30 grudnia 2017

Eddsworld: Szkoła przetrwania, czyli jedna kobieta w domu z 4 mężczyznami.- Tylko przyjaciele? [opowiadanie by EvilAngel]

Notka od autora:Kilka miesięcy po wydarzeniach z „The End”. Odkąd wyjechałaś ze swoją rodziną do innego miasta, utraciłaś kontakt ze swoim starymi przyjaciółmi, jednak teraz, gdy byłaś już w pełni dorosła, postanowiłaś na odnowienie kontaktu. I tak o to wylądowałaś w takiej oto sytuacji: jedyna dziewczyna mieszkająca w domu z 4 mężczyznami, napięta atmosfera między dwójką z nich, studia i praca na pół etatu, a ty się zastanawiasz, czemu zachowujesz się jak ich matka albo, co najmniej, starsza siostra. I czasami masz tego po prostu dosyć.
Jeżeli spodziewałaś się opowiadania z rodzaju „Ty x Postać”, to się grubo przeliczyłaś. Muszę cię rozczarować, ale jedyne shipy, jakie będą tu występować, to te, które „Ty” lubisz i masz zamiar pomóc w ich realizacji (spodziewajcie się EddMatt i TomTord).
Autor: EvilAngel
Spis treści:
...Postawiłaś pudło z powrotem na miejsce i wróciłaś do salonu. Widziałaś, jak Matt krzątał się po kuchni, a Edd patrzył na niego rozmarzonym wzrokiem i z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wydawało ci się, że nie zauważył twojej obecności w pokoju, więc szybko zajęłaś miejsce na fotelu, rozsiadając się w nim wygodnie. Nawet to nie zwróciło uwagi brązowookiego, więc zrezygnowałaś ze swojej wygodnej pozycji, nachyliłaś się w stronę Edda i pstryknęłaś palcami przed jego oczami. Nadal nic. Kiedy tylko weszłaś do pokoju i zauważyłaś tą scenę, myślałaś, że może Edd czuje coś do Matta, ale szybko odrzuciłaś tą myśl dlatego, że mógł tylko się zapatrzeć. Jednak po pstryknięciu i kilku machnięciom ręką przed twarzą szatyna, byłaś prawie stuprocentowo pewna, że twoja pierwsza myśl była tą prawidłową. Walnęłaś Edda delikatnie pięścią w ramię. Reakcja była natychmiastowa.
- Ał! – krzyknął, odwracając się w twoją stronę i patrząc na ciebie oskarżycielsko.
- No w końcu ktoś wrócił na Ziemię! Od dobrych 5 minut próbowałam przykuć twoją uwagę – powiedziałaś, a na twoje słowa chłopak zarumienił się i spuścił głowę w dół, unikając kontaktu wzrokowego z tobą.
- N – no bo ja… Z – znaczy… - zaczął się tłumaczyć, zawstydzony.
- Ale jak widać ktoś inny miał całą twoją uwagę – powiedziałaś niezbyt głośno, jednak Edd i tak najszybciej jak potrafił zakrył twoje usta dłonią z paniką w oczach i intensywniejszym rumieńcem na policzkach. Ty tylko spojrzałaś w stronę Matta, później skierowałaś swój wzrok z powrotem na Edda i zamachałaś brwiami w stylu „Jeśli wiesz, co mam na myśli”. Nie wiedziałaś, czy to możliwe, ale wprawiłaś go w jeszcze większe zakłopotanie, jednak zabrał rękę z twoich ust i zasłaniał teraz obiema dłońmi swoją twarz. Ty jedynie położyłaś rękę na jego ramieniu i uśmiechnęłaś się ciepło.
- Pogadamy później. Teraz mamy film do obejrzenia – powiedziałaś i znów wygodnie rozsiadłaś się w fotelu. Edd spojrzał na ciebie spomiędzy palców, po czym powoli odsłonił twarz, opuszczając ręce. Po krótkiej chwili Matt wrócił z dwoma miskami popcornu, mniejszą dając tobie, a większa biorąc dla siebie i Edda.
- Coś mnie może ominęło? – spytał rudowłosy. Edd spojrzał na ciebie z niemą prośbą, którą zauważyłaś i postanowiłaś uszanować.
- Nie, nic specjalnego – wepchnęłaś garstkę popcornu do buzi. Edd w tym czasie wstał z kanapy i przyklęknął przy telewizorze, wyciągając kilka pudełek z filmami.
- Więc tak, mamy do wybrania… - zaczął przeglądając tytuły napisane na pudełkach – „Kraina Lodu”, „Dzisiaj 13, Jutro 30” , „Lucy”…
- „Lucy”! – krzyknęłaś natychmiast, nadal mając pełno popcornu w ustach. Matt i Edd spojrzeli się tylko na ciebie zaciekawieni, na co odparłaś – No co? Film jest naprawdę świetny, a dawno go nie oglądałam.
