Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► Tajemnica prostoty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ► Tajemnica prostoty. Pokaż wszystkie posty

22 lutego 2021

Tajemnica prostoty: O fetyszach seksualnych [+16]

 

Autorka obrazka: Usterka

Witam Was moi kochani!

Określenie „fetyszysta” przez większość nie jest odbierane jako pochlebstwo lecz jako obraza. Wszak nie jednemu fetysz seksualny kojarzy się od razu z rżnięciem trupa w dupę, wsadzaniem sobie kijka nie powiem gdzie, albo molestowaniem dzieci. Prawda jednak jest taka, że zasadniczo każdy, kto rozpoczął życie seksualne (nawet jak naszym partnerem jest ręka) ma jakiś fetysz seksualny.


     Chociażby taki autofetyszyzm, który dotyczy kobiet (chociaż u mężczyzn też ma miejsce, zwłaszcza z naciskiem na ich fallusa) - polega na tym, że podniecamy się jakąś częścią swojego ciała. Mamy zamiłowanie do dłoni, obojczyków, pleców, twarzy - jeżeli podnieca nas część naszego ciała to mamy już fetysz seksualny. Jednocześnie z tym połączona często jest autoskopofilia, jest to zboczenie seksualne oparte na podnieceniu wynikającym z oglądania własnych... genitaliów. Jeżeli podnieca nas całe nasze ciało, a nie tylko jego wybrana część to mamy do czynienia właśnie z tym fetyszem. Trochę narcystyczne - prawda?

     Harde wydanie wyżej wymienionego zboczenia to apotemnofilia, człowiek podnieca się własnym ciałem, ok ale okaleczonym - siniaki, zadrapania, rany. Wiele osób cierpiących na zaburzenia emocji ma ten fetysz seksualny. Bo nie tyle ból z powodu zadawania sobie cierpienia, co widok poranionego ciała wywołuje podniecenie. No i nie jest powiedziane, czy rany trzeba zadawać sobie samemu - równie dobrze może to być efekt końcowy zabawy seksualnej z partnerem sadystą.

     Moi kochani czytelnicy, podniecaliście się nie raz czytając barwne opisy seksualne w książkach? Czy to homoseksualne, czy też zwyczajne opisy gwałtów albo tradycyjne heteroseksualne - nie mówcie, że nie, bo dobrze wiem, że tak. Widzicie, to też jest fetysz! Zelofilia, tak nazywamy to naukowo.

     Zastanawialiście się kiedyś, jakim sposobem sekstelefony się tak dobrze utrzymują? Zboczenie to jest widoczne u większości mężczyzn, znacznie mniejszej ilości kobiet, lecz podniecenie osiąga się poprzez prowadzenie rozmowy telefonicznej, najczęściej z obcą osobą. Ten typ zboczenia to skatologia telefoniczna. Jednocześnie często wystarczą zwykłe rozmowy o seksie, nawet z osobą jaką znamy twarzą w twarz - narratofilia. Mamy jednak coś lepszego. Sprośne kawały i dowcipy, które śmieszą społeczeństwo, mogą też podniecać. Moriofilia - tak to powinno się poprawnie nazywać.

     Nasza wyobraźnia też jest źródłem zboczenia, nie chodzi mi tutaj o zwykłe fantazje erotyczne, co o obiekt fantazjowania. Sam spotkałem się z fetyszem, gdzie kobiety podniecały się wiszącym Jezusem na krzyżu, posągiem Myśliciela czy jakimś dziełem Picassa. Ten typ zboczenia znowu najczęściej jest spotykany u kobiet, z racji ich sensualnego podejścia do zagadnienia seksu. Podniecenie, którego źródłem jest obraz, rzeźba - posąg to pigmalionizm inaczej agalmatofilia.

     Jaka księżniczka nie chciałaby zostać zaspokojona podczas snu? Ma zamknięte oczy i partner robi z nią co chce. Tak, to zboczenie niektórych kobiet - somofilia - seks podczas pozorowanego snu. 

    Udawanie w łóżkowej alkowie zawsze było ciekawe. Przyjmowanie rozmaitych ról, pozycji, zamiana stronami - to częste. Aż strach sobie wyobrazić naszych rodziców w tej akcji. Mamy jednak specjalne zboczenie, które występuje u mężczyzn i u kobiet homoseksualnych, albowiem podniecenie wywołane damą przebraną za mężczyznę to andromimetofilia. Samo zaś obieranie ról podczas zabaw seksualnych, odgrywanie scen zaplanowanych i "wyreżyserowanych" to autagonistofilia.

     Znam kilka takich osób, które uwielbiają kraść cudze rzeczy, ubrania w szczególności, od bielizny przez koszulę, spodnie na ozdobach kończąc. To też jest fetysz, nie wiedzieliście? Homeowestytyzm charakteryzuje się zamiłowaniem do cudzej własności i podnieceniem wynikającym z noszenia rzeczy należących do kogoś innego.

    Ale, co by nie było, że walę tylko trudnymi nazwami. Jakiś czas temu przeczytałem o makabrycznej seks zabawce. Pewien mężczyzna mieszkający w stanie Maryland wraz z żoną postanowili zabawić się w twórców zabawek erotycznych. Człowiek chciał zapewne zrobić coś w rodzaju automatycznego wibratora albowiem połączył dildo z piłą szablastą. Po włączeniu wszystkiego ostrze zniszczyło zabawkę i .. cóż... trzeba było wezwać natychmiast pogotowie. Kobieta przeżyła i po kilku tygodniach wyszła ze szpitala.

     Znacie osoby z Waszego otoczenia, które mimo swojego wieku lubią być traktowane i zachowują się jak małe dzieci? Być może cierpią na autopedofilia, zboczenie to polega na udawaniu dziecka.

     Wiadomym dla każdego jest fakt, że seks można uprawiać nie tylko w łóżku czy nawet w domu. Agorafilia - to ogólna nazwa na podniecenie wynikające ze stosunków w miejscu publicznym Kino, teatr, koncert, bar, sklep, park. W świetle prawa to zboczenie jest przestępstwem. Może gorszyć innych ludzi, kusić do złego. Na ten przykład policja z Nowej Gwinei nadal ściga przywódcę sekty religijnej, który mówił, że Bóg ześle dobre plony na każde rolnictwo, którego członkowie rodziny będą parzyć się w miejscu publicznym. W kilku miasteczkach miał całkiem spory posłuch... 

     Seks na dachu, na wysokiej górze, a nawet na drzewie (nie mylić "z drzewem" bo o tym będzie potem) wszelkie miejsca wysoko położone to akrofilia. Kilka lat temu para kochanków w Niemczech musiała się nauczyć latać - z miernym rezultatem, jako że uprawiali seks w oknie wieżowca. Jakiś czas po nich w Anglii para dwudziestolatków zabawiała się w najlepsze, kiedy obojgu przyszedł nagle do głowy przedziwny pomysł - rozbili okno w znajdującym się na trzecim piętrze pomieszczeniu, a następnie wspięli się na dach. Tam rozebrali się do rosołu i dalej w najlepsze baraszkowali. Niestety, w pewnym momencie coś poszło nie tak - w czasie ich zabawy uszkodzeniu uległ dach i niewiasta przeleciała przez wyrwę, która w nim powstała. Brytyjka spadła z wysokości 18 metrów, lądując dopiero w znajdującym się na niższym poziomie sklepie fotograficznym. Przeżyła, oczywiście i z niewielkimi obrażeniami trafiła do szpitala.

     Marzenie nie jednego mężczyzny? Aby kobieta mu obciągała, lub robiła loda podczas jazdy. To też jest zboczenie, wiecie? Nazywa się hodofilia i oznacza tyle, że człowiek podnieca się faktem seksu w podróży, czy to służbowej czy prywatnej, czy podczas jazdy, czy stanąć gdzieś na boku i załatwić sprawę. Wiadomo jednak, że jak i wyżej to może prowadzić do wielu niebezpiecznych sytuacji. Kiedyś, jeszcze będąc nastolatkiem kolega mi opowiadał jak facet źle skręcił i wypadł z drogi, kobieta robiąc mu loda podczas jazdy się przestraszyła i zacisnęła zęby.... Fallusa nie odratowano.

     Specjalną nazwę ma też częste zjawisko seksu w pociągu, nazywane siderodromofilia. Odsetek kobiet jest niewielki, częściej w siodle siedzą mężczyźni i koniec końców dochodzi do gwałtów...

     Co Wam mogę powiedzieć, kilkanaście lat temu kościołem katolickim w Nigerii wstrząsnęła pewna para. Małżonkowie już kilka ładnych lat po ślubie, aby poczuć odrobinę pikanterii zaczęli uprawiać seks w kościele. Aby tego było mało, za miejsce wybrali sobie ołtarz. Zostali oczywiście nakryci, postawieni przez sąd, który wymierzył im karę 170 dolarów za obrazę kościoła.

     Najbardziej popularny fetysz dotyczący części ciała to podniecenie stopami. Konkretnie jednak to podofilia. Widok, zapach, a nawet smak stóp partnera wywołuje podniecenie seksualne. Często dodatkowym atutem są ubrania jak pończochy czy rajstopy, ewentualnie wiązanie stóp sznurkami. Zdecydowanie częste zboczenie wśród mężczyzn, u kobiet rzadziej się to spotyka. Gęsto "nieszczęścia chodzą parami" jak to się mówi i do tego fetyszu dostarczamy też altocalciphilia czyli podniecanie się wysokimi obcasami. Tutaj nie chodzi tylko o wygląd... Obcasy można wsadzić w różne, dziwne, miejsca... Dodatkowo powiem, że ten rodzaj fetyszu jest najczęściej spotykany u kobiet.

     Zabawy seksualne są różne, hirsutofilia to określenie na zamiłowanie i podniecenie włosami, a konkretniej w byciu ciągniętym za nie albo w ciągnięciu. Osoby posiadające to zboczenie lubią się nimi nadmiernie bawić i lubią jak ktoś się bawi ich własnymi włosami.

     Hifefilia znowu to zamiłowanie do skóry partnera w całej okazałości. Dotykanie, lizanie, szczypanie, głaskanie i drapanie. Podnietę wywołuje sam dotyk obcej skóry na naszym ciele. Istnieje też spokrewnione zboczenie do tego nazywane dorafilią, z tym, że tutaj euforię wywołuje dotyk zwierzęcego futra na ciele.

     "Ładne oczy masz, komu je dasz?" tak to się kiedyś śpiewało drogie panie? Kiedy podniecacie się męskim bądź damskim spojrzeniem, kolorem tęczówek, wyrazem oka również jesteście zboczone! A cierpicie na okulofilię! To fetysz oczu.

    Powiem o tym w tym akapicie, albowiem jeżeli podobają nam się małe osoby, znacznie niższe od nas czy wręcz nawet karły mamy do czynienia z anastemafilią, jest to zboczenie seksualne na tle niskiego wzrostu. partnera.

