3 stycznia 2019

HANDLARZ GAME - II runda - Początek

Pora rozpocząć II rundę naszych zmagań. Tym razem trochę poeksperymentowałam z symulatorem, każdego z Was przypisując do innych popularnych amerykańskich show jakie były dostępne w opcjach. Wybierałam losowo, więc nie pamiętam kogo do czego wybrałam, ale myślę, że w ten sposób wszystko zostało urozmaicone! 
Khem, a więc czas zacząć zawody!


 Wybrańcy stoją na podium gdy zabrzmiały trąby!

 Psychodeliczny Mlecz i Galaktyczna walczą o plecak. Galaktyczna poddaje się i wycofuje.


Licho wyrywa buzdygan z rąk Niecika!


Bob znajduje plecak pełen sprzętu biwakowego.


Nati-chan i Taki Jeden walczą o plecak. W końcu Nati-chan się poddaje i wycofuje.


Walkilia chwyta za plecak nie wiedząc, że jest pusty.


Nala ucieka z Coruncopii.


Ojro nie radzi sobie z obecną sytuacją i popełnia samobójstwo.

Kira uderza w twarz Nixie koszykiem z chlebem i łamie jej nos.


Rozjechany Szop znajduje plecak pełen materiałów wybuchowych


Technofobia ucieka z Coruncopii.


Morket strzeliła strzałą i trafiła prosto w głowę Caret


Brzoskwinka, Nermy, Heros, Lokes i Karmelka uciekają z Cornuncopii


MizuPanda walczy o plecak z Paradoksalnym Ziemniakiem. MizuPanda poddaje się i ucieka.


MadziaZiel chwyta za łopatę.

DZIEŃ I
Share:

2 stycznia 2019

HANDLARZ GAME - nabór II - WOLNYCH MIEJSC = 0

Widząc jak wielką radość wzbudziło w Was tamto wydanie HG, postanowiłam zrobić kolejne. Tym razem bez nagród, ale zawsze! 
Zasady są proste. Korzystam z tego syntezatora. 
Wszystkie osoby jakie chcą wziąć udział w igrzyskach proszone są o wrzucenie komentarza z linkiem do avatara (250x250 pikseli) oraz nickiem postaci jaką będziecie grać i jeżeli chcecie, Dystryktem do którego mam Was przydzielić. 

Dystrykt 1 (2/2)
NIXIE oraz OJRO

Dystrykt 2 (2/2)
 CARET oraz NIECIK

Dystrykt 3(2/2)
 ROZJECHANY SZOP oraz TECHNOFOBIAV

Dystrykt 4(2/2)
MADZIAZIEL oraz TAKI JEDEN

Dystrykt 5 (2/2)

NALA oraz KARMELKA

Dystrykt 6 (2/2)
 
 BOB oraz Paradoksalny ziemniaczek

Dystrykt 7(2/2)
Walkilia oraz LICHO

Dystrykt 8 (2/2)
 NERMY oraz PSYCHODELICZNY MLECZ

Dystrykt 9 (2/2)
GALAKTYCZNA oraz NATI-CHAN

Dystrykt 10 (2/2)


KIRA oraz MizuPada

Dystrykt 11 (2/2)
 HEROS oraz LOKES

Dystrykt 12 (2/2)
Morket oraz Brzoskwinka
Share:

1 stycznia 2019

Undertale: Śpiąca Baśń - Wstęp

Autor rozdziału: Yumi Mizuno

Za górami, za lasami, za siedmioma rzekami i wielkimi miastami. Tam gdzie spotykają się marzenia wszystkich, daleko za horyzontem zdarzeń i barierą czasu. Idziesz prostą i wysprzątaną ulicą mijając przechodniów. Niektórzy to ludzie, tacy jak ty, przybyli tutaj by odpocząć od trosk codziennego świata. Inni to postacie jakie znasz, lub kojarzysz, z popularnych książek, filmów czy gier. To otwarta przestrzeń przesycona magią i wspaniałością. Uśmiech aż sam ciśnie się na usta.
Twoją uwagę przykuwa jeden sklepik. Niewielki, ściśnięty między dwoma innymi. Za to z szeroką wystawą ukrytą za przejrzystym szkłem. A cóż tam się chowa? Rzeczy magiczne. Zegar który wybijał godzinę dwunastą Kopciuszkowi, poduszka Śpiącej Królewny, mały liścik z przepięknie wypisanym podpisem Różowa Wróżka. Dostrzegasz zapałki wśród jabłek schowane w wiklinowym koszyczku. Unosisz głowę do góry by spojrzeć na szyld. „Dawno, dawno temu…”. Słyszysz dzwoneczek powieszony nad drzwiami, które się otworzyły. Z wnętrza wyszedł nie kto inny jak Mały Księże w towarzystwie swojego lisiego przyjaciela i z różą w doniczce, która głośno komentowała to co zobaczyła. Jak zawsze – narzekała – ale kto jej zabroni?
Nie czekając już ani chwili dłużej, przekraczasz próg sklepiku nim drzwi zamkną się do końca.
Pomieszczenie jest schludne, choć można je nazwać – graciarnią. Gdyby nie fakt, że to co tutaj jest chowane, to nie są żadne graty. To najprawdziwsze rzeczy wyciągnięte wprost z bajek! Zapach kadzideł, starych książek, wypalonych świec oraz magii drażni Cię w nos, dlatego nim zrobisz kolejny krok, postanawiasz wysmarkać go w chusteczkę. Dobrze. Teraz możesz iść przed siebie.
Lada sklepikarza znajduje się na samym końcu. Przemierzasz drewniane regały na których rozpoznajesz logo słynnego lalkarza Gepetta. Dostrzegasz komin, w którym nie pali się ognisko, lecz ustrojony jest Bożonarodzeniowo. W kilku skarpetach jakie wiszą przy palenisku widzisz węgiel. Każda ze skarpet podpisana jest imieniem. Orientujesz się, że muszą to być imiona wszystkich właścicieli sklepu. Znasz kilka z nich, jak nie wszystkie. Stawiasz kolejne kroki i dostrzegasz parę klientów przymierzających … Siedmiomilowe Buty. Doprawdy magiczne miejsce.
-Oh… Cześć – podnosisz wzrok znad pozytywki i rozglądasz się, nikogo jednak nie widzisz. – Um, tutaj? – Oh tak, na dole… Jest kucyk? Machnęła ogonem i poprawiła okulary na nosie za pomocą swojej magii – Jestem Yumi Mizuno, właścicielka sklepu „Dawno dawno temu” jeszcze nigdy cię tutaj nie widziałam – uśmiecha się szeroko przechylając głowę na bok – A ty to… - Przedstawiasz się wyciągając w jej stronę rękę. Podaje ci swoje kopyto nadal jakby niepewnie. Przechyla głowę na bok – Wiesz… czekałam na ciebie tutaj
-Na mnie? – odpowiadasz ze zdziwieniem. Kucyk przytaknął
-Chodź za mną – gdy upewnił się, że idziesz za nim. Skierował swoje kroki do pomieszczenia, jakie znajdowało się za ladą. Zielony dywan, to pierwsze co udało Ci się zauważyć. Następnie ściany zastawione wysokimi regałami pełnymi książek, kilka z nich pootwierane znajdowały się na biurku w środku pomieszczenia. Kucyk teleportował się na siedzenie, wskazał kopytem na fotel przed nim. – Cieszę się, że jesteś. Naprawdę. Bałam się, że pogłoski okażą się fałszywe
-Jakie pogłoski?
-Oh heh heh heh – zaśmiała się lekko – O tym zaraz się przekonasz. Ale cieszę się, że jesteś. Nim jednak przejdziemy do sedna, chciałabym otrzymać od ciebie odpowiedź na jego kluczowe pytanie.
-Jakie? – marszczysz brwi czując ekscytację i niepewność jednocześnie
-Widzisz, ostatnio za dużo czasu spędzam z moimi potworzymi przyjaciółmi. Mało miałam styczności z ludźmi. Takimi… no prawdziwymi – zerka na Ciebie – No i stąd moje pytanie. Przepraszam z góry za no… no… Ale... – odwraca wzrok
-Możesz przejść do sedna?
-Ohm tak. Chodzi mi o to, co masz w spodniach.
-Co mam w… spodniach?
-No tak…
-Wybacz, ale nie kręci mnie seks z kucykiem…
-Ta… hah nie o to mi chodzi! Po prostu nie wiem, czy jesteś chłopcem czy dziewczynką!
-…A jakie to ma znaczenie?
-Oh ogromne! Po prostu powiedz mi, czy jesteś nią czy nim, a wszystkiego zaraz się dowiesz.
https://handlarz-iluzji.blogspot.com/2019/01/undertale-spiaca-basn-jestem-chopcem.html

https://handlarz-iluzji.blogspot.com/2019/01/undertale-spiaca-basn-jestem-dziewczynka.html


Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Idź do Asriela

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

Krok, dwa,..trzy. Szłaś powoli i ostrożnie zupełnie tak jakbyś miała zaraz upaść lub jakbyś skradała się do bardzo chronionego pomieszczenia. A to tylko komnata! Podobna całkiem do Twojej. Komnata Asriela, byłaś tutaj już nie raz, ale nie w takich zamiarach jak teraz... a jakie masz teraz? Oddech! Wdeeech i... wyyydech. Poczułaś jak kolana Ci miękną gdy już stałaś przy łóżku. Spał tak samo spokojnie jak wcześniej... uroczo...Ugh to nie pomaga. Dotknęłaś dłonią jego pyszczka. Miękkie, ciepłe futerko. Zniżyłaś swoją twarz do jego. Czułaś jego zapach i jego ciepły oddech na swoich policzkach, ok... jak to mówią. Raz kozie śmierć. Drugą rękę położyłaś również na jego pyszczku i trzymając ją tak w objęciach zniżyłaś się jeszcze bardziej łącząc wasze usta. Przyjemne ciepło wypełniło Twe serce. Zamknęłaś oczy dając ponieść się uczuciu i czulej go całując.
Otworzyłaś oczy i uniosłaś głowę. Odeszłaś kawałek i ... czekałaś, sama nie wiesz na co. Czy nie powinien jak w bajkach od razu się zbudzić i Cię ujrzeć? Zepsułaś coś? Może jednak powinnaś iść do Alphys. Jednak po chwili Asriel zaczął kaszleć coraz mocniej, aż wypluł coś z buzi. Zamrugał kilka razy patrząc na Ciebie.
- Co Ty tu robisz...?
- Asriel- zawołałaś przytulając go.
Wieść o poprawieniu zdrowia księcia obeszła wszystkich, dając im powód do radości.
- Więc...- po tym jak wszystko się już uspokoiło, zostało Ci dokładne opowiedzenie Asrielowi co tak właściwie się stało. Mówiłaś mu o Złej Wiedźmie, o tym jak to nie chciałaś czuć miłości. I o... wspomnieniach z Asrielem, że zawsze, był blisko Ciebie. Tej nocy siedząc razem na jego łóżku rozmawialiście wiele o swych uczuciach. I o tym kim dla siebie jesteście... i kim chcecie byście byli.
Trzy miesiące później odbyły się Twoje urodziny. Wielka osiemnastka oznaczająca stanie się pełnoletnią kobietą. Miałaś długą błękitną suknie z delikatnymi srebrny zdobieniami. Toriel pomagała Ci ją wybrać i obie cieszyłyście się tym spędzonym czasem. Na bal przybyło wiele bogatych rodzin z Twojego królestwa jak i tych ze sąsiednich. Tym razem na balu nie rozglądałaś się za innymi mężczyznami. Miałaś tego jednego z którym tańczyłaś cały wieczór. A gdy nadszedł czas wręczania prezentów, podszedł do Ciebie jako ostatni i klecąc z pudełeczkiem w ręku poprosił Cię o rękę.

Po paru miesiącach  odbyła się kolejna uroczystość Twoje zaślubiny z Asrielem. Asgore prowadził Cię pod rękę do ołtarza. Wszyscy patrzyli jak w pięknej białej sukni, której dół ciągnął się za Tobą po ziemi idziesz z uśmiechem na twarzy prosto do swego wybranka. Widziałaś jak Toriel siedząca z przodu wyciera oczy chusteczką ze wzruszenia. Była o wiele bardziej subtelna niż Król, który po zobaczeniu Cię w ślubnej sukni przed Świątynią nie przestawał płakać nawet gdy już podprowadził Cię do Asriela i zajął swe miejsce obok Toriel. Stanęłaś na przeciwko ukochanego, chwyciliście się za ręce i patrzyliście sobie głęboko w oczy. Uwielbiałaś te zieleń co tkwiła w nich. Czułaś ucisk w żołądku, strach kołatający się w Tobie, niepewność ale też i radość. I wiesz co? Odczuwanie tych wszystkich rzeczy było wspaniałe.

~KONIEC~
Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Powiedz Alphys

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

 Zwątpienie ogarnęło Twe ciało, byłaś sparaliżowana, nie chciałaś znów czuć bólu i zawodu, które może się pojawić wraz z miłością. Po raz kolejny, odrzucasz od siebie sen o miłość, by zmrozić swe serce. Powiedziałaś Alphys co dokładnie ma zrobić, a ona wzięła się za operacje. Po dwóch dniach znów ujrzałaś uśmiechniętego Asriela. Choć Twoje serce dostrzegło więcej ciepła o mimo to, nadal pozostało zamknięte. Klatka je wiążąca nie została zniszczona. A Ty tak jak dawniej... nie potrafiłaś nikomu się przyznać co się dzieje wewnątrz Ciebie, choć nie jeden Ci bliski zauważył zmianę w Twoim zachowaniu. Aż w końcu minęły trzy miesiące. W dniu Twoich urodzin, klątwa, które Cię dręczyła przeszła na całe królestwo. W końcu wszyscy stali się tylko pustymi cieniami dawnych siebie.


~KONIEC~
Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Nie

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

-Nie- powiedziałaś cicho i uśmiechając się przepraszająco zamknęłaś pudełko.
-Co... ale
- Przepraszam, ale już znalazłam najwspanialszego mężczyznę na Świecie. Jesteśmy ze sobą już od trzech miesięcy i jestem z nim prze-szczęśliwa
- Co... ale kto to jes...- Trzask stłuczonego szyb przerwał mu wypowiedź. Nagle w sali balowej pojawił się jednorożec, który najprawdopodobniej wskoczył przez okno. Jego jeździec pokierował się w Twoją stronę i podał Ci dłoń, byś razem z nim zasiadła na rumaku.
- Żegnaj ojcze, żegnaj matko, skoro już jestem pełnoletnia to nadszedł czas bym sama decydowała o swoim życiu. - Wszyscy wokół byli w szoku i nim zdążyli z niego wyjść i cokolwiek zrobić. Ty i Twój ukochany popatrzaliście na pięknym jednorożcu ku zachodzącemu słońcu.  A później, żyliście długo i szczęśliwie.


~KONIEC~
Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Tak

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

Po paru miesiącach  odbyła się kolejna uroczystość Twoje zaślubiny z Asrielem. Asgore prowadził Cię pod rękę do ołtarza. Wszyscy patrzyli jak w pięknej białej sukni, której dół ciągnął się za Tobą po ziemi idziesz z uśmiechem na twarzy prosto do swego wybranka. Widziałaś jak Toriel siedzącą z przodu wyciera oczy chusteczką ze wzruszenia. Była o wiele bardziej subtelna niż Król, który po zobaczeniu Cię w ślubnej sukni przed Świątynią nie przestawał płakać nawet gdy już podprowadził Cię do Asriela i zajął swe miejsce obok Toriel. Stanęłaś na przeciwko ukochanego, chwyciliście się za ręce i patrzyliście sobie głęboko w oczy. Uwielbiałaś te zieleń co tkwiła w nich. Czułaś ucisk w żołądku, strach kołatający się w Tobie, niepewność ale też i radość. I wiesz co? Odczuwanie tych wszystkich rzeczy było wspaniałe.

~KONIEC~

Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Po prostu podejdź - Dopinguj

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

- Daaaawaaaaaj Asrieeeel!- wydarłaś się na całe gardło najgłośniej jak umiałaś.
Obaj wojownicy odwrócili się w Twoją stronę a na twarzy jednego z nich zagościł wrednawy uśmieszek. Nie tylko oni patrzyli na Ciebie, wszyscy spojrzeli, ale w tej chwili, nie myślałaś o tym. Asriel korzystając z nieuwagi przeciwnika szybko dosięgnął swego miecza i stanął na równe nogi.
- Ja nie poddaje się tak łatwo! - mówiąc to patrzył rywalowi prosto w oczy i uśmiechnął się pewnie.
- TAAAAK AAAASSRIEEL-  krzyknęłaś śmiejąc się przy tym.
Znów uważnie śledziłaś ich ruchy. Asriel był teraz o wiele pewniejszy siebie niż poprzednio, a jego uderzenie silniejsze i bardziej zdecydowane. Aż w końcu...obalił przeciwnika i z dumą uniósł  broń ukazując swe zwycięstwo. Dysząc ze zmęczenia, słysząc oklaski i krzyki tłumów, spojrzał w Twoją stronę. Patrzyłaś prosto w jego zielone oczy, w których znajdowało się jakiś uczucie, błysk, którego nie potrafiłaś nazwać. Po turnieju odbyło się wielkie przyjęcie w sali balowej. Głośna muzyka, przeróżne dania i wielu rycerzy składający gratulacje Asrielowi. Asgore również wzniósł toast winszując zwycięstwo syna. Książę zniknął Ci z zasięgu wzroku, przez chwile próbowałaś go odnaleźć ale na daremno. Kiedy bankiet dobiegał końca Grillby podszedł do Ciebie prosząc, byś udała się na balkon. Otworzyłaś dwustronne duże drzwi i pierwsze co, a raczej kogo ujrzałaś to Asriela. Opierał się plecami o barierkę balkonu i uśmiechał figlarsko do Ciebie. Trzymał dwa złote kieliszki i jeden skierował w Twoją stronę podając Ci go.
-Twoje zdrowie wasza wysokość- zawołałaś, a następnie stuknęliście swoje kieliszki o siebie i wzięliście po łyku.
- Dziękuję- powiedział pewnie patrząc Ci prosto w oczy.
- Hm?
- Dziękuję, że mnie wtedy wsparłaś
- Nie zrobiłam nic, aż tak wielkiego... ja po prostu...um
- Dla mnie to wiele znaczyło
Między Wami zapadła cisza... oboje nieco zarumienieni nie wiedzieliście co zrobić, ani co powiedzieć.- odchrząknął i skierował swój wzrok na Ciebie.
-Słuchaj.. jest coś co chce Ci powiedzieć- jego pewność zniknęła, wyglądał na zaniepokojonego
- Coś nie tak? Zraniłeś się?
- Co? Nie- zaśmiał się nerwowo- dlaczego w ogóle o tym pomyślałaś?
- Hmm, tak jakoś, to przez to że pobladłeś, na pewno dobrze się czujesz?
- Tak, jest dobrze... świetnie...- westchnął-  po prostu chcę Ci powiedzieć, że...
-  A te westchnięcie to co to było?
- Co-o...
- Jesteś ranny! Nie ukrywaj tego! Idę po Alphys- wyszłaś szybko zostawiając go samego. Zamknęłaś drzwi i oparłaś się o nie plecami. Westchnęłaś ciężko i opuściłaś się na podłogę. Przytuliłaś kolana do swojego czoła. Coś Ci mówiło, że wiesz co chce powiedzieć Asriel, jednak nie chciałaś tego słuchać. Nie chcesz znów tego przeżywać. Ciebie nie można kochać. Nie zasługujesz na miłość. To tylko złudzenie.
   
-WSZYSTKO W PORZĄDKU MADAM?- Papyrus spojrzał na Ciebie z troską.
- Chce zasłużyć na miłość...- powiedziałaś zamyślona
- S-SŁUCHAM?
- Ja! Co ja nic... nic nie mówiłam...
-... MADAM,  MIŁOŚĆ TO COŚ NA CO KAŻDY ZASŁUGUJE. NIE WAŻNE KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ MASZ PRAWO DO MIŁOŚCI
- Więc myślisz, że ktoś taki jak ja... może być kochany?
- TAK... Tak sadzę- ostatnie słowa wypowiedział cichszym tonem i z lekkim rumieńcem na twarzy.
Wędrowałaś z Papyrusem po całym lesie. Gdy zaczęło zmierzchać powoli traciliście nadzieje. Jednak nagle kątem oka zauważyłaś zielone światło i pobiegłaś w tamtym kierunku. Kuleczka światła prowadziła Cię pomiędzy drzewa, aż w końcu znalazłaś tę której szukałaś.
- Zła Wiedźma!
- Dobry wieczór moja droga, jak się bawisz?
- Nie bawię- rzuciłaś sucho- powiedz mi jak mam odczarować Asriela
-  Skarbie, nie takie były zasady naszej gry, to ty masz go odczarować nie ja
- Nie proszę cię o samo odczarowanie, ale o rade, musisz mi pomóc
- Widzę, że ci zależy...- uśmiechnęła się przyjaźnie- a to znaczy, że jednak może już się czegoś dowiedziałaś...- tę część wypowiedziała cicho jakby sama do siebie.- Dobrze! Po pierwsze, znasz już nazwę klątwy Asriela?- jej pytanie sprawiło, że zamyśliłaś się na chwile.
- Śnieżka?
- Pytasz czy odpowiadasz?
-  A ty co guwernantka?- uśmiechnęła się do Ciebie
- Widzę, że mało już w Tobie ,mojego czaru, czy już lepiej rozumiesz miłość?
- Wiem tylko, że mam wielki mętlik w głowie- Wiedźma kiwnęła tylko głową słysząc Twą odpowiedź
- Skoro zmaz klątwę, to już wiesz jak zrzucić czar...
- Tak...- Odwróciłaś się i wróciłaś do Papyrusa, by z nim ruszyć do zamku.
Postanowiłaś udać się do Asriela. Krok, dwa,..trzy. Szłaś powoli i ostrożnie zupełnie tak jakbyś miała zaraz upaść lub jakbyś skradała się do bardzo chronionego pomieszczenia. A to tylko komnata! Podobna całkiem do Twojej. Komnata Asriela, byłaś tutaj już nie raz, ale nie w takich zamiarach jak teraz... a jakie masz teraz? Oddech! Wdeeech i... wyyydech. Poczułaś jak kolana Ci miękną gdy już stałaś przy łóżku. Spał tak samo spokojnie jak wcześniej... uroczo...Ugh to nie pomaga. Dotknęłaś dłonią jego pyszczka. Miękkie, ciepłe futerko. Zniżyłaś swoją twarz do jego. Czułaś jego zapach i jego ciepły oddech na swoich policzkach, ok... jak to mówią. Raz kozie śmierć. Drugą rękę położyłaś również na jego pyszczku i trzymając ją tak w objęciach zniżyłaś się jeszcze bardziej i pocałowałaś go w czoło.
Otworzyłaś oczy i uniosłaś głowę. Odeszłaś kawałek i ... czekałaś, sama nie wiesz na co. Czy nie powinien jak w bajkach od razu się zbudzić i Cię ujrzeć? Zepsułaś coś? Może jednak powinnaś iść do Alphys. Jednak po chwili Asriel zaczął kaszleć coraz mocniej, aż wypluł coś z buzi. Zamrugał kilka razy patrząc na Ciebie.

- Co Ty tu robisz...?

- Asriel- zawołałaś przytulając go.
Wieść o poprawieniu zdrowia księcia obeszła wszystkich, dając im powód do radości.

- Więc...- po tym jak wszystko się już uspokoiło, zostało Ci dokładne opowiedzenie Asrielowi co tak właściwie się stało. Mówiłaś mu o Złej Wiedźmie, o tym jak to nie chciałaś czuć miłości. I o... wspomnieniach z Asrielem, że zawsze, był blisko Ciebie. Tej nocy siedząc razem na jego łóżku rozmawialiście bardzo długo.
Trzy miesiące później odbyły się Twoje urodziny. Wielka osiemnastka oznaczająca stanie się pełnoletnią kobietą. Miałaś długą błękitną suknie z delikatnymi srebrny zdobieniami. Toriel pomagała Ci ją wybrać i obie cieszyłyście się tym spędzonym czasem. Na bal przybyło wiele bogatych rodzin z Twojego królestwa jak i tych ze sąsiednich. Bawiłaś się na przyjęciu tak jak nigdy wcześnie. Gdy nadszedł czas wręczania prezentów, jako ostatni podszedł do Ciebie Asriel. Klękając przed Tobą poprosił Cię o rękę.

Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Po prostu podejdź - Nic nie rób

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

I... nic nie zrobiłaś, bo co niby możesz? Przecież nie zejdziesz tam i mu nie przywalisz. Sir Kevin pokonał Asriela, a następnie w dumie uniósł swój miecz do góry na znak zwycięstwa. Po turnieju odbyło się wielkie przyjęcie w sali balowej. Głośna muzyka, przeróżne dania i wielu rycerzy składający gratulacje Kevinowi. Asgore również wzniósł toast winszując zwycięstwo rycerza. Lustrowałaś wzrokiem Asriela i na szczęście wyglądał w porządku. Zauważył, że mu się przyglądasz i podszedł do Ciebie.
- Jak ci mija zabawa Pani?- miło było widzieć jego łobuzerski uśmiech
- Wyśmienicie, a tobie mój książę?- Dygnęłaś delikatnie przed nim
- Lepiej być nie mogło
- Nawet gdyby to Ciebie teraz czczono?- zapytałaś z troską
- Jest dobrze, na prawdę- uśmiechnął się delikatnie- Nawet jeśli przegrałem to z honorem, a to jest najważniejsze. Z resztą... czekają mnie w przyszłości inne turnieje, jeszcze pokaże na co mnie stać!- słysząc to zaśmiałaś się delikatnie zakrywając usta dłonią, cieszyło cię jego pozytywne nastawienie. Też takie pragnęłabyś mieć

WSZYSTKO W PORZĄDKU MADAM?- Papyrus spojrzał na Ciebie z troską.
- Tak, po prostu, coś sobie przypomniałam... chodź sir Papyrusie, musimy dać z siebie wszystko!- sama nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś krzyczeć oraz to że nagle poczułaś w sercu determinacje.
- TAK JEST!
Wędrowałaś z Papyrusem po całym lesie. Gdy zaczęło zmierzchać powoli traciliście nadzieje. Jednak nagle kątem oka zauważyłaś zielone światło i pobiegłaś w tamtym kierunku. Kuleczka światła prowadziła Cię pomiędzy drzewa, aż w końcu znalazłaś tę której szukałaś.
- Zła Wiedźma!
- Dobry wieczór moja droga, jak się bawisz?
- Nie bawię- rzuciłaś sucho- powiedz mi jak mam odczarować Asriela
-  Skarbie, nie takie były zasady naszej gry, to ty masz go odczarować nie ja
- Nie proszę cię o samo odczarowanie, ale o rade, musisz mi pomóc
- Widzę, że ci zależy...- uśmiechnęła się przyjaźnie- a to znaczy, że jednak może już się czegoś dowiedziałaś...- tę część wypowiedziała cicho jakby sama do siebie.- Dobrze! Po pierwsze, znasz już nazwę klątwy Asriela?
- Nie..
- To wytęż trochę mózg, nie będę myśleć za ciebie.
- Czy to też na podstawie bajki?
- Tak- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej uśmiechając się dumnie.
-  Em...Zapadł w sen
- Mhm- wiedźma kiwnęła głową
- Zupełnie jak Różyczka...ale to nie może być ona, bo ja mam te klątwę.
- Mhm...
- Więc... Śnieżka, to Śnieżka ona też spała.
- Bingo- klasnęła w dłonie, a na jej twarzy pojawił się podstępny uśmiech- Więc...
-  A gdzie są krasnoludki?
- Jakie krasnoludki
- No w tej bajce są krasnoludki
- Sama zaraz będziesz krasnoludek- przyłożyła dłoń do czoła- skup się, by zdjąć zaklęcie, musisz..
-Muszę....
- Mhm?- przyglądała Ci się uważnie jak próbujesz rozgryźć tę zagadkę
- Ja... muszę...wydobyć z niego część z jabłka co utknęła
- Dokładnie! Musisz go...co?
- Śnieżka budząc się wypluła kawałek jabłka co tkwił w jej gardle, to samo trzeba zrobić z Asrielem! - podbiegłaś kawałek i odwróciłaś się do niej- wiesz... gdyby to nie było wszystko twoją winą to bym ci podziękowała. - rzuciłaś i zniknęłaś za pniami drzew.
- Cze- niestety już nie usłyszałaś wołania wiedźmy.
 Razem z Papyrusem, który szybko Cię odnalazł ruszyliście prosto do zamku. Tam Alphys powiedziałaś co dokładnie ma zrobić, a ona wzięła się za operacje. Po dwóch dniach znów ujrzałaś uśmiechniętego Asriela. Choć Twoje serce dostrzegło więcej ciepła o mimo to, nadal pozostało zamknięte. Klatka je wiążąca nie została zniszczona. A Ty tak jak dawniej... nie potrafiłaś nikomu się przyznać co się dzieje wewnątrz Ciebie, choć nie jeden Ci bliski zauważył zmianę w Twoim zachowaniu. Aż w końcu minęły trzy miesiące. W dniu Twoich urodzin, klątwa, które Cię dręczyła przeszła na całe królestwo. W końcu wszyscy stali się tylko pustymi cieniami dawnych siebie.


~KONIEC~
Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Uśmiechnij się - Dopunguj

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

- Daaaawaaaaaj Asrieeeel!- wydarłaś się na całe gardło najgłośniej jak umiałaś.
Obaj wojownicy odwrócili się w Twoją stronę a na twarzy jednego z nich zagościł wrednawy uśmieszek. Nie tylko oni patrzyli na Ciebie, wszyscy spojrzeli, ale w tej chwili, nie myślałaś o tym. Asriel korzystając z nieuwagi przeciwnika szybko dosięgnął swego miecza i stanął na równe nogi.
- Ja nie poddaje się tak łatwo! - mówiąc to patrzył rywalowi prosto w oczy i uśmiechnął się pewnie.
- TAAAAK AAAASSRIEEL-  krzyknęłaś śmiejąc się przy tym.
Znów uważnie śledziłaś ich ruchy. Asriel był teraz o wiele pewniejszy siebie niż poprzednio, a jego uderzenie silniejsze i bardziej zdecydowane. Aż w końcu...obalił przeciwnika i z dumą uniósł  broń ukazując swe zwycięstwo. Dysząc ze zmęczenia, słysząc oklaski i krzyki tłumów, spojrzał w Twoją stronę. Patrzyłaś prosto w jego zielone oczy, w których znajdowało się jakiś uczucie, błysk, którego nie potrafiłaś nazwać. Po turnieju odbyło się wielkie przyjęcie w sali balowej. Głośna muzyka, przeróżne dania i wielu rycerzy składający gratulacje Asrielowi. Asgore również wzniósł toast winszując zwycięstwo syna. Książę zniknął Ci z zasięgu wzroku, przez chwile próbowałaś go odnaleźć ale na daremno. Kiedy bankiet dobiegał końca Grillby podszedł do Ciebie prosząc, byś udała się na balkon. Otworzyłaś dwustronne duże drzwi i pierwsze co, a raczej kogo ujrzałaś to Asriela. Opierał się plecami o barierkę balkonu i uśmiechał figlarsko do Ciebie.
- Widzę, że pławisz się w zwycięstwie. - zażartowałaś podchodząc do niego.
- Oczywiście, że tak – uniósł dumnie pysk do góry- w końcu jestem najmężniejszym i najsilniejszym rycerzem jakiego znasz- mrugnął do Ciebie, a Ty zaśmiałaś się w rękę.
- Dziękuję...
- Hm?
- Dziękuję, że mnie wtedy wsparłaś
- Nie zrobiłam nic, aż tak wielkiego... ja po prostu...um
- Dla mnie to wiele znaczyło
Między Wami zapadła cisza... oboje nieco zarumienieni nie wiedzieliście co zrobić, ani co powiedzieć.
- Jest, jest chłodno- rzekłaś odwracając co chwila wzrok od niego
- A... A tak racja..
- Więc ja już pójdę
- Um... pójdziesz?... mogę dać Ci moją...
- Nie, nie, pójdę w środku będzie mi cieplej... i to na całym ciele...
- Tak... prawda
- Więc no
- No.. hej
- Widzimy się jutro, cześć...
- To pa
- No na razie- szybko otworzyłaś drzwi i zniknęłaś za nimi. Po pierwsze, czułaś się jak idiotka. To chyba była najgorsza rozmowa jaką kiedykolwiek przeprowadziliście. To było tak strasznie nie zręczne. Po drugie... po drugie, to co on powiedział, zgromadziło fale uczuć, których nie znasz. Które nie sądziłaś, że masz  jeszcze w sobie. Już raz kochałaś i zostałaś zraniona. Ale to jak Asriel ma Ciebie patrzył, to co Ci powiedział, była jak ciepła woda wylana na Twoje mroźne serce.  Nie, nie chcesz. Musisz porzucić, tę nadzieje, że ktoś może Cię pokochać. Nawet jeśli w tej chwili te uczucie wydaje się takie przyjemne.
   
-WSZYSTKO W PORZĄDKU MADAM?- Papyrus spojrzał na Ciebie z troską.
- Chce tego uczucia...- powiedziałaś zamyślona
- SŁUCHAM?
- Ja... ja nic, ja po prostu sobie coś przypomniałam... przepraszam
-POZWÓL, ZE PONOWIE PYTANIE... WSZYSTKO W PORZĄDKU?
- Tak, po prostu... po prostu... mam wrażenie, że dawno temu coś porzuciłam i boje się znów to mieć
- CZY TO COŚ JEST DOBRE?
- Tak, tak mi się zdaje, samo w sobie jest dobre
- WIĘC W CZYM PROBLEM?
- W tym... że może mi to sprawić ból i...
- SIĘ BOISZ MADAM?- pokiwałaś mu tylko głową na potwierdzenie
- WIESZ MADAM, RYCERZEM NIE MOŻNA STAĆ SIĘ BEZ TRENINGÓW I BŁĘDÓW, KTÓRE NIE RAZ PRZYNOSZĄ CIĘŻKIE RANY, ALE NADAL NIE JEDEN MĄŻ TRENUJE DALEJ, PONIEWAŻ POMIMO BÓLU PRZYSZŁE EFEKTY WSZYSTKO WYNAGRADZAJĄ.
- Sir Papyrus?
- COKOLWIEK PORZUCIŁAŚ MADAM, JEŚLI JEST TO DOBRE I PRAGNIESZ TEGO POWINNAŚ STARAĆ SIĘ, ABY ZNÓW TO MIEĆ.
- Dziękuję sir Papyrusie
- DO USŁUG MADAM

 Wędrowałaś z Papyrusem po całym lesie. Gdy zaczęło zmierzchać powoli traciliście nadzieje. Jednak nagle kątem oka zauważyłaś zielone światło i pobiegłaś w tamtym kierunku. Kuleczka światła prowadziła Cię pomiędzy drzewa, aż w końcu znalazłaś tę której szukałaś.
- Zła Wiedźma!
- Dobry wieczór moja droga, jak się bawisz?
- Nie bawię- rzuciłaś sucho- powiedz mi jak mam odczarować Asriela
-  Skarbie, nie takie były zasady naszej gry, to ty masz go odczarować nie ja
- Nie proszę cię o samo odczarowanie, ale o rade, musisz mi pomóc
- Widzę, że ci zależy...- uśmiechnęła się przyjaźnie- a to znaczy, że jednak może już się czegoś dowiedziałaś...- tę cześć wypowiedziała cicho jakby sama do siebie.- Dobrze! Po pierwsze, znasz już nazwę klątwy Asriela?
- Nie..
- To wytęż trochę mózg, nie będę myśleć za ciebie.
- Czy to też na podstawie bajki?
- Tak- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej uśmiechając się dumnie.
-  Em...Zapadł w sen
- Mhm- wiedźma kiwnęła głową
- Zupełnie jak Różyczka...ale to nie może być ona, bo ja mam te klątwę.
- Mhm...
- Więc... Śnieżka, to Śnieżka ona też spała.
- Bingo- klasnęła w dłonie, a na jej twarzy pojawił się podstępny uśmiech- Więc...
-  A gdzie są krasnoludki?
- Jakie krasnoludki
- No w tej bajce są krasnoludki
- Sama zaraz będziesz krasnoludek- przyłożyła dłoń do czoła- skup się, by zdjąć zaklęcie, musisz..
- Muszę....
- Mhm?- przyglądała Ci się uważnie jak próbujesz rozgryźć tę zagadkę
- Ja... muszę...wydobyć z niego część z jabłka co utknęła
- Dokładnie! Musisz go...co?
- Śnieżka budząc się wypluła kawałek jabłka co tkwił w jej gardle, to samo trzeba zrobić z Asrielem! - Na Twoje nie szczęście lub może właśnie i szczęście Zła Wiedźma zauważyła rumieniec co widniał na Twej twarzy i szybko złapała Cie za ramiona nim zdążyłaś się odwrócić i uciec.
- Myślę, że wiesz co miałam na myśli- uśmiechnęła się cwanie
- Myślę, że zdecydowanie przecenisz me zdolności myślenia
- A-a-a – pogroziła Ci palcem- nie ze mną te numery, widzę, że jest w tobie więcej odczuć niż gdy rzucałam klątwę. Widzę, że zaczynasz więcej rozumieć. No już, nie rób wystraszonej miny i powiedz... powiedz jak można odczarować Asriela.
- Ja... ja mam go...- czułaś jak Twoje policzki pieką, a serce mocniej zabiło, nadal przyćmione, ale czułaś te niepewność co ma w sobie.
- Mhm...
- Ale! Ja i on... my jesteśmy rodziną!
-  A fe! Żadne więzy krwi was nie łączą, a jak wątpisz to spójrz jak ona wygląda, a jak ty
- Ale co jeśli on nic do mnie... co jeśli mi się tylko zdaje, przecież nikt mnie nie...
- Ta jasne, bo gadka wypowiedziana przez blondaska z dziwnym wąsem to osąd ostateczny. Posłuchaj mnie uważnie. To ja tu jestem wiedźmią i to ja rzuciłam na ciebie klątwę, ale nie byłam pierwsza. To ty pierwsza zaczarowałaś siebie, nie pozwalając sobie na miłość i tylko ty możesz odczynić ten czar. Moją mocą chciałam sprawić, byś to zrozumiała, ale zakończenie tej historii to twój wybór- puściła Twoje ramiona i cofnęła się do tyłu- słuchaj serca- powiedziała znikając w czarnym dymie.   

    Razem z Papyrusem, który szybko Cię odnalazł ruszyliście prosto do zamku. Siedziałaś w swojej komnacie. Analizowałaś wszystko co powiedział Ci dziś sir Papyrus i Zła Wiedźma. Czy na prawdę sama sobie to zrobiłaś? Czy na prawdę jest szansa byś zmieniła o sobie zdanie?

Share:

Undertale: Śpiąca Baśń - D - Asriel - Uśmiechnij się - Nic

Autorzy rozdziałów: Reitiri i Sarcio

 I... nic nie zrobiłaś, bo co niby możesz? Przecież nie zejdziesz tam i mu nie przywalisz. Sir Kevin pokonał Asriela, a następnie w dumie uniósł swój miecz do góry na znak zwycięstwa. Po turnieju odbyło się wielkie przyjęcie w sali balowej. Głośna muzyka, przeróżne dania i wielu rycerzy składający gratulacje Kevinowi. Asgore również wzniósł toast winszując zwycięstwo rycerza. Lustrowałaś wzrokiem Asriela i na szczęście wyglądał w porządku. Zauważył, że mu się przyglądasz i podszedł do Ciebie.
- Jak ci mija zabawa Pani?- miło było widzieć jego łobuzerski uśmiech
- Wyśmienicie, a tobie mój książę?- Dygnęłaś delikatnie przed nim
- Lepiej być nie mogło
- Nawet gdyby to Ciebie teraz czczono?- zapytałaś z troską
- Jest dobrze, na prawdę- uśmiechnął się delikatnie- Nawet jeśli przegrałem to z honorem, a to jest najważniejsze. Z resztą... czekają mnie w przyszłości inne turnieje, jeszcze pokaże na co mnie stać!- słysząc to zaśmiałaś się delikatnie zakrywając usta dłonią, cieszyło cię jego pozytywne nastawienie. Też takie pragnęłabyś mieć

WSZYSTKO W PORZĄDKU MADAM?- Papyrus spojrzał na Ciebie z troską.
- Tak, po prostu, coś sobie przypomniałam... chodź sir Papyrusie, musimy dać z siebie wszystko!- sama nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś krzyczeć oraz to że nagle poczułaś w sercu determinacje.
- TAK JEST!
Wędrowałaś z Papyrusem po całym lesie. Gdy zaczęło zmierzchać powoli traciliście nadzieje. Jednak nagle kątem oka zauważyłaś zielone światło i pobiegłaś w tamtym kierunku. Kuleczka światła prowadziła Cię pomiędzy drzewa, aż w końcu znalazłaś tę której szukałaś.
- Zła Wiedźma!
- Dobry wieczór moja droga, jak się bawisz?
- Nie bawię- rzuciłaś sucho- powiedz mi jak mam odczarować Asriela
-  Skarbie, nie takie były zasady naszej gry, to ty masz go odczarować nie ja
- Nie proszę cię o samo odczarowanie, ale o rade, musisz mi pomóc
- Widzę, że ci zależy...- uśmiechnęła się przyjaźnie- a to znaczy, że jednak może już się czegoś dowiedziałaś...- tę cześć wypowiedziała cicho jakby sama do siebie.- Dobrze! Po pierwsze, znasz już nazwę klątwy Asriela?
- Nie..
- To wytęż trochę mózg, nie będę myśleć za ciebie.
- Czy to też na podstawie bajki?
- Tak- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej uśmiechając się dumnie.
-  Em...Zapadł w sen
- Mhm- wiedźma kiwnęła głową
- Zupełnie jak Różyczka...ale to nie może być ona, bo ja mam te klątwę.
- Mhm...
- Więc... Śnieżka, to Śnieżka ona też spała.
- Bingo- klasnęła w dłonie, a na jej twarzy pojawił się podstępny uśmiech- Więc...
-  A gdzie są krasnoludki?
- Jakie krasnoludki
- No w tej bajce są krasnoludki
- Sama zaraz będziesz krasnoludek- przyłożyła dłoń do czoła- skup się, by zdjąć zaklęcie, musisz..
- Muszę....
- Mhm?- przyglądała Ci się uważnie jak próbujesz rozgryźć tę zagadkę
- Ja... muszę...wydobyć z niego część z jabłka co utknęła
- Dokładnie! Musisz go...co?
- Śnieżka budząc się wypluła kawałek jabłka co tkwił w jej gardle, to samo trzeba zrobić z Asrielem! - podbiegłaś kawałek i odwróciłaś się do niej- wiesz... gdyby to nie było wszystko twoją winą to bym ci podziękowała. - rzuciłaś i zniknęłaś za pniami drzew.
- Cze- niestety już nie usłyszałaś wołania wiedźmy.
    Razem z Papyrusem, który szybko Cię odnalazł ruszyliście prosto do zamku. Tam Alphys powiedziałaś co dokładnie ma zrobić, a ona wzięła się za operacje. Po dwóch dniach znów ujrzałaś uśmiechniętego Asriela. Choć Twoje serce dostrzegło więcej ciepła o mimo to, nadal pozostało zamknięte. Klatka je wiążąca nie została zniszczona. A Ty tak jak dawniej... nie potrafiłaś nikomu się przyznać co się dzieje wewnątrz Ciebie, choć nie jeden Ci bliski zauważył zmianę w Twoim zachowaniu. Aż w końcu minęły trzy miesiące. W dniu Twoich urodzin, klątwa, które Cię dręczyła przeszła na całe królestwo. W końcu wszyscy stali się tylko pustymi cieniami dawnych siebie.


~KONIEC~
Share:

POPULARNE ILUZJE