powiedziała
cicho.
–Nie szkodzi. – Podszedł do wilczycy i dłonią sięgnął do jej
szyi. Przestraszyła się, ale okazało się, że on tylko patrzy na plakietkę przy obroży.
– Alexa. Ładne imię. –Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
–Ale ja nie wiem czy tak mam na imię… – Powiedziała cicho.
–My wszyscy zapomnieliśmy swoich imion… To… chyba normalne
w takich sytuacjach… – Patrzył się na dziewczynę, szukając słów do powiedzenia.
W międzyczasie przyszedł Bonnie z kawałkiem pizzy i butelką soku.
–Mam nadzieję, że lubisz pizzę z szynką i sok z…– Popatrzył
na butelkę. – Ananasa i marakui? To my
mamy takie soki? – Podrapał się po głowie i odstawił butelkę na stół. Wilczyca
podeszła nieufnie.
–Gdzie dokładnie jestem...? – Zapytała się wyciągając rękę
po pizzę, ale zatrzymała się w pół drogi, patrząc na swoją rękę. Dopiero teraz
zauważyła, że jej dłoń jest szara i mechaniczna. Spojrzała przerażona na swoje
dłonie.
–Oho… – Freddy podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu.
– Słuchaj… Wiem, że to trudne…, Ale będzie dobrze. Musisz tylko się uspokoić… –
Dziewczyna jednak nie słuchała. Cofnęła się i potknęła. Zobaczyła teraz, że jej
nogi nie są już ludzkie. Tylko wilkołaczo-mechaniczne. Tak samo jak ogon i
reszta jej ciała.
–C… Co się… z… z… ze mną… stało? –Zapytała się cicho i
spojrzała na Freddy’ego, który ze smutkiem w oczach westchnął.
–Prawdopodobnie zginęłaś blisko tego animatronika albo w
nim i twoja dusza została powiązana z nim. Przykro mi… – Wstał i podał Alexie
dłoń, aby wstała. Wilczyca po chwili wahania chwyciła go za rękę.
Gdy wstała przytuliła się do niego, trzęsąc się. Zaskoczony
Freddy odwzajemnił uścisk i pogłaskał ją po głowie.
– Wiem, że to trudne, ale w końcu się pogodzisz… – odsunął
ją od siebie– A teraz zjedz coś, a potem przedstawimy cię reszcie, dobrze? –Zapytał
ze współczuciem w oczach.
Alexa kiwnęła smutno głową, a Freddy skierował się do drzwi
bez słowa. Zatrzymał się w przejściu tylko na chwilę, aby spojrzeć na
Bonnie’ego i wyszedł. Bonnie westchnął. Po długiej i niezręcznej chwili
wilczyca przerwała ciszę.
–Ilu was jest jeszcze? Freddy mówił coś o reszcie… –
Zapytała się cicho i chwyciła za butelkę soku.
–Jest jeszcze Chica, Foxy i… Golden… – Ostatnie imię
powiedział cicho, obserwując jak ona próbuje otworzyć butelkę soku.
–Czyli jest was tutaj piątka? –Zapytała się i użyła zbyt
dużej siły i urwała cały gwint butelki. Zaskoczona patrzyła na nią. Bonnie
zaczął się cicho śmiać i wyciągnął plastikowy kubek.
–Wiedziałem, że tak będzie. Mieliśmy tak samo. –Wziął
butelkę od Alexy i nalał sok do kubka. – Masz teraz większą siłę. – Podsunął
jej napój. – Przyzwyczaisz się. Kwestia wyczucia… Potem jest już tylko lepiej…
I tak, jest nas tutaj piątka… Teraz będzie szóstka. – Uśmiechnął się miło do
Alexy.
–A Ty… Coś pamiętasz...? – Zapytała się, wahając nieco. –
Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz…
–Ja… Pamiętam tylko ból, jaki mi towarzyszył… oraz strach…,
Chociaż, z czego wiem, to Freddy pamięta najwięcej. Był tutaj pierwszy. My
wszyscy doszliśmy do niego. Pomógł nam się uspokoić oraz nauczyć się żyć,
funkcjonować… – Mówił ze smutkiem.
Alexa zaczęła jeść pizzę, która była jeszcze ciepła. Czuła
się zmieszana. Nie wiedziała, kim jest, co się stało i jak tutaj trafiła. Miała
nadzieję, że przypomni sobie to wszystko niedługo. Gdy skończyła jeść oraz
wypiła sok to podziękowała Bonnie’mu za posiłek.On natomiast wstał od stołu i
udał się w kierunku drzwi.
–Chodź, poznasz resztę. Chica się ucieszy z towarzystwa dziewczyny.
–Wyszedł z pokoju.
Wilczyca udała się nieśmiało za nim. To wszystko działo się
bardzo szybko dla niej. Jak tylko wyszła z pokoju, była w dużym pomieszczeniu,
gdzie było dużo stolików i krzeseł? Była także scena, która zajmowała dużo
ściany. Zauważyła Freddy’ego, który stał przy scenie. Rozmawiał z
animatronicznym kurczakiem. Bonnie szedł w ich kierunku, a Alexa szła za nim. W
pewnym momencie usłyszała kroki, które się zbliżały w zastraszająco szybkim
tempie. Dziewczyna przystanęła i spojrzała się w bok. Ujrzała tylko coś
czerwonego, zanim skoczyło to na nią i przewracając ją krzyknęło „Yarr!”. Po
chwili zrozumiała, że przewrócił ją animatroniczny lis. Dziewczyna spojrzała na
niego z podłogi. Ten pochylał się nad nią.
–Ya–ha–ha–harr! Nigdy nie lekceważ podstępu pirata! – Zaśmiał
się podając Alexy dłoń.
Dziewczyna nie wiedziała,
co zrobić, więc chwyciła go niepewnie. Ten złapał ją mocno i pociągnął nagle.
Wilczyca wstała momentalnie, wręcz w podskoku.
–Foxy! Nie strasz jej! – Skarcił Foxy’ego Freddy. – Jest
nowa w tym wszystkim, jest jeszcze wystraszona, więc nie męcz jej… – Lis nie
słuchał go.
–Yarr! Jestem pirat Foxy! Miło mi poznać. Jak cię zwą? –Dopiero
teraz puścił dłoń wilczycy, która była wystraszona i zdezorientowana.
–Umm… Ja… Jestem Alexa...? – Powiedziała skołowana.I
wystraszona.
–Ja jestem Chica. – Wtrącił się animatroniczny kurczak. –
Nie zwracaj uwagi na niego. To idiota. –Powiedziała uśmiechając się życzliwie
do Alexy.
–Hej! To nie prawda! – Naburmuszył się, lecz po chwili
uśmiechnął się do dziewczyny. –Witamy na naszej łajbie, młoda! Yarr! –Wszyscy
się do niej uśmiechnęli stojąc obok siebie.
–To miłe z waszej strony… – Zaczęła mówić z położonymi uszami.
– Powitaliście mnie tak ciepło… Jest mi trudno zrozumieć to wszystko… Ja… Nadal
nie mogę uwierzyć… –spojrzała na swoje dłonie–…, że ja…
W tym momencie Bonnie położył swoją dłoń na jej. Reszta
zrobiła to samo.
–Wiemy, jak się czujesz… – Zaczął fioletowy królik.
–Wszyscy przez to przechodziliśmy… – ciągnęła Chica.
–Ale pomogliśmy sobie nawzajem… – rzekł Freddy.
–I żyjemy pełnią życia. Yarr! – Powiedział na końcu Foxy.
–Tak, bo wszyscy jesteśmy kurwa bardzo szczęśliwą,
martwą rodzinką…– Alexa usłyszała głęboki i zimny głos za nią.
Odwróciła się i był to żółty niedźwiedź. Z wyglądu
przypominał Freddy’ego, ale to nie był on. Różnili się nie tylko kolorem, ale
także oczami. Jego były czarne, z świecącymi punktami, zamiast źrenic. Nagle
Chica pociągnęła wilczycę do siebie, a Freddy i Foxy stanęli przed nią, jakby
ją broniąc.
–To nie nasza wina, że nie potrafisz się cieszyć chwilą jak
my. – Rzekł ostrzegawczo brązowy misiek.
–Nie waż się nawet do niej zbliżać! – Ostrzegła Chica, Goldena.
–Jeśli nie chcesz być na naszej łajbie, to nie próbuj jej
zatopić, Yarr! –Powiedział groźnie Foxy.
Golden nic nie robił sobie z ich pogróżek i groźnego
wyglądu. Chica się cofnęła się z Alexą. Golden nagle zniknął i pojawił się
przed wilczycą, ale był w powietrzu i do góry nogami. Miał ułożone ręce na
krzyż i wpatrywał się w nią.
–Heh, to nawet nie jest kostium z pizzerii. Jest także za
mały na doros--– rozległ się głośny dźwięk piszczącej zabawki.
Wszyscy w ciszy i z opuszczonymi szczękami patrzyli na
Alexę, która z wystawionym językiem i gwiazdkami w oczach, nacisnęła nos Golden
Freddy’ego. On sam był w szoku i patrzył się na palec, który był na jego nosie.
Po chwili patrzenia zaczął się trząść i było słychać jakieś mechaniczny bełkot.
Spojrzał na wilczycę i momentalnie ucichł. Po kilku sekundach zniknął, co nie
zdziwiło jej. Była z siebie dumna i zamerdała ogonem. Wszyscy się spojrzeli na
nią, nadal zszokowani.
–Freddy ty też tak umiesz? – Zapytała z entuzjazmem. Wtedy
wszyscy się ocknęli.
–NIE waż się nawet próbować to powtórzyć… – Powiedział
groźnie Freddy podchodząc do Alexy.
Jak wszyscy się uspokoili, oprowadzili ją po całej
restauracji. Freddy opowiedział jej, o nocnym strażniku, który siedział w
biurze. Cały na fioletowo, z złotą oznaką. Wilczyca patrzyła w ciemne korytarze
z zaciekawieniem. Chciała poznać go, ale niedźwiedź powiedział, że to
niemożliwe.
–On zamyka drzwi nim zdążymy wejść do biura. Nawet Foxy nie
daje rady tam wbiec. – Opowiadał jej.
Dla niej nie było rzeczy niemożliwych. Nie wiedziała
jednak, jak ale chciała się zaprzyjaźnić z nim. Ciągnęło ją do poznawania
innych. Po kilku dniach wszyscy uzgodnili, że Alexa będzie dzielić Pirate Cove
razem z Foxy’m.
–Yarr! Podzielę się kajutą z naszym wilkiem morskim! Ya-ha-harr!
– Ucieszył się lis ze współlokatorki.
Od tamtej pory Alexa nauczyła się żyć w swoim nowym ciele. Opanowała
swoją siłę, dzięki czemu mogła bez problemu robić delikatne rzeczy. Wszyscy jej
pomagali odkryć jej talenty, aby mogła pracować razem z nimi. Piratowanie nie
szło jej zbyt dobrze, ale świetnie się bawiła próbując. Następny dzień spędziła
z Chicą w kuchni. Poszło jej bardzo dobrze. Upiekła urocze ciasteczka w
kształcie kości. Wszyscy ją chwalili za to. Nawet Golden się zjawił.
–Czuję coś słodkiego. – Powiedział bez owijania w bawełnę.
Alexa wzięła talerz z ciastkami i podała mu, mimo tego, że
inni patrzyli na to z dezaprobatą. Golden chwycił za ciastko, obejrzał je i
dopiero wtedy zjadł. Po chwili patrzenia na talerz z ciastkami, chwycił go i
zniknął. Alexa zaśmiała się cicho.
–Uznam to za komplement. – Powiedziała merdając ogonem.
Nie przejęła się tym, bo upiekła tyle ciasteczek, aby
starczyło dla wszystkich. Po skończonym dniu, powiedziała, że sama posprząta w
kuchni i jak tylko reszta zniknęła z pola jej widzenia, zapakowała kilka
ciasteczek w folię i zawiązała ją wstążką, robiąc uroczą wstążeczkę. Po tym
posprzątała szybko kuchnię i wyszła cicho z kuchni trzymając zapakowane
ciasteczka. Weszła w najbliższy korytarz prowadzący do biura. Nie śpieszyła
się, wiedziała, że drzwi będą zamknięte. Stanęła przy okienku i pomachała do
nocnego stróża. Pokazała mu, że ma ciastka i postawiła je pod drzwiami, po czym
zapukała lekko w drzwi i odeszła merdając ogonem. Idąc korytarzem usłyszała jak
drzwi się otwierają, ale się ona nie odwracała, aby nie wystraszyć go.
Usłyszała także szelest folii i ciche podziękowanie. Dumna z siebie wyszła z
korytarza, aby nikt ją nie zobaczył. Poszła do swojego kącika w Pirate Cove.Usiadła
tam, zapaliła swoją lampkę na baterię i zaczęła rysować na kartce. Była tak
wciągnięta w rysunek, że nie zauważyła, jak podszedł do niej Foxy. Zobaczył, co
rysuje i zaciekawił się.
–Co tam skrobiesz wilku morski? – Zapytał się i usiadł obok
niej.
–Rysuję… Nas… – Powiedziała niepewnie.
Na jej kartce widać był szkic każdej osoby z pizzerii. Nie
tylko była ona i główna czwórka, był też Golden i strażnik. Foxy przyglądał się
chwilę, jakby analizując cały obraz.
–Czemu tutaj jest strażnik? – Zapytał pokazując go.–On nie
jest częścią naszej rodziny… To morderca.
–Jak to?–Zapytała zaskoczona Alexa– Przecież on nas tylko
pilnuje w nocy…
–To Freddy ci nie powiedział? To on nas wszystkich wcisnął
w te stroje… Myślisz, że czemu chcemy się do niego dostać? – Zapytał z oburzeniem,
– bo chcemy zemsty…
Alexa była zbita z tropu. Wydawał jej się miły i
przestraszony. Położyła uszy po sobie, w tym czasie lis odszedł od niej. Wzięła
nową kartkę, aby narysować siebie z kartką. Rysunek był dość prosty. Na kartce,
którą narysowała napisała „Przyjaciele?”. Wyszła z rysunkiem z Pirate Cove i
udała się w korytarz, prowadzący do biura. Nie obchodziło ją czy ktoś ją widzi.
Szła spokojnym krokiem, nie śpiesząc się, a gdy była pod drzwiami, zapukała jak
zawsze kilka razy i zostawiła kartkę pod drzwiami. Odsunęła się i zaczęła
wracać. Zatrzymała się jednak, jak usłyszała otwieranie się drzwi. Odwróciła
się i zobaczyła, jak strażnik sięga po kartkę i wraca do siebie, zamykając
drzwi. Ona w tym czasie podeszła z powrotem do okienka. Patrzyła się jak
strażnik patrzy na jej rysunek, po czym bierze pisak i zaczyna po nim coś
pisać. Alexa była ciekawa tego i zaczęła merdać ogonem. Nocny stróż zauważył ją
jak skończył pisać. Wstał, podszedł do okienka i przyłożył kartkę do okna, aby
wilk mógł zobaczyć, co na nim napisał. Pod rysunkiem był napis, „Jeśli będziesz
mi przynosić ciastka to pewnie”. Wilczyca zaśmiała się i kiwnęła głową na
zgodę. Wtedy usłyszała, jak woła ją Freddy. Pomachała do stróża nocnego i
pobiegła cicho do jadalni. Niezauważalnie podeszła do Freddy’ego i wystraszyła
go tym.
–Chcesz abym na zawał zszedł! – Zaśmiał się. – Dziś
będziesz grać z Bonnie’m na gitarze. Chociaż… Jego gitara może być trochę za
duża dla ciebie…
–To nic Freddy. Możemy pograć na ukulele. Akurat ostatnio
jakieś dzieciaki zostawiły. – Powiedział trzymając dwa instrumenty. Jeden był
granatowy, a drugi był zielony.
–W takim razie wybieram granatowy! – Powiedziała i chwyciła
go zanim ktokolwiek zareagował.
Zanim Bonnie nastroił swoje ukulele, ona zaczęła już brzdąkać.
Bonnie się zaśmiał.
–Czułem, że masz coś z muzyka. Twoje ukulele brzmi na
nastrojone. Chodź, usiądź obok mnie i zaraz zaczniemy naukę kilku chwytów… –
Bonnie był dumny z tego, że Alexie przypadło ukulele do gustu.
Wilk usiadł obok niego i zaczęli lekcje. Po dwóch godzinach
Alexa umiała zagrać kilka piosenek.Fioletowy królik był z siebie bardzo
zadowolony, że jej się to tak spodobało. Wilczyca chodziła po restauracji
tanecznym krokiem i grała na swoim granatowym ukulele. Nawet Golden się zjawił
i słuchał podpierając ścianę. W pewnym momencie Alexa zamknęła oczy idąc i
grając, nabrała powietrza i zaczęła śpiewać. Wszyscy przerwali wszystko, co
robili i się patrzyli na nią zaskoczeni. Nikt wcześniej nie słyszał tej
piosenki.
W ciągu tej piosenki, ominęła Freddy’ego, który patrzy na
nią z otwartą paszczą. Chciał, aby pośpiewała z nim następnego dnia, ale raczej
nie będzie to już konieczne. Minęła przy okazji Bonnie’go, który był równie
zaskoczony jak reszta zespołu. Alexa zatrzymała się obok Goldena, kończąc
piosenkę. Otworzyła oczy i rozejrzała się, dopiero wtedy zrozumiała, co się
stało. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, więc stała w miejscu wpatrując się
w podłogę. Chwile ciszy były dla niej jak wieki, jednakże głośne klaskanie
przerwało ją. To Golden zaczął klaskać z entuzjazmem, potem Foxy się dołączył,
a na samym końcu wszyscy jej klaskali. Wtedy Alexa rozluźniła się trochę i
trochę zawstydzona uśmiechnęła się i ukłoniła się wszystkim. Złoty miś podszedł
do niej i położył dłoń na jej ramieniu.
–Dobra robota, jesteś lepsza niż Freddy i Bonnie razem
wzięci. – Zaśmiał się życzliwie.
W tym czasie do niej podeszła reszta animatroników. Wszyscy
byli podekscytowani tym wydarzeniem.
–Alexa masz uroczy głos! – Powiedziała Chica.
–Możesz zastępować Freddy'ego na występach. – Zaśmiał się
Bonnie.
–Ej! – Szturchnął królika brązowy misiek. – Mogłabyś z nami
występować. Co prawda jutro mieliśmy pośpiewać, ale to już niepotrzebne.
–Występować? – Położyła uszy po sobie. – Ale ja nie dam
rady przed ludźmi występować… – Mówiła nieśmiało.
–Wydaje ci się! – Powiedział Freddy. – Klienci by cię
pokochali! Będzie trzeba porobić trochę plakatów, o nowej członkini zespołu. –
Zaczął mówić do innych.
Alexa trochę wystraszona cofnęła się i próbowała
zaprotestować, ale nikt jej nie słyszał. Byli zajęci planowaniem całej
zapowiedzi wilczycy. Poczuła za plecami kogoś. To był Golden, który położył
ręce na jej ramionach.
–Wydaje mi się, że ona nie chce występować. Jest
wystraszona tą propozycją i powinniście przestać planować coś bez jej zgody, dupki.
– Powiedział dość głośno, aby oni go usłyszeli i zauważyli, co się dzieje.
Momentalnie uciszyli się i spojrzeli po sobie, a następnie
na Alexę, która smutno patrzyła na swoje stopy, mając położone uszy po sobie.
Zdali sobie sprawę, że Golden miał rację.Nastąpiła chwila ciszy. Po czym
przerwał ją Freddy.
–Masz rację. Trochę się zapędziliśmy… Przepraszamy. Nic nie
zrobimy bez twojej zgody, Alexa. – Rzekł w imieniu wszystkich brązowy
niedźwiedź.
Wtedy Alexa się rozchmurzyła i zamerdała ogonem.Przez kilka
następne dni ćwiczyła ona swoją grę na ukulele, ale nie śpiewała już więcej. W
ciągu dnia siedziała w pokoju z częściami zapasowymi, chociaż albo w
pomieszczeniu z generatorem, na schodach. I tam akurat była. Brzdąkając cicho w
dość ciemnym pomieszczeniu. Odnowiła swoje ukulele. Pomalowała je na wzór
galaktyki. Westchnęła głośno.
–Czemu się zakradasz? – Zapytała się nie poruszając się. –
Usłyszałam cię, Golden.
–Heh… Skąd wiesz, że to ja? –
Zapytał się i usiadł obok niej.
–Przeczucie… Ile jeszcze do zamknięcia?
–Jakieś trzy godziny… Też się nudzę… Tak od wielu lat… –
Oparł się łokciami o schody wyżej.
–To, dlatego jesteś dla nich niemiły...? Z nudów? –
Spojrzała na niego zaciekawiona.
–Nie do końca… Byłem tutaj wiele lat… I pewnego dnia, kiedy
po raz kolejny patrzyłem na animatronika, zauważyłem, że jeden zachowuje się
inaczej niż zawsze. Wtedy zrozumiałem, co się stało, więc zająłem się nim… Nie
pamiętał swojego imienia, więc przyjął imię Freddy. Nauczyłem go jak ma się
zachowywać w ciągu dnia. Dużo rozmawialiśmy w nocy… – Westchnął głośno. – Zaprzyjaźniłem
się z nim. Potem przybył, Foxy… Panikarz, jakich mało… Zanim udało się nam go
uspokoić zniszczył swój strój… Trzymaliśmy się tak we trójkę…, Ale przybyła
Chica. Chłopacy sami ją uspokoili. Kiedy się okazało, że to dziewczyna zrobili
się dziwni, ale poczułem, że zaczynam być kulą u nogi, więc zacząłem się wycofywać.Ostatni
przybył Bonnie… Bardzo delikatny i wrażliwy…, Ale już taki nie jest… Zaczęli
się świetnie bawić ze sobą…
Przerwał, aby pochylić się do przodu i oprzeć łokcie o
kolana. W tym czasie Alexa milczała, lecz cicho trącała pojedyncze struny
ukulele.
–Myślisz, że cię porzucili…? – Zapytała cicho wilczyca.
–Freddy cały czas myśli o zemście. Nakręcił innych na to…
Tylko on pamięta sam strój tego, co zrobił im krzywdę… JA pamiętam twarz… –
Spojrzał na dziewczynę. – Ale oni mnie nie słuchają. Myślisz, że nie widzę jak
chodzisz do strażnika?
Alexa przerwała brzdąkanie i spojrzała wystraszona na
niego. Miała nadzieję, że nikt jej nie widzi.
–Skąd...? – Zapytała cicho.
–Nie bój się. Nie wydam cię. Całkiem dobrze się z tym
kryjesz… Oni nic nie podejrzewają. Tylko ja o tym wiem… – Spojrzał w jej oczy.
– Oni będą chcieli wykorzystać twoją przyjaźń z nim… Albo będą chcieli abyś ty
go zabiła…
Alexa spojrzała na swoje stopy i zaczęła na powrót brzdąkać
na swoim instrumencie. Po dłuższej chwili ciszy w końcu się odezwała.
–Dlaczego mi to wszystko mówisz? – Zapytała się. – Myślałam,
że mnie nie lubisz… A mnie wtedy obroniłeś…, Za co ci bardzo dziękuję.
–Wiesz…, Kiedy zobaczyłem twoje oczy… Zrozumiałem, że ty
jesteś inna niż my. Szybko się oswoiłaś ze swoim nowym ja… Jakbyś już je
wcześniej miała, czy coś, no nie wiem, jak to wyjaśnić. – Zawahał się –
Aczkolwiek… Czuję, że potrafisz ich zmienić na lepsze. Przekonać ich, aby
więcej nie zabijali… Może nie mogą odejść, ale jak to mi mówili… Mogą cieszyć
się chwilą.
Golden uśmiechnął się do Alexy, a ona czuła, że wszystko, co
mówił było prawdą. Wszystkie ich życia zostały odwrócone do góry nogami bez ich
zgody. Jednak wszyscy potrafili cieszyć się małymi rzeczami.
–Oczy to zwierciadła duszy, czyż nie? – Zamerdała ogonem i
odwzajemniła uśmiech.
Następne kilka godzin spędzili na rozmowie o pierdołach,
jak rysunek czy jedzenie. Tak dobrze im się rozmawiało, że aż nie zauważyli,
jak czas upłynął. Usłyszeli wołanie z góry, więc wstali i poszli tam. Foxy był
zaskoczony widokiem, Goldena, ponieważ zazwyczaj nie reagował na wołanie, ani
też nie chodził po schodach. Spojrzał on podejrzliwie na złotego niedźwiedzia.
–Co? Pogadać nie wolno? – Zapytał pewny siebie Golden
Freddy.
Foxy tylko machnął dłonią i wyszedł z pokoju, a za nim
Alexa i Golden. Freddy podszedł do nich, patrząc się na złotego niedźwiedzia z dezaprobatą.
–Dziś jest twój wielki dzień, Alexa. Dziś pobiegniesz do
biura, wschodnim korytarzem. – Powiedział dumny i chwycił dziewczynę za ramię.
– Czuję, że uda ci się wbiec do biura.
–Czemu mam wbiec do biura? – Zapytała zaniepokojona i
spojrzała na Goldena.
–Jak wbiegniesz do biura to będziesz mogła zabić strażnika,
albo przytrzymać nam drzwi. –Powiedział Foxy, jak gdyby nigdy nic.
–Nie będę nikogo zabijać! Oszaleliście?! – Oburzyła się
Alexa. – Nie zamierzam także nikogo tam wpuszczać!
Wilczyca zjeżyła się i skrzyżowała ręce na piersiach. To
pierwszy raz jak podniosła głos. Wszyscy byli jednak spokojni.
–Wiem, że to trudne za pierwszym razem, ale potem będzie lepiej,
uwierz mi. – Rzekł życzliwie Freddy.
–Nie będzie pierwszego razu! Ani żadnego więcej… Nie
możecie zabijać niewinnych ludzi! – Alexa była tym wszystkim przerażona.
–Mówiłem, że to za szybko na taki skok na głęboką wodę. – Rzekł
Foxy.
–Wszystko będzie w porządku. Możesz tam spróbować wbiec po
prostu i zostawić nam otwarte drzwi. My się potem wszystkim zajmiemy. – Kontynuował
Freddy
–Nie chcę abyście robili mu krzywdę! To niewinny człowiek!
– Mówiła jakby do ściany. Nikt jej nie słuchał.
–Masz tam wbiec! – Krzyknął Freddy stanowczo.
Wszyscy zamilkli. Brązowy niedźwiedź walczył z Alexą
wzrokiem. I to ona się poddała. W milczeniu poszła do miejsca, gdzie zaczynał
się korytarz. Ustawiła się jak profesjonalni biegacze, patrząc w ciemny korytarz.
Wzięła głęboki oddech, zamykając oczy, a gdy je otworzyła, ruszyła. Robiła
długie i szybkie susy. Biegła na 4 łapach. Jedynym problemem był zakręt. Ale po
drodze wymyśliła, jak ma go rozwiązać. Światło lampy się zbliżało nieubłaganie.
Alexa skoczyła na ścianę i się odbiła nogami od niej. Nim zdążyły się drzwi
zamknąć, była w biurze. A dokładniej to siedziała zdyszana na ziemi i próbowała
złapać oddech.Spojrzała się na strażnika. Jego twarz wyrażała przerażenie.
Alexa ruszyła się i wstała. Usłyszała zaraz jak coś puka w szybę. Najpierw
poruszyły się jej uszy, potem głowa. Był to Freddy, który pokazywał, że ma
otworzyć drzwi. Oparła się o biurko rękami patrząc na strażnika. Do szóstej
było jeszcze trochę czasu, a energii także starczyło, aby móc siedzieć ten czas
przy zamkniętych drzwiach. Strażnik się patrzył na nią, a ona na niego. Po
dłuższej chwili odezwała się Alexa.
–Cześć. – Powiedziała krótko, nie wiedząc czy ją zrozumie,
dodatkowo machając dłonią.
Po kolejnej chwili ciszy w biurze strażnik się odezwał.
–H… Hej… – Powiedział nadal wystraszony.
–Niestety nie mam przy sobie ciastek, zapomniałam ich. –
Powiedziała drapiąc się po tyle głowy i chichocząc.
Strażnik się do
niej uśmiechnął lekko.
***
Freddy patrzył jak
Alexa przygotowuje się do biegu. Miał przeczucie, że ona jest szybsza niż Foxy,
dzięki czemu dotrze do biura. Kiedy ruszyła ten podszedł do korytarza, aby
zobaczyć czy jej się uda. Reszta zrobiła to samo, nawet Golden. Lider zespołu
wstrzymał oddech, gdy ta była blisko światła dobiegającego z biura. Zwątpił,
gdyż nie zwalniała biegu, mimo tego, że się zbliżała, ale zamiast tego, opadła
mu szczęka, gdy ta wykonała skok i dostała się do pokoju strażnika. Za nią
zamknęły się drzwi. Freddy ruszył przez korytarz.
–Udało jej się! – Powiedział dumny z niej.
–Jest szybsza niż ja do stu tysięcy beczek! – Rzekł
zaskoczony Foxy.
–Dobra jest. – Cicho odparł Golden, po czym zniknął.
Freddy dotarł do zamkniętych drzwi. Podszedł do szyby i zajrzał
do środka. Zobaczył jak Alexa wstaje z podłogi, więc zapukał w szybę. Pokazał
jej drzwi, aby otworzyła im, ale zamiast tego. Ona oparła się o biurko.
–Co jest...? – Zdziwiłsię, – Co ona robi...?Ona z nim
rozmawia!
Freddy walnął pięścią o szybę. Po czym cofnął się wkurzony
i odszedł. Foxy, Bonnie i Chica, spojrzeli na niego, po czym przykleili się do
szyby, aby zobaczyć, co się dzieje w środku. Pojawił się Golden obok nich.
–Wiedziałem, że tak będzie. Jest inteligentna i nie da
sobie rozkazywać. – Rzekł dumny. – Powinniście brać z niej przykład, Heh.
–Yarr! On zabrał nam życie! – Odparł wkurzony Foxy. – Sam
święty nie jesteś!
–To prawda. Ale zrozumiałem, że to nie ma sensu. Każdy
strażnik, którego zabiliśmy to inne osoby. Niewinneosoby… – rzekł
spokojnym tonem Golden.
–Ona z nim rozmawia… Tak na luzie… – powiedział przyklejony
do szyby Bonnie. – Chyba mu opowiada o ukulele…
–Chyba powinniśmy pójść do Freddy’ego… – stwierdziła Chica.
– On chyba tego nie zniesie…
Animatroniczny kurczak chwycił króla za ramię i odciągnął
od szyby, co było trudne. Foxy złowrogo patrzył się na Goldena, po czym na
chwilę spojrzał na Alexę. Westchnął i pomógł Chice odciągnąć Bonnie’go.
***
Alexa
została do szóstej w biurze i przez cały ten czas rozmawiała ze stróżem nocnym.
Okazało się, że ma on na imię John i pracuje tutaj dopiero trzy dni. Znaleźli
wspólny język, ponieważ także lubił rysować jak ona. Kiedy wybiła szósta, ona
szybko wyszła z biura i pobiegła dokulis, aby się schować przed wszystkimi,
choć czuła na sobie wzrok, szczególnie Freddy’ego, który stał już na scenie z
resztą. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na stole. Wiedziała, że są na nią źli,
ale postąpiła jak serce jej mówiło. Pomyślała sobie, że teraz będą dni pełne
napiętej atmosfery. Z drugiej strony była z siebie dumna. I to się dla niej
liczyło.
–Widok wkurzonego Freddy’ego był piękny. – Usłyszała za
sobą głęboki głos Goldena.
–Tylko ty sobie możesz zniknąć, a ja nie mam takiej opcji…
A on raczej będzie na mnie krzyczał… – Powiedziała smutna.
–Będziemy siedzieć przy generatorze i spędzać miło czas ze
sobą. – Powiedział i usiadł obok niej. – Chyba, że nie chcesz ze mną siedzieć…
–Mimo, że masz humorki, to jesteś w porządku. – Odrzekła
opierając głowę o jego ramię, co zdziwiło Goldena.
–Umm… Dziękuję… – Niepewnie objął ją ramieniem.
Golden nie miał takiej dawki kontaktu fizycznego od lat. Nie
wiedział, jak się ma zachować ani co czuje w tym momencie. Siedzieli tak przez
dłuższą chwilę.
–Myślisz, że będą długo na mnie źli?
–Raczej nie. Freddy pewnie dłużej niż reszta. Ale koniec
końców, mięknie, zobaczysz. Na taką osobę jak ty trudno jest się złościć.–
Rzekł z uśmiechem. – Poza tym Bonnie był zafascynowany tym, że rozmawiasz ze
strażnikiem.
–Naprawdę? – Ucieszyła się. – Może jednak dobrze zrobiłam…
Golden i Alexa rozmawiali ze sobą kilka godzin, kiedy
reszta zespołu zabawiała imprezę zamkniętą. Potem, gdy śmiechy dzieci ucichły, wilczyca
wstała i lekko uchyliła drzwi. Widziała jak ostatni klienci wychodzą, a
strażnik szybko przemyka się do swojego biura. Zbliżała się północ. Westchnęła.
Wiedziała, co ją czeka. A czekało ją solidne skrzyczenie przez Freddy’ego. Wręcz
czekał ją czysty opierdol. Nie była na to gotowa, choć wiedziała, że nie będzie
na to nigdy gotowa. Zauważyła, że Bonnie już zszedł ze sceny i odstawił gitarę.
Była już północ.
–Nie musisz tam wychodzić. Możesz zostać tutaj, ja z chęcią
dotrzymam ci towarzystwa. – Powiedział Golden.
–Trzeba mierzyć się ze swoimi obawami. – Odrzekła Alexa i
wyszła z pokoju.
W tym momencie Freddy ją zobaczył. Patrzył się na nią
naburmuszony i zaczął iść w jej kierunku, ale po chwili przestał, bo Bonnie go
uprzedził.
–Rozmawiałaś z nim o ukulele? – Zapytał znienacka królik. –
Gra on na jakimś instrumencie?
–Tak? – Powiedziała zaskoczona.–Em… Gra on na pianinie, ale
nie ma własnego i zbiera pieniądze na keyboard.
–Uuumuzyk! – Bonnie był zaciekawiony tym wszystkim.
Zadawał dużo pytań, co zainteresowało także Foxy’ego oraz
Chicę. Oni także podeszli i zaczęli się pytać o to wszystko.
–Czyli lubi ciastka, tak? A pizzę? – Kurczak się dopytywał.
–Yarr! A może zagra nam szanty! – Foxy dał się porwać
pozytywnym emocjom.
–A może przestaniecie zadawać te głupie pytania! – Krzyknął
Freddy, który niezauważenie przyszedł do grupy. – Miałaś nam otworzyć drzwi, a
nie z nim rozmawiać!
Alexa w odpowiedzi nadusiła na nos brązowego niedźwiedzia,
co wywołało głośne piszczenie. Freddy miał teraz czarne oczy, takie same jak
Golden. Wilczyca zdała sobie sprawę, że to nie był zbyt dobry ruch w całej tej
sytuacji. Pomyślała, że jednak jak już wskakiwać na głęboką wodę, to czemu by nie
mieć przy tym dobrej zabawy.
–Złap mnie, jeśli potrafisz! – Drugi raz nadusiła jego nos
i zaczęła uciekać.
Freddy zaczął za nią biec cicho przeklinając pod nosem,
lecz nie mógł dogonić jej. Biegali tak wokół stołów przez dłuższą chwilę.
Reszta się śmiała z całej tej sytuacji. Okazało się wtedy, że Alexa nie jest
tylko dobrym sprinterem, ale także potrafi przeskakiwać przez stoły. Kiedy
zrobiła to Freddy nie zdążył się zatrzymać i wbiegł na niego, przeturlał się po
nim i spadł po drugiej stronie. Alexa momentalnie się zatrzymała i podeszła do
niego zmartwiona.
–Wszystko okej? Nic sobie nie zrobiłeś? – Zapytała się kucając
przy nim.
W tym momencie Freddy złapał ją za rękę, podniósł się i
zaczął ją łaskotać.
–A to kara za naciskanie mojego nosa! – Rzekł śmiejąc się
niedźwiedź.
Przez kilka chwil gilgotał ją. Kiedy skończył wstał i podał
rękę Alexie, aby pomóc jej wstać. Wilczyca chwyciła go za dłoń i podniosła się.
–Yarr! Freddy nie miał takiego ruchu od stuleci! Ya-ha-harr!
– Zaśmiał się Foxy.
–Ostatni raz jak tak biegałem, to było gdy ciebie goniłem
Foxy. – Powiedział roześmiany Freddy.
–Pośmialiśmy się, jest luźna atmosfera, więc Freddy
powinieneś kogoś przeprosić. – Powiedział Golden. – Czyż nie?
–Masz rację… Znowu. – Rzekł Freddy. – Alexa… To co wczoraj
zrobiłem, było… złe. Nie powinienem cię zmuszać do czegokolwiek, ani także
wymagać od ciebie, abyś kogoś zabiła. Ja… Nie mogę zrozumieć dlaczego z nim
rozmawiałaś, ani czemu on nie zszedł na zawał… – Powiedział przygnębiony miś.
–Powiem ci prawdę, Freddy. – Zaczęła Alexa. – Od kilku dni
już się z nim zaprzyjaźniam. Dałam mu trochę ciastek i rysunków. Jest miły, ma
na imię John i pracuje tutaj dopiero kilka nocy.On nas tylko pilnuje, aby nic
nam się nie stało podczas nocy oraz aby nikt nie włamał się do środka.
Dodatkowo płacą mu bardzo mało, jak na taką pracę.
–Pracuje tutaj kilka nocy? – Zapytał się Foxy. – Ale
przecież cały czas tam siedzi co noc. Yarr!
–Oni mają uniform. Muszą go nosić do pracy ale to nie
znaczy, że to ten sam człowiek. Jakbym miała czarną muszę i kapelusz, to
byłabym Freddy’m? – Starała się wytłumaczyć wilczyca.
–No… Nie. – rzekł Bonnie, a reszta się z nim zgodziła.
–Więc zostawcie go w spokoju, proszę… – Poprosiła Alexa,
robiąc przy tym oczy smutnego szczeniaczka i wpatrując się we Freddy’ego.
Czym dłużej się wpatrywał w jej oczy, tym coraz bardziej się
łamał.Czuł, że jej wzrok przenika w głąb jego duszy i widzi wszystko. Nie
wytrzymał w końcu i się poddał.
–No dobra! Tylko nie patrz już tak na mnie! – Powiedział odwracając
wzrok od niej. – Nie będziemy mu już przeszkadzać… – Mruknął.
Alexa zamerdała ogonem i przytuliła go z cichym „Dziękuję”.
***
Od tamtego
dnia minęło już kilka miesięcy. John cały czas pracuje na nocnej zmianie i
zaprzyjaźnił się nie tylko z Alexą, ale i z Bonnie’m. Ona natomiast uzgodniła z
Freddy’m, że będzie występować ale w określone dni tygodnia.Golden zaczął być
milszy i częściej przebywał w pizzerii podczas nocy. Czekał na odpowiedni
moment, aby być z wilczycą sam na sam, a to był dzień w którym nie występowała.
Lubił te dni, ponieważ mógł spędzić z nią czas. Często grali w karty i
planszówki, dużo rozmawiali i dopiero niedawno zrozumiał co czuje. Cieszył się
z każdej chwili z nią. Dzięki niej widział świat w bardziej kolorowych
światłach. Ona zmieniła nie tylko jego, ale i resztę. Przestali chcieć zabić
stróża, nawet starali się go przeprosić oraz się zaprzyjaźnić z nim. Od dawna
ich drugie życie nie było takie wesołe. Alexa po występie prowadziła warsztaty
z różnych artystycznych robótek. Podpatrzył jak robili z bibuły kwiaty. W
tajemnicy zrobił ładną czerwoną różę dla niej, ale nie miał nigdy odwagi, aby
podarować ją Alexie. Teraz siedział na schodach i rozmyślał trzymając
sztucznego kwiatka.
–I co ja mam niby powiedzieć..? – Zadawał sobie to pytanie.
– Nawet nie wiem co mam powiedzieć… Chociaż… Nieee… Ehh… Jestem do niczego.
Niby się wymądrzam, a tak naprawdę to idiota ze mnie…
Wpatrywał się w kwiat, dalej rozmyślając. Nie usłyszał
nawet otwieranych drzwi i kroków na schodach.
–Hej, co tam masz?
Golden podskoczył i schował swoje małe dzieło. Spojrzał się
na osobę, która przyszła. Był to Freddy.
–Na cupcake’a! Chcesz abym zszedł na zawał!? – Opieprzył go
żółty niedźwiedź.
–Nie chciałem cię wystraszyć, wybacz… Co tam masz? – Podszedł
bliżej, ale Golden schował swój kwiat za sobą.
–Nic nie mam… Nie interesuj się! – Powiedział naburmuszony.
–Ne przyszedłem się kłócić… Chciałem cię przeprosić.
–Ty? Przeprosić? Mnie?Dobrze się czujesz?– Golden był
zaskoczony.
–Spodziewałem się, że tak zareagujesz. Czuję się dobrze…
Chciałem przeprosić za to, że przez długi czas cię ignorowałem, a wszystkie
wspólne decyzje podejmowałem bez ciebie. Porzuciłem tak dobrego przyjaciela,
nawet nie wiem czemu… Potem zrobiłem się… no dupkiem…
–Na pewno nie większym niż ja, heh. Ja też powinienem
przeprosić, ale nie tylko ciebie ale i wszystkich… Chcesz znowu być moim
przyjacielem, Freddy? – Zapytał się Golden. – I przyjmuje przeprosiny.
–Postarajmy się chociaż odnowić naszą przyjaźń… Choć teraz
masz przyjaciółkę , chyba, że to coś więcej, co? – Freddy poruszył wymownie
brwiami.
–Co? Nie, nie, nie, nieee… My tylko się przyjaźnimy, skąd
te dziwne teorie? – mówił zdenerwowany Golden.
–Myślisz, że nie widzę jak patrzysz na nią maślanymi
oczami? Jak ukradkiem patrzysz na nią w każdej możliwej chwili? Zauważyłem to
już jakiś czas temu. To co trzymasz jest dla niej?
–…aż tak bardzo widać? – Zapytał się trochę wystraszony. – Ehh…
I tak to dla niej..
Golden już nie chował róży, tylko na nią patrzył przygnębiony.
Freddy położył rękę na jego ramieniu.
–Powinieneś jej powiedzieć.
–Wiem, że powinienem! Ale nie mam pojęcia jak mam to
zrobić… – Powiedział przygnębiony.
–Mów co ci serce podpowie. Równie dobrze możesz jej
zaśpiewać albo dać list. To nie ważne, ważne jest to, żebyś jej to powiedział.
–Chyba masz racje… Niedługo z nią pogadam. Naprawdę.
–Sam zrobiłeś tego kwiatka? – Zapytał pokazując go.
–Tak… Podpatrzyłem jak Alexa robi je z dzieciakami. Myślę,
że wyszło mi okej.
–Wiesz… Chciałem z tobą też pogadać na temat strażnika… –
Wypalił znikąd Freddy.
–Tak? O co chodzi? – Zapytał zaskoczony Golden.
–Nie jestem co do niego pewien… Niby Bonnie i Alexa nie
mają nic przeciwko niemu ale… Czuję się dziwnie wiedząc, że on żyje i się z
nimi zadaje. Jako lider boję się o nich. Boję się, że on zrobi im krzywdę…
–To normalne, że się obawiasz, ale wydaje mi się, że Alexa
wyczuje to szybciej niż on cokolwiek zrobi… W sumie to nawet nie widziałem jej
nigdy takiej mocno wkurzonej… Ta perspektywa mnie bardziej przeraża niż
człowiek, heh.
–W sumie masz racje. Wyobrażasz sobie puszystą kulkę, która
sieje zniszczenie? – Zaśmiał się Freddy wraz z Goldenem.
Golden schował kwiat i poszli obaj do jadalni.Weszli, kiedy
akurat Alexa uczyła Bonnie’go tańczyć. Chica wybijała rytm klaskając, a w tle
grała cicha muzyka. Foxy podszedł do miśków wesołym krokiem.
–Yaarrr! Alexa kołysze się lepiej niż statekw czasie
sztormu, ya–ha–haarr! – Skomplementował dziewczynę lis.
Golden nie był poczuł się dziwnie jak to zobaczył, mimo, że
wiedział, że to zabawa. Zauważyła ich Alexa i podbiegła do nich. Wszystkich
trzech popchnęła na środek. Nie mieli nawet jak się sprzeciwić.
–Dziś ja was uczę jak się tańczy! – Powiedziała stanowczo.
– Kto idzie na pierwszy ogień?
Zgłosił się Foxy, nim niedźwiedzie zdążyły zareagować. Alexa
zastanawiała się przez chwilę, co mogliby potańczyć w pirackim stylu. W końcu
zdecydowała się na jakiś taniec. Stała obok Foxy’ego i instruowała, co ma robić
jednocześnie pokazując ruchy. Bonnie grał im na keyboardzie. Golden usiadł
dalej od tego wszystkiego. Zastanawiał się, czemu się tak czuje.Po kilku
minutach rozmyślań poczuł dotknięcie w ramię. Była to ona. Spojrzał się na nią
z wymalowanym zapytaniem na twarzy. Ale ona tylko chwyciła go za dłoń i
wyciągnęła na środek.
–Ja nie występuje przecież… – Powiedział zakłopotany. – Nie
muszę tańczyć…
–Tutaj nie chodzi o sam taniec, a o zabawę i spróbowanie
czegoś nowego. Hymm… Wiem! – Podeszła do Bonnie’go, złapała go za ucho i coś
wyszeptała do niego. Królik kiwnął głową, a zadowolona z siebie wilczyca wróciła
na miejsce przed Goldenem.Zaraz Alexa zaczęłaśpiewać.
–“Shut up and Dance with me!„–
Pociągnęła
Goldena i zaczęli tańczyć.
Na początku niedźwiedź nie wiedział, co ma robić, ale z
czasem rozluźnił się i powtarzał ruchy Alexy tak jak umiał, do tego ona całą
piosenkę śpiewała.Miś się wciągnął na tyle, że sam zaczął śpiewać tą piosenkę,
przez co wyszedł im udany duet. Dla Goldena ta chwila mogłaby trwać wieki.
Dawno nie był taki szczęśliwy z takich małych rzeczy. Do tego mógł zaśpiewać te
wszystkie słowa z piosenki, które były adekwatne do jego uczuć. Nawet nie
wiedział, kiedy piosenka się skończyła, a wtedy akurat przytulał ją i patrzył
jej w oczy. Usłyszał za plecami głos Foxy’ego, który krzyczał „Gorzko!
Gorzko!”. Gdy zrozumiał, o co chodziło, puścił Alexę i się odsunął zakłopotany.
–Dzięki za taniec, było fajnie, ja yyy, tak, pa. – Zamamrotał
i znikł.
–Foxy jesteś głupi! –Wilczyca zaśmiała się cicho, po czym zaczęła
iść w kierunku kulis.
Golden był za kulisami i trzymał się ściany. Czuł, że
zmienił kolor na twarzy, mimo, że to niemożliwe. Poszedł na schody i chwycił
różę, którą schował. Oparł się plecami o ścianę.
–I co ja mam jej powiedzieć różo? Mam walnąć jakiś oklepany
tekst typu „Masz może mapę? Bo zgubiłem się w twoich oczach”? To oklepane…W
życiu nie czułem się tak jak dziś! Istny rollercoaster! Nie wiem, co się ze mną
dzieje… Do tego gadam do kawałka papieru… –Westchnął głośno patrząc na kwiat. –
Co mogę jej powiedzieć…?? „Zostaniesz moim złotym sercem?” To chyba nie to…
–A komu chcesz to powiedzieć? – Zapytała się Alexa będąc za
Goldenem. – To jest akurat urocze.
Golden podskoczył i odwrócił się chowając różę za plecami.
Patrzył na Alexę, jakby zobaczył ducha.
–Długo tu jesteś? – Zapytał przerażony.
–Co trzymasz za plecami? – Merdając ogonem podeszła do
żółtego niedźwiedzia, starając się zajrzeć za niego.
–To… To dla ciebie. – Golden poddał się i dał jej różę.
Chciał coś powiedzieć, ale Alexa przyłożyła palec do jego
ust, oglądając kwiatek z bibuły.Następnie spojrzała w jego oczy i zamerdała
ogonem.
–Będę twoim złotym sercem. Czekałam aż się odważysz o to
zapytać. – Rzekła uśmiechnięta i położyła delikatnie dłoń na jego policzku.
Golden wpatrywał się w oczy Alexy. Przez jego głowę
przechodziło milion myśli, ale poczuł, że musi posłuchać się serca. Pochylił
się lekko i pocałował ją. Jak się wyprostował usłyszał oklaski i gwiżdżenie
dobiegające z półpiętra. Stali tam Freddy, Bonnie, Foxy i Chica, którzy
wszystko widzieli. Lis gwizdał, a reszta klaskała.Alexa tylko się zaśmiała i
pociągnęła Goldena za jego muszkę całując go.
Koniec.