Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► EddsWorld. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► EddsWorld. Pokaż wszystkie posty

14 marca 2018

Eddsworld: Szkoła przetrwania, czyli jedna kobieta w domu z 4 mężczyznami.- Zemsta jest słodka [opowiadanie by EvilAngel]

Notka od autora:Kilka miesięcy po wydarzeniach z „The End”. Odkąd wyjechałaś ze swoją rodziną do innego miasta, utraciłaś kontakt ze swoim starymi przyjaciółmi, jednak teraz, gdy byłaś już w pełni dorosła, postanowiłaś na odnowienie kontaktu. I tak o to wylądowałaś w takiej oto sytuacji: jedyna dziewczyna mieszkająca w domu z 4 mężczyznami, napięta atmosfera między dwójką z nich, studia i praca na pół etatu, a ty się zastanawiasz, czemu zachowujesz się jak ich matka albo, co najmniej, starsza siostra. I czasami masz tego po prostu dosyć.
Jeżeli spodziewałaś się opowiadania z rodzaju „Ty x Postać”, to się grubo przeliczyłaś. Muszę cię rozczarować, ale jedyne shipy, jakie będą tu występować, to te, które „Ty” lubisz i masz zamiar pomóc w ich realizacji (spodziewajcie się EddMatt i TomTord).
Autor: EvilAngel
Spis treści:
    Obudziłaś się dziś dość wcześnie, biorąc pod uwagę, że nie miałaś żadnych zajęć ani pracy. Tak, piątek był pięknym, całym wolnym dniem. Oczywiście byłaś gotowa w razie wypadku pojechać do księgarni i pomóc w czymś, ale tak poza tym miałam wolne. Widziałaś godzinę 7:54 na zegarku. Jak dobrze pamiętałaś z poprzedniego dnia, za jakieś 6 minut powinien zadzwonić budzik Torda i nie mogłaś przepuścić okazji zobaczenia jego reakcji. Przeciągnęłaś się leniwie, leżąc w łóżku i uśmiechnęłaś się do siebie. Wstałaś, poszłaś do łazienki w celu zrobienia porannych czynności i widziałaś, jak Ringo, który nawiasem mówiąc siedział u ciebie całą noc, podreptał na swoich szarych łapkach za tobą. Jednakże kiedy tylko spadła na niego kropla wody, wycofał się w najdalszy kąt łazienki najszybciej jak potrafił i zaczął drapać pazurami o drzwi. Chwilę później, wychodząc z łazienki i tym samym wypuszczając kota, kiedy chciałaś wrócić do pokoju i się ubrać, słyszałaś donośne "KURWAAAAA!" z charakterystycznym norweskim akcentem. "Oho, zaczęło się" pomyślałaś i pobiegłaś do pokoju. Narzuciłaś na siebie szybko ubrania, w których skład wchodziła biała koszulka na ramiączka oraz dresowe spodnie i skierowałaś się do salonu. Zastałaś tam Edda, siedzącego na kanapie i Matta, siedzącego na stołku przy wysepce kuchennej. Oboje patrzyli zdziwieni na Torda, który wzrokiem mógłby ciskać pioruny. Wpadł do pokoju minutę przed tobą i nie wyglądało na to, żeby zawracał sobie głowę ubraniem się, więc stał tylko w bordowej koszulce i bieliźnie.
- Kto do chuja pana pomyślał, że to będzie kurwa zabawne?! – powiedział wściekły, patrząc na chłopaków. Zachichotałaś cicho pod nosem i wtedy zauważył też ciebie.
- Widzę, że Słoneczko Cukiereczek się wyspało – powiedziałaś słodkim głosikiem i z uśmiechem satysfakcji.
- To ty to zrobiłaś – powiedział, idąc powoli w twoją stronę, z palcem oskarżycielsko wycelowanym w ciebie. Zatrzymał się jednak gdy usłyszeliście głośne „JA PIERDOLĘ!” dochodzące z pierwszego piętra domu i rozlegające się dźwięki pośpiesznych kroków. I tak oto w tej chwili do salonu wpadł Tom, stający w pełnej chwale w stroju pokojówki, na głowie mając opaskę z uszami. Na szyi miał ładną obróżkę z napisem „Tommie”, a na odwrocie „Własność Torda”. Nastąpiła chwila ciszy, po której nastąpił wybuch śmiechu ze strony wielbiciela coli i rudowłosego narcyza. Ty opanowałaś śmiech, a Tord patrzył się tępo na Toma z szeroko otwartymi oczami i ustami. Wyglądał, jakby miał zaraz dostać krwotoku z nosa albo zemdleć. Ewentualnie i jedno i drugie.
- Komu się kurwa zebrało na śmieszki?! – spytał Tom, zdenerwowany. Dopadł do Torda i złapał brutalnie za jego koszulkę.
- To twoja wina, prawda, ty norweski kurwiu?! – zapytał wściekły czarnooki, jednak z ust Torda nie wyrwał się żaden dźwięk. Odciągnęłaś Toma od Norwega najszybciej jak potrafiłaś.
- Nie, to nie jego wina. To ja to zrobiłam – powiedziałaś, stając przed Tomem i skutecznie chroniąc Torda od jakiegokolwiek ciosu, który mógłby dostać. Tom spojrzał się na ciebie zszokowany.
- Za co?! – powiedział, jednak jego wcześniejszą złość nadal można było usłyszeć w głosie.
- A kto mi ostatnim razem wsypał puder dla niemowląt do suszarki?! – odpowiedziałaś pytaniem na pytanie. Brytyjczyk już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął. Ty popatrzyłaś na niego z uśmiechem i triumfem w oczach.
- Dobrze zagrane, muszę przyznać – powiedział, zaplatając ręce na klatce piersiowej i kiwając powoli głową z uznaniem.
- Nieźle się prezentujesz w tym stroju, świadku Jehowy – usłyszałaś komentarz za sobą. Oczywiście, Tord nie mógł siedzieć długo z zamkniętą buzią w takiej sytuacji. Policzki Toma przybrały delikatną różową barwę w wyniku tej uwagi.
- Komuchu, to, że to nie ty to zrobiłeś, nie oznacza, że nie mogę ci jeszcze czegoś zrobić – powiedział, co brzmiało jak dość poważna groźba. Usłyszałaś, jak śmiechy z kanapy i kuchni ucichły i dobiegł do ciebie dźwięk głosu Edda oraz słowa, na które czekałaś.
- Tom? Czy ty masz też na sobie stringi? – spytał rozbawiony szatyn. Oczy Toma otworzyła się jeszcze szerzej i szybko odwrócił się, patrząc na swoje pośladki pod kusą spódniczką uniformu francuskiej pokojówki. Odwrócił się z powrotem w twoją stronę z oburzeniem i niedowierzaniem wymalowanym na twarzy oraz z czerwonymi jak bluza Torda policzkami.
- Nawet tam się dobrałaś?! – spytał patrząc na ciebie zszokowany.
- Mówiłam ci, że zemsta będzie słodka – powiedziałaś ze stoickim spokojem i uśmiechem na wargach.
- Dla ciebie nie ma żadnych świętości, kobieto! – krzyknął w twoją stronę. Waszą dyskusję przerwał głośny dźwięk upadku, który rozległ się za Tomem. Wszyscy zwrócili swoją uwagę w tamtą stronę, widząc nieprzytomnego Torda, leżącego płasko na dywanie w salonie. Kiedy podeszłaś bliżej i przykucnęłaś, zobaczyłaś też drobną strużkę krwi lejącą się z nosa.
- Okay, ja myślałam, że to tylko możliwe w anime i mangach, ale jak widać myliłam się – powiedziałaś, kucając i potrząsając delikatnie jego ramieniem. Przez chwilę patrzyłaś na jego unoszącą się i upadającą klatkę piersiową, po czym wstałaś. Zastanawiałaś się jakim cudem znalazł się za Tomem, chociaż stał za tobą. Najwyraźniej jak ty i Tom się kłóciliście, on chciał się przekonać, czy to o stringach to prawda, czy nie. I oto co go spotkało za jego ciekawość. Westchnęłaś. „Ciekawość kotka zabiła”.
- Tom, zawlecz tu swoją ubraną w koronki dupeczkę i mi pomóż – powiedziałaś, podnosząc Torda za ramiona. Tom warknął coś cicho pod nosem, ale pomógł ci, biorąc go na ręce ślubnym stylem. To była najbardziej irracjonalna rzecz, jaką widziałaś w całym swoim życiu. Chłopak wysoki na prawie metr osiemdziesiąt w stroju pokojówki z kocimi uszami niesie na rękach nieprzytomnego chłopaka około metr sześćdziesiąt pięć, smugi krwi spływają z jego nosa. Kiedy dotarliście do pokoju Torda, Tom położył chłopaka na jego łóżku i już wychodził z niego, ale zatrzymałaś go na chwilę.
- Ani mi się waż wyrzucić ten strój. Nie po to wydawałam na niego pieniądze, żeby wylądował teraz w koszu! – powiedziałaś, a Tom tylko wymruczał pod nosem jakąś odpowiedź. Kiedy wyszedł z pokoju, rzuciłaś jeszcze – Jak już jesteś tą pokojówką, to chociaż przynieś wilgotny, mały ręcznik i szklankę wody!
    Sprawdziłaś jeszcze raz, czy oddycha i sprawdziłaś też, czy puls nie jest nierównomierny. Na szczęście wszystko było w normie, więc nie było powodów do paniki. Po jakiś dziesięciu minutach Tom przyniósł ci to, o co go prosiłaś, przy okazji oddając ci strój, który zdążył już zdjąć. Szklankę wody postawiłaś na szafce koło łóżka, w razie gdyby chłopak się obudził, okryłaś go kołdrą, a mokrym ręcznikiem wytarłaś krew z jego twarzy. Dwadzieścia minut twojego siedzenia, czekania i czytania porno książeczek Torda (bo w innym razie zanudziłabyś się na śmierć). Podczas tych dwudziestu minut słyszałaś też dźwięki wydobywające się z ust chłopaka, które idealnie wpasowały się twoją lekturę. Słyszałaś jak przez sen cicho pojękiwał i mówił imię Toma jakby z jakąś nabożną czcią, a jego policzki nabrały różowej barwy. Twoje usta ułożyły się w pół uśmiech i gdybyś była wredniejsza, niż jesteś, to pewnie wykorzystałabyś to jako hak na niego. Jednak nie jesteś aż taką suką. Tylko mu o tym powiesz i będziesz się śmiać z jego reakcji, co zachowasz dla siebie i nikomu innemu o tym nie powiesz. Podczas twoich rozmyślań, Tord otworzył swoje oczy w kolorze zimnej stali i powoli zaczął odzyskiwać przytomność.
- O, Śpiąca Królewna się w końcu obudziła - powiedziałaś, odkładając swoją lekturę na szafeczkę i podając Tordowi szklankę z wodą. Podziękował ci i wziął łyka napoju.
- Co się stało? - spytał, łapiąc się za tył swojej głowy. Jego włosy wraz z jego "rogami" były w nieładzie.
- Nie pamiętasz? Zobaczyłeś Toma w stroju francuskiej pokojówki, i to na dodatek w stringach, i trochę ci się straciło przytomność - powiedziałaś, po czym z uśmieszkiem dodałaś. - Dostałeś krwotoku z nosa jak te postacie w anime. Ale za to jakie sny miałeś... - usiadł natychmiast i spojrzał na ciebie zarazem przestraszony i zawstydzony. Ty tym czasem ciągnęłaś dalej. - Tak jęczałeś, jak dziewica przy swoim pierwszym orgazmie, a imię Toma mówiłeś, jakby to była modlitwa - z dziwną, złośliwą satysfakcją patrzyłaś, jak cały czerwony na buzi, chowa twarz w ramiona oparte na kolonach. Przysiadłaś się bliżej i poklepałaś go po ramieniu.
- Nikomu nie powiem, obiecuję - powiedziałaś, a kiedy spojrzał na ciebie tylko jednym okiem, kontynuowałaś - Czyli wczoraj rano miałam rację, prawda?
- Tak - wymamrotał, ponownie chowając głowę w ramionach. Popatrzyłaś na niego łagodnie.
- Więc jak to jest? – spytałaś. Oparł głowę na rękach i popatrzył na ciebie, później kierując wzrok na jedną ze ścian. Zapadła cisza. Trwała z jakieś dobre pięć minut, podczas której rozważałaś, czy nie wstać i po prostu wyjść.
- Nie mam pojęcia – rzucił nagle, przez co wyciągnął cię z zamyślenia. Twój wzrok powędrował w jego stronę, a Tord kontynuował – Raz chciałbym go zwyzywać od najgorszych, tylko po to, żeby później siedzieć i szeptać mu słodkie słówka – położył się płasko na łóżku i rzucił bezradnie ręce po swoich bokach. – Czasami chciałbym mu tak bardzo mocno przypieprzyć, żeby tylko później obdarować całą jego twarz pocałunkami. W tym samym czasie nienawidzę go, a zarazem chcę zarzucić mu ręce na szyję i chcę, żeby mnie mocno przytulił. Chciałbym siedzieć do późnych godzin nocnych i oglądać z nim jakieś filmy, kiedy oboje leżelibyśmy przytuleni pod kocem. Jest takim cholernym dupkiem, ale... – tu się zatrzymał i wahał się, co powiedzieć. Po głębokim oddechu i chwili rozmyślania dokończył swoją myśl - …ale go kocham.
    Patrzyłaś na niego wniebowzięta. Nie wiedziałaś, że Tord jest zdolny do takiego wyrażania swoich uczuć. Nie wiedziałaś, czy to dlatego, ze jesteś kobietą, czy dlatego, że ich przyjaciółką, ale chłopaki potrafili się przed tobą otworzyć i pokazać ze strony, z której ich nie znałaś. Miałaś taką wielką ochotę zrobić jedno wielkie „awwww”, zanieść go do Toma i kazać mu powtórzyć jego własne słowa. Oparłaś brodę na swoich dłoniach i zaczęłaś cicho nucić, patrząc na Torda.
- Sometimes I hate every, single, stupid word you said, sometimes I wanna slap you in your whole face – przypomniałaś sobie fragment piosenki P!nk, który tak bardzo pasował do tej sytuacji. Podczas gdy ty przechodziłaś do kolejnych zwrotek piosenki i śpiewałaś te, które pamiętałaś, Tord słuchał cię i  przyglądał ci się uważnie. Na jego ustach powoli pojawiał się uśmiech i zaczął kiwać delikatnie głową w rytm piosenki. Czasami, gdy znał tekst to podśpiewywał z tobą.
- Dobra, to tyle, koncert skończony – powiedziałaś, kończąc śpiewanie z uśmiechem, wstałaś i poszłaś w stronę drzwi, chwytając za klamkę. – Połóż się jeszcze, zdrzemnij, czy coś. Przemyśl sobie wszystko, w razie czego, wiesz, gdzie mnie szukać – już chciałaś wyjść, ale Tord zatrzymał cię na chwilę.
- Czekaj – powiedział wstając pospiesznie z łóżka i kładąc ci dłoń na ramieniu. – Obiecasz, że nie będziesz rozmawiać na ten temat z Tomem? – spytał, zakłopotany. Uśmiechnęłaś się ciepło.
- Obiecuję – oczywiście skłamałaś. Nie lubiłaś kłamać, jednak to był wyższy cel, a jak to mówią – „cel uświęca środki”. Pożegnałaś chłopaka i wyszłaś z jego pokoju, natychmiast kierując się do pokoju Toma. Zapukałaś cicho. Kiedy otrzymałaś cichą zgodę zza drzwi, weszłaś do pokoju.
- Hej Tom – przywitałaś chłopaka. Tom siedział na łóżku, majstrując coś przy swojej biednej, połamanej gitarze. Naprawdę zastanawiałaś się, dlaczego jeszcze nie wymienił jej na nowy model.
- Cześć, co tam z Tordem? – spytał, stroiwszy gitarę.
- A odkąd ty się Tordem interesujesz? Myślałam, że go nie lubisz – powiedziałaś, opierając się o drzwi od pokoju. Zauważyłaś drobne wypieki na twarzy chłopaka i uśmiechnęłaś się.
- No bo tak jest, tylko że jak tak pieprznął mocno w podłogę, to miałem nadzieję, że chociaż sobie ten swój głupi ryj rozwalił… - powiedział tak teoretycznie na odczepnego.
- Nie, na szczęście nie – powiedziałaś, podkreślając słowa „na szczęście”. – Gdyby sobie zrobił coś poważniejszego, to byłby większy problem.
    Po twoich słowach zapadła trochę niezręczna cisza, którą postanowiłaś przerwać tematem, który nurtował cię, jak tylko weszłaś do pokoju chłopaka.
- Umm, Tom? Dlaczego nadal masz tą zniszczoną gitarę? – powiedziałaś, wskazując palcem na gitarę basową w rękach Toma. Chłopak jakby w akcie obrony, przytulił ją do siebie bliżej.
- Po pierwsze, to jest Susan, a po drugie – ponieważ ta gitara ma dla mnie wartość sentymentalną – powiedział, kładąc ją obok siebie. – A poza tym – tych cacuszek już nie produkują, podobno słabo się sprzedawały, czy coś i na świecie jest tylko kilkaset takich – powiedział wzruszając ramionami. Kiedy przyswoiłaś informacje, powoli zaczęłaś łączyć wątki, a na twoje usta znów wpłynął delikatny uśmiech.
- A co by było, gdyby ktoś ci dał taką samą gitarę? – spytałaś, zaciekawiona tematem.
- Cóż, ponieważ to jest niemożliwe, mogę stwierdzić, że poślubiłbym tą osobą – zaśmiał się pod nosem, a ty razem z nim.
- Tak w ogóle, to ładny sobie koncert urządziłaś z Tordem – powiedział po krótkiej chwili przerwy.
- Słyszałeś nas? – zdziwiłaś się.
- Oczywiście, że tak. Te ściany nie są ani pancerne, ani za bardzo dźwiękoszczelne – dla podkreślenia zastukał palcem w ścianę, by po chwili rozległo się ciche „Puknąć to ja cię mogę” Torda, pochodzące z drugiej strony ściany. Zaśmiałaś się widząc rozdrażnionego Toma, klnącego pod nosem, jednakże jego zaczerwienione policzki mówiły też o drobnym zawstydzeniu.
- Dobra, to ja nie będę ci przeszkadzać – powiedziałaś i wyszłaś z pokoju słysząc pożegnanie od Toma.
Sama nie wiedziałaś, czemu, ale po wyjściu z pokoju trzymałaś jeszcze przez jakiś czas dłoń na klamce. Dopiero kiedy zorientowałaś się, że to robisz, zabrałaś rękę i, pogrążona w myślach, powoli zaczęłaś się kierować do salonu. Reasumując, sytuacja przedstawiała się tak: dwóch twoich przyjaciół skrycie się w sobie podkochuje, trzeci przyjaciel kocha i jednocześnie nie lubi się z czwartym przyjacielem, a ten czwarty teoretycznie nie lubi trzeciego, ale jesteś pewna, że jest to jednak coś więcej. "Huh. Gdybym dostawała jednego funta za każdym razem, kiedy mieszam się w sprawy sercowe, byłabym obrzydliwie bogata..." pomyślałaś. Zanim się spostrzegłaś, stałaś przy schodach prowadzących na parter domu. Zeszłaś po nich szybko i weszłaś do salonu. Wchodząc do pokoju, zobaczyłaś, jak Matt i Edd oglądali razem film, siedząc na kanapie przytuleni. Uśmiechnęłaś się i cicho, na palcach, zaszłaś ich od tyłu, kładąc delikatnie ręce na oparcie kanapy.
- Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkadzam - powiedziałam, na co ta dwójka podskoczyła ze strachu na kanapie. Natychmiast się też od siebie cofnęli, z rumieńcami na policzkach.
- Nie, nie, nie, nie przeszkadzajcie sobie, tylko dlatego, że ja tu jestem - powiedziałaś. Widząc, że Edd próbował wydukać jakieś wyjaśnienia (co mu nie do końca wychodziło), przerwałaś chłopakowi. - Wiecie, jak wy uroczo razem wyglądacie?
Podczas gdy Matt tylko się zaśmiał, delikatnie zawstydzony, Edd schował twarz w dłonie i dodatkowo naciągnął na głową kaptur.
- Czemu to powiedziałaś? - mniej więcej tyle udało ci się wyłapać ze stłumiony słów wielbiciela coli. Kiedy już podnosiłaś palec i zaczęłaś się przygotowywać do wygłoszenia przemowy, z pierwszego piętra waszej posiadłości dotarł do was bardzo męski i donośny krzyk. Po kilku sekundach w progach salonu pojawił się Tom.
- GDZIE JEST WODA ŚWIĘCONA?! - spytał szybko.
- A po co ci woda święcona? - spytałaś, zdziwiona niemiłosiernie. Rozumiesz trzymać wiele rzeczy w domu, ale wodę święconą?
- Z tyłu domu - odpowiedział Edd ze stoickim spokojem. Pomimo, że jego twarz nie była już zasłonięta dłońmi, to nadal nosił kaptur, który zabawnie zasłaniał mu oczy. Tom tymczasem wybiegł z domu jak najszybciej potrafił, by po chwili wrócić do domu z wiadrem pełnym wody święconej i biec, aż się za nim kurzyło, na pierwsze piętro. Po jakiś niecałych dwóch minutach słyszeliście wiązanki w języku angielskim, jak i norweskim. Od razu domyśliłaś się, po co Tomowi było to wiadro z wodą.  Pomyślałam, że gdybyś nauczyła Torda przeklinać w języku polskim, to te wiązanki byłyby jeszcze „piękniejsze”. Twoje rozważania zostały przerwane kiedy dołączył do was bardzo zadowolony z siebie Tom, z uśmiechem głębokiej satysfakcji na twarzy i bardzo, delikatnie mówiąc, wkurwiony i mokry Tord. Jego „rogi” opadały mu na oczy, kompletnie je zasłaniając, a przemoczone ubrania wisiały na nim jak na manekinie. Wiedziałaś, jak bardzo nie na miejscu było śmianie się z niego w tej sytuacji, ale nie mogłaś nic na to poradzić i roześmiałaś się.
- Zapłacisz mi za to, ty pieprzony świadku Jehowy – wysyczał Tord, wskazując na Toma palcem wskazującym. Tom tylko zaśmiał się krótko i cicho pod nosem, podczas gdy Tord powędrował do łazienki na parterze. Nie ważne, że mieli łazienkę całą tylko dla siebie na pierwszym parterze, musiał iść do tej, która była uważana za twoją. Mogłaś go jednak zrozumieć, gdybyś sama była oblana wodą święconą, to chciałabyś jak najszybciej ściągnąć mokre ubrania i wziąć krótki prysznic.
- Za co go oblałeś akurat wodą święconą? Normalną nie można było? – spytałaś, rozbawiona całą sytuacją i przysiadłaś na podłokietniku od kanapy. Tom tymczasem przeszedł w dalszą część salonu i usiadł na fotelu.
- A czy ty masz pojęcie, co on robił? – zadał pytanie Tom. Edd i Matt patrzyli tylko to na ciebie, to na Toma.
- Stawiam na to, że przeglądał swoje hentai’e i… - zrobiłaś krótką przerwę, odchrząknęłaś, po czym czując się delikatnie niezręcznie, dodałaś – No wiesz, robił… - wykonałaś sugestywny ruch ręką, na co usłyszałaś śmiech szatyna i rudowłosego.
- Dokładnie – odpowiedział Tom, przeciągając słowo dla efektu i układając się wygodniej w fotelu. Założył ręce za tył głowy, opierając się o nie i zaczął oglądać jakiś film, lecący teraz w telewizji.
Byłaś cholernie głodna, biorąc pod uwagę, że była jakaś dziesiąta rano, więc wstałaś z kanapy, zrobiłaś śniadanie sobie, Tomowi i Tordowi, który (jak wróci), pewni chętnie coś zje. Podałeś jedzenie Tomowi, wzięłaś swoje i oboje je zjedliście szybko. Przez około następnych dziesięć minut ty, Matt i Edd dyskutowaliście i doszliście do wniosku, że chętnie przeszlibyście się do wesołego miasteczka w mieście, Tom tylko przysłuchiwał się waszej rozmowie i czasami wtrącił kilka słów, a Tord kończył brać prysznic. Norweg, stając w progu wejścia do salonu, przykuł uwagę wszystkich w pomieszczeniu, a najbardziej uwagę Toma. Tord był odziany jedynie w ręcznik, zasłaniający dobrze wszystko od pasa do kolan. Na płaskim brzuchu odznaczały się ładnie wyrzeźbione mięśnie i musiałaś przyznać, że chociaż był tylko twoim przyjacielem i w ogóle cię nie pociągał, to był naprawdę dobrze zbudowany.
- Co jest? – spytał chłopak, drapiąc się w tył głowy.
- Jedziemy do wesołego miasteczka! – powiedział wesoło Matt.
- Dokładnie. Więc lepiej ubierz się – dodał Edd.
- …chyba, że masz zamiar doprowadzać do tego, że Tom wyzionie ducha, zanim dojedziemy na miejsce – dokończyłaś i zarechotałaś widząc, jak chłopak, o którym mówiłaś, wrócił do rzeczywistości i patrzył na ciebie nienawistnie, z zarumienionymi policzkami.
- Łaskawie. Się. Zamknij. – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Tord spojrzał na niego rozbawiony, po czym wysłał mu uśmiech, w którym jednak nie było ani krzty drwiny. Był to miły, ciepły uśmiech, którym obdarzały się bliskie sobie osoby. Mogłaś przysiąc, że na sekundę wyraz twarzy Tom zmienił się diametralnie, a jego serce przyśpieszyło. Ty, Matt i Edd czekaliście na dalsze rozwinięcie się akcji, patrząc to na jednego, to na drugiego i tak na zmianę. Tord jednak zniknął z pokoju i szedł w stronę schodów na pierwsze piętro domu.
- Jak wrócisz, to zjesz! – krzyknęłaś za nim, a później cała wasza kanapowa trójka patrzyła się wymownie na Toma. Ten pod waszymi spojrzeniami oblał się rumieńcem i zaczął czuć się niekomfortowo.
- Czego się tak na mnie patrzycie, głąby? – warknął na was, ale nic sobie z tego nie robiliście. Nadal patrzyliście się na niego z głupkowatymi uśmiechami na twarzach.
- Wy się lepiej zajmijcie swoim związkiem – powiedział czarnooki kpiąco, patrząc na Edda i Matta. Wywołał tym samym rumieńce na twarzach tych dwóch.
- HA! A na mnie nie masz haka miłosnego! – powiedziałaś głośno, zadowolona z siebie. Tom zaśmiał się pod nosem, a do ciebie dopiero doszło, że wygoniłaś Torda, żeby się ubrałam, chociaż ty sama ubrałaś cokolwiek się napatoczyło pod twoje ręce. Bez słowa ruszyłaś do swojego pokoju. Podeszłaś do szafy i wybrałaś z niej kilka ciuchów. Na nogi założyłaś granatowe, elastyczne spodnie podobne do jeansów i rozpinaną bluzę z kapturem w kolorze brudnej bieli i z napisem "Enjoy little things" na niej. Kiedy byłaś gotowa, włożyłaś telefon i słuchawki do kieszeni bluzy i wróciłaś do salonu. Widziałaś, że cała czwórka już tam była, gotowa na waszą małą wycieczkę. Spojrzałaś też przelotnie na kuchnię i zauważyłaś zadowolona, że talerz z kanapkami, której zrobiłaś dla Torda na śniadanie, był teraz pusty.
- Wszyscy w komplecie? – spytał Edd, patrząc na chłopaków.
- Tak – odpowiedziałaś, czym zwróciłaś uwagę szatyna.
- W takim razie, na co czekamy? Jedziemy! – powiedział z uśmiechem i zaczęliście cichy wyścig „Kto szybszy, ten zajmuje lepsze miejsce”.
Share:

Eddsworld: Szkoła przetrwania, czyli jedna kobieta w domu z 4 mężczyznami.- Bethany [opowiadanie by EvilAngel]

Notka od autora:Kilka miesięcy po wydarzeniach z „The End”. Odkąd wyjechałaś ze swoją rodziną do innego miasta, utraciłaś kontakt ze swoim starymi przyjaciółmi, jednak teraz, gdy byłaś już w pełni dorosła, postanowiłaś na odnowienie kontaktu. I tak o to wylądowałaś w takiej oto sytuacji: jedyna dziewczyna mieszkająca w domu z 4 mężczyznami, napięta atmosfera między dwójką z nich, studia i praca na pół etatu, a ty się zastanawiasz, czemu zachowujesz się jak ich matka albo, co najmniej, starsza siostra. I czasami masz tego po prostu dosyć.
Jeżeli spodziewałaś się opowiadania z rodzaju „Ty x Postać”, to się grubo przeliczyłaś. Muszę cię rozczarować, ale jedyne shipy, jakie będą tu występować, to te, które „Ty” lubisz i masz zamiar pomóc w ich realizacji (spodziewajcie się EddMatt i TomTord).
Autor: EvilAngel
Spis treści:
Obudził cię piękny zapach czegoś słodkiego. Kiedy otworzyłaś oczy, twój wzrok natychmiast powędrował w stronę zegarka wiszącego w twoim pokoju. 7:15. Zajęcia na 9. Później praca na 15:20. Wstałaś z łóżka tak szybko, jak pozwolił ci na to organizm zaraz po pobudce i porozciągałaś się trochę. Podeszłaś do okien swojego pokoju i rozsunęłaś rolety. Przywitało cię zachmurzone niebo i delikatny deszcz. Westchnęłaś ciężko. Wiedziałaś, po prostu wiedziałaś, że długo nie pocieszysz się słońcem. Ostatnie dwa dni były ładne, więc logicznym było, że teraz będzie przez długi czas brzydka pogoda. W końcu - czym byłaby typowa angielska pogoda bez deszczu i szarych chmur, zasłaniających całe niebo? Ah, uroki mieszkania na Wyspach Brytyjskich… Niby byłaś przyzwyczajona, bo mieszkasz tu praktycznie całe życie, ale nadal pamiętasz ciepłe wakacje i miłe, zimowe i śnieżne święta Bożego Narodzenia, na które zawsze jeździłaś do rodziny w Polsce. No cóż, koniec rozmyślania. Poszłaś do łazienki, umyłaś ręce i buzie. Wychodząc z łazienki, zapach, który czułaś po przebudzeniu, uderzył w twoje nozdrza jeszcze bardziej i kusił smakowitym śniadaniem. Zajrzałaś delikatnie do kuchni i bardzo się zdziwiłaś na widok tego, co ujrzałaś. Bowiem widziałaś Toma i Torda robiących naleśniki. Nie kłócących się. Robiących to razem i w zgodzie. Bez przepychanek. No i dom jeszcze stoi i nie wybuchł pożar. Gdybyś wiedziała, że żeby ich pogodzić, musiałaś dostać drobnego załamania psychicznego, to już wcześniej byś to zrobiła. Chciałaś wejść po cichu i ich zaskoczyć, jednak gdy tylko postawiłaś stopę na kafelkach w kuchni, Tom odwrócił się w twoją stronę. Mogłaś przysiąc, że on ma jakiś szósty zmysł, albo to, że przez jego czarne oczy może widzieć więcej, niż normalny człowiek.
- Hej – przywitał się z tobą chłopak w niebieskie bluzie. Kiedy tylko to zrobił, Tord odwrócił się w stronę, w którą mówił Tom i zobaczył ciebie.
- Cześć – powitał cię niższy z chłopaków. – Siadaj do stołu, zaraz będzie gotowe – wskazał głową na jedno z krzeseł przy stole.
    Byłaś zdziwiona. Twoje brwi powędrowały wysoko do góry, a twoje rzęsy trzepotały przez chwilę jak skrzydła motyli.
- Dzień dobry? – powiedziałaś, co bardziej brzmiało jak pytanie, jednak powędrowała do stołu i siadłaś na krześle. Obserwowałaś chłopaków, jak się krzątali po kuchni, czasami rzucając sobie uszczypliwymi komentarzami. Zaśmiałaś się delikatnie pod nosem, stukając palcami o stół.
- Cóż to takiego się dzisiaj stało, że oboje wstaliście tak wcześnie i na dodatek robicie śniadanie? – spytałaś. – Jakieś święto narodowe, czyjeś urodziny, czy…
- To tak w ramach przeprosin za to, co się ostatnio stało – przerwał ci Tord. Spojrzałaś na nich z podniesioną brwią, po czym tylko machnęłaś dłonią lekceważąco.
- Przecież już mówiłam Eddowi, żeby wam przekazał, że nie musicie przepraszać. Stało się, trudno – powiedziałaś ze wzrokiem utkwionym w stół. Palcem zataczałaś na nim drobne kółka i opierałaś się na drugiej ręce.
- Ta, słyszeliśmy, ale nadal zasługujesz na coś w ramach przeprosin – powiedział Tom stawiając przed tobą talerz z naleśnikami. Były ładnie przyozdobione bitą śmietaną i malinami, co cię zdziwiło, zważywszy na to, że jedzenie w lodówce się kończyło. No ale cóż, nie będziesz wybrzydzać – jest, to zjesz. Tom przysiadł się do stołu naprzeciw ciebie, a Tord siadł obok niego, podając ci sztućce. Spojrzałaś na nich, a wyraz twojej twarzy wyrażał wielkie zdziwienie. Ukroiłaś kawałek i włożyłaś do ust. Twoje kupki smakowe natychmiast rozpoznały smak twojej ulubionej białej czekolady, która w naleśnikach prezentowała się w rozpuszczonej formie, a ty przymknęłaś oczy z uśmiechem zadowolenia i delektowałaś się smakiem.
- Mówiłem, że to dobry pomysł – powiedział Tord szturchając delikatnie Toma łokciem w ramię czarnookiego i przerywając orgazm dla twoich kupek smakowych. Otworzyłaś oczy, spojrzałaś na nich, widząc, że na ustach obu z nich błąkał się cień uśmiechu.
 - Okay, przyznaję, jedne z lepszych, jakie kiedykolwiek jadłam – powiedziałaś ze śmiechem. – Dzięki chłopaki – dodałaś z czułym uśmiechem.
Po twoich słowach nastała cisza, zakłócana jedynie dźwiękiem tykającego zegara, czy odgłosem rytmicznego uderzania palcami o stół.
- Mam rozumieć, że zostaliście Mary Sue? - powiedziałaś, wypychając usta ostatnim kawałkiem twojego apetycznego śniadania. Tom i Tord spojrzeli na ciebie zdziwionym wzrokiem, zastanawiając się, o co ci chodzi.
- W jakim sensie? - zadał pytanie Tord.
- No wiecie, każda Marysia Sójka wstaje wcześniej, niż inni, schodzi ze swojego pokoju na piętrze, idzie do kuchni i szykuje naleśniki dla wszystkich - powiedziałaś, zataczając widelcem kółka w powietrzu.
- Ty się lepiej ciesz, że dostałaś żarcie. Podczas ich robienia to ja ucierpiałem - czarnooki spojrzał na Torda oskarżycielsko, podczas gdy Norweg patrzył się na niego niewinnie i z uniesionym kącikiem ust. Spojrzałaś na Toma z podniesioną brwią w formie niemego pytania. On tylko wzruszył ramionami i wskazał Torda.
- Jego pytaj - powiedział zirytowany ze wzrokiem wlepionym w zadowolonego z siebie szarookiego. Wodziłaś wzrokiem od jednego do drugiego, zatrzymując go na Tordzie.
- Coś mu zrobił? - spytałaś tonem zmęczonej matki.
- Ja? Nic - powiedział niewinnie Norweg, przeciągając ostatnie słowo.
- Nic?! A kto mnie sklepał łopatką po dupie?! - krzyknął Tom, a ty zaczęłaś się dusić ze śmiechu.
- Nie przesadzaj, delikatnie dostałeś - odpowiedział na swoją obronę Tord. Ty miałaś drobne problemy z utrzymaniem się na krześle, kiedy śmiech wstrząsał całym twoim ciałem. Tom patrzył na ciebie karcącym spojrzeniem, a jego policzki nabrały delikatniej różowej barwy. Tord po chwili także zaczął się śmiać, za co został nagrodzony uderzeniem w ramię. Niby nie było ono jakieś mocne, ale i tak trzymał się za rękę w miejscu, na które padł cios Toma i śmiał się trochę ciszej z wplecionymi w niego jękami bólu.
- Jesteście siebie warci –warknął zirytowany Tom i odsunął niedbale krzesło, wstając. Po chwili już go nie było w pokoju, a ty zaczęłaś odzyskiwać kontrolę nad sobą. Wzięłaś kilka głębokich oddechów i siedziałaś z brodą opartą na rękach, patrząc, jak Tord odprowadzał Toma wzrokiem.
- Po co ci te końskie zaloty, co? – rzuciłaś rozbawiona, a szarooki wrócił do rzeczywistości i odwrócił się i spojrzał na ciebie nieobecnym oraz rozkojarzonym wzrokiem.
- Hm? – mruknął roztargniony Norweg. Prychnęłaś pod nosem z uśmiechem na twarzy.
- Końskie zaloty? Nie stać cię na nic lepszego, Tord? – powiedziałaś i zachichotałaś na widok przybierających czerwoną barwę policzków i oburzonej miny chłopaka.
- Że niby ja?! Końskie zaloty?! – zapytał zdenerwowany, jednak rumieniec na jego policzkach wskazywał prędzej na zażenowanie, niż złość.
- Tak. To właśnie powiedziałam. Nie spodziewałam się, że podoba ci się Tom – powiedziałaś machając brwiami i patrząc się na niego wymownie. Tord wyglądał na poddenerwowanego, kolor jego policzków dorównywał temu, jaki miała jego bluza i wyglądał, jakby próbował z całych sił zapanować nad swoimi emocjami.
- Niby jak? Jeszcze niedawno się nienawidziliśmy – powiedział, unikając kontaktu wzrokowego z tobą. Postanowiłaś na razie odpuścić mu, lecz nie masz zamiaru zostawić tego. Prędzej czy później wyciśniesz to z niego, choćbyś miała skonać. Wstałaś od stołu i za cel obrałaś sobie swój pokój. Po drodze poklepałaś Torda po ramieniu.
- Relacja „nienawiść – miłość”, kochany… - rzuciłaś, zostawiając go samego i uśmiechając się usatysfakcjonowana, kiedy kontem oka widziałaś, jak naciągnął kaptur na głowę i zaciągnął sznurki tak, że nie dało się zobaczyć jego twarzy. Weszłaś do pokoju i natychmiast podeszłaś do szafy, wyjmując kilka rzeczy, rzucając je na łóżko i później ubierając się w nie. Wybór padł na ciemno zieloną pilotkę, brązowe leginsy z materiału podobnego do skóry i czarnej bluzki z nadrukiem białego motyla na niej. Poszłaś do łazienki, umyłaś zęby i przykryłaś kilka niedoskonałości na twojej twarzy korektorem. Przeczesałaś szybko włosy i związałaś je w luźny kucyk. Wyszłaś z łazienki, chwyciłaś swoją torbę i telefon wraz ze słuchawkami z pokoju i popędziłaś w stronę przedpokoju. Zarzuciłaś na nogi ciemnobrązowe botki. Kolor butów był zdecydowanie ciemniejszy, niż kolor twoich spodni. Wzięłaś swoją parasolką, zarzuciłaś torbę na ramię, zapięłaś pilotkę pod samą szyję i dodatkowo narzuciłaś czarną apaszkę.
- Dzisiaj mogę wrócić trochę później, niż zazwyczaj, więc nie martwcie się, że mnie nie będzie - powiedziałaś na tyle głośno, żeby szarooki w salonie mógł cię usłyszeć. - Na razie! - rzuciłaś wychodząc z domu, rozkładając parasol, a o jego powierzchnię natychmiast zaczęły uderzać krople drobnego deszczu.
Wychodząc z uczelni zauważyłaś, że deszcz ani trochę się nie uspokoił. W takim wypadku postanowiłaś złapać taksówkę, którą właśnie teraz jechałaś do księgarni, twojego miejsca zatrudnienia i także pewnego rodzaju ostoi, prowadząc miłą rozmowę z taksówkarzem.
- A co taka śliczna panienka ma do roboty w tej okolicy? - spytał zaciekawiony taksówkarz po podaniu nazwy ulicy, na której stała księgarnia. Taksówkarz był mężczyzną na oko w podeszłym wieku, z delikatnym, tygodniowym zarostem i siwiejącymi czarnymi włosami, zaczesanymi do tyłu. Czarna, skórzana kurtka była zarzucona na niezbyt muskularne ramiona mężczyzny.
- Praca. Właścicielka tej księgarni jest dobrą przyjaciółką mojej matki, więc trafiła mi się oferta nie do odrzucenia. Zawsze to dodatkowe grosze dla studenta na zupki chińskie - zażartowałaś, a taksówkarz zaśmiał się. Rozglądałaś się przez okno, podziwiając stare, niektóre nawet zabytkowe budynki w stylu wiktoriańskim i obserwując przejeżdżające czerwone, piętrowe autobusy, taksówki, czy po prostu auta osobowe, śpieszące do domu.
- Ma panienka ciekawe poczucie humoru, muszę przyznać - powiedział, a ty zauważyłaś, że zbliżaliście się już do miejsca, w którym stała księgarnia. Tak, ulica z wąskim chodnikiem, ten czerwony znak stopu, w który raz przywaliłaś, próbując ominąć ludzi w tłumie, stara, wykonany z osikowego drewna tabliczka z nazwą księgarni. Tak, to tu.
- Proszę się tu zatrzymać - wskazałaś miejsce postoju. Mężczyzna według twojego rozkazu wjechał na jedno z wolnych miejsc.
- Funt pięćdziesiąt, poproszę - powiedział taksówkarz odwracając się w twoją stronę. Pogrzebałaś trochę w torebce i wyjęłaś trzy funty. Położyłaś je na wyciągniętej dłoni mężczyzny.
- Reszty nie trzeba - powiedziałaś uśmiechając się ciepło, a kierowca popatrzył na ciebie ze zdziwieniem, a na jego usta wpłynął uśmiech wdzięczności. Może i nie było to wiele, ale zważając na to, że miałaś do zrobienia później zakupy, a jako studentka kokosów nie zarabiasz, to jednak każdy grosz się liczył.
- Dziękuję. Miłego dnia, młoda damo - powiedział, kiedy wysiadałaś z auta.
- Nawzajem - odpowiedziałaś, zamykając drzwi czarnej taksówki. Po chwili samochód znów jechał po ulicach miasta, a ty nie fatygując się, by rozłożyć parasol na taki krótki odcinek drogi, przybiegłaś do księgarni. Wpadłaś przez drzwi, omijając kilku kręcących się po sklepie klientów, rzucając ciche ”przepraszam”, kiedy kogoś nadepnęłaś i weszłaś na zaplecze. Na razie nie napotkałaś nikogo z pracowników sklepu, ani nie widziałaś właścicielki, jednak gdy zdjęłaś kurtkę i apaszkę, zostając w samej koszulce i zmieniałaś buty, dwie damskie ręce objęły cię w pasie od tyłu i czułaś jak ktoś cię przytula. Na twojej twarzy natychmiast pojawił się duży uśmiech, kiedy odwróciłaś się przodem do swojej niskiej przyjaciółki i odwzajemniłaś uścisk.
- Hejka, Beth, miło cię widzieć - powiedziałaś, puszczając brunetkę wolno.
- Mi ciebie też miło widzieć - powiedziała Bethany z szerokim uśmiechem, a jej oczy w kolorze zimnego, błękitnego nieba błyszczały szczęśliwie. Zaśmiałaś się delikatnie.
-Macie jeszcze długo zamiar się obściskiwać? – usłyszałaś denerwujące narzekanie dochodzące z wejścia do składziku. Zauważyłaś wysokiego szatyna o zielonych oczach, krzywiącego się na wasz widok i patrzącego z pogardą. Spojrzałaś na niego niechętnie i zirytowana.
- Też cię lubię, Mike - powiedziałaś, jednak bardzo prawdopodobne, że nie usłyszał tego, bo zniknął z pola waszego wzroku. "Co za cholerny dupek" pomyślałaś, wystawiając środkowy palec w stronę wejścia do pomieszczenia w nadziei, że może ujrzy twój serdeczny gest. Bethany zachichotała.
- Daj spokój, nie przejmuj się nim, nie jest wart twoich nerwów - powiedziała brunetka, opuszczając twoją rękę. Spojrzałaś na nią, a twój nienawistny wzrok zmiękł, by po chwili na twoje wargi wpłynął delikatny, ciepły uśmiech.
- Ta, chyba masz rację - westchnęłaś zrezygnowana i wyszłaś ze składziku, Bethany zaraz za tobą. „Życie jest za krótkie, by przejmować się jakimiś rozpuszczonymi bachorami”  pomyślałaś, przywołując na twarz uśmiech i zajmując się swoją robotą w sklepie.
***
- Kurczę, w takim razie żal mi twojego taty. Zdenerwowana kobieta to demon - zaśmiałaś się przykładając telefon do ucha. Deszcz przestał padać, niebo na horyzoncie było już ciemne, lampy na ulicach włączały się, a wystawy sklepowe kusiły ofertami, przecenami i ciepłymi sklepowymi światłami. Twoja jedna ręka była obwieszona torbami z rzeczami spożywczymi i kilkoma drobiazgami dla ciebie, takimi jak guma balonowa, smakowa pomadka (uwielbiałaś je), tusz do rzęs i korektor. W drugiej ręce obwieszonej twoją torebką i parasolką trzymałaś swój telefon komórkowy. Szłaś chodnikiem, mijając różnej maści sklepy, wymijając ludzi i rozmawiając z Bethany.
- Myślę, że powinien przygotować kolację - powiedziałaś i zatrzymałaś się. Jeden mężczyzna wpadł na ciebie, ale nie zatrzymał się, tylko mamrocząc przekleństwa pod nosem, pośpieszył dalej. Cofnęłaś się kilka kroków i spojrzałaś na wystawę, która przyciągnęła twoją uwagę - męski manekin ubrany w idealnie dopasowany strój francuskiej pokojówki, a na głowie była narzucona opaska z kocimi uszami. Całość była oświetlona ciepłym światłem czerwonej barwy. Na twoich ustach pojawił się złośliwy uśmieszek i mogłaś przysiąc, że właśnie wyrosły ci rogi i ogon. „Chyba znajdę zastosowanie dla tego stroju” pomyślałaś diabolicznie.
- Hej, słonko, jesteś tam? - usłyszałaś głos dochodzący ze słuchawki. Przywrócił cię on do rzeczywistości.
- Tak, tak, jestem... Słuchaj Beth, ja chyba będę kończyć – zaczęłaś, potrząsając delikatnie głową, ale dziewczyna ci przerwała.
- Ja już znam ten twój ton. Cokolwiek diabolicznego chcesz zrobić, wiedz, że nie popieram cię w tym - powiedziała surowo. Zaśmiałaś się.
- Jak ty mnie świetnie znasz. Na razie - powiedziałaś. Bethany mruknęła coś na pożegnanie i rozłączyłaś się. Chwilę potem przechodziłaś przez drzwi sklepu, nad którego wystawą sterczałaś.
    Około dwudziestu minut później byłaś już w swojej okolicy. Obłożona zakupami jakoś zdołałaś sięgnąć w stronę klamki i ją nacisnąć, wpadając do domu.
- Witajcie, moi drodzy! Zawleczcie tu swoje szanowne dupy i brać się za rozpakowywanie zakupów! - krzyknęłaś od razu, wchodząc do domu. Postawiłaś większość toreb na ziemi i ściągnęłaś buty, przy okazji odkładając parasol.
- Przyszłaś w końcu. Już zaczęliśmy się martwić – powiedział Edd, pojawiając się z rudowłosym u boku. Po chwili zauważyłaś też stającego w przedpokoju Toma.
- Mówiłam rano Tordowi i Tomowi, że przyjdę później. Poza tym – myślicie, że nie dałabym się rady obronić? – spytałaś, jednak nie dostałaś odpowiedzi, bo po chwili torby zostały zabrane przez Edda i Matta, jednak Tom został przez chwilę, patrząc na torbę, którą chowałaś za sobą.
- Może wezmę od ciebie też to - zaczął, wyciągając w tamtą stronę rękę, jednak natychmiast ją cofnął, kiedy pacnęłaś go swoją dłonią w jego dłoń.
- Niepotrzebnie, to tylko kilka moich pierdół - powiedziałaś niewinnym uśmiechem, czując, jak Ringo ociera ci się o nogi. Wzięłaś torbę w której zabrzęczała szklana butelka i przeklęłaś w myślach. Na drugą rękę wzięłaś kota i pośpieszyłaś do swojego pokoju. Czułaś palące spojrzenie czarnookiego na swoich plecach przez całą drogę do pokoju. Położyłaś torbę z ostatnimi zakupami i swoją własną torbę na łóżku, zaś kota postawiłaś na podłodze, co i tak niewiele dało, bo po chwili już wylegiwał się na twoich poduszkach. Zdjęłaś pilotkę i zawiesiłaś ją w szafie. Usiadłaś na skraju łóżka i wyjęłaś z torby z „zakupami” butelkę ulubionego trunku Toma. Przejechałaś kciukiem po szklanej powierzchni, na której zaczęły się skraplać krople wody, ponieważ wódka stała z lodówce w sklepie. Pomyślałaś o tym, to zamierzasz zrobić. Pomyślałaś o tym, za co zamierzasz się zemścić. Przypomniał ci się ten dzień, w którym brałaś kąpiel i chciałaś wysuszyć włosy, ale gdy tylko włączyłaś suszarkę, czekała cię niemiła niespodzianka w postaci talku dla dzieci na całej twojej twarzy i włosach. Kiedy tylko usłyszałaś umierającego ze śmiechu Toma, poprzysięgłaś zemstę. I to był właśnie ten dzień. Z uśmieszkiem odstawiłaś butelkę na biurko i po cichu skierowałaś się do pokoju Torda, słysząc, jak Edd krzyknął z zachwytem „COLA!”, a ty nie mogłaś nic poradzić na to, że się uśmiechnęłaś i zaśmiałaś. Naprawdę, mogłaś przysiąc, że żeby uszczęśliwić Edda, wystarczyło mu kupić colę. No, i może zeswatać z Mattem, ale tym zajmiesz się później, na razie masz misje do wykonania. Zapukałaś do drzwi Torda, by po chwili słyszenia jego mamrotania zza drzwi, stanąć z nim oko w oko. No, może oko w podbródek, no ale sens jeden. Do twoich nozdrzy dotarł zapach tytoniu i domyśliłaś się, że pewnie znów palił, ale teraz nie masz czasu na reprymendy dla niego za palenie, zrobisz to później.
- Słuchaj mam do ciebie sprawę – powiedziałaś może trochę za poważnym tonem. Tord spojrzał na ciebie z uniesioną brwią, a później pokazał ci ręką, żebyś weszła do pokoju. Zrobiłaś, co ci kazał i zauważyłaś, że wziął do ręki broń i zaczął się jej przyglądać.
- Więc kto sprawił ci jakiś problem? - spytał niczym Ojciec Chrzestny, trzymając spluwę  i polerując niektóre miejsca rękawem bluzy.
- Nie, nie taką sprawę! - powiedziałaś pośpiesznie. Wiedziałaś, że Tord był zdolny do takich rzeczy, więc wolałaś nie kusić losu. Kiedy spojrzał na ciebie pytająco, wzięłaś głęboki oddech i zaczęłaś ponownie mówić: - Potrzebuję pewnej specyficznej substancji.
Chłopak w czerwonej bluzie patrzył ci w oczy przez chwilę, po czym pokiwał powoli głową ze zrozumieniem i skierował się do jednej ze swoich komód, grzebiąc po różnych szufladach.
- Ta substancja powinna być przezroczysta. Powinna być też bezzapachowa i bezsmakowa, albo żeby przynajmniej smak i zapach alkoholu mógł to zamaskować - ciągnęłaś swój wywód, żwawo gestykulując. - Potrzebne jest to, żeby powodowała senność u osoby, która spożyje coś z nią. Tak, że nawet osoba posiadająca bardzo lekki sen, nie obudziła się nawet w wypadku trzęsienia ziemi i...
- Masz - uciął krótko, wystawiając w twoją stronę przezroczystą fiolkę, w środku była także jakaś przezroczysta ciecz. Spojrzałaś podejrzliwie na szklane naczynie w dłoni chłopaka, po czym wyciągnęłaś ostrożnie rękę i wzięłaś fiolkę. Poczułaś jak na twoich ustach pojawia się pełen satysfakcji, upiorny uśmiech.
- Pod słowem honoru, czasami mnie przerażasz - powiedział Tord, patrząc na ciebie. Zaśmiałaś się, on jednak kontynuował, nie zważając na twój złowieszczy śmiech. - Po co ci to, tak w ogóle?
- Oh, za niedługo się dowiesz... - obdarowałaś go najbardziej uroczym uśmiechem, jakim potrafiłaś i wyszłaś z jego pokoju, zostawiając go sam na sam z pytaniami kłębiącymi się w jego głowie. Powoli zaczął żałować, że ci to w ogóle dał. Ty tymczasem pognałaś do swojego pokoju, wzięłaś butelkę wódki, którą wcześniej postawiłaś na biurku i ją otworzyłaś. Od razu uderzył cię mocny zapach alkoholu. Otworzyłaś flakonik, który dostałaś od Torda, zastanawiając się przy okazji, skąd ten chłopak to ma i wlałaś kilka kropel substancji do butelki, po czym wymieszałaś. Zakręciłaś ją i usiadłaś na chwilę na brzegu łóżka. Pogłaskałaś Ringo, wylegującego się na twojej czerwonej kołdrze, słysząc, jak mruczy z rozkoszy. Spojrzałaś na butelkę w swojej dłoni. „Ostatni alkohol, jaki miałam w ustach, to ten szampan dla dzieci z przyjęcia u mojej siostry ciotecznej…” pomyślałaś i wstałaś z łóżka. Miałaś nadzieję, że Tord cię nie wykiwał i dał ci to, co ci było potrzebne, bo inaczej twój plan w łeb strzelił. Po chwili wyszłaś z pokoju i poszłaś do salonu połączonego z kuchnią. Stanęłaś w progu łuku prowadzącego do pomieszczenia i widziałaś jak Matt i Edd cicho rozmawiają w kuchni i śmieją się. Od czasu do czasu na policzkach jednego z nich pojawiał się delikatny rumieniec i widać było tą chwilową niezręczność, która jednak szybko znikała, jak smuga światła. Z delikatnie przyśpieszonym rytmem bicia serca poszłaś w stronę kanapy, na której siedział znudzony Tom i oglądał coś w telewizji.
- Hej, Tom – powiedziałaś, stając za tyłem kanapy i przykuwając jego uwagę.
- Co chcesz? – spytał, odwracając się w twoją stronę przez oparcie kanapy i patrząc na ciebie podejrzliwie.
- Proszę, takie małe co nie co dla ciebie – powiedziałaś i położyłaś flaszkę na jego kolanach. Podejrzliwość zmieniła się w zaskoczenie, by ostatecznie zostać zastąpiona wdzięcznością i zadowoleniem.
- Dzięki wielkie – powiedział, uśmiechając się, a ty siadłaś na kanapie obok niego.
- To drobiazg – uśmiechnęłaś się słodko i uroczo. Być może czułabyś grzechy łażące ci po plecach, gdyby nie przylegający do twoich pleców pancerz zrobiony z uczucia słodkiej jak maliny latem zemsty.
    Po około dziesięciu minut zaczęłaś zauważać efekty działania tego płynu, który dał ci Tord. Głowa Toma samoistnie zaczęła lecieć na twoje prawe ramię, a ty za każdym razem podnosiłaś ją ze swojego ramienia zirytowana, chociaż w duchu twój wewnętrzny diabełek skakał z radości i zacierał rączki. Czarnooki zmył się do swojego pokoju, a ty wyszłaś z salonu kilka minut po nim. Weszłaś do pokoju, wzięłaś torbę z rzeczami, które kupiłaś i pośpieszyłaś na górę. Otworzyłaś delikatnie drzwi i zobaczyłaś śpiącego na łóżku Toma. Na szczęście był w samych bokserkach, co dodatkowo ułatwiało ci sprawę.
- Zabawę czas zacząć – powiedziałaś, a na twoje usta wpłynął złośliwy uśmiech. Zabrałaś się do roboty.
    Po około godzinie później leżałaś w swoim łóżku, biorąc wcześniej prysznic i zjadając kolację. Trzymałaś w rękach telefon, na którym znajdowało się teraz kilka zdjęć twojego pięknego dzieła. Wracając z pokoju Toma poszłaś także sprawdzić, co tam u Torda. Zastałaś go śpiącego, więc postanowiłaś wyciąć mały numer i jemu, ustawiając budzik w jego telefonie na godzinę 8:00, a na sygnał budzika ustawiłaś piosenkę „Sunshine, Lolipops and Rainbows”, którą szybko pobrałaś. To się zdziwi Słoneczko Cukiereczek*, jak go obudzą te słodkie słowa piosenki. Czytałaś książkę, głaszcząc kota, który (o dziwo) cały czas siedział u ciebie, a kiedy ją skończyłaś, uznałaś, że książka nawet fajna i ciekawa, jednakże, przysłowiowo, dupy nie urywa i poszłaś spać.
*tak, mam świadomość, że tłumaczy się „Słoneczko Lizaczek”, jednak „Cukiereczek” pasowało mi bardziej.
Share:

9 marca 2018

EddsWorld: AU - SwapWorld

Nazwa: SwapWorld
Autor: Damian-Fluffy-Doge
DA autorki: https://damian-fluffy-doge.deviantart.com


Charakterystyka AU:
Na wstępie trzeba pogratulować temu AU tego, że już ma rok od powstania. Rocznica była 30 stycznia. A więc...
AU jest to o zamianie czterech bohaterów miedzy sobą rolami. Czyli:
Edd <-> Matt
Tom <-> Tord
Warto wspomnieć, że to AU jest jednym z tych bardziej oryginalniejszych.Pomysły są bardzo ciekawe. Autorka wprowadziła nawet backstory dla Toma. Jeszcze wspomnę, że zamiast Paula i Patricka jest Bing i Larry, którzy współpracują z Tomem.
                  Postacie:
Matt - Nosi on fioletowy sweter, wcześniej również zielony płaszcz. Jego najukochańszym napojem jest Fanta. Jest on bardzo miłą osobą i przyjazną dla każdego.
Edd - Narcystyczny i szczęśliwy chłopak, który nosi zieloną bluzę, a na nią zakłada różowy płaszcz.
Mimo tego, że jest narcystyczny jest on bardzo miły i przyjazny.
Tord - Wierny palacz cygaro. Nosi ciemno-czerwoną bluzę i spodnie z dziurami. Pod oczyma ma szare wory. Lubi hentaie. Nie lubi Toma.
Tom - W tym AU Tom posiada oczy po swojej matce. Tak. Jego rodzicielka ma także czarne oczy. Warto dodać, że w tym AU jego rodzice to nie ananas i kula do kręgli, tylko ludzie. W dzieciństwie bardzo fascynował się statkami, łódkami itp. Lubiał bardzo takie sprawy. W tym AU jest on powiązany z harpunami. Czemu? Ponieważ jest liderem marynarki wojennej. Gdzie używają harpunów. Jego robot jest mniejszy niż taki podstawowy Torda z EddsWorld. Z tego co wiem jego ojciec umarł gdy był młody, dzięki niemu polubił  łódki, statki, harpuny itd.
W tym AU Tom dalej pije. Jednak nie spożywa alkoholu tak dużo jak Tom z EddsWorld. Jego najwierniejsi żołnierze to Bing, Larry i Hellucard.






















Share:

EddsWorld: AU - Reverse AU

EddsWorld : Reverse AU
Nazwa: EddsWorld Reverse AU
Autor: ???


Charakterystyka AU:
AU polega na zamianie bohaterów  z antagonistami.
Czyli Edd, Tom i Matt zamieniają się rolami z Tordem, Paulem i Patrickiem. Warto tu napomknąć, że jedna część Fandomu uważa, że Paul jest Tomem, a Patrick jest Mattem. Druga część Fandomu uważa, że Paul jest Mattem, a Patrick, Tomem. Tak samo jest z Tomem i Mattem. Mi bardziej odpowiada wersja druga.
Jest to jedno z tych bardzo znanych AU. Niestety autor jest nieznany. W tym AU zamiast czerwonej armii jest zielona armia, której liderem jest Edd. Przygody są takie same jak w głównym uniwersum.
                   Postacie:
Tord - Norweg w czerwonej bluzie, który lubi hentaie, jak i palić cygaro. Tak. W tym AU, też  lubi popalić sobie i poczytać. Jest on liderem swojej grupy. Nie ma on jednak armii, ani nie ma złych zamiarów i niczego innego z takich złych rzeczy. Za to Edd tak.
Edd - Ubrany jest on w zieloną bluzę, a pod tym ma białą bluzę z napisem Smeg Head. Jest on komunistą, który jest nazywany przez swoją armię jako: Zielony Lider. Opuścił Torda,Paula i Patricka, żeby spełnić swoje marzenia w wielkim mieście. Po wydarzeniach z The End otrzymał on poważne rany. Jego najwierniejsi żołnierze to Tom i Matt.
Paul - W pierwszej wersji jest on osobą ponurą, która nosi lawendową bluzę, a pod tym czerwony sweter. Zawsze w buzi ma on papierosa. Warto wspomnieć, że ma on wielkie brwi. W drugiej wersji również nosi lawendową bluzę i czerwony sweter W tej wersji też ma papierosa w buzi. Jedynie gdzie natknąłem się na niego z płaszczem to na DA. Kolor płaszcza był niebieski.
Patrick -  Przyjaciel Torda i Paula, nosi on żółtą bluzę i czerwony sweter, w pierwszej wersji, jak i drugiej. W pierwszej jest on postacią trochę głupszą. Nie jestem pewien czy jest on narcyzem czy nie. Ale moje przypuszczenia idą na nie. W drugiej wersji jest on alkoholikiem, na dodatek jest ponury. Ma on uczesane włosy.
Jedynie gdzie znalazłem go z płaszczem to obrazek z Internetu.
Tom - Jest on wiernym żołnierzem Edda. W jednej wersji jest on tym mądrzejszym. A w drugiej jest głupiutki i będąc w samolocie krzyczy, że widzi górę lodową. Nosi on zielony sweter. Na to ma założony niebieski, długi płaszcz.
Matt - Drugi wierny żołnierz Edda. Jest ubrany jak typowy żołnierz z Zielonej Armi. Zielony sweter i niebieski, długi płaszcz. Tak samo jak Tom. W jednej wersji jest mądrzejszy, a w drugiej głupszy.









Share:

EddsWorld: AU - TomsWorld

Nazwa: TomsWorld
Autor: raiiny-skye
DA autorki: https://raiiny-skye.deviantart.com


Charakterystyka AU:
Jest to AU gdzie cztery główne postacie zamieniają się rolami.
Wygląda to to tak:
Edd <-> Tom
Matt <-> Tord
Warto wspomnieć, że AU w tym miesiącu będzie miało swoją pierwszą rocznicę. Autorka prowadzi to AU na DeviantArt, wszystko jest rysowane w Paincie. Poza tym charakter postaci jest dosyć inny. Twórczyni nadużywa czarnego humoru, przez co ,,trochę'' mnie odpycha. Ale muszę powiedzieć, że pomysł jest dobry. Czemu AU jest tak popularne? Przyczyną jest to, że autorka poznała Akumarou. Osobę która polubiła jej AU i robiła z niego rysunki. Była to jej przyjaciółka, ale, że raiiny zaczęła przesadzać z czarnym humorem, wszystko się zmieniło . Aku napisała co o tym myśli w swoim dzienniku ( journal na DA). Z tego journala możemy dowiedzieć się, że to dzięki jej raiiny ma tyle obserwujących. Ogólnie raiiny tak zafascynowała się sławą, że jej już nie potrzebowała przyjaciół. Oczywiście przeprosiła i obiecała, że się zmieni. Zmiany to ja w tym wszystkim jakoś nie widzę.
Ale to już opowieść na kiedy indziej. Jeszcze zanim przejdziemy do opisów postaci to powiem o dwóch rzeczach:
1. W tym AU oprócz podstawowej czwórki są także CorruptTom i Midgy.
2. W opisie postaci podzielę je na dwie: pierwszą wersją i tą teraźniejszą która moim zdaniem jest słaba.

Postacie:
Tom - Jest on głównym bohaterem tego AU, na co wskazuje nazwa. W pierwszej wersji był on po prostu wesołą osobą która kochała pić Coca Colę. W nowszej wersji jest on histerykiem. Przez zachowanie ich ,,przyjaciół'', a głównie Matta nie wytrzymuje i wariuje. Warto wspomnieć o jego oczach. Nie są one wynikiem laseru którym oryginalny Tom dostał w dzieciństwie. Są to jego kontakty na oczy które są czarne. Pomysł jest bardzo ciekawy i dobrze przemyślany. Oprócz tego, że ma jasno-niebieską bluzę a pod tym białą bluzkę niczym więcej nie różni się od oryginału.
Edd - Jest to alkoholik, który zazwyczaj jest ponury, ale uśmiechnie się czasami, nosił on ciemno-zieloną bluzę. Teraz jest to osoba która nie nienawidzi życia i zawsze chcę się zabić. Takie emo, ale w sumie emo to go nie można nazwać. Na dodatek autorka, żeby podkreślić, że jest on emo dała mu czarną bluzę. Na szczęście autorka już nie tworzy Edda w taki sposób.
Tord - Narcystyczny chłopak który ciągle mówi jaki on jest piękny. Jest troszeczkę głupiutki. Tak było kiedyś. Teraz jest to osoba która kocha... widelce. Tak. Widelce. Najgorsze jest to, że autorka zrobiła z niego kogoś cofniętego w rozwoju. Co jest smutne. Powiedziała, że jego głupota będzie zmniejszona. Tylko, że... nie widać żadnej różnicy. Na czerwonej bluzie ma on czarny płaszcz.
Matt - W starej wersji denerwował wszystkich. Tyle. W teraźniejszej wersji denerwuje wszystkich i to bardziej. Na dodatek jest zboczeńcem do potęgi entej.
CorruptTom - Starszy brat Toma który wziął się z dupy. Ma kurde multum mocy, jest nieśmiertelny. Nic nadzwyczajnego. Jest on kopią pewnego wątku pewnej postaci z innego AU.
Midgy - Małe coś, co też wzięło się z dupy. Ostatnio autorka go nie rysuje. Jest on po prostu wkurzającą, pomniejszoną wersją Toma.




Share:

EddsWorld: AU - Spis treści

Za spis i opis AU odpowiedzialny jest Filip Domin
Eddvengers
Cam Boy (+18)
Tomsword 
Tordsworld
Mattsworld
Swapworld
Reverse
Opposite Day
Wrong
Red Bandit
Traitor AU
Monster Apartment (albo samo Monster)
High School
AsylumWorld
Eddsfading
Hybrid
Soulmates
Dysfunctional
Portal
Steampunk
Eddstale
Mirror
BioWorld
Lastworld
Neighbor Swap
Coraline
Cats
Nuclear Winter
Vex
Superhero
CorruptedWorld
Gemsworld
Omegaverse
EddsHorror
Elite Four
 EllsWorld 
SwitchWorld 
EddsFading
Share:

POPULARNE ILUZJE