     Idąc też za ciosem, że "każda potwora..." osoby z akromotofilią będą się podniecać osobami bez rąk, nóg, ale też i zdeformowane ciało wzbudzi podziw. Pod tą nazwą kryje się też zamiłowanie do widoku okaleczonego mocno ciała partnera. Lżejszą formą jest skarofilia gdzie podniecenie wywołują jedynie blizny na ciele partnera głównie na twarzy.

     Może zacznę od dwóch najważniejszych żywiołów w naszym świecie. Ogień i Woda - na ich punkcie też można mieć fetysz. Chęć spółkowania z partnerem w wodzie - wanna, staw, morze, jezioro, rzeka, brodzik, a nawet i pod prysznicem - to zboczenie seksualne nazywane przez seksuologów ablutofilia. Znowu dla tych, co nie boją się poparzyć i ogień, jego bliskość, ciepło a nawet i dotyk powoduje reakcje erotyczne prawdopodobnie mają pirolagnię. Zaawansowane zboczenie może prowadzić do piromanii.

     Dla jednych jest to zwykła zabawa, dla innych sport, dla kogoś innego pasja, ale są i tacy którzy czerpią z tego przyjemność seksualną. Taniec, podniecanie się tańcem, będąc tancerzem albo też oglądając osoby tańczące mają choreofilię.

     Endytofilia oznacza zamiłowanie do kochania się z ubranymi osobami. Cóż, jak widzicie nie dla wszystkich trzeba się rozbierać do rosołu. 

     Pedofilia, chyba każdy wie i nie muszę tłumaczyć fenomenu Pedobear'a, zamiłowanie za mocne do dzieci. Podniecanie się nimi i tak dalej, ogólnie fetysz karalny w naszym społeczeństwie. Są jednak jego znacznie lżejsze odmiany. Jednocześnie błędnie przywykliśmy do obrazu pedofila jako mężczyzny. Kilka lat temu w Wielkiej Brytanii był toczony proces sądowy z kobietą (34 lata) która współżyła z 12 letnim chłopcem...

     Butelka, smoczek, wózek, zabawka to i wiele innych rzeczy jakie wiążą nam się skojarzeniowo z małymi dziećmi są obiektem westchnień wielu ludzi cierpiących na anaclitismię (nie jestem pewien, czy dobrze odmieniłem nazwę). Zaś samemu chodzenie w pieluszkach, widok jak ktoś ma pieluszkę na sobie to zboczenie nazywamy autonepiofilią. O dziwo, przejawia się też i u mężczyzn, chociaż nadal w tym zboczeniu dominują kobiety.

     Rozkosz z seksu można czerpać nie tylko samemu się bawiąc, ale patrząc jak bawią się inni. Agreksofilia to dewiacja seksualna, która polega na doznawaniu euforii kiedy nadarzy się okazja podsłuchania tego, jak inni ludzie się kochają. Samo to podnieca i może doprowadzić do szczytowania. Trzeba tylko uważać, aby nikt nie odkrył, że podsłuchujemy - bo potem może być już nie za ciekawie. Nie muszą się za to wyżej wymienionych dewiantów bać osoby, których fetyszem jest amaurofilia bo Ci preferują znowu seks w ciemnościach ewentualnie z zamkniętymi oczami.

     Ocieractwo inaczej frotteryzm to zboczenie, które dotyczy zasadniczo mężczyzn. Polega ono na odczuwaniu pragnienia i przyjemności seksualnej z możliwości ocierania się i macania kobiet w miejscach publicznych. Wybierają często tramwaje, autobusy, miejsca z ciasnymi przejściami, zatłoczone ulice. Dlatego miłe panie, uważajcie w takich miejscach. Ten typ dewiacji często jest łączony z inną ksenofilia - to określenie zboczenia polegającym na chęci pieprzenia się z zupełnie obcą osobą. W odróżnieniu jednak od wcześniejszego zagadnienia, dotyczy ona też i kobiet (statystycznie w większej ilości procentowej).

     Sam też się wiele nauczyłem pisząc tę notkę, wiecie? Do tej pory sądziłem, że podniecenie wywołane oglądaniem zdjęć pornograficznych to coś normalnego. A tutaj się okazuje, że nie - Pigmalionizm, tak to określili seksuolodzy. I to się leczy, bo od tego można się uzależnić...

     Sadyzm sam w sobie jest zboczeniem. Nazwa pochodzi od sławetnego Markiza de Sade, powieściopisarza żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który zasłynął barwnymi opisami praktyk sadomasochistycznych. Nauczyło się Was błędnie mówić na kogoś "sadysta" tylko dlatego, że lubi coś niszczyć albo zadawać ból i nie czerpie z tego przyjemności seksualnej. No to widzicie, to nie tak. Sadysta musi się podniecać swoimi własnymi praktykami i wymyślać co rusz nowe zabawki, metody i sytuacje, aby samemu się nie nudzić i nie nudzić swojego masochistę. Dość powszechne fantazje seksualne, których głównym motywem jest cierpienie i upokorzenie, nie wystarczają do stwierdzenia, że mamy do czynienia z sadyzmem.

Co się tyczy samego sadyzmu, którego przerażającą większością są mężczyźni - tyczy się kilka dodatkowych fetyszy seksualnych o których chciałbym Wam tutaj powiedzieć.

     Zabawy sadomasochistyczne nazywane są BDSM, skrót pochodzi od słów BonDage co oznacza - krępowanie z angielskiego, a literki S i M chyba nie muszę tłumaczyć. Dewiacja seksualna, jaka występować może u sadystów (masochistami zajmę się potem) niemal zawsze obecna przy tego typu upodobaniu seksualnym to dacryphilia - podniecenie przez wywołanie u partnera łez. Widzicie bowiem te harde praktyki wiążą się jak już wspominałem z bólem i cierpieniem, poniżeniem i zmniejszeniem własnej wartości u masochisty przez sadystę. Lecz to nie koniec tego, co lubi sadysta.

    Seksuolodzy uważają sadyzm i masochizm za swojego rodzaju schorzenia, które mogą (niekontrolowane) być niebezpieczne zarówno dla jednej jak i drugiej strony. W miarę jedzenia apetyt rośnie, to żadna nowość - tak jest i w tym przypadku. Jeżeli człowiek sam w sobie nie zna umiaru, nie wie gdzie postawić granicę, może skończyć się źle. Eretofonofilia to zboczenie seksualne które towarzyszy skrajnej postaci sadyzmu, albowiem człowiek pragnie kogoś zabić, aby się podniecić. Oczywiście, aby na to cierpieć, nie trzeba przechodzić przez wszystkie etapy i fazy. Kolejnym zboczeniem jest nekrosadyzm, o tyle niebezpieczny jako, że chodzi o to iż partnera się dusi. Jeżeli człowiek sam z siebie nie potrafi przestać, czasem może skończyć się śmiertelnie. Raptofilia to odmiana sadyzmu polegająca na chęci gwałcenia partnerów seksualnych. Dokładnie wtedy kiedy nie ma ku temu nadarzającej się okazji, sposobności, kiedy tego nie chcą z różnych powodów - sadysta bierze to co chce, kiedy chce i jak mu się podoba. Schorzenie wielu mężczyzn... Często bez skłonności sadystycznych. Na ostatnim miejscu będzie wampiryzm seksualny, chodzi w nim o zamiłowanie do picia krwi partnera. Lecz nic drastycznego, delikatne nakłucie nadgarstka, klatki piersiowej i zlizywanie jego krwi.

     Nazwa masochizm pochodzi od nazwiska Leopolda Sachera-Masocha, popularnego, XIX-wiecznego powieściopisarza, którego bohaterki lub bohaterowie często byli poniżani seksualnie przez swych partnerów.

     Jest to zachowanie przeciwstawne do zachowania sadysty. Masochista to osoba, która czerpie przyjemność z praktyk wyżej opisanej osoby i jej mało. Błędnie mówi się w społeczeństwie, że każda osoba która się tnie czy bije jest masochistą. Musi czerpać z tego przyjemność seksualną i tylko do zaspokojenia swojej seksualności zadaje bądź daje zadawać swojemu ciału ból, albo też pozwala się poniżać.

Spotkałem się z teorią, że każda kobieta jest z natury masochistką, życie przekonało mnie, że wielu mężczyzn też jest masochistami i to znacznie bardziej uległymi z większym popędem w kierunku poniżenia samego siebie niż można przypuszczać. Pomijając już zamiłowanie do lizania stóp, robienia za podnóżek czy psa, mamy wiele zboczeń seksualnych które towarzyszą masochiście. Oto kilka z nich.

     Każdy masochista cierpi na fetysz zwany alghedonią, chodzi o czerpanie rozkoszy z zadawania sobie bólu. Podniecanie się nim i tego typu podobne. W praktykach seksualnych masochisty znaleźć możemy krępowanie, wiązanie, podduszanie, oblewanie woskiem i inne podobne zabiegi, które "normalnemu" człowiekowi kojarzą się z bólem.

W powszechnej metodzie masochizmu chodzi o to, by nie skaleczyć skórę. Mówi się "do pierwszej krwi", dlatego poniża się psychicznie, trzepie się ręką albo trzepaczką po dupie, wsadza rozmaite ... dość... osobliwe rzeczy zarówno do kobiecej pochwy jak i do odbytu. Powszechnie popularna jest lewatywa, od której można się uzależnić i tę dewiację nazywamy klismafilią. Producenci gadżetów, z myślą o nich wprowadzili do sprzedaży specjalne zestawy do wykonywania lewatywy. Nabyć je można w sex shopach.

Rodzajem masochizmu w przypadku kobiet jest zboczenie określane jako phallophilia, jest to zamiłowanie płci pięknej do dużych rozmiarów penisa, takich co wielokrotnie są za duże dla ich organizmu.

Na ostatnim miejscu opiszę Wam stygmatofilia, jest to zboczenie jakie jednocześnie jest uznawane jako uzależnienie - chodzi o czerpanie przyjemności seksualnej przez nakłuwanie i tatuowanie sobie ciała. Nie raz czytałem, jak panna doszła na fotelu kiedy tatuażysta kończył swoją pracę.

     Zoofilia to termin, którym określamy zboczenie, gdzie człowiek ma pociąg do zwierząt. Nie jeden pastuszek jeszcze grubo przed Chrystusem zaprawiał w krzakach kozę, owcę czy klacz. I taka ciekawostka, za sodomię - czyli (między innymi) spółkowanie ze zwierzętami karano w Polsce śmiercią. Ostatnia taka egzekucja miała miejsce pod koniec XVII wieku albo na początku XVIII gdzie pewnego szlachcica spalono na stosie za rżnięcie swojego konia. Nie rozumiem tylko dlaczego ów zwierzę też spalono na stosie obok...

Nie mniej jednak dawniej nikt nie widział w tym nic złego. Wybryk ten często robiony przez mężczyzn z przymusu był odbierany jako ... coś hańbiącego, lecz nic złego. Gościa nie było stać na kurwę dlatego zaprawiał kozę za stodołą - tak to odbierali.

Ciężko mi powiedzieć kiedy i gdzie dokładnie zoofilia stała się karalna. Wiem jednak, że to właśnie przez zoofilię, żołnierzy Kolumba i innych wielkich odkrywców Nowej Ziemi nabawiliśmy się choroby wenerycznej. Dawniej jej nie było! Aż do czasów wielkich odkryć. W odbycie zwierząt bowiem znajdują się zarazki, na które organizmy pań z Europy nie były przygotowane. Spragnione wieloma miesiącami rozłąki czekały na mężów którzy.... mieli kompanię wirusów i bakterii na kutasie. Ale to tak na marginesie...

     Umysł ludzki postępuje wraz ze wzrostem kultury. Współcześnie zoofilia nie odnosi się tylko do mężczyzn. Mamy kilka gatunków psów, które mają pociąg fizyczny do kobiet, więc takie panie z rozkoszą biorą pieski do domu. No i delfiny lecą na ludzi, ale nie trafił mi w ręce żaden dowód potwierdzający aby taki związek został skonsumowany... Nie mniej jednak istnieje schorzenie seksualne, które jest zalążkiem zoofilii nazywa się zoofetyszyzm. Chodzi tutaj o podniecenie wywołane widokiem partnera w przebraniu zwierzęcia lub w futrze zwierzęcia. Ta dewiacja nie jest leczona ani nie jest karalna, jednak stanowi zalążek zoofilii i może w nią wyewoluować. Podobnie zamiłowanie mężczyzn do oglądania popularnego w świecie porno furry, czyli humanoidalnych stworzeń z ogonami, uszami, twarzami przypominającymi zwierzęta.

     Większość osób na sam widok pająka drży, ale są również ludzie, których wszelkie uciechy seksualne są związane właśnie z tymi stawonogami. Obcowanie z pająkami, podniecanie się nimi, hodowanie w nadmiernej ilości na terenie domu, po prostu zachwycanie się nimi i przez obcowanie z ulubionymi zwierzętami seksuolodzy nazwali tę dewiację arachnefilia.

     No i najmniej smaczna część wypowiedzi mojej na temat fetyszy seksualnych. Samemu mnie zbiera na wymioty jak pomyślę o starym buszującym w sieci filmem 2 girls 1 cup (uwaga wchodzicie na własną odpowiedzialność), lecz on stanowi kwintesencję w praktyce tego o czym będę tutaj pisał. Zacznę więc delikatnie.

     Istnieje coś takiego jak fetysz na brud, nie tylko swój własny ale i partnera nazywany jest on mysofilią. Oznaczać to może nie tylko to, że zamiłowanie i podniecenie w kimś takim budzi nie mycie się, czy też posiadanie brudnego partnera, ale i otoczenie. Jakieś cztery lata temu w Kanadzie para on 30 lat ona 26 lat trafili do aresztu za seks w kontenerze ze śmieciami na parkingu.

Efekt podniecenia może też wywołać wąchanie brudnej bielizny. Słyszałem, że ponoć w Japonii było to tak popularne, że pojawiały się kontenery gdzie można było kupić używane majtki. U nas od tego jest Majtkomat.pl  Ah i z takich ciekawostek jeszcze, ten fetysz miał Jan III Sobieski.

     Kiedy zrobi nam się pryszcz natychmiast chcemy się go pozbyć, gdyż uważamy, że takowy nas szpeci. I na to jest zboczenie, nazywa się papulofilia i reakcję pobudzenia seksualnego wywołują pryszcze partnera. Ich wyciskanie, dłubanie, ropa... Kończę bo mnie samego muli.

     Ogólnie wszystko to co z siebie wydalamy, a co działa na niektórych dewiantów podniecająco nazywamy hygrofilią i jest ona uznawana za schorzenie seksualne.. No z resztą nie dziwota, to się leczy u psychologów a nawet psychiatrów. Dlaczego? Czytajcie dalej, gdyż to zboczenie ma kilka kategorii.

     Najczęściej występującym wśród obecnego społeczeństwa zboczeniem w tej kategorii jest urofilia, potocznie nazywana pissingiem. Polega ona na oddawaniu moczu przy partnerze, można jeszcze sikać na partnera, albo pozwalać się osikiwać i jeszcze pić szczyny... Piszę to ze skrajnym zniesmaczeniem, jako, że znam przynajmniej ośmiu mężczyzn którzy lubią właśnie takie zabawy z zaznaczeniem, że chcieliby osikać dziewczynę... A więc drogie panie - uważajcie. W przypadku emetofilii czynnikiem stymulującym stają się wymioty. Powody mogą być różne, najczęściej przez wkładanie sobie palca albo czegoś do ust by wymusić na ciele wymioty. Oglądałem kiedyś program o gościu, który zbierał wymioty wszystkich osób jakie spotkał - nawet nieznajomych, wsadzał je do zamrażalnika i trzymał na pamiątkę...

     Skoro siki podniecają, to dlaczego gówno nie? Sranie przy sobie i na siebie - na klatę gówno, że tak powiem - to zaburzenie seksualne nazywane koprofilią. Człowiek podnieca się kupą, dosłownie... Koprofilii często też towarzyszy flatufilia, polega ona na tym, że chcemy aby partner pierdział nam w twarz i do ust. No jak kto woli... Zapachy godne królów.

     Już nieco mniej harde, ale nadal. W dodatku opłacalne dla kobiety i częste zboczenie u mężczyzn. Dotyczy ono kobiet, które karmią piersią. Widzicie moje drogie panie, laktafilia to zboczenie u prawie 30% mężczyzn na tle mleka kobiecego. Nie jeden z nas marzył po nocach aby znowu pociumkać sobie cyca. No i informacja na przyszłość, taka mała buteleczka 50mil na szarym rynku jest warta około 100-200 złotych. A prosto z cyca jeszcze więcej.

     Na ostatnim miejscu maluje nam się hirsutophilia czyli dewiacja na tle włosów pod pachą. Takowe po prostu podniecają. Często wiąże się to też z włosami łonowymi. Zasadniczo większość społeczeństwa kiedy zaczyna współżycie się goli bo tak higieniczniej no i nie ma się... kłaczków. Są jednak osoby które to lubią.

     Jeżeli mamy pociąg seksualny do osoby starszej od nas często nawet i o 20-30 lat wtedy na pewno mamy gerontofilię. Zasadniczo nie rozchodzi się w niej o nic, poza tym, że powiedzmy kobieta w wieku 20 lat wychodzi za mąż za mężczyznę który mógłby być jej ojcem, albo uczeń ma związek z nauczycielką. Popularne w naszym świecie, prawda?

     O mężczyznach w płaszczach, którzy swoje poły rozdziewają na boki przed kobietami mówimy, że są ekshibicjonistami. To też jest zaburzenie psychiczne. Człowiek podnieca się nie tylko publicznym pokazywaniem swoich walorów, ale też lubuje się w strachu i ucieczce owych dam przed jego interesem. Najlepsza metoda? Zacznijcie się śmiać, jeżeli kiedyś przyjdzie Wam spotkać takowego typa. Biedak się zawstydzi tym, że jego drąg nie sieje spustoszenia a jedynie drwinę, a Wam nic się nie stanie. Oczywiście, nie tylko mężczyźni lubią pokazywać się publicznie, popularne są przecież rozmaite portale gdzie nawet w wersji on-line można oglądać również i panie prezentujące do kamery swoje cipki.

     Akromotofilia to niegroźne zboczenie polegające na zwracaniu uwagi tylko na osobniki o innym kolorze skóry niż samemu się ma. Będąc człowiekiem białym pociągają nas murzyni albo żółci. Znam wiele osób o tym zboczeniu seksualnym, wielu nawet nie wie, że to w ogóle dewiacja - no mam nadzieję, że teraz już wiecie.

     Otaczanie się lalkami a nawet upodabnianie się do nich też jest zboczeniem seksualnym określanym jako pediofilia. Chodzi tutaj o współżycie z dmuchanymi lalkami u mężczyzn, oraz o upodabnianie się do lalek przez kobiety.

     Wiele osób z Was słyszało zapewne o tym, że w krajach azjatyckich można jeść z żywej kobiety. Dodatkowo wiele osób twierdzi, że kocha jedzenie (co po nich widać), fantazje i spełnianie ich z jedzeniem czy to banan czy to ogórek czy to truskawka to też zboczenie o nazwie sitofilia. Stan podniecenia wywołuje sytuacja intymna kiedy w grę wchodzi jeszcze jedzenie.

     Na samym końcu umieszczę dendrofilię. Popularne schodzenie seksualne polegające na pociągu seksualnym w kierunku.. drzew. Sam tego nie do końca rozumiem i nie wiem skąd się to wzięło, ale co udało mi się zauważyć to występuje ono nie tylko w przypadku mężczyzn, ale coraz częściej i kobiet. Przykładem może być akcja jaka miała miejsce w Serbii jakieś cztery, pięć lat temu. Kobieta wsadziła sobie do pochwy szyszkę, która utknęła. Lekarze męczyli się blisko 2 godziny zanim ją wyciągnęli. "Przez cierpienie do gwiazd" czyż nie?


Artykuł powstał na podstawie:

Poza monogamią aut. Jan Potkański, Robert Pruszczyński;

Jej orgazm najpierw aut. Ian Kerner

Monologi waginy aut. Eve Ensler

Zabójcza dyscyplina aut. Mats Olsson

Męska seksualność aut. Michael Bader

Socjologia seksualności. Marginesy. aut. Jacek Kochanowski

Share:

6 września 2020

Tajemnica prostoty: O stygmatach i stygmatykach


Moi mili, stygmaty.

 Co to jest stygmat?

      Stygmat to słowo oznaczające piętno. Stygmatami oznaczano niewolników, dlatego nawet jeżeli jakimś cudem odzyskali oni wolność, na ich ciele było znamię, które przypominało im o przeszłości. Stygmatem też było znamię, które dostał Jack Sparrow w filmie Piraci z Karaibów i Skrzynia Umarlaka. 

      Ponad to istnieje termin "stygmat czasów". Jest to charakterystyczna cecha danej epoki, która wyróżnia się na tle innych i stanowi jakoby znamię. Dla przykładu, stygmatem II Wojny Światowej może być Hitler. "Stygmaty śmierci" to stary i zapomniany zwrot, który był stosowany kiedy u jakiegoś człowieka można było zobaczyć cechy świadczące o udaniu się do grobu. Chociażby stygmatem śmierci na gruźlicę jest kasłanie krwią.

      Ponad to w psychologii i psychiatrii istnieje termin "stygmatyzacji", polega on na tym iż jednostka przyjmuje na siebie negatywne oddziaływanie otoczenia, grupy lub społeczeństwa. To taki np kozioł ofiarny, który w rodzinie przyjmuje rolę czarnej owcy. Traci wiarę w siebie, w swoje siły, unika kontaktów społecznych, zamyka się w sobie, boi się ludzi, nie ufa nikomu, wychodzi z założenia, że wszystko to co robi jest złe. Koniec końców, może powstać tzw Efekt Golema, gdzie osoba zaczyna patrzeć na siebie w kontekście choroby psychicznej i takową sobie po prostu wmawia.

      Jak więc widać, słowo "stygmat" nigdy nie kojarzy się z czymś pozytywnym. Określa ranę na ciele, bolącą i krwawiącą, pamiątkę, bliznę przeszłości widoczną gołym okiem. Te stygmaty na których się skupię, są stygmatami religijnymi. 

 Stygmatycy

      Osoby u jakich występują stygmaty nazywane są stygmatykami. Obecni od dawien dawna, aż po współczesność. Ponad 80% z nich to kobiety, ponad to dopiero niedawno stygmatykami zostali też duchowni.

      Wbrew powszechnie panującej opinii, nie tylko w chrześcijaństwie są stygmatycy, ale i w Islamie. Stygmatycy muzułmańscy skarżą się na rany i bóle jakich doświadczał Mahomet w licznych walkach. Stygmatycy chrześcijańscy natomiast posiadają rany jakie zostały zadane Jezusowi Chrystusowi podczas jego śmierci. Często występują też krwawe łzy.

      Nie wszyscy, którzy mają stygmaty są uznawani przez Kościół Katolicki. Nauka idąc do przodu udowodniła, że większość z osób, które twierdzą, iż dostawały stygmaty od Boga, wraz z wizjami i przesłaniami to mistyfikacja. Autoagresja, zaburzenia psychiczne, niewłaściwe odżywianie się, choroba. Dlatego teologowie chrześcijańscy ustalili 5 zasad świadczących o autentyczności stygmatów.

  • 1 - Stygmaty pojawiają się nagle i spontanicznie
  • 2 - Raz powstałe nie goją się tygodniami, miesiącami, a nawet i latami. Ponad to krwawią krwią tętniczą
  • 3 - Mimo podatności na zakażenie i często braku sterylności otoczenia nie ropieją, ani nie gniją. Wydzielają przy tym słodki i niedrażniący zapach podobny do zapachu kwiatów. 
  • 4 - Za życia pozostają niezmienne, nawet przy zabiegach medycznych. Po śmierci zaś znikają. 
  • 5 - Następuje zmiana tkanki w miejscach w których był zraniony Chrystus

 Najsłynniejsi stygmatycy

 Teresa Neumann

      Żyła w latach 1898 - 1962, pochodziła z Niemiec. Już za młodu na skutek wypadku straciła włądzę w nogach, zaraz potem utraciła wzrok. Zdarzył się jednak cud jakiego po dziś dzień naukowcy nie są w stanie wytłumaczyć. Chora, modląca się kobieta odzyskała i wzrok i sprawność w nogach. Ponad to zaczęły prześladować ją stygmaty dowodzące na jej bliskość z Bogiem. Broczące krwią rany zaczęły pojawiać się w tych miejscach ciała, w które według religii chrześcijańskiej Chrystusowi przybito gwoździe, przytwierdzając go do krzyża. Poza tym krew strumieniami wypływała również z jej oczu. Krwawiące rany pojawiały się w każdy czwartek. W piątek o 15-ej kobieta zapadała w głęboki sen, z którego budziła się z zagojonymi ranami i pełna życia wracała do codziennych obowiązków. Wszystko to trwało przez 36 lat.

 Franciszek z Asyżu

    Jeden z najpopularniejszych świętych, między innymi dzięki miłości do zwierząt.
Co prawda, naukowcy wysunęli się z teorią, jakoby Franciszek cierpiał na malarię. Dla wiernych pozostaje to tylko próba profanacji świętego i nie przyjmują do siebie takiej ewentualności. 

      Stygmaty ujawniły się u niego po raz pierwszy w połowie września 1224 r. Stało się to tuż po ekstatycznej modlitwie, jaką odmawiał na szczycie góry La Verna. Właśnie wtedy doświadczył wizji, podczas której dojrzał jakby ukrzyżowanego anioła. Tuż po niej na jego nadgarstkach oraz stopach pojawiły się otwarte rany. Piąta z nich ujawniła się w jego boku.

      Często doświadczał przeżyć mistycznych, które uwidaczniały się m.in. w sferze cielesnej. Obecnie św. Franciszek uznawany jest za jednego z pierwszych chrześcijańskich stygmatyków.

 Ojciec Pio

      Wbrew głoszonym w niektórych kręgach opiniom (jakie zarzucają świętemu oszustwa), ojciec Pio nigdy nie obnosił się ze stygmatami i pragnął cierpieć w ukryciu. Świadczyć mogą o tym chociażby bandaże na rękach zakrywające znamiona. 

      Stygmaty u zakonnika ujawniły się w roku w 1911 r. Na początku były niewielkie - pojawiły się na dłoniach oraz stopach i przypominały czerwone plamki. Już wtedy stanowiły jednak źródło wielkiego bólu. Duchowny zdawał sobie sprawę z tego, że stanowią formę łaski, ale mimo to modlił się o ich zabranie. W 1918 r. ojciec Pio miał wizję, podczas której została wbita mu włócznia. Niedługo potem w jego boku ujrzeć można było kolejną krwawiącą ranę. 20 września 1918 r. zakonnik otrzymał stygmaty, które widoczne były aż do jego śmierci.


 Stygmatycy nie uznani przez kościół

 Giorgio Bongiovanni

      Włoskiego pochodzenia urodzony w 1963. Mówi się, że jest współczesnym następcą Ojca Pio. 1989 rok był dla niego przełomowy. Modląc się w Sanktuarium miał dostać objawienia, w którym Maryja przekazała mu informacje na temat świata. Tego samego dnia pojawiły się na jego rękach stygmaty, w dwa lata później i na nogach.

      Jego religijność nie została jednak potwierdzona przez Kościół, ze względu na kontrowersyjne poglądy podchodzące pod herezję jakie wygłasza. Chociażby takie, że kosmici pomagają Jezusowi w misji na Ziemi. Będąc człowiekiem niezależnym od kościoła, pozwala się filmować i nagrywać.

 Katarzyna Szymon

    Polka. Urodzona w latach 1907 - 1986 koło Pszczyny w województwie śląskim. Kobieta nie umiała czytać i pisać. Przez swoje życie pracowała, pomagając w różnych gospodarstwach. Właśnie ona w 1946 roku, w Wielki Piątek, otrzymała dar stygmatów. Od tego czasu co piątek z jej oczu płynęły krwawe łzy, a na czole pojawiały się ślady po koronie cierniowej; krwawiła też na dłoniach, nogach i z boku. Oprócz tego otrzymywała Komunię Świętą z nieba - wielu świadków potwierdzało, że hostia wprost z nieba spoczywała na niej ustach. Kobieta potrafiła także w trakcie wizji mówić językami, których nie znała, na przykład hebrajskim. Twierdziła również, że potrafi porozumiewać się z duszami zmarłych, na przykład duszą Ojca Pio, który ostrzegał przed grzeszeniem i karą Bożą. Być może dlatego nie została uznana przez Kościół. Chociaż nie do końca wiem dlaczego. Po dziś dzień krewni, bliscy, sąsiedzi i rodzina starają się aby beatyfikacja miała miejsce. Czy się im uda? Wątpię, ale próbować zawsze można.

 Współcześni stygmatycy

 Gladys Hermina Quirogi de Motta

      25 września 1983 r ujrzała Matkę Bożą wraz z Dzieciątkiem Jezus oraz różańcem. Wizje wpłynęły na życie jej oraz wszystkich mieszkańców miasta, gdzie każdego roku, w rocznicę pierwszego objawienia, przybywają tysiące pielgrzymów. Od tamtej pory przez 20 lat otrzymała ok. 1200 wiadomości. Na początku nie wszyscy wierzyli w jej rewelacje. Ale szczegółowe badania psychologiczne oraz psychiatryczne wykazały, że kobieta jest zdrowa i nie ma halucynacji. Pod jej wrażeniem byli zarówno naukowcy, jak i duchowni. Przez lata Motta doświadczyła wielu niezwykłych wizji, a posłannictwo Maryi przekazywała pielgrzymom. W 1984 r. na jej ciele po raz pierwszy pojawić się miały stygmaty - miały one wielkość kciuka i najpierw ukazały się na nadgarstkach, a potem również na stopach.
     22 maja 2016 roku została oficjalnie uznana przez Kościół jako współczesna mistyczka i wizjonerka. 

 Zlatko Sudac

      Urodzony w 1971 roku chorwacki duchowny kościoła rzymsko-katolickiego. Przyjął świecenia w 1998 roku, natomiast już w 1999 roku zaraz po beatyfikacji Ojca Pio został dotknięty własnymi stygmatami, zaczęło się od krzyża na czole. Potem w 2000 roku doszły jeszcze stygmaty na rękach, nogach i boku.

 Obecnie pracuje jako rekolekcjonista. 

      Nie wypowiada się na tematy objawienia. Co więcej mówi, że jemu nikt się nie objawił i nic nie powiedział. Dostał jedynie stygmaty i tzw dar dusz. W dar dusz wlicza się dar języków, dar uzdrawiania, dar rady. Twierdzi też, że jest w stanie przepowiedzieć przyszłość, być w dwóch miejscach jednocześnie i lewitować. Chociaż te ostatnie dary brzmią irracjonalnie, nie sprawiają one, że Kościół uznaje go za szarlatana, bo jak wiadomo dwa pierwsze wymienione przez Chorwata dary posiadał Ojciec Pio.

Polscy stygmatycy

 Faustyna Kowalska

     Zasłynęła jako osoba, która miała liczne wizje i objawienia. To za jej sprawą powstał obraz "Jezu ufam Tobie", którego reprodukcje znajdują się w wielu kościołach. Szczegółowe wskazówki, jak ma wyglądać obraz, miał dać świętej Faustynie sam Chrystus.

      Odczuła bardzo silny ból w rękach, nogach, boku oraz na głowie. Sytuacja powtarzała się w piątki, Środę Popielcową, ale także, gdy mijała kogoś, kto nie był w stanie łaski uświęcającej. Ból był według jej relacji bardzo trudny do wytrzymania, nawet jeśli chodziło tylko o stygmaty wewnętrzne. Co prawda chociaż została uznaną za świętą w 2000 roku, to jednak nie wszyscy zgadają się jakoby jej stygmaty były wiarygodne. Istnieje podejrzenie, że Faustyna cierpiała na chorobę psychiczną zwaną cyklofrenią - naprzemienne stany skrajnej depresji i harmonii połączone z halucynacjami.

 Wanda Boniszewska

      Urodzona w 1907 roku, zmarła stosunkowo niedawno 2003 roku. Mistyczka, charyzmatyczka i stygmatyczka. Mając 18 lat wstąpiła do zakonu bezhabitowego Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w Wilnie. Jej pierwsze stygmaty pojawiły się w 1934 roku, potem dawały o sobie znać nieregularnie i nie goiły się. Ręce, nogi, bok i głowa. Wedle zeznań świadków zakonnica mogła nic nie jeść, miała dar przepowiadania przyszłości oraz dar uzdrawiania.

      Jej życie nie było usłane różami, została przez wojska sowieckie pozwana o ukrywanie agenta Watykańskiego, aresztowana, umieszczona dwa razy w zakładzie psychiatrycznym oraz w więzieniu. Po wojnie żyła w swoich domach zakonnych. Doczekała się spektaklu telewizyjnego Stygmatyczna z 2008 roku.

A jakie jest Wasze zdanie na temat stygmatów i stygmatyków?

Share:

9 lipca 2020

Tajemnica prostoty: O znaczeniu gwiazd w symbolach i amuletach

Oryginał znajdziecie tutaj klik
Przerobiła: Usterka
Witam Was moi kochani.
     W dzisiejszej notce postanowiłem opowiedzieć Wam co nie co o wszelkich gwiazdach - symbolach jakich jest pełno, jakie się rysuje i nosi. Chciałbym obalić kilka mitów i bajeczek jakie krążą na ich temat. Jednocześnie też proszę Was o to, abyście na maila demonfoe@interia.pl przesyłali mi listę symboli, których tłumaczenie chcielibyście poznać.
      Dzisiejszą notkę też chciałbym zadedykować Stivowi, youtuberowi z konta Talking Kitty Cat, który wiele radości wprowadził w moje jestestwo swoją działalnością.
 Miłego czytania!

"Jestem gwiazdą, która idzie z wami i błyszczy z otchłani"

 Czym jest gwiazda?

      Nie mówię tutaj o gwiazdach na niebie, lecz o tych rysowanych przez człowieka. Symbolika gwiazdy jest różna, chociaż krąży dookoła tego samego zagadnienia, a mianowicie - Boga. Tak, właśnie Boga. Gwiazda jest obrazem idei boskiej, według której porusza się świat; symbolem bóstwa; boskiego oka; Mesjasza; anioła; wzniosłej istoty, władcy przeznaczenia; boskiego ognia, światła, światła niebiańskiego walczącego z mocami ciemności; wiedzy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, wróżbity, mądrości; (duchowego) przewodnika; nieskończoności, nieosiągalnego ideału, wiecznej szczęśliwości, szczęścia, sukcesu, nadziei; losu, doli, przeznaczenia; zasługi, stałości, czystości, czujności, wolności; duszy, ożywionych duchów, duszy bohatera; nieśmiertelności; natchnienia poetyckiego; człowieka, straży, kwiatu; wysokich lub zbyt wysokich ideałów.
      Często ich sens zależy od ich kształtu, liczby ramion, umieszczenia i barwy (jeśli występuje). Już za czasów starożytnych ludzie wierzyli, że określone gwiazdy odpowiadają opiekuńczej mocy odpowiednich bogów, czy też są duszami zmarłych wielkich ludzi. Indianie posunęli się dalej, stwierdzając że każdej zmarłej osobie odpowiada gwiazda i przodkowie "patrzą na nas z góry".

Czteroramienna gwiazda
      Gwiazda czteroramienna (karo) jest solarną gwiazdą babilońsko-asyryjskiego Szamasza (sumeryjskiego Utu, Babbara) boga słońca. 
      Nie jest aż tak bardzo popularna, lecz wystarczająco dobrze rozpoznawana przez ludzi by mylić ją po prostu ze zwykłą gwiazdą. Bez znaczenia na kolor cztery ramiona symbolizują cztery strony świata, natomiast sama w sobie jest traktowana za symbol szczęścia.


 Pięcioramienna gwiazda.
      Znaczeniem samego pentagramu zajmę się innym razem. Dodać mogę jako ciekawostkę, że  gwiazda pięcioramienna, symbolizował w starożytnym Egipcie boga Horusa, dla pitagorejczyków zaś był symbolem prawdy oraz doskonałości. Obecnie w kulturze masowej utożsamiany jest on z satanizmem i czarną magią
Czerwona pięcioramienna gwiazda
      Powszechnie kojarzona z komunizmem w Rosji i wrzucana wszędzie gdzie się da, jak mówmy o komunie. Obecnie znajduje się w oznaczeniach lotnictwa rosyjskiego oraz w logu piwa Heineken. Co jednak oznacza? Czerwony ma wiele znaczeń, często sprzecznych ze sobą. Oznacza bowiem i miłość i złość, krew i szczęście. Nie mniej jednak czerwona gwiazda symbolizuje między innymi boską doskonałość, surowość i wszechwiedzę.
Biała gwiazda
      Bardzo spopularyzowana, widać ją między innymi na fladze USA, jest w godle południowych Włoch, oraz jest znakiem Wisły Kraków - klubu sportowego, który nie cieszy się sympatią w moim rodzinnym mieście. Nie mniej jednak biała gwiazda oznacza siłę, nadzieję, potęgę.
Zielona gwiazda
      Znajduje się na fladze esperyjskiej. Znaczy dokładnie tyle co "mający nadzieję".
 Inne znaczenia gwiazdy o pięciu ramionach
      W chrześcijaństwie gwiazda pięcioramienna jest symbolem gwiazdy ze Wschodu.
      Masoneria uważa gwiazdę o pięciu ramionach narysowaną za pomocą odcinków o tej samej długości za symbol światła, wiedzy i doskonałości. Na wschodzie jest uważana za symbol manifestacji Boga. To właśnie z pięcioramiennych gwiazd biblijna Maryja oraz egipska Isztar miały korony z gwiazd. Symbolika czystości i boskości utwierdziła się w tej gwieździe. Może to ze względu na dziwne i niezwykłe podświadome przywiązanie człowieka do cyfry 5? Ale uważam, że to temat na inną notkę.

Gwiazda sześcioramienna
 Inaczej zwana heksagramem. 
      Gwiazdę sześcioramienną (nałożenie dwóch trójkątów równobocznych) Hebrajczycy „pożyczyli” od Babilończyków, ale wcześniej, Babilończycy przejęli ją od Sumerów, którzy jeszcze wcześniej przejęli ją z Indii, jako symbol świata, znak chroniący przed wszelkimi złymi mocami. 
      Jest także symbolem planety Saturn. Obecnie kojarzy się z Gwiazdą Dawida, gwiazdą Syjonu, pieczęcią Salomona, symbolem Bestii, czy też (już rzadziej) z gwiazdą piwowarską(alchemia). Lecz po kolei.
      Pieczęć Salomona to hebrajski amulet mający chronić przed złem i siłami nieczystymi. Wedle wierzeń miał dawać wiarę i nadzieję a także pomoc niebios w naprawieniu "zepsutego świata żyjących". 
      Noszenie talizmanu miało zachęcać do dobrych uczynków oraz dawania dobrego przykładu innym, prowadzić do świętości i zbawienia. Ma za zadanie też chronić człowieka przed działaniem sił demonicznych chcących mu zagrozić. Wedle okultystów tym znakiem król Salomon miał zaklinać demony i przywoływać anioły. Także jako pieczęć ma dopomóc w osiągnięciu wyższego stopnia wtajemniczenia oraz służyć jako ochrona przed urokami. 
      Symbol ten sięga korzeniami aż po Daleki Wschód, gdzie znany był jako Wielka Yantra w tantryzmie hinduistycznym. Trójkąt skierowany wierzchołkiem do dołu symbolizował pradawną samicę, istniejącą przed początkiem świata. Wytworzyła ona w sobie nasienie, które wyrosło w ujawnioną męskość, reprezentowaną przez trójkąt skierowany wierzchołkiem ku górze. Heksagram symbolizuje połączenie tych dwóch pierwotnych sił. Żydowska kabała przejęła ten symbol z pełną świadomością jego charakteru płciowego, heksagram kabalistyczny pokazywał złączenie męskiego bóstwa z jego żeńską esencją Szekiną. Tym samym stosunek płciowy mężczyzny i kobiety stał się sakramentem. Na poziomie duchowym heksagram jest najwyższym symbolem zrównoważonej boskości.
      Układ przeciwieństw - heksagram w symbolice alchemicznej wyraża cztery pierwiastki: wodę, ogień, ziemię, powietrze. Ich połączenie jest symbolem pramaterii, jedności, a zarazem złożoności wszechświata, syntezy przeciwstawnych żywiołów. Odnoszono to także do drogi duchowej człowieka, której celem jest doskonalenie się poprzez szukanie równowagi między różnymi popędami i skłonnościami.
      Niebieska sześcioramienna gwiazda jest też zwana gwiazdą życia. Znaleźć ją można w oznaczeniach pojazdów i ubrań osób z medycyny. Chodzi o pierwszą pomoc, pierwszy ratunek, gloryfikowanie życia i sprawowanie pieczy nad nim.

 Gwiazda siedmioramienna
 Inaczej zwana septagramem
      Jej wierzchołkom odpowiadają kolejno planety Wielkiej Siódemki: Słońce, Księżyc, Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn (tak tak, wiem, że słońce i księżyc to nie są planety, ale powiedzcie to starożytnym). Znamy ją jako Gwiazdę Magów, oraz Gwiazdę Babilonu. 
      Jest symbolem syntezy i mistycyzmu z powodu jej związków z liczbą siedem. Symbolizuje też drzewo życia. Siedem jest uważana za cyfrę nieskończoności i wieczności wedle wierzeń żydowskich, islamskich oraz chrześcijańskich. Siedem planetarnych kuli jest rządzone przez siedem planet klasycznej astrologii, siedem kolorów w tęczy, siedem dni tygodnia i siedm odmiennych nut w diatonicznej muzycznej skali, mamy siedem czakr, siedem subtelnych zdolności. Tak więc septagram jest symbolem boskiej doskonałości, oraz wieczności.

 Gwiazda ośmioramienna
 Oktagram, chociaż ta nazwa nie jest aż tak popularna.
      Standardowa gwiazda o ośmiu ramionach jest w logu Red Hot'ówm lecz z tego co się orientuję została zrobiona na szybko bez przemyślenia. A co symbolizuje?
      Potocznie nazywana jest "odbytem anioła", o ironio, właśnie o anioły chodzi. Ludzie wierzą, że ośmioramienna gwiazda może otwierać wymiary i przyzywać do człowieka tylko anioły.
      Ponad to osiem ramion ma jeszcze gwiazda chaosu. Jest ona utożsamiana z siłą przenikającą całą olbrzymią przestrzeń kosmosu, niewyobrażalnie płodną próżnią oraz wszechobecną i niedualistyczną.
      Ośmioramienna gwiazda należy też do Dharmy, jest to jeden z najważniejszych symboli buddyzmu. Określa los, śmierć, życie, ciągłość.

 Dziesięcioramienna gwiazda
      Jest symbolem religii monoteistycznej założonej w Persji zwanej Bahaizmem. Oznacza ona duchową więź całej ludzkości. Bahaizm polega na wyznaniu, że religia była jedna, potem byli posłańcy Boga, jak Jezus, Mahomet, Budda, Abraham czy Kriszna. Zostali oni źle zrozumiani przez ludzi stąd zły podział na kulty światowe.
 Sama gwiazda symbolizuje religie, ludzi ich połączenie i wspólnotę mimo różnic. Oznacza też chwałę i sławę. 
      Na podstawie właśnie dziewięciu ramion gwiazdy powstał słynny Enneagram - dziewięć typów osobowości ludzkiej. System zakłada, że każdy człowiek należy przez całe życie do jednego z typów osobowości. Nie ma przypadków mieszanych, ani nie ma ludzi, którzy nie należą do żadnego z nich. To, jaki typ osobowości charakteryzuje danego człowieka zależy od tego, co jako pierwsze zachwiało w dzieciństwie jego poczuciem bezpieczeństwa, która z emocji opanowała go najsilniej i jaki mechanizm obronny wykształcił on na samym początku.

 Dwunastoramienna gwiazda
      Czyli dwa splecione ze sobą heksagramy, występuje m.in. w Biblii. W samej Biblii oznacza ona dwunastu apostołów chodzących za Jezusem. Symbolizuje rozwijanie talentów i mocy, uzdrawia duszę i ciało, przyciąga pomyślność i materialny dobrobyt, obdarza szczęściem.
      Nie ma ona nic wspólnego z magią, okultyzmem czy też czymś innym. Dwunastoramienna gwiazda została ponoć zatwierdzona bullą przez papieża Klemensa, lecz nie ma na to żadnych dowodów.


Bibliografia
___________________________________
P. Dudziński, Alfabet heraldyczny. Warszawa, 1997.
W. Czajka, Symbole astronomiczne w heraldyce, [W:] Rozcznik Chojeński 2, 2010.
M. Barnum, Księga symboli intuicyjnych, Białystok, 2019.
J. Podolska, J. Walicki, Przewodnik po cmentarzu żydowskim w Łodzi. 
Barwy i kształty, pod r. J. Marecki, L. Rotter, Kraków 2012.

Netografia
__________________________________
https://www.symbols.com/
Share:

6 lipca 2020

Tajemnica prostoty: O piekle

Obrazek z: klik
Przerobiła: Usterka
 Witam Was moi kochani!
       Jako, że wraz z latem rozpoczęły się upały, postanowiłem naskrobać coś adekwatnego!

Czym jest piekło?
      Według wierzeń, to jest miejsce gdzie człowiek odbywa karę za źle przeżyte życie. Za błędy, które popełnił; za to, że skrzywdził bliźniego i naraził się siłom wyższym. 
      Zasadniczo, piekło zaczyna się wtedy kiedy jednostka uzmysławia sobie, że swoim czynem obraziła siły wyższe, które niekoniecznie muszą być personifikowane. Jest jakiś boski porządek i jednostka łamiąc go, naraża się na karę. Bardzo często utożsamiano ład boski z ziemskim. Tak właśnie powstał kapłan, strzeże on społecznego porządku swojej grupy, tak naprawdę nie umie nic, a rządzi (czarownik, szaman, kapłan) i on dzierży moc zsyłania do podziemi na karę albo daje nagrodę. 
      Dla przykładu, wyobraźcie sobie dzikusów skaczących dookoła pala tortur. Dla człowieka cywilizowanego to jest wstrętne i pomógłby tej ofierze, a dla dzikusów to ma zupełnie inny aspekt. W ich odczuciu robią dobrze, bo tak należy robić z wrogami. Dają w ten sposób szansę ofierze wykazać się męstwem i się odkupić.
      Jakże niewinne wydają się te pląsy w porównaniu z torturami jakie cywilizowany świat od wieków zadaje niewinnym istotom w imię własnych interesów, jakże niewinny wydaje się obraz pala tortur w porównaniu z wysublimowaną koncepcją straszliwego piekła, którym przeraża się jednostkę żeby słuchała narzuconego przez innych porządku. 
      Moralna kara za konkretne czyny (grzechy) jest jednym z największych wynalazków etyki. Starożytni (wyjąwszy Egipcjan) w zasadzie go nie przestrzegali. Ich koncepcja była prosta - dostałem po głowie bo nie dopełniłem rytuału, Bóg się na mnie obraził bo zrobiłem nie to co trzeba i nie w tym miejscu jakby On chciał. 

 Piekło w wizji grecko-rzymskiej
 Za co bogowie karali starożytnych Greków?


      Akteon został rozszarpany przez własne psy bo zobaczył nagą Herę. Arachne przeobraziła się w pająka ponieważ tkała lepiej niż Atena. A Niobe? Ona cierpiała za to, że miała więcej dzieci niż Latona.
      Bogowie byli zazdrośni i skazywali na męki oraz cierpienia w imię swojej zawiści. Nie można tutaj mówić o moralności.
      Oprócz zemsty bogów w świecie grecko-rzymskim, który przez około 2 tys lat ewoluował znalazły się miejsca na inne koncepcje kary - piekła.
      Pierwotny Hades, który ograniczał się do podziemi gdzie mieszkały cienie zmarłych właściwie bez sensu poruszające się w tym miejscu i cierpiące w skutek braku jedzenia i światła - czyli niezależnie od tego jak postępowałeś na ziemi czeka Cię Hades (podobnie było w Babilonii gdzie Ereszgigal strzegła miasta za murami gdzie mieszkały cienie które też nic nie odczuwały, także każdy człowiek trafiał do piekła). Myślę że z tych koncepcji wyszła wizja Szeolu ale o tym później. A więc istniała otchłań do której trafiali zmarli obojętnie na ich czyny za życia.

      Starożytni musieli się zastanowić co zrobić z tymi przypadkami, gdzie człowiek naraził się Bogom i tak powstał Tartar. Męki tam odbywają ludzie tacy jak Syzyf, który był wybrańcem bogów i oszukał on Śmierć i za to został skazany na wtaczanie kamienia w Tartarze. Tantal, który jest głodny a nie może sięgnąć po jabłko rosnące mu nad głową i chce mu się pić a stoi w strumieniu wspaniałej wody a ta mu ucieka i nie może ugasić pragnienia. A za co? Bo chciał sprawdzić wszechwiedzę Bogów i poczęstował ich w czasie uczty ciałem własnego syna i jedynie Demeter, która była w rozpaczy po utracie swojej córki Kory uszczknęła kawałek łopatki. Zeus wskrzesił chłopca i wstawił mu w to miejsce kawałek kości słoniowej i to stało się dziedziczne w rodzie Pelopsa, a Tantal za ten czyn znosi swoje męki. Także Grek mógł cierpieć za czyny moralnie wstrętne. Czyli bogowie greccy moralnie mściwi i zawistni czasami bywali sprawiedliwi.
      Ostatnim ich wymysłem były Pola Elizejskie gdzie przebywały cienie (odpowiednik duszy) wybranych, które tkwiły w najszczęśliwszym momencie swojego życia nie zdając sobie z tego sprawy. 
 W jaki sposób? 

      No znany jest wam Styks i przewoźnik Charon. A czy wiecie, że była też i druga rzeka? Lehte - rzeka zapomnienia, której wody były pite przez zmarłego i zapominał on o .. wszystkim. Dosłownie wszystkim.
      Rzymianie odziedziczyli świat podziemny od greków w sensie dosłownym. Wprowadzili zgodnie z własnym poczuciem sprawiedliwości nagrodę za cnotę męstwa zgodnie z którą śmiertelnicy żegnają zmarłego z takim smutkiem z jaką radością bohaterowie przebywający w podziemiu przyjmują tego zmarłego wojownika. Wrota podziemia nie są wieczne i u końca światów nastąpi ich otwarcie i będzie starcie między dobrem i złem tak samo jak w nordyckiej Walhalli.
      Co warto zaznaczyć. Ilość dusz w Hadesie nie była taka sama ponieważ istnienie zmarłego było warunkowane przez pamięć krewnych na ziemi. Kiedy Herakles wszedł do Hadesu po Cerbera zobaczył cienie bez głów, rąk, nóg, w połowie i tak dalej. Nie wiem czym warunkowany jest zanik konkretnej części ciała duchowego. Zatem mogły one przestać istnieć.
      Ktoś kto chciał konkretnego bohatera wyciągnąć i coś się od niego dowiedzieć żywił go krwią wlewając ją do podziemi. Cienie które pożywiły się ofiarą odzyskiwały zdolność mówienia i świadomości jako fizyczne i materialne harpie.
      Wiara Rzymian w życie pozagrobowe była eklektyczna (czyli składała się z elementów wielu kultur w które starożytny Rzym w siebie wchłonął i akceptował). Zasadniczo, człowiek nie ponosił kary jak obrażał słowem Boga, znane były powiedzenia "na cipę Junony" "jestem w dupie Hadesa" i tak dalej. Stosowanie w życiu obrządków innych religii i cywilizacji nie było odbierane jako grzech. Łączenie się rodowitych rzymian z barbarzyńcami (bez przejścia na wiarę rzymską) było powszechne. Co więcej, barbarzyńców należało chować zgodnie z ich wiarą. Wiara rzymska nie wykluczała istnienia innych Bóstw, co za tym idzie to że "ja wierzę w Jowisza, nie oznacza że nie ma Odyna". Oznaką tego, że człowiek nie miał prawa dostąpić swojej nagrody i kary zgodnie z wiarą własną było pozostawienie zwłok czy wyrzucenie ich na rozkład. Bez ceremonii pogrzebowej.

 Piekło w wizji staro-egipskiej

      Zupełnie inne kategorie moralne były przestrzegane w starożytnym Egipcie. Tam istnieje wyraźna odpowiedzialność za konkretne czyny jednostki niezależne od woli Bogów. Bogowie strzegą ogólnych zasad Maat, ale człowiek jest zobowiązany ich przestrzegać pod karą potępienia.
     
Dlaczego Egipcjanie robili mumie?

      Jak też już kiedyś mówiłem Egipcjanie znali więcej kategorii istoty ludzkiej niż nasza religia. Dusza to była ka. Istnienie ka jest związane z istnieniem ciała, jak ciało przestaje istnieć nie ma duszy - rozkład to śmierć bytu, a co za tym idzie trzeba jak najdłużej utrzymać ciało przy istnieniu aby dusza miała gdzie wracać. Bo istotnym jest fakt, że dusza zmarłego wracała przez usta (więc jak się je zniszczyło to dusza też nie mogła istnieć) i żywiła się oraz nabierała sił w dalszej wędrówce przed Sąd Ozyrysa gdzie nie każdy zmarły trafiał.
      Droga jaką pokonywał to były bramy, coś w rodzaju poziomów w grze. Na jej szlaku czekały na duszę różne niebezpieczeństwa. Demony, potwory, pragnienie ewentualnie i inne dusze. Na ogół utożsamiano to z wędrówką po pustyni ku Zachodniej Krainie, która była pojmowana jako drugi idealny Egipt, gdzie dusza po przejściu przez Sąd mogła się odrodzić. Taka wysublimowana wersja reinkarnacji. 
      Ka, która miała szczęście trafić pod Sąd Ozyrysa na samym początku była pytana o swoje imię. Dlatego jeżeli w grobie nie było imienia dusza nie wiedziała kim jest a więc nie mogła dostąpić sądu nawet jak pod nim była, zatem przestawała istnieć. Dusza była poddawana inwigilacji bogów zwaną spowiedzią negatywną, której treść była podobna do naszego dekalogu. Różnica polega na tym, że dusza miała odpowiedzieć "nie" na zarzucane jej czyny jak:
- Nie zabijałeś?
-Nie
-Nie kradłeś?
-Nie
      Tych pytań było 44. Następnym etapem było ważenie serca zmarłego i Pióra Sprawiedliwości. Jeżeli ka skłamała przy spowiedzi serce było cięższe od Pióra, zjawiał się wtedy pożeracz serc zwany Ammut i zjadał serce zmarłego, a ten przestawał istnieć.
      Piekło w starożytnym Egipcie można sprowadzić do nicości. Nie tyle sama droga pod sąd była piekłem co negatywny werdykt bogów.
      Na zakończenie w ich koncepcji pojawia się monoteizm czyli wiara w jednego Boga. Według Echnatona jest to Aton w którego ma miejsce rewolucja religijna w okresie nowego państwa z czym wiąże się wyjście żydów z Egiptu i przejęcie przez nich większości koncepcji i zwyczajów egipskich. Między innymi spowiedź, moralna odpowiedzialność, jeden Bóg etc.

 Piekło w wizji Starego Testamentu i religii mojżeszowej


      System wierzeń religijnych żydów ewoluował przez wiele tysięcy lat podobnie jak ich wizja kary i nagrody. Na ogół obraz piekła kształtował się pod wpływem prymitywnych wierzeń pustynnych koczowników i silną odpowiedzialnością społeczną wykluczającą jakikolwiek indywidualizm.     
      Podstawowym obowiązkiem było i jest przestrzeganie wiary w Boga, Jego nakazów wyrażonych w przykazaniach. Generalnie ma to służyć dobru społecznemu, jednostka nie jest tutaj istotna.
      Koncepcja żydowska kształtowała się w ramach twierdzy oblężonej. Jej istotą była wiara w wyższość nad innymi ludami, bo to Bóg żydów Jahwe, który wybrał sobie konkretny naród decyduje o przebiegu dziejów w imię dobra tego narodu. W Starym Testamencie nie znajdujemy ani piekła ani nieba, nie znajdujemy również wiary w nieśmiertelną duszę. Nie pojawiają się duchy zmarłych, które przestrzegają lub też karzą. Zmarli i żywi są oddzieleni od siebie. Umarli nie szkodzą ani nie pomagają swoim żywym krewnym ponieważ znajdują się w Szeolu.

 Co to jest Szeol?

      Jest top otchłań w którą każdy trafia po śmierci a zatem sama śmierć jest piekłem i karą. Bóg karze człowieka zabijając go i unicestwiając jednocześnie.
      Ci, którzy żyli zgodnie z wolą Boga mogli się cieszyć licznym potomstwem i długim życiem nawet po 800/900 lat, zaś Ci co ją złamali ginęli na ogół w nieprzyjemnych okolicznościach tracąc całe swoje potomstwo i rodzinę. Ewentualnie byli skazywani na samotną tułaczkę po świecie jak chociażby Kain.
      Współcześnie w zasadzie nie różni się to niczym od wersji z ST. Są skupieni na teraźniejszości i na życiu na ziemi, wszak Bóg obiecał im raj właśnie na ziemi. Co mogę Wam ciekawego o nich jeszcze dodać? Żydzi są chowani na siedząco. Ma to związek z wiarą w zmartwychwstanie ciałem by mogli pierwsi zerwać się na dźwięk trąb oznajmujących dzień sądów. Jedynie Ci, którzy wierzyli w Jahwe i postępowali zgodnie z jego wolą mogą liczyć na zbawienie - czyt. żydzi. Cała reszta będzie potępiona bądź też skazana na służenie żydom w tym nowym lepszym świecie, który otworzy Mesjasz.
      Żywi przedstawiciele tej religii jednocześnie mają zakaz zbliżania się do zwłok oraz spożywania wszystkiego co zgniłe bądź martwe, stąd rytualny ubój zwierząt i zakaz spożywania alkoholu jako wyniku fermentacji czyli gnicia owoców.

      W żydowskich wierzeniach pojawiają się elementy pogańskie sprzed nauk Mojżesza. Taką historią jest dolina Gehenny, która jak Tartar w Starożytnej Grecji jest miejscem odbywania najsroższych kar za czyny tu na ziemi.
      Wiara żydów obfituje za to w istnienie demonów tu na ziemi. Pomijam już zupełnie Klucze Salomona i wszelkiego rodzaju Lucyfery, Samaely, Kabały, Lewiatany i inne potępione anioły. 
 Mam tu na myśli potwory, takim przykładem jest chociażby Moloch, dla którego wrzucano dzieci do ognia, żeby uzyskać łaskę Jahwe dla całej społeczności w momencie gdy była ona zagrożona przez wojny, kataklizmy naturalne, epidemie.
      Nie pomylę się raczej i nie palnę gafy jak zasadniczo powiem, że system religijny żydów jest ateistyczny. Poza siłą wyższą, która karze i nagradza za życia mając namacalny wpływ na losy narodu, po śmierci nie ma nic. Szeol to kraina w której dusza nie ma samoświadomości. Nie wie co zrobiła źle, nie może wrócić na ziemię, właściwie nie wie, że kiedykolwiek istniała.
      Dodać należy jeszcze do tego, że ta religia nie jest konsekwentna, albowiem sąd ostateczny ma dotyczyć jednostki, która przyoblecze się w ciało. A więc jeżeli żyd umarł tysiąc lat temu, to on sobie śpi i się nie obudzi, otworzy oczy dopiero wtedy, kiedy nastanie ostateczne rozliczenie i dowie się czy czeka go Raj czy Piekło znacznie gorsze niż Szeol.
      Jaka jest różnica? A no taka, że Szeol to miejsce dla tych, którzy za swojego życia już zostali potępieni wypowiadając się, czyniąc czy grzesząc przeciwko wspólnocie oraz co za tym idzie - Bogu. Oczywiście we współczesnej koncepcji piekła i szeolu. 

Piekło w wizji Islamu

      Najtrudniej jest pisać o wizji Piekła w religii, której zasady zna się najlepiej. W swoich kontaktach z muzułmanami również polskimi (Tatarzy) spotkałem się z jakże różnym podejściem do głównych zasad sprawy. To znaczy wiary w samo piekło.
      W religii muzułmańskiej egzystują dogmaty odnośnie nieśmiertelności duszy, bardzo mocno zaznaczony jest Sąd Ostateczny oraz zmartwychwstanie. Natomiast o piekle mówi się bardzo niewiele lub zgoła nic.
      Z pobieżnej lektury Koranu nie zdołałem wyczytać nic ciekawego na temat piekła w kontekście tzw Sądu Szczegółowego, (pominąwszy spowiedź zmarłego odbywaną w trumnie lub w grobowcu przy obecności dwóch Aniołów Śmierci), który w zasadzie nie istnieje.
      Islam to religia społeczna w o wiele większym stopniu niż Chrześcijaństwo. Egzystencja muzułmanina bez wspólnoty jest w zasadzie niemożliwa. Muzułmańska wizja piekła występuje w całej okazałości w kontekście Sądu Ostatecznego i zmartwychwstania, a skazani są na to przede wszystkim niewierni (Ci którzy nie przyjęli Islamu: poganie, chrześcijanie, żydzi oraz ateiści) w związku z tym wizja piekła muzułmańskiego przeraża. Występują tutaj obok znanych nam konwencjonalnych płomieni, takie męki jak topienie się we własnym pocie czy przejście Gehenny - wszystko po to by zostać na zawsze potępionym, przy czym żaden diabeł nie wywija widłami.

      Wszystko odbywa się sterylnie dla zbawionych (wiernych muzułmanów) jest zgoła niedostrzegalne, zepchnięci wgłąb Szeolu niewierni potępieńcy jęczą podczas swoich mąk, ale ich skarga nie dociera do zbawionych. Sędzią w dzień Sądu nie jest Mahomet. Być może to co stwierdzę w tej chwili jest nie na temat, ale nauki proroka dotyczą tylko ścieżki żywota i nie są przez niego autoryzowane. Sędzią w dzień Sądu o którym dużo się mówi w Koranie jest Isa ibn Jusów (czyli Jezus syn Józefa) największy muzułmański prorok po Mahomecie.     
      Zmartwychwstają wszyscy, nie tylko ludzie (bo wiara muzułmańska zakłada odpowiedzialność moralną zwierząt i innych istot jak aniołowie, dżiny czy szatan) i zdają sobie sprawę ze swojego życia w kontekście praw Islamu, które zakładają, aż pięć kategorii moralnych: czyny zabronione (picie alkoholu); czyny źle widziane (nierząd); czyny dobrze widziane (nie przepłaszanie ptactwa z pola); czyny nakazane (pięciokrotna modlitwa w ciągu dnia) i czyny moralnie obojętne (mycie się). W związku z tym na sędzim ciąży pięciokrotnie większa odpowiedzialność niż w przypadku prostego podziału na cnotę i grzech. 

      Różnie się ona w zależności do tego czy mamy do czynienia z Islamem ortodoksyjnym czy z szyizmem (który bardziej przypomina chrześcijaństwo w tym względzie) i w zależności od tego z którą ze szkół prawa muzułmańskiego mamy do czynienia, a są cztery takie szkoły. Kto chce poznać muzułmańską wersję piekła (w znacznej mierze tożsamą z mękami człowieka umierającego na pustyni w samotności) niech sobie poczyta Koran w tłumaczeniu Józefa Bielawskiego wydany na początku lat dziewięćdziesiątych.
      Pewien mój znajomy wyraził się, że u łoża chorego siedzi szatan i czeka na duszę, aby ją porwać do piekła. Wydaje mi się to mało podobne do wizji piekła w ortodoksyjnym islamie.

      Przywódcą piekła nie jest żaden szatan, pieczę nad nim sprawuje sam Allah, który pilnuje aby światy się nie mieszały, nie tylko zbawionych i potępionych, ale żywych i martwych. Wszystkie męki dzieją się same z siebie, nie ma sprawców jak diabły.
      Islam jest mało konsekwentny w wizji człowieka tuż po śmierci, z jednej strony mocno zaznaczone jest to, że zmarli nie wpływają na życie ludzkie i niemożliwe jest zobaczenie ich dusz, z drugiej strony istnieje wiara w nieśmiertelność duszy w przeciwieństwie do wyznania mojżeszowego. 
      Polegli za wiarę dostają się do Zielonego Raju Proroka, gdzie nieskąpi się im niczego, łącznie z uciechami cielesnymi i to następuje bezpośrednio po przejściu Mostu z Włosa. Taki ktoś nie czeka na Sąd tylko od razu idzie do Raju.
      Musi istnieć w Islamie nieśmiertelna dusza skoro do dziś trwa dyskusja, czy.. muzułmanka ją w ogóle ma... Bo zasadniczo zasady Koranu są przeznaczone dla mężczyzn.
      Polscy muzułmanie są jednym z nielicznych wyjątków gdzie kobieta ma prawo chodzić do meczetu i nikt nie dyskutuje na temat jej duszy, ale to wpływ chrześcijaństwa - tak myślę.
      Wizja zarówno raju jak i piekła u muzułmanów jest diablo cielesna i bardzo zmysłowa. Ogółem raj przypomina wspaniałą oazę i knajpę, a piekło to samotna śmierć na pustyni.

 Piekło w wizji Chrześcijańskiej

      Jak wszystkim zapewne wiadomo Chrześcijaństwo swoje prawa czerpie od Jezusa z Nazaretu uznawanego przez tę religię za Syna Boga. Z tego, co publikowane źródła nam pokazują, Jezus sam w sobie mówił zgoła niewiele lub też nic na temat piekła. Tłumaczył głównie, jak dobrze żyć aby zostać zbawionym. Tak samo, nie wspominał nic o czyśćcu, ale to potem.
      Jako, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat powstały trzy odłamy chrześcijaństwa, które się od siebie różnią, także pod względem wiary w piekło, będę musiał opisać wszystkie w kolejności.
      Sednem jest poświęcenie Syna Bożego, który poprzez mękę swoją na krzyżu otwiera ludziom możliwość dostania się do raju. Wobec tego chrześcijaństwo uświęca w jakiś sposób cierpienie. Wspomnę Nerona i ofiary chrześcijańskie, które ginęły na arenach Rzymu bez słowa skargi ponieważ ludzie Ci wierzyli, że automatycznie dostaną się do Nieba i utworzą Królestwo Boże, które zastąpi istniejący porządek świata, a wszyscy wypowiadający się przeciwko niemu będą potępieni. Czyli nikt kto nie wierzy w boskość Jezusa nie dostąpi zbawienia.

Wizja prawosławna. 

         Wiele osób jakie znam, zastanawia się co robi ta mała belka na krzyżu prawosławnym. Sam dowiedziałem się o tym, zasadniczo późno i to na jednej ze szkolnych wycieczek. Prawosławie nie uznaje czyśćca. Jest albo piekło, albo niebo. Nie spotkałem się też z zawodem egzorcysty w tym wyznaniu, nie ma tam zasadniczo opętań, jak to się dzieje? Piekło, Niebo i Ziemia są od siebie oddzielone. 

      Na końcu świata pojawi się Chrystus Pantokrator, czyli Zbawca Świata i ostateczny sędzia. On powoła do życia zmarłych i dokona ostatecznego podziału na potępionych i zbawionych (pełna zasada nie jest tutaj podana). 
      Prawosławie korzysta z tekstów przełożonych z języka greckiego odrzucając łacinę, ale nie hebrajski. Dobór tych tekstów jest nieco inny i obejmuje także apokryfy, stąd jest inne rozumienie wiary.
      Mnisi prawosławni wierzyli, że popełniając samobójstwo zgodnie z obrządkami mogli dostąpić od razu zbawienia. Znane z historii są ławry, gdzie mnisi żyjąc w skrajnej ascezie (mało jeść, mało pić, dużo pracy, dużo pisać, mało spać - aby skrajnie wyniszczyć organizm) kończyli życie w wykopanym przez siebie grobie, gdzie zakopywali się pozostawiając tylko głowę (jeszcze żywą) ponad ziemią.
      Prawosławie wizję piekła trzyma kurczowo przy wizji Szeolu, bo zasadniczo nie ma żadnych opisów mąk piekielnych poza bezsensownym tułaniem się po zaświatach. Kluczową treścią tego wyznania jest męka jako droga do zbawienia (naśladowanie Chrystusa) i nie jest uważana za karę.

 Wizja rzymsko-katolicka

      Mimo mojego studiowania teologii musiałem się porządnie zastanowić jak to z tym naszym piekłem jest. Od dziecka mówi się nam, że piekło to jest miejsce gdzie rządzi Lucyfer, każdy grzesznik odbywa karę najczęściej taplając się w smole, biorąc okłady na twarz z jadu, grzejąc się na stosie, śpiąc na madejowym łożu i jedząc zatrute posiłki. W wierze naszych dziadków spotkałem się z tym, że za konkretny grzech czekała Cię konkretna kara. Co więcej, ślady piekła były widoczne (ponoć) już za życia, od przekleństw przeciwko rodzicom miał gnić język, za kradzież usychała ręka i tak dalej. Wszystko miało związek z cierpieniami ciała, męczarnie jakim miała być poddawana dusza nie różniły się niczym od tych jakie mogły ją spotkać za życia.   
      Odczuwanie bólu gnijącego ciała, odrywania kończyn, ucinania organów, czy oglądania własnych bebechów. Takimi wizjami karmiono dzieci by nie grzeszyły. Skąd jednak u nas tak brutalna i drastyczna wizja?
      Sądzę, że pewne symbole (jak chociażby wygląd samego diabła, który jest łudząco podobny do satyra) są wzięte z pogaństwa. Kapłani chrystianizowali ziemie Europy i nie wiedzieli jak mają tłumaczyć ludziom co ich spotka za grzech i co się stanie jak nie przyjmą wiary. (Teraz pojadę po sobie, ale chodzi zasadniczo o posłuszeństwo względem władz kościoła...)

      Piekło miało się znajdować pod ziemią, ponieważ tam jest ciepło, a z ziemi wydobywa się lawa. Lucek lubi lawę. Piekło zasadniczo nie jest wieczne, ma trwać dotąd aż będzie w nim chociaż jeden grzesznik. Bo pragnę Wam zaznaczyć, że z piekła można... wyjść. Katolicyzm daje multum szans na odpuszczenie i odpokutowanie grzechów. Jak dostatecznie długo będziesz płonął na stosie i zrozumiesz swój błąd to przyjdzie anioł i zabierze Cię do nieba.
      Tutaj też mamy wielką niekonsekwencję. Albowiem, zgodnie z wiarą, zaraz po śmierci Piotr mówi Ci, że albo idziesz do Nieba, albo do Piekła (czy też czyśćca ale o tym za chwile). No i idziesz tam, gdzie Ci Piotr mówi. A Sąd ostateczny.... "Będzie sądził żywych i umarłych, a śmierć przestanie istnieć". A więc mamy tutaj dwukrotną odpowiedzialność za ten sam czyn? 
      Czyli taki matkobójca po tym jak poparzy sobie dupę w smole, zostanie wezwany przed oblicze Syna. który mu powie "Wracaj grzać dupę" albo "Masz już dość gorącą idź do nieba" ... A co z tymi, którzy będą musieli jeszcze... posiedzieć? Czy w ogóle będą mieli kolejną szansę po sądzie? Tutaj moi kochani, sam się głowię i ... nie wiem.

      Wizja ta ukształtowała się w aspekcie historycznym gdzieś koło roku milenijnego. Wcześniej podobnie jak prawosławie, zajmowano się bardziej życiem w ascezie aniżeli tym, co będzie po śmierci. Później wizja piekła zaczęła nabierać coraz to wyraźniejszych kształtów i stawała się zmysłowa. Wydaje mi się, że już w okresie krucjat. Wyszedł sobie ksiądz i powiedział "Słuchajcie grzesznicy, będziecie się za grzechy swoje smażyć w piekle przez wieczność. Ale nie bójcie się! Miłosierny Bóg daje wam szansę pod postacią czyśćca! A więc jeżeli zamiast wybijać się wzajemnie pójdziecie na Arabów i ich będziecie mordować w imię wiary i odbijecie naszą Ziemię Świętą z ich brudnych łap, dostąpicie odpuszczenia grzechów!" No i tak się wziął czyściec.
      Współcześnie, człowieka nie straszy się piekłem, bo po prostu nie przemawia to do mentalności Jana Kowalskiego. No bo jak to tak, my mamy auta, a Lucek się męczy z wozem drabiniastym? Coś tu jest nie tak. W mentalności człowieka pozostało, że tam dzieje mu się krzywda, ponieważ obraz nie został zmieniony. Teraz "popularne" stają się opętania. Czyli obcowanie diabłów, złych duchów i demonów na Ziemi. Komicznie powiem, że diabliki z piekła są bezrobotne i szukają pracy tu. Ergo, bezrobocie jest i w piekle... Prawdziwe piekło.

 Wizja protestantyzmu

      Rzutuję w tej chwili na ogólną wizję piekła ponieważ jest wyznawana przez najpotężniejszy naród i państwo współczesnego świata i on wyobraża się w pewnym stopniu za naród wybrany kultywując tradycję żydowską. 
      O ile katolicyzm jako najbardziej tolerancyjne wyznanie daje obecnie człowiekowi szansę nawet wyjścia z Piekła, o tyle protestantyzm uważa siebie za religię doskonałą i jedynego głosiciela prawdy. W związku z czym ich wizja piekła musi być fundamentalna to znaczy znajdą się tam wszyscy którzy wyznawcami protestantyzmu nie są. W Stanach Zjednoczonych można być członkiem dowolnej sekty protestanckiej (Adwentystów dnia Siódmego; Światków Jehowy; Mormonów) pod warunkiem, że nie jest się ani muzułmaninem ani katolikiem ani ateistą.
      Religia protestancka zakłada predestynację nie dlatego zostałeś potępiony, że zgrzeszyłeś, ale zgrzeszyłeś dlatego, że Bóg Cię z góry potępił. W związku z tym "Dobry Indianin to martwy Indianin" bo Indianin nie może być dobry...

      Znany jest mi kościół gdzie pewna głosicielka "prawdy" wygłasza swoje mowy do dzieci... Naucza ich o wierze w Boga, wspólne śpiewy, modlitwy i posiłki pozornie niewinne podszywane są zajęciami, gdzie pięciolatkowi daje się naładowaną broń i mówi się, aby strzelał do manekina przedstawiającego innego pięciolatka tylko, że wyznania muzułmańskiego. 
      A zatem nie ma tolerancji religijnej, jest brutalność wobec innych wyznań tak mocna, że może dojść do mordowania i prześladowań. Na przykład katolika uważa się za człowieka głupiego, rozwiązłego, pazernego, żaden protestant nie jest w stanie zrozumieć władzy Papieża w kościele Katolickim.
 To pewna hipokryzja, nawet wielka. Widzicie bowiem, że właśnie ten naród narzuca nam - Europejczykom - powszechnie tolerancję na punkcie rasy (głównie czarnej - murzyna np nie można przedstawić negatywnie w amerykańskim filmie, araba nie można pozytywnie, a katolika jako człowieka mądrego), a nie ma tolerancji religii.
      My sami Polacy poprzez zalew amerykańskiej propagandy przestajemy rozumieć różnicę między katolicyzmem, a protestantami przyjmując wiele z ich wyznań. Niestety, co mówię z wielkim smutkiem, dotyczy to też góry kościoła. 
Tworzymy sobie więc sami piekło na ziemi.
Share:

POPULARNE ILUZJE