19 stycznia 2018

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XXVII - Historia [Would That Make You Happy? - History - tłumaczenie PL]

Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej.
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Sans zabrał Frisk do szkoły w pierwszym dniu, bo Twój okres był gorszy niż wczoraj i sama myśl o chodzeniu po Snowdin była koszmarna. Chciał zostać z Tobą w domu znowu, ale Papyrus nie pozwolił. Undyne zapewniała go, że nic ci nie będzie i ona się Tobą zajmie, jak braci nie będzie. Więc zostałaś w domu, siedziałaś na kanapie z niewielkim stosem książek jakie wzięłaś z miejskiej biblioteki. Undyne na drugim końcu kanapy sprawdzała coś na swoim telefonie i od czasu do czasu zerkała na telewizję. Cisza między wami była miła. Jak tylko otworzyłaś pierwszą książkę o Historii Podziemia, odezwał się Twój telefon. Sans wysłał Ci zdjęcie. Nie wiedziałaś, że w swoim telefonie miał aparat. Teraz, kiedy sobie zdałaś z tego sprawę, jesteś ciekawa co robił z telefonem kiedy byłaś w pobliżu... 
Zdjęcie Friska, szczerzącego się i machającego naprzeciwko szkoły. Uśmiechnęłaś się i zapisałaś je. Kiedy wyszłaś z aplikacji, zobaczyłaś, że dosłał też wiadomość

nie chciałem abyś to przgpiła, poczuj się lepiej

Uśmiechnęłaś się czule i odpisałaś

Dziękuję, kochanie! To cudowne zdjęcie! <3

Zatrzymałaś się na chwilę i jeszcze raz spojrzałaś na zdjęcie.  Rozsiadłaś się na kanapie aby było wygodniej i oparłaś głowę otwierając książkę. Nie byłaś wielką fanką czytania, ale ciekawość wzięła górę. Chciałaś dowiedzieć się więcej o tym miejscu, które teraz uważasz za swój dom. Szybko czytałaś, a książka była napisana łatwym językiem, choć męczącym. Undyne zmieniła kilka kanałów w telewizji, trochę popisałaś z Sansem, musiałaś też udać się do łazienki. W ten sposób nastała pora obiadowa. Czułaś, że wszystko idzie dobrze w Podziemiu, teraz kiedy Asgore przeniósł stolicę z Ruin dawniej znane pod nazwą Dom, do Nowego Domu. Zaraz... jeżeli to ten sam Asgore.. a Ruiny są wyniszczone przez czas... Jak to możliwe? Czy potwory mogą żyć setki lat? Popatrzyłaś na książkę w dłoniach, przeszłaś na pierwszą stronę, aby poszukać informacji o dacie publikacji. Ale nic z tego nie było. Książka sama w sobie wyglądała na starą.
-Dać ci coś? - zapytała Undyne wyrywając Cię z myśli. Nie siedziała już na kanapie, a stała na nogach ze skrzyżowanymi rękami. Unosiła brwi patrząc na Ciebie. 
-Uh, nie, ja... - bąknęłaś zerkając na książkę, a potem na nią, przyglądała Ci się z ciekawością – Czy ten Asgore, który przewodził potworami po wojnie to ten sam król co teraz? Jak to możliwe?
-Ta, ten sam. Choć nie lubi mówić o tym jak to było kiedyś. Kiedy potwory żyły na powierzchni. On i Gerson to jedyne potwory które pamiętają tamte dzieje. 
-Ale jak? Od jak dawna jesteście tutaj uwięzieni? - zaśmiała się i potrząsnęła głowę
-Czy wyglądam ci na mola książkowego? Nie wiem, ZA DŁUGO – warknęła na chwilę odwracając wzrok – Asgore to wyjątkowy typ potwora. Nazywamy ich Bossami. Mogą się starzeć tylko wtedy kiedy mają dziecko, jak ono dorasta, rodzice się starzeją. Ale syn Asgora umarł dawno temu – nim zareagowałaś, zabrała Ci książkę i przeszła na rozdziały jakich jeszcze nie czytałaś. Jej mina była ostrzejsza, a potem złagodniała, oddała książkę – Przeczytaj resztę, jeżeli chcesz wiedzieć co się stało – i z tymi słowami udała się do kuchni zostawiając Cię samą. I tak, czując wzrastający smutek, czytałaś o synu Asgora, Asrielu. Jak jego rodzina przygarnęła ludzkie dziecko (jego imię nigdy nie zostało wspomniane, ani imię jego zony) które wpadło do Podziemia jak Ty i Frisk. Styl pisania był pełen smutku, ale z tego co wyczytałaś, rodzinie królewskiej bardzo zależało na dziecku. Dość, by je zaadoptować. Tak mocno, że pomysł, aby to jedno ludzkie dziecko ocaliło ich wszystkich był wszechobecny. A potem zachorowało i umarło. Asriel zabrał duszę dziecka i wyniósł jego ciało spełniając tym samym jego ostatnie życzenie. I tak Dreemurrowie stracili dwójkę dzieci. Nie wiedziałaś, czy płaczesz przez smutną historię, czy przez hormony. Wzięłaś telefon by ponownie spojrzeć na zdjęcie Friska, aby poczuć się lepiej. Nie możesz sobie wyobrazić, co to znaczy stracić dziecko, czy tym bardziej dwoje. Nie chcesz tego wiedzieć. Undyne nigdy nie wyszła z kuchni podczas Twojego czytania, a teraz kiedy skończyłaś, zaczęłaś się zastanawiać co robi. Miałaś pytania, na które miałaś nadzieję, że Ci odpowie. Wstałaś czując ból w dole brzucha. To dlatego zostałaś w domu, tym bardziej, że nie ma tutaj leków przeciwbólowych. Jak weszłaś do kuchni usłyszałaś Undyne mówiącą przyciszonym głosem,
-Dobra Undyne, tylko spokojnie – mówiła do siebie. Ale dlaczego? Oparłaś się o ścianę przy telewizorze nie chcąc jej przeszkadzać – Pogadaj z nią. Ona lubi z tobą gadać – O kim ona mówi? Przez chwilę pomyślałaś, że może chodzi o Ciebie, ale to nie miałoby sensu. Z tego co wiesz, nigdy nie miała problemów aby z Toba pogadać, a teraz Udnyne wyglądała na zdenerwowaną. Kim jest osoba, która jest w stanie wywołać u niej takie emocje? - Zapytaj ją .. o coś nerdowskiego. Lubi to chujostwo. Dobra. Dobra. Zadzwoń! - dopingowała siebie cichym pomrukiem. Może nie powinnaś podsłuchiwać? Ale teraz boisz się ruszyć. - Cz-cześć Alphys! To ja, Udnyne! - słyszałaś jak chodzi – Znaczy się, oczywiście, że wiesz, że to ja. Jestem pewna, że wyświetliło się moje imię jak dzwoniłam ALE MNIEJSZA, jak tam uh, pogoda w Hotland? - pauza – Gorąco? Ta, tak myślałam! Musiałam się dowiedzieć dla errr dokumentacji Gwardii! - Czy ona mówi poważnie? Jest bardziej zestresowana niż Ty. Zakryłaś usta, aby nie zacząć się śmiać – Ta, u mnie wszystko dobrze! Mieszkanie w połowie zrobione, powinnam skończyć wszystko przypalać, huh?! - zaśmiała się głośno, wygląda na to, że w końcu się trochę zrelaksowała. Ile razy spaliła swoje mieszkanie? - Tak! Powinnaś TOTALNIE wpaść z wizytą! Papyrus z przyjemnością cię pozna, no i w końcu poznasz się z Sansem jak trzeba. Powinnaś przestać kupować te paskudne hotdogi z jego budki, Alphys – ściszyła trochę głos – No i z przyjemnością cię zobaczę. OH, no i poznasz dziewczynę Sansa! Jest całkiem fajna, polubisz ją. No i jej dzieciaka. Ta, dzieciaka, szalone co nie? - Zarumieniłaś się słysząc komplement. Teraz było Ci jeszcze gorzej z tym podsłuchiwaniem. Gryząc wargę odeszłaś od ściany i cichutko westchnęłaś, postanowiłaś udawać jakbyś dopiero weszła do kuchni. Undyne odwróciła się do Ciebie, z miną jakby została przyłapana na czymś złym. - DOBRA ALPHYS, muszę kończyć, daj znać potem czy chcesz wpaść. PA! - i rozłączyła się szybko chowając telefon do kieszeni spodni. - CZEŚĆ SMRODZIE, uh, chcesz czegoś? 
-Skończyłam czytać – powiedziałaś, udając że nic nie słyszałaś. Kiedy myślami wróciłaś do treści książki znowu się zasmuciłaś. Widząc jak napięcie opuściło jej ciało. Odwróciła wzrok dostrzegając Twój smutek. Skrzyżowała ręce na piersi
-I teraz już wiesz jak wiele ludzie nam zabrali. Co zabrali Asgorowi
-Nie umiem go winić za to, że chce pomścić śmierć swojego syna – przyłożyłaś ręce do piersi. Undyne zmusiła Cię, abyś na nią spojrzała 
-A kto mówi o zemście? On chce, aby wszyscy byli szczęśliwi, jest wielki i miękki. Zbiera dusze aby nas uwolnić, nie dlatego, że jest zły – Poczułaś jak poczucie winy ściska Ci żołądek 
-A ja stoję na waszej przeszkodzie. Jeżeli chcecie to...
-EJ! - przerwała Ci, byłaś zaskoczona jej gniewem – Nie pierdol głupot. Jesteś przyjacielem, po prostu musimy poczekać troszeczkę dłużej. 
-Ale.. - Undyne zrobiła kilka kroków w Twoją stronę, położyła palec zakończony ostrym pazurem na Twojej twarzy. Otworzyłaś oczy zaskoczona 
-Nie pierdol. Nie czuj się źle dlatego, że chroniłaś siebie i Frisk. Jesteś dla nas tak samo ważna jak inne potwory w Podziemiu. - Nie umiałaś spojrzeć jej w oczy 
-Skąd ma sześć dusz? Czy ty..? - zabrała rękę i znowu skrzyżowała obie na piersi marszcząc brwi
-Czy kogokolwiek zabiłam? - pauza, przytaknęłaś czując się źle, że o to pytasz – Nie. Jesteście pierwszymi ludźmi jakich widzę. I... on nielubi o tym mówić. Robi co może, aby uwolnić nas z tego więzienia, ale nie znaczy to tego, że chce, aby ktokolwiek umierał. Nawet po tym, co ludzie nam zrobili – westchnęła – Osobiście wolałabym aby tego w ogóle nie robił. Więc, oby kolejny człowiek jaki tutaj wpadnie był debilem, abym bez wyrzutów mogła go zabić! - Wolałaś nie myśleć o tym, że Undyne miałaby kogokolwiek zabić, nawet w dobrej wierze 
-Jesteś z Asgorem blisko? Więc... skłamałaś mu o mnie i o Frisk? - odwróciła wzrok, poczucie winy malowało się na jej twarzy 
-Znam go dość dobrze, by wiedzieć, że nie chce z nikim walczyć. Robię mu przysługę trzymając wasze istnienie w tajemnicy, wiesz? 
-Dzięki – uśmiechnęłaś się
-Do usług – bąknęła – Skoro bawimy się w sto pytań, to masz jeszcze jakieś? - Myślałaś o Asrielu. Ta historia najbardziej uderzyła w Twoje serce 
-Jak dawno temu Asriel i człowiek umarli? - popatrzyła na Ciebie zdziwiona, zaskoczona pytaniem 
-Nie wiem dokładnie, nie pytam o smutne rzeczy. Tylko raz przy pomnie wspomniał o Asrielu i to przez przypadek. 
-A co powiedział? Jeżeli... nie masz nic przeciwko, ab odpowiedzieć – popatrzyła na sufit. Po chwili myślałaś, że nie odpowie, ale.. 
-Powiedział, że żałuje, że Asriela nie ma, bo gdyby był, zamiast polować na ludzi, chroniłabym jego. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym żyła za jego czasów, ale zrobiłabym wszystko, aby go powstrzymać! Zrobiłabym wszystko, aby pomóc Asgorowi i jego rodzinie! - przerwała jak tylko poczułaś wzrastającą pasję w jej głosie. - Ale został już tylko on. Nie potrzebuje mnie, abym go broniła, bo jest silny. Silniejszy niż ja! - wzruszyła ramionami opierając się o lodówkę – Myślę, że byś go polubiła, ale dla dobra twojego i jego, obyście się nigdy nie poznali. 
Share:

1 komentarz:

POPULARNE ILUZJE