20 stycznia 2018

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XXVIII - Jestem Twoja [Would That Make You Happy? - I'm Yours - tłumaczenie PL] [+18]

Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej.
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
-nie mogę uwierzyć, że wysyłałaś mi takie wiadomości, kiedy siedziałem w pracy, co jeżeli dzieciak by je zobaczył? - niski głos Sansa pojawił się wraz z jego palcami ściągającymi Twoją koszulkę i rzucającymi ją na podłogę w sypialni, potem zabrał się za odpinanie stanika. Był blisko, zębami skubiąc Twój kark. Przesunęłaś jedną rękę na plecy, aby mu pomóc. Ugryzł Cię i stęknęłaś 
-Usunęłam je u siebie. Nie mogę uwierzyć, że teleportowałeś się tak po prostu do domu – w jednej chwili pisałaś do niego, Twój kres skończył się wczoraj, a zaraz potem Sans był za Tobą. Nigdy wcześniej nie widziałaś go tak zdesperowanego. 
-a myślałaś, że co zrobię? doprowadzasz mnie do szaleństwa – warknął obejmując Cię wolnym ramieniem 
-Nigdy wcześniej tego nie robiłeś – zaczęłaś pomagać mu się rozebrać. Zabrał Twoje ręce i sam pozbył się bluzy, dotknęłaś jego koszulki, sunąc palcami po jego żebrach i kręgosłupie, zamruczał zadowolony. Uśmiechnęłaś się gdy wsunął palce pod materiał Twoich spodni. 
-ta, nie chciałem marnować czasu – ściągał swoje spodenki i popchnął Cię na łóżko – kładź się – popatrzyłaś na jego nadal zbyt ubrane ciało, ale zignorował Cię, więc zrobiłaś co powiedział. Jak tylko leżałaś na materacu, zaczął rozpinać Ci spodnie i ściągać je rzucając je za siebie. Jego ciepłe, gładkie ręce dotknęły Twojej kobiecości, aż westchnęłaś i zadrżałaś z przyjemności. Sans sunął palcami delikatnie pieszcząc Cię. Widziałaś głód w jego oczach gdy przyglądał się jak rozpływasz się pod jego dotykiem. Błysk błękitu i niebieski język lizał Twój sutek, drugą dłonią chwycił Cię za biodro
-Sans – jęknęłaś łapiąc jego koszulkę, wsuwając pod nią rękę. Jak tylko palce dotknęły żeber, zadrżał i warknął w Twoją pierś. Musiał chwycić Cię za dłoń i wsunąć palce między Twoje, aby Cię powstrzymać, przyłożył je koło Twojej głowy. Gdzieś na dnie świadomości, która nie została całkowicie obezwładniona żądzą, zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego Cię powstrzymał. Lecz trudno było się skupić, gdy kochanek tak wspaniale Cię całował i jednocześnie wolną ręką pozbywał się Twojej bielizny. Sunął palcem po magicznym guziczku, przedzierając się resztą między płatkami. Naparł na Twoje wejście. Jęknęłaś przytulając się do niego, gdy sunął leniwie kółka po Twojej kobiecości. Podniósł się na tyle, by spojrzeć na Ciebie, błękitne oko śledziło Cię z zadowolonym uśmiechem. 
-uwielbiam jak jęczysz, uwielbiam wiedzieć, że to przeze mnie tak jęczysz – przygryzłaś wargę czując się zawstydzona, ale wiesz, że nie oczekiwał iż cokolwiek odpowiesz. Zamiast tego, wsunął jeden z palców w Ciebie, jęknęłaś, na co zareagował z satysfakcją. Pozbył się do końca Twojej bielizny i gdzieś ją rzucił. Cofnął się po to, aby usiąść między Twoimi nogami, ścisnął kobiecość. Patrzyłaś w jego oczy, przygryzł Twoje kolano, i sunął się niżej. Zatrzymał się naprzeciwko wilgoci i zaśmiał, jak poruszyłaś biodrami, aby go ponaglić. Będziesz musiała mu się zrewanżować. I potem, w końcu, jęknęłaś głośno jak jego język zaczął sunąć po Tobie kręcąc się po płatkach, po guziczku, po wejściu. Śliski, cieplejszy niż ludzkie z tego co pamiętasz, ale to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia z wyjątkiem jego niebieskiego języka i silnych dłoni trzymających Twoje biodra, abyś się nie wierzgała. Tak, jakby nigdy nie miał dość miękkości Twojego ciała, jakby zawsze dotykał Cię wszędzie gdzie się da. Jak tylko znalazł swój delikatny rytm, przysunął czaszkę i zamruczał delikatnie, tak abyś go słyszała. Przygryzłaś wargę czując dreszcz. Jedną ręką trzymał Twoją nogę, drugą wsunął pod brodą wślizgując palec do środka. Wiedział, co sprawia, że jest Ci najmilej. Usłyszałaś jak się śmieje. 
-tęskniłaś za mną tak jak ja tęskniłem za tobą? - droczył się sunąć palcem po wejściu. Warknęłaś i poruszyłaś biodrami – dobra, dziecino, wiem czego chcesz – wszystko zniknęło gdy tylko jego palce znowu się w Ciebie zagłębiły, jęknęłaś. Druga ręka zacisnęła się na ciele, wiedziałaś, że był z siebie dumny. Szczerze, Ty też byłaś dumna z niego. Jak tylko palce powoli wsuwały i wysuwały się z ciebie, czułaś przyjemne ciepło w brzuszku. Dochodziłaś, Sans to wiedział. Jego język był bardziej ruchliwy, jęczał cichutko. Kilka liźnięć łechtaczki, kilka ruchów palcem i w końcu osiągnęłaś szczyt. Jęcząc i krzycząc wygięłaś się na materacu, zaciskając palce na prześcieradle. Sans trzymał Cię przez całą rozkosz, nie przestawał nawet na chwilę, biorąc tyle ile się dało. Kiedy zaczynałaś się odprężać, odsunął się i klęknął, wytarł koszulką swoją szczękę. Uśmiechał się, Ty ledwo mogłaś dysząc ciężko. - to było miłe – przesunął ręką delikatnie po Twojej kobiecości, przyglądając się jak reagujesz na jego pieszczoty. Zaśmiał się nisko – wiesz, że jeszcze nie skończyliśmy – jak tylko przysunął się troszeczkę do Ciebie, zacisnęłaś kolana.
-Stój – popatrzył na Ciebie zdziwiony. Poklepałaś miejsce koło siebie – Położysz się na chwilę? - zapytałaś czule 
-wszystko dobrze? myślałem, że lubisz kiedy nie czekamy zbyt długo po tym jak dojdziesz – położył się obok, błękit w oczach znikł. Gładził Cię ręką po brzuchu, kciukiem sunąc po Twoim pępku. Odsunęłaś jego rękę i korzystając z resztek energii jaka Ci została po intensywnym orgazmie usadowiłaś się na nim. Otworzył szerzej oczy patrząc jak na nim siadasz 
-Nic mi nie jest – odparłaś kładąc obie ręce na wysokości jego głowy. Niebieski rumieniec wstąpił na kościste policzki, zauważyłaś, że się lekko denerwuje – Zawsze wszystko robisz, chcę tym razem ja zrobić coś dla ciebie  
-dziecino, nie musisz, naprawdę – zadrżał gdy gładziłaś go po żebrach 
-Wiem, że nie muszę, ale chcę – cicho jęknął gdy palcami sunęłaś po jego koszulce w dół, na jego miednicę. 
-nie musisz tego robić, jestem pewien, że ci niewygodnie – Nie byłaś pewna, czy mówi o tym, że jesteś na nim, czy o tym, że przejmiesz kontrolę. Ale...
-Nie jest. Chyba, że tobie? - uniosłaś się nieco, nagle chwycił Cię za biodra, abyś nie ruszała się z miejsca. 
-n-nie, nie jest, ale.. dziecino, jestem cały twardy, a ty jesteś... miękka – ścisnął lekko ręce, światełka w jego oczodołach migotały leciutko. Odwracając głowę na bok, przesunął ręką po twarzy, nie wiedząc co zrobić. Oh. Oh.
-Kochany – mruknęłaś składając całusy na jego czaszce – Sans – usta przystawiłaś do jego szczęki. Przysunął się do Twojego dotyku – O to chodzi? Bo wiesz, że lubię cię takim jakim jesteś – zabrałaś jego rękę z twarzy i położyłaś ją na łóżku – Chcę nauczyć się twojego ciała, tak jak ty nauczyłeś się mojego. - Przez chwilę patrzyliście się w swoje oczy. Nadal wyglądał na niepewnego, delikatnie zmarszczył brwi, błękit na jego policzkach się pogłębił. Nie wiedział co powiedzieć. - Proszę – nalegałaś ściskając jego dłoń – Zależy mi na tobie, tak jak tobie na mnie. Chcę ci to pokazać – otworzył oczy jakby chciał coś powiedzieć, ale nie znajdował słów. Studiował uważnie Twoją twarz, widziałaś ból na jego, małe krople łez w oczodołach 
-ja... - zamrugał, potrząsnął głową i zaśmiał się niepewnie – cholera, ty... - znowu zamrugał odwracając wzrok – ciągle mnie zaskakujesz, nie przywykłem do tego 
-Wszystko dobrze? - gładziłaś go po głowie wolną ręką 
-ja... kocham.. wszystko w tobie, dziecino, ty... sprawiasz, że jestem taki szczęśliwy – zbierał słowa, robiąc się coraz bardziej zawstydzonym. Przysunął się po Twojego policzka, uśmiechnęłaś się. 
-Zachowujesz się tak, jakby nigdy nikt nic takiego dla ciebie nie robił – zaśmiałaś się słabo. Nie odpowiedział, zacisnął mocniej palce na Tobie i westchnął. Wszystko zaczynało nabierać sensu. Po co mówiłby, że może Ci być niewygodnie, gdyby ktoś inny czegoś takiego mu nie powiedział? Czując determinację, osunęłaś się na jego miednicę ocierając się o nią. Warknął. Wsunęłaś palce pod jego koszulę – Mów mi co robić – powiedziałaś palcami sunąc po jego żebrach. Zaczął drżeć pod Tobą – Proszę. - Światełka w jego oczach były jasne, nie umiał niknąc Twojego wzroku. Położył ręce na łóżku, dźwignął się tak, jakby chciał abyś przestała, lecz zamiast tego ściągnął szybko swoją koszulkę, był teraz nagi zupełnie tak jak Ty przed nim, podczas waszego pierwszego razu. Jego kości różniły się od ludzkiego szkieletu, żebra nie były wyjątkiem. Był bardziej... kościsty. Patrzyłaś się na niego, Sans przyglądał Ci się niepewnie. 
Ta chwila była urzekająca. Dotykał Cię, jak coś niezwykle kruchego, w taki sam sposób jak Twoją duszę kilka tygodni temu. Czułaś coś w piersi i myślisz... że to może być miłość. Sunąc palcami po jego żebrach próbowałaś dosięgnąć każdego zakamarka uśmiechając się czule. To może być miłość, a może nie, jeszcze, ale cokolwiek to jest masz nadzieję, że pokażesz mu to tej nocy, pokażesz mu, że chcesz aby był szczęśliwy. Tak samo jak Ty jesteś szczęśliwa będąc przy nim. Wydaje Ci się, że dostrzegł to co chcesz mu pokazać. Westchnęłaś leciutko, pochylając się do przodu, aby zacząć całować jego mostek. Położył rękę na Twojej głowie wsuwając palce we włosy. Sunęłaś językiem po kości, jego niewielki jęk wywołał u Ciebie uśmiech. Podnosząc się znowu, uwolniłaś włosy z jego palców sunąc swoimi po jego klatce piersiowej. Czułaś pod sobą materiał jego szortów.
-Powiedz mi co robić – potworzyłaś, bo nadal Ci nie odpowiedział. Otworzył usta i je zamknął, jakby chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Wzrok miał ciężki, błękit zakrywał prawie całą jego twarz. W chwilę, wyglądał na zbitego całkowicie z pantałyku. Chciał Cię dotykać, ale się bał, ostatecznie po walce ze sobą położył dłonie na Twoich biodrach. Patrzyłaś jak pokazuje na przestrzeń w dolnym rejonie kręgosłupa, oraz na górze bioder. Zadrżał, niemal natychmiast, gdy sam siebie w tym rejonie dotknął. Zachłannie wsunęłaś paznokcie między jego kości, zamknął oczy oddając się w całości Twoim pieszczotom. Zakrył twarz, nie wiedząc co zrobić z rękami. Unosząc się lekko, obsunęłaś jego szorty, aby dostać się do miednicy. Kiedy ściągnęłaś materiał, podniósł się lekko i chwycił Cię za biodra, abyś się zatrzymała. Zmieszana popatrzyłaś na niego, dostrzegłaś niebieskie świecące oko, i coś zaczęło sunąć po Twojej nodze. Ustawiłaś się nad nim, ani na chwilę nie zabierał swoich rąk z Twoich bioder, nawet wtedy, kiedy kawałek po kawałeczku się na niego nadziewałaś. Jęczał czując, jak Cię wypełnia. Jego dotyk stał się mocniejszy. Znowu zamknął oczy, położył głowę na materacu i zacisnął zęby. Zaczęłaś pieścić jego kręgosłup i stęknął, czułaś, że traci nad sobą panowanie. Chciałaś pobawić się jego żebrami, lecz pochwycił Cię za rękę, abyś przestała. Patrząc na niego, dostrzegłaś pragnienie i troskę, aż serce zabiło Ci mocniej. Sans chwycił Cię drugą ręką, drżał mu oddech gdy pieściłaś jego kręgosłup. Zaciskając palce, próbował unieść Cię w rękach. 
-jeżeli... będziesz robić tak dalej.. zaraz skończę – powiedział nisko, jakby każde słowo sprawiało mu trudność.
-Dobrze – odparłaś korzystając z jego asekuracji poruszałaś się rytmicznie, w górę i w dół. 
-ahh, cholera – jęknął, przyciągnął Cię do siebie i pochyliłaś się nad nim, pozwalając by Twoje włosy osunęły się z ramion. Czułaś, jak coś buduje się w Tobie, ale nie skupiałaś się nad tym. Zdecydowanie wolałaś patrzeć na to, co Ty mu robisz. Czułaś się dumna. Dzisiaj chodzi o niego. Tylko to teraz się liczy.
-Sans – jęknęłaś poruszając biodrami – Ja... 
-ja... stój, ja nie.. - jęknął zaciskając zęby – nie, jeszcze nie.. - zdałaś sobie sprawę z tego co się dzieje, kiedy było już za późno. Zajęczał nisko gdy doszedł głęboko w Tobie. Mocniej Cię objął, zamknął oczy i drżał. Zaraz potem, niebieska magia zniknęła bez ostrzeżenia – cholera – dyszał. Przez chwilę bałaś się, że go zawiodłaś, ale uśmiechnął się i ujął Cię za rękę. Popatrzył Ci w oczy i przytulił do siebie gładząc kciukiem po Twoim policzku. Pocałowałaś go w szczękę – ty... ja.. - czułaś, że nadal drży – to było.. 
-Zawsze mówisz słodkie rzeczy – zaśmiałaś się czule. Przekręciłaś się na bok, nie puszczał Cię jakby nie chciał, abyś gdziekolwiek odchodziła 
-ja nigdy... dziecino, czasami nie mogę uwierzyć, że jesteś prawdziwa – przystawił swoje czoło do Twojego. Pogładziłaś go ręką po twarzy. 
-Jestem prawdziwa i jestem tutaj i jestem twoja – powiedziałaś mu – Tak długo jak zechcesz
-a co jeżeli nie będę chciał cię już nigdy wypuścić?
-Tak długo jak zechcesz – powtórzyłaś całując go między oczami 
-ja... - popatrzył Ci w oczy, jasne światełka jego źrenic badały Twoją twarz – zapamiętam to sobie. 
Share:

2 komentarze:

  1. No to Sans... Mówisz nigdy?
    Ehh gdyby był prawdziwy nie wytrzymał by ze mną miesiąca ( Mam za dużo energii i jestem ZA szczera ;-; )
    No cóż...
    Dzięki Yumi za 3 rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm od czasu jak Yumi napisałaś ten post o "błędach" w opisywaniu scen 18+ to jakoś większość tego typu opek jakoś przestała być tak kolorowa (mam bardziej na myśli te przeczytane dotychczas, bo od dłuższego czasu nie miałem z takimi kontaktu)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE