8 grudnia 2017

Undertale: Opowieść o smoczym generale - Rozdział 7 [opowiadanie by Ksiri]

Notka od autora:  Historia toczy się w uniwersum Underfell'a, jeszcze przed pierwszą wojną z ludźmi. Głównym bohaterem jest Merik, syn generała potworzej armii. Chłopak chce w przyszłości pójść w ślady swojego ojca, a nawet zająć jego miejsce. Jednak jak na młodego potwora przystało, nie tylko to zaprząta mu głowę. Razem ze swoim przyjacielem, Asgorem, przyszłym królem potworów, starają się jakoś osłodzić sobie codzienne życie pełne obowiązków i morderczych ćwiczeń. 
Autor: Ksiri

Spis treści:
1 2 3 4 5 |
6 | 7 (obecnie czytany)


Przez pierwsze kilka chwil Merik przetwarzał sobie w głowie słowa przyjaciela, aż w końcu wypuścił głośno powietrze i jednym haustem opróżnił swój kufel.
- Gir! Przynieś tu beczkę piwa! - krzyknął smok w stronę pomieszczenia gdzie udał się żywiołak ognia, ale po chwili zmienił zdanie - Albo lepiej dwie. To będzie ciężka rozmowa - ostatnie zdanie dodał nieco ciszej.
- Co jest? - zza drzwi wyłonił się Gir - Ktoś się żeni, że tyle piwa chcesz?
- A żebyś wiedział. - warknął Asgore, a żywiołak widząc jego minę, po prostu przytaknął i zniknął za drzwiami.
- No to mów jak to się stało - Merik zwrócił się do przyjaciela gdy zostali sami - Aż taka brzydka? Czy może głupia?
- Nie, nie w tym rzecz- przyszły władca dopił swój napój i pochylił się nad pustym już kuflem - Nawet ładna, trochę podobna do mnie. - Na te słowa Merik wyobraził sobie damską wersję Asgora i aż się wzdrygnął. To była koszmarna wizja.
- Ale?
- Nigdy nie słyszałem, by ktoś był w stanie powiedzieć tyle suchych żartów w ciągu tak krótkiego okresu czasu.
 Przez pierwsze kilka chwil Merik nie wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili ryknął głośnym śmiechem. Śmiał się tak długo, że aż mu łzy poleciały.
- Nie wierzę!- powiedział między salwami śmiechu - To cię doprowadziło do takiego stanu? Suche żarty!?
- Zamknij się! - warknął Asgore - Nie słyszałeś ich, to nie wiesz o czym mówię.
- No to powiedz je. Z chęcią zobaczę czy jest aż tak źle.
-Nie ma mowy! Nie będę tego powtarzać.
- Do dawaj, chce to usłyszeć - w oczach młodego smoka widać było czyste rozbawienie.
- Gir gdzie to cholerne piwo? - wrzasnął Asgore, chcąc w jakiś sposób uciąć ten temat, jednak wywołał tym samym kolejny atak śmiechu u przyjaciela.
- Już idę idę - mruknął Gir, podchodząc do nich z dwiema sporymi beczkami piwa, które postawił na stole - Naprawdę się żenisz wasza wysokość? - Asgore tylko przytaknął skinieniem głowy i napełnił sobie kufel, który zdążył już opróżnić. - Doprawdy ciężko w to uwierzyć.
- Sam w dalej w to nie wierzę, a to ja mam się żenić. - przyszły władca położył głowę na stole i jęknął z frustracji.
- No już Asgore, nie dramatyzuj tak - Merik poklepał przyjaciela po plecach - Nie będzie tak źle.
- Serio? Wyobrażasz sobie mnie jako męża? Bo ja jakoś nie.
- No w sumie, jakby się tak nad tym zastanowić, to faktycznie kiepski z ciebie materiał na męża.
- Kto się żeni?
Nagle przy drzwiach rozległ się czyjś znajomy głos. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli Gastera. Jak zwykle się uśmiechał, choć tym razem był to uśmiech mniej sadystyczny, a bardziej wyniosły.
- No dajcie spokój! - krzyknął Merik - Czy ja nie mogę mieć choćby chwili bez ciebie? Zaraz pomyślę, że nas śledzisz.
- Chciałbyś - odparł Gaster, a uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy. - Mogę w końcu otrzymać odpowiedź na moje pytanie? - spytał podchodząc do nich.
- A po co ci ta wiedza, który z nas się żeni?
- Lubię być poinformowany. Poza tym znam Gira od pewnego czasu i wiem, że to raczej nie on.
- Znacie się? - spytał Merik spoglądając na ognistego potwora.
- Tak, często tu wpada się napić.
- No proszę, nie spodziewałbym się. Nie wyglądasz na takiego co lubił by  wypić.
- Piję jak mam powód.
- A teraz niby jakiś masz?
- A no. Ten stary piernik Seris, nie żyje.
Te słowa zawisły nad nimi. Choć Merik nie za bardzo przepadał za alchemikiem, to nigdy nie życzył mu śmierci. Poza tym Seris wyglądał może na zdrowego, przynajmniej pod względem fizycznym, więc jego nagła śmierć była szokiem.
- Jak zginął? -spytał Asogre, podnosząc się z ławy. Przy okazji zerknął na Gastera, który dosiadł się do nich i poprosił Gira o piwo.
Żywiołak ognia skinął tylko głową i udał się za bar. W tym czasie Merik zastanawiał się czy nie przepędzić Gastera od ich stołu, bo nie miał większej ochoty na siedzenia z nim. Jednak zrezygnował z tego i napełnił sobie kufel piwem.
- Ponoć ktoś go zamordował. Jednak czy to ważne? I tak prędzej czy później by zginął z własnej bądź czyjejś winy.
- Jakaś racja w tym jest - mruknął Merik. - Kto go zastąpi?
-Ja.
Słysząc to Merik zakrztusił się piwem. Przez kilka chwil kaszlał, by pozbyć się napoju z płuc i dopiero silne klepnięcie Asgora w plecy mu pomogło.
- Ale dlaczego ty? - spytał
- Jestem jednym potworem,  który nadaje się na to stanowisko.
- I pewnie jedynym który przeżył, po tym jak dowiedział się, że Seris umarł. Przyznaj się ilu zabiłeś by osiągnąć swój cel? - spytał Merik.
- Oj, masz o mnie bardzo złe zdanie. Nie zabiłem nikogo. Ponoć wszyscy ci, którzy mogli by ze mną konkurować odmówili gdy zaproponowano im stanowisko Serisa.
- Nikt nie był na tyle szalony by się tego podjąć? - Merik westchnął ciężko i po raz kolejny pociągnął spory łyk ze swojego kufla.
 Między nimi zapadła cisza. Gdy Gir przyniósł zamówione przez Gastera piwo, cała trójka wydala się bardzo zainteresowana swoimi kuflami. Merik zerkał tylko co chwilę na Asgora, który wydawał się dosyć mocno przybity.
- Coś się stało wasza książęca mość? - ciszę przerwał Gaster. - Czyżby wizja ślubu cię przerażała?
-Skąd ty.... Prze chwilą jeszcze nie wiedziałeś, który z nas ma się żenić. - powiedział Merik, spoglądając na niego  z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.
- Wystarczyło się wam przyjrzeć - odparł alchemik z wyniosłym uśmieszkiem - Ty zachowujesz się normalnie, za to nasz przyszły pan młody wydaje się dość przybity. Stąd moje domysły, które najwyraźniej okazały się bardzo trafne.
- Zamknij się - warknął Asgore, spoglądając na niego spode łba, na co Gaster tylko się zaśmiał i pociągnął kolejny łyk piwa.
 Kolejna godzina minęła dosyć spokojnie. Potwory powoli sączyły swoje piwa i czasami poruszali jakieś nic nie znaczące tematy. Gir co rusz musiał im napełniać kufle, gdyż jak okazało dwie beczki nie starczyły na zbyt długo.
- A słyszeliście, że zbliża się wojna? -zagadnął Gaster, spoglądając na swoich lekko podpitych towarzyszy.
- Tak, ludzie zaczynają coraz śmielej sobie poczynać - odparł Asgore, który dzięki alkoholowi przestał być tak bardzo przybity. - Niedługo pewnie odbędą się pierwsze walki.
- Co oznacza więcej pracy dla mnie - mruknął Merik - Ojciec pewnie każe mi więcej trenować, bym mógł z nim wyruszyć na wojnę.
- Cóż, wszyscy będziemy mieli sporo pracy. Ja będę w większości przesiadywał w pracowni, ty będziesz trenował, a Asgore będzie miał mnóstwo nauki jako przyszły władca.
- Dzięki za pocieszenie - powiedział Asgore.
-  Nie ma za co.
- No to co panowie? - Merik wyprostował się i uniósł swój kufel z piwem do góry - Za wygranie wojny.
- Za wygranie wojny - odpowiedzieli po chwili i również wznieśli toast.
Share:

9 komentarzy:

  1. A więc, ktoś zabił głównego alchemika Gaster, jedynego Potwora, który stał ci na przeszkodzie zostania kimś, Gaster, co za tradegia, prawda Gaster? Kto to mógł to zrobić? Jak myślisz Gaster? Moźe razem rozwiazmy ta zagadke, z tajemniczym morderca, co G A S T E R?
    xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty, Gaster może i jest ambitny, ale nie jest na tyle głupi by zabić kogoś, w taki sposób by wskazać na siebie. Prawda?... Ale z drugiej strony... to jednak Gaster.

      Usuń
    2. Myślę, że tak bardzo pragnie władzy, że po prostu zrobi wszystko by ja zyskac "po trupach do celu"xD a na reszte ma wyjebane i zawsze cos wykombinuje. Zawsze moze zostawic jakies poszlaki i kogo innego w to wrobic :p

      Usuń
    3. Cóż- w tej chwili wszystko wskazuje, że to Gaster jest mordercą, jednak jest też druga opcja.
      Wszyscy zapewne pamiętają nieudany zamach na Asgora- jakby nie patrzeć od tego momentu akcja zaczęła się rozkręcać. W każdym razie, kiedy większość ludzi już gryzło piach, a przy życiu pozostał jeden człowiek- Gaster "ulitował się" nad nim i zrobił z niego królika doświadczalnego.
      Ten człowiek, o ile mnie pamięć nie myli był czarodziejem- czyli kimś ważnym.
      Zapewne wieść o wymordowaniu oddziału i porwaniu jednego z czarodziei dość szybko doszła do środowiska ludzkiego (prawdopodobnie koś nawet zobaczył Gastera i powiązał go z Głównym Alchemikiem).
      Dalej chyba nie musze już tłumaczyć- ludzie przygotowali zasadzkę na Serika jednak ten nie mógł udzielić informacji jakich od niego oczekiwano- za niewiedze zapłacił życiem.
      THE END

      Usuń
    4. Cóż za dedukcja, praktycznie taka sama jak moja gdy pisałam ten rozdział.

      Usuń
    5. Szczerze pisząc to się nad tym nie zastanawiałam, chciałam tylko ponabijać się z Gastera. Ale Twoje obserwacje są bardzo dobre:D

      Usuń
  2. Gaster dlaczego przylazles! Chcialam uslyszec tego jednego suchara. Ale powaznie myslam ze Tori cos gorszego zrobila xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cicho, jeszcze ma czas. Dopiero pierwszy raz się spotkali, a tu jeszcze ślub przed nimi, dzieci.... ma masę czasu by powkurwiać Asgora ;P

      Usuń
  3. Trochę krótko ale fajnie jak zawsze.
    ;)

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE