31 stycznia 2018

Opowiadanie: Tańcząc na linie nad przepaścią - Nie rzucaj kotu włóczki


Notka od autora: Nycto i Amity to normalne nastolatki, które jak wszyscy, mają marzenia i starają się dążyć do wybranych celów. Uwielbiają chodzić do centrów handlowych na różne wyprzedaże, jeść razem żarcie na mieście czy po prostu spędzać ze sobą czas. Wiodą beztroskie życie. Do czasu... Ich spokojne życie zachwiało się gdy do ich uniwersum wtargnął nieznany dotąd wróg. Wiele znajomych i bliskich wtedy zginęło. Część z nich udało się w pewien sposób uratować przez Nycto. Przez miesiąc razem z Amity stworzyły specjalne urządzenie, które umożliwiło im przenoszenie się po innych wymiarach. Opuściły swoje domy, które i tak zostały zniszczone przez ich wroga. Uciekając widziały za sobą destrukcje, smutek i pewną nieznaną pustkę w duszy. Przyjaciółki przechodzą między wymiarami, aby znaleźć wymarzone miejsce, w którym mogłyby żyć. 
Autor: 010PsychoUnicorn101

Spis Treści
 Nie rzucaj kotu włóczki (obecnie czytany)
Mój transport
Nowe wdzianko
Po pierwsze - DRZEMKA
...

Po krótkim poznaniu się Error i Fresh gdzieś poszli, a my zostaliśmy z artystą. Fresh to naprawdę spoko koleżka, aż pachnie od niego „świeżością”. Jego jedynym komentarzem na nasze ostre wejście (zabijanie zombie) było zdjęcie swoich okularów i powiedzenie „tylko nie róbcie tego tutaj moje super-duper koleżanki”. Nie ma problemu, przyjacielu. Mnie to całkowicie przekonuje, amigo. Aż się wzdrygam na samo przypomnienie jego wzroku. Uh… To było creepy… Aż zachciało mi się makaronu. „Strasznego makaronu”.
Error wyszedł w trakcie naszych rozmów nie wiele mówiąc. Dowiedziałam się tylko jak ma na imię i czym się zajmuje tutaj. No i, że jest totalnym dupkiem, ale na osądzanie przyjdzie jeszcze czas. Muszę go bliżej poznać. Zgrywa niedostępnego... O nie, dearie, nie przy mnie. Nie było warunków, więc po prostu siedziałyśmy na ziemi i słuchałyśmy. Ink, bo tak nazywa się kolorowy artysta, zaczął odpowiadać na to wcześniejsze pytanie aż nazbyt szczegółowo. Przestrzeń Po-za. Tak nazwał to miejsce. Tak naprawdę trudno to nazwać miejscem. Nie ma tu niczego innego niż oni. Po prostu strzegą stąd inne uniwersa…
- Czekaj uniwersa? Że wszystkie? - zabłyszczały mi oczy z podekscytowania. - Rany… Ile to daje możliwości i i… - Amity przymknęła mi japę. Zabrałam jej rękę. W sumie ma rację jak zacznę gadać to rzadko kiedy udaje mi się zamknąć usta – Dobra. Zrozumiałam, zrozumiałam. - powiedziałam nieco zła, że mi przerwała. Spojrzała na mnie zadowolona z siebie i odwróciła się do Inka.
- Możesz już kontynuować.
- Muszę cię zasmucić, Nycto, ale nie wydaje mi się, że mam dostęp do wszystkich uniwersów. Głównie pilnuje tych, które zostały stworzone przez innych twórców i które są związane z Undertale... - teraz to Szarlocia pisnęła.
- Undertale?! - teraz to ja zamknęłam jej usta, a w wyniku małej szamotaniny leżałyśmy na podłodze śmiejąc się same z siebie. Po chwili postanowiłyśmy jednak wstać. - To najlepsza gra RPG w jaką grałam!
- Śmiem zaprzeczyć. Lost Sphear czy One Shot jest lepsze. - zamyśliła się.
- Nooo może i tak, ale to było coś innego…
- Mogłam nie kupować ci tej gry…
- Mogłam nie dawać ci grać w tą grę! - zaśmiałam się.
- Mogłaś. - poruszyłam zabawnie brwiami. Też się zaśmiała.
- Boże, ale z ciebie idiotka…
- Howdy. I’m Flowey. Flowey the Flower. - zrobiłam głupkowatą minę, a ona zaczęła cicho chichotać. Splotłam ręce i przyłożyłam je do policzka. - You want some LOVE, don’t ya? Don’t worry, I’ll share some with you! - po czym przytuliłam ją. Była cała zesztywniała. - A czego ty się spodziewałaś? Ziarenek przyjaźni? Golly, nie jestem rośliną. - odepchnęła mnie ze śmiechem.
- Znacie Undertale? - Inkowi zaczęły się zmieniać kształty tych jego światełek w oczodołach.
- Grałyśmy. Co miałeś na myśli z tymi twórcami?
- Ci którzy napiszą, narysują, zrobią fanowską grę – zaczął wyliczać - czy chociażby wymyślą historię, to to wszystko trafia tu. To tu żyją, według nich, ich wymyślone postacie. Mam do tego wszystkiego dostęp i mogę ich odwiedzać jeśli chcę lub muszę… - spojrzał w tył na odwróconego Errora. - Poczekajcie chwilę.
Tam gdzie stał wszystko było takie jakieś ciemniejsze. Ink westchnął, wstał i podszedł do niego. My też wstałyśmy. Wyjęłam z plecaka dysk i zeszyt. Zapisałam parametry na ten wszechświat i schowałam rzeczy.
- Jak myślisz można im ufać? - szepnęłam do Amity.
- Taa. Nie wydają się być groźni. - machnęła ręką.
- A co jeśli… - przerwała mi głośna wymiana zdań między Inkiem, a Errorem.
- Nie można Cię spuścić na chwilę z oczodołu! - warknął Ink.
-To już twój błąd. - zaśmiał się Error.
Ink machnął swoim pędzlem na Errora ochlapując go niemal całego farbą. Zaśmiałyśmy się przez minę wkurzonego szkieletu. Tusz pstryknął palcami, a farba zmieniła się w łańcuchy. Odebrał od niego małe, białe odwrócone serduszko. To dusza, nie? Znów machnął pędzlem, a przed nim pojawiła się dziura prowadząca do innego uniwersum – wywnioskowałam to po wcześniejszej rozmowie. Więc tak dostaje się do tych światów. Oddał duszę właścicielowi coś mówiąc do tej osoby, gdy Error wychodził z więzów. Jednak nie słyszałam i nie dostrzegłam kto to był – byłam za daleko. Ocknęłam się z zamyślenia. Dość często zdarza mi się zamyślać do takiego stopnia, że często nawet nie wiem co mówił mój rozmówca, a potem zawsze pada pytanie „c-coś mówiłeś/aś?” lub przytakuje udając, że słucham „tak, tak. Mów dalej”. Na szczęście Ami się do tego przyzwyczaiła i albo się z tego śmieje albo sprawdza czy słuchałam. Przez takie częste sytuacje zaczęłam bardziej przykuwać uwagę przy rozmowie z przyjaciółką. Raany, znów to zrobiłam. Do Szarloty zaczęły się zbliżać jakieś niebieskie sznurki. Instynktownie zasłoniłam ją swoim ciałem i nici złapały mnie. Świetnie… Zaczęłam podążać wzrokiem za ich źródłem… Error? Gdy nasz wzrok się spotkał uśmiechnął się przebiegle i pociągnął za nici, w wyniku czego znajdowałam się w jego objęciu. Zarzucił mnie sobie na ramię. Nie wygodnie tu. Zaczęłam się wierzgać.
- Nie jestem pierdolonym workiem ziemniaków! Puść mnie! - krzyknęłam, ale nawet nie zareagował! Otworzył inny portal i wszedł ze mną.
- Skoro zabierasz mi moją duszę to ja zabiorę ci twoją nową przyjaciółkę. - fuknął, a portal się zamknął. Co za dziecko... Przewróciłam oczami. Postawił mnie na ziemię.
-Możesz mnie rozwiązać? - mruknęłam sfrustrowana. Zlustrował mnie wzrokiem trochę nie ufając. Wzruszyłam ramionami na nie zadane pytanie. - Wiesz... Mogłeś od razu powiedzieć, że lubisz takie zabawy. - spojrzałam mu w oczy i zakręciłam biodrem, a on walnął mocnego facepalma z mojego tekstu. Nie mogłam się dłużej powstrzymać. Zaśmiałam się. - To może w końcu uwolnisz swojego niewolnika, o wielki panie dominacie? - nadal trzymał dłoń na głowie. Sam już nie mógł i się zaśmiał. Więzy się poluzowały, a ja z nich wyszłam. Ktoś się zaśmiał z tyłu i zaczął klaskać w… kości. Dobra, co oni z tym mają?! Przecież nie są jakimiś lordami ciemności czy czymś takim. No dobra… Może Error jest. To w żadnym razie nie było rasistowskie, w ogóle. Odwróciłam się w stronę postaci. Okazało się, że to Sans. Ale nie ten zwyczajny. Co to to nie. Było by przecież za nudno.
-Heya Killer. - rzekł leniwie Error. Ej! Ja tu chciałam dać opis na całą stronę! Eh… Nie ważne. Panie i Panowie powitajcie Killera.

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE