1 kwietnia 2015

Narzeczona Discorda - Randka [Bride of Discord ch 13]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Randka (obecnie czytany)

    -Portal jest gotowy - powiedział Discord stojąc przed czerwonym światłem. Zwierzęta były ustawione naprzeciw przejścia, przyglądające mu się ze zdziwieniem. Pan Chaosu popatrzył na Fluttershy - Jesteś gotowa?
-Tak - wzięła głęboki wdech i odwróciła się w kierunku stworzeń - Moi przyjaciele, wiem że niektóre z was są nieszczęśliwe odkąd tutaj przyszliście, więc.. Daję wam wybór. Ten portal zabierze was tam gdzie chcecie. - zwierzęta zaczęły głośno pojękiwać - Nie martwcie się o mnie. Kocham was wszystkie, ale nie mogę was tutaj trzymać na zawsze... Ze mną będzie wszystko dobrze. - Złapała się za głowę słysząc głośniejszą wrzawę - Nie, już nigdy mnie nie zobaczycie jeżeli stąd pójdziecie - jej królik przytulił się do kopyt swojej pani - Nie skrzywdzi mnie. Naprawdę, umiem o siebie zadbać - zwierzęta protestowały - Wy też możecie o siebie zadbać. Dawałyście sobie radę beze mnie wcześniej, poradzicie sobie i teraz. Nie potrzebujecie już mnie. - położyła się na ziemi - Tam jest portal, a decyzja jest wasza. - Przez dłuższą chwilę zwierzęta się nie ruszały, zastanawiając się co wybrać. Wtedy kilka przeszło przez przejście. Fluttershy odwróciła się, aby nie patrzeć. Nie była w stanie znieść dźwięku przenikania jej przyjaciół przez pole. Z trudem powstrzymywała łzy, policzki ją paliły i czuła, że kopyta jej drżą. Po jakimś czasie nie słyszała już tego dźwięku, nie musiała się oglądać by wiedzieć co zrobiły. Wtedy poczuła coś miękkiego przy jej głowie, a kiedy popatrzyła to był Angel uśmiechający się do niej. Nie był sam, zostało kilka wiewiórek, ptaków i kaczek. - Ale... - była zaskoczona - Nie rozumiem... - królik coś powiedział, co odczytała "nigdzie nie idziemy" pociągnęła nosem - Dziękuję, przyjaciele! - nie mogła zrobić nic innego jak przytulić te które zostały. Kiedy Discord zamknął portal popatrzył na swoją narzeczoną, zobaczył wściekłe spojrzenia na siebie, ale Fluttershy pogładziła zwierzęta swoim kopytem, zapewniając je, że wszystko jest dobrze. Discord ukląkł przed nią.
-Wszystko dobrze?
-Tak... - szepnęła
-To było bardzo dzielne.
-Wiesz, ja po prostu nie mogłam tego znieść... - zaczęła głośno płakać, podczas kiedy on oplótł ją swoimi rękami
-Cii... - szeptał - Już już, są teraz szczęśliwe, prawda? To też powinno cię uszczęśliwić.
-Tak myślę. - szlochała
-Więc nie płacz już więcej. - ujął jej twarz i zaczął ścierać łzy. Zastanawiał się nad tym co przed chwilą zrobiła, i wtedy go olśniło
-Co ty na to, abyśmy dzisiaj razem wyszli?
-Wyszli? Masz na myśli, z zamku?
-Rozumiem, jeżeli odmówisz..
-Nie! To byłoby wspaniałe!
-Bądź więc gotowa na siódmą wieczorem... - poinformował - ...oh, ale ubierz się jakoś ładnie, dobrze?
-Zgoda, więc do wieczora.
      Discord siedział w swoim pokoju wpatrzony w lustro które pokazywało kolejną randkę Bick Macka i Cheerilee.
-Jak on to robi? - zastanawiał się - W zasadzie nic nie mówi, podczas kiedy ja od miesiąca nie jestem w stanie uzyskać nic więcej poza przyjaźnią - Wiedział, że poza obrębami swojego terenu nie może korzystać z magii. Chciał jednak przygotować coś innego na dzisiejszy wieczór. To właśnie dlatego podglądał randkujące kucyki, aby wyłapać to co może być mu przydatne. Właśnie jadły posiłek w kawiarence, pijąc słodki napój z dwóch słomek
-To bardzo miłe z twojej strony! - powiedziała nauczycielka
-Yup.
-Wiem, że było ci dzisiaj ciężko znieść wrzaski w szkole. - popatrzyła na zegarek - Oh, przerwa się kończy. Muszę wracać, zobaczymy się dzisiaj wieczorem?
-Yup. - Kiedy wstawała aby wyjść pocałowała Bick Macka. Oczy Discorda otworzyły się szerzej "Oczywiście! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem?!" Teraz wiedział, co zrobić aby uczynić ten wieczór wyjątkowym
    Fluttershy chodziła po swoim pokoju przygotowując się, podczas kiedy zwierzak siedział na jej łóżku.
-Oh w co powinnam się ubrać? - Założyła zieloną sukienkę - Może ta? Nie - przymierzyła niebieską - A może ta? Nie - kolejna była czerwona - Ta? Oh, gdzie jest Rarity kiedy jej potrzebuję! - Angel uderzył kilka razy łapką w łóżko aby przykuć jej uwagę - Jestem zdenerwowana? Nie wiedziałam! Po prostu.. chcę ładnie dla niego wyglądać.. - Angel podszedł do niej "Dlaczego przejmujesz się wyglądem dla takiego debila?" 
-Oh, Angel, on tak się stara aby mnie zadowolić. Nie chcę go zawieść. Wiem, że go nie lubisz, ale uwierz mi, on nie jest taki zły jak ci się wydaje. Nie byłoby cię tutaj gdyby nie on.
"Ciebie też tutaj nie powinno być!"
-Obiecałam już go poślubić, Angel. Nie pozostało mi nic innego jak spróbować go pokochać. Nie ma już innego wyjścia.- królik odwrócił się do niej plecami, podczas kiedy ona przyglądała się kolejnym sukniom. Chciała aby i tym razem nazwał ją piękną, chciała być piękna tylko dla niego. W końcu popatrzyła na swojego zwierzaka - Mógłbyś mi pomóc wybrać sukienkę? - Angel chwilę się wahał, ale w końcu wskoczył do szafy.
     Discord spędził resztę dnia na podglądaniu par z całej Equestrii aby się czegoś od nich nauczyć. Zaglądał też w przeszłość Fluttershy, jego ulubionym momentem była Wielka Gala Grand Galopu sprzed trzech lat, to jak się tam zachowywała bardzo go zainteresował. Było już za pięć siódma kiedy przygotował wszystko. Czuł się trochę niedorzecznie w smokingu ale wiedział, że na dziewczynach taki strój robi wrażenie. Postanowił więc to znieść. Oczywiście wiedział, że jego osobowość nie ma sobie równych, jednak co się tyczyło jego wyglądu... Mógł oczywiście się w coś zmienić, lecz bez znaczenia co by to było zawsze przebijała przez niego jego chaotyczna natura. Nawet jak zamienił się w kucyka nie chciały znikać jego dwa rogi, tak samo jak jego żółto-czerwone oczy, krzaczaste brwi i broda ujawniały to kim w istocie jest. Nie było więc potrzeby, aby przybierał inny wygląd, skoro miała go zaakceptować takim jaki jest.
-Dobra Discord! - mówił do swojego odbicia - Dasz radę, dasz radę. - Zamienił swoje łapy w coś bardziej symetrycznego, przyglądał im się chwilę - Kogo ja oszukuję? Nie mogę tego znieść! Discord, obudź się i popatrz na to trzeźwo! Ona jest najpiękniejsza na świecie, a ja... - popatrzył się ponownie na odbicie - ...nie pasuję do niej. - Usiadł na ziemi - Na co to komu? Nawet jeżeli mnie zaakceptowała to nigdy mnie nie będzie chciała. Mogę się równie dobrze poddać. - W tym momencie przypomniał sobie, jak go pierwszy raz nazwała swoim przyjacielem. Powiedziała to z własnej woli, nie kłamała, nie próbowała uciekać "Może... może..."
Wstał z ziemi i poprawił swój strój - Nie ma czasu do zmarnowania Discord! Piękna pani czeka na ciebie, a ty nie możesz jej zawieść! - teleportował się przed jej pokój, punktualnie - Trzymaj się, poradzisz sobie! - w jednej z jego łap pojawił się bukiet róż. Zapukał do drzwi
-Chwileczkę! - usłyszał jej anielski głos. Im dłużej czekał tym bardziej się pocił
-Nie ma powodu do paniki - zapewniał się - To tylko dziewczyna, piękna, zdumiewająca... O rany, czy tylko mi się wydaje, czy tutaj jest naprawdę gorąco - otrząsnął się - Dasz radę! cokolwiek by się nie stało, nie rób z siebie paja.. - był tak zaalarmowany, że nie usłyszał jak otwiera drzwi. Szybko się poprawił i szeroko uśmiechnął - Fluttershy! Jesteś gotowa do...?
Zaniemówił i upuścił bukiet. Założyła złotą sukienkę, w falbany i róże. Włosy miała spięte, tak że odsłaniały jej ramiona. Na twarz nałożyła lekki makijaż, który dodał jej uroku. Kiedy popatrzyła na niego, zdawało się że jej oczy zaszkliły się
-Wszystko dobrze?
     Otworzył szerzej usta, ale żadne słowo nie chciało wydobyć się na zewnątrz.
-Przesadziłam? Mogę się przebrać, jeżeli chcesz.
-Nie! - krzyknął, po czym chrząknął nerwowo - Wyglądasz.... cudownie... - Odchyliła lekko głowę aby ukryć rumieniec. Podniósł kwiaty i dał jej. - Dla ciebie, moja droga.
-Dziękuję - wzięła podarunek - Ale nie mam już waz, aby je przetrzymywać. - przypomniała sobie o wcześniejszych bukietach jakie od niego dostała
-Da się to naprawić - pstryknął w palce, a w jej pokoju pojawiła się nowa waza, natomiast kwiaty jakie dostała znalazły się w niej. Wpadł na pomysł, aby zachować jedną z nich, pochylił się i wpiął ją w jej włosy. Zrobił krok do tyłu aby się jej przyjrzeć - Pasuje do ciebie
-Jesteś zbyt miły. - rumieniec nie chciał znikać - Więc, gdzie idziemy?
-Wskakuj! - odwrócił się do niej plecami - Pokaże ci.
-Masz na myśli... mam wskoczyć ci na plecy?
-Tak, polecimy tam!
-Ale mogę polecieć sama...
-A gdzie w tym zabawa? Poza tym nie chciałbym abyś zniszczyła sobie sukienki, moja droga.
-No dobrze.
     Wskoczyła na niego i objęła go mocno w szyi. Tym czasem on otworzył jedno z okien.
-Trzymaj się mocno! - po tych słowach rozpostarł swoje skrzydła i wyskoczył. Zamknęła oczy, a jedyne co słyszała to jego cichy śmiech - Wooo hoo! - zawołał - Fluttershy, musisz zobaczyć widoki! - Jak to powiedział odwrócił się. Pegaz chowała twarz w jego plecy i miała mocno zaciśnięte powieki - Wiesz, możesz patrzeć...
-Ale jest tak... - szeptała - ...wysoko...
-No daruj, jesteś pegazem! Masz lęk wysokości?
-Nie boję się wysokości... Boję się spadania!
-Masz skrzydła! Jak mogłabyś.. - chrząknął - Jeżeli spadniesz, złapię cię. Obiecuję
     Miał rację. Musiało to być niedorzeczne. W końcu otworzyła oczy i popatrzyła na dół. Pod nimi rozpościerał się las Everfree, pośpiesznie ponownie zamknęła oczy
-Daleko jeszcze? - szeptała
-No dobrze. - wywrócił oczami - Wstrzymaj konie! - zaśmiał się - Łapiesz? Wstrzymaj konie! - chwilę czekał na jej śmiech, ale odpowiedziała mu jedynie cisza - No dobrze, to nie był dobry żart. - Powoli wylądował na niewielkiej łące w lesie. Delikatnie ściągnął ją z siebie - Dobrze, możesz otworzyć już oczy.
     Poczuła pod swoimi kopytami miękką trawę. Przed nią pod niewielką altanką był okrągły stół zakryty białym obrusem i ze świecami na środku. Były tam dwa krzesełka usytuowane naprzeciw siebie. Na dodatek z boku przygrywały im skrzypce unoszące się w powietrzu. Delikatnie ujął ją za kopyto
-Pozwolisz, moja droga?
     Zaśmiała się kiedy złożył na nim swój pocałunek. Kiedy usiadła na krzesełku przysunął ją do stolika. Nie mogła uwierzyć temu jaki potrafi być taktowny.
-A co dzisiaj zje moja kochana, słodka Fluttershy? - usiadł naprzeciw niej
-Sałatkę?
-Nie musisz nic więcej mówić - pstryknął palcami, a przed nią pojawiła się sałatka pełna marchewki, pomidorów, sałaty, fety. Dokładnie taka, jaką uwielbiała. Nie maiła już siły pytać, skąd on o tym wszystkim wiedział. On tym czasem popijał mleko czekoladowe, lecz wraz ze znikającym płynem, znikała tez szklanka. W końcu był panem Chaosu.
-To naprawdę miłe z twojej strony,
-Cóż. - uśmiechnął się - Chyba oboje spędzaliśmy za dużo czasu w zamku. Poza tym tutaj jest cudownie!
-A co jeżeli zaatakują nas Patykowilki? - popatrzyła na drzewa
-Proszę... - uniósł szpony na wysokość swojej głowy - ...to ja tutaj jestem najbardziej przerażającą istotą.
-Nie uważam tak. - szepnęła
-No i masz! - nie był w stanie ukryć radości z powodu tych kilku słów - Nie masz się czego bać!
-Um.. ja... nie jestem odważna...
-Co? To ten sam kucyk, który poświęcił się dla dobra kraju? Nie możesz być bardziej odważna! - zatrzymał się - Wiesz, zawsze się zastanawiałem. Co sprawiło że się zgodziłaś?
-Cóż... widzisz.. - opuściła wzrok - ...chciałam ocalić księżniczki i .. zawsze chciałam być odważna. Wydaje mi się, że to wpłynęło na moje postanowienie...
-A co na to twoje przyjaciółki? - podparł brodę łapą
-One.. cóż.. Nie byłyby w stanie spędzić całej wieczności w ciemnościach...
-Więc... - postanowił szybko zmienić temat - Co stare to za sobą, a co nowe przed tobą, zawsze to mówię.
-Czego to dotyczy?
-Chwili obecnej! - napełnił ich kieliszki sokiem grejpfrutowym - Wznieśmy toast za przyszłość!
      Ofiarowała mu niewielki uśmiech i stuknęła o jego kieliszek. Właśnie w tej chwili zaczęła zdawać sobie sprawę z okoliczności. Nie raz już jedli razem posiłki, ale te stroje, romantyczna muzyka w tle i rozmowa o przyszłości? I to nie tylko to, ale coś między nimi się zmieniło. On na coś czekał. Kiedy tylko skończyła jeść, skrzypce zaczęły grać jej utwór z gali.
-Słyszysz moja droga? Grają naszą piosenkę! - teleportował ich spod altanki - Mogę z tobą zatańczyć? - położyła kopyto na jego otwartej dłoni, a pod ich nogami pojawił się biały parkiet na którego środku się znaleźli. Zakręcił nią kilka razy, tak jak to robił wcześniej, póki piosenka się nie zmieniła. - Hm, a może teraz jakiś wolniejszy taniec? Może razem z dyrygentem?
-Ale ty.. - nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy ten wziął ją za biodra i przyciągnął do siebie. Teraz tańczyli walca, on zdecydowanie czegoś chciał.
Niedaleko nich przelatywał alicorn. Księżniczkę Lunę zaciekawiła muzyka wydobywająca się z lasu kiedy ta sprawowała pieczę nad spokojem nocy.
      Kiedy tylko podleciała nieco bliżej, zobaczyła Fluttershy w łapach tego potwora! Potem zdała sobie sprawę z całej otoczki romantycznej kolacji. Te grające skrzypce były złamaniem umowy, miał nie czarować poza swoją ziemią! Oznaczało to tyle, że Fluttershy nie musi już dłużej z nim być! Razem z Twilight dostały wiadomość, że jeszcze nie jest jego żoną, więc wszystko można było naprawić. Już szykowała się do ataku, kiedy postanowiła przyjrzeć bardziej. On.. tańczył z nią! A ona się mu nie sprzeciwiała! Postanowiła schować się w jakiś krzakach i poczekać na rozwój sytuacji.
-Gdzie się tak nauczyłeś tańczyć? - zapytała zaskoczona Fluttershy
-Nawet nie wiesz jak wielu rzeczy... - mówił obejmując ją - ...można się nauczyć tylko poprzez patrzenie.
-Discord... - zaczęła nerwowo - Czy to wszystko to..
-Ciii. - szepnął kładąc palec na jej ustach - Nic nie mów moja droga. Po prostu rozkoszujmy się tą nocą.
     Luna nie mogła uwierzyć w to co właśnie ogląda. Nie dość, że Discord tańczył walca, ale kiedy zaczął czerpać radość z jej nocy? Nie mogła też zrozumieć, dlaczego pegaz jest taka spokojna. Była przecież w ramionach tego potwora, który ją uwięził.
Co przez te miesiące stało się z jej strachem? Myślała, że może jest pod zaklęciem, ale nie mogła wyczuć ani odrobiny magii na Fluttershy. Z resztą nie tylko ona wyglądała inaczej. Discord nie odrywał wzroku od swojej partnerki, był taki delikatny. Nawet ta sceneria nie była zwyczajna. Ubrał się w smoking. W smoking! Jego głos był jakby milszy. To nie był ten sam potwór którego zamieniła w kamień. Oczywiście, mógł udawać. Położył swoją łapę na ramieniu pegaza. Tego Luna już nie mogła znieść. Wtedy zobaczyła, jak Fluttershy powoli kładzie głowę na piersi Discorda. Niemożliwe, aby cokolwiek do niego czuła! Potwory takie jak on się nigdy nie zmieniają! Ale kim była ona aby oceniać? Powinna rozumieć to lepiej niż ktokolwiek inny, przecież sama wcześniej była zła. Długo się zastanawiała dlaczego Discord chce narzeczoną. Ten się uśmiechał przyglądając się z uwagą pegazowi. Czy to było możliwe, że Lord Chaosu się... Próbowała wybić tę myśl ze swojej głowy. To było niemożliwe! Z sercem tak zimnym i twardym jak jego nie było możliwości aby czuł cokolwiek takiego. Ponownie, przypomniała sobie o swojej przeszłości. Miała sposobność przyglądania się im i powoli rozumiała. Tysiąc lat w samotności, zupełnie tak jak ona. Różnica polegała na tym, że ona miała siostrę, a on nie miał nikogo, aż do teraz. Więc o to tutaj chodziło? Kiedy piosenka się skończyła. Discord zaprowadził Fluttershy na niewielki most nad rzeczką bardzo blisko miejsca ukrywania się Luny. Nie chcąc być namierzona postanowiła teleportować się daleko.
     Fluttershy poprawiała swoją sukienkę, Discord swój frak, a potem przyglądał się jej uważnie
-Na co się tak patrzysz? - zapytała szybko
-Na ciebie, oczywiście. - delikatnie położył szpony na jej odsłoniętych ramionach - Tak piękna... - szeptał
-Czy tylko tyle umiesz mówić? - odepchnęła od siebie jego ręce
      Wyglądał na zaskoczonego
-Co masz na myśli?
-Nie zrozum mnie źle. Podoba mi się to, ale .. - odwróciła wzrok - Czy tylko dlatego mnie lubisz? Tylko dlatego, że mam ładną twarz?
-Oh, Fluttershy nie! Jak możesz tak mówić? - popatrzył na jej kopyta - Na samym początku, twoja twarz nie jest ładna, tylko piękna. Po drugie nie myślę, że jesteś ładna jesteś piękna! Oczywiście nie tylko to, to nie jest jedyny powód. Jesteś łagodna, miła, odważna, masz ładny głos, uwodzi mnie twoje Spojrzenie. - mruknął - Zapomnij o tym ostatnim. Sednem sprawy jest to, że wszystko w tobie jest fascynujące.
-To naprawdę mile - ponownie się zarumieniła
      Otoczył ja swoim ciałem, a ręce położył na jej ramionach
-Mówiłem prawdę, moja kochana. Jesteś wszystkim czego mógłbym chcieć.
Kiedy zamknęła oczy zaczął bawić się jej włosami. Jego twarz była tak blisko, że czuła na sobie jego ciepły oddech. Jeszcze miesiąc temu bała się go, ale teraz chce aby ją przytulał, aby ją głaskał, aby szeptał jej do ucha. Za każdym razem kiedy była z nim czuła się bezpiecznie i pewnie.
-Fluttershy... - szepnął
-Mmm hmmm?
-Mogę ci zadać pytanie? To nie to co zazwyczaj...
-Mmmm hm,,,
-Mogę cię pocałować?
-Co? - otworzyła szerzej oczy. Szybko się od niej odsunął
-Wybacz. Nigdy .. nigdy wcześniej z nikim się nie całowałem i ... odkąd jesteśmy przyjaciółmi... myślałem że nie będziesz miała nic...
-Dobrze... - powiedziała spokojnie
-Wiesz tylko jeden raz, i ... zaraz. Co powiedziałaś?
Była cała czerwona
-Jeden ... jeden po-pocałunek... to nic... strasznego
      Patrzył się przez chwilę na nią, przymknęła oczy i czekała. Był ogłupiały, nie wiedział, że się zgodzi. To mogła być jego jedyna szansa. Ostrożnie wziął jej twarz w swoje ręce i delikatnie się przybliżył "A co jeżeli się jej nie spodoba? Co jeżeli znienawidzi mnie na resztę życia? Na co czekasz? Zrób to!" panikował, a pocałunek nie nastawał. Flutter otworzyła swoje oczy
-Discord. - powiedziała powoli - Czy ty.. się denerwujesz?
-Denerwuję? Niby dlaczego miałbym się denerwować?
-Jest dobrze. Ja też się denerwuje.
-Ty też?
-Wiesz... Ja też się wcześniej nie całowałam, a skoro nigdy nie poznam już innego kucyka... - popatrzyła na niego wymownie - Nie będę się opierać. Śmiało.
-Um.. - przełknął ślinę - Dobrze. - Ponownie zamknęła oczy. Był już bardzo blisko jej ust, kiedy jego strach ponownie wrócił. Nic się nie działo przez pewien czas. To ona zniszczyła resztkę przestrzeni, która ich rozdzielała, Discord otworzył oczy w przerażeniu. Jego serce zamarło na kilka chwil, a jego oczy same się zamknęły. Nigdy nie przeżył w swoim życiu czegoś tak wspaniałego. Nie chciał, aby ich pocałunek się skończył, ale ona szybko się od niego odsunęła. Fluttershy odwróciła się do niego bokiem.
-To było... - mruknął
-... miłe - zakończyła wypowiedź
     Potem nic już nie mówili.
-Może jeszcze jeden taniec? - zaproponował powoli. Po kilku kolejnych utworach, Fluttershy się zmęczyła i zaczęła ziewać - Czy wszystko dobrze, moja droga?
-Jestem po prostu zmęczona, możemy wrócić do domu?
-Rzeczywiście, moja słodka... - nie był w stanie ukryć radości, kiedy nazwała jego zamek "domem". Wziął ją na ręce i wrócili razem. Odprowadził Flutter pod jej pokój. - Chcesz, abym cię tam wsadził?
-Nie, dziękuję - odpowiedziała schodząc z jego ramion - Dziękuję za dzisiaj, było cudownie. - weszła do pokoju i popatrzyła na niego - Dobrej nocy...
-Śpij dobrze, moja słodka. - odpowiedział, a kiedy miała już zniknąć odwróciła się szybko i pocałowała go w policzek, by następnie zamknąć za sobą drzwi.
     Obserwował ją aż zniknęła z jego pola widzenia, wtedy się teleportował do swojego pokoju. - Tak! - rzucił się na łóżko i nie mógł złapać oddechu. Właśnie pocałował najpiękniejszego kucyka na świecie wiedział też że jest o jeden krok bliżej aby stała się jego. Pogrążył się we wspomnieniach o tym co dzisiaj zaszło, szczególnie tym razem skupił się na sobie. Nie musiał już niczego przed sobą ukrywać.
-Zakochałem się w niej...

     Od tłumacza:
Fani BoD stworzyli piękną piosenkę Discorda, z okazji ich wspólnej randki, wykorzystując niektóre obrazki, jakie tutaj wrzuciłam. Piosenka jest tutaj

Share:

29 marca 2015

Narzeczona Discorda - Wyznanie [Bride of Discord ch 12]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: Pinkiepie03; NoxidamXV; PandemoniumIsChaos; fanshipping713 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Wyznanie (obecnie czytany)

    Discord pokazywał właśnie Fluttershy kilka sztuczek na nartach wodnych kiedy jeździł na tafli jeziora.
-Discord mogę się ciebie czegoś zapytać?
-Możesz o co chcesz, moja droga. - powiedział przez ramię.
-Więc.. - popatrzyła na dół, przyglądała się kocykowi na którym siedziała - Jestem tutaj od trzech tygodni, i ....
-Tak? - wyszedł z wody i zaczął wycierać się ręcznikiem.
-I.. jest coś co mnie zastanawia, więc...
-Kontynuuj. - mruknął kładąc się obok niej
-Ja... Ja chciałabym wiedzieć... - Popatrzyła na twarz Discorda z której ciągle kapała woda. Czy mu to powie? Co prawda zaznaczyła że to pytanie, ale czy faktycznie nim było? - Skąd się wziąłeś?
-Oh.. Rozumiem - zmieszał się - Cóż, moja droga. Kiedy mężczyzna spotyka kobietę i się w sobie zakochują, idą razem do łóżka i...
-Nie to miałam na myśli! - zarumieniła się
-Wiem - zachichotał - Ostrzegam cię jednak, to nie jest miła historia.
-Zamieniam się w słuch - przywarła do niego ciałem.
     Discord uśmiechnął się i wziął głęboki wdech.
-Nie zawsze byłem jedynym ze swojego rodzaju. Miałem matkę i ojca jak każde stworzenie ma. Była ziemia, zamieszkana tylko przez takich jak ja. Chociaż było nas tylko kilkoro. Miałem zaledwie parę lat jak to się stało...
-Jak co się stało?
-Nie jestem do końca pewien... - zamyślił się na krótką chwilę - ...pamiętam tylko dużo śniegu i zimna. Była to dziwna pogoda, nawet moi nie byli w stanie tego kontrolować. W jakiś sposób oddzieliłem się od pobratymców i obudziłem następnego dnia w jaskini. Przetrwałem na mleku czekoladowym i wacie cukrowej. Nasza magia zaczyna powoli działać już od młodego wieku, wiesz? Z czasem zamieć się skończyła, a kiedy wyszedłem zobaczyłem, że zostałem tylko ja. - Znowu się zatrzymał, tym razem na dłużej, jakby chciał zebrać myśli - Oszczędzę ci szczegółów. Powiem tylko tyle, że nie trwało to długo nim się spostrzegłem, że nie pasuję do świata. Szukałem wszędzie takich jak ja, ale nikt nie ocalał. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem ostatnim. Starałem się zaprzyjaźnić z innymi zwierzętami, ale te się mnie bały, albo uważały że jestem dziwolągiem. Wtedy znalazłem Equestrię i kucyki. Cóż, nie przyjęły mnie z otwartymi ramionami. Nie próbowałem długo im się przypodobać, użyłem własnej magii i schowałem się w jaskini znajdującej się w górach.
-Czy to do tej jaskini miałam przyjść?
-Tak. Właściwie wiesz, że Celestia była tam siedem razy i szukała mnie, kiedy się przed Wami ukrywałem. Zawsze kiedy przychodziła stawałem się niewidzialny.
-Wiedziała, że tam byłeś?
-Dawno temu to właśnie tam mnie znalazła, wiesz? Zobaczyła, jak starałem się bronić własną magią i chyba jej tym w jakiś sposób zaimponowałem. Powiedziała, że można mój talent wykorzystać do czynienia dobra. Cóż ... - zaczął bawić się palcami - ja i ona mamy chyba inne pojęcie słowa "dobro" - zaśmiał się cicho - Zgaduję, że mogłem troszeczkę za bardzo napsocić i zniszczyłem kilka parad.
Potem, przypadkowo, zamieniłem wszystkie drogi w mydło, a kucyki zaczęły nazywać mnie "dziwadłem". Wiesz? Nie lubię jak ktoś tak na mnie mówi. Nawet Celestia była na mnie zła, a ja na nią. Widziała we mnie potwora, więc się nim stałem. Przejąłem kontrolę nad Equestrią i .. cóż, resztę już znasz.
      Fluttershy milczała przez dłuższy czas
-Jak to jest... być zamienionym w kamień?
-Zimno, ciemno, ale ciągle masz świadomość, że jesteś. Ja ich słyszałem, wszystkie ich uwagi i komentarze.
-To bolało? Ta powłoka z kamienia...
-Um... zasadniczo nie. Tylko psychicznie. Siadał na mnie kurz, robiły na mnie gołębie. Ona wydała rozkaz aby czyścić mnie tylko raz w tygodniu. No i nie miał mnie kto podrapać w nos. - zamilkł i popatrzył gdzieś przed siebie.
-Naprawdę jesteś samotny. Prawda?
-Tak, tak, byłem. - popatrzył na nią - ale już nie jestem. Nie odkąd ty tutaj jesteś. - użył swojego ogona by ją do siebie przyciągnąć, w odpowiedzi zarumieniła się. - Wiesz, że nawet nie pamiętam jak wyglądali? - powiedział cicho - Moi rodzice. Nie pamiętam ich.
-Cóż... Ja swoich też nie pamiętam.
      Popatrzył w jej oczy, przez te wszystkie lata jak mógł pominąć tak ważny szczegół z jej życia.
-Jak to się stało?
-Ja.. - jej warga drżała - Ja nigdy nie poznałam mojego ojca, a moja mama umarła kiedy byłam bardzo mała... - popatrzyła na niego - ...chyba jesteśmy do siebie bardziej podobni niż przypuszczaliśmy.
-A jesteśmy?
-Widzisz... - popatrzyła na swoje kopyta - Zawsze byłam bardzo wstydliwa, przerażona. Wszystkie kucyki się ze mnie śmiały
-Śmiały się z ciebie? - był zaskoczony - Pożałują tego!
-Nie rób tego - zachichotała - To było bardzo, bardzo dawno temu. W każdym razie. Wiem co to znaczy być... inną. I wiem jaka samotność za tym idzie. - przerwała na chwile - Ponad to, mnie też raz mało nie zamieniono w kamień. W lesie był bazyliszek.
-Jak udało ci się uciec?
-Wiesz... moje Spojrzenie...
-Poważnie? - był pod wrażeniem - Stałaś i patrzyłaś na bazyliszka?
-Um.. tak. - poczuła jak jego ramiona oplatają ją dookoła
-Piękna, mądra, posiadająca talent, a ponad to pani natury! Jesteś zbyt idealna, aby istnieć!
-Discord, proszę.. - próbowała się od niego odsunąć
-Nie słyszałaś mnie kochanie? Powiedziałem, że jesteś idealna!
-Discord. - Na jej policzkach nie było już zwykłych rumieńców, one stały się po prostu czerwone
-Czyżby coś wpadło ci do ucha? - zaczął się jej przyglądać - Niech no rzucę okiem.
-Discord, co ty... ?! - zobaczyła, jak wyciąga magiczną sztuczką z jej ucha różę
-Zobacz, co tam miałaś. To przez to mnie nie słyszałaś. Hmmm masz, jest tak samo piękna jak ty.
Wzięła kwiat między swoje kopyta
-Jest ładny. - szepnęła
-Nie znam niczego, co mogłoby rywalizować z twoim pięknem. - poczuła jak pochyla się bliżej niej i cicho szepcze - Nic się tobie nie równa.
-To naprawdę miłe, ale .. - zaśmiała się nerwowo
-Daj spokój moja kochana. Jak myślisz, dlaczego jestem tobą tak bardzo zainteresowany? Przecież mówiłem, że chce cię poślubić.
-Ale ja już się na to zgodziłam...
-Oh, wiesz o co mi chodzi. Zapytam się więc znowu. Kochasz mnie, Fluttershy?
     To było to. Wiedziała, że to znowu nastanie. Wczorajszej nocy urządził przepiękną kolację nim zapytał. Popatrzyła na niego i wiedziała co ma powiedzieć. Jednak było z nią coś nie tak. Z początku powiedzenie "nie" było szybkim odruchem, ale z dnia na dzień stawało się coraz trudniejsze. A patrzenie na niego utrudniało dodatkowo całą sprawę. Popatrzyła na różę. To był naprawdę miły gest. Dodatkowo był tak długo samotny w swoim życiu. Jak miała zareagować po usłyszeniu tej historii? Jak miała to sobie wytłumaczyć? Chciał zadziałać na jej współczuciu? Czy ta historia była prawdziwa? Nie okłamałby jej, a co jeżeli tak? Prawda czy nie, Fluttershy wiedziała, że był samotny, wiedziała też, że naprawdę dobrze o nią dba. Jednak nie mogła jeszcze tego powiedzieć. Nie była jeszcze na to gotowa. Zamknęła więc swoje oczy i odwróciła głowę
-Nie, Discord.
Poczuła jak jego uścisk maleje, aż w końcu ją wypuszcza. Wtedy odważyła się otworzyć oczy
-Wszystko dobrze?
-Oh, nie martw się mną, nic mi nie jest - mruknął - Po prostu cudownie!
      -Było tak blisko! - Discord krzyczał na swoje lustro - Tak blisko! Starałem się być miły, opowiedziałem jej o moich sekretach, powiedziałem że jest najpiękniejszym stworzeniem na tej planecie, a mimo to ona nadal mnie odrzuca! - przywarł do szkła - Co ja robię źle?! - Czekał, aż odbicie mu cokolwiek powie, to jednak naśladowało tylko jego ruchy. Odszedł od przedmiotu - Bądź cierpliwy Discord, może powinieneś na to nie patrzeć? Właściwie już się zgodziła. Musisz się teraz tylko bardziej postarać. 
      Następnego dnia, kiedy karmiła ptaki, popatrzyła na niebo gdzie z chmur odczytała napis: Kochasz mnie? Discord pojawił się obok niej chwilę później z bukietem tulipanów. Chwilę patrzyła na niego, na kwiaty i na wiadomość, by potem cichutko odmówić. Kolejnego wieczora Discord postawił dwa krzesła na tarasie, pozwolił jej usiąść i napawać się widokiem nocy. Kiedy ta jednak usiadła na niebie pojawił się napis zrobiony z fajerwerków. To samo pytanie rozświetlające noc. Popatrzyła na jego podekscytowaną twarz, właściwie była wtedy bliska powiedzenia "tak" lecz w rezultacie po prostu odeszła od niego. Ten gest znaczył więcej niż słowa. Kolejnego poranka znalazła jeszcze jeden bukiet tulipanów oraz pudełko w kształcie serca pod swoimi drzwiami. Do prezentu była dołączona karteczka: To co najlepsze i najpiękniejsze dla najwspanialszego z kucyków. Usiadła na łóżku i otworzyła pudełko, w środku obok czekoladek znalazła kolejną wiadomość: Kochasz mnie? Wyciągnęła ją z środka i puściła tak, że ta upadła na ziemię. Discord zmaterializował się obok niej, widać było że na jego twarzy maluje się frustracja.
-Jak długo mam czekać?!
-Discord... - podniosła na niego wzrok
-Jak długo?!
-Ja... ja... - zaczęła się trząść
-Czy nie umiesz powiedzieć innego słowa, poza "nie"?!
-Discord, przepraszam, ale...
-Przepraszam! Przepraszam! - starał się naśladować jej głos - Jak wiele razy masz mi jeszcze odmawiać? Dopóki nie skończysz dwusetki?!
-Ja nie... ja tylko.. - łzy zaczęły napływać do jej oczu.
-Nie podoba Ci się tutaj?
-Nie, ja...
-Czy zamek Ci nie odpowiada?
-Uh..
-A może mój oddech?
-Dis...
-Oh, już łapię! Chodzi o mój wygląd, prawda?! A może o mój wiek? Wolałabyś pewnie jakiegoś młodego, przystojnego ogiera, prawda?! Jestem dla ciebie zbyt inny!
-Discord! - krzyknęła - Twój wygląd nie ma nic do rzeczy!
-Więc dlaczego?! - nawoływał - Dałem ci wszystko czego chciałaś, schowałem swoją dumę do buta dla ciebie, powiedziałem ci o tym o czym nikt inny nie wie! - kopnął bukiet - Dlaczego? Dlaczego ciągle nie zwracasz na mnie uwagi?!
-Ponieważ traktujesz mnie jak więźnia! - Znieruchomiał, a ona wzięła głębszy wdech i mówiła patrząc przez okno - Rozumiem, że nie chcesz abym cię zostawiła, dobiliśmy układu, ale.. Jeżeli jesteśmy naprawdę przyjaciółmi, nie powinieneś traktować mnie jak ptaka w klatce. Tak bardzo się starasz abym była szczęśliwa, ale ciągle zapominasz o tym czego naprawdę chcę-Zobaczyła, jak jeden z jej ptaków obija się o postawione pole ochronne -A ja przez ciebie traktuje moich przyjaciół w taki sam sposób...- Opuściła głowę ze wstydu. Discord próbował powstrzymać swoją złość - Obiecałeś, że spełnisz to o co poproszę, a to czego chcę... - jego gniew zniknął jak tylko zobaczył łzy spływające po jej policzkach
-Przepraszam - szeptał delikatnie - Nie chciałem.. - próbował jej dotknąć, lecz w rezultacie ta odsunęła się od niego jeszcze bardziej
-Fluttershy...
-Chcę - popatrzyła na niego - Chcę abyś je wypuścił!
-Co? - zdziwił się
      Popatrzyła na swoje zwierzęta siedzące w ogrodzie
-Byłam taka samolubna trzymając je tutaj. One tutaj nie są bo mnie potrzebują. Myślałam, że tak jest, ale... Ja po prostu chciałam, aby tutaj były, dla mnie.
Discord położył szpony na jej ramieniu
-Właśnie dlatego je tutaj przyprowadziłem. Dla ciebie.
-Więc teraz chcę, abyś je odesłał
-Ale... one cię nie uszczęśliwiają?
-Popatrz na nie... - pokazała na ptaka próbującego odlecieć - One nie chcą tutaj zostać. Dlatego właśnie musisz je wypuścić
      Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, widział jak łzy leją się po jej policzkach, starał się je ścierać szponami
-Naprawdę właśnie tego chcesz? - popatrzyła na niego i przytaknęła.
Share:

28 marca 2015

Narzeczona Discorda - Rada [Bride of Discord ch 11]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: ManekiNeko11 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
   

Spis treści
Rada (obecnie czytany)

     Kolejnego dnia, spokój Discorda przyćmiewało pukanie w pole ochronne jakie postawił dookoła ofiarowanych mu ziem. Pstryknął w palce i znalazł się przed źródłem dźwięków. To była Zecora.
-A racja... - powiedział - ...pozwoliłem ci przecież przychodzić. - Zecora coś krzyczała, ale Discord nic nie słyszał - Co? - zebra pokazała na barierę - A racja! - pstryknął palcami, a w miejscu gdzie była pole zniknęło tak, że mogła swobodnie przejść.
-Dziękuję. - powiedziała
-A więc co cię tutaj sprowadza? - zapytał się ostrożnie - Czyżbyś przyszła pożyczyć trochę cukru? - kiedy to mówił w jego szponach zmaterializowała się pełna cukiernica.
-Powód mojego przybycia to sprawa Fluttershy ukrycia. - Zaczął zachowywać się nerwowo - Przyszłam z nią porozmawiać, może trochę pospacerować.
-Czy ty całymi dniami umiesz mówić tylko rymami? Oh cudownie! Teraz mnie tym zaraziłaś! Naprawdę, czy to jest powód twoich odwiedzin? To niespodziewane, ale...
-Fluttershy?
-A tak! Jest w ogrodzie. Zrobiłem co mówiłaś, dałem jej ogród i zwierzęta i wiesz co? Przytuliła mnie! - powiedział zadowolony - Nawet nie wiesz jak wspaniale razem spędzamy czas. Stała się nawet moją przyjaciółką! I to ona tego chciała! To nie do końca to czego oczekuję, ale wiem, że jestem już o krok bliżej do poślubienia tej cudownej, pięknej... - usłyszał jak zebra cicho się śmieje. Zarumienił się i zaczął gładzić swój kark - Miałem na myśli... - pstryknął palcami i teleportował ich do ogrodu. Pegaz właśnie karmiła kaczki.
-Fluttershy... - odezwał się, a kiedy się do niego odwróciła dodał - ...masz gościa. - widać było, że jest zmieszana. Discord odsunął się by pokazać schowaną za nim zebrę. Nawet jeżeli nie była z Zecorą bliską przyjaciółką, widok znajomej twarzy zmieszał ją i wprawił w zakłopotanie.
-Ale nie rozumiem... - powiedziała łagodnie - ...myślałam, że nie mogę mieć gości.
-Cóż.. - starał się szybko wymyślić jakąś wymówkę - Zecora jest... wyjątkiem. W końcu jesteśmy sąsiadami. Wiesz co? Zostawię was same. - Kiedy zniknął, zebra uśmiechnęła się do Fluttershy.
-Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu moja droga. Twoje przyjaciółki poprosiły abym sprawdziła wszystko dla twojego dobra.
- Czy z nimi wszystko dobrze?
-Bardzo się o ciebie niepokoją, stąd będzie pytanie powinnością moją. Czy Pan Chaosu nie jest nieszczęściem twojego losu?
-Może cię zaskoczy to co teraz powiem... - starała się uważać na słowa - ...ale jest naprawdę miły! Zobacz co dla mnie zrobił!
-Mówiłam, że nie będzie taki zły, ale powiedz często pokazuje ci kły?
-Ależ nie! Miałaś rację! Od dawna nie byłam taka szczęśliwa, z wyjątkiem...- popatrzyła na ziemię, Zecora podniosła jej brodę
-Dlaczego nie jesteś szczęśliwa, tylko ciągle płaczliwa?
-Cóż... - szepnęła - Tęsknię za moimi przyjaciółkami. Nie pozwala mi ich odwiedzić. Rozumiem i doceniam wszystko to co dla mnie zrobił, ale... - popatrzyła w niebo - Czasem ciągle czuję się jak więzień, w zasadzie on...
Zebra opuściła lekko powieki
-Tak?
-Nikomu nie powiesz? - głos jej drżał
-Moje usta to więzienie, w których twoje słowa zamieniają się w kamienie.
-Ja myślę... myślę.. - szeptała - ...myślę, że się we mnie zakochał. - Czekała na reakcję Zecory, ale ta nie wyglądała na zaskoczoną. Uspokoiło ją to, ale jej serca łomotało jak nigdy, miała też nadzieję że nie ma nigdzie Discorda - Każdej nocy pyta się mnie, czy go kocham.
-A kochasz?
-Zawsze mówię, że nie. Zawarliśmy układ. Nie poślubię go póki nie powiem "tak", na samym początku myślałam, że tylko się mną bawi, ale ... potem.. stał się taki naturalny, taki łagodny. Za każdym razem kiedy mu odmawiam, mam wrażenie, że to go rani. I.. ten sposób w który mnie dotyka... Nie przeszkadza mi to, ale.. ja... ja tylko.. ja.. - nie musiała mówić nic więcej, zebra była mądra i szybko zrozumiała.
-Jest tak jak mówiłam, aby wymazać grzechy straszliwej przeszłości musiał dostać odrobinę miłości.
-Wydaje mi się... - przełknęła ślinę i mówiła jeszcze ciszej - ...że mogłabym go pokochać, gdyby tylko... tak nie naciskał. - przyglądała się z uwagą swojej towarzyszce - Rozumiesz chyba, że moje przyjaciółki nie mogą o tym wiedzieć. I tak się wystarczająco martwią. Powiedz im, że wszystko u mnie dobrze i że jeszcze nie jestem jego żoną.
-Zapewniam, że tylko to co chcesz usłyszą, teraz jednak muszę iść pewne kucyki w moim domu ciężko dyszą.
-Straszne.. Cóż, nie będę cię zatrzymywać na siłę. Chciałabym tylko...
-Więcej towarzystwa? To zrozumiałe. Twoje uczucia z przyjaźni do miłości robią kroczki małe.
      Kiedy Fluttershy nic już nie mówiła, zebra oddaliła się od niej. W momencie przybliżania się do bariery chciała przejść przez most graniczny, lecz go nie było i zaczęła spadać. Pojawił się obok niej Discord i teleportował ją na ziemię.
-Ooops! - zaśmiał się cicho - Zapomniałem ci o tym powiedzieć. - kiedy ponownie pstryknął palcami znajdowali się za barierą, pochylił się i zaczął szeptać do jej ucha - Czy ona mówiła coś o mnie?
-Obiecałam nic nie wymawiać, jeżeli chcesz wiedzieć musisz się o to ją zapytać. - uśmiechnęła się
-No dalej! Nie powiedziała nawet, że mnie lubi? Albo... myślisz, że mnie lubi?
-Te rzeczy czasu potrzebują, lecz jest coś czym byś ją ujął. Najlepiej, abyś swoją zasadę opuszczania tego miejsca nagiął.
-Niedorzeczność! - warknął kiedy zebra zniknęła w lesie. Ostatecznie w końcu wiedział, jak się czuły kucyki kiedy zamknął je w labiryncie.
      Obserwował ją ze swojego tradycyjnego miejsca na drzewie, bawiła się właśnie ze zwierzętami. On mógłby nakarmić je za pomocą jednego ruchu pazurami, ale sprawiało mu dużo przyjemności obserwowanie jej w pracy. Właśnie próbowała namówić swojego królika do zjedzenia marchewki.
-No Angel... - mówiła delikatnie - ...może jeden mały gryz? - Zwierze nie chciało jej słuchać - A może maluteńki? - królik odepchnął marchewkę od siebie. Dziewczyna była zła na zwierzaka, otworzyła szeroko oczy jak tylko mogła i użyła swojego Spojrzenia na nim. Jak zahipnotyzowany, królik zaczął jeść, aż zjadł cała marchewkę.
-Niesamowite. - mruknął Discord - Nie mógł uwierzyć, że ten kucyk bez użycia magii jest w stanie zmusić kogoś do zrobienia tego co chce. A przecież jest w tym taka niewinna! Co prawda, jej Spojrzenie działa na różne stworzenia z wyjątkiem jego. Ta mała cząstka chaosu jaką w niej zobaczył bardzo go zaintrygowała, w zasadzie zupełnie tak bardzo jak cała reszta jej osoby. Był bardzo blisko podziwiając swoją królową.
-Co jest.. Co mogę jeszcze dla niej zrobić? Co mogę jej jeszcze dać? Kwiaty? A może czekoladę? - mówił do siebie.
-A może przestaniesz mnie szpiegować? - Zleciał przed jej oblicze posłusznie - Właściwie jak dużo prywatności mi dajesz?
-Cóż... um... - zareagował zmieszany
-Nie masz nic lepszego do roboty?
-Nie? Wiesz, wolę spędzać czas z tobą...
-Dlaczego więc tego nie powiedziałeś wcześniej?
-Ja... cóż... widzisz... - plątały mu się słowa - Właściwie to nie mam nic do roboty. - popatrzył jak używa na nim swojego spojrzenia, ale jedyne co wywołało to śmiech. Z trudem go powstrzymał i popatrzył na nią skupiony. - Nie jesteś na mnie zła, za to że nie szanuję twojej prywatności?
-Zła? - zdziwiła się - Discord, to nie jest pierwszy raz kiedy cię nakryłam. To trochę uciążliwe, ale nie jestem zła. Właściwie, skoro teraz wiem, że nie masz nic do roboty to może pomożesz mi nakarmić zwierzęta?
-Żaden problem. - już miał pstryknąć w palce, kiedy ta powstrzymała jego dłoń
-Chcę abyś nakarmił je normalnie.
-Masz na myśli. -zdębiał - Mam chodzić to tu to tam i ganiać je? Przecież będą ode mnie uciekać. Bez urazy, kochana, ale nie jestem do tego zdolny.
-A czy kiedykolwiek próbowałeś?
-Nie wiem czy tego jeszcze nie zobaczyłaś, ale nie jestem taki jak ty. Te ... istoty będą uciekać, są wystarczająco mądre, by widzieć we mnie zagrożenie. - Mimo to ona nadal nie puszczała jego ręki
-Wiesz, myślę, że da się coś z tym zrobić. - Pociągnęła go między wiewiórki. Patrzył się raz na nią, a raz na zwierzęta. Te otoczyły ją ponownie.
-No dobra. - odparł. Nie byłoby rzeczy, jakiej by dla niej nie zrobił. Zerknął na wiewiórki - Dobra wy małe szkodniki, czas na wyżerkę! - a kiedy tylko się pochylił, aby dać im orzeszki te przestraszone uciekły do dziupli w drzewie. Przeniósł wzrok na Fluttershy - A nie mówiłem?
-Musisz być bardziej delikatny. - zachichotała i dała mu w szpony trochę orzeszków - Popatrz na mnie.
"Zawsze będę" pomyślał przyglądając się, jak zagląda do dziupli
-Ciii, już dobrze. - szeptała, już na sam dźwięk jej głosu wiewiórki wystawiły łepki na zewnątrz - Nie ma się czego bać, Discord was nie skrzywdzi. - zleciała na ziemię. Po krótkiej chwili zwierzęta znalazły się blisko niej, jedne siedziały przed nią inne natomiast biegały dookoła. Fluttershy dała wtedy znak kopytem Discordowi, aby ukląkł i się pochylił. Zdziwił się, ona ponowiła prośbę. Zobaczył, jak na jej kopyto wbiegła wiewiórka. Czekała aż klęknie, ten jednak tego nie robił. Tylko na nim nie działało jej spojrzenie. Łzy zaczęły napływać jej do oczu i odwróciła się do niego plecami cicho pochlipując.
-Oh, proszę, tylko nie to... - mruknął do siebie, a kiedy popatrzyła na niego swoimi wielkimi niebieskimi oczami, nie używała Spojrzenia, po prostu się na niego patrzyła. Mimowolnie klęknął, a wtedy się uśmiechnęła. Na samym początku wiewiórki podchodziły do niego nieufnie, a kiedy rozłożył łapę i szpon wypełnione orzechami, te zatrzymały się.
-Mówiłem, że to nie pomoże.
      Fluttershy się nie poddawała. Dotknęła kopytem jego szponu tak aby znajdowało się ono całkowicie na trawie, wtedy wiewiórki podbiegły i zaczęły jeść.
-Gotowe... - powiedział szybko - ...nakarmiłem je. Mogę już iść?
-Oh nie, mój panie! - zakomunikowała - Jest tutaj znacznie więcej zwierząt które czekają na jedzenie.
-No daruj... - podniósł się na nogi - ...nie mogę po prostu pstryknąć palcami? To byłoby szybsze!
-Nie, żadnej magii. Musisz się nauczyć jak być miłym dla zwierząt!
-Jestem Panem Chaosu! Nie umiem robić niczego miłego...
-Proszę?
-A niby dlaczego miałbym? - popatrzył w jej oczy
-Dla mnie?
"Oh, dla ciebie..." pomyślał
-Dobrze, niech będzie! Ale odwdzięczysz się! - zachichotała w odpowiedzi i dała mu trochę ziarna dla ptaków na ręce i ponowiła prośbę aby klęknął. Mijały godziny, a oni karmili zwierzęta. Miał już ochotę iść, kiedy Fluttershy okręciła się dookoła niego, wtedy kilka ptaków poleciało za nią. Znalazł się nawet taki, który przystanął na jego lwiej łapie aby odpocząć. Nie mógł się nadziwić, zadowolony popatrzył na pegaza.
-Widzisz? Jedyne co musisz zrobić to pokazać im, że mogą ci ufać. - zaraz po jej słowach jeszcze więcej ptaków przyleciało do niego siadając na jego głowie, między jego szponami i na ramionach
-Cóż, nie powinny. Mogę je zabić jednym ruchem łapy, wiesz?
-Ale tego nie zrobisz.
-Dlaczego miałbym tego nie zrobić?
-Bo jeżeli to zrobisz nigdy się do ciebie już nie odezwę
-Co? - krzyknął przestraszone ptaki odleciały - Słuchaj no ty pegazie! Nie możesz rozkazywać Discordowi w taki sposób! To ja tutaj ustalam zasady! Chcesz ze mnie zrobić głupca?! - zatrzymał się kiedy jeden z ptaków wrócił i wylądował na jego głowie - Złaź ze mnie! - ryknął i odstraszył zwierzaka. Fluttershy się śmiała, na samym początku było mu trochę przykro, ale potem też zaczął się z siebie śmiać
-Wyglądałem niedorzecznie, prawda?
-Nie... - popatrzyła na niego - ...dość uroczo.
-Uroczo? - zdziwił się
-Czy to ci przeszkadza?
-Nie! Tylko ... - spuścił wzrok - ...jeszcze nikt nie powiedział, że jestem uroczy. - nie zdawał sobie sprawy z tego jakie to przyjemne uczucie
      Zaraz po tym jak nakarmili wszystkie zwierzęta Discord zastanawiał się co z jego dumą. Karmił słodkie, małe stworzenia, a to wszystko za sprawą jednego kucyka? Czy naprawdę nie przypominał już Lorda Chaosu? Z tymi myślami w głowię zauważył jak kilka zwierząt biega dookoła niego swobodnie, inne natomiast otoczyły tę piękną słodką istotę. Zaczynał ją podziwiać coraz bardziej. Po skończonej pracy Fluttershy znowu go przytuliła, a ten w odpowiedzi otoczył ją swoim ogonem.
-Dziękuję, bardzo mi pomogłeś. - wtedy jego ramiona otoczyły ją mocniej, aby przytrzymać ją chwilę dłużej. Nie stawiała oporu - Wiesz, możesz mnie już puścić. Discord?
-Hmm? A, tak... - uwolnił ją - ...ale wpierw, moja kochana, masz u mnie dług.
-Dług? - zdziwiła się
-Zrobiłem coś dla ciebie, teraz ty zrób coś dla mnie.
-Myślę, że to będzie uczciwe. Co mam zrobić?
Myślał przez chwilę
-Zaśpiewasz dla mnie?
-Zaś.. zaśpiewać? - zarumieniła się
-Po prostu kocham dźwięk twojego głosu! - podszedł do niej
-Ale ja.. nie umiem śpiewać.
-Nie bądź niedorzeczna! - położył łapę na jej ramieniu - Dawałaś występ na gali.
-Ale.... wtedy nie widziałeś...
-Widziałem. No już, moja droga. Jestem tutaj tylko ja. Tylko ten jeden raz. Nigdy cię więcej o to nie poproszę.
-Nie.. - spuściła wzrok - Nie jestem gotowa.
-Nie gadaj... - położył palec na jej ustach - ...śpiewaj.
-A jaką piosenkę?
-Śpiewaj...
-Ja naprawdę nie...
-Jesteś mi coś winna! - zobaczył jak się rumieni - Nie musisz się stresować, Fluttershy. Nie będę się z ciebie śmiał.
Kiedy ją puścił wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać
-Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdki błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały, zobaczyły,
to nie chciały dłużej spać.
Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.
Gwiazdki nie są do zabawy,
bo by nocka była zła.
Jak usłyszy kot kulawy,
śpijcie ptaszki, aaa…
-Moja słodka, ale nie kołysankę. To sprawia, że chce mi się spać. - ziewnął
-Wybacz, ale nie wiem co powinnam...
-Zaśpiewaj to samo co na gali. Ta piosenka była ładna.
      Znowu nabrała powietrza w płuca i zaczęła śpiewać. Denerwowała się, dlatego przeniosła wzrok na ptaki siedzące w gałęziach drzew. Poczuła się nawet bardziej zdegustowana, kiedy muzyka zaczęła grać nie wiadomo skąd. Kiedy popatrzyła na Discorda, ten dawał jej mikrofon. Śpiewała tutaj dla niego, a on przymknął oczy wsłuchując się w słowa piosenki. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego dźwięk jej głosu tak dobrze na niego działa. W rezultacie nie rozumiał, dlaczego jej sama obecność jest dla niego taka przyjemna. Kiedy stała przed nim wydawała mu się być czystą perfekcją, zupełnie jak przystało na jeden z Elementów Harmonii. Z wyjątkiem swojego spojrzenia, nie miała nic wspólnego z chaosem. Może dlatego odnajdował ją tak interesującą, ponieważ stanowiła jego całkowite przeciwieństwo. Dał się ponieść chwili i ujął ją za ramiona. Przez to trochę zwolniła, uniósł jej kopyto nad głową i zakręcił nią. Pogrążyli się razem w tańcu. Fluttershy przypomniało się, że to samo zrobił na Gali, ten taniec był identyczny, lecz inne było miejsce. Miała wrażenie, że tańczą w powietrzu, co właściwie było prawdą, ponieważ nie dotykali ziemi. Tańczyli coraz szybciej, płynniej, delikatniej, kręcili się w powietrzu, uniósł ją nad siebie, a ptaki tańczyły dookoła nich.
-Czy znajdzie się jakikolwiek kucyk który mnie... - otworzyła oczy - Który mnie pokocha?! - muzyka grała i grała - Jakikolwiek kucyk który mnie pokocha?! - długo tkwili w tym tańcu, póki Discord powoli nie zaczął jej unosić do góry, na wysokość swojej głowy. Przyglądał się jej pyszczkowi z uwagą. Przestrzeń między ich twarzami malała do takiego stopnia, że teraz bez problemu oboje mogli popatrzeć sobie głęboko w oczy. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry, kiedy pegaz zorientowała się w sytuacji. Natychmiast odsunęła się od niego i zaczęła się nerwowo śmiać.
-Uh. - Discord dopiero teraz zauważył co się stało i też zaczął głośno się śmiać. - Cóż..
-Czy... - powiedziała wydostając się z jego objęć - ...jesteśmy już kwita?
-Co? A tak, to było... - popatrzył w jej oczy - ...piękne. - przez pewien czas stali obok siebie zarumienieni
-Wiesz co.. muszę iść do ubikacji... - powiedział w końcu Discord i odleciał najszybciej jak się da.
Share:

25 marca 2015

Narzeczona Discorda - Lustro [Bride of Discord ch 10]

Oryginalny tytuł: Bride of Discord
Autor obrazków do opowiadania: WolfSpirit1292 ; NoxidamXV; Morgwaine ; ManekiNeko11 oraz Nstone53
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord

Spis treści
Lustro (obecnie czytany)


     Gdy Discord się obudził, Fluttershy jeszcze spała. Uśmiechnął się kiedy popatrzył na jej twarz. "To nawet lepsze niż sobie wyobrażałem" myślał "Nie tylko mam piękną narzeczoną, ale taką, która na dodatek mnie lubi! Oh, co za wspaniała z niej będzie królowa!" Pogrążył się w marzeniach o tronie, sprawując kontrolę nad całą Equestrią, oczywiście w swoim chaotycznym wydaniu. Obok niego identyczny tron, zajęty przez Fluttershy, ubraną w czarno-czerwony strój, a na jej głowie piękna korona. To tak pasowało.
     Kiedy Fluttershy się obudziła Discord miał zamknięte oczy. Pomyślała więc, że jeszcze śpi. Zorientowała się, że jego ciało otoczyło ją, próbowała się delikatnie podnieść z chmury tak, aby go nie obudzić. Ten jednak zdecydował zabawić się trochę jej kosztem i korzystając z ogona przyciągnął ją bliżej siebie. Była w pułapce. Przyglądała mu się przez chwilę, nie chciała być niegrzeczna, jednocześnie jego ciało było takie miękkie i ciepłe. Wtuliła się w niego, a kiedy to zrobiła Pan Chaosu lekko ją połaskotał, zorientowała się, że od krótkiej chwili ma otwarte oczy.
-Dzień dobry. - zareagowała natychmiast i odskoczyła od niego na tyle na ile mogła
-Czy spałaś dobrze? - powiedział z trudem powstrzymując śmiech
-Tak. - uspokoiła się
-Żadnych koszmarów?
-Nie.. właściwie, nie spałam tak dobrze od lat. - Co prawda, śniła nadal o nim lecz zachowała to dla siebie
-Cudownie! - natychmiast przeniósł ich na ziemię i zaoferował jagodowe muffiny na śniadanie. Kiedy je jadła nie mogła pominąć myślami swojej przyjaciółki, pegaza Derpy, która uwielbiała te ciastka.
-Zastanawiałem się... - powiedział ostrożnie - ...może powinniśmy zrobić coś razem? Choćby pojeździć na łyżwach.
-Na łyżwach? - odstawiła mufinkę
-Jasne! To jest fajne! No chyba, że wolisz coś innego.
-N..nie. Brzmi miło. Po prostu muszę jeszcze nakarmić swoje zwierzęta...
-Zadbam o to! - pstryknął palcami
-Skąd ten pośpiech?
-Po prostu naprawdę chcę iść pojeździć.
     Nie wiedziała jak ma mu powiedzieć. Wydawał się być bardzo podekscytowany taką formą zabawy, a ona nie chciała go zawieść, przynajmniej nie bardziej niż robiła to do tej pory. Nie kochała go, ale ostatnio zaoferowała mu swoją przyjaźń, a to oznaczało spędzanie czasu razem. Zaraz jak skończyli jeść, teleportował ich nad jezioro, które było zamarznięte, a dookoła niego leżał miękki śnieg. Na jego ciele pojawił się sweter w czarno-czerwone zygzaki, a na nogach miał łyżwy, ona natomiast poczuła na swoim ciele czerwoną sukienkę. Na kopytach miała też po parze łyżew.
-Dlaczego czerwony? - zapytała się
-Myślałem, że będzie ci pasować. - zachichotał - I miałem rację. No chodź! Lód nie będzie tutaj wiecznie! - zaraz potem wskoczył na lodowisko, podczas kiedy ona patrzyła na nie z niepokojem. Zrobiła pierwszy krok próbując jednocześnie utrzymać równowagę, jednak okazało się to trudniejsze niż sądziła, kopyta się pod nią rozjechały, a ona upadła.
-Pomożesz? - mruknęła. Niemal jak na życzenie Discord zjawił się obok niej i podniósł ją. Zakryła twarz grzywką aby ukryć wstyd. - Wybacz... - szepnęła
-Co mam wybaczyć? - zdziwił się - Każdy może upaść.
-To.. to nie to.
-Więc co?
-Widzisz, ja nie... - zaczęła mówić coraz ciszej
-Możesz powtórzyć?
-Ja nie... - mruknęła. Przybliżył się do niej i nadstawił ucha
-Nie słyszę cię.
-Ja... ja...
Odwrócił ją w swoim kierunku.
-No dalej, Fluttershy. Mnie możesz powiedzieć wszystko!
Popatrzyła mu prosto w oczy i nabrała powietrza w płuca.
-Nie wiem jak się jeździ na łyżwach!
-Tylko tyle? - zachichotał - Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
-Nie... nie jesteś zły?
-Tylko dlatego, że nie wiesz jak się jeździ? Nie bądź głuptaskiem! Oznacza to tyle, że będę miał zaszczyt nauczenia cię tego... - ukłonił się - ...oczywiście, jeżeli pozwolisz...
-O tak, myślę że to będzie miłe!
     Discord ujął ją za boki tak, by nie traciła równowagi i powoli zaczął ślizgać się do przodu.
-Na samym początku spróbuj przesuwać kopyta po lodzie, a potem... - Zatrzymał się widząc, że łzy nabiegają do jej oczu. Była z siebie niezadowolona bo miała wrażenie, że kopyta się jej nie słuchają, jako że znajdowała się w jego rękach szybko przywrócił ją do pionu. Powoli i delikatnie postawił ją na lodzie. - Może najpierw pokażę ci jak to się robi. - zaczął jeździć przed nią - Spróbuj tak. - powiedział - Raz, dwa, trzy.. - skręcił aby pokazać to jeszcze raz - Raz, dwa, trzy... Widzisz? Teraz spróbuj.
Spróbowała powtórzyć, ale znowu straciła równowagę, przed spotkaniem z lodem uchroniły ją jego ręce.
-Dobrze, może na początku spróbujemy z dwoma kopytami. Zobaczmy... Postaw swoje lewe kopyto przed siebie, a prawe za siebie, a potem zamień je miejscami. To może pomóc ci utrzymać równowagę. Nie bój się, jeżeli będziesz miała upaść, obiecuję, że cię złapię.
Przełknęła ślinę i zaczęła robić to co mówił.
-Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
-O to chodzi! - zareagował z entuzjazmem - Jedź dalej!
Z każdą chwilą czuła się lepiej. Jednak, brzeg lodowiska był coraz bliżej.
-Discord! - krzyknęła - Jak się zatrzymuje?
-Kochana! - zawołał - Piętami!
-Piętami?! - przestraszyła się - To może powiedz mi jak się skręca!
-Po prostu skręć kopytami!
Kiedy spróbowała to zrobić, w łyżwy zaplątał się jej ogon, a ona znowu zaczęła tracić równowagę.
-Na miłość... Trzymaj się, już idę!
     Zamknęła oczy ze strachu. Jednak nim uderzyła w cokolwiek znalazła się w powietrzu. Kiedy podniosła powieki zobaczyła Discorda trzymającego ją na wysokości swojej głowy
-Wiesz co? - powiedział zmieszany - Może będzie lepiej, jak zrobimy to razem. - postawił ją znowu na lodzie, tym razem jednak trzymał ręce na jej ramionach - No to teraz rób tak jak ci mówiłem. Powoli, delikatnie, ślizgaj się. Pomyśl o tym jak o .. frytkach i pizzy! Frytki aby jechać szybciej, a pizza aby zwolnić!
Trochę jej to zajęło, zanim zrozumiała co ma na myśli. Discord pokazał jej kilka sztuczek, te jednak udawały się jej tylko kiedy była z nim. Za każdym razem kiedy próbowała sama, traciła równowagę, on zawsze ją łapał, więc nie miała żadnej kolizji. Zmęczyła się w końcu, śmiejąc się poszli na brzeg jeziora, Pan Chaosu położył się obok niej.
-Byłaś zdumiewająca, moja kochana! - powiedział gładząc ją po grzywie - Mimo tego, że miałaś problemy, byłaś zdumiewająca!
-Dziękuję... - zarumieniła się - Dobrze się bawiłam! Pinkie zawsze mi mówiła, że jazda na łyżwach to dobra zabawa... Gdyby tylko wiedziała... - jej myśli znowu wróciły do przyjaciółek. Discord zobaczył jak jej uśmiech znowu znika "Tylko nie to ..." rozłożył ręce i nogi, potem zaczął nimi poruszać w górę i w dół robiąc odcisk na śniegu.
-Popatrz! - zwrócił na siebie uwagę - Aniołek! - Fluttershy popatrzyła na ślad jaki zostawił. W rezultacie to co zostało w niczym nie przypominało anioła. - Cóż, może aniołki tak nie wyglądają.. - oboje zaczęli się śmiać, a potem wrócili na lodowisko.
     Kilka kolejnych dni minęło szybko. Fluttershy już nie bała się Discorda, a czas jaki spędzali razem dostarczał jej sporo radości. Dawał jej chwile, aby mogła spędzić go ze swoimi zwierzętami, a on wtedy obserwował ją z daleka. Nie przestawał też zadawać swojego pytania każdej nocy. Właściwie, to lubiła go, nie czuła do niego żadnych romantycznych uczuć, ale zaczynała go rozumieć każdego dnia coraz bardziej. Jednocześnie jej myśli często wędrowały do przyjaciółek jakie zostawiła. Kiedy zaglądała do swojej szafy myślała o Rarity. Kiedy czytała książkę myślała o Twilight. Sam widok jabłek czy tęczy wywoływał łzy i nic, żadne ubrania czy kolor różowy nie pozostawał dla niej obojętny. Discord zwrócił na to uwagę, że wszystko co mogło się jej skojarzyć z przyjaciółkami sprawiało, że przestawała się uśmiechać. Był wstanie zrobić wiele, byle go tylko przywrócić, aby zapomniała że jest z nim uwięziona i nigdy nie zobaczy już swoich towarzyszek. Zajmowało to trochę czasu, ale ostatecznie zawsze mu się udawało. Pewnego dnia nie przyszła na śniadanie. Pomyślał, że jeszcze śpi więc dał jej kilka dodatkowych godzin. Kiedy nadal nie przychodziła zapukał do jej drzwi.
-Fluttershy?
-Proszę... - powiedziała drżącym głosem. Kiedy wszedł była odwrócona do niego plecami i cicho pociągała nosem.
-Czy wszystko dobrze, moja kochana? - powiedział stając obok - Nie jadłaś śniadania.
-Nic... nic mi nie jest... - przetarła oczy - Po prostu .. nie byłam głodna.
     Kiedy usiadł na łóżku, starała się zasłonić mokra poduszkę, daremnie.
-Płakałaś. - zaniepokoił się. "Dlaczego ciągle płacze?" zastanawiał się co takiego złego zrobił. Przecież przyniósł jej zwierzęta, był dla niej miły, a mimo to ona nadal jest nieszczęśliwa?
-Nie. - skłamała - Nic mi nie jest, naprawdę.
Położył ręce na jej ramionach i odwrócił ją do siebie.
-Nie kłam! Szczerość może nie jest twoim Elementem, ale nie kłam. Jestem zmęczony kłamstwem! - zobaczył jak patrzy na niego, boi się. Zorientował się, że krzyczał, szybko przybrał postawę przepraszającą - Wybacz... - puścił ją - No już, moja kochana. Powiedz mi co się dzieje.
-Nie... nie będziesz zły? - powoli podnosiła głowę
-Obiecuję. - mówił ocierając szponem łzy z jej policzków - Cokolwiek cię trapi, moja słodka, jest też moim zmartwieniem. Nie chcę abyś była nieszczęśliwa.
     Popatrzyła w jego oczy, było w nich tyle czułości jakiej nigdy nie oczekiwałaby po Lordzie Chaosu. Wyglądał na naprawdę zmartwionego jej stanem. Cóż, nie zachowywałby się tak gdyby znał prawdę.
-Tęsknię za przyjaciółmi... - powiedziała w końcu
-Czy ty... - powiedział po chwili zmieszania przeplatanego z niepokojem - ...nie jesteś tutaj szczęśliwa?
-Nie! - powiedziała zbyt szybko - To nie tak! Jesteś naprawdę miły i dobrze się o mnie troszczysz, ale... - odsunęła się trochę, przerażona jego reakcji - ...powiedziałeś, że zrobisz dla mnie wszystko...
-Tak powiedziałem... - mruknął
-Więc pozwól mi zobaczyć moich przyjaciół, chociaż na jeden moment. Proszę. - Podniosła głowę, aby popatrzeć w jego oczy, z trudem powstrzymywała łzy. Nie mógł znieść jej nieszczęścia, ale nie chciał też spełnić jej prośby. Jeżeli by pozwolił jej odejść, nawet na chwilę, mogłaby skorzystać z możliwości i uciec. Nie, wiedział, że by wróciła. Jej przyjaciółki jednak... Mogłyby próbować ją zatrzymać, albo gorzej, mogłyby użyć Elementów przeciw niemu. Była jego jedyną przyjaciółką, jego przyszłą królową. Nie chciał jej stracić. Jednocześnie nie pragnął, aby dalej cierpiała. Jeżeli byłaby jakakolwiek możliwość spełnienia jej prośby bez tracenia jej, zrobiłby to.
-No dobrze, moja kochana. Spróbuję jakoś temu zadziałać.
-Pozwolisz mi je zobaczyć? - była zaskoczona
-Cóż.. w pewnym sensie... - pstryknął w palce, a przed nią pojawiło się lustro - Jest magiczne. Powiedz mu co chcesz zobaczyć, a ono ci to pokaże.
-Myślałam.. - wzięła w kopyta zwierciadło
-W ten sposób możesz zobaczyć swoje przyjaciółki bez spotykania się z nimi. Nie martw się, nie będą o tym wiedziały. Spróbuj.
-D..Dobrze. Chciałabym zobaczyć moje przyjaciółki, proszę. - czekała, ale nic się nie pojawiło
-Musisz się bardziej sprecyzować. - mruknął
-Oh, cóż.. pokaż mi Apple Jack. - jej przyjaciółka pojawiła się w odbiciu naprzeciw niej, przygotowywała ciasto w kuchni. Nie mogła uwierzyć w to, że ją widzi – Dziękuję... - szepnęła
Przyglądał się jej z uwagą "No dalej, moja słodka, uśmiechnij się!"  dostał to czego chciał, chociaż ten uśmiech był inny, bardziej smutny. Jednak, przestała płakać.
-Proszę... - zakomunikował - ...to co, teraz zjesz śniadanie?
-Nic mi nie jest, dziękuję...
-Więc, przyjdziesz do mnie jak teraz cię na chwilę zostawię samą?
-Tak, dziękuję.
Popatrzył na nią raz jeszcze nim wyszedł z pokoju. Leżała na łóżku, lusterko położyła na poduszce i przyglądała mu się, jak Apple Jack kraje jabłka, Spike stał obok niej.
     -Jesteś pewna, że nie chcesz pomocy? - zapytał się smok
-To miłe z twojej strony... - zaśmiała się cicho - ...ale ostatnim razem kiedy mi pomagałeś zniszczyłeś kuchnię.
-Nie przesadzaj! Nie było aż tak źle, Rarity smakowało...
-Tak... Mówiłeś, że chcesz pomóc, ale skoro nie mam nic dla ciebie.. Nie myśl, że ciebie tutaj nie chce, ale ... wiesz... wspominałeś o Rarity... - odwróciła twarz, aby ukryć uczucie zazdrości, kiedy myślała o jego uczuciach do jednorożca.
-Zgadza się. - smok usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi rękami na piersi - Chodzi o to, że ... pamiętasz Fancy Pants?
-Ten wyglawerowany paniś z Canderlotu?
-Nie, to Hoity Toity, mam na myśli Fanty Pants. - mruknął niezadowolony
-A tak, teraz pamiętam. To ten który na przyjęciu urodzinowym jakie zrobiłyśmy w zamku pochwalił nasze wiejskie obycie...
-Więc, jest teraz w Ponyvill i ją odwiedza.
-Naprawdę? To miłe z jego strony. - popatrzyła na smoka - Czy to cię niepokoi?
-Ona spędza z nim za dużo czasu. Tańczyli razem na Gali! Teraz ona mówi o nim tak dużo..
-Myślisz, że się spotykają?
-Gorzej, wydaje mi się, że randkują.
-Przykro mi Spike...
Fluttershy widziała, jak Apple próbowała ukryć zadowolenie. Gdyby tylko wiedziała, jak wiele emocji zdradza jej twarz.
-Niektóre rzeczy jednak nie są takie jakie się wydają.
-Łatwo ci mówić. - mruknął smok - Nie masz nawet pojęcia jak to jest kochać kogoś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć!
-Mógłbyś się zdziwić... - szepnęła do siebie
-Ale nadal, przypominam sobie jak dawała mi cmoka w policzek i nazywała swoim Spajkusiem. Jestem przy niej, robię dla niej wszystko, nie jestem w stanie o niej zapomnieć!
-Wydaje mi się, że źle to odbierasz, Słodki. Ona może po prostu nie chce cię zranić.
-Myślisz?
-Znam ją. Nie pokazuje tego po sobie czasami, ale wiadomo co czuje do innych. - kiedy skończyła przygotowywać ciasto wlała je do brytfanki - Hej, skoro jesteś zły na Rarity, to co powiesz na wspólny wypad jutro do Canterlotu? Mam zamiar sprzedać kilka ciast.
-Naprawdę? - podniósł się
-Będę miała sporo roboty i przyda mi się dodatkowa para kopyt... znaczy się szponów.
-Cudownie, cieszę się, że mogę ci się na coś przydać. Podoba mi się to jak się o wszystkich troszczysz.
-Więc. - zarumieniła się - Odkąd stałam się zarządczynią farmy, czuję się za nią bardzo odpowiedzialna. Te pola i łąki nie mogą stać ugorem, a Babcia Smith... Póki są całe i dają pieniądze, jestem zadowolona.
-Nigdy nie znałem swoich rodziców... - powiedział patrząc na ziemię
-Ale masz Twilight... - przypomniała - ...jesteśmy prawie jak rodzina.
-A co z innymi rzeczami?
-Miłość to ciężka sprawa.
Fluttershy wiedziała teraz, że Apple naprawdę zakochała się w Spike, chociaż było jej trochę żal smoka z powodu rozczarowania.
-Hej, AJ myślisz, że u Fluttershy wszystko jest dobrze? - pegaz uśmiechnęła się słysząc o sobie
-Tak.. tak mi się wydaje. - kowbojka zawahała się - Zecora mówiła, że wszystko w porządku, poza tym ona umie o siebie zadbać...
-Myślisz że już jest po ślubie?
-Niestety tego nie wiem.
     Fluttershy pomyślała, że chce zobaczyć co jest u Rarity i Fancy.
-Pokaż mi Rarity, proszę. - szepnęła do lustra.
     Na powierzchni zwierciadła zobaczyła kawiarenkę w Ponyville. Jej przyjaciółka patrzyła się w menu.
-Jak odnajdujesz się w Ponyvill? - zapytała się troszeczkę nerwowo
-Myślę, że jest przyjemnie i tak rustykalnie... - odpowiedział jej piękny ogier w smokingu
-Cieszę się, że tak myślisz .- odetchnęła z ulgą -A jak smakuje ci nasze jedzenie?
-Nie bardzo rozumiem, moja droga. Możesz powtórzyć?
-Powinieneś spróbować sałatki, jest naprawdę dobra.
-W takim razie zamówię dwie. - kiedy dania zostały położone na stole i kucyki zaczęły jeść Fancy zasłaniał usta kopytem
-Może mi wyjaśnisz też, o co chodzi z tym, że twoja przyjaciółka jest zaręczona z Panem Chaosu?
Twarze pegaza i jednorożca przez chwilę wyglądały podobnie, obie były zmieszane.
-Tak, cóż... - wahała się - Widzisz, Discord chciał narzeczoną, a ona zgodziła się nią być.
-To bardzo odważne posunięcie.
-Może i tak, ale nadal straszliwie się o nią martwię. Poza tym zajmowała się moim kotem. Sama zastanawiałam się nad tym, czy nie przyjąć tej umowy na siebie, ale wtedy moja siostra... Nie byłam w stanie jej zostawić.
      Fluttershy uznała, że dalsze podglądanie tej scenerii będzie nietaktem z jej strony. Pomyślała o swojej przyjaciółce Rainbow.
     Była z innym ogierem, którego nie rozpoznawała. Miał niebieską grzywę i ogon.
-Więc Soarin... - powiedziała Rainbow - ...dokąd dokładnie lecimy?
Teraz sobie przypomniała Fluttershy, to był jej towarzysz z Wonderbolts, nie poznała go bez stroju.
-Do pewnego miejsca, myślę że ci się spodoba. - powiedział ostrożnie. Przelatywali między chmurami, niektóre razem niszczyli. Śmiali się i ganiali, przedrzeźniali by potem znowu rozmawiać.
-Hockey w powietrzu? - zapytała w końcu tęczowa głośno się śmiejąc - To jest twój plan na pierwszą randkę?
-Chciałem zabrać cię w jakieś romantyczne miejsce... - tłumaczył się - ...ale potem uzmysłowiłem sobie, że nie jesteś taką, która lubi te rzeczy.
-I słusznie. - zachichotała - Nie jestem. Zaczekaj. Jaki typ dziewczyny najbardziej ci odpowiada?
-Jakiejś zwariowanej wiecznie w ruchu.. Taka jak Darling Do.
-Zaraz, czytasz tę książkę?
-Przeczytałem całą serię!
Rainbow wydawała się mu nie dowierzać
-A która jest Twoją ulubioną?
-Ta pierwsza.
-Z kim walczyła?
-Ahuizotlem.
-Huh.
-Co?
-Nic. - uwierzyła - Pobawmy się więc.
     Fluttershy oglądała jak ścigali się. Kibicowała Rainbow nawet jak ta nie zdawała sobie sprawy z jej obecności. Nie mogła nawet ukryć radości, kiedy Rainbow jako pierwsza przekroczyła linię mety. Jej towarzysz był pod wrażeniem. Resztę czasu spędzili na podobnych zabawach.
-Dziękuję ci, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - zawołała - Było cudownie!
-Wiem! - zaśmiał się - Świetnie się z tobą rywalizuje! Nie jestem nawet zły, że moja dziewczyna mnie pokonała.
Zaczęła się głośno śmiać.
-Co, coś powiedziałem nie tak?
-Nic nic, po prostu chciałabym, aby Fluttershy też tutaj była.
     Flutter szybko powstrzymała wzruszenie i postanowiła zobaczyć co się dzieje u Pinkie.
Była w Cukrowym Kąciku, urządzała przyjęcie. Były to urodziny Derpy. Pegaz uśmiechała się widząc cały rozgardiasz jaki przygotowała jej różowa przyjaciółka. Ta jednak zamiast dobrze się bawić siedziała przy wielkim torcie urodzinowym niemrawa.
-Co się stało? - podleciała do niej solenizantka
-Tęsknię za Fluttershy! - krzyknęła głośno zanim jej twarz upadła na blat stołu.
Flutter szybko poprosiła o Twilight. Alicorn był w bibliotece Ponyville. Zastanawiała się, dlaczego jest tutaj, a nie w Canterlot. Trzymała książkę przed sobą i szybko ją kartkowała. Wydawało się, że czegoś szuka.
-Oh Fluttershy. - mówiła cicho - Nic nie jest takie samo bez ciebie. Nie umiem zrobić niczego innego poza obwinianiem się. Mam nadzieję... mam nadzieję że nic ci nie jest. Tęsknię...
Pegaz pogładził kopytem zwierciadło
-Ja też za wami tęsknię, za wami wszystkimi... - Po tych słowach znowu schowała głowę w poduszki.
     Tym czasem, Discord leżał u siebie na łóżku, a w zwierciadle oglądał, jak ona podpatruje przyjaciół. Kiedy jednak znowu zaczęła szlochać machnął ręką i odwrócił się plecami.
-No dalej! - mówił do siebie. Tak bardzo się stara aby uczynić ją szczęśliwą, aby nie była smutna. Nie rozumiał tego. Zrobił to co mu zebra powiedziała, stworzył miejsce dla swojej ukochanej takie, które ją zadowoli, a ciągle była nieszczęśliwa!
Na jego lustrze pojawiło się zwierciadło, które śmiało się z dalekiego obrazu Fluttershy
-JAK UROCZO - mówiło - A JA MYŚLAŁEM ŻE JESTEŚ MIĘCZAKIEM, ALE TY CIĄGLE MASZ W SOBIE IKRĘ!
-Zamknij się. - Discord rzucił poduszką w lustro, jednak jedyne co się stało, to obraz Flutter całkowicie zniknął.
-TYLKO MI NIE MÓW, ŻE SYMPATYZUJESZ Z TYM KUCYKIEM. NIE WIDZISZ, ŻE JEST NICZYM WIĘCEJ JAK MAŁĄ BEKSĄ? - w zwierciadło powędrowała kolejna poduszka
-Jak śmiesz obrażać kobietę, która będzie moją królową? - zdenerwował się
     Odbicie popłakało się ze śmiechu
-TA SŁABA BEKSA, TWOJĄ PRZYSZŁĄ KRÓLOWĄ?!
Discord nie mógł tego dłużej znieść, podszedł bardzo blisko swojego odbicia.
-Jeżeli jeszcze raz tak będziesz o niej mówił zniszczę cię. Rozumiesz?!
-HA! MYŚLISZ, ŻE JAK ROZBIJESZ TO LUSTRO TO SIĘ MNIE POZBĘDZIESZ?! NIC NIE WIDZISZ, STARY PRZYJACIELU? NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ. NIE WAŻNE JAK MIĘKKI BĘDZIESZ PRÓBOWAŁ BYĆ, ILE BĘDZIESZ MIAŁ KUCYKÓW, KTÓRYCH ZACZNIESZ UWAŻAĆ ZA PRZYJACIÓŁ, JUŻ NA ZAWSZE BĘDZIESZ LORDEM CHAOSU!
Discord przejechał pazurami po szkle, powstrzymując wybuch furii. Wtedy zobaczył swoje odbicie, prawdziwe, niepodobne do niczego. To była prawda, on był Panem Chaosu. Jak mógł kiedykolwiek myśleć, że może kogokolwiek uszczęśliwić? Przecież on umie sprowadzać jedynie cierpienie. Odszedł od lustra i stanął na podłodze. Nie słyszał pukania, ani otwieranych drzwi, tym bardziej stukotu kopyt o podłogę. Dopiero delikatny dotyk na jego ręce wyrwał go z transu
-Discord?
Zobaczył małego i uroczego pegaza stojącego obok niego. Szybko wysilił się na uśmiech.
-Oh, witaj moja Fluttershy! Co mogę dla ciebie zrobić, kochana?
Zamrugała kilka razy.
-Myślę, że pytanie powinno brzmieć, co ja mogę zrobić dla ciebie?
Odwrócił się.
-Nie bądź głupiutka, moja droga. Twoje szczęście jest ważniejsze ode mnie.
      Zmieszała się, ale nie przestawała. Podeszła do niego i ponowiła próbę kontaktu, położyła kopyto na jego szponie. Popatrzył się w dół na to co robi. Wiedziała, że coś jest nie tak, ale nie udało się jej wydostać tego za pomocą pytania. Pozostawało więc jedynie zgadywać.
-Wiem, dlaczego chciałeś narzeczonej... - zaczęła
-Z nudów?
-Jesteś samotny...
-Co? - zmarszczył brwi - Nie bądź niedorzeczna! Jestem Stworzeniem Chaosu! - mówił nerwowo - Jak mógłbym być samotny?
-Przez tysiące lat nie miałeś nikogo. Każdy kucyk by był samotny w takich warunkach.
-Ja nie jestem kucykiem.
-To akurat nie jest ważne. Wszystkie stworzenia mają uczucia.
-Nie lituj się nade mną. Nie jestem jednym z twoich pupilków.
Ich oczy się spotkały, a jego serce znowu zaczęło szybko łomotać. Zastanawiał się dlaczego się tak dzieje, w jej oczach było coś czego nigdy wcześniej nie widział, przynajmniej nie w kierunku jego osoby. Ona patrzyła na niego przyjaźnie. Uznał, że nie może już więcej kłamać.
-Pomyślałem, że fajnie będzie mieć kogoś z kim można porozmawiać, i.. - próbował zakryć twarz w swoich łapach - I naprawdę cieszę się, że to jesteś ty.
Uśmiechnęła się do niego szeroko
-Cieszę się, że to słyszę.
-Ale będąc szczerym... - powiedział podnosząc ją z ziemi - ...szkoda że to nie była Pinkie. No wiesz, ona lubi mój czekoladowy deszcz.
-C...Co? - Flutter nie wiedziała co powiedzieć
-Albo Celestia, wiesz? Jest nieco większa od ciebie. Albo nawet Twilight...
-A..a...ale...
-Mam cię, prawda? - zaśmiał się gładząc jej włosy - Żartowałem! Powinnaś widzieć swoją twarz! Byłaś zazdrosna!
-Nie byłam zazdrosna! - mruknęła oburzona
-Naprawdę? Więc jak zareagujesz kiedy powiem ci, że chcę inną narzeczoną?
- Cóż... nie możesz.. Znaczy ja.. ja..
-Widzisz? Zazdrość! - objął ją - Nie bój się, moja kochana. Jesteś jedyną dla mnie. - Fluttershy była w szoku i nie opierała się objęciu. To nie tak, że była na niego zła. Była zaskoczona i to swoją własną reakcją. Obejmował ją delikatnie, ale i mocno, wystarczająco aby nie zrobić jej krzywdy, ale też aby nie mogła odejść, zupełnie tak, jakby była dla niego cennym skarbem. Nie mogła poradzić sobie z własnymi uczuciami, czuła się bowiem... bezpiecznie. Tak, jak gdyby nic złego się jej nie stało i nie mogło stać. Po dłuższej chwili odstawił ją. Widziała, jak nie spuszcza z niej wzroku. - Cóż, jestem głodny - powiedział po chwili - Może zjemy dzisiaj coś na zewnątrz?
-Ja.. jasne. Daj mi tylko moment aż się przygotuję.
-Cudownie! - klasnął w dłonie - Będę czekał przed zamkiem. Proszę, pośpiesz się, kochanie!
Zaraz po tym jak zniknął z pokoju, dziewczyna próbowała zrozumieć co się właśnie stało. Jej serce biło tak strasznie szybko, myślała że to nie jest możliwe. Czuła, że palą ją policzki i miała pewność, że są czerwone, a to wszystko przez to co zrobił Discord.
-O jej...
Share:

POPULARNE ILUZJE