- Okay, mi pasuje – odpowiedział Matt, Edd skierował wzrok na niego, po czym tylko wzruszył ramionami. Włożył płytę z filmem w wyznaczone miejsce i wrócił na kanapę. Po krótkiej chwili film zaczął się.
- Edd? – spytałaś nie odrywając wzroku od ekranu.
- Tak? – szatyn zadał pytanie, także patrząc cały czas na ekran telewizora.
- Dlaczego, pomimo tego całego rozwoju technologicznego i w ogóle, my nadal używamy filmów na płytach DVD? – tym razem już patrzyłaś na niego.
- Bo gdybyśmy mieli wybierać film z tysięcy różnych, to zajęłoby to nam całe południe i jeszcze wieczór – odpowiedział, biorąc trochę popcornu z miski. Pomyślałaś, że teoretycznie jest to dość logiczne, więc tylko machnęłaś głową ze zrozumieniem i powróciłaś do oglądania filmu.
    Po jakiejś półtorej godziny seans się zakończył. Film nadal był dla ciebie świetny, jednak podczas seansu zdarzyło się kilka sytuacji, które odciągnęły twoją uwagę od ekranu – Matt, kładący rękę na oparciu kanapy w miejscu, w którym siedział Edd, oraz to, że ich ręce spotkały się kilka razy, kiedy usiłowali wziąć trochę popcornu z miski.     W obu tych przypadkach jedno z nich kończyło z zaczerwienionymi policzkami. Wracając – gdy tylko film się skończył, Edd pożegnał was i próbował uciec do swojego pokoju jak najszybciej, jednak ty go wyprzedziłaś, przypominając, że przecież mieliście porozmawiać. Właśnie dlatego w tej chwili domknęłaś drzwi od pokoju brązowookiego i stanęłaś oparta o nie, gdy na twoich ustach błąkał się głupi uśmieszek.
- Edd się zabujał, Edd się zabujał, Edd się zabujał! – zaczęłaś podśpiewywać, tańcząc, podskakując i wykonując inne ruchy. Edd złapał cię jak najszybciej za nadgarstki, powstrzymując od dalszych pląsów i przyłożył palec do ust na znak tego, żebyś była cicho. Natychmiast przerwałaś swój wywód i tylko zaśmiałaś się na widok intensywnie czerwonej barwy pokrywającej policzki szatyna.
- Już dobrze, dobrze, będę cicho – powiedziałaś, uśmiechając się.
- Dziękuję – odpowiedział Edd, siadając na swoim łóżku. Nie czekając na jego pozwolenie, dosiadłaś się do niego i patrzyłaś na niego. Chłopak zaczął bawić się nerwowo rękawami od swojej zielonej bluzy.
- Więc… Matt, prawda? – spytałaś zaciekawiona, jednak spodziewałaś się, jaka będzie odpowiedź.
- Tak, Matt… - odpowiedział po dłuższej chwili milczenia, przełykając gulę w swoich gardle.
- Szkoda, że pewnie nic z tego nie wyjdzie… - dodał po krótkiej chwili zawiedzionym tonem, z nutą smutku i goryczy w głosie. Automatycznie zrobiło ci się go żal, więc objęłaś go ramieniem, zaś drugą ręką uspokajając posuwałaś z górę i w dół po jego ramieniu.
- Edd, jak możesz tak myśleć? – powiedziałaś, a ton twojego głosu znów przestawiał się na „matczyny” i „troskliwy”.
- Ale taka jest prawda. Ja jestem niski i gruby, a on? Chodzący ideał… - powiedział zasmuconym tonem, opierając brodę na dłoni.
- Nie jesteś gruby, tylko puszysty. Ewentualnie masz grube kości – rzuciłaś żartem, którym spowodowałaś, że chłopak się zaśmiał, więc wiedziałaś, że jesteś na dobrym tropie do poprawienia mu humoru.
- Poza tym – Edd, jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem i chłopakiem, o jakim może marzyć każda kobieta i każdy mężczyzna. Jesteś miły, uroczy, wielkoduszny i zabawny – Edd spojrzał na ciebie wielkimi oczami, jakbyś nie mówiła o nim, tylko o jakiejś innej, nieznanej mu osobie.
- Jestem pewna, że gdybyś porozmawiał na ten temat z Mattem i wyznał mu swoje prawdziwe uczucia, moglibyście być razem – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się ciepło, widziałaś jednak, że chłopaka nadal coś trapiło.
- A co jeżeli on nie czuje tego samego do mnie? Gdybym się go o to spytał, to nasza przyjaźń nie byłaby już taka sama, jak wcześniej… - odpowiedział przygnębiony
- A jeżeli mu tego nie powiesz, to będziesz żył ze świadomością, że mogło być inaczej. Że może jednak bylibyście razem – odpowiedziałaś. Znów skierował na ciebie swój wzrok, ty jednak tylko wzięłaś go w swoje objęcia i po chwili wypuściłaś. Wstałaś z łóżka i podeszłaś do drzwi, otwierając je. Już chciałaś wyjść, jednak odwróciłaś się na moment w stronę Edda.
- Naprawdę świetnie potrafisz rysować ludzi Edd, ale pamiętaj, że Matt ma trochę większe oczy – powiedziałaś, pamiętając poranną sytuację ze szkicownikiem. Tak, widziałaś, co on rysował, bo nie byłaś ślepa.
Wyszłaś więc z pokoju, zamykając drzwi. Następnym przystankiem był pokój Matta. Poszłaś w stronę ciemnych, dębowych drzwi i delikatnie je uchyliłaś, wkładając głowę przez powstały otwór.
- Hej, Matt – powiedziałaś, odnajdując wzrokiem rudę czuprynę chłopaka. – Mogę wejść i pogadać?
    Matt odwrócił się w twoją stronę, odrywając swoją uwagę od lustra i patrząc na ciebie z delikatnym uśmiechem.
- Jasne, wchodź – powiedział i machnął w twoją stronę ręką na zachętę, żebyś weszła. Wkroczyłaś do pokoju zamykając za sobą drzwi. Otoczyły cię ściany obwieszone wieloma lustrami i ramkami ze zdjęciami. Dominowały te, które ukazywały tylko Matta, jednak było też sporo tych z Mattem i Eddem, kilka z Mattem i Tomem, Tordem, lub z tobą, i z cztery zdjęcia was wszystkich. Usiadłaś na łóżku Matta, zakładając nogę na nogę i opierając się rękoma za plecami. Matt stał naprzeciwko i wpatrywał się w ciebie swoimi dużymi oczami w kolorze lapisu.
- Chciałam pogadać o tobie… - zaczęłaś.
- Zamieniam się w słuch – przerwał ci Matt, zachwycony. Wiedziałaś, że masz teraz jego uwagę, bo powiedziałaś, że chcesz pomówić o jego osobie, a Matt zawsze był chętny do tego, żeby ktoś wychwalał, doceniał i mówił tylko o nim.
- …a właściwie o twoich relacjach – dokończyłaś, a jego entuzjazm trochę zmalał. Jednak tylko odrobinę, bo nadal rozmowa będzie poświęcana głównie jemu.
- Jakie masz relacje z innymi, Matt? – zadałaś pytanie, nim rudowłosy miał okazję coś powiedzieć.
- Cóż, Torda lubię, chociaż nadal pamiętam ten jeden raz, kiedy mnie uderzył, ty i Tom jesteście moimi przyjaciółmi, a Edd… – zrobił krótką przerwę, po czym na jego policzkach pojawił się prawie niezauważalny rumieniec i delikatny śmiech na twarzy. Zauważyłaś obie te rzeczy i w duchu podskoczyłaś do góry z radości. Jeżeli to oznaczało to, o czym myślałaś, to na pewno uszczęśliwi to pewną osobę.
- Edd jest moim najlepszym przyjacielem, którego nie wymieniłbym za żadne skarby - powiedział Matt radosnym tonem, po chwili namysłu jednak dodał - No chyba, że ta rzecz mogłaby uczynić mnie jeszcze przystojniejszym, niż jestem, ale oboje wiemy, że to już nie możliwe - jakby na podkreślenie słów podniósł wcześniej położone lusterko i zaczął się w nim przeglądać, szczerząc zęby w uśmiechu.
- A masz może kogoś, kogo darzysz jakimś wyjątkowym uczuciem, na przykład miłością? - spytałaś, przyjmując rolę psychologa, podczas gdy Matt spojrzał się na ciebie pytająco.
- Nie to, że pcham się na to miejsce, po prostu jestem ciekawa - dodałaś szybko. Policzki rudowłosego pokryły się rumieńcem, a on sam zmienił miejsce, siadając obok ciebie. Wyglądał na poddenerwowanego, jednak widać było, że coś mu leży na duszy i chciałby się z kimś tym podzielić.
- Obiecujesz, że nikomu tego nie powiesz? - spytał, patrząc ci w oczy.
- Obiecuję. Twój sekret będzie u mnie bezpieczny - powiedziałaś zgodnie z prawdą. Nawet jeżeli chciałabyś, by ta dwójka się zeszła, to byłaś pewna, że lepiej będzie, jeżeli stanie się to naturalnie, a nie z twoją pomocą.
- Edd - rzucił krótko Matt, chowając twarz w dłonie. Szczerze mówiąc - odpowiedź wcale cię nie zdziwiła. Położyłaś rękę na jego ramieniu i poruszałaś uspokajająco przez jakiś czas.
- Powinieneś z nim o tym pomówić, Mattie - rzadko używałaś ich zdrobnień, jednak teraz czułaś dziwną potrzebę, żeby to zrobić. Rudowłosy jednak zignorował przezwisko i tylko odjął dłonie od twarzy, opierając je na łóżku po swoich bokach.
- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł... Co jeżeli Edd nie lubi mnie tak, jak ja jego? - spytał z wzrokiem utkwionym w podłogę.
- Czy ty wątpisz w siebie? Osoba z najwyższą samooceną, jaką kiedykolwiek znałam, wątpi w siebie? - próbowałaś zażartować, jednak rudzielec nadal zachowywał powagę.
- Tu nie chodzi o to, że nie wierzę w siebie, tylko... - zrobił krótką przerwę, biorąc kilka krótkich oddechów, zanim zaczął znów mówić - Tylko nie chcę czegoś zepsuć. Na prawdę zależy mi na Eddzie i nawet, jeżeli nie wyszłoby nam, nie chciałbym stracić go. Jest mi na prawdę bliski i nie chciałbym, żeby pomiędzy nami coś się zniszczyło.
Nie wiedziałaś, co powiedzieć. Matt, którego znasz, nie mówił takich rzeczy. Nie byłaś przyzwyczajona do takich głębokich słów wychodzących z ust niebieskookiego. Przeważnie albo zachwycał się sobą, albo zachowywał się beztrosko i infantylnie, a teraz? Mówił z sensem i powagą, której często ci u niego brakowało.
- Wow, Matt... Jesteś inteligentniejszy niż myślałam... – powiedziałaś po chwili przetwarzania słów chłopaka.
- Dzięki! - powiedział, pałając dumą i z uśmiechem wymalowanym na twarzy, jednak gdy po chwili doszedł do niego prawdziwy sens słów, uśmiech zniknął zastąpiony delikatnie urażonym wyraz twarzy. - Hej!
    Perliście zachichotałaś i poklepałaś Matta po ramieniu. Dowiedziałaś się już wszystkiego, co chciałaś wiedzieć i czułaś się usatysfakcjonowana. Spojrzałaś na zegarek stojący na półce chłopaka i zobaczyłaś na nim godzinę 19:46. Wstałaś, pożegnałaś się z Mattem, mając uśmiech na twarzy i wyszłaś z jego pokoju. Natychmiast skierowałaś się na parter domu tylko po to, żeby zobaczyć, że nikogo tam nie ma. Dobra, rozumiałaś, że Edd i Matt mogli siedzieć u siebie, żeby przemyśleć kilka spraw, ale Tom i Tord już dawno powinni wyleźć ze swoich pokoi, przynajmniej po jedzenie. „No nic” pomyślałaś i wzruszyłaś ramionami. Poszłaś do kuchni i włączyłaś radio stojące na wysepce kuchennej. Przywitały cię dźwięki klasyka takiego jak „Highway to Hell”. Zaczęłaś się trochę wygłupiać grając na niewidzialnej gitarze i tanecznym krokiem poszłaś w stronę górnej szafki i chlebaka pod nią. Wyciągnęłaś chleb, dżem, miód, masło orzechowe, czekoladę i narobiłaś kanapek na pięć talerzy. Zjadłaś swoje, a pozostałe cztery talerze ułożyłaś tak, że mogłaś je wszystkie naraz zanieść na pierwsze piętro, bez latania w gorę i w dół. Jednak ta posada kelnerki, którą kiedyś miałaś, przydała się… Idąc od drzwi do drzwi i zostawiając pod nimi talerze, pukałaś do każdego z pokoi, by później widzieć, jak każdy z chłopaków wychyla się zza drzwi swoich królestw i bierze z uśmiechem wdzięczności – mniejszym lub większym – jedzenie, które przygotowałaś. Rzuciłaś im krótkie „Smacznego” i wróciłaś na parter. Idąc do łazienki „zapisałaś” sobie w głowie, żeby po pracy zajść do sklepu, bo chleb – i w sumie wszystko – kończyło się. Wzięłaś szybki prysznic, poszłaś do swojego pokoju i wzięłaś się za czytanie książki, okazjonalnie pisząc przez telefon z Bethany. Tym samym zakończyłaś swój dzień.
Share:

3 komentarze:

POPULARNE ILUZJE