21 maja 2017

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XIII - Undyne [Would That Make You Happy? - Undyne - tłumaczenie PL]


Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej. 
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Nie wiesz co jest straszniejsze: konieczność bronienia się czy to, że przed Tobą jest jakaś magiczna tarcza. Bez względu na to co myślisz, czujesz wrzącą w żyłach adrenalinę i strach. Nie masz pojęcia, dlaczego jej magia pozwoliła wytworzyć Ci tarczę, ale nie będziesz narzekać. Jedyne co możesz to bronić się przed jej atakami. Frisk stał za Tobą chowając buzię w kurtce.
-Papyrus musisz nam pomóc! O nie, telefon! - Jak tylko Twoja dusza przez chwilę zmieniła kolor na ciemno czerwony musiałaś się odwrócić aby obronić dziecko przed nadlatującą z tyłu włócznią. Twoja komórka wpadła w śnieg i prawie na nią stanęłaś. Undyne odwróciła siebie i Ciebie w taki sposób, że byłaś odgrodzona od miasta. I choć nawet wiedziałaś, z której strony zawsze przychodzą bracia, nie ma możliwości aby w takich okolicznościach podbiegli z Twojej. Kobieta syknęła wściekle materializując kolejną włócznię w ręce, miałaś wrażenie że bawi się Tobą.
-Naprawdę uważasz, że twoje życie jest więcej warte niż wolność dla wszystkich potworów? Jesteś aż tak samolubna?! - nie odpowiedziałaś. Biorąc Frisk pod pachę udałaś się w jedynym kierunku w którym mogłaś, do Waterfall. Undyne warknęła, pod Twoimi nogami pojawiła się wyrastająca z ziemi włócznia na kilka centymetrów przed Tobą, lecz chwilę potem zniknęła. Biegłaś dalej starając się najlepiej jak umiesz robić zygzaki unikając ataków których nie widziałaś. - PRZESTAŃ UCIEKAĆ! - ryknęła. Poczułaś znajomą magię unoszącą się w powietrzu. Świecąca dusza została wyrwana z Twojej piersi, ból przeszył ciało, zawyłaś żałośnie, znowu nie mogłaś się ruszać. Natomiast serce zmieniło kolor na zielony. Przed twarzą miałaś tarczę. Frisk odwrócił się słysząc Twój krzyk i przestał uciekać przyglądając się jak znowu stajesz w szranki z Undyne. Chciałaś powiedzieć mu aby dalej uciekał, zostawił Cię i próbował schować się gdzieś, gdzie jest bezpiecznie, ale w głębi wiedziałaś, że nie ma tutaj takiego miejsca. Jakaś samolubna część Ciebie nie chciała abyś została tutaj sama zwłaszcza kiedy Undyne w końcu Cię zabije.
-Proszę! Nie musimy walczyć! - błagałaś robiąc unik przed włócznią wyskakującą z ziemi.
-Mam to gdzieś! Przyszłam po DUSZĘ! - wyszczerzyła zęby – Aby wszyscy w końcu byli wolni! Powinieneś być szczęśliwy człowieku. Twoje życie odpokutuje winy waszego gatunku!
-Tyle jest warte życie dziecka?! - krzyknęłaś zaciskając ręce w pięści. Drżałaś z wściekłości i strachu, zaciśnięte piąstki na Twoich plecach uzmysłowiły Ci w jakim stanie jesteś. Undyne wykorzystała moment nieuwagi i wysłała włócznię która trafiła Cię prosto w duszę. Poczułaś jak całe Twoje ciało cierpi. Atak nie uszkodził w żaden sposób Twojego ciała, bo był magiczny, lecz ból pozostał realnym. Słabłaś. Ciężko dysząc spojrzałaś na kobietę przez lekko zniszczoną tarczę. Zrobiła kilka kroków w waszym kierunku.
-Mamy już sześć dusz. Z jeszcze jedną zniszczymy barierę. Uważasz, że te sześć żyć nic nie znaczy? Jestem tutaj by zakończyć to co rozpoczęli moi przodkowie. - Uniosłaś gardę szykując się na kolejny atak. Trzęsłaś się teraz jeszcze bardziej, z bólu, strachu i złości. Frisk mocniej zacisnął ręce na Tobie. Jego niewielkie dreszcze wypełniały Cię determinacją. Twoja dusza zaświeciła na czerwono, nawet przez zieloną magię.
-Nie pozwolę Ci skrzywdzić mojego dziecka! – krzyknęłaś. Frisk wziął głębszy wdech, zdałaś sobie sprawę co powiedziałaś, ale nie masz teraz czasu się tym martwić. Jeżeli uda Ci się wyjść z tego cało, z przyjemnością mu wszystko wytłumaczysz. Undyne na chwile przystanęła i spojrzała na jedyną część ubranka dziecka wystającą spod Ciebie, parę małych nóżek. Odrzucając włosy na plecy zacisnęła mocniej ręce na włóczni
-Teraz, wszystkie potwory Podziemia liczą na mnie – sapnęła. Wraz z podmuchem powietrza magia krepująca Twoje ciało zniknęła. Zrobiłaś krok do tyłu jedną ręką obejmując dziecko w talii. Na twarzy wojowniczki malowała się czysta przyjemność z możliwości walki. Nie miałaś nawet siły uciekać. - Zakończmy to
-O-rajuśku! Nie mogę uwierzyć, że to Undyne! - usłyszałaś znajomy, nieco sepleniący głos. I nim kobieta wystrzeliła w Twoją stronę decydującą włócznię, małe żółte ciałko pojawiło się przed wami. Rozpoznałaś potwora bez rąk z grupki dzieci z jaką bawił się Frisk. Nim zdążyłaś przeanalizować to co robisz zagarnęłaś go za siebie by uchronić przed atakami. I tak umrzesz, nie chciałaś konać w prochu tego dziecka. Próbowałaś pokonać ból który nadal czuła Twoja dusza. Czułaś jak jest znowu wyciągana, zastanawiałaś się czy to z powodu kolejnego starcia, czy dlatego, że po prostu umierasz. Magia przepełniła powietrze, słyszałaś brzęczenie włóczni kobiety
-Co?! - doszło do Ciebie, dopiero wtedy dostrzegłaś, że jej atak nie dosięgnął was tylko dlatego, że został zatrzymany przez solidny mur z kości. Papyrus? Sans? To muszą być oni! Jednak w rękach wojowniczki zmaterializowała się kolejna włócznia. Wyższy szkielet stał za nią, trzymając w rękach długie kości niczym miecze. Nawet mimo odległości widziałaś, że jego prawe oko było pomarańczowe, zaś magia unosiła się dookoła niego niczym płomienie.
-kurwa, nic ci nie jest? - dłonie na Twoim ciele były znajome, tak samo jak niski głos. Sans już jest. Dzięki Bogu. Zagarną Cię do siebie. Wtuliłaś się w niego i zauważyłaś, że obejmuje was oboje, przez chwilę miałaś wrażenie, że drży. - cholera jasna – mamrotał. Coś ścisnęło Cię w żołądku, szkielet przeniósł was za Papyrusa.
-Oboje wiemy, że mnie nie pokonasz! - krzyknęła Undyne krzyżując włócznię z kością.
-JA, WSPANIAŁY PAPYRUS NIE MUSZĘ CIĘ POKONYWAĆ! MUSZĘ CIĘ POWSTRZYMAĆ PRZED KRZYWDZENIEM MOICH PRZYJACIÓŁ!
-Jasna cholera, Papyrus! WIEDZIAŁAM, że jesteś w to zamieszany! - Sans patrzył się i pomagał utrzymać Ci równowagę. Sprawdzał, czy nic Ci nie jest. Jego oczy zajaśniały na chwilę kiedy spojrzał na Twoją duszę. Otworzył i zamknął usta, wziął kilka głębszych wdechów. Wyciągnął jedną rękę aby dotknąć Twojej duszy, lecz zatrzymał się w pół gestu, przeniósł wzrok na Twoją twarz.
-ona ci to zrobiła? - niebieskie światło zamigotało w jego lewym oczodole, zacisnął ręce w pięści. W jego głosie było coś strasznego, co sprawiło że niepokój przeszedł Ci po plecach.
-Nie, to... to takie już było – poczułaś się tak, jakbyś właśnie broniła Undyne przed nim. Znowu popatrzył na duszę, dostrzegłaś grymas bólu na jego twarzy. Po chwili staną między Tobą a swoim bratem
-schowaj się za mnie, zajmiemy się tym – Frisk odciągnął Cię za rękę kilka kroków wstecz. Drżałaś i byłaś słaba, bolało Cię całe ciało i nie mogłaś zrozumieć dlaczego Sans patrzył się tak dziwnym wzrokiem na Twoją duszę. Zobaczyłaś, że ciemno czerwone serce chowa się w Twojej piersi, nie zdążyłaś mu się dobrze przyjrzeć.
-Nie mogę uwierzyć, że wasza dwójka chroni ludzi! Naprawdę uwierzyliście w ich obietnice o przyjaźni? - Papyrus uniósł rękę w powietrze aby kością powstrzymać deszcz włóczni. Sans stał trzymając ręce w kieszeniach. Wiedziałaś, że nic teraz nie robi, ale miałaś przeczucie że bacznie przygląda się Undyne badając każdy jej ruch. Wiedziałaś, że nie pozwoli aby coś złego was spotkało jak tylko jest w pobliżu. Wiedziałaś, że pomagał Frisk w trakcie walki z Papyrusem, oraz umiał się teleportować, dlatego nie byłaś pewna do czego jeszcze jest zdolny. - Powinnam się was bać? Sans, powinieneś teraz spać! - Undyne wpatrywała się w braci.
-w sumie mogę się zdrzemnąć, papyrus nie potrzebuje mojej pomocy
-UNDYNE, BŁAGAM, PRZESTAŃ! JEŻELI TYLKO DASZ IM SZANSĘ TO WSZYSCY BĘDZIEMY MOGLI BYĆ PRZYJACIÓŁMI!
-Nie da się zaprzyjaźnić z każdym! Nie tak działa ten świat! - cmoknęła stukając tyłem włóczni w ziemię. Papyrus jej nie atakował. Po prostu trzymał kościstą barierę i pilnował, aby żaden atak was nie dosięgnął. Zaczęłaś się zastanawiać czy uda się jej przebić. Frisk nadal nic nie mówił. Choć w tej chwili i tak oboje nie macie nic do powiedzenia, dlatego przyglądaliście się walczącym. Dziecko ścisnęło Cię za dłoń, odpowiedziałaś tym samym. - Cholera, popatrz jak silny jesteś! - krzyczała atakując znowu – Dlaczego nie wykorzystasz tej siły aby złapać ludzi tak jak cię o to prosiłam? Myślałam, że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI!” - Papyrus odparł jej atak.
-BO JESTEŚMY! SZKOLIŁAŚ MNIE W WALCE I GOTOWANIU! ALE CI LUDZIE TEŻ SĄ MOIMI PRZYJACIÓŁMI. NIE ROZUMIEM DLACZEGO CHCIAŁAŚ ABY POJMAŁ ICH W PIERWSZEJ CHWILI, TERAZ MNIE TO NIEPOKOI. WYGLĄDA TAK JAKBYŚ CHCIAŁA ICH ZABIĆ! I PRAWIE SKRZYWDZIŁABYŚ TO DZIECKO GDYBY LUDŹ GO NIE OBRONIŁ! -Te słowa sprawiły, że zrobiła krok do tyłu i opuściła broń. Wzięła kilka głębszych wdechów i przeniosła wzrok na Ciebie.
-DOBRA, zapomnij. Jesteś zbyt niewinny na ten chujowy świat. Zatrzymaj swojego głupiego człowieka. Musisz wiedzieć, że ta łatwowierność kiedyś cię zrani – wskazała palcem na was marszcząc brwi – Kolejny człowiek który tutaj wpadnie jest MÓJ. - po tych słowach odwróciła się, zaś wszystkie włócznie zniknęły. Jak tylko zniknęła z pola widzenia Papyrus westchnął z ulgą.
-RAJUŚKU – przekręcił się w waszą stronę, po jego czaszce spływała kropla potu – TO BYŁO STRASZNE. PRZEZ CHWILĘ BAŁEM SIĘ, ŻE MNIE NIE POSŁUCHA. ALE JA WSPANIAŁY PAPYRUS NIE ZAWIODŁEM!
-świetnie się spisałeś brachu – szturchnął go w ramię – wiedziałem, że ci się uda... czułem to w kościach.
-UGH! SANS! - potrząsnął głową – LUDZIE, NIC WAM NIE JEST? - wypuściłaś oddech, nawet nie wiedziałaś że go wstrzymujesz. Chciałaś do nich podejść, ale nogi ugięły się pod Twoim ciężarem. Sans był obok nim upadłaś na ziemie, chwycił cię i przytrzymał.
-S-Siorka!
-LUDZIU?
-ej, wszystko gra? - oparłaś czoło o ramię niższego kościotrupa, schowałaś oczy za powiekami.
-Przepraszam... Jestem tylko.. zmęczona i wszystko mnie boli. - Sans wziął Cię na ręce, jęknęłaś zaskoczona. Niósł Cię tak, jakbyś nic nie ważyła.
-zabierzmy cię do domu.  
Share:

13 komentarzy:

  1. *Przez cały rozdział wręcz zaparło jej dech w piersiach* O HELL YEA!!!
    UNDYNE, FUCK YOU!!!!!!!FUCK YOOOUUUU!!!!
    WOW, ten rozdział był zajebisty *u* a ten moment, jak Sans sprawdzał stan duszy swojej ukochanej *U*
    hmmmm trochę mnie dziwi, że Undyne po jednej walce odpuściła, choć wiem, że to co Papy powiedział o Monster Kidzie, to na pewno trafiło ją w czuły punkt - Przecież nie krzywdzi ona niewinnych potworów, a co dopiero dzieci. A tu prawie takowego skrzywdziła. Choć martwi mnie jedna rzecz. Co jeśli ona zgłosi to do samej góry - Asgora? Będzie nieciekawie. A i tak jest, bo pewnie Undyne będzie teraz obrażona na nasz duet szkieletów za chronienie ludzi.
    Uch, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Bardzo chcę wiedzieć, co Sans powie o naszej duszy *-*

    I chyba nigdy z taką przyjemnością nie jadłam lodów, jak teraz xD (że też akurat sobie wzięłam miskę lodów xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznych lodów Mel! P.S weź się podziel xD

      Usuń
    2. *podaje miskę z lodami* masz, mam niezły zapasik w zamrażalce =D

      Usuń
    3. Powiem jedno mam teraz zazdro o lody ;-; Tylko ja mogę być takim deklem i coś złapać w tak piękna pogodę jak te. U mnie słoneczko świeci

      Usuń
    4. *zajada ze smakiem lody* Żeby było śmiesznie Mel to tym razem ja na serio jem lody xD
      Szybkiego powrotu do zdrowia Coco ;* <3

      Usuń
    5. Ja też jadłam loda jakieś półtorej godzinki temu ^^

      Usuń
    6. Na takie upały lody najlepszym lekarstwem!! xD
      Również życzę szybkiego powrotu do zdrówka ^-^

      Usuń
  2. Gdy nasza postać uświadomiła sobie, że wstrzymywała oddech, uświadomiłam sobie, że przez dłuższą chwilę robiłam to samo xdd
    Ten rozdział był świetny^^ Kocham to opowiadanie <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^ jestem ciekawa czy Sans powie coś na temat naszej duszy :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa... Z każdym rozdziałem co raz ciekawsze. Najważniejsze pytanie to co Sans powie o naszej duszy. Co Undyne teraz zrobi? Czy zdradzi wszystko Asgorowi? Będzie milczeć? Czy nie zniszxzyliśmy przyjaźni Papsa i Undyne? I...Jaka teraz będzie relacja nasza z Friskiem? Czekam na dalszy ciąg *gwiazdki w oczach* ^^ Dziękuje Yumiś, że mimo takiego zapierdolu znajdujesz dla nas czas. Życze powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo brakowało mi tego opowiadania ^^ Dzięki Yumiś, potrafisz poprawić humor :D

    OdpowiedzUsuń
  5. *psika Undyne dezodorantem* Ble, Undyne, nieładnie! Papy ty nasz bohaterzeXD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NEHEHEHEHEHEHE, OCZYWIŚCIE, ŻE BOHATER. WIELKI PAPYRUS NIE POZWOLI BY JEGO PRZYJACIOŁOM STAŁA SIĘ KRZYWDA!! PRĘDZEJ SAM PRZYJMIE ATAK NA KLATĘ!!!

      Usuń
  6. Ciekawe jak zareaguje Frisk na to że jej "siorka" jest jej mamusią...

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE