1 stycznia 2018

Córka Discorda - Do Canterlot [Daughter of Discord ch 11]


Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
 Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Jedną z wad posiadania tak dużego domu była trudność w odnalezieniu swoich dzieci. Fluttershy szukała ich wiele godzin, nim znalazła je nad stawem. Screwball stała przy bracie zasłaniając oczy.
-Gdzie jest dzidziuś?
Zany zaśmiał się i zniknął. Jego siostra podniosła powieki i rozejrzała się. Kiedy spostrzegła go na drzewie niedaleko uśmiechnęła się. Uniosła się w powietrzu i złapała go.
-Tutaj jest! - zaczęła łaskotać go po brzuchu.
-A więc to tutaj byliście przez cały czas? - Fluttershy podleciała do nich - Dobrze się bawicie?
-Tak! - oświadczyła córka - Czy on nie jest najcudowniejszym dzidziusiem jaki istnieje?
Jej matka zaśmiała się i pogłaskała niemowlę.
-Powiedziałabym, że to zasługa waszego ojca. Kochanie, czy już się spakowałaś? Pamiętaj, będziemy w Canterlot przez tydzień.
-Zrobiłam to godzinę temu! Mamo, dlaczego Zany nie może jechać z nami?
-Będziemy tam bardzo zajęci. - Fluttershy westchnęła i zabrała dziecko - A na Wielkiej Gali nie można mieć niemowląt. Poza tym, kto wie jakie magiczne właściwości posiada? Może salę balową zamienić w lód, zamek w piernik, albo sprowadzić pająki do łóżka księżniczki Flutterby Lily...
-To tylko mały nieszkodliwy dowcip. No, mamo! Mogę się nim zająć! Księżniczki nawet go nie widziały!
-Być może innym razem, kochanie, kiedy wszystko będzie spokojniejsze. - W głębi serca, Fluttershy płakała na myśl o zostawieniu swojego cennego chłopczyka. Odkąd się urodził, nie spuszczała go z wzroku. Nie pozwalała do tej pory komuś innemu niż Screwball czy Discordowi się nim zająć. Apple Jack czuła niewątpliwie to samo, kiedy i ona zostawiała swojego Applespike.

-No nie wiem, babciu Smith... - mruknęła Apple Jack - ... zajmować się dwoma źrebiętami, psem i innymi zwierzętami. To nie będzie łatwe, a Applespike może sprawiać problemy.
-No i nigdy nie wiadomo co Zany zrobi! -dodała Fluttershy
-Wszyscy się martwicie o te małe szkraby. - mruknęła staruszka - Są w dobrych kopytach!
-Nie zapomnij karmić go co godzinę! - przypominała Apple Jack - W szafach są ukryte smakołyki, jeżeli będzie grymasić. A! Jak złapie go czkawka trzymaj go daleko od wszystkiego co może być łatwopalne! Nie zapomnij też, że wyrastają mu zęby więc gryzie.
-Ał! - Cinnamon Roll krzyknęła wyciągając kopyto z łóżeczka swojego brata - Ona nie żartuje!
-Zany ma nie pić za dużo mleka czekoladowego. - mówiła Fluttershy - Bo wtedy dostaje głupawki, a jego magia wymyka się spod kontroli. Lubi, jak mu się czyta bajki na dobranoc i śpiewa kołysanki, inaczej nigdy nie uśnie.
-Applespike nie uśnie, jeżeli nie dasz mu jego zabawki!
-Wiem jak to jest, kochanie. - oświadczyła babcia Smith - Zajmowałam się przecież tobą, twoją siostrą i bratem.
-To co innego! Big Mac i ja byliśmy zwykłymi ziemskimi kucykami, a Applespike i Zany są inne od pozostałych kucyków!
-Tak. - Cinnamon Stick skinął głową - W zeszłym tygodniu osmalił mi włosy kiedy go karmiłem.
-Widzisz?!
Spike zaśmiał się i położył pazury na boku żony.
-Mały Applespike będzie grzeczny, kochanie. Myślę, że babcia Smith już wie jak się nim zająć.
-A co z Zany? - Fluttershy była naprawdę zmartwiona - Jest nieprzewidywalny! Co jeżeli teleportuje się do lasu Everfree i zaatakuje go Patykowilk? Co jeżeli nie będzie umiał wrócić? Co jeżeli...
Discord zakrył jej usta łapą.
-Przestań się martwić, kochana! Nic złego się nie stanie naszemu synowi. W końcu to mój syn!
-A teraz idziemy, dziewczyny. - nalegał Spike - Spóźnimy się na pociąg.
Pan Chaosu aż jęknął.
-Już mówiłem, że mogę nas tam przenieść w sekundę!
-Ale jazda pociągiem jest taka fajna! - zawołała Cinnamon Roll.
-Lecz trwają wieczność!
-Jak chcesz, możesz iść przodem, tato... - mruknęła Screwball -... ja chcę jechać pociągiem. Wiesz, mogę spędzić trochę czasu tylko z mamą.
-Co ty mówisz? - zesztywniał - Uwielbiam pociągi!
-Czy każdy kucyk ma wszystko? - Cheerilee weszła do domu z torbą na plecach.
-Chwileczkę. - Screwball odwróciła się do brata, a między jej kopytami pojawił się mały smoczek. - To dla ciebie, braciszku. - wsadziła mu go do ust - pilnuj mojego przytulaka Kłów-za-dużo. - Dziecko popatrzyło na zabawkę łapiąc ją w swoje szpony.
-Wszystko będzie dobrze! - Fluttershy zapewniała gorączkowo - Mama będzie niedługo w domu! - Discord pogłaskał syna. Tym czasem Apple Jack i Spike żegnali się ze swoim niemowlakiem.
-Nie usmaż żadnego kucyka, dobrze? - zaśmiał się Spike
-Naprawdę myślisz, że wszystko będzie dobrze? - szepnęła Apple Jack
-Będzie!
Discord musiał odciągać Fluttershy od syna.
-Da sobie radę, kochanie.
-Nie! - krzyczała - On mnie potrzebuje! Muszę z nim zostać!
-Nie chciałem tego robić. - westchnął - Ale nie pozostawiasz mi wyboru. - Pstryknął w palce, a ona znalazła się w jego rękach wyrywając się - Baw się dobrze! - krzyknął do staruszki, a potem zamknął za sobą drzwi.
Kiedy się odwróciła, będąc już samą, stęknęła. Zanego nie było w łóżeczku.
-Teraz. Gdzie jesteś? - usłyszała śmiech i podniosła głowę. Dziecko lewitowało nad nią. - Oj ty...

-Masz bilety, Red? - Pinkie zapytała się męża stojącego obok niej.
-Zobaczymy... - rudo pomarańczowy kucyk zaczął grzebać w torbie - Powinny tutaj być. Zaraz, chyba je zgubiłem!
-Co?! - Pinkie pisnęła - Red, pociąg będzie tutaj lada moment, a Twilight na nas czeka, a jeżeli się nie pojawimy pomyśli, że o niej zapomnieliśmy!
-Wiesz, chyba wiem, gdzie są.
-Tak?
-Tak, tak. - podrapał ją za uchem i wyciągnął bilety - Tutaj!
-Uwielbiam kiedy to robisz! - zaczęła się śmiać.
-Jak on to robi? - Rarity była zdziwiona - Nie ma rogu, nie ma rękawów, ani niczego!
-Kiedy przyjdą inni? - Cherry Pie się niecierpliwiła.
-Tak! - Raspberry Pie wołała - Gdzie jest Thunder i Lighting, Prism, Rainbow i Soarin..?
-I Screwball i Dinky i Cinnamon Stick? - kontynuowała Blueberry Pie.
-I Discord i Fluttershy i...
-Już, już! - Gramstone krzyknęła
-Rodzina Apple powinna niedługo być. - oświadczyła Rarity - Tak samo jak rodzina Discordów, Doo. Dashowie będą na nas czekać na Gali.
Spike przybiegł na platformę ciężko dysząc.
-Przepraszamy za spóźnienie. Zajęło nam trochę czasu, nim udało nam się oddzielić Fluttershy od Zanego.
-Ale jemu coś złego może się stać! - krzyczała pegaz będąc w ramionach męża - Muszę iść do niego!
-Kochanie nic mu nie będzie! - podkreślał Discord - Martwisz się o głupoty!
-Pociąg do Canterlot zaraz opuści peron! - krzyknął konduktor - Wszyscy podróżnicy proszeni są o zajęcie miejsc!

Twilight chodziła po swoim pokoju, starając się oczyścić umysł z obaw jakie kłębiły się w jej umyśle.
-Trzymaj się. - mówiła - Co z tego, że jest kolejne stworzenie chaosu? Screwball się dobrze sprawuje, a Discord nie sprawiał problemów w tym roku! - westchnęła - Więc czym się tak martwię? - myślała, że poradziła sobie z tymi obawami już lata temu. Po tym jak jej przyjaciółka stała się najszczęśliwszą z klaczy, urodziła córkę... Jednak czy to sprawiało, że mogła całkowicie ufać Discordowi? Co jeżeli Screwball straci kontrolę? Equestria znowu będzie zagrożona! To nie tak, że nie kochała Screwball. Mimo wszystko to była jej chrześnica. Co prawda, była trochę szalone, ale była równie słodka jak Fluttershy. Wspominała, jak pewnej nocy mała przyszła do jej komnaty i wezwała rój świetlików aby oświetlić jej komnatę. To były takie miłe chwile, ale były też czasy kiedy mała pokazywała na co ją naprawdę stać... Jeżeli się zdenerwuje wezwie pająki do łózek kucyków, albo zrzuci im coś na głowę! Rok temu na Gali, fontanna wybuchła czekoladą! Twilight zadrżała, na wspomnienie o tym jak mała zamieniła jej róg w cukrową laskę, nie musiała się domyślać, od kogo wzięła taki pomysł. Teraz Discord dorobił się syna. Widziała go tylko raz, w dniu jego narodzin. Ożywił wtedy wszystkie butelki do karmienia niemowląt. Nie była w stanie przewidzieć, co zrobi! Pukanie do drzwi oderwało ją z zadumy. -Wejść. - zawołała
Zesztywniała widząc kto ją odwiedził. Był to żółty strażnik pegaz z niebieskimi oczami i niebieskim ogonem. Kiedyś był dla niej ważny, ale jest alicornem i królową. W tym momencie wolałaby, aby to był Discord. Przez chwilę nikt się nie odezwał. Patrzyli tylko na siebie. Starała się coś powiedzieć, ale nie mogła. Strażnik potrząsł głowa.
-Twi.. znaczy się, Wasza Wysokość. Goście przybyli.
-Tak. - otrząsnęła się z transu - Dziękuję, Flash. - unikała jego spojrzenia. Kiedy mijali się w drzwiach, odezwał się.
-Księżniczka Cadence miała mnie przenieść do twojej straży - powiedział. - Ale tego nie zrobiła.
-Dlaczego?
-Nie powiedziała. W każdym razie teraz moim obowiązkiem jest strzec cię teraz.
-Dobrze. - uniosła brew - Daj z siebie wszystko. - odwróciła się do niego plecami idąc powoli przez korytarz. Flash Sentry szedł za nią.
-Właściwie, Twilight. Chciałem porozmawiać...
-Oh, więc znowu mówisz mi po imieniu? - pękła.
-Właśnie o tym chciałem mówić.
-Nie uważasz, że już jest trochę na to za późno?
-Może by nie było za późno, gdybyś mnie wcześniej nie ignorowała?
-Musisz mi wybaczyć, przyjaciele na mnie czekają.
-Twilight, dlaczego mnie nie słuchasz?
-Żegnam. Proszę pana. - pobiegła przed siebie opierając się pokusie popatrzenia wstecz. To była ich pierwsza rozmowa od roku. Kiedy dobiegła do przedpokoju, grupa przywitała już Flutterby Lily. Mała księżniczka miała różową sierść matki oraz niebieską grzywę po ojcu. Podbiegła do Screwball i przywitały się tradycyjnie.
-Słońce weszło, wstawaj z biedronkami, klaszcz w kopytka i ruszaj bioderkami! - Lily zaśmiała się - Urosłam?
-Chyba.. - Dinky wzruszyła ramionami - Albo zmalałaś.
-Dziewczyny! - Twilight pobiegła w kierunku przyjaciółek zbiegając po schodach. Jej przyjaciółki przywitały ją uściskiem.
-Rany! - Pinkie pisnęła patrząc na alicorna - Lily zastanawiała się czy dzieci urosły!
-Nie tak bardzo jak Spike. - Twilight popatrzyła na smoka. Był zdziwiony kiedy podeszła do niego i objęła go. Zdawało mu się, że zaledwie wczoraj wykluł się u niej z jaja. - ciesze się, że jesteście wszyscy. Chodźcie, ja i Lily pokażemy wam wasze pokoje. Szli korytarzem, kiedy Rarity jak zwykle zaczęła ją męczyć.
-Twilight, kochanie. Fancy Pants ma przyjaciela, który jest w twoim wieku i ja..
-Nie! - jęknęła - Nie chcę żadnych randek w ciemno!
-Oh, ale Twilight, tylko ty jeszcze nie masz męża. Chcemy tylko, abyś była szczęśliwa.
-Rarity, nie lubię tego mówić, ale alicorny są nieśmiertelne. Mam dużo czasu, aby znaleźć swojego ukochanego.
-No dobrze. - jednorożec westchnęła
-Przy okazji, gdzie jest Fancy Pants?
-Oh, um.. - jej przyjaciółka pobladła - ma wiele na głowie i nie mógł się w tym roku wybrać z nami na Galę.
-Hej! - pisnęła Pinkie - Czy to Flash Sentry? Cześć Flash!
Twilight zatrzymała się w pół kroku, przyglądając się ogierowi przed nią. Flash ukłonił się.
-Wasza Wysokość.
-Panie Sentry. - skinęła głowa. Potem zszedł z drogi pozwalając im przejść. Twilight zagryzła wargę. To było wszystko, co mogła zrobić aby się nie rozpłakać.
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

POPULARNE ILUZJE