7 grudnia 2017

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XXV - Lekcja Biologii [Would That Make You Happy? - A Lesson in Biology - tłumaczenie PL]

Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej.
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Poczułaś palce bawiące się Twoimi włosami, odgarniające je z twarzy. Materac zaskrzypiał, wiedziałaś że Sans leży obok i powoli budzi Cię swoim dotykiem. Był dzisiaj wyjątkowo delikatny. Ta odrobina uwagi wypełniała Twoje serce. Poczułaś znajomy ucisk między nogami i niewielki ból w brzuchu. Zmarszczyłaś brwi.
-wszystko dobrze? - zapytał kiedy otworzyłaś oczy i na niego popatrzyłaś. Przesunęłaś rękę na brzuch i pogładziłaś go. Sans patrzył się na Ciebie. Normalny wyraz twarzy powoli zaczął się zmieniać na oczekujący. Sunął palcami po Twoim ramieniu czekając na odpowiedź.
-Czuję się dziwnie. Chyba to... - przekręciłaś się na bok i zrobiło Ci się zimno, jak tylko poczułaś znajome, mokre uczucie na pośladkach. O nie. Jak mogłaś zapomnieć. Powinnaś rozpoznać od razu! Wyskoczyłaś z łóżka nim Sans zareagował, odrzuciłaś koc na bok by potwierdzić swoje obawy. Prześcieradło było przyozdobione piękną, czerwoną plamą wielkości dłoni. Teraz kiedy wiedziałaś już co się dzieje, ból w brzuchu się zwiększył. Zamarłaś przytłoczona wstydem i winą nie wiedząc co powiedzieć.
-czy to... krew?! - zapytał wstając, przeniósł wzrok na Twoje nogi. Usnęłaś w bieliźnie. Otworzył szeroko oczy – dziecino, krwawisz?
-Przepraszam! Kompletnie zapomniałam! - palnęłaś biegnąc po jakieś czyste ubrania do szafki.
-jesteś ranna? - musiał się teleportować, bo chwycił Cię za nadgarstek tak, abyś odwróciła się w jego stronę, zmartwienie było wymalowane na jego twarzy.
-Nic mi nie jest, to tylko... - byłaś czerwona od rumieńców, chciałaś zapaść się pod siemię. Puścił Cię i znowu spojrzał na zakrwawioną bieliznę, wyraźnie nie wiedział co robić. Nagle na jego twarzy pojawiło się poczucie winy...
-wiedziałem, że byłem zbyt gwałtowny wczoraj, wiem, że mówiłaś, że tak lubisz, ale..
-Boże, Sans! Nie jestem ranna! - przerwałaś mu nim zarumienisz się jeszcze bardziej. Z szafy wyciągnęłaś parę majtek, spodenek, i koszulkę. To miło, że miałaś miejsce na swoje ubrania w pokoju Sansa, no i mogłaś mu czasem zabrać jakąś koszulkę, aby mieć w czym spać.
-ale krwawisz, coś musi być nie tak – teraz był zagubiony. Widziałaś jak patrzy się na Ciebie uważnie. Gdyby nie cały ból i wstyd jaki teraz czułaś, mogłabyś pomyśleć, że jego zachowanie jest nawet słodkie. - co mogę zrobić? jak ci pomóc?
-To normalna sprawa. Po prostu zapomniałam. - wiedziałaś, że prawdopodobnie i tak nie zrozumie – To coś ludzkiego i kurwa, nie ma nic co mogłabym użyć
-jak to normalna sprawa? - brzmiał na przerażonego. Poczułaś znajomą aurę magii w powietrzu, jego oko zabłysnęło na niebiesko. Założyłaś za dużą koszulkę sięgającą do połowy ud i udałaś się w stronę drzwi. Po pierwsze, łazienka
-Tak to, normalna sprawa. - szedł za Tobą całą drogę aż pod drzwi do kibla. Wślizgnęłaś się do środka i popatrzyłaś na niego przez szczelinę w drzwiach. Był zmieszany.
-cz-czy mogę coś zrobić, aby ci pomóc? - zapytał cicho.
-Możesz zawołać Frisk? - zapytałaś zamykając drzwi, czułaś że zaczyna z Ciebie ciec – Będziesz musiał go zabrać do sklepu.
-dobrze, już idę – wyrzuciłaś brudne obrania w bok, papierem wytarłaś to co już skapło i usiadłaś na toalecie. Zwinęłaś zabrudzone majtki i wyrzuciłaś je na podłogę uważając jednocześnie, aby nie były zakrwawioną stroną do dołu. Nie chciałabyś sprzątać jeszcze kibla. W końcu poczułaś się bezpieczna, oparłaś głowę o rękę, zaś plecy o ścianę. Boże. Czy mogło być gorzej? Nie tylko ufajdałaś prześcieradło i prawdopodobnie materac też, ale Sans myśli, że wykrwawisz się na śmierć. Będziesz musiała mu to wszystko wyjaśnić. To będzie zabawna rozmowa. Jak mogłaś zapomnieć, że zbliża się Twój okres? Pewnie wpadnięcie do Podziemia miało coś z tym wspólnego, no i zawsze miałaś nieregularny okres... Może tylko się łudzisz, ale masz wrażenie, że widziałaś coś co mogłoby Ci pomóc w sklepie w Snowdin. Zastanawiałaś się, czy potwory w ogóle wiedzą do czego to służy. Pewnie nie, biorąc pod uwagę, że podpaski były na regale z artykułami dziecięcymi... Ciche pukanie do drzwi. Podskoczyłaś i naciągnęłaś koszulę na kolana
-Proszę. - Frisk wsunął do środka głowę, nadal ubrany w piżamy, ale przerażony. Pomachałaś do niego, dostrzegłaś w tyle Sansa. Panikował w korytarzu. Naprawdę będziesz musiała mu to wyjaśnić.
-Mamusiu, coś się stało? Sans powiedział, że mnie potrzebujesz, ale nie powiedział do czego. Nie chciał chyba nic mówić przy Papyrusie i Undyne – powiedział patrząc, jak zaciskasz palce na koszulce. Byłaś wdzięczna niebiosom za tę odrobinę łaski – Boli cię brzuszek?
-Nie kochanie, ale chcę abyś poszedł po coś do sklepu z Sansem. Pamiętasz kiedy rozmawialiśmy jak odkryłam, że bawisz się moimi tamponami kilka miesięcy temu? - Nie wyjaśniłaś Frisk dokładnie po co to jest, bo ma zaledwie sześć lat, ale nie kłamałaś. No i naprawdę nie chciałaś, aby bawił się tamponami, to nie jest nic taniego. Frisk przytaknął, nic nie powiedział, ale wyraźnie wyglądał na speszonego. - To dobrze. Musisz mi znaleźć tampony albo podpaski w sklepie. Sans nie będzie wiedział jak to wygląda, więc ty musisz iść, dobrze? - miałaś nadzieję, że zrozumie i posłucha, bo inaczej nie będziesz wiedziała co zrobić przez kilka kolejnych dni. Dziecko przytaknęło odwracając wzrok
-Dobrze
-Dziękuję – czułaś się lepiej. Cały ten poranek, znaczy się zaledwie dziesięć minut, było ciężkie. - Możesz powiedzieć, aby Sans przyszedł na chwilę?
-Dobrze – wyszedł zostawiając uchylone drzwi i skinął głową do Sansa. Nim cokolwiek powiedziałaś ten był już przy Tobie i obejmował Cię ramionami mocno. Potem nagle Cię puścił i zrobił krok do tyłu. Rumienił się na niebiesko o pocił
-jesteś pewna, że to coś normalnego? to nie ma sensu, myślałem że ludzie krwawią wtedy kiedy są ranni – bąknął zaciskając ręce w pięści – utrata krwi nie może być dobra, prawda?
-Sans, obiecuję, nic mi nie jest. Tak dzieje się cały czas – powiedziałaś czując się źle, nie mogłaś nic poradzić na niezręczność całej tej sytuacji. Zwłaszcza, że siedziałaś właśnie na kiblu – Frisk wie czego potrzebuję, zabierz go do sklepu, dobrze? - Sans wyraźnie chciał Ci uwierzyć, ale i tak się martwił. Nie widziałaś go w takim stanie od czasu walki z Undyne. - Obiecuję, nic mi nie będzie – powtórzyłaś przyciągając znowu jego wzrok
-...mogę dla ciebie zrobić coś jeszcze? coś, co może pomóc? - wsadził ręce do kieszeni. Poczułaś jak ostry ból przeszywa Ci brzuch. Zgięłaś się lekko.
-Czekoladę? Albo może coś słonego? Chrupki albo coś? - zamrugał
-coś takiego pomoże?
-Nie zaszkodzi
-a więc to dostaniesz.
Do powrotu Sansa i Frisk siedziałaś pod gorącą wodą z prysznica. Wyjrzałaś kiedy drzwi się otworzyły. Twój biedny przerażony chłopak miał ręce pełne siatek. Położył je na ziemi i popatrzył na Ciebie. Teraz kiedy się uspokoiłaś, naprawdę miałaś wyrzuty, że go zmartwiłaś.
-frisk nie był pewien czego chcesz, więc uh... wzięliśmy wszystko co wyglądało na to, co może ci pomóc
-Dziękuję – starałaś się brzmieć normalnie – Naprawdę, Sans. Bardzo pomogłeś. Przepraszam, że się martwiłeś. - zaprzeczył i wzruszył ramionami
-zaniosę resztę na dół
-...Ile jedzenia kupiłeś? - zerknęłaś na pozostałe torby. Z tego co widzisz, wypełnione słodyczami i przekąskami. Zarumienił się i odwrócił wzrok patrząc na pakunki
-zdałem sobie sprawę, że nie wiem co lubisz, więc wziąłem kilka rzeczy – nie byłaś pewna, czy Sans może być jeszcze słodszy. Gdybyś nie była pod prysznicem, to byś go właśnie przytuliła
-Dziękuję, cukiereczku – zawstydziłaś się, zdając sobie sprawę jak go nazwałaś. Sans podniósł na Ciebie wzrok i uniósł brwi zaskoczony. Po chwili uśmiechnął się
-cukiereczku? - zaśmiałaś się nerwowo zaciskając zasłonę między palcami
-Tak, no bo wiesz, jesteś słodki? - przygryzłaś wargi, nie chciałaś aby odpowiadał, bo cała ta sytuacja wydawała Ci się głupia – Jeżeli nie chcesz, mogę...
-nie, podoba mi się – zapewnił – naprawdę
-Dobrze – uśmiechnęłaś się – Um, będę na dole za kilka minut... Nie... nie powinieneś pracować? - wzruszył ramionami
-powiedziałem papsowi i undyne, że nie czujesz się dobrze i zostanę z tobą w domu, wyszli już jakiś czas temu, poszli naprawiać jej dom, ah i mam dać znać jak poczujesz się lepiej – Sans wyszedł, a Ty dokończyłaś prysznic, czując się znacznie lepiej. Czułaś się tylko... dziwnie wiedząc, jak bardzo Sans o Ciebie dba. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaisz. Każdy inny facet na jego miejscu byłby obrzydzony w podobnej sytuacji. Samo wspomnienie o okresie sprawiało, że faceci krzywili się w obawie i niesmaku i unikali kontaktu. Ale nawet, jak nie rozumie co zaszło, reakcja Sansa wydała Ci się właściwa. Nie przywykłaś do tego, że ktoś kładzie Twoje dobro na pierwszym planie. Czysta i odświeżona schowałaś kilka paczek wkładek, podpasek i tamponów pod zlew i wrzuciłaś zaplamioną bieliznę do prania. Frisk dostrzegł Cię nim zeszłaś na dół, siedział na kanapie w salonie. Przygryzł wargę. Wiedziałaś, że chce Ci coś powiedzieć, ale nie wie czy może.
-Co jest? - zapytałaś delikatnie podchodząc do nich. Wiedziałaś, że jeżeli będziesz zbyt ostra teraz, nic nie powie, ale jeżeli nie zapytasz, też będzie milczeć. Palce dziecka zacisnęły się na rękawach swetra. Popatrzyło na ręce, a potem na Ciebie. Potem odezwał się cichutko
-Sans bardzo się martwił. Ostatnio kiedy taki był byłaś ranna. Wszystko dobrze?
-Kochanie, nic mi nie jest – przytuliłaś dziecko do brzucha. Objął Cię. Zignorowałaś ból w brzuchu. - On po prostu nie wie co się dzieje. To wszystko. Ale nie ma się o co martwić – Frisk wyglądał na niezbyt pewnego, ale się nie sprzeczał. Poczochrałaś go po głowie. - Idź pod prysznic. Mamy dzisiaj wiele rzeczy do zrobienia, pamiętasz? - pocałowałaś go w czoło, poszedł sobie bez marnowania chwili. Jak tylko wbiegł do pokoju Papyrusa by znaleźć ubrania w salonie pojawił się Sans, wyciągnął w Twoją stronę rękę. Chciałaś iść do kuchni, ale nie umiałaś uniknąć jego wzroku. Wsunęłaś rękę w jego, razem usiedliście na kanapie. Nie puszczał Cię, drugą objął Cię i mocno przytulił. Oparłaś się o niego wsuwając głowę pod jego szczękę. Nawet jeżeli Twoje mokre włosy mu przeszkadzały, to nic nie powiedział.
-nadal boli? - zapytał ściskając rękę
-Nic mi nie jest. Nic, do czego bym nie przywykła
-powinnaś dzisiaj zostać w domu – zaśmiałaś się
-Sans, jeżeli miałabym zostawać w domu za każdym razem, kiedy mam okres nigdy bym nic nie zrobiła. To tylko niewielkie utrudnienie. Da się przeżyć – mruknął coś pod nosem.
-i to coś normalnego dla ciebie?
-Tak. Wiesz, wyjaśnię ci... - po dłuższej chwili niezręcznego tłumaczenia i jego cierpliwej uwagi, wyjaśniłaś mu jak działa kobiece ciało. Kiedy skończyłaś milczał przez jakiś czas, nie umiałaś też odczytać nic z jego miny. Głaskał Cię po prostu po ramieniu.
-i przechodzisz przez to co miesiąc? - zapytał niepewnie
-Tak. Plus minus. To wszystko zależy
-nie wiem co powiedzieć... poza tym, czy chcesz czekolady? - zaśmiałaś się kładąc rękę na jego klatce piersiowej i mocno przytuliłaś. Podniosłaś głowę aby go pocałować
-Jesteś wspaniały, cukiereczku.
Share:

7 komentarzy:

  1. Rooooooooozdział!!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój boże rozdział z okresem w roli głównej XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Między nami kobietami XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Okres i wypłata...
    Jedno i drugie jeste co miesiąc,
    A jak nie ma to znaczy, że ktoś was zdroeo wyruchał... ;__; xD

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu się zawziąłem i przeczytałem. Wpierw pierwszy rozdział, pomału, ostrożnie, a potem całą resztę w ciągu 3-4 godzin :D
    Yumi wielkie dzięki za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE